DO� WYDAWNICZY
t;
ELLONA
****
WIELKIE BIlWY - WIELCY DOWÓDCY
*
Tadeusz Konecki
DOM WYDAWN/Czy
,t
BELLONA
WARSZAWA 2003
Projekt znaku serii: Michał Bemaciak Okładkę i stronę tytułową projektował: Michał Bemaciak Redaktor: Grażyna Szaraniec Redaktor techniczny: Elżbieta Bryś Korekta: Teresa Kępa Opracowanie graficzne map: Leszek Nabiałek Skład i łamanie: Fotoskład Domu Wydawniczego Bellona tel. (22) 620 20 44 w. 442 Naświetlanie: Studio Grafiki Komputerowej Domu Wydawniczego Bellona Atena Press tel. (22) 620 20 44 w. 440
© Copyright by Tadeusz Konecki, Warszawa 2003 © Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2003
Dom Wydawniczy BeIJona prowadzi sprzedaź wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z dwudziestoprocentowym rabatem
od ceny
Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona.
77. 00-844 Warszawa (22) 652 27 Ol (Dział Wysyłki).
ul. Grzybowska teIJfax:
Internet: http:/www.beIJona.pl e-mail: biuro@bellonapl infolinia: O
801 120367
ISBN 83-11-09452-7
detalicznej.
Spis treści l. Wymuszona
3.
7
kampania . .
19
Czy będzie drugi front?
37
2. Zawodne rachuby . .
.
4. Od Woroneża do łuku Donu 5. W łuku Donu . .
47
.
.
65
6. Na przedpolu miasta
93
7. Perspektywy koalicji
131
8. Pierwszy
147
szturm ..
9. Szturm generalny ..
179
10. Przed momentem zwrotnym
211
11. W pierścieniu blokady ...
237
12. Krach "Burzy zimowej" ..
271
13. W imię honoru i posłuszeństwa .
311
14. Kapitulacja i niewola ...... Posłowie
.
.
.
Bibliografia .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
343
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
387 397
I
Wymuszona kampania Było upalne, lipcowe popołudnie. Szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych (OKR), gen. płk Franz Halder, wyszedł na ganek parterowego pawilonu. Próbując opanować wzburzenie, patrzył na wysokie, choć nie tak stare jeszcze dęby, wśród których majaczyły kunsztownie zamaskowane budynki i schrony. Tworzyły one silnie strzeżony kompleks, do którego 1 6 lipca przeniesiono Kwaterę Główną Hitlera, nazwaną "Wehrwolf' ( Wilkołak"). Kwatera mieściła się nie opodal wsi " Czyżówka, nad rzeką Boh, 15 kilometrów od Winnicy. Budowały ją tysiące jeńców wojennych, których następnie "zlikwidowano". 58-letni Halder obchodził przed kilkoma dniami 40-lecie swej służby wojskowej . Od początku wojny do grudnia 1941 roku znajdował się w komfortowej niej ako sytuacji: kierowany przez niego sztab stanowił aparat Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych, feldmarszałka Walthera von Brauchitscha, który utrzymywał bezpośrednie kontakty z Hitlerem, Najwyższym Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Niemiec. Przez blisko 30 miesięcy wojny Brauchitsch roztaczał więc nad Halderem swego rodzaj u parasol ochronny. Zresztą przebieg kampanii wojennych w Polsce, Danii i Norwegii, potem w Belgii, Holandii i Francji, a wiosną 1 94 1 roku na Bałkanach, nie dawał Hitlerowi większych powodów do niezadowolenia z aparatu dowodzenia wojsk lądowych.
Dopiero realizacja planu ,,Barbarossa", a zwłaszcza niepowodzenia bitew o Moskwę i Leningrad, wywołały jego gwałtowną dezaprobatę. W grudniu 1 94 1 roku Brauchitsch został zwolniony ze stanowiska. Funkcję naczelnego dowódcy Wojsk Lądowych przejął osobiście Hitler; Halder stał się więc bezpośrednim podwładnym filhrera, zdanym na ataki jego niepohamowanej złości, pochopne sądy i nieuzasadnione wnioski. Tak się składało, że ostatnio każdy właściwie kontakt z Hitlerem oznaczał dla niego silny stres. Bezpośrednim powodem starć Haldera z Hitlerem były różnice poglądów na to, jak dalej powinna być prowadzona ta wojna. Po włączeniu się do niej w grudniu 1 94 1 roku Japonii i Stanów Zjednoczonych nabrała ona charakteru globalnego, rozprzestrzeniając się na trzy oceany i pięć kontynentów. Jej zasięg zaczął wyraźnie przerastać możliwości państw Osi. Niemcy, główne mocarstwo militarne tego agresywnego bloku, nie mając wystarczająco silnej floty wojennej, górowały do tej pory nad przeciwnikiem potężną i niezwykle skuteczną armią lądową oraz dorów nującym jej lotnictwem. To dzięki nim cała niemal Europa znalazła się pod okupacją bądź kontrolą Niemiec i Włoch, które zaczęły tworzyć "Festung Europa" . 7
Do pełnego podporządkowania sobie Europy brakowało Niemcom terenów Związku Radzieckiego do Uralu. Ich podbicie zaplanowano na 1 94 1 rok, a miało ono być zrealizowane w wojnie błyskawicznej, na wzór dotychczasowych kampanii w Polsce, Francji czy na Bałkanach. Początkowo wydawało się, że zwycięstwo zostanie osiągnięte w ciągu kilku tygodni. Nawet sam Halder uznał, że wojna jest już wygrana i zanotował to w swym dzienniku. Rozbito radzieckie armie� zniszczono liczne korpusy pancerne, z których każdy liczył ponad 1000 czołgów, przetrzebiono lotnictwo. Do niewoli dostało się prawie 3 miliony radzieckich żołnierzy I. Przed nacierającymi na ogromnych obszarach wojskami niemieckimi pojawiały się jednak wciąż nowe oddziały wojsk radzieckich, stawiając coraz bardziej zacięty i zor ganizowany opór. Niemieckie dywizje topniały w oczach, ubywało czołgów i sa molotów. Grupa Armii Północ" utknęła pod Leningradem, a Grupa Armii "Środek" " u wrót Moskwy. Wraz z nadejściem mroźnej i śnieżnej zimy rozpoczęła się katastrofa. Niemieccy żołnierze, nie przygotowani do walki w takich warunkach i nie zaopatrzeni w ciepłą odzież, często zamarzali lub wychodzili z opresji z ciężkimi odmrożeniami. Do końca 1 94 1 roku z powodu ciężkich odmrożeń zostało hospitalizowanych ponad 100 tys. niemieckich żołnierzy. Winę za to ponosiło oczywiście Naczelne Dowódz two Wehrmachtu i sam Hitler, który nie liczył się z tym, że kampania wschodnia może potrwać aż do zimy. Dopiero teraz gorączkowo przygotowywano dla żołnierzy odzież zimową, konfiskując m.in. futra, kołnierze i wyroby kożusznicze ludności żydowskiej. W takich warunkach żołnierze niemieccy zmuszeni zostali do obrony swych pozycji za wszelką cenę. Rozkaz Hitlera z 1 6 grudnia 1 94 1 roku zwierał szczegó łowe zalecenia w tej kwestii: "Niedopuszczalny jest żaden znaczący odwrót, gdyż doprowadzi to do całkowitej utraty ciężkiego uzbrojenia i sprzętu. Dowódcy armii i związków taktycznych oraz wszyscy oficerowie swym osobistym przykładem powinni zmusić żołnierzy do obrony zajmowanych pozycji z fanatycznym uporem, bez zwracania uwagi na nieprzyjaciela, który przerwał się na skrzydła i tyły naszych wojsk. .. Tylko po tym, jak na tyłowe pozycje ryglowe dotrą odwody, można będzie pomyśleć o odwrocie na te pozycje" 2.
19 grudnia Hitler zdymisjonował naczelnego dowódcę niemieckich Wojsk Lądowych
(Oberkommando des Heeres), feldmarszałka von Brauchitscha,
który go
.zapewniał - jak zeznał w Norymberdze 17 czerwca 1 945 roku feldmarszałek Keitel - że operacja moskiewska ma sto procent szans na powodzenie. Zdaniem Keitla, przyczyny tej dymisji były następujące: a) Brauchitsch podjął decyzję o planowanym odwrocie po rozpoczęciu kontrofe nsywy Armii Czerwonej na zawczasu zaplanowane rubieże tyłowe, które Hitler uważał za iluzoryczne; I Dane o radzieckichjeńcach wojennych w 1941 r.[za:] Gri! siekrietnosti sniat. Potieri woorużonnych sił SSSR w wojnach. bojewych diejstwiach i wojennych konfliktach, Moskwa 1993, s. 146. 2 Sowierszenno siekrietno. Tolko dla komalldowallia, Moskwa 1967, s. 353.
8
b) Hitler uważał, że Brauchitsch nie docenia siły niemieckich wojsk, a 4 annia i 3 grupa pancerna nie zostały rozbite, 2 grupa pancerna zaś zachowała swą siłę. Pośpieszny odwrót nie był więc uzasadniony koniecznością; c) Hitler wziął też pod uwagę chorobę Brauchitscha i jego wiek (choć w Wehr machcie służyło wielu 60-Ietnich generałów).
_
Jeszcze bardziej kategorycznie przeciwstawił się Hitler odwrotowi w rozkazie z 3 stycznia 1942 roku, apelując: "czepiać się każdego osiedla, nie cofać się ani na krok, bronić się do ostatniego naboju, do ostatniego granatu - oto czego wymaga od nas bieżąca sytuacja" 3. W ocenie wielu niemieckich historyków, ta bezkompromisowa postawa Hitlera uratowała ann ię niemiecką od całkowitego krachu, na co się już zanosiło. Skończyło się na wycofaniu spod Moskwy i na kilku innych odcinkach frontu na odległość od kilkudziesięciu do około 200 kilometrów, co w sposób osobliwy powyginało zwłaszcza linię frontu podmoskiewskiego. Rok 194 1 niemieckie wojska lądowe podsumowały stratą na wschodzie 174 000 zabitych, 621 000 rannych i 36 000 zaginionych, a więc łącznie 83 1 000 utraconych żołnierzy. Wydawać by się mogło, że nie było to zbyt dużo, zwłaszcza że wielu rannych wracało do szeregów. Problem w tym jednak, że tracono z reguły najlepszych, doświadczonych i odważ nych żołnierzy, których zastępowali żołnierze bez doświadczenia i wystarczającego wyszkolenia. Dalsze straty poniosły niemieckie wojska lądowe na Froncie Wschodnim w pierw szej połowie 1942 roku: w styczniu 225 000, w lutym 173 000, w marcu 168000, w kwietniu 108000, w maju 134 000 i VI czerwcu 126 000. W sumie więc przed kampanią letnią 1942 roku straty wyniosły l 765 000 żołnierzy. Tymczasem zasoby ludzkie III Rzeszy były ograniczone 4.
Na 4 listopada 1942 roku liczba mężczyzn urodzonych w latach 187 1- 1925 (liczących 17-45 lat) wynosiła 18535 000; spośród nich 15 803 000 było zdolnych do służby wojskowej, z tym że 9 746 000
(lj. 6 1,8%) było już pod bronią: Pozostałe
5 268000 (tj. 32,2 %) pracowało w aparacie administracyjnym i w gospodarce. Sam przemysł zatrudniał 3 619 000 mężczyzn oraz 997 000 kobiet niemieckich, a ponadto 3 090 000 cudzoziemców. Liczba tych ostatnich stale wzrastała, sięgając we wrześniu 1944 roku 7 500 000 osób. W miarę powoływania pod broń nowych roczników stan osobowy Wehrmachtu wzrastał od 4 800 000 żołnierzy we wrześniu 1939 roku i 7 300 000 latem 194 1
roku do 8620 000 w kwietniu 1942 roku (i 10 540000 pod koniec tego roku).
3 Protokół zeznania feldmarszałka Keitla z 17 czerwca 1 945 r. [w:] Wojellno-istoriczeskij iumal No/9961 . s. 7787. Feldmarszałek Manstein twierdzi, że feldmarszałek Brauchitsch poświęcił w swych wspomnieniach cały rozdział stosunkom Hitler-von Brauchitsch-Halder, utrzymując, że w walce z Hitlerem dowódca wojsk lądowych wyniszczył się wewnętrznie i że po zakończeniu wojny z Polską od 5 listopada nie pojawił się u Hitlera. Por. E. Manstein, Stracone zwycięstwa, Warszawa 2001, t. I, s. 6 1-80. 4 Kriegstagebuch der Oberkommalloo der Wehnnacht (dalej KfB OKW), Frankfurt 1965, Bd II. Hb I. s. 95.
9
Wzrost liczebności Wehnnachtu ograniczała nie tylko bariera zasobów mobilizacyj nych, lecz także przedstawione powyżej często niepotrzebne straty. Do szeregów wróciło 620 tys. wyleczonych rannych, a 430 tys. dostarczyła armii czynnej tzw. armia rezerwowa. Pozostałe ubytki i zwiększone potrzeby zaspokojono powołaniem
do służby wojskowej l 470 000 mężczyzn. Mimo dość rygorystycznego szkolenia
poborowych (a także przedpoborowych) oraz przeszkolenia specjalistów, wartość bojowa nowych żołnierzy była oczywiście niższa, gdyż brakowało im doświadczenia wojennego. Gros wojsk lądowych i lotnictwa Wehnnachtu walczyło od 22 czerwca 1941 roku na Froncie Wschodnim. Do maja 1942 roku dowództwo Wehnnachtu wy stawiło tu 5,3-milionową armię z 3230 czołgami i działami szturmowymi, 3395 samolotami bojowymi oraz 56 940 działami i moździerzami. Armie państw sprzy mierzonych z III Rzeszą liczyły 810 000 żołnierzy. Stan ten nie był jednak zado walający. Według notatki Sztabu Dowodzenia Wehnnachtu 26 czerwca 1942 r. o stanie sił zbrojnych Niemiec, wojskom lądowym na Froncie Wschodnim brako wało 625 000 żołnierzy. W Zgrupowaniach Armii
Południe" brakowało 50%, " Ś a w Grupach Armii rodek" i Północ" - 35% pierwotnego stanu bojowego " " jednostek piechoty. Przewidywano, że do czasu rozpoczęcia letniej kampanii uda się doprowadzić związki piechoty Grupy Armii ,,Południe" do stanów etatowych, w pozostałych zaś dwóch grupach armii tylko do 55% pierwotnego stanu bojowego. Dalej w notatce
stwierdzono: ,,Dywizje pancerne Grup Armii Ś rodek i Północ będą miały tylko po 1 batalionie czołgów
(tj.
w przybliżeniu 40-50 maszyn). W sierpniu należy ocze
kiwać trudności w zaopatrzeniu w amunicję, co może odbić się na prowadzeniu działań bojowych. By uratować sytuację, trzeba będzie korzystać z zapasów Frontu Zachodniego. Manewrowość wojsk znacznie zmniejszyła się ze względu na duże starty w samochodach i koniach, które nie mogą zostać uzupełnione. W związku z tym nie uniknie się obniżenia środków transportu w etatach jednostek, w chwili obecnej nie ma bowiem W Niemczech odpowiednich rezerw Luftwaffe: liczba samolotów bojowych zmniejszyła się średnio o 50-60% w porównaniu ze stanem na l maja 1941 roku. W artylerii przeciwlotniczej bardzo wzrosła liczba sprzętu, lecz brakuje ludzi". We wnioskach zaś stwierdzono: ...wartoŚć bojowa sił zbrojnych w całości jest niższa niż wiosną 1941 " roku ze względu na to, że nie można w pełni uzupełnić ich ani ludźmi, ani uzbrojeniem" 5. Straty w uzbrojeniu wojsk lądowych, poniesione w kampanii 1941 roku i w mie siącach zimowych roku 1942, wymagały zwiększenia produkcji, którą na jesieni 1941 roku zmniejszono. 3 października 1941 roku, w okresie największego napięcia w bitwie pod Moskwą, Hitler oświadczył: s Tamże, s. 51-52.
10
,,Podjęliśmy kroki, aby w pełnym toku obecnej gigantycznej wojny materiałów przerwać produkcję, gdyż wiem, że nie ma przeciwnika, którego bym nie pokonał ilością posiadanych zasobów" 6.
o tym, jak dalece był wówczas Hitler pewny ostatecznego sukcesu w wojnie z ZSRR, świadczy następujące sformułowanie w jego dyrektywie z 11 listopada do OKH: ,,(... ) przy odpowiedniej pogodzie celowe będzie użycie wszystkich będących do dyspozycji sił do uderzenia na południu na Stalingrad lub, dzięki szybkiemu wyjściu na linię Majkop-Grozny, poprawienie zaopat rzenia armii w ropę naftową, ponieważ nasze zasoby są ograniczone" 7. Według Haldera, dwa tygodnie później (19 listopada), Hitler tak sprecyzował plany na 1942 rok: - Zadania przyszłego roku (1942): w pierwszej kolejności Kaukaz; cel - rosyjska granica południowa. Czas: marzec-kwiecień. Na północy w zależności od końcowych wyników tego roku. Ogólny cel przewidywanej na 1942 rok kampanii został sformuł�wany na stępująco: "Definitywnie zniszczyć żywą siłę, która pozostała jeszcze w dyspozycji Sowietów; pozbawić Rosjan możliwie wielu ważnych ośrodków militarno-gos podarczych. Do tego celu zostaną użyte wszystkie wojska będące w dyspozycji Wehrmachtu oraz sojuszniczych sił zbrojnych" 8. Dopiero 10 stycznia 1942 roku, po klęskach pod Tychwinem i Rostowem, a zwłaszcza pod Moskwą, Hitler usiłował naprawić błąd z jesieni, nakazując podporządkowanie produkcji wojennej potrzebom wojsk lądowych. W rozkazie dotyczącym tej kwestii zastrzegł zarazem, że jest to chwilowe odstępstwo od głównego celu - rozbudowy lotnictwa i floty wojennej do walki z państwami anglosaskimi. 21 stycznia 1942 roku odbyła się w Berlinie narada dyrektorów największych zakładów przemysłu zbrojeniowego, na której szef sztabu gospodarki zbrojeniowej w Ministerstwie Wojny, gen. mjr. Georg Thomas, powiedział m.in.: "Wykorzystaliśmy minioną zimę do zapewnienia potężnego uderzenia na radziecką Rosję. W tym celu podstawowy potencjał przemysłu wojen nego oddaliśmy do dyspozycji wojsk lądowych dla przygotowania ofen sywy. Luftwaffe i Kriegsmarine musiały w obliczu tych zadań zejść na drugi plan. Latem zeszłego roku na polach bitewnych Rosji odnosiliśmy nieprzerwanie ogromne sukcesy, w związku z czym kierownictwo woj
skowo-polityczne doszło do wniosku, że do zimy rosyjskie siły zbrojne
6 Wielkie zwyci�stwo /Uld WołgC{.. Praca zbiorowa pod red. K. Rokossowskiego, Warszawa 1967. s. 17. 7 A. J e r e m i e n k o. Bitwa nad Wołgą, Warszawa 1963, s . 39. 8 F. H a l d e r, Dziennik wojenny, t. III, Warszawa 1974, s. 365.
11
zostaną rozbite. Wówczas nastąpiła szeroka przebudowa naszego przemys łu wojennego pod kątem wzmocnienia lotnictwa i marynarki wojennej. Było to zrobione ze szkodą dla wojsk lądowych. Wczesna zima, upór rosyjskiego żołnierza oraz oszałamiające sukcesy rosyjskiego przemysłu wojennego doprowadziły do tego, że oczekiwany przez Naczelne Dowódz two całkowity krach Rosji nie nastąpił. Powinniśmy więc uświadomić sobie konieczność przeprowadzenia nowej kampanii wojennej przeciw Rosji, by do końca rozbić i ostatecznie zlikwidować bolszewickie siły zbrojne. Zacięte zimowe boje na wschodzie, trudności w transporcie zaopatrzenia i wreszcie kolosalne zużycie na rosyjskim froncie nieoczeki wanie dla nas spowodowały w wojskach lądowych wysokie straty material ne. Dlatego w święta Bożego Narodzenia musieliśmy rozpocząć kolejną przebudowę przemysłu wojennego, by wyposażyć wojska lądowe we wszystko, co niezbędne dla wykonania nowych, trudnych zadań"9.
o tym, jakie to miały być zadania, Hitler zadecydował już na przełomie 1941-1942 roku. 3 stycznia, w rozmowie z Oshimą, japońskim ambasadorem w Berlinie, powiedział, że "na razie nie zamierza przeprowadzać operacji zaczep nych na środkowym odcinku Frontu Wschodniego. Jego celem jest ofensywa na południowym odcinku frontu" . Kontynuując wyjaśnienia powiedział, że "zdecydo wał się wznowić natarcie w kierunku Kaukazu, gdy tylko będzie sprzyjająca pogoda. Ten główny kierunek ma ważne znaczenie. Konieczne jest wyjście w rejony naftowe Iranu i Iraku. (.,.) Naturalnie, oprócz tego podjęte będą wszelkie środki, 10. by zniszczyć Moskwę i Leningrad" Również gen. Halder po analizie sytuacji musiał zrezygnować z projektu przejścia do obrony na całym Froncie Wschodnim, gdyż taka koncepcja niczego nie rozwiązywała, natomiast dawała Związkowi Radzieckiemu i Stanom Zjed
noczonym cżas niezbędny do wzmocnienia potencjału wojennego. P@za tym taki projekt, sprzeczny z ideą Hitlera, musiałby doprowadzić do awantury o nieprzewi dywalnych następstwach. W związku z tym na naradę w kwaterze Hitlera 28 marca
sztab OKR pod kierownictwem Haldera opracował plan letniej kampanii, utrzymany w duchu idei Hitlera. Obecny na tej naradzie szef Oddziału Operacyjnego OKW, gen. Walter Warlimont, zapisał: ,,(...) Hitler, nie bacząc na dotychczasowe niepowodzenie, znów powrócił do swojej podstawowej idei, którą głosił w grudniu 1940 oraz latem 1941 roku. Chciał on znów skoncentrować główne wysiłki na skrajnych skrzyd łach szeroko rozciągniętego frontu. Różnica polegała tylko na tym, że duże straty, które poniosła armia lądowa i których riie udało się w całości uzupełnić, zmuszały go do stawiania przed sobą kolejno jednego celu po 9 KTB OKW, Bd II, Hb l, s. 1089. 10 Ibidem, s. 5.
12
drugim, poczynając od południowego odcinka - Kaukazu. Moskwa jako cel natarcia... na razie zupełnie odpadała" 11 •
Tak więc pielWszym celem operacji zaczepnych w 1942 roku miał być Kaukaz, a kolejnym Leningrad. Operacje te musiały jednak zostać poprzedzone działaniami mającymi na celu poprawienie operacyjnego położenia wojsk niemieckich oraz ustabilizowania i umocnienia Frontu Wschodniego i rejonów tyłowych. Chodziło o wyrównanie niektórych odcinków frontu po walkach zimowych i likwidację odciętych wojsk radzieckich, a zwłaszcza oczyszczenie Krymu i zdobycie Sewas topola oraz ścięcie tzw. "występu barwienkowskiego" na kierunku Charkowa. Przedsięwzięcia te miały zarazem zwolnić część sił dla wzmocnienia armii prze znaczonych do generalnej ofensywy. Wyniki narady u Hitlera w dniu 28 marca zostały ujęte w formie dyrektywy OKW. Oto, co na ten temat napisał gen. Warlimont: ,,(... ) swemu zastępcy i odpowiedzialnym oficerom sztabu szef Sztabu Dowodzenia OKW, gen. Alfred Jodł, i tym razem rezygnując ze szczegóło- . wego, a tym bardziej krytycznego rozważenia problemu - po prostu zlecił opracowanie w zwykłym trybie, w postaci dyrektywy OKW, przedłożone 28 marca i zatwierdzone przez Hitlera plany dowództwa wojsk lądowych. W tych warunkach sztab uznał za szczególnie ważne ograniczenie tekstu dyrektywy do sformułowania zadań, by nie krępować Naczelnego Dowódz twa Wojsk Lądowych niepotrzebnymi detalami. Próba ta przyniosła odwro tny do zamierzonego skutek. Hitler wykorzystał ten przypadek, by utwier dzić się w roli naczelnego dowódcy wojsk lądowych, tak jak on ją rozumiał. 4 kwietnia, w czasie referowania projektu przez szefa sztabu operacyjnego kierownictwa sił zbrojnych, oświadczył, że on sam przerobi dyrektywę". Już następnego dnia jego ,,historiograf' z nieoczekiwaną dumą pisał: ,,Hitler w sposób istotny przerobił projekt dyrektywy nr 41, uzupełnił ją ważnymi punktami, które sam sformułował (... ). W pielWszym rzędzie została przez niego od nowa sformułowana ta część projektu, w której jest mowa o ogólnej operacji". W wyniku tego gorliwego trudu powstał dokument datowany 5- kwietnia jako dyrektywa OKW nr 41, który zdaniem Warlimonta stanowił mieszaninę dyrektyw operacyjnych i ogólnych zasad dowodzenia wojskami, zawierał wielokrotne po wtórzenia i dłużyzny, niejasne sformułowania istotnych zagadnień i nadmiernie wyczerpujące objaśnienia drugorzędnych szczegółów 12. Słuszność tej krytycznej oceny. gen. Warlimonta, należącego do tej grupy niemieckich generałów, którzy choć wiernie służyli Hitlerowi, to w duchu nim pogardzali ze względu na jego strategiczną i operacyjną amatorszczyznę, jest 11 W. W a T l i m o n t, Im Hauptquartierder deuJschen WehT7TUlcht 1939-1945, Frankfurt 1962, s. 242.
12
Ibidem,
s.
244. 13
dyskusyjna. Wydaje się, że Hitler, zdając sobie sprawę ze słabości sił, którymi dysponował, usiłował narzucić generałom najlepsze, jego zdaniem, rozwiązania stojących przed nimi zadań. W poczuciu własnej nieomylności i słuszności zdecydowanych wymagań utwierdziły go wydarzenia z grudnia 1941 roku. Na wet jego przeciwnicy musieli przyznać, że odsunięcie naczelnego dowódcy wojsk lądowych, feldmarszałka Brauchitscha, i innych wyższych dowódców oraz kategoryczny zakaz cofania się uratował sytuację w czasie radzieckiej kontrofen sywy. Umocniło to Hitlera w przekonaniu o wyższości swojego geniuszu dowód czego nad umiejętnościami marszałków i generałów. Dlatego postanowił nad wszystkim czuwać osobiście z przeniesionej na Ukrainę Kwatery Głównej. Wy dawało mu się, że pozwoli to osiągnąć zaplanowany sukces mimo ograniczonych sił i środków. Z 234 dywizji, jakimi dysponowało wówczas dowództwo Wehrmachtu, 96 oddano Grupie Armii "Południe" , zaś 106 wchodziło w skład Grup Armii "Środek" i "Północ". Wśród 96 dywizji przeznaczonych do działań. ofensywnych było 75 dywizji piechoty, 10 pancernych, 8 zmotoryzowanych i 3 kawaleńi. Ponadto Grupa Armii "Południe" miała jedną brygadę zmotoryzowaną i jedną brygadę kawaleńi. Wspierająca ją 4 Flota Powietrzna liczyła 1200 samolotów bojowych. Pozostałe dwie grupy armii miały 85 dywizji piechoty, 9 pancernych, 6 zmotoryzowanych
i l brygadę piechoty, a wsparły je dwie floty powietrzne, dysponujące łącznie 1600 samolotami.
Dlaczego jednak dowództwo Grupy Armii "Południe" uznało przydzielone mu siły za niewystarczające do wykonania planowanych zadań, choć ogólna liczba wojsk żądanych w notatce z 19 lutego 1942 roku została zaspokojona? Liczba związków taktycznych się zgadzała, ale 25 dywizji i brygad było związkami państw satelickich (rumuńskimi, węgierskimi, słowackimi i włoskimi) i według przyjętych ocen - stanowiło zaledwie 30% wartości bojowej jednostek niemieckich. Miały one co prawda być użyte głównie do osłony skrzydeł, ale je same trzeba było z kolei osłaniać szybkimi jednostkami niemieckimi. Braki w ludziach decydenci III Rzeszy zaczęli wyrównywać nie tylko kiero wanymi do sojuszników żądaniami zwiększenia wysiłku mobilizacyjnego, ale też tworzeniem na coraz większą skalę formacji Waffen SS z udziałem faszyzujących elementów europejskich, jak również narodowych formacji złożonyćh z b. jeńców radzieckich: Rosjan, Tatarów, Turkmenów, Ukraińców i in. W ten sposób znacznie rozbudowano wojska SS, podległe szefowi policji Rzeszy, Heinńchowi Himmlerowi, które stanowiły swoistą gwardię nazizmu i przeciwwagę dla Wehrmachtu. W 1942 roku rozpoczęto też formowanie różnych "legionów" i "armii wyzwoleńczych" z jeńców radzieckich. Liczba tych formacji w następnych latach przekroczyła milion żołnierzy. Oprócz tego zarówno na froncie, jak też na tyłach wykorzystywano ochotnicze formacje, rekrutujące się z obywateli różnych sprzymierzonych państw europejskich. Narodową formacją była hiszpańska "Błękitna Dywizja" , walcząca pod Leningradem. 14
Dokonane przez dowództwo Grupy Armii Południe" wyliczenie potrzeb, " niezbędnych do realizacji planowanych zamierzeń, nie było zawyżone. Grupa miała nacierać w pasie o szerokości ponad 600 km (od Kurska do Taganrogu nad Morzem Azowskim), a północne skrzydło nacierających wojsk miało się rozciągnąć na 700 km (od Orła do Stalingradu). Dla obsadzenia tego skrzydła trzeba było 50 dywizji, przy założeniu, że jedna dywizja obsadzi 15-kilometrowy odcinek obrony. Do utrzymania Stalingradu i przesmyku między Wołgą a Donem potrzeba było 10 dywizji. Do operacji na Kaukazie pozostawało więc około 35 dywizji, przy obnażeniu lewego
skrzydła ofensywnego zgrupowania nad dolną Wołgą i w Stepach Kałmuckich 13.
Już z tych wyliczeń widać, że większość sił, którymi dysponowała Grupa Armii Południe", musiała być użyta nie na głównym kierunku ofensywy, lecz dla
" dotarcia do Stalingradu, zdobycia go i przecięcia drogi wodnej do ropodajnego Morza Kaspijskiego. Z punktu widzenia osłabienia potencjału ekonomicznego Związku Radzieckiego była to zapewne trafna decyzja, lecz Baku nie było już
jedynym źródłem radzieckiej nafty (coraz więcej ropy wydobywano w tzw. drugim Baku, w Zagłębiu Uralo-Wołżańskim). Należało też liczyć się z zaciętym oporem nad Wołgą, jeśli uprzednio siły Armii Czerwonej nie zostałyby złamane. A takiej ewentualności nie przewidywał Oddział Rozpoznawczy niemieckiego Sztabu Ge neralnego Wojsk Lądowych. W notatce z 28 czerwca 1942 roku (a więc z dnia, w którym rozpoczęła się letnia kampania) oceniał on, że: a) chociaż cel letniej kampanii zostanie w zasadzie osiągnięty, nie doprowadzi on jednak do całkowitego zniszczenia nieprzyjaciela przez Grupę Armii ,,Południe"; Ś rodek" i "Północ" nie są w stanie prowadzić operacji " o większym rozmachu; b) Grupy Armii
c) w ciągu lata 1942 roku w ZSRR nie nastąpi przewrót polityczny ani ekono miczny, co miałoby zasadnicze znaczenie dla zwycięstwa. Nie należy również oczekiwać
wojskowego krachu" na skutek osłabienia Armii Czerwonej w toku " działań wojennych. Hitler i jego najbliższe otoczenie wierzyli jednak w swoje wojenne szczęście", " które w tej wojnie tyle już razy Niemcom dopisało. Wierzyli w słabość Związku
Radzieckiego i jego armii, w nieudolność dowódców, zwłaszcza wyższego szczebla, oraz słabe wyszkolenie żołnierzy radzieckich. Wierzyli też w prze'Yagę swojego uzbrojenia, przede wszystkim w wyższość lotnictwa, które jak żadne inne potrafiło skutecznie wspierać działania wojsk lądowych i paraliżować nieprzyjacielskie zaplecze. *
*
*
Plan· kampanii letniej Wehrmachtu na Froncie Wschodnim zakładał główną ofensywę Grypy Armii a następnie
Południe", zakodowaną początkowo jako ,,zygfryd", " Blau" ( Błękit"), oraz zdobycie Leningradu przez Grupę Armii " "
13 KTB OKW II. Hb. I, s. 54; Sowierszenno siekrietno. op. cit., s. 371. 15
Północ". W realizacji operacji Blau" miało uczestniczyć sześć armii niemiec " " kich, w tym dwie pancerne ( l i 4) oraz kilka armii państw satelickich III Rzeszy. Ostatecznie jednak 1 1 armia gen. płk. Mansteina, po zdobyciu Sawestopola, w któ rym walki toczyły się do 9 lipca, została ze względu na artylerię forteczną prze niesiona pod Leningrad, a 2 armia gen. płk. Weichsa tylko częściowo uczestniczyła w pierwszej fazie ofensywy, tzn. w operacji woroneskiej. W rezultacie więc Blau" przeprowadzały cztery armie niemieckie: 1 i 4 pancerne oraz 17 " i 6 polowe. Rolę pomocniczą pełniły natomiast cztery armie sprzymierzeńców: operację
3 i 4 rumuńskie, 8 włoska i 2 węgierska. Szczególna rola w całej kampanii przypadła 6 armii. W 1940 roku armia ta, dowodzona przez gen. płk Walthera von Reichenaua, zmusiła do kapitulacji Belgię, a w 1941 roku uderzała znad Bugu, przez Wołyń na Kijów, działając w Grupie Armii
Południe" feldmarsz. Gerda von Rundstedta. " W kampanii na Ukrainie działania 6 armii obfitowały w ciężkie zbrodnie
wojenne. Feldmarszałek von Reichenau dał się tu poznać nie tylko jako bezwzględny wykonawca zbrodniczych rozkazów Hitlera, ale także jako inicjator masowych zbrodni. Od pierwszych dni wojny na wschodzie 6 armia dokonywała mordów na rzekomych partyzantach i sabotażystach; którzy atakowali jej lewe skrzydło znad Prypeci. Były to w istocie oddziały radzieckiej 5 armii gen. mjr. Michaiła Potapowa, z którą 6 armia długo nie mogła sobie poradzić. 10 lipca feldmarszałek von Reichenau skierował do podległych mu jednostek zalecenie rozstrzeliwania wszy stkich krótko ostrzyżonych cywilów, a także osób dostarczających żywność radziec kim żołnierzom, ukrywającym się w lasach. Należało też przekazywać żandarmerii polowej lub SD
Einstatzkommando tzw. "niebezpieczne elementy", do których zaliczał sekretarzy partii, dyrektorów sowchozów, urzędników państwowych, ko misarzy i Żydów. Na rozkaz Reichenaua w lipcu rozstrzelano około 3000 Żydów, -
-
a we Wrześniu po zajęciu Kijowa, w rejonie pozostającym pod kontrolą 6 armii, a dokładnie w Babim Jarze, zlikwidowano ich ponad 10 razy więcej, bo 33 771. 10 października 1941 roku Reichenau wydał znamienny rozkaz (parafowany przez Rundstedta), w którym czytamy: ,,Na tym wschodnim teatrze wojny żołnierz jest nie tylko bojownikiem walczącym zgodnie z zasadami wojny, ale zarazem stanowczym wykonawcą ideałów narodowych i mścicielem bestialstw popełnionych na narodzie niemieckim. Dlatego też żołnierz musi w pełni rozumieć konieczność surowej, ale sprawiedliwej kary, wymierzonej podludziom, w szczególności Żydom" 14. Sukcesom militarnym -6 armii w operacji ,,Barbarossa" towarzyszyły więc zbrodnicze mordy, egzekucje i represje na ludności cywilnej, palenie całych wsi, śmierć w płomieniach niewinnych dzieci, starców i kobiet. Towarzyszyła temu grabież i pozostawienie ludności cywilnej bez środków do przeżycia zimy. Przecież po Żydach to Słowianie, jako podludzie, mieli zostać wyeliminowani fizycznie, zwłaszcza z obszarów przezriaczonych do kolonizacji niemieckiej. 14 A. B e e v o r, Stalingrad, Warszawa 2000. s. 64---65 .
16
Obiecujące sukcesy militarne Grupy Armii "Południe", zwłaszcza zdobycie Rostowa nad Donem, potraktowane przez Hitlera jako otwarcie wrót na Kaukaz i nadkaspijskie pola naftowe, nieoczekiwanie załamały się w drugiej połowie listopada
1941 roku. Marsz. Siemion Timoszenko, który po klęsce wojsk radzieckich pod Kijowem objął dowództwo tego kierunku, podjął kontrofensywę, której celem było odbicie Rostowa. W rezultacie dwutygodniowych walk dowódca l armii pancernej,
gen. Ewald von Kleist, zmuszony został za zgodą Rundstedta do opuszczenia Rostowa i wycofania swych wojsk o około 100 km za rzekę Mius. Hitler zdymisjonował więc Rundstedta, któremu udzielił "urlopu zdrowotnego" wraz z nagrodą pieniężną w wyso kości 250 tys. RM. Dowodzenie Grupą Armii "Południe" powierzył Reichenauowi,
nakazując mu wstrzymanie odwrotu. Reichenau już po paru godzinach zawiadomił jednak Hitlera, że odwrót jest niezbędny. Swoją ocenę podtrzymał po natychmiasto
wym plZylocie Hitlera do Połtawy, gdzie znajdowała się kwatera dowódcy grupy armii.
Reichenau nie zgodził się również na propozycję Hitlera, by dowodząc grupą armii zachował dowodzenie 6 armią. N a nowego dowódcę armii zaproponował swego dotychczasowego szefa sztabu, gen. Fńedricha Wilhelma Paulusa. Hitler miał do tej kandydatury obiekcje, choć znał doskonale Paulusa z okresu planowania " operacji ,,Barbarossa . Powodem tych zastrzeżeń był fakt, że Paulus nie dowodził dotychczas korpusem, dywizją ani nawet pułkiem. Był to mankament, który powi nien był wyeliminować tę kandydaturę, lecz Reichenau uporczywie jej bronił i Hitler mu uległ. Apodyktyczny i brutalny Reichenau imponował bowiem Hitlerowi, zwłaszcza bezwzględnością w realizacji swoich zbrodniczych planów. Tak więc gen. Paulu s został nieoczekiwanie (również dla niego) dowódcą 6 armii. Co wiemy o Paulusie? Był to typowy niemiecki oficer sztabowy, wywodzący
się ze starej szkoły. Urodził się 23 września 1890 roku w Hesji, w rodzinie byłego wachmistrza, pochodzącego z chłopów. Kańerę wojskową rozpoczął w 1909 roku, a w 1912 poślubił piękną rumuńską arystokratkę, siostrę swego pułkowego kolegi.
Z tego małżeństwa miał troje dzieci, w tym dwóch bliźniaków, którzy również zostali oficerami. Z I wojny światowej powrócił w stopniu kapitana, wstąpił do Freikorpsu, a po ukończeniu zakamuflowanego kursu kształcenia oficerów Sztabu Generalnego służył w różnych sztabach. Wyróżniał się tam pilnością} skrupulat nością. Szczególnie lubił studiować histońę kampanii Napoleona w Rosji. Wedle opisu bratanka - oficera 3 dywizji pancernej - przypominał raczej naukowca niż generała, zwłaszcza w porównaniu z Rommlem i Modelem. W lutym 1939 roku Paulus w stopniu pułkownika został szefem sztabu I korpusu armijnego, dowodzonego przez gen. Guderiana. 1 stycznia 1939 roku awansował do stopnia generała majora, a 28 sierpnia został szefem sztabu 10 armii gen. płk. " von Reichenaua, która w operacji ,,Fa1l Weiss , jako najsilniejszy związek operacyj ny Grupy Armii "Południe", miała nacierać w kierunku Warszawy. Gdy po zakończeniu wojny, 26 października, 10 armia została przemianowana na 6 armię, Paulus pozostał jej szefem sztabu i wziął udział w przygotowywaniu najazdu na Holandię, Belgię i Francję w ramach Grupy Armii ,,B" gen. płk. Fedora von Bocka. Współpraca Paulusa z Reichenauem zdumiewała innych oficerów ze 2
-
Stalingrad
17
względu na różnice charakteru. Paulus, w odróżnieniu od brutalnego dowódcy, był eleganckim, przystojnym oficerem w dawnym stylu, o nienagannych manierach i wyróżniającym się polityczną neutralnością. Reichenau, głęboko zaangażowany nazista, bardzo się do niego jednak przywiązał. Gdy więc po zakończeniu kampanii na zachodzie, 3 września 1940 roku, Paulus został - już w stopniu generała leutnanta - naczelnym kwatermistrzem OKR (Sztabu Generalnego Wojsk Lądo wych), a więc trzecią osobą w hierarchii po felmarsz. von Brauchitschu i szefie sztabu gen. płk. Halderze, Reichenau upomniał się o niego. Chodziło o zaplanowanie operacji ,,Barbarossa", mającej na celu pokonanie Związku Radzieckiego. W pracy tej przydało się Paulusowi z pewnością studiowanie historii wyprawy Napoleona w 1812 roku. Przejmując prace planistyczne nad tą, jak to później określił Hitler, ,,najważniejszą decyzją tej wojny" od gen. Ericha Marcksa, szefa sztabu 1 8 armii, dyslokowanej w pobliżu granicy ZSRR, ertergicznie i umiejęt nie nimi pokierował. Były to plany wojny błyskawicznej na ogromnych przestrze niach ZSRR. Po ich zakończeniu, w kwietniu 194 1 roku, Halder wysłał go na dwa tygodnie do Mryki Północnej, by utemperował" gen. Rommla. Po powrocie Paulus " niezwykle surowo ocenił Rommla, stwierdzając, że nie dorasta do swego zadania". " Przebieg operacji Barbarossa" mógł satysfakcjonować Paulusa. Feldmarszałek " Reichenau pisał do niego: ,,Jak ogromną musisz mieć satysfakcję, kiedy widzisz, jak dokładnie realizowane są twoje plany". Nie odpowiadało to całkowicie prawdzie, gdyż Hitler poważnie zmieniał te plany, zwłaszcza gdy wbrew stanowisku OKR skierował 2 armię pancerną gen. Guderiana z kierunku moskiewskiego na kijowski. Przyniosło to wprawdzie Wehrmachtowi duży sukces operacyjny, lecz jednocześnie opóźniło ofensywę na Moskwę, ułatwiając Armii Czerwonej jej obronę i przejście do kontrofen sywy. Gdy więc 6 stycznia Paulus obejmował dowództwo 6 armii, sytuacja Wehrma chtu na całym Froncie Wschodnim była niezwykle ciężka, a na wielu odcinkach wręcz dramatyczna. W dodatku 12 stycznia patron Paulusa - von Reichenau - doznał ataku serca i zmarł w trakcie transportu, po niefortunnym lądowaniu we Lwowie. Tym razem szczęście sprzyjało Paulusowi. Mimo sparaliżowapia transportu w warunkach 30-stopniowych mrozów, udało mu się powstrzymać ofensywne działania, prowadzone przez marszałka Timoszenkę na Charków i Donbas. Wojskom radzieckim udało się jedynie opanować tzw. występ barwienkowski, na południowy wschód od Charkowa, do którego Paulus przeniÓsł własną kwaterę, by być bliżej swych wojsk. Utrzymał on swe stanowisko dzięki poparciu Haldera, gdyż nowy dowódca grupy armii, feldmarszałek von Bock (mianowany przez Hitlera z dużymi oporami), nie sprzyjał Paulusowi. Ostatecznie te spory kadrowe skończyły się zmianą szefa sztabu 6 armii: miejsce płk. Ferdinanda Heima zajął płk Artur Schmidt, który zraził do siebie większość oficerów armii zbytnią pewnością siebie i apodyktycznością swych sądów. Według zgodnej na ogół opinii, w krytycznych miesiącach okrążenia 6 armii odegrał on rolę ,,złego ducha" Paulusa i całej armii 15. IS T. von M e l l e n t h i n, Deutschlands Generale der zweiten Weltkrieges, 1977, s. 104-1026:
J. p i e k a ł k i e w i c z, Stalingrad - anatomia bitwy, Warszawa 1995, s. 14-15; F. P a u l u s, leh stehe
Mer auf Befehl, Frankfurt 1960, s. 17-95.
II
Zawodne rachuby Druzgocące klęski w bitwach letnio-jesiennych 194 1 roku nie pozbawiły całko wicie Związku Radzieckiego zdolności do stawiania oporu. Były wprawdzie chwile załamania (miał je nawet Stalin), lecz ogrorrmy potencjał militarny, zbudowany w latach 30., pozwolił wyrównać gigantyczne straty i przejść do kontrofensywy. Pierwszym sukcesem (wprawdzie połowicznym) Armii Czerwonej było zatrzymanie wojsk Grupy Armii "Północ", dowodzonych przez 65-letniego feldmarsz. Wilhelma von Leeba, pod Leningradem; połowicznym, gdyż Leningrad został otoczony
i poddany ostrzałowi artylerii. W zatrzymaniu niemieckiej ofensywy na Leningrad niebagatelną rolę odegrało przemieszczenie w połowie września 4 grupy pancernej
gen. Ericha Hoepnera na kierunek moskiewski. Pozostawiony von Leebowi XXXIX korpus zmechanizowany, wsparty przez VIII korpus lotniczy gen. Wolframa von Richthofena, uderzył skutecznie w kierunku Tychwinu, zmierzając do połączenia się z wojskami fińskimi nad rzeką Świr, między jeziorami Ładoga i Onega. Odcięłoby to całkowicie Leningrad od reszty kraju, zamykając drogę przez Ładogę
l.
W tej sytuacji już 14 listopada Armia Czerwona zebrała tam siły kilku rozbitych
i osłabionych armii polowych i zatrzymała za Tychwinem wojska niemieckie, a po miesięcznych walkach odrzuciła je za rzekę Wołchow. Była to pierwsza udana operacja zaczepna Armii Czerwonej w ramach zimowej kontrofensywy. Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej podejmowało następnie wiele prób odblokowania głodującego Leningradu, ale żadna z nich się nie powiodła. Najbliżej tego celu była 2 armia uderzeniowa gen. lejtn. Andrieja Własowa w tzw. operacji lubańskiej Frontu Wołchowskiego gen. płk. Kiryła Miereckowa (b. szefa Sztabu
Generalnego Armii Czerwonej). Jej włamanie w pozycje niemieckiej 18 armii,
dowodzonej przez 60-letniego generała piechoty Georga von Knchlera, byłego dowódcę okręgu wojskowego w Prusach Wschodnich, zakończyło się jednak dra matycznie. Wraz z nastaniem wiosennych roztopów, odizolowana w błotnistych lasach, została niemal doszczętnie zniszczona, a wzięty do niewoli wraz z 33 tys.
swoich żołnierzy gen. Własow zdecydował się na służbę dla Niemiec, organizując Rosyjską Armię Wyzwoleńczą (ROA) 2. I W. B o r t n o w s k i, W pierścieniu blokady, Łó dź 1 976, s. 66--69. 2 K. M i e r i e c k o w, Pół wieku w mundurze, Warszawa 197 1 , s.'292 i nast.; R. D z i e s zyń s k i, Leningrad 1941-1944, Warszawa 1986, s. 1-49.; W. E h r fu r t, Der finnische Krieg 1941-1944, Wiesbaden 1950, s. 108-109. 19
Na południe od jeziora llmeń wojska niemieckiej 1 6 armii 56-letniego generała piechoty Ernsta Buscha włamały się w sierpniu na Wyżynę Wałdajską, w obronę Frontu Północno-Zachodniego 4 1-letniego gen. lejtn. Pawła Kuroczkina. 8 lutego 1942 roku zostały one okrążone. W tzw. demiańskim kotle znalazło się sześć dywizj i 2 i 1 0 korpusów armijnych generałów Brockdorffa i Hansena, które liczyły około 100 tys. żołnierzy. Zaopatrywanie ich prżejęło lotnictwo transportowe, dostarczając dziennie około 200 tys. ton żywności, paliwa i amunicji. Wszelkie radzieckie wysiłki, zmierzające do likwidacji kotła, nie powiodły się jednak, a 20 marca korpuśna grupa gen. Waltera von Seydlitza-Kurzbacha w składzie 5 dywizji piechoty podjęła operację deblokady, zakończoną sukcesem 20 kwietnia (a więc w dniu urodzin Hitlera). W efekcie, "wybrzuszenie demiańskie" Hitler utrzymywał do marca 1943 roku 3. Na kierunku moskiewskim grudniową kontrofensywę podjęły woj ska Frontu Zachodniego 45-letniego gen. armii Gieorgij a Żukowa (do końca lipca pełniącego obowiązki szefa Sztabu Generalnego), wspomagane od północy przez wojska Frontu Kalinińskiego gen. płk. Iwana Koniewa (b. dowódcy Frontu Zachodniego) i od południa przez oddziały Frontu Południowo-Zachodniego 46-letniego marszałka Siemiona Timoszenki (do lipca będącego ludowym komisarzem obrony). W wyniku tych działań udało się wprawdzie odepchnąć niemiecką Grupę Armii "Środek" na odległość 80-230 km, lecz Niemcy utrzymali w rejonie Rżewa i Wiaźmy operacyjny obszar wyjściowy, odległy od Moskwy zaledwie o około 150 km. Obszar ten kilkakrotnie przecinały radzieckie korpusy i całe armie, zagłębiając się w tyłowe strefy niemieckiego ugrupowania, ale Niemcy zamykali za nimi przejścia i okrążali
zarówno te wojska, jak i duże oddziały partyzanckie. Nie zmieniło sytuacji zrzucanie desantów powietrznych. Ostatecznie wojska te musiały przebijać się w ciężkich walkach przez linię frontu, ponosząc przy tym znaczne straty. Wielu dzielnych dowódców poległo wówczas lub odebrało sobie życie 4. W czasie zimowej kontrofensywy wojska Frontu Południowo-Zachodniego utworzyły na kierunku południowym, na zachód od rzeki Północny Doniec, na wysokości Izjumu, tzw. występ barwienkowski. Wykorzystany on został do nie udanej operacji charkowskiej w maj u 1 942 roku. Natomiast wojska Frontu Połu dniowego gen. płk. Jakowa Czerewiczenki przeszły do natarcia 1 7 listopada,
uderzając w skrzydło l armii pancernej gen. płk. Ewalda von Kleista. W pierwszej
fazie rozgromiły one XLIX korpus górski gen. Konrada oraz 1 6 DPanc. i DZmot. SS "Viking" . Wobec zagrożenia tyłów wojska niemieckie musiały opuścić Rostów nad Donem i wycofać się za rzekę Mius. Na Krymie natomiast, gdzie 1 1 armia 54-letniego gen. płk. Eryka von Mansteina oblegała Sewastopol - główną bazę Floty Czarnomorskiej, jak wspomniano w po3 P. A. K u r o c z k i n, My srażalis na Siewiero-Zapadnom Frontie (w:) Na Siewiero-Zapadnom Frontie, Moskwa 1969, s. 30-44. 4 A. W a s i J e w s k i, Dzieło całego życia, Warszawa 1 976, s. 2 1 1-212; W. W r ó b I e w s k i, Moskwa 1941, Warszawa 1987, s. 92-1 12.
20
przednim rozdziale, wojska Frontu Kaukaskiego gen. lejtn. Dmitrij a Kozłowa przeprowadziły w końcu grudnia 194 1 roku dwie udane operacje desantowe: na Kerczu i w porcie Teodozja. Miały one służyć odblokowaniu Sewastopola i odbiciu Krymu, jednak zadań tych nie zrealizowały. Desanty na Krymie zaskoczyły dowództwo niemieckie. Dowódca XLll KA, gen. Hans Sponeck, wbrew rozkazom Mansteina, wycofał z Półwyspu Kerczeń skiego swą 46 dywizję piechoty gen. Kurta Himera i jednostki obrony wybrzeża, ratuj ąc je od zagłady. Za tę samowolę został skazany na degradację i karę śmierci. Gen. Manstein rozkazał dowódcy XXX KA, gen. Maksymilianowi Fretter Pico, odbić Teodozję. Udało się to już w połowie stycznia, co pozbawiło wojska utwo rzonego 28 stycznia Frontu Krymskiego dogodnego portu zaopatrzeniowego 5. Front ten posiadał trzy armie ogólnowojskowe, liczące ponad 200 tys. żołnierzy. Zimowa ofensywa Armii Czerwonej załamała się ostatecznie w kwietniu 1 942 roku. W jej wyniku osiągnięto wprawdzie znaczne sukcesy operacyjne, lecz woj skom radzieckim nie udało się całkowicie rozbić ani jednego niemieckiego ugru powania. Operacje podjęte w tym celu na wszystkich głównych kierunkach strate gicznych nie zostały sfinalizowane. Wykorzystane zostały przy tym armie od wodowe i zużyte zapasy materiałowe. W tej sytuacji jedynym rozsądnym wyjściem dla Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej było podjęcie decyzji o przejściu do strategicznej obrony, w czasie której należało odtworzyć odwody strategiczne i dozbroić armię czynną uzbrojeniem wytwarzanym w ewakuowanych na wschód zakładach przemysłu zbrojeniowego oraz dostarczanym przez anglo-amerykańskich sojuszników. Ogromne straty w ludziach, poniesione zwłaszcza latem 1941 roku, uzupełniano z coraz większym trudem. Do jednostek zapasowych trafiały coraz starsze roczniki i one właśnie uzupełniały pierwszorzutowe szeregi piechoty. Nic więc dziwnego, że były przez Niemców bardzo krytycznie oceniane jako słabo wyszkolone i mało sprawne taktycznie. Również pospieszne szkolenie żołnierzy innxch rodzajów wojsk odbijało się ujemnie na ich sprawności bojowej. Stanu tego nie poprawiało też przestarzałe uzbrojenie strzeleckie oraz umundurowariie i wyposażenie. Armia Czerwona 1 942 roku była bowiem mieszaniną doborowych jednostek wojskowych, uzbrojonych w broń o najnowszych parametrach technicznych (takie były np. niektóre typy czołgów, dział i samolotów czy artyleria rakietowa), oraz podstawowej masy żołnierskiej, nie odbiegającej wiele od swych rosyjskich pierwowzorów z I wojny światowej. Masa ta w dodatku została w 1 942 roku znacznie przerzedzona i nie bardzo było już czym ją uzupełniać. Związek Radziecki, który do wybuchu wojny w 1 94 1 roku liczył (wraz z zie miami przyłączonymi w latach 1939-1940) około 170 mln ludności, stracił w pierw szym roku jej trwania obszary zamieszkane przez 40% mieszkańców, czyli około
70 mln. Z pozostałych 1 00 mln około 1 0% stanowiły niepewne politycznie S T. K o n e c k i, SewastopoI 1941-1942, 1944, Warszawa 1987,
s.
85. 21
narodowości bądź to wyznające religię muzułmańską, bądź nie nadające się do służby liniowej ze względu na zacofanie cywilizacyjne. Oznaczało to, że w tym okresie potencjał ludzki ZSRR zrównał się niemalże z niemieckim, liczącym
wówczas około 80 mln.
Mimo wycofania z produkcji przemysłowej i rolnej prawie wszystkich mężczyzn zdolnych do służby wojskowej (wyjątek stanowili wysoko wykwaliftk:owani spe cjaliści oraz funkcjonariusze ochrony), wiosną 1 942 roku nie można było już - jak do tej pory - formować odwodów strategicznych z dopiero co powołanych pod broń. Zaczęto więc wycofywać z frontu na tyły osłabione w walkach dywizje i brygady, które następnie uzupełniano ludźmi i sprzętem, przeszkalano, a często przekształcano w formacje innego rodzaju (pancerne, zmotoryzowane, uderzeniowe . i in.). Na front powracały one bądź w dużych związkach taktyczno-operacyjnych, bądź jako uzupełnienie marszowe. Ponieważ stan faktyczny walczących jednostek rzadko przekraczał 50% stanu etatowego, w 1 942 roku trzykrotnie zmieniano etaty dywizji piechoty, stosownie do bieżących możliwości uzupełnienia ich ludźmi i uzbrojeniem. Stopniowo zaczęto natomiast przywracać zlikwidowane w okresie odwrotu w 1 941 roku ogniwo korpuśne, zarówno w piechocie, jak i w wojskach pancernych i zmechanizowanych (w tych ostatnich zrezygnowano z kolei z ogniwa dywizyjnego). W 1942 roku stopniowo skompletowano około 30 dowództw korpusów piechoty 6. Funkcjonujący w Armii Czerwonej w okresie pokoju system penetracji kontr wywiadu wojskowego, w czasie wojny był szczególnie nasilony. Wielu dowódców, którzy zasłużyli się w pierwszych tygodniach i miesiącach wojny, zostało później bezpodstawnie oskarionych o zdradę i zlikwidowanych. W stosunku do szerego wych stosowano selekcję narodowościową, która zastąpiła przedwojenną selekcję klasową. Jej efektem było m.in. odesłanie niemal wszystkich Polaków z jednostek liniowych do roboczych
strojbatów
(batalionów pracy).
Wiosną 1 942 roku nie lepsza od ludnościowej była sytuacja . gospodarcza ZSRR. Na utraconych terenach zachodnich wydobywano 63% węgla, wytapiano
68% surówki żelaza i 58% stali; znajdowały się tam tysiące zakładów przemys łowych, wytwarzających m.in. uzbrojenie i amunicję. Tylko z części tych zakładów cenniejsze maszyny zdołano wywieźć za Ural, gdzie powstało. około 1 200 nowych zakładów przemysłowych. Dlatego globalna produkcja przemysłowa Związku Radzieckiego w drugiej połowie 1941 roku zmniejszyła się w porównaniu z pierwszą nieco ponad 2 razy. A była to w lwiej części produkcja na potrzeby wojny (w Niemczech dopiero w 1943 roku, po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji, radykal nie zmniejszono produkcję towarów użytkowych dla ludności). W pierwszym półroczu
1942 roku produkcja uzbrojenia i amunicji zaczęła już wzrastać. W porównaniu z drugim półroczem 1941 roku najbardziej wzrosła produkcja pistoletów maszyno wych - z 89 tys. do 524 tys., moździerzy z 39 tys. do 122 tys., armat 76,2 mm 6 Wielkie zwycięstwo, op. cit.,
22
s.
12-13.
z 2,5 tys. do 10 tys., czołgów z 4,5 tys. do 1 1 tys., samolotów z 4 tys. do 8 tys. W pierwszej połowie 1 942 roku wyprodukowano też 50 mln pocisków do dział i moździerzy. We wszystkich tych działach produkcji zbrojeniowej ZSRR prześcignął iloś ciowo Niemcy, które w całym 1 942 roku wyprodukowały 14 700 samolotów, 9300 czołgów i transporterów opancerzonych (wzrost o 79% w porównaniu z 1941 r.), 12 000 dział powyżej kalibru 76 mm i 57 mln pocisków artyleryjskich. Był to wynik trwającej od roku 1 929 rozbudowy przemysłu zbrojeniowego w ZSRR (początkowo zresztą przy pomocy weimarskich Niemiec). Wprawdzie nie wszystkie wzory produkowanego uzbrojenia dorównywały niemieckiemu, ale ten sam man kament występował też w znacznej części uzbrojenia Wielkiej Brytanii i USA. Rzutowało to w dużym stopniu na skuteczność działań bojowych armii tych państw. Mimo wzrostu, produkcja uzbrojenia wciąż jeszcze nie wystarczała na potrzeby Armii Czerwonej, np. oczekiwania Frontu Zachodniego, działającego na kierunku moskiewskim i dlatego wyraźnie faworyzowanego, były na 1 8 kwietnia 1 942 roku zaspokojone w następującym zakresie: pistolety maszynowe i rusznice ppanc. - 26%, ręczne karabiny maszynowe - 28%, małokalibrowa artyleria plot. - 50%, działa ppanc. - 35%, działa artylerii dywizyjnej 76 mm - 65% 7.
W gruncie rzeczy jednak wzrost produkcji ówczesnego uzbrojenia nie mógł zadowolić żadnej armii. Radzieccy dowódcy domagali się poprawienia jakości dostarczanego uzbrojenia, tymczasem w roku 1942 zmieniło się ono tylko w nie których dziedzinach, przede wszystkim w artylerii rakietowej, która począwszy od czerwca zaczęła otrzymywać, oprócz M-8 i M- 1 3, potężniejsze pociski rakietowe M-20 i M-30. Umożliwiało to utworzenie ciężkiej polowej artylerii rakietowej . W artylerii lufowej zmodernizowano 45 mm armaty ppanc. i zaczęto produkować 76,2 mm armatę ppanc. ZIS-3, bardzo wysoko ocenianą przez Niemców.
W wojskach pancernych dotychczasowe lekkie czołgi T-26 zastąpiono cięższymi,
9,5-tonowymi T-60 i T-70 z 45 mm działem ppanc., a także rozpoczęto produkcję cięższego o kilka ton (z 26,5 do 3 1 t) zmodernizowanego czołgu średniego T-34 (wciąż z 76,2 mm działem). Takie samo działo miał zmodernizowany czołg ciężki KW- I S.
Stosunkowo najszybciej zmieniał się sprzęt lotniczy. Rywalizujące ze sobą biura konstrukcyjne pośpiesznie konstruowały ulepszone modele dotychczasowych maszyn, jak też maszyny zupełnie nowe. W 1 942 roku rozpoczęto masową produk cję dwóch rodzajów samolotów myśliwskich Ła-5 i Jak-7 (nazwy pochodziły od nazwisk konstruktorów Ławoczkina i Jakowlewa). W 1 942 roku biuro Iljuszyna zmodernizowało samoloty szturmowe Ił-2 (model 3), wyposażając je w działka 23
lub 32 mm (zamiast 20 mm) oraz 1 nkm 1 2,7
mm (zamiast 2 km 7,62 mm). Mogły
też, zamiast 8 niekierowanych pocisków rakietowych, zabierać 400 kg bomb.
Opierając się na dotychczasowym doświadczeniu oraz uwzględniaj ąc wzrost produkcji samolotów, zrezygnowano z podporządkowania lotnictwa wojskom
7 Ibidem, s. 14. 23
lądowym i w maju rozpoczęto tworzenie armii lotniczych w składzie dywizji lotnictwa myśliwskiego, szturmowego i bombowego (wyposażonych w jednorodne typy samolo tów), z przeznaczeniem jednej annii na każdy front. Utworzono też lotnictwo dalekiego zasięgu, podporządkowane Naczelnemu Dowódcy. Te zabiegi organizacyjne okazały się trafne i przydzielone frontom armie lotnicze przetrwały do końca wojny. *
*
*
Wraz z zakończeniem ofensywy zimowej Kwatera Główna Naczelnego Dowódz twa Annii Czerwonej przystąpiła do opracowywania planu kampanii letniej . Na naradzie, która odbyła się w końcu marca, naczelny dowódca Józef Stalin opowie dział się wprawdzie za obroną strategiczną, lecz jednocześnie uznał za celowe przeprowadzenie kilku operacji zaczepnych. Miało ich być aż 5-6: na Krymie, w rejonie Charkowa, na kierunkach 19owsko-kurskim i smoleńskim, w rejonie Demiańska i Leningradu. Szef Sztabu Generalnego, 60-letni marszałek Borys Szaposznikow, jeden z nielicznych już, ocalałych starszych oficerów przedrewolu cyjnej armii rosyjskiej , opowiedział się stanowczo za podjęciem obrony strategicznej przed nadejściem lata, bez jakichkolwiek działań zaczepnych. Tego samego zdania był też gen. armii Żukow, postulujący wszakże przeprowadzenie operacji rżew sko-wiaziemskiej, mającej na celu likwidację groźnego wybrzuszenia niemieckiego na kierunku moskiewskim. Stalin - według Żukowa - nie dając skończyć Szaposznikowowi, powiedział: - Nie możemy przecież siedzieć bezczynnie, z założonymi rękami, i oczekiwać, aż Niemcy pierwsi wykonają uderzenie ! Trzeba samemu wykonać szereg wy przedzających uderzeń na szerokim froncie i sprawdzić gotowość nieprzyjaciela. Żukow proponuje rozwinięcie natarcia na kierunku zachodnim, a na pozostałych frontach obronę. Myślę, że jest to półśrodek. Głos zabrał Timoszenko. Przedstawiając położenie na kierunku południowo -zachodnim, stwierdził: - Wojska tego kierunku obecnie są w stanie i bez wątpienia powinny wykonać wyprzedzające uderzenie na Niemców na kierunku południowo-zachodnim i po krzyżować ich plany zaczepne przeciwko Frontowi Południowemu i Południowo -Zachodniemu. W przeciwnym wypadku powtórzy się to, co miało miejsce na początku wojny. Co się tyczy przejścia do natarcia na kierunku zachodnim, popieram propozycję Żukowa. W ten sposób zostaną związane siły nieprzyjaciela. Stanowisko Timoszenki poparł Woroszyłow (61 -letni marszałek, do roku 1940 ludowy komisarz obrony - przyp. autora T.K.). Narada zakończyła się przedstawieniem przez Stalina wytycznych do przygo .towania i przeprowadzenia w najbliższym czasie pojedynczych operacji na Krymie, w rejonie Charkowa i w innych rejonach 8. Te decyzje okazały się błędne, a reali zujące je wojska poddane zostały nowym, surowym próbom. 8 G. K. Ż u k o w, Wspomnienia i refleksje, Warszawa 1976, s. 404.
24
Front Krymski gen. Kozłowa, wsparty przez Flotę Czarnomorską wiceadm. Filipa Oktiabrskiego, od lutego przeprowadził trzy operacje zaczepne, lecz bez powodzenia. Na wyniku operacji lutowej zaważyła pogoda. Ulewne deszcze unieruchomiły nie tylko transport samochodowy, lecz również czołgi i traktory. Tymczasem przysłany przez Stalina w charakterze przedstawiciela Kwatery Głównej gen. płk Lew Mechlis - szef Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej i zaufany Stalina, zmienił szefa sztabu frontu. Usunął wybitnie zdolnego 48-letniego gen. mjr. Fiodora Tołbuchina, późniejszego marszałka i dowódcę frontów działających na południu, i zastąpił go przywiezionym ze sobą gen. mjr. Wiecznym, oficerem Sztabu Generalnego. Zdominował zarazem całkowicie wykształconego, ale bezwolnego dowódcę frontu i wszystkim kiero- . wał sam 9• Front Krymski w składzie trzech armii miał 2 1 dywizji, 3580 dział, 350 czołgów i 400 samolotów. Nastawiony na działania zaczepne, zaniedbał obronę i był zupełnie nie przygotowany do odparcia silnego natarcia. Tymczasem gen. Manstein, odparłszy z trudem (przy pomocy nowo sformowanej 22 dywizji pan cernej) natarcie marcowe, a następnie kwietniowe, skoncentrował osiem niemieckich oraz dwie rumuńskie dywizje i dwie brygady. Związki te wyposażone były w 2,5 tys. dział i moździerzy, 1 80 czołgów i 400 samolotów znanego nam spod Leningradu VIII korpusu lotnictwa szturmowego gen. Richthofena, przy dzielonego 1 1 armii przed majową operacją kerczeńską. Po prżerwaniu obrony 44 armii gen. lejtn. Czerniaka w wąskim, 5-kilometrowym pasie wybrzeża czarnomorskiego osiągnęły one rubież Wału Tureckiego, zanim wojska radziec kie zdążyły się tam umocnić. Na próżno dowódca 5 1 armii, gen. Wasilij Lwow, usiłował powstrzymać natarcie niemiecko-rumuńskie. Armia znalazła się wkrótce w półokrążeniu , a jej dowódca zginął. W tej sytuacji pozostawał odwrót na Półwysep Tamański przez 4-kilometrowy przesmyk Cieśniny Kerczeńskiej. Do wództwo frontu spóźniło się jednak ze ściągnięciem do cieśniny okrętów Flotylli Azowskiej, do 16 maja oddziały przeprawiały się więc na środkach podręcznych. Ponieważ porzucono całą ciężką broń,
do 20 maja udało się przeprawić
120 tys. ludzi - żołnierzy i cywilów. Około 20 tys. ukryło się w kamieniołomach, gdzie przetrwali 170 dni. Front Krymski stracił 176 tys. ludzi
10.
Gen. Kozłow i wielu jego podwładnych zostało zdegradowanych, a żołnierzy przejął Front Północno-Kaukaski pod dowództwem marszałka Siemiona Budion nego . Gen. Mechlis otrzymał wprawdzie ostrą naganę w specjalnej dyrektywie naczelnego wodza z 4 czerwca i pozbawiony został stanowiska szefa Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej, lecz do końca wojny był wysyłany jako przedstawiciel Kwatery Głównej, zwłaszcza do niezbyt zaufanych dowó dców frontów, przyczyniając się z reguły do pozbawienia ich piastowanych stanowisk. 9 Plastyczny opis tej operacji przedstawił K. S i m o n o w, Różne dni wojny, t. 2, Warszawa 1 98 1 , 55-80. 10 T. K o n e c k i, Sewastopol... op. cit., s. 95-97.
s.
25
W klęsce krymskiej Stalin dopatrzył się potwierdzenia słuszności swojej tezy o wyższości natarcia nad obroną. Według Żukowa miał mu powiedzieć: - Oto widzicie, do czego prowadzi obrona... Powinniśmy surowo ukarać Koz łowa, Mechlisa i Kulika za ich niefrasobliwość, ażeby nikt inny nie poważył się podobnie postąpić. Timoszenko wkrótce zacznie działać. - A wy nie zmieniliście swej opinii o sposobie działania na południu?
- Nie - miał odpowiedzieć Żukow. - Uważam, że na południu należy przyjąć
nieprzyjaciela uderzeniami lotnictwa i silnym ogniem, zadać mu cios uporczywą obroną, a następnie przejść do natarcia
II.
Operacją zaczepną Frontu Południowo-Zachodniego dowodził marszałek Timo szenko, będący zarazem dowódcą kierunku południowo-zachodniego, któremu podporządkowany był też Front Południowy gen. lejtn. Rodiona Malinowskiego. Rozpoczynając 1 2 maja kleszczowe natarcie na Charków z przyczółka barwien kowskiego oraz z rejonu W ołczańska, nie rozpoznano ugrupowania niemieckiego, które zamierzało zlikwidować wybrzuszenie barwienkowskie, zgodnie z planem Hitlera nakreślonym w dyrektywie nr 4 1 . Wojska kierunku południowo-zachodniego liczyły 640 tys. żołnierzy, ponad 1 200 czołgów, 1 3 tys. dział i moździerzy oraz 926 samolotów bojowych. Koncen trujące się na tym kierunku siły niemieckiej 6 armii gen. Paulusa oraz grupy Kleist" ( l armia pancerna i 17 armia polowa) miały łącznie 626 tys. żołnierzy, " 12. około 1000 czołgów, 1 6 tys. dział i moździerzy i około 1000 samolotów bojowych Radzieckie natarcie wyprzedziło niemieckie o 5 dni. W ciągu 3 dni zgrupowanie
28 armii gen. lejtn. Dmitrija Riabyszewa, nacierające z rejonu Wołczańska, pokonało dystans 25 km, rozbijając szesnaście batalionów 6 armii gen. Paulusa, zaś zgrupo wanie radzieckiej 6 armii gen. lejtn. Awksientij a Gorodniańskiego - od wyjścia z przyczółka barwienkowskiego - 50 km. Jednak marsz. Timoszenko ociągał się z wprowadzeniem do walki wojsk szybkich aż do 17 maja. Do tego czasu Niemcy zdołali umocnić się na pozycjach tyłowych i wprowadzone do walki radzieckie korpusy pancerne zostały uwikłane w ich przełamywanie. Tymczasem feldmarsz. von Bock, odrzucając propozycję kontrataku gen. Paulusa, przekonał Haldera o konieczności wzmocnienia sił realizujących przeciwuderzenie l armią pancerną Kleista. Hitler, który podobnie jak Stalin preferował ataki, skwapliwie przyjął tę propozycję, uznając ją za własną. W ten sposób 17 maja doszło do uderzenia
1 armii pancernej w składzie trzech korpusów z rejonu Sławiańska i Kramatorska na broniące południowego skrzydła wybrzuszenia barwienkowskiego 9 armię gen. mjr. Fiodora Charitonowa oraz 57 armię gen. lejtn. Kuimy Podlasa. Taki był
początek operacji ,,Fńdeńcus I " , która - według gen. Paulusa - miała "C... ) w pierw szym rzędzie usunąć bezpośrednie zagrożenie linii komunikacyjnych niemieckiego
południowego skrzydła w rejonie Dniepropietrowska i zapewnić utrzymanie Char
kowa z rozmieszczonymi tam dużymi składami i szpitalami 6 armii . Dalej, koniecz11 12
26
G. K. Ż u k o w, op. cit., s. 4O�06. Wielikaja otieczestwiennaja wojna Sowietskogo Sojuza 1941-1945, Moskwa 1965. s. 160.
ne było opanowanie miejscowości leżących na zachód od rzeki Północny Doniec i na południowy wschód od Charkowa dla przewidywanego natarcia przez tę rzekę na wschód. Dla realizacji tego zadania trzeba było koncentrycznymi uderzeniami z południa i północy zniszczyć wojska radzieckie, które przeprawiły się przez
Doniec w kierunku Barwienkowa" 13.
Trwająca cztery dni koncentracja woj sk grupy "Kleist" została przez radzieckie dowództwo zauważona, lecz zlekceważona. Według marszałka Żukowa na obawy Stalina w tej kwestii marszałek Timoszenko zareagował następująco: ,,( ...) Rada Wojskowa uznaje zagrożenia ze strony zgrupowania kramatorskiego za przesadzone i nie widzi podstaw do przerwania operacji". Tymczasem zgrupowanie to już po kilku godzinach natarcia przerwało obronę 9 armii i weszło w jej głąb na 1 0 km. Dowódca i sztab 9 armii, po zbombardowaniu jej stanowiska dowodzenia i węzła łączności, przeszli na lewy brzeg Dońca, tracąc kontakt z wojskami. Wspomniany węzeł łączności obsługiwał też 57 armię; jego zniszczenie spowodowało, że dowód ca frontu, gen. Malinowski, o niemieckim natarciu dowiedział się dopiero w drugiej połowie dnia, a pod wieczór o wydarzeniach na Froncie Południowym został poinformowany Front Południowo-Zachodni. Dowództwa obydwu frontów nie zdawały sobie sprawy ani z sił, ani też z zamiarów nieprzyjaciela. Ich reakcją było przydzielenie 9 armii po kawaleryjskim korpusie z zadaniem przywrócenia po przedniego położenia. Niejasna sytuacja spowodowana była w pewnym stopniu także tym, że nacie rająca na północny wschód od Charkowa 28 armia zatrzymała nacierające zgrupo wanie uderzeniowe 6 armii siłami przeznaczonymi do działań w głębi niemieckiej obrony. Zdobyto przy tym dokumenty potwierdzające zamiar utworzenia zgrupo wania złożonego z 3 i 23 dywizji pancernych oraz 7 1 dywizji piechoty. Dopiero na ich podstawie odczytano niemiecki plan odcięcia całego występu barwienkow skiego z nacierającymi na Charków siłami 6 armii i zlikwidowania głównych sił radzieckich na zachodnim brzegu Dońca. Zastępuj ący chorego szefa Sztabu Generalnego gen. lejtn. Aleksander Wasilew ski, który od początku miał obiekcje w kwestii działań zaczepnych na południu, po zorientowaniu się w sytuacji zaproponował Stalinowi w nocy z 1 7 na 18 maja przerwanie natarcia i skupienie się na przeciwdziałaniu groźbie okrążenia. Stalin jednak, po zapewnieniach Timoszenki, zaaprobował jego decyzję. Oznaczała ona wycofanie z walki 23 korpusu pancernego i podporządkowanie go 57 armii oraz nakazanie 3 8 armii gen. lejtn. Kiryła Moskalenki, by zorganizowała obronę na kierunku Izjumu. Kwatera Główna ze swej strony ściągnęła na zagrożony kierunek kilka odwodowych dywizji piechoty i brygad pancernych.
Były to środki niewystarczające i 1 8 maj a dywizje grupy Kleist" kontynuowały " natarcie, z powodzeniem opanowując Izjum, po czym skręciły na zachód. Tam, na
rubieży rzeki Bereki, powinien był ją zatrzymać wspomniany 23 korpus pancerny, 13
Przytoczone za K . S. M o s k a I e n k o, Przed przełomem, Warszawa 1971. s. 262 i n. 27
lecz do południa tego dnia nie otrzymał on rozkazu wyjścia z walki i nacierał nadal na miasto Merefa. Natomiast zgrupowanie uderzeniowe niemieckiej 6 armii toczyło walki z wydzielonymi siłami 28 i 38 armii, usiłującymi bez powodzenia oskrzydlić je i okrąźyć. Działania niemieckie wspierało skutecznie lotnictwo, które zdobyło całkowite panowanie w powietrzu. Ponieważ sytuacja wojsk radzieckich wyraźnie pogarszała się, marsz. Timo szenko w godzinach wieczornych wycofał ze składu 6 armii kolejny, 2 1 korpus pancerny. Obydwa korpusy, wraz z odwodowymi dywizjami, które dotarły w re " jon Izjumu oraz siłami 57 armii, miały 1 9 maja odrzucić wojska grupy "Kleist . Grupę uderzeniową niemieckiej 6 armii miało natomiast zatrzymać północne zgrupowanie uderzeniowe Frontu Południowo-Zachodniego. Zdecydowano się też przerwać bezskuteczne natarcie radzieckiej 6 armii na Merefę i Krasnodar. Wszystkie te przedsięwzięcia okazały się jednak spóźnione i niewystarczające. W dniach 1 9-21 maja wojska 38 armii gen. Moskalenki zostały odrzucone na podstawy wyjściowe, po czym niemieckie 3 i 23 dywizje pancerne zostały z walki wycofane i przerzucone na północne skrzydło przyczółka barwienkowskiego, w rejon na zachód od B alaklei. 22 maj a natarły one jednocześnie z wojskami grupy "Kleist" i zdobyły przyczółek na Północnym Dońcu, a 23 maja zamknęły kocioł.
" Okrąźone wojska radzieckie zostały - jako grupa "Południe - podporząd
kowane zastępcy dowódcy Frontu Południowo-Zachodniego, gen. lejt. Fiodorowi Kostence. W kotle znajdował się też członek Rady Wojennej Frontu, dywizyjny komisarz Kuźma Gurow. Głównym ich zadaniem było wyprowadzenie wojsk z okrąźenia. Niemcy zdołali jednak utworzyć dwa pierścienie okrąźenia: wewnętrzny i zewnętrzny, odległe od siebie o około 25 km. Próby przerwania zewnętrznego pierścienia przez 3 8 armię nie powiodły się. Z okrąźenia zdołało wydostać się zaledwie 22 tys. żołnierzy. Według źródeł niemieckich, do niewoli wzięto 239 306 jeńców i zdobyto 2026 dział, 1 249 czołgów oraz 540 samolotów. Zginęli dowódcy: grupy frontowej, gen. Kostenko, 57 armii
-
gen. Podlas, 6 armii - gen. Gorodniański,
grupy armijnej nacierającej na Krasnodar - gen. mjr Leonid Bobkin, dowódcy czterech dywizj i - generałowie Jegorow, Czebykin, KutIin i Wasiljew, a także wielu innych. Klęska ta poważnie osłabiła obydwa działające na południu fronty radzieckie. Wymagały one wzmocnienia dopiero co odtworzonymi odwodami Kwatery Głównej Armii Czerwonej . Po tym sukcesie Wehrmachtu, który również poniósł znaczne straty, Hitler odznaczył Paulusa Krzyżem Rycerskim i w specjalnej depeszy gratulował jemu
i całej 6 armii Wywarło to podobno ogromny wpływ na stosunek Paulusa do .
fiihrera. Poparcie projektu przeciwuderzenia miało, według generała, świadczyć o nieprzeciętnych zdolnościach operacyjnych Hitlera. Ten z kolei, coraz bardziej przekonany o swej nieomylności, utwierdził się w przekonaniu o potrzebie osobis tego kierowania letnią kampanią Wehrmachtu, która miała według niego zdecydo wać o losach tej wojny.
28
*
*
*
Obydwie klęski wiosenne Annii Czerwonej - Frontu Krymskiego na Półwys pie Kerczeńskim, która oznaczała także upadek Sewastopola, a zwłaszcza kierunku południowo-zachodniego - były wynikiem tych samych lub podobnych przyczyn. Pierwszą z nich była bardzo słaba praca organów rozpoznawczych Armii Czerwonej . Wciąż nie potrafiły one w porę dostrzec koncentracji wojsk niemieckich, nie mówiąc j uż o rozpoznaniu ich sił i zamierzeń (chodzi tu zarówno o rozpoznanie strategiczne, jak i operacyjno-taktyczne). W połowie maj a Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej nadal nie było zorientowane w celach i kierunkach letniej kampanii Wehnnachtu, a dowództwo kierunku południowo-zachodniego nie wiedziało o koncentracji wojsk niemieckich do działań ofensywnych. Drugą, istotną przyczyną wiosennych klęsk Armii Czerwonej było niezdecydo wanie dowództw. Naczelne Dowództwo (głównie Stalin) uważało, że w zimowej ofensywie armia niemiecka poniosła tak duże straty materialne i moralne, że nie będzie już w stanie ponownie przejąć inicjatywy strategicznej. Kampanię letnią wyobrażało więc sobie j ako obustronne natarcia na różnych kierunkach strategicz nych, które doprowadzą do ponownej ofensywy Armii Czerwonej. Również dowódz two kierunku południowo-zachodniego stało na stanowisku, że z nastaniem lata, pozwalającego uaktywnić wszystkie rodzaje wojsk, między obydwiema walczącymi stronami dojdzie do walki o przejęcie inicjatywy oraz przygotowanie podstaw wyjściowych dla rozwinięcia nowych sił, przeznaczonych do decydujących operacji. Wobec takich przewidywań marszałek Timoszenko chciał wykorzystać ukształ towany w czasie zimowej kampanii przyczółek barwienkowski do zdobycia Char kowa i - jeśli to będzie możliwe - wyparcia Niemców z Donbasu. Bez takich działań utrzymywanie występu barwienkowskiego nie miało większego sensu, podobnie j ak utrzymywanie przez Niemców występu demiańskiego. W świetle niemieckich planów letniej kampanii rozwiązaniem najbardziej korzystnym dla Armii Czerwonej było wycofanie się za Północny Doniec i umocnienie tam obrony. W wyniku klęski poniesionej w zaczepnej operacji charkowskiej osłabione wojska radzieckiego Frontu Południowo-Zachodniego przeszły do obrony na rubieży rzeki Północny Doniec, gdzie wojska radzieckie utrzymywały dwa przyczółki. Równocześnie jednak na południowy wschód od Charkowa Niemcy utworzyli na tej samej rzece duży przyczółek od m. Czugujew do m. Balaklei. Z niego wiodły dogodna droga i linia kolejowa w kierunku m. Kupiańsk nad rzeką Oskoł i m. Starobielsk nad rzeką Ajdar (obie rzeki są lewobrzeżnymi dopływami Północnego Południe" skupiło " 14 dywizji piechoty, 6 dywizji pancernych i 2 dywizje zmotoryzowane (6 armii i grupy "Kleist"), podczas gdy na północy, od Charkowa do Obojani, tylko 7 dywizji piechoty, a na południu, między Izjumem a Taganrogiem, na liczącym około
Dońca). Na przyczółku dowództwo niemieckiej Grupy Armii
400 km froncie - 23 dywizje piechoty.
29
Radzieckie dowództwo kierunku południowo-zachodniego z marszałkiem Sie mionem Timoszenko z końcem maja dość realistycznie oceniło operacyjną sytuację swych wojsk oraz prawdopodobne kierunki działań nieprzyjaciela w pasie obrony frontu. Uznało, że najbardziej prawdopodobne będą ze wspomnianego przyczółka na Kupiańsk oraz z Izjumu na Starobielsk. Dla wzmocnienia obrony na tych kierunkach niezbędne były - według marszałka Timoszenki - świeże odwody Kwatery Głównej w sile trzech dywizji piechoty, korpusu pancernego i jednostek artylerii. Jednak w ocenie strategicznych zamierzeń nieprzyjaciela Timoszenko nadal trzymał się błędnej tezy, że letnia kampania wojsk niemieckich przebiegać będzie w dwóch kierunkach: pierwszym miało być obejście Moskwy z południowego wschodu w celu dotarcia do Wołgi w rejonie m. Gorki i odizolowania stolicy ZSRR od ważnych ekonomicznie ośrodków Powołża i Uralu; za drugi kierunek uznano Kaukaz ze względu na znajdujące się tam pokłady ropy naftowej. Z oceny sporządzonej 28 maja i przekazanej do Kwatery Głównej wynikało. że uderzenie na Kaukaz będzie miało charakter wspomagający i nie ma potrzeby przygotowania kierunku południowo-zachodniego do odparowania głównego niemieckiego ude rzenia. Błąd ten okazał się niezwykle trudny do skorygowania, gdyż główne siły i odwody Armii Czerwonej Stalin nadal trzymał w pasie frontów: Briańskiego, Zachodniego i Kalinińskiego. Pewien wpływ na to miały zapewne przedsięwzięcia dezinformacyjne niemieckiego dowództwa, jak np. operacja Kreml" Grupy Armii " Ś rodek" . " Hitler i jego generałowie zamierzali wprawdzie uderzyć na Moskwę - jak zeznał feldmarszałek Keitel - ale po zakończeniu operacji na południu. Oto jego słowa: Celem natarcia było całkowite wyłączenie Donbasu z gospodarki wojennej " Rosji. odcięcie transportu rzecznego po Wołdze i zdobycie głównych rejonów wydobycia ropy, które, według naszej oceny. znajdowały się w Majkopie i Groznym. Wyjścia nad Wołgę nie planowano od razu na szerokim odcinku. lecz w jednym miejscu, by następnie zająć strategicznie ważny odcinek - Stalingrad. Dalej prze widywało się, w razie sukcesu i izolacji Moskwy z południa. podjęcie zwrotu dużymi siłami na północ (było to uwarunkowane wzięciem na siebie przez naszych sprzymierzeńców obrony rz. Don). Nie jestem w stanie przytoczyć jakichkolwiek dat przeprowadzenia tej operacji. Cała operacja na południowym odcinku powinna była zakończyć się dużym okrążeniem całej południowo-zachodniej i południowej grupy Armii Czerwonej , które były oskrzydlone przez nasze Grupy Armii «A» i «B» " 14. Omówieniu kampanii letniej Wehrmachtu na południowym odcinku Frontu Wschodniego poświęcona była 1 czerwca narada w kwaterze dowództwa Grupy Armii Południe" w Rostowie. Hitler przyleciał na nią z Kętrzyna 4-silnikowym " 14
30
Sowierszenno siekrietllo, op. cit., s. 649.
bombowcem Focke Wulf FW 200 C "Condor". Był ożywiony i pełen optymizmu. W naradzie, oprócz feldmarsz. Bocka, głównego referenta, uczestniczyli dowódcy obydwu armii pancernych:
l
-
Kleist i 4
-
Hoth, a także gen. Paulus i gen. von
Richthofen, dowódca 4 Floty Powietrznej . To pod jego dowództwem legion "Con " dor zbombardował w Hiszpanii w 1 937 roku Guernikę. Akt ten stał się niejako symbolem barbarzyństwa, które oddał Pablo Picasso w swym słynnym obrazie. To samoloty VIII korpusu lotniczego Richthofena zbombardowały w kwietniu 1 94 1 roku Belgrad, a w miesiąc później Kaneę i Heraklion n a Krecie, niszcząc je całkowicie. Teraz Richthofen miał użyć swych 1 200 samolotów do utorowania drogi niemieckim czołgom nad Wołgę i do naftowych złóż Kaukazu. Właśnie te ostatnie były głównym obiektem zainteresowania Hitlera w czasie narady; Stalingradem prawie się nie zajmował. To wówczas miał powiedzieć: "Moim głównym zamiarem jest zajęcie obszaru Kaukazu, możliwie gruntownie rozbijaj ąc rosyj skie siły ( ... ). Jeśli nie zajmiemy Groznego i Majkopu, będę musiał " zakończyć wojnę . W Stalingradzie miały zostać zniszczone jedynie fabryki uzbro jenia, a ze względu na transport ropy naftowej zaplanowano przerwanie komunikacji wołżańskiej . Feldmarszałek von Bock, referując przebieg operacji "Blau", kładł duży nacisk na jej pierwszą fazę - zdobycie Woroneża i osłonę lewego skrzydła całej operacji wzdłuż zachodniego brzegu Donu. Zadanie to miała wykonać, a następnie dotrzeć do Wołgi w rejonie Stalingradu
6 armia, a 1 7 armii nakazano zajęcie Kaukazu.
Armie polowe miały być wspierane przez torujące im drogę armie pancerne. Po zreferowaniu planu operacji przez Bocka Hitler podkreślił, że Armia Czer wona w walkach zimowych wykrwawiła się i jest niezdolna do stawiania większego . oporu. Potwierdził to sukces pod Charkowem. Dlatego w drugiej fazie operacji należało okrążyć i zniszczyć jak najwięcej wojsk bolszewickich na nizinie Donu, a także w operacjach wyrównywania frontu i zajmowania dogodnych podstaw do " " operacji "Blau . Miały to być operacje o kryptonimach "Wilhelm i ,,Fńdeńcus II" (kryptonimem "Fridericus I " została oznaczona majowa operacja okrążenia
wojsk radzieckich pod Charkowem przez l armię pancerną Kleista i
6 armię
Paulusa). *
*
*
Wiosenne klęski Armii Czerwonej wpłynęły deprymująco na morale armii i ludności cywilnej . Przewidział to Hitler, pisząc w dyrektywie nr 4 1 , że "zmaso wane, szybkie i zdecydowane użycie sił lądowych i lotniczych w wiosennych operacjach wstępnych umocni w wojskach niemieckich niezłomną wolę zwycięstwa, " zaś w wojskach nieprzyjaciela przekonanie, że mamy przygniatającą przewagę 15. Po sukcesach, osiągniętych w ofensywie zimowej, w Rosji wierzono, że Niemcy nie będą już w stanie przejąć inicjatywy i zwyciężać. Po przemówieniu Stalina,
15 Hitlers Weisungen flir die Kriegfiihrung
1939-1945, Frankfurt aJM. 1962, s. 84.
31
podkreślającego wyzwoleńczą misję Armii Czerwonej, wygłoszonym 7 listopada 1 94 1 roku, oczekiwano na jej ofensywne działania. Teraz uzmysłowiono sobie, że ta perspektywa się oddala, choć jeszcze nie wiedziano, jak wielkie ofiary trzeba będzie ponieść w obronnej walce na śmierć i życie. Rosjanie wiedzieli już, czym jest dla nich niemiecka niewola, i nawet tacy przeciwnicy bolszewizmu, jak Kozacy, niechętnie myśleli o współpracy z Niemcami. Tylko wśród narodów Kaukazu i Azji Środkowej było wciąż wielu potencjalnych kolaborantów, toteż tam ludowy komisarz spraw wewnętrznych rozbudowywał swe dywizje NKWD. Na dokładne rozpoznanie niemieckich zamiarów oraz zmianę dotychczasowych błędnych ocen i decyzji Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej miało cały czer wiec. A był to czas obfitujący w działania, świadczące o dalszych planach Niemców. Intensywna koncentracja wojsk niemieckich i sojuszniczych na południowym skrzydle frontu oraz kontynuacja operacji zaczepnych, mających na celu poprawienie podstaw wyj ściowych do letniej ofensywy, wyraźnie wskazywały na jej główny kierunek. Nic nie wskazuje jednak, by wyciągnięto z tego właściwe wnioski. Świadczy o tym rozmowa Stalina z dowódcą 38 armii, gen. Moskalenką, prze prowadzona po rozpoczęciu 1 6 czerwca przez niemiecką 6 armię operacji "Wil helm". Wysłuchawszy meldunku sytuacyjnego, Stalin powiedział: - Niemiecko-faszystowskie wojska na radziecko-niemieckim froncie przeja wiaj ą obecnie aktywność tylko w rejonie Wołczańska i na wschód od Czugujewa, to znaczy u was. Sytuacja ta ułatwia odparcie uderzeń nieprzyjaciela. Następnie spytał: - Jakie środki zamierzacie zastosować, by nie dopuścić do przerwania się niemieckich wojsk do Kupiańska? 16 A przecież powinien był wiedzieć, że przeciw osłabionym majowymi walkami 28 i 38 armii oraz prawemu skrzydłu 9 armii (dowodzonej od 5 czerwca przez gen. mjr. Wasilija Gordowa), w której skład na tym kierunku wraz z frontowymi odwodami wchodziło dziesięć dywizji piechoty, sześć dywizj i kawaleńi, 22 korpus pancerny gen. mjr. A. Szamszina oraz siedem samodzielnych brygad czołgów, Niemcy dysponowali czternastoma dywizjami piechoty, sześcioma dywizjami pan cernymi i jedną dywizją zmotoryzowaną. Siły te wspierało liczące ponad 1 50 bombowców zgrupowanie lotnicze, które grupami po 1 2-15 maszyn atakowały na zmianę przeprawy. W tej sytuacji przeciwuderzenie podjęte 14 czerwca rano siłami jednostek pancernych i czterech dywizji piechoty, choć przyniosło znaczny sukces, a nawet stworzyło warunki okrążenia nacierających niemieckich dywizji (w tym dwóch pancernych: 14 i 23), zakończyło się rozkazem marszałka Timoszenki wykoriania odwrotu za rzekę Bolszoj Burlik. 14 czerwca również Niemcy zaprzestali aktywnych działań, kończąc operację "Wilhelm". 6 armia gen. Paulusa, która w operacji charkowskiej straciła - według ppłk. Wilhelma Adama 20 tys. zabitych i rannych, poniosła teraz nowe, znaczne straty. -
1 6 K. M o s k a l e n k 0, op. cit., s. 335-336.
32
o stratach w operacji Wilhelm" tak pisze ltn. Otto Ruhle w swych wspo " mnieniach poświęconych stalingradzkiej epopei: ,,( . . . ) Na wschód od Charkowa planowało się przeprowadzić operację «Wil helm», by uderzeniem w kierunku Wołczańska zdobyć przyczółek niezbędny do zwycięskiego zakOl1czenia letniej kampanii 1 942 roku. 1 1 lipca, punktualnie o go dzinie drugiej czterdzieści pięć, niemiecka artyleria otworzyła ogień na radzieckie pozycje. Przygotowanie artyleryjskie trwało piętnaście minut, a w chwilę później nieprzyj aciel otworzył ogień do nacierającej niemieckiej piechoty. Nasza kompania sanitarna otrzymała rozkaz ruszyć do przodu i rozwinąć czasowy punkt medyczny. W ciężarówce wypełnionej żywnością i medyczną aparaturą podążyłem za grupą chirurgów. Wkrótce znaleźliśmy się w terenie, gdzie wcześniej byli Rosjanie. Ich jednostki wycofywały się za Doniec, przeprawiwszy nawet swoją artylerię ciężką. Niemcy zdobyli tylko teren. Na wschodnim brzegu rzeki trwały zacięte walki. To jak w l ustrze odbijało się w pracy naszej kompanii sanitarnej. Tylko
1 1 lipca przywieziono nam 98 rannych. W ciągu tego jednego dnia zapoznałem się z krwawą paletą polowej chirurgii ( .. . ). - Czy to nie okropne, co mu tu robimy? - spytał mnie felczer Keindl. - To nie tylko okropne, ale przerażające - odpowiedziałem mu. - Należy się tylko dziwić, jak my jeszcze to wszystko znosimy - i moralnie, i fizycznie? Czy
jednak możemy temu zaradzić? Możemy tylko złagodzić cierpienia" 17.
Ponieważ nie polepszono - jak zamierzano - podstaw wyjściowych do letniej ofensywy, dowództwo niemieckie przygotowało nową operację, tym razem z udzia łem 1 armii pancernej gen. Kleista, pod kryptonimem ,,Fridericus II". Jej celem miało być rozczłonkowanie wojsk 38 i 9 armii Frontu Południowo-Zachodniego przy pomocy uderzeń skrzydłowych i zlikwidowanie ich na zachodnim brzegu rzeki Oskoł, na której zdobyte zostaną przyczółki. Główne uderzenie miało zadać zgrupowanie 6 armii na prawym skrzydle i w centrum obrony 38 armii w kierunku na Kupiańsk, siłami trzech dywizji piechoty, trzech pancernych i jednej zmotory zowanej, skoncentrowanych na wschód od Czugujewa. Zgrupowanie uderzeniowe
1 armii pancernej - w składzie trzech dywizji piechoty wzmocnionych czołgami - skoncentrowane zostało w rejonie Balaklei, drugie zaś w rejonie Izjumu, również w sile trzech dywizji piechoty.
22 czerwca, w rocznicę napaści na ZSRR, o godz. 4.20 czasu moskiewskiego, dwa zgrupowania - czugujewskie i izjumskie - rozpoczęły natarcie, lecz kontrata kowane przez związki taktyczne piechoty, kawalerii i czołgów, uzyskały jedynie ograniczone sukcesy. Wznowione 23 czerwca natarcie niemieckie zmusiło radziec
kie dowództwo do wydania rozkazu odwrotu za rzekę Oskoł niemal całej 38 armii (z wyjątkiem dwóch dywizji). Wojska 6 armii zdobyły Kupiańsk, a wojska radziec
kie wycofały się na lewy brzeg Oskołu. Dywizje osłaniające odwrót musiały .7 O. R li h l e. GenesulIg ill Jelabuga (przekład: ros.: Iscelenie
w
JekIbugie), Moskwa 1969,
s. 128-129. 3
-
SlaIingrnd
33
przeprawiać się wpław, pod nieprzyjacielskim ogniem artyleryjskim i nieustannymi nalotami lotnictwa. Gen. Halder zanotował wtedy w swoim dzienniku: "Drugi rok wojny przeciw Związkowi Radzieckiemu. 22.6.42 r. operacja zaczepna «Fridericus II» (Izjum, Kupiańsk), dzięki zaskoczeniu początkowo rozwijała się pomyślnie, lecz później zahamowała się wskutek zaciętego oporu na zachód od Kupiańska" . A więc znów zaskoczenie! Tymczasem celem "Fridericusa II" było przecież - według gen. Paulusa - osiągnięcie rzeki Oskoł i zdobycie przyczółka na jej wschodnim brzegu, by polepszyć podstawy wyjściowe do ofensywy: l) na północnym skrzydle 6 armii - dla natarcia 40 korpusu pancernego na północny wschód, w kierunku na południe od Woroneża (wspólnie z 4 armią pancerną, nacierającą na Woroneż z północnego zachodu); 2) dla przyszłego natarcia 1 armii pancernej z rejonu Kupiańska na wschód i południowy wschód 18. We wszystkich tych operacjach chodziło zarazem o to, by - jak przyznał Paulus - "zniszczyć jak najwięcej rosyjskich wojsk". Udało się to jednak w niewiel kim stopniu i za cenę własnych, dużych strat. W każdym razie Niemcy nie zreali zowali w pełni zamierzeń nakreślonych w dyrektywie nr 4 1 , dotyczących okrążeń o charakterze operacyjnym, gdyż po operacji charkowskiej takich okrążeń już nie było i to nie tylko w operacjach o polepszenie podstaw wyjściowych, lecz także późniejszych, realizowanych w ramach letniej kampanii. Przypomnijmy, że Hitler wyobrażał je sobie jako szereg ściśle ze sobą powiązanych, dopełniających się operacji, zaplanowanych kolejno z północy na południe, w określonych okresach, by można było skoncentrować do ich realizacji jak najwięcej wojsk lądowych i lotnictwa. Zalecał zarazem, aby niezależnie od głównego celu ofensywy w każdej operacji dążyć do niszczenia atakowanego nieprzyjaciela, najlepiej biorąc go w kleszcze i uderzając na jego tyły. Plany te okazały się w praktyce niewykonalne. Atakowane wojska radzieckie były albo zbyt silne i mimo nieumiejętnego dowodzenia stawiały zacięty opór, albo potrafiły się w porę wycofać z okrążanego rejonu. Zresztą samo okrążenie nie stwarzało jeszcze gwarancji zniszczenia okrążonych, gdyż - jak to zauważył Hitler we wspomnianej dyrektywie - "w obecnym czasie wyraźnie ujawniła się niewraż liwość Rosjan na okrążenia o charakterze operacyjnym" 19. Wiosenne operacje zaczepne Niemców dowiodły dowódcom radzieckim, że główną siłą uderzeniową nieprzyjaciela są czołgi i samoloty. Lotnictwo, koncent rowane na wąskich odcinkach frontu, używane było masowo i nieustannie. Bom bardowało ono jednocześnie szyki piechoty i czołgów, stanowiska ogniowe artylerii, sztaby, węzły łączności, drogi, mosty i przeprawy. Udawało mu się torować bombami drogę własnym czołgom i piechocie, wyręczając w tym artylerię. Około 50% strat w uzbrojeniu ciężkim Armii Czerwonej było dziełem niemieckiego 18 19
34
W e s t P h a I, W. K r e i p e i in., Rokowyje rieszenija (Fatalne decyzje), Moskwa 1958, s. 1 16. Hitlers weisungen, op. cit., s. 185.
lotnictwa, zaś straty w amunicji, powstałe od bombardowań, kilkakrotnie przewyż szały straty od ognia artyleryjskiego. Skuteczność Luftwaffe brała się zarówno z dobrego sprzętu, jak i wyszkolenia pilotów. Wszystkie samoloty bombardowały z lotów nurkujących, z tym że typowym bombowcem nurkującym był Ju-87-Stuka, od 1 942 roku produkowany w wersji zmodyfikowanej Ju-87 D, z udźwigiem 1 800 kg bomb (Ju-87 B
-
tylko 600 kg)
i dwoma działkami 20 mm (oprócz 2 km 7,9 mm). Natomiast podstawowy bom
bowiec frontowy Ju-88, o udźwigu 3000 kg bomb, zrzucał je z lotu nurkującego nie przekraczaj ącego 45°, co zmniejszało celność jego trafień (podobnie jak radziec kiego bombowca nurkującego Pe-2, o udźwigu 600 kg bomb). Również radzieckie samoloty szturmowe n-2 nurkowały łagodnie, nie przekraczając odchylenia 3�00 od płaszczyzny lotu, co zmniejszało ich celność rażenia ośmioma niekierowanymi pociskami rakietowymi. Niepodzielne panowanie w powietrzu w pasach przełamywania frontu i na kierunkach natarcia głównych sił stanowiło podstawową zasadę działań Wehrmachtu w 1942 roku. Choć podziw mogła budzić precyzyjna organizacja przerzutów lotnictwa 4 Floty Powietrznej oraz doskonałe nią dowodzenie, to bezwzględność bombardowań miast wywoływała odrazę. W każdym razie bez takiego wsparcia lotniczego same wojska lądowe, nawet w sile dywizji pancernych, nie byłyby w stanie uzyskać sukcesów, jakie osiągnęły w kampanii tamtego pamiętnego lata.
III
" Czy będzie "drugi front ? Wojna radziecko-niemiecka od początku była zarazem wojną Niemiec i ich sprzymierzeńców z rodzącą się Wielką Koalicją. Wielka Brytania, prowadząca wojnę z hitlerowskimi Niemcami od 3 września 1 939 roku, bez wahania opowie działa się 22 czerwca 1 941 roku po stronie ZSRR. Prezydent Roosevelt, forsując ustawę o
lend-lease l ,
uchwaloną 1 1 marca 194 1 roku, uwzględniał możliwość
korzystania z jej dobrodziejstw również przez Związek Radziecki. Dzięki temu możliwe było podpisanie
l
października 1 941 roku bez większych komplikacji
porozumienia o pomocy dla ZSRR i ogłoszenie przez prezydenta USA objęcia Sowietów programem
lend-lease.
Aliancka pomoc w surowcach, uzbrojeniu, umun
durowaniu i żywności zaczęła być odczuwana w wojennej gospodarce radzieckiej już wiosną 1 942 roku. Dostawy szły trasami, z których każda była uciążliwa i niebezpieczna. Pierwsza, stosunkowo najkrótsza, prowadziła z portów Wielkiej Brytanii i Irlandii do radziec kich portów północnych. Bliższym, niezamarzającym, był Murmańsk, znajdował się jednak pod nieustanną kontrolą niemieckiego lotnictwa oraz groźbą opanowania przez niemieckich strzelców górskich gen. Edwarda Dietla. Poza tym wywiezienie towarów z Murmańska jedyną linią kolejową ze zbudowaną w latach 1 940-1 94 1 bocznicą obozierską, będącą linią przyfrontową, wymagało szczególnego i kosz townego systemu osłonowego. Drugim, zamarzaj ącym w zimie portem był dalej położony, zbudowany u ujścia Dwiny do Morza Białego Archangielsk. Wykorzys tywano go w lecie. Druga trasa, bardziej uciążliwa, choć bezpieczniejsza, wiodła przez Bliski Wschód i Iran do portów Morza Kaspijskiego. Był to długi szlak lądowo-morski, I Lelld-Iease
-
nazwa amerykańskiego systemu pomocy materialnej dla państw sprzymierzonych,
walczących przeciw państwom Osi. Jego podstawę prawną stanowiła ustawa uchwalona przez Kongres Stanów Zjednoczonych (Lend-Iease Act), upoważniająca prezydenta do sprzedaży, wynajmu lub poży czenia państwom sprzymierzonym niezbędnych materialów wojennych. Początkowe umowy dotyczyły
1941 r. objęły także ZSRR. Porozumienie w tej sprawie l lipca 1942 roku. W czasie wojny z dostaw w ramach programu lend-Iease skorzystały 42 państwa na ogólną sumę przekraczającą 50 mld dol. USD, z czego ZSRR uzyskał pomoc wartości 1 1 mld USD. Por.: Wielka Encyklopedia Powszec1ma, Warszawa 1965. t. 6. s. 443, MEW, Warszawa 1970. t. 2, s. 168. Wielkiej Brytani i i Chin. Od października
między rządem polskim a rządem amerykańskim podpisane wstało
37
wymagający wielu przeładunków i stąd używany do dostaw towarów mniej pilnych, zwykle w okresach letnich przerw w organizacji konwojów murmańskich, ze względu na wzmożone ataki niemieckie z baz w północnej Norwegii. Trzecią wreszcie drogą była trasa oceaniczna z zachodnich portów USA przez Pacyfik do Władywostoku, skąd towary przeładowywano na kolej transsyberyjską. Po wybuchu wojny japońsko-alianckiej mogły z niej jednak korzystać wyłącznie statki radzieckie, a tych na Pacyfiku nie było wiele. Amerykańskie samoloty dostarczane były później przez pilotów amerykańskich z Alaski, przez Kamczatkę na lotniska wschodniosyberyjskie. Wykorzystywanie tych wszystkich tras organizowano stopniowo, w miarę rozwoju sytuacji. Na przełomie lat 1 941/1942, po kilku próbnych konwojach jesiennych drogą północną, przystąpiono do organizowania dużych konwojów, liczących po około 30 statków o wyporności przeciętnie 10 tys. ton (typu "Liberty"), zakodowanych PQ i QP (powrotne) z numeracją od l . Do czerwca 1 942 roku zorganizowano siedemnaście konwojów z Islandii do Murmańska i Archangielska. Katastrofa PQ- 1 7 wpłynęła na decyzję o przerwaniu dostaw letnich tą drogą. W czerwcu 1942 roku w Murmańsku zebrało się przeszło 3 tys. ocalałych marynarzy angielskich, w tym wielu z zatopionego w drodze do Anglii krążownika "Edynburg", wiozącego 10 ton radzieckiego złota. Byli tam też polscy marynarze z niszczyciela " "Garland , osłaniającego konwój PQ- 1 6. Bombardowany Murmańsk, a także linia kolejowa ciągnąca się wzdłuż wybrzeży Morza Białego nie były bezpieczne. Na całej tej trasie nie było ani jednej ocalałej stacji kolejowej , a rozbite wagony i rdzewiejące wraki parowozów świadczyły o rozgrywających się tu dramatach 2. Mimo dostarczania Związkowi Radzieckiemu pomocy w uzbrojeniu i surowcach strategicznych, stosunki radziecko-alianckie wiosną 1942 roku były wciąż jeszcze nieuregulowane i dalekie od oczekiwań. Zauważalne też były różnice między Wielką Brytanią a USA w podejściu do sojuszu z ZSRR. Dla premiera Churchilla pomoc dla Rosji oznaczała sposób walki z Hitlerem i niewiele ponadto. Poza tym Churchill, który w 1 94 1 roku traktował Związek Radziecki jako sprzymierzeńca, którego "trzeba będzie spisać na straty", również wiosną 1 942 roku uważał, że szybka klęska Związku Radzieckiego nie jest wykluczona. Stąd bez entuzjazmu odnosił się do pomocy materialnej dla Rosji, niewątpliwie uszczuplającej zasoby Anglii, a otwarcie drugiego frontu w 1 942 roku bezwzględnie odrzucał, uważając nie bez racji, że główny ciężar tego przedsięwzięcia spocząłby na Wielkiej Brytanii. Stany Zjednoczone do takiego przedsięwzięcia, planowanego na jesień 1 942 roku, oferowały bowiem tylko osiem dywizji, ponieważ dopiero rozwijały swój potencjał wojenny, a przy tym dźwigały główny ciężar wojny z Japonią. W tym okresie w różnych częściach Pacyfiku zaangażowanych było 420 tys. amerykańskich żołnierzy. 2 J. Lipiński, Druga wojna światowa na morzu, Gdańsk
1970, s. 238-248; F. Ruge, Der Seekrieg
1939-1945, Stuttgart 1954, s. 271-276; T. Konecki, Działania Floty P6łnocnej w wojnie radziecko
-niemieckiej 1941-1945, WPH 1/1976, s. 93-148.
38
Inaczej do kwestii pomocy dla ZSRR podchodził prezydent Roosevelt. Już w 1 94 1 roku zorientował się, że jeśli Związek Radziecki przetrwa hitlerowski najazd, obejmie jedną z wiodących ról, zarówno podczas dalszej wojny, jak i po jej zakończeniu . Oferując Stalinowi pomoc materialną, przyrzekł mu właściwie legitymizację reżimu. Już przedtem uznał Związek Radziecki, przewidział krótki żywot paktu Ribbentrop-Mołotow, unikał zadrażnień na tle konfliktu wojennego ZSRR z Finlandią. Była to polityka zmierzająca do przekształcenia "drapieżnych bolszewików" w "cywilizowanych Sowietów" , z którymi będzie można współ pracować po woj nie. W związku tym uznał za zasadne żądanie Stalina, by zachodni alianci wzięli na siebie część ciężaru zmagań z hitlerowskimi Niemcami na lądzie, najlepiej na kontynencie europejskim 3. Stosunkom angielsko-radzieckim brakowało formalnego uporządkowania. Za warcia stosownego układu Stalin zażądał podczas rozmów z ministrem Anthony Edenem w grudniu 1 941 roku: "Ja dążę do ustalenia, że cele wojny obu naszych krajów są identyczne, a wówczas nasz alians będzie mocniejszy. Jeśliby nasze cele wojenne okazały się różne, nie może być przymierza" 4. Stalin powiedział to w kontekście żądań uznania granic ZSRR z 22 czerwca 1 94 1 roku. Przedmiotem dyskusji ministra Edena stał się przedłożony mu projekt tajnego protokołu, przewidującego współdziałanie ZSRR i Wielkiej Brytanii w rozwiązy waniu problemów terytorialnych i powojennego systemu bezpieczeństwa w Europie. Oprócz uznania zachodnich granic sprzed wybuchu wojny z Niemcami, Stalin domagał się w nim przyłączenia do ZSRR fińskiego portu na Morzu Barentsa - Petsamo, oraz ujścia Dunaju od Rumunii, na terytorium której żądał również utworzenia baz wojskowych. W sprawie granicy z Polską odrzucał możliwość powrotu do granic ustalonych w traktacie ryskim, proponując linię Curzona oraz pozostawienie w granicach państwa polskiego bądź rejonu Lwowa, bądź Białostocczyzny i Wilna. W drugiej, skróconej wersji projektu tajnego protokołu sprawę granicy polsko-radzieckiej odkładano jednak do rozwiązania w bezpośrednich negocjacjach między rządami obydwu państw.
W kwestii granic w Europie Środkowo-Wschodniej Stalin proponował podział
Prus Wschodnich między Polskę i Związek Radziecki oraz poszerzenie terytorium państwa polskiego po linię Odry; postulował też, by Czechosłowację i Rumunię poszerzyć kosztem Węgier, zaś Jugosławii przekazać Triest i rejon Fiume. Suge rował też przeprowadzenie korekty granicy bułgarsko-tureckiej na korzyść Turcji oraz odbudowanie Austrii i Albanii w przedwojennych granicach jako państw niepodległych.
Eden natomiast przedstawił brytyjską koncepcję budowy w Europie Środkowo
-Wschodniej federacji lub konfederacji państw i poinformował o pracach nad 3 W. F. KimbalI, Roosevelt, Churchill i II wojna światowa, Warszawa 1999,
s. 1 19-121. L. C. G a r d n e r, Strefy wpływów wielkich mocarstw i podział Europy. Od Monachium do Jałty, Warszawa 1999, s. 132.
4
39
utworzeniem federacji polsko-czechosłowackiej. Stalin nie sprzeciwił się tym planom, lecz postawił dwa warunki: l) federacje mogą tworzyć tylko państwa demokratyczne (zaliczał do nich jedynie państwa alianckie); 2) federacje nie mogą zagrażać bezpieczeństwu ZSRR i Wielkiej Brytanii 5. Oczekując wizyty ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR, Wiaczes ława Mołotowa, minister Eden przygotował tekst wzajemnego układu oraz warianty w sprawie radzieckich granic. Nie mniej istotną sprawą była kwestia zdolności ZSRR do stawienia oporu przewidywanej ofensywie Wehrmachtu. Od tego zależała w dużej mierze wygrana aliantów w tej wojnie. Większość wojskowych strategów zachodnich nie wróżyła w owym czasie Związkowi Radzieckiemu większych szans. Na taką ocenę wpływały oszałamiające sukcesy Wehrmachtu w rozbijaniu doborowych radzieckich armii pierwszych rzutów, niszczeniu i zdobywaniu sprzętu pancernego i lotniczego, a zwłaszcza wzięcie do niewoli prawie 2,5 miliona jeńców 6. Wbrew opiniom strategów wojskowych, politycy USA i Wielkiej Brytanii zdecydowali się jednak udzielić Związkowi Radzieckiemu pomocy materiałowej . Była to w dużej mierze zasługa negocjatorów alianckich, lorda Williama Beaverb rooka i Averella Harrimana, który był amerykańskim przedstawicielem lend-lease w Londynie. Jednocześnie USA udzieliły ZSRR pierwszej pożyczki 1 mld dolarów na zakup uzbrojenia i surowców. Pomoc ta była, co oczywiste, związana z ryzykiem osłabienia własnych zbrojeń i to bez gwarancji, że wysiłek ten nie pójdzie na marne 7. Liczono się też bardzo poważnie z możliwością zawarcia przez Stalina traktatu pokojowego z Niemcami, na podyktowanych przez nich warunkach. Mocarstwa zachodnie stanęłyby wówczas przed koniecznością samotnego prowadzenia wojny z państwami Osi, bez odpowiedniego przygotowania,- z niewiadomym skutkiem. Wprawdzie z rozmów polityków anglosaskich, a zwłaszcza specjalnego wysłannika prezydenta USA - Harry'ego Hopkinsa - ze Stalinem wynikało, że ten nie dopusz cza nawet myśli o przegranej wojnie, lecz wynik działań Armii Czerwonej zmuszał do uwzględnienia również najbardziej niekorzystnego przebiegu wydarzeń. Grudniowa kontrofensywa Armii Czerwonej zmusiła alianckich strategów do rewizji dotychczasowych ocen potencjału wojennego Niemiec i ZSRR oraz zdol-
s H. B a r t o s z e w i c z, Polityka Związku Radzieckiego wobec pa/Zsiw Europy Środkowo-Wschodniej w latach 1944-1948, Warszawa 1999, s. 18-19. 6 Straty bezpowrotne i sanitarne Armii Czerwonej po 6 miesiącach wojny wyniosły 4 473 800 ludzi, z tej liczby zaginęło i dostało się do niewoli 2 335 500 (52,2%), zaś zabitych zostało i zmarło z ran 465 400 żołnierzy. Por. Gri! siekrietnosti SIliat, op. cil., s. 146-147. 7 Amerykański "arsenał demokracji" dopiero się rozkręcał i w 1941 roku wartość produkcji zbroje niowej USA wyniosła tylko 18,5 mld dol. USD. W 1942 roku wzrosła trzykrotnie, osiągając 46,6 dol. mld USD. Por.: K. M i c h a ł e k, Na drodze ku potędze. Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1861-1965, Warszawa 1999, s. 273-274.
40
ności bojowej Armii Czerwonej . Wiosną 1 942 roku w Waszyngtonie i Londynie liczono się jednak z nową ofensywą Wehrmachtu i to na wielką skalę. W tej sytuacji musiano rozważyć ponownie, czy Armia Czerwona będzie zdolna ją zatrzymać i czy Związek Radziecki w razie niepowodzenia nie będzie skłonny do zawarcia pokoju. Poj awiło się też nowe pytanie: co będzie, gdy Armia Czerwona przejdzie do skutecznej kontrofensywy? Nieunikniony był powrót do sprawy za chodnich granic ZSRR. Chodziło o żądanie Stalina, by Wielka Brytania uznała nową granicę z Finlandią, aneksję Estonii, Litwy i Łotwy oraz rumuńskiej Besarabii i Bukowiny. Po grudniowej wizycie w Moskwie gen. Władysława Sikorskiego sprawę wschodnich granic Polski Stalin odłożył na później , motywując tę decyzję przeświadczeniem, że dogada się w tej sprawie z polskim rządem w Londynie. Polska bowiem - w odróżnieniu od Finlandii czy Rumunii - była członkiem wspólnej koalicji, a na terenie ZSRR tworzyła się polska armia do wspólnej walki. Stąd inne podej ście do sprawy granic z Polską, choć niewykluczone, że już wówczas planowano włączyć Polskę do radzieckiej strefy wpływów 8.
W kwestii granic oraz obiecanego Stalinowi utworzenia "drugiego frontu" prowadzono w Londynie wiosną 1942 roku ożywioną działalność dyplomatyczną. W oczekiwaniu na wspomnianą wizytę Mołotowa przygotowano ośmiopunktowy traktat, w którym uwzględniono wyniki grudniowych rozmów ministra Edena w Moskwie i zgodę premiera Churchilla na przebieg zachodnich granic ZSRR, z wyjątkiem granicy z Polską. Ambasador ZSRR w Londynie, Iwan Maj ski, przekazał jednak życzenie Stalina, by do traktatu dołączyć tajny protokół, uwzględ niający m.in. sprawę traktatów obronnych ZSRR z Finlandią i Rumunią oraz Wielkiej Brytanii z Belgią i Holandią. Propozycję tę Londyn jednak zdecydowanie odrzucił. Kwestia ta została pomyślnie rozstrzygnięta już w trakcie wizyty Mołotowa w Londynie w dniach 21-26 maja, pod wpływem protestu prezydenta Roosevelta przeciwko brytyjsko-radzieckim próbom wspólnego rozstrzygania powojennych problemów. Stanowisko Waszyngtonu, przekazane Mołotowowi 24 maja przez ambasadora Johna Winanta, skłoniło Stalina do rezygnacji z traktatu politycznego na rzecz zwykłego sojuszu wojskowego. Eden podziękował Winantowi oraz pol skiemu premierowi Sikorskiemu za udzielone mu rady, gdyż "Polacy znają lepiej Rosjan niż my" 9. Co skłoniło Stalina do zmiany swego stanowiska w sprawie uznania granic z 1 941 roku? Jak wyjaśnił to później Mołotow, Stalin uczynił to w imię racji polityki wojennej. Z Londynu Mołotow wyruszył do Waszyngtonu, wioząc projekt dwudziestoletniego sojuszu wojskowego, na rzecz którego Stalin uczynił "ustęp stwo" w kwestii granic, pozostawiaj ąc ją otwartą. Mógł to uczynić tym łatwiej , że Brytyjczycy oficjalnie powiadomili go, iż uznają Litwę, Łotwę i Estonię za inte gralną część ZSRR. 8 H. B a r t o s z e w i c z, op. cit s. 20-2 1 . 9 W. T. K o w a l s k i , Wielka koalicja. t . I . Warszawa 1971, s. 191. .•
41
Głównym tematem rozmów Mołotowa z prezydentem Rooseveltem był jednak tzw. drugi front". Na podstawie londyńskich rozmów z Churchillem Mołotow " zdawał sobie sprawę, że zachodni alianci nie są w stanie zorganizować go w 1942 roku, niemniej wymusił na Roosevelcie przyrzeczenie jego otwarcia, kreśląc mu perspektywę zwycięstwa Niemców lub cofnięcia frontu na linię rzeki Wołgi, jeżeli drugi front" nie zmusi Hitlera do wycofania ze Wschodu co najmniej czterdziestu " dywizji. Jeśli nastąpi taka katastrofa - argumentował - Związek Radziecki nie " będzie w stanie znosić dłużej podobnego ciężaru w tej wojnie i główne zadanie przeciwstawienia się znacznie wzmocnionemu Hitlerowi spadnie na Imperium Brytyjskie i Stany Zjednoczone"
lO.
Wprawdzie nie określono dokładnej daty otwarcia
drugiego frontu", lecz rok " 1942 został potwierdzony. Na wiecu w Madison Square Garden, w obecności ambasadora ZSRR, Maksyma Litwinowa, Harry Hopkins powiedział: ;,Chcę zapew
nić to zgromadzenie, że generał Marshall, wielki dowódca naszej armii , nie przy gotowuje tych ludzi do gry w pchełki. Drugi front - tak, a jeśli to konieczne - trzeci i czwarty, aby zamknąć armię niemiecką w żelaznych kleszczach naszej ofensywy"
11.
Czy mówiąc to, Hopkins nie zdawał sobie sprawy z niemożności spełnienia tych obietnic? Już 9 czerwca admirał Louis Mountbatten, wysłany do Waszyngtonu dla przygotowania wizyty Churchilla, podał w wątpliwość możliwość lądowania we Francji, obsadzonej rzekomo przez dwadzieścia pięć dywizji Wehrmachtu. Wizyta Churchilla w USA zakończyła się rezygnacją z planu
Sledgehammer", tj. " lądowania w 1942 roku w północnej Francji. Ustalono jedynie, że wojska amerykań skie muszą w tym roku włączyć się do walki z Niemcami w Europie lub w Afryce. Na wzrost zainteresowania zachodnich aliantów północną Afryką wpłynął fakt, że w czasie wizyty Churchilla w Waszyngtonie 21 czerwca prezydent Roosevelt zawiadomił brytyjskiego premiera o upadku Tobruku i poddaniu się 33 tys. żołnierzy brytyjskich dwukrotnie mniejszym oddziałom niemiecko-włoskim. Wspominając to, Churchill napisał w swych pamiętnikach: "Klęska na polu walki to jedno, ale hańba to całkiem coś innego". W pierwszym odruchu Roosevelt zapytał premiera: ,,Jak możemy pomóc?" Czołgami Shermana" - odpowiedział Churchill, na co Amerykanie natychmiast " przystali, oferując Wielkiej Brytanii 300 S hermanów", niewątpliwie najlepszych " 12. alianckich czołgów średnich Niepowodzenia Brytyjczyków w Afryce Północnej - utrata Tobruku, porów nywana do utraty Singapuru - kontrastowały z dużym sukcesem Amerykanów w morskiej bitwie z flotą japońską o Midway (3-5 czerwca), co przysporzyło Churchillowi obaw, by Amerykanie nie odeszli od przyjętej w 1 94 1 roku zasady najpierw Niemcy". Uznał on więc konieczność zaangażowania sił amerykańskich " 10 L. C. G a r d n e r, op. cit., s. 163.
11 lbidem, s. 166. 1 2 W. F. K i m b a l i, op. cit., s. 160.
42
w wojnę z Niemcami, choć stanowczo sprzeciwiał się lądowaniu we Francji. W ten " sposób coraz bardziej realny stawał się angielski plan "Gymnast - lądowanie " w Afryce Północnej, z udziałem Amerykanów jako "Supergymnast 13. Na tę decyzję wpłynęły zapewne także obawy o przewidywane współdziałanie Niemców i Japończyków. Na wniosek tych ostatnich bowiem już 18 stycznia 1 942 roku został podpisany układ wojskowy między Niemcami, Włochami i Japonią. Przewidywał on rozdzielenie operacji między jego sygnatariuszy. Strefa działań Japonii obejmowała Azję i obszary wodne na wschód od 70. południka do zachod nich wybrzeży kontynentu amerykańskiego i sam kontynent oraz Australię, Nową Zelandię i Indie Holenderskie (Indonezję). Strefa działań Niemiec i Włoch obej mowała wody na zachód od 70. południka do wschodnich wybrzeży kontynentu amerykańskiego, Afrykę, B liski Wschód oraz Europę do Uralu. Japonia podjęła się zniszczenia głównych baz Wielkiej Brytanii, USA i Holandii w "Wielkiej Azji Wschodniej" oraz okupowania ich posiadłości. Niemcy i Włochy zobowiązały się natomiast zlikwidować główne bazy i siły brytyjsko-amerykańskie na Bliskim i Środkowym Wschodzie oraz na Morzu Śródziemnym i Oceanie Atlantyckim 14. W połowie 1 942 roku wiele wskazywało na to, że Niemcy i Włochy zamierzają opanować Kanał Sueski oraz Bliski Wschód. Po zdobyciu Tobruku wojska niemiec ko-włoskie pod dowództwem gen. Erwina Rommla dotarły 30 czerwca do EI
-Alamejn. Od Aleksandrii dzieliło je zaledwie 1 00 km. Japończycy z kolei odnosili sukcesy w B irmie. Rozbijając tu wojska brytyjsko-chińskie, przecięli jedyną drogę zaopatrzeniową dla armii chińskiej i stanęli u wrót Indii. Nie można więc było wykluczyć, iż armie agresorów europejskich i azjatyckich będą dążyły do spotkania gdzieś w zachodnich prowincjach Indii (dzisiejszy Pakistan). Lądowanie wojsk alianckich w Afryce Północnej mogłoby zapobiec takiej ewentualności, lecz nie wiadomą pozostawała sprawa wytrzymałości ZSRR i jego armii wobec nowej ofensywy Niemiec i ich sojuszników. Front afrykański nie mógł bowiem odciągnąć z Frontu Wschodniego znaczniejszych sił niemieckich, a już z pewnością nie " czterdziestu dywizji, czego spodziewano się po "drugim froncie . Taka zasadnicza zmiana w planach mocarstw zachodnich, chcących uczestniczyć " w wojnie lądowej z Niemcami, nie tylko przekreśliła otwarcie "drugiego frontu w 1 942 roku, lecz postawiła też pod znakiem zapytania możliwość otwarcia go rok później, jak to planował amerykański szef Sztabu Generalnego, gen. armii George Marshall (na kwiecień 1 943 roku), jeśli ZSRR do tego czasu nie zostanie pokonany. A to z kolei groziło zmianą układu sił w Wielkiej Koalicji, gdyż mrzonki o wy krwawieniu się obydwu stron były nierealne. Zwycięzca zwielokrotniał swe siły i zdobywał dominującą pozycję w swej koalicji. W ten sposób Niemcy zdominowały Włochy, taka też możliwość rysowała się w Wielkiej Koalicji w razie zwycięstwa
Armii Czerwonej . Z tym musiał się liczyć nie tylko premier Wielkiej Brytanii
13 J. R. K. B u t I e r, J. M. A. G w y e r, Grand S/ra/egy - June 1941-August 1942, tłum. ros. Moskwa 1967, s. 430. 14 Druga wojna światowa, Międzynarodowy Komitet Redakcyjny, Warszawa 1987, s. 275-276.
43
- główny orędownik rezygnacji z lądowania w Europie, lecz także prezydent Roosevelt. Amerykanie wiedzieli jednak, że bez Anglików nie są w stanie takiego lądowania przeprowadzić. Tymczasem jednak wielu wojskowych ekspertów alianckich nadal przewidyWało klęskę ZSRR. Należała też do nich część polskich generałów z gen. dyw. Włady sławem Andersem, dowódcą armii polskiej w ZSRR, który dążył do wyprowadzenia jej na Bliski Wschód. Stalin, początkowo przeciwny wyprowadzeniu do Iranu nadwyżki etatowej 25 tys. ludzi, po odmowie użycia na froncie pierwszej uzbrojonej i wyszkolonej polskiej dywizji, w marcu 1942 roku bez większych oporów przystał
na zmniejszenie armii z 96 do 44 tys. i wyprowadzenie nadwyżki do Iranu. W lipcu zaś, na prośbę Winstona Churchilla, zgodził się na ewakuację pozostałej części armii polskiej . Radziecka propaganda przedstawiła ją jako ucieczkę Polaków w niezwykle trudnym okresie wojny. Rozegranie tej sprawy przez stronę polską świadczyło o krótkowzroczności i zapewne było błędne. Wszyscy, którzy liczyli na klęskę ZSRR w wyniku nowej ofensywy niemieckiej, nie brali pod uwagę lub nie zdawali sobie sprawy z kilku zasadniczych impon derabiliów. Przede wszystkim żołnierze radzieccy, po zorientowaniu się, co ich czeka w niemieckiej niewoli, poddawali się tylko w ostateczności, wybierając śmierć w walce zamiast śmierci głodowej w poniżeniu 15. Zdobywali przy tym coraz większe doświadczenie i umiejętności, choć ze względu na niewystarczające szkolenie nadal ustępowali pod tym względem Niemcom, podobnie zresztą jak Brytyjczycy i Amerykanie, mimo iż ci przed wysłaniem na front przechodzili bardzo długie, 8-1 O-miesięczne szkolenie. Po drugie, Związek Radziecki miał już za sobą okres organizacji produkcji uzbrojenia na Uralu za pomocą urządzeń fabrycznych wywiezionych z terenów okupowanych. Dzięki temu front otrzymywał coraz więcej broni i sprzętu wojskowego. Udział przedsiębiorstw przemysłu zbro jeniowego z regionów wschodnich wzrósł od czerwca 1 94 1 do czerwca 1 942 roku z 1 8,5% do 76%. Był to wzrost, którego rozmiary przekraczały wyobrażenia ówczesnych znawców przedmiotu, a przy tym produkcja ta była coraz lepsza jakościowo. Wyprzedziła ona znacznie produkcję zbrojeniową III Rzeszy, mimo że ta ostatnia wykorzystywała potencjał przemysłowy niemal całej Europy. W 1 942 roku Związek Radziecki wyprodukował o 1 8 257 więcej czołgów niż
Niemcy, o 10 736 samolotów, o 34 793 działa polowe i przeciwlotnicze (75 mm i większych). Procentowały tu niewątpliwie inwestycje zbrojeniowe, które ZSRR podjął w końcu lat 20. wyprzedzając Niemcy, a pod pewnymi względami nawet Japonię. Procesowi temu towarzyszyła bezwzględna eksploatacja społeczeństwa, zwłaszcza chłopów w okresie kolektywizacji, oraz wprowadzenie systemu pracy niewolniczej . Umożliwiło to akumulację kapitału na zakup zachodnich technologii oraz maszyn i urządzeń. Ironią losu można nazwać fakt, że do czasu dojścia Hitlera
15 Wg najnowszych danych rosyjskich, na 3 396 400 żołnierzy radzieckich. którzy dostali się do niewoli niemieckiej w całej wojnie, do kraju powróciło 1 836 000. a nie wróciło 1 783 300. Por.: Grif siekrietnosti, op. cit., s. 142 i n. 44
do władzy w 1 933 roku wielce pomocne w wysiłku zbrojeniowym ZSRR były Niemcy weimarskie. Współpraca Niemiec i ZSRR datowała się od słynnego traktatu z Rapallo z roku 1 922. Dzięki niej Niemcy mogli omijać zakazy traktatu wersal skiego, np. w dziedzinie produkcji sprzętu wojskowego, a zwłaszcza posiadania broni pancernej i chemicznej, artylerii ciężkiej i przeciwlotniczej i in., ZSRR zaś mógł korzystać z rezultatów prób i doświadczeń prowadzonych na jego poligonach. Wreszcie, wbrew rachubom Hitlera, rezerwy ludzkie Związku Radzieckiego nie uległy jeszcze wyczerpaniu 16. Pozwalało to fonnować znaczne rezerwy strate giczne i odwody operacyjne Armii Czerwonej, choć dokonywano tego wykorzys tując w coraz większym stopniu kobiety, zarówno w siłach zbrojnych, jak i na zapleczu, a także młodzież przedpoborową w przemyśle i rolnictwie. Nie była to jednak praca niewolnicza, do jakiej Niemcy zmuszali cudzoziemskich robotników. Rok 1942 zapisał się w historii ZSRR, a szczególnie Rosji, odrodzeniem się tradycyjnego patriotyzmu, wyrażającego się bezgraniczną ofiarnością. W szerzenie go zaangażowała się cała inteligencja humanistyczna, zwłaszcza literaci, dzien nikarze i artyści. W lecie tamtego roku odbyło się w Moskwie prawykonanie " wspaniałej "Symfonii leningradzkiej Dymitra Szostakowicza, w prasie ukazało się " słynne opowiadanie Michaiła Szołochowa "Nauka nienawiści oraz wiersz Anny " Achmatowej "Męstwo , zawierający takie deklaracje: "nie strasznie pod kulami lec, by ocalić rosyjskie słowo dla naszych wnuków". Odrodzony patriotyzm rosyjski " wyrażał się rozpowszechnianym hasłem: "Zabij Niemca! 17 W takiej atmosferze przygotowywano się do walki na śmierć i życie, gdyż w odróżnieniu od 1941 roku cofać się nie było już dokąd. Wszyscy Rosjanie u progu lata 1 942 roku zdawali sobie sprawę, że muszą dokonać przełomu w tej " wojnie, bo inaczej zginą. Na otwarcie "drugiego frontu jeszcze wprawdzie liczono, lecz nie on miał ocalić Związek Radziecki. Dokonać tego musiał zmobilizowany wczorajszy cywil, a dzisiejszy żołnierz. Nikt nie wiedział jeszcze, gdzie zostanie ostatecznie postawiona tama niemieckiemu naj azdowi, a niewielu dopuszczało myśl, że nastąpi to aż .. . w Stalingradzie.
16
22 czerwca 1941 roku Armia Czerwona liczyła 4 826 907 ludzi, a w ciągu 4 lat wojny zmobili zowano jeszcze 29 574 900 osób. Ogółem przez szeregi Armii Czerwonej przewinęło się w czasie wojny 34 476 700 osób. Por.: Gril siekrietlZosti, op. cit., s. 180 i n. 17 A. Werth, Russia at war 1941-1945, skrócony przekład ros., Moskwa 1967, s. 294-301 .
IV
Od Woroneża do łuku Donu Tennin rozpoczęcia letniej ofensywy Wehnnachtu na Froncie Wschodnim, wyzna czony początkowo na 1 5 czerwca, był kilkakrotnie przesuwany na 1 8, 22 i ostatecznie 28 czerwca. Powodem tych przesunięć było zaangażowane większości bombowców 4 Floty Powietrznej w szturmie na Sewastopol, a także opóźnienie w realizacji zadań przedofensywnych i koncentracji wojsk, m.in. zgrupowania armijnego "Weichs". Było " to zgrupowanie podobne do zgrupowania "Kleist , a w jego skład wchodziły: 2 armia Gej dowódcą był 60-letni gen. płk Maksymilian von Weichs), 4 armia pancerna 55-letniego gen. płk Hermanna Hotha i 2 armia węgierska gen. płk. Gustawa Janyego. " Zgrupowanie "Weichs rozpoczęło letnią ofensywę 1 942 roku uderzeniem siedmioma dywizjami piechoty, trzema dywizjami pancernymi i jedną zmotoryzo waną z obszaru na wschód od Kurska w kierunku Kastornoje-Woroneż z zadaniem wyjścia na rubież Donu i uchwycenia na nim przyczółka oraz zdobycia Woroneża i umocnienia się w jego rejonie. W trakcie natarcia zamierzano częścią sił uderzyć na południe, w kierunku m. Stary Oskoł, wychodząc na spotkanie wojskom 6 armii gen. Paulusa, wykonującej 30 czerwca uderzenie z rejonu Wołczańska w kierunku północno-wschodnim na Nowy Oskoł. W ten sposób zamierzano okrążyć i zniszczyć wojska radzieckiego Frontu Briańskiego, osłaniające kierunek na Jelec i Woroneż, a następnie, zwrotem na południe i dodatkowym uderzeniem z rejonu Sławiańska " (operacja "Clausewitz ), rozbić wojska frontów Południowo-Zachodniego i Połu dniowego, otwierając w ten sposób sobie drogę do Wołgi i północnego Kaukazu. Niemieckie natarcie nie było całkowicie niespodziewane dla dowództwa Frontu Briańskiego. Dane rozpoznawcze z 9 czerwca wyraźnie wskazywały na koncentrację wojsk nieprzyjaciela naprzeciw 13 i 40 armii, broniących się na lewym, połu dniowym skrzydle frontu. Na to, że Niemcy zechcą tam uderzyć, wskazywała też dogodna do natarcia, równinna przestrzeń, ciągnąca się aż do Donu. W tej sytuacji dowódca frontu, 42-1etni gen. lejtn. Filip Golikow
1
wzmocnił
obronę 40 armii związkami piechoty, dwiema brygadami pancernymi, brygadą I
Gen. Golikow miał już bogatą karierę wojskową. Po ukończeniu Akademii Wojskowej im. Frunzego
1933 roku: dowódcą brygady, dywizji i korpusu, w 1939 r. dowódcą wschodniej Grupy 6 annii, a w latach 194�1 zastępcą szefa Sztabu Generalnego ACz do spraw wywiadu
był kolejno od Armijnej i
wojskowego (GRU) oraz szefem misji wojskowej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. W bitwie pod Moskwą dowodził
10 annią i 4 annią uderzeniową, a wiosną 1942
r.
został dowódcą
Frontu Briańskiego.
47
artyleńi ppanc., a na styku 1 3 i 40 armii ześrodkował dwa korpusy pancerne. Front Bńański, osłaniający kierunek moskiewski od południowego zachodu, był w tym czasie jednym z najsilniejszych w Armii Czerwonej . W jego skład wcho dziło pięć armii ogólnowojskowych, liczących dwadzieścia dziewięć dywizj i i jedenaście brygad piechoty; cztery korpusy i osiem brygad pancernych, liczą cych w sumie ponad 1 000 czołgów (korpusy pancerne po 1 70-200 czołgów, a samodzielne brygady pancerne - po 6-8 czołgów ciężkich, 25-30 czołgów średnich i 15-20 lekkich), a także dwa korpusy kawaleńi. Ponadto w pasie obrony frontu skoncentrowano 5 armię pancerną i dwie armie ogólnowojskowe odwodu Kwatery Głównej 3 i 6. Osłonę z powietrza zapewniała 2 armia lotnicza 44-letniego gen. Stefana Krasowskiego, w składzie jednej dywizji lotnictwa bombowego, trzech dywizji lotnictwa szturmowego i trzech dywizji lotnictwa myśliwskiego 2. Front miał początkowo uczestniczyć w operacji charkowskiej . Sformowano w tym celu 48 armię, a na jej dowódcę wyznaczono gen. Aleksandra Samochina. Miał on przylecieć z Moskwy do Jelca, lecz niedoświadczony pilot wylądował w zajętym przez Niemców Mceńsku . Wraz z generałem w niemieckie ręce dostała się dyrektywa operacyj na Naczelnego Dowódcy Armii Czerwonej, musiano więc zmienić zamiary i terminy, a Front Briański otrzymał nowe zadanie przeprowadzenia operacji zastępczej , która miała być skorelowana z operacją charkowską Frontu Południowo-Zachodniego. Najpierw jednak rozpoczęcie opóźniło się, a później niepowodzenie sąsiada spowodowało, że w ogóle z niej zrezygnowano. Front miał więc cały czerwiec na przygotowanie obrony. W czasie dokonywania przegrupowań wojsk, 1 9 czerwca, na Froncie Połu dniowo-Zachodnim został zestrzelony niemiecki samolot rozpoznawczy Fieseler Fi 1 56 Storch. Znaleziono w nim mapę i inne dokumenty, jak się okazało należące do mjr. Reichla, szefa wydziału operacyjnego 23 dywizji pancernej, gen. Hansa von Boineburg-Lengsfelda, a także dyrektywy dowódcy XL korpusu pancernego 6 armii, gen. Georga Stummego dotyczące realizacji operacji "Blau". Był to kryptonim wstępnych operacji zaczepnych Grupy Armii "Południe", zaplanowanych na kwiecień-czerwiec 1 942 roku. XL Korpus Pancerny wchodził w skład 6 armii i miał wówczas dwie dywizje pancerne (3 i 23), jedną zmotoryzowaną (98) oraz dwie dywizje piechoty (100 i 376). Właśnie on miał częścią swych sił nacierać z rejonu Wołczańska w kierunku Wołokonowka-Nowy Oskoł, na spotkanie z wojskami 4 armii pancernej, naciera jącej z rejonu Szczigry, w celu zamknięcia pierścienia okrążenia wokół znacznego ugrupowania wojsk radzieckich. Następnie, wraz z czołówką 4 armii pancernej, miał nacierać wzdłuż Donu na południowy wschód jako awangarda głównych sił lewego skrzydła Grupy Armii "Południe". -
2 M. 1. K a z a k o w, Nad map{{ minionych bitew, Warszawa 1 967. s. 1 16-1 17.
48
Według zachowanych dokumentów, początek natarcia był przewidziany na
22 czerwca. Dowództwo Frontu Briańskiego rozpoczęło więc gorączkowe przy gotowania do jego odparcia, przenosząc swoje stanowisko dowodzenia (SD) z Jelca na północy do położonego bliżej przewidywanych działań Archangiels koje. Również dowództwa wszystkich pięciu armii przeniosły swoje SD. W nocy z 2 1 na 22 czerwca zakończono przygotowania do walki, lecz nadszedł ranek, minął dzień, a wszędzie panował spokój. Żartowano więc, że znów - jak w przedwojennej piosence - "rozpoznanie zameldowało dokładnie", co nie naj lepiej świadczyło o pracy organów rozpoznawczych, i to nie tylko Frontu Briań skiego. Tymczasem po drugiej stronie frontu wrzało. Jak wynika z dziennika gen. Raldera, zniknięcie samolotu z mjr. Reichlem i tajnymi dokumentami wywołało burzę. Do Winnicy wezwany został feldmarszałek von Bock. Nie wiemy, czy wypadek ten wpłynął na jego ponowne zdymisjonowanie, ale reakcją Hitlera było wówczas usunięcie dowódcy i szefa sztabu XL korpusu pancernego oraz dowódcy
23 dywizji pancernej 3. 24 czerwca Niemcy rozpoczęli przegrupowywanie swoich jednostek pancer nych i zmotoryzowanych. Dowództwo Frontu Briańskiego zaczęło podejrzewać, że historia z samolotem stanowiła próbę dezinformacji. Nastąpiło rozluźnienie napię cia. Nie zrealizowano zamiaru utworzenia dużych zgrupowań przeciwuderzenio wych i odpowiedniego ich skoncentrowania. W tej sytuacji natarcie, podjęte 28 czerwca przez armijną grupę "Weichs", zaskoczyło dowództwa i sztaby Frontu Briańskiego. Natarcie było prowadzone siłami XXIV i XLVIII korpusów pancernych oraz xm KA na stosunkowo wąskim froncie, na styku 1 3 armii gen. Nikołaja Puchowa i 40 armii gen. lejtn. artylerii Michaiła Parsiegowa (w czasie wojny fińsko-radziec kiej był on dowódcą artylerii 7 armii na Przesmyku Karelskim). Kolumny dywizji pancernych (24, 9 i 1 1 ) przeplatały się z kolumnami piechoty zmotoryzowanej. Na skrzydłach głównego zgrupowania uderzeniowego nacierały: na lewym północnym skrzydle, w kierunku na Liwny, jednostki LV KA 2 armii niemieckiej , a na prawym, południowym - VII KA 2 armii węgierskiej. Lotnictwo bombowe grupami po 20-30 samolotów, osłanianych przez myśliwce, atakowało radzieckie ugrupo wania obronne oraz obiekty tyłowe aż do Donu. Już w pierwszym dniu nacierające wojska niemiecko-węgierskie pokonały
1 0-12 km przestrzeni do rzeki Tim. Jednak woj ska radzieckie, oprócz jednego rozbitego pułku piechoty 1 5 dywizji, cofały się w sposób zorganizowany i mimo poniesionych strat nie utraciły zdolności bojowej. W nocy z 28 na 29 czerwca Kwatera Główna Armii Czerwonej zwróciła Frontowi Briańskiemu przekazany
południowemu sąsiadowi 4 KPanc. gen. W. Miszulina oraz przydzieliła dwa nowe: J Protokół z przesłuchania feldmarszałka Keitla, (w:) Sowierszenno siekrietno. op. cit., s. 649; F. H a l d e r, Dziennik wojenny, t. m, Warszawa 1974, s. 565; M. I. K a z a k o w, op. cit., s. 13 1-132; F. P a u I u s, Ich stehe hier auf Befehl, op. cit., s. 69 i 182. 4
-
Stalingntd
49
Operacja " Blau " - 1 i 2 faza (28.06-1 5.07.1 942 r.) \
2A Z g ru p owa n i e " W e .I c h s ,,
4 APanc
L-� " " '" � LV KA • • • • •
•
XIII KA:;' XX/V KPanc XL�m � anc
•
•
•
• • •
F RONT �.WORONESKI •
:
..:";;------..-....::....:::.. 3 A Odwod.
O WJroneż
2A
GA
. .
(Węgl
"
"B
Biełgorod
XXIX KI>:
63 A
GA " A " Zgrupowanie "Kleist" o
50
100 km
17 A
� ' __ __ � ' __ __ � � '
linia frontu 28.06.1 942 r.
---------
linia frontu nad Donem
uderzenie niemieckich korpusów panc. między 26.06. a 8.07.1942 r.
---.
natarcie niemieckich korpusów między 9 a 1 5.07. 1 942 r.
uderzenie kOrpusów armijnych między 26.06. a 8.07.1 942 r.
50
®
okrążenie wojsk radzieckich
24 KPanc. gen. Wasilija B adanowa ze składu Frontu Południowo-Zachodniego i 17 KPanc. gen. N. Feklenki ze swego odwodu. Pierwsze dwa korpusy miały ześrodkować się w rejonie Starego Oskoła, a 1 7 - maszerował z Woroneża w rejon Kastornoje. Wzmocniono też frontowe lotnictwo czterema pułkami myśliwskimi i trzema szturmowymi. Przydzielone frontowi środki wzmocnienia nie zostały jednak wykorzystane następnego dnia ze względu na niedostatki w paliwie i brak dobrej łączności. Tylko jednostki organicznego 1 6 KPanc. gen. M. Pawiełkina, na rozkaz gen. Golikowa, wsparły nad rzeką Kszeń drugorzutowe jednostki 40 armii. Natomiast dwie brygady pancerne - 1 1 5 i 1 1 6, przekazane z frontowego odwodu 40 armii. nie zostały należycie wykorzystane. Gen. Parsiegow, dowodząc cały czas przez telefon ze swego SD w m. Bykowo, nie spotkał się nawet z dowódcami brygad pancernych, ograniczając się do przekazywania im zadań przez oficera łącznikowego. Tym czasem Niemcy, gdy tylko poprawiła się pogoda, o godz. 13.00 wznowili natarcie przy wsparciu lotnictwa i na 40-kilometrowym froncie wyszli nad rzekę Kszeń. Rosła groźba obejścia lewego skrzydła 40 armii. Wieczorem niemieckie czołgi dotarły do Bykowa, a gen. Parsiegow, który przed bitwą zapewniał gen. Golikowa, że "mysz się nie prześlizgnie", utracił łączność z wojskami i przeniósł się do m. Kastornoje. Natomiast 'wojska 13 armii zatrzymały natarcie LV KA na Liwny. W nocy z 29 na 30 czerwca dowódcę frontu wezwał do telefonu WCz (wysokiej częstotliwości) sam naczelny dowódca. Stalin powiedział: - Niepokoją nas dwie sprawy. Po pierwsze, słabe zabezpieczenie naszego frontu na rzece Kszeń w rejonie na północny wschód od m. Tim. Liczymy się z tym niebezpie czeństwem dlatego, że przeciwnik może uderzyć na tyły 40 armii... Po drugie, niepokoi nas słabe zabezpieczenie waszego frontu na południe od m. Liwny. Tu przeciwnik może uderzyć na północ i tyły 13 armii. W tym rejonie będzie u was działać Katukow (dowódca 1 KPanc. - przypis T. K.), lecz w drugim rzucie nie ma on większych sił. Czy uważacie obydwie te groźby za realne i jak zamierzacie im zapobiec? Gen. Golikow w miarę spokojnie zameldował o podjętych przedsięwzięciach. O 13 armię był spokojny, zwłaszcza że w jej pasie obrony, a także w pasie obrony sąsiedniej 48 armii gen. mjr. G. Chaliuzina były siły wystarczające do przeciwdziałania w rejonie Liwnego. Natomiast 40 armii groziło okrążenie, koncentracja 4 i 24 korpusów pancernych w rejonie Starego Oskoła przeciągała się, 17 KPanc. zaś pogubił w marszu swe tyły i jednostki zostały pozbawione paliwa. W tej sytuacji gen. GoIikow poprosił o zgodę na wycofanie lewego skrzydła 40 armii na rubież Bystrik-Archangiel skoje. Odpowiedź nadeszła via aparat Bado: ,,1. Uważamy, że odwrót armii Parsiegowa na rubież Bystrik-Archangielskoje będzie niebezpieczny, gdyż nie jest on przygotowany i przekształci się w ucieczkę. 2. Najgorszy i niewybaczalny w waszej pracy jest brak łączności z armią Parsiegowa i korpusami Miszulina i Badanowa. Dopóki będziecie lekceważyć łączność radiową, nie będziecie mieli żadnej łączności i cały wasz front będzie 51
stanowił niezorganizowaną hałastrę. Dlaczego nie połączyliście się z korpusami przez Fiedorenkę? Czy macie łączność z Fiedorenką? 3. Dobrze byłoby jeden korpus pancerny, np. korpus Miszulina, skierować z rejonu Oskoła do uderzenia w kierunku Goriszecznoje; podobnie korpus pancerny Feklenki - też skierować go na Goriszecznoje z północy na południe. Wszystko to przeciw czołgom, które zajęły Bykowo. Tu też należy skierować korpus Pawiełkina - obok Feklenki lub w drugim rzucie. 4. Parsiegow skarży się na lotnictwo. A co robiło nasze lotnictwo?" Z powyższego widać, że Stalin winą za niepowodzenie obrony frontu był skłonny obarczyć Golikowa i jego sztab. W tej sytuacji wykorzystał obecność na tym froncie dowódcy wojsk pancernych i zmechanizowanych Armii Radzieckiej , gen. Jakowa Fiedorenki, i przesłał mu telegraficznie dy rektywę: ,,1 . Towarzysz Fiedorenko ma natychmiast wylecieć w rejon postoju korpusu Miszulina i niezwłocznie zmobilizować Miszulina do zajęcia Goriszecznoje. 2. Jeśli brygada zmotoryzowana towarzysza Miszulina nie jest jeszcze gotowa, niech wystąpi tymi jednostkami, które są gotowe, a pozostałe podejdą później. 3. Jeśli brygady pancerne Feklenki są gotowe do ataku, można i należałoby ruszyć na Goriszecznoje chociażby jedną z nich..." W ten sposób Fiedorenko, jako przedstawiciel Kwatery Głównej, otrzymał pełnomocnictwa do dowodzenia - niezależnie od dowódcy frontu - dużymi związ kami pancernymi, mimo iż 'nie dysponował niezbędnym do tego sztabem ani środkami łączności. Nie wróżyło to niczego dobrego, zwłaszcza że Golikowowi Stalin nakazał telegraficznie: ,,Dobrze zapamiętajcie, że macie teraz ponad 1000 czołgów, a nieprzyjaciel nie ma nawet 500. To po pierwsze. Po drugie - na froncie działań nieprzyjacielskich trzech dywizji pancernych jest maksimum 300-400 czołgów, a wy macie ich ponad 500. Wszystko więc teraz zależy od waszej umiejętności wykorzystania tych sił i dowodzenia nimi po ludzku" 4. Rozmowy z Moskwą, na przemian przez telefon i telegraf, trwały ponad dwie godziny, a gdy nad ranem umilkły, odezwały się frontowe środki łączności. Trzeci dzień walk obronnych Frontu Briańskiego rozpoczął się bowiem od niepokojących informacji o natarciu 6 armii na pozycje 21 armii Frontu Południowo-Zachodniego. Zostały one przerwane stosunkowo łatwo i 23 Dpanc. XL KPanc. ruszyła na Nowy Oskoł. Nacierający na lewo od XL KPanc. XXIX KA kierował się na Stary Oskoł, a na lewo od niego nacierał węgierski III KA. W tej sytuacji Kwatera Główna Armii Czerwonej wyraziła w nocy z 30 czerwca na 1 lipca zgodę na odwrót lewego skrzydła 40 armii. Z powodu braku łączności sztabu frontu z 40 armią rozkaz przekazano przez oficerów łącznikowych, którzy lecąc samolotami w ciemnościach odszukiwali sztaby dywizji, wielokrotnie lądując w różnych miejscach, aż do skutku. 4 M. I. K a z a k o w, op. cit., s. 1 39-142
52
2 lipca wojska grupy Weichs" zdobyły Goriszecznoje i prowadziły walki " o Stary Oskoło Drogi odwrotu lewego skrzydła 40 armii zostały więc przecięte. 24 DPanc., wsparta piechotą zmotoryzowaną, nacierała teraz na Sinyje 40 KPanc. i całkowitego okrążenia lewego skrzydła 40 armii. Jednocześnie na północ od linii Stary Oskoł-Sinyje Niemiecka
Lipiagi w celu połączenia się z 23 DPanc.
Lipiagi-Gremiacze Niemcy mieli już otwartą drogę na Don i dalej na Woroneż. Dlatego gen. Golikow otrzymał rozkaz wyjazdu do Woroneża, by osobiście dowodzić walką obronną. Do jego dyspozycji przekazano
3 i 6 armie z odwodu
Kwatery Głównej . W czasie walk pod Oskołem, przed mostem na rzece Kszeń, skupiło się cztery czy pięć niemieckich jednostek, a radziecka artyleria otworzyła na nie huraganowy ogień. Przed wieczorem nadleciały też radzieckie szturmowce, zrzucając bomby z niskiego pułapu. "Po tym wydarzeniu - wspomina Otto Rtihle - do punktu medycznego płynął potok rannych. Rozwinęliśmy dwie sale operacyj ne. Major decydował, gdzie kłaść rannych, felczerzy zaś opatrywali lekko rannych i dawali im zastrzyki. Nasza sala operacyjna znajdowała się w szkole. Chirurdzy pracowali pod ostrzałem artyleryjskim. Pociski wybuchały całkiem blisko. Ze ścian i sufitu co chwila odrywały się kawałki tynku, czasem dość solidne. Wszystko drżało od wybuchów. W każdej chwili można było oczekiwać bezpośredniego trafienia. Stałem za stołem operacyjnym doktora Keindla i starałem się robić wrażenie, że wszystko jest w porządku. Podobnie zachowywali się sanitariusze. Szybko rozpo znaliśmy, że od momentu wystrzału do wybuchu upływa sześć sekund.
I
każdy
z nas odruchowo zaczynał liczyć: raz, dwa, trzy, cztery... Gdy padało słowo «cztery», chirurg wyjmował skalpel z rany i czekał na wybuch. Tak wyglądały w tej sytuacji operacje. Chirurg przy wybuchu mógł bowiem łatwo zrobić niepotrzebne cięcie i skomplikować sobie operację. A rannych przy wieziono tak wielu, że zapełniono nimi wszystkie klasy szkoły. Ze wszystkich stron rozlegały się jęki i wołania o pomoc. - Oj , pomóżcie mi wreszcie! - jęczał jeden ranny. - Dłużej już nie mogę. Lepiej mnie zastrzelcie - prosił drugi. - Mój Boże, postradam zmysły ! O mamo, Helgo, moje dzieci - stękał trzeci.
A praca na «taśmie» chirurgicznej szła pełną parą. Chirurdzy cięli, krew ściekała ze stołów operacyjnych na podłogę, a sanitariusze ledwie nadążali wynosić naczynia z amputowanymi kończynami. Cmentarz w Oskole stał się największym, jaki zostawiła nasza kompania sanitarna od chwili napaści na Związek Radziecki" 5. Tymczasem na wschód od Starego Oskołu walczyły źle dowodzone 17 i
24-
korpusy pancerne. W odwrocie cofał się na wschód również 4 KPanc. gen. Miszu lina. Radzieccy dowódcy nie potrafili, podobnie jak w roku
194 1 , wykorzystać
swej liczebnej przewagi w czołgach i utracili możliwość wykonania skutecznego przeciwdziałania. Wszystkie korpusy pancerne cofały się za Don. Wieczorem, s O. R li h l e, op. cit., s. 130-1 3 1 .
53
3 lipca. do Donu dotarły też pancerne czołówki niemieckie, rozciągając się przy tym szerokim frontem. Ich lewe skrzydło osłaniały jednostki XIII i LV korpusów armijnych. Radziecka Kwatera Główna zdecydowała się wykonać przeciwuderzenie sta cjonującą w pobliżu Woroneża 5 armią pancerną. Była to jedna z dwóch eksperymen talnych armii tego typu, sformowanych w maju 1 942 roku (latem sformowano dwie kolejne). Miała ona 480 czołgów i mogła zostać wzmocniona tymi brygadami 1 i 1 6 KPanc., które nie utraciły zdolności bojowej , a także dywizjami piechoty 3 i 4 8 armii. Z czołgami miały nacierać 3 i 6 armie odwodowe, które zaczęły zajmować obronę na północ i południe od Woroneża, na wschodnim brzegu Donu. Gdyby udało się część ich sił przeprawić za Don, zgrupowanie uderzeniowe miałoby w sumie znaczną przewagę nad nacierającymi na Woroneż wojskami niemieckimi i węgierskimi. Organizacj i przeciwuderzenia dokonywał szef Sztabu Generalnego Armii Czer wonej, gen. płk Aleksander Wasilewski, który w nocy z 3 na 4 lipca przyleciał w tym celu w rejon Jelca. Pomagał mu szef sztabu Frontu Briańskiego, gen. mjr Michaił Kazakow, bowiem dowódca frontu, gen. Golikow, znajdował się w tym czasie w rejonie Woroneża, organizując jego obronę, a sztab frontu nie przejawił w tej sprawie żadnej inicjatywy. Dowódca 5 APanc., gen. mjr Aleksander Liziukow, po rekonesansie otrzymał zadanie jednoczesnym uderzeniem wszystkich sił na zachód od Donu przeciąć szlaki komunikacyjne niemieckiego zgrupowania pimcernego, które przedarło się do rzeki, i zapobiec sforsowaniu przez nie Donu. Po osiągnięciu rejonu Ziemlańsk-Chochoł 5 armia pancerna miała udzielić pomocy wojskom lewego skrzydła 40 armii w wycofaniu się przez Goriszecznoje do Woroneża. W tym samym jednak dniu gen. Wasilewski został wezwany' do powrotu ze względu na pogorszenie się sytuacji na prawym skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego, wykonanie przeciwuderzenia powierzył więc dowódcy 5 APanc. i sztabowi frontu. "Gen. Liziukow był znany kierownictwu Armii Czerwonej jako energiczny, obdarzony siłą woli, nieprzeciętny dowódca - charakteryzuje go gen. Wasilewski. - To właśnie zadecydowało, że już w czerwcu 1942 roku Kwatera Główna powie rzyła mu dowództwo jednej z pierwszych, dopiero formowanych armii pancernych. Liziukow należał do grona pierwszych B ohaterów Związku Radzieckiego; otrzymał ten tytuł już w pierwszych tygodniach wojny. Niestety, walki na ziemi woroneskiej okazały się dla niego ostatnimi. Począwszy od 6 lipca bez przerwy znajdował się w walce na czele swych brygad pancernych. 24 lipca Aleksander Ilicz poległ na " polu chwały 6. Bardziej krytyczną i chyba realniejszą ocenę tej postaci daje marszałek Rokos sowski, który zastąpił Golikowa na stanowisku dowódcy Frontu Briańskiego po wyleczeniu ciężkiej rany, odniesionej 8 marca 1 942 roku pod Suchiniczami. "Odczułem serdeczny żal z powodu jego śmierci. Poznaliśmy się jeszcze na rubieży j arcewskiej . Waleczny, odważny czołgista. Był doskonałym dowódcą 6 A.
54
W a s i l e w s k i, Dzieło ... ,
s.
233-234.
brygady pancernej, mógł zostać niezłym dowódcą korpusu pancernego. Annia pancerna przekraczała jednak jego możliwości. Był to nowy związek operacyjny, sformowany w pośpiechu. Ponadto nie mieliśmy jeszcze doświadczenia w użyciu takiej masy czołgów. Annia po raz pierwszy brała udział w boju i to od razu w tak skomplikowanej sytuacji. Rzecz jasna, wszystko to nie mogło nie odbić się na jej działaniach. Dowódca armii miał powód do desperacji ... Niebawem dowództwo i sztab 5 armii pancernej wycofało się do odwodu Kwatery Głównej, korpusy zaś podporządkowano bezpośrednio frontowi. W tym czasie była to niewątpliwie słuszna decyzja. Ani sytuacja, ani nasze możliwości nie pozwalały jeszcze na fonnowanie takich potężnych związków pancernych" 7. Co było przyczyną niepowodzenia tego kolejnego, największego przeciwude rzenia Frontu Briańskiego, które powinno było przecież zasadniczo wpłynąć na zmianę sytuacji pod Woroneżem? Zdaniem najlepiej zorientowanego gen. Kazakowa, nie udało się zorganizować .zmasowanego ataku pancernego. Czołgi wchodziły do walki z kolumn, metodą wprowadzenia w gotowe już włamania, z wydzieleniem czołowych batalionów (np. po dwa bataliony z korpusu). W rezultacie natarcie korpusów pancernych ograniczyło się do działań czołowych batalionów. Przeciwuderzenie 5 armii pancernej trwało do 7 lipca. Do walki z nią dowództwo niemieckie zaangażowało 9 i 1 1 dywizje pancerne XXIV KPanc. oraz inne jednostki. W dwudniowych walkach radzieckie ataki załamały się. Pierwsza próba użycia armii pancernej zakończyła się niepowodzeniem, zaczęto więc podważać przydatność takiego związku operacyj nego. Tymczasem - jak przyznaje sam Kazakow (podobnie jak Rokossowski) - przyczyną niepowodzenia 5 APanc. (jak i uprzednio korpusów pancernych) był brak umiejętności. Przyszły one - przyznaje - dopiero później . Po powrocie do Moskwy gen. Wasilewskiego i jego meldunku o sytuacji na Froncie Briańskim podjęto decyzję o utworzeniu Frontu Woroneskiego. Jego dowód cą został 40- letni gen. lejtn. Nikołaj Watutin, dotychczasowy zastępca szefa Sztabu Generalnego. Niemiecka 4 APanc., a właściwie jej XLVIII KPanc., po sforsowaniu Donu, bez większych trudności w dniach 5-7 lipca opanował Woroneż. W rękach radzieckich utrzymały się tylko jego przedmieścia, leżące po wschodniej stronie rzeki Woroneż, wpadającej do Donu z północy, od Lipiecka. Walki w Woroneżu trwały w następnych dniach i tygodniach, gdy Niemcy usiłowali poszerzyć zdobyty teren, lecz główne siły 4 armii pancernej wycofano z walki. Już bowiem 5 lipca dowództwo grupy armii zażądało od dowódcy 4 APanc. skierowania jej związków taktycznych na południowy wschód, w kierunku Ostrogożska, dokąd dotarły już dywizje XL KPanc. w pościgu za wojskami radzieckiego Frontu Południowo-Zachodniego. Feldmarszałek von Bock zalecał generałowi Weichsowi najpierw zastąpić 23 i 24 dywizje pancerne dywizjami zmotoryzowanymi (3, 1 6 i Gross Deutschland"), a później jednostkami XXIX KA. "
7
K. R o k o s s o w s k i, ŻOłnierski obowiązek, Warszawa 1973. s. 203.
55
Jednak ani Weichs, ani gen. Hoth nie spieszyli się z realizacją tych zaleceń, gdyż walki o Woroneż dopiero się zaczęły i nie było pewności, że skończą się pomyślnie. A w zmagania o samo miasto zostały zaangażowane dwie dywizje pancerne i dwie zmotoryzowane. Pamiętajmy też, że dwie dywizje pancerne i jedna piechoty w tym samym czasie odpierały ataki 5 armii pancernej na zachodnim brzegu Donu. Stosunkowo niezaangażowana w walkach była tylko 23 DPanc., znajdująca się na wschodnim brzegu Donu. W sumie więc w walce o Woroneż główne siły 4 APanc. były zaangażowane do 8 lipca. Wraz z wycofaniem 4 APanc. gen. Hotha z grupy Weichs" front nad Donem " przejęła 2 armia polowa ( 10-12 dywizji piechoty) oraz - od ujścia rzeki Woroneż do Pawłowska 2 armia węgierska. Tymczasem, począwszy od 2 lipca, Front -
Woroneski gen. Watutina siłami 1 8 KPanc. i kilku dywizji 60 armii (dawnej 3 odwodowej) przeprowadzał pierwszą operację lokalną, -której celem było odbicie Woroneża. W walkach tych wyróżnił się płk Iwan Czerniachowski (późniejszy dowódca 60 armii i kilku frQntów), ale ich rezultatem było tylko zajęcie szpitala i kilku kwartałów na północnym krańcu miasta. Od tej pory aż do października gen. Weichs systematycznie wznawiał w mieście walki zaczepne, w wyniku czego Woroneż nie schodził z czołówek niemieckich kronik ft1.mowych 8. Chociaż zadania opanowania rejonu Woroneża nie udało się Niemcom wykonać w całości, to jednak odnieśli tu duży sukces. Rubież obrony obu radzieckich frontów - Briańskiego i Południowo-Zachodniego - została przełamana na prze strzeni około 300 km i głębokości 150-170 km. Wojska niemiecko-węgierskie osiągnęły Don i nawet go sforsowały na północny wschód od Woroneża, w rejonie Korotojaku. Wojska radzieckie do 8 lipca straciły 700 czołgów i 1200 dział, ale do niemieckiej niewoli dostało się tylko 73 000 jeńców. *
*
*
Po zawróceniu głównych sił 4 APanc. na południowy wschód, wzdłuż prawego brzegu Donu, dowództwo Grupy Armii Południe" przystąpiło do wykonywania " kolejnej operacji - okrążenia i zniszczenia sił radzieckich, znajdujących się na zachód od Donu, naprzeciw 6 armii gen. Paulusa. 3 lipca do sztabu Grupy Armii Południe" przybył Hitler. Był w doskonałym " nastroju po wiadomości o zdobyciu Sewastopola, za co gen. Manstein awansował do stopnia feldmarszałka. Niepokoił się o możliwość wyrwania się z okrążenia wojsk radzieckiej 40 armii. Poza tym był zadowolony z dotychczasowego przebiegu opera cji. Przybył, by ustalić szczegóły dalszych działań w nowej organizacji, którą zamie rzał wprowadzić 7 lipca. W miejsce Grupy Armii ,,Południe" utworzył teraz dwie Grupy Armii: A" i B". Prawoskrzydłowa Grupa Armii ,,A", w składzie 1 i 4 armii " " pancernych (ta ostatnia miała zostać podporządkowana w terminie późniejszym) oraz 17 i 1 1 armii polowych, została przeznaczona do działań w kierunku północnokaukas8 K. M o s k a I e n k 0, op.cit. , s. 248-253.
56
.-
kim. Grupa Annii
B", działająca na lewym skrzydle, w składzie niemieckich " 2 i 6 armii, 2 armii węgierskiej , a później również 8 armii włoskiej oraz będącej
jeszcze w stadium formowania 3 armii rumuńskiej, otrzymała zadanie dalszego nacierania w kierunku Stalingradu oraz zorganizowania obrony na środkowym Donie. Dowódcą Grupy Armii ,,A" został 10 lipca 62-letni feldmarszałek Wilhelm List. W wojnie z Polską dowodził on nacierającą ze Śląska i Słowacji 1 4 armią, a jako dowódca 1 2 armii uczestniczył w kampaniach: francuskiej w 1940 roku oraz bałkańskiej wiosną 1 94 1 roku, gdzie pozostał jako dowódca obszaru operacyjnego ,,Południowy Wschód". Należał on do drugiego rzutu" czołówki generalicji Wehr " machtu i teraz, po wykruszeniu się rzutu pierwszego z feldmarszałkami Brauchit schem, Bockiem, Rundstedtem i Leebem, Hitler wyznaczył go do czołówki dowód czej wojsk lądowych, na główny kierunek operacyjny. Jak się jednak wkrótce okazało, nie był on strategiem na miarę oczekiwań Hitlera i po pierwszych niepo wodzeniach został pozbawiony dowództwa.
Z dowódców armii tej grupy wyróżniał się niewątpliwie dowódca 1 armii pancernej, 6 1 -letni gen. płk Ewald von Kleist. Jako dowódca XXII KA 1 4 armii był on podwładnym Lista w wojnie z Polską w 1 939 roku, po czym zaczął dowodzić grupami pancernymi:
Kleist" w kampaniach francuskiej i bałkańskiej " oraz 1 grupą pancerną w kampanii rosyjskiej. Grupa ta, nacierająca przez Wołyń
na Kijów i Rostów, poniosła stosunkowo największe straty, doznając wielu tak tycznych porażek, z których największa miała miejsce w Rostowie nad Donem w końcu listopada 1 941 roku. W jej wyniku Grupa Armii
Południe" musiała " cofnąć się za rzekę Mius. Kleist zdołał jednak oczyścić się z winy za tę porażkę i teraz miał utorować wojskom Lista drogę do Baku. Dowódcą 17 armii był gen. płk Richard Ruoff, zaś 1 1 armii - 55-letni feldmar szałek Erich von Manstein. Ten ostatni uchodzący za twórcę planu kampanii przeciw Francji przez Ardeny, po zdobyciu Sewastopola, z częścią swej dotych czasowej armii, a zwłaszcza jej ciężką artylerią, został wkrótce przeniesiony do Grupy Armii
Północ" w celu uczestniczenia w przewidzianym na wrzesień szturmie " oblężonego Leningradu. Ataki radzieckich frontów: Leningradzkiego i Wołchows
kiego, mające na celu odblokowanie miasta, zmusiły jednak dowództwo grupy armii do zużycia przewidzianych do szturmu odwodów na odparcie tych ataków. W ten sposób zamiar zdobycia Leningradu spełzł na niczym, a Manstein został w końcu listopada przeniesiony ponownie na południe, tym razem pod Stalingrad.
Ze składu 1 1 armii w operacjach na Kaukazie użyty został w zasadzie tylko
rumuński korpus górski gen. Lascara, zaś włoski korpus alpejski gen. Messe, który miał wspierać niemiecki XLIX korpus górski gen. Rudolfa Konrada, został ostatecz nie podporządkowany z całą 8 armią włoską Grupie Annii
B". Dowódcą tej grupy " został 1 5 lipca gen. płk Maksymilian von Weichs, dotychczasowy (od października 1 939 roku) dowódca 2 armii polowej, a w operacji woroneskiej - Armijnej Grupy Weichs". Dowodzenie 2 armią przejął gen. płk Hans von Salmuth. " 57
.".."
Dowódca 4 armii pancernej, 57-letni gen. płk Hermann Hoth, od 1 938 roku dowodził dywizjami zmechanizowanymi i pancernymi. Uczestniczył w składzie głównych zgrupowań uderzeniowych w wojnie z Polską i Francją. Od jesieni 1940 roku był dowódcą 3 grupy pancernej, a następnie 3 armii pancernej, i w tym charakterze uczestniczył w kampanii 1 94 1 roku w Grupie Armii "Środek". Od 5 października 1 94 1 aż do l czerwca 1 942 roku dowodził 17 armią polową, po czym został dowódcą 4 armii pancernej. 2 armią węgierską dowodził - jak wiemy - gen. płk G. Jany, a 4 Flotą Powietrzną - gen. płk Wolfram von Richthofen, dotychczasowy dowódca słynnego VIII KLSz. Najsilniejszą armią w tej grupie była 6 armia polowa. Licz.yła ona wówczas około 270 tys. żołnierzy, a w skład jej wchodziło pięć korpusów z dziesięcioma dywizjami piechoty, lekką dywizją piechoty, 3 dywizj ą zmotoryzowaną, 23 dywizj ą pancerną i 2 1 3 dywizją ochronną. Jeden korpus - XXIX KA gen. Hansa von Obstfeldera - został jednak użyty do osłony skrzydła nad Donem, a w miarę marszu na wschód obsada pozycji nad Donem wymagała nowych sił. Również pozbawienie armii XL korpusu pancernego oraz nienadążanie artylerii o ciągu konnym uniemożliwiało realizację zadań w wyznaczonych terminach. Natomiast 4 armia pancerna gen. Hermana Hotha była słabsza niż l i 2 armie pancerne, które miały przeważnie po trzy korpusy pancerne i po jednym korpusie armijnym. Operację "Blau" 4 APanc. rozpoczynała w grupie "Weichs" w składzie dwóch korpusów pancernych: XXIV - gen. ltn. Karla Eibla i XLVIII gen. płk. Wernera Kempfa. Miały one w sumie trzy dywizje pancerne i trzy dywizj e zmo toryzowane (XXIV KPanc. - dwie dywizje pancerne i jedną zmotoryzowaną, zaś XLVIII KPanc. jedną 24 DPanc., przeformowaną z dywizji kawalerii) oraz 3 i 1 6 dywizje zmotoryzowane. Skład korpusów, a tym samym armii był płynny, zwięk szany lub zmniejszany, a także zmieniany w zależności od potrzeb wynikaj ących z rozwoju sytuacji, np. XL KPanc., przydzielony w pierwszej fazie operacji 6 armii, po wycofaniu się z Woroneża został przekazany 4 armii pancernej, z którą sforsował Don przy Konstantinowskiej, a po zawróceniu 4 armii pancernej, z kierunku kaukaskiego znów na Stalingrad został przekazany l armii pancernej, a więc do Grupy Armii "A" z zadaniem nacierania wraz z III KPanc. na Grozny i Baku. LVII KPanc. tej armii nacierał na Majkop. Warto przy tym nadmienić, iż ówczesne niemieckie dywizje pancerne liczyły do 1 60 czołgów, w większości 20-22-tonowych P-III z 50 mm działem oraz 22-23,5-tonowych P-IV z 75 mm działem, a także 40 dział szturmowych, tj. tyle, ile ówczesne radzieckie korpusy pancerne. Dywizje zmotoryzowane miały natomiast około 50 czołgów, a więc o połowę mniej niż radzieckie korpusy zmechanizowane. W miarę rozwoju produkcji radzieckich czołgów wzrastała ich liczba w obydwu rodzajach korpusów: do 209 w korpusie pancernym (wszystkie T-34) i 1 97 w kor pusie zmechanizowanym (176 czołgów T-34 i 2 1 czołgów T-70); każdy z nich liczył też w końcu 1943 roku po 49 dział pancernych. 58
Między 3 a 7 lipca wojska niemieckiej 6 armii polowej przygotowały dogodne rubieże do kolejnej operacji: "Clausewitz" . Nacierający wzdłuż prawego brzegu Donu XL KPanc. uderzył z rejonu Ostrogożska na Rossosz, oskrzydlając 28 armię gen. Wasilija Kriuczenkina, a w konsekwencji także 38 armię gen. Moskalenki. By zapobiec jego wyjściu na tyły frontu, marszałek Timoszenko usiłował zorganizować obronę na rzece Ticha Sosna siłami odwodowymi frontu. Niemcy uprzedzili jednak ten zabieg, uderzając 5 lipca z rejonu Dwurieczna, forsując Oskoł i przechwytując na jego wschodnim brzegu dwa nieduże przyczółki. zaś 6 lipca, siłami XL KPanc. i XVII KA, sforsowali rzekę Ticha Sosna. 28 armia wycofała się za rzekę Czorna Kalitwa. odsłaniając prawe skrzydło 38 armii. W związku z tym marszałek Timo szenko rozkazał rozpocząć w nocy z 6 na 7 lipca odwrót 38 armii na rubież tyłową Łowienki-Białokurakino 35-40 km na wschód od rzeki Oskoło Rubież tę zaj mowały oddziały 1 1 8 rejonu umocnionego. Odwrót trwał 24 godziny. ale w tym czasie sytuacja ogólna wojsk radzieckich uległa zdecydowanemu pogorszeniu. 7 lipca rozpoczęła się operacja "Clausewitz" . Uczestniczyły w niej 6 armia polowa oraz 4 i l armie pancerne. Główne ich uderzenia zbiegały się w Millerowie, w celu okrążenia i zniszczenia 28, 38 i 9 armii Frontu Południowo-Zachodniego i części sił Frontu Południowego. Już po południu, 7 lipca, oddziały VIII KA gen. płk. Walthera von Heitza i XL KPanc. 6 armii zajęły m. Rossosz, a rankiem 8 lipca leżącą również nad Czorną Kalitwą 01chowatkę, po czym zaczęły oskrzydlać pozycje 38 armii. Jej prawo skrzydłowy sąsiad, 28 armia i grupa wojsk gen. mjr. wojsk pancernych E. Puszkina, która miała uprzednio osłaniać pozycje frontu na rzece Ticha Sosna, nie zdążyły zorganizować obrony nad Czorną Kalitwą i rozpoczęły odwrót na południowy wschód. W rezultacie tego rosła luka między nimi a 38 armią. W lukę tę weszło około 300 czołgów niemieckich, przesuwając się z Rossoszy na Kantemirowkę i z Olchowatki na Kamionki. W tej sytuacji gen. Moskalenko uznał za konieczny odwrót swych wojsk za rzekę Ajdar 1 5 km na wschód, i jednoczesne dokonanie osłony z północy na rubieży Rowienki-Kantemirowka. Marszałek Timoszenko odrzucił jednak propozycję wycofania armii, godząc się jedynie na zorganizowanie osłony. Tymczasem Kantemirowka, do której docierały niemieckie czołgi, leżała 90 km za rubieżą obronną armii. Okazało się, że sztab frontu nie był zorientowany w szybko zmieniających się wydarzeniach i błędnie o nich informował Kwaterę Główną. W związku z tym 9 lipca o godz. 1 6.00 gen. Moskalenko wysłał szefowi sztabu frontu telegram z najnowszymi danymi, a po nieważ łączność została wkrótce utracona, o godz. 20.00 podjął samodzielną decyzję o odwrocie armii. Na drugi dzień marszałek Timoszenko, po zorientowaniu się w sytuacji swych wojsk, zaakceptował tę decyzję. Również Kwatera Główna, chcąc uniknąć dalszych błędnych decyzji w sprawie wycofywania wojsk zagrożonych okrążeniem, nakazała planowy odwrót armii frontów Południowo-Zachodniego i Południowego za Don. Jednocześnie w wielki łuk Donu wprowadziła dwie armie odwodowe, którym nadano numery 62 i 64. -
-
59
Uprzednio, 3 lipca, do dyspozycji Frontu Woroneskiego przydzieliła trzy armie odwodowe o numerach 3 , 6 i 5, którym dano numery 60, 6 1 i 63. Ta ostatnia, pod dowództwem gen. lejtn. Wasilija Kuzniecowa, osłaniała ponad 200-kilometrowy odcinek lewego brzegu Donu od Pawłowska do Serafimowicz. Wycofały się tu rozbite oddziały Frontu Południowo-Zachodniego. Następny, niespełna 50-kilo metrowy odcinek od Serafimowicz do Kleckiej obsadziły trzy ocalałe dywizje 21 armii, która poniosła klęskę w walce o Nowy Oskoł i Liski i została wycofana za Don, w rejon Buturlinowki. Od Kleckiej, już na prawym brzegu Donu, do leżącej 70 km na południe m. Surowikino nad rzeką Czyr - dopływem Donu - miała zająć obronę transportowana pospiesznie z odwodu Kwatery Głównej armia, która otrzymała numer 62. Jej dowódcą był gen. mjr Władimir Kołpakczi. Na południe od niej do m. Kurmojarska miała zająć obronę inna armia odwodowa - 64 armia gen. lejtn. Wasilija Czuj kowa. Armie te stanowiły podstawowy trzon utworzonego 12 lipca, w miejsce rozformowanego Frontu Południowo-Zachodniego, Frontu Stalingradzkiego. Jego dowódcą pozostał chwilowo marszałek Timoszenko. W tym czasie gruntownej zmianie uległ dotychczasowy niemiecki plan kam panii. Zgodnie z nim, w trzeciej jej fazie, obie grupy armii miały nacierać zbieżnie w kierunku Stalingradu. Kiedy jednak 7 lipca wojska radzieckiego Frontu Połu dniowego niepostrzeżenie oderwały się od nieprzyjaciela i do 1 1 lipca wycofały planowo na rubież Starobielsk-Woroszyłowsk-Krasny Ług, Hitler, w dążeniu do okrążania i likwidacji większych zgrupowań wojsk radzieckich, 1 3 lipca podjął decyzję o zawróceniu 4 armii pancernej gen. Hotha na południowy zachód w celu wyjścia na tyły wojsk radzieckiego Frontu Południowego. Tym samym na kierunku stalingradzkim pozostała jedynie 6 armia gen. Paulusa, w dodatku pozbawiona niemal wojsk szybkich (w swym składzie miała 23 DPanc. i 3 DZmot.). Gen. Hoth, nacierając w rejonie pozbawionym w zasadzie ośrodków oporu, 1 6 lipca osiągnął m. Tacyńska, 1 8 lipca - Morozowsk, a 2 1 - Konstantinowską i Nikołajewską, gdzie XL KPanc. i IV KA sforsowały Don. W ciągu następnych trzech dni XL KPanc. sforsował rzekę Sal w rejonie Orłowskiej, stwarzając warunki do natarcia na Rostów w celu zamknięcia wojsk radzieckich, wycofujących się z Donbasu i znad Miusa. Zamiar ten jednak był skazany na niepowodzenie, gdyż woj ska radzieckiego Frontu Południowego już 16 lipca rozpoczęły odwrót i do 24 lipca jego główne siły wycofały się za Don. XLVIII KPanc. sforsował Don pod Cymlanską dopiero 3 1 lipca, a XXIV KPanc. został przekazany 6 armii. Tymczasem wojska niemieckiej
l
armii pancernej gen. Kleista sforsowały
Północny Doniec pod m. Kamieńsk Szachtyński i współdziałając z 1 7 armią gen. Ruoffa, która 2 1 lipca rozpoczęła natarcie nad Miusem, prowadziły działania przeciw wojskom Frontu Południowego, broniącym obszernego przyczółka na Donie pod Rostowem. Ponowne zdobycie Rostowa nad Donem było dla Hitlera w dużym stopniu sprawą ambicji. W Rostowie, leżącym u ujścia Donu do Morza Azowskiego, krzyżowały się ważne linie komunikacyjne. Było to miasto stanowiące bramę na 60
Kaukaz. Pospieszny odwrót radzieckich armii Frontu Południowego gen. Rodiona Malinowskiego za Don nie stwarzał możliwości uporczywej obrony miasta wziętego w kleszcze przez atakujące: 1 7 armię z zachodu i
l
armię pancerną z północy. Do
walk w mieście przygotowały się jednostki NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw
Wewnętrznych), budując na głównych ulicach barykady i przygotowując stanowiska strzeleckie w budynkach mieszkalnych. Nie dysponowały one jednak ciężkim sprzętem, zwłaszcza artylerią i bronią pancerną. Rostów został zaatakowany 22 lipca z zachodu i północnego zachodu przez " grenadierów pancernych dywizji SS "Wiking i 1 3 DPanc. oraz piechurów 1 25 DP. 23 lipca dołączyła do nich 22 DPanc., która jako pierwsza włamała się na przed mieścia. Walki w mieście trwały wprawdzie tylko dwa dni, ale zacięty opór wzbudził podziw Niemców. Obrońcy pozwalali pododdziałom niemieckim rozbijać barykady i wchodzić w głąb ulic, po czym nagle otwierali na nich ogień ze wszystkich stron. Walkę z nimi utrudniała częsta zmiana stanowisk ogniowych. . Zanosiło się, że będzie ona cięższa niż walki o Woroneż, gdy niespodziewanie 25 lipca niemieckie pododdziały rozpoznawcze stwierdziły, że w nocy wojska radzieckie przeprawiły się na lewy brzeg Donu. Rubieży dolnego biegu Donu na 320-kilometrowym odcinku broniło pięć armii Frontu Południowego gen. Rodiona Malinowskiego, które po ciężkich walkach odwrotowych liczyły łącznie 1 1 2 tys. żołnierzy. Słabe były siły również utworzo nego w maju Frontu Północnokaukaskiego marszałka Siemiona Budionnego, które broniły Półwyspu Tamańskiego od ujścia Donu do Morza Azowskiego oraz części kaukaskiego wybrzeża Morza Czarnego. 28 lipca Front Południowy został rozfor- . mowany, a jego wojska weszły w skład Frontu Północnokaukaskiego z zadaniem obrony około l OOO-kilometrowego frontu siłami dwudziestu trzech dywizji piechoty, pięciu dywizji kawalerii i dziewięciu brygad piechoty. Front dysponował zaledwie 74 czołgami i 240 samolotami bojowymi. Siły
te weszły w skład grup: Dońskiej
gen. Malinowskiego i Nadmorskiej gen. Jakowa Czerewiczenki. 25 lipca oddziały 1 7 armii gen. Ruoffa sforsowały w Rostowie Don i weszły do leżącego po drugiej stronie rzeki Batajska. Tak zaczęła się operacja Grupy Armii ,A" na Kaukazie.
Informację o utracie Nowoczerkaska i Rostowa radzieckie Biuro Informacyjne podało dopiero 28 lipca. Światła część społeczeństwa w Rosji zdawała sobie sprawę z tego, że Niemcy wejdą teraz na Kubań i Kaukaz. W Moskwie krążyły słuchy o panice na wieść o zaatakowaniu Rostowa z północnego wschodu i o uciecz ce wielu oddziałów za Don. Potwierdzeniem tego były degradacje wielu generałów " i oficerów, a także rozpowszechniane w prasie hasło "Weźcie się w karby! " W następnych dniach dużo pisano o potrzebie wprowadzenia "żelaznej dyscypliny .
Naczelny Dowódca Armii Czerwonej Józef Stalin wydał 30 lipca słynny rozkaz nr 227, przewidujący ustanowienie surowych sądów wobec panikarzy i tchórzy. " Potępiał on nastroje "odwrotowe i wskazywał, że żelaznym prawem dla walczących " wojsk winna być zasada: "ani kroku w tył . 61
Wzmożono wymagania w pracy politycznej z żołnierzami.
Na czele Głównego
Związku Politycznego Armii Czerwonej stanął dotychczasowy sekretarz moskiew skiego Komitetu WKP(b) Aleksander Szczerbakow, a do bezpośredniej pracy politycznej w armii skierowano wielu czołowych działaczy partyjnych. Wszystkie te następstwa "sprawy rostowskiej " świadczyły niewątpliwie o po ważnej trosce, która w tych dniach ogarnęła Rosję. Podjęte przedsięwzięcia były bezwzględne, lecz chyba uzasadnione. Tu już nie można było sobie pozwolić na taką reakcję, z jaką wspomniane B iuro Informacyjne przyjęło majową klęskę Frontu Krymskiego. W jego komunikacie z tego okresu czytamy: "Oczywiście, że na froncie tak rozciągniętym hitlerowskie dowództwo może jeszcze na poszczególnych odcinkach skoncentrować znaczne siły ( ... ) i osiągnąć znaczne sukcesy. Tak na przykład zdarzyło się na Przesmyku Kerczeńskim ( ... ). Ale sukcesy, podobne do sukcesów na Przesmyku Kerczeńskim, w żadnym wypadku nie przesądzaj ą losów wojny ( ... ). Niemiecka armia 1 942 roku - to nie ta sama armia, co na początku wojny. Doborowe woj ska niemieckie zostały w swej pod stawowej masie przetrzebione. Dzisiejsza niemiecka armia nie jest w stanie pro wadzić operacji zaczepnych w skali podobnej do zeszłorocznych" 9. Wydaje się, że podjęte w lipcu 1 942 r. środki dyscyplinujące Armię Czerwoną w znacznej mierze, choć kosztem dużych ofiar ludzkich, spełniły swą rolę, niwelując częściowo braki w umiejętnościach prowadzenia walki, a także w środkach wypo sażenia technicznego wojsk. W każdym razie w nie mniej groźnych dniach sierp niowo-wrześniowych nie wyczuwało się ani w armii, ani w społeczeństwie (środkach masowego przekazu) tej trwogi, która pojawiła się po upadku Rostowa. Ofensywne działania Grupy Armii "Południe", podzielonej następnie na Grupy Armii " A" i "B " , zakodowane jako operacja "Blau" (od 30 lipca "Braunschweig")
w B asenie Dońca nie zwiększyły w sposób widoczny niemieckich strat na Froncie Wschodnim. Jeśli w czerwcu wyniosły one 1 26 000 zabitych, rannych i chorych oraz zaginionych, to w lipcu wzrosły do 156 500. Inaczej przedstawia się natomiast sprawa strat Armii Czerwonej . W operacji obronnej , nazywanej też operacją woronesko-woroszyłowgradzką (Ługańsk w Don basie), w okresie od 28 czerwca do 24 lipca 1 942 roku straty poszczególnych frontów przedstawiały się następująco: - Front B ri ański, liczący 1 70 tys. żołnierzy, stracił 66 tys., w tym bezpo wrotnie 37 tys. (zabici i zaginieni); - Front Południowo-Zachodni do 13 lipca z 6 1 0 tys. stanu osobowego stracił 233 tys., w tym bezpowrotnie 1 64,5 tys. żołnierzy; - Front Południowy do 24 lipca z 522,5 tys. żołnierzy stracił 1 93 tys., w tym bezpowrotnie 1 28,5 tys.; - Front Woroneski, między 9 a 24 lipca, stracił 76 tys. żołnierzy, w tym bezpowrotnie prawie 44 tys., co było rezultatem uporczywych ataków gen. Watutina, usiłującego odbić Woroneż. 9
62
A. W e r t h, op. cit., s. 289.
I choć źródła rosyjskie nie podają liczby żołnierzy, którzy dostali się do niewoli, należy uznać za wielce prawdopodobną liczbę 80 tys., podaną przez H. Doerra. W operacji woronesko-woroszyłowgradzkiej wszystkie uczestniczące w niej fronty straciły w sumie 2436 czołgów, 1 3 7 1 6 dział i moździerzy oraz 783 samoloty 10. Nie były to straty, na jakie liczyło niemieckie Naczelne Dowództwo i które mogłyby świadczyć o rozbiciu Armii Czerwonej na południowym skrzydle Frontu Wschodniego. Wydaje się, że dość realistycznie ocenił je b. pierwszy adiutant sztabu 6 armii, płk Wilhelm Adam, szef kadr, pisząc: Jeślibyśmy rzeczywiście " zwyciężyli, to na tak ogromnym froncie znalazłoby to odbicie w setkach tysięcy . jeńców, pola bitew byłyby usłane zabitymi i rannymi, mielibyśmy góry zdobytej broni i różnego wojskowego oporządzenia. W rzeczywistości obraz był zupełnie inny ( ...). Na polu walki znajdowaliśmy mało zabitych i rannych żołnierzy Armii II. Czerwonej. A broń i środki transportu wojska radzieckie zabrały ze sobą. ." .
10 II
Grif siekrietllosti, op. cit., s. 188 i 369; H. D o e r T, Der FeldZUlIg nacI!, Stalingrad, s. 29. W. A d a m, Tmdnyje rieszenija, Moskwa 1967, s. 57.
v
W łuku Donu Między Desną a Donem, na wschodzie, rozciąga się Wyżyna Środkoworosyjska przechodząca na południu w Wyżynę Doniecką. Na wschód od tych wyżynnych połaci rozciągają się niziny: Ocko-Doniecka i Nadkaspijska. Przecinają je liczne rzeki, w tym Wołga i Don oraz ich dopływy. Na tych rozległych obszarach, w większości równinnych, przeważnie stepowych, a częściowo pustynnych, panuje klimat kontynentalny. Wieją tam silne wiatry północno-wschodnie, powodujące w zimie mrozy i zawieje, a w lecie upały i burze piaskowe. Wojska nacierające między Morzem Azowskim a Woroneżem po przekroczeniu Północnego Dońca schodzą z Wyżyny Donieckiej w obszar nizinny, rozciągający się aż do Wołgi. Nie jest on jednolicie ukształtowany. Na zachód od Dońca przeważają wielkie połacie pól uprawnych, lecz dalej na wschód, do doliny Donu i poza nią, rozciągają się Stepy Dońskie i Kałmuckie. Północno-wschodnią granicę Stepu Dońskiego stanowi pagórkowata okolica Ergeni i Wyżyna Nadwołżańska, rozciągająca się na północ od Stalingradu. Na południe od tego miasta rozpościera się natomiast słony step o charakterze pustynnym, gdzieniegdzie poprzecinany pastwiskami i zbiornikami słodkiej wody. Największą przeszkodę dla nacierających z zachodu wojsk stanowił Don. W środ kowym biegu, od ujścia rzeki Choper na północy do ujścia rzeki Czyr na południu, koryto rzeki wygina się ku wschodowi, tworząc tzw. wielki łuk. Wojska nacierające na Stalingrad z zachodu muszą zagłębić się jak w worek w ten oblany z trzech stron Donem stepowy, bezdrzewny teren, ajeśli nie uda im się sforsować uprzednio Donu w górnym lub dolnym jego biegu, broniący się będą wisieć nad skrzydłami nacierających. W dość szerokich dolinach Donu i jego dopływów, o stromych zazwyczaj brzegach, stanowiących przeszkody dla czołgów, z rzadka przysiadły nieliczne wsie i miasteczka, okolone kępami drzew. Wsie, położone na stokach wzgórz i otoczone winnicami, są od siebie oddalone nawet o 30 km. Najszersza jest dolina Donu: w niektórych miejscach dochodzi do 1 0 km. Znaczne połacie jej lewego, nizinnego brzegu są zalesione. Prawy brzeg jest wyższy, miejscami ma 150 m. Szerokość głównego koryta rzeki wynosi 200-300 m. Poza rzekami teren obfituje w liczne suche wąwozy Gary), często mocno rozgałęzione. Stanowią one dodatkowe przeszkody terenowe, lecz mogą służyć także do ukrycia wojsk. 5
-
Stalingrad
65
Płaski teren stwarza dobre możliwości obserwacji, zwłaszcza z nielicznych wzniesień - kurhanów, ale utrudnia maskowanie ludzi i sprzętu. Tylko tam, gdzie uprawiana jest kukurydza i słonecznik, można w lecie łatwo ukryć wojska, ale trudno prowadzić tam działania bojowe, zwłaszcza z wykorzystaniem broni ma szynowej . Bytowanie i działanie wojsk w lecie utrudniają też upały i kurz oraz burze piaskowe i pożary stepu, a nade wszystko brak wody. Dość częste burze z ulewami zmieniają rzeki i wąwozy w rwące potoki, a drogi pokrywają się lepkim błotem. Przemarsze wojsk i działania zaczepne stają się wówczas przez kilka dni niemoż liwe. W zimie natomiast, która rozpoczyna się tam w listopadzie, często zdarzają się burze zimowe, tzw. burany, a temperatura spada do - 40° C. Dotkliwie odczuwa się wtedy brak opału. Rzadka sieć linii kolejowych i dróg bitych biegnie nie wzdłuż dolin, lecz grzbietami wzniesień. W Stalingradzie zbiegły się linie kolejowe: północna z Wo roneża, zachodnia z Donbasu i jeszcze jedna z południowego zachodu. Dwie ostatnie miały służyć wojskom niemieckim po ich przebudowie na normalnotorowe, lecz ze względu na brak obsługi i taboru, a także powtarzające się akty dywersji, można je było eksploatować tylko w 50%. Powodowało to zakłócenia w zaopat rywaniu niemieckiej armii z odległej o 2500 km Rzeszy, gdyż transport samo chodowy był nieopłacalny (brak paliw płynnych) i niemożliwy ze względu na brak dobrych dróg. W połowie lipca wojska niemieckie opanowały na północy ponad 450-kilomet rowy lewy brzeg Donu od Woroneża do Kleckiej i ponad 350-kilometrowy na południe od Suworowskiej do Rostowa. Oddziały radzieckie utrzymywały front jedynie w "wielkim łuku" Donu: od Kleckiej przez Surowikino do Suworowskiej. Wejście wojsk niemieckich w obszar "wielkiego łuku" stworzyło przesłankę prze rwania się naj krótszą drogą przez Kałacz do Stalingradu. Dotychczasowe powodzenie realizacji operacji "Blau" doprowadziło Naczelne Dowództwo Wehrmachtu i Wojsk Lądowych (obydwa dowództwa uosabiał teraz Hitler i jego otoczenie) do mylnych ocen; uznały one, że operacje rozwijają się pomyślniej niż zakładano w dyrektywie nr 4 1 . W związku z tym zrezygnowano z kontynuowania operacji w kolejności, jaką przewidziano w dyrektywie kwietnio wej. Uznano, że sytuacja dojrzała już do uderzenia głównymi siłami na Kaukaz, a do zrealizowania operacji w kierunku Stalingradu wystarczy tylko 6 armia. Mało tego, uznano też za możliwe zabranie z 6 armii kilku związków taktycznych, które miały być przekazane innym armiom bądi włączone do odwodów. W związku z tym stan 6 armii zmniejszył się między 1 a 1 6 lipca z dwudziestu do czternastu dywizji, przy czym z wojsk szybkich pozostawiono w jej składzie tylko - jak wspomniano wyżej - 23 DPanc. (i to czasowo, gdyż wkrótce odeszła ona do III KPanc. na Kaukaz) gen. mjr. Nicolausa von Vormanna oraz 3 DZmot. gen. mjr. Helmutha Schl6mera. Z pozostałych dwunastu dywizji dziesięć stanowiły dywizje piechoty (62, 75, 79, 1 1 3, 294, 305, 336, 376, 384 i 389); pozostałe dwie to 100 lekka DP i 203 DOchr. 66
Tej decyzji sprzeciwiał się Halder, który 23 lipca w swym dzienniku zanotował: "Referowanie u Ftihrera: potem, kiedy on [Hitler] osobiście, wbrew mojej woli, . rozkazał w dniu 17.7. skoncentrować związki szybkie na Rostów, a 2 1 .7. żądał oddania 24 Dpanc. do 6 armii, teraz widoczna jest nawet dla laika bezcelowa koncentracja sił związków szybkich w Rostowie oraz dogorywanie ważnego skrzyd ła zewnętrznego koło Cymlanska. Ostrzegałem stanowczo przed jednym i drugim. Teraz, kiedy rezultaty są namacalne, napad szału i najcięższe zarzuty pod adresem dowództwa. Stałe już niedocenianie możliwości nieprzyjaciela przyjmuje stopniowo grotes. kowe formy i staje się niebezpieczne, i coraz trudniejsze do zniesienia. O poważnej pracy nie może już być mowy. Chorobliwe reagowanie na chwilowe wrażenia i całkowita wadliwość oceniania sytuacji przez aparat dowodzenia i jego możliwości wywierają na to tak zwane «dowodzenie» swoje piętno" l . W związku z tym, że około 1/3 sił 6 armii została użyta do obsadzenia prawego brzegu Donu, 19 lipca Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych włączyło w jej skład XIV KPanc. gen. piech. Gustawa von Wietersheima (16 DPanc. i 60 DZmot.), przeznaczony uprzednio do natarcia na kierunku kaukaskim. Po osiągnięciu m. Wierchnie Obliwski korpus otrzymał rozkaz przejścia na lewe skrzydło zgrupowania uderzeniowego 6 armii. 20 lipca zwrócono też 6 armii LI KA gen. art. Walthera von Seydlitza-Kurzbacha (44, 7 1 i 297 dywizje piechoty), który przed sześcioma dniami został przekazany 4 armii pancernej . Wreszcie 22 lipca przydzielono 6 armii 403 dywizję ochrony, a 75 DP, zajmującą obronę na lewym skrzydle armii - oddano do dyspozycji 2 armii węgierskiej . W wyniku tych zmian w dniu 2 2 lipca 6 armia liczyła osiemnaście dywizji, w tym dwanaście dywizji piechoty, jedną lekką, jedną pancerną, dwie zmotoryzowane i dwie ochrony. W jednostkach walczących armii było około 250 tys. żołnierzy, 7500 dział i moździerzy oraz 740 czołgów. Dla dalszego natarcia gen. Paulus zorganizował dwa zgrupowania uderzeniowe: północne w obszarze Pierełazowskiego (XlV KPanc., VIII i XVII KA) i południowe w rejonie Obliwskiej (XXIV KPanc. i LI KA) 2. Gruntowne zmiany zaszły też w organizacji wojsk Frontu Stalingradzkiego. Do jego dyspozycji skierowano 22 lipca z odwodu Kwatery Głównej dwie dywizje piechoty, 28 KPanc., cztery brygady pancerne, dziewięć batalionów czołgów oraz jednostki artylerii ppanc. i polowej . Jednocześnie dowództwo 38 armii przekształ cono w dowództwo 1 armii pancernej, a jej dywizje przekazano 2 1 armii, zajmującej obronę na zachodnim brzegu Donu. W skład 1 armii pancernej gen. Moskalenki weszły 13 i 28 korpusy pancerne, 1 3 1 DP, 1 5 8 BPanc. oraz pułki artylerii ppanc., rakietowej i plot. Również dowództwo 28 armii, po przekazaniu jej jednostek innym armiom, przekształcono w dowództwo 4 armii pancernej w składzie 22 i 23 korpusów pancernych, 1 8 DP, 1 33 BPanc. oraz pułków artylerii rakietowej i plot. I
2
F. H a l d e r, t. III, op. cit., s. 589-59l. Dane czerpano z różnych źródeł, m.in. H. D o e r r, op. cit.,
s.
38; Wielkie zwycięstwo, s. 29 i in.
67
0'1 00
r-
1 6 0Panc. 3 i 60 DZmot. 1 1 3 OP
62, 294 i 336 DP
H. von Obstfelder
XXIX Korpus arm. gen. pik
XIV Korpus Panc.
gen. wojsk panc. G. von Wielersheim
44, 71 I 297 DP
1 00 DPL, 305 i 376 DP
LI Korpus armijny gen. płk W. von Seydlilz
I
24 DPanc. 3 OZmot. (w/.)
gen. lIn. Eibl
XXIV Korpus Panc.
79, 364 I 369 DP
gen. piech. C. Hollidl
XVII Korpus armijny
rne i 3 zmotoryzowane
t
I
2 Armia (węg.) gen. płk G. Jany
około 1200 samolotów
f-
1 3 KPanc. 28 KPanc. 1 31 OP 1 58 BPanc.
gen. mjr art. Kiry! Moskalenko
1 Armia Pancerna
22 KPanc. 23 KPanc. 1 8 DP 1 33 BPane. 5 BAPane.
gen. mjr Wasilij Kriuezenkin
4 Armia Pancerna
( na bazie dowództwa 28 armii)
Na podstawie rozkazu z 22.07.1942 r.
29, 112, 2 1 4 i 229 DP 66 i 1 54,BPMorsk. 1 37 BPanc. duże szkoły olic.
33 DP Gw. 147, 1 81 , 1 84, 194 i 196 DP 40 i 1 2 1 BPanc. 6 własnych i 9 przejętych od 38 armii zdziesiąlkowanych dywizji piechoty
I
64 Armia gen. lejln. Wasilij Czujkow
62 Armia gen. mjr IJIAadimir Kołpakczi
I
337 samolotów
gen. mj r lotn. Timofiej Chriukin
8 ARMIA LOTN ICZA
21 Armia gen. mjr Aleksiej Dani/ow
( na bazie dowództwa 38 armii)
1 i 3 DP Gw. 127, 1 53, 1 97 i 203 DP
63 Armia gen. lejln. Wasilij Kuzniecow
stan na 20.07: 38 dyw. piech, w tym �4 ni&zdolnych do walki i około 16 dywizji p'rzeliczen.
!
marsz. Siemion Timoszenko
gen. płk Wolfram von Richthofen
(od 1 2.07.1 942)
FRONT STALINGRADZKI
4 FLOTA POWI ETRZNA
6 Armia gen. lin. Friedrich Paulus
18 dywizji, w tym 2 pan
VII I Korpus armijny gen. art. W. Heilz
I
2 Armia gen. płk von Salmuth
I
stan na 22.07: 30 dywizji, w tym 3 pancerne i 3 zmotoryzowane
gen. płk Maxymilian von Weichs
(od 6.07.1 942)
GRUPA ARM I I ,B'
Organizacja wojsk niemieckich i radzieckich przed bitwą w łuku Donu (1 9.07.1 942 r.)
Ogółem 22 lipca Front Stalingradzki liczył pięć armii ogólnowojskowych i dwie armie pancerne - w sumie trzydzieści osiem dywizji piechoty, cztery korpusy pancerne, jeden korpus kawalerii, cztery samodzielne brygady pancerne, dziesięć batalionów czołgów, dwie samodzielne brygady artylerii ppanc., dwadzieś cia pułków artylerii polowej, dwa pułki artylerii rakietowej i sześć dywizjonów pociągów pancernych. Jednakże większość tych związków taktyczno-operacyj nych była bądź w drodze na front, w odległości do 1 000 km, bądź w stadium organizacji i koncentracji. Np. z 64 annii w rejon Stalingradu przybyły tylko dwie dywizje piechoty; czternaście dywizji byłych 28 i 38 armii liczyło zaledwie od 300 do 1 000 ludzi, a część dywizji 21 armii od 2500 do 4000 ludzi. 13, 22 i 23 korpusy pancerne miały zaledwie po kilka czołgów i zostały wycofane na tyły w celu uzupełnienia, a 28 KPanc. nie przybył jeszcze w rejon Stalingradu. Również dywizje przydzielonej frontowi 8 armii lotniczej gen. mjr. lotno Timo fieja Chriukina posiadały najwyżej 50% etatowych stanów samolotów; ogółem było to 337 zdolnych do lotu maszyn bojowych, w tym 85 myśliwców (w tym 30% starego typu), 48 sztunnowców oraz 88 dziennych i 16 nocnych bombowców 3 • Ta nieuporządkowana jeszcze zbieranina rozbitych i świeżych wojsk wymagała czasu na reorganizację i przegrupowania. By powstrzymać ruch wojsk 6 armii, dowódca Frontu Stalingradzkiego nakazał dowódcy 62 armii działać oddziałami wydzielonymi z pierwszorzutowych dywizji. Oddziały te nawiązały 1 7 lipca stycz ność z awangardami 6 armii nad rzeką Czyr, zaś 19 lipca stawiły zacięty opór w pasie Pronin-Czernyszewska-Morozowska-Tonnosin. Wsparło je lotnictwo, bombardujące kolumny pancerne i zmotoryzowane. Zacięte walki o każdą miejscowość z użyciem czołgów i wsparciem lotnictwa świadczyły o tym, że na kierunku stalingradzkim poj awiły się nowe zgrupowania Annii Czerwonej i że zamierza ona bronić Stalingradu, do którego 22 lipca 6 armia miała około 1 20 km. *
*
*
Szef sztabu 6 armii, gen. mjr Schmidt, wchodząc wraz z oficerem szyfrowym do pomieszczenia dowódcy armii, zameldował, że sztab Grupy Armii B" przekazał " zaszyfrowany telegram. - Jaka jest jego treść? - spytał gen. Paulus. - Jeszcze nie wiem. To szyfrogram specjalnego znaczenia, wyłącznie do wiadomości dowódcy. - Proszę szybko rozszyfrować - zdecydował Paulus, a gdy Schmidt z oficerem rozszyfrowywali dokument, podszedł do dużej mapy sztabowej, zawieszonej na tablicy. Wysoki, elegancki, o nienagannych manierach, nazywany był przez kolegów Kunktatorem" . Każde zdanie, które pisał lub wypowiadał, było dokładnie " J
Wielkie zwycięstwo.... op. cit.,
s.
30-38; Wielikaja otieczestwiennaja wojna, op. cit.,
S.
1 70-171.
69
wyważone, każda myśl przedstawiona jasno i precyzyjnie. Każda jego decyzja dojrzewała w długich i trzeźwych rozważaniach oraz wielostronnych dyskusjach z oficerami. Miał na to zapewne wpływ przebieg jego kariery, głównie w sztabach. Teraz, gdy 6 armia znajdowała się w odległości 1 20 km od Stalingradu, główną troską Paulusa było jej lewe, coraz bardziej obnażone i rozciągnięte skrzydło. O ile 1 2 lipca sześć dywizji zajęło obronę nad Donem na odcinku 1 70 km, to 22 lipca ta sama liczba dywizji rozciągnięta została na froncie 300 km. Poza tym w ostat nich dniach zanotowano wyraźny wzrost oporu nieprzyjaciela. Rozważania Paulusa przy mapie przerwało wejście Schmidta z rozszyfrowanym telegramem, w którym dowódca Grupy Armii B ", gen. płk. Weichs, informował, " że w dniu 23 lipca fiihrer - Naczelny Dowódca Sił Zbroj nych wydał dyrektywę nr
45, zawierającą m.in. zadanie dla dowództwa 6 armii. Oto niektóre jej fragmenty: W trakcie kampanii, w okresie nieprzekraczającym trzech tygodni, nakreślone " przeze mnie cele południowego skrzydła Frontu Wschodniego zostały w zasadzie osiągnięte. Jedynie słabym siłom armii Timoszenki udało się uniknąć okrążenia i wycofać na południowy brzeg Donu ( ... ). W rejonie Stalingradu, którego nie przyjaciel zamierza bronić, następuje koncentracja jeszcze jednego zgrupowania nieprzyjacielskich sił ( . . ). Grupie Armii «B» przypada - jak to już zostało ustalone - obok rozbudowy pozycji obronnych na linii rzeki Don, dokonanie uderzenia w kierunku Stalingradu i rozbicie koncentrującego się tam zgrupowania nieprzyjaciela, zajęcie samego miasta, a także przejęcie przesmyku między Donem i Wołgą oraz zakłócenie rzecznego transportu. .
Następnie należy wprowadzić do działania związki szybkie, skierować je wzdłuż Wołgi z zadaniem wyjścia w rejon Astrachania i tam także zakłócić transport rzeczny. Te operacje Grupy Armii «B» otrzymują kryptonim «FischreiheD> (<
4
70
Hitlers Weisungell,
op.
cit.,
s.
196-200.
*
*
*
Gdy 23 lipca Hitler podpisał dyrektywę nr 45, Stalin zdecydował się zmienić dowódcę Frontu Stalingradzkiego. Marszałka Timoszenkę zastąpił dotychczasowy dowódca 21 armii, 64-letni gen. lejtn. Wasilij Gordow. Nie była to dobra zamiana; Gordow nie miał predyspozycji dowódcy większego formatu, co się wkrótce uwidoczniło. Częste, a nie zawsze uzasadnione zmiany na stanowiskach dowódczych szczebla operacyjnego, w obydwu zresztą walczących armiach, nie były najlepszym świadectwem trafności oceny wyższych kadr dowódczych przez szczeble decyzyjne. W Armii Czerwonej, ponoszącej teraz klęski, odbywało się to wprawdzie na mniejszą skalę niż w 1 941 roku, ale i tak zazwyczaj nie przynosiło pożądanych efektów. Nie sprawdzały się też różne eksperymenty organizacyjne, m.in. z pospiesznym formowaniem armii pancernych, np. na sformowanie i wprowadzenie do walki 1 armii pancernej gen. Moskalenko otrzymał cztery dni (od 23 do 26 lipca). Była to już druga próba formowania takich armii. Ich eksperymentalny skład miał zostać wypróbowany w działaniach bojowych, ale sytuacja nie pozwalała w miarę normalnie ich sformować i przygotować taktycznie do walki. Nie miały więc one takich szans, jak 5 armia pancerna gen. Liziukowa, która tak fatalnie zaprezentowała się pod Woroneżem. Uporczywe dążenie Stalina do formowania armii pancernych wynikało zapewne z jego doświadczeń z 1 armią konną Budionnego w latach 1 9 1 9-1 920. W okresie bitwy moskiewskiej w 1 941 roku planowano nawet sformować armie konne, lecz poprzestano na korpusach kawalerii. Przykład niemieckich grup i armii pancernych nasunął wniosek, że konie musi zastąpić czołg. W organizacji armii pancernych dostrzegano szansę na przełamanie dotychczasowej złej passy. Plan gen. Paulusa polegał na dwustronnym oskrzydleniu i okrążeniu 62 armii gen. Władimira Kołpakczi. Główne uderzenie zadał XIV KPanc. gen. Wietersheima z rejonu Kleckiej, na południowy zachód do Wierchnie Buzinowki. Stąd miał nacierać na Łożki, docierając do Donu wzdłuż cięciwy tzw. małego łuku Donu. Na spotkanie mu miał wyjść XXIV KPanc. przemieszczający się znad dolnego Czyru przez Ryczkowski na Kałacz. Miał on wprawdzie do pokonania odległość o połowę mniejszą, lecz w odróżnieniu od XIV KPanc., w którego skład oprócz 16 DPanc. gen. Hansa Hubego wchodziły dwie dywizje zmotoryzowane (3 i 60) oraz 1 1 3 dywizja piechoty, XXIV korpus pancerny dysponował w zasadzie tylko 24 DPanc. Ponieważ była to przeformowana dywizja kawalerii Gej znak rozpo znawczy stanowił koń pokonujący przeszkodę), została ona - jako przedostatnia wielka jednostka pancerna - wyposażona do pełnych etatów w najnowsze czołgi Pll i PIV oraz inne wozy bojowe. Tak czy inaczej, bez wsparcia piechoty nie była ona w stanie działać skutecznie, dlatego miały z nią współdziałać trzy dywizje piechoty LI KA: 44, 7 1 i 297, z których dwie pierwsze zostały nawet czasowo włączone w skład XXV KPanc., gdyż włoska 3 DZmot. odeszła do 8 armii włoskiej gen. ltalo Gariboldiego, podchodzącej do środkowego Donu dla zluzowania XXIX KA. 71
Gdy rankiem 23 lipca XIV KPanc. zaatakował siłami 1 1 3 DP i 1 6 DPanc. radziecką 33 DPGw. gen. Aleksandra Utwienki, a 60 DZmot. - pozycje 1 92 DP, nie od razu uzyskał powodzenie, choć był to jeden ze słabszych odcinków obrony 62 armii. Zaatakowane dywizj e nie miały drugich rzutów i odwodów pancernych, gdyż przydzielone im bataliony czołgów znajdowały się w pułkach pierwszo rzutowych. Przeważnie miały one w wyposażeniu l O-tonowe czołgi lekkie T-60, które swymi 45 mm działkami i kaemami mogły wprawdzie torować drogę pie chocie, ale nie miały szans w starciu z niemieckimi czołgami P-III, dysponującymi 57 mm działami, nie mówiąc już o P-IV z 75 mm działami. Przy pojawieniu się niemieckich czołgów załogi T-60 kryły się więc w wąwozach lub za innymi osłonami, dopóki ich nie trafiono. Nie miały one na ogół radiostacji i dowodzenie nimi sprawiało duże trudności. Zresztą i w średnich czołgach radzieckich T-34 oraz w ciężkich KW radiostacje i łączność były przysłowiową piętą achillesową. Dowódcy czołgów nie dysponowali nawet lornetkami, co odbijało się ujemnie na obserwacji pola walki. Poza tym potrzeba szybkiego wyszkolenia załóg czołgowych doprowadziła do tego, że ich umiejętności zwykle nie wystarczały, by skutecznie walczyć z czołgami niemieckimi, mimo iż dowódcy tych czołgów byli młodszymi oficerami, na co nie pozwalała sobie żadna inna ówczesna armia. Brak umiejętności taktycznych radzieckich czołgistów zdumiewał niekiedy czołgistów niemieckich, choć zarazem czuli oni respekt wobec przewagi kalibru dział radzieckich T-34 i KW, a zwłaszcza odporności pancerzy tych czołgów. Często się zdarzało, iż uszkodzony czołg radziecki (z zerwaną gąsienicą lub zaklinowaną wieżą) był bezskutecznie ostrzeliwany przez czołgi niemieckie, a gdy zaprzestano ognia, z czołgu wychodzili ogłuszeni, ale cali radzieccy czołgiści. Deprymowało to obsługę niemieckich czołgów, która na próżno czekała na obiecane cięższe czołgi, lepiej opancerzone i uzbrojone, które miałyby zdecydowaną prze wagę nad średnimi i ciężkimi czołgami radzieckimi. Z drugiej strony ciężki, 43-tonowy czołg radziecki KW, skonstruowany przed 1939 rokiem i wypróbowany w wojnie z Finlandią zimą 1 939-1 940, nie był szczytem ówczesnych osiągnięć technicznych, a próby jego modernizacji nie powiodły się. W tej sytuacji podjęto prace nad nowym czołgiem ciężkim ze 122 mm armatą, który mógłby staczać pojedynki z ciężkimi czołgami niemieckimi. Ocena sprzętu pancernego oraz umiejętności czołgistów obydwu armii pozwala nieco wnikliwiej spojrzeć na walki w wielkim łuku Donu, w których wojska pancerne odegrały pierwszorzędną rolę. Już około południa 23 lipca dowódca 62 armii zorganizował kontratak w pasie obrony 192 DP, gdzie klin niemiecki wszedł na głębokość 8 km. Kontratak wykonywał pułk piechoty 1 84 DP, wsparty przez 40 brygadę pancerną i batalion czołgów. W sumie w kontrataku wzięło udział 5 1 czołgów średnich i ciężkich. Słabe wsparcie artyleryjskie i brak wsparcia lotniczego, a zwłaszcza przewaga liczebna Niemców, doprowadziły do załamania kontrataku. Również przeciwuderzenie, zorganizowane 24 lipca z udziałem przy dzielonego armii 1 3 KPanc., zakończyło się niepowodzeniem. 1 3 KPanc. płk. 72
Timofieja Tanasczyszyna miał wprawdzie w swym składzie około 150 czołgów, lecz dopiero co zakończył formowanie swych brygad, a więc o dobrym wyszkoleniu załóg i zgraniu pododdziałów, nie mówiąc już o współdziałaniu taktycznym, nie mogło być mowy. Odbiło się to ujemnie na przeciwuderzeniu, które jest jedną z trudniejszych form walki. Należy dodać, że zarówno 23, jak i 24 lipca niemieckie lotnictwo niepodzielnie panowało w powietrzu i gdy tylko brygady 1 3 KPanc. odbiły sowchoz ,,1 Maja", Stukasy fala za falą atakowały je z lotów nurkowych, uniemożliwiając im dalszy ruch do przodu. 24 lipca, pod wieczór, czołowe oddziały niemieckiej 3 DZmech. kontynuowały natarcie, docierając do Donu w rejonie stanicy Gołubińskiej, a 60 DZmech. - do Skworina nad rzeką Liska, obchodząc prawe skrzydło wojsk 62 armii. Obie te dywizje rozgromiły po drodze sztaby 1 84 i 1 92 dywizji piechoty w rejonie Wier chnie Buzinowki i zagroziły okrążeniem oddziałów tych dywizji oraz sztabowi 62 armii. 25 lipca około godz. 1 5 .00 został on od tyłu zaatakowany przez czołgi i grenadierów pancernych. O zmroku tego samego dnia oddziały 60 DZmech. i 1 6 DPanc. połączyły się w rejonie miejscowości Suchanowski, okrążając 1 84 i 1 92 dywizje piechoty, dwa pułki 33 DPGw., 40 BPanc., 644 batalion czołgów oraz trzy pułki artylerii. Ponieważ okrążone wojska pozostawały bez rozgromionych sztabów dywizyjnych i bez łączności ze sztabem armii, gen. Kołpakczi wysłał do rejonu okrążenia samolot z szefem oddziału operacyj nego sztabu armii, płk. K. Żurawliowem, który objął dowództwo nad okrążonym zgrupowaniem, organi zując obronę okrężną. Likwidację okrążonych jednostek 62 armii przejął VIII KA gen. płk. Walthera Heitza, w składzie 1 00 DPL oraz 305 i 376 dywizji piechoty. W tym czasie do styku 62 i 64 armii w dolnym brzegu Czyru podeszły czołowe oddziały 297 DP, LI KA oraz 24 DPanc. Pojawienie się w pasie obrony 1 96 DP, na południe od m. Surowikino, pododdziałów rozpoznawczych 297 DP skom plikowało wycofanie 1 96 DP na rubież Skworin-Wołodinski, dla przeprowadzenia wspólnie z 13 KPanc. deblokady okrążonego zgrupowania. Taką decyzję podjął gen. Kołpakczi jeszcze przed spotkaniem z dowódcami: 1 armii pancernej - gen. Moskalenką i 28 KPanc. - gen. G. Rodinem, którzy 24 lipca przybyli na stanowisko dowodzenia 62 armii, aby omówić współdziałanie w planowanym przeciwuderzeniu. Decyzję o natychmiastowym przeciwuderzeniu dwóch dopiero formujących się armii pancernych na północne zgrupowanie 6 armii podj ął gen. Wasilewski. Zgru powanie niemieckie usiłowało bowiem poszerzyć włamanie do Donu z rejonu Gołubiński-Kamieński w kierunku Kałacza w celu uchwycenia przeprawy przez Don i uderzenia w kierunku Stalingradu. Jako pierwsza miała przeciwuderzyć 1 APanc. gen. Moskalenki swymi dwoma korpusami pancernymi: 1 3 płk. Timofieja Tanasczyszyna, który posiadał już tylko 74 czołgi średnie i 49 lekkich oraz 28 płk. G. Rodina, który otrzymał 88 czołgów średnich T-34 oraz 90 lekkich T-70 i T-60, a ich załogi zaczęły dopiero przyj mować sprzęt. 28 korpus miał, po przeprawieniu się przez Don koło Kałacza, nacierać w kierunku północnym, na Wierchnie Buzi nowkę, a 1 3 korpus, który znajdował się na prawym brzegu Donu, w rejonie 73
Bitwa w wiel kim łuku Donu od 23 do 31 l ipca 1 942 r.
XVIl KA
VIll KA
106 OP, 305 i 376 OP
XIV KPanc 1130P, 16 OPanc 3 i 60 0Zmot
"
./ .: .�
FRONT 147 OP
� �.r -
XXIV KPanc
24 OPanc
62 A
64 A
.; ..", ._�-- 214 OP \ Niżnie Czyrska
linia obrony 21 , 62 i 64 Armii Frontu Stalingradzkiego 23.06. 1 942 r -----'�� kierunki natarcia wojsk niemieckich 6 Armii
.._.<>....� kierunki przeciwuderzeń 1 i 4 armii pancernej
(: ::: :1......
okrążenie i przedarcie się wojsk 62 Armii
zasięg włamania wojsk 6 Armii do Donu włamania 16 i 24 Dywizji Pancernej 6 Armii natarcie 13 KPanc.
74
miejscowości Skworin na Manojlin, gdzie okrążone zostały wspomniane dwie dywizje 62 armii. Na spotkanie 1 armii pancernej z północnego wschodu miała wyjść radziecka 4 armia pancerna gen. mjr. Wasilija Kriuczenkina, dopiero jednak 28 lipca, gdyż nie miała ona żadnych gotowych do działań związków taktycznych. Jej 22 KPanc. gen. mjr. A. Szamszyna miał w rejonie wyjściowym w Kaczalińskiej tylko jedną brygadę pancerną; pozostałe brygady znajdowały się w marszu do rejonu wyjściowego bądź jeszcze w transportach kolejowych. Również cały 23 KPanc. gen. mjr. Abrama Chasina znajdował się w marszu dofrontowym. W przeciwnatarciu uczestniczyć też miała 2 1 armia gen. mjr. Aleksieja Dani ława, zajmująca obronę za Donem. Chodziło o to, by 27 lipca trzema dywizjami uderzyła na KIecką i przecięła komunikację tyłową lewoskrzydłowym wojskom 6 armii . Jednostki 62 armii miały utrzymywać pozycje obronne, a 64 armii - unie możliwić nieprzyjacielowi przeprawę na lewy brzeg Czyru, dopływu Donu. 8 armia lotnicza miała zapewnić wsparcie i osłonę 1 armii pancernej . W realizacji przeciwuderzenia przewidziano więc udział trzech korpusów i dwóch samodzielnych brygad pancernych (ponad 550 czołgów), pięciu dywizji piechoty i całości lotnictwa 8 armii lotniczej. Siły te miały rozbić pięć dywizji północnego zgrupowania 6 armii i odtworzyć pierwotne położenie. Dowództwo frontu i gen. Wasilewski nie uwzględnili jednak trudności w koncentracji wojsk oraz zorganizowaniu ich osłony lotniczej. Poza tym ani armie, ani korpusy pancerne nie były zdolne do zgranych działań bojowych. Stanowiły one w zasadzie zgrupo wanie ludzi i sprzętu, wymagające szkolenia i zgrania. Również większość dowód ców tych związków nie odpowiadała wymaganiom i została wyeliminowana w eg zaminie działań bojowych. Rankiem 25 lipca, gdy 28 KPanc. rozpoczął przeprawę przez Don mostem w Kałaczu, trzy kilometry za mostem pojawiły się czołgi niemieckiego XIV KPanc. Uchwycenie mostu stwarzało niemieckiej 6 armii szansę uderzenia na Stalingrad. Niemieckie czołówki starły się z pododdziałami radzieckiej 56 BPanc. Niemców wsparło lotnictwo; co 20-30 minut pojawiało się nad polem walki 20-30 samolotów. Radzieckich samolotów zaś nie było. Mimo to 28 KPanc. odrzucił Niemców na 6 km od Kałacza. W całodniowych zmaganiach obie strony poniosły duże straty i wieczorem walki ustały. Niemcy przeszli do obrony, a 28 KPanc. uzupełnił amunicję i przegrupował się do dalszego natarcia. Radziecki atak rozpoczął się 26 lipca o godz. 3.00 nad ranem, przed pojawieniem się niemieckich samolotów. Zaskoczenia jednak nie było. Niemcy w ciągu nocy zajęli wygodne rubieże, wkopali czołgi, przygotowali do strzelania na wprost 88 mm działka przeciwlotnicze, które były doskonałą bronią przeciwpancerną. Atakującym udało się tylko zepchnąć ubezpieczenia bojowe i pododdziały osłon. Również drugi atak, podjęty o godz. 1 5.00, nie przyniósł rezultatu, a atakuj ący ponieśli dotkliwe straty. Dopiero trzeci atak, rozpoczęty o godz. 19.00, przyniósł sukces. Taranem z 36 czołgów został przebity w lewym skrzydle niemieckiej obrony wyłom, w który weszły siły całego korpusu. Działo się to w czasie pauzy
75
między niemieckimi nalotami bombowymi. Niemieckie samoloty udaremniły jednak pościg za cofającymi się pospiesznie na północ czołgami 16 DPanc. W efekcie Niemcy zostali odrzuceni od Kałacza o dalsze 6-7 km. Do wieczora 26 lipca 28 KPanc., nieustannie kontratakowany przez czołgi 1 6 DPanc. i lotnictwo szturmowe, opanował kołchoz ,,10 liet Oktiabńa" i m. Łożki, leżącą na prawym brzegu Donu. Nacierająca na jego lewym skrzydle 1 96 DP przesunęła się do przodu o 3-4 km, a 1 3 KPanc., nacierając na Manojlin, zdobył m. Jewsiejewski. Taka sytuacja nie zadowalała ani dowództwa frontu, ani Stalina, który na bieżąco śledził postępy przeciwnatarcia. Jednak dowódca armii, gen. Kołpakczi, zasadnie uważał, że działania 1 armii pancernej ratują całą jego armię od okrążenia. Wieczorem 26 lipca gen. płk Wasilewski, który utrzymywał stałą łączność ze
Stalinem, przybył na punkt obserwacyjny l armii pancernej na zachodnim brzegu
Donu i wspólnie z gen. Moskalenką objechał rejon dwudniowych walk. Był on usłany wrakami dopalających się czołgów, rozbitych dział, samochodów, motocykli oraz innego sprzętu i uzbrojenia, a zwłaszcza trupami żołnierzy niemieckich i radzieckich. Po powrocie na punkt obserwacyjny gen. Wasilewski tak sformułował zadanie na 27 lipca: - l armia pancerna, uderzając w kierunku północnym na Wierchnie Buzinowkę, a dalej na Kiecką i Niesiełowski, powinna rozbić północne zgrupowanie uderzeniowe 6 armii. Na Wierchnie Buzinowkę rozpocznie też prze ciwuderzenie 4 armia pancerna gen. Kńuczenkina. Po wyjeździe gen. Wasilewskiego do sztabu frontu w Stalingradzie gen. Mos kalenko przystąpił ze swym sztabem do opracowania rozkazów. Niepokoił go
1 3 korpus pancerny. Miał on nacierać na Wierchnie Buzinowkę, lecz gen. Tanas czyszyn uznał za bardziej celowe natarcie na Manojlin, gdzie walczyły okrążone dywizje. Poza tym obydwa korpusy pancerne przedzielała 186 DP, podporząd
kowana dowódcy 62 armii . Utrudniało to dowodzenie całością przeciwuderzenia.
W rozkazie na 27 lipca dowódca 1 armii pancernej sprecyzował zadania dla obydwu korpusów, które miały nacierać na Wierchnie Buzinowkę oraz swojej
1 3 1 dywizji piechoty, która wraz ze 158 ciężką brygadą pancerną miała oczyszczać z nieprzyjaciela wzgórza nad prawym brzegiem Donu. Plan działań armii gen. Moskalenki był obliczony na częściowe jej odciążenie poprzez natarcie 4 armii pancernej i 2 1 armii. Tymczasem 4 armia pancerna do południa 27 lipca zdołała przeprawić przez Don zaledwie 1 7 czołgów jednej z brygad 22 KPanc. i nie mogła rozpocząć działań zaczepnych. Również 2 1 armia, zamiast nacierać 3-4 dywizjami w kierunku Kleckiej i Jewpatorowskiego, by odciąć niemieckim czołgom drogę odwrotu spod Wierchnie Buzinowki, użyła kilku oddziałów o łącznej sile nie przekraczającej dywizji piechoty. W tej sytuacji cała machina uderzeniowa lewego skrzydła 6 armii, wspartej VIII korpusem lotniczym, skierowana została przeciw 1 armii pancernej gen. Moskalenki. W dodatku 13 KPanc. dalej nacierał na Manojlin. Na Wierchnie Buzinowkę uderzał więc tylko 28 KPanc., osłaniany na lewym skrzydle przez
76
1 69 dywizję. Mimo to radzieckie czołgi zdobywały kilometr po kilometrze, prze suwając się w ciągu całego dnia o 6-7 km. Również nacierająca na prawym skrzydle w górę Donu 1 3 1 DP, wsparta 158 ciężką brygadą pancerną, zdobyła m. Kamienski i rozpoczęła walkę o Gołubinski. W tych działaniach 28 KPanc. poniósł oczywiście duże straty. W jego czołowej 55 brygadzie - płk. P. Lebiedienki - w 1 batalionie pozostało 8 sprawnych czołgów. Zginęli też dowódca batalionu, wszyscy dowódcy kompanii i większość dowódców plutonów. Duże straty ponieśli też czołgiści niemieccy. W dzienniku działań bojowych 16 DPanc. walkę tę opisano wręcz malarsko: ,,Jak eskadry krążowników na morzu, pułki pancerne walczyły ze sobą na piaszczystym oceanie stepu, toczyły potyczki o dogodne pozycje strzeleckie, zapędzały przeciwnika w ślepą uliczkę, na kilka godzin lub dni przyklejały się do j akiejś miejscowości, rozbiły wypady, wracały i znów ruszały w pościg za wro giem" 5.
Podczas gdy 1 armia pancerna odpychała woj ska XIV KPanc. od Kałacza i Donu, prawoskrzydłowe zgrupowanie 6 armii uderzyło na dwie prawoskrzydłowe dywizje 64 armii gen. Szumiłowa - 229 i 2 14. Obie dopiero co przybyły w ten rejon (229 DP zluzowała 1 96 DP, a 214 DP wzmocniła tam obronę) i uderzenie je zaskoczyło. Wycofały się obie na lewy brzeg Czym, lecz został on sforsowany w pasie obrony 2 1 4 DP w rejonie Dimitriewki i Ryczkowskiego. W ten sposób styk
64 i 62 armii radzieckich został rozerwany; powstała groźba uderzenia na
Kałacz z południowego zachodu oraz odcięcia 62 armii i 1 armii pancernej od przepraw przez Don. Na groźbę tę Kwatera Główna zwracała uwagę dowództwu Frontu Stalingradzkiego. W dyrektywie z 28 lipca czytamy: W związku z odejściem " 2 1 4 DP 64 armii na południe od ujścia rz. Czyr za Don i wyjściem nieprzyjaciela na zachodni brzeg Donu, kierunek Niżnie-Czyrska-Stalingrad staje się w tym momencie dla frontu najbardziej niebezpieczny, a w konsekwencj i - najważniejszy. Niebezpieczeństwo polega na tym, że przeciwnik, przeprawiwszy się przez Don, może obejść Stalingrad od południa i wyjść na tyły Frontu Stalingradzkiego". W związku z tym Kwatera Główna rozkazywała: ,,1 . Kontynuując działania mające na celu całkowitą likwidację przeciwnika w rejonie Wierchnie Buzinowki, głównym zadaniem frontu w najbliższych dniach jest aktywnymi działaniami
64 armii,
z wykorzystaniem podchodzących w rejon Kałacza i na południe od niego 204 i 301 dywizji piechoty oraz 23 korpusu pancernego, za wszelką cenę, nie później
niż 30.07., rozbić nieprzyjaciela, który wyszedł na zachodni brzeg Donu na południe od Niżnie-Czyrskiej i w pełni odtworzyć obronę na rubieży stalingradzkiej 6. Dowództwo frontu, uprzedzając powyższą dyrektywę, podjęło kroki zapobie gające groźbie nakreślonej przez Moskwę, tyle że główną rolę miała w nich odegrać nie 64 armia, a 1 armia pancerna. Otrzymała ona rozkaz zawrócenia części swych sił na południe i rozbicia prawoskrzydłowego zgrupowania 6 armii. W tym celu przydzielono jej 23 KPanc., 204 DP oraz dwa pułki artylerii lekkiej . Wojska s J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 43. 6 K. M o s k a l e n k o, op. cit., s. 275.
77
te znajdowały się na lewym brzegu Donu: albo w Kałaczu, albo w drodze do niego. W oczekiwaniu na nie gen. Moskalenko skierował w pas obrony 229 DP odwodową 1 63 brygadę 1 3 KPanc. z rozkazem natychmiastowego zaatakowania i zatrzymania nieprzyjaciela. Zadanie to zostało wykonane, a wraz z przeprawą 23 KPanc. i 204 DP niemieckie dywizje zostały odrzucone za rzekę Czyr. O ile więc groźba odcięcia 62 armii na lewym, południowym jej skrzydle została chwilowo zażegnana, to sytuacja na prawym, północnym skrzydle wciąż pozostawała nierozstrzygnięta. 29 lipca 1 3 KPanc., pod nowym dowództwem zastępcy dowódcy frontu do spraw wojsk pancernych, gen. mjr. E. Puszkina, uderzył z południowego kierunku na Wierchnie Buzinowkę, zaś okrążona grupa wojsk pod dowództwem płk. ŻurawI owa od zachodu. Wykorzystując uderzenie na Wierchnie Buzinowkę 4 armii pancernej (zgrupowała ona na prawym brzegu Donu dwie brygady pancerne XXII KPanc., liczące około 1 00 czołgów) udało się pod osłoną 1 3 KPanc. wyprowadzić w rejon 4 armii pancernej okrążone zgrupowanie wojsk 62 armii, liczące ponad 4 tys. żołnierzy, 40 czołgów i dwa pułki artylerii. W 13 KPanc., po zdobyciu Wierchnie Buzinowki, pozostało zaledwie 27 sprawnych czołgów. Tymczasem l i 4 armie pancerne usiłowały zrealizować zamiar frontu i Kwatery Głównej odizolowania i likwidacji wojsk niemieckiego XIV KPanc., które przerwały się do Donu na północ od Kałacza. Po przerwaniu się 1 3 KPanc. w rejon 4 armii pancernej został on podporządkowany gen. Kriuczenkinowi i 30 lipca, wspólnie z 22 KPanc., nacierał na Osinowski, atakując z północy niemieckie jednostki 3 i 60 dywizji zmotoryzowanych XIV KPanc. Od południa jednostki te atakował nadal 28 KPanc. 1 armii pancernej. W ten sposób bitwa pancerna w wielkim łuku Donu w dniach 30-3 1 lipca osiągnęła swoje apogeum. Jej cechą charakterystyczną nie była już jednak obrona rzek ani manewr czołgów i innych pojazdów opancerzonych obydwu stron, jak to miało miejsce w poprzednich dniach. Teraz niemieckie czołgi i działa, zakopane głęboko w ziemi, prowadziły ogień do nacierających czołgów radzieckich, zadając im duże straty. Jeszcze dotkliwsze były jednak ataki Stukasów. Pojawiły się one nad atakującymi radzieckimi czołgami już o godz. 5.00 rano i ponawiały ataki przez cały dzień, np. na 1 89 brygadę pancerną 23 KPanc., która atakowała zachodni skraj m. Lipołogowski. Do godz. 13.00 niemieckie samoloty wykonały 28 grupowych nalotów, eliminując z walki 20 czołgów. Brygada ta, w związku z pomyślnym przebiegiem walk nad Czyrem, została później przerzucona na północ. W ślad za nią przedyslokowany tam został cały 23 KPanc. W dniach 30 i 3 1 lipca walki l armii pancernej skupiły się na przełarraniu obrony 60 DZmech. w rejonie dwóch sąsiednich miejscowości: Lipołogowski i Lipolebiediewski. Ponieważ groziło to "zrolowaniem" całej obrony XIV KPanc. między rzeką Liską a Donem, gen. Paulus skupił część sił 16 DPanc. w rejonie obrony 62 armii, w celu przebicia korytarza zaopatrzeniowego dla izolowanych za Liską wojsk. Uderzeniem przez pozycje 33 DPGw. i 1 8 DP w kierunku Dobrinki ustanowiono kontakt z 60 DZmech., wzmacniając ją czołgami i artylerią. Sukces 78
ten był możliwy, gdyż po przebiciu się 1 3 KPanc. na północ, na prawym brzegu Liski, między Manojlinem a Jerusłanowskim, nie było radzieckich związków pancernych. Poza tym manewr radzieckimi czołgami w ciągu dnia wręcz uniemoż liwiało niemieckie lotnictwo. W tej sytuacji l armia pancerna atakowała jeszcze wprawdzie przez kilka następnych dni niemieckie pozycje, ale już bez szans na powodzenie, zwłaszcza że przeznaczone dla niej środki wzmocnienia i wsparcia dowództwo frontu zaczęło kierować do 64 armii. Tu bowiem, na kierunku kotiel nikowskim, zaczęło narastać nowe zagrożenie dla obrony Stalingradu. *
*
*
B itwa pancerna w dużym łuku Donu w ostatniej dekadzie lipca miała dla obydwu walczących stron ogromne znaczenie. Przede wszystkim uratowała ona Stalingrad przed zdobyciem go z marszu, przedłużając prawie o miesiąc przygo towania jego obrony. Była też dla dowództwa radzieckiego praktycznym doświad czeniem w masowym użyciu zaczepnym wielkich związków pancernych. Można śmiało zaryzykować twierdzenie" że bez tego doświadczenia działanie radzieckich korpusów pancernych w kontrofensywie na południowym odcinku Frontu Wschod niego jesienią 1942 roku nie byłoby tak efektywne. . Prawdą jest, że doświadczenie to opłacone zostało zbyt dużymi ofiarami. Po wojnie oskarżano nawet Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej o lekkomyślne rzucanie do przeciwnatarcia niezorganizowanych jeszcze i zupełnie surowych armii pancernych. Polemizując z tymi zarzutami, marszałek Wasilewski napisał: ,,Będąc jednym z najbardziej odpowiedzialnych inicjatorów tego wydarzenia, osobą, która prowadziła wszystkie rozmowy z Naczelnym Dowódcą w tej kwestii, a także naocznym świadkiem powagi całej sytuacji, która wówczas powstała, uważa łem i nadal uważam, że decyzja o przeprowadzeniu przeciwuderzenia, nawet dalece niegotową do działań bojowych l armią pancerną, była w tych warunkach jedynie słuszna i - jak to pokazał przebieg dalszych wydarzeń - rachuba na przeciwuderze nie również niegotowej 4 armii pancernej w znacznym stopniu się opłaciła" 7. Bitwa ta miała duże znaczenie również dla Niemców. Jej następstwem było zawrócenie 4 armii pancernej gen. Hotha z kierunku kaukaskiego na stalingradzki. Wiele też nauczyła ona żołnierzy 6 armii, zwłaszcza pancerniaków. Dowódca 3 OZmot., gen. Schlomer, zupełnie zmienił (wówczas) swój pogląd na bojowe możliwości Armii Czerwonej . Pisał on, że w swym natarciu z rejonu Kleckiej na Kałacz miał nadzieję na stosunkowo łatwe dotarcie do Kałacza i uchwycenie mostu przez Don, gdyż wierzył twierdzeniom Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych i Ministerstwa Propagandy o osłabieniu mocy Armii Czerwonej i jej niezdolności " do stawienia skutecznego oporu". Tymczasem - pisał on dalej - ataki Rosjan były " na tyle silne, że 3 dywizja musiała cofnąć się na linię 146,0- 169,8-174,9-00n" . 7 A. W a s i l e w s k i, Nie'l.abywajennyje dni (w:) "Wojenno-istoriczeskij Żumał" nr 10. 1965. s. 15.
79
Komunikat Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych z 30 lipca informował: Grupa Armii «B»: na zachód od Kałacza siły zmotoryzowane i pancerne toczą " walkę z około 100 czołgami npl-a. Na północ od tego miejsca około 40 czołgów włamało się na tyły, zagarniając stanowisko dowodzenia XIV korpusu · pancernego. Przedsięwzięto środki dla zniszczenia tych sił nieprzyjaciela" 8. Incydent ten opisał naoczny świadek, przydzielony do 6 armii korespondent wojenny Klemens Podelwis. Według niego, wyrwani ze snu niemieccy oficerowie, kryjąc się przed wybuchami pocisków, szybko się ubierali. "Nie był to widok budujący - napisał. - Czołgi usiłowały jak najszybciej uciec i zderzały się. Zapa nował chaos". Gdy z pomocą sztabowi gen. Hubego pospieszył 2 pułk pancerny, wkrótce sześć T-34 stanęło w ogniu. Jeden z czołgów radzieckich zaatakował dywizyjny samochód sztabowy. Czołg ten został jednak trafiony z bliska i jego wieżyczka " dosłownie wyleciała w powietrze" - barwnie opisał ten epizod Podelwis. Rano gen. Hube miał mu powiedzieć: Lepiej przenieście się na pierwszą linię frontu. " Tam będziecie bezpieczniejsi". O skłonnościach tego dziennikarza do przesadzania, podobnie zresztą jak i innych, zwłaszcza niemieckich, lubujących się w opisywaniu tysięcznych zwy " cięstw" nie tylko pilotów, świadczy jego zaczerpnięta rzekomo ze źródeł dywizyj nych relacja o tym, że ,,Armia Czerwona wysłała w ciągu ostatnich ośmiu dni na prawy brzeg Donu około "tysiąca czołgów" i że prawie połowa z nich została " zniszczona". Dane te prostuje amerykański historyk, według którego Armia Czer wona na tym odcinku frontu dysponowała tylko 550 czołgami, z których wiele nie przeprawiło się na prawy brzeg Donu 9. Płk Wilhelm Adam, adiutant sztabu 6 armii, przytoczył w swych wspomnieniach ciekawą wypowiedź, zasłyszaną w pierwszych dniach sierpnia: Siedzący za moimi plecami starszy szeregowy, będąc jeszcze świeżo pod " wrażeniem przeżytych walk, opowiadał: - W takim piekle tu, na Wschodzie, jeszcze nie byłem. Dał nam Iwan wycisk, że tylko iskry sypały się nam z oczu (... ). Jeszcze trzy tygodnie temu nasz dowódca kompanii mówił nam, że Armia Czerwona jest rozbita, a my wkrótce będziemy w Stalingradzie, coś jednak chyba jest nie tak. 3 1 lipca oni nam porządnie wsypali. Nasza artyleria i obrona przeciwpancerna ledwie ich zatrzymała" 10. Ponieważ bitwa pancerna w łuku Donu nie znalazła w literaturze przedmiotu należytego odbicia, a także ze względu na jej minimalizowanie przez historyków niemieckich, zasadne wydaje się przytoczenie również kilku ocen gen. Haldera. W swym dzienniku pod datą 26 lipca gen. Halder napisał: ,,(...) npl podzielony na 4 grupy, walczy zaciekle i przerzuca przez Don nowe siły do walki, w tym liczne czołgi. W Stalingradzie znajduje się prawdopodobnie jeszcze jakiś silny związek". 8 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., 9 A. B e e v o r, op. cit., s. 99.
10
80
W. A d a m, op. cit.,
s.
71-7 1 .
s.
40.
28 lipca kolejna notka: ,,Bitwa koło Stalingradu: na skutek braku mateńałów pędnych i amunicji 6 armia nie mogła nacierać". Trudności z mateńałami pędnymi powstały na skutek decyzji Hitlera o prze rzuceniu paliwa przeznaczonego dla 6 armii na kierunek kaukaski. Unieruchamiało to czołgi XIV KPanc. w kulminacyjnych momentach bitwy. O tych i innych trudnościach alarmował przełożonych gen. Paulus. 30 lipca: "W pasie działań 6 armii w łuku Donu, na zachód od Stalingradu, szaleje zaciekła bitwa, której w szczegółach chwilowo nie można ogarnąć. Siła uderzeniowa 6 armii jest sparaliżowana przez trudności z amunicją i dowozem mateńałów pędnych (. . .) 1 1 . Gen. Paulus, wykorzystując swe szerokie kontakty służbowe i towarzyskie, · alarmował przełożonych o trudnościach. Jako pierwszy zjawił się na SD armii gen. płk von Weichs. Paulus, wytężając całą swą siłę przekonywania, udowodnił mu, że postawione przed armią zadanie jest absolutnie nierealne. 29 lipca w sztabie 6 armii przebywał szef adiutantury Hitlera, gen. Rudolf Schmundt. Gen. Palus wykorzystał tę wizytę i zawiózł gościa na pierwszą linię walki, do 767 pułku 376 dywizji piechoty. Tam Schmundt obserwował walkę obronną kompanii liczących zaledwie 25-35 żołnierzy, a Paulus umiejętnie ją skomentował: "Armia jest zbyt słaba, by podjąć ofensywę w kierunku Stalingradu". " Gen. Schmidt uzupełnił: Im dalej posuwamy się na wschód, tym jesteśmy słabsi . " Niezupełnie była to prawda, gdyż między 23 a 30 lipca w 6 armii zaszły znaczne zmiany: przybyły dwie dywizje: 24 DPanc. i 3 DZmot (włoska), a odeszło pięć: XXIX KA (62, 294 i 336 DP) do 8 armii włoskiej wraz ze swymi pasami obrony nad Donem, oraz 273 i 403 dywizje ochronne. 30 lipca w 6 armii pozostały więc dowództwa VIII, XI, XVII i LI KA, XIV i XXIV KPanc. oraz 44, 7 1 , 79, 1 1 3, 297, 305, 376, 384, i 389 DP, 3 DZmot. (włoska), 1 00 DPL, 16 i 24 DPanc. oraz niemieckie 3 i 60 DZmot. Po powrocie do Winnicy Schmundt przy kolacji zrelacjonował gen. Jodłowi swe wrażenia. W następnym dniu, w trakcie narady u Hitlera, Jodł zaskoczył wszystkich obecnych. "W czasie referowania Fiihrerowi - zanotował w swym Dzienniku Halder - głos zostaje udzielony gen. Jodlowi, który wielkim głosem oznajmia, że los Kaukazu zostanie rozstrzygnięty pod Stalingradem. Stąd konieczne jest oddanie sił z Grupy Armii «A» do «B» - i to w miarę możliwości na południe od Donu. - W ten sposób w nowej oprawie zostaje podana koncepcja, którą referowałem Fiihrerowi przed 6 dniami, przy okazji użycia 4 armii pancernej przez Don, która to koncepcja nie została jednak poparta przez nikogo z oświeconego towarzystwa z OKW. Dalej następują wywody, że - 1 armia pancerna musi natychmiast skręcić na południe i południowy zachód po to, aby mogła przechwycić jeszcze przed Kaukazem nieprzyjaciela wycofującego się stopniowo znad Donu przed 1 7 armią. Jest to jałowa brednia, ponieważ nieprzyjaciel ten spieszy się, jak I I F. H a l d e r, op. cit., s. 593-596. 6
- Stalingrad
81
tylko może i znajdzie się na północnym odgałęzieniu Kaukazu prędzej niż nasze związki szybkie, a wówczas znowu staniemy wobec zwartego frontu nieprzyjaciela. 1 armia pancerna musi przyjąć kierunek południowo-wschodni i być użyta w kierun ku zakola rz. Kubań na północ od Armawiru" 12. Hitler, ku niepomiernemu zdziwieniu Haldera, przystał na koncepcję, którą przed tygodniem zdecydowanie odrzucił. Jodl potrafił sprytnie osiągnąć to, czego nie dało się uzyskać Halderowi, gdyż tygodniowe walki w łuku Donu dowiodły, że 6 armia niemiecka nie posiada wystarczających sił dla opanowania międzyrzecza Donu i Wołgi oraz samego Stalingradu. Przeciwuderzenia radzieckich armii pancernych musiały w kwaterze Hitlera w Winnicy wywrzeć dwojakie wrażenie: po pierwsze, że Annia Czerwona dysponuje jeszcze dużymi odwodami, i po drugie, że Stalingradu będzie bronić podobnie jak Leningradu czy Sewastopola. By nie dopuścić do przekształcenia tego miasta - imiennika wrogiego przywódcy, w nowe Verdun, Hitler zgodził się zrezygnować z zasilenia zasadniczego, kaukaskiego kierunku 4 armią pancerną i skierować ją na pomoc 6 armii. Taki był operacyjny rezultat przeciwude rzenia 1 armii pancernej w łuku Donu. Udaremnił on czasowo okrążenie całej 62 armii oraz sforsowanie Donu i opanowanie z marszu Stalingradu. Za częściowe niepowodzenia 62 armii gen. Kołpakczi zapłacił utratą stanowiska. 3 sierpnia nowym dowódcą 62 armii został gen. Anton Łopatin. Uchodził za dowódcę doświadczonego, zdecydowanego i pełnego inicjatywy. Los jednak nie okazał się dla niego łaskawy; podjego dowództwem 62 armia, po rozformowaniu 1 armii pancernej, nie zapobiegła okrążeniu swych wojsk na zachód od Donu i utracie większości dywizji, co zresztą i tak nie umożliwiło 6 armii niemieckiej bezzwłocznie opanować Stalingradu. *
*
*
Kolejny rozkaz Hitlera modyfikował dyrektywę nr 45. 4 APanc. ponownie została podporządkowana Grupie Armii "B " z zadaniem rozwinięcia się na południe od Donu i podjęcia natarcia na Stalingrad przez Stepy Kałmuckie. Zawrócenie 4 armii pancernej gen. Hotha w kierunku Stalingradu nastąpiło w momencie, gdy jej XL KPanc. , po sforsowaniu Donu i Salu, uchwycił przy czółek mostowy na ostatniej przegrodzie wodnej przed Kaukazem - rzece Manycz. Pozostałe korpusy - XLVIII pancerny gen. płk. Wernera Kempfa i IV armijny gen. płk. Erwina Jaenecka - również sforsowały Don (przy stanicy Cym1anskiej) i za mierzały forsować Sal (przy m. Remontna). W tej sytuacji Hitler przydzielił XL KPanc. gen. Kleistowi ( l armia pancerna), a gen. Hothowi - rumuński VI KA gen. Dragaliny, przewidziany uprzednio do wejścia w skład formowanej 4 armii rumuńskiej. Kierunek stalingradzki wzmacniała nie tylko 4 armia pancerna. Ponieważ lewe skrzydło 6 armii rozciągało się wzdłuż Donu na odcinku prawie 400 km, Hitler 12
82
Tamże.
s.
596.
zdecydował się na wysunięcie między 2 armią węgierską a 6 armią niemiecką 8 annii włoskiej, wzmocnionej przez niemiecki XXIX KA ze składu 6 armii. W wyniku tego przegrupowania pas natarcia 6 armii został zwężony do 1 70 km. Wszystkie te trzy armie (6 polowa niemiecka, 4 pancerna niemiecka i 8 włoska) stały teraz naprzeciw wojsk Frontu Stalingradzkiego. Liczyły one ogółem trzydzieści trzy dywizje (w tym dwadzieścia cztery piechoty, jedną lekką, trzy pancerne, trzy zmechanizowane i dwie ochronne) oraz dwie brygady, czyli o 1 ,7 razy więcej niż 23 lipca. Na podstawie rozkazu Hitlera z 30 lipca sztab Grupy Armii B" opracował " nowy, prosty i czytelny plan: obie armie niemieckie miały nacierać w kierunku Wołgi - 6 armia na północ od Stalingradu, a 4 armia pancerna na południe od miasta - i przez zwarcie obcęgów" okrążyć cały rejon wraz z broniącymi go " siłami. Zawrócenie 4 APanc. w kierunku Stalingradu zaowocowało nowymi, groźnymi dla Frontu Stalingradzkiego wydarzeniami. Wojska 4 APanc. znajdowały się już bowiem na lewym brzegu Oonu i nie musiały go forsować, a na ich drodze do Stalingradu znajdowały się tylko niezbyt trudne do pokonania przeszkody wodne, jak rzeki Aksaj Kurmojarski i Jesaułowski oraz Myszkowa. Ponadto na obszarze tym nie było wojsk radzieckich z wyjątkiem wycofujących się na wschód resztek 5 1 armii gen. mjr. Timofieja Kołomyjca, którą 30 lipca podporządkowano Frontowi Stalingradzkiemu. Jego dowództwo, po uzyskaniu informacji o wysunięciu niemiec kiej 4 armii pancernej na kierunek stalingradzki, podjęło następujące środki: - do rejonu Kotielnikowa zaczęto przesuwać 208 OP; - obronę rubieży od Rajgorodu nad Wołgą do Krasnego Oonu zaczęto obsadzać wojskami odwodowej 57 armii, której sztab przeniósł się ze Stalingradu w rejon m. Bracki. Realizacja tych przedsięwzięć wymagała czasu, a tego 4 APanc. nie dała. Już 2 sierpnia czołówka 29 Ozmot. gen. Hansa Leysera dotarła do Kotielnikowa i rozpoczęła walkę z czterema batalionami 208 OP, które zdążyły wyładować się z transportów kolejowych. W związku z tym nowy dowódca 64 armii, gen. lejtn. Michaił Szumiłow, utworzył specjalną grupę operacyjną dla wzmocnienia obrony lewego skrzydła armii, pod dowództwem swego zastępcy, gen. Wasilija Czujkowa. W skład grupy weszły 29 OP i 154 brygada piechoty morskiej. Jednocześnie dowódca frontu zmniejszył pas obrony 64 armii na północy, przekazując 3 sierpnia odcinek od Surowikina do Niżnie-Czyrskiej wraz z broniącymi się tu trzema dywizjami 62 armii. Tymczasem gen. Hoth kontynuował natarcie, kierując swój XLVIII KPanc. z Kotielnikowa, wzdłuż linii kolejowej Salsk-Stalingrad na Żutowo-Abganiero wo-Krasnoarmiejsk. Pod stacją kolejową Żutowo niemieckie czołgi pojawiły się u schyłku dnia, 3 sierpnia. W związku z tym gen. Szumiłow wzmocnił grupę gen. Czuj kowa brygadą pancerną i dwoma pułkami artylerii rakietowej. W skład grupy weszły też dwie słabe dywizje piechoty 5 1 armii, które wycofały się w kierunku 83
pozycji 64 annii. Grupa gen. Czujkowa stanowiła zatem zbieraninę oddziałów bez odpowiednich organów dowodzenia i logistyki, której nie było czasu uporządkować i przefonnować. Nic dziwnego, że nie była ona w stanie zatrzymać doborowych jednostek niemieckich i wycofywała się w walkach.
O świcie 4 sierpnia czołówki XLvm KPanc. zaatakowały nowe pozycje grupy
Czujkowa, na których umocniły się 208 OP i 255 pułk kawalerii oraz oddziały 1 38 OP, liczącej 4200 żołnierzy i 1 57 OP, która miała tylko 1 500 żołnierzy.
Główną jednak ich słabością był brak osłony przeciwlotniczej, zwłaszcza że ataki niemieckie nieustannie wspierały bombowce nurkujące. Brakowało im też amunicji. W tej sytuacji znów zaczęły się wycofywać w kierunku północnym. Po meldunku gen. Czujkowa o sytuacji gen. Szumiłow rozkazał w nocy z 4 na 5 sierpnia wycofać woj ska grupy na północny brzeg rzeki Aksaj Jesaułowski i zorganizować obronę na jej 50-kilometrowym odcinku. Zaletą tej rubieży obronnej był wysoki północny brzeg rzeki. Jednocześnie na odcinku Kapkinski i Abganierowo obronę zajęła 126 OP, wzmocniona 6 brygadą pancerną i 20 brygadą ppanc. Ponieważ działania przeciw 4 annii pancernej wydłużyły linię obrony Frontu Stalingradzkiego z 520 do 800 kilometrów, a w jego skład wchodziło już osiem
annii 5 sierpnia Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej podjęło decyzję o po ,
dzieleniu go. Front Stalingradzki miał teraz trzy annie ogólnowojskowe (63, 2 1 i 62) oraz 4 APanc. i 2 8 KPanc.; Front Południowo-Wschodni liczył trzy annie ogólnowojskowe (64, 5 1 , 57) oraz 1 3 KPanc. Lotnictwo Frontu Stalingradzkiego również podzielono, wydzielaj ąc część sił dla fonnowania 16 annii lotniczej. Do Frontu Południowo-Wschodniego włączono też przekazaną z odwodu NDACz
l
annię gwardii, zaś dla utworzenia jej dowództwa, sztabu i oddziałów obsługi
wykorzystano rozfonnowaną l APanc. gen. Moskalenki.
7 sierpnia dowódcą Frontu Południowo-Wschodniego został 50-letni gen. płk Andriej Jeremienko, były kawalerzysta z
l
annii konnej Budionnego. Dowodził on
korpusem zmechanizowanym, a następnie, do roku 1 940, Samodzielną Armią Dalekowschodnią (po wysłanym na Front Fiński komandannie 2. rangi Grigoriju Szternie), zaś w roku 1941 - Frontem Briańskim, który miał rozbić 2 grupę pancerną gen. Guderiana, uderzaj ącą z północy na Kijów. Ponieważ Jeremienko
zawiódł oczekiwania Stalina, został dowódcą 4 annii uderzeniowej . Po ciężkim zranieniu chodził o lasce, a teraz otrzymał szansę rehabilitacji, z której skwapliwie skorzystał, skrywając niedoleczenie. Była to postać nietuzinkowa, ciekawa, z za
cięciem poetyckim (choć bez talentu) i literackim, a nade wszystko człowiek ofiarny, odważny i ambitny. Nie był to jednak dowódca wielkiego fonnatu, z czego zdawał sobie sprawę Stalin, nie wysuwając go już później jako dowódcę frontu na głównych kierunkach strategicznych. Stalingrad w całości znalazł się w pasie Frontu Południowo-Wschodniego, tak jak osłaniająca go 62 annia, choć fonnalnie pozostawała w składzie Frontu Stalin gradzkiego. Na pewno nie pomagało to w sprawnym dowodzeniu, podobnie jak
rozproszenie i tak słabego lotnictwa osłabiło obronę wojsk i Stalingradu z powietrza. 84
Tymczasem działania niemieckiej 4 armii pancernej stanowiły coraz większe zagrożenie dla Stalingradu. 6 sierpnia jej XLVIII KPanc., ześrodkowany nad rzeką Aksaj, uderzył w kierunku Abganierowa i stacji kolejowej Tinguta, lecz gen. Szumiłow zareagował zasileniem tego kierunku trzema dywizjami piechoty, 13 KPanc. (którym ponownie dowodził płk T. Tanasczyszyn), liczącym 38 czołgów, a także sześcioma pułkami artylerii. Część tych sił miała uczestniczyć w przygo towaniu przeciwuderzenia, zaplanowanego na 9 sierpnia. Wprawdzie Moskwa żądała natychmiastowego kontrataku, lecz dowództwo frontu i armii postawiło na swoim. Udało się, gdyż XLWI KPanc. musiał poczekać na podążające za nim niemieckie i rumuńskie dywizje piechoty ze względu na słabość swej 14 dywizji pancernej. Do radzieckiego przeciwuderzenia ześrodkowano trzy dywizje piechoty, 68 czołgów oraz 400 dział i moździerzy, osiągając 40 dział i 8 czołgów na 1 kilometr frontu. Uzyskano w ten sposób trzykrotną przewagę w ludziach, dwukrotną w ar tylerii i wyrównanie sił w czołgach. W wyniku dobrego przygotowania oraz zdecydowanych działań, wspartych przez około 50 samolotów, przeciwuderzenie zmusiło XLVIII KPanc. gen. Kempta do przejścia do obrony. Ciężkie walki w rejonie Abganierowa trwały kilka dni. Dopiero podejście 10 sierpnia piechoty, tj. niemieckiej 94 DP z IV KA oraz rumuńskiej 4 DP z VI KA, i uchwycenie przez nie wzgórz na zachód od Abganierowa, umożliwiło gen. Hothowi wyrównanie frontu z rumuńskim VI KA i zastopowanie przeciwuderzenia 64 armii. Podchodzące 1 i 2 dywizje piechoty rumuńskiego VI KA zabezpieczyły lewe skrzydło zgrupo wania uderzeniowego 4 APanc., zaś 37 1 DP niemieckiego IV KA, która poprzednio działała przeciw resztkom 5 1 armii, skrzydło prawe. Jednocześnie na lewy brzeg Donu przeprawiła się rumuńska 20 DP. Po odparciu przeciwuderzenia gen. Hoth domagał się ze względu na słabość XLVIII KPanc. gen. Kempta wzmocnienia. Możliwe ono było jednak tylko kosztem 6 armii, gdyż Grupa Armii ,,B" nie dysponowała żadnymi odwodami pancernymi 13. W grę mógł wchodzić XXIV KPanc., a właściwie 24 DPanc., która była jego siłą uderzeniową. Była ona jednak zajęta okrążaniem 62 armii od południowego zachodu i pomyślnym fma1izowaniem bitwy w wielkim łuku Donu. Do operacji tej gen. Paulus skoncentrował na swym lewym skrzydle cztery dywizje piechoty, dwie dywizje zmotoryzowane i jedną (16) dywizję pancerną, a na prawym skrzydle pięć dywizji piechoty i jedną pancerną (24). Obie dywizje pancerne miały spotkać się nad Donem w rejonie Kałacza. Gen. Richthofen miał zapewnić całodniowe wsparcie Stukasów. Realizację tego zamiaru ułatwiło poszerzenie frontu 62 armii na południe od Surowikina do Niżnie-Czyrskiej (wraz z broniącymi się tam trzema dywizjami piechoty 64 armii 229, 204 i 1 12). Decyzja ta wynikła z konieczności skoncen trowania 64 armii na powstrzymaniu natarcia 4 armii pancernej gen. Hotha. Tym-
13
H.
D o e r r, op.
cit.,
s.
38; A. J e r e rn i e n k o, Bitwa, op. cit.,
s.
75-79.
85
czasem na przejętym od 64 annii odcinku frontu odepchnięto wprawdzie wojska niemieckiego XXIV KPanc. i odzyskano rejon Nowomaksimowskiego, lecz nie odtworzono pierwotnego położenia nad rzeką Czyr. Umożliwiało to wznowienie natarcia w tym rejonie przez południowe zgrupowanie 6 annii. Jeszcze bardziej zawikłana sytuacja wytworzyła się w pierwszych dniach sierp nia w północnym rejonie obrony 62 annii. Tu, na 1 8-kilometrowym odcinku, Niemcy utrzymali swoje pozycje nad Donem. Tym samym wojska radzieckie, broniące się w wielkim łuku Donu, zostały rozdzielone na dwa zgrupowania. Dowództwo Frontu Stalingradzkiego usiłowało połączyć je w rejonie Wierchnie Buzinowki. Zadanie to wspomagały 1 i 4 armia pancerna, a 2 sierpnia 21 annia miała podjąć natarcie na południowym, prawym brzegu Donu w rejonie Serafimo wicz i Kleckiej. 4 annię pancerną gen. Gordow wzmocnił dwiema dywizjami piechoty, a 1 armię pancerną - jedną dywizją. Zadanie to wojska Frontu Stalingradzkiego wykonywały do 6 sierpnia włącznie. Jednak korpusy pancerne wytracały swe czołgi (pozostało im po 15-20 sprawnych wozów bojowych), a sytuacja pozostawała nierozstrzygnięta. Podejście armii pan cernej Hotha pod Abganierowo spowodowało zmianę głównego kierunku zainte resowania dowództwa frontu i skierowanie całego lotnictwa oraz posiłków wojsk lądowych na południe. W rezultacie chaotycznych i nieskoordynowanych działań 1 i 4 annie pancerne nie osiągnęły zamierzonego celu, poniosły natomiast wielkie straty w stanach osobowych i czołgach. 6 sierpnia rozwiązano l annię pancerną. Jej dowództwo i sztab wykorzystano do formowania Frontu Południowo-Wschodniego, zaś jej wojska, tj . 1 3 1 i 399 dywizje piechoty oraz 23 i 28 korpusy pancerne, włączono do 62 annii. W wyniku tych decyzji 62 annia broniła 90 km frontu w wielkim łuku Donu, przecinając najważniejsze linie komunikacyjne 6 armii niemieckiej, wiodące z zachodu do Stalingradu, i osłaniając główną przeprawę na Donie w rejonie Kałacza. To chyba zdecydowało, że dowództwo Frontu Stalingradzkiego i Kwatera Główna nie podjęły decyzji o odwrocie 62 annii na lewy brzeg Donu. Wnioskował o to, jak już wyżej wspomniano, nowy dowódca 62 armii, gen. lejtn. Anton Łopatin. Nowy dowódca armii, kawalerzysta z byłej l Konnej Armii Budionnego, potężnej postury i dumnej postawy, cenił samodzielność i krytycznie odnosił się do wielu narzucanych mu decyzji, uważając je za niewykonalne. Co gorsze, nie bał się mówić o tym głośno. Był przecież dowódcą 37 annii, która w grudniu 1 94 1 roku zmusiła niemiecką l annię pancerną gen. Kleista do opuszczenia Rostowa. Taka postawa nie mogła się jednak podobać dowództwu frontu, a tym bardziej Stalinowi, który uznał, że Stalingradu trzeba bronić za wszelką cenę. W pamiętnym rozkazie nr 227 napisał otwarcie: "Cofanie się nadal oznacza zgubę własną i zgubę całej Ojczyzny ( ...). Musimy zatrzymać, a następnie odrzucić i rozgromić wroga za wszelką cenę". Nic więc dziwnego, że po miesiącu zapadła decyzja o odwołaniu gen. Łopatina. Wcześniej, 19 sierpnia, dano mu zastępcę. Został nim gen. Nikołaj Kryłow - były 86
szef sztabu Anni i Nadmorskiej, która z takim powodzeniem broniła Odessy i Sewas topola. Kryłow, wraz z dowództwem twierdzy czarnomorskiej, wydostał się do Noworosyj ska okrętem podwodnym. Teraz uznano widocznie, że będzie on miał odpowiedni wpływ na postawę Łopatina, a w razie potrzeby go zastąpi. Gdy gen. Kryłow, po rozmowie w dowództwie frontu Gego SD znajdowało się na południowo-zachodnim krańcu Stalingradu, w szkole, przy Dar-Górze) z prze bywaj ącym tam właśnie szefem Sztabu Generalnego, gen. Wasilewskim, i nowym dowódcą, gen. Jeremienką, został skierowany do
62 armii, była ona już na lewym,
wschodnim brzegu Donu, a jej główne siły na brzegu zachodnim zostały zlik
7 sierpnia zgrupowania uderzeniowe 6 armii przeła 62 armii, zmuszając jej sztab do · przeniesienia się w rejon Kałacza. 8 sierpnia 1 6 DPanc. przedarła się pod Kałacz od północy, a 24 DPanc. od południa, okrążając sześć dywizji piechoty i pięć pułków artylerii wzmocnienia 62 armii. Przyczyn takiego rozwoju wydarzeń nale widowane. W nowej operacji
mały na prawym i lewym skrzydle obronę
żało szukać w uporczywym i bezskutecznym użyciu znacznych sił Frontu Stalin gradzkiego w walkach w rejonie Wierchnie Buzinowki
(4 armia panc., 2 1 armia,
część 1 armii panc. i Łopatina z
62 armii). Dowódca frontu nie zareagował na meldunek gen. 6 sierpnia o zagrożeniu skrzydeł armii i jego prośbę o zezwolenie na
wycofanie głównych sił armii na lewy brzeg Donu i stworzenie tam silnej obrony. Po tym wydarzeniu
9 sierpnia dowództwo frontu przerwało przeciwuderzenie, 62 armia, która
nakazując wszystkim armiom przejście do obrony; wyjątkiem była
miała wyprowadzić swe związki taktyczne na lewy brzeg Donu. Dowództwo
28 KPanc., które w . porę wycofało się, broniąc przepraw w Kałaczu, przesunięto teraz na tyły dla uzupełnienia i reorganizacji. Natomiast 23 KPanc. ześrodkowano w rejonie liarionowskiego j ako odwód 62 armii. Z odwodu frontu wysunięto nad Don dwie dywizje piechoty. Najważniejszą sprawą było niedopuszczenie do sforsowania Donu w rejonie Kałacza przez związki taktyczne
6 armii. Nie dysponowały one zresztą sprzętem
przeprawowym. Drugą, nie mniej ważną sprawą było wyprowadzenie okrążonych wojsk
62 armii na wschodni brzeg Donu. Zadanie to przerastało jednak ówczesne 8 na 9 sierp
możliwości Frontu Stalingradzkiego. Wprawdzie już pierwszej nocy, z
nia, wybuchły zacięte walki między próbującymi przebić się przez nieszczelny jeszcze pierścień okrążenia jednostkami radzieckimi a niemieckimi czołgistami i grenadierami pancernymi, lecz były to działania nieskoordynowane, a okrążone wojska wciąż tkwiły na swych pozycjach. Noc była jasna i głośna od rakiet rozświetlających ciemności i chaotycznej palby armat, broni strzeleckiej i ręcznych granatów. Okrążonym nigdzie nie udało się jednak przebić trwałego korytarza do Donu, choć na wschodni brzeg przeprawiło się wpław wielu żołnierzy. Dowództwa frontu i armii nie przejawiły inicjatywy dla zorganizowania przebi cia się okrążonych wojsk na wschód. Zajęły one obronę okrężną, czekając na rozwój wydarzeń. Tymczasem dowództwo
6 armii, po zorientowaniu się, że ma do
czynienia z ogromną masą okrążonych wojsk. zluzowało częściowo swoje dywizje
87
pancerne dywizjami piechoty i już 1 0 sierpnia przystąpiło do likwidacji kotła. Zacięte walki trwały przez cały tydzień. By zmniejszyć własne straty, jednostki niemieckie podpalały nawet nieliczne w tej okolicy laski, chcąc wypłoszyć z nich radzieckie oddziały na otwarty step, który również palił się w wielu miejscach. Charakter i natężenie tych walk oddaje zapis rozmowy K. Siemionowa z dowód cą 33 DP.Gw. płk. Aleksandrem Utwienką: "Objąłem dywizję, gdy już zajmowała obronę. 23 lipca runęło na nas kilka dywizji, gdyż nasz pas obrony miał dwadzieścia dwa kilometry. Na prawym skrzydle przedarły się niemieckie czołgi, a na lewym cofnął się sąsiad. Stopniowo zaginałem skrzydła i ostatecznie zająłem obronę okrężną długości pięćdziesięciu sześciu kilometrów. Wykorzystałem ruchomy odwód - siedemnaście czołgów z fizylierami. Od
24 do 27 lipca nie mieliśmy łączności z armią. Potem została przywrócona,
ale 6 sierpnia utraciliśmy ją ostatecznie. Nasi sąsiedzi z lewej i z prawej strony odeszli za Don. Utrzymywałem się nie tylko dlatego, że taki miałem rozkaz, ale że uważałem siebie za punkt oparcia dla naszych, gdyby przeszli do natarcia. Czułem wyraźnie, że wiążę jedną dywizję Niemców całkowicie i dwie częściowo. Do 9 sierpnia toczyłem krwawe walki. Schrupaliby nas szybko, gdybyśmy się nie zakopali powyżej uszu w szczerym polu. Mieliśmy coraz mniej amunicji i żywności. Nocami wysyłaliśmy rannych na tyły wozami i na wielbłądach. Wieczorem 9 sierpnia, kiedy otrzymaliśmy przez radio rozkaz odwrotu na wschód, z dywizji pozostało mi nie więcej niż trzy tysiące ludzi. Niemcy także ponosili ciężkie straty. W czasie walk na jednym tylko odcinku batalionu kapitana Jermakowa własnymi rękami zepchnęliśmy do parowu 513 trupów niemieckich, ponieważ my kontratakowaliśmy i utrzymaliśmy się n a miejscu, a wielu zabitych Niemców pozostało w głębi naszej obrony. Nie mieliśmy czym oddychać, taki był smród. W kontratakach zdobywaliśmy na Niemcach trofea, między innymi 1 9 erka emów. Brakowało nam naszej amunicji, wysuwaliśmy więc do przodu, na pagórki, kaemistów z wielotysięcznym zapasem niemieckich naboi, którzy walczyli tam do ostatka, nie pozwalając Niemcom zbliżyć się do naszych pozycji głównych. Od samego początku było skąpo z żywnością - za daleko oderwaliśmy się od swoich. 6 sierpnia nie mieliśmy już prawie nic do jedzenia. Gotowaliśmy i jedliśmy pszenicę, rozcieraliśmy ją na krupiatce własnej roboty. 9 sierpnia nie mieliśmy już zupełnie nic. W momencie otrzymania rozkazu o przedzieraniu się na wschód miałem około trzech tysięcy ludzi, siedemnaście dział i trzydzieści lekkich czołgów. Ruszyliśmy na przełaj, dwiema kolumnami przez parowy. Żołnierze nieśli działa na rękach. Przedarliśmy się z okrążenia na wąskim froncie, straciwszy około trzystu ludzi. Przez noc i ranek Niemcy przerzucili pułk piechoty jeszcze bardziej na wschód i znów zamknęli pierścień.
88
1 1 sierpnia o czwartej rano zaczął się bój. Samoloty bombardowały, atakowały czołgi. Walki trwały do południa, a potem rozbili nas na grupy. Stawialiśmy opór do końca. Sam pięciokrotnie zmieniałem magazynki w swoim mauzerze. Strzelaliśmy z broni maszynowej. Kilku oficerów popełniło samobójstwo. Poległo około tysiąca ludzi, ale życie sprzedali drogo. Jeden wyjął z kieszeni ulotkę i poszedł do Niemców. Gala, nasza tłumaczka sztabowa, krzyknęła: «Patrzcie, ten drań się poddaje!» i zastrzeliła go z mauzera. Czołgi strzelały w nas na wprost. Ja strzelałem z ostatniego działa. Potem skończyły się pociski, sześć działonów wybito co 00 nogi, poległ mój adiutant. Gdy Niemcy dopadli działa, zeskoczyłem z urwiska, jakieś dziewięć metrów, między wysokie zarośla. Pocisk wybuchł tuż koło moich nóg i całego mnie zbryzgał błotem. W górze, na skraju urwiska, siedzieli Niemcy, ja zaś to traciłem świado mość, to znów słyszałem, co mówili. Zewsząd rozlegały się jeszcze wystrzały. Dopiero w ciemności wpełzłem wraz z dwoma żołnierzami na górę, na sąsiednie urwisko. Tam zastaliśmy jeszcze czterech ludzi, potem zebrało się nas ze dwu dziestu. W ciągu dnia siedzieliśmy w słonecznikach. W 194 1 roku również przedzieraliśmy się z okrążenia. Jesienią, krusząc pokrywę lodową, przepłynąłem Ugrę. W skroniach czułem ukłucia igieł, ale... byle się wydostać, wydostać .. L.. wydostałem się! Wszystko to pestka w porównaniu z obecnym, letnim odwrotem, gdy o każdy gram wody dochodziło do walki. Ludzie szli w bój, żeby zdobyć wodę. Rzucali granaty, żeby zdobyć na Niemcu kociołek wody, a żreć nie było co. Nie zmieniałem bluzy, przedzierałem się ze wszystkim dystynkcjami. Jeżeli mam umierać, to w swoim mundurze. Otrzymać stopień pułkownika i umierać po cywilnemu - ciężka rzecz, wstyd ! Tym bardziej dla mnie. Gdyby nie władza radziecka, byłbym parobkiem. Zebrało się nas z bronią stu dwudziestu i przepłynęliśmy przez Don. Utonęło ośmiu. Za dnia ruszaliśmy grupami, na azymut. W nocy łączyliśmy się. Miałem około czterdziestu stopni gorączki. Mój nowy adiutant, Wasia Chudob kin, był felczerem, akuszerem. Powinien był zajmować się kobietami, tymczasem leczył mężczyzn. Ale więcej zabił Niemców, niż wyleczył naszych. Przez Don przepłynął bez spodni, za to z pistoletem maszynowym. Kiedy przeprawiliśmy się przez Don, zebrałem sześciuset ludzi z bronią i od 1 6 do 25 sierpnia broniliśmy się jeszcze pod Aleksiejewką. Potem od 2 do 6 wrześ nia walczyliśmy pod Stalingradem... Z całej dywizji zostało stu sześćdziesięciu ludzi. Jeszcze nie zaznałem życia, cały czas dla sprawy. Człowiek się starzeje, a jeszcze nie zaznał życia. Przed wojną to właściwie siebie nie znałem. A teraz zostaje mi tylko walczyć, nikt już mi nie napisze: uważaj na siebie. Marzę tylko o jednym: żeby umrzeć w Kijowie... . ,;Z Aleksandrem Iwanowiczem Utwienką spotkałem się również potem, na · wojnie i po jej zakończeniu. Jednakże nigdy nie wracał do tej swojej opowieści, .
"
89
która zachowała się w moim notatniku. Również nigdy potem nie widziałem go w takim nastroju, jak tamtej nocy w nadwołżańskiej wsi, kiedy od ostatniej walki dzieliły go zaledwie dni. Wojskowy do szpiku kości, człowiek umiejący panować nad sobą - tamtej nocy wspomniał swe przeżycia nie tając uczuć i nie wstydząc się łez. Myślę, że w moim zapisie te łzy dają się chwilami wyczuć. Chyba nie będzie od rzeczy, jeśli powiem, że pełne żalu słowa Utwienki «z całej dywizji zostało stu sześćdziesięciu ludzi» na szczęście nie były ścisłe. Z okrążenia przedarł się 'nie tylko Utwienko ze swoją grupą. Przedarły się z bronią w ręku również inne oddziały dywizji, z płk. G. Barłandianem na czele, nie mające z Utwienką kontaktu. Losami felczera Wasi Chudobkina, o którym wspomniał Utwienko, zainte resował się, po przeczytaniu mego dziennika w czasopiśmie, ówczesny naczelny chirurg jednego ze stalingradzkich szpitali polowych, Paweł Władimirowicz Cze burkin". ,,(...) Rozlokowaliśmy się na skraju osady fabrycznej «Krasnyj Oktiabr» , gdzie zastaliśmy wydział polityczny naszej dywizji, ale dosłownie w kilka godzin potem wszyscy jego komisarze zginęli od bomby. To gdzieś tam w rejonie naszej dys lokacji przedarł się z okrążenia Utwienko, którego przez dziesięć kilometrów niósł na plecach jego adiutant felczer. Nasi lekarze udzielili mu pomocy; był ranny w nogi. Nie zapamiętałem nazwiska tego felczera, teraz Pan mi je przypomniał - Chudobkin. Ciekawe, czy żyje.. . ? - Musiałem mu napisać, że nie. Zmarł w wieku pięćdziesięciu sześciu lat, doczekawszy prawie trzydziestolecia zwycięstwa. «Umarł z ran wojny» - jak to sam napisał mi kiedyś o Utwience, po odwiedzeniu grobu swego generała, zmarłego w pięćdziesiątym roku życia" 14. W tajnym raporcie Służby Bezpieczeństwa SS z 17 sierpnia 1942 roku znajdował się następujący fragment: ,,zwycięskie zakończenie wielkiej bitwy na zachód od Kałacza wywołało ogromną radość, tym bardziej iż pozbawiło to podstaw wyrażanych już tu i ówdzie wątpliwości co do wyniku tej bitwy oraz otworzyło drogę na Stalingrad, przypusz czalnie następny cel niemieckich operacji w tej części frontu. Liczba pojmanych jeńców, w porównaniu do zdobytego sprzętu, nie jest zbyt wysoka i dała powód do sporadycznych przypuszczeń, że dzięki odpowiednio szybkiemu wycofaniu się znaczne siły radzieckie uniknęły okrążenia i w konsekwencji dostania się do niewoli" 15. W związku z niekorzystnym przebiegiem bitwy w łuku Donu i dotarciem wojsk niemieckich do tzw. zewnętrznego pierścienia obronnego Stalingradu, Kwa tera Główna Armii Czerwonej , w dyrektywie z dnia 9 sierpnia, podporządkowała Front Stalingradzki dowódcy Frontu Południowo-Wschodniego, gen. Jeremience. 14 K. S i m o n o w, op. cit., s. 148-149. 1 5 J. P i e k a ł k i e w i c z. op. cit., s. 67-68.
90
Dotychczasowy dowódca Frontu Stalingradzkiego, gen. lejtn. Gordow, został mia nowany zastępcą dowódcy tego frontu. Zastępcą dowódcy Frontu Południowo -Wschodniego został były dowódca najpierw Frontu Briańskiego, a następnie 1 armii gwardii, gen. lejtn. Golikow. Dowodzenie l armią gwardii przejął gen. mjr artylerii Kirył Moskalenko, były dowódca 38 armii i l armii pancernej. Dowódca sta cjonującej w Stalingradzie 10 dywizji piechoty NKWD, płk. A. Sarajew, został wyznaczony na komendanta garnizonu Stalingrad. Zadania dowódcy Frontu Południowo-Wschodniego stopniowo poszerzano. 9 sierpnia podporządkowano mu Wołżańską Flotyllę Wojenną kontradmirała D. Rogaczewa, 15 sierpnia - Stalingradzki Okręg Wojskowy, a 16 sierpnia - Korpu śny Rejon Obrony Powietrznej, którym dowodził płk J. Rajnin. Obok podporządko wanego mu Stalingradzkiego .OW, gen. Jeremienko odpowiadał za Astrachański Rejon Umocniony oraz podejścia do Wołgi między Stalingradem a Astrachaniem (około 400 km). W związku ze zdobyciem 1 2 sierpnia przez Niemców m. Elista, zagrożony Astrachań został obsadzony przez zdążającą na Kaukaz 34 DPGw., a zwalczaniem pojedynczych grup nieprzyjacielskich na linii kolejowej Astra chań-Kizlar, długości około 350 km, zajęła się 47 samodzielna brygada kolejowa. Zarządzenia, mające na celu wzmocnienie obrony Stalingradu, opracowali przybyły do miasta 1 2 sierpnia szef Sztabu Generalnego, gen. płk Wasilewski i gen. płk Jeremienko. W tym czasie, dla organizowania pracy fabryk, węzła kolejowego oraz wołżańskiego transportu rzecznego, przybyły do Stalingradu liczne osobistości z kierowniczych gremiów partyjnych. Stalin, dostrzegając teraz swoje błędne oceny niemieckich możliwości i kierun ków działań, trafnie przewidział, że losy wojny będą ważyć się tu, nad Wołgą, choć nadal podejrzewał, że ostatecznym celem Hitlera jest Moskwa. Na stalingradzki front szły więc nieprzerwanie transporty z wojskami i zaopatrzeniem, a na lewy brzeg Wołgi ewakuowano ludzi i dobytek. Kwatera Główna żądała też ścisłego wykonania planu robót obronnych i zapewnienia im materiałów budowlanych, transportu samochodowego i siły roboczej. Do tych prac wykorzystywano lokalne władze i okoliczną ludność. Od l do 20 sierpnia Kwatera Główna skierowała na Front Stalingradzki piętnaś cie dywizji piechoty i trzy korpusy pancerne, a także kilkanaście pułków lotniczych. Część tych wojsk do 20 sierpnia znajdowała się jednak w transportach kolejowych. Niektóre dywizje kierowano tu aż z Frontu Wołchowskiego. Nie osłabiono jedynie Frontu Zachodniego, którym dowodził gen. armii Georgij Żukow i który przeprowa dzał operacje zaczepne na kierunku niemieckiego wybrzuszenia pod Rżewem. Nie przyniosły one wprawdzie większych sukcesów terenowych (według Żukowa, zabrakło mu dwóch armii), lecz związały siły niemieckie. Według gen. Tippelskir cha, udało się zaryglować włamanie tylko dlatego, że trzy dywizje pancerne i kilka dywizji piechoty, które już przygotowywały się do przerzutu na Front Południowy, zostało zatrzymanych i wprowadzonych początkowo do likwidowania włamania, a następnie do przeciwuderzenia. 91
o rozmiarach tej operacji świadczą poniesione w niej przez Rosjan straty bezpowrotne 272,3 tys. ludzi 16. Kosztowne działania zaczepne, takie jak stosowano na Froncie Zachodnim, lub tzw. aktywna obrona, polegająca na nieustannym nacieraniu małymi siłami, którą stosowały inne fronty, uniemożliwiały niemieckiemu Naczelnemu Dowództwu wzmocnienie Grup Armii ,,A" i ,,B" związkami taktycznymi Grup Armii Środek" " i ,,Północ". Jako rezerwuar odwodów pozostawała tylko Grupa Armii: ,,D" w za chodniej Europie, wojska podległe OKW w Norwegii i Finlandii (20 armia górska) oraz skąpe odwody strategiczne. -
16 K. T i p p e I s k i r c h, [storija wtoroj mirowej wojny, Moskwa 1 956, s. 241; Orif siekrietnosti sniat,
op. cit., s. 177.
VI
Na przedpolu miasta Zatrzymanie obydwu niemieckich armii w odległości
40-60 km od Stalingradu
groziło niezrealizowaniem planu letniej kampanii Wehrmachtu. Po sześciu tygo dniach letnij kompanii
6 armia tkwiła wciąz w wielkim łuku Donu. Jej XXIX
i XVII korpusy armijne zajmowały pozycje obronne na prawym brzegu Donu, od Biełogoria do Kleckiej, VIII
KA (305, 1 23 i 384 dywizje piechoty) toczył walki 4 armią pancerną gen. Kruczenkina na froncie od Kleckiej do Bolszenabatow skiego, zaś lewoskrzydłowe XXIV KPanc. i LI KA walczyły z okrążonymi woj skami 62 armii od Bolszenabatowskiego do Surowikina. 4 armia pancerna przeszła do obrony na rubieży od ujścia rzeki Aksaj przez
z
Abganierowo do Płodowitoje. Jej prawe skrzydło było ,otwarte, gdyż sąsiadująca z nią
l
armia pancerna działała w pierwszej dekadzie sierpnia w rejonie Mineralnyje
Wody-Prikumsk, na północnym Kaukazie. Luka między Grupami Armii sięgała więc
,,A" i ,,B" 800 km. By ją osłonić, wysunięto na kierunek astrachański LII KA
( 1 1 1 i 370 dywizje piechoty).
,,B" znajdowało się w tym czasie około pięciu dywizji (168 DP, l BP, 3 DSG włoskiego korpusu alpejskiego oraz 2 1 3 i 403 DOchr.). W odwodzie Grupy Armii
Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych żądało skoordynowania działań obu
armii . W nowej operacji zaczepnej 6 armia miała uderzyć z Wierchnie Buzinowki na Sirotińską (a więc w kierunku północno-wschodnim) i uchwycić przyczółek w małym łuku Donu, którego cięciwa przebiegała od Miełokleckiej do Bolszena batowskiego. W drugim etapie z tego przyczółka miała nacierać na Stalingrad od północnego zachodu. W tym czasie
4 armia pancerna miała uderzyć na Stalingrad
z Abganierowa w kierunku północnym. Obszar między Donem a Wołgą, na którym miały rozegrać się planowane działania, . ograniczony na północy umowną linią ujścia rzeki Iłowli do Donu i m. Dubowka nad Wołgą, a na południu rzeką Sal i jeziorem Sarpa, liczył około
70 tys. km2• Na tym obszarze miały teraz rozegrać się decydujące - jak się wydawało - walki. Rejon ten, prawie bezleśny, równinny, jedynie bliżej Stalingradu jest pocięty wąwozami. Don, zwrócony swym zakolem ku Wołdze, szeroki na boki na
140-400 m i głę 2 do 1 5 m, płynie tu wolno (po rosyjsku ticho; stąd tytuł książki Szoło
chowa), opadając w lecie i odsłaniając brody ułatwiające przeprawę. Jego prawy,
93
wysoki miejscami na 1 00 m brzeg umożliwia obsetwację płaskiego i piaszczystego lewego brzegu, ale zarazem utrudnia jego obronę. Dopływy Donu, prawy - Czyr i lewe - Karpowka, Myszkowa, Czetwlienna i Aksaj, podobnie jak dopływy Wołgi w rejonie Stalingradu - Mokra Mieczetka i Caryca, wysychają i przekształcają się w potoki, płynące w głębokich wąwozach, zaś Sucha Mieczetka uzupełnia się wodą po deszczach. Wołga w rejonie Stalingradu tworzy liczne odnogi, a między nimi mniejsze i większe wyspy. Szerokość rzeki sięga 2 km, a głębokość od 5 do 24 m. Brakujące mosty zastępowały przeprawy promowe, statki i kutry. W tym terenie dowództwo radzieckie kazało zbudować cztery rubieże obronne. Pietwsza, długości 500 km, przebiegała od Gornoj Prolejki przy Wołdze, na północ od Stalingradu, wzdłuż rzek Berdia, Iłowla, Don, do ujścia Myszkowej i dalej, wzdłuż rzeki, na wschód do Abganierowa, jeziora Caca i Rajgorodu przy Wołdze, na południe od Stalingradu. Druga, 150-kilometrowa, od Piczugi przez Tundutowo do Krasnoarmiejska. Wewnętrzna, 70-kilometrowa, biegła od Rynku, przez Orłowkę, Gumrak i Jełchi, też do Krasnoarmiejska. I wreszcie 45-kilometrowa rubież miejska okalała miasto wzdłuż zachodnich przedmieść, od Rynku do Kuporosnoje. Wszy stkie rubieże swymi skrzydłami opierały się o Wołgę. Takie pozycje obronne - jak wynikało z dotychczasowych doświadczeń - zda wały egzamin jedynie wówczas, gdy zostały zawczasu obsadzone przez dobrze przygotowane do ich obrony wojska. Wiele zależało też od sprawnej łączności, dowodzenia, a także odwodów i zaopatrzenia. Tymczasem wszystko to po stronie radzieckiej, w rejonie Stalingradu, szwankowało, a czasu nie było ani na dokoń czenie prac fortyfikacyjnych, ani na ześrodkowanie odpowiednich sił obronnych. W połowie sierpnia wykonano zaledwie 50% prac na środkowej i wewnętrznej pozycji obronnej ; na pozycjach zewnętrznej i miejskiej udało się zrobić jeszcze mniej. 500-kilometrowa rubież zewnętrzna była trudna do obrony, gdyż do jej obsadzenia trzeba było co najmniej dwudziestu dywizji piechoty. Poza tym nie wszędzie dobrze wytrasowano rubieże obronne, a na korekty brakowało czasu. Dlatego doniesienia prasowe o umocnieniach Stalingradu, podchwycone przez hitlerowską propagandę, która określiła je mianem "wewnętrzny i zewnętrzny pas forteczny", były mocno przesadzone. W konsekwencji - jak zauważa autor opra cowania o bitwie stalingradzkiej, były szef sztabu łącznikowego przy 4 armii rumuńskiej, płk Hans Doerr - określenie Stalingradu jako "twierdzy" doprowadziło do tego, iż Naczelne Dowództwo Wehrmachtu uczyniło z upadku tej "twierdzy" point d'honneur (punkt honoru) I . Zgodnie z niemieckim planem działań, przystąpiono do przegrupowania wojsk i podciągnięcia odwodów. 6 armii przekazany został XI KA gen. piech. Carla Streckera z odwodu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych w zamian za prze kazane 4 armii pancernej 12 sierpnia 24 DPanc. i 297 DP. Korpus gen. Streckera I H. D o e r r, op. cit., s. 37.
94
w walkach lipcowych osłaniał prawe skrzydło 1 armii pancernej, po czym został wycofany do odwodu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, a 3 sierpnia przekazany do odwodu Grupy Annii "B " . W jego skład wchodziły dwie dywizje piechoty - 76 i 295 oraz 22 DPanc. Sam gen. Strecker nie zaliczał się do zwolen ników Hitlera i ponoć nie wykonywał rozkazów sprzecznych z prawem. Wierzył jednak w zwycięstwo III Rzeszy, choć nie był zaślepiony. W jednym z listów napisał: "Jesteśmy na oceanie, który w każdej chwili może pochłonąć flotę in wazyjną" . Wraz z przekazaniem 24 DPanc. gen. Hothowi, dowództwo i sztab XXIV KPanc. wycofano do dyspozycji OKH. 24 DPanc. włączono w skład XLVIII KPanc., który miał tylko jedną dywizję pancerną - 14 oraz 29 DZmot., po do świadczeniach z radzieckim przeciwuderzeniem nad Aksajem uznano bowiem, że siły pancerne Hotha są za słabe na wykonanie planowanego uderzenia na Stalingrad od południa. Teraz 4 armia pancerna, mając w swym składzie bojowym dziesięć dywizji (sześć niemieckich, w tym dwie pancerne, i cztery rumuńskie) przystąpiła do przegrupowania i przygotowania decydującego natarcia. Również licząca szes naście dywizji 6 armia, zwolniona z osłony lewego skrzydła przez 8 armię włoską, mogła skupić się całkowicie na zadaniu opanowania Stalingradu. Dowództwo i sztab 6 armii, dążąc do zdobycia solidnych przyczółków, z których można by uderzyć na Stalingrad od północnego zachodu, musiało najpierw opano wać mały łuk Donu. W tym celu 6 armia, licząca teraz jedenaście dywizji piechoty, trzy zmotoryzowane i dwie pancerne ( 1 6 i 22), utworzyła zgrupowanie uderzeniowe w sile dziewięciu dywizji w rejonie Płatonow-Bolszenabatowski-Wierchnie Buzi nowka. Gen. Paulus zdecydował się wykonać uderzenie w dwóch kierunkach: pierwsze, siłami pięciu dywizji (305, 389 i 384 dywizji piechoty, 60 DZmot. i 1 6 DPanc.), w kierunku na Ośkiński-Karaicki oraz drugie, siłami trzech dywizji (295 i 76 dywizji piechoty oraz 3 DZmot.), w kierunku na Bolszenabatowski-Trie chostrowską wzdłuż prawego brzegu Donu. W celu odciągnięcia sił radzieckiej 4 armii pancernej znad Donu dwie dywizje 376 DP i 100 DPL - miały na dwa dni przed operacją wykonać uprzedzające uderzenie pomocnicze w kierunku Kraj ni-Pierekopka. Lewe skrzydło zgrupowania uderzeniowego osłaniał XVII KA (79 i 1 1 3 dywizje piechoty oraz 22 DPanc.), który zajmował obronę na odcinku Serafimowicz-Klecka o długości 65 km, zaś prawe skrzydło - dwie dywizje XXIV KPanc. (44 i 7 1 DP), broniące odcinka Bolszenabatowski-ujście rzeki Czyr, długości 1 00 km. 4 armia pancerna gen. Hotha, po otrzymaniu wzmocnienia (24 DPanc. i 297 DP), miała, jak wspomniano wyżej, w swym składzie bojowym dziesięć dywizji (IV KA - 94, 296 i 371 dywizje piechoty, VI KA rum. - 1, 2, 4 i 20 dywizje piechoty, XLVIII KPanc. - 14 i 24 dywizje pancerne i 29 DZmot.). Jej zadanie nie uległo zmianie - miała uderzyć w kierunku Krasnoarmiejska i zająć południowe dzielnice Stalingradu. Samoloty 4 floty powietrznej przebazowały się na lotniska położone bliżej Wołgi i mogły wykonywać po kilka lotów na dobę. -
95
1 6 0Panc. 3 i 60 OZmot.
XIV K Panc. gen. w. panc. Gustaw von Wietershelm
IV K Lotniczy gen. Pflugbeil
24 0Panc.
44 1 71 OP
XXIV K Panc. gen. lIn. Eibl
79 1 1 1 3 0P 23 0Panc.
336, 294 I 62 OP
I�
384 i 369 OP
XVII K A gen. piech. Carl Hollidt
1 00 0PL 376 i 305 OP
76 i 295 OP 22 0Panc.
I
,I
J VIII K Lotniczy gen. Itn. Martin Fiebig
1 4 0Panc. 29 0Zmot.
XLVIII K Panc. gen. płk Werner Kempf
1 , 2, 4 i 20 OP
VI KA (rum.) gen. Dragalina
94, 297 i 371 OP
IV K A ger1. płk Erwln Jaenecke
�
4 Armia Pancerna gen. płk Hermann Hoth
gen. płk Wolfram von Richthofen
4 FLOTA POWIETRZNA
LI KA gen. płk Walther von Seydlitz
I-
XXIX K A gen. płk Hans von Obstfelder
VIII K A gen. art. Walther Heitz
I
XI K A gen. piech. Karl Strecker
6 Armia gen. Itn. Friedrich Paulus
gen. płk Maxymilian von Weichs
GRUPA ARM I I "A"
I
I
Dywizje bombowe 270, 271 0LB 272 OB Nocnych
8 Armia Lotnicza I I I gen. mjr lotn. Timofiej Chriukln I
I
91 i 302 OP, 115 OK 1 �5, 133, 155 BPanc (bez sprzętu)
51 Armia gen. mjr Timofiej K% myjec
1 5, 35 i 36 OPGw. 244 i 422 OP 6 BPanc. 76 RU
57 Armia gen. mjr Fiodor To/buchin
Dywizje szturmowe 206, 226, 228 OLSz 23, 282, 633, 655 pulki lolnlctwa miesz.
4, 37, 38, 39,40, 41 OP Gw.
1 Armia Gw. gen. mjr Kiry! Moskalenko
21 Armia gen. mjr Aleksiej Oaniłow 63, 76, 124, 278, 304, 343 i 96 OP
29, 38, 126,138, 1 57, 204 i 208 OP 13 KPanc. 66 i 154 BPMorskiej 1 1 8 RK. dwie szkoły oIic.
gen. mjr Michaił Szumilow
64 Armia
Z-ca do spraw Frontu Południowo-Wschodniego gen. lejtn. Fillpp Gollkow
112. 131, 399 OP 28 Kpanc i 115 RK w okrążeniu 33 OP Gw. , 1 96, 399, 147, 1 8 1 , 229 OP
62 Armia gen. lejtn. Anton Łopatin
Dywizje myśliwskie 220, 235, 268, 269 DLM
I
1 i 14 OP Gw. 1 27, 1 53, 1 97 i 203 OP
63 Armia gen. lejtn. Wasilij Kuzniecow
1 8, 1 84, 1 92 205 i 321 OP 22 KPanc.
4 A Panc. gen. mjr Wasilij Kriuczenkin
Z-ca do spraw Frontu Stalingradzkiego gen. lejtn. Wasilij Gordow
gen. pł k And riej Jeremienko
FRO NTY: STALI NG RADZKI I POŁU D N I OWO-WS C H O D N I
Organizacja wojsk niemieckich i radzieckich na kierunku stalingradzkim w dniu 1 0.08.1 942 r.
Na całym kierunku stalingradzkim Niemcy mieli nieznaczną przewagę w lu dziach (586 000:580 000), ponaddwukrotną w działach i moździerzach (7400:3400), czterokrotną w czołgach ( 1040:270) i dwukrotną w samolotach ( 1200:600), choć 4 flota powietrzna wspierała też Grupę Armii "A". Zdecydowaną przewagę w czoł gach (6: 1 ) miała
4 armia pancerna, zaś 6 armia w artylerii (2,5: 1).
Stosunek ten znacznie wzrastał na korzyść niemieckich zgrupowań uderzenio wych, choć nie wszędzie i nie we wszystkim. W pasie Frontu Stalingradzkiego Niemcy górowali nad radziecką 4 armią pancerną ponad trzykrotnie pod względem ludzi, 2,5-krotnie w liczbie czołgów i niemal 4-krotnie w artylerii. Natomiast w pasie Frontu Południowo-Wschodniego, przy równym stosunku sił w ludziach, niemiecka 4 APanc. miała 8,5-krotną przewagę w czołgach oraz 1 ,5-krotną w ar tylerii, lecz na kierunku głównego uderzenia, na przyległych skrzydłach 64 i 57 armii, przy pewnej przewadze tych ostatnich pod względem ludzi, Niemcy i Rumuni mieli aż 6-krotną przewagę w czołgach oraz nieznaczną w działach i moździerzach. Względna równowaga w sile żywej i artylerii pozwoliła radzieckim armiom przez dwa tygodnie odpierać skutecznie niemieckie próby przedarcia się czołgami do Stalingradu. Przed rozpoczęciem zaplanowanej operacji 6 armia, przy użyciu znacznych sił, likwidowała okrążone wojska 62 armii. W wyniku równoczesnego natarcia, prze prowadzonego z północy i południa, okrążone dywizje 62 armii poniosły znaczne straty i zostały rozbite. Do niewoli wzięto 57 000 czerwonoarmistów, zdobyto 567 dział i 273 czołgi. Oddziały niemieckie osiągnęły prawy brzeg Donu od ujścia Myszkowej do Bolszenabatowskiego. Stąd wejścia w mały łuk Donu do Miełoklec kiej broniła osłabiona 4 armia pancerna gen. Kriuczenkina. Po klęsce poniesionej w bitwie w wielkim łuku Donu dowództwo radzieckie zamierzało bronić przepraw na tej rzece na zachód od Stalingradu oraz pozycji 4 armii pancernej na północy, w małym łuku Donu, a na południu podejść do Stalingradu między Donem a jeziorami sarpińskimi. Szczególną uwagę dowództwo frontu zwracało wówczas na obronę przez 4 armię pancerną przyczółka na małym łuku Donu od Kleckiej do Bolszenabatowskiego oraz prawego odcinka obrony 62 armii po wschodniej stronie Donu od Pieskowatki na północ do Kałacza. Na południe od Kałacza odcinek obrony 62 armii sięgał ujścia rz. Dońska Caryca do Donu. Po utracie sześciu dywizji piechoty oraz jednostek pancernych i artyleryjskich armia posiadała tylko trzy dywizje piechoty: 399 DP płk. Trawnikowa, 1 1 2 syberyj ską DP płk. Iwana Jermołkina i 1 3 1 DP płk. Piesoczina, a także 20 brygadę zme chartlzowaną, 28 korpus pancerny i 1 15 Rejon Umocniony. Poza tym z zachodniego
brzegu Donu co noc przeprawiali się żołnierze z okrążonych dywizji. Ze spado
chronowej 33 DPGw. płk. Utwienki przeprawiło się ostatecznie 600 ludzi, całą dywizję trzeba było więc sformować od nowa. Dowództwo frontu użyło do doraź nego wzmocnienia 62 armii dwóch swoich odwodowych dywizji piechoty: 98 płk. Josipa Barinowa oraz dalekowschodniej 87 płk. Aleksandra Kazarcewa. Wkrótce jednak potrzeby 4 armii pancernej gen. Kriuczenkina okazały się najpilniejsze. 7
-
Slalingrad
97
1 3 sietpnia została ona zaatakowana na prawym skrzydle przez 376 DP i 1 00 DPL. Broniąca się tam 321 DP rozpoczęła odwrót na północny wschód. Gen. Kńuczenkin wzmocnił ją brygadą piechoty i pułkiem artylerii ppanc., przerzuconymi ze środkowego odcinka frontu, zaś gen. Jeremienko zasilił ten kierunek jednostkami dopiero formowanej 1 armii gwardii gen. Moskalenki. Jej pierwsze dywizje, nad chodzące z odwodu, przybyły w rejon stacji Frołowo, gdzie organizował się sztab armii. Przydzielono jej pięć dywizji piechoty gwardii, z których dwie były już na miejscu, dwie rozładowywały się z transportów kolejowych na stacjach Frołowo i Iłowla, a jedna dopiero załadowała się pod Moskwą. Zgodnie z rozkazem gen. Jeremienk:i z 8 sietpnia, 1 armia gwardii miała forsownym marszem podążyć na południe od Stalingradu, przeciw niemieckiej 4 armii pancernej, lecz po odrzuceniu · jej XLvm KPanc. i wzroście zagrożenia na froncie 4 armii pancernej gen. Kriuczen kina, zatrzymano ją na północy, w rejonie stacji kolejowej Ilowla. W trakcie dwudniowych walk do pasa obrony 321 DP wciągnięto więc znaczne siły 4 armii pancernej i odwodów frontowych, a głównie o to chodziło gen. Paulusowi. Natarcie wspomnianych dwóch dywizji na Pierekopki było bowiem jedynie manewrem, mającym osłabić środkowe ugrupowanie 4 armii pancernej. 1 5 sietpnia, po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim i lotniczym, zgrupo wanie uderzeniowe 6 armii natarło głównymi siłami na środek obrony 4 armii pancernej. Uderzenie pomocnicze skierowane było na jej lewe skrzydło, znajdujące się w okolicy m. Triechostrowska. W tym dniu wojska niemieckie włamały się w radziecką obronę na głębokość 1 2-20 km i zajęły SD 4 armii paraliżując jej dowodzenie. Wojska lewoskrzydłowe 4 armii pancernej cofały się za Don, a prawoskrzydłowe na południowy wschód. W tej sytuacji dowódca frontu wprowadził do walki wojska 1 armii gwardii z zadaniem utrzymania przyczółka w północnej części małego łuku Donu. Miała ona bronić frontu na jego prawym brzegu - od Sirotyńskiej do Pierekopskiej . Ten około 25-kilometrowy odcinek 1 6 sietpnia obsadziła 40 DPGw. płk. A. Pastrewicza wespół z resztkami 3 1 1 , 295 i 243 dywizji 4 armii pancernej. Z pozostałych dywizji l armii gwardii najbliżej przyczółka znajdowała się 38 DPGw. ppłk. A. Onufriewa i ona przeprawiła się do 19 sietpnia przez Don. Dowództwo 6 armii zadowolone z osiągnięcia rubieży Donu od Małonabatowskiego do Triechostrow skiej oraz zdobycia przyczółka w rejonie Niżnego Akatowa, uznało jednak kosz towne natarcie na północy za niecelowe i przeszło tam do obrony. W tym czasie 4 armia pancerna gen. Hotba, wzmocniona dwiema dywizjami 6 armii, przeprowadziła na całym swym froncie rozpoznanie walką, ześrodkowując zarazem swe zgrupowanie uderzeniowe na kierunku Płodowite-Krasnoarmiejsk. 20 sietpnia zgrupowanie to, używając ponad 100 czołgów, włamało się na prawym skrzydle 57 armii w rejon Dubowego Owragu-Morozowa, oskrzydlając z lewa 64 armię. Przeciwuderzenie obydwu radzieckich armii wsparte przez dwie brygady pan cerne i jedną przeciwpancerną z odwodu frontowego, zlikwidowało włamanie ,
,
,
98
i odrzuciło wojska 4 armii pancernej na rubież wzgórze 120-wąwóz Morozowski. W następnych dniach, mimo wielokrotnie ponawianych ataków, zgrupowanie uderzeniowe 4 armii pancernej nie posunęło się do przodu. Właśnie wtedy minister propagandy Rzeszy nazwał Stalingrad twierdzą potężniejszą od słynnego w I wojnie światowej francuskiego Verdun, a zarazem zapowiedział rychły jego upadek 2• 1 9 sierpnia dowódca Grupy Armii "B " przekazał gen. Paulusowi kategoryczny rozkaz Hitlera: "Miasto musi być zdobyte do 25 sierpnia" . W związku z tym o godz. 18.45 gen. Paulus podpisał przygotowywany od kilku dni rozkaz, a na odprawie dowódców korpusów i szefów ich sztabów objaśnił szczegółowo plan operacji. Oto główne elementy rozkazu: "l.Wojska rosyjskie będą uporczywie bronić obszaru Stalingradu. (... ) Trzeba się liczyć z możliwością ześrodkowania ich sił, w tej liczbie również brygad pancernych, w rejonie Stalingradu i na północ od przesmyku między Wołgą a Donem z zamiarem organizowania przeciwdziałania. Możliwe, że na skutek druzgocących uderzeń w ostatnich tygodniach Rosjanie nie będą mieli już sił do uporczywej obrony. 2.
6 armia ma za zadanie opanować przesmyk między Donem a Wołgą, na
północ od linii kolejowej Kałacz-Stalingrad, oraz być gotowa do odparcia ataków nieprzyjaciela ze wschodu i północy. W tym celu armia głównymi siłami forsować będzie Don między Pieskowatką
a Triechostrowską, działając po obu stronach m. Wiertiaczy. Następnie, ubezpiecza jąc się przed atakami z północy, uderzy głównymi siłami poprzez łańcuch wzgórz między rzeką Rossoszką a źródłami rzeki Bolszej Kariennej ( 1 0 km na wschód od m. Samofałowka), w rejon bezpośrednio na północ od Stalingradu, do Wołgi. Równo cześnie częścią sił włamie się do miasta od północnego zachodu i zdobędzie je. Uderzeniu temu będzie towarzyszyć na południowym skrzydle ruch części sił przez rzekę Rossoszkę w jej środkowym biegu; siły te połączą się na południowy zachód od Stalingradu z podążającymi z południa związkami sąsiedniej armii (... ) .
Z chwilą przeniesienia natarcia na wschodni brzeg Donu, na jego zachodnim brzegu ( ... ) pozostają tylko niewielkie siły. Później wykonają one uderzenie przez Don, po obydwu stronach Kałacza, i wezmą udział w likwidacji rozlokowanych tam wojsk nieprzyjaciela.
3. Zadania: XXIV KPanc. - broni Donu od prawej linii rozgraniczenia armii do m. Łuczeń ska (włącznie); 71 OP - po zostawieniu słabej osłony na Donie zdobywa przyczółek po obydwu stronach Kałacza, po czym naciera w kierunku wschodnim i przygotowuje się do wykonania nowego zadania.
LI KA - zdobywa drugi przyczółek na Donie, po obydwu stronach Wiertiaczy. W tym celu przydziela mu się tymczasowo artylerię, jednostki inżynieryjne, grupy 2
A. J e r e m i e n k 0,
Bitwa, op. cit., s. 108.
99
regulacji ruchu, jednostki przeciwpancerne i niezbędne środki łączności ze składu
XIV KPanc. Z chwilą, kiedy przez przyczółek zacznie przechodzić XIV korpus pancerny, LI korpus annijny zabezpieczy jego południowe skrzydło. W tym celu przeprawi się przez rzekę Rossoszkę między Nową Aleksiejewką a Bolszą Ros soszką, zajmie pagórkowatą dolinę na zachód od Stalingradu i, przesuwając się na południowy wschód, połączy się z nacierającymi z południa szybkimi związkami annii sąsiadującej z nim z prawa. Następnie korpus opanuje centralną część Stalingradu.
XIV KPanc. - po zdobyciu przyczółka przez LI KA - uderzy z niego na wschód, przez łańcuch wzgórz leżących na północ od m. Mała Rossoszka (stacja Konny), wyjdzie nad Wołgę na północ od Stalingradu, przetnie Wołgę i przerwie komunikację kolejową na północ od miasta. Część sił korpusu uderzy z północnego zachodu na północną część Stalingradu, włamie się do niej i opanuje ją (bez użycia czołgów) ( ... ), utrzymując ścisłe współdziałanie z podchodzącym z zachodu
VIII KA. VIII KA - osłania północne skrzydło XIV KPanc. W tym celu uderzy z przy czółków zdobytych między m. Gierasimow i Triechostrowską w kierunku połu dniowo-wschodnim i, stopniowo skręcając na północ, wyjdzie na rubież (praw dopodobnie niedostępną dla czołgów nieprzyjacielskich) między m. Kuzmiczi i Kaczalińską. Utrzymywać ścisłe współdziałanie z XIV KPanc.
XI i XVII KA zabezpieczą północne skrzydło annii. XI KA - na rubieży rz. Don od m. Miełow do m. KIecka (wyłącznie) i dalej, do lewej linii rozgraniczenia annii. W jak naj szybszym czasie skieruje 22 DPanc. w rejon Dalnij-Pierekopska-Oriechowski-Sieliwanowo - do dyspozycji dowództwa armii.
VIII KLot. - głównymi siłami wspiera najpierw działanie LI KA, a następnie
XIV KPanc. ( . . . )" 3.
Przytoczony tu rozkaz, z niewielkimi jedynie skrótami, miał duże znaczenie dla bitwy o Stalingrad. Zawierał on koncepcję zdobycia miasta i przecięcia komunikacji na Wołdze przez annię dowodzoną przez świetnego sztabowca, lecz mało zdecy dowanego dowódcę. Być może stąd tak wiele w nim niedomówień i znaków zapytania, zwłaszcza w kwestii zdobycia Stalingradu. Jeśli w rozkazie zakładano, że będzie on broniony, to ogólnikowo sformułowane zadanie zdobycia jego pół nocnej i środkowej części świadczy o tym, że dowództwo
6 armii nie miało
sprecyzowanego poglądu, jak je wykonać. A przecież musiało zdawać sobie sprawę, o jakie miasto rozpoczyna bitwę i że sama jego wielkość była problemem wyma gającym szczegółowego rozpatrzenia. Stalingrad dzielił się na trzy główne dzielnice: północną, fabryczną - od Suchej Mieczetki na północy do fabryki "Krasnyj Oktiabr" na południu, centralną - od tejże fabryki do Kuporosnego i południową, na zakolu Wołgi do Krasnoarmiejska
3 Ibidem,
100
s.
1 10-1 13.
włącznie. W części centralnej, między fabryką ,,Krasnyj Oktiabr" a jarem Krutoj, była wolna przestrzeń ze wzgórzem
1 02,0, zwanym Kurhanem Mamaja, i nadwoł
żańskimi instalacjami portu wodnego, zbiornikami paliwa, składami i bocznicami kolejowymi. W dzielnicy północnej, przy fabrykach zbudowanych nad Wołgą, wyrosły w zachodnim pasie osiedla robotnicze. Dzielnica centralna, naj starsza, miała zabu dowę przeważnie drewnianą, podczas gdy w południowej pojawiały się rzadkie osiedla. Od zachodu miasto okalało pasmo wzgórz, od wschodu - urwisty brzeg rzeki, której bieg przerywały trzy duże wyspy: Zajcewski, Gołodny i Sarpiński. Między dwiema pierwszymi wyspami, na lewym brzegu rzeki o szerokości około 1 000 m, naprzeciw portu rzecznego, powstało osiedle "Krasna Słoboda" . Zwarty kompleks zabudowań Stalingradu stwarzał dość dogodne warunki do obrony, lecz na jej skuteczność negatywnie wpływała rzeźba terenu: wzgórza, rozciągaj ące się w stronę miasta od zachodu, dawały dobry wgląd nacierającym, a liczne wąwozy, umożliwiały przeniknięcie aż do Wołgi. Zbliżający się do miasta front zmusił radzieckie władze do częściowej ewakuacji mieszkańców oraz wywozu zboża, bydła i zapasów surowcowych. Już w końcu
194 1 roku wydano zarządzenie o wywiezieniu metali kolorowych, cukru i papieru. 1942 roku zaczęto wywozić za Wołgę zapasy żywności, materiałów
W lipcu
i cenniejszych maszyn oraz ludność z zachodnich obszarów obwodu stalingradz kiego. Szczególnie trudna okazała się ewakuacja bydła. Na punkty przeprawowe przez Wołgę spędzano wielkie stada, ale te nie były w stanie przerzucić ich na drugi brzeg. W początkach sierpnia w rejonie Dubrowki zgromadzono
50 tys. sztuk 500 traktorów, w rejonie Gorna Bałakleja 25 tys. sztuk bydła i 300 traktorów, w rejonie Kamiennego Jaru 60 tys. sztuk bydła i 400 traktorów. Obliczono, że w najbliższych dniach należy przeprawić przez Wołgę 1 ,4 mln sztuk bydła oraz tysiące maszyn rolniczych. W rzeczywistości przeprawiono 1 ,5 mln sztuk bydła i około 10 tys. tychże maszyn. Zarządzenie o częściowej ewakuacji ludności z obwodu stalingradzkiego ukazało się dopiero 1 5 sierpnia. Ewakuacja objęła blisko 1 00 tys. osób, przede wszystkim kobiet i dzieci, w tym tylko 40 tys. bydła i
-
-
mieszkańców Stalingradu. Cywilna ludność miasta zwlekała bowiem z opusz czeniem miasta, zasilając oddziały wojskowe i robocze przy budowie umocnień oraz organizacji OPL 4. Wraz z przybliżeniem się frontu do Wołgi i podjęciem przez niemieckie lotnictwo akcji niszczenia toru wodnego na rzece, wzrosła rola i zadania Wołżańskiej Flotylli Wojennej . Utworzona w celu osłony żeglugi na Wołdze przed niemieckimi nalotami i niedopuszczenia do zaminowania dolnej Wołgi, w pierwszym okresie konwojowała statki z ładunkami wojskowymi oraz trałowała tor wodny. Niemieckie lotnictwo, mające za zadanie przerwać dostawy ropy naftowej Wołgą z rejonu 4
W. I w a n o w s k i, Operacja stalingradzka, cz. I, WPH No 3/1962,
s.
78-79.
101
Morza Kaspijskiego, od lipca systematycznie wzmagało naloty na statki rzeczne i barki z ropą naftową. Szczególnie udane ataki przeprowadziło
26 lipca na odcinku
Dubowka--Stalingrad-Czorny Jar. Zatopiło wówczas i uszkodziło pięć barek-cystern z ropą naftową oraz trzy statki:
Adżaristan", ,,Aleksander Newski" i Kapitan " " Gastełło", zaś holownik ,,Pelikan" wpłynął na przybrzeżną mieliznę. Według
niemieckich wyliczeń, Wołgą dostarczano do centralnej Rosji
9 mln ton ropy
naftowej, toteż przecięcie tego szlaku komunikacyjnego wywołałoby nieodwracalne skutki dla zdolności obronnej ZSRR. Ponieważ transport ropy naftowej prowadzono teraz nocami i w konwojach, Luftwaffe nasiliła minowanie torów wodnych. Ataki na wołżański transport wodny wywołały w ZSRR łańcuch rozmaitych przedsięwzięć. Wzmocniono obronę przeciwlotniczą, zarówno na statkach żeglugi handlowej, jak i okrętach wojennych (Stalingradzki Korpus OPK przekazał Flotylli Wołżańskiej dziewięć 37 mm działek plot. oraz
19 podwójnie sprzężonych przeciw
lotniczych karabinów maszynowych), zaś wzdłuż brzegów Wołgi ulokowano
1 6 samolotów myśliwskich i sieć posterunków obserwacyjno-meldunkowych. Obro nę przeciwlotniczą wzmożono przez utworzenie specjalnej grupy płk. Żełtiakowa, która na statkach kursujących od Saratowa do Astrachania zamontowała artylerii plot. oraz
43 działa
16 przeciwlotniczych karabinów maszynowych.
Największe zagrożenie dla całej gospodarki wojennej ZSRR stanowiło jednak minowanie Wołgi przez Luftwaffe. Rozpoczęło się ono w lipcu
1942 roku. Używane
przez Niemców miny elektromagnetyczne wymagały stosowania specjalnych trałów i zdemagnetyzowanych trałowców, a takich środków na Wołdze nie było. Naprędce . przebudowano więc na trałowce około
20 drewnianych statków rzecznych i kilka
naście barek. Dowódcą tak utworzonej brygady trałowców został doświadczony marynarz, kontradm. B. Choroszchin. Dywizjony jego brygady działały między Saratowem a Astrachaniem. W sierpniu rozwinięto ponad
500 brzegowych punktów obserwacji przeciw
minowej, a dziesiątki statków i kutrów nieprzerwanie trałowało tory wodne i obej ścia zaminowanych odcinków. Z niemieckim lotnictwem minowym i bombowym walczyło też z coraz lepszym skutkiem radzieckie lotnictwo myśliwskie, wyposażane w coraz nowsze samoloty. Mimo to Flotylla Wołżańska straciła w tym czasie od bomb około
60 różnych statków, a blisko 20 wyleciało na minach 5. 9 sierpnia Wołżańska Flotylla Wojenna
Jak zatem wcześniej wspomniano,
została podporządkowana dowódcy Frontu Południowo-Wschodniego, podczas gdy żegluga rzeczna nadal podlegała władzom cywilnym, a nie ludowemu komi sariatowi Spraw Wewnętrznych
(NKWD), jak utrzymują niektórzy zachodni autorzy.
NKWD kontrolował oczywiście cały system tej żeglugi, podobnie jak wszystkie s Według autora, ludowego komisarza Marynarki Wojennej ZSRR, największe sukcesy w minowaniu Wołgi Niemcy osiągnęli w lecie 1943 roku. Przed zupełnym przerwaniem komunikacji na rzece (w 1943 roku "przeszło" Wołgą około 8000 różnych statków) uratowało ZSRR nagłe przerwanie minowania po zrzuceniu 300 min. Zadziałała tu prawdopodobnie niemiecka dokładność w realizacji zaplanowanych przedsięwzięć. Por.: N. G. K u ź n i e c o w, Na flotach bojewaja triewoga, Moskwa 1970, s. 298-299.
102
newralgiczne sfery działalności gospodarczej, a jego prerogatywy były niemal nieograniczone. Jednak w strefie działań wojennych wszystko, w tym także jednostki NKWD, podporządkowane były dowództwu wojskowemu. Świadczy o tym roz mowa telefoniczna między szefem Sztabu Generalnego a dowódcą Frontu Połu dniowo-Wschodniego, przeprowadzona wieczorem
9 sierpnia:
Wasilewski: Towarzysz Stalin polecił mi porozmawiać z Wami i poznać " Waszą opinię w następujących sprawach: Po pierwsze, towarzysz Stalin uważa za celowe i na czasie połączenie spraw obrony Stalingradu w jednym tylko ręku i w tym celu postanowił podporządkować Wam Front Stalingradzki, pozostawiając Was zarazem dowódcą Frontu Południowo-Wschodniego. Na Waszego zastępcę w dowództwie tego frontu zdecydował się mianować generała Golikowa. Na miejsce generała Golikowa dowódcą armii gwardii polecił mianować generała majora Moska lenkę. Po drugie, towarzysz Stalin uważa także za wskazane wyznaczyć na stanowisko komendanta garnizonu miasta Stalingrad z ramienia NKWD tow. Sarajewa, któremu jest podporządkowana znajdująca się w Stalingradzie dywizja NKWD. Co o tym sądzicie? Jeremienko: Uważam te decyzje za całkowicie słuszne i na czasie. Wasilewski: A co myślicie o kandydaturach Golikowa, Moskalenki i Sarajewa? Jeremienko: Uważam, że wszystkie są odpowiednie. To godni ludzie". Powyższa rozmowa przekreśla wszelkie wywody o tym, że płk Sarajew podlegał tylko Berii i że "wychodził" sobie bardzo samodzielne stanowisko, tworząc oprócz swej
1 0 dywizji (pięć pułków, liczących łącznie 7,5 tys. żołnierzy) coś w rodzaju " 15 tys. żołnierzy, rozlokowanych po obu stronach
prywatnej armii, liczącej ponad
Wołgi". Chodziło tu zapewne o pułki milicji oraz różne bataliony paramilitarne, tworzone z robotników i młodzieży przedpoborowej, przeznaczone do służby pomocniczej na tyłach. Prawdą jest, że kontrolował przeprawy na Wołdze, ale nie
,,ruch na Wołdze", gdyż nie miał do tego ani sił, ani środków. Uważa się, że
Sarajew nie chciał się podporządkować gen. Czujkowowi, gdy ten został dowódcą
62 armii, a uczynił to dopiero wobec groźby Czujkowa, że ten złoży meldunek Naczelnemu Dowódcy; enkawudzista wiedział doskonale, że sprzyjał armii" 6.
Kreml najwyraźniej "
Do wzmocnienia potencjału wojennego miasta przyczyniały się wielkie stalin gradzkie fabryki. Jedna z nich, produkująca najcięższe traktory gąsienicowe, tzw. stalińce", zaraz na początku wojny zaczęła też produkować czołgi, a także podjęła " się ich remontu. Fabryka ,,Krasnyj Oktiabr" dostarczała płyty pancerne do czołgów, a inne zakłady produkowały działa, moździerze i amunicję. Produkcja dział po zwalała codziennie formować pułk artylerii ppanc. - kompanię
(lO)
(20 dział), a produkcja czołgów
czołgów.
6 A. B e e v o r, op. cit., s. 134; A. W a s i ł e w s k i, Niezabywajemyje dni, Wojenno-istoriczeskij Żurnal (WiŻ) 1965 r. Nr lO, s. 16-17. K. Moskalenko, op. cit., s. 291 .
103
Częściowemu sparaliżowaniu komunikacji na Wołdze towarzyszyło wyelimi nowanie części linii kolejowych. Utrzymywano jedynie komunikację linią północną z Poworina i - częściowo - trasę Saratow-Astrachań na lewym brzegu Wołgi. W związku z tym również obrońcy miasta mieli duże trudności w regularnym zaopatrywaniu walczących wojsk, ewakuacji rannych oraz dostarczaniu uzupełnień marszowych, odwodowych związków taktycznych i jednostek. Wszystko to powo dowało liczne kryzysy sytuacyjne, które rozwiązywano kosztem nadzwyczajnych wysiłków organizacyjnych i fizycznych. *
*
*
Sukcesy w walkach z radziecką 4 armią pancerną i 1 armią gwardii
XI KA gen. 376 OP gen. Ed1era von Danielsa, prze rzuconej niedawno z Francji, pozostało zaledwie 50% stanów wyjściowych, ubytki dotknęły głównie 673 pp i batalion saperów, z którego ocalało tylko 200 żołnierzy. Streckera okupił dużymi stratarni. Jego
W tej sytuacji generałowie Jeremienko i Gordow zdecydowali się nie ograniczać obrony do rubieży Donu, ale przeprowadzić działania zaczepne przeciw lewemu
6 armii. Do wykonania tego zadania miały zostać użyte wojska 63, 2 1 62 armii oraz 1 armii gwardii. Dwie pierwsze miały wyznaczyć do realizacji tego
skrzydłu i
zamiaru po dwie dywizje piechoty, sforsować Don i nacierać w kierunku połu dniowo-wschodnim, na Manojlin.
62 armia otrzymała również rozkaz sforsowania
Donu na odcinku Wiertiaczy-Pieskowatka siłami dwóch dywizji i dwóch brygad pancernych oraz osiągnięcia rubieży rzeki Bolsza Gołuba i umocnienia się na niej .
l armia gwardii zaś otrzymała zadanie rozbicia swymi trzema dywizjami wojsk
osłaniaj ących zgrupowania uderzeniowe
6 armii i osiągnięcia rubieży Łagow
ski-Wierchnia Gołuba, zaś częścią sił bronić lewego brzegu Donu, na odcinku Starodoński-ujście rzeki llowli. Zadania te były całkowicie nierealne, chociażby ze względu na przewagę broniących się sił. Poza tym
62 armia skierowała swe wysiłki na pomoc 4 armii
pancernej w walce z przeprawianymi w rejon Niżnego Akatowa wojskami niemiec kiego VIII KA, który od
16 do 20 sierpnia przyczółek ten poszerzył na północ do
ujścia rzeki Panszynki, a na południe do NiŻnie-Gniłowskiego. W tej sytuacji nie przeszła ona do natarcia ani
1 9 sierpnia - jak zarządzał wspomniany rozkaz, ani 63 armia gen. Kuźniecowa
też później . Natomiast 20 sierpnia do natarcia przeszły
2 1 armia gen. Daniłowa. Zdobyły one przyczółek na prawym brzegu Donu, lecz nawet po wprowadzeniu tam 3 KKGw. nie zdołały osiągnąć zamierzonego celu. Zacięty opór stawiły im 2 i 3 włoskie dywizje piechoty oraz niemiecka 79 DP. Do tych sił 23 sierpnia dołączyła włoska brygada kawalerii Barbo" oraz niemiecka " 62 DP. Wsparło je niemieckie lotnictwo, a 27 sierpnia oddziały 22 DPanc. W związ i
ku z tym wojska radzieckie przeszły do obrony na zdobytym przyczółku. Miał on wzdłuż linii frontu prawie
50 km długości, był głęboki na 25 km i przeszedł do
histońi jako przyczółek pod Serafimowiczami.
1 04
1 annia gwardii gen. Moskalenki przeszła do natarcia rankiem 22 sierpnia (bez obiecanego wzmocnienia czołgami i artylerią rakietową) trzema dywizjami piechoty: środkową 38 DP płk. Onufriewa, prawoskrzydłową 4 DP gen. mjr. N. Iwanowa i lewoskrzydłową 40 DP płk. Pastrewicza. Nacierały one na przedmościu utrzyma nym w północnej części małego łuku Donu, na południowy zachód od miejscowości Pierekopki do m. Sirotyńska. Jej 4 DP gwardii gen. mjr. G. Cilenkowa zajmowała obronę na lewym brzegu Donu, a świeża 23 DP płk. P. Wachromiejewa sHmowiła odwód annijny. Natarcie trafiło na zacięty opór, szczególnie w rejonie Sirotyńskiej, gdzie piechotę XI KA wsparły czołgi 22 DPanc. W rezultacie 40 DPGw., atakująca stanicę z północy i zachodu, nie była w stanie jej opanować. 25 sierpnia gen. Moskalenko włączył do walki o Sirotyńską dwa bataliony
4 DPGw., które po
przeprawieniu się przez Don zaatakowały stanicę od strony południowej. Walki na przyczółku
1 annii gwardii zostały 28 sierpnia zakończone przejściem wojsk
radzieckich do obrony na osiągniętej rubieży od Łagowskiego do Sirotyńskiej. Oprócz zdobycia terenu, związały one znaczne siły
6 armii, uniemożliwiając
użycie ich do atakowania Stalingradu. Poszerzony przyczółek w pobliżu KIeckiej odegrał znaczącą rolę w drugiej fazie bitwy stalingradzkiej . *
Po wydaniu przez dowódcę
*
*
6 annii rozkazu uderzenia na Stalingrad, w jej
korpusach i dywizjach rozpoczęły się intensywne przygotowania. W sztabie annii pojawili się dowódcy związków taktycznych, oficerowie łącznikowi, lotnicy. Ofi cerowie sztabu annii kontrolowali związki taktyczne i jednostki Paulus przeprowadził inspekcje w sztabach 295 i
LI KA. Gen. 76 dywizji piechoty. Adiutantowi
sztabu annii, płk. Adamowi, przypadła w udziale kontrola przygotowań w rejonie rozwinięcia 203 i 230 pułków piechoty
76 DPanc. Dowódca pułku, ppłk Abraham,
poprowadził przybysza przez rzadki las w kierunku Donu. Pozornie było pusto, tylko tabliczki informacyjne wskazywały, że dookoła zamaskowano dziesiątki jednostek. Z gałęzi drzew zwisały przewody, w krzakach ukryto granatniki. Szli skrajem jaru. - To jedna z dolin erozyjnych, tzw. "balka" - wyjaśnił Abraham. - Zmieszczą się w niej co najmniej dwie kompanie. Na terenie mojego rejonu znajduje się z pół tuzina wąwozów. Zalesiony zachodni brzeg rzeki, gęste krzaki i głębokie parowy stanowią znakomitą osłonę. Nie dając Rosjanom moż liwości wglądu w teren, pozwolą dostarczyć do samej rzeki sprzęt przeprawowy i elementy mostów pontonowych. Podeszli bliżej do rzeki. Z wysokiego brzegu można było daleko z odległości kilku kilometrów obserwować płaski teren po wschodniej stronie rzeki. - Czy tamten brzeg jest w ogóle obsadzony? - spytał Adam. - Oczywiście - odpowiedział Abraham. - Ale Rosjanie tak dobrze się zamaskowali, że ledwie można coś rozpoznać. W dzień w ogóle nie widać na brzegu 105
rzeki ruchu. Jednak gdy rozpoczniemy forsowanie, musimy liczyć się z silnym oporem. Gdy oficerowie inspekcjonujący jednostki wrócili do sztabu armii i oceniali stan przygotowań, dowódca dał wyraz swoim wątpliwościom. - Kiedy ofensywa osiągnie pewien określony punkt, wprowadza się dla przy spieszenia jej tempa drugi rzut lub odwody. Muszę jednak powiedzieć, że nie ma ani drugiego rzutu, ani odwodu. W Kwaterze Głównej uważa się, że wyrzucamy na śmietnik wypróbowane zasady strategii i taktyki. Naczelne Dowództwo zbyt często kieruje się doraźnymi celami politycznymi i względami gospodarki wojennej, wierząc, że ich urzeczywistnienie będzie można osiągnąć dzięki naszym doświad czeniom i bez wątpienia świetnym wojskom. Wszystko jednak ma swoje granice. Kiedy dojdzie do rozstrzygającego boju, nasza armia będzie przemęczona, niezdolna do walki i mocno zdziesiątkowana 7. Sceptycyzm Paulusa miał pewne uzasadnienie. Początki operacji rozpoczęły się niezbyt pomyślnie, o czym świadczyły zacięte walki na przyczółku w rejonie Niżnego Akatowa oraz pod Sirotyńską. Pod wpływem tych doświadczeń forsowanie Donu przez LI KA, wyznaczone początkowo na 1 9 sierpnia, zostało przesunięte o dwa dni.
Noc na 2 1 sierpnia była jasna, na niebie świeciły gwiazdy. Wiał wiatr z połu dniowego wschodu. Nad Donem zalegała lekka mgła. Termin natarcia, ze względu na widoczność i konieczność rozminowania brzegu rzeki, został wyznaczony na godz. 3.10. Bez przygotowania ogniowego oddziały uderzeniowe - przy pomocy 1 12 łodzi szturmowych i 1 08 pontonów należących do 9 1 2 batalionu pontonowego - sfor sowały rzekę. Po upływie niespełna dwóch godzin pododdziały 5 1 6 pp 295 DP umocniły się na wschodnim brzegu. Kompaniom 5 1 7 pp wykonanie zadania zajęło cztery godziny i dwadzieścia minut. Gorzej powiodło się oddziałom 76 DP: 178 pp zdołał względnie szybko utwo rzyć przyczółek pod miejscowością Akimowski, ale znacznie wolniej przebiegało forsowanie rzeki przez 203 pp. Most pontonowy został zbudowany do godz. 16.30, ale most stały pod Akimowskim - dopiero o 7.30 22 sierpnia. Ogółem zbudowano 4 mosty długości około 350 m, o udźwigu od 4 do 40 ton.
W rezultacie ciężkiej, zaciętej walki LI KA gen. von Seydlitz-Kurzbacha zdobył przyczółek na Donie. poszerzając go 22 sierpnia do 45
km wzdłuż frontu.
Ześrodkowano tam cztery dywizje piechoty, jedną zmotoryzowaną i jedną pancerną. Posiadały one około 250 czołgów, trzy dywizjony artylerii ciężkiej i cztery dywiz
jony artylerii rakietowej. Powodzenie LI KA wynikało z faktu, iż główne siły 62 armii osłaniały kierunek Kałacz-Stalingrad, gdyż tu skupiona była uwaga dowódcy frontu i główne jego odwody. Tymczasem 23 sierpnia o 5.00 XIV KPanc. gen. von Wietersheima, przy silnym wsparciu lotnictwa, przeszedł do natarcia
7 W. A d a m, Trudnyje
...•
106
op. cit.,
s.
60 i n.
z przyczółka zdobytego przez LI KA. Przełamał on front obrony 98 OP gen. Josipa Barinowa i 28 KPanc. gen. G. Rodina i zaczął się szybko przesuwać w kierunku Małej Rossoszki. 98 OP, uczestnicząca w walkach 2 1 armii na północny zachód od KIeckiej,
a następnie w składzie 4 armii pancernej, bardzo już osłabiona, została przesunięta w rejon Wiertiaczy-Pieskowatka. Również 28 KPanc., po odejściu dwóch jego brygad pancernych na doformowanie, pozostał w składzie 122 BPanc. i 22 BZmot. W dodatku związki te toczyły zacięte walki od 2 1 sierpnia, usiłując nie dopuścić do zdobycia i poszerzenia przyczółka przez LI
KA 6 armii. W krytycznym momen I. Sieriegin.
cie gen. Barinow został odwołany, a dowódcą 98 OP został płk
Siłą uderzeniową XIV KPanc. była 1 6 DPanc. bezrękiego gen. Hansa Hubego. W drugim rzucie maszerowała 3 DZmot., a 60 DZmot. stanowiła odwód. Szpice jej oddziałów stanowił l batalion 2 pułku czołgów, dowodzony przez 49-letniego płk. von Strachwitza. Był to uczestnik poprzedniej wojny, doświadczony żołnierz, typ śmiałego zagończyka. W czasie walk na Froncie Zachodnim wsławił się odważnym i ryzykownym rajdem kawaleryjskim na Paryż. W czasie obecnej wojny przesiadł się z konia na czołg, zdobywając przezwiska: "Czołgowy jeździec" i "Panzer Graf'. O godz. 7 . 1 5 siły korpusu dzieliło od Stalingradu 60 km. Czołgi i samochody posuwały się przez pusty step. Dopiero po kilkunastu kilometrach marszu natrafiono na opór. Za Rossoszką obronę zajmowały dwa pułki 87 dywizji płk. Kazarcewa, które w nocy z 22 na 23 sierpnia rozpoczęły marsz dofrontowy. Na ich miejsce z północy podążała 35 dywizja gwardii płk. Głaskowa, sformowana z wojsk desantowych. Niemieckie zgrupowanie uderzeniowe, wspierane przez lotnictwo, rozniosło dywizję Kazarcewa i oddział przedni 35 dywizji (zginął wówczas m.in. kpt. Ruben Ibarruri - syn przywódczyni komunistów hiszpańskich), a następnie 3 1 5 dywizję, zdążającą w rejon Gorodiszcza w celu obsadzenia tam wewnętrznego pierścienia obronnego wokół Stalingradu. Dowódca frontu, gen. Jeremienko, o godz. 8.00 został poinformowany przez sztab 62 armii o silnym ataku Niemców z rejonu m. Wiertiaczy w kierunku Rossoszki, a o godz. 9.00 szef sztabu 8 armii lotniczej zameldował o walce w rejonie Rossoszki i dwóch kolumnach czołgów, po 100 maszyn w każdej, atakujących pod osłoną lotnictwa szturmowego. Gen. Jeremienko rozkazał natychmiast wykonać silne uderzenie bombowe na niemieckie kolumny, po czym polecił szefowi Zarządu Samochodowo-Czołgowego Frontu Stalingradzkiego, gen. A. Sztiewniewowi utwo rzyć grupę pancerną z resztek dwóch korpusów pancernych, przygotowanych do wycofania, w celu przeformowania i wykonania nimi przeciwuderzenia. Po godz. 1 1 .00 sztab frontu otrzymał meldunek, iż między stacją kolejową Kotłubań a mijanką Konny czołgi nieprzyjaciela rozbiły pociąg z amunicją i po dążają w kierunku Stalingradu. W tym czasie u dowódcy frontu zameldował się komendant garnizonu stalingradzkiego i dowódca 10 dywizji NKWD, płk Sarajew. - Czołgi nieprzyjaciela znajdują się w odległości 14-15
km od Stalingradu
i szybko zmierzają ku północnej części miasta - oznajmił Jeremienko. 1 07
- Wiem o tym - półgłosem powiedział Sarajew. - Co przedsięwzięliście? - Zgodnie z uprzednimi wytycznymi, dwa pułki 10 dywizji, zajmujące obronę na kierunkach północno-zachodnim i północnym, przygotowują się do walki. Gen. Jeremienko nakazał natychmiast przedyslokować z południowych przed mieść w rejon fabryki
Barrikady'� trzeci pułk dywizji Sarajewa oraz nawiązać " współdziałanie z dywizjonem artylerii przeciwlotniczej. Pułki NKWD były bowiem typowo strzeleckimi oddziałami i nie dysponowały artylerią. Ledwie płk Sarajew odmeldował się, gdy zadzwonił zastępca Jeremienki ds. Frontu Południowo-Wschodniego, gen. Golikow, i zameldował: - Nieprzyjaciel od godz. 7.00 wzmógł ataki i przed godz. 1 2.00 zajął stację Tinguta oraz mijankę ,,74 km". Na pozostałych odcinkach ataki zostały odparte. PrzygotoWuje się kontratak na Tingutę (Tingutę atakowała 14 DPanc., podczas gdy 24 DPanc. uderzyła nad jeziorem Caca. Miała ona przebić się wzdłuż pasma wzgórz Ergeni do Krasnoarmiejska). - Dobrze, działajcie! - zgodził się Jeremienko. - Rozkażcie przygotować do natychmiastowego działania odwodową 56 brygadę pancerną. Po czym zapoznał Golikowa z sytuacją na Froncie Stalingradzkim. Przyniesiono śniadanie, lecz czas nie sprzyjał jedzeniu. Zameldowano, iż Moskwa wzywa do telefonu. - Kto prosi? - spytał Jeremienko. - Zastępca szefa Sztabu Generalnego 8. Tymczasem niemieckie czołgi na wysuszonym, twardym j ak beton stepie rozwijały maksymalną prędkość. Ich dowódcy stali w otwartych wieżach i, przecie rając gogle, wypatrywali przeszkód terenowych, których kierowcy-mechanicy mogli nie dostrzec. Przed południem dowódca 16 DPanc. , gen. Hube - zatrzymał kolumnę. Wyłączono silniki i zaległa cisza. Po chwili dał się słyszeć warkot silnika lotniczego, a wkrótce pojawił się łącznikowy Fieseler Storch. Pilot wyskoczył z kabiny i ruszył w stronę czołgu gen. Hubego. Czołgiści poznali go; był to gen. Richthofen. W koszuli z podwiniętymi rękawami i zsuniętej do tyłu czapce wyglądał zawadiac ko. Z nieskrywaną arogancją oznajmił gen. Hubemu, że na rozkaz Ftihrera wszystkie siły 4 Floty Powietrznej zostały postawione do dyspozycji jednostek nacierających ku Wołdze w celu
całkowitego rozgromienia Rosjan", po czym dodał: " ,,Niech pan z tego korzysta, generale. Ma pan wsparcie tysiąca dwustu samo
lotów. Więcej ich pan nie otrzyma" 9 W południe czołgi płk. Strachwitza przekroczyły Wał Tatarski i przecięły linię kolejową Frołowo-Stalingrad na południe od Kotłubania, a ubezpieczająca marsz z lewej strony 3 DZmot. gen. Schlomera zdobyła przy Wale Tatarskim, w rejonie stacji Kuźmiczi, pociąg towarowy wyładowany m.in. amerykańskimi samochodami - fordami i wiIlisami, które Niemcy natychmiast wykorzystali. 8 A. J. J e r e m i e n k o, Bitwa, op. cit., 9 A. Beevor, op. cit., s. 106-107.
1 08
s.
126-1 30.
Tymczasem gen. Jeremienko, po złożeniu Sztabowi Generalnemu meldunku o sytuacji, przyjął meldunek dowódcy 62 armii. - Melduje się Łopatin - usłyszał Jeremienko. - Około 250 czołgów i 1 000 ciężarówek z piechotą, przy wsparciu lotniczym, zrolowały pułk
87 dywizji i prawe
skrzydło 35 dywizji na południe od Małej Rossoszki. - To wiem. Podejmijcie działania, by nie zwlekając odtworzyć sytuację. Z kolei szef stalingradzkiego korpusu przeciwlotniczego, płk Raj nin , zamel dował, że w rejonie Orłowki artyleria przeciwlotnicza prowadzi walkę z czołgami. W chwilę później telefon od płk. Sarajewa: 282 pułk 1 0 dywizji prowadzi bój z czołgami i piechotą zmotoryzowaną w rejonie wzgórza 1 36 na wschód od Orłowki. Gen. Jeremienko przeliczył w myśli odwody frontu. Nie było ich wiele, za to były dobre jakościowo: 3 8 brygada zmotoryzowana, 20 brygada artylerii przeciw pancernej, 1 33 brygada pancerna... Do Stalingradu podchodziła też 124 brygada piechoty. Znów telefon, tym razem od ministra przemysłu czołgowego Małyszewa, który przebywał w Stalingradzkiej Fabryce Traktorów: - Z fabryki obserwujemy walkę na północ od miasta. Przeciwlotnicy walczą z czołgami. Kilka pocisków już wybuchło na terenie fabryki. Czołgi nieprzyjaciela kierują się na Rynok. Fabryce grozi niebezpieczeństwo, ale najważniejsze obiekty przygotowaliśmy do wysadzenia. - Na razie niczego nie wysadzać ! - odparł Jeremienko. - Fabryki trzeba bronić za wszelką cenę. Nie zwlekając, przygotujcie do walki drużyny robotnicze; nie wolno dopuścić nieprzyjaciela do fabryki ! Wsparcie zostało wam już wysłane. Małyszew przekazał słuchawkę gen. Feklence, który zameldował: - Znajduję się w szkolnym centrum czołgowym; mam do dyspozycji ponad 2000 ludzi i 30 czołgów; zdecydowaliśmy się bronić fabryki. - Słuszna decyzja! - pochwalił Jeremienko. - Mianuję was szefem odcinka bojowego. Natychmiast organizujcie obronę fabryki siłami centrum szkolnego i drużyny robotniczej. Przerzucimy do was dwie brygady - jedną piechoty i jedną pancerną· Gdy dowódca frontu zlecał szefowi oddziału operacyjnego napisać rozkaz o wydanych dyspozycjach, zjawili się szefowie służb inżynieryjnych i tyłów z meldunkiem o przedterminowym ukończeniu budowy mostu pontonowego przez Wołgę w rejonie Fabryki Traktorów o długości 3
km.
- Bardzo dobrze! - wyraził uznanie Jeremienko, siląc się na spokój. - W imieniu służby przekażcie budowniczym podziękowanie, a most... rozkazuję zlikwidować. Generałowie Szestakow i Anisimow spojrzeli na siebie, nie dowierzając własnym uszom. Nastąpiła chwila milczenia, którą przerwał Jeremienko. - Tak, tak, zlikwidować... Zniszczyć i to natychmiast! - powtórzył, po czym zapoznał ich z sytuacją. Po odejściu generałów zameldował się płk Gorochow, dowódca 124 brygady piechoty. 1 09
- Brygada rozpoczęła przeprawę przez Wołgę - zameldował. - Przyspieszcie przeprawę i skierujcie brygadę w rejon fabryki traktorów. Tam otrzymacie zadanie od gen. Feklenki. Ledwie Jeremienko zabrał się do śniadania, gdy płk Rajnin zameldował o zbli żaniu się dużych eksadr niemieckich bombowców. - Za 3 do 5 minut będą już pod miastem. Ogłoszono alarm lotniczy. Artyleńa plot. jest gotowa do boju. Dywizja myśliwska już startuje. - Dobrze. Działajcie! - Jeremienko starał się zachować spokój . Poczuł przy spieszone bicie serca i występujący na czoło pot. - Jeśli - liczył - około 1 00 samolotów zacznie bombardować miasto, to będzie źle! Generał pomylił się jednak - na miasto leciało prawie 600 bombowców !
10
88 i Heinkle 1 1 1 , a następnie 87 i myśliwców. Dowódcy czołgów i grenadierzy na
Przelatywały one falami - najpierw Junkersy eskadry Stukasów - Ju
transporterach opancerzonych patrzyli na to widowisko, osłaniając oczy przed promieniami ostrego słońca. W drodze powrotnej Stukasy włączały syreny, po zdrawiając kolumnę, a ci z pojazdów machali lotnikom rękami. W okolicy Stalingradu już od dwóch miesięcy nie padał deszcz. Miasto w swej zwartej zabudowie miało wiele drewnianych domów, z łatwo palnymi dachami. U nabrzeży i w pobliżu kombinatów fabrycznych znajdowały się natomiast zbiorniki paliw płynnych i łatwo palnych chemikaliów. A Niemcy zrzucali bomby zapalające! W rezultacie miasto zalała fala ognia. Paliły się całe dzielnice, fabryki, przystanie. Z hukiem pękały szyby, waliły się stropy i ściany. Płomienie z podpalonych cystern strzelały w niebo na wysokość 400 m, a słupy dymu widać było z odległości kilkuset kilometrów. Zniszczone zostały sieci energetyczne, telefoniczne i instalacje wodociągowe. W 600-tysięcznym mieście ludzie miotali się w panice, bezskutecznie szukając schronienia. Ponieważ wojska w mieście prawie nie było, byli skazani na siebie. Tymczasem wodociągi uszkodzone, brak studni, ulice zablokowane gruzami i prze rwana łączność telefoniczna...
Ze zbombardowanych miejskich szpitali uciekł personel i chorzy. Starzy zostali
bez opieki. Ludzie tak pogubili się w tym piekle, że niektóre rodziny odnalazły się dopiero po latach. Ocenia się, że w tym pierwszym bombardowaniu Stalingradu zginęło 40 tys. cywilów. Na to ogromne ginące miasto bezsilnie patrzyli ze swych pozycji w stepie radzieccy żołnierze, dowództwo frontu ze swego SD koło Dar-Góry i dowództwo 6 armii z Kapłunowki, w połowie drogi między Donem a Wołgą. Wkrótce jednak wszystkich ich pochłonęły sprawy bieżącej walki. "W czasie nalotu - wspomina naoczny świadek - przy przystani wołżańskiej skupił się ogromny tłum uciekinierów. Setki starców i kobiet z małymi dziećmi oczekiwało na przeprawę. Niemieckie samoloty, pikując i zniżając się, niszczyły
10 A. 1 10
J. J e r e m i e n k o.
Bitwa, op. cit.,
s.
130-134.
bezbronnych ludzi, rrńotających się wzdłuż rzeki. Wielu rzucało się do wody, szukając w niej ratunku, matki gubiły swe dzieci. Krzyk i jęk ludzi zagłuszał ryk samolotów, świst i huk wybuchających bomb, trzask karabinów maszynowych. Obraz stał się jeszcze potworniejszy, gdy z rozbitego zbiornika gorąca ropa naftowa czy nafta chlusnęła do rzeki. Wołga zawrzała. Od tego czasu minęło ćwierć wieku, a j a wciąż mam przed oczyma ten obraz" *
*
li.
*
W trakcie bombardowania Stalingradu czołgi 1 6 DPanc. dotarły w pobliże lotniska w Gumraku i tu zostały ostrzelane przez działa przeciwlotnicze. Półauto- . matyczne działka 37
mm obsługiwały przeważnie dziewczyny - ochotniczki z ukoń
czoną szkołą średnią i odpowiednim przeszkoleniem, zaś działa średniego kalibru - przeważnie chłopcy z podobnym wykształceniem i przeszkoleniem. Niemieckich
czołgistów zaskoczyła odwaga i upór dziewczyn-przeciwlotniczek. W sukurs czoł gistom pospieszyły Stukasy. Zasypywane bombarrń i ogniem dział i kaemów pelotki" rrńlkły, a gdy wydawało się, że są już całkowicie unieszkodliwione, " niespodziewanie odzywały się ponownie. Tak wyglądał początek walk o Stalingrad. Czołowe oddziały Strachwitza oraz 3 DZmot. około godz. 15.00 czasu ber lińskiego dotarły od północy do osiedli Winnowka i Pieczetka, pokonując około 60 km. Tu ponownie czołgi Strachwitza nadziały się na ogień
pelotek". Ob " sługiwały je robotnice z fabryki ,,Barrikady". Dopiero po pokonaniu tej prze
szkody, około godz. 1 8.00 ( 1 6.00 czasu berlińskiego), czołgiści Strachwitza opa nowali północne przedrrńeście Stalingradu - Rynok - i dotarli do Wołgi. Gen. Wietersheim otrzymał od Strachwitza meldunek radiowy następującej treści:
,,1 8.00. Osiągnęliśmy Wołgę. Są możliwości przeprawy i utworzenia przyczółka na wschodnim brzegu rzeki" 12. Czołgiści, skacząc z radości, zaczęli robić zdjęcia. Jeden z nich, kpt. Freytag-Lorinhoven, napisał później :
Patrzyłem na wschód, " w kierunku Azji, na olbrzyrrń, bezkresny step. Nie miałem jednak czasu na
delektowanie się tą panoramą. Musieliśmy atakować kolejną baterię dział prze ciwlotniczych, która zaczęła nas ostrzeliwać" 13. W jednym z meldunków 1 6 DPanc. znajdował się taki fragment: Do późnego " popołudnia musieliśmy walczyć z trzydziestoma siedmioma bateriami przeciwlot niczyrrń przeciwnika, obsadzonyrrń przez zażarcie walczące kobiety. Walczyły, dopóki wszystkie nie zostały unieszkodliwione" 14. Czołgi nierrńeckie ostrzelały też ledwie zamaskowane przywiędłyrrń gałęziami, pomalowane na zielono statki, a także lotnisko na wschodnim brzegu Wołgi, na którym - nie zważając na wybuchające pociski - lądowały radzieckie samoloty. II G. N a d y s i e w, Na służbie sztabnoj, Ryga, 1972, 12 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 72-74. 13 A. B e e v o r, op. cit., s. 1 10. 14 Ibidem, s . l lO.
s.
57.
111
Długo oczekiwany przez 6 armię gen. Paulusa sukces został uzyskany, jak to zazwyczaj bywa, zarówno dzięki zaskoczeniu, jak też w wyniku ewidentnego błędu dowództwa frontu. Gen. Jeremienko wyraźnie przecenił możliwości operacyj ne niemieckiej 4 armii pancernej, koncentrując na kierunku jej natarcia większość swych odwodów, a nie docenił możliwości 6 armii. Wynikało to zresztą z psychicz nego nastawienia dowódcy Frontu Południowo-Wschodniego, któremu doraźnie " "dodano Front Stalingradzki. Musiał on zdawać sobie sprawę z tego, że dwoma frontami długo dowodzić nie będzie, gdyż jest to sprzeczne z zasadami sztuki wojennej. Sukces 6 armii w przeprowadzeniu rajdu pancernego do Wołgi był z pewnością błyskotliwy, ale też bardzo ryzykowny. Utworzono bowiem 60-kilometrowy kory tarz przez nieprzyjacielskie zaplecze frontowe, kilkukilometrowej zaledwie szeroko ści. Wprawdzie obie dywizje zmotoryzowane 3 na lewym północnym skrzydle i 60 na prawym, południowym - usiłowały ten korytarz poszerzyć, lecz ich ataki załamywały się pod radzieckim ogniem. Tymczasem w kwaterze Hitlera w Winnicy zapanowała eufońa. W nocy nadano z niej telegram do gen. Paulusa: ,,16 dywizja pancerna ma utrzymać pozycję za wszelką cenę. Adolf Hitler". W tej sytuacji żołnierze XIV KPanc. okopali się: jedni w spalonym słońcem stepie, inni pośród winnic i ogrodów pełnych melonów, otaczających północne przedmieścia i wypoczynkowe dacze Stalingradu. -
*
*
*
W tym obfitującym w zaskakujące wydarzenia dniu 23 sierpnia - na innym ważnym froncie - Kaukaskim - miało miejsce mało znane, lecz godne odnotowania wydarzenie: niespodziewany przylot do Suchumi nad Morzem Czarnym członka Państwowego Komitetu Obrony i Biura Politycznego KC WKPIbI, ludowego komisarza spraw wewnętrznych, Ławrientija Berii. Nazwisko to budziło strach i grozę w całym Związku Radzieckim. Dlaczego Beria znalazł się nagle na Zakau kaziu, skąd zresztą pochodził? Przecież nie pojechał tam, by zapobiec katastrofalnym skutkom wydarzeń na froncie; od tego Stalin miał wielu generałów. Beria został wysłany na Zakaukazie, by zapobiec tam wystąpieniom antyradzieckim, a zarazem nadzorować mobilizację ludności do prac obronnych. Sygnałem alarmowym, który wywołał taką reakcję Stalina, stała się rozpaczliwa depesza dowództwa Floty Czarnomorskiej o pojawieniu się Niemców na kaukaskich przełęczach. Po upadku Sewastopola i zagrożeniu Noworosyjska marynarze schronili swe okręty w małych portach na wybrzeżu kaukaskim, jak Suchumi, Poti i in. Przedarcie się Niemców na Zakaukazie było dla Floty Czarnomorskiej śmiertelnym zagrożeniem. Tymczasem feldmarszałek List, po zdobyciu Krasnodaru i Majkopu, przystąpił do realizacji planu ,,Edelweiss" - podboju całego Kaukazu. Dywizje pancerne Kleista ruszyły na Mozdok i Grozny, a masyw Wysokiego Kaukazu zaatakował XLIX korpus górski gen. Rudolfa Konrada. Masywu broniły nieostrze-
1 12
lane i słabe jednostki 46 armii Frontu Zakaukaskiego, dowodzonego przez gen. Iwana Tiuleniewa. Nie zorganizowały one ustawicznej obrony przełęczy i w kilku miejscach cofnęły się na ich południowe stoki. O tym właśnie dowiedzieli się marynarze za pośrednictwem swoich posterunków na przełęczach i przezornie zaalarmowali Moskwę. Oliwy do ognia dolewały butne audycje radia berlińskiego i świętowanie zdobycia Elbrusu przez strzelców górskich kpt. Grota. Beria dysponował na Zakaukaziu własną armią, złożoną z pięciu czy sześciu dywizji NKWD. Gdy jednak gen. Iwan Tiuleniew zwrócił się do niego o pod porządkowanie mu choćby jednej dywizji, Beria zdecydowanie odmówił; podobno miał nawet zagrozić, że każdemu, kto zasugeruje podporządkowanie jego dywizji walczącej armii ,
złamie kark". Tiuleniew zwrócił się z tą sprawą do Stalina " i otrzymał jedną dywizję NKWD. Co jednak Beria robił w Suchumi? Jego przyjazd wiązał się z rozpoczęciem A" na żądanie Hitlera operacji Attika" - przebicia się przez " " góry do Tuapse nad Morzem Czarnym w celu ominięcia za Noworosyjskiem przez Grupę Armii
przesmyku, którego 17 armia gen. Ruoffa nie mogła pokonać. Ponieważ natarcia z udziałem LVII KPanc. z Majkopu na Tuapse nie dawały wyniku, Hitler wpadł na pomysł zrzucenia desantu spadochronowego i w tej sprawie wysłał na Kaukaz szefa Sztabu Dowodzenia Wehrmachtu, gen. Jodla. Ten były oficer wojsk górskich, po rekonesansowym locie nad górami Kaukazu, podtrzymał opinię feldmarszałka . Lista i gen. Konrada, że użycie w tym terenie desantów powietrznych jest przed sięwzięciem ryzykownym i nie rokuje sukcesu. Rozmowa Hitlera z Jodlem, po jego powrocie z Kaukazu i kwatery Lista w Doniecku, miała dramatyczny przebieg i drastyczne reperkusje. Zapoczątkowała ona zasadnicze zmiany personalne w dowództwie Grupy Armii ,,A", a następnie w dowództwie Wojsk Lądowych. Sam Jodł uniknął odkomenderowania do Finlandii jedynie dlatego, że gen. Paulus, który miał zająć jego miejsce, był bez reszty zaangażowany pod Stalingradem. Reperkusje" ograniczyły się do kilkumiesięcz " nego bojkotu towarzyskiego nie tylko Jodla, ale również Keitla. Hitler przestał się z nimi witać i zapraszać na wspólne posiłki. 9 września, pozbawiaj ąc feldmarszałka Lista stanowiska, Hitler zdecydował się osobiście objąć dowodzenie Grupą Armii ,,A" i nakazał przygotowanie ponownego natarcia na Tuapse. Tak więc oprócz funkcji Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Rzeszy i dowódcy Wojsk Lądowych (od grudnia 1 94 1 roku) Hitler sprawował teraz jeszcze funkcję dowódcy jednej z grup armii. Dowodził nią przez sztab stacjonujący w Doniecku, odległy o około 1 000 km od Winnicy. Beria natomiast nie zajmował się jednak sprawami obrony kierunku tuapseń skiego, lecz obroną Zakaukazia. Postępował przy tym podobnie jak osławiony komisarz Mechlis. Słysząc narzekania na niewystarczające siły 46 armii, Beria zmienił całe dowództwo i znaczną część sztabu armii. Dowódcą 46 armii w miejsce gen. Siergachowa mianował (zresztą dość udanie) gen. Konstantina Leselidze. Była to bodaj jedyna bezpośrednia ingerencja Berii w sprawy dowodzenia na froncie. 8
-
Stalingrad
1 13
W tym czasie w sztabie Frontu Zakaukaskiego pojawił się specj alny organ, mieniący się Sztabem Woj sk Obrony Grzbietu Kaukazu, a na jego czele stanął gen. G. Pietrow z NKWD. W ten sposób Beria zapewnił sobie kontrolę nad obroną kaukaskich przełęczy. Pod nadzorem Berii prowadzono na Kaukazie nie tylko zapobiegawcze działania administracyjno-represyjne, lecz także szerszą akcję propagandową. Na licznych wiecach przyjmowano odpowiednie rezolucje. Prasa pisała o wielkich zdobyczach ekonomicznych, socjalnych i kulturalnych narodów Kaukazu. Temat ten podjęła " "Prawda , wzywając l września "synów Kaukazu z wolnych przestrzeni Donu, Kubania, Tereku, Stepów Kałmuckich i Stawropolszczyzny" do śmiertelnego boju. Obawy o lojalność narodów Kaukazu wyrażone zostały w ,,Prawdzie" z 6 września: "Hitlerowskie monstrum - stwierdzono tam - pragnie rozerwać więzi między całym krajem a Kaukazem". Czy istniały podstawy do takich obaw? Niemieckie plany i dążenia wobec narodów Kaukazu nie były sprecyzowane. W grudniu 1942 roku Hitler oświadczył: "Nie wiem, jak postąpią Gruzini. Oni nie należą do narodów turkij skich. Za pewnych uważam tylko muzułmanów. Dlatego formowanie czysto kaukaskich batalionów jest nadzwyczaj ryzykowne, lecz nie widzę zagrożenia w tworzeniu czysto muzułmańskich jednostek. . . Nie bacząc na oświadczenie Rosenberga i woj skowych, nie dowierzam też Ormianom" 15. Ponieważ wojska niemieckie nie wdarły się na Zakaukazie, lojalność Gruzinów i Ormian nie została sprawdzona. Niemcy nawiązali natomiast kontakt z muzuł mańskimi narodami północnego Kaukazu, a także z buddystami kałmuckimi, których przedstawiciel - książę Tundutow - przyjechał z emigracji i pomagał tworzyć kolaboracyjne formacje. Niektórzy książęta karaczajewsko-czerkiescy, kabardyjsko-bałkarscy i czeczeno-inguscy witali Niemców jak wyzwolicieli. Jeden z książąt kabardyjskich podarował Hitlerowi białego konia. Hitler zamierzał kaukaskimi góralami wzmocnić swój muzułmański korpus
"F'
(gen. Fe1my'ego), który miał nacierać na Zatokę Perską. Gdy jednak w styczniu
1 943 roku niemiecki walec na Kaukazie przetoczył się do tyłu, kaukaskie narody muzułmańskie stały się obiektem masowych działań represyjnych. Dodatkowo przyczyniła się do tego hitlerowska propaganda informująca o pozostawieniu na Kaukazie piatej kolumny ("Das Reich" z 21 lutego 1943 roku). 1 1 lutego 1944 roku Rada Najwyższa ZSRR podjęła uchwałę o "likwidacji" muzułmańskich rejo nów: Czeczeńców, Inguszy, Karaczajów, Bałkarów i Kabardyjczyków. Wszystkich ich - od dziecka do starca - wyłowiono z kryjówek, załadowano do wagonów
i wywieziono "na wschód". Taki był finał misji Berii na kaukaskim teatrze działań. Dopiero po śmierci Stalina zezwolono ocalałym członkom tych pięciu narodów na powrót w ojczyste strony 15
16
1 14
16.
A. D a l [ i n, German Rule in Russia, London [ 947, s. 257. A. W e r t h, op. cit., s. 4 1 8-4 19; A. G r e c z k 0, Bitwa o Kaukaz. Warszawa 1968, s. 149.
*
*
*
Na meldunek gen. Jeremienki o przedarciu się niemieckich wojsk pancernych i zmotoryzowanych nad Wołgę Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej zareagowało żądaniem ich likwidacji. W tym celu do dyspozycji Frontu Stalingradzkiego skie rowało ze swego odwodu 4 i 16 korpusy pancerne oraz 64 DP. 24 sierpnia na stacji kolejowej Arczeda wyładowało się jeszcze pięć dywizji piechoty. Siły te miały wzmocnić grupę uderzeniową, formującą się w rejonie Samofałowki pod dowódz twem zastępcy dowódcy Frontu Stalingradzkiego, gen. mjr K. Kowalenki. Ona z kolei, po rozwinięciu się na rubieży Panszyno-Kotłubań, miała wykonać prze ciwuderzenie w kierunku południowo-zachodnim i współdziałając z nacierającymi z południa wojskami 62 armii, odciąć i rozbić związki taktyczne niemieckiego XIV KPanc., po czym wyjść nad Don i odtworzyć położenie na prawym skrzydle
62 armii. Dowódca 62 armii, gen. lejtn. Łopatin, oprócz wzmocnienia obrony w rejonie Kałacza, organizował grupę uderzeniową w składzie 2 i 23 korpusów pancernych (łącznie około 100 czołgów) dla przeciwuderzenia z rejonu Orłowki w kierunku na Jerzowkę, obsadzoną przez niemiecki XIV KPanc. Na czele tej grupy stanął szef wojsk pancernych i zmotoryzowanych frontu, gen. lejtn. A. Sztiewniew. W organizacji tych przedsięwzięć wziął udział przebywający w Stalingradzie szef Sztabu Generalnego, gen. Wasilewski. Po przywróceniu łączności telefonicznej z Moskwą, przerwanej w wyniku bombardowania miasta, obecny również w Stalin gradzie członek Biura Politycznego KC WKP/bl Georgij Malenkow, a także Wa silewski i Jeremienko otrzymali następujące wytyczne Stalina: "Macie dość sił, by niszczyć nieprzyjaciela, który włamał się w obronę. Połączcie lotnictwo obydwu frontów i uderzcie na nieprzyjaciela wszystkimi siłami. Uruchomcie pociągi pan cerne i puśćcie je wzdłuż obwodnicy kolejowej. Wykorzystajcie na szeroką skalę zadymianie w celu zastraszenia nieprzyjaciela. Walczcie z nieprzyjacielem nie tylko w dzień, ale i w nocy. Wykorzystajcie do maksimum artylerię i moździerze rakietowe... Najważniejsze - nie ulegać panice, nie bać się nachalnie pchającego się wroga, zachować wiarę w nasze powodzenie" 17. Było to zadanie obrony Stalingradu za wszelką cenę i - jak się okazało - nie było ono nierealne. Już 24 sierpnia grupa gen. Kowalenki, uderzając w nocy, dotarła do Bolszych Rossoszek i połączyła się tam z wojskami 62 armii. Siły jej
były jednak niewystarczające do trwałego zaryglowania niemieckiego korytarza do Wołgi i oddziały 60 DZmot. odryglowały go. Również grupa gen. Sztiewniewa
pokonała w walkach odległość 6 km, osiągając wzgórza leżące 1 ,5-2 km na
północny wschód od Orłowki. W tym czasie prawoskrzydłowe oddziały 62 armii powstrzymywały ataki nieprzyjaciela na północno-zachodnią dzielnicę Stalingradu, zaś lewoskrzydłowe utrzymywały rubież wzdłuż lewego brzegu Donu. Natomiast
armie 63 i 2 1 oraz l armia gwardii kontynuowały rozpoczęte uprzednio natarcie na przyczółkach na wschód od Kleckiej i w rejonie Serafimowicz.
17
A. W a s i l e w s k i,
Dzieło...• op. cit.,
s.
250.
1 15
Natarcie na Sta l i n g rad 6 A i 4 APanc. 8.08-3 .09. 1 942 r. (wymuszone natarcie czołowe)
VIll KA
6A
OTormosin
o 10 20 30 40 km ',_ L.. '_ ....:&:. ' _ . ....;":, ,_ ---",
kierunki natarcia niemieckich korpusów pancernych kierunki natarcia niemieckich i rumuńskich korpusów armijnych ...
...._..._.....
kierunki radzieckich przeciwuderzeń radzieckie linie obronne likwidacja okrążonych wojsk 62 armii
1 16
Zadania na 25 sierpnia nie uległy większym zmianom. Obydwie grupy uderze niowe, Kowalenki i Sztiewniewa, miały, osłaniając się od zachodu, okrążyć i znisz czyć niemieckie zgrupowanie na północ od Stalingradu. Niemiecka 60 DZmot. zdążyła jednak zorganizować silną obronę ppanc. na obydwu skrzydłach pasa włamania - północnym i południowym, zaś osłaniające je od zachodu 3 84 i 295 dywizje piechoty LI KA wsparły ją ogniowo częstymi kontratakami. Największą jednak przeszkodą w organizacji radzieckich przeciwuderzeń były zmasowane ataki lotnicze. W rezultacie grupa gen. Kowalenki mogła przejść do natarcia dopiero 26 sierpnia, a osamotniona grupa gen. Sztiewniewa nie osiągnęła
25 sierpnia sukcesu. W celu usprawnienia dowodzenia wojskami Frontu Stalingradzkiego 26 sierpnia zorganizowano w rejonie Małej Iwanowki wysunięte stanowisko dowodzenia, z którego kierowali walką gen. Kowalenko i szef sztabu frontu, gen. mjr D. Nikiszew. Miało ono łączność ze wszystkimi armiami z wyjątkiem 62, która utrzymywała łączność z głównym SD frontu, rozlokowanym w Stalingradzie, mającym łączność radiową ze wszystkimi armiami oraz wykorzystującym oficerów łącznikowych.
25 sierpnia doszło do spotkania gen. Paulusa z gen. Richthofenem. Przyleciał on swym storchem do sztabu berlińsko-brandenburskiej 76 DPanc., gdzie przebywali gen. Paulus i gen. Seydlitz. Richthofena uderzył niezdrowy wygląd dowódcy armii,
którego dręczyła dyzenteria, zwana tu ,,ruską chorobą". Widoczny był również tik lewego policzka, będący objawem stresu i nerwowości. Wedle opinii Richthofena, za bardzo przejmował się on sytuacją. Gen. Richthofen był przekonany o słuszności poglądu Hitlera, że zwycięstwo pod Stalingradem jest już bliskie i że Armia Czerwona znajduje się w stadium ostatecznej rozsypki. Chwilowe załamania czy nawet niepowodzenia nie mogą zmienić tego faktu. Paulus, mimo iż starał się wierzyć w oceny Hitlera, lepiej orientował się w sytuacji i widział niebezpieczeństwa piętrzące się przed jego armią. Musiał przyznać rację gen. Streckerowi, że ,,im bliżej atakuj ące siły niemiec kie podchodzą do Stalingradu, tym wolniejszy staje się ten pochód". Przerwanie się XIV KPanc. do Wołgi wcale nie oznaczało, że armia szybko zajmie miasto. Inaczej oceniali sytuację żołnierze i młodzi oficerowie 6 armii. Większość tych, którzy byli jeszcze na prawym brzegu Donu, zazdrościła tym, którzy ,już dotarli do celu" . Nie rozumieli, dlaczego Rosjanie jeszcze stawiają opór. Pewien artylerzysta napisał do domu: "Wkrótce my będziemy mieli prawo zaśpiewać «Żołnierz stanął nad brzegiem Wołgi» " (mowa tu o pieśni "Wolgalied", opartej na melodii Lehara).
Jednak generałowie i starsi oficerowie 6 armii, a także sztabu Grupy Armii B" " nie wierzyli w łatwe sukcesy. Nie byli nawet przekonani o celowości zdobywania Stalingradu. Walki uliczne rządziły się bowiem innymi prawami niż walki w ot wartym polu. Jak dotąd, Wehnnacht starał się ich unikać. Po zbombardowaniu miasta i zlikwidowaniu jego przemysłu zbrojeniowego można było pokusić się
1 17
o marsz wzdłuż brzegów Wołgi do Astrachania. Wszystko zależało od decyzji Hitlera, a rozkaz zdobycia Stalingradu wydawał się wówczas mało prawdopodobny. Ci, którzy tak sądzili, srodze się jednak zawiedli. Hitler nie tylko taki rozkaz wydał, lecz i za wszelką cenę chciał, aby wykonano go do końca. Skąd wzięła się taka postawa wodza lOOO-letniej Rzeszy? Ci, którzy tę sytuację przeanalizowali, dostrzegli zmiany dokonujące się w psychice Hitlera pod wpływem niepowodzeń na Froncie Kaukaskim. To wówczas, po powrocie gen. Jodla z Kaukazu, jego meldunek o niemożności sforsowania gór przyjął wybuchem gniewu, a potem odizolował nieposłusznego generała. Gen. Warlimont po powrocie z urlopu był zaszokowany tym, jak bardzo ftihrer poddał się nienawiści i uznał, że widać "pojął on, iż straszliwa gra, jaką prowadzi, dobiega końca... i że nie uda się w trakcie tej operacji pokonać Rosji Sowieckiej " . Jest to o tyle prawdopodobne, że wcześniej Hitler oświadczył przecież, że jeśli nie zdobędzie kaukaskiej ropy naftowej, będzie musiał zakończyć wojnę. Czyżby Stalingrad miał mu zrekompensować kaukaskie niepowodzenie? *
*
*
Przeprowadzone 26 sierpnia radzieckie ataki na niemiecki korytarz do Wołgi postawiły wojska gen. Wietersheima w bardzo trudnej sytuacji. Szerokość korytarza na odcinku Kotłubań-wzgórze 1 37,2 uległa zwężeniu do 4 km. Zaopatrzenie zaczęto dostarczać XIV KPanc. z powietrza. Nocą przebijały się do niego grupy zaopatrzeniowe osłaniane przez czołgi. Jednak grupa gen. Kowalenki ponosiła duże straty, a grupa gen. Sztiewniewa dała się wciągnąć w przewl�kłe walki z XIV KPanc. na północno-zachodnich podejściach do Stalingradu. O ile więc dowódca frontu, gen. Jeremienko, wciąż wierzył w powodzenie natarcia obydwu tych grup oraz prawoskrzydłowych dywizji 62 armii i lewoskrzydłowych 4 armii pancernej , nacierających na niemiecki korytarz w rejonie Kotłubania, to Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej zdecydowało się wprowadzić do walki zamiast grupy Kowalenki trzy armie: 1 armię gwardii gen. Moskalenki oraz odwodowe - 24 gen. mjr. Dimitrija Kozłowa (byłego dowódcy Frontu Krymskiego) oraz 66 gen. lejtn. Rodiona Malinowskiego
(b.
dowódcy Frontu Południowego).
27 sierpnia Stalin pilnie wezwał do Moskwy dowódcę Frontu Zachodniego, gen. Żukowa. Otrzymał on polecenie zgłoszenia kandydata, który objąłby jego dotychczasową funkcję. Gdy wieczorem Żukow pojawił się w gabinecie Stalina, zastał tam kilku członków Państwowego Komitetu Obrony. ,,Naczelny dowódca powiedział - napisał Żukow - że nasze sprawy na południu przybrały niepomyślny obrót i może dojść do tego, iż Niemcy zdobędą Stalingrad. Nie lepiej przedstawiała się sytuacja na Kaukazie Północnym. - Następnie oświad czył, że - Komitet Obrony Państwa powziął decyzję o mianowaniu mnie zastępcą Naczelnego Dowódcy i wysłaniu do rejonu Stalingradu. Obecnie w Stalingradzie przebywają Wasilewski, Malenkow i Małyszew. 118
- Malenkow pozostanie tam z wami, a Wasilewski powinien powrócić do Moskwy. Kiedy możecie wylecieć? - zapytał mnie Naczelny Dowódca. Odpowiedziałem, że potrzebuję dwudziestu czterech godzin na przeanalizowanie sytuacji i 29 sierpnia będę mógł wylecieć do Stalingradu. - To doskonale. Nie jesteście głodni? - zapytał mnie niespodziewanie Stalin. - Nie zaszkodziłoby trochę przekąsić. Wniesiono herbatę i kilkanaście kanapek. przy herbacie Stalin zapoznał nas ogólnie z sytuacją 27 sierpnia o godzinie 20.00. Po krótkim omówieniu wydarzeń pod Stalingradem oznajmił, że Kwatera Główna podjęła decyzję o przydzieleniu Frontowi Stalingradzkiemu 24 armii, 1 armii gwardii i 66 armii. - W związku z ciężką sytuacją w Stalingradzie - stwierdził Naczelny Dowódca - wydaliśmy rozkaz, by w rejon Łoznego natychmiast przerzucono l armię gwardii, dowodzoną przez Moskalenkę. Rano, 2 września, ma ona wykonać z innymi oddziałami Frontu Stalingradzkiego przeciwuderzenie na nieprzyjaciela, który wdarł się nad Wołgę, a następnie połączy się z 62 armią. Jednocześnie w skład Frontu Stalingradzkiego przerzucamy 66 armię generała Malinowskiego i 24 armię generała Kozłowa. Macie przedsięwziąć kroki - zwrócił się do mnie - umoż liwiające l armii gwardii generała Moskalenki 2 września wykonanie przeciwude rzenia, a pod jej osłoną wprowadzenie do rejonów wyjściowych 24 i 66 armii. Obie 1 8. te armie wprowadźcie do bitwy bez żadnej zwłoki, inaczej utracimy Stalingrad" 1 armia gwardii - według pierwotnego zamiaru dowódcy frontu - miała wespół
z sąsiednimi armiami: 2 1 i 62 rozbić wojska niemieckie w małym łuku Donu i zająć jego "cięciwę" od m. Łagowski przez m. Wiency do m. Wierchnia-Gołuba i tam się umocnić. W natarciu prowadzonym przez sześć dni - od 22 do 27 sierpnia - w północnym zakolu małego łuku Donu zepchnęła ona XI korpus armijny gen. Streckera na południowy zachód od m. Pierekopska do Sirotyńskiej. Walki o tę ostatnią miejscowość były szczególnie zacięte, a gen. Streckerowi udało się przy użyciu 22 dywizji pancernej utrzymać ją w swoich rękach. 28 sierpnia 1 armia gwardii zakończyła swoje przeciwuderzenie na przyczółku w małym łuku Donu, na wschód od Kleckiej , i otrzymała rozkaz przegrupowania się z częścią swych sił (38 i 4 1 dywizjami piechoty) w rejon Łoznoje. Tam w skład armii miało wejść jeszcze sześć dywizji piechoty oraz trzy korpusy pancerne
-
7,
4 i 1 6. Dwa ostatnie wchodziły uprzednio w skład rozformowanej grupy gen. Kowalenki. W momencie przejęcia ich przez l armię z resztek ocalałych czołgów sformowano zaledwie dwie zbiorcze brygady pancerne. 7 KPanc. gen. mjr. Pawła Rotrnistrowa wchodził uprzednio w skład Frontu Briańskiego. 25 sierpnia z rejonu ZiemIańskiej został translokowany koleją do stacji Sieriebriakowo, skąd 2 września, po 200 km marszu, ześrodkował się w rejonie wąwozu Rodnikowa, na północny zachód od Stalingradu. Miał 1 9 1 czołgów, w większości jednak były to lekkie T-70 i T-60. 18 G. K. Ż u k o w, op. cit., s. 396-397.
1 19
W nocy z 3 1 sierpnia na
l
września, na dopiero co urządzone w jednym
z wąwozów na północ od Stalingradu SD l armii gwardii, przyjechał zastępca dowódcy frontu, gen. Gordow, a wkrótce także generałowie Żukow i Wasilewski. Zapoznali oni gen. Moskalenkę z planem uderzenia na lewoskrzydłowe zgrupowanie 6 armii. Zamiar był rozległy, lecz z sił, które miały uderzyć, do natychmiastowego
działania gotowa była tylko l armia gwardii, bazująca głównie na dywizjach grupy gen. Kowalenki. Miały one średnio po 2000 ludzi i bardzo słabą artyleńę. Pod naciskiem nieprzyjaciela grupa cofnęła się na północ, zajmując rubież od miasta Kuźmicze przez wzgórze 1 39,7 i dalej , korytem rzeki Sucha Mieczetka. Poza tym. armii brakowało amunicji i paliwa. Wszystko to nie wróżyło powodzenia zamierzonemu uderzeniu, jednak dłużej zwlekać nie należało, gdyż groziło to utratą Stalingradu. Z takim nastawieniem, po powrocie generałów Żukowa, Wasilewskiego i Gordowa do sztabu frontu w Stalin gradzie, gen. Moskalenko udał się do wojsk przej mowanych od gen. Kowalenki. Po zapoznaniu się z ich stanem wysłał do dowódcy frontu depeszę następującej treści:
,,z
powodu braku paliwa oraz rozproszenia, jednostki wchodzące w skład
l armii gwardii do rana 2 września nie wyszły w rejony wyjściowe. 7 korpus pancerny i jednostki gwardyjskich moździerzy M-30 również stoją bez paliwa.
Oddziały zaopatrzenia w paliwo frontu i armii pozostają bezczynne. Nakazanego ataku o 1 0.30 nie mogą przeprowadzić. Podejmuję wszystkie zabiegi, by przy
spieszyć dostawy paliwa, niezbędnego do wprowadzenia jednostek w rejony wyj ściowe, lecz nie mam pewności co do ich gotowości bojowej. Jeśli pozwala na to sytuacja, proszę o przeniesienie ataku na rano 3.9.42" 1 9. Gen. Żukow zgodził się z argumentami Moskalenki i zameldował Stalinowi: ,,1 armia gwardyjska rozpocznie swe działania dopiero o godz. 5.00 rano 3.9.42 roku. Dziś, 2 września, armia nie mogła przejść do natarcia, gdyż j ednostki nie zdążyły wyjść w rejony wyjściowe, podwieźć amunicji, paliwa i zorganizować walki. By nie dopuścić do chaotycznego wprowadzenia wojsk do walki i poniesienia zbędnych strat, po osobistym sprawdzeniu na miejscu przeniosłem natarcie na godzinę 5.00 3 września" 20. W meldunku tym Żukow donosił też: ,,Dysponuję danymi, że nieprzyjaciel przerzuca w rejon przepraw dodatkowo cztery dywizje piechoty, w tym dwie z poprzedniego rejonu działań l armii gwardii". Koncentracji wojsk pancernych do przeciwuderzenia na niemiecki korytarz do Wołgi przeszkadzały i pośpiech, i Luftwaffe. Wyładowujące się z transportów i maszerujące przez goły step radzieckie dywizje nieustannie atakowane były przez niemieckie lotnictwo. Nie mogły one jednak czekać do nocy, gdyż czas naglił. Paulus każdego dnia dosyłał w korytarz posiłki i umacniał jego obronę. Ale i pośpiech w przygotowaniu radzieckiego przeciwuderzenia miał negatywne skutki. 19 K. M o s k a l e n k o, op. cit., s. 3 15.
20 120
Ibidem, s.
3 15-3 16.
Ze wszystkich związków operacyjnych Frontu Stalingradzkiego najbardziej skomplikowaną sytuację miała 62 armia. Od pozostałych wojsk frontu oddzielał ją teraz nieprzyjacielski korytarz do Wołgi, który w kierunku południowym poszerzały jednostki LI KA, przecinając drogi zaopatrzenia i ewakuacji prawoskrzydłowych dywizji 62 armii. Te z kolei (87 i 35 DPGw.) prowadziły zacięte walki zaczepne frontem na północ z oddziałami 60 DZmot. i 76 DP w rejonie Bolszej i Małej Rossoszki, zaś lewoskrzydłowe zajmowały obronę na lewym brzegu Donu w rejonie Kałacza, odpierając podejmowane przez 7 1 DP próby sforsowania Donu i uchwy cenia przyczółka. Za nimi, na środkowym pierścieniu obronnym, umacniały się dwie dywizje piechoty oraz cztery bataliony artylerii i karabinów maszynowych 1 15 rejonu umocnionego. W tej sytuacji dowódca 62 armii, gen. Łopatin, 24 sierpnia zwrócił się do dowódcy frontu o wyrażenie zgody na wycofanie swych słabych wojsk znad Donu do środkowe go pierścienia obrony, a nieco później przedstawił swą decyzję przejścia dwóch wspomnianych dywizji do natarcia na Wiertiaczy. Meldunek ten wysłał również do Kwatery Głównej. W związku z tym 25 sierpnia o godz. 5 . 1 5 Stalin przekazał znajdującemu się w Stalingradzie gen. Wasilewskiemu dyrektywę, w której napisał:
,,Jak wynika z meldunku Łopatina,
nieprzyjaciel bez przeszkód przeprawia swe
oddziały w rejon Kotłubania, na wschód od Donu. Oznacza to, że będzie pokonywał następny pierścień. . . Należałoby zatem wycofać Łopatina, a także 64 armię do następnego pierścienia na wschód od Donu. Odwrót trzeba przeprowadzić potajem nie i w sposób zorganizowany, pilnując, by nie przekształcił się on w ucieczkę. Należy zorganizować ariergardy, które będą walczyły na śmierć i życie, aby umożliwić wycofanie oddziałów armii...". Jednak w nowej dyrektywie, wydanej nieco później tego samego dnia, tzn. 25 sierpnia, o godz. 15.00, Stalin wskazywał: "Otrzymałem od Łopatina nowy meldunek, w którym donosi on o swej decyzji odcięcia od rzeki nieprzyjaciela, który przeprawił się przez Don. Jeśli Łopatin rzeczywiście może zrealizować swój zamiar, proponuję pomóc mu w tym. W związku z tym naszą poranną dyrektywę 21 . o wycofaniu 62 i 64 armii na wschód możecie uważać za nieobowiązującą" Natarcie dywizji 62 armii, we współdziałaniu z jednostkami 4 armii pancernej, w celu zamknięcia wyłomu na odcinku Kotłubań-Mała Rossoszka, nie przyniosło jednak spodziewanych rezultatów, a w nocy z 24 na 25 sierpnia 7 1 DP sforsowała Don na północ od Kałacza i zdobyła przyczółek wraz z północnym krańcem miasta. Ponieważ próby jego zlikwidowania nie powiodły
się,
wieczorem
25 sierpnia gen. Łopatin ponownie poprosił o wycofanie swych wojsk znad Donu. Gen. Jeremienko prośbę tę odrzucił, spodziewaj ąc się pomyślnych działań grup generałów Kowalenki i Sztiewniewa. W tej sytuacji niemieckie oddziały 76 i 295 dywizji piechoty, nacierając zbieżnie, połączyły się w rej onie wzgórza 1 03,4, okrążając radziecką 399 DP i pod 21 Wielkie zwycięstwo. op. cit., s. 145.
121
wieczór 27 sierpnia osiągnęły linię kolejową Kałacz-Stalingrad. W nocy 399 dywizja przebiła się jednak w rejon chutoru sowieckiego (Kriwomuzginska) i na rozkaz dowódcy armii ześrodkowała się za środkowym pierścieniem obronnym w rejonie jaru Jabłonowa. 29 sierpnia 62 armia, odcięta całkowicie od reszty Frontu Stalingradzkiego, została podporządkowana Frontowi Południowo-Wschod niemu. *
*
*
o ile manewr XIV KPanc. 6 armii w kierunku Wołgi, na północ od Stalingradu,
zakończył się powodzeniem, to nacierająca na południu 4 armia pancerna długo nie odnosiła sukcesu. W trwającym od 1 7 do 26 sierpnia natarciu kilkakrotnie zmieniała kierunek głównego wysiłku, przerzucając swe uderzeniowe dywizje pancerne, lecz wojska radzieckich 57 i 64 armii zatrzymywały ich natarcie i lik widowały włamania. Dopiero gdy w ciągu dwóch nocy, z 26 na 27 i z 27 na 28 sierpnia, gen. Hoth skrycie przegrupował i rozwinął na kierunek stacji Abganiero wo-Kapiński 14 i 24 dywizje pancerne oraz 29 dywizję zmotoryzowaną XLVIII KPanc. gen. Wernera Kempfa, jak też 2 i 20 dywizję piechoty rumuńskiego VI korpusu armijnego, i rankiem 29 sierpnia, przy silnym wsparciu lotniczym, uderzył w środek frontu radzieckiej 64 armii, w kierunku na Zety, udało mu się przełamać radziecką obronę. Zmusiło to dowództwo Frontu Południowo-Wschod niego do wydania rozkazu cofnięcia 62 i 64 armii na środkowy pierścień obrony. Aby nie dopuścić do przerwania go i dotarcia nieprzyjacielskich czołgów do miasta, w lesie, na zachód od fabryki ,,Barrikady" i w rejonie podmiejskiej osady Minina, zorganizowano węzły obrony przeciwpancernej . Cofnięto też 57 armię gen. Tołbuchina; teraz tylko wysunięta najdalej na południe 5 1 armia gen. Kołomyj ca broniła rubieży jezior Sarpa i Caca. 2 września zgrupowanie uderzeniowe niemieckiej 4 armii pancernej przeszło ponownie do natarcia w kierunku na miejscowość Basargino, którą pod koniec dnia zdobyła 24 DPanc. gen. mjr. von Hauenschilda. Zapewniło to swobodę działania LI korpusowi armijnemu 6 armii, nacieraj ącemu wzdłuż linii kolejowej Ka łacz-Stalingrad, i stworzyło zagrożenie przedarcia się czołgów 4 armii pancernej do południowych dzielnic Stalingradu. W tej sytuacji dowódca Frontu Południowo -Wschodniego wydał rozkaz wycofania się 62 armii i części wojsk 64 armii do tzw. wewnętrznego pierścienia obrony Stalingradu. Odwrót zakończył się rankiem 3 września. 62 armia broniła rubieży Rynok-Orłowka-Gurnrak-Pieszczanka; 64 armia - rubieży Staro-Dubowka-Jełchi-Iwanowka. 57 i 5 1 armia pozostały na dotychczasowych rubieżach obronnych. 2 września wojska niemieckiej 6 armii prowadziły rozpoznanie, a lotnictwo - bombardowanie miasta. Było to drugie silne bombardowanie po tym z 23 sierpnia. Jego celem były rejony fabryk oraz centrum miasta. Wszędzie szalały pożary. 122
Korespondent "Berliner Lokal-Anzeiger" tak opisywał "pracę lotników": "Na lotnisku polowym, gdzieś na rozległym obszarze wielkiego łuku Donu, panuje dziś duży ruch (. .. ). Nie ma takiej godziny, żeby powietrze nad wielką płaszczyzną stepów nie wypełniał huk motorów. Tu ładuje się bomby burzące i zapalające wszelkich kalibrów na He- I I I najróżniejszych jednostek. Stąd samoloty te nie przerwanie startują na wschód, aby, wykonawszy zadanie, znowu wylądować i po krótkim czasie kołować do następnego lotu na wroga. Na jasnym, letnim niebie, w promieniach chylącego się ku zachodowi słońca, roi się od samolotów. Jak sięgnąć okiem, wszędzie widać krążące po niebie maszyny, które jedna po drugiej schodzą do lądowania... Z jednego z bombowców, który właśnie dotoczył się na swoje miejsce, wy skakuje pilot odznaczony Krzyżem Rycerskim i zdaje kolegom krótką, plastyczną relację z dopiero co zakończonego lotu. Wciąż jeszcze przejęty wydarzeniami, mówi krótkimi, urywanymi zdaniami, z których przebija niewzruszona pewność, z jaką pilot ten prowadził swoją maszynę do sukcesów na wszystkich frontach tej wojny. «Nad Stalingradem rozpętało się piekło. Miasto płonie od jednego krańca po drugi. Gęste kłęby dymu unoszą się w niebo, a żar gigantycznych płomieni wywołuje osobliwe zjawiska atmosferyczne. Pomimo bezchmurnej pogody, nad miastem utworzyła się warstwa chmur, wyglądająca jak zwiastun ogromnej burzy. Chmura ta, pędzona słabym wiatrem, płynie wolno wzdłuż Wołgi na południe, a w sam środek jej białych kłębów wzbija się wysoki na 2 kilometry grzyb dymów z sza lejących pożarów. Wszędzie widzieliśmy niemieckie samoloty różnych typów, zrzucające bomby i spiesznie zawracające na zachód, po nowy ładunek. Artyleria przeciwlotnicza nieprzyjaciela strzela całkiem dobrze, jakkolwiek pod nawałą ogniową, jaka spada na nią od wczoraj, zaczęła już nieco słabnąć. Sami też dostaliśmy odłamkiem. Ale nie ma o czym mówić. Nasz He- 1 1 1 nie utracił zdol ności lotu» . Zapytany o cele ataków pilot odpowiada, wykonując gest ręką: «Wszystko płonie, poza właściwymi osiedlami mieszkalnymi, ale te dawno już chyba zostały ewakuowane. Widziano nawet cały szereg statków płonących na Wołdze. Ciężko uszkodzone muszą być też nabrzeża. W tym mieście nie zostanie nic, co może 22. ułatwić bolszewikom dalszy opór»" W kwaterze Hitlera w Winnicy nie podzielono jednak tego poglądu, gdyż właśnie 2 września w sztabie 6 armii zameldował się "oddział inwentarzowy", który miał zabezpieczyć maszyny i surowce stalingradzkich fabryk i zorganizować ich natychmiastowy transport do Niemiec. Dowództwa obu niemieckich armii przygotowywały się do opanowania Stalin gradu. W tym celu na odcinku 50 km skupiły dwa korpusy armijne i jeden korpus pancerny, łącznie dziesięć dywizji. 3 września przeszły one do natarcia na odcinku: 22 J. P i e k a ł k i e w i c z. op.
cit.• s.
92-94. 123
Kulstan-Woroponowo-Jełchi, wykonując uderzenie w dwóch kierunkach: jedno - siłami LI KA - na Gorodiszcze-Aleksandrowkę, w celu odcięcia prawoskrzydło wych jednostek 62 armii i połączenia się ze swymi oddziałami w rejonie przedmieś cia Rynok oraz drugie - silniejsze, prowadzone przez 4 armię pancerną siłami XLVIII KPanc. w kierunku na Woroponowo-Kuporosnoje, a częścią sił IV KA - na Bekietowkę, w celu dojścia do Wołgi na styku radzieckich armii - 62 i 64. Lewe skrzydło 6 armii, atakowane przez trzy radzieckie armie Frontu Stalingradzkiego,
osłaniały vm KA i XIV KPanc. Sytuacja tego ostatniego stawała się coraz trudniej sza. Korpus tracił każdego dnia około 500 żołnierzy. Któregoś dnia gen. Wietershe im przeprowadził wyliczenie, na podstawie którego zameldował Paulusowi: - Panie generale, jestem w stanie przewidzieć, którego dnia, jeśli tak dalej pójdzie, utracę ostatniego żołnierza. Nie wierzył w możliwość zdobycia miasta i zaproponował gen. Paulusowi wycofanie się z pozycji nad Wołgą. Paulus odpowiedział odmownie: wniosek Wietersheima był sprzeczny z rozkazami dowództwa Grupy Armii "B " i OKR. Między generałami doszło do poważnego rozdźwięku. Paulus zarzucił podwładnemu defetyzm i podkreślił, że generał, który wątpi w ostateczne zwycięstwo, jest nieodpowiednim dowódcą. Zaproponował dowództwu Wojsk Lądowych zdymis jonowanie Wietersheima i zastąpienie go przez gen. Hubego, dotychczasowego dowódcę 1 6 DPanc. Już następnego dnia nadeszła akceptacja Hitlera. W .tym czasie Stalin oceniał sytuację w rejonie Stalingradu jako nadzwyczaj groźną. Świadczył o tym jego telegram z 3 września, wysłany do gen. Żukowa, który przebywał w sztabie Frontu Stalingradzkiego w Iwanowce, na północ od niemieckiego korytarza do Wołgi: ,,Położenie w Stalingradzie pogorszyło się. Przeciwnik znajduje się o trzy wiorsty od miasta. Stalingrad może zostać zdobyty dziś lub jutro, jeśli północne zgrupowanie wojsk nie pośpieszy z natychmiastową pomocą. Zażądajcie od dowód ców wojsk, które znajdują się na północ i północny zachód od Stalingradu, by niezwłocznie uderzyli na nieprzyjaciela i udzielili pomocy obrońcom Stalingradu. Wszelka zwłoka jest niedopuszczalna! Obecnie zwłoka jest równoznaczna z prze stępstwem. Rzućcie całe lotnictwo na pomoc Stalingradowi. W samym Stalingradzie jest bardzo mało lotnictwa" 23. By pomóc Stalingradowi, 7 września Kwatera Główna odłożyła planowaną operację zaczepną Frontu Woroneskiego, kierując transporty z czterema dywi zjami, przeznaczonymi dla tego frontu, pod Stalingrad. W skład Frontu Sta lingradzkiego włączona została 16 armia lotnicza, licząca jednak zaledwie 89 samolotów bojowych. Wymuszone przyspieszenie natarcia na lewe skrzydło niemieckiej 6 armii dało tylko częściowy efekt; l armia gwardii podjęła je 3 września (bez pułków artylerii 23
124
G. K. Ż u k o w, op. cit., s. 398.
wzmocnienia, a zwłaszcza artyleńi przeciwlotniczej), a pozostałe armie - dwa dni później, 5 września. Nacierano na linię wzgórz, na której Niemcy zdołali zbudować silną obronę przeciwpancerną. Niemieckie naloty lotnicze tworzyły w szeregach nacierających ogromne wyrwy. W tej sytuacji wojska trzech armii radzieckich, uparcie i bezwzględnie rzucane do czołowych uderzeń, nie odnosiły większych sukcesów terenowych, choć odciągały uwagę dowództwa 6 armii od Stalingradu. W ciągu tygodnia 7 KPanc. stracił 156 czołgów; taka była cena zdobytych 4 km terenu. Poległo wielu dowódców i szeregowych żołnierzy. Jeszcze mniejsze efekty osiągnęły wojska 66 armii Konstanty Simonow spotkał się po kilkudniowych, ciężkich walkach tej armii z gen. Malinowskim. Oto fragment jego relacji z tego spotkania: ,,Malinowski był posępnie spokojny i lakonicznie, gorzko szczery. Najwyraźniej nie miał ochoty na rozmowę z nami, ale skorośmy do niego przyjechali, to uważał za swój obowiązek powiedzieć nam otwarcie, że w pasie jego armii powodzenia nie osiągnięto. Chyba każdy miał na wojnie jakąś najcięższą godzinę. Coś mi się wydaje, że wtedy, w tym porośniętym krzakami parowie na północ od Stalingradu, w dniu, gdy ustały działania 66 armii, Malinowski miał akurat taką najcięższą godzinę. Przeżył klęskę, jaką poniósł Front Południowy, upadek Rostowa i Nowoczerkaska i odczuwał cały ciężar odpowiedzialności za te wydarzenia; odpowiedzialności, o której była mowa w lipcowym rozkazie Stalina (chodzi o rozkaz nr 227 - przypis autora T. K.). Po tym wszystkim został mianowany dowódcą 66 armii i mimo niedostatecznych sił i środków otrzymał rozkaz nacierania, przełamania niemieckiego frontu i połą czenia się z okrążoną w Stalingradzie 62 armią. Po kilku dniach krwawych walk posunięto się zaledwie o setki metrów, po czym armia zatrzymała się. Fiasko. Co czuł w tym momencie Malinowski? O czym mógł myśleć i czego oczekiwał? Pozostaje mi tylko po niewczasie wyrazić podziw dla jego spokoju i opanowania, które nie opuściły go, gdy rozmawiał z nami w tak ciężki dla niego poranek. Po wizycie w 66 armii przez kilka dni byliśmy w l armii gwardii gen. Moska lenki, która przystąpiła właśnie do działań zaczepnych. Wraz z Ortenbergiem (red. nacz. dziennika "Krasnaj a Zwiezda" - przyp. autora T. K.) przebywaliśmy w róż nych oddziałach, głównie w pułkach piechoty. Przejechaliśmy i przebyliśmy pieszo wiele kilometrów. Pamiętam różne bombardowania z czasu wojny, ale takiego nieustaj ącego, które trwałoby od świtu do zmierzchu, jak wtedy na północ od Stalingradu, chyba sobie nie przypominam. Kirył Siemienowicz Moskalenko, wspominając później w rozmowie ze mną taI.nte działania, zapytał: - Czy pan pamięta, co się tam działo? Jak nas dusił Richthofen ze swoją powietrzną armadą? Moskalenko mówił to już po wojnie i niczego nie wyolbrzymiał. Wtedy, nad polem walki na północ od Stalingradu, rzeczywiście wisiała niemal cała flota powietrzna Richthofena. .
125
Pamiętam, jak pewnego dnia - był to wrzesień, gdy dni są dosyć długie - przyszedłszy na punkt obserwacyjny Moskalenki jeszcze przed świtem, przesie dzieliśmy tak około osiemnastu godzin, aż do nastania zupełnych ciemności. Działo się to na stepie, a punkt obserwacyjny urządzono nawet nie na pagórku, lecz na jakiejś prawie niedostrzegalnej hałdzie terenowej - był w nią wtopiony i dobrze zamaskowany ( ... ).
Z prawej i z lewej strony ześrodkowała się piechota, która potem, w ciągu dnia,
kilkakrotnie ruszała do natarcia. Niebo zaś od rana do wieczora pełne było niemiec kiego lotnictwa, które bombardowało wszystko dokoła, w tym również ledwie dostrzegalne wzniesienie, gdzie siedzieliśmy.
Dzień był tak: ciężki, że nie miałem nawet ochoty zapisywać czegokolwiek
i siedząc w okopie zaznaczałem tylko kreską w notatniku każdy niemiecki samolot, który w zasięgu mego wzroku podchodził nad stepepl do bombardowania. Takich kresek nazbierało mi się przed zachodem słońca trzysta dziewięćdziesiąt
osiem ( . . . ).
Kiedy wracaliśmy z punktu obserwacyjnego, pole, na którym ześrodkowała się
i miała ruszyć do natarcia piechota, przedstawiało straszny widok: niezliczone leje i rozrzucone po całym stepie strzępy ludzkich ciał" 24.
*
*
*
Po opanowaniu Gumraku i przebiciu się przez Razgulajewkę do pierwszych ulic wylotowych Stalingradu, gen. Paulus wysłał 8 września do OKH radiogram z prośbą o dalsze wzmocnienie, lecz Hitler w trakcie narady 1 2 września przeszedł nad nim do porządku. Radiogram ten zawierał znamienne twierdzenie: "Ostateczne zaj ęcie miasta posiadanymi siłami niemożliwe ze względu na duże straty. Armia prosi o grupy szturmowe i specjalistów od walk ulicznych". Główne siły armii Paulusa do 1 2 września zostały zaangażowane do walk na jej
lewym, północnym skrzydle.
Tam,
atakowany
w korytarzu do Wołgi
XIV korpus pancerny, wspierał dywizje VIII KA gen. Heytza, a w małym łuku Donu utrzymywały pozycje osłonowe dywizje XI KA gen. Streckera. Na zachód od Kleckiej dywizje XVII KA nie dopuszczały do poszerzenia przyczółka
2 1 i 63
radzieckich armii pod Serafimowiczami. W tej sytuacji na miasto nacierał tylko LI KA gen. Seydlitza, wzmocniony przez 389 DP. Zajmował on pas natarcia od Gorodiszcza do rzeki Carycy, do której zbliżały się od południa oddziały 4 armii pancernej. Po niepowodzeniach natarcia wzdłuż linii kolejowej od rejonu Abganiero wo-Płodowitoje na Tundutowo i Iwanowkę, gen. Hoth przeniósł swoje zgrupowanie uderzeniowe na zachód, w rejon Nariman-Rakotino nad rzekę Czerwlenę. Zgru powanie to, w składzie jego dwóch niemieckich korpusów - IV KA gen. wojsk 24
1 26
K. S i m o n o w, Różne dni wojny, t. 2. Warszawa 1977, s. 153-155.
inż. Jaenecke i XLVIII KPanc. gen. Kempfa (w trakcie dalszych walk zastąpionego przez bardzo energicznego byłego szefa sztabu Paulusa, gen. Ferdinanda Heima), uderzyło l września, przy silnym wsparciu lotniczym, w ogólnym kierunku na mijankę kolejową Basargino. Na zaatakowanej rubieży 64 armia gen. Szumiłowa nie miała dobrze zor ganizowanej obrony, gdyż nie wykryła w porę przeniesienia przez Hotha głównego kierunku natarcia, XLVIII KPanc. przełamał więc opór słabych sił radzieckich i jego 24 DPanc. osiągnęła pod wieczór mij ankę B asargino. Zapewniło to swobodę działania LI KA 6 armii, nacierającemu wzdłuż linii kolejowej Kałacz-Stalingrad.
Próba zdobycia z marszu Pieszczanki nie powiodła się jednak ze względu na zdecydowany opór 20 BArt.Ppanc. mjr. P. Żarawskiego. Musiano jednak wyrównać front, wycofując 62 armię na rubież wewnętrzną: Rynok-Orłowka-Gurnrak-Piesz czanka, a 64 armię - na rubież: Stara Dubowka-Jełchi-Iwanowka. W takiej sytuacji obie armie niemieckie przygotowały najlepsze podstawy wyj ściowe do ataku na południowe i centralne dzielnice Stalingradu. LI KA
-
jak wspomniano - opanował
Gurnrak i Razgulajewkę, a 29 DZmot. XLVIII KPanc. 1 0 września zdobyła Kupo rosnoje i w ciężkich walkach przebiła się do Wołgi na styku 62 i 64 armii, oddzielając je od siebie. Wpłynęło to deprymująco na morale żołnierzy 62 armii. Wielu z nich, nie wyłączając generałów i starszych oficerów, pragnęło jak najszyb ciej znaleźć się na lewym brzegu Wołgi, w ślad za sztabem frontu, który 7 września, za zgodą Stalina, przeniósł się do wsi Jamy, około 8 km od południowej części Stalingradu, na lewym brzegu rzeki. 10 września, po zasięgnięciu opinii dowódcy frontu i dowódców nacierających armii, gen. Żukow zdecydował się przerwać natarcie na korytarz XIV KPanc. do Wołgi. Podczas wieczornej rozmowy zameldował Stalinowi: "Siłami, którymi dysponuje Front Stalingradzki, nie zdołamy przełamać kory tarza i połączyć się z wojskami Frontu Południowo-Wschodniego. Front obrony wojsk niemieckich został poważnie wzmocniony kosztem wojsk przerzuconych spod Stalingradu. Dalsze ataki tymi siłami i w tym samym ugrupowaniu nie przyniosą efektu, a wojska nieuchronnie poniosą wielkie straty. Potrzebne są dodatkowe uzupełnienia i czas na przegrupowanie, aby zorganizować skoncent rowane uderzenie wojsk frontu. Uderzenia armijne nie są w stanie odrzucić nie przyjaciela" . Naczelny Dowódca odpowiedział, że byłoby nieźle, gdyby generał przyleciał do Moskwy i osobiście przedstawił te problemy.
12 września Żukow wyleciał do Moskwy i wieczorem, razem z gen. Wasilew skim, zameldował się na Kremlu. Wasilewski zrelacjonował Stalinowi sytuację na Kaukazie, a Żukow w rejonie Stalingradu. Charakteryzując własne wojska stwier dził, że wszystkie trzy armie (24, 66 i l AGw.) dowiodły dobrego przygotowania bojowego związków taktycznych. Ich słabością jest brak dostatecznych środków wzmocnienia, zwłaszcza artylerii haubicznej i jednostek czołgowych, koniecznych do bezpośredniego wsparcia piechoty. 127
- Co potrzebne jest Frontowi Stalingradzkiemu, ażeby mógł zlikwidować korytarz nieprzyjaciela i połączyć się z Frontem Południowo-Wschodnim? - zapytał Stalin. - Minimum jeszcze jedna pełnowartościowa armia ogólnowoj skowa, korpus pancerny, trzy brygady pancerne i nie mniej niż czterysta haubic. Ponadto na okres operacji konieczne jest ześrodkowanie dodatkowo nie mniej niż jednej armii lotniczej. Wasilewski całkowicie poparł te wywody. Dalej Żukow relacjonuje: - Naczelny dowódca wydobył swoją mapę z wrysowanym rozmieszczeniem odwodów Kwatery Głównej. Długo i wnikliwie jej się przyglądał. Odszedłem z Aleksandrem Michajłowiczem jak naj dalej od stołu i szeptem mówiliśmy o tym, że naj widoczniej trzeba podjąć jakąś inną decyzję. - A jaką "inną" decyzję? - zapytał Stalin, podnosząc znienacka głowę. Nigdy nie przypuszczałem, że Stalin ma tak doskonały słuch. Podeszliśmy do stołu. - Ot, co - mówił on dalej - pojedźcie do Sztabu Generalnego i pomyślcie dobrze, co trzeba przedsięwziąć w rejonie Stalingradu. Skąd i jakie wojska można przerzucić w celu wzmocnienia zgrupowania stalingradzkiego. A jednocześnie pomyślcie () Froncie Kaukaskim. Jutro o godzinie 9.00 wieczorem spotkamy się u mnie 25• Taki był początek operacji Uran", która stała się punktem zwrotnym nie tylko " w bitwie o Stalingrad, lecz i w całej wojnie z hitlerowskimi Niemcami. Przygotowanie operacji pod kryptonimem Uran" wymagało jednak czasu " - jak się okazało, ponad 2 miesięcy - natomiast warunkiem jej powodzenia było utrzymanie Stalingradu i związanie w nim nieprzyj aciela. Tymczasem sama obrona miasta nie gwarantowała utrzymania go w rękach radzieckich. Z tego względu zaplanowano jeszcze jedno natarcie z północy na niemiecki korytarz do Wołgi; tym razem z rejonu na południe od Kotłubania, na styku 4 armii pancernej gen. Kriuczenkina i 24 armii gen. Kozłowa. Na kierunek ten przesunięto l armię gwardii gen. Moskalenki. Z dotychczasowych wojsk pozostały jej tylko korpusy pancerne, z innych armii przejęła kilka dywizji piechoty i artyleńę wzmocnienia. Wkrótce Kwatera Główna przekazała ze swego odwodu dwie świeże dywizje. 1 6 września, w obecności gen. Żukowa, gen. Moskalenko przeprowadził in struktaż z pomocą map i piaskownicy. W końcu głos zabrał milczący dotąd Żukow: - Prowadzimy wojnę już drugi rok - powiedział - i pora, byśmy nauczyli się walczyć poprawnie. Jeszcze Suworow mówił, że rozpoznanie to oczy i uszy armii. A właśnie rozpoznanie u was kuleje. Dlatego nacieracie ślepo, nie znając przeciw stawiającego się wam nieprzyjaciela, systemu jego obrony, ognia artylerii i kaemów, 2S G. Ż u k o w, op. cit., s. 401-402.
1 28
a zwłaszcza ognia przeciwpancernego. Usprawiedliwianie słabości w organizowaniu rozpoznania brakiem czasu jest bezpodstawne. Rozpoznanie wszystkich rodzajów musicie prowadzić nieprzerwanie, w czasie marszu i zajmowania rejonów ześrod kowania! - I podnosząc głos kontynuował: - Nie wolno polegać tylko na patriotyz mie, męstwie i odwadze żołnierzy, rzucać ich do walki na nierozpoznanego przeciw nika z zawołaniem: "Naprzód! Na wroga! ". Niemców jednym "hurra!" nie wy straszycie. Nie mamy prawa niepotrzebnie marnować ludzi, a zarazem musimy uczynić wszystko, co możliwe, by wykonać rozkaz Kwatery Głównej - rozbić nieprzyjacielskie zgrupowanie, które przedostało się do Wołgi i udzielić pomocy Stalingradowi... - Powiedziawszy to usiadł, szepnął coś do Moskalenki, a po chwili podniósł się i oznajmił: - Początek operacji ·zostaje przesunięty o dobę, abyście mogli dokładnie się do niej przygotować 26. Po zakończeniu odprawy Moskalenko zwrócił się do Żukowa z nurtującym go od początku pytaniem: - dlaczego znów trzeba atakować czołowo, zamiast uderzyć z przyczółka 4 armii pancernej, wzdłuż prawego brzegu Donu? Odpowiedź Żukowa była krótka: - Perspektywy otwierające się po uderzeniach z przyczółków, w kierunku południowym i południowo-wschodnim, są kuszące i zasługują na wnikliwe roz patrzenie, ale ty masz na to za mało sił i środków. Przyjdzie pora i na to. Teraz jednak Naczelny Dowódca żąda, by wszystkie wysiłki skierować na pomoc stalin gradczykom. Żukow nie mógł oczywiście zdradzić zamiarów Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej, o których oprócz niego wiedzieli jedynie Stalin i Wasilewski. Oni też zdawali sobie sprawę z tego, że wszystkie ofiary poniesione w obronie Stalingradu są w obecnej sytuacji niezbędne dla przygotowania decydującej kontrofensywy. Natarcie l armii gwardii, przeprowadzone od 1 8 do 23 września, również nie doprowadziło do przerwania niemieckiej obrony na linii silnie umocnionych wzgórz. Czołgiści 7 KPanc., który liczył teraz tylko 87 czołgów, nacierając wspólnie z 308 i 3 1 6 dywizjami piechoty, przerwali wprawdzie dobrze rozpoznaną pierwszą rubież niemieckiej obrony, lecz dalej atakowali już bez piechoty. Zaległa ona w odkrytym stepie, pod bombami i ogniem kaemów lotnictwa, ponosząc duże straty. 7 KPanc. wsparły czołgi pozostałych dwóch słabych korpusów pancernych: 4 gen. mjr. Andrieja Krawczenki i 26 gen. mjr. M. Pawiełkina. Były to jednak głównie czołgi lekkie, które stawały się łatwym celem artylerii ppanc. Ich zdobycze terenowe zaalarmowały jednak dowództwo 6 armii, które z rejonu m. Bolsza Rossoszka kierowało na północ coraz to nowe kolumny piechoty zmotoryzowanej i czołgów. Niemcy nie mogli bowiem dopuścić, by wojska radzieckie opanowały tzw. duży grzebień - umocnioną linię wzgórz. Walki o te wzgórza, ciągnące się 5 km na zachód od linii kolejowej z Woroneża, były kulminacyjnym punktem 26
9
-
P. A.
R o t m i s t r o w, Stalnaja gwardia, Moskwa 1981, s. 1 24-125.
Stalingrad
129
pierwszego dnia natarcia 1 annii gwardii. Szturmowano je również przez następne cztery dni. Niewiele też dało przeniesienie głównego wysiłku na prawe skrzydło annii oraz wsparcie jej przez wojska 24 annii. Jednak główny cel natarcia - od ciągnięcie wojsk szturmujących Stalingrad - został osiągnięty. Wojska niemieckie również poniosły duże straty. Płk DingIer, oficer sztabu 3 DZmot., zapisał: "Nie przesadzę twierdząc, że w czasie tych ataków nieraz znajdowaliśmy się w bez nadziejnej sytuacji. Te uzupełnienia w sile żywej i uzbrojeniu, które otrzymywaliśmy z Niemiec, były absolutnie niewystarczające" 21. Inny świadek tamtych walk, J. Wieder, autor książki "Katastrofa na Wołdze", napisał: ,Jednostki naszego korpusu poniosły ogromne straty, odbijając wściekłe ataki nieprzyjaciela, który próbował przerwać nasze pozycje ryglowe z północy. Dywizje znajdujące się na tym odcinku zostały wykrwawione. W kompaniach pozostawało z reguły 30-40 ludzi" 28.
27 M e 1 1 e n t i n, Tankowyje sraienija 1939-1945, Moskwa 1957 (tłum. 28 J. W i e d e r, Katastrofa na Wołgie, Moskwa 1965, s. 52.
z
niem.),
s.
148.
VII
Perspektywy koalicji Powodzenie letniej ofensywy niemieckiej, dojście do Wołgi i opanowanie znacznej części północnego Kaukazu zaowocowało ożywieniem w obozie państw Osi. Japoński premier, Hidoki Tojo, złożył wizytę niemieckiemu ambasadorowi Eugenowi Otto i attache wojskowemu Alfredowi Kretschmerowi, sondując plany i możliwości przedarcia się Wehrmachtu przez Kaukaz w kierunku Indii i spotkania z armią japońską na 70 południku. W podbitych krajach kolonialnych Japonia tworzyła podległą sobie administrację, która miała przygotować je do "niepodleg " łości i włączenia do strefy ogólnego dobrobytu Wielkiej Azji Wschodniej. Rząd Tajlandii wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii, a tajlandz kie wojsko kontrolowali Japończycy. W Chinach kolaboracyjny rząd nankiński Wang Ting-weja, dysponujący 800-tysięczną armią, miał na żądanie Japonii nie twłocznie przystąpić do wojny z Czang Kai-szekiem l . Również Niemcy i Włosi penetrowali Bliski Wschód aż do Indii, choć ich zabiegi zostały skutecznie storpedowane przez Wielką Brytanię i Związek Radziecki (upadło powstanie w Iraku, wojska "Wolnej Francji" wkroczyły do Syrii i Libanu, a radzieckie i brytyjskie do Iranu, zaś Afganistan zmuszono do wysiedlenia Niem ców i Włochów). Niemcy nie rezygnowały jednak z prób zjednania sobie świata muzUłmańskiego. Na przełomie sierpnia i września 1942 roku niemiecki sztab ,,F', na czele którego stał generał lotnictwa Helmuth Felmy (dowódca grupy lotniczej wspierającej powstanie antybrytyjskie w Iraku), został przekształcony w korpus "P' i przeniesiony z rejonu Morza Egejskiego na Kaukaz. W korpusie służyli muzułmanie, zwłaszcza Arabowie. Miał on wejść do akcji na Bliskim Wschodzie. Penetracja świata arabskiego przez Niemcy i Włochy odbywała się pod hasłem " "wyzwolenia z ucisku kolonialnego 2. " W Berlinie swoje "biuro utworzył zbiegły z Indii lider Indyjskiego Kongresu " Narodowego, Subhas Chandra Bose, który stanął na czele ruchu "Wolne Indie i uczestniczył w formowaniu Legionu Indyjskiego. W Europie państwa neutralne - Hiszpania, Portugalia, Turcja, Szwajcaria i Szwecja - dostarczały Niemcom potrzebne im surowce i towary. 12 lipca 1942 l Druga wojna światowa, op. cit. s. 279. 2 T. K O D e c k i, Twierdze Czarnomorskie, Zeszyty KAW .n wojna światowa", Warszawa 1983, s. 4-5. .
•
131
roku Turcja zawarła z Niemcami umowę przewidującą sprzedaż miedzi i rudy uranowej, której dotkliwy brak odczuwał niemiecki przemysł zbrojeniowy, w zamian za dostawy niemieckiego uzbrojenia. Po wkroczeniu wojsk niemieckich na Zakau kazie Turcja przygotowywała się do wojny z ZSRR. W związku z tym 10 sierpnia ambasadorowie ZSRR i Wielkiej Brytanii w Ankarze wystąpili z jednobrzmiącymi oświadczeniami o poszanowaniu integralności terytorialnej Turcji i gotowości udzielenia jej pomocy w przypadku napaści na nią. Oświadczenia te osłabiły aktywność proniemieckich kół tureckich. Frankistowska Hiszpania, mimo wysłania na Front Wschodni 24-tysięcznej Błękitnej Dywizji", i deklaracji o utworzeniu imperium przez zajęcie Gibraltaru " i prowadzenie ekspansji w Afryce, podjęła decyzję o nieuczestniczeniu w wojnie. Niemniej jednak Niemcom i Włochom udzielała pomocy gospodarczej. Podobnie Portugalia gen. Antonio Salazara, choć będąca pod wpływami Wielkiej Brytanii, utrzymywała z państwami Osi rozległe stosunki handlowe, dostarczając Niemcom głównie wolfram 3. Szczególnie trudną sytuację ze względu na otoczenie przez siły zbrojne Osi miały państwa neutralne - Szwajcaria i Szwecja. Ta druga, główny dostawca rudy żelaza do Niemiec, w połowie 1942 roku zaczęła stopniowo rozluźniać współpracę z Niemcami. Spowodowało to zaostrzenie wzajemnych stosunków do tego stopnia, że w końcu 1942 roku Hitler uważał, iż jedyną metodą wymuszenia uległości Szwecji może być interwencja zbrojna. W tym celu OKW przygotowało plan zajęcia Szwecji z udziałem dwóch korpusów armijnych (XXXIII gen. Erwina Engelbrechta i LXX gen. Valentina Feuersteina), 25 DPanc. gen. Adolfa von Schella, a także 136 DP gen. Karla Rlista ze składu 20 armii górskiej, działającej w północnej Finlandii. Przed zaatakowaniem uratowały Szwecję niepowodzenia Niemców na frontach wojny, zwłaszcza na Froncie Wschodnim, na który w sierpniu 1 943 roku musiano dyslokować 25 DPanc. - główną siłę uderzeniową planowanej operacji. Zasiliła ona XLII korpus 4 armii pancernej, uwikłany wówczas w ciężkie walki obronne na prawobrzeżnej Ukrainie. Jedyną widoczną konsekwencją tego epizodu II wojny światowej był szybki rozwój szwedzkiego przemysłu zbrojenio wego, widoczny po dziś dzień 4. Niepowodzenia niemieckiego oręża jesienią 1942 roku wpłynęły na zmianę postaw wielu rządów państw Osi, w tym Włoch, które w grudniu 1942 roku zaproponowały Hitlerowi zawarcie rozejmu ze Związkiem Radzieckim. Ku takiemu rozwiązaniu skłaniała się też Finlandia, a Japonia zaproponowała nawet swoje "pośrednictwo". Tak oto rozpoczął się proces rozkładu państw Osi. 24 lipca 1942 roku w szczytowym okresie powodzenia letniej ofensywy niemiec kiej zachodni alianci osiągnęli wreszcie porozumienie w sprawie przełożenia na rok 1943 terminu rozpoczęcia inwazji przez kanał La Manche. Wiadomość tę zobowiązał się przekazać Stalinowi premier Churchill - główny inicjator tej zmiany. 3 Druga wojna światowa, op. cit.,
s.
27�279.
4 T. K o n e c k i, Alarm w Sztokholmie, Warszawa 1980,
1 32
s.
97-135.
Przybył on do Moskwy 1 2 sierpnia, gdy sytuacja na froncie stała się niezwykle groźna. Anglo-radziecki sojusz miał już za sobą miodowy miesiąc" - po ratyfikacji " 1 8 czerwca układu o zachodnim przymierzu. W lipcu wzajemne stosunki uległy pogorszeniu, co znalazło odzwierciedlenie w korespondencji Stalin-Churchill. Pogłębiające się różnice dotyczyły trzech spraw: drugiego frontu, przerwania munn�Skich konwojów oraz losu armii polskiej w ZSRR. Decyzję o przerwaniu munnańskich dostaw podjął Churchill po katastrofie PQ- 1 7. --Konwój liczył 34 statki chronione przez 2 1 okrętów i osłaniane przez 2 pancerniki, 1 lotniskowiec, 7 krążowników i 20 niszczycieli, lecz po uzyskaniu ' infonnacji o wyjściu z norweskiego fiordu Alta pancernika Tirpitz" wycofano " z niego krążowniki i niszczyciele, a statki rozproszono na Morzu Barentsa. Stały się one łatwym łupem samolotów 5 Floty Powietrznej oraz okrętów podwodnych: zatopione zostały 23 statki. Niektóre jednostki schroniły się aż na Nowej Ziemi 5. Informując Stalina o swej decyzji, Churchill depeszował: Nie uważamy " za słuszne ryzykować flotę Metropolii na wschód od Wyspy Niedźwiedziej ( ... ), Gdybyśmy stracili jeden czy dwa z naszych bardzo nielicznych wielkich okrętów lub gdyby nawet zostały one tylko mocno uszkodzone, podczas gdy «Tirpitz» i towarzyszące mu inne okręty, do których wkrótce ma dołączyć «Scharnhorst» , pozostałyby w akcji, to nasze panowanie na Atlantyku byłoby stracone ( ... ); to ograniczyłoby nasze wojenne wysiłki, przede wszystkim zaś przeszkodziłoby w transportowaniu przez ocean wielkich konwojów z woj skami amerykańskimi ( ... ) i uniemożliwiłoby utworzenie rzeczywiście silnego drugiego frontu w 1943 roku 6. Odpowiedź Stalina z 23 lipca była gniewna: ,;Z pisma widać, że, po pierwsze, rząd Wielkiej Brytanii odmawia dalszego zaopatrywania Związku Radzieckiego w materiały wojenne trasą północną i że, po drugie, pomimo wiadomego, uzgodnionego anglo-radzieckiego komunikatu o nie zwłocznym podjęciu kroków dla zorganizowania w 1942 roku drugiego frontu, rząd Wielkiej Brytanii odkłada tę sprawę na rok 1 943". Sprawę pierwszą Stalin określił jako ,,niezrożumiałą" i niewytłumaczalną", zaś o drugiej stwierdził, że " ,,zaczyna mieć niepoważny charakter" i że rząd radziecki ,,nie może się pogodzić z odkładaniem drugiego frontu w Europie na 1 943 rok" 7 W tej sytuacji premier Churchill uznał za konieczne osobiste spotkanie ze Stalinem. Zaproponował Kaukaz lub Astrachań, ale Stalin 3 1 lipca wysunął inną propozycję: Myślę, że najodpowiedniejszym miejscem naszego spotkania byłaby " Moskwa, której ani ja, ani członkowie rządu i szefowie Sztabu Generalnego nie możemy, w chwili obecnej napiętej walki z Niemcami, opuścić" 8. D. B u t l e r, J. G w y e r, op. cit., s. 382-383. 6 Korespolldencja Stalin-Churchill-Attlee, t. I, Warszawa 1960, s. 49-50. �
7 Ibidem, s. 52-53. 8 Ibidem, s. 54.
133
Wspominając ten wyjazd, Churchill napisał: Czułem się tak, jakbym niósł " wielką bryłę lodu na biegun północny". Towarzyszył mu w podróży wysłannik prezydenta Roosevelta, A. Harriman, co miało symbolizować jednomyślność Lon dynu i Waszyngtonu. Z ekspertów woj skowych do Moskwy udali się: szef Sztabu Imperialnego, gen. Alan Brooke, główny marszałek lotnictwa Arthur Tedder i zna jący biegle język rosyj ski gen. Archibald Wawell. Wizyta (dość szczegółowo, głównie na podstawie wspomnień Churchilla, od tworzona przez W.T. Kowalskiego w książce "Wielka Koalicja") odbywała się w ciężkiej atmosferze, gdyż Churchill już na pierwszym spotkaniu ze Stalinem oznajmił mu, że w 1 942 roku drugiego frontu nie będzie. ,,Jedynym jaśniejszym momentem była zapowiedź lądowania na kontynencie w roku 1 943, ale Stalin nie wydawał się przywiązywać do tego większej wagi. Dla niego liczył się tylko rok 1942; później sytuacja mogła ulec zupełnej odmianie ( ... ), wreszcie zwrócił się do Churchilla, zadając mu bardziej kłopotliwe niż niezręczne " pytanie: dlaczego Anglicy tak się boją Niemców? 9. Wiele wskazuje na to, że niedowierzający Anglikom Stalin liczył, iż pod presją Amerykanów drugi front powstanie jednak w 1 942 roku i wpłynie na radykalną zmianę sytuacji militarnej ZSRR. Stąd np. w radzieckiej propagandzie wizualnej w czerwcu-sierpniu 1942 roku pojawiły się plakaty, na których trzy pioruny z flagami trzech państw Wielkiej Koalicji godziły w pozieleniałego ze strachu Hitlera; na innych umieszczono hasło ,.zwycięstwo w 1 942 roku" . Teraz wszelkie nadzieje związane z drugim frontem prysły, a Niemcy parli na Kaukaz i Stalingrad. "Wreszcie, po przytłaczającym milczeniu, Stalin powiedział, że skoro nie możemy zorganizować lądowania we Francji jeszcze w tym roku, on nie ma prawa żądać czy też nalegać, musi jednak zaznaczyć, że nie zgadza się z moją argumentacją" - napisał Churchill. Z kolei premier Wielkiej Brytanii omówił problem bombardowań Niemiec i operację "Torch" - lądowanie w Afryce Północnej. Churchill był zaskoczony bystrością umysłu radzieckiego przywódcy, który od razu dostrzegł w tym przed sięwzięciu następujące korzyści: po pierwsze, operacja ta uderzy Rommla od tyłu, po drugie, zastopuje Hiszpanię, po trzecie, wywoła tarcia między Vichy a Niemcami na terenie Francji, po czwarte, odsłoni Włochy i ułatwi ich opanowanie. ,,Mało kto - napisał Churchill - potrafIłby w tak krótkim czasie przytoczyć racje, nad którymi męczyliśmy się całe miesiące. Stalin dostrzegł je natychmiast" . W drugim dniu rozmów na Kremlu Stalin wręczył Churchillowi memoriał zarzucający mocarstwom zachodnim wiarołomstwo, które komplikuje sytuację ZSRR. "Łatwo pojąć, że wyrzeczenie się przez rząd Wielkiej Brytanii utworzenia w 1 942 roku drugiego frontu w Europie zadaje moralny cios całej liczącej na to społeczności radzieckiej, komplikuje sytuację Armii Czerwonej na froncie i wy rządza szkodę planom dowództwa radzieckiego"
lO.
9 W. T. K o w a l s k i, Wielka koalicja, t. l, op. cit., s. 234-235. 10 Ibidem, s. 235 i 237; S. Bułler, J. Gwyer, op. cit., s. 500--503.
134
Dopiero w trzecim dniu wizyty Churchilla w Moskwie napięcie opadło. Mó wiono, że gdy Churchill chwalił wspaniałych rosyjskich żołnierzy", Stalin miał " zareagować: ,,Proszę nie przesadzać ! Nie są oni znów tacy wspaniali. Prawdę mówiąc, to jeszcze nie całkiem dobrzy żołnierze. Lecz oni uczą się i doskonalą z każdym dniem i wkrótce staną się takimi jak trzeba"
li.
W czasie pobytu w Moskwie Churchill spotkał się z gen. Andersem. Chodziły słuchy, że argumenty o rzekomej bliskiej już klęsce Armii Czerwonej pochodziły przede wszystkim od niego, a Churchill nakłaniał go, by opuścił "tonący okręt". Jest to o tyle niesłuszne, że rząd ZSRR już 26 lipca oświadczył, że nie ma zamiaru stawiać jakichkolwiek przeszkód w natychmiastowym przeprowadzeniu całkowitej ewakuacji polskiej armii. Opuszczając Moskwę, Churchill nie krył wielkiego zadowolenia. Jak uzasadnia je W.T. Kowalski, premier Wielkiej Brytanii przypieczętował wizytą moskiewską " ostateczne zwycięstwo swej linii strategicznej i politycznej : unikanie czynnego zaangażowania się w Europie, utrzymanie Ameryki na kierunku operacji przeciwko siłom Osi w Europie oraz utrwalenie sytuacji, w której wojnę z faszystowską Europą Rosja nadal będzie prowadzić w pojedynkę". Sprawdziła się rymowanka, Ballada o drugim froncie", " którą przytacza Warren F. KimbalI w swej książce Roosevelt, Churchill i II wojna " światowa". Oto ostatnia jej zwrotka: ułożona przez pewnego brytyjskiego generała, pt.
,,Kremlowski książę, żegnamy cię miło; Nie jesteś jedyny i gorzej już było. Choć wściekły jak diabli, nie będziesz się łudzić, Nici z frontu drugiego w czterdziestym drugim"
12.
Trzy dni po opuszczeniu przez Churchilla Moskwy miał miejsce brytyjsko -kanadyjski desant morski pod Dieppe, nad kanałem La Manche, który został niemal kompletnie zniszczony. Choć całe przedsięwzięcie miało charakter roz poznawczo-dywersyjny (zniszczenie 2 baterii artylerii nadbrzeżnej), zostało wy korzystane do uzasadnienia niemożności szybkiego sformowania drugiego frontu w Europie. Pogarszająca się sytuacja strategiczna Związku Radzieckiego nakazywała jednak przyjście mu z konkretną pomocą. Służyły temu próby wysyłania trasą północną pojedynczych statków, a we wrześniu - dużego konwoju, lecz znaczne straty zmusiły Churchilla do ponownego przerwania dostaw tą drogą aż do grudnia. Roosevelt i Churchill wystąpili też z rozmaitymi pomysłami wysłania brytyjsko -amerykańskich sił powietrznych na Kaukaz (operacja Velvet"), ale była to pro " pozycja z gatunku ,,za mało i za późno", zwłaszcza że Churchill był przeciwnikiem tej operacji przed bitwą w Egipcie. W istocie ani Anglicy, ani Amerykanie nie byli w stanie w tym czasie efektywnie pomóc Armii Czerwonej; zbyt małe mieli jeszcze wówczas armie i niewystarczającą 1 1 A. W e r t h, Russia, s. 34l . W . F. K i m b a I I, op. cit., s . 1 66.
12
135
produkcję zbrojeniową. Według źródeł niemieckich, Armia Czerwona liczyła na początku
1 943 roku 13 mln ludzi (źródła radzieckie to potwierdzają), podczas gdy
w armii Stanów Zjednoczonych (w siłach lądowych, marynarce, piechocie morskiej i straży przybrzeżnej) służyło 7 mln mężczyzn i kobiet, zaś w siłach zbrojnych Wielkiej Brytanii - około
4 mln. Dysproporcja ta utrzymywała się zresztą aż do 20% liczebności sił zbrojnych
końca wojny, a Anglosasi nie angażowali więcej niż
Niemiec. Prezydent Roosevelt, a z nim sekretarz wojny Henry Stimson i szef Sztabu Generalnego gen. George Marshall, obawiali się negatywnych reakcji społecznych na ewentualne zwiększenie poboru. Mieli oni zresztą świadomość komfortowego położenia kraju, któremu inwazja nie zagrażała, dopóki Armia Czerwona stawiała czoło głównej masie wojsk lądowych nieprzyjaciela. Uznali zatem, że Stanom Zjednoczonym wystarczy
90 dywizji, ale każde większe za
grożenie trwałości Frontu Wschodniego i wizj a kapitulacji ZSRR lub zawarcia przez niego osobnego pokoju z Niemcami budziły w Waszyngtonie duży niepokój. Również amerykański wkład wojenny nie stanowił w 1942 roku zapowiadanego przez Roosevelta "arsenału demokracji" , choć już wtedy odgrywał znaczącą rolę w produkcji uzbrojenia. W ramach lend-Iease Amerykanie i Anglicy dostarczyli Związkowi Radzieckiemu
5400 czołgów (on sam wyprodukował 25 000). Nie były
to zbyt udane konstrukcje i radzieckie załogi z obawą do nich wchodziły. Jeden z wziętych do niemieckiej niewoli czołgistów tak je charakteryzował: "Klapy łatwo się rozpadają, silnik się przegrzewa, a mechanizm przenoszenia napędu jest do niczego" . Zdecydowanie lepszą opinią cieszyły się alianckie samoloty, nawet
przestarzałe angielskie "Hurricany" . Najbardziej przydatne okazały się samochody terenowe, używane jako ciągniki artyleryjskie. O zwiększenie dostaw samochodów ciężarowych oraz aluminium prosił Stalin Churchilla przy pożegnaniu w Moskwie 13.
Tymczasem amerykańscy analitycy wojskowi ostrzegali, że upadek ZSRR byłby ,,katastrofą" , w której wyniku Stany Zjednoczone znalazłyby się w ,,rozpacz liwym położeniu, ponieważ musiałyby samotnie stawić czoło państwom Osi" . Zmusiłoby to USA do "przyjęcia strategii defensywnej na europejskim teatrze wojennym i prowadzenia strategicznej ofensywy na teatrze japońskim" . Wspólny zespół alianckich analityków wojskowych orzekł też, że nawet w razie sukcesu operacji "Torch" , przy klęsce Sowietów alianci nie byliby w stanie w Europie wyjść ze strategii defensywy. Wielka B rytania zachowałaby może niezawisłość, ale atak na kontynent byłby niemożliwy 14. W pesymistycznych ocenach utwierdzały zachodnich przywódców niepowo dzenia w bitwie o Atlantyk, które spowolniły dostawy niezbędne do przeprowa dzenia operacji "Torch" . W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 1 942 roku Niemcy zatopili 681 statków o pojemności
3557 tys. ton, z czego 589 statków (ponad 3 mln BRT) na Atlantyku
i Oceanie Lodowatym, przy nieznacznych stratach własnych (zniszczeniu uległo 13
14
136
D. B u t l e r, J. G w y e r, op.cit., s. 503. W. F. K i m b a I I, op. cit., s. 1 7 1 . .
zaledwie
3,9% działających U-Bootów). Na każdy niemiecki okręt podwodny przypadało codziennie 300 ton zatopionych statków. Dopiero w drugiej połowie 1942 roku, dzięki różnym zabiegom, alianci opanowali sytuację na Atlantyku, co musiał przyznać admirał Donitz
IS.
Innego rodzaju straty ponosili alianci na Morzu Śródziemnym. W trzeciej,
wreszcie udanej operacji "Pedestal" w połowie sierpnia dotarło na Maltę pięć z czternastu wysłanych transportowców z zaopatrzeniem, lecz Brytyjczycy ponieśli przy tym ciężkie straty: lotniskowiec, dwa krążowniki i niszczyciel zostały zato pione, a wiele okrętów uszkodzonych. Wyspa mogła się jednak nadal bronić, gdyż - jak to określił Churchill - odzyskała siły
16.
Wojska Rommla natomiast, coraz gorzej zaopatrywane przez skutecznie tropione i atakowane przez Anglików konwoje, nie miały siły wtargnąć "w samo serce Egiptu" , choć flota brytyjska już w lipcu na wszelki wypadek opuściła Aleksandrię. Nadwerężona komunikacja i wyczerpanie żołnierzy uniemożliwiały Rommlowi - jak o tym później napisał Churchill - realizację ambitnych planów opanowania Kanału Sueskiego. W sierpniu
1 942 roku rozpoczęła się jedna z przełomowych bitew na Pacyfiku: 1 9 tys. amerykańskich
na Guadalcanal w archipelagu Wysp Salomona wylądowało
piechurów morskich. Stratedzy amerykańscy liczyli na powstrzymanie dalszej ekspansji Japończyków na południe. Do listopada trwały walki, głównie na morzu; dochodziło w nich do wymiany ognia między pancernikami, co było rzadkością w II wojnie światowej. Japończycy ponieśli w nich duże straty: sześć okrętów, w tym dwa pancerniki zatopione, trzy krążowniki i jedenaście transportowców z posiłkami - uszkodzone. Amerykanie stracili dziewięć okrętów, a jeden pancernik został uszkodzony. Z sił lądowych na Guadalcanal Amerykanie nie mieli nigdy więcej niż
50 tys. żołnierzy, a Japończycy
-
30 tys. 1 7
Na Froncie Chińskim Japończycy musieli utrzymywać półmilionową armię, gdyż Chińczycy mieli pod bronią ponad
5,5 mln ludzi.
Rzeczą charakterystyczną był stale zwiększaj ący się udział kobiet w armiach alianckich, zwłaszcza w Annii Czerwonej . W annii amerykańskiej np. tylko w
1 942 roku przywdziało mundur 100 tys. kobiet, a w kolejnych latach drugie
tyle zasiliło fonnacje kobiecej służby pilotów Sił Powietrznych, kobiecego korpusu armii, pomocniczej służby Straży Przybrzeżnej , a nawet jednostek floty i piechoty morskiej 18.
Problem drugiego frontu ożył jeszcze raz w czasie wizyty w Moskwie przywód cy republikanów, WendelIa Willkiego. Przybył on około
20 września w charakterze
osobistego przedstawiciela prezydenta USA i został przyjęty z dużymi honorami przez Stalina i Mołotowa: zawieziono go na rżewski odcinek frontu, gdzie toczono 15 S. W.
16
R o s k i l l, 77le WaratSea.
1 939-1 945,
J. L i P i ń s k i , op. cit., s . 291-293.
vol II. London 1958. s. 2 1 1 .
1 7 Mała Encyklopedia Wojskowa, hasło: Guadalcanal, 18 K. M i c h a ł e k, op. cit., s. 378.
t. l,
s.
491-492.
1 37
w tym czasie zacięte boje odciążające, za cenę dużych strat i przy nikłych efektach. Pokazano mu też kilka zakładów zbrojeniowych. Willkie nie ukrywał, że Roosevelt był za otwarciem drugiego frontu w 1942 roku, ale natknął się na opór angielskich generałów i samego Churchilla. Istotnym punktem programu wizyty Willkiego w ZSRR było spotkanie z kil koma pisarzami i dziennikarzami radzieckimi. Wzięli w nim udział m.in. Ilia Erenburg, gen. Aleksiej Ignatiew, autor poczytnej wówczas książki "Pięćdziesiąt lat w szeregu" Konstanty Simonow i dziennikarz Borys Wojtiechow. Willkiemu towarzyszył Joseph Bemes, nieźle mówiący po rosyjsku redaktor działu zagranicz nego gazety ,,New York Herald Tribune". Oto jak po latach rozmowę tę opisał K. Simonow: "Willkie był jeszcze niestarym, rosłym i krzepkim mężczyzną. Chciał nam pokazać, że jest człowiekiem szczerym i woli szczerą rozmowę niż dyplomatyczne formułki. Nie orientuję się, jak dalece moje wrażenia odpowiadały rzeczywistości, ale usposobiło mnie to przychylnie do Willkiego. Trzeba oddać mu sprawiedliwość, że przez' kilka godzin mężnie wysłuchiwał gorzkiej prawdy, którą wszyscy czterej mówiliśmy mu prosto w oczy. Taka już była jego misja. Natomiast nasza misja polegała na tym, żeby wyłożyć mu wszystko, co myś leliśmy na temat tego, że Amerykanie i Anglicy jeszcze nie utworzyli i nie zamierzają w najbliższej przyszłości utworzyć drugiego frontu. Zresztą o niczym innym nie mieliśmy nawet ochoty mówić (. . . ). Sytuacja nie skłaniała do robienia uników. Niemcy byli na Kaukazie, nad Wołgą, na przedmieściach Leningradu i o dwieście kilometrów od domu, w którym rozmawialiśmy z panem Willkiem. Dopiero co wróciłem ze Stalingradu, więc tego wieczoru wcale nie miałem ochoty dziękować Amerykaninowi, a w jego osobie Ameryce, ani za amerykańskie konserwy, ani za amerykańskie aparaty telefoniczne, ani za amerykańskie willisy i ciężarówki, ani za amerykańskie czołgi. W każdym razie wyrażenie wdzięczności za to wszystko przychodziło mi wówczas z trudem. Najważniejsze, co chciałem powiedzieć i co tego wieczoru powiedziałem, dotyczyło czego innego: że pomoc w zaopatrzeniu i nawet w uzbrojeniu to wcale nie to, co można by nazwać żołnierskim braterstwem aliantów w wojnie ze wspólnym wrogiem, że czołg amerykański to oczywiście dobra rzecz, ale dopóki siedzi w nim, strzela i trafiony płonie Rosjanin, a nie Amerykanin, to jeszcze nie ma mowy o braterstwie broni. Będzie można o nim mówić dopiero wtedy, gdy po Europie zaczną się poruszać i strzelać do Niem ców czołgi zarówno z załogą rosyjską, jak i amerykańską. O tym myślą i tego oczekują ludzie, którzy walczą na froncie, również ci w Stalingradzie, skąd wróciłem. Co się zaś tyczy amerykańskiego sprzętu bojowego, o który zapytał mnie minister Willkie, to chciałbym tutaj potwierdzić, że nieraz go oglądałem i że 138
ludzie, do których rąk on trafia, staraj ą się skutecznie go wykorzystywać. Ale nie chciałbym przesadzać z wyrażaniem w ich imieniu wdzięczności za ten sprzęt. Zdaniem tych ludzi, nie może on zastąpić wciąż jeszcze nie utworzonego drugiego frontu. Mniej więcej tak właśnie powiedziałem na spotkaniu z Willkiem owego wie czora, kiedy jeszcze nie ochłonąłem ze stalingradzkich wrażeń. Muszę dodać, że w dążeniu do jak najdokładniejszego odtworzenia naszej rozmowy oparłem się nie tylko na pamięci, ale również na jednym ze swoich listów, w którym w
1 942 roku opisałem to spotkanie z Willkiem.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Willkie napisał książkę o swej podróży. W jednym z jej rozdziałów jest mowa o naszym spotkaniu. Jak to się często zdarza, ja zapamiętałem z tej rozmowy jedno, a Willkie - drugie. Dlatego w uzupełnieniu tego, co powiedziałem, przytoczę tu fragment jego wspomnień:
«(. . . ) Przez kilka dni usiłowałem przekonać mych rozmówców, że ze strony
Związku Radzieckiego byłoby dobrym poświęceniem, gdyby wysłali swego wiel kiego kompozytora, Dymitra Szostakowicza, z wizytą do Stanów Zjednoczonych ( . . . ).
- Powinniśmy nauczyć się wzajemnie rozumieć - powiedziałem. - Powinniśmy
się uczyć wzajemnego poznawania. Jesteśmy sojusznikami w tej wojnie i naród amerykański nie porzuci was na pastwę losu, dopóki Hitler nie będzie rozgromiony. Chciałbym, żebyśmy współpracowali również w czasach pokoju (. .. ).
Tym razem odpowiedział mi Simonow. - Panie Willkie, wzajemne zrozumienie
jest procesem dwustronnym. Zawsze usiłowaliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o Ameryce. Zapożyczyliśmy od Was wiele, posyłaliśmy naszych najlepszych ludzi, żeby uczuli się w Ameryce. Wiemy to i owo o waszym kraju, co prawda nie tyle, ile byśmy chcieli, ale wystarczaj ąco, żeby zrozumieć, dlaczego chcecie zaprosić Szostakowicza. Powinniście wysłać do nas kilku doświadczonych ludzi, którzy pogłębiliby waszą wiedzę o nas. Być może zrozumielibyście wtedy, dlaczego nie przyjmujemy ciepło takich zaproszeń. Widzi pan, jesteśmy zaangażowani w walkę na śmierć i życie. Nie tylko nasze własne losy, ale również idea, która te losy ukształtowała, waży się dzisiejszego wieczora na ulicach Stalingradu. Tłumaczyć nam, że powinniśmy wysłać muzyka do Stanów Zjednoczonych - które również są zaangażowane w tę wojnę i gdzie także losy ludzkie leżą na szalach wagi - po to, aby przekonać was muzyką o sprawach oczywistych, to nader oryginalny sposób obrażania nas». - Myślę, że pojąłem go właściwie - pisał dalej Simonow. - Rzecz jasna owego wieczoru mówiłem nie tylko ja, lecz cała nasza czwórka - Woj tiechow, Ignatiew, a naj więcej , najostrzej i najbardziej przekonywająco mówił Erenburg, na którego barkach spoczywał główny ciężar sporu. W ciągu wieczora Willkie kilkakrotnie czerwieniał na twarzy, wybuchał gnie wem, ciskał przekleństwa i nawet kilka razy obraził się, ale właśnie dlatego, że nasze zarzuty bolały go, ten człowiek mi się podobał.
1 39
Joseph Bames, który tłumaczył znaczną część rozmowy, gdy dochodziło do szczególnie ostrych spięć, marszczył się boleśnie i starał się żartem złagodzić sytuację. Przyglądając się temu człowiekowi wyczuwałem, że odnosi się on z głęboką sympatią do walczącej Rosji, którą odwiedził jako towarzysz podróży i tłumacz WendelIa Willkiego. Ucieszyłem się więc, kiedy w kilka lat potem otrzymałem od niego list potwierdzający moje pierwsze wrażenie. Wspominał o tamtym, wspólnie spędzonym wieczorze z nieżyjącym już wtedy Willkiem i powiadomił mnie, że przełożył na angielski i przygotowuje do druku moje «Dnie i noce». Tak przeciągnięta została niedostrzegalna nić łącząca tamto spotkanie z Will kiem i Bamesem jesienią
1 942 roku, gdy jeszcze byłem pod dużym wrażeniem 1946, kiedy przełożone przez
Stalingradu, z moim wyjazdem do Ameryki w roku
B amesa «Dnie i noce» stały się tam jednym z bestsellerów pierwszego roku po wojnie" 19. W radzieckiej propagandzie skwapliwie wykorzystano oświadczenie złożone przez Willkiego na konferencji prasowej dla anglo-amerykańskich korespondentów: "Żywię dziś przekonanie, że możemy okazać Wam pomoc, tworząc z Anglią prawdziwy drugi front w Europie w najbliższym momencie, który zaakceptuj ą nasi wojskowi przywódcy. Niektórzy z nich zaś chyba potrzebują tego, by opinia 20. publiczna ich nieco pobudziła" Podchwyciły to radzieckie gazety, przedstawiaj ąc karykatury skostniałych
angielskich generałów. Churchill wpadł we wściekłość, uważając, że Willkie przekreślił jego moskiewski sukces. Tymczasem
3 października, tuż po wyjeździe
Willkiego, Stalin odpowiedział listownie na trzy pytania korespondenta amerykań skiej agencji "Associated Pres s" , P. Cassidy'ego. Pierwsze pytanie brzmiało: "Jakie miejsce zajmuje możliwość istnienia drugiego frontu w radzieckiej ocenie bieżącej sytuacji?" . Odpowiedź Stalina była krótka: "Bardzo ważne, można powiedzieć - pierwszorzędne miejsce" . Wiązało się z tym pytanie drugie: "W
jakim stopniu efektywna jest pomoc sojuszników Związku Radzieckiego i co można by było uczynić, aby ją rozszerzyć i polepszyć?" . Odpowiedź: "W porów naniu z pomocą, jakiej udziela soj usznikom Związek Radziecki, ściągając na siebie główne siły niemieckich wojsk faszystowskich - pomoc sojuszników dla Związku Radzieckiego jest na razie jeszcze mało efektywna. Aby ją rozszerzyć i polepszyć, potrzebne jest tylko jedno: wykonanie przez sojuszników ich zobowiązań cał 21. kowicie i w porę" Szczytowym antybrytyjskim posunięciem Związku Radzieckiego była nota Mołotowa z 15 października - naj trudniejszego dnia w Stalingradzie - w sprawie osądzenia Rudolfa Hessa. Jednocześnie w "Prawdzie" opublikowany został artykuł, kończący się stwierdzeniem: "Trzeba wreszcie określić, kim jest obecnie Hess 19 K. S i m o n o w, Różne dni. op. cit., s. 158-160. 20 A. W e r t h, op. cit., s . 345-346. 21 J. S t a I i n. O Wielkiej Wojnie Narodowej Związku Radzjeckiego, Warszawa b.d. , s. 53-54.
140
- przestępcą czy też pełnomocnym przedstawicielem hitlerowskiego rządu w Anglii, cieszącym się nietykalnością?". Nagłośnienie "problemu Hessa" miało na celu wyeliminowanie z rządu brytyj skiego rzekomych "monachijczyków", którzy byli przeciwni utworzeniu drugiego frontu. Napięcie między Londynem a Moskwą trwało, mimo przybycia do Archangiel ska konwoju PQ- 1 8, gdyż premier Churchill znów zapowiedział wstrzymanie dostaw z powodu braku koniecznych do ich obrony okrętów, które zostały zaan gażowane w operacji "Torch". By złagodzić reakcję Stalina, Churchill wspomniał o możliwości podjęcia na początku 1 943 roku operacji "Velwet" oraz' o nadprog ramowej dostawie 150 myśliwców Spitftre. Odpowiedź Stalina ograniczyła się jednak tym razem do ... podziękowania za list. Dlatego jego radiowe wystąpienie 6 listopada było dla aliantów przyjemnym zaskoczeniem. Stalin bowiem, wskazując na znaczenie koalicji z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, podkreślił z naciskiem, że zespolenie się z nimi w bojowy sojusz niewątpliwie pozwoli zwyciężyć koalicję włosko-niemiecką. Nie omieszkał zarazem przyczyn sukcesów niemieckich na Froncie Wschodnim dopatrzeć się w braku drugiego frontu, który mógłby odciągnąć około 60 dywizji niemieckich i 20 sojuszników Niemiec. Gdyby tak się stało, Armia Czerwona znajdowałaby się dziś "gdzieś koło Pskowa, Mińska, Żytomierza i Odessy (... ), a więc już latem tego roku niemiecka armia faszystowska stałaby w obliczu katastrofy". Przechodząc z kolei do zadań oczekujących kraj i Armię Czerwoną, Stalin nawiązał do wywiadu Hitlera. "W rozmowie z tureckim generałem Erkiletem, ogłoszonej w tureckiej gazecie «Dżumhuriet», ludożerca Hitler powiada: «Unicestwimy Rosję, ażeby nigdy więcej nie mogła się podźwignąć». Zdaje się, że wyraźnie, chociaż i głupawo. (Śmiech). My nie stawiamy sobie takiego zadania, aby unicestwić Niemcy, gdyż unicestwić Niemiec nie można, tak samo jak nie można unicestwić Rosji. Ale unicestwić państwo hitlerowskie - można i trzeba. (Burzliwe oklaski). Nasze pierwsze zadanie na tym właśnie polega, by unicestwić hitlerowskie państwo i jego inspiratorów. (Burzliwe oklaski). W tej samej rozmowie z tym samym generałem ludożerca Hitler kontynuuje: «Będziemy prowadzili wojnę do tej chwili, aż w Rosji nie będzie już zorganizowanej siły wojennej». Zdaje się wyraźnie, chociaż i bzdurnie. (Śmiech). My nie stawiamy sobie zadania, ażeby unicestwić wszelką zorganizowaną siłę wojenną Niemiec, gdyż pierwszy lepszy człowiek, który nie jest analfabetą, zrozumie, że jest to nie tylko niemożliwe w stosunku do Niemiec, tak samo jak w stosunku do Rosji, lecz również niecelowe z punktu widzenia zwycięzcy. (Burzliwe oklaski). Nasze drugie zadanie na tym właśnie polega, by unicestwić hitlerowską armię i jej kierowników. . (Burzliwe oklaski). Hitlerowscy szubrawcy wzięli sobie za zasadę torturowanie jeńców radzieckich, zabijanie ich setkami, skazywanie tysięcy z nich na śmierć głodową. Dokonują oni gwałtów i mordują ludność cywilną okupowanych terenów naszego kraju, mężczyzn
141
i kobiety, dzieci i starców, naszych braci i siostry. Postawili sobie za cel przekształcić w niewolników lub wytępić ludność Ukrainy, Białorusi, krajów nadbałtyckich, Mołdawii, Krymu, Kaukazu. Jedynie nędznicy i łotry, ludzie wyzuci z honoru, którzy stoczyli się do poziomu bydląt, mogą sobie pozwalać na takie nikczemności w stosunku do niewinnej i bezbronnej ludności. Ale to nie wszystko. Pokryli oni Europę szubieni cami i obozami koncentracyjnymi. Wprowadzili nikczemny «system zakładników», rozstrzeliwują i wieszaj ą zupełnie niewinnych obywateli, wziętych <<jako zastaw», dlatego że jakiemuś tam niemieckiemu bydlakowi przeszkodzono gwałcić kobiety lub grabić mieszkańców. Uczynili z Europy więzienie narodów i to nazywają oni «nowym ładem w Europie». Znamy sprawców tych bezeceństw, budowniczych «nowego ładu w Europie», wszystkich tych świeżo upieczonych generał-gubernatorów lub po prostu gubernatorów, komendantów i podkomendantów. Nazwiska ich znane są dziesiątkom tysięcy storturowanych ludzi. Niechaj wiedzą ci oprawcy, że nie uda im się ujść odpowiedzialności za swe zbrodnie i uniknąć karzącej ręki udręczonych narodów. Nasze trzecie zadanie polega na tym, by zburzyć znienawidzony nowy ład w Europie i ukarać jego budowniczych.
Takie są nasze zadania. (Burzliwe oklaski)" 22. W listopadzie i grudniu Stalin w korespondencji z Churchillem i Rooseveltem
wypytywał z rosnącą natarczywością o przygotowania do otwarcia drugiego frontu w roku
1 943, traktując operację w północnej Afryce jako mało skuteczną dla
odciążenia Armii Czerwonej . Stawiało to przywódców mocarstw zachodnich, tłumaczących się z niewykonania zobowiązań, w niezręcznej sytuacji, zwłaszcza że Stalin uporczywie odmawiał udziału w spotkaniu Wielkiej Trójki dla wymiany poglądów poza granicami ZSRR. W ten sposób na konferencji w Casablance w styczniu
1943 roku zabrakło Stalina, a właśnie tam zapadły decyzje o przesunięciu 1944. Tymczasem już w grudniu 1942 roku amerykański podsekretarz stanu Sumner
otwarcia drugiego frontu na rok
Welles, nawiązując do obaw, jakie wyrazili brytyjscy politycy dziesięć miesięcy wcześniej, powiedział brytyjskiemu ambasadorowi w Waszyngtonie, Halifaxowi, że ,jeśli Niemcy upadną. zanim nasze dwa rządy dojdą do jakiegoś porozumienia z Rosją, możemy się spodziewać marszu na zachód rosyjskich wojsk w ślad za niemieckimi i nikt nie będzie w stanie przewidzieć, gdzie się zatrzymają: w państwach bałtyckich rzecz jasna, prawdopodobnie w Rumunii, Finlandii i kto wie, gdzie jeszcze. Zatrzyma nie ich za pomocą fizycznej presji nie będzie leżeć w mocy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii (. .. ). Możemy zapewne osiągnąć porozumienie teraz, aby uniknąć tych niebezpieczeństw, ponieważ nadal mamy do zaofiarowania Rosji wiele z tego, czego jej nie staje. Lecz jeśli będziemy zwlekać, wkrótce może być za późno". Przytaczając te słowa, amerykański autor pisze, że operacja Torch" była " czymś więcej niż atakiem na Niemcy i ich sojuszników, czymś więcej niż próbą utrzymania Związku Radzieckiego na placu boju, więcej niż środkiem zognis22 Ibidem,
142
s.
61 i
n.
kowania działań na wojnie z Hitlerem. Była polityczną deklaracją niezawisłości, a w każdym razie - deklaracją woli Anglosasów uniknięcia uzależnienia od Armii Czerwonej 23 . W miarę wzrostu radzieckiego oporu na froncie politycy amerykańscy musieli zacząć zdawać sobie sprawę, że problemem jest nie tylko bieżąca współpraca, a ściślej pomoc udzielana Związkowi Radzieckiemu, ale i kwestia ułożenia tej współpracy w przyszłości, zwłaszcza po zakończeniu wojny. Temat ten był cał kowicie "zmonopolizowany" przez prezydenta Roosevelta i nawet sekretarz stanu Cordell Hull otrzymywał zaledwie okruchy informacji. Obaj jednak wiedzieli, że Stalin ma do wyboru dwie możliwości: - pierwsza oznaczała izolację i utrzymanie zbrojeń na wielką skalę po uzyskaniu żądanych granic; - druga zakładała stanie się częścią świata i podjęcie wszystkich zobowiązań w ramach międzynarodowego współistnienia i współpracy. Do ciekawej wymiany zdań w tej kwestii doszło między Hullem a Mołotowem w październiku 1 943 roku, w czasie konferencji ministrów spraw zagranicznych, poprzedzającej spotkanie Wielkiej Trójki w Teheranie. Otóż w rozmowie na temat stworzenia fundamentów powojennego świata Mołotow zauważył: - Izolacja zgubiła Pański kraj, czyż nie, panie ministrze? - Tak, to prawda - zgodził się Hull. I izolacja niemal zgubiła Pański kraj. Czyż nie, panie ministrze? Mołotow ponoć uśmiechnął się, przyznając Hullowi rację 24. Nikt nie łudził się, że po wojnie Związek Radziecki odstąpi od komunistycznego systemu, zrezygnuje z państwowego monopolu na gospodarkę i handel zagraniczny. W Waszyngtonie tego nie oczekiwano, spodziewano się jednak, że uda się znaleźć sposób na zaangażowanie Rosji w odbudowę gospodarki światowej na zasadach liberalno-kapitalistycznych. Nie wszyscy w to wszelako wierzyli. Adolf Berle, jeden z pomocników sekretarza stanu, najwybitniejszy w tzw. truście mózgów, zapisał w swym dzienniku pod datą 27 października 1 942 roku: ,,zasada organi zująca powojenną Europę będzie opierać się albo na wytycznych Stalina, albo na liberalnych i indywidualnych zasadach" 25. O ile Departament Stanu sceptycznie oceniał możliwości korzystnego ułożenia radziecko-amerykańskich stosunków gospodarczych, o tyle Biały Dom był pod tym względem nastawiony optymistycznie. Dobry klimat do rozwoju tych stosunków miał stworzyć lend-lease. Jeśli nawet na pierwszym spotkaniu z ambasadorem ZSRR, Konstantinem Umanskim, we wrześniu 1941 roku prezydent Roosevelt wyrażał zaniepokojenie zbyt wolnym uruchamianiem tej fonny pomocy dla Związku Radzieckiego "z powodu niepopularności Rosji wśród dużych grup w Stanach Zjednoczonych, które dysponują wielką siłą w Kongresie" i radził uczynić gest -
23 W. F. K i m b a l I, op. cit., s. 176-177. L. C. G a r d n e r, op. cit., s. 174. 2S Ibidem, s. 176-179.
24
143
w postaci przywrócenia swobód religijnych, to po upływie roku niektórzy z ad ministratorów
lend-lease mówili: Po wojnie potrzebujemy Rosji jako prawdziwego
przyjaciela i klienta" .
"
Gen. John Bums, zajmujący się programem
lend-lease, w październiku 1 942
roku wręczył Harry'emu Hopkinsowi obszerne memorandum na temat stosunków ze Związkiem Radzieckim, w którym na zakończenie mówi się:
Powojenne " zapotrzebowanie Rosj i na produkty amerykańskie będzie po prostu przytłaczające. Musi ona nie tylko odrobić straty wojenne w budownictwie, przemyśle, surowcach,
rolnictwie, lecz także dostarczyć zaopatrzenie, które zapewni wzrost poziomu życia po wojnie" 26. Takie oceny czynników rządowych zaostrzały zastrzeżenia Departamentu Stanu. Były ambasador USA w Moskwie, William Bullit, który jako przeciwnik Depar tamentu Stanu został wyznaczony na to stanowisko przez Roosevelta, zmienił teraz swoje poglądy i popierał politykę Hulla. Nakłaniał on Roosevelta do szybkiego spotkania się ze Stalinem, przypominając mu o losie Wilsona, którego w Paryżu powalił atak paraliżu będący efektem zbyt długiego czekania. Przestrzegał on, że w razie poddania się Niemiec wpływ Ameryki na Rosję zniknie i zamiast powojen nej równowagi sił w Europie zapanuje
równowaga niemocy". " Hitler nie zamierzał się jednak poddawać, a Niemcy nie stały jeszcze na progu
katastrofy. Nawet po zakończeniu dramatu stalingradzkiego Hitler wydał swym wojskom w Tunezji rozkaz: ,,żadnej kapitulacji, żadnej ewakuacji!" Jeśli wiosną i latem
1 943 roku w Sztokholmie doszło do niemiecko-radzieckich rozmów son
dażowych w sprawie zawarcia odrębnego pokoju z udziałem urzędników średniego szczebla, to stało się tak prawdopodobnie bez wiedzy Hitlera. Rozmowy te odbyły się po marcowej klęsce radzieckiej pod Charkowem 27. Dyplomacja aliancka musiała jednak już w
1942 roku przygotować program
ułożenia dalszych stosunków z ZSRR, zwłaszcza że utworzenie drugiego frontu w Europie w
1943 roku stawało się problematyczne. Premier Churchill, który
przeforsował podjęcie operacji
Torch", już w czasie swej wizyty w Moskwie " rysował Stalinowi krokodyla mającego przedstawiać Europę i wskazywał na jego ,,miękki brzuch", który miał być zaatakowany wówczas, gdy ,,zaatakujemy jego twardą paszczę" . Gdy jednak rozpoczęta operacja Torch" zaczęła się coraz bardziej " komplikować, stało się jasne, że o zaatakowaniu wspomnianej "twardej paszczy" jednocześnie z desantem na Sycylii i we Włoszech nie może być mowy. Roosevel towska idea wygrania wyścigu do Berlina zaczęła być coraz mniej realna. Zarówno dla Churchilla, jak i dla Roosevelta bitwa stalingradzka stała się sprawdzianem solidarności wschodniego partnera. W miarę jej przedłużania się i wzrostu zaciętości oraz w związku z nieoczekiwanym zwrotem między broniącymi się i atakującymi stawało się oczywiste, że Związek Radziecki przetrwał niemiecką
ofensywę i że w tym ogromnym starciu dwóch ponadmilionowych armii to on był 26
27
144
Ibidem, s. 178-179; W. F. K i m b a 1 1, op. cit., s. 221-222. L. C. G a r d n e r, op. cit., s. 1 78-179.
górą. W
tej
sytuacji stawało się j asne, że trzeba na zawsze porzucić myśl, że pokój
zależy wyłącznie od Anglików i Amerykanów. Żaden z przywódców trzech mocarstw nie zamierzał jednak przekształcić drugiej wojny w trzecią. Pozostawała tylko kwestia: jak tego uniknąć? Churchill przychylał się do wypracowania równowagi sił, która pozwoliłaby trzymać Rosjan w ryzach, ale nie dopuściłaby do zaniechania starań o przedłużenie przymierza. Roosevelt odwrócił tę kolejność: opowiadał się za przymierzem na okres powojenny, ale i powstrzymaniem się przed porozumieniem, które naraziłoby na szwank bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Obaj jednak nie dopuszczali myśli, by te różnice w poglądach mogły podzielić ich kraje. Odmienny sposób podej ścia do stosunków ze Związkiem Radzieckim zaważył natomiast w istotny sposób na rozstrzygnięciu wszystkich światowych problemów w końcowej fazie wojny. Rozwój politycznych i militarnych wydarzeń w
1 942 roku śledziła bacznie
światła część społeczeństwa polskiego, ocieraj ąca się codziennie o zagrożenie własnego życia i będąca świadkiem prześladowania innych. Społeczeństwo polskie odczuwało też skutki odwetowych ataków radzieckiego lotnictwa. Właśnie późnym latem i jesienią
1942 roku radzieckie lotnictwo dalekiego zasięgu podjęło nocne
bombardowania licznych miast polskich. O ile jednak bombardowanie takich obiektów, jak rafineria w Drohobyczu czy stacja przeładunkowa w Borysławiu było dla wszystkich zrozumiałe (Niemcy natychmiast zareagowali ustawieniem obok tych niezwykle cennych dla nich obiektów artylerii przeciwlotniczej), to bombardowanie np. dzielnic mieszkalnych Warszawy spotykało się z uzasadnionym oburzeniem ludności. W pierwszym, sierpniowym bombardowaniu Warszawy bomby spadły np. na willową dzielnicę Żoliborz; w gruzach zburzonych domów znalazło śmierć wielu mieszkańców ul. Kozietulskiego. W następnym, wrześniowym nalocie bomby spadły w Śródmieściu, na Woli, Powiślu i na Pradze. Bardzo ucierpiały domy przy ul. Smolnej i w jej okolicach. Niewykluczone, że atakowano most Poniatowskiego. Na Woli spaliły się zakłady zbożowe Michlera, nie opodal ul. Młynarskiej zginęło wówczas ponad
60 Niemców, a około 300 było rannych. Bomby trafiły w około
50 budynków mieszkalnych. Bombardowania te, o które sami Niemcy oskarżali lotnictwo radzieckie, miały zapewne świadczyć, że Związek Radziecki nie tylko broni się gdzieś tam, w Stalin gradzie, ale i atakuje, i to na głębokość kilku tysięcy kilometrów. Z drugiej jednak strony Polacy zadawali słuszne pytania: dlaczego Rosjanie właśnie nas bombardują? Dlaczego Warszawę, a nie Berlin, Królewiec czy inne niemieckie miasta? Można byłoby to jeszcze zrozumieć, gdyby bombardowano mosty, tory kole jowe, dworce i stacje towarowe, ale miasto ze sterroryzowaną ludnością cywilną? ! W czasie działań wojennych na takie pytania nie ma jednak rzeczowej odpowiedzi, o czym świadczy choćby dywanowe zbombardowanie Drezna pod koniec wojny 28
Krzysztof Dunin-Wąsowicz. Warszawa w latach 1939-1945. Warszawa 1984 s. 121; A. S z e m s k i. Skradziona młodość. Warszawa 1 999. s. 229-234.
pIiń
10
-
28.
Stalingrad
VIII
Pierwszy szturm Dochodziła godzina
1 0.00 1 2 września, gdy generał Jeremienko, podpierając
się swą nieodłączną laską, wyszedł z ziemianki. SD Frontu Południowo-Wschod niego znajdowało się w małym lasku nie opodal wsi Jamy, na lewym brzegu Wołgi. Spojrzał na czyste niebo, z którego dochodziły pomruki lotniczych motorów. Miał właśnie udać się na śniadanie, gdy drogę zastąpił mu generał Czujkow. Został wezwany przedwczoraj z Stalingradu
64 armii, bo to j ego kandydaturę na dowódcę broniącej 62 armii wysunęła kilka dni temu Rada Wojskowa Frontu. Jeremienko
musiał jednak długo przekonywać Stalina, że to trafny wybór. Dopiero później przyszło mu do głowy, że Stalin mógł mieć do Czujkowa pretensję o niepowodzenia
9 armii, dowodzonej przez niego w drugiej fazie wojny z Finlandią w 1940 roku. Rozmawiali spacerując. Jeremienko bacznie obserwował swego gościa: bar czysty, kruczowłosy, zwracał uwagę zdecydowaniem i zwięzłością sformułowań. Po niemal godzinnej rozmowie dowódca frontu, przekonawszy się, że na Czujkowie można polegać, przeszedł do rzeczy: - Wezwałem was, Wasiliju Iwanowiczu, by zaproponować wam nowe stanowisko. Czujków odwrócił głowę i spotkali się wzrokiem. - Proponuję wam objęcie dowództwa
62 armii. Co wy na to?
- W obecnej sytuacji to w istocie bardzo odpowiedzialne stanowisko - odparł powściągliwie Czujkow. Jeremienko uznał to za zgodę. - Atmosfera w armii jest bardzo napięta. To dobrze, że zdajecie sobie sprawę, jaka to odpowiedzialność. Podołacie jej ? - Myślę, ż e nie zawiodę i przy waszej pomocy podołam temu zadaniu - zapew nił Czujkow. Teraz rozmowa stała się luźniejsza; Jeremienko wyjaśnił przy tej okazji, dla czego przeniósł SD na lewy brzeg Wołgi. - Tu też znaj dujemy się pod ostrzałem artyleryjskim i bombardowaniem lot niczym - wyjaśniał - ale przynajmniej mamy stałą łączność ze wszystkimi armiami, tyłami i Kwaterą Główną. Tylko z
62 armią - choć znajduje się ona na wyciągnięcie
ręki - łączność często bywa przerywana. Dlatego zostawiłem w sztabie, w pod ziemiach dawnego SD frontu, małą radiostację, a u siebie w sztabie mam drugą. One zapewniaj ą mi niezawodny kontakt.
147
- Będziesz dowodził - Jeremienko niezauważalnie przeszedł na ty - armią zahartowaną już w bojach. Masz znakomitych pomocników, zwłaszcza szefa sztabu, generała Kryłowa, który kierował sztabami obrony Odessy i Sewastopola, a także członka Rady Wojskowej Gurowa. - Mówiąc to generał wprowadził Czujkowa do ziemianki członka Rady Woj skowej Frontu, komisarza armijnego Nikity Chrusz czowa. Ten po przywitaniu się zapytał: - Jak wy, towarzyszu Czujkow, rozumiecie swoje zadanie? Czujkow nie namyślał się długo: - Musimy obronić Stalingrad, gdyż tu rozstrzygaj ą się losy naszego państwa. Zrobię wszystko, by miasta nie oddać. Teraz o nic nie proszę, lecz mam nadzieję, że Rada Woj skowa nie odmówi mi pomocy, gdy się o nią zwrócę. Dziś, przed wyjazdem do Stalingradu, przysięgam, że zostanę tam do końca. Obronimy to miasto lub zginiemy
I.
N a przeprawie w Krasnej Słobodzie Czujkow zastał prom z dwoma czołgami T-34, a przy nich zastępcę dowódcy
23 korpusu pancernego do spraw technicznych.
- Jak wygląda sytuacja? - spytał Czujkow. - Wczoraj pod wieczór - odparł pytany - mieliśmy około
40 czołgów, z tego
tylko połowa na chodzie. Pozostałe, nieruchorne, wykorzystujemy jako punkty ogniowe. Przeprawiam jeszcze te dwa wozy, ale ile do tej pory straciliśmy - nie wiem. Stanowisko dowodzenia brygady było wczoraj na wzgórzu 107,5, na zachód od fabryki B arrikady" . " Samochód Czujkowa wcisnął się między czołgi. Prom odbił od przystani i skierował się ku przeciwległemu brzegowi, omijając od północy wyspę Gołodny. Wybuchaj ące wokół niego pociski wzbijały fontanny wody. Im bliżej był stalin gradzki brzeg, tym wyraźniejszy stawał się panujący na nim ruch. Z kryjówek wynoszono rannych, ku przystani szli ludzie z tobołami i walizkami. Małe dzieci, głodne i spragnione, wyciągały ręce ku wodzie. Wołga była w dzień pusta, gdyż po doj ściu Niemców do rzeki na p6łnoc od miasta przestała służyć jako ważna arteria komunikacyjna między Morzem Kaspij skim a centrum Rosji. Ożywiała się dopiero z zapadnięciem zmroku. Promy i statki rzeczne przywoziły do Stalingradu zaopatrzenie i uzupełnienia dla armii, z miasta zaś wywoziły ludzi, przede wszystkim rannych, i co cenniej sze urządzenia fabrycz ne. Tylko w ostatnich dniach sierpnia i na początku września wywieziono ze Stalingradu
300 tys. cywilów. Część mieszkańców pozostała jednak w mieście,
pomagając wojsku. Udało im się uruchomić niektóre wodociągi i elektrownie w południowej części miasta, młyny i piekarnie, przeważnie polowe. Zrekon struowali łaźnię, z której korzystali głównie żołnierze, udostępnili domy opieki nad osieroconymi dziećmi, otworzyli niektóre sklepy spożywcze. W kilku fabrykach lub ich częściach pracowano nadal, przede wszystkim na potrzeby wojska. l A. J. J e r e m i e n k o, Bitwa, op. cit.,
148
s.
160-- 1 63.
Samochód szybko zjechał z promu i skierował się w głąb miasta. Przedstawiało ono straszny widok: martwe ulice, kikuty opalonych drzew, spopielone, drewniane domy ze sterczącymi kominami, ciemne wypalone kamienice bez drzwi i okien. Gdzieniegdzie można było zauważyć snujących się wśród gruzów mieszkańców, którzy wydobywali resztki swojego dobytku i spieszyli do przystani. Miasto rozłożyło się wzdłuż prawego, wysokiego brzegu Wołgi na przestrzeni
40 km, od rzeki Sucha Mieczetka na północy do Krasnoarmiejska na południu. Do dawnego Carycyna dobudowano bowiem na północy trzy duże kombinaty fabryczne, a na południu elektrownię i mniejsze fabryki. Żadna z dzielnic nie przekraczała czterech kilometrów szerokości, każdą przecinały długie przeważnie ulice. Ułatwiało to budowę barykad oraz organizację systemu ognia. Na zachód od miasta ciągnęło się pasmo wzgórz; toczyły się o nie boje jako o cenne punkty obserwacyjne. Z zachodu na wschód wrzynała się w miasto znaczna liczba płytszych i głębszych jarów, z których największymi były wąwozy rzek: Carycy w centrum i Mokrej Mieczetki na północy. Czujkow długo szukał SD armii, pytając napotkanych ludzi. Wreszcie jakiś oficer powiedział mu, że znajduje się ono na Kurhanie Mamaja. Kurhan Mamaja - wzgórze
102,0 - to szerokie, dwugarbne wzniesienie, na
którym niegdyś stała jurta chana Mamaja, pobitego później na Kulikowym Polu. Wzgórze robiło wrażenie jakby wyrwało się z łańcucha innych, rozciągających się między Donem a Wołgą; do Wołgi było stąd zresztą niedaleko, najwyżej
2 km.
Otoczyło je rozbudowujące się miasto, nad którym ono majestatycznie dominowało, osadzone między centrum a nową, północną częścią, tętniącą życiem kombinatów fabrycznych i robotniczych osiedli. Był stąd doskonały widok na miasto, a także na stepową, zawołżańską okolicę. Zdawało sobie z tego sprawę nie tylko dowództwo
62 armii, lecz także Niemcy, którzy znakomicie opanowali sztukę zdobywania takich wzniesień i umiejętnego ich wykorzystania. Na kurhan, a raczej w pobliże wrośniętych weń od strony zachodniej masyw nych, obłożonych cegłą wież ciśnień, można było dojechać samochodem. Łagodne zbocza i płaskie garby szczytu pokrywała wyschnięta teraz stepowa roślinność. Krajobraz urozmaicały rosnące tu i ówdzie, w grupach i karnych rzędach, młode topole, zasadzone w okresię tworzenia leśnego pasa, oddzielającego miasto od stepu. W parowie, w pobliżu schronów, szemrało za krzakami źródełko. Gdy w ciemnościach, czepiając się rękami jakichś krzaczków, Czujkow wdra pywał się na kurhan - usłyszał głos: - Stój , kto idzie?! Zaprowadzono go do ziemianki gen. Kryłowa. Nie był to schron, lecz szczelina z ziemną ławką z jednej strony i takim samym łożem z drugiej ; u jego wezgłowia
sporządzono, również z ubitej ziemi, stół. Za sufit służyła plecionka z łozy, spod której wystawała warstwa słomy. Z wierzchu wszystko było pokryte darnią, gdy więc w pobliżu wybuchał pocisk, na rozłożoną na stole mapę, a także na głowy ludzi sypały się grudki ziemi.
149
W ziemiance było dwoje ludzi - generał i telefonistka. Generał podniesionym głosem rozmawiał z kimś przez telefon, wyraźnie się denerwując. Telefonistka siedziała u wejścia i co chwila powtarzała do słuchawki: ,,zajęty, rozmawia z dru giego aparatu". Czujkow położył przed generałem swoją nominację, a ten, nie przerywając rozmowy telefonicznej, przeleciał oczami dokument, odłożył słuchawkę i przedstawił się - szef sztabu 62 armii, generał Kryłow. W mdłym świetle kopciłki Czujkow ujrzał mężczyznę krępego, przysadzistego, o energicznym, surowym, lecz przyjemnym wyglądzie. - Widzicie, towarzyszu dowódco armii - usprawiedliwiał nieprzyjemny ton zakończonej właśnie rozmowy - dowódca korpusu pancernego przeniósł swoje SD ze wzgórza 1 07,5 na sam brzeg Wołgi. Krótko mówiąc, on teraz jest za naszym SD. Uważam, że to skandal ! - A dlaczego korpus pancerny znajduje się w pierwszym rzucie? - spytał Czujkow. - Armia - wyjaśniał Kryłow - w sile jedenastu dywizj i i siedmiu brygad piechoty, 23 korpusu pancernego, 20 brygady artylerii przeciwpancernej oraz dwunastu pułków artylerii i moździerzy - ma za zadanie utrzymać rubież Ry nok-Kuporosnoje i nie dopuścić do przedarcia się nieprzyjaciela do miasta. Dywizje posiadają jedną czwartą, a nawet jedną piątą stanów wyjściowych. Mamy więc około pięćdziesięciu czterech tysięcy ludzi, dziewięćset dział i sto dziesięć czołgów. W tej sytuacji w pierwszym rzucie walczy sześć dywizji i siedem brygad piechoty oraz korpus pancerny, zaś w drugim - bardzo osłabione dwie dywizje piechoty i brygada pancerna. Wyjaśnienia te zadowoliły Czujkowa, który zagłębił się w studiowanie mapy. Kryłow co chwila angażował się w rozmowy telefoniczne. Czujkow zredagował telegram do dowódcy frontu o przyjęciu armii oraz poprosił telefonistkę (była to Irena Bakarewicz) o połączenie z dowódcą korpusu pancernego, każąc mu nie zwłocznie zameldować się na SD armii. W ziemiance pojawił się niewysoki generał z ogoloną głową. Był to dywizyjny komisarz Gurow - członek Rady Wojskowej armii. Uprzednio był on członkiem Rady Wojskowej Frontu Południowo-Zachodniego w czasie majowej operacji charkowskiej i choć wyprowadził część wojsk z okrążenia, został przeniesiony na niższe stanowisko. Na zarządzoną odprawę zaczęli schodzić się szefowie oddziałów sztabów i ich zastępcy. Wkrótce przybył też dowódca 23 korpusu pancernego, gen. A. Popow, ze swym komisarzem. Czujkow zadał tylko jedno pytanie: jak oceniają swój postępek? Po czym rozkazał im niezwłocznie powrócić na wzgórze 1 07,5. Podczas gdy zebrani zapoznawali się z sytuacją, napływały wieczorne meldunki z dywizji i brygad. W meldunku z 35 dywizji gen. Czujkow przeczytał:
Po " odparciu wielokrotnych ataków piechoty z czołgami i samochodami opancerzonymi dywizja utrzymuje poprzednie pozycje, mając na swym stanie 1 50 żołnierzy i do wódców". 1 50
Gen. Kryłow pospieszył z wyjaśnieniem: - Dywizję wspierają ogniem dwa pułki katiusz i pułk haubic, a także czołgi i niszczyciele czołgów 20 brygady. Czujkow zażądał połączenia z dowódcą dywizji, którego znał jeszcze sprzed wojny. Kiedy jednak płk Dubiański poprosił dowódcę armii o uzupełnienie, stara znajomość nie pomogła. - Uzupełnienia na razie nie będzie; jak dostanę - podrzucę. A póki co - stać na śmierć i życie! I ta, i następne rozmowy telefoniczne nowego dowódcy armii pokazywały go podwładnym jako człowieka energicznego, o żelaznej woli. Zgromadzeni w ziemian ce zaczęli w nim widzieć dowódcę stworzonego do nadzwyczajnych, wręcz krytycz nych warunków. I nie mylili się. Całe jego życie mogło to poświadczyć. Generał Czujkow, pochodzący z wielodzietnej, chłopskiej rodziny spod Tuły, jako dwudziestolatek rozpoczął pracę w petersburskiej łaźni, po czym został uczniem w wytwórni ostróg. Po wybuchu rewolucji ludowej w 1 9 1 7 roku stał się, z pomocą braci-marynarzy, chłopcem okrętowym w Kronsztadzie. W lipcu 1 9 1 8 roku, już jako czerwonoarmista, wziął udział w zdławieniu eserowskiego buntu w Moskwie. W okresie wojny domowej awansował do stanowiska dowódcy pułku i został odznaczony dwoma orderami "Czerwonego Sztandaru" : jednym za walki na Froncie Wschodnim i drugim - na Zachodnim, czyli w wojnie z Polską. Mając 25 lat ukończył akademię wojskową. Dowodził brygadą, korpusem, a w wojnie z Finlandią - armią, po czym został skierowany jako attache do Chin. Po powrocie, w maju 1 942 roku, objął dowództwo nad armią odwodową, prze kształconą następnie w 64 armię. Dowodził nią w walkach lipcowych, a w sierpniu kierował grupą operacyjną, która w rejonie rzeki Aksaj , walcząc z 4 armią pancerną, udaremniła próby oskrzydlenia Frontu Stalingradzkiego i zdobycia Stalingradu koncentrycznymi uderzeniami z północy i południa. W tym właśnie czasie dał się poznać jako dowódca o szerokich horyzontach myślowych, któremu obce było stosowanie szablonu. Choć był z natury człowiekiem o gorącym sercu, przebieg wydarzeń potrafił ocenić rozważnie, analitycznie, a podej mowane decyzje pod porządkowywać zasadniczym celom. Tak było i teraz. Nawiązując do postępku dowódcy
23 KPanc., gen. Czujkow dał do zrozumienia zebranym na odprawie, iż
sama myśl o wycofaniu się bez rozkazu jest po prostu niedopuszczalna. Suponował, że nawet wśród uczestników tego zebrania są tacy, którzy mają chęć wyrwać się z tego skazanego na zagładę miasta i przeprawić przez Wołgę, choć tam nie ma już czego szukać. Postanowił więc wzmóc kontrolowanie brzegu Wołgi, a zwłaszcza nabrzeży przeprawowych, przez oddziały NKWD. Trudniej było zapobiec dezercjom na stronę niemiecką, a i takie zdarzały się pod wpływem stresu. Dezerterowali też przeciwnicy władzy radzieckiej, choć już nie na taką skalę, jak w roku 194 1 . W 6 brygadzie pancernej mjr. Chopki pewien starszy sierżant zabił dowódcę kompanii, sterroryzował pistoletem kierowcę czołgu i radiotelegrafistę, kazał im opuścić czołg, a sam ruszył nim w kierunku pozycji 151
niemieckiej 76 DP. Podjeżdżając, wystawił z wieżyczki białą flagę. Była to oczywis ta zdrada. Żołnierze, którzy opuścili czołg, zostali oskarżeni o tchórzostwo i praw dopodobnie rozstrzelani 2. Takie wypadki były jednak rzadkie, właściwie sporadyczne. Czujkowa bar dziej niepokoiły niskie stany osobowe jednostek, znikoma liczba czołgów (z tego wiele unieruchomionych), ograniczona liczba dział i moździerzy (wszystkie ciężkie działa zostały już wycofane na lewy brzeg Wołgi), a nade wszystko niewystarczaj ąca osłona przeciwlotnicza, zwłaszcza z powietrza (wprawdzie w parku lotniczym było około 500 samolotów 8 i 1 6 armii lotniczych, lecz sprawnych było niespełna 200 maszyn różnych typów na około 900 maszyn niemieckich). Po zapoznaniu się z możliwościami armii, Czujkow swoje zamiary na najbliższe . dni sformułował następująco: - Będziemy kontratakować, nie czekając na wzmocnienia. Musimy uwikłać Niemców, odebrać im inicjatywę, chociażby częściowo i tylko gdzieniegdzie. Na skrzydłach nieustępliwa obrona, w centrum, tam, gdzie oni zamierzają rozciąć armię i miasto, trzeba postarać się wyrównać front. Przede wszystkim odbić Razgulajewkę, a jeśli się uda, to również Aleksandrowkę i Gorodiszcze. Dochodziła godzina 2.00 1 3 września, gdy gen. Czujkow sprecyzował swój zamiar, który już cztery godziny później został przekreślony przez nieprzyjaciela 3.
* * * 1 2 września Hitler zwołał w Winnicy naradę z udziałem Haldera, dowódcy Grupy Armii "B" gen. Weichsa oraz dowódcy 6 armii gen. Paulusa. Jej celem było przyspieszenie zdobycia Stalingradu. W swym zwyczajowym monologu Hitler, mówiąc o wydarzeniach w międzyrzeczu Donu i Wołgi, skonstatował, że siły Rosjan znajdują się na granicy wyczerpania i ich opór pod Stalingradem ma znaczenie jedynie lokalne, gdyż nie sąjuż w stanie podjąć jakiegokolwiek manewru strategicznego. Dlatego - dowodził - należy możliwie jak najprędzej opanować obszar Stalingradu i przylegający do niego brzeg Wołgi oraz nie dopuścić do przekształcenia miasta na długi czas w "pożerające wszystko ognisko". W wyniku tej narady trzy lewoskrzydłowe dywizje 4 armii pancernej przekazano 6 armii, przedłużając zarazem jej front do południowego skraju miasta. Gen. Paulus, zgodnie z żądaniem Hitlera, postanowił uderzyć na środkową część miasta z dwóch kierunków. Jedno uderzenie - w kierunku wschodnim - wykonywały trzy dywizje piechoty: 295, 7 1 i 94 oraz 24 dywizja pancerna z rejonu Aleksandrowki. Drugie - w kierunku północno-wschodnim 29 dywizja zmotoryzowana i 1 4 dywizja pancerna wraz z rumuńską 20 dywizją piechoty z rejonu stacji Sadowa. Uderzenia 2 A. B e e v o r, op. cit., s. 130.
J W. C Z uj k o w, Pocz.qJek drogi, Warszawa 1963, s. 95-99; N. K r y ł o w, Stalingradskij rubież,
Moskwa 1979, s. 104-106. 1 52
te miały doprowadzić do rozcięcia frontu obrony miasta na dwa izolowane odcinki i do całkowitej likwidacji odcinka południowego. Kierunek stalingradzki wykrwawiał wojska niemieckie i sojusznicze, więc coraz bardziej wymagał stałego uzupełniania. Od l do 1 3 września wzmocniono je dziewięcioma dywizjami i jedną brygadą. Dwie dywizje piechoty przybyły tu z Rumunii, a z Włoch - brygada ,,3 stycznia". Dowódca Grupy Armii ,,A" przekazał dwa rumuńskie korpusy armijne, liczące cztery dywizje piechoty, dwie kawalerii i jedną pancerną. Obsadziły one bierne odcinki frontu, zwalniając stamtąd dywizje niemieckie.
Od sierpnia trwał proces wzmacniania Grupy Armii "B " kosztem Grupy Armii ,,A", która od lipca do września zmniejszyła się z sześćdziesięciu do dwudziestu dziewięciu dywizji. To dlatego wszystkie podejmowane przez nie próby rozwinięcia powodzenia, zarówno na kierunku nadmorskim, jak i w górach wysokiego Kaukazu i wreszcie w kierunku na Grozny, zakończyły się niepowodzeniem. Tymczasem oczekiwane zdobycie Stalingradu i zwolnienie znacznych sił do rozstrzygającego starcia na Kaukazie przeciągało się w czasie i groziło niezrealizowaniem przed zimą założeń kampanii na rok 1942. Teraz jednak wszystko wskazywało na to, że Stalingrad padnie. Obydwie atakujące go armie miały łącznie czterdzieści siedem dywizji (w tym trzydzieści sześć piechoty, pięć pancernych, cztery zmotoryzowane i dwie kawalerii) oraz trzy brygady - dwie piechoty i jedną kawalerii. O ile w ludziach siły stron były wyrównane, to w działach, czołgach i samolotach Niemcy mieli zdecydowaną przewagę, zwłaszcza w rejonie stalingradzkim. Tu przeciwko 90 tys. żołnierzy radzieckich stało 170 tys. żołnierzy niemieckich (stosunek l : 1 ,9); w czołgach przewaga ta wynosiła 1 :4,2, a w samolotach
-
1 :2,6. Ten niekorzystny dla Armii
Czerwonej stosunek sił był jednak przejściowy. Obydwa przeciwstawiające się niemieckiej 6 armii fronty, systematycznie uzupełniane związkami taktyczno-operacyjnymi z Odwodu Naczelnego Dowództwa oraz z mniej aktywnych odcinków frontu, stawały się z każdym dniem coraz silniejsze. Tymczasem odwody Wehrmachtu były na wyczerpaniu, zaś wprowadzone do działań armie sojusznicze - dwie rumuńskie, włoska i węgierska - ze względu na uzbrojenie, wyszkolenie i stan moralny przedstawiały o wiele niższą wartość bojową. O tym wszystkim jednak nie wiedzieli żołnierze 6 armii. W przygotowanych do szturmu miasta pierwszorzutowych pododdziałach panował nastrój radosnego podniecenia. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali triumfalnego przebicia się do Wołgi, tej największej z europejskich rzek. W hełmach i bluzach z podwiniętymi rękawami, z karabinami i peemami w rękach, z chlebakami i metalowymi puszkami masek przeciwgazowych przewieszonymi przez ramiona, wreszcie, z długoręcznymi granatami za pasem lub cholewkami podkutych gwoździami saperek, czekali na początek przygotowania ogniowego szturmu. Wielu nuciło w takt granej na ustnych harmonijkach melodii "Wołga, Wołga" !
1 53
1 6 DPanc. 3 i 60 OZmot.
XIV Korpus Panc. gen. Itn. Hans Hube
7 1 , 295 i 389 OP
ILI K A gen. płk Walther von Seydlilz-Kurzbach
179, 1 1 3 OP, 3 DZmot. (wl.
XVII K A gen. piech. Carl Hollidt
376 OP 1 00 DPL 22 0Panc.
62 i 294 OP
XXIX K A (niem.)
XXXV K A 2 , 9 i 3 OP BP .3 stycznia' BP .Barbo'
305,344 i 389 OP
XI K A gen. piech. Carl Strecker
I
14 i 24 OPane. 29 DZmot.
gen. płk Werner Kempf
1 , 2 , 4 i 20 OP
I LVI II Korpus Panc.
VI K A (rum.) gen. dyw. Oragalina
94, 297 i 371 OP
IV K A gen. płk Erwin Jaenecke
I
II K A ,Alpino' 2 DG, 5 i 52 OP BP ,23 marca"
4 Armia Panc. gen. płk Hermann Hoth
8 Armia (w/.) gen. płk Gariboldi
I
gen. płk Wolfram von Richthofen
4 FLOTA POWIETRZNA
VIII K A gen. art. Walther Heilz
I
I
-
47 dywizji (36-DP, tHJPanc. 4-DZmot. 2-DKaw.) 2Bp, 1BKaw.
6 Armia gen. ltn. Friedrich Paulus
I
około 70 dywizji
gen. płk Maxymilian von Weichs
G R U PA ARM I I .B"
49, 99, 120, 231 , 229 OP 20,60, 148, 246 BPanc.
66 Armia gen. lejtn. R. Malinowski
23, 24, 64, 84, 1 1 6, 3 1 5 OP 4 i 37 0P Gw. 4,7 i 1 6 Kpanc
1 A Gw. gen. mjr K. Moskalenkc
1 i 1 4 0P Gw. 1 27, 1 53 , 1 97 i 203 0P
':N.
63 Armia gen. lejtn. Kuzniecow
1 6 A Lotn. gen. mjr lotno S. Rudenko
1 37, 207, 221 292 i 308 OP 2 1 7 Bpanc.
24 Armia gen. mjr D. Koz/ow
38, 39 i 4 1 O P Gw., 63, 76, 96, 1 24 304 i 343 OP
21 Armia gen. mjr A. Dani/ow
SZTAB FRONTU STALINGRADZKIEGO z-ca d-cy gen. W. Gordow
1
8 A Lotnicza gen. mjr :r. Chriukin*
36, 38 DP Gw. 29, 1 26, 1 33, 157 i 204 OP 66 i 1 54 BPM 118 RK, 13 KPane. 20 BPPanc. dwie szkoły ofic.
64 Armia gen. mjr S. Szumi/ow
Wołżańska Flotylla Wojenna kontradm. O. Rogaczew
1 5 , 35 i 36 OP Gw. 244, 422, OP 76 RK
57 Armia gen. mjr F. Tołbuchin
* lotnictwo 1 6 i 8 armii lotniczych liczy/o 1 2 września 389 czynnych samolotów bojowych
1 5 OP Gw. 91 , 1 26 i 302 OP 254 BPanc. 38 BPZmot. 4 KZmech. 4 KKaw.
�
51 Armia p/k. Kuzniecow
33 i 35 OP Gv. 87, 98, 1 1 2 , 1 3 1 , 1 96, 229, 244, 315 i 399 OP, 1 0, 38,42 1 1 5, 1 29, 149 BP, 1 1 5 RK, 23 KPanc.
62 Armia gen. lejtn. W. Czujkow
SZTAB FRONTU POŁUDNIOWO-WSCHODNIEGO z-ea d-ey gen. F. Golikow
�
65 dywizji piechoty, 4 dywizje kaWa/eri 7 brygad piechoty 34 brygady pancerne, 6 brygad piechoty zmotoryzowanej, 4 y umocnione, 5 szk61 oncerskich.
j
g e n . płk A. Jeremienko
FRO NTY: STALI NG RADZKI I POŁU D N I OWO-WSCHODNI
Organizacja wojsk n iemieckich i radzieckich przed rozpoczęciem szturmu Stalingradu (1 2.09.1 942 r.)
Ostrzał artyleryjski z tysiąca dział i bombardowania VIII KLotn� gen. ltn. Martina Fiebiga były zapowiedzią niemieckiego natarcia. O godzinie 6.30 rozpo częło się ono atakiem piechoty; wsparta 40-50 czołgami ruszyła ona na Dworzec Główny i port rzeczny. Jednocześnie 295 DP nacierała na Kurhan Mamaja. Niemiecki atak w dniu 1 4 września odbywał się z niespotykanym dotąd nasi leniem, uczestniczyło w nim siedem dywizji. Szczególnie odważnie, nie zważając na własne straty, parli do przodu grenadierzy pancerni, przenikając w ulice, budynki, podwórza i zaułki. Miejsce zabitych i rannych zajmowali wciąż nowi. SD 62 armii od razu znalazło się pod silnym ogniem artyleryjskim i lotniczym. Ze szczeliny na szczycie wzgórza, zasypywanego pociskami i bombami lotniczymi, Czujkow obserwował walkę przez lornetę nożycową. Sztab armii ponosił straty, linie telefoniczne zostały przerwane. Do ich naprawy ruszyli natychmiast prawie wszyscy telefoniści. Węzeł radiowy też często odmawiał posłuszeństwa, gdyż lampowe radiostacje były wrażliwe na wstrząsy. Gen. Czujkow mógł tylko raz porozmawiać z dowódcą frontu, prosząc go o dwie-trzy świeże dywizje. Do południa jednostki radzieckie cofnęły się na rubież osiedli "Barrikady" i "Krasnyj Oktiabr". W centrum Niemcy opanowali osiedle lotnicze i szpital, a na lewym skrzydle stację maszynowo-traktorową, na wschód od stacji kolejowej Sadowa. Na wielu odcinkach frontu ataki nieprzyjaciela udało się jednak odeprzeć. Stracił on 1 6 czołgów i około 1 0 samolotów. To odważni piloci samolotów myśliwskich 8 armii lotniczej 32-letniego gen. mjr. Timofieja Chriukina, nie zważając na przewagę liczebną i techniczną Niemców, startowali zza Wołgi i wrzynając się w szyki Junkersów, dezorganizowali ich ataki. Dopiero około północy udało się przywrócić łączność z oddziałami i ustalić wyniki całodziennej walki. Okazało się, że po południu Niemcy nie posunęli się już do przodu. Teraz trzeba było podjąć decyzję: czy zgodnie z przyjętym uprzednio planem kontratakować, czy też zrezygnować z niego? Kontratak wymagał bowiem przegrupowania wojsk, które można było przeprowadzić tylko w nocy. Zebrana Rada Wojskowa zdecydowała: kontratakować ! Nie liczono wprawdzie na sukces, lecz na pomieszanie nieprzyjacielowi szyków. Opowiadając się za kontratakiem, Czujkow przypomniał zasadę Suworowa: ,,zadziwić to znaczy zwyciężyć" 4. Przebieg walki śledzono w napięciu w kwaterze Hitlera w Winnicy. Gdy dotarła tam informacja, że 7 1 DP zbliża się do centrum Stalingradu, zapanowała ogólna radość i odprężenie. Wydawało się, że teraz sprawy potoczą się gładko. Od Wołgi dzieliło atakujących już tylko kilkaset metrów. Tego samego dnia w godzinach wieczornych na Kremlu odbyła się ważna narada. Generałowie Żukow i Wasilewski zreferowali Stalinowi wstępny zarys planu przeciwnatarcia, który później otrzymał kryptonim "Uran" . - Plan należy jeszcze przemyśleć i dokonać kalkulacji naszych zasobów - skon statował Stalin.
-
A obecnie główne zadanie: utrzymać Stalingrad i nie dopuścić
do posuwania się nieprzyjaciela w kierunku Kamyszyna... 4 W. C z uj k o w, op. cit.,
s.
107-109. 1 55
Sta l i n g rad - cel natarcia G ru py Arm i i
___
linia frontu 1 9 . 1 1 .42 r
1 .- Rynok 2.- Osiedle Spartanowka 3.- Fabryka Traktorów im.
F. DZierżyńskiego
4.- Fabryka ,Barrikady" 5.- Fabryka ,Krasnyj Oktiabr" 6.- Fabryka chemiczna ,lazur" 7.- Pętla kolejowa ,Rakieta tenisowa"
8.- Rafineria ropy 9.- Zbiomiki paliw płynnych 1 0.- Kurhan Mamaja 1 1 .- Centrum z placem
Poległych Bojowników i Domem Towarowym
1 2.- Dworzec Główny 1 3.- Port 14.- Przystań Promowa
15.- Dworzec Południowy 16.- Elewator zbożowy 1 7.- Nabrzeża południowe 1 8.- Jelszanka 1 9.- Kuporosnoje
1 56
Niespodziewanie do gabinetu wszedł sekretarz Stalina, Poskrebyszew, infor mując, że telefonuje gen. Jeremienko. Po zakończeniu rozmowy telefonicznej Stalin oznajmił: - Jeremienko melduje, że nieprzyjaciel podciąga bliżej miasta oddziały pan cerne. Należy jutro oczekiwać nowego uderzenia. Niezwłocznie wydajcie rozkaz, by natychmiast przerzucono przez Wołgę 1 3 dywizję piechoty gwardii Rodimcewa, i zobaczcie, co z odwodów Naczelnego Dowództwa jutro można tam jeszcze 5 skierować - powiedział do Wasilewskieg0 • Zgodnie z tymi ustaleniami, gen. Jeremienko zdecydował się rozpocząć natych miast przeprawę dopiero co przybyłej do Krasnej Słobody 1 3 dywizj i piechoty gwardii. Wydał też zgodę na zmianę lokalizacji SD 62 armii. Ponieważ z atako wanego kurhanu nie można było dowodzić armią, w nocy przeniesiono się do dawnego SD frontu w wąwozie Caryca. Był to tunel podzielony na dziesiątki przedziałów, nazywany Caryńską Pieczarą. Miał on dwa wyjścia: niższe wiodło do koryta Carycy, a wyższe na ulicę Puszkina. Czujkow z Kryłowem i dowódcą wojsk pancernych armii, ppłk. Waj nrubem, który znał drogę, opuścili kurhan nad ranem. Nad miastem już wisiały niemieckie samoloty, bombardując je z lotów nurkujących. Samochód Czujkowa, manewrując wśród gruzów, zaplątał się w przewodach tele fonicznych i stanął. Zaatakowały go natychmiast Junkersy. Bomby wybuchły jednak obok i nikt nie został ranny. Rozpoczęty o godz. 3.30 kontratak, choć wykonywany małymi siłami, zaskoczył Niemców. Przyniósł też nieznaczny sukces terenowy, ale załamał się pod ogniem nieprzyjaciela. Kontratakującym szczególnie dało się we znaki lotnictwo, a już w południe niemiecka piechota i czołgi zaczęły wdzierać się w rejon Dworca Głównego.
* * * W odwodzie 62 armii pozostała już tylko ciężka brygada pancerna. Znajdowała się ona w południowej części miasta, gdzie również toczyły się ciężkie walki. Gen. Czujkow rozkazał dyslokować jeden z jej batalionów w rejon SD armii. W tym czasie gen. Kryłow formował z oficerów sztabu oraz kompanii ochrony dwie grupy bojowe: pierwsza, pod dowództwem szefa wydziału operacyjnego, płk. Za1iziukowa, z 6 czołgami, miała zagrodzić ulice od dworca do głównej przystani, a druga, pod dowództwem ppłk. Wajnruba, została skierowana do odbicia domów specjalistów, z których Niemcy ostrzeliwali przystań z wielkokalibrowych kaemów. Tymczasem 6 armia wystosowała do dowództwa Grupy Armii "B " nieco zbyt optymistyczny meldunek: "Obie dywizje 7 1 i 76 - posuwają się do przodu, -
wbij aj ąc się klinem w linię obrony. W południe dywizje podeszły do Dworca Głównego, a o 15. 1 5 zajęły stocznię i doszły do brzegu Wołgi" . W rzeczywistości walki o Dworzec Główny toczyły się wtedy ze zmiennym szczęściem. Oto meldunki odebrane tego dnia w sztabie 62 armii: 5
G. Ż u k o w, op. cit., s. 421 . 1 57
"Godzina 7.30. Nieprzyjaciel wyszedł na ulicę Akademicką. Godzina 7.40. l batalion 38 brygady zmechanizowanej odcięty od sił głównych. Godzina 7.50. Rozpoczęły się walki w rejonie Kurhanu Mamaja i na podejściach do dworca. Godzina 8.00 - Dworzec w rękach nieprzyjaciela. Godzina 8.40 - Dworzec w naszych rękach. Godzina 9.40 - Nieprzyjaciel ponownie opanował dworzec. Godzina 10.40 - Nieprzyjaciel wyszedł na ulicę Puszkina - 600 m od SD armii. Godzina 1 1 .00 - Około dwóch pułków nieprzyjacielskiej piechoty, wspartych 30 czołgami, posuwa się w kierunku domów specjalistów. Godzina 1 3.30 - Dworzec jest nasz" 6. W tej napiętej sytuacji o godzinie 14.00 zameldował się u Czujkowa dowódca 1 3 dywizji gwardii, gen. mjr Aleksander Rodimcew. Jego kariera wojskowa była niezwykle bogata: kawalerzysta, został spadochroniarzem i lotnikiem. W Hiszpanii, gdzie zdobył gwiazdę Bohatera Związku Radzieckiego, walczył jako piechur; następnie ukończył Akademię Wojskową, a po wybuchu wojny z Niemcami dowo dził brygadą powietrznodesantową, która wkrótce została użyta jako brygada piechoty. Już na pierwszy rzut robił wrażenie człowieka szybko reaguj ącego, a przy tym skupionego i stanowczego, przeświadczonego o swojej i swoich ludzi wartości. Oznaka spadochroniarza wyraźnie świadczyła o przywiązaniu do tego rodzaju wojsk. Zresztą w 1 3 dywizji było wielu spadochroniarzy, wszak została ona przekształcona w gwardyjską z trzybrygadowej 87 dywizji powietrznodesantowej; jedną z brygad dowodził właśnie Rodimcew. To dzięki ludziom takimi jak on oraz pamięci o poległych 1 3 dywizja przejęła tradycję i ducha bojowego swej poprzedniczki. Rodimcew cały pokryty był grubą warstwą błota, gdyż w drodze najpierw zmoczyły go fontanny wody, wzbijane przez wybuchające co rusz na Wołdze bomby i pociski, a następnie osiadł na nim kurz z bombardowań ulicznych. Jego przewodnik został zabity. Niemieckie samoloty, artyleria, a nawet karabiny maszy nowe nieustannie ostrzeliwały przeprawę i przystań. Rodimcew zameldował, że dywizj a posiada niemal komplet ludzi, lecz ma braki w uzbrojeniu, nawet w karabiny. - Jesteśmy gotowi do przeprawy i podjęcia natychmiastowej walki - zakończył meldunek. Przyglądający się Rodimcewowi Czujkow dostrzegł ledwo widoczną spod błota na płaszczu gwiazdę Bohatera Związku Radzieckiego, Order Lenina i trzy ordery Czerwonego Sztandaru. Takie odznaczenia były w tym czasie rzadkością i z pewnością świadczyły o wyjątkowej waleczności tego 37-letniego żołnierza. Zapoznając go pokrótce z sytuacją, Czujkow wskazał na mapie rejon wyjsciowy i kierunek natarcia dywizji. - Jak się czujecie? - spytał na zakończenie. 6 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.,
1 58
s.
132.
- Jestem żołnierzem i przychodzę tu, by walczyć, choćby do ostatniego naboju. Gdy Rodimcew się żegnał, dochodziła godzina 1 6.00. Do zmroku pozostało około pięciu godzin. Czy do tego czasu uda się Niemców zatrzymać przed Wołgą - to było teraz zasadnicze pytanie, gdyż utrata głównej przystani po prostu uniemoż liwiłaby przeprawę 1 3 dywizji z Krasnej Słobody. W gorączkowym poszukiwaniu
rezerw "odkryto" oddziały ochrony fabryk i osiedli fabrycznych, złożone z uzbrojo
nych w karabiny robotników, milicjantów i strażaków. Utworzono z nich naprędce grupy do obrony poszczególnych budynków, które mieli zamienić w punkty oporu. Do zapadnięcia zmroku tylko nielicznym niemieckim fizylierom udało się dotrzeć do nabrzeża. Zwarte oddziały nie przebiły się przez zaporę obrońców. Na ulicy Puszkina, gdzie Czujkow z Gurowem wychodzili ze swojej pieczary dla zaczerpnięcia świeżego powietrza i stali wsłuchując się w odgłosy walki, zamel dował się dowódca 6 brygady pancernej, mjr Chopko. Jego ostatni czołg trafiony pociskiem stał unieruchomiony na przejeździe kolejowym. - Czy można z niego prowadzić ogień? - zapytał Czujkow, a po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi rozkazał: - Idźcie do czołgu i trzymajcie przejazd do północy, do podejścia dywizji gwardyjskiej .
- Rozkaz ! - Mjr Chopko oddalił się biegiem 7. Bój wyraźnie cichnął. Samoloty coraz rzadziej pojawiały się nad głowami,
telefoniści naprawiali uszkodzone linie. Zbierano meldunki, ustalano wyniki cało dniowej walki. Były one w najwyższym stopniu niepokojące. Niemcy podeszli do Kurhanu Mamaja i do Dworca Głównego, który jednak pozostał w rękach radziec kich. Ataki Niemców na lewym skrzydle zostały wprawdzie odparte, lecz i tu wojska radzieckie poniosły znaczne straty. Bez wzmocnienia przerzedzonych sze regów obrońców następny dzień mógł się okazać tragiczny. Część oficerów sztabu rozeszła się po jednostkach, aby ocenić sytuację na miejscu. Część pozostała na pozycjach przy dworcu i domach specjalistów, pozostali zaś udali się na przystań, by przeprawiane bataliony gwardzistów wyprowadzić na wyznaczone rubieże. W ciągu nocy udało się jednak przeprawić tylko dwa pułki piechoty; przeprawa trzeciego opóźniła się ze względu na dostawę uzbrojenia, a wraz ze świtem nad Wołgą znów pojawiły się niemieckie bombowce. Pierwszy przeprawiony pułk zajął obronę w centrum miasta, drugi - w rejonie Dworca Głównego, bronionego przez resztki brygady pancernej i brygady piechoty. Kurhanu Mamaja bronił natomiast batalion 1 0 dywizji NKWD płk. Sarajewa. Na te dwa obiekty natarły 1 5 września pododdziały trzech niemieckich dywizji piechoty, wsparte przez czołgi. Natomiast w północnych, fabrycznych dzielnicach miasta panował względny spokój. Walka w centrum miasta miała niezwykle zacięty charakter. Gwardziści Rodim cewa, nie zdążywszy nawet się rozwinąć i umocnić, zostali zaatakowani przez 7 W. C z uj k o w, Przełom narasta, [w:] Stalingrad - nieubłagana logika historii, Moskwa 1980, s. 50-54. 1 59
przeważające siły wroga. Niemcy gwałtownie natarli na Dworzec Główny, który znów czterokrotnie przechodził z rąk do rąk, pozostając wieczorem w rękach 62 armii.
Walki toczyły się w sumie 5 dni, w czasie których przechodził on z rąk do rąk 15 razy.
Jeden z pułków dywizj i Rodimcewa, wsparty ciężkimi czołgami, na próżno atakował domy specjalistów. Pozostawały one nadal w rękach Niemców. W rejonie Kuporosnoje duże straty poniosła brygada piechoty płk. Batrakowa i pododdziały 1 0 dywizji NKWD. Na południe od Carycy gwardyjska dywizja płk. Dubiańskiego cofnęła się na zachodni skraj miasta. Pod wieczór niemieccy fizylierzy przedostali się korytem Carycy do mostu kolej owego, skąd ostrzeliwali SD 62 armii. Walkę z nimi podjęła ochrona sztabu. Nie było natomiast j asności co do tego, w czyich rękach znajduje się Kurhan Mamaja. Obawiając się jego utraty, gen. Czujkow rozkazał po zapadnięciu ciemności przeprawić trzeci pułk dywizj i Rodimcewa i, nie zważając na żadne trudności, podprowadzić go pod kurhan, obsadzić go i utrzymać się za wszelką cenę. *
*
*
Tego wieczoru do sztabu 8 armii lotniczej na wschodnim brzegu Wołgi przybyli niespodziewanie generałowie Żukow i Jeremienko oraz członek B iura Politycznego KC WKPIbI Georgij MaIenkow. Kazano zebrać oficerów. Wszyscy sądzili, że będą odznaczać wyróżnionych, lecz Malenkow zażądał informacji o udziale jednostek w walkach, po czym oskarżył lotników o brak aktywności, a dowódcom zagroził sądami polowymi. W końcu zaskoczył wszystkich wywołaniem syna Stalina - Wa silija. - Majorze Stalin ! - zwrócił się do niego. - Wyniki waszej jednostki są oburzające. W ostatniej walce żaden z waszych dwudziestu czterech pilotów nie zestrzelił ani jednego samolotu wroga. Co to ma znaczyć? Czy zapomnieliście, jak się walczy? Jak mam to rozumieć? ! Gdy mjr Stalin wstąpił z powrotem d o szeregu, Malenkow zaatakował gen. Chriukina, choć ten zaledwie 32-letni dowódca armii lotniczej cieszył się dobrą opinią. Nawet Żukow, choć też był znany z grubiaństwa, musiał uznać, że to przesada, bo przerwał owo żenujące widowisko pod pozorem konieczności zorganizowania przepra wy dywizj i Rodimcewa. Ten występ Malenkowa, chyba uzgodniony uprzednio ze Stalinem, choć Malenkow nie dawał sobą łatwo kierować i w wielu sprawach był wobec Stalina w swego rodzaju opozycji, dowodził, że do powstrzymania Niemców Kreml postanowił użyć wszelkich środków. Stąd działalnoŚĆ na Kaukazie Berii, a pod Stalingradem - Malenkowa. Należy dodać, że oprócz młodszego syna Stalina - Wasi lija (starszy syn, Jakow, na początku wojny dostał się do niewoli niemieckiej i zginął w obozie jenieckim) w lotnictwie pod Stalingradem służyli synowie innych członków Politbiura - Władimir Mikojan i Leonid Chruszczow 8. 8 Edward Radziński w swej książce Stalin, w rozdziale Rodzina i wojna, utrzymuje, że Wasilij Stalin całe lato 1 942 roku spędził w Moskwie jako szef (naczelnik) Inspektoratu Sił Powietrznych, pijąc i romansując z aktorkami i żonami kolegów. Został też ranny w nogę i szczękę, gdy po pijanemu głuszył ryby rakietami lotniczymi, za co został przez ojca odwołany ze stanowiska; wówczas to 1 60
Piloci myśliwscy 8 armii lotniczej rzeczywiście nie przezwyciężyli jeszcze przekonania o wyższości niemieckiego sprzętu i umiejętności niemieckich pilotów. Taka była opinia o wciąż ustępujących niemieckim Messerschmittom samolotach radzieckich, a nawet o niektórych typach maszyn alianckich, np. angielskich "Hurri cane" . Dobrą opinią cieszyły się natomiast samoloty amerykańskie, np. ,,Aircobra" i "Kingcobra", a także wchodzące do uzbrojenia rodzime konstrukcje, np. Ła-5 i nieco gorszy Jak-7. Niestety, umiejętności młodych pilotów po ukończeniu półrocznej zaledwie szkoły znacznie ustępowały umiejętnościom pilotów niemieckich o nierzad ko 3-letnim doświadczeniu bojowym. Malenkow miał jakieś podstawy do besztania pilotów, jeśli w jednym ze sprawozdań któregoś z komisarzy przeczytał: "Niech tylko pokażą się Me- 1 09, a już nasi piloci zaczynają myśleć, jak uratować swój ogon" . Jednak i niemieccy piloci mieli swoje problemy. Gdy 28 sierpnia radzieckie myśliwce zaatakowały niemieckie lotnisko koło Kałacza, piloci Messerschmittów 109 przepędzili je. Po powrocie, dumni z sukcesu, zebrali się na odprawie, lecz usłyszeli od swego dowódcy takie słowa: "Panowie, trzeba skończyć z tym lataniem dla przyjemności i dążeniem do zestrzelenia jak naj większej liczby samolotów przeciw nika. Każda maszyna, każda kropla paliwa, każda godzina lotu to wartości bezcenne. Nie jesteśmy tu dla przyjemności. Wszystkie nasze wysiłki muszą być kierowane na pomaganie wojskom lądowym. To ważniejsze od celów na niebie" . Słowa te przyjęto pomrukiem niezadowolenia, choć z pewnością nie była to osobista opinia wypowiadającego je dowódcy. Takie było nastawienie dowództwa Luftwaffe, gdyż tego żądał Hitler... 9 Nasilenie lotów, nerwowość i prymitywne warunki bytowania wyczerpywały niemieckich lotników. Uczestniczyli oni dziennie w kilku nalotach; 19 września jeden z dowódców bombowców obliczył, że w minionych trzech miesiącach odbył 228 lotów - tyle, ile w trzech poprzednich latach, kiedy latał nad Polską, Francją, Jugosławią i Rosją. Teraz wraz ze swą załogą spędzał dziennie w powietrzu sześć godzin. Załogi nie opuszczały lotnisk położonych na stepach. Tu ludzie spali, zjadali pospiesznie posiłki, studiowali mapy rejonów operacji, zdjęcia lotnicze. Dużą trudność sprawiała im identyfikacja celów wśród ruin miast i pożarów. Bombardując ustawiczrue te ruiny, lotnicy nie byli pewni, czy w ogóle odnosząjakieś sukcesy. Poza tym należało skutecznie uchylać się od coraz gęstszego ognia radzieckiej artylerii przeciwlotniczej , gdyż każde uszkodzenie samolotu eliminowało go na jakiś czas z walki. Zestrzelenie przez artylerię traktowano j ako pech, zwłaszcza gdy nie można już było skierować samolotu na własny teren i tam wyskoczyć ze spadochronem. Na wypoczynek załogi mogły liczyć, gdy zapadł zmrok, choć i wtedy nie wolno było opuścić lotniska. Nocą samoloty przej mowali w swoje ręce mechanicy, wyjechał na front (było to już po listopadowym święcie rewolucji). Tam rzadko pozwalano mu brać udział w walkach powietrznych i to zawsze pod silną osłoną, co doprowadzało go do furii. Wojnę rozpoczął jako 20-1etni kapitan, a kończył jako generał. Por.: E. Radziński, Stalin, Warszawa 1996, s. 5 18-524; A. B e e v o r, op. cit., s. 1 35. 9 A. B e e v o r, op. cit., s. 1 1 7-1 1 8. 11
-
Stalingrad
161
specjaliści od uzbrojenia i radiostacji. Dokonywali przeglądów, uzupełniali amunicję; słowem, robili to wszystko, czego nie mogli zrobić za dnia, między startami do lotów. W drugiej połowie września dni zaczęły być coraz krótsze, a noce chłodniejsze. Coraz częściej też letnią pogodę przerywały zachmurzenia i deszcze. Była to oznaka, że okres "żniwny" lotnictwa zbliża się do końca i że nadchodzi długi okres, kiedy to samoloty nie będą mogły wspomagać wojsk lądowych.
*
*
*
Rankiem, 16 września, przeprawiany przez Wołgę pułk mjr. lelina 13 DPGw. gwałtownie natarł na Kurhan Mamaja. Zajął go, lecz dalszy atak został przez Niemców zatrzymany kontratakiem. W ten sposób zaczęła się śmiertelna walka o kurhan, która trwała do końca bitwy o Stalingrad, do ostatnich dni stycznia 1943 roku. Niemcy bombardowali kurhan nawet tonowymi bombami, ostrzeliwali ciężką artylerią, lecz głównym orężem walki była broń piechoty: karabin z bagnetem, pistolet maszynowy i ręczny granat. Walki wręcz trwały nieprzerwanie, całymi tygodniami, dniem i nocą. Gdy miasto zostało pokryte śniegiem, kurhan pozostał ciemny, gdyż na nim śnieg szybko topniał, mieszaj ąc się z ziemią, metalem i ciałami poległych. Szybka przeprawa 13 DPGw. i ofiarna walka jej żołnierzy pozwoliła 62 armii zlikwidować groźbę przedarcia się Niemców do Wołgi w centrum Stalingradu. Obie atakuj ące miasto armie niemieckie połączyły się jednak przy rzece Carycy, w związku z czym 16 września dowódca Grupy Armii "B" scedował odpowiedzial ność za przebieg operacji na dowódcę 6 armii, przydzielając jej XLVIII KPanc. pod nowym dowództwem b. szefa sztabu 6 armii, gen. ltn. Ferdinanda Heima. W ten sposób 4 armia pancerna gen. Hotha, która przebiła się do Wołgi w rejonie Kuporosnoje, miała w swym składzie jeden niemiecki dwudywizyjny IV KA oraz dwa rumuńskie korpusy armij ne. "W połowie września - napisał wspomniany już płk H. Doerr - wyjaśniło się, że dwóm arnllom uczestniczącym w operacji nie udało się wziąć Stalingradu
w kleszcze. 4 armia pancerna nie opanowała nadwołżańskich wzgórz w rejonie Krasnoarmiejska, jej front został zagięty na północny zachód. 6 armii, zatrzymanej
na zachód od Kałacza nad Donem przez prawie na trzy tygodnie, udało się co prawda przerwać do rzeki na północ od Stalingradu, lecz okazała się ona zbyt słaba, by kontynuować natarcie wzdłuż Wołgi na południe. Zamiast więc połączyć się na brzegu Wołgi, obie armie połączyły się na zachód od Stalingradu. Zamiast wykonania operacji okrążającej, zmuszone zostały do zadawania szeregu frontowych uderzeń na rosyjskie wojska broniące ogromnego miasta. Nie udało się okrążyć ani całego rejonu Stalingradu, ani znajdujących się w mieście sił nieprzyjaciela, a to dlatego, że nieodzowna do realizacji oskrzydlenia j ednoczesność działań obydwu armii nie mogła zostać osiągnięta z powodu niewy starczaj ących sił i słabo zorganizowanego zaopatrzenia wojsk.
1 62
W następstwie Rosjanie, którzy nie zostali poddani uderzeniom przeważających sił na wschód od Donu, prowadząc manewrową obronę, wykorzystali dogodny czas, by przerzucić przez Wołgę świeże siły i przygotować się do konsekwentnej obrony miasta. Zburzone w trakcie walk wielkie zakłady, leżące na północ od miasta, wciąż jeszcze były w rękach Rosjan. Do brzegu Wołgi udało się niemieckim wojskom dojść tylko w rejonie Kuporosnoje, na peryferiach miasta, na południe od rzeki Carycy oraz na północy, w rejonie osiedla Rynok i na południe od niego. Ważniejsza część Stalingradu wraz z przeprawą promową znajdowała się w rękach Rosj an. Niemieckie pozycje w Stalingradzie w dalszym ciągu były zwrócone w kierunku Donu, a nie Wołgi. Znaczenie tych pozycji jako punktu oporu na Wołdze lub klina odcinającego północną Rosję od Kaukazu i przecinającego rosyjskie szlaki, którymi dostarczano ropę naftową, było czysto teoretyczne, ponieważ, aby to osiągnąć, należało najpierw zdobyć Astrachań i opanować ujście rzeki Ural. Znacznie waż niejsze w tym momencie było podjęcie działań bezpośrednio na skrzydłach zgrupo wania nacierającego na Stalingrad. Wzgórza w rejonie Krasnoarmiejska i Bekietow ki znajdowały się w rękach nieprzyjaciela i stworzyły stałą groźbę dla połu dniowego skrzydła 6 armii. Jeśli opanowalibyśmy ją, to mielibyśmy istotną przewagę. Jeszcze ważniej sze było udoskonalenie naszej obrony na skrzydle północnym. Powstały w okresie natarcia XIV KPanc. tzw. przesmyk między Wołgą i Donem w rejonie Rynok-Kotłubań-Kaczalinskaja nie zapewniał możliwości szelonowania obrony w głąb i w przypadku nawet nieznacznego sukcesu nieprzyjaciela mogłoby tu powstać niebezpieczeństwo dla naszego frontu w Stalingradzie. Konieczność polepszenia pozycji dotyczyła jednak nie tylko skrzydeł 6 armii. O wiele więcej obaw budziła słabość obydwu skrzydeł Grupy Armii
kowym biegu Donu i w Stepach Kałmuckich"
lO.
B" w środ "
Ta analiza sytuacji wojsk niemieckich na Froncie Stalingradzkim w połowie września
1942 roku została jednak napisana już po wojnie, kiedy znany był finał
kampanii i całej wojny. Trudno dziś ocenić zabiegi gen. Paulusa u Hitlera o prze rwanie bitwy o Stalingrad. Jeszcze więcej wątpliwości wzbudzają sądy Doerra o konieczności zdobycia dominuj ących wzgórz, Astrachania i ujścia Uralu. Przecież już we wrześniu zaczęły się uwidaczniać w Wehrmachcie objawy wyczerpania, potęgujące się z każdym miesiącem wojny. Naczelne dowództwa Wehrmachtu i Wojsk Lądowych z coraz większymi trudnościami wysyłały na front uzupełnienia, a odwodowe związki taktyczne były rzadkością. Regułą stało się przerzucanie wojsk z jednej grupy armii do drugiej, lecz i to źródło wzmocnienia wysychało coraz bardziej. Wielką wreszcie trudność sprawiło niemieckiemu dowództwu i organom logis tycznym zaopatrywanie walczących wojsk w coraz bardziej oddalonych od źródeł !O
M . D o e r r, op. cit., s. 50, 52.
1 63
zaopatrzenia rejonach południowej Rosji. A bez amunicji, paliwa i żywności nawet najlepsze wojsko nie może skutecznie walczyć. Trudności te odczuwała szczególnie 6 armia; w odróżnieniu od Grupy Armii "A" , która na Kubaniu i północnym Kaukazie zdobywała całe stada bydła i owiec, jej łupem padły jedynie pewne zapasy zboża. Wojska radzieckie, zwłaszcza na Froncie Południowo-Wschodnim, miały rów nież trudności komunikacyjne, wynikające zarówno ze słabej organizacji transportu kolejowego na lewym brzegu Wołgi, jak i problemów z przeprawami wołżańskimi. Szczególnie utrudnioną komunikację miała walcząca w Stalingradzie 62 armia, całkowicie uzależniona od kontrolowanej przez nieprzyjaciela przeprawy przez Wołgę. Tymczasem każda przerwa powodowała luki w dostawach zaopatrzenia oraz nieregularne posiłki, co odbijało się na możliwościach obronnych armii. Zdając sobie z tego sprawę, dowództwo frontu czyniło ogromne wysiłki, by zapew nić ciągłość zaopatrzenia, a Kwatera Główna starała się systematycznie przekazywać na potrzeby Frontu Południowo-Wschodniego odwodowe dywizje i brygady, któ rymi on wzmacniał 62 lub 64 armię. W ślad za 1 3 DPGw. w dniu 17 września została przekazana 62 armii 92 BP, przybyła z odwodu Kwatery Głównej wraz ze 137 BPanc. mjr. Wdowiczenki z 2 KPanc., obsadzającą dotąd wschodni brzeg Wołgi. Tego dnia do dyspozycji frontu zaczęła też przybywać 193 DP płk. F. Smiechotworowa, a dwa dni później - 284 DP płk. Nikołaja Batiuka. Zaopatrzenie Stalingradu dostarczane było koleją, jedyną linią jednotorową Urbach-Baskunczak-Astrachań, długości ponad 500 kilometrów. Było to od gałęzienie magistrali łączącej Moskwę, przez Saratow i Uralsk, z republikami środkowoazjatyckimi. Przebiegało ono z północy na południe, przez Autono miczną Republikę Niemców Nadwołżańskich, lecz Niemców już tam nie było. Jeszcze w sierpniu 1941 roku, gdy zanotowano pierwsze wypadki dywersji z ich strony, a także odkryto, że przechowują zestrzelonych niemieckich lot ników, ponad pół miliona jej mieszkańców wywieziono do wschodniego Ka zachstanu. Linia Urbach-Astrachań w dwóch miejscach zahacza o ziemie Kazachstanu, po czym dochodzi do Achtuby, odnogi Wołgi, i biegnie wzdłuż rzeki aż do Astrachania. Na 350 kilometrze ze stacji Baskunczak zbudowano bocznicę do Stalingradu. Jej wykorzystanie komplikował fakt, że dzieliła ją od wojsk Wołga z niedostateczną ilością przepraw. Pociągi nie mogły też docierać do Wołgi ze względu na ataki lotnicze. Końcową stacją był wówczas Lenińsk, leżący około 50 km od Stalingradu i stanowiący główną bazę zaopatrzeniową miasta i całego Frontu Południowo -Wschodniego, a także rejon ewakuacji rannych. Miasteczko to, z główną, szeroką ulicą zabudowaną murowanymi domami i bocznymi uliczkami z zabudową drewnianą, miało silną obronę przeciwlotniczą. Dzięki temu nie ucierpiało wiele na skutek bombardowań, w odróżnieniu od systematycznie niszczonej przez nieprzyjacielskie lotnictwo linii kolejowej , której przelotowość wynosiła 6-8 pociągów na dobę. Dzięki licznym bocznicom i objaz164
dom, którymi przeprowadzano pociągi omijając zniszczone, acz szybko remon towane odcinki, linia ta wciąż była drożna i sprawna. Większość rozbitych stacji kolejowych przeniesiono do schronów. Teren, przez który przebiegała linia kolejowa za Wołgą, był bezwodnym stepem, zamieszkanym przez Kirgizów. To dlatego żołnierze walczący w Stalin gradzie uważali, że nie mają się dokąd cofać: za nimi nie było już nic. Z Lenińska do przepraw przez Wołgę prowadziło kilka dróg. Stały przy nich tablice z hasłami i napisami infonnującymi o rowach i schronach przeciwlotniczych. Później zbudowano też schrony, w których, w czasie mrozów i śnieżnych zamieci, żołnierze mogli się schronić i ogrzać. Hasła przy drogach brzmiały: ,,żołnierze Armii Czerwonej ! Pamiętajcie w Stalingradzie o waszym obowiązku wobec Oj czyzny!",
Chwała Stalingradczykom!", a także Przegonimy niemieckie gady od " " wrót Stalingradu!" Najważniejszym etapem drogi do Stalingradu była niewątpliwie przeprawa przez Wołgę. 62 annia miała dwie przeprawy: w rejonie fabryki Krasnyj Oktiabr", " obsługiwaną przez 44 batalion pontonowy, oraz centralną", od Krasnej Słobody " do rejonu nr 1 , czyli Dworca Głównego. 64 annia miała w rejonie Krasnoanniejska przygotowane trzy odcinki przeprawowe. Zorganizował je zastępca dowódcy annii ds. inżynieryjno-saperskich, płk Jerzy Bordziłowski, który w końcowym okresie wojny, a potem przez wiele lat po jej zakończeniu służył w Wojsku Polskim. Wołżańska Flotylla tylko między 1 2 a 1 5 września przewiozła dla 62 annii około 1 0 tys. ludzi i 1 000 ton ładunków, podczas gdy artyleria okrętowa wspierała ją ogniem. W następnych jednak dniach system przepraw został zburzony i trzeba było sięgać po coraz to nowe środki i sposoby komunikacji ze Stalingradem. Bardziej ustabilizowana była sytuacja przeprawowa w pasie 64 armii. Zbudo wano tu mosty pontonowe, a po zamarznięciu Wołgi organizowano przeprawy po lodzie. Za rzeką stanowiska ogniowe miała frontowa artyleria wsparcia, a także
część artylerii 62 armii . Była ona wyjątkowo sprawnie dowodzona przez generała Pożarskiego i jego sztab. Pożarski całe dnie spędzał wśród walczących wojsk, w artyleryjskich punktach obserwacyjnych, doskonaląc strukturę scentralizowanego i zdecentralizowanego systemu kierowania ogniem zza Wołgi. W szeregach wal czących była natomiast artyleria przeciwpancerna i moździerze.
1 6 września, gdy oddziały 24 DPanc. po zdobyciu Dworca Południowego dotarły do Wołgi, radio "berlińskie nadało następujący komunikat:
Wspaniałe " woj ska niemieckie zajęły Stalingrad. Rosja została przecięta na pół, na część
północną i południową. Wkrótce ten kraj znajdzie się w agonii". Komunikat, szybko przetłumaczony, dostarczono Stalinowi. Ten z kolei zadepeszował do Jeremienki i Chruszczowa, pytając, czy to prawda, że Niemcy zajęli miasto. W rzeczywistości jednak sytuacja w Stalingradzie zaczęła się stabilizować.
1 7 września kilka berlińskich gazet wydrukowało już dodatki nadzwyczajne z wielkimi tytułami: Stalingrad zdobyty", ale w ostatniej chwili wstrzymano ich " kolportaż. Ministerstwo Propagandy czekało na komunikat specjalny.
1 65
W komunikacie radzieckiego Biura Informacyjnego z 2 1 września znalazły się natomiast takie fragmenty: "Chociaż obrońcy Stalingradu dotychczas nie tylko doskonale stawiali opór pancernemu natarciu, ale także, dzięki zdecydowanym przeciwnatarciom, zdołali oczyścić z najeźdźców kilka ulic, dowództwo obrony Stalingradu wskazuje, że najcięższe walki dopiero nadejdą i że, jak dotąd, nie udało się osiągnąć decydującego zwrotu [. . ]. O ile w sektorze północno-zachodnim główny ciężar walki spoczywa na pie chocie - bagnet, granat ręczny i lekki miotacz ognia wyparły ciężką broń - o tyle na odcinku północnym trwa bitwa pancerna o łańcuch wzgórz, które nazywa się stalingradzkim «Douamont» [... ]. Znaczeniu tej pozycji odpowiadają nakłady ludzkie i materiałowe obydwu stron, ponieważ w walkach o ten rejon poniosły one naj większe chyba straty [. . ]" I I . .
.
*
*
*
W nocy z 17 na 1 8 września SD 62 armii przeniesiono do nowego, bezpiecznego miejsca. Znajdowało się ono w rejonie fabrycznym, pod wysokim brzegiem Wołgi, na północ od ujścia Carycy. Między brzegiem a wodą, na piaszczystej plaży leżały przygotowane do ewa kuacji maszyny, a na wodzie unosiło się kilka rozbitych barek i stosy spławnego drewna. Ponieważ saperzy dopiero przystąpili do budowy schronów, oficerowie sztabu chwilowo ulokowali się na barkach, a dowództ wo pod brzegiem, w po spiesznie wykopanych szczelinach. Nikt nie sprawdził zawartości zgromadzonych na górze, rzekomo pustych zbiorników naftowych. 18 września, tak jak poprzednie dni, rozpoczął się nalotami niemieckich bombow ców i ogniem artylerii. Głównym obiektem ataku był tym razem Kurhan Mamaja. Gdy tylko samoloty Luftwaffe niespodziewanie zniknęły na kilka godzin (przerzuco no je na zaatakowany północny odcinek frontu), żołnierze Rodimcewa odbili 150-metrowy pas na kurhanie i umocnili się na szczycie. W centrum i na południo wym skrzydle sytuacja nie uległa zmianie. Nie powiodły się próby odbicia okrążone go przez Niemców Dworca Głównego. Bronili się tam gwardziści Rodimcewa. Ukryci w piwnicach, za peronami i pod wagonami, samodzielnie walczyli na śmierć i życie. Narzucili w ten sposób niemieckim oddziałom angażującą siły i środki walkę uliczną. Nasunęło to gen. Czujkowowi pomysł zorganizowania w oddziałach małych grup bojowych, przystosowanych do walk ulicznych i obrony miejskich obiektów. Według niego, działania obronne w Stalingradzie powinny być prowadzone wedle zasady, że ,,każdy walczący żołnierz jest sam dla siebie generałem". 1 8 września armie Frontu Stalingradzkiego wznowiły natarcie na niemiecki korytarz do Wołgi. Miały one połączyć się 62 armią w tzw. występie orłowskim. Natarcie to, ponawiane w ciągu dwóch dni, również się nie powiodło. W tej sytuacji gen. Jeremienko - trudno dziś stwierdzić, czy z własnej inicjatywy, czy też z nakazu Stalina - 22 września udał się wraz z Chruszczowem w rejon na północ od Stalingradu. I I J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 136-137. Douamont - najsilniejszy fort Verdun, zdobyty przez Niemców 25 lutego 1915 roku.
1 66
"Celem naszego wyjazdu - napisał po latach - było dopomożenie w realizacji zadania postawionego Frontowi Stalingradzkiemu - okazania natychmiastowego wsparcia Frontowi Południowo-Wschodniemu". Już takie przedstawienie sprawy świadczy o tym, że Jeremienko nie czuł się odpowiedzialny za działania Frontu Stalingradzkiego, mimo iż był jego dowódcą. A przecież sarn pisze, że jego zastępcy - Gordow i Kowalenko (ten drugi od 9 września był szefem sztabu frontu) - znów dopuścili do usterek w organizacji walki, choć Gordowa usprawiedliwia pobyt w szpitalu z powodu kontuzji. Jeremienko przyznaje zarazem, że obaj ci zastępcy ,Jeszcze nie dojrzeli do realizacji zadań w kierowaniu wyższym związkiem 12. operacyjnym - frontem" Pisząc, że obaj z Chruszczowem objechali armijne stanowiska dowodzenia, a także dywizje i pułki, Jeremienko szczególną uwagę poświęca pobytom w sztabie
66 armii, przedstawiając w szczególnie pozytywnym świetle jej dowódcę - gen. Rodiona Malinowskiego. Nietrudno domyślić się, dlaczego - w czasie, gdy książka ukazała się na rynku, Malinowski osiągnął szczyt kariery w Armii Radzieckiej - stanowisko ministra obrony. Jakie jednak przyczyny niepowodzeń armii dostrzegł wtedy dowódca frontu? Przede wszystkim przygniatającą przewagę lotnictwa niemieckiego, przy jedno czesnym braku wystarczających środków do jego zwalczania, tj. lotnictwa myśliw skiego i artylerii przeciwlotniczej . Ponadto, że suche lato wypaliło stepową roślin ność, uniemożliwiając maskowanie nacierających wojsk. Zauważył też. że natarcie wojsk radzieckich prowadzone było w wąskim pasie, toteż nie miały one możliwości manewru. Nie kontynuowano go w nocy, gdy lotnictwo niemieckie zmniej szało swoją aktywność. Nieprzyjaciel łatwo odpierał ataki dzięki swoim silnie umoc nionym pozycjom na okolicznych wzgórzach, z dobrze zorganizowanym systemem ognia i pól minowych. Wreszcie, za błędne uznał nadmierne zagęszczenie atakujących wojsk: dywizje piechoty nacierały w pasach o szerokości
1-1,5 km, co zmuszało dowódców do
zbyt głębokiego rzutowania oddziałów. Dywizja piechoty ze swych dwudziestu siedmiu kompanii mogła do bezpośredniej walki wydzielić tylko osiem, podczas gdy pozostałe znajdowały się na różnych głębokościach; w ten sposób nie uczest niczyły w walce ogniowej , ale ponosiły straty od lotnictwa, artylerii, a nawet broni maszynowej nieprzyjaciela. Uwagi te przekazał telefonicznie i pisemnie Stalinowi, choć jako dowódca frontu był za te błędy odpowiedzialny. Trzeba zauważyć, że taki sam szyk miały nacierające w Stalingradzie w l-kilometrowych pasach dywizje niemieckie, lecz tam kolejne ich rzuty mogły osłaniać się przed ogniem
62 armii w ruinach zabudowań.
Szturmujący miasto Niemcy starali się odciąć obrońców od zaopatrzenia i wspar cia. Od świtu do nocy krążyły w powietrzu junkersy, a w nocy rozpoznawcze fokke-wulfy. Przystanie i podejścia do nich ostrzeliwała artyleria i sześciolufowe 12
A. I. J e r e m i e n k o. Bitwa, op. cit
.•
s.
186-187.
167
moździerze. W nocy samoloty zrzucały flary oświetleniowe, usiłując naprowadzić na środki pływające ogień artylerii. Z nastaniem świtu ruch na Wołdze zamierał, a z przystani należało zabrać dostarczone zaopatrzenie. Wszystko trzeba było przetransportować na plecach żołnierzy, gdyż na prawym brzegu nie było już ani samochodów, ani koni. Ci sami żołnierze, którzy w dzień walczyli, w nocy musieli pracować. Brak snu i wypoczynku ogromnie męczył ludzi. Niemieckie dowództwo uznało zdobycie centralnej przystani na Wołdze za zadanie pierwszoplanowe. Walka o dotarcie do niej toczyła się w dniach 2 1-23 września na Kurhanie Mamaja i w centrum miasta, tzn. na pozycjach 13 dywizji oraz 42 i 92 brygad piechoty. W wyniku całodniowych walk 21 września około 200 grenadierów pancernych z 1 4 czołgami wdarło się do jaru Dołgi, obchodząc prawe skrzydło 1 3 dywizji. Druga grupa, atakując od czoła, osiągnęła plac 9 Stycz nia. Następnego dnia Niemcom udało się okrążyć batalion 42 pułku 1 3 dywizji. Wszyscy żołnierze tego batalionu polegli śmiercią bohaterów. Niemcy za cenę 500 poległych żołnierzy i 43 spalonych czołgów posunęli się do przodu zaledwie o kilkadziesiąt metrów. Obronę Kurhanu Mamaja przejęły oddziały 95 dywizji piechoty płk. Wasilija Gorisznego, które od 18 września przeprawiały się przez Wołgę. W południe 20 września Goriszny meldował dowódcy armii: - Jeśli nie liczyć nieznacznych przesunięć linii frontu o jakieś 100 metrów w tę czy tamtą stronę, sytuacja na kurhanie pozostaje bez zmian. - Pamiętajcie - uprzedził Czujkow - że przesunięcia choćby o 100 metrów mogą doprowadzić do jego utraty. - Umrę, lecz z Kurhanu Mamaja nie odejdę - zapewnił Goriszny. W nocy z 20 na 21 września pododdziały 95 dywizji odrzuciły Niemców z wierzchołka kurhanu i osiedla lotniczego, umożliwiając następnej nocy przeprawę 284 dywizj i płk. Batiuka. Do rana 22 września na prawym brzegu Wołgi były dwa jej pułki, a następnej nocy przeprawiono trzeci. Wszyscy żołnierze tej dywizji otrzymali na lewym brzegu zapasową amunicję, dużo granatów ręcznych i kostek trotylu, a dowódcy zostali zapoznani z zasadami organizacji małych grup sztur mowych i przeprowadzania walk ulicznych. Gdy więc Czujkow z Batiukiem zaczął o ty� rozmawiać, ten oświadczył: - Towarzyszu dowódco, przybyłem do Stalingradu, by walczyć z faszystami, a nie na paradę. W moich pułkach są przecież Sybiracy... 13 Dywizja B atiuka wraz z 13 dywizją Rodimcewa, która otrzymała uzupełnienie w postaci 2000 przeprawionych żołnierzy, zagrodziły Niemcom drogę do północ nych dzielnic fabrycznych, lecz nie zdołały już odbić centralnej przystani. Jej utrata stanowiła bolesną wyrwę w dotychczasowej strukturze obrony Stalingradu. Trzeba było teraz zorganizować trzy nowe linie komunikacyjne i przystanie wodne na lewym brzegu rzeki, skąd nocą można było przeprawiać zaopatrzenie i ludzi do IJ N. K r y ł o w, Stalingradskij rubież, op. cit., s. 125 i
1 68
o.
" " przystani przy fabryce "Krasnyj Oktiabr i osiedlu "Spartanowka na północy. " Natomiast z fabryki "B arrikady zbudowano kładkę szturmową na beczkach do
wyspy Zajcewski, skąd do lewego brzegu Wołgi kursowały już łódki. Każda dywizja piechoty posiadała własne łodzie, kursujące według odrębnych graftków. Brygady piechoty, zajmujące pozycje na południe od rzeki Carycy, zaopatrywały się samodzielnie przez wyspę Gołodny . Próby odbicia centralnej przystani, podej mowane w dniach 23-24 września, wprawdzie nie powiodły się, ale i Niemcy musieli zaniechać atakowania dzielnic fabrycznych od południa, zwłaszcza że wciąż mieli oni na swych tyłach nie zlikwidowane ogniska oporu stawianego przez okrążone radzieckie pododdziały. Broniły się one zaciekle w piwnicach, na strychach, a nawet w stropach dachowych budowli, a wyczerpawszy amunicję, sięgali po granaty, cegły i kamienie. Żołnierze ci rzeczywiście walczyli do ostatniego naboju. *
*
*
W komunikatach z 23 września obie strony zgodnie informowały, że od dwóch dni padają deszcze, zamieniające pola, drogi, lasy i pasy startowe lotnisk polowych w grząskie błoto. Wiał lodowaty wiatr. "Nocą robi się tak zimno - głosił komunikat radzieckiego Biura Informacyjnego - że rozważa się możliwość wydania oddziałom " odzieży zimowej . Niemcy o takiej możliwości nie wspominają, gdyż odzieży tego rodzaju w ogóle nie posiadali. Pod podarte mundury wkładali tylko ciepłą bieliznę, swetry, a nawet radzieckie mundury zdarte z zabitych.
23 września specjalny radziecki korespondent nadał ze Stalingradu wiadomość: "Rozwaga, z jaką Naczelne Dowództwo organizuje w Stalingradzie obronę, jest nadzwyczajna. Dysponuje ono dokładnym planem każdego kwartału domów, gdzie naniesiono nawet poszczególne pomieszczenia. Bataliony robotnicze utworzyły specjalne «oddziały budowlane», które przystępuj ą do działania, jeśli jakiś kwartał zostaj e zajęty przez Niemców. W takim przypadku przebija się ściany, łącząc ze sobą piętra, aby można było zaatakować z sąsiednich budynków. Każdy większy kwartał budynków ma też swoje kolumny zaopatrzeniowe, dostarczające oddziałom wodę, żywność, amunicję, środki opatrunkowe itp. Zdarzało się i tak, że całkowicie okrążone oddziały naszych wojsk zaopatrywano
przez
ciąg czterech czy nawet pięciu domów albo przebijano suftty, aby wyprzeć
z budynku niemieckich piechurów, którzy wdarli się na niższe piętra. O jeden z betonowych bloków mieszkalnych, liczący kilkaset małych mieszkań, walczono przez cztery dni, a teraz można zobaczyć ślady straszliwej walki wręcz na klatkach schodowych, korytarzach, w pokojach i piwnicach ( .. . ) .
Jak bardzo przewidująco zaplanowano obronę Stalingradu, pokazuje także inny
fakt. Otóż z wielkich fabryk traktorów, które już kilka tygodni temu musiały przerwać pracę; zabrano wszystkie urządzenia podnośnikowe i utworzono liczne «zmotoryzowane grupy techniczne», których zadaniem jest ustawianie dział na
169
resztkach murów i przenoszenie unieruchomionych czołgów na pozycje, gdzie mogą stanowić coś w rodzaju zapór. Widzieliśmy dźwigi samochodowe, podnoszące działa polowe na dachy domów ( ... )" 14.
Inaczej wyglądały przekazy korespondentów niemieckich. W korespondencji czołowego dziennika berlińskiego, "VOlkischer Beobachter", z końcowych dni września czytamy m.in.: "Znajdowaliśmy się w jakiejś zatęchłej, cuchnącej piwnicy i czekaliśmy na kolejny rozkaz ataku. Wejście zakryliśmy płachtą namiotową, żeby choć na kilka kwadransów odseparować się od walk na zewnątrz. Rankiem usunęliśmy jeszcze miny i robiliśmy kładki nad lejami po bombach. Teraz, w czasie odmierzanym uderzeniami serca ( ... ), nie robiliśmy nic. Spać? A gdzież tu miejsce na sen w natłoku wydarzeń tych dni? Czy może być o nim mowa przy ciągłym dygotaniu ziemi, osypywaniu się wapna ze ścian i duszącym smrodzie piwnicy? Dotarliśmy po prostu do martwego punktu, do stadium, kiedy człowiek już mechanicznie je i pali, nie czując smaku chleba ani tytoniu - do stadium, kiedy zapada się w drzemkę z otwartymi oczyma i człowiek już się nawet nie dziwi, gdy niespodziewanie znajdzie się tak blisko wroga, że widzi białka jego oczu i ma wrażenie, że czuje jego oddech (. . .).
W owych dniach posuwaliśmy się naprzód bardzo powoli. Pogoda była niedo
godna i nasze lotnictwo nie mogło zapewnić takiego wsparcia jak zawsze. Ponadto wróg bezustannie wysyłał do walki świeże odwody i przy liczebnej przewadze bronił się zaciekle, my zaś musieliśmy mieć po tysiąc rąk, żeby sprostać tym drobnym i większym potyczkom ulicznym. No tak, gdyby tak mieć przed sobą otwarcie walczącego przeciwnika ( . . . ) .
W pierwszych godzinach nocy jak zwykle nadleciały «Iwany», prymitywne
dwupłatowce, których Rosjanie w wielkich ilościach używali do lotów na niskich wysokościach nad miastem. My nazywaliśmy je «maszynami do szycia» lub «młynkami do kawy» ze względu na terkotliwy silnik, albo cichobiegami, ponieważ przed zrzuceniem bomb wyłączały silniki i wyrzucały ładunek w locie szybow cowym. Tu i ówdzie opowiadano, że z powodu braku urządzeń celowniczych bomby wyrzuca się z nich łopatami. Tej nocy mniejsze i większe bomby z dwupłatowca huknęły gdzieś niedaleko nas, w ruinach, ale prawie nie zwróciliśmy na to uwagi. Przywykliśmy. A jeśli zdarzało się, że «Iwan» nie przyleciał, to nam go brakowało i podejrzliwie przyj mowaliśmy ten spokój. Nagle do naszej piwnicy dotarło odległe drżenie gruntu. Czołgi! Mogły być tylko radzieckie ! Alarm! Kiedy wydostaliśmy się z piwnicy, niedaleko nas, nad ruinami, wisiały czerwone rakiety sygnalizacyjne. «Wróg atakuje» wołał ich krwisty kolor w ciemności nocy. Czy te ciężkie potwory, które nieprzyjaciel co chwila rzuca do bitwy jakby to była garść ziemi, przebiją się tym razem? 14 J.
1 70
P i e k a ł k i e w i c z, op.
cit.,
s.
14l.
W terkocie dwupłatowców, w huku zrzucanych przez nie bomb i łoskocie wybuchów, radzieckie czołgi zbliżyły się do naszych linii i częściowo już je przełamały. Nieprzyjacielska piechota zaległa jednak w ogniu naszych posterunków i nie mogła podążać za pancerną osłoną. Dziesięć, dwanaście, piętnaście kolosów toczyło się ku głównemu polu bitwy, gdzie nasi organizowali szybką obronę. Na szczęście noc nie była ani jasna, ani ciemna, ale dokładnie taka, aby samemu widzieć, a nie być szczególnie widzianym. Wokół podrywały się z ziemi cienie saperów. To drużyny niszczycieli czołgów przystępowały do akcji. W takich chwilach waleczność niemieckich saperów objawiała się w całej swej wielkości. Bez wsparcia, zdani tylko na siebie, podejmo wali walkę z ukrytym bezpiecznie za pancernymi płytami i wizjerami, postrzeganym jako coś mechanicznego, dysponującym nieskończoną przewagą przeciwnikiem. W ogniu jego karabinów maszynowych, w gradzie kul sypiących się z otworów strzelniczych, saperzy przedostawali się w pobliże czołgów, podkładali miny pod stalowe gąsienice, podwieszali ładunki wybuchowe na wieżyczkach. Niesamowitą noc co chwila rozrywały detonacje min talerzowych; widać było, jak stalowy potwór odrywa się na stopę od ziemi albo kręci w kółko z rozerwaną gąsienicą. Jedna z grup szturmowych, wyposażona w nowe, dopiero wczoraj zrzucone z samolotu specj alne ładunki, dobrała się do «przywódcy stada» . Plutonowy wsko czył na sunący na gąsienicach cień, który później okazał się czołgiem produkcji amerykańskiej. Nie zważaj ąc na krzyżujący się ogień radzieckiej i niemieckiej broni maszynowej, stał przy wizjerze, szarpiąc się i mocując z zamknięciem włazu, żeby go otworzyć i obrzucić załogę granatami. Ze wszystkich stron terkotały karabiny maszynowe. Dopiero gdy plutonowy zorientował się, że tak jednak nie da rady, umocował do czołgu ładunek wybuchowy. Kiedy ładunek eksplodował, odrywaj ąc wieżę od pancerza i odrzucając ją na bok, plutonowy stał już na następnym, 26-tonowym kolosie. Tym razem z kanistrem benzyny w ręku, który opróżnił, oblewając wieżyczkę. Zeskakując z czołgu, rzucił granat i w ciągu sekundy czołg zapłonął jasnym płomieniem. W blasku ognia widać było uwijających się wszędzie saperów. Sześć atakujących czołgów unie szkodliwili saperskimi ładunkami ludzie z oddziału tego plutonowego. Załogi czołgów broniły się rozpaczliwie. Jeśli ich pojazdy zostały unierucho mione, czołgiści otwierali włazy i dziko strzelali na wszystkie strony. Drogo sprzedawali własne życie. Mimo to żadna z ruchomych twierdz, które zostały odcięte za naszymi, odtworzonymi natychmiast liniami obrony, nie powróciła z wypadu. Walczyły do ostatka, aż stawały w płomieniach lub rozrywała je eksplozja. Nie można mylić dzielności i poświęcenia z obłędem. Poświęcenie życia jest bohaterstwem, ale tylko wtedy, gdy służy narodowi (... )" 15. Ten najprawdopodobniej wydumany, a z pewnością przekoloryzowany opis nocnej walki w Stalingradzie można porównać z hollywoodzkimi obrazami 15
Ibidem, s. 159-162. 171
zwycięskich zmagań bohaterów o właściwościach nadludzi ze złem tego świata. Niemiecka propaganda przedstawiała swych żołnierzy jako muskularnych, opalo nych, zręcznych i wyśmienicie władających bronią. W rzeczywistości w ogromnej większości powoływani do wojska Niemcy byli słabi, nieprzystosowani do trud nych warunków walki i bytowania. Pod tym względem nie różnili się oni od żołnierzy innych armii europej skich. Armia niemiecka siłę czerpała więc nie z walorów fizycznych swych żołnierzy, lecz z wysokiego poziomu ich wyszkolenia i zespołowego zgrania w wykorzystywaniu dobrego uzbrojenia i wyposażenia, a nade wszystko z wzorowej dyscypliny i wykonywania rozkazów. Opisy walk w Stalingradzie podobne do przytoczonego powyżej spotkały się z negatywną reakcją organów bezpieczeństwa Rzeszy. Oto fragment raportu Służby Bezpieczeństwa SS z 28 września:
,;Z doniesień wynika jednoznacznie, że główne zainteresowanie wszystkich
nadal koncentruje się na komunikatach i meldunkach z walk o Stalingrad. Wszyscy zwracają uwagę na to, że zarówno w komunikatach OKW, jak też przede wszystkim w raportach korespondentów wojennych prasy i radia pojawia się coraz więcej szczegółów na temat trudu tej walki i powstaje opinia, że dowództwo nie przewi działo rozmiarów oporu, jaki Rosjanie stawiają w Stalingradzie" . Na podstawie wytycznych szefa prasowego Rzeszy z 26 września (informacja poufna nr 248/42) prasa otrzymała polecenie uwzględniania faktu, że "strategiczny cel, jakim było zablokowanie Wołgi i wyłączenie Stalingradu jako ośrodka zbro jeniowego oraz węzła komunikacyjnego, został praktycznie osiągnięty, a ostateczne zajęcie miasta jest tylko kwestią czasu, w jakim zakończy się ta trwaj ąca na ulicach 16. i w domach długotrwała, wyniszczająca bitwa"
* * * Kierunek, z jakiego nazajutrz wyjdą niemieckie ataki, żołnierze radzieccy potrafili bezbłędnie przewidzieć po buńczucznych wieczornych zapowiedziach grenadierów:
,,Rus (lub «Iwan»), zawtra bul, bul!!!" Po 24 września zawołania te
ustały. Oznaczać to mogło, że Niemcy przygotowują ataki gdzie indziej. I rzeczywiś cie, jak ustaliło rozpoznanie, koncentracja wojsk niemieckich nastąpiła na kierunku Gorodiszcze-Razgulejewka. Generał Czujkow uznał, że nie wystarczy ogień artylerii na tę koncentrację, że trzeba kontratakować. Kontratak przygotowano na 25 wrześ nia. Wykonał go 23 korpus pancerny, który miał wesprzeć pułk przeprawiającej się do Stalingradu 1 93 dywizji płk. Smiechotworowa oraz resztki dywizji pułkownika Sołohuba, dowodzonej po jego śmierci przez płk. Iwana Jennołkina. Rozpoczął się on o godzinie 6.00, a już o 1 0.30 radzieckie oddziały, bombardowane przez junkersy, zaatakowali Niemcy. Dwie dywizj e piechoty i dywizja pancerna uderzyły w kierunku osiedla fabryki 16
172
Ibidem, s. 162.
"
Krasnyj Oktiabr" i Kurhanu Marnaja. Punkt oporu
dywizji Gorisznego na wierzchołku kurhanu został doszczętnie rozbity. Nieprze rwanie pod bombami i ostrzałem znajdował się sztab 62 armii. Nad SD zaczęły się palić zbiorniki z benzyną (na szczęście nie wybuchły), przerwana została łączność. Dowództwo armii nie wiedziało, co się dzieje na linii walk. Gen. Czujkow wyruszył więc do Batiuka, Guriew do Popowa, a Kryłow do Gorisznego. Nie na wiele się to zdało, gdyż przebywając w jednostce żaden z nich i tak nie miał obrazu całości. Zresztą na miejscu, w dymie i kurzu, też niewiele można było dojrzeć. Dopiero późną nocą, zebrawszy meldunki, ustalono, jak wygląda sytuacja. Okazało się, że Niemcy pokonali pola minowe, przerwali pozycje obrońców i w niektórych miej scach wdarli się w obronę 62 armii na głębokość 3 km. Korpus pancerny i lewe skrzydło dywizji Jermołkina, która przyjęła na siebie główne uderzenie, wycofały się na zachodni skraj osiedli fabrycznych "Krasnyj Oktiabr" i "Barrikady" . Również dywizja Gorisznego, która poniosła szczególnie duże straty, została wycofana na północno-wschodni stok Kurhanu Mamaja. ,,Jeszcze jeden taki bój - ocenił w myślach sytuację Czujkow - i znajdziemy się w Wołdze" . Po trzynastu dniach szturmu trwającego od 1 3 do 26 września Niemcy zdołali wedrzeć się do centralnej dzielnicy Stalingradu, a na południowym skrzydle dotrzeć do Wołgi. Natomiast cała północna dzielnica fabryczna z występem orłowskim pozostała w rękach 62 armii. W trakcie tych walk, według danych sztabu Frontu Południowo-Wschodniego, nieprzyjaciel stracił - tylko w zabitych - ponad 6 tys. żołnierzy oraz ponad 170 czołgów i 200 samolotów. Niemałe były też straty 62 armii, np. 23 KPanc. stracił w tym czasie 69 czołgów. Z ogólnych, ponad 3-tysięcznych strat Frontu Południowo-Wschodniego gros z nich przypadło na 62 i 64 armię 17. Poniesione w tym czasie straty walczące strony uzupełniały na bieżąco. Obydwa fronty stalingradzkie otrzymały z odwodu Kwatery Głównej dziesięć dywizji piechoty, dwa korpusy i osiem brygad pancernych. Niemiecką 6 armię zasilały głównie uzupełnienia marszowe oraz jednostki i pododdziały specjalne, artyleryjskie, inżynieryjno-saperskie i chemiczne (miotacze ognia). Wynikało to z charakteru walk w Stalingradzie, które od razu przybrały formę walki z bliska, często wręcz. Dowództwa obydwu walczących armii dostosowały do tych warunków organizację grup bojowych, ich uzbrojenie i sposoby walki. *
*
*
Analizując wyniki dotychczasowych natarć armii Frontu Stalingradzkiego na lewe skrzydło 6 armii, gen. Jeremienko dostrzegł przyczynę ich niepowodzenia w przewadze, jaką dawała Niemcom możliwość wykorzystania komunikacji we wnętrznej do natychmiastowego organizowania przerzutów wojsk i przenoszenia ognia artylerii. 17 W. C z uj k o w, Początek drogi. op. cit.,
s.
135 i n.
1 73
Natarcia te - zdaniem gen. Jeremienki - przeprowadzone były bowiem zbyt blisko głównego frontu walk o północne. fabryczne dzielnice. Ułatwiło to Niemcom manewr siłami i środkami, zwłaszcza lotnictwa i artylerii, która nie musiała nawet zmieniać stanowisk ogniowych. Z tego dowódca frontu wyciągnął wniosek, że dla odciążenia obrońców miasta należy przeprowadzić solidne przeciwuderzenie gdzieś dalej od Stalingradu. Zmusiłoby to dowództwo niemieckie do wycofania z miasta części sił, a także skierowania lotnictwa na nowe cele. Gen. Jeremienko uważał, że do przeprowadzenia takiej operacji najlepiej nadają się lewoskrzydłowe armie jego Frontu Południowo-Wschodniego. Front ten trak tował jak swój , podczas gdy Front Stalingradzki był mu obcy, zwłaszcza po odcięciu od niego samego Stalingradu i włączeniu 62 armii do Frontu Południowo -Wschodniego.
W tej sytuacji Jeremienko szybko przystąpił do realizacji swojego pomysłu. Po analizie możliwości własnych i nieprzyjaciela uznał, że najlepiej będzie wykonać dwa uderzenia siłami 5 1 armii gen. Kołomyjca oraz 57 armii gen. Tołbuchina w celu odbicia ciaśnin między słonymi jeziorami w Stepach Kałmuckich. Obydwie armie otrzymały po kilkanaście tysięcy min przeciwpancernych i przeciwpiechot nych oraz po 50 ton drutu kolczastego do natychmiastowego umocnienia się w zdobytych ciaśninach. Operacja przeprowadzona przeciw rumuńskim dywizjom VI KA w dniu 25 września zakończyła się sukcesem. 1 i 4 dywizje rumuńskie poniosły znaczne straty (4 DP utraciła swą artylerię), a zdobyte ciaśniny stały się podstawą wyjściową do przyszłych działań zaczepnych frontu. Również podjęty 29 września przez wzmocnioną 302 DP K. Makarczuka z 5 1 armii 1 5-kilometrowy wypad na Sadowe przyniósł znaczny sukces taktyczny, choć nie wpłynął na osłabienie szturmu na Stalingrad. Siła tego szturmu wynikała przede wszystkim ze stanowczego żądania Hitlera, by opanować całe miasto. Przed 6 armią stanęło teraz najtrudniejsze zadanie - zdobycia północnej dzielnicy fabrycznej. By ułatwić jego wykonanie, gen. Paulus postanowił użyć 24 DPanc. wraz z 389 DP z północnego odcinka przeciw występowi orłowskiemu, przesuwając oba związki taktyczne na zachód od Orłowki. Natomiast 295 DP przegrupował z rejonu na północ od Gorodiszcza do centrum miasta, do działań przeciw radzieckiej 1 3 DPGw. gen. Rodimcewa. Na południe przesunięto również rumuńską 20 DP; tam zluzowała ona 3 7 1 DP, która przesunęła się na północ, naprzeciw prawego skrzydła 64 armii, luzując tam Rumunów. Po tych przegrupowaniach oraz zgromadzeniu zapasów amunicji artyleryjskiej , 27 września 6 armia uderzyła północnym zgrupowaniem n a Orłowkę i osiedla fabryczne, a środkowym - na Kurhan Mamaja. Po silnym przygotowaniu artyleryj skim i lotniczym natarcie na północy rozpoczęły trzy dywizje: 100 DPL, 389 DP i 24 DPanc. Dotarły one do zachodnich krańców osiedla .,Kr:lsnyj Oktiabr" i prze
niknęły do południowo-zachodniej części osiedla "Barrikady" . Ceną tego sukcesu terenowego była strata 2000 zabitych i około 50 czołgów. 1 74
Najcięższa sytuacja 62 armii wytworzyła się dość nieoczekiwanie na południe od ujścia Carycy, gdzie broniły się 92 i 42 brygady piechoty oraz 272 pp
10 dywizj i NKWD. Nie wytrzymały one naporu nieprzyjaciela i zaczęły luźnymi grupami, samodzielnie przeprawiać się przez Wołgę. W wyniku tego Niemcom udało się opanować prawy brzeg Wołgi · na południe od Carycy na około l O-kilometrowym odcinku. Nie powiodło się zarazem natarcie prawoskrzydłowych .
związków taktycznych 64 armii na Kuporosnoje
18.
W godzinach popołudniowych około 80 niemieckich czołgów z 24 DP wraz
z grenadierami wdarło się też 10 osiedla "Krasnyj Oktiabr" . Jednocześnie 95 DP płk. Gorisznego musiała opuścić zbocza Kurhanu Mamaja. Reakcją Kwatery Głównej Armii Czerwonej na te niepowodzenia było wsparcie Frontu Południowo-Wschodniego kolejnymi odwodowymi związkami taktycznymi. W nocy z 27 na 28 września Rada Woj skowa armii zwróciła się do wszystkich dowódców i pracowników politycznych dywizji, brygad i pułków pierwszej linii, by osobiście przygotowali żołnierzy do walki na śmierć i życie. Wszyscy genera łowie i starsi oficerowi ze sztabem armii włącznie zostali zobowiązani do rozmów ze wszystkimi żołnierzami na ich stanowiskach bojowych. Gen. Pożarski otrzymał rozkaz prowadzenia przez całą noc artyleryjskiego ognia nękającego w pasie nieprzyjacielskiego natarcia, a 95 dywizja Gorisznego. 1 1 2 Jermołkina i 284 Batiuka - wykonania ataku na Kurhan Mamaja. Poprzedzić go miały naloty sztur mowych "nów" . Przeprawioną w nocy 1 93 dywizję płk. Smiechotworowa wpro wadzono na zachodni skraj osiedla "Krasnyj Oktiabr" .
28 września rano Niemcy wznowili atak. Bombowce nurkujące zaatakowały
też Wołgę, zatapiając pięć spośród sześciu statków transportowych. co skom plikowało i tak trudną sytuację przeprawową. Na stalingradzkim brzegu skupiono wielu rannych żołnierzy, których nie zdążono przeprawić nocą. Obrońcom nie dostarczono też wystarczającej ilości amunicji. Tymczasem z rozpoznania wynikało, że z Gorodiszcza w kierunku osiedla "Krasnyj Oktiabr" ruszyły nowe kolumny piechoty i czołgów. Było więc oczywiste, że walka o dzielnice fabryczne dopiero się rozpoczyna. Stukasy zrzucały nie tylko bomby, lecz i kawałki żelaza, części pługów, koła od traktorów, brony oraz puste, blaszane beczki, które wydawały przeraźliwe gwizdy. Na SD armii gryzący dym i żar rozlanej, płonącej nafty dławiły ludzi. Bliskie wybuchy bomb uszkadzały radiostacje. Mimo tak napiętej sytuacji, sztab armii po kilku godzinach zauważył u Niemców pewne oznaki wyczerpania. Ich ataki stawały się coraz bardziej rozproszone, co ułatwiało radzieckim oddziałom kontrataki. W czasie silnego milotu szturmowców 8 armii lotniczej piechurzy Gorisznego i Batiuka z zaciekłością odbili zachodnie i południowe zbocze Kurhanu Mamaja, lecz szczytu nie zdobyli; pozostał on "ziemią niczyją", ostrzeliwaną przez artylerię obydwu stron 19. 1 8 Wielkie zwyci�stwo, op. cit. ,
s.
1 82.
19 W. C z uj k o w, 180 dniej w ognie srażenij, Moskwa 1962, s. 66-68.
175
W nocy z 28 na 29 września 8 armia lotnicza zaatakowała siedem obiektów w mieście, z których mogły wyjść kolejne niemieckie ataki. ŻOłnierze 62 armii oznaczyli swój przedni skraj sygnałami świetlnymi. Od rana trwały zacięte walki o osiedla "Barrikady" i "Krasnyj Oktiabr". Niemieckie ataki odpierano zarówno ogniem, jak i kontratakami podejmowanymi przez plutony i kompanie, rzadziej przez bataliony i pułki. Szczególnie ciężkie chwile przeżywały jednostki 23 KPanc. oraz 1 12 i 95 dywizji. W tym dniu dowódca frontu przekazał 62 armii 39 DPGw. gen. mjr. S. Guriewa dla wzmocnienia obrony w rejonie fabryki Krasnyj Oktiabr". " Była to ta sama dywizja, która w l armii gwardii gen. Moskalenki walczyła w sierpniu na przyczółku w małym łuku Donu. Inna dywizja tej armii, DPGw. gen. mjr. Wiktora ŻOłudiewa, wraz z 308 DP płk. Leonida Gurtiewa koncentrowały się w rejonie m. Krasny Buksir i Cygańska Zaria, przygotowując się do przeprawy przez Wołgę. W końcu września Kwatera Główna NDACz uporządkowała dowodzenie w re jonie Stalingradu. 28 września Front Stalingradzki został przemianowany na Front Doński, a dowodzenie nim objął 45-letni gen. lejtn. Konstanty Rokossowski. Pochodził on z polskiej zubożałej rodziny szlacheckiej . Urodzony w Warszawie, wstąpił ochotniczo do armii rosyjskiej w 1 9 1 4 roku. W okresie rewolucji został dowódcą oddziału kawalerii. Aresztowany w 1937 roku, ocalał i powrócił do służby wojskowej . Zasłużył się w czasie bitwy pod Moskwą; ciężko ranny, po wyleczeniu został dowódcą Frontu Briańskiego. Teraz Stalin, wysyłając go wraz z Żukowem pod Stalingrad, wyraził najwyższy niepokój o to miasto: ratować Stalingrad" - miał mu powiedzieć.
Trzeba "
Dotychczasowy Front Południowo-Wschodni został przemianowany - zgodnie z jego rzeczywistą rolą - na Front Stalingradzki. Jego dowódcą pozostał gen. Jeremienko. Do 20 września w moskiewskim radiu i radzieckiej prasie mowa była tylko o zaciętych walkach na północnym wschodzie i zachodzie od Stalingradu, a od czasu do czasu o lokalnych sukcesach. Dopiero 20 września pojawił się zwrot: bohaterski Stalingrad" . W tym czasie dużo pisano natomiast o sukcesach przemysłu " zbrojeniowego oraz uzbrojeniu Armii Czerwonej, a także o upadku morale w armii niemieckiej . W ostatniej dekadzie września pojawiły się w prasie radzieckiej dwa nowe zwroty. Pisano o
szczególnym charakterze walk na tym froncie, zwłaszcza walk " ulicznych" i o surowej atmosferze bojów w Stalingradzie" . 22 września centralny " organ prasowy Armii Czerwonej , Krasnaja Zwiezda", zamieścił obszerny artykuł " na temat taktyki walk ulicznych o każdy dom, o każde pomieszczenie. 27 września w tejże gazecie korespondent A. Jerusalimski podjął polemikę z twierdzeniem, że Stalingrad można porównać z Verdun z I wojny światowej . Przeciwstawił się takim odniesieniom, gdyż Stalingrad nie był twierdzą, a poza tym nie było odciążającego go frontu, jak front rosyjski, który dla odciążenia Verdun podjął w 1 9 1 6 roku ofensywę. Było to wyraźne oskarżenie aliantów o brak 176
drugiego frontu", które "
padło w okresie przebywania w Moskwie WendelIa Willkiego, przywódcy repub likanów w amerykańskim kongresie. Tymczasem walki w osiedlach Barrikady" i Krasnyj Oktiabr" nie ustawały " " ani na chwilę. W nocy z 29 na 30 września ponownie przeprawiono do Stalingradu resztki 42 i 92 brygad piechoty. Zluzowały one osłabione pododdziały 23 KPanc., a 30 września 62 armii przekazano syberyjską 308 DP płk. Leonida Gurtiewa. Kolejnej nocy, z
1 na 2 października, na żądanie dowódcy frontu, 64 armia miała
uderzyć na swym prawym skrzydle na Piesczankę. Gen. Szumiłow wyznaczył do tego zadania jednostki czterech dywizji piechoty. Tymczasem niemiecka 295 DP, uzupełniona dwoma batalionami saperów przybyłych z Taganrogu, usiłowała wyjść na tyły 1 3 DPGw., wywołać panikę i umocnić się na brzegu Wołgi. W tym celu jej 300-osobowy pododdział przeniknął kanałem ściekowym do biegnącego do Wołgi na północ od Dworca Głównego jaru Krutoj, dotarł do Wołgi i, skręciwszy na południe, wyszedł na tyły 3 bat. 34 pp. Dla odwrócenia uwagi inny pododdział zaatakował 39 pp, a na styku 34 i 40 pułków piechoty przedarł się batalion piechoty, również osiągając Wołgę. Wszystkie te nocne działania zaskoczyły gwardzistów Rodimcewa, ponieważ do tej pory Niemcy nocą nie atakowali. Między godziną 4.00 a 6.00 dowództwo dywizji zorganizowało jednoczesny kontratak. Gwardzistom pomogła dobra znajomość terenu. Artyleria niemiecka, pozbawiona możliwości dobrej obserwacji, ostrzeliwała własne pododdziały. Wy cofywały się one w popłochu, zostawiając rannych, zabitych i broń. O godz. 7.30 położenie w całym pasie 13 DPGw. zostało odtworzone
20.
Ciężar walk przeniósł się teraz do północnej dzielnicy miasta. Jej zdobycie miało być ostatecznym triumfem niemieckiego oręża.
:zo
12
-
Wielkie zwycięstwo, s. 187. Stalingrad
IX
Sztunn generalny Pierwsze jesienne chłody zdawały się nie wpływać na euforię berlińskiego radia, gazet i tygodników, opiewających sukcesy Wehrmachtu nad Wołgą i na Kaukazie. Opisy pojenia niemieckich koni w Tereku i kąpiele w Wołdze miały utrwalać poczucie siły niepokonanego niemieckiego oręża. Ta wszechogarniająca propaganda zawładnęła też rozsądkiem większości kadry oficerskiej, nie wyłączając generalicji. W rejon walk w Stalingradzie skierowano między innymi komentatora radio wego, dyrektora departamentu prasy i radia w Ministerstwie Propagandy Rzeszy Hansa Fritsche, wraz z liczną ekipą dziennikarzy, fotoreporterów i filmowców. Redakcje wszystkich dzienników przygotowały bogato ilustrowane czołowe kolum ny dla uczczenia ostatecznego sukcesu. Gotowe były wysławiające zwycięstwo teksty wydawnictw propagandowych. Dla uwieńczenia wizerunku zwycięzców Kwatera Główna Wehrmachtu przy słała do sztabu 6 armii znanego lipskiego malarza batalistę. Innego dnia u gen. Schmidta zameldował się oficer wyznaczony na stanowisko komendanta miasta, wraz z dość licznym sztabem urzędników oraz brygada pakowaczy zdobyczy wojennych, które spodziewano się zarekwirować w stalingradzkich fabrykach. Wreszcie do sztabu 6 armii przyszedł z OKH rozkaz nakazujący w terminie do 25 listopada opracowanie plakiety-tarczy, którą zamierzano nagrodzić wszystkich żołnierzy uczestniczących w zdobyciu Stalingradu, analogicznie do oznaki noszonej na lewym ramieniu przez zdobywców Narwiku, Krymu czy też żołnierzy, którzy wydostali się z kotła pod Chołmem. Gen. Schmidt przedłożył dalekopis dowódcy: - Krym i Narwik stanowiły niezaprzeczalne zwycięstwo, panie generale, ale Stalingrad to wciąż eksperyment. - Charków też był eksperymentem. - "Fridericus ll" również - replikował Paulus - ale ostatecznie zakończyły się zwycięstwem. - Tak, ale wówczas mieliśmy do czynienia z nieprzyjacielem, który był pod wrażeniem naszych zwycięstw. No i tam, w otwartym polu, stosowaliśmy cęgi pancerne. Dziś drepczemy bezskutecznie w miejscu. - Ma pan rację - zgodził się ostatecznie Paulus. - Zajęliśmy miasto zaledwie w połowie i łamiemy sobie głowę, co zrobić z resztą. Przy obecnej wartości 1 79
bojowej naszego żołnierza w ogóle nie można przewidzieć, czy kiedykolwiek osiągniemy wyznaczony cel. O tym Naczelne Dowództwo nie myśli, proponuje nam natomiast takie marginalne, przedwczesne historyjki, jak oznaka stalingradzka... Mimo obiekcji, rozkaz Kwatery Głównej skierowano do wydziału I c sztabu armii, skąd przesłano go do 637 kompanii propagandowej. Zadanie powierzono 37-letniemu plastykowi, Ernstowi Eigenerowi. Po kilku tygodniach projekt oznaki był gotowy. Przedstawiała ona tarczę, w której środku widać było ruiny miasta. U ich podnóża leżał martwy żołnierz. U góry twórca umieścił hełm opleciony drutem kolczastym. Tarczę przecinał ukośnie napis Stalingrad". Projekt Eigenera został przez OKR zdecydowa " nie odrzucony. Zarzucono mu wydźwięk pesymistyczny, a nawet defetystyczny I . We wrześniu w OKR, podobnie jak w obu nacierających n a Stalingrad armiach, wciąż jeszcze panował nastrój euforii. Jedynie nieliczni dowódcy i sztabowcy czuli rosnący niepokój . Zaliczał się do nich gen. Halder. Ponieważ w niemal codziennych kontaktach z ówczesnym dowódcą wojsk lądowych - Hitlerem - uparcie zwracał uwagę na rosnące trudności w realizacji zamierzeń, stawał się dla fiihrera postacią wręcz niewygodną. Gdy Halder przedstawiał mu treść meldunków rozpoznawczych donoszących o znacznych odwodach, które Rosjanie w coraz większym zakresie wprowadzają do walki, Hitler denerwował się. - Niech pan przestanie, generale, w kółko powtarzać te idiotyczne, bezpod stawne brednie. Rosjanie gonią już resztkami. W ciągu z górą czterech tygodni załamią się całkowicie. Stanowczo nie zgadzający się z Hitlerem Halder dowodził tymczasem: - W rejonie Saratowa nieprzyjaciel skoncentrował wojska w sile miliona żołnierzy, na wschodnim Kaukazie - pół miliona. Rosjanie produkują miesięcznie 1 500 czołgów, a my tylko 600. Ostrzegam przed zbliżającym się kryzysem zaopat rzeniowym. Poza tym przy takich odwodach nieprzyjacielskie dowództwo będzie w stanie zorganizować kontrofensywę, kiedy nasze oddziały utkną nad Wołgą. Codzienne niemal już starcia z Halderem wyprowadzały Hitlera z równowagi, zdecydował się więc rozstać z długoletnim szefem Sztabu Wojsk Lądowych. W dniu 24 września oświadczył Halderowi: - Moje i pańskie nerwy są u kresu wytrzymałości. Połowa mojego wyczerpania nerwowego jest pańską zasługą. To, co trzeba teraz tu, na Wschodzie, wykazać, jest kwestią nie tyle fachowej wiedzy, ile - w daleko większym stopniu - narodo wosocjalistycznego ducha. A tego oczywiście, nie mogę od pana wymagać. Gen. Halder odnotował ten incydent w swym Dzienniku" pod datą 24.09. 1 942 " (460 dzień): ,,Po codziennym referacie: pożegnanie przez Fiihrera (moje nerwy są wyczer pane, jego również nie są już mocne. - Musimy się rozstać. - Konieczność wychowania Sztabu Generalnego w fanatycznej wierze w ideę. - Zdecydowany przeforsować w pełni swoją wolę także w wojskach lądowych). l
J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.
1 80
s.
222.
Od godz. 1 7.00 pożegnanie w kilku grupach: Sztabu Generalnego - generalnego kwatermistrza - generałów poszczególnych rodzajów wojsk. Pojedyncze wizyty" 2. Zwolnienie gen. Haldera ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądo wych było z pewnością dla gen. Paulusa ciosem, gdyż stracił człowieka, który mógł go osłaniać i z pewnością to czynił. Przez pewien czas krążyła nawet pogłoska, że to Paulus kandyduje na wakujące stanowisko. Z uwagi na jego karierę sztabową nie byłoby to żadnym zaskoczeniem. Na dowódcę 6 armii typowano dowódcę LI korpusu - gen. von Seydlitz-Kurzbacha. Ostatecznie szefem Sztabu Generalnego mianowano szefa sztabu Grupy Armii ,,D" i obszaru operacyjnego West", gen. Kurta Zeitzlera. Ten awans z pewnością zdeprymował gen. Paulusa, " choć tego nie okazał. Zakamuflowaną krytykę sposobu dowodzenia największą w Wehrmachcie 6 ar mią zawierało stwierdzenie Hitlera, że na czele t a k i e j a r m i i byłby w stanie szturmować nawet niebo. Hitler nie przyjmował żadnych tłumaczeń o trudnościach walk ulicznych, o brakach w zaopatrzeniu czy o przemęczeniu żołnierzy. Nie przewidziane komplikacje, a tym bardziej niepowodzenia na Kaukazie czy w Stalin gradzie, po prostu wyprowadzały go z równowagi. Poza tym fiihrer - jak się niebawem okazało - nie przewidział jednak, iż Zeitzler, po którym spodziewał się absolutnego posłuszeństwa, również potrafi krytycznie oceniać sytuację. Na stan psychiczny Hitlera wpływał podobno także niesprzyjający mu klimat Ukrainy oraz konflikt z otoczeniem (bojkot towarzyski Jodla i Keitla). Również Paulus silnie przeżywał bezpośrednią krytykę i pośrednie afronty ze strony Hitlera. Wiedział, że Goebbels ze swym Ministerstwem Propagandy niecier pliwie czeka na sygnał, by prasa mogła opublikować specjalny komunikat pod tytułem Stalingrad gefallen" (Stalingrad padł). Stres spowodował u Paulusa nawrót " dyzenteńi i pogłębił nerwowy tik po lewej stronie twarzy. Z przerażeniem śledził straty osobowe i techniczne swej armii, i wcale nie był przekonany, że dwukrotnie większe - jak wynikało z meldunków - straty Rosjan są dla niego korzystne. Wprawdzie Hitler nadal zapewniał go, że rosyjskie odwody są na wyczerpaniu, lecz 6 armia tego nie odczuwała. Wykonuj ąc żądanie Hitlera zdobycia całego miasta, gen. Paulus opracował plan stopniowego zawładnięcia jego dzielnicą fabryczną. Ponieważ osiągnięciu tego celu na północy przeszkadzał tzw. występ orłowski, postanowił za wszelką cenę go zlikwidować. Był to odcinek leżący na północny zachód od przemysłowych dzielnic Stalingra du, wciąż utrzymywany przez wojska 62 armii. Miał on zaledwie 5 km szerokości i 1 7 km długości, a od 23 sierpnia stanowił jedyną nadzieję, że właśnie w tym miejscu uda się przeciąć niemiecki korytarz pancerny do Wołgi. Jednak żaden z prowadzo nych z zewnątrz przez Front Stalingradzki ataków nie dał spodziewanych wyników. 2 F. H a I d e r, op. cit., s. 638.
181
Występu broniły: 1 1 5 i 1 24 brygady piechoty płk. Andrusienki i Gorochowa oraz pułki zdziesiątkowanej już 1 12 DP płk. Jermołkina. Ze względu na znaczną odległość, nie mogła ich wspierać artyleria zza Wołgi. W pierwszych dniach walk,
29 i 30 września, poniosły one dotkliwe straty, głównie od nalotów lotniczych. Szerokość występu zmniejszyła się do 1000-1200 m, a w następnych dniach został on przepołowiony. Okrążone oddziały we wschodniej połowie występu broniły się jednak nadal, a po ośmiu dniach przebiły się do swoich wojsk. Oto, jak tę walkę scharakteryzował pułkownik niemieckiego Sztabu General nego, G. Dingier, który znajdował się wówczas przejściowo w sztabie 6 armii: Wszystkie nasze wysiłki, by zdławić opór Rosj an w jarze (chodziło o jar " Kazionny, będący jedną z bardziej aktywnych pozycji obronnych w występie orłowskim - przypis autora T.K.), pozostawały daremne. Jar bombardowały bombow ce nurkuj ące, ostrzeliwała artyleria. Posyłaliśmy do ataku coraz to nowe pododdziały, lecz one wycofywały się z ciężkimi stratami, ponieważ Rosjanie dobrze się okopali ( ... ). Jar ten był dosłownie bielmem na naszych oczach, lecz nie mogliśmy nawet myśleć o zmuszeniu przeciwnika do poddania się pod groźbą śmierci głodowej" 3.
30 września, podczas wielkiej manifestacji w berlińskim Pałacu Sportu, inau gurującej coroczną akcję pomocy zimowej , Hitler wygłosił przemówienie, w którym zapewniał, że Stalingrad zostanie zdobyty i że nikt nas już z tego miejsca nie " ruszy". Na optymistyczne prognozy flihrera wpływały z;lpewne meldunki wywia Wschód" " z 9 września 1 942 roku, Rosj anie dysponowali na froncie niewielkimi tylko od dowcze ze Sztabu Generalnego. Według analiz Wydziału Armie Obce
wodami, co wykluczało możliwość jakichkolwiek aktywnych przedsięwzięć. Tymczasem już następnego dnia generałowie Żukow i Wasilewski, po prze prowadzeniu rekonesansu w terenie planowanego przeciwnatarcia, odlecieli do Moskwy na naradę ze Stalinem. Gen. Wasilewski mógł zarazem przekonać się o słabości wojsk rumuńskich, zaatakowanych na froncie między jeziorami sarpiń skimi 25 września przez 57 i 5 1 armie Frontu Stalingradzkiego. Operacja, zakoń czona 5 października wyparciem wojsk niemieckiego IV KA oraz wojsk rumuńskich z rejonu słonych jezior Sarpa, Caca i Barmancak, który miał być podstawą do wrażliwość" Rumunów na " radzieckie ataki. Radzieccy saperzy natychmiast przystąpili do umocnienia zdoby planowanego przeciwuderzenia, potwierdziła dużą
tego terenu polami minowymi i zaporami przeciwczołgowymi, co stanowiło prze konujący kamuflaż dla ich zaczepnego zamiaru.
* * * Październik był dla 62 armii najcięższym miesiącem, choć w ogólnej sytuacji na południowym skrzydle Frontu Wschodniego nastąpił przełom. Naczelne Dowódz two Armii Czerwonej trafnie oceniło wyczerpanie się odwodów strategicznych 3 A. J e r e m i e n k o, Bitwa, op. cit /ch stehe.. . , s. 75-76.
.•
182
s.
196; F. Mellenthin, Tankowyje, op. cit.
s.
147; F. P a u I u s,
Wehrmachtu. Rozpoczęto gromadzenie sił do przewidzianego przeciwnatarcia, nadal jednak zasilano obronę Stalingradu. 1 października 62 armię wzmocniła
39 DP gen. mjr. Gurjewa. Miała ona tylko połowę stanów etatowych, lecz jej żołnierze byli już zaprawieni w walkach na przyczółku pod KIecką. Dywizj a ta obsadziła fabrykę Krasnyj Oktiabr" i stanęła tam murem, przekształcając fabryczne " hale w punkty oporu nie do zdobycia. Pierwszym swym kontratakiem wyparła Niemców z zachodniego skraju osiedla ,,Barrikady" i zajęła część fabryki silikatów. Kolejną przeprawioną dywizj ą była sformowana na Syberii 308 DP płk. Leonida Gurtiewa. Żołnierzom tej dywizji przypadł w udziale główny ciężar paździer nikowych, niezwykle ciężkich walk w fabrycznej części miasta. Równie znakomita była kolejna przeprawiona dywizja - 37 gwardyjska generała -spadochroniarza Wiktora Żołudiewa. Służyło w niej wielu spadochroniarzy z tego samego 2 korpusu woj sk spadochronowych kijowskiego OW, z którego pochodzili żołnierze gen. Rodimcewa. Byli to ludzie młodzi, rośli, dobrze zbudowani. W wal kach na bagnety przerzucali Niemców przez siebie jak snopy zboża. Szturmowali grupami. Po wdarciu się w zabudowania używali swych noży, w okrążeniu walczyli do ostatka i umierali z okrzykami: ,,za Ojczyznę, za Stalina!",
Nie cofniemy się!" "
Nie poddamy !" " 2 października zaczął płonąć mazut w ogromnym zbiorniku nad SD armii.
Z nieba nieprzerwanie spadały tumany czarnego popiołu i sadzy. Nawet Luftwaffe przestała na chwilę bombardować ten teren. Płonące potoki mazutu i nafty zalewały schrony sztabu i spływały ku Wołdze. SD armii otoczyło morze ognia. Kable telefoniczne spłonęły, a łączność radiowa często zawodziła. Wybuchło zamieszanie, część oficerów zamierzała uciekać. Sytuację opanował gen. Kryłow.
Nikt nigdzie " nie odchodzi ! Wszyscy do ocalałych schronów i nadal pracować ! Z wojskami nawiązać i utrzymywać łączność radiową!" Gdy oficerowie odeszli, by wykonać rozkazy, Kryłow szeptem zwrócił się do Czujkowa: - Wytrzymamy? Czujkow, który początkowo, oślepiony pożarem, zaczął tracić głowę, zdołał się
już opanować. - Oczywiście! - stwierdził stanowczo. - A gdy zaj dzie konieczność przeczyś cimy swoje pistolety. - W porządku ! - Kryłow spojrzał na dowódcę. Zrozumieli się bez dalszych słów. Pożar szalał przez kilka następnych dni. Zaniepokojony gen. Jeremienko wciąż wzywał Czujkowa do radiotelefonu. - Gdzie się teraz znajdujecie? - dopytywał się. Czujkow i Kryłow odpowiadali niezmiennie: - Tam, gdzie najwięcej ognia i dymu. Wieczorem w sztabie 62 armii pojawił się zastępca dowódcy frontu, gen. Golikow, który dotychczas przebywał w pozostałych armiach. Przyjrzawszy się 1 83
sytuacji, poradził przenieść SD w inne miej sce. Po dłuższych rozważaniach uznano, że najlepszy będzie schron sztabu 1 0 dywizji NKWD płk. Sarajewa, którą wyco fywano na przefonnowanie. Trzeba było przejść brzegiem Wołgi około 500 m w kie runku Fabryki Traktorów. W pierwszej grupie na nowe miejsce przybyli Czujkow i Gurow, a z nimi Golikow. Kryłow pozostał na starym miejscu do momentu urządzenia węzła łączności na nowym SD. Zastały go tam nowe bombardowania i ostrzał artyleryjski. Tymczasem Czujkow po kilkugodzinnym śnie przebudził się i zaniepokoił o los Kryłowa. Drogą radiową kazał mu natychmiast dołączyć do sztabu. Ten zjawił się jednak dopiero po dwóch godzinach, cały pokryty kurzem i słaniający się 4 na nogach. Po wejściu do schronu, skrajnie wyczerpany, natychmiast usnął • Uciążliwość niemieckich nalotów lotniczych wynikała ze zmiany taktyki Luft waffe. Stukasy startowały teraz co 5 minut w niewielkich fonnacjach, a bombowce Heinkle (He- I I I) - w gęstych fonnacjach na wysokości 5000 m co 2 minuty. System ten miał zdezorganizować radziecką obronę przeciwlotniczą, a zarazem całkowicie przytłoczyć broniących się w kryjówkach radzieckich żołnierzy. Luftwaffe mogła go zastosować, gdyż dysponowała leżącymi w pobliżu lotniskami, pozwalającymi na wielokrotne starty w ciągu dnia. Piloci, którzy latali bez chwili odpoczynku, byli przemęczeni, tymczasem każdy lot wymagał napiętej uwagi i dużych umiejętności. Oficer łącznikowy 24 DPanc. meldował: Kiedy tylko pokaże się eskadra stukasów, " niebo pokrywa się czarnymi chmurami wybuchów pocisków przeciwlotniczych" . Również niemiecka artyleria nie szczędziła pocisków. Po kilku falach spadają cych z nieba bomb ona przejmowała inicjatywę i prowadziła intensywny ogień przez 20-30 minut, po czym znów pokazywały się stukasy. Jeśli mimo tych wysiłków natarcie nadal utykało, wszystko zaczynano od nowa. *
*
*
Na początku października sytuacja strategiczna Wehrmachtu i sił sprzymierzo nych na południowym odcinku Frontu Wschodniego była następująca: w letnim natarciu opanowano ogromne terytorium, liczące ponad 380 tys. km2 i ponad 1 0 mln ludności. Z obszarów tych duże znaczenie gospodarcze miało Zagłębie Donieckie (przemysł), Kubań i dolina Donu (rolnictwo) oraz zagrożone tereny roponośne na Kaukazie. Letnie natarcie Wehnnachtu zaczęło jednak zamierać i w październiku wygasło. Sprawił to wzrastający opór Armii Czerwonej i brak niemieckich odwodów. Na północnym Kaukazie działania bojowe 1 7 armii i l armii pancernej toczyły się w rejonach Tuapse i Nalczyka, a na kierunku stalingradzkim - w rejonie Stalingradu i w samym mieście. Walczące tam wojska niemieckie wykazywały wyraźne wyczerpanie, a stany osobowe dywizji zmalały do 5-8 tys. żołnierzy. 4
w. c z uj k o w, 180 dniej, op. cit.,
1 84
s.
84-85.
Wojska Grup Armii ,,A" i "B" działały na 1 800-kilometrowym odcinku frontu, od Noworosyjska do Pawłowska. Miały one 78 dywizj i przeliczeniowych, w tym 1 3 pancernych i zmotoryzowanych oraz 3 brygady. Na jedną dywizję przypadały więc 23 kilometry frontu. Na kierunku stalingradzkim stosunek ten był korzyst niejszy, gdyż na 860 km frontu, od Pawłowska do Chałchuty, l października Grupa Armii "B" posiadała 53,5 dywizj i przeliczeniowych, w tym 9 pancernych i zmo toryzowanych, co dawało przeciętną gęstość operacyjną 1 6 kilometrów na jedną dywizję. Siły tego zgrupowania były jednak rozmieszczone w niekorzystnych warunkach, na ogromnym łuku, którego wierzchołek sięgał Stalingradu, przy czym elitarne jednostki 6 armii i 4 armii pancernej zajmowały pozycje w międzyrzeczu Wołgi i Donu. Były one osłaniane na obu skrzydłach przez mniej wartościowe armie rumuńskie i włoską. Na południowy wschód od przybyłej w połowie sierpnia 8 armii włoskiej (od górnego biegu rzeki Kriwa do Kleckiej) zaczęła zajmować pozycje 3 armia rumuńska gen. Petra Dumitrescu. zaś w drugiej połowie paździer nika dywizje rumuńskie, operujące na południe od Stalingradu, zostały połączone w 4 armię rumuńską pod dowództwem gen. Constantinescu. W odwodzie Grupy Armii "B" znajdowało się l października zaledwie pięć dywizji, w tym jedna pancerna. Rozciągnięty nadmiernie front obydwu niemieckich grup armii, prowadzących operacje zaczepne w ramach letniej kampanii 1 942 roku, jego niekorzystne dla nich ukształtowanie, wydłużone linie komunikacyjne oraz brak większych odwodów, teoretycznie stwarzały Armii Czerwonej możliwość podejmowania przeciwdziałań. By je jednak wykorzystać, musiałaby ona mieć znaczną przewagę w gotowych do działań zaczepnych odwodach strategicznych. Czy takie odwody Naczelne Dowódz two Armii Czerwonej miało? W odwodzie Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej znajdowało się wówczas 25 dywizji i 7 brygad piechoty oraz 1 3 korpusów pancer nych i zmechanizowanych. Wydawać się może, że nie było to dużo, zważywszy na potrzeby tak ogromnego frontu. Przecież na froncie z Niemcami i ich sprzymie rzeńcami zaangażowanych było w tym czasie 391 dywizji piechoty oraz 247 brygad piechoty i pancernych, a także 30 rejonów umocnionych oraz 1 5 korpusów pancernych i zmechanizowanych. Jednak z odwodowych związków taktycznych można było zorganizować - i tak też uczyniono - dodatkowy front, który mógł przesądzić o uzyskaniu przewagi nad nieprzyjacielem na wybranym kierunku. Niemiecki wywiad, mimo iż miał do dyspozycji wielu radzieckich jeńców i dezerterów, nie wykrył tych odwodów. Była to zasługa ich dobrego maskowania i zachowania taj emnicy wojskowej . Stan ten udało się przedłużyć na czas transportu tych odwodów na kierunek stalingradzki oraz ich koncentracji na kierunkach przewidzianych do kontrofensywy. Niemieckie organa rozpoznawcze długo nie potrafiły odróżnić odwodów przeznaczonych do wzmocnienia i zasilenia obrony od przygotowanych do działań zaczepnych. Nie potrafiły też ocenić wielkości grupowanych sił, zamiaru ich użycia i skali przedsięwzięcia. Nieudane próby 1 85
przerwania korytarza XIV korpusu pancernego w sierpniu i wrześniu utwierdziły ich w przekonaniu, iż Armia Czerwona nie jest już w stanie podjąć kontrofensywy na większą skalę. Niemcy nie zdawali sobie też sprawy z przyspieszonego wzrostu produkcji zbrojeniowej Związku Radzieckiego. Jeśli w Niemczech w 1 942 roku produkcja dział i moździerzy kalibru 75 mm i więcej wzrosła dwukrotnie (z 1 1 000 do
22 000), czołgów średnich prawie dwukrotnie (z 2800 do 5600), a samolotów bojowych prawie 1 ,5 raza (z 7000 do 1 0 000), to radziecka produkcja dział w tym samym roku wzrosła jedynie 1 ,8 razy, lecz wyniosła 29 560 sztuk, produkcja czołgów wzrosła aż 3,7 -krotnie i wyniosła 24 668 wozów bojowych, zaś samolotów
- 1 ,6 razy, osiągając 25 436 maszyn. Jeśli w 1 941 roku średniomiesięczna produkcja samolotów wynosiła 1 750 sztuk, to rok później już 2260. Miesięczna produkcj a czołgów w drugiej połowie 1 942 roku przekraczała 2200. Gdy gen. Halder powie dział Hitlerowi, że Związek Radziecki produkuje 1 500 czołgów miesięcznie, Hitler uderzył pięścią w stół i krzyczał, że to niemożliwe. Sama sugestia, że Związek Radziecki, mimo zajęcia jego ważnych ośrodków przemysłowych, jest zdolny prześcignąć produkcję zbrojeniową Niemiec, wyprowadzała Hitlera z równowagi. Ani on, ani inni przywódcy III Rzeszy nie rozumieli siły radzieckiego patriotyzmu. Nie potrafili poj ąć ofiarności radzieckich robotnic i dzieci, zastępujących mężczyzn, którzy poszli walczyć, przy produkcji uzbrojenia, w transporcie kolejowym, a nawet w kopalniach, nie mówiąc już o kołchozach. Panowała tam atmosfera zbiorowego poświęcenia, być może częściowo narzucona odgórnie, ale też w dużej mierze wyrastająca z przemożnej chęci obrony ojczyzny. Ten wzrost produkcji zbrojeniowej był wynikiem bezgranicznego wysiłku fizycznego i organizacyjnego dziesiątków tysięcy kobiet, które w roboczych kombinezonach pracowały przy produkcji uzbro jenia strzeleckiego, amunicji, a nawet przy produkcji dział i czołgów. W Czelabińskim Kombinacie Przemysłowym, zwanym Tankogradem, otwarto szkołę czołgistów, a gdy powstał projekt utworzenia spośród robotników kombinatu ochotniczego oddziału pancerniaków, już pierwszego dnia wpłynęły 4363 podania o przyjęcie do tego oddziału, z czego 1 253 złożyły robotnice. Hitler i inni przywódcy niemieccy nigdy nie pozwolili na zatrudnianie niemiec kich kobiet w fabrykach, nie zgodzili się także na ich służbę w Wehrmachcie; pod tym względem wyprzedzili ich nawet Anglicy. Tymczasem w Związku Radzieckim właśnie masowy udział kobiet w Armii Czerwonej oraz w produkcji wojennej w dużym stopniu przechylił szalę zwycięstwa w tej wojnie. Należy też pamiętać, że produkcja zbrojeniowa Związku Radzieckiego była rozwijana przy pomocy niektórych surowców amerykańskich, zwłaszcza aluminium, oraz uzupełnianiu dostaw gotowych wyrobów. Spośród nich największym uznaniem, oprócz niektórych typów samolotów, cieszyły się amerykańskie samochody i... konserwy. Natomiast angielskie mundury i buty były mało przydatne: mundury nie chroniły przed mrozami, a buty łatwo przemakały w okopach. Radzieccy oficerowie bardzo chwalili sobie angielską gabardynę. Letnia przerwa w munnańskich kon-
1 86
wojach wpłynęła jednak na zmniejszenie alianckich dostaw w najtrudniejszym okresie zmagań obronnych Armii Czerwonej i przygotowywania przez nią kontrofensywy. W początkach października sytuacja Armii Czerwonej na kierunku stalingradz kim nie uległa istotnym zmianom. Wojska Frontu Dońskiego w składzie 63 i 2 1 armii oraz 4 armii pancernej, 1 armii gwardii oraz 24 i 66 armii walczyły na 400-kilometrowym odcinku frontu od Pawłowska do Wołgi, na południe od Jerzów ki. Na prawym skrzydle siły frontu zajmowały obronę pozycyjną, w centrum zaś utrzymywały zdobyte uprzednio przyczółki na północny zachód od Serafimowicz i Sirotyns�ej. Na lewym skrzydle wojska Frontu Dońskiego prowadziły działania zaczepne, które odciążały atakowane wojska Frontu Stalingradzkiego. 1 października Front Doński miał 40 dywizji piechoty, 3 dywizje kawalerii, 3 korpusy pancerne, 9 samodzielnych brygad pancernych oraz 2 brygady piechoty zmotoryzowanej. Na jedną dywizję przypadało 9 km frontu. Frontowy odwód składał się z jednej zaledwie dywizji piechoty i dwóch dywizji kawalerii. Wojska Frontu Dońskiego zajmowały korzystne położenie operacyjne, utrzymując na pra wym skrzydle dwa przyczółki na Donie, ważne dla przyszłych działań zaczepnych. W tym też celu 1 października z Frontu Dońskiego wycofano do odwodu Kwatery Głównej na uzupełnienie 4 korpus pancerny gen. mjr. Andrieja Krawczenki. W dru giej 'dekadzie października przekazano tam siedem dywizji piechoty z 1 0 armii odwodowej. Zgodnie z rozkazem Naczelnego Dowódcy Front Doński przekazał nowo utworzonemu Frontowi Południowo-Zachodniemu cztery dywizje piechoty, jeden korpus pancerny, jeden korpus kawalerii, jedenaście pułków artylerii oraz pięć pułków artylerii przeciwlotniczej. Front Południowo-Zachodni, formowany od podstaw przez gen. Watutina, który do 25 października pozostawał utajniony, przejął od Frontu Dońskiego dwie armie - 63 (przemianowaną wkrótce na 1 armię gwardii) oraz 2 1 , wraz z ich odcinkami frontu. Nowy dowódca Frontu Dońskiego, gen. lejtn. Konstanty Rokossowski, po objęciu stanowiska i zapoznaniu się z sytuacją przystąpił do reorganizacji swych wojsk i systemu dowodzenia. SD frontu zostało przeniesione do Małej Iwanowki, bliżej środka
frontowego pasa obrony, po czym dowódca przeprowadził inspekcję wojsk. W 63 armii stwierdził katastrofalny brak tzw. bagnetów, czyli żołnierzy piechoty. Stanowili oni 30-40% stanów etatowych. W 4 armii pancernej po lipcowo-wrześniowych walkach pozostały cztery sprawne czołgi, nazywano ją więc "czteroczołgową" . Dowódcę armii, gen. Kriuczenkina, tak w swych wspomnieniach scharakteryzował: ,,znałem go ze służby w okresie pokojowym - dowodził 1 4 dywizją w 5 korpusie kawalerii (którym
w 1 937 roku dowodził Rokossowski - przyp. autora T.K.). Był to dobry, odważny rębacz; szczególnie odznaczył się w walkach z basmaczami (tak nazywano antyradziec kich powstańców środkowoazjatyckich - przyp. autora T.K.). Zapewne i jemu nieraz się dostało, bowiem zarówno głowę, jak i twarz miał pooraną wieloma bliznami" . Kriuczenkina odesłano do Moskwy, a na jego miejsce Rokossowski ściągnął zaufanego, wypróbowanego dowódcę armii, gen. Pawła Batowa. 4 armia pancerna została przekształcona w 65 armię. 187
Oddziały 24 annii po gen. Kozłowie już 1 października objął gen. I. Gałanin. Podczas pobytu w tej annii, rozmieszczonej w międzyrzeczu i opierającej się prawym skrzydłem o Don, gen. Rokossowski przekonał się, że tymi siłami i środ kami, którymi dysponował Gałanin, trudno będzie osiągnąć choćby niewielki sukces. Przeciwnik tu był silny (60 i 3 dywizje zmotoryzowane XIV KPanc.), miał dużą zdolność manewrową, zajmował dogodną rubież, którą swego czasu przygo towały wojska radzieckie, a związki taktyczne 24 armii były poważnie uszczuplone i przemęczone. W podobnym położeniu znaj dowała się 66 armia gen. Malinows kiego, opierająca się o Wołgę lewym skrzydłem. Gdy jednak gen. Rokossowski udał się na SD tej annii, jej dowódcy nie zastał. "Udał się on do oddziałów, jak zameldował mi szef sztabu armii, gen. F. Korżeniewicz - mój znajomy z okresu służby w 1 930 roku w 3 korpusie kawalerii ( ... ). Zdziwiłem się więc, że dowódca armii wyjechał do oddziałów, nie czekając na mnie. Został przecież zawiadomiony, że jadę do niego. Korżeniewicz chciał go wezwać na stanowisko dowodzenia, lecz powiedziałem mu, że sam odszukam dowódcę, a przy okazji poznam związki taktyczne. Odwiedziłem stanowiska dowodzenia dywizji, a następnie pułków. Wreszcie znalazłem się na stanowisku dowodzenia batalionu. Ale i tutaj nie udało mi się spotkać dowódcy annii. Wyjaśniono mi, że przebywa w jednej z kompanii. Trzeba zaznaczyć, że tego dnia toczył się dość ożywiony pojedynek artylerii i moździerzy; a wszystko wskazywało na to, że przeciwnik przygotowuje wypad w odpowiedzi na atak, który przeprowadziły poprzedniego dnia oddziały 66 armii. Postanowiłem przedostać się tam, ciekaw, czym może zajmować się w tej chwili dowódca armii ? Jak się dało - okopami o pełnym profilu, a gdzieniegdzie pochylony aż do ziemi, okopami mocno zasypanymi - dobrnąłem do przedniego skraju. Dopiero tu ujrzałem generała, średniego wzrostu, krępego. Po oficjalnym przed stawieniu się i krótkiej rozmowie napomknąłem dowódcy armii, że chyba nie ma sensu tak wędrować po kompanijnej pozycji i poradziłem, aby wybrał bardziej dogodne miejsce, skąd będzie lepiej dowodzić woj skami. Rodion Jakowlewicz Malinowski wysłuchał mnie z uwagą. Jego posępna twarz rozjaśniła się. - Sam to rozumiem - uśmiechnął się. - Ale bardzo trudno wytrzymać, bo przełożeni naciskają, więc pojechałem jak najdalej od przełożonych" 5. Wojska Frontu Stalingradzkiego działały w 450-kilometrowym pasie - od północnego krańca Stalingradu do Chałchuty. Front miał w swym składzie pięć annii ogólnowojskowych (62, 64, 57, 5 1 i 28). Główne zadanie obrony Stalingradu wykonywały 62 i 64 annie, a pomagały i m częstymi przeciwuderzeniami 57 annia Frontu Stalingradzkiego i 66 armia Frontu Dońskiego. 5 1 i 28 annie osłaniały kierunki na Małe Derbety i Astracha6. W składzie Frontu Stalingradzkiego było 27 dywizji piechoty, 2 korpusy pan cerne, 1 1 brygad piechoty, 3 dywizje kawalerii, 9 samodzielnych brygad pancernych s K. R o k o s s o w s k i, Żołnierski obowiązek, Warszawa 1973. s. 222-223. 1 88
i 3 brygady piechoty zmotoryzowanej . Położenie operacyjne wymagało skupienia całego wysiłku na utrzymaniu Stalingradu, niemniej jednak front miał operacyjne możliwości uderzenia w przyszłości na skrzydło i tyły całego zgrupowania niemiec kiego w Stalingradzie. Skład Frontu Stalingradzkiego zaczęły w październiku powiększać napływające z odwodu Kwatery Głównej oddziały 4 korpusu zmechanizowanego i 4 korpusu kawalerii, 142 brygada piechoty i 235 pancerna brygada miotaczy ognia. 8 armię lotniczą powiększono o dwa korpusy lotnictwa mieszanego, tzn. takie, w których były dywizje lotnictwa myśliwskiego, szturmowego i bombowego. Niemal wszystkie zmiany organizacyjne w Armii Czerwonej i wzmocnienia na kierunku stalingradzkim wiązały się bezpośrednio lub pośrednio z przygotowaniami do operacji "Uran" . Również w ten sposób zaczęła być traktowana obrona Stalin gradu. Większą część miasta już utracono, więc obrona resztek jego ruin sama w sobie była nieopłacalna, natomiast wiązanie w mieście 6 armii do chwili podjęcia kontrofensywy stwarzało niezwykle dogodne warunki do radykalnej zmiany sytuacji już nie tylko w skali operacyjnej, ale i strategicznej. Od początku października obie walczące w mieście strony przygotowywały się do zmagań o dzielnice fabryczne w północnej części miasta.
*
*
*
7 października o godzinie 1 1 .20 Niemcy siłami dwóch dywizji piechoty uderzyli ze zdobytego przez nich osiedla "Barrikady" w kierunku osiedla Fabryki Traktorów. Broniące się tu jednostki dywizji ŻOłudiewa poniosły znaczne straty i cofnęły się w kierunku stadionu i parku Skulpturnego. Wieczorem zaś znów rozległy się niemieckie wołania:
Russ, skoro bul, bul in Wolga! Jednocześnie samoloty niemiec
kie zrzuciły ulotki z mapkami przedstawiającymi osaczenie 62 armii ze wszystkich stron czołgami i artylerią, i wzywającymi do poddania się: "Każdego czerwonoar mistę, który schroni się na lewym brzegu Wołgi, armia niemiecka uzna za dezer tera! " - głosiła szyderczo ulotka. Dla dowództwa 62 armii było oczywiste, że Niemcy stawiaj ą teraz wszystko na jedną kartę i że nadchodzi jeszcze cięższy okres. Uparte dążenie Hitlera i jego generałów do całkowitego zdobycia Stalingradu stało się później przedmiotem ostrej krytyki niemieckich historyków i pamięt nikarzy. Uważaj ą oni nie bez racji, że uwikłanie dwóch doborowych armii w wielo miesięczne, głównie uliczne walki o jedno miasto, było niewybaczalnym błędem. Jeśli jednak przyjrzeć się uważnie temu, co według nich powinna była wówczas zrobić 6 armia wraz z częścią 4 armii pancernej , to można dostrzec szereg sprzecz nych, a nierzadko po prostu niewykonalnych "pobożnych życzeń" . Czy Hitler, ogłosiwszy całemu Światu opanowanie Stalingradu, mógł zrezyg nować z całkowitego jego zdobycia, zwłaszcza że od tego w znacznej mierze zależało przystąpienie Turcji do wojny po stronie Osi? Nie bardzo, w efekcie więc bitwa stalingradzka pochłaniała coraz to nowe dywizje, gdyż zmniejszała się w niej
1 89
rola techniki, a wzrastała rola człowieka. Tu rzeczywiście żołnierz musiał być dla siebie generałem. Ale w pewnej chwili w tym pojedynku zaczęli górować żołnierze radzieccy. 8 października dowództwo Grupy Armii B" otrzymało rozkaz Hitlera, w którym " datę kolejnego, wielkiego natarcia na północne dzielnice Stalingradu wyznaczono na 14 października. Coraz więcej oficerów 6 armii dostrzegało, że uparte dążenie Hitlera do całkowitego opanowania miasta noszącego imię Stalina jest wyłącznie sprawą ambicj i i prestiżu. Nic dziwnego, że w tej sytuacj i racjonalne względy schodziły na dalszy plan. Nie liczyły się straty i rosnące na zapleczu cmentarze oraz przepełnione lazarety. Nie miał znaczenia stres żołnierzy, walczących bez przerwy od czerwca, a w ostatnich tygodniach prowadzących - jak nazywano wojnę w ruinach Stalingradu - Rattenkrieg" (wojna szczurów). Niemcy odrzucali " zresztą samą myśl o występowaniu w ich armii zjawiska stresu i, podobnie jak Brytyjczycy, używali zwrotu
wyczerpanie". Eksperci Armii Czerwonej byli pod " tym względem brutalnie szczerzy.
Wyczerpanie" pogłębiał charakter walk w Stalingradzie. Niespodziewane " wypady małych grup radzieckich żołnierzy, używanie obok broni palnej bagnetów, noży, a nawet zaostrzonych łopatek saperskich, którymi zabijano bez hałasu, a ponadto granatów ręcznych, mateńałów wybuchowych i miotaczy ognia, trzymało żołnierzy niemieckich w nieustannym napięciu. Szczególnie złą sławę mieli u nich Sybiracy, np. ci z 284 dywizji płk. Batiuka. Mieli oni opinię myśliwych polujących na wszelkiego rodzaju zwierzy nę. Strach ma wielkie oczy - głosi przysłowie. Żołnierze niemieccy przy naj mniejszym szmerze, poruszeniu się czegoś w ciemnościach natychmiast otwierali ogień. Powodowało to niepotrzebne zużycie amunicji strzeleckiej - np. we wrześniu 6 armia zużyła 25
mln
sztuk takiej
amunicj i !
Psychicznie
wykańczały też niemieckich żołnierzy nocne naloty radzieckiego lotnictwa. W nocy dominacja " radzieckiego lotnictwa przekroczyła wszelkie granice rozsądku. Oddziały fron W jednym z raportów do dowództwa Luftwaffe napisano:
towe nie maj ą chwili spokoj u i nie mogą wypocząć. Niedługo całkiem opadną z sił" 6 . Gdy 1 2 października nowy dowódca 1 6 DPanc., gen. mjr Angern, po inspekcji stanowisk swej dywizji oświadczył: Spartanowka i Rynok muszą paść", służący " w tej dywizj i 20-letni kapral nabazgrał ogryzkiem ołówka list do swego brata w Poznaniu. Oto jego fragment: ,,(...) miejmy tylko nadzieję, że dobry Pan Bóg sprawi, aby ta wojna już się skończyła. Bronią się jej nie wygra ... ". Tak oto młody żołnierz wyprzedził o kilka lat wielu najwyższych rangą niemieckich generałów swą zaskakująco głęboką konkluzją. Z tym trzeźwym spojrzeniem na tę wojnę nie był on zapewne osamotniony, gdyż zaciętość walk w Stalingradzie u wielu niemiec kich żołnierzy wzbudzała podobne refleksje. Szczególnie przerażeni byli żołnierze 6 A. B e e v o r, op. cit., 190
s.
150.
napływający z uzupełnień. Dowódca jednego z pułków 1 4 DPanc. pisał:
Trzeba " ogromnie wiele energii i wysiłku, aby dodać tym ludziom siły do walki i odwagi" 7. Bez porównania słabsze było morale wojsk sojuszniczych Wehnnachtu. przy czyniły się do tego najpierw ataki partyzantów na ich transporty w drodze na front, a później naloty lotnicze i ostrzał artyleryjski. Radzieckie samoloty zrzucały ulotki w językach rumuńskim, węgierskim i włoskim. Wzywano w nich żołnierzy, by nie oddawali życia za "Wielkie Niemcy" . Największy skutek propaganda ta odnosiła w armii węgierskiej , wśród zakarpackich Rusinów (Ukraińców) oraz Serbów z B acz ki (Wojewodiny). Unikali oni walki, dezerterowali lub oczekiwali na sposobność, by się poddać. Duże kłopoty sprawiali Niemcom Włosi. Obronę 8 armii włoskiej wzmacniał - jak już wspomniano - niemiecki XXIX korpus armijny. Sztab korpusu wydał okólnik dla oficerów łącznikowych, w którym pouczał: ,,Musicie traktować ich grzecznie. Niezbędna jest polityczna i psychologiczna wyrozumiałość... Klimat i środowisko Włoch powodują, że włoscy żołnierze różnią się od niemieckich - z jednej strony są mniej wytrzymali, a z drugiej bardziej wybuchowi. Nie powinniście być wyniośli wobec Włochów, którzy nie bacząc na ciężkie warunki odważnie tu przybyli by Wam pomóc. Nie obrażajcie ich, nie bądźcie brutalni, nie prowokujcie". Niewiele to pomogło; włoscy żołnierze po prostu nie widzieli celowości walki w tym surowym kraju, oddalonym o tysiące kilometrów od ich ojczyzny 8.
Inne problemy stwarzały dwie armie rumuńskie. Przede wszystkim były one
źle wyposażone, np. ich 37 mm działka przeciwpancerne (takie same miało Woj sko Polskie do 1 939 roku) były bezsilne wobec pancerzy średnich ·i ciężkich radzieckich czołgów. Oficerowie i żołnierze rumuńscy byli słabo wyszkoleni; wśród tych ostatnich było wielu analfabetów. Rumuńscy oficerowie, podobnie zresztą jak węgierscy, stosowali wobec żoł nierzy surowe kary, m.in. chłostę. Dyscyplinę taką nasilono w armii rumuńskiej po tragicznych doświadczeniach z oblężenia Odessy, gdy 4 armia gen. Ciuperki straciła 98 tys. zabitych. Powołani do wojska rumuńscy chłopi nie rozumieli, dlaczego znaleźli się tak daleko od swych rodzin, zwłaszcza że Besarabia została już odebrana. Żołnierzom, którzy utknęli w stepach, czy to nad Donem, czy w Kałmucji, nie tylko zresztą rumuńskim, węgierskim i włoskim, ale także niemieckim, sytuacja, w jakiej się znaleźli, do złudzenia przypominała tę z pierwszej wojny światowej. Młodszym uzmysławiali to starsi, którzy tamtą wojnę przeżyli. Przypominało im o niej błoto po obfitych opadach i szczury zjadające trupy ludzi i koni. Bezbrzeżna pustka stepów pogłębiała depresję, zwłaszcza Niemców i Austriaków. Tylko wyżsi oficerowie urządzali sobie wygodne schrony: dobrze umeblowane, wyposażone w pościel, dywany, a nawet gramofony. Ci mieli też lepsze potrawy i alkohole. 7 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s, 184.
8 A. B e e v o r, op. cit.,
s.
174-176. 191
W armii rumuńskiej np. były trzy rodzaje posiłków: dla oficerów, podoficerów i najgorsze - dla szeregowców. Również żołnierze radzieccy mieli na froncie skromniejsze wygody i gorsze umundurowanie. Wyżywienie było w zasadzie jednakowe dla wszystkich, róż nicowali je jedynie kucharze, nalewaj ący zupę z kotła. Oficerowie otrzymywali dodatkowy przydział suchego prowiantu (tzw.
doppajki - dopołnitielny pajok).
W skład tego dodatku o zróżnicowanej w zależności od dostaw zawartości wcho dziły konserwy mięsne, masło, słodycze, a nawet tytoń i papierosy. W 62 armii bardzo często brakowało wszystkiego. Żołnierze broniący wysu niętych pozycji w różnych punktach miasta cierpieli nie tylko głód, ale również pragnienie. By je choć trochę zaspokoić, przestrzeliwali rury wodociągowe, łowiąc wyciekające z nich resztki wody. Wodę lub herbatę dostarczali w nocy specjalni " "nosiciele , lecz często się zdarzało, że po drodze płyn z przestrzelonego termosu oblewał dźwigającego go na plecach dostawcę.
Podczas rzadkich przerw w walkach żołnierze obydwu armii szukali osłoniętych przed snajperami miejsc, by po wyjściu z dusznych piwnic i kryjówek odetchnąć świeżym powietrzem czy ogrzać się na słońcu. W październiku dni słonecznych nie było jednak wiele, a podczas tych, które się zdarzały, na niebie królowało lotnictwo. Niemieccy historycy wskazują, że zamiast uporczywie zdobywać ruiny Stalin " gradu, należało zadbać o umocnienie skrzydeł 6 armii i całej Grupy Armii "B , choćby opanowując wzgórza na południe od miasta, w rejonie Krasnoarmiej ska i Bekietowki, i na północy, w rejonie Kotłubania i Kaczalinskiej. Ze znaczenia tych
wzgórz zdawali sobie wszak sprawę i Hoth, i Paulus. Wzgórza południowe usiłowała bezskutecznie opanować 4 armia pancerna w walkach wrześniowych. Rzecz w tym, iż nie zdołała ich zdobyć, podobnie jak XIV korpus pancerny nie zdołał poszerzyć korytarza do Wołgi. Według pierwszego adiutanta do spraw sztabu 6 armii , płk. Wilhelma Adama, dowódca XIV KA, gen. Wietersheim, relacjonował: "W walce z naszym natarciem cała ludność Stalingradu wspierała z pełną determinacją oddziały Armii Czerwonej ( . . . ). Martwi robotnicy leżeli w roboczej odzieży na polu bitwy, ściskając w dłoniach karabiny i pistolety maszynowe. Jeszcze po śmierci trzymali kurczowo drążki swych czołgów. Nie zdarzyło nam " się dotąd słyszeć o czymś podobnym 9. Byli to robotnicy ze stalingradzkiej Fabryki Traktorów, którzy na wieść o pojawieniu się Niemców u bram zakładu wsiedli na remontowane czołgi i ruszyli do walki. Oddziały robotników i milicji trwały na swych posterunkach również we wrześniu i październiku. Teraz wspólnie z żołnierzami okopali się i przystosowali do obrony fabryczne zabudowania, zdecydowani walczyć do ostatniego naboju.
9 W. A d a m, Trudnoje rieszenije. Moskwa 1967, s. 83.
1 92
*
*
*
14 października 1 942 roku Hitler wydał rozkaz operacyjny nr l o strategicznej obronie. W rozkazie tym nie było ani słowa o Stalingradzie, a ocena wyników letniej kampanii sprowadziła się do stwierdzenia, że nieprzyjaciel został odrzucony za Kaukaz i Don, zaś centralną część Rosji odcięto od rejonów Kaukazu, które miały istotne znaczenie dla dalszego prowadzenia wojny. Nie oznacza to, że Hitler zapomniał o Stalingradzie. W rozkazie tym mówi się o konieczności utrzymania za wszelką cenę w okresie kampanii zimowej osiąg niętych rubieży, z wyjątkiem wciąż trwających lub zamierzonych operacji zaczep nych. Takie operacje prowadzono w tym czasie na Froncie Wschodnim tylko na dwóch kierunkach: w Nalcziku na Kaukazie i w Stalingradzie. Niemiecka 6 armia była skrajnie wyczerpana kilkumiesięcznymi walkami za czepnymi. Tylko w okresie od 2 1 sierpnia do 16 października straciła 38 943 B " , gen. " Weichs, w początkach października zaproponował Hitlerowi czasową rezygnację
szeregowych i 10 068 oficerów. Z tego względu dowódca Grupy Armii
ze zdobycia Stalingradu i wycofanie wojsk 6 armii na skróconą linię frontu od Bekietowki (na południe od Stalingradu) do zakola Donu w rejonie Kaczalinskiej . Propozycja została jednak odrzucona. W dzienniku adiutanta Hitlera, gen. Engela, pod datą 2 października znajduje się następujący zapis: ,,zeitzler, a także Jodl podnoszą problem, czy nie odłożyć zdobycia Stalingradu na później, by zwolnić siły, i powołują się na walki uliczne, które wymagają dużych ofiar. Ftihrer stanowczo sprzeciwia się temu i podkreśla, że zdobycie Stalingradu jest niezbędne nie tylko ze względów operacyjnych, lecz także psychologicznych, że ma wpływ na opinię światową i nastroje sprzymierzeń ców. Jodl i Zeitzler nie sprzeciwili się temu"
10.
Generał Paulus, dostrzegaj ąc słabość lewego skrzydła swej armii, osłanianego teraz przez rumuńską 3 armię gen. płk. Dumitrescu (która tu zmieniła 8 armię włoską), również dążył do jak naj szybszego zdobycia Stalingradu. Umożliwiłoby mu to zwolnienie znaczniejszych sił do osłony słabego skrzydła. Zabiegał przy tym o wzmocnienie armii, lecz wolnych odwodów nie miały ani Grupa Armii "B", ani OKR, które uzupełniało jedynie topniej ące w walkach stany niemieckich dywizji. Dlatego mimo ponoszonych dużych strat, ogólna liczebność wojsk 6 armii wzrastała. Według z pewnością przesadzonych danych radzieckich, tylko w październiku do rejonu Stalingradu przybyło około 200 tys. wyszkolonych niemieckich uzupełnień. Oprócz tego 6 armia otrzymała 90 dywizjonów artylerii z odwodu OKW, liczących około 50 tys. ludzi i ponad 1 000 dział, a także około 40 specj alnie wyszkolonych do walk w mieście batalionów saperów w liczbie ponad 30 tys. ludzi
I I.
Przygotowując szturm generalny, dowódca 6 armii dokonał przegrupowania swych wojsk, zwiększając odwody operacyjne. Do odwodu odeszły 29 DZmot. 10
KTB OKW, Bd II, Hb 1 , s. 66-67.
II Wielkie zwycięstwo, op. cit., s. 1 9 1 . 13
-
Stalingrad
1 93
i 24 DPanc. Obie dywizje zostały przesunięte na południe: 29 DZmot. w rejon Woroponowa, a 24 DPanc. na zachód od słonych jezior, za pozycje l i 4 rumuńskich dywizji piechoty. Na północny wschód od Kałacza ześrodkowano 76 DP, a 7 1 DP przesunięto w rejon atakowanego przez 64 armię Kuporosnoje. Działającą do tej pory na południu 94 DP przerzucono na północ, na zachód od Fabryki Traktorów. W pasie Frontu Dońskiego do odwodu zostały wycofane: 79 DP, 22 DPanc., a także rumuńskie l i 7 dywizje kawalerii oraz
l
dywizj a pancerna.
Przegrupowania te miały na celu m.in. polepszenie osłony skrzydeł zgrupowania uderzeniowego 6 armii w czasie generalnego szturmu. Zgrupowanie to 9 paździer nika miało osiem dywizji i liczyło około 90 tys. ludzi, 2300 dział i moździerzy oraz około 300 czołgów, podczas gdy 62 armia 1 0 października liczyła 5 1 tys. ludzi, 1400 dział i moździerzy i 80 czołgów. W powietrzu nadal panowało lotnictwo niemieckie. 62 armia utrzymywała 10 października następującą rubież: Rynok-osiedle Fabryki Traktorów-fabryka Krasnyj Oktiabr"-północno-wschodnie stoki Kurhanu " Mamaja-Dworzec Centralny. W tym czasie przeprowadzono pewne przegrupowa nia. Liczącą 2300 ludzi 1 12 DP płk. Jermołkina przesunięto do osiedla Fabryki Traktorów, a liczącą 3075 ludzi 95 DP płk. Gorisznego z Kurhanu Mamaja, na który weszła 284 DP płk. Batiuka, na podejście do fabryki "Krasnyj Oktiabr". Podporządkowano jej też 42 BP, liczącą 937 ludzi. Dowództwo Frontu Stalingradzkiego, wykonując wytyczne Kwatery Głównej, na początku października podjęło duży wysiłek, by wzmocnić obronę lewego brzegu Wołgi i wysp wołżańskich. Za realizację tych zadań był osobiście od powiedzialny dowódca 2 KPanc. , gen. Chasin, a od 1 6 października gen. Popow (dotychczasowy dowódca 23 KPanc., który został wycofany bez czołgów do frontowego odwodu po uzupełnienie). W połowie października w systemie obrony 2 KPanc. na lewym brzegu Wołgi utworzono trzy rejony umocnione, w skład których włączono odwodową 45 DP płk. W. Sokołowa oraz dziewięć batalionów fortecznych artylerii i karabinów maszynowych. Systematyczna rozbudowa obrony na wyspach, a zwłaszcza na lewym brzegu Wołgi i jej odnogi Achtuby, nie była właściwie uzasadniona, a powodowała niepotrzebne rozproszenie sił Frontu Stalin gradzkiego. Nic nie wskazywało bowiem na to, by 6 armia niemiecka przygoto wywała się do forsowania takiej rzeki, jak Wołga, i to przed zbliżającą się zimą oraz wciąż nierozstrzygniętą walką w Stalingradzie. Po dość spokojnych dwóch dniach, 8-9 października, 10 października nastąpiło wzmożenie ataków w północnej dzielnicy miasta. Główny cios niemieckiego szturmu generalnego skierowany został - jak przewidywało dowództwo 62 armii - na Fabrykę Traktorów i ,,Barrikady", gdzie broniły się dywizje Gorisznego, Żołudiewa i Gurtiewa oraz 84 brygada pancerna płk. Biełyja. Po wrześniowych walkach o centrum i południe miasta oraz wrześniowo-październikowych o osiedla fabryczne i występ orłowski, teraz Niemcy rozpoczęli szturm na zespół kombinatów fabrycznych nad Wołgą. Atak poprzedziły bombardowania lotnicze i ostrzał artylerii. 1 94
W rezultacie eksplodowało 80% radzieckich min i fugasów, powiększając i tak duże straty broniących się. Część zgrupowania uderzeniowego 6 armii zaatakowała w tym dniu pozycje 124 i 149 brygad piechoty z grupy Gorochowa. Ataki prowadzone były z dwóch kierun ków: z południa na m. Rynok i z zachodu na m. Spartanowka. W efekcie Niemcy weszli klinem między obie brygady i odcięli grupę płk. Gorochowa od głównych sił 62 armii. Od tej pory grupa ta miała walczyć samotnie, wspomagana tylko przez artylerię z lewego brzegu Wołgi oraz przez zaopatrujące ją okręty Flotylli Wołżańskiej . Płk S . Gorochow rozpoczął wojnę jako szef sztabu 9 9 D P gen. Andrieja Własowa, która dwukrotnie odbijała Przemyśl. Służba z późniejszym zdrajcą nie sprzyj ała jego awansowaniu i dopiero Stalingrad miał dowieść, że jest on utalentowanym dowódcą. Atak Niemców w kierunku Wołgi wznowił obawy dowódcy frontu, że zechcą oni podjąć próbę sforsowania rzeki w tym miejscu na odcinku: jezioro Tużyłkino ujście rzeki Achtuby. Wzmocnił więc niepotrzebnie obronę lewego brzegu przybyłą z odwodu Kwatery Głównej 30 DP, podporządkowując jej 1 35 BPanc. i 28 samo dzielny szkolny batalion czołgów. W dniach od 1 1 do 1 3 października Niemcy dążyli do rozwinięcia powodzenia z Fabryki Traktorów, zarówno w kierunku grupy Gorochowa, jak i w południowym, przeciw głównym siłom 62 armii. Tu udało się im nieco odepchnąć oddziały 37 DPGw. gen. Żołudiewa i 95 DP płk. Gorisznego. Walki toczyły się w odległości zaledwie 500 m od SD 62 armii, a nie doszły jeszcze do punktu kulminacyjnego. *
*
*
W pamięci obrońców miasta szczególnie krwawo zapisał się 14 października. W tym dniu 6 armia rozpoczęła starannie przygotowaną operację, która miała ostatecznie zlikwidować opór radzieckiej 62 armii. Na Fabrykę Traktorów im. Feliksa Dzierżyńskiego nacierała 14 DPanc. gen. mjr. Martina Lattmanna oraz 389 i 305 dywizje piechoty, zaś na Rynok i Spartanowkę
-
16 DPanc. gen. ltn. GUnthera
Angerna i 60 DZmot. gen. mjr. Otto Kohlermanna. W atakowanym obszarze broniły się: grupa płk. Gorochowa w składzie 1 24 i 1 49 brygady piechoty, liczące 6500 żołnierzy, 37 dywizja gen. Żołudiewa (broniła Fabryki Traktorów od zachodu) wspólnie z resztkami 1 1 2 dywizji płk. Iwana Jermołkina, 95 dywizji płk. Wasilija Gorisznego oraz 308 syberyj skiej dywizj i płk. Leonida Gurtiewa. Gurtiew uczestni czył w pierwszej wojnie światowej oraz wojnie domowej i cieszył się w dywizji dużym szacunkiem. Poległ w 1 943 roku w walkach o Orzeł. Gen. Żołudiew zginął w 1 944 roku. Natarcie niemieckich dywizji piechoty i pancernych, wspartych lotnictwem całego VIII KLot. oraz artylerią i saperami-specjalistami od zdobywania schronów bojowych, zostało poprzedzone niezwykle silnym bombardowaniem lotniczym. Jeden z żołnierzy niemieckiej 389 dywizji zanotował: "Niebo było pełne samo lotów. Wszystkie działa strzelały. Zaczął się niebywały cyrk, który z mieszanymi 1 95
uczuciami obserwowaliśmy z naszych okopów. Pociski naszej artylerii rozwalały resztki ruin, a pociski fosforowe zapalały to, co jeszcze pozostało do spalenia" . Jeden z oficerów radzieckiej 62 armii zanotował: "Walki od początku były bardzo zacięte i osiągnęły nieznane dotąd rozmiary. Ziemia trzęsła się od wybuchów,
tak że ludzie w okopach potykali się, jakby byli na pokładzie statku w czasie burzy".
Główny atak niemiecki został wykonany z południowego zachodu na Fabrykę
Traktorów. Jeden z oficerów niemieckiej 305 dywizji zapisał: "Otrzymaliśmy nad zwyczaj silne wsparcie artyleryj skie. Na niespotykaną dotąd skalę bombardują Sowietów stukasy i ostrzeliwują działa. Rosjanie są obsypywani bombami, ale " 2. stawiają fanatyczny, niebywały opór 1 Mimo tego oporu ... już o godzinie 1 1 .30 niemiecki klin pancerny rozerwał front obrony 37 dywizji Żołudiewa i rolując lewe skrzydło dywizji Jermołkina, opanował stadion fabryczny. Teraz jedna kolumna czołgów z grenadierami pan cernymi ruszyła na fabrykę, a druga, ulicą Kooperatywną do Mokrej Mieczetki, na tył 1 12 dywizji Jermołkina. Inny klin pancerny włamał się na styku dwóch pułków 95 dywizji Gorisznego. Do godziny 1 6.00 dywizje Jermołkina i Żołudiewa, roz jechane czołgami, podjęły walkę w okrążeniu. Gen. Żołudiewa wybuch bomby zasypał w schronie. Odkopali go żołnierze i przenieśli do schronu gen. Czujkowa. Dowodzenie dywizją przejął sztab armii, coraz trudniej było mu jednak wpływać na rozwój wydarzeń. Stanowiska dowodzenia i punkty obserwacyjne dywizji i puł ków zostały rozbite bombami i pociskami; wielu dowódców poległo. Na SD 62 armii zginęło 30 ludzi. Dowodzenie było możliwe tylko poprzez radiostację i to w ten sposób, że ze sztabu armii przekazywano dyspozycje na lewy brzeg Wołgi, a rozwinięty tam specjalnie węzeł radiowy przekazywał je do jednostek 13. Wspominając później stalingradzkie wydarzenia w rozmowie z angielskim korespondentem Aleksandrem Werthem, gen. Czujkow powiedział o dniu 1 4 paź dziernika: "Był to dzień najbardziej krwawych i zaciętych walk w całej bitwie. Na froncie szerokości 4-5 km Niemcy rzucili do natarcia pięć zupełnie świeżych dywizji piechoty i dwie dywizje pancerne, wspierane przez piechotę i ogromną liczbę samolotów. Tego ranka nie można było rozróżnić pojedynczych wystrzałów lub wybuchów - wszystko zlało się w nieprzerwany, ogłuszający łoskot.. . W schronie była taka wibracja, że szklanka rozleciała się na tysiąc kawałków. W tym dniu w moim sztabie zostało zabitych 30 ludzi. Po czterech czy pięciu godzinach oszałamiaj ącego ostrzału Niemcy pokonali około półtora kilometra i w końcu przerwali się w rejonie Fabryki Traktorów. Nasi żołnierze nie cofnęli się tu ani o krok i jeśli Niemcy mimo wszystko posuwali się do przodu, to tylko po trupach naszych obrońców. Ale straty Niemców były tak wielkie, że nie mogli już kon tynuować natarcia z poprzednią siłą i nie potrafIli poszerzyć swego klina nad " Wołgą . 12
Beevor, op. cit.,
s. 185.
13 W. I w a n o w s k i, Operacja stalingradzka, cz. l, WPH No 3/1962, s. 97.
1 96
"Czujkow - napisał Werth - mówił o swoich żołnierzach z ojcowską miłością. Sam też cieszył się dużą popularnością wśród żołnierzy; wielu z tych, którzy walczyli w Stalingradzie, mówiło mi, że zachwycał ich swoim wyjątkowym męst wem i opanowaniem. Na tysiąc dowódców nie znalazłby się drugi taki, jak nasz Czujkow, który nie stracił głowy w ten straszny dzień 14 października! " 14. A oto jak 14 października opisał niemiecki oficer służby medycznej: "Nasza zmotoryzowana kompania sanitarna w początkach października roz winęła swój dywizyjny punkt medyczny na północnym krańcu Stalingradu, w Go rodiszczu. Wkrótce w pobliże przybyły nowe jednostki. Były to wypróbowane w walkach bataliony saperów. Wielu oficerów i szeregowych tych batalionów posiadało żelazne Krzyże I stopnia i oznaki piechoty za udział w atakach. Większość z nich walczyła pod Warszawą, Sewastopolem i w innych «gorących miejscach». Niektórzy oficerowie mieli Niemieckie i Rycerskie Krzyże. Na rozkaz Naczelnego Dowództwa te wyborowe bataliony zostały zebrane w jednym miejscu i samolotami przerzucone w rejon Stalingradu. Wraz z trzema naszymi dywizjami miały one wyprzeć jednostki Armii Czerwonej z ruin Fabryki Traktorów. Jeden z batalionów saperów rozwinął się w jarze, w którym i my okopaliśmy się w ziemi. Spotykając się ze swymi sąsiadami, wymienialiśmy poglądy: saperzy czuli się pewnie i nie wątpili, że oczekująca ich operacja zakończy się sukcesem. O świcie 14 października 1 942 roku w Gorodiszczu zadrżały domy i posypały się szyby okienne. Artyleńa i lotnictwo rozpoczęło zmasowane uderzenie ogniowe na wąskim pasie ziemi w rejonie Fabryki Traktorów. Nikt nie miał wątpliwości, że po takim uderzeniu nie pozostanie tam kamień na kamieniu. A jednak obrońcy fabryki pozostali żywi i dali to odczuć żołnierzom trzech dywizji piechoty i pięciu batalionów saperów, które po zbombardowaniu i ostrzale przeszły do natarcia. Od południa 14 października nasza kompania sanitarna w Gorodiszczu zaczęła otrzymywać tylu rannych, ilu nigdy dotąd nie widzieliśmy. Czym i jak ich nie przywożono ... Szczególnie wielu rannych dostarczano nocą: leżeli oni przez kilka godzin na ziemi niczyjej, bo w ciągu dnia nie sposób było ich ewakuować. Niektórzy z nich umarli w drodze. W tym nieskończonym potoku rannych niemało było saperów, którzy poprzed
niego dnia chwalili się swymi zasługami i byli tak pewni sukcesu. Teraz zaś tych chłopów na schwał trzeba było kłaść na stół operacyjny. Na punkcie medycznym ci «herkulesi» już nie czuli się takimi bohaterami. Jeden z nich miał w ciele dwa pociski; jeden rozerwał mu płuca i żołądek, drugi zaś jelito cienkie. Operacja trwała całe trzy godziny, a w tym czasie dziesiątki innych rannych czekało na swoją kolej . Po zakończeniu operacji rannego sapera położono w sąsiednim po mieszczeniu, gdzie nie odzyskawszy przytomności umarł.
14 A. W e r t h, op. cit., s. 326-327. 1 97
Następny ranny miał więcej szczęścia, dostał postrzał w kolano. Chirurdzy pili kawę, więc podszedłem do niego, pytając, skąd pochodzi i jak został saperem. - Jestem ochotnikiem - rzekł dumnie - i przechodzę swoistą praktykę. - Czy obetną mi nogę? - zaniepokoił się. - Czy będę mógł jeszcze otrzymać stopień oficerski? Był to zdecydowany nazista, zaprzedany do szpiku kości swemu Fiihrerowi. Nawet w takim stanie, na stole operacyjnym, troszczył się o stopień oficerski. Cmentarz niemiecki w Gorodiszczu rósł z dnia na dzień, a jakiś kapitan, leżąc na
noszach, perorował o tym, że jeszcze trochę i zdobylibyśmy Fabrykę Traktorów" 15. W godzinach nocnych sztab 62 armii dowiedział się, że Niemcy całkowicie okrążyli Fabrykę Traktorów i prowadzą walkę w fabrycznych halach. Straty w lu dziach były ogromne, największe - jak się okazało - w całodziennej walce o miasto. Tej nocy na lewy brzeg Wołgi przeprawiono ponad 3,5 tys. rannych. Ale i Niemcy nie mogli triumfować. Mimo skrupulatnych przygotowań, ściąg
nięcia znad Donu i Stepów Kałmuckich pododdziałów wojsk inżynieryjnych i prze ciwpancernych, a z Niemiec, drogą lotniczą, pięciu doborowych batalionów saperów, mimo uzupełnienia sił VIII korpusu lotniczego gen. Fiebiga, który wspierał natarcie, dywizje szturmujące Fabrykę Traktorów pokonały zaledwie 2-kilometrową prze strzeń i nie zdołały ani opanować fabryki, ani umocnić się na brzegu Wołgi. W nocy oddziały niemieckie wycofały się znad Wołgi, obawiając się odcięcia od własnego zaplecza przez zaktywizowane grupy radzieckich dywizji. Sytuacja w Stalingradzie zaniepokoiła w najwyższym stopniu dowództwo frontu, a także Moskwę. W rozmowie radiowej z Czujkowem gen. Chruszczow pytał: "Co armia może zrobić, by nie oddać Fabryki Traktorów?" Czujkow odpowiedział, że jeśli jutro rzuciłby wszystkie siły armii do obrony fabryki, to poszedłby na rękę nieprzyjacielowi: - Fabryki byśmy nie obronili, a Stalingrad utracili. Zgadzaj ąc się z tym wywodem Chruszczow zaznaczył, że Stalingrad ma teraz znaczenie nie tylko strategiczne, lecz przede wszystkim polityczne. Nie mógł oczywiście ujawnić, że utrata Stalingradu skomplikowałaby, jeśli nie przekreśliła całkowicie, nowo przygotowywaną "atrakcję" strategiczną - plan "Uran ". - Czego teraz potrzebujecie szczególnie? - dopytywał się Chruszczow. - Prosimy o więcej amunicji, gdyż bez niej armia może zginąć - odpowiedział Czujkow, po czym poskarżył się na trudności w dowodzeniu ze względu na utratę łączności w najgorętszych momentach walk. - Rozumiem - odparł Chruszczow. - Pomożemy dostawą amunicji
16.
15 paidziernika Kwatera Główna NDACz wydała dyrektywę, w której nakazała Frontowi Dońskiemu gen. Rokossowskiego wykonanie dwóch uderzeń w kierunku Stalingradu: jednego na Orłowkę, drugiego na Rynok. Uderzenia te Front Doński
przeprowadził 1 9 paidziernika. Wprawdzie nie przyniosły one sukcesów teren 0IS 16
1 98
Riihle, op. cit., s. 125-126. W. C z uj k o w, przełom (w:) Stalingrad - nieubłagana logika historii, s. 87. ...•
wych, lecz zmusiły gen. Paulusa do dyslokowania części wojsk do osłony lewego skrzydła armii. Tymczasem dzień 1 5 października przyniósł obrońcom fabrycznych dzielnic Stalingradu dalsze dotkliwe straty. Nacierając nadal częścią sił z zachodu na wschód, Niemcy podjęli równocześnie atak z północy na południe. Usiłowali przy tej okazji zlikwidować odciętą na północy grupę płk. Gorochowa. Oficer XIV KPanc. zanotował: "Była to straszliwa, wyczerpująca walka. Toczyła się na powierzchni, w ruinach hal fabrycznych, kanałach i bunkrach. Czołgi wjeżdżały na górę ruin i strzelały do wroga odległego o kilkanaście metrów. Wiele czołgów wyleciało w powietrze na minach przeciwnika" 17. Główny ciężar walk spoczywał nadal na 37 dywizji gen. Żołudiewa, która, . poszatkowana na części, broniła się w samodzielnych punktach oporu: na osiedlu Fabryki Traktorów i w rejonie ulicy Milusińskiej . Spadochroniarze ŻOłudiewa walczyli na śmierć i życie. Na rubieży ulic Tramwajowej i Rzeźbiarskiej broniła się również zdziesiątkowana 95 dywizja płk. Gorisznego. Nacierający na południe grenadierzy zaczęli przedzierać się przez jej nieszczelną obronę, zbliżając się do SD !Umii. Ochrona sztabu podjęła z nimi walkę w odległości zaledwie 300 m od SD. W tej sytuacji gen. Czujkow zwrócił się do gen. Jeremienki o wyrażenie zgody na przeniesienie niektórych oddziałów sztabu armii na lewy brzeg Wołgi. Miało to zapewnić ciągłość dowodzenia w wypadku rozbicia SD. Odpowiedź była stanowcza: - Nie zezwalam! Propozycję Czujkowa Jeremienko ocenił jako dowód upadku jego wiary w moż liwość kontynuacji obrony. Niemcy, po zajęciu Kurhanu Mamaja, wzgórza 1 07,5 i innych, dominujących wzgórz, trzymali Wołgę pod ogniem artylerii i wielko kalibrowych kaemów na kilkudziesięciokilometrowej przestrzeni, paraliżując na niej wszelki ruch. Ogień nieprzyjaciela odczuwała też coraz dotkliwiej artyleria i inne obiekty na lewym brzegu rzeki. Zwężenie frontu obrony 62 armii utrudniało też kontrataki, jeśli udawało się zebrać zdolne do nich pododdziały. Dowódca frontu uznał, że sytuację może uratować wizytacja 62 armii i zapo wiedział gen. Czujkowowi swój przyjazd. Czujkow odradzał, lecz Jeremienko był stanowczy. Wiedział, że takiego dowódcę jak Czujkow, któremu nadano potem przydomek "generał-szturm" , odwiedziny przełożonego w kryzysowej sytuacji uodpornią na wszelkie ciosy. Przeprawa przez Wołgę okazała się jednak w dniu 1 5 października niemożliwa ze względu na nieprzyjacielski ogień. Trzeba było odłożyć ją na następną noc. Tymczasem schron SD armii zapełniał się oficerami z rozbitych schronów dowództw i pułków. Tylko stąd mogli bowiem jakoś dowodzić resztkami swych wojsk. Z ocalałych dowództw jednostek i pododdziałów nadchodziły zarazem prośby o pomoc i wsparcie. Były one z pewnością uzasadnione, choć oceniano je też jako sprawdzanie, czy dowództwo i sztab armii jeszcze istnieją i dowodzą. Na wszystkie te prośby padała jedna odpowiedź: 17 A. B e e v o r, op. cit., s. 1 86.
1 99
- Walczyć do granic możliwości ! Nie wycofywać się z pozycji! Dowódca artyleńi, gen. Pożarski, stanowczo odmówił przeprawienia się na lewy brzeg Wołgi, by stamtąd dowodzić artyleńą. - Nie pojadę! Gdzie wy, tam i ja. Umierać będziemy razem - oświadczył Czujkowowi. I ten musiał tę zdetenninowaną wolę zaakceptować, choć nie był przekonany o większej przydatności Pożarskiego na SD armii. Natomiast płk Wajnrub cały ten okres spędził w 84 brygadzie pancernej mjr. Biełyja, wybierając stanowiska zasa dzek dla jej czołgów i organizując ścisłe współdziałanie czołgistów z piechurami. W końcu drugiego dnia natarcia gen. Paulus mógł zameldować przełożonym: Prawie cała Fabryka Traktorów jest w naszych rękach. Za linią frontu pozostały
" g�iazda oporu".
305 dywizja przedarła się za linię kolejową w pobliżu cegielni, a 103 pułk grenadierów 14 DPanc., po przedarciu się przez Fabrykę Traktorów, dotarł do Wołgi. Tu jednak został zaatakowany z wąwozu i wraz z zapadnięciem zmroku wycofał się. Swoje sukcesy atakujące dywizje okupiły krwawą daniną: w kompaniach pie choty pozostało od 10 do 30 ludzi, utracono wiele czołgów. 6 armia nie miała już świeżego batalionu, by zaatakować SD 62 armii, od którego dzieliła je odległość zaledwie 300 metrów. 1 5 października wieczorem, po wyciszeniu walk, ustalono, iż dywizje żełudiewa i Gońsznego straciły po 75% swoich stanów. Mimo więc że w rejon walk wchodził przeprawiany właśnie pułk 1 38 dywizj i płk. Ludnikowa, sytuacja obrońców była nadal niezwykle ciężka. W nocy Niemcy usiłowali zlikwidować grupę płk. Goro chowa, okrążoną w osiedlach Rynok i Spartanowka, a rano 16 października zaata kowali wzdłuż brzegu resztki dywizji żełudiewa i Gońsznego. Dywizj a płk. Iwana Ludnikowa, po lipcowo-sierpniowych walkach nad Donem i w Stepach Kałmuckich, toczonych w składzie operacyjnej grupy gen. Czujkowa, została przeniesiona z 64 armii do frontowego odwodu na uzupełnienie i do zbrojenie, po czym przekazana 62 armii z rozkazem pozostawania w gotowości do przeprawy. Następny rozkaz otrzymała już od gen. Czujkowa. Brzmiał on na stępująco: ,,Dowódcy 1 38 DP! Natychmiast podnieść w stanie alarmowym jeden pułk w pełnym składzie i nie później niż o 5.00 1 6. 10. 1 942 r. przeprawić na zachodni brzeg rzeki Wołgi"
1 8.
Płk Ludnikow wyznaczył do przeprawy 650 pułk mjr. Paczeniuka. Z pułkiem przeprawili się zastępca dowódcy dywizji, płk Kurow, i oficer operacyjny, st. lejtn. Konowalenko. I ten pułk, i częste wsparcia "Iłów" - które dzięki opancerzeniu silnika i kabiny pilota przebijały się do Stalingradu przez panujące w powietrzu fonnacje Luftwaffe, atakując wojska niemieckie bombami i eresami, wreszcie t8
200
J. L u d n i k o w, Doroga dlinoju
w
żizn, Moskwa 1 969, s. 24 i n.
ogień artylerii, a zwłaszcza artylerii rakietowej, tzw. katiusz, odegrały dużą rolę w odpieraniu "generalnego szturmu" 6 armii. Część obsady katiusz, na amerykań skich studebackerach, stacjonowała pod prawym, wysokim brzegiem Wołgi, a po oddaniu salwy natychmiast chowała się w kryjówkach, gdyż wznoszący się dym demaskował ich stanowiska ogniowe. Dużą rolę odgrywały też działa okrętów Flotylli Wołżańskiej . Najważniejsi byli jednak ludzie - piechurzy, czołgiści, saperzy i artylerzyści, którzy w okrążeniu walczyli na śmierć i życie. Niemcy, odważni w początkach ataków, a w pościgu wręcz zuchwali, w walkach z resztkami zdeterminowanych przeciwników stawali się bezsilni. 1 6 października główny atak prowadzili wzdłuż drogi wiodącej z Fabryki Traktorów do fabryki " "Barrikady . Tam, przy ulicy Tramwajowej i na zachód od niej natknęli się na okopane czołgi 84 brygady pancernej . Otworzyły one ogień z bliskiego dystansu 100-200 m, trafiając z miejsca w około 10 niemieckich czołgów. Tymczasem niemieccy generałowie, nie wiedząc, co się dzieje, wciąż rzucali do przodu kolejne grupy bojowe. Zderzały się one z tymi, które się cofały, czyniąc tłok i zamieszanie. Na te zgrupowania ogień otwierały katiusze. Dopiero po południu atakujący cofnęli się, a na obrońców spadło lotnictwo. Również na innych odcinkach stalingradzkiego frontu tego dnia Niemcy nie posunęli się do przodu. W nocy z 16 na 17 października do SD 62 armii dotarł gen. Jeremienko ze swoim nowym zastępcą, gen. lejtn. Markianem Popowem, byłym dowódcą Lenin gradzkiego OW i Frontu Północnego. Zastali tu tylko Kryłowa, gdyż Czujkow z Gurowem udali się na spotkanie, mające odbyć się na przystani. Rozminęli się, o co nie było trudno w warunkach nieustannego ostrzału rzeki i brzegu, na których było jasno od rakiet i bomb oświetlających. Setki rannych pełzły w kierunku przystani, wszędzie leżały zwłoki zabitych. Spośród towarzyszącej Jeremience grupie działaczy w drodze od przystani do SD armii również padło wielu żołnierzy, a kilku odniosło rany. Po drodze widzieli rozbite schrony, pokryte sadzą wraki czołgów, samochodów, łodzi, barek oraz liczne mogiły żołnierzy i cywilów. Goście zapoznali się z sytuacją, a po północy rozmawiali z niektórymi dowód cami dywizji. "Bardziej szczegółowo - napisał Jerernienko - rozmawiałem z dowódcą 37 dywizji gwardii, która niemal cała zginęła w walkach o stalingradzką Fabrykę Traktorów. Pasjonująca i szczera opowieść dowódcy tej dywizji, geńerała majora Żełudiewa, ponownie rozbudziła w nas ból po tej stracie. - Dlaczego jednak mimo wszystko oddaliście fabrykę? - pytałem Żełudiewa, starając się pod pozorną surowością ukryć wzruszenie. - Towarzyszu dowódco - odpowiedział głucho, patrząc mi prosto w oczy i z trudem podnosząc ciężkie od zmęczenia powieki - dywizja wykonała swoje zadanie z honorem, nie cofnęła się ani o krok, większość żołnierzy i oficerów zginęła; w dywizji pozostało ogółem kilkuset ludzi. Ponad tysiąc samolotów bombardowało nasze ugrupowanie bojowe, do ataku przeciwko nam szło około sto 201
pięćdziesiąt czołgów, a za nimi, fala za falą, piechota. A przecież nikt nie opuścił swego stanowiska. Żełudiew umilkł. Wydawało mi się, że otarł łzę. Milczałem i ja. Bo i cóż można tu było powiedzieć. Czynić wymówki? Ale czyż można czynić wymówki bohaterom, którzy z honorem spełnili swój obowiązek? Mogłem tylko powiedzieć: - Tak, wojna jest bezlitosna, a nieprzyjaciel okrutny" 19. Rozmowy z Rodimcewem i innymi dowódcami dywizj i dowódca frontu mógł przeprowadzić jedynie telefonicznie. Osobiście rozmawiał jeszcze tylko z płk. Gorisz nym i płk. Ludnikowem, który przeprawił się wraz z pozostałymi dwoma pułkami swej dywizji. Zgodnie z rozkazem dowódcy armii, 138 dywizj a miała do godziny 4.00 w dniu 1 7 . 10.1942 roku zająć i skutecznie bronić rubieży od południowego skraju Dierewienskiej do parku Skulptumego i nie dopuścić nieprzyjaciela w rejon prospektu Lenina i fabryki ,,Barrikady". Teren zakładów miała obsadzić 650 pułkiem i utworzyć
w nim sieć punktów ogniowych, nie dopuszczając do przeniknięcia grup nieprzyjaciela.
Kończąc rozmowę z płk. Ludnikowem generał Jeremienko, zaznaczając, że zadania skonkretyzuje dowódca armii, oznajmił: - Wróg rwie się do przodu. My nie mamy się dokąd cofać i cofać się nam nie wolno. Czy to jasne? Gen. Kryłow zaprowadził dowódcę 1 38 dywizji do swego schronu, a po drodze poinformował: - My przeniesiemy się na południe od fabryki "Krasnyj Oktiabr" , a wy ulokujcie się tutaj. Lepszego miejsca na SD dywizji nie znajdziecie ! Przed pożegnaniem dowódcy frontu gen. Czujkow poprosił go, by zamiast świeżymi dywizjami wspomagał armię uzupełnieniem marszowym, gdyż kadry związków taktycznych 62 armii są nie do zastąpienia.
1 7 października Niemcy znowu zaatakowali grupę płk. Gorochowa i fabrykę " . Grupa Gorochowa utrzymywała front od podmiejskich osiedli Rynok Barrikady "
i Spartanowka, z których 25 sierpnia 1 24 BP odrzuciła Niemców przez zagajnik rozciągający się na zachód od Spartanowki. Niemcy zaatakowali grupę dwiema dywizjami: pancerną z północnego zachodu na Rynok-Łataszonkę i piechoty wzdłuż rzeki Mokra Mieczetka z południa, od Fabryki Traktorów. By zewrzeć front obrony, płk Gorochow, za zgodą gen. Czuj kowa, skrócił go nieco, w wyniku czego broniony obszar wynosił 8 krn2• Powodzenie Gorochow zawdzięczał w dużej mierze frontowej grupie artylerii, która zza Wołgi biła niczym młotem po nieprzyjacieIskich skupiskach wojsk. Niemcy powtórzyli tu ataki 1 9 października, nadal bez powodzenia. Ostatni szturm na ten północny bastion 62 armii, podjęty 2 listopada, również pozostał bez rezultatu.
Inaczej natomiast rozwijały się wydarzenia na terenie fabryk. Natarcie na fabrykę ,,Barrikady" 1 7 października poprzedziły kilkugodzinne bombardowania 19 A. J e r e m i e n k o,
202
Bitwa. op. cit., s. 2 1 1 .
pozycji 84 BPanc. Pod zapalającymi bombami płonęły zabudowania, ziemia i wko pane w nią czołgi. Rozbite zostały działa artyleńi plot. Kilka grup niemieckiej piechoty wdarło się do północno-zachodniego sektora fabryki ,,Barńkady". Resztki 95 dywizji Gońsznego połączono w jeden 1 9 1 pułk, który zajął obronę w rejonie ulicy Sormowskiej. Sztab dywizji i sztaby dwóch pułków zostały przeprawione na lewy brzeg Wołgi w celu dokompletowania. Dywizja Gurtiewa, broniąca rejonu stadionu, została oskrzydlona z dwóch stron. Jednostki dywizji Smiechotworowa odbijały ataki w rejonie ulicy Kozaczej, lecz przed wieczorem batalion grenadierów włamał się w ulicę Siewierną. Na odcinku 39 dywizji Guńewa i 284 Batiuka wszystkie ataki Niemców zostały odparte. Analizując przebieg dotychczasowych walk, dowództwo 62 armii doszło do wniosku, że od 1 7 października niemieckie natarcie zaczęło utykać w potyczkach. Sprawiła to zarówno uporczywa obrona, j ak i przenikanie małych grup bojowych podziemnymi korytarzami na tyły atakujących niemieckich oddziałów. Dużą rolę w wyhamowaniu szturmu 6 armii odegrało też wzmocnienie radzieckiego lotnictwa, które zaczęło niepodzielnie panować w nocy i coraz skuteczniej po dejmowało walkę w ciągu dnia. Przyczyniał się do tego nowy, zwrotny myśliwiec Jak-73. Osiągał on pułap 1 0 km, prędkość 600 km na godz. Był uzbrojony w jedno działko 20 mm, dwa naj cięższe kaemy 1 2,7 mm i sześć niekierowanych pocisków rakietowych. W tych dniach pojawił się nad Stalingradem też najpewniej radziecki Jak-9, szczególnie zwrotny i łatwy w pilotowaniu. Jego masową pro dukcję podjęto w 1 943 roku. 17 października Naczelne Dowództwo Wehrmachtu podjęło działania propagan dowe, przygotowujące do spodziewanego za kilka dni upadku Stalingradu. Plano wano podanie do wiadomości liczby poległych, a wszyscy odznaczeni Krzyżem Rycerskim mieli zostać przewiezieni do B erlina, aby tam udzielać wywiadów dla prasy i kronik filmowych. Przewidziano też artykuł adiutanta Hitlera, gen. Rudolfa Schmundta, o trudności walk ulicznych w wielkich miastach oraz serię artykułów dla prasy zagranicznej, w których planowano wyolbrzymić zalety nowych niemiec kich typów broni, użytych rzekomo w Stalingradzie. W dzień po zajęciu miasta zamierzano nadać komunikat o komitywie Niemców z bogiem pogody, który im sprzyjał, gdyż dopiero teraz, po zakończeniu walk, zaczęły padać deszcze, które podniosą poziom wody w Wołdze, uniemożliwiając praktycznie radzieckie przeciw natarcia. Okres opadów Niemcy chcieli wykorzystać do urządzenia się w ruinach miasta, aby po zamarznięciu rzeki móc odeprzeć bolszewickie natarcie. Ponieważ pojawiła się propozycja, aby w kilku dużych miastach wywie.sić tablice obrazujące odległości do najważniejszych punktów i odcinków frontu, okazało się, że "Minister z radością wita tę propozycję. Wiemy, że będzie to miało dobry wpływ psychologiczny i zamknie usta krytykom, którzy narzekają na powol ność naszego parcia w głąb Rosji w porównaniu z innymi kampaniami tej wojny". Z tą argumentacją nie zgodziło się Naczelne Dowództwo Wehrmachtu, które uważało, że jeśli żołnierze i członkowie ich rodzin dzień w dzień będą mieli przed 203
oczami odległości sięgające tysięcy kilometrów, to trudno będzie spodziewać się po nich entuzjazmu. To przysłowione dzielenie skóry na niedźwiedziu było o tyle groteskowe, że już 1 8 października, po zakończeniu walk na terenie Fabryki Traktorów, 6 armia nie miała sił do zmagań o pozostałe fabryki, a zarazem o likwidację grupy Goro chowa. Przeżywający huśtawkę nastrojów Goebbels, po rozpoczęciu walk o pozo stałe fabryki wydał polecenie, by w środkach masowego przekazu unikano nazw " " " "Czerwony Październik ( "Krasnyj Oktiabr ) czy "Czerwona Barykada , gdyż mogłoby to wzbudzić sympatię ze strony czytelników zarażonych komunizmem. " "Volkischer Beobachter z 21 października zamieścił omówienie komunikatu OKW o tym, że mimo zbombardowania fabryk przez samoloty szturmowe, są one w dalszym ciągu bronione z determinacją przez bolszewików, po czym podał komunikat uzupełniający: "Oczyszczanie zdobytych w ciągu ostatnich dni terenów miejskich i fabrycznych prowadziło jeszcze 1 8 października do sporadycznych walk z rozproszonymi grupami bolszewików i ukrytymi gniazdami oporu. Ruiny niektórych betonowych budynków trzeba było zdobywać piętro po piętrze, wyku rzając nieprzyjaciela ogniem. W jednym z roztrzaskanych bloków niemieccy żoł nierze zajmowali parter i piwnice, zaś na wyższych kondygnacjach siedzieli zaba rykadowani bolszewicy. W wielu zamienionych w duże schrony piwnicach fabryki "Barrikady" bomby samolotów szturmowych zasypały bolszewików, którzy jednak nadal pozostali zdolni do walki. Zasypani usiłowali wydostać się i walczyć dalej . Grenadierzy pancerni, piechota i saperzy tłumili tlący się tu i ówdzie opór, niszcząc ładunkami wybuchowymi i miotaczami płomieni bolszewickie gniazda (. ) ..
.
Tymczasem pogoda bardzo się pogorszyła, tak że 1 8 października Luftwaffe
w niewielkim tylko stopniu mogła wspomagać zwalczanie bolszewickiej artylerii 20. na wschodnim brzegu Wołgi" Ponieważ wszystko wskazywało na to, że teraz rozpoczną się walki o fabrykę " "Krasnyj Oktiabr , sztab 62 armii musiał znowu przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Wybrano na nie parów Banny (łazienny), pod mostem kolej owym. W nocy z 1 7 na 1 8 października dowództwo i oficerowie sztabu, obciążeni dokumentami i rzeczami osobistymi, opuścili swoje schrony. Wybrane miejsce okazało się jednak narażone na ostrzał nieprzyjaciela; musieli więc cofnąć się o kilometr na południe i urządzić się na brzegu rzeki pod gołym niebem. Od Kurhanu Mamaja, gdzie przechodziła pierwsza linia walk, dzieliło SD około 1000 metrów. Było to już ostatnie SD 62 armii w Stalingradzie.
1 8 października nadal trwały walki o fabrykę "Barrikady" . Teraz rozprze
strzeniały się one na południe, do fabryki "Krasnyj Oktiabr". Fabryki "Barrikady" i parku Skulpturnego broniły od strony północnej jednostki z dywizji Żełudiewa i Gurtiewa oraz dywizja Ludnikowa. Już w pierwszym kontrataku 344 pułku tej 20 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 207-209.
204
dywizj i ciężko ranny został jego dowódca, płk Rautski. O godzinie 1 5.00 Niemcy przerwali front na południe od ulicy Dierewienskiej i dotarli do Wołgi, jednak piechurzy Gurtiewa w walce na bagnety odrzucili ich na pozycje wyjściowe. Tego dnia do walki w fabryce
B arrikady" włączył się oddział robotniczy. "
W kilkudniowych walkach i on wykrwawił się całkowicie; pozostało tylko pięciu ludzi. W drugiej połowie października gen. Paulus zwrócił się do przełożonych o zgodę na zaprzestanie szturmu miasta, wycofanie z walk XIV korpusu pancernego, uzupełnienie go ludźmi i sprzętem, a następnie wykorzystanie w charakterze odwodu na zmianę z dwoma dywizjami pancernymi i jedną zmotoryzowaną. W rejonach koncentracji odwodów armijnych już zorganizowano niezbędne maga':' zyny i czołgowe warsztaty remontowe. Prośba ta była wynikiem niepokojących meldunków rozpoznawczych. Od połowy października bowiem rozpoznanie lotnicze donosiło o koncentracji wojsk nieprzyjaciela na północy. Prośba Paulusa dotarła do Hitlera i została zdecydowanie odrzucona, a generał otrzymał rozkaz kon tynuowania szturmu na miasto. Wszystkie meldunki 6 armii, wsparte wiarygodnymi danymi, tabelami wyliczeń, wykresami i mapami z naniesioną sytuacją, nie odniosły zamierzonego skutku. Wizja łupu w postaci Stalingradu, a właściwie tych resztek miasta, których broniła 62 armia Czuj kowa, przesłoniła całkowicie decydentom
z Wehrmachtu oczy i nie pozwoliła im dostrzec oznak nadciągającej katastrofy 2 1 .
Dowództwo 62 armii, podliczając własne straty i sukcesy, zauważyło, że z każdym dniem coraz mniej liczne są nieprzyj acielskie kompanie i bataliony. Zmniejszyła się także (z 3000 do 1000) dzienna
dawka" niemieckich samoloto " lotów, a także liczba atakujących czołgów. Mimo kolosalnych strat, 6 armia
z uporem dążyła jednak do zdobycia całego miasta. Zdawało się, że jakaś niepojęta siła pcha Niemców do uporczywego ponawiania ataków z udziałem wciąż nowych dywizji, pułków i batalionów piechoty, czołgów i saperów. Wydawało się, że po to, by zdobyć Stalingrad, Hitler gotów jest wyniszczyć całe Niemcy. Po dwóch spokojniej szych dniach
-
21 i 22 października - Niemcy zaatakowali
świeżymi siłami dywizje Smiechotworowa i Gurtiewa ulicami Komunalną i Cen tralną. Boje o fabryki Barrikady" i Krasnyj Oktiabr" oraz przeprawy przez " " Wołgę stały się jeszcze bardziej zaciekłe. Niemieckie lotnictwo znów zwiększyło samolotowyloty do 2000 dziennie. Wzajemne pozycje walczących zbliżyły się do siebie na tyle, że w walkach często używano miotaczy ognia. 23 października przed wieczorem Niemcy przedarli do dużej piekarni na ulicy Stalowej i ruszyli na fabryczną linię kolejową zawaloną wagonami . Grupa fizylierów w sile kompanii przedostała się też do północno-zachodniego sektora fabryki
Krasnyj Oktiabr". " Natężenie walk o obydwie fabryki nie osłabło też w dniu następnym. O godzinie
1 6.30 Niemcom udało się opanować centralną i południowo-zachodnią część fabryki ,,Barrikady", a o godzinie 1 7.00 dotarli do SD 895 pułku. Dowódca tego 21
F. P a u l u s, Zasadnicze zagadnienia operacji 6 annii. (w:) Sowierszenno siekrietno. op. cit., s. 478; F. Paulus. Stalingrad op. cit s. 276. ...•
.•
205
pułku, mjr Ustinow, zwrócił się drogą radiową o skierowanie na jego SD salwy z katiusz. Innego wyjścia nie ma, tłumaczył swą prośbę. Salwa nakryła żołnierzy niemieckich, lecz sam Ustinow wyszedł z niej bez szwanku. Natomiast w końcu dnia zginął dowódca 1045 pułku, ppłk Timoszyn; bomba trafiła bezpośrednio w jego SD. Po ciężkich walkach z wycofującym się 1 17 pułkiem dywizji Guriewa do hal fabryki "Krasnyj Oktiabr" przedarło się około dwóch niemieckich batalionów piechoty z 1 7 czołgami. Boje w halach fabrycznych wykazały, że nowo przybyli żołnierze niemieckiej 79 DP nie potrafią prowadzić walki z bliska. Mimo kilka krotnej przewagi nie udało się im więc opanować atakowanych obiektów fabryki. Natomiast w rejonie fabryki "B arrikady" lewe skrzydło 1 38 DP płk. Ludnikowa i pułk dywizji 307 DP płk. Gurtiewa zostały odrzucone na ulicę Miezańską i Tuwiń ską, skąd Niemcy zaczęli ostrzeliwać rejon ostatniej przeprawy armijnej . Niemieccy fIzylierzy zarzucili też granatami SD 39 DP gen. Guriewa. Z odsieczą Guriewowi gen. Czujkow wysłał ochronę sztabu armii, która po odrzuceniu Niemców pozostała już w 39 dywizji.
Na odcinku między fabrykami "Barrikady" i "Krasnyj Oktiabr" Niemców dzieliło od Wołgi jakieś 400 metrów. Ogniem kaemów, wzdłuż jarów, przestrzeli
wali teraz odcinek brzegu przy przeprawie. Wprost trzeba było się po nim czołgać. Saperzy musieli więc zbudować swoisty kulochwyt - podwójny płot z kamieniami w środku.
* * * Walki nie ograniczały się do dzielnic fabrycznych i trwały nieprzerwanie na całym froncie obrony 62 armii. Cechowała je żołnierska inicjatywa i nieugiętość. Przykładem tego była słynna obrona tzw. Domu Pawłowa. W końcu września pluton 7 kompanii 42 pułku piechoty 13 dywizji gwardii pod dowództwem lejtn. Afanasjewa zajął budynek przejęty wcześniej przez ugru powanie niemieckie. W domu było kilku cywilów, wśród nich Maria Ulianowa, która energicznie pomagała żołnierzom w urządzeniu się i zorganizowaniu obrony. W trakcie pierwszych walk lejtn. Afanasjew stracił wzrok, a dowództwo objął plut. Jakow Pawłow. Dowódca pułku, płk Jelin, dowódca 3 batalionu, kpt. A. Żukow, i dowódca
kompanii lejtn. 1. Naumow, w porę docenili wartość tej wysuniętej placówki i wzmocnili ją świeżym pododdziałem. Załoga domu urządziła stanowiska ogniowe, wykonała w ścianach otwory strzelnicze, wykopała transzeje i rowy łączące, wykuła przejścia w piwnicach sąsiednich domów, tworząc cały system połączeń z własnym pododdziałem. W rezultacie wszystkie ataki niemieckie, szczególnie
zacięte w połowie października, zostały odbite. Gen. Czujkow miał się wyrazić, że
pododdział Pawłowa zabił więcej przeciwników, niż Francuzi w trakcie obrony Paryża (podczas II wojny światowej Paryża nie broniono - autor T.K.). Za swe bohaterstwo obrońcy Domu Pawłowa otrzymali wysokie odznaczenia, a Pawłow - tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Po wojnie został on duchownym i ar-
206
chimandrytą klasztoru w Zagorsku i jako ojciec Kirył dożył końca lat dziewięć dziesiątych 22. W stalingradzkich walkach coraz większą rolę odgrywali snajperzy. Znajdowali się oni w obydwu armiach, lecz w 62 armii kunszt snajperski osiągnął niespotykany poziom. Sprzyjały temu warunki wielkomiejskich ruin i bliskość nieprzyjaciela. W dodatku w 62 armii było kilka dywizji syberyjskich, w których nie brakowało myśliwych. Najsłynniejszym snajperem 62 armii został małomówny pasterz uralski, szer. Zajcew z dywizji Batiuka. Obiecał on, że na święto Rewolucji Październikowej zastrzeli 1 50 Niemców, lecz jednego mu zabrakło. Jeszcze więcej, gdyż 224 Niemców, zastrzelił do 10 listopada żołnierz znany pod pseudonimem "Likon". " Snajper, który zastrzelił 40 nieprzyjaciół, otrzymywał medal ,,za Odwagę i tytuł "Wybitnego Snajpera". Wkrótce narodził się "ruch snajperski", który objął też fronty Doński i Południowo-Zachodni. Snajperzy, oprócz niezwykłej cierpliwości, odznaczali się dużą pomysłowością, np. lejtn. Kiełbasa za pomocą sznurka podnosił do góry białą flagę, zaś sam w pewnym oddaleniu przyczajał się w oczekiwaniu na strzał. Gdy flagę zobaczył jakiś Niemiec, podnosił się i krzyczał: "Rus, komm, komm!" Wtedy padał strzał. Inni snajperzy posługiwali się kukłami radzieckich żołnierzy, wystawianymi z oko pów. Najbardziej cierpliwi polowali na obserwatorów artyleryjskich lub ceka emistów. Duże straty osobowe, ponoszone przez 6 armię w wyniku ostrzału snajperów, zmusiły niemieckie dowództwo do sprowadzenia do Stalingradu kilku własnych strzelców. Wywiązała się walka między snajperami obu armii. Po obydwu stronach były oczywiście sukcesy i klęski, ale w swoistym współzawodnictwie przewagę zdobyli snajperzy 62 armii, gdyż było ich więcej, a wielu miało myśliwskie doświadczenie. W tej specjalności wyróżnili się też ludzie, którzy w cywilu byli na bakier z prawem, wychowankowie domów dziecka i ci, którzy od małego musieli znosić głód i poniewierkę. Tacy ludzi wyróżniają się zazwyczaj w czasie wojny. Jednym z nich był np. 20-letni Anatolij Czekow, którym zachwycił się pisarz Wasilij Grossmann. Czekow nie znał uczucia strachu, a przy tym był rozważny i przewidujący. Wyszukiwał kryjówki na dachach wysokich budynków, tak by z tyłu mieć zawsze mury. Na lufę karabinu nakładł skonstruowany przez siebie tłumik. Często wyszukiwał żołnierzy donoszących prowiant na pierwszą linię frontu. Zabicie ich pozbawiało walczących żołnierzy posiłków i napojów (wody, kawy czy herbaty), co musiało się odbijać na ich sprawności. Czekow potrafił zabić w ciągu jednego dnia 17 nieprzyjaciół! 23 W trakcie październikowych walk gen. Jeremienko musiał dwukrotnie infor mować gen. Czujkowa, że zmniejsza mu przydział amunicji artyleryjskiej. Pierwsza informacja zaskoczyła i zdumiała Czujkowa, lecz przy drugiej domyślił się, że 22 Wielkie zwycięstwo, str. 200-201 , A. B e e v o r, op. cit., s. 190-191. 2J A. B e e v o r, op. cit s . 1 92-194.
207
amunicja jest gromadzona na oczekiwane przeciwdziałanie. By jednak ulżyć obroń com miasta, sztab frontu zorganizował desant w Łataszance. Miał on odciążyć grupę Gorochowa, atakowaną przez XIV KPanc., a zarazem odwrócić uwagę Niemców od przegrupowania i koncentracji sił na południe od Stalingradu do operacji "Uran". Był to jednak krwawy desant. Udało mu się wprawdzie zaskoczyć Niemców i opanować część Łataszanki, lecz w trzydniowej walce został on niemal doszczętnie rozbity. Główne zgrupowanie 62 armii miała wzmocnić zajmująca dotąd obronę na lewym brzegu Wołgi 45 OP płk. Wasilij a Sokołowa. Była to stara, kadrowa dywizj a (świadczy o tym niska numeracja), utworzona w 1 9 1 8 roku na Ukrainie przez słynnego Szczorsa. W nocy z 27 na 28 października na stalingradzki brzeg przeprawiono dwa bataliony 45 dywizji. Zajęły one obszar między fabrykami, zagradzając Niemcom drogę do przeprawy. Przez cały dzień bombardowało je lotnictwo, atakowała piechota i czołgi. W pierwszym dniu walki bataliony straciły połowę stanów osobowych, ale utrzymały pozycję, z wyjątkiem lewego skrzydła, na którym Niemcy przysunęli się do Wołgi na odległość 300 metrów. Wieczorem zdobyli też północno-zachodnią część fabryki walki, ciągnące się kilka tygodni.
"
Krasnyj Oktiabr". Rozpoczęły się tu zacięte
W okresie generalnego szturmu niemieckiej 6 armii, między 14 a 27 paździer
nika, siły radzieckiej 62 armii osłabły na tyle, że z przedniego skraju nie można było wycofać nawet jednej drużyny. O ile gen. Paulu s mógł jeszcze manewrować siłami, zdejmując z pasywnych odcinków frontu całe pułki, a nawet dywizje, o tyle w 62 armii żadnych odwodów już nie było. W armijnym zapasowym pułku, na lewym brzegu Wołgi, nie było już nikogo. Do obrony fabryk użyty też został długo chroniony przez gen. Czujkowa batalion szkoły podoficerskiej . Tymczasem przeprawa dywizji Sokołowa postępowała bardzo wolno. Nie było przystani, gdyż zostały one rozbite i spalone; brakowało też środków przeprawo wych. Główna trudność polegała na przeprowadzeniu promów z Achtubińskiego ramienia Wołgi przy osiedlu Tumak (ponad 1 0 km Wołgą z prądem, często pod nosem nieprzyjaciela) do jedynej przystani, będącej pod ciągłą kontrolą niemiec kiego lotnictwa. W oczekiwaniu na przeprawę następnych batalionów sztab armii sformował jeszcze jeden pododdział z żołnierzy obsługi i ozdrowieńców, leczonych w lazaretach pod brzegiem Wołgi - w sumie około 50 ludzi. Znaleziono też trzy unieruchomione czołgi: jeden miotacz ognia i dwa lekkie. Udało się je wyremon tować, postanowiono więc "oszołomić" nimi nieprzyjaciela. Czołgi z pięćdziesięcioma piechurami ruszyły 28 października, przed świtem, na styku dywizji Smiechotworowa i Guriewa, ulicą Samarkandzką, gdzie Niemcy podeszli najbliżej do Wołgi. Atak prowadził płk Wajnrub. Wsparły go pułk katiusz płk. Jarochina i artyleria z lewego brzegu. Czołg-miotacz ognia spalił trzy niemiec kie czołgi, a dwa pozostałe skutecznie wsparły atak piechurów.
208
Jako że strach ma wielkie oczy, w niemieckich audycjach radiowych przez cały dzień mówiono o pojawieniu się rosyjskich czołgów w Stalingradzie. 28 i 29 października ataki Niemców osłabły. Tylko w rejonie fabryki ,,Bar rikady" przesunęli się oni do ulicy Nowosielskiej, skąd małymi grupami podchodzili do samej Wołgi, lecz Ludnikowcy" odrzucali ich w walkach wręcz. Trwały też " walki w rejonie Kurhanu Mamaja. Wieczorem 29 października walki zaczęły jednak cichnąć, a 30 października obie strony ograniczyły się do wymiany ognia. Dla dowództwa 62 armii stało się oczywiste, że nieprzyjacielski szturm generalny" " zakończył się połowIcznym sukcesem; wiadomo było, że Niemcy nie mają już sił, by go powtórzyć.
14
-
Stalingrad
x
Przed momentem zwrotnym W związku z przypadającą 7 listopada 25. rocznicą Rewolucji Październikowej dowództwo 62 armii obawiało się wznowienia przez Niemców szturmu na miasto. Stwierdzono, że w rejonach Gumraku i Woropanowa znajdują się znaczne siły odwodowe 6 armii. Gen. Czujkow zdawał sobie sprawę z tego, że po kontratakach wykonanych 31 października i odrzuceniu w kilku miejscach Niemców o 100-200 m, Hitler nie może utrzymywać, że Stalingrad został zdobyty. Wprawdzie Czujkow nie żywił już obaw o utrzymanie się w mieście, lecz uważał, że Niemcy raz jeszcze spróbują opanować Stalingrad całkowicie. W rękach niemieckich znalazło się już wprawdzie prawie 9/10 tego ogromnego miasta, lecz Hitlerowi to nie wystarczało. Nie zważając na ostrzeżenia, których nie szczędzili mu zwłaszcza Rumuni, domagał się całkowitego opanowania Stalingradu. Tymczasem straty walczących w mieście dywizj i niemieckich były bardzo duże. Stan osobowy niektórych batalionów spadł do 50 żołnierzy. Pogrzeby odbywały się w nocy, na tyłach frontu, gdzie niebywale szybko rozrastały się niemieckie cmentarze; razem z nimi rosła niechęć żołnierzy do dowództwa. Coraz częstsze stawały się też ich dezercje na stronę radziecką, choć i tak nie dorównywały one częstotliwością dezercjom czerwonoarmistów. Z tych radzieckich dezerterów oraz jeńców-ochotników tworzono w Wehnnachcie pomocnicze formacje, określane jako ,,hiwis" (był to skrót od hilfswillige ochotnicza -
pomoc). Początkowo używano ich wyłącznie jako siły roboczej w oddziałach fron towych; lecz w miarę przerzedzania się szeregów piechoty zaczęto takich ochotników kierować do jednostek bojowych: Status
hiwis" był warunkowy, więc niemieckie " dowództwo mogło w każdej chwili odwołać decyzję o zwolnieniu z jenieckiej Hiwis" nie tworzyli odrębnych jednostek, lecz byli przydzielani po 7-1 0 " do kompanii niemieckich. Żołd i umundurowanie mieli takie jak Niemcy, ale awan niewoli.
sować mogli tylko do stopni kaprali. Szef sztabu XI KA, płk Helmuth Groscurt, pisał do gen. płk. Ludwiga Becka (zdecydowanego antynazisty, jednego z organizatorów zamachu na Hitlera): ,,Bardzo mnie niepokoi, że nasze wojska wspieramy rosyjskimi jeńcami wojennymi, którym dajemy broń do ręki. Wskutek tego nieoczekiwanie «bestie», z którymi walczymy, żyją teraz obok nas, w największej z nami harmonii" l . I A. B e e v o r, op. cit., s. 177; Cz. M a d aj c z y k, Faszyzm i okupacja 1983, s. 327-330.
1939-1945,
t. II, Poznań
211
W sierpniu
1942 r. naczelny kwatennistrz OKH rozesłał do dowództw grup armii
na wschodzie materiał, oparty na doświadczeniach z rekrutacją do oddziału specjal " nego "Bergmann . Jego ocena jeńców radzieckich była dość realistyczna, gdyż stwierdzał, że niezwykle rzadkie były wypadki żeby nienawiść do własnego ustroju była na tyle silna, by wystarczyła do rozbudzenia woli walki z armią własnego kraju. Stąd zalecał oddziaływanie ideologiczne na jeńców radzieckich i rozniecanie w nich uczuć nacjonalistycznych. Zwracał też uwagę na uwzględnianie pochodzenia społe cznego i zachowania ostrożności w doborze kandydatów ze względu na przeciwakcję radziecką, prowadzoną zarówno wśród jeńców jak i w oddziałach. " Wśród "hiwis oraz osttruppen - podległym OKH, a kierowanym początkowo przez gen. Heinza Hellmicha, a następnie gen. Ernesta Kostringa b. attache woj " skowego w Moskwie powstały grupy oporu. Gdy okaząło się że "hi wis nie spełniają oczekiwań, latem
1 943 r. zaczęto rozwiązywać ich oddziały lub przenosić
do Chorwacji i Francji.
6 armii nie została dokładnie ustalona, ale szacuje " 20 do 70 tysięcy "ochotników . Tylko w dwu dywizjach " piechoty - 70 i 76 - było w połowie listopada ponad 8 tys. "hi wis , a więc prawie Liczba tych oddziałów w
się, że liczyły one od
tylu, ilu żołnierzy niemieckich.
Jako żołnierze frontowi musieli oni, rzecz jasna, walczyć - tak jak Niemcy
- z żołnierzami radzieckimi, swoimi wczorajszymi towarzyszami broni. Niewątpli
wie byli więc zdrajcami, którzy złamali przysięgę złożoną Armii Czerwonej . Czy byli przeciwni systemowi politycznemu w zdradzonym kraju? Otóż w ogromnej większo ści wybierali tę niepewną i niebezpieczną drogę, kierując się bardzo przyziemnym motywem - chcieli uniknąć śmierci głodowej, na jaką zazwyczaj byli skazani jeńcy w niemieckich obozach. Nawet dezerterzy z jednostek radzieckich czy ochotnicy z kozackich chutorów zwykle nie byli wrogami systemu radzieckiego. Pewien Ukrainiec, który zdezerterowawszy ze swojej jednostki, by powrócić do domu, trafił do armii niemieckiej , a później wpadł w ręce żołnierzy radzieckich, zeznał: " "Uwierzyliśmy niemieckim ulotkom i chcieliśmy wrócić do żon . Tymczasem ubrano ich w mundury i zaczęto szkolić. Dyscyplina była bezwzględna. Za każde uchybienie groziło rozstrzelanie. Wkrótce zostali skierowani na front. - Czy to znaczy, że strzelalibyście do swoich? - indagował przesłuchujący. - A co nam pozostało? - brzmiała odpowiedź. - Gdybyśmy uciekli z powrotem do naszych, zostalibyśmy rozstrzelani jako zdrajcy. Gdybyśmy odmówili udziału w walce, rozstrzelaliby nas Niemcy. " Inny schwytany "hiwis zeznał: "Rosjan pracuj ących dla armii niemieckiej można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to żołnierze zmobilizowani przez Niemców do tzw. oddziałów kozackich, które dołączano do niemieckich dywizji. Druga - to robotnicy pochodzący z naboru na terenach okupowanych i byli żołnierze Annii Czerwonej, którzy zdezerterowali na stronę niemiecką. Trzecią kategorię stanowili jeńcy wykonujący najbrudniej sze prace w kuchni, stajniach itp. Każda z tych kategorii jest inaczej traktowana. Najlepiej traktuje się ochotników. Zwykli
212
żołnierze odnoszą się do nas przyjaźnie. Najgorzej traktowali Rosjan oficerowie i podoficerowie w pewnej dywizj i austńackiej" 2 . Wykorzystywanie obywateli ZSRR różnych narodowości do służby i pracy w Wehrmachcie, a także w Waffen SS, było z pewnością fenomenem podyk towanym szczupłością własnych zasobów mobilizacyjnych i - co ciekawe - od bywało się wbrew intencjom i przekonaniom Hitlera, który wzdragał się na samą myśl, że w niemieckich mundurach mogą paradować Słowianie. Natomiast generali cja Wehrmachtu, ściślej zaś wojsk lądowych, podobno już jesienią 1941 roku doszła do przekonania, że bez pozyskania części Rosjan, Ukraińców i innych narodów ZSRR pod hasłami walki z bolszewizmem osiągnięcie zwycięstwa na Froncie Wschodnim będzie wręcz niemożliwe. Problem służby byłych żołnierzy Armii Czerwonej w Wehrmachcie niepokoił w najwyższym stopniu kierownictwo radzieckie. Szef Głównego Zarządu Poli tycznego Armii Czerwonej , gen. Szczerbakow, pilnie śledził nadsyłane w tej sprawie meldunki, a kontrwywiad wojskowy i NKWD wzmagały wysiłki, aby zapobiec dezercji oraz próbom przenikania niemieckiej propagandy (za prze chowywanie niemieckich ulotek groziły surowe kary) i infiltrowania oddziałów frontowych przez
hiwis" przebranych w radzieckie mundury. Najważniejszym " zabiegiem, który miał zahamować współpracę z najeźdźcą, było nawiązywanie do
narodowych korzeni. Już w 1 94 1 roku Stalin określił tę wojnę jako
wielką " narodową" i przywołując tę z 1 8 1 2 roku z najazdem napoleońskim - odwoływał się do wielkich nazwisk rosyjskich bohaterów, zasłużonych w zmaganiach wy zwoleńczych, m.in. w walkach z Polakami - Kuźmy Minina i Dymitra Pożars kiego. Tak było, gdy woj ska niemieckie znajdowały się u wrót Moskwy. Teraz, gdy ważyły się losy wojny w Stalingradzie i na Kaukazie, postanowiono znów przywołać wielkoojczyźnianą mitologię.
29 lipca Prezydium Rady Naj wyższej ZSRR ustanowiło ordery Suworowa, Kutuzowa oraz Aleksandra Newskiego. Dwa pierwsze miały po trzy stopnie; wszystkie były przeznaczone dla dowódców wyższego i średniego szczebla dowo dzenia za wybitne sukcesy w dowodzeniu wojskami". " 9 października ogłoszony został dekret Prezydium Rady Najwyższej ZSRR o przywróceniu w Armii Czerwonej jednoosobowego kierownictwa (jedinoTUlczalja) i zniesieniu instytucji komisarzy wojskowych (utworzonej w Armii Czerwonej już po raz trzeci, 16 lipca 1 94 1 roku, niespełna miesiąc po rozpoczęciu przez Niemcy wojny i poniesieniu przez Armię Czerwoną poważnych klęsk). Miejsce komisarzy zajęli teraz zastępcy dowódców do spraw politycznych, a w wyższych związkach operacyjnych (armia-front) - członkowie Rad Wojskowych, których ' uprawnienia wciąż były bardzo duże. O ile zniesienie instytucji komisarzy woj skowych (w Armii Czerwonej wciąż używano określeń bojec" lub czerwonoarmista") żołnierze w zasadzie aprobowali, " " 2 Ibidem. s. 178-179.
213
a dowódcy przyjęli z zadowoleniem, to dekret o orderach, wydany w okresie odwrotu, spotkał się z krytyczną oceną. W jednym z meldunków do Głównego Zarządu Politycznego w Moskwie cytowano wypowiedź j akiegoś czerwonoarmisty: "Wymyślili ordery Kutuzowa i Suworowa. Powinni do tego dodać medale św. Mikołaj a oraz św. Jerzego i to już będzie koniec Związku Radzieckiego" . O wiele większy szok przeżywali młodzi żołnierze, wychowani na tradycjach walk z "białasami o złotych naramiennikach", gdy 1 7 stycznia 1 943 roku ukazał się rozkaz o nowych oznakach stopni wojskowych, sygnalizowany wcześniej w gazetach jako problem do dyskusji. Stalin "konsultował się" w tej sprawie · z dowódcami frontów i armii. Większość z nich opowiedziała się za wprowadzeniem naramienników (pagonów). Nie była to jednak tylko zmiana oznak stopni woj skowych. Jej następstwem było wprowadzenie nazw "żołnierz" (sołdat) i oficer (do tej pory dowódca-komandir). Gdy po zakończeniu bitwy stalingradzkiej marszałek artylerii Woronow wraz z gen. Rokossowskim wylądowali w Moskwie, na stopniach trapu Woronow przystanął i zwrócił się do schodzącego za nim generała: - Patrzcie. Gdzież my wylądowaliśmy? Do samolotu zbliżali się witający w szynelach ze złotymi naramiennikami. Był to tak zaskakuj ący widok, że trzeba było czasu, żeby walczący w Stalingradzie i na wszystkich odcinkach frontu żołnierze Armii Czerwonej mogli się do niego przy zwyczaić. Wydawało się, że rewolucyjne przemiany, zapoczątkowane w Rosji ćwierć wieku wcześniej, które zostały okupione nie dającymi się z niczym w historii porównać ofiarami w ludziach i dobrach materialnych, są stopniowo dezawuowane. W przemówieniu wygłoszonym 6 listopada Stalin podtrzymał swoje błędne twierdzenie, iż głównym celem niemieckiej ofensywy była Moskwa. Na potwier dzenie tej tezy przytoczył terminy ze zdobycznej mapy niemieckiej . Miało z niej wynikać, iż Niemcy zamierzali być w Stalingradzie 25 lipca, w Saratowie sierpnia, w Kujbyszewie - 1 5 sierpnia, w Arzamasie -
-
10
10 września, a w Baku 25 września. Z tego wnioskował, że atak na południe miał na celu odciągnięcie -
rezerw radzieckich od Moskwy i osłabienie frontu moskiewskiego, by tym łatwiej uderzyć na stolicę ZSRR. Takie rozumowanie, mało przekonywające nie tylko dla strategów, było ob liczone na usprawiedliwienie błędnego poglądu z wiosny 1 942 roku, który w kon sekwencji ułatwił Niemcom realizację planów przedstawionych w dyrektywach nr
4 1 i 45. Trafiały natomiast do przekonania fragmenty dotyczące stosunków z za chodnimi sojusznikami i kwestii odwlekania utworzenia drugiego frontu w Europie, która w okresie naj gorętszych walk w Stalingradzie nabrała pierwszorzędnego znaczenia. Okolicznościowy rozkaz Stalina z okazji 25. rocznicy rewolucji zawierał bardzo charakterystyczne końcowe zdanie, które stało się znane w całym kraju: "Przyj dzie chwila, gdy i dla nas nadejdzie dzień radości" . Zdanie to szczególnie podniosło na
duchu żołnierzy 62 armii. Zanim jednak doczekali oni owego "radosnego dnia", nadszedł trzeci, po 1 3 września i 14 października, pamiętny dzień 1 1 listopada. -
214
* Ostatni sztunn
*
*
6 annii w Stalingradzie został przeprowadzony na wyraźne
żądanie Hitlera, przekazane do Stanicy Gołubinskiej (znajdującej się na lewym
6 armii) w pierwszej dekadzie listopada: "Od 6 armii, jej generałów oraz jej wojsk, tak często
brzegu Donu, gdzie mieściło się SD wypróbowanego dowództwa
wykazuj ących się męstwem, oczekuję, że przy napięciu do ostatnich sił zostanie osiągnięty brzeg Wołgi na całej przestrzeni miasta Stalingrad, będący ważną przesłanką stworzenia naszego bastionu na Wołdze" 3. W telegramie tym nie ma jakiejkolwiek wzmianki o zabezpieczeniu skrzydeł
6 armii. Wprawdzie 2 listopada, już w swej stałej kwaterze w Gierłoży koło Kętrzyna, Hitler wydał rozkaz przeprowadzania nalotów na rejony ześrodkowania Annii Czerwonej naprzeciw Rumunów, Włochów i Węgrów oraz na radzieckie mosty na Donie, łączące jego lewy brzeg z rejonami przyczółków, lecz był to tylko półśrodek. Spóźniona i niewystarczaj ąca była też decyzja z 3 listopada o przemiesz " czeniu z Francji w rejon Grupy Armii "B , na tyły 8 armii włoskiej i 3 armii rumuńskiej , jednej dywizji pancernej i dwóch dywizji piechoty. Transport tych dywizji musiał potrwać miesiąc, nie zdołały więc one przybyć przed radziecką kontrofensywą, odegrały natomiast ważną rolę w dalszych wydarzeniach. Hitler nadal nie zezwalał na wycofanie dywizji szybkich ze Stalingradu do " 6 armii lub Grupy Armii "B . Jego opętanie wizj ą "nadwołżańskiego bastionu" miało się już wkrótce stać główną przyczyną decyzji, które doprowadziły odwodu
do katastrofy nie tylko
6 armię wraz z częścią 4 armii pancernej i dywizji rumuń
skich, lecz i całego południowego skrzydła Frontu Wschodniego. Linia rozgraniczenia między
6 annią polową a 4 armią pancerną, której SD
znajdowało się w Wierchnie-Carycyńskim, nad dopływem Donu - Dońską Carycą, biegła od zachodu, prawym brzegiem Donu na północny wschód Gak linia kolejo wa), na południe od Karpowki i na północ od Woropanowa do Krasnej Słobody na lewym brzegu Wołgi. 4 armia pancerna całą uwagę skupiała na obronie swych pozycji, atakowanych przez radzieckie
64 i 57 armie. Miała ona jednak zbyt
szczupłe siły, by zapewnić trwałość obrony prawego skrzydła zgrupowania stalin gradzkiego. Podobna była sytuacja na jego lewym skrzydle, zwłaszcza w rejonie Serafimowicz i na zachód od tej miejscowości. Ponieważ Hitler w swym żądaniu wznowienia sztunnu na Stalingrad pominął milczeniem drażliwą sprawę narastania groźby radzieckiej ofensywy na lewym
6 armii, nowy szef Sztabu Generalnego, generał Zeitzler, wystosował do 6 armii rozkaz, w którym podkreślił, że ,,(... ) Rosjanie nie dysponuj ą już znaczniej skrzydle
szymi odwodami operacyjnymi i nie mogą przeprowadzić operacji zaczepnej na szeroką skalę. Należy to brać pod uwagę przy każdej ocenie nieprzyjaciela" 4. Naciskany przez OKR Paulus próbował więc, wbrew zdrowemu rozsądkowi, jeszcze raz zepchnąć
62 annię do wody. Wykrwawiona w październikowych
3 Sowierszenno siekrietno. op. cit.• s. 479.
4 Ibidem.
2 15
walkach obronnych, 1 1 listopada liczyła ona około 47 tys. żołnierzy, 800 dział powyżej 76 mm i 1 9 czołgów. Największy stan osobowy miała 1 3 dywizja gwardii gen. Rodimcewa - ponad 1 500 ludzi. 1 93 DP miała ich około 1000, a pozostałe - od 500 do 700 żołnierzy. Wykrwawione były też dywizje niemieckie. Stan osobowy kompanii w dywiz jach piechoty stopniał do 30-40 żołnierzy, a w dywizjach pancernych i zmotory zowanych pozostało niewiele czołgów. W dodatku gen. Paulus musiał wykonać rozkaz Hitlera, by czołgistów pozbawionych czołgów wykorzystywać jako piechu rów, co wywoływało protesty dowódców-pancerniaków. Paulu s odrzucił też pro pozycj ę gen. Seydlitza, by 1 6 i 24 dywizje pancerne wycofać do odwodu, uzupełnić ludźmi i uzbrojeniem, a następnie trzymać w pogotowiu na zachodnim brzegu Donu. Przetransportowano tam natomiast zwierzęta pociągowe, głównie 150 tys. koni, ale też osły i wielbłądy. W międzyrzeczu Donu i Wołgi brakowało bowiem dla nich paszy. Miało to potem, w okresie nadciągającego kryzysu, fatalne skutki.
6 armia nieustannie odczuwała braki w zaopatrzeniu. To, co najważniejsze - amunicję, paliwo i żywność - otrzymywała w minimalnych jedynie ilościach. Niemiecki transport kolejowy nie mógł bowiem sobie poradzić z wydłużonymi liniami komunikacyjnymi i sabotażem na kolejach. 28 października, w trakcie narady poświęconej temu problemowi, która odbyła się w siedzibie dyrekcji kole jowej . w Dniepropietrowsku na Ukrainie z udziałem wybitnych fachowców w tej dziedzinie, minister komunikacji Rzeszy, dr Ganzenmfiiller, zadał pytanie: ,,Jeśli dzisiaj, moi panowie, potraficie wysłać tylko 25 pociągów dziennie zamiast nie zbędnych 60, to co będzie w grudniu, kiedy temperatura spadnie, tak jak w zeszłym roku, do minus 40° eT Odpowiedział mu płk Hamberger, dowódca oddziału kolei polowej Rostów:
Panie sekretarzu stanu, pyta pan, jaka będzie przy takim mrozie " liczba kursów w kierunku Stalingradu? Zero, panie sekretarzu stanu, jedno wielkie
zero ! Nie uda nam się wysłać do Stalingradu ani jednego pociągu" 5. W ,,korku" na trasach tyłowych, od granicy Niemiec po Ukrainę, utknęło ponad
600 pociągów. W wyniku trudności transportowych 6 armia nie otrzymała zimowego umundurowania. Zaczęto je wydawać dopiero w końcu października. Było ono dwustronne - z jednej strony szare, z drugiej białe. Nie nadesłano też zleconych przez Hitlera materiałów do budowy schronów dla ludzi i czołgów, łaźni itp. Wszystko wskazywało na to, że Naczelne Dowództwo Wehrmachtu nie zamierzało wycofać
6 armii znad Wołgi, na co liczyli jej żołnierze. Ich stan zdrowia, zwłaszcza wysoki odsetek zgonów z powodu takich chorób, jak dyzenteria i tyfus, niepokoił służbę zdrowia. Pięciokrotny wzrost śmiertelności przy prawie niezmienionym poziomie zachorowań prowadził do wniosku, że żołnierze tracą odporność" . Radziecka służba " zdrowia zauważyła to zjawisko i ukuła termin niemiecka chorobliwość" . " Przez cały październik utrzymywała się ciepła pogoda, ale w początkach listopada zaczęły się poranne przymrozki. Żołnierze 62 armii otrzymali zimowy 5 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 228.
216
ekwipunek: czapki wzorca syberyjskiego, watowane kurtki i spodnie, ciepłe onuce i rękawice. Nie nadeszły jeszcze walonki i futrzane kamizelki. Żołnierze musieli też zrezygnować z kąpieli w Wołdze, na której pojawiła się pierwsza kra. Przygotowany przez dowództwo
6 armii szturm na resztki bronionej przez
62 armię dzielnicy fabrycznej miał się rozpocząć w środę, 1 1 listopada. Do szturmu przygotowano 7 1 , 79, 1 00, 305 i 389 dywizje piechoty, wzmocnione przez cztery bataliony saperów, które specjalnie przysłano do tej ostatecznej - jak sądzono - operacji. Dużą rolę miały znów do odegrania bombowce nurkujące VIII KLot., choć gen. Richthofen krytykował już bez ogródek ,,konwencjonalizm armii" . Pod czas spotkania z Paulusem i Seydlitzem na początku listopada otwarcie powiedział: "Artyleria nie prowadzi należycie ostrzału, a piechota nie potrafi wykorzystać skutków naszego bombardowania". Główny ciężar natarcia miała dźwigać badeńsko-wirtemberska 305 dywizja piechoty gen. mjr. Bernarda Steinmetza. Każdy z jej pułków otrzymał jako wzmoc nienie batalion saperów, specjalnie przygotowanych do walk ulicznych. Takiego skupiska saperów nie stworzono dotąd w całej wojnie! Jeden pułk otrzymał z dywizji rozkaz do natarcia oddający specyfikę prowadzonych walk: ,,1 . Nieprzyj aciel znacznymi siłami utrzymuje poszczególne części zakładów «Krasnyj OktiabD>. Główny węzeł oporu - oddział martenów (oddział nr
4).
Zdobycie tego oddziału oznacza upadek Stalingradu. 2. 179 wzmocniony batalion saperów zdobywa oddział nr
4 i przebija się do 4.
Wołgi. Pierwszy cel ataku: południowo-wschodnia część oddziału nr
3 . Do walki wprowadza się: po prawej stronie batalion saperów, pośrodku -
l i 3 komp., po lewej 2 komp. Styk batalionu saperów i 1 kompanii: południowo-
-zachodnia ściana hali. Styk 2 i 3 komp.: północno-zachodnia ściana hali. Ugrupowanie i uzbrojenie według ustnych wskazówek.
4. Pułk artylerii i grupa artylerii piechoty (8 dział) wspieraj ą natarcie ogniem 4 od godziny x-5 do godziny x,
niszczącym na północno-zachodnią część hali nr
a potem, w trakcie natarcia, przez zwalczanie pojawiających się celów. Wzmoc. bataliony nacierają wraz z dowódcami grup szturmowych, pułk artylerii - z 2 komp., grupa art. piechoty - z l i 3 komp.
5. Bateria dział 20 mm wspiera natarcie przez zwalczanie snajperów w kratow
nicach pod sufitami hali z pozycji w okolicach budynku dyrekcji.
6. Chorwacki 369 pp zajmuje i zabezpiecza zdobyty teren bezpośrednio po przejściu grup szturmowych. Jedna kompania do mojej dyspozycji przy budynku dyrekcji. 7. Ześrodkowanie zakończyć do godz. 3.00. Meldować pod hasłem «Martin».
8. Sygnały świetlne: biały: jesteśmy tu wszyscy (co 5 minut); czerwony: kontratak; zielony: prosimy o wsparcie. 9. Punkt sanitarny: budynek 50 m od hali nr 4. 217
10. Stanowisko dowodzenia oddziału: naj pierw budynek między halą nr 2 a bu dynkiem dyrekcji, po osiągnięciu pierwszego założonego celu hala nr 4. 1 1 . Oddział łączności: układa kabel do 1-2 komp. Pułk artylerii i grupa art. piechoty same odpowiadają za połączenia telefoniczne ze swoimi stanowiskami ogniowymi" 6. *
*
*
Szturm poprzedziły naloty bombowców niemieckich na stanowiska ogniowe artylerii na lewym brzegu Wołgi wieczorem, 10 listopada, a o 6.30 następnego dnia otworzyła ogień artyleria niemiecka. W szturmie wzięły udział oddziały pięciu dywizji piechoty na szerokości zaledwie pięciu kilometrów, od ulicy Wołchowst rojewskiej do Jaru Łaziennego. Spowodowało to oszałamiającą gęstość atakujących. Widać było, że dowództwo niemieckie zamierza jednym uderzeniem zrolować dywizje Gorisznego i Ludnikowa i dotrzeć do Wołgi na całej przestrzeni zespołów fabrycznych. Walki od razu przybrały formę uporczywego zmagania o każdy metr ziemi. W rejonie fabryki Barrikady", bronionej przez 1 38 dywizję płk. Ludnikowa, " Niemcy szczególnie gwałtownie zaatakowali prawoskrzydłowy 1 1 8 pułk gwardii, przekazany Ludnikowowi z 37 dywizji. Po pięciogodzinnym ataku, wprowadziwszy do walki batalion saperów, grenadierzy 14 DPanc. przerwali się do Wołgi, odcinając gwardzistów. W nocy, tym, którzy ocaleli, wraz z ciężko rannym dowódcą pułku ppłk. Kołobnikowem, udało się przedostać do stanowisk 1 38 dywizji. Również na lewym skrzydle l38 dywizji pozycje 29 1 pułku z 95 dywizji Gorisznego zostały całkowicie zrolowane zmasowanymi atakami piechoty i czoł gów. Tu Niemcy dotarli do Wołgi na szerokość 600 metrów. W ten sposób l 38 dywizja została ściśnięta na obszarze 700 x 400 metrów i odizolowana ' od reszty armii. Około północy, po likwidacji grupy nieprzyjacielskich fizylierów, zagrażających SD dywizji, płk Ludnikow zebrał oficerów swego sztabu i przy nich zwrócił się do dowódcy artylerii, ppłk. Tyczyńskiego: - Zobowiązuję was, Siergieju Jakowlewiczu, do ustalenia dokładnych sygnałów dla swych artylerzystów na wypadek otwarcia ognia na nasze SD. Oficerowie obejrzeli pistolety . maszynowe, pobrali granaty ręczne i wyszli sprawdzać patrole i posterunki wzdłuż Wołgi. Płk. Ludnikowa wezwał do radiostacji szef sztabu armii. Po nakreśleniu sytuacji dowódca 1 38 dywizji stwierdził: - Wróg nas odciął, oddzielił od was. Ale mu jesteśmy "na barykadach", a z barykad się nie schodzi ! Na innych odcinkach związki taktyczne 62 armii nie cofnęły się. Na Kurhanie Mamaja 284 dywizj a płk. B atiuka prowadziła bój spotkaniowy z nacierającymi batalionami Niemców, a na lewo od niej 13 dywizja Rodimcewa mocno trzymała 6 Ibidem, s. 244.
218
swe pozycje, oddalone od Wołgi o zaledwie kilkaset metrów. Na przeciwległym, prawym skrzydle grupa płk. Gorochowa podjęła przeciwnatarcie, ściągając na siebie gros wojsk niemieckich. Było to tym większe bohaterstwo, że Wołga zaczęła zamarzać, co znacznie utrudniło dostawy zaopatrzenia i ewakuację rannych. Z telefonicznej rozmowy z gen. Jeremienką gen. Czujkow wyczuł, że wyższe dowództwo jest zadowolone z postawy stalingradczyków i wyników całodziennej walki. Wprawdzie na dwóch odcinkach Niemcy podeszli do Wołgi, lecz były one przestrzeliwane przez wojska radzieckie, co uniemożliwiło im dotarcie do samej rzeki. Z oporu, jaki napotykali szturmujący Niemcy, było widać, że i tym razem nie zdołają oni opanować całego miasta. 1 2 listopada Niemcy wznowili szturm dopiero w południe, po podciągnięciu odwodów i przegrupowaniu oddziałów. Walki rozgorzały na całym froncie 62 armii Szczególnie zacięte ataki i kontrataki miały miej sce w halach fabryk " "Krasnyj Oktiabr" i "Barrikady , a także na Kurhanie Mamaja. Zbiorniki benzyny na ulicy Tuwińskiej przechodziły z rąk do rąk. Na żadnym odcinku Niemcy nie posunęli się jednak do przodu. Wieczorem do sztabu frontu odesłano duży worek z dokumentami poległych Niemców. Tak zakończył się ostatni niemiecki szturm w Stalingradzie i chociaż nadal trwały tam walki, nieraz bardzo zacięte, to obie strony czekały na rozstrzygnięcia, które nieuchronnie zbliżały się spoza miasta. Najtrudniejszy okres przeżywała dywizja Ludnikowa. Około 500 ludzi, ściś niętych na jednym kilometrze kwadratowym, walczyło w całkowitym niemal okrążeniu. Na wyspie Zajcewski, naprzeciw fabryk "Barrikady" i traktorów, sta cjonowała kompania pontonierów. Jej dowódca, kpt. Korikow, zwrócił się do ochotników potrzebnych do przetransportowania 25 rybackich łodzi wiosłowych z zaopatrzeniem dla Ludnikowa. Zgłosiło się więcej niż było trzeba. W nocy, pod osłoną ognia własnej artylerii, łodzie ruszyły przez śryż, usiłując dopłynąć do " czystej wody. Wołga zakipiała jednak od wybuchów pocisków. ,,Ludnikowcy , oglądający tę walkę z żywiołem i nieprzyjacielem z wysokiego, zachodniego brzegu, byli świadkami pogromu; widzieli, jak coraz więcej łodzi z rannymi i martwymi żołnierzami płynęło z prądem. Tam, w dole rzeki, w Bekietowce, wyławiali je pontonierzy 64 armii gen. Szumiłowa i chowali z honorami. Tylko sześć łódek dopłynęło do martwej strefy nadbrzeżnej . " Tak przez długie tygodnie wyglądały przeprawy do "wyspy Ludnikowa . W su kurs wołżańskim marynarzom szli lotnicy - mistrzowie nocnych rejsów na dwu płatach Po-2. Zrzucali oni worki z amunicją strzelecką i sucharami, często jednak worki spadały na teren zajęty przez nieprzyjaciela lub w nurty Wołgi, a w tych, które zrzucono celnie, znaczna część amunicji była zdeformowana. Największy problem stanowili jednak ludzie. Każdego dnia rosły straty, a uzu pełnienia nie było. Wzrastała liczba rannych. Zebrało się ich około 400 już w pierw szych dniach okrążenia. Zażądali oni widzenia z dowódcą dywizji. Ciężko ranni leżeli w ogromnym schronie na słomie, przykryci szynelami. Obsługiwało ich kilka sanitariuszek i lżej ranni. Zakrwawione bandaże były brudne. Dywizja nie miała .
219
już medykamentów i środków opatrunkowych. Ranni otrzymywali podobną normę żywnościową, jak pozostali. - Co was interesuje, towarzysze żołnierze? - zapytał po wejściu do schronu Ludnikow. - Chcemy znać sytuację! Opowiedzcie, co się dzieje na przednim skraju. Co nas czeka? Łatwiej było opowiedzieć rannym, jak walczą ich koledzy, co przyniosła pierwsza przeprawa, trudniejsze było pytanie: co ich czeka? - Ostatniej rubieży na Wołdze wrogowi nie oddamy - stwierdził zdecydowanie Ludnikow. - Kiedy rzeka pokryje się lodem, będzie nam łatwiej. Do tego czasu musimy przecierpieć. Na ewakuację na łodziach nie zgadzam się. Nie po to nasi żołnierze walczyli na barykadach, by jako ranni tonęli w rzece. - Sytuacja jest więc jasna - odezwał się jeden z rannych.
Z ziemi podniósł się niemłody żołnierz, ranny w rękę, i oświadczył, że zabiera
głos w imieniu wszystkich. - Chcieliśmy się z wami zobaczyć, towarzyszu pułkowniku, gdyż nie możemy być dłużej bierni. Pozwólcie lekko rannym powrócić do szeregu. Popatrzcie na przykład na mnie - strzelać nie mogę, ale popracuję na przeprawie, przy brzegu. I tak każdy z nas może jakoś pomóc. Rozważcie naszą prośbę !
Płk Ludnikow obiecał, że się zastanowi, a wówczas ten sam żołnierz zwrócił się z inną sprawą. - Mówią tu o tajemnicy woj skowej - powiedział gniewnie. - Nie biorą więc niektórych listów.
Nie wolno - mówią - ujawniać miasta, w którym walczymy". " Ale dlaczego? My tu krew przelaliśmy, tu jesteśmy gotowi walczyć do zwycięstwa
lub śmierci. Na to miasto patrzy cały świat. Więc dlaczego mamy taić ten fakt? Ludnikow musiał przyznać mu rację i na własną odpowiedzialność zezwolił
pisać w listach, że walczą w mieście, ,,na które patrzy cały świat" 7.
Nocami wraz z przymrozkami śryż na Wołdze gęstniał, zapowiadając lód, co mobilizowało Niemców do przyspieszenia rozprawy z
wysepką Ludnikowa". " Nowa, 389 dywizja piechoty gen. mjr. Magnusa, która zluzowała 305 DP, szykowała się do ostatecznego zepchnięcia obrońców fabryki "Barrikady" do rzeki.
17 listopada Hitler wysłał Paulusowi nowy rozkaz w sprawie Stalingradu, a Paulus przekazał go sztabom LI KA i VIII KLot. Oto jego treść: Wszystkim znajdującym się w Stalingradzie dowódcom, do dowódców pułków " włącznie, przekazać następujący rozkaz FUhrera: «Trudności walk o Stalingrad oraz spadek siły bojowej są mi znane. Trudności Rosjan w związku z krą na Wołdze są jednak obecnie jeszcze większe. Jeśli wykorzystamy ten okres, oszczędzimy sobie później wiele krwi. Dlatego też oczekuję, że dowództwo raz jeszcze, z wielokrotnie dowiedzioną energią, wojska zaś z nieraz zaprezentowanym rozmachem dołożą wszelkich starań, 7
I. L. L u d n i k o w, Doroga ... , op. cit.,
220
s.
44-5 1 .
aby przynajmniej w fabryce dział i zakładach metalurgicznych przebić się do Wołgi i ostatecznie zająć te części miasta. Lotnictwo i artyleria muszą uczynić wszystko, co w ich mocy, aby przygotować i wesprzeć to natarcie. Fiihrer Adolf HitleD> Jestem przekonany, że ten rozkaz będzie stanowił nowy impuls dla naszych dzielnych wojsk. Paulus" 8 . W odpowiedzi na wzmożone ataki Niemców dowództwo 62 armii utworzyło zbiorczy pułk i skoncentrowało go na prawym skrzydle 95 dywizji Gorisznego, z zadaniem atakowania nieprzyjaciela wzdłuż brzegu, na północ, w celu połączenia się z ,,Ludnikowcami". Cóż jednak mogło zrobić 250 żołnierzy? Tymczasem w nocy z 1 5 na 1 6 listopada przybiły do brzegu "wysepki Ludnikowa" cztery kutry opance rzone, przywożąc amunicję i medykamenty. przy tej okazji ewakuowano też najciężej rannych. Operację tę kutry powtarzały do końca listopada. A w nocy z 3 na 4 grudnia tzw. Pieniężną Wołożkę, tj . ramię Wołgi, które dzieliło stalingradzki brzeg od wyspy Zajcewskiej, pokryła stała tafla lodowa. Gen. Czujkow rozkazał zająć obronę na wyspie batalionowi artyleryjsko-kaemowskiemu, by nie dopuścić do ewentualnej próby zajęcia wyspy przez nieprzyjaciela i całkowitego okrążenia pozycji Ludnikowa. Niemcy byli jednak już pochłonięci całkowicie innymi sprawami: lawinowo narastającym zagrożeniem zagłady całej armii.
* * * Jesień 1942 roku była z pewnością przełomowym okresem II wojny światowej. Na wszystkich frontach ofensywne działania sił zbrojnych państw Osi załamały się, a do natarcia przeszły wojska Wielkiej Koalicji. Wprawdzie potencjał wojenny Niemiec i Japonii był wciąż potężny, lecz okres jego dominacji zdecydowanie już minął. Coraz widoczniej zarysowywała się przewaga militarna aliantów, a to dzięki szybkiemu rozwojowi przemysłu zbrojeniowego Stanów Zjednoczonych i ustabili zowaniu się produkcji zbrojeniowej ewakuowanych na wschód zakładów w ZSRR. Latem 1 942 roku sztaby Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii i USA opracowały plan opanowania terenu północnej Afryki i basenu Morza Śródziemnego poprzez uderzenie armii brytyjskiej spod EI-Alamej n i desant wojsk alianckich w Maroku i Algierze. W tym celu wzmocniono 8 armię brytyjską gen. Montgomery'ego do 1 65 tys. żołnierzy, 600 czołgów, 2275 dział i 1 200 samolotów. Siłom tym gen. Rommel mógł przeciwstawić 93 tys. żołnierzy niemiecko-włoskich, 470 czołgów, 450 dział i 690 samolotów (z których sprawnych było około 400). Rozpoczęta 23 października ofensywa 8 armii (w jej skład wchodziła wówczas oprócz brytyjskich, jedna dywizja francuska i jedna grecka) zakończyła się 8 KTB OKW, Bd n, Hb n, s. 1307; J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 256-259.
221
sukcesem. Wojska Rommla nie utrzymały się w Libii i wycofały do Tunisu, gdzie wcześniej wylądowały wojska niemieckie pod dowództwem gen. płk. Hansa Jtir gena von Arnima. Była to reakcja Hitlera na rozpoczęcie w dniach 8-1 2 listopada operacji Torch" przez dwa zgrupowania amerykańskie (gen. Georga Pattona i gen. " W. Fredendalla) oraz zgrupowanie brytyjsko-amerykańskie (gen. K. Andersona) pod ogólnym dowództwem gen. Dwighta Eisenhowera. Bitwa w Tunezji przeciągnęła się wprawdzie do maj a 1 943 roku. lecz jej wynik był od początku przesądzony. Wynikało to z przewagi liczebnej i technicznej aliantów nad armią niemiecko-włoską. Przeciw 1 50 tys. żołnierzy Arnima, który objął też dowództwo nad armią Rommla, alianci mieli prawie 400-tysięczną armię z ponad 1000 czołgów. W końcu 1 942 roku Amerykanie opanowali całkowicie sytuację również na Pacyfiku. Prezydent Roosevelt stwierdził, że w południowo-zachodniej części Pacyfiku USA dysponują przeważaj ącymi siłami powietrznymi, lądowymi i mor skimi. Ponadto siły j apońskie osłabiały budzące się tam ruchy wyzwoleńcze narodów azj atyckich. W początkach listopada 1 942 roku armie państw Osi w Europie liczyły 333 dywizje i 16 brygad, w tym 66 dywizji i 13 brygad nieniemieckich. Składało się na nie 6270 tys. żołnierzy, prawie 80 tys. dział i moździerzy, 6800 czołgów oraz 3300 samolotów bojowych. W armii Związku Radzieckiego było w tym czasie, prawie 78 tys. dział i moź dzierzy, 7 tys. czołgów oraz 3250 samolotów bojowych. Fronty miały w swym składzie 39 1 dywizji, 247 brygad. 30 rejonów umocnionych i 15 korpusów pan cernych. W odwodzie Kwatery Głównej znajdowało się 25 dywizji, 7 brygad oraz 1 3 korpusów pancernych i zmechanizowanych. Radziecki potencjał wojenny skurczył się jednak w wyniku klęsk w kampanii letniej 1942 roku. W listopadzie okupowane terytorium zwiększyło się do 1 800 000 km2; przed wojną mieszkało na nim 80 mln mieszkańców. Wydobywano tam 65% węgla, produkowano 42% energii elektrycznej i wytapiano 7 1 % surówki oraz 58% stali. ZSRR został pozbawiony głównych terenów wydobycia rudy żelaza, węgla, manganu oraz urodzajnych obszarów zbożowych, a także najlepiej rozwiniętej sieci kolejowej i drogowej. Trzeba było ogromnej, ofiarnej pracy, by na Uralu i w innych rejonach wschodnich zwiększyć produkcję uzbrojenia oraz żywności. Choć o prawie 5 mln ha zwiększono powierzchnię zasiewów, żywność nadal była na wagę złota. Na pojedynczego obywatela przypadało 300-500 g chleba dziennie i minimalne ilości tłuszczów i mięsa. W żywieniu żołnierzy ogromną rolę zaczęły odgrywać amerykańskie konserwy, zaś w produkcji przemysłowej niektóre gatunki stali, aluminium i inne surowce, a także proch strzelniczy, wysokooktanowa benzyna i inne wyroby niezbędne dla prowadzenia wojny. Rzecz tylko w tym, że dostawy tych surowców, stosunkowo niewielkie jak na potrzeby ogromnego frontu, były mniejsze niż przewidywały określone umowy. Trzeba pamiętać, że alianci mieli wówczas dwukrotnie większy przemysł przetwórczy oraz trzykrotnie większy 222
potencjał wojenny i dochód narodowy niż państwa Osi, nawet z udziałem okupo wanej Francji. W 1 942 roku wskaźniki te zostały przeniesione na produkcję uzbro jenia dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych oraz działalność naukowo-badawczą i konstruktorską. Od 1 94 1 roku alianci dominowali w nakładach finansowych na produkcję zbrojeniową. Jeśli bowiem w 1 940 roku wartość produkcji zbrojeniowej
W. Brytanii wynosiła 3,5 mld $, to w 1 94 1 roku w USA i ZSRR - 1 9,5 mld (ZSRR - 8,5), a w 1 943 r. - 62,5 mld $ (ZSRR - 1 3,9). W analogicznych
$
okresach wartość produkcji zbrojeniowej w państwach Osi wyniosła: 6,75, 9,0 i 1 8,3 mld
$
(z czego produkcja niemiecka wynosiła 6,0, 6,0 i 1 9,8 mld
$);
Najbardziej oszałamiaj ący był jednak ponadośmiokrotny wzrost produkcj i broni w USA w latach 1 941-1943. Żadne inne państwo nie było w stanie dokonać takiego skoku ilościowego, a zarazem jakościowego w produkcji uzbrojenia 9.
W ZSRR produkcja uzbrojenia zaczęła nabierać rozpędu w drugiej połowie 1 942 roku. Największy postęp dokonał się w przemyśle lotniczym: 3,5-krotnie wzrosła produkcja nowych myśliwców Jak-7 i Jak-9 oraz ponad 2-krotnie szturmowców Ił-2.
W II połowie 1 942 roku liczba wyprodukowanych samolotów myśliwskich wzrosła I ,5-krotnie (z 387 1 do 5973), szturmowców - 2,1 3 razy (z 2629 do 5596), a bombow ców - o 226 maszyn (z 1 64 1 do 1 867). Przeważała więc produkcja obronna.
W przemyśle czołgowym zanotowano spadek produkcji przestarzałych, mało skutecznych czołgów ciężkich (z 1663 do 890) i czołgów lekkich (z 5 1 00 do 4272), natomiast zdecydowany wzrost produkcji najlepszych czołgów średnich - o 1 , 8 razy ( z 4414 do 8 1 06). Znaczny wzrost produkcji odnotował przemysł sprzętu artyleryjskiego, z wyjąt kiem ciężkich dział 1 52 mm oraz 50 mm moździerzy, które nie zdawały już egzaminu na polu walki. W produkcji broni strzeleckiej największy wzrost miały ciężkie i najcięższe karabiny maszynowe (2,5-3 razy)
lO.
Niemiecki przemysł zbrojeniowy, mimo rozpoczętej przez brytyjskie lotnictwo bombowe ofensywy powietrznej na niemieckie obiekty przemysłowe i komunikacyj ne, również rozwijał swą produkcję. Niemcy usilnie pracowali nad nowymi typami broni, osiągając w tej dziedzinie znaczne sukcesy. Nie wpłynęły one jednak na rozwój wydarzeń wojennych w tym stopniu, na jaki liczył Hitler i jego otoczenie, gdyż nie doczekano się mitycznej
cudownej broni", rzekomo wytwarzanej w nie " mieckich laboratoriach. W istocie rezygnacja z prac nad bronią jądrową zaprzepaś
ciła nikłe szanse skonstruowania jej przez naukowców niemieckich przed końcem wojny, a mogła to być jedyna "cudowna broń", o jaką Hitlerowi chodziło. Równolegle do poszukiwań nowych broni, Niemcy rozwijały dotychczasowe, częściowo je modernizuj ąc. W 1 942 roku zwiększyły one produkcję samolotów 1 ,5 raza (z 7 do 10 tys. sztuk), czołgów średnich prawie 2-krotnie (z 2900 do 5600 sztuk), a dział 2-krotnie (z 1 1 do 22 tys. sztuk). Pospiesznie kończono prace nad nowymi typami czołgów - Panzer V i VI, oraz samolotów myśliwskich, a więc obronnych. 9 P. K e n n e d y, Mocarstwa świata, Warszawa 1994, s. 349. 10 Wielilwja otieczestwienTUlja wojTUl, s. 207 i Wielkie zwycięstwo, op. cit., s. 213.
223
W połowie listopada zakończył się ostatni etap letnio-jesiennej kampanii na froncie radziecko-niemieckim. Nie przyniósł on nigdzie Wehrmachtowi rozstrzy gających sukcesów i realizacji nakreślonych w dyrektywie nr 4 1 końcowych zadań. Na północy nie tylko nie zdobyto Leningradu i nie uzyskano połączenia z wojskami fińskimi, lecz nawet nie zdążono podjąć działań' zaczepnych, a wydzielone do tego woj ska musiano zużyć do odparcia nowej radzieckiej próby deblokady miasta. Na Kaukazie zdobyto wprawdzie bez zgody Hitlera Elbrus (co miało wydźwięk raczej propagandowy) i Majkop, lecz z płonącymi szybami naftowymi. Nie zdobyto natomiast ani Groznego, ani Baku, nie pokonano przełęczy wysokiego Kaukazu i nie zajęto kaukaskich portów na Morzu Czarnym. Wreszcie Stalingrad. Tu udało się dotrzeć do miasta, zdobyć większą jego część, przedrzeć się w kilku miejscach do Wołgi i sparaliżować na niej komunikację, ale ... na tym się skończyło ! Nie starczyło już sił na całkowite opanowanie Stalingradu i dotarcie do Astrachania. W trwającej cztery miesiące bitwie o Stalingrad wojska Niemiec i ich sojusz ników straciły, według ocen radzieckich, około 700 tys. zabitych i rannych (według źródeł niemieckich, latem 1 942 roku - od l kwietnia do 30 września - straty w armii czynnej wyniosły 97 1 tys.), powyżej 2 tys. dział i moździerzy, ponad
l
tys.
czołgów i dział szturmowych oraz powyżej 1400 samolotów. To sprawiło, że możliwości zaczepne tych woj sk zostały wyczerpane, a stan moralny żołnierzy osłabiony. Wymagały one wypoczynku i przygotowania się na leże zimowe w su rowych warunkach rosyjskiej zimy " . Niemałe straty poniosła też Armia Czerwona. W tzw. stalingradzkiej operacji obronnej, liczonej od 1 7 lipca do 1 8 listopada 1 942 roku (trwającej 1 25
dni),
straty
ogólne wszystkich działających frontów i Flotylli Wołżańskiej wyniosły 643 800 żołnierzy, w tym 323 850 straconych bezpowrotnie. Średnia dzienna strat wyniosła
5 1 5 1 żołnierzy. Naj większe straty poniosły obydwa Fronty Stalingradzkie ( 1 i 2 formowania) 4 1 0 000, w tym bezpowrotnie 1 95 000. Front Południowo-Wschodni, działający od 7 sierpnia do 30 września, poniósł straty sięgające 173 000 żołnierzy, w tym bezpowrotnie 1 10 500. Najmniejsze straty poniósł Front Doński, działający najkrócej - od 30 września do 1 8 listopada, gdyż tylko 60 000, w tym bezpowrotnie 18 000. Miał on też najniższe średnie straty dzienne, sięgające 1200 żołnierzy. W stalingradzkiej operacji obronnej utracono też 1426 czołgów, 1 2 137 dział i 2063 samoloty 12. -
Sytuacj a strategiczna Niemiec na początku listopada nie wydawała się zła, choć południowy odcinek Frontu Wschodniego rozciągał się nadmiernie, tworząc łuk o długości około 2300 km. Przebiegał on w Grupie Armii "A" od linii Kercz-'-Noworosyjsk, poprzez góry Leśnego Kaukazu na północ od Tuapse do Majkopu, Elbrusu i rejonu Mozdoku, po czym cofał się w rejon Stepów Kałmuckich. Front Grupy Armii II
Wielikaja.
..•
B " ciągnął się od tych stepów przez Stalingrad, wzdłuż Donu "
op. cit., s. 207. Wielkie zwycięstwo. op. cit., s. 213
12 Gri! siekrietnosti sniat. op. cit., s. 178-179 i 369.
224
do rejonu Woroneża. Wojska Osi znajdowały się więc jakby w olbrzymim saku, do którego niespełna 500-kilometrowe wejście znajdowało się między Rostowem a Woroneżem. Rzecz w tym, że zaciśnięcie tego wlotu wymagało gigantycznych sił, których Związek Radziecki po prostu nie miał. Miał natomiast siły, którymi mógł pokusić się o zamknięcie pętli w mniejszym "worku" - pod Stalingradem. Okolicznością sprzyjającą była tu słabość rozciągniętych skrzydeł zgrupowania stalingradzkiego, które obsadzały głównie wojska armii sprzymierzonych - rumuń skiej i częściowo włoskiej . Wprawdzie pozycje tych armii były osłaniane przez pancerne i zmotoryzowane dywizje niemieckie, lecz było ich mało i były to przeważnie związki wykrwawione w dotychczasowych walkach, o niskich stanach osobowych, z resztkami sprzętu ciężkiego. Tymczasem OKR dysponowało na . całym Froncie Wschodnim tylko siedmioma odwodowymi dywizjami, zaś odwody obu grup armii wynosiły 8-9 dywizji, z których 6 znaj dowało się na kierunku stalingradzkim. Grupa Annii
B" działała w 1 300-kilometrowym pasie od rzeki Manycz do "
rej onu Kurska. Ugrupowanie jej wojsk przedstawiało się następująco: na prawym skrzydle, między rzeką Manycz a Krasnoarmiej skiem, działała rumuńska 4 armia gen. Constantinescu, utworzona w drugiej połowie października 1 942 roku, i 4 armia pancerna gen. Hotha. 4 armia rumuńska miała w swym składzie dwa korpusy armijne (VI i VII), zaś 4 armia pancerna jeden - IV KA, który zajmował pozycję między Iwanowką a Krasnoarmiejskiem.
6 armia gen. Paulusa działała w pasie od Krasnoarmiejska do Kleckiej w składzie
czterech korpusów: VIII, XI i LI armijnych oraz XIV pancernego.
Pozycje nad Donem, od Kleckiej do Wieszenskiej, zajmowała rumuńska 3 armia gen. Dumitrescu w składzie czterech korpusów armijnych oraz niemieckiego XLVIII KPanc., zaś od m. Wieszenskiej do Nowej Kalitwy - 8 armia włoska gen. Garibol diego, wzmocniona niemiecką 298 DP. Jej lewym sąsiadem była 2 armia węgierska, której lokalizacj� sięgała Korotojaku; dalej , w lewo, aż w rejon na północny wschód od Kurska, front obsadzała niemiecka 2 armia polowa. Do odwodu Grupy Armii "B" nad środkowy Don wycofany został z 6 armii XLVIII KPanc. gen. Heima z założeniem wzmocnienia obrony 3 armii rumuńskiej i 8 armii włoskiej. Czy radzieckie przygotowania do kontrofensywy uszły uwagi niemieckiego dowództwa? Pytanie to nasuwa się mimo woli w trakcie studiowania przebiegu bitwy stalingradzkiej . Jak wobec tego wyglądała ta sprawa w świetle faktów ' i dokumentów? Feldmarszałek Paulus w swych wspomnieniach poświęca znaczną uwagę temu problemowi, starając się udowodnić, że uczynił wszystko, by wymusić na OKR i Hitlerze wzmocnienie sił 6 armii i ubezpieczenie odpowiednimi niemieckimi siłami odcinków frontu zajmowanych przez Rumunów i Włochów. Do pośrednictwa w tej sprawie zaangażował nawet dowódcę 3 armii rumuńskiej, gen. Dumitrescu, a także licznych przedstawicieli sztabów nadrzędnych. Paulus krytycznie ocenia ' uzyskaną od września pomoc w postaci otrzymanych z 4 armii pancernej , 15
-
Stalingrad
225
tv tv 0\
(od 6.07.1 942)
rgen. płk Wolfram von Richthofen
4 FLOTA POWIETRZNA
K Kawalerii gen. Popescu
LI K A gen. W. von Seydlitz
V KA 6 i 1 3 0P, 1 OK
Dywizji niemieckich : Dywizji rumuńskich : Dywizji włoskich : : Brygad włoskich
3 , 9, 52 i 2 OP 3 DZmot. BP: ,,23 marca" i ,,3 stycznia"
8 Armia (wł.) część
I DPanc.
275 i 371 OP, 29 DZmot.
IV K A gen. płk Erwin Jaenecke
4 Armia Panc. gen. płk. H . Hoth
16 DPanc. 3 i 60 OZmot.
XIV K Panc. gen. Itn. H. Hube
5 i 8 0Kaw.
1 8 i 20 0P
76 i 1 1 3 DP
IV K A 9 i 1 5 OP
71 , 305 , 79, 94, 295 i 389 OP, 1 00 DPL 1 4 i 24 OPanc.
VII K A gen. Mitranescu
li K A 5 i 1 4 OP, 7 OK
1 , 2, i 4 OP
26 18 5 2
I
2 Armia Lotnicza gen. mjr lotn. K. Smirnow
447 samolotów bojowych
17 Armia Lotnicza gen. lejtn. S. Krasowski
14 i 47DPGw. , 1 1 9 , 1 24, 1 59, 364 OP 1 i 26 KPanc. 8 KKaw, 85 BPanc.
5 Armia Panc. gen. lejtn. P. Romanienko
63, 76, 96, 227, 293 i 333 OP 4 KPanc. 3 KKaw. Gw.
21 Armia gen. lejtn. J. Czystiakow
1 , 1 53, 1 97, 203, 266 i 278 OP BPZmot.
202 samoloty bojowe
1 6 Armia Lotnicza gen. mjr lotn. S. Rudenko
64,. 99, 1 1 6 , 226, 299 i 343 OP 58 BPanc.
66 Armia gen. mjr A. Żadow
94, 84 , 1 20, 1 73, 2 1 4 , 260 , 233, 273 i 298 OP 1 6 KPanc. 1 0 BPanc.
24 Armia gen. mjr J. Gałanin
4, 27 i 40 DPGw. 23, 24, 252, 258, 304, 321 OP. 91 i 121 BPanc.
65 Armia gen. lejtn. P. Batow
I
1 Armia Gw. (d.63 A) gen. lejtn. O. Leluszenko
I
VI K A gen. Dragalina
Front Doński gen. lejtn. Konstanty Rokossowski
Front Po/udniowo-Zachodni gen. lejtn. N. IlVatutin
I
Józef Stalin
Kwatera Główna NDA
Lotnictwo Dalekiego Zasięg u gen. lejtn. A. Gołowanow
221 samoloty bojowe
8 Armia Lotnicza gen. mjr lotn. T. Chriukin
1 5 DPGw. 91 , 126 i 302 OP 38 BPZmot. 4 KZmech. 4 KK, 254 BPanc.
51 Armia gen. mjr N. Trufanow
1 69 i 422 OP 143 BP 13 KPanc. 90 i 235 BPanc.
57 Armia gen. mjr F. Tołbuchin
36 DPGw. 29, 38, 1 57, 204 OP 13 i 56 BPanc.
I
64 Armia gen. mjr S. Szumi/ow
Front Stalingradzki gen. płk Andriej Jeremienko
Dywizji piechoty -66, brygad piechoty -18, Korpusów panc. -5, Kzmech 1, KK-3
gen. płk A. IlVasilewski gen. płk N. Woronow gen. lejtn. A. Nowikow
Przedstawiciele Kw. Gł
4 Armia (rum.) gen. płk Constantinescu
VI I I K A gen. art. W. Heitz
I
XI K A gen. C. Strecker
6 Armia gen. ltn. Friedrich Paulus
44, 376 i 384 OP
I KA 7 i 1 1 OP
I
3 Armia (rum) gen. płk Petru Oumitrescu
2
49 dywizji i brygady I I (36 dywizji piechoty 5 dywizji pancernych 4 dywi'jezmot. 4 OK) I
gen. płk Maxymilian von Weichs
G R U PA ARM I I "B"
O rganizacja wojsk niemiecko-rum u ńskich i radzieckich na kierunku stalingradzkim (stan na 1 9. 1 1 .1 942 r.)
przetrzebionych w walkach 14 i 24 dywizji pancernych oraz 94 dywizji piechoty, wraz z zajmowanymi przez te związki odcinkami frontu. Ponieważ w połowie października rozpoznanie wykryło przygotowania Rosjan do wielkiej ofensywy na zachód od Kleckiej , przed frontem woj sk rumuńskich i włoskich, zaalarmowano o tym wyższe dowództwa. Wówczas to nadszedł rozkaz nowego szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, gen. Zeitzlera, opierający się na przekonaniu, że Rosjanie nie mają już poważniej szych odwodów operacyjnych i nie są w stanie prowadzić ofensywy na większą skalę i że to podstawowe założenie powinno być zasadniczym kryterium przy ocenie nieprzyjaciela. Był to z pewnością przejaw antyhalderowskiego punktu widzenia, który leżał u podstaw wszystkich rozkazów i wystąpień Hitlera, ani przez chwilę nie wątpiącego, że możliwe jest całkowite zdobycie Stalingradu. "Rozbieżność między tą oceną nieprzyj aciela a faktami - napisał Paulus - ozna czała, jak potwierdził dalszy ciąg wydarzeń, iż Naczelne Dowództwo coraz bardziej pogrążało się w płonnych marzeniach i jednocześnie uciekało się do oszukiwania, po dawnemu wyznaczając zdobycie Stalingradu jako cel nadrzędny, i to wtedy, gdy należało zmobilizować wszystkie posiadane siły do obrony skrzydeł i odparcia rosyjskiej ofensywy zimowej. Przygotowania do odparcia oczekiwanej ofensywy, prowadzone w armii, sprowadzały się przede wszystkim do zaprzestania, wbrew rozkazom z góry, większych operacji zaczepnych i kontynuowania walk wyłącznie przy użyciu jednostek sztunnowych, do wzmocnienia lewego skrzydła, wycofania sił z frontu i przerzucenia ich na odcinek za lewym skrzydłem armii ( 1 4 dywizja pancerna), przygotowania do dalszego wycofania sił i żądania bombardowania pozycji wyjściowych Rosjan. Tak więc dowództwo armii robiło wszystko, co było " w jego mocy 13. " Jest to oczywista próba całkowitego wybielenia się i zrzucenia winy na "górę , choć w ocenie tej jest też wiele racji. Jak dowiodły później sze wydarzenia, ani Paulus, ani Weichs, ani też Hitler nie zdawali sobie sprawy z rozmiarów radzieckiej ofensywy i byli nią całkowicie niemal zaskoczeni. Przyznał to szef Sztabu Dowo dzenia w OKW, gen. płk Alfred Jodł, w czasie przesłuchania 1 8 czerwca 1945 " roku, gdzie mówił o "przeoczeniach rozpoznania: "Największe nastąpiło w lis topadzie 1942 roku ( ... ) na skrzydle 6 armii (nad Donem). Nie mieliśmy absolutnie pojęcia o sile rosyjskich wojsk w tym rejonie. Wcześniej niczego tu nie było i nagle zostało zadane uderzenie o dużej sile, które miało decydujące znaczenie. Po tej wsypie Ftihrer z dużym niedowierzaniem odnosił się do danych rozpoznania Sztabu Generalnego OKR" 14. O słabym rozpoznaniu zamierzeń radzieckich świadczą też meldunki Oddziału Armii Obcych Wschód S9 OKR z dnia 6 i 1 2 listopada 1 942 roku. W pierwszym, poświęconym ocenie sił nieprzyjaciela znajdującego się naprzeciw Grupy Armii " "Środek , znalazło się zapewnienie o tym, że nie należy dopatrywać się możliwości l u s, Ich stehe hier op. cit., s. 201 i n. Sowierszenno siekrietno. op. cit., s. 635.
13 F. P a u 14
...•
227
ófensywnych Rosjan na południowym skrzydle frontu. Mimo to końcowe zdanie brzmiało: "Niezależnie od tego, należy oczekiwać operacji na Donie równocześnie z główną operacją przeciw Grupie Annii «Środek» " . W drugim meldunku zawierającym ocenę przeciwnika stwierdzono, że na przeciw Grupy Armii "B" "stopniowo coraz bardziej wyraźnie rysuje się zamiar nieprzyj aciela podjęcia natarcia na odcinku armii sojuszniczych ( ... )" i że "podobnie
jak w przypadku wykrycia już dwóch zgrupowań uderzeniowych przed skrzydłami rumuńskiej 3 armii, gdzie - jak się wydaje - nieprzyjaciel jest gotów do natarcia, rosną oznaki ściągania sił dalej na zachód, głównie w rejonie Kałacza (miejscowości nad rzeką Podgorną, w pasie Frontu Woroneskiego - przypis autora T.K.) a także, być może, przed Węgrami. Ogólny obraz sił zgrupowania - jego miejsce, czas i liczba - nie jest jeszcze jasny, brakuje także oznak przygotowywania się do natarcia. W tej sytuacji ocena ogólnych zamiarów nieprzyjaciela nie jest jeszcze możliwa, należy jednak wkrótce oczekiwać natarcia przeciw 3 armii rumuńskiej w celu przecięcia drogi do Stalingradu, by znów opanować drogę wodną na Wołdze. Do większych operacji nieprzyjaciel nie dysponuje większymi siłami; w chwili obecnej przed prawym skrzydłem armii rumuńskiej znajduje się w przybliżeniu szesnaście
dywizji piechoty i 1-4 brygady pancerne, a przed lewym skrzydłem - siedem
dywizji piechoty i trzy dywizje kawalerii" 15. A jak to wyglądało w rzeczywistości?
Działaj ące w pasie Grupy Armii ,,B" wojska radzieckie dzieliły się na cztery fronty: Stalingradzki gen. płk. Jeremienki, Doński - gen. lejtn. Rokossowskiego, Południowo-Zachodni gen. lejtn. Watutina (utworzony na podstawie dyrektywy NDACz z 22 października) i Woroneski - gen. lejtn. Golikowa. W zaplanowanej operacji "Uran" miały uczestniczyć woj ska trzech pierwszych; czwarty miał wziąć udział w następnej z zaplanowanych operacji "Saturn" . W skład wojsk przygoto wywanych do operacji "Uran" wchodziło dziesięć armii ogólnowojskowych, jedna pancerna i trzy lotnicze. Czwarta armia lotnicza, mająca wesprzeć w trakcie operacji woj ska lądowe, miała zostać czasowo przekazana przez Front Woroneski. Naprzeciw wojsk trzech frontów radzieckich, od Wierchnie-Mamonu do linii słonych jezior w Stepach Kałmuckich, pięć armii państw Osi liczyło trzydzieści sześć dywizji piechoty, cztery dywizje zmechanizowane, pięć dywizji pancernych, cztery dywizje i dwie brygady kawalerii - razem pięćdziesiąt jeden związków taktycznych, w tym pięć dywizji i dwie brygady włoskie oraz osiemnaście dywizji
rumuńskich. Przeciętna liczebność dywizj i piechoty wahała się w granicach 10-12 tys. ludzi, ale niektóre dywizje rumuńskie liczyły prawie 1 8 tys. ludzi. Przeciętna gęstość operacyjna wynosiła 1 7 km frontu na dywizję; ponad 1 2 dział i moździerzy oraz około l czołgu na l km frontu. W rejonie Stalingradu odcinek przypadający na jedną dywizję nie przekraczał jednak 3 km. 15 KTB OKW, Bd. II, H. II,
228
s.
1 305-1307.
"
W odwodzie Grupy Armii B i odwodach armij nych znajdowało się osiem dywizji: l DPanc. (rumuńska), 1 4 i 22 DPanc. oraz 29 DZmot. (niemieckie), 3 DZmot. (włoska), 1 6 DP i 7 DK (rumuńskie) oraz 403 DOchr. (niemiecka). Przygotowujące się do przeciwuderzenia trzy fronty radzieckie miały sześć dziesiąt sześć dywizji piechoty, osiemnaście brygad piechoty i piechoty zmotory zowanej , sześć rejonów umocnionych, pięć samodzielnych korpusów pancernych, jeden korpus zmechanizowany, trzy korpusy kawalerii (osiem dywizji), czternaście samodzielnych brygad pancernych, cztery pułki czołgów i sto dwadzieścia cztery pułki artylerii odwodu Naczelnego Dowództwa. Przeciętna liczebność dywizji piechoty wynosiła: na Froncie Południowo-Zachodnim - 8800 ludzi, Stalingradzkim - 4000-5000, Dońskim - 5850. Przeciętna gęstość operacyjna wynosiła ok. 9 km na jedną dywizję, a także 1 6,7 dział i moździerzy oraz ponad jeden czołg na l km frontu. Jak wynika z wyliczeń historyków radzieckich, 1 9 listopada na kierunku stalin gradzkim stosunek sił był następujący: - w ludziach 1 : 1 (1 000 500 - wojska radzieckie i l 0 1 1 500 - wojska nie przyj acielskie; - w działach i moździerzach, a także czołgach - 1 ,3 : 1 na korzyść wojsk radzieckich; - w samolotach - 1 : 1 16. Jeśli nawet tę przewagę pomniejszono, co wydaje się prawdopodobne, to nie była ona ani przygniatająca, ani nawet zdecydowana, z wyjątkiem artylerii - 13,5 tys. radzieckich dział i moździerzy wobec 1 0,3 tys. niemieckich. Wojska radzieckie dysponowały dziewięćdziesięcioma dywizjonami artylerii rakietowej M- I 3 i M-8 oraz dwudziestoma dywizjonami wyrzutni M-30. Inna rzecz, że w pewnych fazach natarcia, zwłaszcza na kierunkach głównych uderzeń, starano się ześrodkować jak najwięcej sił i środków, co dawało 2-3-krotną, a nawet jeszcze większą przewagę, niezbędną do przełamania takiej obrony, jaką od kilku miesięcy Niemcy, Włosi i Rumuni budowali nad Donem i na południe od Stalingradu. Przewaga taka byłaby jednak prawdopodobnie niwelowana przez niemieckie lotnictwo, gdyby warunki atmosferyczne umożliwiały mu działanie. Pogoda w trze ciej dekadzie listopada była jednak nielotna i pozbawiała Niemców tej przewagi, j aką mieli w lecie. "
* * * W związku z zaplanowaną operacją zaczepną (lub, jak się ją często nazywa, kontrofensywą) musiano zreorganizować dowodzenie i zasilić wojska działające na kierunku stalingradzkim potężnymi odwodami. Jeszcze we wrześniu Kwatera Główna wycofała do swego odwodu 3 i 5 armie pancerne. Tą ostatnią po śmierci 16
Wielkie zwycięstwo. op. cit.,
s.
225 i n.
229
gen. Liziukowa dowodził gen. Paweł Rybałko, który w drugiej fazie wojny okazał się wybitnie utalentowanym dowódcą-pancerniakiem. Wycofano też z frontów inne wielkie związki taktyczno-operacyjne wojsk pancernych i zmechanizowanych, np. 1 7 i 1 8 korpusy pancerne Frontu Woroneskiego wysłano po uzupełnienie na tyły Frontu Dońskiego, w rejon stacji Tatiszczewa. Za prawym skrzydłem tego frontu rozpoczęła się jednocześnie koncentracja wojsk 4 armii odwodowej, jednej z pięciu takich armii. Zaczęto też odtwarzać 43 armię i przeformowywać wiele oddziałów czołgów i pancernych związków taktycznych. Większość brygad pancernych i wszystkie bataliony czołgów, którymi wzmocniono dywizje piechoty, przeformowano w pułki czołgów. Wymagało to ogromnego wysiłku wojsk komunikacyjnych, które w paź dzierniku przystąpiły do budowy nowych linii kolejowych i dróg. Do lutego 1 943 roku zbudowały one sześć bocznic kolejowych ogólnej długości 1 160 km oraz szereg bocznic objazdowych i połączeniowych wokół węzłów kolejowych. W tym okresie odbudowano też 1 958
km torów i 293 mosty kolejowe, zniszczone bądź uszkodzone
przez niemieckie lotnictwo. Zbudowano także kilkaset kilometrów dróg gruntowych. W wyniku tych przedsięwzięć zwiększono przelotowość tras kolejowych i drogo wych. Jeśli we wrześniu w rejon Stalingradu wysłano 22 292 wagony z ładunkami operacyjnymi i zaopatrzeniem, to w październiku było to już 33 236 wagonów, a w listopadzie 4 1 46 1 wagonów. Mimo to przeciążone do maksimum dwie linie kolejowe: Poworino-Stalingrad (służąca do zaopatrywa1ia frontów Południowo -Zachodniego . i Dońskiego ) oraz Urbach-Baskunczak-Achtuba (służąca Frontowi Stalingradzkiemu) nie mogły na czas dowieźć wojsk i zaopatrzenia, co zmusiło Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej do przełożenia operacji o 1 0 dni. Przygotowanie samej operacji "Uran" miało następujący przebieg: w połowie września w rejon Stalingradu przybyli generałowie Żukow, Wasilewski } Woronow, który był dowódcą artylerii Armii Czerwonej i miał opinię wybitnego stratega -artylerzysty. Od czasu wojny domowej w Hiszpanii, w której uczestniczył, był prawą ręką Stalina i brał udział w podejmowaniu decyzji związanych z masowym użyciem artylerii. Generałowie otrzymali od Stalina zadanie zapoznania się na miejscu ze stanem wojsk i ich gotowością bojową oraz ustalenia, co jest potrzebne do przejścia od obrony do działań zaczepnych. Po ich powrocie do Moskwy odbyła się u Stalina narada z udziałem kilku generałów z Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego. Zaproponowali oni skierowanie głównego uderzenia przeciw wojskom rumuńskim. W trakcie narady przyjęto też decyzję utworzenia nowego frontu - Południowo -Zachodniego - między frontami Dońskim i Woroneskim. Właśnie ten front, uderze niem z rejonu Serafimowicz wraz z uderzeniem Frontu Stalingradzkiego z przesmy ku między jeziorami Caca i Barmancok w ogólnym kierunku na Kałacz nad Donem, miał doprowadzić do okrążenia głównych sił niemieckich armii w Stalingradzie. W związku z tym uznano za konieczne, by do chwili rozpoczęcia przeciwnatarcia zwracać niesłabnącą uwagę na obronę wewnątrz miasta i w żadnym wypadku nie dopuścić do przerwania się nieprzyjaciela w górę Wołgi, w stronę Kamyszyna. Komitet Obrony Państwa i Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej postanowiły traktować przygotowania i realizację tej operacji jako
230
najważniejsze przedsięwzięcie 1 942 roku. Stalin wprowadził też reżim naj ściślejszej tajemnicy w całym początkowym okresie przygotowywania operacji. Członków Komitetu Obrony Państwa Stalin miał poinformować o niej osobiście, natomiast generałowie Żukow i Wasilewski mieli powiadomić dowódców zainteresowanych frontów jedynie w zakresie dotyczącym ich bezpośrednio. Po podjęciu tych decyzji gen. Żukow udał się na SD Frontu Stalingradzkiego, a gen. Wasilewski do sztabu Frontu Południowo-Zachodniego. Kolejny etap przygotowywania operacji stanowił dobór dowódców frontów i armii, członków rad wojskowych i szefów sztabów. Dowódcą powołanego ofi cjalnie 22 października Frontu Południowo-Zachodniego został dotychczasowy dowódca Frontu Woroneskiego, gen. lejtn. Nikołaj Watutin, znany dobrze Stalinowi z pracy w Sztabie Generalnym, gdzie był zastępcą gen. Wasilewskiego. Sztab frontu zorganizowano na bazie rozformowanej 1 armii gwardii; jego szefem został gen. mjr G. Stelmach, lecz 1 1 listopada zmienił go bardziej doświadczony gen. mjr S. Iwanow. Członkiem Rady Wojskowej został komisarz korpuśny A. Żełtow z 63 armii (po zniesieniu instytucji komisarzy mianowany generałem lejtnantem). W skład frontu weszły następujące armie: 63 gen. lejtn. Wasilija Kuźniecowa i 2 1 gen. lejtn. Iwana Czystiakowa z Frontu Dońskiego (dotychczasowy dowódca, gen. Daniłow, został szefem sztabu 5 armii pancernej) oraz 5 pancerna gen. lejtn. Prokopija Romanienki z Frontu Woroneskiego, a także 1 7 armia lotnicza gen. mjr. Stefana Krasowskiego. 63 armia została przemianowana na 1 armię gwardii, a jej dowódcą został gen. lejtn. Dmitrij Leluszenko, ściągnięty z Frontu Zachodniego pancerniak, wyróżniony w wojnie z Finlandią 1 939-1940 oraz w bitwie pod Moskwą, gdzie dowodził 30 armią. Gen. Kuzniecow został dowódcą samodzielnej grupy operacyjnej, której powierzono zadanie obrony 1 50-kilometrowego odcinka frontu nad Donem aż do granicy z Frontem Woroneskim. Na kierowniczych stanowiskach w dowództwie Frontu Dońskiego nastąpiły radykalne zmiany. Dowódca frontu, gen. lejtn. K. Rokossowski, nie rozstawał się ze swymi wypróbowanymi podwładnymi z 1 6 armii, którą dowodził w bitwie pod Moskwą. Szefem sztabu został gen. mjr Michaił Malinin, dowództwo artylerii objął gen. Wasilij Kazakow, dowódcą wojsk pancernych został gen. Grigorij Orioł, a szefem łączności - gen. Maksimienko. W skład frontu wchodziły cztery armie: 65 (dawna 4 pancerna) gen. lejtn. Pawła Batowa (również z Frontu Briańskiego), 24 gen. mjr. J. Gałanina (gen. Rokossowski jako warunek objęcia dowództwa postawił zmianę dotychczasowego dowódcy tej armii gen. lejtn. Kozłowa), 66, ,
którą po gen. Malinowskim objął 14 października gen. mjr Aleksij Żadow oraz 1 6 armia lotnicza gen. mjr. Siergieja Rudenki. Najmniejsze zmiany organizacyjne i personalne zaszły na Froncie Stalin gradzkim: w dowództwie zmienił się tylko szef sztabu - na miejsce ge�. mjr. Gieorgija Zacharowa, który objął stanowisko zastępcy dowódcy frontu po gen. Golikowie, ten bowiem po Watutinie objął dowództwo Frontu Woroneskiego,
skierowano zdolnego sztabowca, gen. mjr. L Warennikowa. Front miał nadal 23 1
cztery armie ogólnowojskowe i jedną lotniczą. Były to: 62 armia gen. lejtn. Wasilija Czujkowa, 64 gen. mjr. Michaiła Szumiłowa. 57 gen. mjr. Fiedora Toł buchina, 5 1 gen. mjr. Nikołaja Trufanowa, który zmienił gen. Kołomyjca oraz 8 lotnicza gen. mjr. Timofieja Chriukina. Dowództwa i sztaby frontów zostały wciągnięte do planowania operacji w po czątku października. Fronty Doński i Stalingradzki przysłały swoje propozycje do Kwatery Głównej w dniach 6-9 października. W toku dalszych prac uściślono stare i opracowano nowe założenia planu operacji, zwiększaj ąc jej zasięg i przeznaczając do jej wykonania więcej sił i środków. Określono też terminy realizacji planu, któremu nadano kryptonim "Uran". Operacja miała się rozwinąć równolegle na 400-kilometrowym odcinku frontu. Wojska, wykonujące główny manewr okrążający z północy, musiały pokonać w walce odległość 120-140 km, a działające od strony południowej - 100 km, tworząc jednocześnie dwa fronty: wewnętrzny i zewnętrzny. W pierwszej dekadzie listopada generałowie Żukow, Wasilewski i Woronow znów przybyli na kierunek stalingradzki, gdzie przeprowadzono narady z dowódcami związków operacyjnych i taktycznych. Były to swego rodzaju ćwiczenia aplikacyjne. Na ich podstawie skorygowano terminy operacji (Front Stalingradzki miał rozpocząć swoje natarcie o jeden dzień później, choć gen. Jeremienko prosił o dwudniową prolongatę) oraz sporządzono na mapie graficzny plan operacji, przekazany Stalinowi do akceptacji. Dla zachowania tajemnicy i maskowania operacyjnego naj wyżsi dowódcy kierujący operacją "Uran" wybrali sobie pseudonimy. Stalin występował jako Wasiljew", gen. Żukow jako "Konstantinow", gen. Wasilewski jako "Michajłow", " gen. Rokossowski jako Doncow", gen. Jeremienko jako Iwanow", zaś gen. " " Watutin jako Fiodorow". " Na kilka tygodni przed rozpoczęciem operacji wstrzymano korespondencję między żołnierzami wszystkich trzech frontów a ich rodzinami. Wszystkie rozkazy, rozporządzenia i wskazówki wolno było prżekazywać tylko ustnie i jedynie bez pośrednim wykonawcom. 9 listopada gen. Ratow z Zarządu Rozpoznania Sztabu Generalnego otrzymał dokumenty 384 drezdeńskiej DP XI KA, zdobyte w małym łuku Donu. Po zapoz naniu się z nimi Ratow zorientował się, że zawierają one dane szczególnie inte resuj ące Zarząd. Dokumenty natychmiast przetłumaczono i wysłano Stalinowi, Berii, Mołotowowi, Woroszyłowowi, Żukowowi, Wasilewskiemu i Aleksandrowowi - szefowi Zarządu Propagandy. Treść dokumentów była tym bardziej interesująca, że 384 DP nie brała dotychczas udziału w walkach ulicznych w Stalingradzie. W jednym z dokumentów był rozkaz dowódcy dywizji, gen. Eccarda von Gablenza, do dowódców jednostek. Napisał w nim m.in.: Mam pełną świadomość " atmosfery panującej w dywizji. Wiem, że nie dysponujemy dostateczną siłą. Podej mę wszelkie wysiłki zmierzające do poprawy stanu dywizji, ale prowadzimy ciężkie walki, które z każdym dniem stają się coraz bardziej bezwzględne. Całkowita zmiana sytuacji nie jest możliwa. Marazm, w jakim znajduje się większość żołnierzy, 232
musi zostać przełamany przez bardziej aktywne dowodzenie. Dowódcy muszą być bardziej wymagający. W rozkazie nr 1 87/42 z 3 września domagałem się, by każdy, kto opuści swój posterunek, stanął przed sądem polowym... Będę działał z całą bezwzględnością. Ci, którzy zasną podczas pełnienia warty, muszą być karani śmiercią. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Tak samo karane będzie nieposłuszeństwo ( ... ), szczególnie w takich wypadkach, jak: brak troski o uzbro jenie, nieprzestrzeganie higieny osobistej, higieny ubrania, brak troski o konie, o sprzęt" 17. Rozkaz ten potwierdzał informacje (czerpane dotąd głównie z listów zabitych niemieckich żołnierzy oraz przesłuchań jeńców), w które podejrzliwy Stalin nie zawsze wierzył. Organy rozpoznawcze na kierunku stalingradzkim poszukiwały zatem bardziej wiarygodnych dowodów, dokumentujących erozję stanu moralnego armii niemieckiej. Zdobyte dokumenty 384 DP w pełni stan ten potwierdzały. Zgodnie z planem operacji "Uran", wojska frontów Południowo-Zachodniego i Dońskiego rozpoczynały natarcie jednocześnie, 9 listopada, z tym że wojska Watutina uderzały z przyczółka Serafimowicze na 3 armię rumuńską, a Rokossowski z Kleckiej na XI KA gen. Streckera. Wojska Jeremienki zaczynały operację 1 0 listopada z rubieży jezior Sarpińskich. Terminy te przesunięto - jak wyżej wspo mniano - o dziesięć dni ze względu na trudności w dotarciu wojsk, które wyłado wywano o 1 00-140 km przed frontem, a odległość tę pokonywały marszami nocnymi, w dzień maskując swe postoje. System maskowania, trudny w warunkach stepowych, doprowadzono do perfekcji, w czym swój udział miała sprzyjająca mu późnojesienna pora i związana z nią pogoda. Dzięki temu w dowożeniu wojsk i zaopatrzeniu mogło uczestniczyć 27 tys. samochodów, a kolej dostarczała dziennie na trzy fronty stalingradzkie 1 300 wagonów z dostawami. Przez Wołgę, mimo jej stopniowego zamarzania, przeprawiono między l a 1 9 listopada 1 60 tys. żołnierzy,
10 tys. koni, 430 czołgów, 600 dział, 1 4 tys. samochodów i 7 tys. ton amunicji. Mimo tych sukcesów, do rozpoczęcia operacji "Uran" wciąż czegoś brakowało. Wieczorem 1 1 listopada gen. Żukow, przebywający na SD Frontu Stalingradzkiego, meldował Stalinowi o konieczności przełożenia operacji na 1 5 listopada ze względu na brak amunicji oraz 1 00 ton antyfryzu (niezamarzającego płynu do chłodnic samochodowych). Stalin z kolei w telegramie do Żukowa domagał się zapewnienia operacji lotniczego wsparcia, by nie zakończyła się ona niepowodzeniem. "Do towarzysza Konstantinowa... Doświadczenie wojny z Niemcami dowodzi, że operacje przeciwko nim można wygrać tylko wówczas, gdy będziemy panowali w powietrzu. W związku z tym nasze lotnictwo powinno wykonać trzy zadania: Po pierwsze - ześrodkować swe działania w rejonie natarcia naszych oddziałów uderzeniowych, obezwładnić niemieckie lotnictwo i niezawodnie osłonić nasze wojska. Po drugie - utorować drogę naszym nacierającym oddziałom systematycznym bombardowaniem stojących naprzeciw nich wojsk niemieckich. 17 A. B e e v o r, op.
cit.,
s.
221 .
233
Po trzecie - za wycofującymi się wojskami przeciwnika prowadzić pościg, systematycznie bombardując je i wykonując działania szturmowe, ażeby ostatecznie je zdezorganizować i nie dać się im umocnić na najbliższych rubieżach obrony. Jeśli Nowikow sądzi, że obecnie nasze lotnictwo nie jest w stanie wykonać tych zadań, to lepiej odłożyć operację na pewien czas i ześrodkować więcej lotnictwa. Omówcie to z Nowikowem i Worożejkinem, wytłumaczcie im tę sprawę i przedstawcie mi swój ogólny pogląd.
1 2. 1 1 .42. godzina 4.00 18. WasiIjew" Telegram porusza dwie kwestie: jedna to odpowiednia liczba samolotów prze znaczonych do wsparcia operacji, druga - to sposób ich użycia. Sprawa ta miała jeszcze jeden aspekt - kwestię lotnej pogody: w drugiej połowie listopada lotnictwo coraz rzadziej mogło działać, nie mówiąc o wspieraniu wojsk, co wymagało dobrej widoczności. Poza tym dowódca lotnictwa Armii Czerwonej, gen. lejtn. Aleksander Nowikow, chyba wiedział, jak zorganizować użycie sił lotniczych.
* * * Prawie dwumiesięczna koncentracja sił i środków Armii Czerwonej do przepro wadzenia ofensywy pod Stalingradem nie doprowadziła jej do osiągnięcia zdecydo wanej przewagi w tym pasie działań: w ludziach zaledwie osiągnięto równowagę - po jednym milionie ludzi z każdej strony; w działach i moździerzach przewagę
1 ,3 : 1 , podobnie w czołgach (894 czołgi radzieckie i 675 niemieckich i rumuńskich; były to lekkie czołgi produkcji czeskiej), a w samolotach bojowych strona radziecka lekko ustępowała niemieckiej ( 1 : 1 , 1). Miał więc rację płk Gehlen, szef Wydziału Armie Obce Wschód", pisząc w meldunku do szefa Sztabu Generalnego w dniu 1 2 " listopada: Wydaje się, że n a szerzej zakrojone operacje obecne siły bojowe s ą za " słabe". Tyle tylko, że przy ogólnej równowadze na wybranych kierunkach można osiągnąć przewagę potrzebną do przeprowadzenia zaskakujących zamierzeń. Jeszcze bardziej niekorzystny stosunek sił miał Front Południowo-Zachodni, który w operacji Uran" wykonywał przecież najważniejsze za.1anie. W swym 250" -kilometrowym pasie działań w ludziach ustępował o ponad 100 tys. (322 tys. do
432 tys., a więc jak l : 1 ,3), w działach i moździerzach była równowaga - po 4,5 tys. w każdej ze stron, w samolotach lekka przewaga nieprzyjaciela (447:500), a przewagę miał jedynie w czołgach Gak 1 ,6: 1 ). Ten trzyarmijny front (czwartą była 17 armia lotnicza) posiadał 1 8 dywizj i piechoty, o przeciętnej liczebności
8800 ludzi, trzy korpusy pancerne i dwa kawalerii, a także samodzielną brygadę pancerną i trzy pułki czołgów, dywizje artylerii liczące osiem pułków i in. Na dywizję piechoty przypadało prawie 9 km frontu, a na 1 km frontu i moździerzy oraz nieco ponad 1 ,5 czołgu. 18 G . Ż u k o w, Wspomniellia i refleksje. op. cit.,
234
s.
435.
-
1 7,4 dział
Zgrupowanie uderzeniowe frontu, które rozwinęło się na 22-kilometrowym odcinku, liczyło dziewięć dywizji piechoty, 1 452 działa oraz 4 1 0 czołgów. Dało to średnie skupienie 1 ,3 km na dywizję, a także 66 dział i moździerzy oraz 24 czołgi na
l
km frontu. Jeszcze większą gęstość operacyjną osiągnięto na odcinku
przełamania 5 armii pancernej . Tu przewaga była następująca: w ludziach - 2,7-krotnie, w czołgach - bezwzględna, w artylerii - 5-krotna. W 21 armii przewaga w ludziach była 3-krotna, a w artylerii - 4,6-krotna. Inna sytuacja ukształtowała się na I50-kilometrowym Froncie Dońskim. Miał on znaczną przewagę w ludziach ( 1 ,6: I), jeszcze większą w działach i moździerzach - 2: 1 , ale w czołgach i samolotach ustępował nieprzyjacielowi w stosunku 1 : 1 ,7. Wynikało to stąd, że jego trzy armie ogólnowojskowe liczyły 24 dywizje piechoty, ale miały tylko jeden korpus i sześć brygad pancernych. Przeciętna gęstość operacyj na wynosiła tu 5,8 km na jedną dywizję i tylko 28 dział i 1 czołg na 1 km frontu. Przeciętna liczebność dywizj i piechoty wynosiła 5850 ludzi. Pięcioarmij ny Front Stalingradzki 20 listopada miał z kolei w swym 450-kilometrowym pasie działania 24 dywizje i 1 7 brygad piechoty, jeden korpus pancerny, jeden zmechanizowany i jeden kawalerii oraz 7 brygad pancernych. Ustępował w ludziach (367 tys. do 379 tys.), ale miał lekką przewagę w działach ( 1 ,2: 1 ), większą w czołgach - 2,3 : 1 (323 do 140 czołgów); ustępował za to w samolotach (221 :260). Osiągnął przeciętną gęstość operacyjną 1 1 km na dywizję, a na 1 km frontu przypadało około 1 1 dział i moździerzy oraz 1 czołg. Aby wykonać postawione zadanie, na trzech odcinkach o ogólnej długości 40 km skupiono 64, 57 i 5 1 armie liczące w sumie 1 2 dywizj i i 8 brygad piechoty, 2 korpusy - zmechanizowany i pancerny - oraz 5 brygad pancernych, korpus kawalerii i 23 pułki artylerii i moździerzy OND. Na kierunku głównego uderzenia frontu zgromadzono natomiast osiem dywizji, jedną brygadę piechoty oraz wszystkie związki pancerne, zmechanizowane i kawalerii. By zwiększyć nasycenie artylerią, postanowiono dokonywać nią manewru wzdłuż linii frontu. W tym celu przygotowanie artyleryjskie w 57 armii zamierzano wykonać nieco wcześniej niż w 64 armii, po czym część dział i moździerzy przenieść do pasa natarcia 64 armii. W ten sposób nasycenie artylerią na odcinku przełamania podniesiono do 60 dział na l km frontu. Operację "Uran" podzielono na frontowe operacje zaczepne, podczas których każda armia realizowała własne zadania na odpowiednią głębokość i w określonym czasie. Armie natomiast operowały dywizjami i brygadami piechoty oraz związkami i jednostkami pancernymi, podzielonymi na rzuty przełamania taktycznej strefy obrony nieprzyjaciela oraz rzuty rozwinięcia powodzenia. Do tych drugich wcho dziły z reguły korpusy zmechanizowane i kawalerii. Dowódcy armii mieli jednak swobodę we wprowadzeniu do walki rzutów rozwinięcia przed przełamaniem taktycznej strefy nieprzyjacielskiej obrony. Przedstawiony tu ogólny zarys stosunku oraz podziału sił i środków w operacji " "Uran powinien ułatwić prześledzenie jej przebiegu. 1 6 listopada pola między 235
Donem a Wołgą pokrył pierwszy śnieg, a temperatura spadła poniżej zera. 6 armia otrzymała instrukcje w sprawie przygotowania się do wojny w zimie. Zaczynała się ona bardzo optymistycznie: Doświadczenie uczy, że niemieccy żołnierze " potrafią sobie poradzić również z trudnościami rosyjskiej zimy, a nawet przewyż szają pod tym względem żyjących bliżej przyrody Rosjan i nie tylko mogą się przed nimi obronić, ale także zniszczyć ich atakami". Potem nastąpiło wyliczenie warunków niezbędnych do uzyskania przewagi i podkreślenie znaczenia silnej woli. Prawdziwe niebezpieczeństwo - podkreślano - powstaje dopiero wtedy, gdy " gaśnie wiara we własne siły" . Dalej instrukcja uczyła, jak chronić się przed zimnem. Zaczęto od peanów na temat właściwości izolacyjnych papieru gazetowego. W uwagach na temat wyżywienia stwierdzono odkrywczo:
Im większy mróz, tym " większa powinna być zawartość tłuszczu w pożywieniu" 19. 17 listopada gen. Paulus poinformował podwładnych o rozkazie Hitlera doty
czącym ostatecznego zdobycia Stalingradu, ale gdy 1 8 listopada LI KA przygotował się do tej operacji, otrzymał rozkaz przesunięcia jej na 2 1 listopada. Tymczasem po stronie radzieckiej , w nocy z 1 8 na 1 9 listopada, dowódcy obu działających nad Donem frontów poinformowali dowódców pułków o terminie natarcia. Żołnierzom wydano amunicję oraz żelazne racje żywnościowe. Głównym problemem przed godziną X stała się widoczność. Od niej zależała w dużej mierze skuteczność przygotowania lotniczego i artyleryjskiego. Przed rozpoczęciem operacji Uran" generałowie Żukow i Wasilewski powrócili
"
do Moskwy, a 14 listopada raz jeszcze przylecieli pod Stalingrad. 17 listopada Żukow odleciał, by przygotować zaprogramowaną przez niego, równoległą w czasie operację zaczepną na kierunku Wiaźmy, która miała związać wojska Grupy Armii Środek", " zaś Wasilewski udał się do SD Frontu Południowo-Zachodniego, którym dotąd zajmował się Żukow. Jednak 1 8 listopada Stalin pilnie wezwał go do Moskwy. Gdy o godz. 1 8 .00 zjawił się na Kremlu, u Stalina odbywało się posiedzenie Komitetu Obrony Państwa. Stalin zaznajomił Wasilewskiego z pismem dowódcy 4 KZmech., gen. Wasilija Wolskiego, skierowanym do tego Komitetu. Wolski wyrażał pogląd, że przygotowywana operacja nie może przynieść sukcesu, i - jego zdaniem - jest skazana na niepowodzenie. Z tego względu prosił o sprawdzenie, czy podjęte decyzje mają w ogóle szanse na realizację i o przesunięcie terminu operacji bądź rezygnację z niej w ogóle. Wiele wskazuje na to, że sprawa ta była po prostu prowokacją Stalina, który w ten sposób zabezpieczał się na wypadek niepowodzenia operacji. Ponieważ Wasilewski wyraził zdumienie z powodu takiego stanowiska gen. Wolskiego, Stalin polecił połączyć się z SD 4 KZmech. Gdy gen. Wolski zapewnił, że korpus wykona postawione mu zadanie, zapadła decyzja, by pozostawić go na stanowisku. Terminu operacji nie zmieniono. Gen. Wasilewski udał się na lotnisko i rankiem 19 listopada wylądował w Serafimowiczach, nieopodal SD Frontu Połu dniowo-Zachodniego 20.
19 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 256. 20 A. W a s i ł e w s k i, Dtielo .... op. cit.• s. 265-267.
XI
W pierścieniu blokady Dzień 19 listopada na radzieckich frontach Południowo-Zachodnim i Dońskim zaczął się bardzo wcześnie. Gen. Rokossowski przed wyjazdem na pomocnicze stanowisko dowodzenia zatelefonował do gen. B atowa: ,,Jaką macie widoczność?" - zapytał. "Niecałe 200 metrów" - odpowiedział Batow. O godzinie 5.30 łaziki z dowódcą frontu oraz towarzyszącymi mu dowódcami i szefami rodzajów wojsk wyruszyły z SD. Jechali szybko, bo Rokossowski lubił prędkość. Nie przejechali jednak nawet części drogi, gdy zaczął sypać gęsty, mokry śnieg. Wkrótce pułkownik prowadzący kolumnę stracił orientację. Nie było o to trudno w gołym stepie i w śnieżnej zamieci. Na SD przybyli więc zaledwie na 20 minut przed godziną X. Wychodząc z samochodu, Rokossowski uśmiechnął się do prowadzącego kolumnę pułkownika: ,,zabłądziliście ! Nie martwcie się, w takich warunkach to się zdarza". Po czym zwrócił się do generałów Rudenki i Kazakowa: - Znów synoptycy nas zawiedli. Wczoraj zapowiadali, że pogoda będzie dobra. Co robimy? Przygotowanie lotnicze chyba jest niemożliwe? - wypytywał Rudenkę. - Rozmawiałem przed wyjazdem ze swym sztabem. Sytuacja meteorologiczna uniemożliwia użycie lotnictwa w najbliższych godzinach - odparł Rudenko. - No cóż, teraz wszystko zależy od artylerzystów ... - Rokossowski spojrzał na gen. Kazakowa. - Zaczniemy jednak punktualnie - podjął ostateczną decyzję
l.
Podobną decyzję podj ął gen. Watutin. W rozpoczynającej się kontrofensywie Armia Czerwona po raz pierwszy za mierzała na wielką skalę zastosować natarcie artyleryjskie i lotnicze. Polegać ono miało na wspieraniu natarcia piechoty i czołgów zmasowanym ogniem na głębokość dziennego zadania. Natarcie artyleryjskie odbywało się w trzech fazach: artyleryj skiego przygotowania ataku, wsparcia ataku i artyleryjskiego wsparcia natarcia w głębi nieprzyjacielskiej obrony. Ponieważ jednak okazało się, że nasycenie wojsk artylerią nie było dostateczne, czas trwania artyleryjskiego przygotowania musiano wydłużyć do 1 godziny 20 minut, a wsparcie natarcia w głębi nieprzyjaciel skiej obrony wykonywać metodą kolejnych ześrodkowań ognia i ogniem bezpo średnim dział towarzyszących piechocie. O natarciu lotniczym w zaistniałych warunkach pogodowych nie mogło być oczywiście mowy.
l W. K a r d a s z o w. Rokossowskij . Moskwa 1 972, s. 585-586. 237
o godz. 7.30 czasu moskiewskiego 3500 dział i moździerzy, będących w wy posażeniu wojsk Frontu Południowo-Zachodniego i prawego skrzydła Frontu Dońskiego, na 28-kilometrowym odcinku rozpoczęło 80-minutowe przygotowanie artyleryjskie. Pierwsza, 1 5-minutowa nawała ogniowa oszołomiła nieprzyjaciel skich żołnierzy, lecz mgła i opady śniegu uniemożliwiły prowadzenie ogni obserwowanych, artylerzyści musieli więc prowadzić mniej skuteczny ogień powierzchniowy. Tylko działa strzelaj ące na wprost z odległości 300-400 ID dość celnie raziły zaobserwowane uprzednio punkty ogniowe nieprzyjaciela. Wojskom Frontu Południowo-Zachodniego gen. Watutina przeciwstawiała się część 8 armii włoskiej (3, 9, 52 i 2 dywizje piechoty, 3 DZmot. oraz brygady piechoty ,,23 marca" i ,,3 stycznia"), a także cała 3 armia rumuńska (7, 1 1 , 9, 14, 5, 6, 1 3 i 1 5 dywizje piechoty 1 DPanc. oraz 1 i 7 DKaw.) Osłaniały je następujące dywizje niemieckie: 298, 62 i 294 dywizje piechoty, 22 DPanc. i 403 DOchr.; ogółem było to 2 1 dywizj i i 2 brygady, podczas gdy wojska Watutina liczyły osiemnaście dywizji piechoty, trzy korpusy pancerne, dwa korpusy kawalerii, jedną brygadę pancerną i jedną brygadę piechoty zmotoryzo wanej . Wojskom Frontu Dońskiego gen. Rokossowskiego przeciwstawiało się natomiast dziewięć dywizji 6 armii niemieckiej (376, 44, 384, 76 i 1 1 3 dywizje piechoty, 60 i 3 dywizje zmotoryzowane, 1 6 i 1 4 dywizje pancerne) oraz rumuńska 1 dywizja kawalerii (broniąca się na styku obydwu radzieckich frontów). Front Doński nato miast liczył dwadzieścia cztery dywizje piechoty, jeden korpus pancerny, sześć brygad pancernych i dwa rejony umocnione. Na kilka minut przed zakończeniem przygotowania artyleryjskiego piechota zajęła podstawy wyjściowe i w momencie przeniesienia ognia w głąb wraz z czoł gami rozpoczęła atak. Największe powodzenie w 5 armii pancernej , nacierającej z przyczółka Serafunowicze, uzyskała 47 DPGw. gen. mjr. F. Fokanowa, a w 2 1 armii - 293 DP, nacierająca z przyczółka KIeckiej . Przyczółek ten dzieliła na dwie części linia rozgraniczenia z Frontem Dońskim. Na jego wschodniej połowie 65 armia gen. Batowa nacierała w kierunku południowo-wschodnim, na północ od Wierchnie Buzinowki, gdyż linia rozgraniczenia frontów załamywała się stopniowo w kierunku wschodnim. 24 armia gen. Gałanina atakowała wzdłuż lewego brzegu Donu, w kierunku południowo-zachodnim na Wiertiaczy-Pieskowatkę, a 66 armia wiązała północne zgrupowanie stalingradzkie 6 armii. Front Doński, mając przed sobą niemieckie dywizje, miał za zadanie doprowadzić do wewnętrznego okrążenia części tych wojsk w małym łuku Donu. Było to zadanie trudne, choć nie pierw szoplanowe, a Front Doński (zwłaszcza 24 armia) nie dysponował większymi wojskami szybkimi. Również prawoskrzydłowa 1 armia gwardii Frontu Południowo -Zachodniego, mająca za zadanie ubezpieczenie prawego skrzydła zgrupowania uderzeniowego, nie dysponowała wojskami szybkimi ani odpowiednio silną ar tylerią. I ona, podobnie jak 65 armia, posunęła się w pierwszym dniu operacji tylko o 1-3 km. 238
•
.'
�'i
A
_ _ _ _
-I . ..
•••••••••••••••
......-<>.....
o ,
20 ,
30 ,
40 km ,
}
przeciwuderzenie niem. XLVIII KPenc.
rubieże oporu Niemo6w
kierunki odwrotu wojsk niemieckich i rumuńskich
kierunki uderzeń radzieckich korpusów pancernych i kawalerii
10 ,
Bokowska o
21 A
FRONT DOŃSKI
'�o
,
SadOwojeO
\
OAbganierowo " ....... � , Tundut�wo '.
, , • I
\,
A
57 A 4 Kzmech 'Je:. Sarpa " " -" .
����" � 51 VJe:. Caca �o r / � P/odówitoJ'e , ' .M
STALI N G RADZKI
Krasnoarm� \
\
Operacja " U ran " (1 9-22.1 1 . 1 942 r.)
5 APane
�����a�o�n����
FRONT POŁU D N I OWO-ZACH.
Inaczej rozegrały się natomiast wydarzenia na głównym kierunku uderzenia Frontu Południowo-Zachodniego. W godz. 1 2.00-13.00 dowódcy 5 armii pancernej i 2 1 armii wprowadzili do walki wojska szybkie, które przy wsparciu artylerii przełamały taktyczną strefę nieprzyjacielskiej obrony i rozpoczęły pościg. I KPanc. gen. mjr. W. Butkowa, nacierający w pasie 47 DPGw. i 1 19 OP, zniszczył w rejonie Klenowego silny węzeł oporu i pod koniec dnia osiągnął miejscowość Piesczany, odległą o 1 8 km od przedniego skraju obrony. Na lewo od I KPanc. w pasie 1 1 9 i 1 24 dywizji piechoty, nacierał 26 KPanc. gen. mjr. Aleksieja Rodina. Po rozbiciu rumuńskiej 14 OP jego 1 57 BPanc. przesunęła się w głąb na 22 km, a 1 9 BPanc. została zatrzymana silnym ogniem na wzgórzu 223,0. Największy sukces osiągnął w tym dniu 4 KPanc. 2 1 armii gen. mjr. Andrieja Krawczenki. Wprowadzony do bitwy w pasie 293 i 76 dywizji piechoty dwiema marszrutami prawoskrzydłowymi dwóch brygad pancernych opanował Manojlin, przesuwając się o 30 km, a marszrutą lewą, złożoną z brygady pancernej i brygady zmotoryzowanej , pokonując zaciekły opór, przesunął się tylko na głębokość 10-12 km. Między obu kolumnami wy tworzyła się 20-kilometrowa luka, utrudniająca łączność i dowodzenie. Wszystkie korpusy pancerne śmiało odrywały się od piechoty na odległość 1 5-20 km. Obeszły one od zachodu i wschodu główne siły 3 armii rumuńskiej . Wykorzystując powo dzenie korpusów pancernych, dywizje piechoty przesunęły się do przodu: w 5 armii pancernej - o 10-20 km, a w 2 1 armii - o 5-6 km. Korpusy kawalerii natomiast nie odnosiły w tym czasie większych sukcesów 2. Jak zachowywały się w tym dniu dowództwo i sztab 6 armii? W sztabie 6 armii w Gołubinskim pierwszy telefon oficera łącznikowego przy IV korpusie 3 armii rumuńskiej , zajmującym pozycje w rejonie Kleckiej, zadzwonił, gdy zaczął padać śnieg. Przekazał on informację o zeznaniu radzieckiego oficera, ujętego w rejonie działań rumuńskiej l dywizji kawalerii, że na 5.00 nad ranem wyznaczony jest radziecki atak. Chodziło o czas berliński, czyli o godz. 7.00 czasu moskiewskiego. Ponieważ piąta już minęła, oficer dyżurny nie obudził szefa sztabu armii, który nie lubił, gdy robiono to bez powodu. Drugi telefon od tego samego por. Gerharda Stocka odebrano w sztabie armii, gdy zaczął się ostrzał artyleryjski. Tym razem oficer dyżurny, kpt. Winrich Behr, bez wahania obudził gen. Schmidta, ten zaś dowódcę armii i oficerów swego sztabu. Wszyscy oni wkrótce zebrali się na SD w Gołubinskim. Głównym referen tem był dowódca XI KA, gen. Strecker, który ze swego SD w Osinowce, odległego o niespełna 20 km na północny wschód, mówił przez telefon. - To istne piekło ! Huraganowy ogień, przerastający wszelkie wyobrażenie, runął na nasze pozycje. Ziemia jest dosłownie przeorana. Mamy poważne straty, prawdopodobnie jednak główne uderzenie wymierzone jest w Rumunów. Połączy łem się telefonicznie ze swoim sąsiadem z lewej strony - IV rumuńskim korpusem armijnym. Jego szef sztabu jest w bardzo pesymistycznym nastroju. Obawia się 2 Wielkie zwycięstwo, op. cit.,
240
s.
263-267.
paniki. Nasze dywizje trzymają się dzielnie, ale z powodu zamieci mamy bardzo słabą widoczność. Będziemy meldować dowództwu o sytuacji. Gen. Paulus oznajmił Streckerowi: - Dla zabezpieczenia waszego lewego skrzydła na południowy zachód od Mieło-KIeckiej zamierzam wprowadzić do walki 1 4 dywizję pancerną. O dalszych posunięciach dowiecie się, gdy wyjaśnimy kierunek nieprzyjacielskiego uderzenia. Po odłożeniu słuchawki Paulus spojrzał na zebranych oficerów sztabu i połączył się z Grupą Armii "B". Oficer wydziału operacyjnego Grupy Armii przyjął pierwszy meldunek o ar
tyleryjskim przygotowaniu. Od tej chwili telefon w pokoju szefa sztabu 6 armii dzwonił bez przerwy. Meldunki, pytania, dyrektywy. . . Przygotowywano wyprowa dzenie z miasta XIV korpusu pancernego. Sztab Generalny Wojsk Lądowych otrzymywał informacje o przebiegu wydarzeń od oficera łącznikowego, mjr. Coles tina von Zitzewitza (następcy poprzedniego oficera łącznikowego, mjr. Mantzla). A około godz. 7.00 czasu berlińskiego znów odezwał się gen. Strecker: - Nieprzyjaciel uderzył z przyczółka. Jak dotąd utrzymujemy swoje pozycje. Uderzenie wymierzone jest w 3 armię rumuńską. 376 dywizja piechoty informuje, że Rosjanie przełamali pozycje IV rumuńskiego korpusu armijnego i przesuwają się w kierunku południowym. Całkowicie nieznana jest sytuacja
l rumuńskiej
dywizj i kawalerii, która utraciła kontakt z sąsiadem z lewa. Przerzucę 376 dywizję dla osłony prawego skrzydła, rozwijając ją frontem na zachód. Telefoniczna łączność z 44 dywizj ą piechoty jest przerwana. Łącznik-motocyklista zameldował, że ostrzał artyleryjski miażdży przednie pozycje rumuńskie, a czołgi czerwonych" wszystko ". zrównały z ziemią. Paulus zaakceptował decyzję o przerzuceniu 376 DP, zażądał przywrócenia łączności z 14 DPanc., zaś l rumuńską dywizj ę kawalerii podporządkował XI KA. Sztab Grupy Armii poinformował o żagrożeniu tyłów 6 armii przez radzieckie związki pancerne i kawalerię, ale nie ustalono zasięgu włamania. Również sztab
XI KA nie mógł ocenić strat 44 i 376 dywizji, gdyż łączność z nimi wciąż była przerywana. Aż do wieczora sztab 6 armii nie potrafił ocenić dokładnie sytuacji.
*
*
*
Zaatakowani rumuńscy piechurzy bronili się zawzięcie i skutecznie, dopóki nie
pojawiły się radzieckie czołgi; ich 37 mm działka przeciwpancerne konstrukcji
szwedzkiej (Batossa) były bezskuteczne wobec pancerza czołgów T-34. Sami
Rumuni nazywali je "pukaniem w drzwi" . Dlatego tam, gdzie nie było czołgów, radzieccy piechurzy nie odnosili 19 listopada większych sukcesów. Kontrataki
1 rumuńskiej dywizji kawalerii z rejonu Mielo-KIecki zatrzymały natarcie 27 DP gwardii i 304 DP 65 armii. Zdołały one włamać się w pozycje rumuńskie na głębokość od 3 do 5 km. Również na prawym skrzydle zgrupowania uderzeniowego Frontu Południowo-Zachodniego 278 i 203 dywizj e piechoty lewego skrzydła 16
-
Stalingrad
241
1 annii gwardii, nacierające na m. Gorbatowski, natknęły się na silny opór rumuń skiej 1 1 DP i osiągnęły w ciągu dnia nieznaczny tylko sukces. Podobnie 14 DP z prawego skrzydła 5 annii pancernej jedynie nieznacznie przesunęła się do przodu. Wprowadzone na dwóch zasadniczych kierunkach korpusy pancerne dokończyły przełamywanie taktycznej strefy rumuńskiej obrony i przeszły do pościgu. W ten sposób około południa IV rumuński korpus annijny został rozbity przez czołgi Krawczenki, a pół godziny później jego los podzielił II rumuński korpus, zaatako wany przez czołgi korpusów Budkowa i Rodina. Za czołgami tych korpusów mieli podążać kawalerzyści. Na swych kozackich koniach, z pistoletami maszynowymi na piersiach, poruszali się w stepie pokrytym pierwszym śniegiem nie wolniej niż czołgiści. Ci zaś kierowali się wskazaniami kompasów. Ś nieg i słaba widoczność hamowały tempo marszu. Kierowcy-mechanicy nie dostrzegali w porę dołów, w które czołgi wpadały, powodując obijanie się ich załóg o stalowe ściany maszyn. Dowódcy nie pozwalali jednak zwolnić. Parli więc do przodu, oczekując w każdej chwili kontrataków. Tych jednak wciąż nie było. Szef sztabu Grupy Armii ,,B ", gen. Georg von Sonderstern, po godzinie 1 1 .00 czasu berlińskiego zawiadomił telefonicznie gen. Schmidta, że dla wsparcia Ru munów wysłany zostanie w rejon miejscowości Bolszoj XLVIII korpus pancerny gen. Heima. W rzeczywistości korpus podążał w rejon Kleckiej , więc zawrócenie go spowodowało tylko zamieszanie. Sonderstern zasugerował też, by dowództwo
6 annii rozkazało dowódcy XI korpusu, gen. Streckerowi, skierowanie swych jednostek do wzmocnienia obrony rumuńskiej 1 dywizji kawaleńi. Gen. Strecker skierował tam jeden z pułków austńackiej 44 DP gen. ltn. Heinńcka Deboi. Tymczasem XLVIII KPanc. miał do pokonania kilka bańer. Pierwszą, wyda wałoby się prozaiczną, była sprawa pogryzienia przez myszy instalacji elektrycznej w silnikach czołgowych. Cięły one również gumową izolację w samolotach, czoł gach i samochodach, co sprawiało obu walczącym stronom wiele kłopotów. Myszy były też nosicielem tuloremii, na którą chorowali zwłaszcza lotnicy i czołgiści po obu stronach frontu; zachorował także gen. Rokossowski. Drugą bańerą dla gen. Heima była słabość jego korpusu, który był nim właściwie jedynie z nazwy. Miał on dwie dywizje pancerne - 22 niemiecką, która liczyła niewiele ponad 30 czołgów oraz 1 rumuńską. Ta ostatnia otrzymała uprzednio rozkaz udania się w innym kierunku. Następnie uszkodzeniu uległa radiostacja, z której korzystał niemiecki oficer łącznikowy. W efekcie kontakt między rumuńską dywizją a sztabem korpusu został na kilka
dni
zerwany. Heim podążył więc wraz
z 22 DPanc. najpierw w rejon Pieńełazowskiego, by uderzyć od zachodu w skrzydło
4 KPanc. gen. Krawczenki, ale w czasie marszu, gdy dotarł do linii Wierchnie -Czerwienski-Bolsza Donszczinka otrzymał rozkaz zawrócenia na północny zachód i uderzenia na radzieckie 1 i 26 korpusy pancerne. W ten sposób z czołgami
1 KPanc. gen. Butkowa zetknął się już w zapadających ciemnościach. W chaotycz nej walce czołgiści niemieccy nie potrafili wykorzystać swych umiejętności i musieli się wycofać.
242
Przed wieczorem do walki weszła też 14 DPanc., rozlokowana jako odwód 6 armii w rejonie Krajni. Została ona skierowana do ubezpieczenia lewego skrzydła
armii i na rubieży Niżnie i Wierchnie Buzinowki natknęła się na oddziały 3 korpusu kawalerii gwardii gen. mjr. Issy Plijewa. Ten utalentowany kawalerzysta skierował ku broniącej się dywizji pancernej 6 dywizję kawalerii gwardii z drugiego rzutu, która w szyku konnym obeszła z południa Niżnie Buzinowkę i uderzyła od tyłu na artylerię oraz broniące się tam oddziały XI korpusu. Jednocześnie od czoła natarły 5 i 32 dywizje kawalerii gwardii, wzmocnione czołgami. Obronę niemiecką prze łamano na całej głębokości, przy czym radziecka kawaleria szarżowała, rozbijając dwa bataliony niemieckiej piechoty. Rozbite niemieckie oddziały cofały się w kie runku południowym i północno-wschodnim. Ścigała je kawaleria Plijewa. O godz. 1 9.00 z meldunkiem sytuacyjnym pojawił się u dowódcy armii płk Adam. Paulus, zgarbiony, przemierzał nerwowo pokój . Częściej niż zwykle na jego twarzy pojawiał się nerwowy tik. Stanął przed Adamem i wyrzucił z siebie: - A więc stało się to, co przepowiadałem od wielu tygodni. Hitler nie chciał zrozumieć tego, co było oczywiste dla każdego szeregowca, Keitel zaś i Jodl jeszcze go w tym przeświadczeniu umacniali. Od kilku tygodni zbywali nas pustymi frazesami. A teraz musimy wypić to piwo ! Przy tym jeszcze wcale nie wiemy, czy uda nam się powstrzymać natarcie Armii Czerwonej . Grozi nam potworne niebez pieczeństwo. Widzę jedno wyjście z tej sytuacji - wycofanie się na południowy zachód. Trzeba działać natychmiast! Płk Adam, który podzielał tę opinię, zapytał: - Czy naprawdę w takiej sytuacji dowództwo armii musi prosić Sztab Generalny o zezwolenie? Przecież tu idzie o życie 330 tys. ludzi ! - Ponieważ chodzi tu o być albo nie być 6 armii, zaproponowałem, jak panu wiadomo, opuszczenie Stalingradu. Odrzucono mój wniosek. Wciąż jeszcze obo wiązuje rozkaz, na mocy którego żaden z dowódców grupy armii i z dowódców armii nie ma prawa bez zgody Hitlera opuścić najmniejszej miejscowości czy nawet transzei. Zrozumiałe, że paraliżuje to decyzje wszystkich dowódców. Do czego jednak doprowadzi niewykonanie rozkazów w warunkach wojennych? Jak odbiłoby się to na armii? Im większą władzę posiada generał, w tym większym stopniu winien być dla swoich żołnierzy wzorcem wykonywania rozkazów. Stanowisko to - jak wykażą dalsze wydarzenia - będzie determinować postawę Paulusa do końca. Tymczasem w nocy z 1 9 na 20 listopada sztab 6 armii uzyskał w miarę dokładny obraz sytuacji. 14 DPanc., dyslokowana dotąd jako odwód armijny w rejonie Krajni, która zgodnie z rozkazem gen. Paulusa ruszyła pod KIecką dla ubezpieczenia lewego skrzydła armii, zameldowała, że jej artyleria odpiera ataki na rubieży Niżnie i Wierchnie Buzinowki; Z meldunków XI KA wynikało zaś, że 3 armia rumuńska prawdopodobnie już nie istnieje. Szef sztabu armii, gen. Schmidt, na odprawie szefów oddziałów powiedział: - Należy przygotować przeniesienie stanowiska dowodzenia do Niżnie-Czyrs kiej. Jeśli chodzi o zniszczenie dokumentów, które są niezbędne, zwłaszcza tajnych, zostanie wydany odrębny rozkaz. 243
W ocenie płk. Adama optymizm i energia gen. Schmidta wyraźnie kont rastowały z załamującym się pod brzemieniem odpowiedzialności Paulusem. Szefowi sztabu były obce problemy natury moralnej, gnębiące Paulusa. Był w swoim żywiole, gdyż lubił podejmować decyzje, wydawać rozkazy, sprawdzać ich wykonanie. Schmidt był pewny, że w otwartej walce uda się pokonać nie przyj aciela. Po dokonaniu przegrupowania wojsk przedstawił więc Paulusowi następujące propozycje: - XIV KPanc. w składzie pułków czołgów 16 i 24 dywizji pancernych ruszy forsownym marszem w kierunku Donu i na zachód od Gołubinskiego uderzy w skrzydło przesuwających się na południe wojsk Annii Czerwonej, rozbijając je doszczętnie. Sztab XIV KPanc. przejdzie na stanowisko dowodzenia armii w Go łubinskim. Podporządkowuje się mu 14 DPanc. Grupy sztunnowe w mieście natychmiast zaprzestają działalności. - Wszystkie niezaangażowane oddziały z odcinka zajmowanego przez VIII i LI korpusy armijne zostają wycofane; utworzy się z nich odwody 6 armii. - Przyczółek na zachodnim brzegu Donu, na zachód od Kałacza, zajmuje szkoła wojskowo-inżynieryjna pod dowództwem płk. Tibona i szkoła wojsk przeciw lotniczych, wsparta przez wszystkie pododdziały służb gospodarczych, bez których można się obejść. Szkoła oficerska w Suworowskim zostaje postawiona w stan gotowości bojowej. - Sztab armii z dniem 21 listopada zostaje przeniesiony do Niżnie-Czyrskiej; odpowiedzialny za wykonanie powyższego - płk Adam. - Rannych i pododdziały infrastruktury, które są niezbędne, przenieść w rejon na południe od rzeki Czyr, gdyż natarcie Rosjan zagraża linii kolejowej i drogom zaopatrzenia armii . Gen. Paulus propozycje te zatwierdził. Do wojsk zostały wysłane rozkazy. Jednocześnie dowódca 6 armii zwrócił się do gen. Weichsa o zgodę na wyprowa dzenie wojsk z miasta i polecił sztabom korpusów zająć się przygotowaniem do odwrotu 3. *
*
*
W punkcie medycznym 295 dywizji LI korpusu armijnego w Gorodiszczu, wśród żołnierzy i oficerów kompanii sanitarnej, rozeszły się 20 listopada słuchy o natarciu Armii Czerwonej na prawy brzeg Donu i panicznej ucieczce wojsk rumuńskich. Nikt nie mógł powiedzieć, skąd się wzięły te wieści i czy są prawdziwe, a ponieważ w jednostkach niemieckich, stacjonujących już od trzech miesięcy w międzyrzeczu Donu i Wołgi, nieraz krążyły fantastyczne pogłoski, oficer zaopat rzeniowy ltn. RUhle, nie dał im wiary. Zgodnie z uprzednim zamierzeniem wyjechał więc, usadowiony w przyczepie motocykla, na południe od Stalingradu, gdzie 3 W. A d a m,
244
ROlPt:.tała sit:. burza, (w:) Stalingrad - nieubłagana logika historii,
s.
312-317.
znajdowały się spichlerze zbożowe i parowe młyny, by przygotować uzupełnienie zapasów przed nadciągającą zimą. Droga wiodła przez Razgulajewkę, Tatarski Wał, rzekę Carycę do Starego Miasta i Purciły - około 30 km. Padał mokry śnieg, więc przez płaszcz i mundur Ruhle i kierowca przemokli do koszul. Po dwóch godzinach jazdy Ruhle zaczął się niepokoić, czy nie zabłądzili w stepie. Nagle zobaczyli wyłaniaj ących się ze śnieżycy żołnierzy w wysokich, baranich czapach. Na przedzie jeźdźcy, za nimi artyleryjskie przodki o trakcji konnej , ale bez dział. Wielu żołnierzy było bez broni. Motocykl Ruhlego ugrzązł w tym chaotycznym, ludzkim potoku. - Szybciej , wyjedź z tego tłumu, bo nas zadepczą - krzyknął leutnant do kierowcy, a Rumunów spytał: - Co się stało? - Rosjanie przedarli się na nasze tyły - krzyknął ktoś z tłumu. - Tylko tego nam brakowało - zareagował Ruhle. - Spróbuj skręcić w lewo. Wracamy do Gorodiszcza. Manewrując między żołnierzami, kierowca starał się wydostać z tłoku, gdy jakiś rumuński oficer wskoczył na bagażnik. Nie zważając na protesty Ruhlego, krzyczał coś do Rumunów, żywo gestykulując. Musiał ich widocznie postraszyć, bo rozstąpili się nagle, dając motocyklowi wolną drogę. Szybko dojechali do Woropanowa, gdzie Rumun zeskoczył z motocykla. W Go rodiszczu zastali prawdziwy dom wariatów. Ruhle skierował się do sztabu. Tam szef dywizyjnej służby medycznej, dr Maas, mówił właśnie: - Wczoraj Rosjanie przerwali front na naszym lewym skrzydle, a dziś ze Stepów Kałmuckich wyszli na południe od miasta. Uderzyli z dwóch stron na rumuński korpus armijny, który nie wytrzymał i rozpoczął odwrót. Ocaleli uciekają w panice. - Mogę to, panie pułkowniku, potwierdzić - powiedział Ruhle i zameldował, czego był świadkiem. - Gdzie pan wpadł w tę maź? - spytał Maas. - Gdzieś na południe od Jelszanki. B yła śnieżyca i zabłądziliśmy. - Panowie - zakończył Maas. - W sztabie dywizji naszą sytuację oceniają jako bardzo poważną. Jest więcej niż pewne, że nieprzyjaciel chce nas okrążyć. Cała armia została postawiona w stan najwyższej gotowości 4. Wszystko wskazywało na to, że w niemieckim Naczelnym Dowództwie wzięto początkowo ofensywę radziecką za jeszcze jedną akcję lokalną. Gen. Weichs osobiście rozmawiał z Hitlerem, żądając swobody działania dla XLVIII korpusu pancernego gen. Heima. W Kwaterze Głównej Hitlera nie zdawano sobie sprawy z powagi sytuacji, dlatego początkowo dawano Heimowi swobodę działania, później jednak ją cofnięto. Gen. Zeitzler zaproponował trzymanie korpusu w skupieniu, a danie swobody dopiero wówczas, gdy sytuacja stanie się przejrzysta. Według gen. Engela, adiutanta Hitlera, ftihrer nie wiedział, co robić. Inni mieli odmienne
4 O R fi h I e, op. cit., s. 5-7.
245
poglądy. Szef Sztabu Dowodzenia OKW, gen. Jodl, proponował, aby dać swobodę działania gen. Weichsowi. Tę propozycję odrzucono. Uznano, że XLVIII korpus pancerny powinien uczynić wszystko, by pomóc 6 armii, a następnie odejść na północny zachód, umocnić lewe skrzydło i je zabezpieczyć. Nie wiedziano jednak, gdzie znajduje się gen. Heim ani tego, że ma ze sobą tylko 22 DPanc. Również gen. Paulus do wieczora 19 listopada nie orientował się w rozmachu ofensywy radzieckiej. Na podstawie meldunków z XI korpusu armijnego uruchomił tylko swój jedyny odwód - słabą 14 dywizję pancerną - uważając widocznie, że to wystarczy. Żadne zarządzenia o osłonie skrzydeł i tyłów 6 armii nie zostały wydane. Dopiero późnym wieczorem, w związku z rozkazem gen. Weichsa, wy danym o godz. 22.00, w sztabie 6 armii uzmysłowiono sobie wreszcie, jak wielkie jest niebezpieczeństwo grożące od północy. A oto treść wspomnianego rozkazu: "Położenie na froncie 3 armii rumuńskiej wymaga zastosowania radykalnych środków w celu jak naj szybszego zwolnienia sił dla osłony skrzydła 6 armii oraz zabezpieczenia odcinka linii kolejowej Licha-Czyr, by zapewnić dostawy zaopat rzenia. W związku w tym rozkazuję: .
1 . Natychmiast przerwać wszelkie działania zaczepne w Stalingradzie. 2. 6 armia wydzieli natychmiast ze swego składu dwie jednostki zmotoryzowane, jedną dywizję piechoty oraz - w miarę możliwości - jeden zmotoryzowany oddział wojsk pomocniczych. Wszystkie te oddziały podporządkować dowódcy XIV kor pusu pancernego i wyposażyć w jak największą liczbę środków przeciwpancernych. Powyższe siły zgrupować w głębi, za lewym skrzydłem armii, z zadaniem uderzenia w kierunku północno-zachodnim lub zachodnim. Podpisano:
Baron von Weichs" s.
Z powyższego rozkazu wynikało, iż 1 9 listopada wieczorem dowódca grupy armii zdał sobie sprawę z rozmiarów zagrożenia ze strony radzieckiego natarcia, zwłaszcza dla linii kolejowej Sta1ingrad-Charków. Ponieważ jednak nie miał on żadnych sił do przeciwdziałania, gdyż jego słaby odwód - XLVIII KPanc. - został już zaangażowany bez większego rezultatu, zdecydował się użyć dla osłony lewego skrzydła 6 armii XIV KPanc. Nie przewidział jednak ofensywnego uderzenia z obszaru na południe od Stalingradu, które radykalnie zmieniło sytuację następnego dnia.
Wycofanie dwóch dywizji XIV korpusu pancernego ze Stalingradu, gdzie
62 armia wzmagała działania zaczepne, nie było łatwe. 1 6 dywizja pancerna musiała stopniowo wycofać się z walki o Rynok. Jej 2 pułk pancerny otrzymał rozkaz wycofania się dopiero 2 1 listopada o godz. 3.00 nad ranem. Poza tym 1 6 i 24 dywizje pancerne musiały uzupełnić paliwo i amunicję. Tymczasem 20 listopada od rana wojska radzieckie kontynuowały działania na zapleczu 6 armii. 26 korpus pancerny gen. Rodina, po zaatakowaniu o świcie s H. D o e r r, op. cit., s. 69 z powołaniem się na Dziennik działań bojowych sztabu 6 armii, zapis z 19. 1 1.1942 r., godz. 22.00.
246
miejscowości Pieriełazowski i rozbiciu części rumuńskiej 1 DPanc. rozgromił sztab rumuńskiego 5 KA. Swymi działaniami stworzył możliwość okrążenia dwóch rumuńskich korpusów w rejonie Rospopinskiej. Maszerując na Kałacz, osiągnął o godzinie 1 6.00 m. Jefremowski. Jednocześnie 4 korpus pancerny gen. Krawczenki dotarł do godz. 1 8.00 częścią sił w rejon Majorowskiego, główne zaś jego siły pozostały w rejonie Manojlina, odcinając wojskom rumuńśldm odwrót na południe. Cofając się, jednostki rumuńskie zaczęły się rozpadać, a ich sztaby uciekały w popłochu. Dowództwo rumuńskiej 3 armii opuściło swoje SD w m. Pieriełazowski w takiej panice, że - jak meldował gen. Rodin - znaleziono porzucone dokumenty, podbite futrami oficerskie płaszcze, a co ważniejsze - magazyn paliw płynnych. Radziecki korespondent wojenny napisał:
Za naszymi czołgami pozostała droga " usłana trupami i zniszczonymi działami. Pozostawione konie biegają luzem, szukając
pożywienia. Płoną pojazdy rozbite naszymi pociskami. Droga pełna jest stalowych hełmów, ręcznych granatów i karabinów" 6. Jedyną rumuńską formacją stawiającą opór była tzw. Grupa Lascara, składająca się z oddziałów okrążonego V korpusu. Gen. Michaił Lascar, dowódca rumuńskiego korpusu górskiego, otrzymał za walkę w Sewastopolu niemiecki Krzyż Rycerski. Teraz Lascar na rozkaz Hitlera miał się bronić na miejscu, tworząc ,jeża" w ocze
kiwaniu na pomoc XLVIll KPanc. gen. Heima. Ze stanowiskiem Hitlera nie zgadzali się naczelny dowódca wojsk rumuńskich, marszałek Jon Antonescu i jego szef sztabu, uważający, że Lascar powinien się przebijać. Nacierający na prawym skrzydle 5 armii pancernej 1 korpus pancerny gen. Butkowa został w rejonie Pieszczanego i Mał. Donszczinki ponownie kontratako wany przez 22 DPanc. Poniosła ona jednak duże straty i ostatecznie wycofała się w kierunku południowo-zachodnim, ścigana przez 8 korpus kawalerii gwardii gen.
mjr. M. Borysowa. Natomiast 3 korpus kawalerii gwardii gen. Plijewa opanował swym wydzielonym oddziałem ważny węzeł nieprzyjacielskiej obrony - m. Jew łampijewski wraz z lotniskiem, na którym zdobyto 1 8 samolotów. O godz. 14.00 kawalerzyści Plijewa osiągnęli m. Płatonow, gdzie zostali zatrzymani na rubieży obronnej oddziałów rumuńskich 7, 1 3 i 1 5 dywizji oraz niemieckiej 14 DPanc. (z odwodu Grupy Armii B"). " W drugim dniu operacji korpusy pancerne Frontu Południowo-Zachodniego gen. Watutina nie posunęły się wprawdzie tak daleko jak w pierwszym, lecz odparły przeciwuderzenia nieprzyjacielskich jednostek pancernych i zadały im znaczne straty. Do zmierzchu swymi czołowymi oddziałami osiągnęły rubież rzeki Liska na odcinku m. Ostrow i Kaczalin. Od Donu w rejonie Kałacza dzieliło je już niespełna 30 km. Oddziały kierujące się na południe osiągnęły też m. Surowikino nad Czyrem. Na Froncie Dońskim 65 armia gen. Batowa z trudem poruszała się do przodu, przezwyciężając opór niemieckiego XI korpusu armijnego gen. Streckera. Napór armii Batowa nie pozwalał Streckerowi przegrupować sił do przeciwstawienia się
4 korpusowi pancernemu gen. Krawczenki, który znajdował się aż 40 km za 6 A. B e e v o r, op. cit., s. 237. 247
pozycjami XI korpusu i, zmieniwszy kierunek na południowo-wschodni, zaatakował je od tyłu. Pomyślnie rozwijały się też wydarzenia na Froncie Stalingradzkim. Ponieważ o godz. 8.00, na którą został wyznaczony początek artyleryjskiego przygotowania natarcia, zaczął padać śnieg, gen. Jeremienko przesunął godz. X na 10.00. Wtedy to zgrupowania uderzeniowe kolejno przystąpiły do natarcia i po południu przeła mały pozycje obronne Rumunów w trzech miejscach: w rejonie Iwanowki (64 armia), między jeziorami Sarpa i Caca (5 7 armia) i między jeziorami Caca i Baskunczak (5 1 armia). 1 3 korpus pancerny gen. Tanasczyszyna został wprowadzony do bitwy o godz. 1 6.00. W 5-kilometrowym pasie działania 1 60 i 422 dywizji piechoty dwiema kolumnami wykonał główne uderzenie lewym skrzydłem na Nariman i dalej na północ. 00 wieczora przesunął się na głębokość 1 0-12 km zamiast zaplanowanych 30-40 km. Było to spowodowane zarówno brakiem samochodów Gego piechota zmotoryzowana z braku samochodów posuwała się pieszo), jak i oporem 29 OZmot. Była to teraz odwodowa dywizja Grupy Armii B", rzucona do walki " przez gen. płk. von Weichsa. Ogromnym sukcesem zakończyło się natomiast wejście w wyłom 1 26 i 302 dywizji piechoty 4 korpusu zmechanizowanego gen. Wolskiego (5 1 armia). Wpraw dzie ze względu na niegotowość brygad nie rozpoczął on marszu o godz. 1 1 .20, a dopiero o godz. 1 3 .00, kiedy obrona rumuńska została już przełamana na głębo kość 7-10 km, lecz działał nader skutecznie. O godz. 1 8.00 zdobył Płodowitoje, obchodząc go z północy i z południa, a o godz. 14.00 2 1 listopada udało mu się opanować Zety. W ciągu 1 7 godzin korpus posunął się na głębokość prawie 40 km. O godz. 22.00 za 4 korpusem zmechanizowanym ruszył 4 korpus kawalerii gen. lejtn. T. Szapkina i rano, 2 1 listopada, opanował stację i miejscowość Ab ganierowo. Osłaniał on zgrupowanie uderzeniowe frontu przed możliwymi uderze niami nieprzyjaciela od południa. Jednak rumuński VI korpus armijny wycofywał się za rzekę Aksaj, osłaniając skrzydło VII korpusu w m. Małe Derbety. Atakujący byli pełni entuzjazmu. Wreszcie mogli wziąć odwet, choć uderzenie spadało nie na Niemców, ale na Rumunów, z których wielu rzucało broń i, podnosząc ręce do góry, krzyczało: ,,Antonescu kaput!" Spędzano ich w kolumny i prowadzono do tyłu. W meldunku Oddziału Politycznego Frontu Stalingradzkiego napisano: Panuje podniecenie i przekonanie, że nadeszła chwila, kiedy obrońcy Stalingradu " krwią wroga odpłacą za krew swoich żon, dzieci, kolegów żołnierzy i dowódców" 7.
* * * Wydarzenia toczyły się teraz z nieubłaganą konsekwencją. IV korpus armijny 4 armii pancernej wycofał się wraz z rumuńską 20 dywizją piechoty na południowe skrzydło 6 armii, główne zaś siły 4 armii pancernej 7 Ibidem, s. 235. 248
-jednostki rumuńskie - cofały się na południe, w kierunku Kotielnikowa. 21 listopada nacierające z północy wojska radzieckie zwróciły się częścią sił na wschód, w kierun ku Donu, zagrażając SD 6 armii, wobec czego o godz. 1 3 .00 zostało ono przeniesione do Niżnie-Czyrskiej. Wieczorem gen. Paulus wysłał do dowódcy grupy armii prośbę o wyrażenie zgody na wycofanie armii na rubież Donu i Czyru. Czas odejścia ze Stalingradu proponował uzależnić od sytuacji na sąsiednich odcinkach frontu, a wy zwolone siły wykorzystać do zatrzymania radzieckiego natarcia. Jednocześnie Paulus meldował o słabym zaopatrzeniu armii w żywność, materiały pędne i amunicję. Dowództwo grupy armii zaakceptowało powyższy plan, lecz odpowiedzi z OKR wciąż nie było. Feldmarszałek Manstein uważał, że to oczekiwanie było zasad niczym błędem psychologicznym Paulusa, który wszak był kwatermistrzem w OKR i miał okazję dobrze poznać charakter i poglądy Hitlera. Powinien był więc bezzwłocznie skorzystać z jedynej wówczas możliwości i wyprowadzić armię ze Stalingradu, stawiając Hitlera przed faktem dokonanym. OKR zwlekało z od powiedzią przez 36 godzin, zanim ostatecznie zakazało przedzierania się na pół nocny wschód. Manstein uważał, że Paulus nie zdecydował się wziąć na siebie całkowitej odpowiedzialności przede wszystkim z uwagi na swą osobistą lojalność w stosunku do Hitlera, choć przytoczone wcześniej zwierzenia Paulusa na temat wykonywania rozkazów też tłumaczą jego postawę. Wreszcie w nocy nadeszła oczekiwana depesza od gen. Weichsa. "Na rozkaz OKR 6 armia ma utrzymać Stalingrad i Front Nadwołżański w każ dej sytuacji. Jeśli po przerwaniu skrzydeł będzie konieczne utrzymanie wokół Stalingradu «pozycji jeża», trzeba będzie ją utrzymać. SD armii należy przenieść w rejon na wschód od Kałacza. IV korpus armijny 4 armii pancernej podporząd kowuje się 6 armii. Przeciwdziałania w zasadzie rozpoczęły się. Dalsze rozkazy nadejdą później" 8. Tymczasem w nocy z 20 na 21 listopada potwierdziły się pogłoski o doszczęt nym rozbiciu 3 armii rumuńskiej, a XI KA i 1 4 DPanc. broczyły krwią. 4 armia pancerna została rozproszona, a jej sztab uciekł na zachód. Służby tyłów wszystkich formacji czmychały przed zagonami radzieckich czołgów. Nie wiadomo tylko było, kiedy te czołgi dotrą do Gołubinskiego, gdzie do świtu palono pliki tajnych akt i zbędnych dokumentów. Nagle do stanicy wpadło kilka ciężarówek. Jechały one przez stację Czyr, wzdłuż prawego brzegu Donu, do Niżnie-Czyrskiej , gdy w odległości kilku kilo metrów od Gołubinskiego natknęły się na radzieckie czołgi. Wysłano tam rozpo znanie, które potwierdziło ten fakt. Droga do nowego SD była więc odcięta. Były to czołgi 4 KPanc. gen. Krawczenki, który prowadził je ku przeprawom przez Don na północ od Kałacza. Odpierając kontratak niemieckiej 24 DPanc. radziecki
4 KPanc. wraz z 3 KKaw.Gw. 21 armii u schyłku dnia zajęły miejscowości Jerusłanowski i Ośkinski - około 30 km na północny zachód od Gołubinskiego.
8 F. P a u I u s, Zasadnicze zagadnienia operacji 6 armii, w: Sowierszenno siekrietno, op. cit.,
s.
465.
249
Również 26 korpus pancerny gen. Rodina z 5 armii pancernej znajdował się w ooległości 1 5-20 km od Donu i przygotowywał się do wypadu na most w Ka łaczu. Miał on jednak odsłonięte prawe skrzydło, gdyż 1 korpus pancerny gen. Butkowa wraz z 8 korpusem kawalerii, prowadząc walki przeciw 22 DPanc. w rejonie Piesczanego i Małej Donszczinki, zwolniły tempo natarcia. Między nimi a 26 korpusem wytworzyła się 60-kilometrowa luka, co hamowało tempo natarcia i utrudniało dowodzenie. Na żądanie dowódcy armii gen. Butkow osłonił się od zachodu 89 brygadą pancerną, a głównymi siłami obszedł Bolszą Donszczinkę ze wschodu i osiągnął rejon Lipowskiego. W ciągu 3 dni korpus pokonał więc 66 kilometrów ! W tym czasie jednostki piechoty 5 armii zakończyły okrążenie pięciu rumuńskich dywizji grupy Lascara (5, 6, 13, 14 i 1 5 DP) na południe od Raspopin skiej , a jej dywizje prawoskrzydłowe, współdziałając z jednostkami 1 armii gwardii, zadały porażkę 9 i 1 1 dywizjom piechoty oraz 7 dywizji kawalerii. W pasie działań Frontu Dońskiego 65 armia posunęła się o dalsze 6-10 km w kierunku południowo-wschodnim na rubież Swiecznikowski-Płatonow, na połu dnie od Mieło-Kleckiej w małym ł�u Donu. Na Froncie Stalingradzkim 1 3 korpus pancerny w dalszym ciągu odpierał kontrataki 29 DZmot., ale głównymi siłami kontynuował natarcie. Również w re jonie Narimanu 64 armię kontratakowała 297 DP, wzmocniona czołgami. Natomiast 4 korpus zmechanizowany gen. Wolskiego zdobył szereg punktów oporu nie przyjaciela i u schyłku dnia, pokonując odległość 15-20 km, dotarł do miejscowości Wierchnie-Carycyński, atakuj ąc sztab 4 armii pancernej gen. Hotha. Duże znaczenie miało zdobycie o godz. 1 6.00 stacji kolejowej Tinguta, a dokonała tego 60 brygada zmechanizowana ppłk. Karapietiana, której poddał się cały pułk 2 rumuńskiej dywizji piechoty wraz z jego dowódcą. Sukces ten zapewnił pomyślne natarcie 4 KZmech. w kierunku stanicy Sowiecki (Kriwomuzginska). Rankiem 21 listopada zastępca dowódcy frontu, gen. Markian Popow, przybył na miejsce postoju IV korpusu kawalerii gen. Szapkina i po zapoznaniu się z sytuacją rozkazał mu zdobyć miejscowość Aksaj oraz przeprowadzić natarcie na Kotiel nikowo, zaś siłami jednej dywizji uderzyć na wschód i zaatakować od tyłu rumuńską 4 DP, która w rejonie m. Małe Derbety stawiała silny opór 9 1 DP. Pod koniec 21 listopada wojska szybkie Frontu Południowo-Zachodniego przesunęły się na głębokość 1 10-1 20 km, zaś wojska Frontu Stalingradzkiego - o 40-60 km. Oba fronty były bliskie połączenia się i okrążenia 6 armii.
* * * W nocy z 20 na 2 1 listopada temperatura spadła niespodziewanie do - 26°C i Don zaczął zamarzać. Nie ustały natomiast śnieżne zamiecie, ograniczające widoczność do 20 metrów. Wczesnym rankiem 21 listopada do Gołubinskiego przybył gen. Hube - dowód ca XIV KPanc. wraz ze swoim sztabem. Zameldował on, że 14 i 24 dywizje 250
pancerne zostały wycofane z frontu i wyjdą nad Don do wieczora. Paulus zapoznał go z sytuacją i zadaniami: pułki czołgów trzech dywizji pancernych miały zaata kować ze skrzydła posuwającego się nieprzyjaciela. Następnie Paulus i Schmidt dwoma "Storchami" odlecieli do Niżnie-Czyrskiej , a sztab podążył tam samo chodami, przeprawiwszy się przez Don w Pierepolnym, by po zebraniu się w sztabie
vm KA w Pieskowatce ruszyć wzdłuż wschodniego brzegu Donu.
Początkowo droga była łatwa, lecz gdy zbliżyli się do mostu w Pierepolnym, zagrodziły ją wywrócone samochody i furmanki, porozrzucane skrzynie, hełmy, karabiny, kilka rozbitych dział, a nawet 2-3 czołgi. Wszystko to wskazywało drogę odwrotu rumuńskich i niemieckich jednostek. Wozy jechały z zachodu i wpychały się w kolumnę na drodze. W pobliżu mostu nieład przerodził się w chaos. Zapadła noc, gdy z naprzeciwka przez most ruszyła 16 dywiżja pancerna. Jeden z czołgów wpadł w poślizg na oblodzonym moście, za nim następny i wytworzył się korek. Dopiero po kilku godzinach kolumna sztabowa ruszyła na wschód i po
krótkim wypoczynku w sztabie vm KA już wspólnie udali się wzdłuż wschodniego brzegu Donu na południe. 22 listopada około godz. 5.00 kolumna minęła Kałacz. Wszystko było pogrążone w głębokim śnie, jakby nieprzyjaciel był za górami. W znajdującym się w pobliżu wydziale zaopatrzenia armii obudzono naczelnego
kwatermistrza mjr. von Kunowskiego. Okazało się, że nie zdaje on sobie sprawy z zagrożenia. Dopiero teraz uderzył na alarm, ale przerzucenie składów z żywnością
i ekwipunkiem wymagało środków transportu i czasu, a nie było ani jednego, ani drugiego.
Od wydziału zaopatrzenia do mostu na Donie w Niżnie-Czyrskiej było już
niedaleko. Ale to, co przeżyli teraz, przerosło wszelkie wyobrażenia. Przed wojskami
frontu tym razem na zachód parły ciężarówki; samochody wpadały na siebie, przewracały się, blokując drogę. Między nimi tłoczyli i przeciskali się piesi. Ten, kto się potknął i upadł, został stratowany i już się nie podniósł. Aby ratować życie, ludzie pozbywali się wszystkiego, co przeszkadzało im w ucieczce - broni i ryn sztunku. Wzdłuż drogi nieruchorno stały wozy z amunicją, kuchnie polowe, zaprzęgi taborów. W Wierchnie-Czyrskim do uciekinierów z 4 armii pancernej dołączyli uciekinierzy z północy. Wszyscy starali się dostać do Niżnie-Czyrskiej . Największym problemem wojsk niemieckich był transport. Do pojazdów me chanicznych z zasady brakowało paliwa, a zwierząt pociągowych prawie nie było. Niekiedy stosowano metody wprost nieludzkie: wyciągano z obozów jenieckich słaniających się z głodu radzieckich żołnierzy i zaprzęgano ich do wozów z amunicją i prowiantem. Tych, . którzy nie mieli sił ciągnąć, na miejscu rozstrzeliwano. Z obozu jenieckiego w Wiertiaczym Niemcy wybrali naj zdrowszych i zabrali ich ze sobą, zaś chorzy i ranni umierali na śniegu. Gdy do obozu dotarły oddziały
65 armii, przy życiu zostało tylko 2 jeńców. Zdjęcia tego obozu opublikowano w prasie, oskarżaj ąc armię niemiecką o zbrodnie wojenne. Główna uciekająca masa wojsk rumuńskich i niemieckich kierowała się na wschód od Donu, a po jego przejściu - do Stalingradu. Większość Rumunów miała
25 1
na sobie tylko mundury polowe, a na głowach futrzane czapki. Również Niemcy nie mieli zimowego umundurowania. Po wschodniej stronie Donu wszystkie wsie i osady były przepełnione, a Niemcy nie wpuszczali Rumunów do pomieszczeń. Uciekinierzy zajmowali też magazyny. Szczególnie histerycznie zachowywali się lotnicy, którzy magazyny te plądrowali, niszczyli i palili 9. Gwałtowny spadek temperatury i stwardnienie ziemi powodowały większe straty od wybuchów pocisków armatnich, gdyż ludżi raziły też grudy zmarzliny. Szybko zamarzł też Don, umożliwiając radzieckiej piechocie przejście po lodzie na jego wschodnią stronę. XI korpus armijny gen. Streckera, mimo wsparcia przez
XIV korpus pancerny, nie mógł utrzymać swych pozycji: 376 DP gen. von Danielsa stopniała do 4200 żołnierzy, a w 14 DPanc. zostały tylko 24 czołgi; czołgistów pozbawionych pojazdów włączono do oddziałów piechoty. W lepszej sytuacji znajdowała się 1 6 DPanc., która w czasie marszu ze Stalingradu w swoich warsz tatach w Pieskowatce uzupełniła własny park maszyn o nowe i naprawione wozy bojowe. Gen. Hube w rozmowie ze swym szefem sztabu rozważał jednak nawet ,,krok ostateczny", czyli samobójstwo. Rano 22 listopada do Niżnie-Czyrskiej dotarł dowódca 4 armii pancernej gen.
Hoth, który przyjechał ze sztabu grupy armii . Nie przywiózł j ednak żadnych nowych wieści na temat sytuacji wojsk niemieckich. Gdy Paulus i Hoth naradzali się, nadeszła depesza od Hitlera, w której powierzał on Hothowi wykonanie innego zadania, zaś Paulusowi i Schmidtowi rozkazywał udać się do tworzącego się ,,kotła" i przenieść SD armii w rejon stacjI Gumrak. Hoth nie ukrywał zadowolenia, a Paulus i Schmidt - zdenerwowania. O godz.
14.00 gen. Paulus i gen. Schmidt odlecieli do nowego SD, które mieściło się teraz na zachód od Gumraku, tam gdzie przedtem było SD 295 OP, 2 km na zachód od stacji kolejowej Gumrak i około 8 km od Stalingradu. Na skraju Gumraku rozciągało się wielkie lotnisko, otoczone schronami artylerii przeciwlotniczej, niedaleko zaś znajdowało się SD LI KA gen. von Seydlitza. Po południu w nowym SD gen. Paulus otrzymał radiogram z OKH: "Wytrwać i czekać na dalsze rozkazy !" Paulus i Schmidt ustalili, jak wygląda sytuacja armii: IV KA gen. wojsk inż. Erwina Jaenecke, utrzymujący południową część Stalingradu, wycofał swe połu dniowo-zachodnie skrzydło w kierunku Tybienki. LI KA gen. art. Seydlitza na wołżańskim i północnym odcinku frontu (do wzgórz na południe od Kotłubania) pozostawał poza atakami nieprzyjaciela. VIII KA gen. art. Heytza na północnym odcinku frontu, z wyjątkiem swego lewego skrzydła nad Donem (76 DP), również nie był atakowany. XI KA gen. piech. Streckera na zachód od Donu prowadził ciężkie walki w rejonie na południe od Kleckiej , wycofuj ąc swe zachodnie skrzydło na południe. XIV KPanc. gen. Hubego prowadził walki na zachód od miejscowości Wiertiaczy-Gołubinski. Korpus odczuwał duże braki w paliwie i znajdował się w trudnych warunkach terenowych. Przed południowo-zachodnim skrzydłem armii, 9 W. A d a m,
252
Rotpętała się..., op. cit., s. 322-327.
bronionym tylko przez oddziały osłonowe, w godzinach popołudniowych pojawi ły się z północnego zachodu i południowego wschodu rosyjskie czołgi, które połączyły się w rejonie Mańnowki i Kałacza. Ich liczbę oceniono na 100-200 maszyn. Połączenie radzieckich związków szybkich obu frontów - Południowo-Zachod niego i Stalingradzkiego - nastąpiło w stanicy Kriwomuzgińskiej (Sowiecki), 23 listopada o godz. 16.00. Zostało ono poprzedzone dotarciem 4 i 26 korpusów pancernych do prawego brzegu Donu na szerokim froncie. Oddział wydzielony ppłk. Filipowa z 26 korpusu pancernego o godz. 3.00, z włączonym światłem i z dużą prędkością, przekroczył pozycje Niemców na prawym brzegu Donu. Niemcy wzięli go za swój oddział szkolny, wyposażony w radzieckie zdobyczne czołgi. O godz. 6.00 zwiad oddziału przejechał samochodami po moście pod Kałaczem i dał umówiony sygnał. Oddział ruszył do przeprawy, zlikwidował ochronę mostu i próbował opanować Kałacz, lecz bez powodzenia. Dowódca radzieckiego 26 KPanc., gen. Rodin, uderzył na Kałacz o godz. 7.00, a przed 14.00 miasto zostało zdobyte. W ostatniej fazie walki uczestniczyła też 45 brygada płk. Żydkowa z 4 korpusu pancernego, która jako pierwsza dotarła do stanicy Sowiecki. Połączyła się ona z 36 brygadą ppłk. M. Rodionowa z 4 KZmech. gen. Wolskiego z Frontu Stalingradzkiego, która dotarła do stanicy jeszcze wie czorem 22 listopada. Do 2 1 listopada radzieckie mass media milczały na temat wydarzeń pod Stalingradem. Dopiero 22 temat podjęło radio, a 23 listopada ,,Praw da" poświęciła artykuł wstępny omówieniu wydarzeń pod Stalingradem. W nocy z 22 na 23 listopada gen. Paulus wysłał nowy, szczegółowy meldunek, zarówno do sztabu grupy armii, jak i do OKR, w którym poinformował o sytuacji i poprosił o danie mu swobody działania. Meldunek zawierał alarmujące dane: "Armia została okrążona ( ... ). Zapasy paliwa wkrótce się skończą, czołgi i ciężki sprzęt zostaną więc unieruchomione. Sytuacja z amunicją jest krytyczna. Żywności wystarczy na sześć dni. Dowództwo armii zamierza utrzymać pozostającą pod jego kontrolą przestrzeń od Stalingradu do Donu (... ). Przesłanką powodzenia jest odtworzenie południowego odcinka frontu i przerzut dostatecznej ilości żyw ności drogą powietrzną. Proszę o pozostawienie mi swobody działania ( ... ) jeśli nie uda się utworzyć obrony okrężnej , sytuacja może zmusić nas do opuszczenia Stalingradu i północnego odcinka frontu, by wszystkimi siłami skierować uderzenie na południe i połączyć się z 4 APanc." Była to niewątpliwie próba przechytrzenia Hitlera; pod pozorem niemożności utworzenia obrony okrężnej - Paulus usiłował uzyskać zgodę na wycofanie się spod Stalingradu i przebijanie się na południe. Za takim postępowaniem opowie dzieli się wszyscy dowódcy korpusów, zwołani na odprawę do Gumraku. Podjęto prace sztabowe nad planem przebicia się i przegrupowania sił, o czym zameldowano gen. Weichsowi, który go zaakceptował. Jednak już 23 listopada z OKR przyszedł stanowczy rozkaz: "Twierdzę Stalingrad utrzymać wszystkimi dostępnymi siłami". Poinformowano zarazem o zamierzeniu podjęcia w początkach grudnia operacji 253
deblokady oraz o rozpoczęciu zaopatrywania 6 armii przez 4 Flotę Powietrzną gen. Richthofena 10. To stanowisko Hitlera było zgodne z jego uprzednim, październikowym roz kazem przejścia do obrony, w którym żądał od wszystkich dowódców niecofania się ani na krok, a w wypadku większych przełamań kazał stabilizujące odcinki " ( ... ) frontu utrzymywać za wszelką cenę jako bastiony, które ułatwią przeprowa dzenie podejmowanych przeciwdziałań". Czy jednak stanowisko to odpowiadało warunkom powstałym w wyniku nie spodziewanej kontrofensywy Armii Czerwonej? Wprawdzie analogiczna postawa Hitlera zimą 1 94 1 roku uratowała Wehrmacht przed totalną klęską, lecz czy mogła ona być ratunkiem dla 6 armii w ówczesnej sytuacji? Były to pytania, które nasuwały się i w Naczelnym Dowództwie Wehrmach tu, i w dowództwie grupy armii, i w sztabie 6 armii. W rozkazie Hitlera przekazanym Paulusowi, by przeniósł on swoje SD do Gurnraku, można było wyczuć, że posądza on dowódcę armii o ucieczkę do Niżnie-Czyrskiej przed radzieckimi czołgami. Również rozkaz jak naj dłuższego utrzymania połączeń kolejowych i wydanie poleceń o zaopatrywaniu armii z powietrza wskazywało na to, że Hitler ani przez chwilę nie dopuszczał myśli o odstąpieniu od Stalingradu i przebijaniu się na zachód. Tymczasem jeszcze w Niżnie-Czyrskiej, gdy w obecności gen. Hotha gen. Schmidt rozmawiając przez telefon z dowódcą VIII KLot., gen. Fiebigiem (Kwatera w Niżnie-Czyrskiej miała doskonałą łączność ze wszystkimi nadrzędnymi dowództwami), domagał się paliw płyn nych i amunicji, w odpowiedzi usłyszał: "Niemożliwe jest zaopatrywanie z powietrza całej armii. Luftwaffe nie dysponuje odpowiednią liczbą samolotów transportowych" . W trakcie narady z Heitzem do pokoju wszedł dowódca 9 dywizji artylerii przeciwlotniczej, gen. mjr Wolfgang Pickert. Zapytany przez gen. Schmidta, jaka decyzja będzie najrozsądniejsza, Pickert bez wahania odpowiedział, że odwrót, i dodał, że do tej operacji przygotowuje swoją dywizję My też chcemy stąd wyjść " - poinformował go Schmidt. - Przede wszystkim jednak musimy odtworzyć linie obrony na południu, gdzie Rosjanie atakują" (chodziło o ataki 64 armii). Z dalszych wywodów Schmidta wynikało jednak, że muszą czekać na paliwo i amunicję, że nie mają koni, że muszą zostawić ponad 10 000 rannych oraz większość ciężkiej broni i pojazdów i że będzie to porażka przypominająca klęskę Napoleona. Paulus, który dokładnie przestudiował kampanię napoleońską w Rosji w 1 8 1 2 roku, nie chciał jednak przejść do historii jako odpowiedzialny za podobną klęskę. Miał on instynkt oficera sztabowego, a nie frontowego dowódcy, reagującego na zmiany na polu walki niemal instynktownie. Dlatego ani on, ani Schmidt nie potrafili właściwie ocenić sytuacji i podjąć natychmiastowej decyzji o odwrocie. Tymczasem czas działał na ich niekorzyść. 10
254
F. P a u l u s. Zasadnicze zagadnienia . . w Sawierszenno .... op. cit . .
.•
s.
468-469.
Na zachodnim brzegu, w małym łuku Donu znaj dował się XI KA gen. Streckera. W nocy z 20 na 2 1 listopada otrzymał on rozkaz zagięcia skrzydła i oparcia obrony na rubiezy: Sirotynska-Wiency-Wierchnia Gołuba-Jewłampijewski. Korpus mógł unik nąć zniszczenia tylko przez wycofanie się w kierunku południowo-wschodnim, przez Don, gdyz nie miał sił, by przebić się w kierunku południowo-zachodnim. Równiez
XIV KPanc. gen. Hubego przygotowywał się do powrotu na wschodni brzeg Donu. W tych warunkach, wobec utraty przeprawy pod Kałaczem, specjalnego zna czenia nabierały mosty na Donie w rejonach Pierepolnego i Akimowskiego. Do ich ochrony i utrzymania wyznaczono 384 dywizję piechoty gen. von Gablenza. Utworzyła ona przyczółek skierowany frontem na północny zachód. Przez mosty na wschodni brzeg Donu wycofywały się jednostki XIV KPanc. i XI KA, które następnie zajmowały obronę w rejonie wzgórz 1 37 i 1 35, przedłużając front obrony
VIII KA gen. Heitza w kierunku Marinowki. Na południe od Marinowki pozycje zajęła 3 DZmot. gen. Schlomera, którą zdjęto z południowego odcinka dla wzmoc nienia obrony w Kałaczu. Ostatnie jednostki XI KA przeszły przez Don w rejonie Akimowskiego 27 listopada. Korpus poniósł duże straty: austriacka 44 OP straciła ponad 2000 zołnierzy, 376 OP 1 600, a 384 OP - ponad 900 żołnierzy. Oficerowie -
pisali stereotypowe listy do rodzin poległych, zaczynające się słowami: ..Przypadł mi w udziale smutny obowiązek poinformowania Państwa ...... Ostatecznie w kotle między Donem a Wołgą, w rejonie Stalingradu, zamknięta została 6 armia i IV korpus armijny 4 armii pancernej, podporządkowany gen. Paulusowi. Oprócz więc dowództwa i sztabu 6 armii oraz dowództw i sztabów czterech korpusów armijnych (IV, VIII, XI i LI) oraz XIV korpusu pancernego, w kotle znalazły się niemieckie związki i jednostki - czternaście dywizji piechoty, trzy dywizje zmotoryzowane, trzy dywizje pancerne, korpus artylerii przeciwlot niczej, 3 1 pułk artylerii przeciwlotniczej, dwa pułki cięzkich moździerzy, dwa dywizjony dział samobieżnych, 1 2 batalionów saperów oraz czterdzieści dziewięć różnych samodzielnych jednostek broni i słuzb. Z jednostek wojsk sprzymierzonych zamknięte tam zostały: część rumuńskiej 20 dywizji piechoty, 1 rumuńska dywizja kawalerii oraz 1 00 chorwacki pułk piechoty.
* * * Jak juz wspomniano, dopiero 22 listopada w krótkim komunikacie specjalnym moskiewskie radio poinformowało, ze pod Stalingradem przystąpiono do prze
ciwnatarcia. 23 listopada ukazały się aZ dwa komunikaty Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej. W pierwszym poinformowano, że wojska radzieckie przeszły do kontrofensywy w dwóch sektorach: na północny zachód i na południe od Stalingradu oraz ze po przełamaniu linii obrony nieprzyjaciela na szerokość
30 i 20 kilometrów, w ciągu trzydniowych gwałtownych walk przesunęły się na głębokość 60-70 km, zajmując Kałacz i stację Kńwomuzginska. W komu nikacie uzupełniającym napisano zaś:
255
"w bitwie o Stalingrad nastąpił zasadniczy zwrot ( ...). Obydwie linie kolejowe do Stalingradu (... ), mające żywotne znaczenie dla niemieckiego zaopatrzenia, zostały przez nasze wojska odcięte ( ... ). Nasze wojska stoją na Donie, bezpośrednio na zachód od Stalingradu ... ".
W artykule zamieszczonym w Prawdzie" 23 listopada czytamy: ,;Z uczuciem " głębokiej radości naród radziecki dowiaduje się o pomyślnym natarciu naszych wojsk w rejonie Stalingradu (. . . ). Na polu walki pozostało 14 tys. poległych nieprzyjacielskich żołnierzy i oficerów, a 1 9 tys. dostało się do niewoli (... ). Przez prawie trzy miesiące toczyły się w rejonie Stalingradu największe w his
torii świata boje. Obrońcy Stalingradu okryli się nieśmiertelną sławą. Cały świat, wstrzymując oddech, śledził przebieg gigantycznej bitwy, toczonej na brzegach Wołgi ( ... ). W dymie i ogniu walk zahartowała się wola radzieckich żołnierzy i dowódców (... ). Oni wytrzymali! Oni doczekali się jasnej i radosnej godziny odpłaty, pomyślnego natarcia naszych wojsk w rejonie Stalingradu"
II.
Problem jeńców w takiej liczbie pojawił się w Armii Czerwonej po raz pierwszy od początku wojny. Już 20 listopada, gdy w trzecim, kolejnym meldunku o rozwoju operacji Frontu Stalingradzkiego gen. Jeremienko poinformował Stalina, że do południa wzięto do niewoli około 7 tys. jeńców (głównie Rumunów), ten spytał, czy Jeremienko sprawdził to osobiście. Jeremienko odparł, że nie miał możliwości, wówczas Stalin polecił oficjalnie zameldować o liczbie jeńców. Okazało się, że jeńców jest ponad 10 tys . ! Jeszcze większą liczbę jeńców rumuńskich wzięto na północy, po kapitulacji w nocy z 22 na 23 listopada okrążonej grupy gen. Lascara (cztery dywizje piechoty i dwóch generałów - Lascara i dowódcę 5 OP, gen. Mazariniego) oraz 23 listopada, pod koniec dnia, reszty okrążonych wojsk rumuń skich pod dowództwem gen. Stonescu. W sumie poddało się tam ponad 27 tys. żołnierzy. Do przyjęcia takich dużych partii jeńców strona radziecka nie była przygotowana. Pospiesznie zorganizowano więc komendy strażnicze, punkty żyw nościowe, medyczne i system transportu w głąb kraju
12.
U wielu wziętych do niewoli żołnierzy niemieckich znajdowano rzeczy zrabo wane chłopom. Oprócz ciepłej odzieży i różnych wełnianych chust i skarpet, znajdowano kolczyki, obrączki, pierścionki, a nawet damską bieliznę. Okradziona ludność opowiadała o przeżyciach pod niemiecką okupacją, o tym jak bito starców, by powiedzieli, gdzie ukryli zboże, jak rekwirowano ostatnie krowy, świnie i kury, jak palono domy, wyrzucając mieszkańców na mróz. W toku dochodzeń wyławiano i aresztowano kolaborantów i donosicieli. Naj większe aresztowania miały miejsce w Niżnie-Czyrskiej . Rozstrzelano około 400 strażników obozów jenieckich, w tym blisko 300 Ukraińców. Społeczeństwo Rosji, zwłaszcza jej inteligencja, wieści spod Stalingradu przyj mowało z ulgą i radością, zwłaszcza że towarzyszyły im pomyślniejsze wydarzenia na Kaukazie. 1 9 listopada Niemcy zostali odparci spod Władykaukazu z powrotem 1 1 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 281-282. 1 2 A. J e r e m i e n k 0, Bitwa.. . , op. cit., s. 354-355.
256
pod Nalczik, a pod Mozdokiem front zastygł w końcu sierpnia. Natomiast stalin gradzkie wydarzenia spotkały się z bardzo różnymi komentarzami ze strony alian ckich specjalistów wojskowych: o ile brytyjski attache, płk Exem, doszedł do wniosku, że Rosjanie jeszcze do końca zimy dotrą do Charkowa (trzeba przyznać, że niewiele się pomylił), to gen. Mikela i płk Park z ambasady USA uznali, że Niemcy postąpili diabelnie sprytnie, dając się okrążyć w Stalingradzie; w ten sposób związali ogromne siły rosyjskie, co Rosjanom przyniosło mnóstwo kom plikacji 13. W Naczelnym Dowództwie Armii Czerwonej również nie było jednolitego poglądu na temat dalszych przedsięwzięć. Było to zrozumiałe, gdyż dotychczas, w trakcie 1 ,5-rocznej wojny, Armii Czerwonej nigdzie nie udało się zlikwidować większej liczby okrążonych wojsk niemieckich, a i samo okrążenie było rzadkością; nawet największy kocioł - pod Demiańskiem - został w końcu odblokowany przez Niemców. Teraz, ze względu na brak dokładnego rozeznania co do liczby okrążo nych wojsk oraz ich możliwości bojowych, wydano rozkaz, by przystąpić do natychmiastowej likwidacji kotła, w którym - jak sądzono - znajduje się do 90 tys. żołnierzy. W tym czasie, ale także później nie było właściwie dokładnie wiadomo, jaka jest liczba okrążonych wojsk. Sztab Wehrmachtu przypuszczał, że 400 000, kwater mistrz 6 armii podawał liczbę 300 000 zaś gen. Paulus - 200 000. Dowództwo Grupy Annii "B " 25 listopada szacowało stan 6 armii na 284 000 ludzi, 8000 koni, 1 800 dział i 10 000 pojazdów mechanicznych. Wedle innych danych, w kotle znajdowało się 260 000 ludzi, w tym 9590 Rumunów i 20 300 "Hilfswillige" oraz 50 000 koni. Kocioł obejmował powierzchnię 1 500 km2 - 60 km długości i 37 km szerokości, a w obwodzie 1 7 1 km. Cały obszar znajdował się w zasięgu radzieckiej artylerii dalekonośnej. Początkowo ,,kocioł" nie był szczelny, dzięki czemu niemieckie jednostki zaopatrzenia mogły przez kilka dni dokonywać rajdów na zajmowane uprzednio tereny stepowe, by wywozić stamtąd pozostawione papiery, amunicję, paliwo i setki ton żywności. W niemieckich jednostkach "w kotle" przywrócono żelazną dyscyplinę. Hitler zaczął sypać awansami i odznaczeniami, by poprawić stan moralny okrążonej armii. Paulus został 30 listopada awansowany do stopnia generała pułkownika. Żołnierze uwierzyli, że nie zostaną pozostawieni swojemu losowi. Tymczasem niemiecka prasa - zgodnie z wytycznymi szefa prasowego Rzeszy - kamuflowała przebieg wydarzeń, ograniczając się do enuncjacji o "ciężkich walkach obronnych pod Stalingradem" i "wysokich stratach radzieckich". Jednak tajny raport Służby Bezpieczeństwa Rzeszy z 26 listopada głosił, że "wiele rodzin jest głęboko zatroskanych o los walczących w Stalingradzie oddziałów i obawia się, że oddziały owe mogą się dostać w okrążenie. Obawy te nie do końca rozwiały doniesienia o wprowadzeniu do walk nowego miotacza płomieni i nowego karabinu ,
13 17
-
A.
W e r t h, op.
SlaIingrad
cit.,
s. 352.
257
maszynowego, mogącego wystrzelić 3000 pocisków na minutę. Tak czy inaczej, panuje ogólna radość, że dzięki tej broni nasi wrogowie «zaniemówią i znienawi dzą», by użyć słów Ftihrera" . Kamuflaż prasowy, dotyczący sytuacji w Stalingradzie, utrzymywany był na wyraźne życzenie Hitlera aż do stycznia 1 943 roku. Oczywiście, nie zapobiegło to przedostaniu się prawdy do społeczeństwa i armii, gdyż zagraniczne radiostacje pełne były wiadomości i komentarzy na ten temat. Cywile w listach do żołnierzy, nawet tych, którzy walczyli na innych frontach, pytali, co się dzieje. Zaczęto zastanawiać się nad losami tej wojny i przyszłością Rzeszy. Nie tylko cywile, lecz również wojskowi nie mogli z komunikatów Naczel nego Dowództwa Sił Zbrojnych i komentarzy prasowych zorientować się w prze biegu wydarzeń. Zaopatrzenie drogą lotniczą okrążonej armii pokrywało - wedle słów Paulusa - zaledwie ułamek . wyliczonego na 600 t dziennie minimum". " Dowódca transportu lotniczego Tacyńska, ppłk Ftirster, rozporządzał na początku grudnia jedenastoma grupami transportowymi Ju-52 (200 samolotów), dwiema grupami Ju-86 (20 samolotów) i sześcioma grupami He-l i I (100 samolotów) - ogółem 320 samolotami. Lotnictwo to nie było w stanie zaopatrywać tak wielkiej masy ludzi, wobec czego 6 armia z każdym dniem traciła swą wartość bojową. *
*
*
Rankiem 23 listopada szef służby medycznej 295 DP zapoznał cały personel punktu medycznego z rozkazem dowódcy korpusu o przedyslokowaniu się na nowe pozycje. Kompanię sanitarną dywizji czekało pokonanie 300-kilometrowej odległości na samochodach. Należało wywieźć jak największą liczbę rannych. Samochody - czytano w rozkazie - dla których nie wystarczy paliwa, zostaną " zgromadzone w jarze Głębokim i na umówiony sygnał wysadzone w powietrze. Z rannymi nie nadającymi się do transportu pozostanie na miejscu jeden lekarz i kilku sanitariuszy. Wszystkie rzeczy osobiste oprócz tych, które ludzie mają na sobie, należy zostawić w Gorodiszczu. Wszelkie instrukcje, akta, a nawet pieniądze, które znajdują się w bazie, należy na specjalny sygnał spalić. Zabrać ze sobą broń i amunicję" . Wszyscy zrozumieli, że podjęta została decyzja o przebiciu się na zachód za wszelką cenę. Rozpoczęły się gorączkowe przygotowania. Segregowano dokumenty, przygotowywano suchy prowiant na trzy dni. Z magazynów wydano nowe mundury, bieliznę, koce, stare zaś przygotowano do spalenia. Segregowano właśnie prze znaczone do zabrania medykamenty, gdy z wyjazdu do Morozowska po nową partię leków powrócił kierownik apteki. Nic nie przywiózł. Od niego dowiedzieli się, że znajdują się w okrążeniu. Pierwszy szok minął, a oczekiwanego rozkazu do wymarszu nie było. Wszystkie przygotowania okazały się daremne. Nadgorliwi zniszczyli tymczasem swoje rzeczy, 258
niektórzy oficerowie nawet podbite futrem płaszcze. Kompania sanitarna 295 DP pozostała na miejscu 14. Zaskakująco łatwe rozbicie dwóch armii rumuńskich i wspomagających je niemieckich korpusów oraz odrzucenie dwóch niemieckich korpusów pancernych i okrążenie naj silniejszej niemieckiej armii przez broniącą się i cofającą Annią Radziecką zdumiało i zaskoczyło niemal cały świat. Jak to się stało? Dlaczego Niemcy dali się okrążyć? Co będzie dalej? Czy wycofają się ze Stalingradu, czy też dokonają deblokady? Jak będą zaopatrywać okrążoną armię? Pytania tego rodzaju nasuwały się wszystkim, którzy śledzili trwającą już cztery miesiące bitwę w międzyrzeczu Donu i Wolgi. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu, pod Woroneżem, dwa niemieckie korpusy pancerne rozbiły całą radziecką 5 armię pancerną i kilka korpusów pancernych ! Skąd taka zmiana sytuacji? Wydaje się, że wśród wielu przyczyn należy brać pod uwagę i tę, że niemieckie dowództwo nie dysponowało już siłami zdolnymi przeciwstawić się nacierającym wojskom radzieckim. Wszystkie niemieckie dywizje pancerne były w stanie szcząt kowym. gdyż większość swoich czołgów i załóg straciły w walkach o miasto. Dotyczyło to również dywizji zmotoryzowanych. Dywizje piechoty zaś, wielokrotnie uzupełniane, nie miały już tych żołnierzy, którzy grali na ustnych harmonijkach, idąc do szturmu na miasto. To byli ludzie wycieńczeni przez piekło walk w ruinach Stalingradu, wyzuci niemal doszczętnie z nadziei na ocalenie. Świadczyły o tym ich listy do rodzin i bliskich, a zwłaszcza prowadzone przez nich dzienniki. Gen. Czujkow w swej książce Początek drogi " przytacza znamienny pod tym " względem dziennik niejakiego Wilhelma Hofmanna, pisarza kompanii 1 batalionu
267 pp 64 DP, który ze stanu euforii z powodu bliskiego zwycięstwa w lipcu i sierpniu, poprzez zdumienie ,,fanatyzmem rosyjskich potępieńców" popada we wrześniu w ton głęboko pesymistyczny. 12 września skarży się na opór wroga, a 1 3 września notuje, że batalion poniósł duże straty. Od 1 6 do 22 września batalion z czołgami nacierał na elewator, w którym "siedzieli nie ludzie, a diabły" .
26 września notuje: ,,Rosjanie nie oddają się już do niewoli ( ... ). Stalingrad to istne piekło", a 28 września, po kilku zdaniach o zwycięstwie, wyjściu nad Wołgę i ulgi z racji zapowiadanego odpoczynku konstatuje: ,,(... ) w niektórych kompaniach pozostało jeszcze kilku ludzi ", pyta, Czy ta rzeźnia skończy się do Bożego " Narodzenia?" 2 października odnotowuje, że pułk otrzymał uzupełnienie i kompanie w batalionie liczą teraz do 80-90 ludzi. 4 października jego pułk naciera na Barrikady" , a Hofmann spostrzega, że u Rosjan pojawiło się dużo pis " toletów maszynowych i zastanawia się skąd oni je biorą?" " 1 2 października, po czterech dniach walk, ,,które nie dadzą się z niczym
fabrykę
porównać ", odnotowuje: ponosimy duże straty ( ...), żołnierze i oficerowie stali się " źli i milczą" . 14 O. R U h l e, op. cit.,
s.
1 1-13.
259
22 października: Naszemu pułkowi udało się wtargnąć do fabryki. Straciliśmy
" wielu ludzi. Na każdym kroku trzeba przeskakiwać przez trupy. Za dnia trudno oddychać: nie ma kto i nie ma kiedy uprzątać trupów - rozkładają się. Kto mógł przypuszczać trzy miesiące temu, że zamiast odnosić zwycięstwa, będziemy ponosić takie ofiary i przeżywać męczarnie, których końca nie widać?"
27 października: ,,Nasze wojska zdobyły całą fabrykę «B arrikady» , ale do Wołgi dotrzeć nie możemy. Rosjanie to nie ludzie, a jakieś dzikie istoty z żelaza - nie znaj ą zmęczenia i nie boją się ognia. Jesteśmy skrajnie wyczerpani. Z naszego pułku pozostała niespełna kompania. Artyleria Rosjan zza Wołgi nie pozwala nam nawet głowy unieść".
28 października: Każdy żołnierz uważa się za skazańca. Jedyna nadzieja to " zostać rannym i wyjechać na tyły". 3 listopada: W ciągu tych dni batalion (uzupełniony żołnierzami z taborów) " próbował atakować pozycje rosyjskie pod osiedlem Spartanowka, ale bezowocnie
(grupa Gorochowa - T.K.). Wśród żołnierzy pojawili się symulanci; zdarzają się wypadki własnoręcznego zadawania sobie ran. Codziennie piszę po dwa, trzy doniesienia".
1 8 listopada: Wczorajsze nocne ataki, przeprowadzane wspólnie z czołgami,
" były niepomyślne. Po natarciu pole walki usłane było trupami żołnierzy".
21 listopada: ,,Rosjanie przeszli do uderzenia na cały� froncie. Toczą się zaciekłe walki. Oto Wołga, oto nasze zwycięstwo i rychłe spotkanie z rodziną. Oczywiście, spotkamy się na tamtym świecie".
29 listopada: Zostaliśmy okrążeni. Oznajmiono nam dzisiaj z rana, że Ftihrer " powiedział: «Armia może mi zaufać, że zrobię wszystko, co zależy ode mnie, aby ją zaopatrzyć i w odpowiednim czasie wyzwolić z blokady»" 15. Taka degrengolada armii była następstwem błędnych założeń całej wojny, letniej kampanii 1942 roku i wreszcie - bitwy o Stalingrad. Zamiary przerosły siły Wehrmachtu. W dodatku pora roku i pogoda wyeliminowały jeden z głównych filarów dotychczasowych sukcesów niemieckich wojsk - Luftwaffe. Dzięki temu radzieckie korpusy pancerne, zmechanizowane i kawalerii mogły rozwijać swe działania na głębokich tyłach nieprzyjaciela. W dowództwie radzieckim wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z tego, że pomyślnie przeprowadzona operacja okrążająca wojsk niemiecko-rumuńskich nie oznaczała jeszcze ostatecznego sukcesu. Trzeba je było bowiem zniszczyć, a to nie było łatwe. Przekonali się o tym dowódcy frontów Dońskiego i Stalingradzkiego, którym powierzono to zadanie i którzy od 24 listopada atakowali niemieckie pozycje obronne na zachód od Stalingradu: Front Doński czterema armiami (gdyż zwrócono mu 2 1 armię gen. Czystiakowa wraz z 4 i 26 korpusami pancernymi), a Front Stalingradzki dwiema od południa, od wschodu zaś 62 armią, wiążącą walką część sił 6 armii. ., W.
260
C z uj k o w, PocZo,!ek drogi, op. cit., s. 260-265.
Ataki radzieckich armii na okrążone dywizje niemieckie zbiegły się z wycofy waniem się i paleniem magazynów 60 DZmot. i 94 DP na rozkaz gen. Seydlitza, który skrócił front obrony LI KA. Ogólnie jednak gen. Rokossowski nie był zadowolony. Napisze później: "Brak w drugim rzucie armii związku szybkiego odbijał się na tempie jej natarcia. Tak, tempo natarcia zgrupowania uderzeniowego
65 armii od początku było niskie. Te okoliczności, w powiązaniu z nieskutecznym natarciem 24 armii na Wiertiaczy, dały nieprzyjacielowi czas na organizację dostatecznie silnego oporu ariergardami i wycofanie sił głównych związków z ma łego łuku Donu na wschodni brzeg rzeki" 16. Podjęta w dniach 24-27 listopada na żądanie Kwatery Głównej i jej przed stawiciela, gen. Wasilewskiego, próba zlikwidowania okrążonego zgrupowania zakończyła się niepowodzeniem. Niewiele dało użycie lotnictwa bombowego, które wykorzystało lekką poprawę pogody. Tylko 65 armia posunęła się o 25-40 km w małym łuku Donu i dotarła do rzeki na rubieży Łuczeński-Niżny Akatow.
24 armii nie udało się jednak dotrzeć do rejonu Wiertiaczy-Pieskowatka, aby - współdziałając z 65 armią - zakończyć okrążanie 6 armii za Donem. Nie udało się też 66 armii połączyć się z 62. Uderzając z rejonu Jerzowki na Orłowkę, połączyła się tylko z grupą Gorochowa w osiedlu Rynok. Jednostki niemieckie cofnęły się na dogodniejsze pozycje wzdłuż linii wzgórz, a wzmocniły je 16 i 24 dywizje pancerne, przerzucone z rejonu Marinowki. Tylko 2 1 armia do 27 listopada przeprawiła większość swych jednostek na lewy brzeg Donu, opanowując wiele miejscowości. Dołączyły też do niej jednostki, które likwidowały okrążone wojska rumuńskie w rejonie Raspopińskiej. Niepowodzenie to miało poważny wpływ na dalszy przebieg walk pod Stalin gradem. Znaczne wzmocnienie sił obrony 6 armii o wojska wycofane z małego łuku Donu (XI KA i XIV KPanc.) przekreśliło szansę na przełamanie jej oporu za jednym zamachem. W konsekwencji pod Stalingradem zostały związane poważne siły radzieckie, które aż do połowy lutego 1 943 roku nie mogły wziąć udziału w dalszych walkach ofensywnych na innych odcinkach frontu.
*
*
*
Główny winowajca klęsk pod Stalingradem i skazania 6 armii na zagładę - fi.iłrrer III Rzeszy - już 1 listopada opuścił "Wehrwolf' - swą kwaterę pod Winnicą, której klimat mu nie odpowiadał, i przeniósł się do swej głównej kwatery " w Prusach Wschodnich - "Wolfschanze . Stąd 7 listopada udał się do Berlina, by wziąć udział w uroczystości upamiętniającej nieudany zamach w 1923 roku. Towarzyszyli mu feldmarsz. Keitel i gen. Jodl, a w Gierłoży został tylko Zeitz1er. Z Berlina Hitler zamierzał udać się na dwutygodniowy urlop, który chciał spędzić z Ewą Braun w Berghofie. A działo się to wszystko w czasie, kiedy w Afryce 16 w. K a r d a s z o w, op. cit., s. 289.
261
Północnej wojska gen. Erwina Romm1a, po klęsce poniesionej 23 października pod EI-Alamejn, odeszły w kierunku Marsa Matruk, tracąc 59 tys. żołnierzy (w tym
34 tys. niemieckich), zaś okręty alianckie już podchodziły ku wybrzeżom Maroka i Algierii, by 8 listopada rozpocząć operację Torch " . Jednocześnie największe " i najgroźniejsze dla Niemiec uderzenie, przygotowywane pod Stalingradem, wcho dziło w ostatnią fazę. Tymczasem całe przemówienie Hitlera, wygłoszone 8 listopada w Berlinie, poświęcone było usprawiedliwianiu jego dotychczasowych posunięć, które przed stawił jako trafne i dalekowzroczne. Powiedział m.in.: ,,zawsze wyśmiewano mnie j ako proroka. Z tych, którzy wtedy się ze mnie śmiali, mnóstwo już się nie śmieje, a ci którzy jeszcze się śmieją, być może za jakiś czas przestaną. Ta prawda rozprzestrzeni się poza Europę, na cały świat. . . Jeśli prześledzić propagandę naszych przeciwników, to nasuwają się słowa Goethego: «z rajskiej błogości spadając w ból bez dna». Najmniejszy sukces, gdziekolwiek... i formalnie fikają koziołki z radości. Od razu twierdzą wtedy, że już nas zniszczyli. A potem karta się odwraca i znów są smutni i przybici... ( ... ) Od 22 czerwca ( ... ) za każdym razem jesteśmy odrzucani i dzięki temu bezustannemu odrzucaniu «powoli» zbliżamy się już do Kaukazu. Mówię powoli, ale to raczej dla przeciwnika niż dla naszych żołnierzy, ponieważ tempo, w jakim oni się posuwają, jest gigantyczne. Także odległość pokonana w tym roku jest olbrzymia i nie ma sobie równych w historii. A że nie zawsze robię tak, jak inni by sobie życzyli - cóż, zastanawiam się po prostu, co innym wydaje się, że zrobię, i robię zupełnie odwrotnie. Kiedy zatem pan Stalin spodziewał się, że zaatakujemy pośrod ku - ja wcale nie miałem zamiaru atakować pośrodku. Nie tylko dlatego, że być może pan Stalin się tego spodziewał, ale dlatego, że nie bardzo mi na tym zależało. Chciałem dojść do Wołgi i to w określonym miejscu, w określonym mieście. Przypadkowo to miasto nosi imię samego Stalina. Proszę tylko nie myśleć, że to z tego powodu tam pomaszerowałem - po prostu jest to bardzo ważny punkt. Tamtędy przechodzi 30 milionów ton przewozów, w tym bez mała 9 milionów ton ropy naftowej . Tam dostarczana jest cała pszenica z ogromnych obszarów Ukrainy i Kubania, wysyłana potem na północ. Tam dostarcza się rudę manganową - to gigantyczny węzeł przeładunkowy. Chciałem je zaj ąć i - cóż, jesteśmy skromni - mamy je już. Pozostało tylko kilka niezajętych punktów. Niektórzy pytają: «Dlaczego oni nie walczą szybciej?» Dlatego, że nie chcą tam mieć drugiego Verdun, tylko wolą załatwić sprawę niewielkimi oddziałami szturmowymi. Czas nie odgrywa żadnej roli. Żaden statek nie płynie już w górę Wołgi. I to jest najważniejsze! ( . . . ). A kiedy przeciwnik zaczyna przygotowywać się ze swej strony do natarcia, to nie myślcie sobie, że zamierzam go ubiec. Niech sobie naciera, kiedy chce, ponieważ obrona zawsze jest tańsza. Niech sobie zatem spokojnie naciera i ciężko się wykrwawia; nam zawsze udawało się zamykać wyłomy" 17. 17 J.
262
P i e k a ł k i e w i c z, op.
cit
.•
s.
233-237.
Nie wiadomo, czy były to tylko propagandowe przechwałki, czy kalkulacja hazardzisty. Jeśli nawet zimą 1941-1942 udawało się zamykać wyłomy, to z naj wyższym wysiłkiem i za niemałą cenę. Teraz Naczelny Dowódca Wehrmachtu powinien był znać możliwości własne i przeciwników, choćby w przybliżeniu. Afryka Północna była już właściwie nie do utrzymania, bitwa o Atlantyk załamywała się, a Front Wschodni utknął bez rozwiązania zadań nakreślonych w planach letniej kampanii 1 942 roku. Najważniejszą jednak sprawą było wyczerpywanie się zasobów ludzkich i materiałowych III Rzeszy bez widoków na radykalną poprawę sytuacji. III Rzesza nie była już w stanie prowadzić wojny na Wschodzie z per spektywą zwycięstwa. Problemy te nie znajdowały się chyba jednak w kręgu zainteresowań Hitlera w Berchtesgaden. Dopiero 22 listopada wieczorem, gdy radzieccy czołgiści zajęli most pod Kałaczem, Hitler przerwał urlop i wyruszył swym specjalnym pociągiem w kierunku Lipska. Pociąg zatrzymywał się co dwie godziny, aby fiihrer mógł porozmawiać z gen. Zeitz1erem w Gierłoży. W czasie jazdy omawiał z gen. Jodlem różne warianty opanowania sytuacji, np. poprzez wycofanie z Kaukazu jednej lub dwóch dywizji pancernych, które przebiłyby korytarz do Stalingradu. Po powrocie do Gierłoży, 23 listopada przed południem, wpierw wypoczął, a później przyj ął Zeitzlera. Na propozycję opuszczenia Stalingradu walił pięścią " w stół i krzyczał: "Nie odejdę od Wołgi ! Zeitzler wszelako nie dał za wygraną " i przekazał Grupie Armii "B , że ostateczną decyzję o odwrocie poda 24 listopada o godz. 8.00. Gdy jednak zjawił się przed godziną 8.00 u Hitlera, ten mówił już o "twierdzy Stalingrad", która w razie potrzeby przetrzyma oblężenie przez całą zimę, a zostanie odbita w trakcie letniej ofensywy. Przygotowany przez Zeitzlera do podpisu rozkaz o przebiciu się 6 armii z okrążenia Hitler wrzucił do kosza. Rozpoczął się więc okres organizowania pozycji obronnych wokół Stalingradu - ,,kamienia węgielnego nad Wołgą" - oraz obrony rozerwanego frontu, czyli " "zamknięcia wyłomu -jak to określał Hitler. Był to okres montowania zgrupowania uderzeniowego do deblokady "kotła" . Hitler nigdy zresztą nie wyraził zgody na to, co pod pojęciem "deblokada" rozumiał ogół żołnierzy: przebicia się do Stalingradu i wyprowadzenia stamtąd okrążonej 6 armii Myślał jedynie o przebiciu do Stalin .
gradu korytarza zaopatrzeniowego dla 6 armii Dopiero dalszy rozwój wydarzeń, zwłaszcza przebieg radzieckiej operacji "Mały Saturn " nad środkowym Donem, uzmysłowił mu, że sprawa jest poważniejsza i że trzeba ratować Grupę Armii "A", .
wycofując ją z Kaukazu. Lecz i tu nie poddał się całkowicie argumentom Zeitzlera i innych generałów, blokując na prawie rok 17 armię na Półwyspie Tamańskim. Front Wschodni nie stanowił zresztą w tym czasie jedynego problemu Hitlera. Klęska Rommla pod EI-Alamej n i odwrót do Libii zbiegły się z lądowaniem wojsk anglo-amerykańskich w Maroku i Algierze przy stosunkowo słabym oporze fran cuskich wojsk rządu Vichy. Pozyskany przez aliantów admirał Darlan nie zdołał jednak podporządkować sobie władz Vichy w Tunezji. Umożliwiło to Hitlerowi podjęcie decyzji o wzmocnieniu niemiecko-włoskich wojsk w Afryce Północnej
263
przez porty w Tunisie i B izercie. Począwszy od 9 listopada, drogą powietrzną i morską, przybyło do Tunisu 17 tys. niemieckich żołnierzy, na czele których stanął gen. von Arnim. Siły te wzmocnili Włosi z Libii, umożliwiając wojskom gen. Rommla dalszy odwrót do Tunisu. Zarazem wojska niemieckie zajęły południową, nieokupowa ną część Francji. W tej sytuacji większość floty francuskiej, stacjonującej w Tułonie, uległa samozatopieniu (61 jednostek o wyporności 225 000 BRT), a eskadra w Bizer cie wpadła w ręce Niemców i Włochów. Lotnictwo francuskie w metropolii również wpadło w ręce Niemców i zostało rozbrojone, zaś północnoafrykańskie przeszło na stronę sprzymierzonych. Wydarzenia te zapoczątkowały kampanię w Tunisie, która trwała do 10 maja 1943 roku. Zakończyła się ona stratą ok. 50 tys. zabitych i 26 tys. jeńców niemiecko-włoskich oraz całkowitym oczyszczeniem Afryki Północnej z wojsk Osi; ceną były straty sprzymierzonych sięgające ok. 70 tys. żołnierzy. *
*
*
Niefortunna rozmowa Zeitzlera z Hitlerem zakończyła się wysłaniem o 8.30 depeszy następującej treści: "Do 6 armii. Ftihrer zamierza skoncentrować 6 armię w rejonie obecnego Frontu Wołżańskiego. LI korpus armijny - w rejonie obecnego Frontu Północnego, na ogólnej linii: mijanka na 564 km -Karpowka-Marinowka ( ... ), aby pozbywać się możliwie niewielkiej ilości ciężkiej broni i sprzętu. Jedno cześnie należy uderzeniem rozszerzyć rejon koncentracji w ogólnym kierunku na Kotielnikowo ( ... ). Obecny Front Wołżański LI korpusu armijnego utrzymać za wszelką cenę. Zaopatrzenie drogą powietrzną przez użycie dalszych stu maszyn Ju-52 w organizacji" 18. Z depeszy wynikało niedwuznacznie, że należało zorganizować fortecę Stalin " grad" i utrzymać ją za wszelką cenę. Tymczasem dowódcy korpusów 6 armii byli temu stanowczo przeciwni. Dowódca LI korpusu, gen. Seydlitz, 23 listopada wieczorem wydał, jak wspomniano wyżej, 60 DZmot. i 94 DP rozkaz, by spaliły swoje magazyny, zniszczyły umocnienia i wycofały się z północnych rejonów Stalingradu. Wzniecono setki pożarów, palono koce, żywność, zapasy mundurów i butów, niszczono maszyny do pisania, dokumenty i mapy. Zaalarmowane pożarami wojska radzieckie przystąpiły do ataków. Wycofująca się z rejonu Spartanowki 94 DP straciła około 1000 żołnierzy. Ucierpiała też utrzymująca pozycje w Fabryce Traktorów 389 DP. Kiedy do Hitlera dotarła wiadomość o wycofywaniu się LI korpusu piechoty, wpadł we wściekłość, za winnego tej decyzji uznał Paulusa i podjął decyzję o podziale ,,kotła" na strefy. Dowódcąjednostek w północnej części "kotła" mianował właśnie Seydlitza, którego wówczas uznał za fanatyka obrony". " Informacja o tej decyzji Hitlera dotarła do 6 armii 25 listopada o godz. 6.00, Paulus udał się więc do odległego o kilkaset metrów SD LI korpusu i wręczył gen. 18 Ibidem,
264
s.
286.
Seydlitzowi rozkaz fiihrera. Teraz jest pan całkowicie samodzielny i może wyrwać " się z okrążenia" - stwierdził ironicznie. Słowa te były reakcją na złożone przez Seydlitza memorandum, w którym m.in. czytamy: "Otrzymawszy rozkaz z 24. 1 1 .42, dotyczący kontynuacji działań bojowych, zdając sobie sprawę z powagi chwili, czuję się w obowiązku raz jeszcze przedstawić na piśmie swą ocenę sytuacji, której słuszność potwierdzona została wydarzeniami ostatnich 24 godzin. Armia stoi przed jedyną alternatywą: albo przebije się na południowy zachód - w ogólnym kierunku na Kotielnikowo, albo czeka ją zguba w ciągu paru dni. Wywody niniejsze wynikają z trzeźwej oceny rzeczywistej sytuacji: 1 . W związku z tym, że już na początku bitwy nie mieliśmy żadnych zapasów środków zaopatrzenia, przesądzający przy podejmowaniu decyzji staje się problem materiałowego zaopatrzenia wojsk. Stan zaopatrzenia wojsk LI KA na 23 . 1 1 . w końcu dnia przesyłam w załączeniu. Liczby mówią same za siebie". Dalej Seydlitz twierdzi, że zaopatrzenie armii z powietrza jest nierealne, gdyż nawet gdyby zaopatrywało ją 500 samolotów transportowych (a nie obiecanych 1 30), to nie mogą one dostarczyć więcej niż 1 000 ton materiału, co na potrzeby 200-tysięcznej armii jest niewystarczające. Punkt 2. memorandum poświęcił przewidywanym działaniom Rosjan, a trzeci - deblokadzie, której skuteczność uzależniał od szybkiego jej rozpoczęcia, co jednak wówczas było niemożliwe. Koncentracja dwóch dywizji pancernych w re jonie Kotielnikowa nie wystarczała, a innych zmotoryzowanych jednostek nie było. W punkcie 4. Seydlitz wręcz stwierdził: ,jeśli armia ma nie ulec zagładzie, natychmiast musi otrzymać inny rozkaz lub sama podjąć inną decyzję. Idea świa domego poświęcenia armii nie wytrzymuje żadnej dyskusji ze względu na konsek wencje zarówno operacyjne, jak też polityczne i moralne" . W punkcie 5. Seydlitz dokonał konfrontacji stanu zaopatrzenia i czasu potrzeb nego do wykonania posunięć operacyjnych z uwzględnieniem warunków klimatycz nych, braku wsparcia lotniczego itp. W punkcie 6. dowodził konieczności porzucenia Stalingradu i rozerwania pierścienia okrążenia w kierunku na Kotielnikowo. "Perspektywy powodzenia przebicia się - napisał - są tym większe, że dotych czasowe walki wielokrotnie wykazały niewielką wytrzymałość piechoty przeciwnika w otwartym terenie oraz że na krótkich odcinkach na wschód od Donu oraz na odcinku rzeki Aksaj stoją jeszcze nasze siły. Ze względu na czynnik czasu, próbę przebicia się należy przygotować i wykonać niezwłocznie. Każda chwila zwłoki zmniejsza szanse powodzenia, z każdą chwilą zwłoki spada liczba żołnierzy i amu nicji (...)" . Wreszcie - konkludował gen. Seydlitz - jeśli Naczelne Dowództwo Wojsk " Lądowych natychmiast nie zmieni rozkazu o utrzymaniu obrony okrężnej, to obowiązek wobec armii i narodu niemieckiego przemożnie nakazuje mi przyznanie sobie samemu skrępowanej przez ten rozkaz swobody działania i zrobienie użytku 265
z istniejących jeszcze możliwości zapobieżenia katastrofie przez przeJscle do natarcia. Stawką jest całkowita zagłada 200 tys. żołnierzy i przepadek całego ich uzbrojenia. Innego wyjścia nie ma. Podpisano: von Seydlitz, generał artylerii " . Na dokumencie tym szef sztabu armii dopisał:
Naszym zadaniem nie jest " zawracanie głowy Flihrerowi, a generała von Seydlitza - dowódcy armii " 19. Taka parafa gen. Schmidta świadczyła dobitnie, że nie myślał on poważnie o ratowaniu okrążonej armii. Gen. Seydlitz, który deblokował zgrupowanie
16 armii pod Demiańskiem, wiedział natomiast doskonale, czym może zakończyć się niezdecydowanie i bezczynność w sytuacji, w jakiej znalazła się 6 armia. Znał on walory niemieckiego żołnierza i wierzył w jego ducha bojowego, dopóki nie złamią go głód i choroby. Wartość niemieckiego żołnierza doceniali też dowódcy radzieccy. Oto co na ten temat pisał marszałek Żukow: Co się tyczy sprawności bojowej niemieckich żołnierzy i oficerów, ich wy " szkolenia specjalistycznego i wojskowego wychowania, to bezwzględnie osiągnęli oni wysoki poziom we wszystkich rodzajach wojsk. A szczególnie w wojskach pancernych i w lotnictwie. W walkach i w służbie polowej żołnierz niemiecki znał swój fach, był uparty, pewny siebie i zdyscyplinowany. Mieliśmy więc do czynienia z doświadczonym 2o i silnym wrogiem, któremu wyrwać zwycięstwo nie było łatwo" . Wojska 6 armii, powstrzymując nacierające armie radzieckie, umacniały się, tworząc ,jeża" , głównie na dawnym radzieckim środkowym pierścieniu obronnym. Ci radzieccy dowódcy, którzy uczestniczyli w jego budowie, jak generałowie Tołbuchin i Szumiłow, żartobliwie wyrzucali sobie solidność wzniesionych umoc nień. Mimo więc nalegań Kwatery Głównej, by przyspieszyć likwidację okrążonego zgrupowania, które oceniano wciąż na 80-90 tys. żołnierzy, wszystkie armie utknęły przed niemieckimi pozycjami. Tylko 2 1 i 65 armiom Frontu Dońskiego udało się zdobyć Pieskowatkę i Wiertiaczy. Kwatera Główna (a więc Stalin) musiała się zgodzić na skrupulatne przygotowanie nowej operacji, której nadano kryptonim Pierścień" . " W tym czasie, gdy wojska Rokossowskiego i Jeremienki ściskały wewnętrzny pierścień okrążenia, wojska gen. Watutina, l armia gwardii gen. Leluszenki i 5 armia pancerna gen. Romanienki organizowały obronę na osiągniętych rubieżach rzek Kriwa i Czyr. W ocenie płk. Hansa Doerra, oficera łącznikowego przy dowódcy
4 armii rumuńskiej, był to błąd. Pisze on: ,,( ... ) było dla nas szczęściem, że Rosjanie, po przeprowadzeniu operacji przeciwko 6 armii, zrobili przerwę dla umocnienia frontu okrążenia. Umożliwiło to dowództwu Grupy Armii
«B» wstrzymanie odwrotu
i rozmieszczenie na rubieży rzeki Czyr rumuńskiej 3 armii, której znaczna część już przeprawiła 19
20
266
się
przez
rzekę
Wojenno-istoriczeskij żurnal, s . 414.
G . Ż u k o w , op. cit.,
z.
Czyr
2, 1963,
s.
w jej
78-81 .
górnym
biegu
na
zachód
[ . . . ].
Zrównoważonemu i opanowanemu dowódcy 3 armii rumuńskiej udało się zapano wać nad swymi wojskami" 2 1 . Należy dodać, że nie tylko, gdyż na przełomie listopada i grudnia niemieckie korpusy XXIX armijny i XLVIII pancerny Gego resztki, które przebiły się z Czer nyszewskiej), wsparte przez artylerię i lotnictwo, podjęły próbę przełamania pozycji obrony Frontu Południowo-Zachodniego i przebicia korytarza do 6 armii na południe od Ryczkowskiego i na północ od Niżnie-Czyrskiej . Częścią sił udało się im jednak dotrzeć tylko do Donu i przeprawić się na lewy brzeg rzeki, tworząc tam przyczółek odległy o 40 km od okrążonego zgrupowania 6 armii. Zaniepokoiło to w najwyższym stopniu Stalina, który rozkazał gen. Wasilewskiemu przyczółek zlikwidować. Zadanie to powierzono nowo utworzonej 5 armii uderzeniowej, wzmocnionej w tym celu 7 korpusem pancernym. Również 5 1 armia gen. Trufanowa z Frontu Stalingradzkiego, nacierając na południowy zachód, wyszła na rubież Wierchnie-Kurmojarska-stacja kolejowa Gremiaczy-Obilnoje, na której zaczęła się umacniać. W ten sposób powstał ze wnętrzny pierścień okrążenia, który przebiegał w odległości 40-1 00 km od pierś cienia wewnętrznego. Rozciągał się on na SOO-kilometrowym froncie, na którym przewagę miały wojska niemieckie i rumuńskie. 1 grudnia stosunek sił w ludziach wynosił tu 1 : 1 ,4 na korzyść Niemców (375 tys. żołnierzy radzieckich do 536 tys. niemieckich i sprzymierzonych). Również w czołgach strona radziecka ustępowała niemieckiej w stosunku 1 : 1 ,3 (332 i 430), a przeważała tylko w artylerii ( 1 , 1 : 1 ). Przewaga ta była jednak iluzoryczna, gdyż woj ska niemiecko-rumuńskie były w dużym stopniu resztkami rozbitych dywizji i brygad. Organizowano z nich oraz z komend tyłowych, pododdziałów ochrony sztabów, jednostek służb, pododdziałów roboczych i naziemnych lotniczych, wojsk kolejowych i in., tzw. grupy bojowe o nazwach od nazwisk dowódców. I tak dowódcy 3 armii rumuńskiej, organizującej obronę ocalałymi z pogromu jednostkami na rubieży od stacji kolejowej Czyr, przez Surowikino i Obliwską, do Warłamowa, dowódca Grupy Armii "B " przydzielił niemieckie grupy bojowe "Stumpfeld" i "Sprang", a 30 listopada - jeszcze grupę Stachel", złożoną z jednostek naziemnych VIII KLot. Z przybyłego na wzmoc " nienie XVII KA gen. Karla Hollidta oraz z resztek I i II rumuńskich korpusów armijnych utworzono Grupę Operacyjną Hollidt". " Na odcinku radzieckiego Frontu Stalingradzkiego, między Donem a Stepem Kałmuckim z resztek rozbitej 4 armii rumuńskiej i wzmocnień niemieckich utwo rzono zgrupowanie armijne "Hoth". Zmontowanie grupy armijnej "Hoth" nie byłoby możliwe bez 6 DPanc. gen. Raussa, którą Hitler 3 listopada rozkazał przenieść z Francji wraz z dwiema dywizjami piechoty celem zasilenia Grupy Armii "B ", dla zabezpieczenia tyłów 3 armii rumuńskiej i 8 armii włoskiej . Dwie pozostałe dywizje pancerne LVII KPanc. 23 i 1 7 , przeniesione z Kaukazu - nie przedstawiały większej wartości bojowej. Na całym Froncie Wschodnim nie było -
2 1 H. D o e r r, op. cit., s. 8 1 .
267
wówczas pełnowartościowych, pancernych i zmotoryzowanych związków taktycz nych Wehrmachtu. Dlatego jedynym realnym rozwiązaniem był odwrót na skrócone pozycje za Doniec i Mius. Utrzymanie zdobyczy terytorialnych, uzyskanych w let niej kampanii, okazało się nie tylko mrzonką, ale wręcz pułapką, która doprowadziła do skazania 6 armii na zagładę. Inna sytuacja była na wewnętrznym froncie okrążenia. Tu początkowo przewagę miała strona radziecka: w ludziach i czołgach 1 ,4: 1 , a w artyleńi 1 ,6: 1 . Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej, w obawie przed próbą deblokady 6 armii, zabrało jednak z Frontu Dońskiego trzy dywizje piechoty i cztery pułki artyleńi ppanc., wzmacniając nimi Front Południowo-Zachodni. Jednocześnie nakazało gen. Jere mience wzmocnić swój odcinek frontu zewnętrznego 4 KZmech., 1 3 KPanc., 85 BPanc. i 35 pez. W wyniku tych przesunięć siły stron w wewnętrznym pierścieniu blokady zostały wyrównane, toteż próby zacieśnienia go i rozcięcia nie powiodły się, zwłaszcza że z powodu ciągłego spływu lodu na Wołdze zaopatrzenie Frontu Stalingradzkiego było wielce utrudnione i odczuwał on braki amunicji i paliwa. W pierwszej dekadzie grudnia wojska radzieckie przeprowadziły operacje zaczepne zarówno na froncie zewnętrznym, jak i wewnętrznym. W operacji przeciw ko 6 armii usiłowały rozciąć okrążone zgrupowanie z dwóch stron, w ogólnym kierunku na Gumrak: wojska Frontu Dońskiego z zachodu na wschód, a Frontu Stalingradzkiego - z południowego wschodu na zachód. Ta myśl przewodnia towarzyszyła wojskom radzieckim aż do zakończenia likwidacji stalingradzkiego kotła. Gen. Rokossowski od początku uważał, że operacją powinien kierować jeden dowódca. Stalin zwlekał jednak z decyzją, a gen. Wasilewski, koordynujący dzia łania obydwu frontów, nalegał na niezwłoczne rozpoczęcie natarcia. Mimo długo trwałego przygotowania artyleryjskiego i zużycia zapasów amunicji, nie przyniosło ono jednak spodziewanego efektu. Wojska Frontu Stalingradzkiego (62 i 64 armia) osiągnęły nieznaczny sukces terenowy w rejonie Kuporosnoje, a wojska Frontu Dońskiego - w rejonie Karpowki (2 1 armia) oraz Baburkina (65 armia). Przyczyną takiego stanu rzeczy była duża gęstość operacyjna wojsk niemieckich, które w dodatku dobrze się umocniły i wykorzystały długotrwałe przygotowanie artyleryjskie do podciągnięcia odwodów. Okrążone wojska, liczące siedemnaście dywizji 6 armii i pięć 4 armii pancernej (włączonych do 6 armii) oraz jednostki artylerii, ciężkich moździerzy i artyleńi przeciwlotniczej, dywizjony dział samobież nych, dwanaście samodzielnych batalionów saperów i in., osiągnęły na 170-kilo metrowym froncie gęstość operacyjną 8 km na jedną dywizję. Po 9 dniach walk stało się więc oczywiste, że tymi siłami, którymi dysponują obydwa fronty, nie da się dokonać likwidacji okrążonego nieprzyjaciela. Kwatera Główna zdecydowała się więc wzmocnić wojska Frontu Dońskiego świeżą 2 armią gwardii gen. Malinow skiego. Wraz z przedłużającą się likwidacją okrążonego zgrupowania stalingradzkiego wzrastała groźba zewnętrznej jego deblokady. Za najbardziej niebezpieczny uznany
268
został odcinek na styku frontów Stalingradzkiego i Południowo-Zachodniego w re jonie Wierchnie-Czyrskiej , gdzie wojska niemieckie znajdowały się - jak wspo mniano - w odległości zaledwie 40 km od pierścienia okrążenia. Zadanie odrzucenia ich otrzymała 5 armia pancerna gen. Romanienki, wzmocniona czterema dywizjami piechoty z Frontu Dońskiego. Do realizacji powierzonego zadania gen. Romanienko ześrodkował w rejonie Obliwska-Ryczkowski część dywizji piechoty, korpus i brygadę pancerną, dwa korpusy kawaleńi oraz osiem pułków artyleńi wzmoc nienia. Natarcie 5 armii pancernej, rozpoczęte dwie godziny po zdobyciu przyczółka na rzece Czyr, wskutek przeciwnatarcia niemieckiego zostało przerwane do nia, a po jego wznowieniu w rejonie Surowikino z udziałem
l
7 grud
KPanc. gen. mjr.
Butkowa i ponownym sforsowaniu Czyru przybrało formę boju spotkaniowego z wykonującą przeciwuderzenie 1 1 DPanc. gen. Balcka i 336 DP. 10 grudnia te dwie dywizje niemieckie oraz
7
dywizja lotniczo-polowa i pododdziały 296 DP
podjęły przeciwnatarcie, w wyniku którego wojska radzieckie wycofały się na pozycje wyjściowe. Tam, pod ogniem artyleńi rakietowej, Niemcy zaniechali ataków. Walki te charakteryzowały się dużą różnorodnością form, wysoką manew rowością i współdziałaniem piechoty, artyleńi i czołgów z lotnictwem, które z obu stron aktywnie wspierało działanie wojsk lądowych. Ponieważ 5 armii pancernej nie udało się opanować rejonu Niżnie-Czyrs ka-Tormosin-Morozowska, 8 grudnia Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej postanowiło wprowadzić na tym kierunku 5 armię uderzeniową, na czele której stanął dotychczasowy zastępca gen. Jeremienki, gen. lejtn. Popow. Armia ta odegrała ważną rolę w przekreśleniu planu deblokady 6 armii.
xn
Krach "burzy zimowej " Krótkie dni w końcu listopada były chłodne, ciemne i mokre. Od 25 normę " chleba zmniej szono w "kotle do 200 g, ograniczono także mięso, kiełbasę i tłuszcz. Poza tym w Gorodiszczu nie odczuwało się, że armia jest okrążona. Na Froncie Stalingradzkim panowała cisza, nie napływał więc, jak uprzednio, potok rannych. Nie trwało to jednak długo; artyleria wznowiła ostrzał i to nie tylko w nocy, ale i w dzień. Umacniano schrony; wykopano je też dla samochodów. Mimo to codziennie ginęli ludzie, bo przecież trzeba było rannym dostarczać żywność, a zwłaszcza opał. Trzy razy dziennie dostawali oni rzadką zupę; w sumie wychodziło jej
1 500
litrów. Obok dwóch kuchni stacjonarnych rozwinięto więc aż dziesięć
polowych. Opał wydobywano z rozwalonych domów, bo lasów w pobliżu nie było. Specjalne drużyny wysyłano po niego do Stalingradu, lecz i tam trudno było go zdobyć, a po przewiezieniu należało jeszcze obronić go przed zakusami ze strony przełożonych. Tymczasem zima stawała się coraz surowsza, a żołnierze niemieccy nie byli do niej przygotowani. Głębokie przekonanie, że Stalingrad zostanie rychło zdobyty, sprawiło, iż składowi osobowemu 6 armii nie wydano w porę zimowego umundurowania. Teraz znajdowało się ono w transportach, które do Stalingradu nie mogły dotrzeć. 76 wagonów blokowało stację kolejową w Jasienowcu,
17
-
w Charkowie, 41
-
w Kijowie i 19
-
we Lwowie.
Przenikliwy, wschodni wiatr powodował zamiecie i przedmuchiwał na wskroś odzież. Szare, wilgotne dni coraz częściej ustępowały mroźnym. Ogromne, jaskrawe słońce ukazywało się na horyzoncie i śnieżna, błyszcząca równina skrzyła się wszystkimi kolorami tęczy. Śnieg tak błyszczał i migotał w słońcu, że od patrzenia na niego bolały oczy. Niemieccy żołnierze nigdy przedtem nie widzieli takiej zimy, ale puste żołądki nie pozwalały im docenić tych wspaniałych widoków. Cierpieli straszny głód. Po Gorodiszczu niewielkimi grupami włóczyli się żołnierze rumuńscy w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Wychudli i zarośnięci, straszyli swoim widokiem. Niektórzy za porcję zupy nosili wodę do kuchni lub zbierali drewno na opał, lecz byli już tak wycieńczeni, że padali przy pracy i zamarzali w śniegu. O wiele gorzej mieli żołnierze jednostek bojowych, zwłaszcza tych, które " ulokowały si� we wschodniej części "kotła . W ocalałym pamiętniku oficera artylerii takiego oddziału zachował się następujący zapis: "Straszliwe zimno w nocy.
27 1
Jak długo jeszcze będziemy spać pod gołym niebem? Już nie można wytrzymać. W dodatku te straszliwe wszy . " ..
I.
Kopanie transzei i schronów podczas mrozu było ciężką pracą. Nie pomagało nawet rozpalanie ognisk. Starano się więc do tej morderczej pracy zapędzić hiwi" " lub jeńców. Brakowało drewna, rozbierano więc domy w pobliskich wioskach, nie zważając na protesty ich mieszkańców. Żołnierze zabierali najpierw drzwi i okna, później rozbierali dachy i ściany... Drewnem obijali schrony, zwłaszcza dla oficerów. Niektóre z nich były wprost luksusowe, z gramofonami, a nawet pianinami. Wy glądało na to, że ich mieszkańcy zamierzali w nich doczekać wiosny. Takich luksusów nie mieli jednak żołnierze. Ich bytowanie w okopach przypo minało warunki z I wojny światowej . Ponieważ nie można było wykopać latryn, załatwiano się na łopaty. Często jedynym ciepłym płynem, którym można było opłukać zabłocone ręce, był własny mocz. Spali ułożeni jak sardynki w płytkich zagłębieniach, pokrytych brezentem. W tych warunkach szerzyły się choroby, panowała dyzenteria i tyfus. W nocy po twarzach śpiących biegały myszy. Wszy stkim we znaki dawał się głód. Pewnego grudniowego dnia ltn. RUble wybrał się do dywizyjnego magazynu żywnościowego opodal Gumraku. Szef służby intendenckiej poinformował go, że magazyn jest prawie pusty. - Mogę panu powiedzieć w sekrecie - wyjawił - że 6 armia powinna mieć około 250 tys. dziennych racji żywnościowych. Potrzebuje też oczywiście amunicji, paliwa, środków medycznych, ciepłych mundurów. Według moich obliczeń, powin niśmy codziennie otrzymywać od 900-1200 ton ładunków. - A ile otrzymujemy w rzeczywistości? - W ostatnich dziesięciu dniach nasze składy dostały mniej niż 1/10 tego, czego potrzebują. Na początku okrążenia mieliśmy 7-dniowy zapas żywności. Wkrótce nie będziemy mieli ani jednego konia. Przed zapadnięciem zimy wszystkie konie, które uznano za zbędne w walkach pozycyjnych, odesłano za Don ze względu na brak paszy. Pozostawiono jedynie absolutnie niezbędne minimum. Tą decyzj ą pozbawiono nas potencjalnych zapasów mięsa. Całą nadzieję pokładam w tym, że nas deblokują z zewnątrz. - Aby dostarczyć 1 200 ton ładunku - kontynuował intendent - potrzeba 600 samolotów transportowych Ju-52 lub 800 He- I I I . Jeśli nawet przyjąć, że każdy samolot mógłby lecieć 2-3 razy dziennie i tak trzeba 200-300 maszyn, a przecież należy założyć, że co dwudziesty samolot zostanie zestrzelony lub będzie miał kraksę, na lotnisku czy w powietrzu. Piloci transportowców mówią, że podczas każdego lotu ryzykują, iż dostaną się w strefę oblodzenia maszyn, a to pewna katastrofa. Innym niebezpieczeństwem są radzieckie myśliwce, dla których ciężkie transportowce są łatwą zdobyczą: osłony myśliwskiej prawie nie mają, bo myśliwce 6 armii zostały przeważnie zniszczone, a dla tych, które ocalały i tak nie ma paliwa 2. l A. B e e v o r, op. cit., s. 264. 2 O. R fi h l e, op. cit., s. 1 8-2 1 .
272
Głodni, zamknięci w kotle" żołnierze nie mieli pojęcia o trudnościach zaopat " rzeniowych 6 armii. O ile początkowo przyjęli bez szemrania drastyczne zmniej szenie racji żywnościowych, to po pierwszym tygodniu zaczęli dopytywać się o perspektywy najedzenia się do syta. Tymczasem wobec ograniczenia dostaw lotniczych sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna Z obiecanych Paulusowi przez Hitlera 100 Junkersów, które miały każdego dnia przylatywać do ,,kotła", docierało najwyżej 30. Już 24 listopada stracono 22 samoloty transportowe, ze strzelone przez Rosjan bądź zniszczone w wypadkach. Flotę transportowców mu siano uzupełnić bombowcami He- 1 1 1 , które wycofano z lotów bojowych. Gen. Richthofen telefonicznie przekonywał gen. płk. Hansa Jeschonnka, że zaopatrywanie armii drogą powietrzną jest niemożliwe, lecz ten bez marszałka Rzeszy Goringa, który wyjechał do Paryża, nie odważył się interweniować u Hitlera. Wprawdzie w drugim tygodniu okrążenia, do 6 grudnia, dostarczono do "kotła" 520 ton ładunku (w pierwszym tygodniu 350 ton), ale w tym jedynie 24 tony stanowiła żywność. Żołnierze cierpieli coraz większy głód, lecz wierzyli, że do świąt Bożego Narodzenia ich cierpienia się skończą. Byli przekonani, że Hitler odblokuje ,,kocioł", a potem czeka ich zasłużony wypoczynek we Francji czy Grecji. *
*
*
Organizację deblokady Hitler powierzył dowódcy Grupy Armii "Don". Została ona utworzona już w połowie września i miała zgrupować coraz liczniej napływające wojska rumuńskie oraz niemieckie i wypełnić lukę między Grupami Armii A" " i B ". Jej sztab mieścił się w Rostowie, a dowództwo miał objąć rumuński marszałek " Antonescu, lecz nie zgodził się na przyjęcie tej funkcji przed zakończeniem bitwy o Stalingrad. Zastępował go więc czasowo szef niemieckiej misji wojskowej w Rumunii, gen. Hauffe. Praktycznie dowództwo Grupy Armii ,,Don" zaczęło funkcjonować od 25 listopada, a na jego czele stanął feldmarszałek Erich von Manstein. Manstein był synem pruskiego generała Edwarda von Lewinskiego i miał żydowskich przodków, do czego przyznawał się w gronie bliskich przyjaciół. Adoptowany przez gen. von Mansteina, również wybrał karierę wojskową. Był kadetem, junkrem, a w 1914 roku ukończył Akademię Wojskową. W pierwszej wojnie światowej uczestniczył w najważniejszych bitwach i kampaniach na niższych stanowiskach dowódczych i sztabowych. W okresie międzywojennym nie zdjął munduru, a błyskawiczną karierę zrobił w Wehrmachcie, zostając w 1938 roku zastępcą szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, gen. Becka. Uczestniczył w agresji na Czechosłowację i Polskę. W wojnie polsko-niemieckiej był szefem sztabu Grupy Armii Południe", dowodzonej przez gen. von Rundstedta. Jako szef " sztabu Grupy Armii ,,A" zaproponował nowy plan rozgromienia Francji i z tej racji został uznany za ,,naj lepszy umysł operacyjny" niemieckiego Sztabu Generalnego. W wojnie ze Związkiem Radzieckim dowodził LVI korpusem pancernym 16 armii 18
- Stalingrad
273
gen. Buscha, nacierającej w kierunku Leningradu. 1 7 września 194 1 roku (po śmierci w wypadku lotniczym gen. Schoberta) objął dowództwo 1 1 armii naciera jącej na Krym. Po zdobyciu Sewastopola, w początkach lipca 1942 roku mianowany został feldmarszałkiem i wraz z częścią 1 1 armii przeniesiony pod Leningrad, który miał ostatecznie zdobyć we wrześniu; powierzone mu wojska zostały jednak użyte do walk obronnych. Manstein nie lubił Goringa, gardził Himmlerem. Potrafił też zjadliwie wyrażać się o Hitlerze. Swego jamnika wyuczył podnoszenia łapki na hasło
Heil Hitler". " Żona Mansteina była gorącą zwolenniczką fiihrera, a on sam trzymał się z dala od konspiracji przeciwko Hitlerowi, posłusznie realizując jego instrukcje o bezwzględ nym traktowaniu Żydów i komunistów. W rozmowach z feldmarszałkiem i wysyłanych do niego rozkazach Hitler podkreślał dobitnie, że dowodzone przez niego wojska mają za zadanie doprowadzić do deblokady armii Paulu sa. Przenoszący się spod Leningradu pod Stalingrad Manstein zatrzymał się w Witebsku, by w dowództwie Grupy Armii Środek" " uzyskać - na polecenie szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, gen. Zeitzlera - wstępne dane o sytuacji na południowym odcinku frontu. Dowódca Grupy Armii Środek", feldmarszałek Hans GOnther von Kluge, był " jednym z nielicznych wyższych oficerów gotowych przyłączyć się do konspiracji. Pozostawał on pod wpływem jednego z czołowych opozycjonistów-antyhitlerow ców, Henninga Trescowa. Ten z kolei w Mansteinie upatrywał przyszłego dowódcę, władnego przeciwstawić się Hitlerowi. Do zasadniczych zmian miała doprowadzić Wehnnacht dramatyczna klęska; Kluge powiedział więc Mansteinowi, że 6 armia znajduje się w rozpaczliwej sytuacji i pokazał mu to na mapie. W konkluzji przekonywał Mansteina, że należy skończyć z sytuacją, w której Hitler kontroluje ruchy jednostek do szczebla batalionu. Wreszcie powiedział: ,,Muszę cię uprzedzić, że to, iż nasze siły przetrwały zeszłoroczny kryzys zimowy, Ftihrer uznał nie za dowód wysokiego morale żołnierzy i wynik naszej ciężkiej pracy, ale wyłącznie za rezultat swojej własnej zręczności i stanowczości".
° tym, jaki skutek wywołało urabianie" Mansteina przez Klugego, przekonał " się kuzyn Trescowa, ltn. Aleksander Stahlberg, umieszczony przez konspiratorów
w sztabie feldmarszałka. Gdy w pociągu wiozącym Mansteina na południe Stahlberg usłyszał, że feldmarszałek był spokrewniony ze zmarłym w 1 934 roku prezydentem Hindenburgiem, zaczął się głośno zastanawiać, który z obecnych feldmarszałków może okazać się
zbawcą ojczyzny", gdyby Niemcy poniosły totalną klęskę. " Oczywiście nie ja" - przerwał mu natychmiast Manstein 3.
"
Mało optymistyczną ocenę sytuacji uzyskał też Manstein w dowództwie Grupy
Armii B" w Starobielsku. Okazało się bowiem, że Grupa Armii ,,Don" może " dysponować znacznie mniej szymi siłami, niż przypuszczał. Większość powierzo nych mu wojsk stanowiły częściowo rozbite rumuńskie 3 i 4 armia, a z niemieckich 3
A. B e e v o r, op. cit.,
274
s.
256-257.
związków operacyjnych grupa dowódcy XVII KA gen. Karla Hollidta, XLVIII KPanc. gen. Otto von Knobelsdorffa i mniejsze, doraźnie tworzone grupy bojowe, powstałe z rozbitków oraz żołnierzy służb tyłowych, kolejowych i in. Grupowały one ludzi w większości zupełnie nie przygotowanych do działań w charakterze piechurów. Energiczny dowódca 3 armii rumuńskiej oraz jego niemiecki doradca, płk Walther Wenck, organizowali obronę na rubieży: stacja kolejowa Czyr i przyczółek w tym rejonie-stacje Dmitrijewska, Surowikino, Obliwska-Warłamow. Początkowo zamierzano zorganizować obronę na północ od linii kolejowej Morozowski-Stalin grad, która miała zaopatrywać 6 armię, lecz plan ten zrealizowano tylko częściowo. Sztabowi 3 armii rumuńskiej podporządkowano sztaby następujących grup bojowych: "Stumpfelda" (szefa artylerii 1 08 DP), która zajęła obronę na prawym skrzydle do Obliwskiej włącznie, i "Spangla" (szefa tyłowego rejonu frontu), która osłoniła lewe skrzydło armii do Warłamowa. Dalej na północ udało się zorganizować obronę na rubieży rzeki Czyr, a przybyły 24 listopada do rejonu Niżnego Astachowa XVII KA odrzucił wojska radzieckie od górnego brzegu Czyru w kierunku wschod nim, zajął przyczółek w rejonie Bokowskiej i uderzaj ąc na północ doliną rzeki Liski zdobył Dubowski. Od tej miejscowości do styku z 8 armią włoską 40-kilometrowy odcinek frontu był słabo broniony. 26 listopada do obrony Czyru włączył się XLVIII KPanc., który przebił się z okrążenia w rejonie Czernyszewskiej. Zajął on odcinek między 3 annią rumuńską a XVII KA. Gdy zaś 30 listopada z tyłów podeszła grupa "Stachela" (VIII KLot.) i zajęła obronę między grupami " " "Stumpfelda i "Spangla , sytuację w wielkim łuku Donu można było uznać za ustabilizowaną. Obronę zachodniego brzegu Donu od ujścia Aksaju do przyczółka w Wierchnie -Czyrskiej zajęła grupa "Adama" (później grupa "Abrahama"), która miała też za zadanie bronić przyczółka ryczkowskiego. W rejon łuku Donu podciągano też 336 DP i 1 1 DPanc. w nadziei na zorganizowanie z rejonu Tormosina wspo magaj ącego uderzenia deblokującego 6 annię. Plany te pokrzyżowały radzieckie ataki nad Czyrem. Płynny wciąż front między Donem a Manyczem, w tzw. Stepach Kałmuckich, utrzymywały związki niemieckiej 4 armii pancernej, wspie rane przez resztki 4 armii rumuńskiej. żadna z niemieckich dywizji nie miała pełnych stanów bojowych 4. Zaniepokojony tą sytuacją i pesymistyczną prognozą gen. Weichsa, Manstein połączył się z gen. Zeitzlerem. Szef Sztabu Wojsk Lądowych wyjaśnił, że do połowy grudnia Grupie Annii ,,Don" zostaną przydzielone świeże siły - cztery dywizje piechoty, dywizja strzelców górskich, trzy dywizje pancerne, polowa dywizja lotnicza i dywizja artylerii przeciwlotniczej, a także dwa sztaby szczebla korpuśnego: XVII korpusu armij nego i LVII korpusu pancernego - które zostaną użyte do deblokady 6 armii. Po tej rozmowie feldmarszałek poczuł przypływ 4 W. I w ił n o w s k
i, Operacja stalingradzka,
cz.
II, WPH
nr
4/1962, s. 1 18-1 19.
275
optymizmu. Humor jeszcze bardziej mu się poprawił, gdy w Charkowie spotkał gen. Erharda Raussa, dowódcę 6 DPanc., pospiesznie przerzuconej z Francji. Skierował ją prosto w rejon Kotielnikowa, na który nacierały dywizje piechoty i kawalerii radziec kiej 5 1 armii. 27 listopada jednostki 6 DPanc., wyładowując się pod ogniem radzieckiej artylerii, przeprowadziły kontratak i wyparły z miasta oddziały Armii Czerwonej . Wojskom niemieckim nie udało się jednak odzyskać ważnej rubieży wodnej , rzeki Aksaj Jesaułowski, która miała stanowić podstawę wyjściową do operacji deblokującej. Po przybyciu do Nowoczerkaska, który Manstein wybrał na swoje SD, mimo że od Stalingradu dzieliło go aż 240 km, feldmarszałek dość szybko zapoznał się z sytuacją na froncie. Nie wyglądała ona wesoło. Dopiero tu, na miejscu, okazało się, że za szumną numeracją i obiecującymi nazwami związków operacyjnych i taktycz nych kryją się rozbite, często już szczątkowe jednostki. Z dwudziestu jeden rumuń skich dywizji operujących w pasie Grupy Armii Don" osiemnaście było rozgromio " nych, w tym dziewięć całkowicie; pełną zdolność zachowały jedynie dwie dywizje kawalerii. 4 armia pancerna Hotha, w skład której jesienią 1 942 roku wchodził XLVIII KPanc. oraz dwa korpusy armijne (w tym jeden rumuński), została w trakcie radzieckiego przeciwuderzenia częściowo rozbita i - co najważniejsze - rozczłonko wana. Doraźnie utworzonemu zgrupowaniu arrninijnemu gen. Hotha podlegała jedna dywizja niemiecka i kilka rozbitych niemieckich i rumuńskich związków taktycznych. Zgrupowanie to osłaniało front niemiecki między Donem a Stepami Kałmuckimi. 25 listopada około południa z Nowoczerkaska wysłano do sztabu 6 armii radiogram następującej treści: ,,z dniem 26. 1 1 . przejmuję dowództwo nad Grupą Armii «Don». Uczynimy wszystko, aby Was uwolnić. Na razie chodzi o to, aby armia, utrzymując Wołgę i Front Północny, zgodnie z decyzją Ftihrera jak najszybciej zorganizowała do stateczne siły dla choćby przejściowego wyrąbania korytarza zaopatrzeniowego na " południowy zachód. Manstein . W związku z zamierzoną operacją deblokady 6 armii Grupa Armii Don" " objęła ponad 550-kilometrowy odcinek frontu od rzeki Manycz na południu (linia " rozgraniczenia z Grupą Armii A ) do Donu w m. Wieszenska na północy (roz " graniczenie z Grupą Armii B"). Zostały jej podporządkowane: " - zgrupowanie armijne "Hoth" w składzie 26 DZmot., DZmot. SS "Wiking", rumuńska 4 armia (VI i VII korpusy armijne oraz korpus kawalerii), grupy bojowe " "Birkenbila i ,,Pannwitza", 1 5 DPD, LVII KPanc. (6 i 23 dywizje pancerne), " 17 DPanc. (przybyła później) grupa Adama , wzmocniona 384 OP i grupa " Stumpfelda"; " - 6 armia (korpusy armijne IV, VIII, XI i LI oraz XIV KPanc.); - 3 armia rumuńska, złożona z resztek dwóch korpusów rumuńskich oraz grup bojowych "Stachel" i Spangel" z XVII KA; " " GO "Hollidt w składzie jak wyżej. Ogółem Grupa Armii "Don" liczyła (bez 6 armii) około 30 dywizji, w tej liczbie pięć pancernych i dwie zmotoryzowane. Siedemnaście dywizji działało -
276
przeciw wojskom Frontu Południowo-Zachodniego, a trzynaście przeciw Frontowi Stalingradzkiemu. Najsilniej szym związkiem operacyjnym Grupy Armii
Don" była okrążona "
6 armia gen. Paulusa. Manstein wystosował do niej telegram, aby zorientować się, jak wygląda jej wartość bojowa.
29 listopada do Stalingradu odleciał szef sztabu
Mansteina, gen. Friedrich Schultz. Informacje na ten temat były sprawą bardzo ważną i pilną, bowiem poprzedniego dnia nadeszła do Nowowczerkaska decyzja Hitlera, precyzująca kolejność zadań Grupy Armii ,,Don". Zgodnie z poleceniem ftihrera, zadaniem pierwszoplanowym było odblokowanie 6 armii, która miała nadal utrzymywać front nad Wołgą, a zadaniem kolej nym - odtworzenie sytuacji z 18 listopada, czyli sprzed radzieckiej kontrofensywy, w wyniku której 6 armia została okrążona. Gen. Schultz po powrocie ze Stalingradu określił sytuację 6 armii jako krytyczną; ze względu na niewystarczające zaopatrzenie drogą lotniczą stale pogłębiał się deficyt żywności, paliwa i amunicji. Jednocześnie przedstawił stano wisko Paulusa, który postulował, aby jak najszybciej podjąć operację deblokującą i zastrzegł, że wszelkie współdziałanie 6 armii w operacji uzależnia od zwolnienia go z obowiązku utrzymania frontu nad Wołgą. Przeanalizowawszy aktualną sytuację własnych wojsk, Manstein uznał, że operację deblokującą należy przeprowadzić z przyczółka ryczkowskiego, z którego do okrążonych wojsk jest o wiele bliżej niż z kotielnikowskiego. W wydanej
l grudnia dyrektywie nr l operację pod kryptonimem Burza zimowa" ( Winter " " gewitter") zalecił przeprowadzić siłami 4 armii pancernej w składzie dwóch kor pusów pancernych
-
XLVIII i LVII (sztab tego ostatniego wraz z
23 DPanc.
przybył z Kaukazu). Odwód Grupy Armii miała stanowić 1 7 DPanc. 6 armia w terminie ustalonym przez Grupę Armii ,,Don" miała wykonać zbieżne uderzenie swymi siłami pancernymi na Kałacz, gdzie miało nacierać główne zgrupowanie
4 APanc. (wzmocniony XLVIII KPanc.), oraz w kierunku rzeki Dońska Caryca, gdzie pomocnicze uderzenie miał wykonać LVII KPanc. Termin gotowości do operacji ustalono na 8 grudnia. Następnego dnia feldmarszałek Manstein ze swym oficerem operacyjnym, płk. Busse, udał się do sztabu gen. Hotha w Zimownikach. Dowódca 4 APanc. przeciw stawił się koncepcji przeniesienia głównego wysiłku operacyj nego na przyczółek ryczkowski. Obiekcje swe uzasadniał dużą koncentracją wojsk radzieckich na tym kierunku, trudnościami z przerzuceniem tam znaczniejszych sił własnych, stosun kowo małą swobodą manewru dla wojsk pancernych i wreszcie nieznajomością terenu. Uważał, że wykonanie głównego uderzenia z rejonu kotielnikowskiego, choć to dalej , stworzy większe szanse na pomyślne zakończenie operacji. Argumenty Hotha przekonały feldmarszałka, wobec czego scedował on opra cowanie zamiaru operacyjnego na sztab 4 APanc. Dokumenty były gotowe 3 grudnia i wynikało z nich, że główne uderzenie po obydwu stronach linii kolejowej zada LVII KPanc., który ma uchwycić przyczółki na rzece Aksaj Jesaułowski oraz
zdobyć pasmo wzgórz przy miej scowościach Zety i Wierchnie-Carycyński (odległe
277
od wojsk Paulusa o około 30 km). Osiągnięcie tych punktów terenowych i wyjście na tyły wojsk radzieckich, blokujących Stalingrad od południa, miało stać się sygnałem dla XLVIII KPanc. do podjęcia zdecydowanych działań z przyczółka ryczkowskiego oraz dla 6 armii, od tego momentu czynnie współdziałającej w prze bijaniu korytarza. Do LVII KPanc. , przez Wierchnie-Czyrską, miały zostać do prowadzone wzmocnienia: 336 DP z XLVII KPanc. oraz odwodowa 1 7 DPanc. Opracowując plan operacji, Hoth przyjął termin gotowości wyznaczony na
8 grudnia, uwzględniając zarówno dywizje, którymi rozporządzał, jak i te dopiero obiecane. Żądał ponadto co najmniej dwóch dywizji niemieckich, które miałyby wzmocnić wojska rumuńskie ubezpieczające południowe skrzydło armii. Jednak dowództwo grupy armii takimi dywizjami wówczas nie dysponowało. Co więcej, ani Hoth, ani Manstein nie brali pod uwagę ofensywnych działań radzieckich na
lewym skrzydle Grupy Armii ,,Don ", działań, które miały nie tylko uniemożliwić wzmocnienie zgrupowania uderzeniowego, lecz także wpłynąć na jego osłabienie.
Tymczasem gen. Hoth przed rozpoczęciem operacji przeprowadził ćwiczenia sztabowe, w czasie których rozegrano poszczególne etapy działań. Wynikało z nich, że bez pomocniczego uderzenia XLVIII KPanc. znad Donu LVII KPanc. utknie w głębi radzieckiej obrony z powodu trudnoŚci terenowych; liczne jary, występujące między Aksajem a Myszkową, utrudniały h)wiem swobodny manewr czołgów i zmuszały do kanalizowania ataków. Ćwiczenia wykazały też, że po osiągnięciu Myszkowej konieczne będzie wprowadzenie większych sił 5. *
*
*
W radzieckim Naczelnym Dowództwie operację "Uran" traktowano j ako pierw szy krok do zadania druzgocącego ciosu hitlerowskiej machinie wojennej. Jako następną planowano operację "Saturn" . Miały ją przeprowadzić dwa fronty - Połu dniowo-Zachodni gen. Watutina i Woroneski gen. Golikowa - uderzeniem na 8 armię włoską w kierunku Rostowa, a jej celem miało być odcięcie l armii pancernej i 17 armii na Kaukazie. Planowano, że operacja ta mogłaby rozpocząć się w grudniu, nierozwiązana była jednak kwestia likwidacji okrążonej 6 armii. Początkowo Stalin żądał, by działania przeciw 6 armii i operację "Saturn" prowadzono równocześnie, jednak bardziej szczegółowa analiza możliwości sił własnych i przewidywanych działań nieprzyjaciela zmusiła Stalina do istotnego skorygowania tych zamierzeń.
28 listopada Stalin poprosił Żukowa, który przebywał wówczas w sztabie Frontu Kalinińskiego ze względu na organizowane tam działania wiążące siły niemieckie, o ocenę sytuacji na kierunku stalingradzkim. Rano, 29 listopada, Żukow wysłał do Naczelnego Dowódcy telegram, w którym przedstawił taką opinię: "Okrążone wojska niemieckie w obecnej sytuacji nie zaryzykują próby samo dzielnego przebijania się, bez pomocniczego uderzenia z rejonu Niżnie-Czyrs kiej-Kotielnikowa ( ... ) . s T. K o n e c k i, Fiasko " Burzy zimowej", Warszawa 1986, s. 17-26. E. Manstein, Stracone zwycięs twa, Wspomnienia 1939-1944, Warszawa 2001 . s. 1 1-38.
278
Aby nie dopuścić do połączenia się zgrupowań nieprzyjaciela z Niżnie-Czyrs kiej i Kotielnikowa ze zgrupowaniem stalingradzkim i stworzenia korytarza, niezbędne jest: - najszybciej , jak to możliwe, odrzucić zgrupowania ze wspomnianego rejonu i stworzyć zwarty szyk bojowy na linii Obliwska-Tormosin-Kotielnikowo . W re jonie Kotielnikowo-Niżnie-Czyrska należy utrzymywać dwie grupy czołgów po co najmniej 100 w każdej z nich - w charakterze odwodu; - okrążone pod Stalingradem zgrupowanie nieprzyjaciela należy rozerwać na dwie części. W tym celu trzeba przeprowadzić uderzenie rozCinaj ące w kierunku Bolszej Rossoszki. Wyjść mu na spotkanie, uderzaj ąc w kierunku na Dubinin, wzgórze 1 35. Na wszystkich pozostałych odcinkach przejść do obrony i ograniczyć działania do wiązania sił nieprzyjacielskich; - po rozcięciu okrążonego zgrupowania na dwie części należy ( .. . ) w pierwszej kolejności zlikwidować słabszą grupę, a następnie wszystkimi siłami uderzyć na ,, grupę w rejonie Stalingradu . ŻukOW 6 . Tymczasem dowódca Frontu Dońskiego, gen . Rokossowski, którego 2 1 i 65 armia zdobyły w dniach 28-30 listopada Pieskowatkę i Wiertiaczy, doszedł do wniosku, że siłami, którymi dysponują jego front i Front Stalingradzki, nie będą w stanie zlikwidować okrążonego zgrupowania 6 armii. Zameldował o tym Stali nowi wraz z sugestią, że zadanie to należy powierzyć jednemu frontowi. W wyniku kilkakrotnych interwencji w tej sprawie, wraz z powtarzaniem nieskutecznych prób rozerwania pierścienia na kierunku Bolszej Rossoszki, 8 grudnia Stalin podjął - jak wspomniano - decyzję o wzmocnieniu Frontu Dońskiego 2 armią gwardii . W tym czasie status Rokossowskiego wśród dowódców frontów był z kilku względów wyjątkowy. Po pierwsze, był on Polakiem, a po czystkach stalinowskich na wyższych stanowiskach, zarówno w aparacie państwowym, jak i w armii nie było już Polaków. W Armii Czerwonej było wprawdzie kilku wyższych dowódców przyznających się do polskich korzeni, jak np. generał (później marszałek) Sokołow ski, lecz zazwyczaj kamuflowali oni swą narodowość, deklarując się jako Białorusini czy Ukraińcy. Tymczasem Rokossowski nigdy swej polskości nie ukrywał. Po drugie, był jednym z nielicznych wysokich dowódców Armii Czerwonej , którzy aresztowani pod różnymi zarzutami (Rokossowskiego aresztowano w 1937 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Polski i Japonii), nie przyznali się do winy i po procesach, a nawet zesłaniach Gak np. gen. Gorbatow) zostali ponownie powołani do służby w armii, i to na wysokie stanowiska (Rokossowski w 1 940 roku został dowódcą korpusu) . Wszelako takich ludzi przez dłuższy czas traktowano jak zadżumionych. Po trzecie wreszcie, Rokossowski jako jedyny w ciągu niespełna roku wojny awansował z dowódcy korpusu na dowódcę frontu; takiego sukcesu nie udało się osiągnąć żadnemu ze "zrehabilitowanych" (takiego określenia wówczas nie używano, autor T.K .) w trakcie całej wojny. W dodatku Rokossowski nie bał
6 G. Ż u k o w, op. cil.,
s.
�5.
279
się wypowiadać krytycznie o niedociągnięciach organizacyjnych czy złych decyz jach, sam zaś podejmował decyzj e rozważne, lecz nieschematyczne. Zapewne to wszystko, wraz z wysoką kulturą osobistą i szacunkiem dla ludzi, przyczyniło się do jego niebywałej wprost popularności w szeregach Armii Czerwonej . Nie bra kowało też, rzecz jasna, zawiści i nieprzychylnych opinii tych, którym przeszkadzał w robieniu łatwej kariery. Najciekawsze było jednak to, że Rokossowskiego zaczął faworyzować Stalin, ceniąc w nim naj widoczniej nieprzeciętny talent dowódczy. Decyzj i o przekazaniu 2 armii gwardii, na której czele stał były dowódca Frontu Południowego i 66 armii, gen. Rodion Malinowski, nie towarzyszyła jednak decyzj a o przekazaniu dowództwa nad wojskami okrążającymi 6 armię w jedne ręce. Nadal więc na północy i zachodzie "kotła" były wojska Rokossowskiego, zaś na południu i wschodzie (62 armia) - gen. Jeremienki. Wszystko wskazywało jednak na to, że Jeremienko wkrótce zostanie całkowicie zaangażowany w od pieranie armii Hotha. Być może w przewidywaniu takiego rozwoju wydarzeń Stalin przydzielił 2 armię gwardii właśnie Rokossowskiemu. Operację likwidacji stalingradzkiego ,,kotła" 6 armii planowano rozpocząć po 16 grudnia. W celu jej zabezpieczenia Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej utworzyła 9 grudnia na bazie 1 0 armii odwodowej 5 armię uderzeniową. W jej skład wchodziły z Frontu Stalingradzkiego 300, 3 1 5 i 87 dywizje piechoty oraz 4 KZmech., ze składu Frontu Południowo-Zachodniego - 4 DPGw. oraz 258 DP i 3 korpus kawaleńi gwardii, zaś z odwodu Kwatery Głównej - 7 KPanc. Dowódcą tej armii został - jak już wspomniano - dotych czasowy zastępca gen. Jeremienki, gen. Markian Popow. Armia uderzeniowa rozwinęła się między 5 1 armią Frontu Stalingradzkiego a 5 armią pancerną Frontu Południowo-Zachodniego, od ujścia rzeki Liski do Donu, do miej scowości Wier chnie-Rubieżny.
9 grudnia rano u gen. Wasilewskiego w sztabie Frontu Dońskiego w osiedlu Zawarykino zameldował się dowódca 7 KPanc. Oto jak w relacji gen. Rotmistrowa przebiegała ich rozmowa: ,,- Dzwonił Naczelny Dowódca i wyraził skrajne niezadowolenie, więcej : oburzenie, ż e o d dwóch tygodni nie możemy zlikwidować niemieckiego przyczółka w rejonie chutoru Ryczkowski. Towarzysz Stalin polecił scedować to zadanie na wasz korpus. Dlatego was wezwałem. Ile czasu zajmie wam przygotowanie ude rzenia na Ryczkowski? - Nie mniej niż dwie doby - odpowiedziałem. - Dużo. Nieprzyjaciel może uprzedzić wasze uderzenie. - Ale, towarzyszu generale, korpus nie zakończył jeszcze marszu, a do tego zupełnie nie znam sytuacji w rejonie Ryczkowskiego. Moja dość zdecydowana odpowiedź wyprowadziła z równowagi opanowanego i uprzejmego Aleksandra Michajłowicza. - Rozkaz natychmiastowego zlikwidowania tego diabelskiego przyczółka wydał wam osobiście Stalin! Czy wy to rozumiecie?! - zareagował podniesionym głosem Wasilewski i nawet uniósł się z krzesła.
280
- Proszę zameldować towarzyszowi Stalinowi, że potrzebuję dwóch dni na przygotowanie operacji - podtrzymałem swój warunek. Wasilewski spojrzał na mnie tak, jakby widział mnie pierwszy raz w życiu, i już spokojniej rzekł: - Dobrze... Wracajcie do swego korpusu i skomunikujcie się z dowódcą 5 armii uderzeniowej, gen. Popowem, któremu będziecie podporządkowani pod względem operacyjnym. Po rozpoznaniu sytuacji Rotmistrow podjął decyzję uderzenia na przyczółek bez przygotowania artyleryjskiego. Gdy zameldował o tym przybyłym na jego SD generałom Popowowi i Wasilewskiemu, ten ostatni zapytał: - Cóż to, nie uznajecie artyleńi? - Uznaję - odparł Rotmistrow - lecz jak dowiodły tego dotychczasowe boje, Niemcy przyzwyczaili się do tego, że nasze ataki poprzedza ostrzał artyleńi i odpowiednio na to reagują... Artyleńa włączy się, gdy czołgi przejdą do ataku z pozycji wyjściowych. Sygnałem do rozpoczęcia ognia będzie salwa dywizjonu artyleńi rakietowej" 7. Gen. Popow poparł argumenty Rotmistrowa, a wówczas i Wasilewski zaakcep tował ten plan. Atak wyznaczono na
13
grudnia rano.
Tymczasem 1 1 grudnia do kwatery gen. Hotha w Zimownikach przybył feld marszałek Manstein. Mimo że rozmowa obydwu dowódców ujawniła wiele nie wiadomych (pod znakiem zapytania stanął m.in. problem aktywnych działań 6 ar mii), obaj doszli do wniosku, że dłużej zwlekać nie wolno. Ustalono, że 12 grudnia operację rozpocz�ie LVII KPanc. gen. Fńedricha Kirchnera, który nie doczekał się obiecanych wzmocnień, a zwłaszcza samodzielnego batalionu nowych, cięwch czołgów. Co więcej, cztery tyłowe transporty jego głównej siły uderzeniowej - 6 DPanc. - były wciąż w drodze. Dywizja ta, wycofana wiosną 1942 roku z kierunku moskiewskiego do Francji, wyposażona została w najnowsze czołgi
średnie, m.in. pz IV-lang z długą lufą 75 mm działa, i miała teraz 1 60 czołgów i 42 działa szturmowe oraz 20 ciężkich samochodów pancernych, podczas gdy druga dywizja LVII KPanc. - 23 DPanc. - osłabiona w walkach na Kaukazie, liczyła tylko 70 sprawnych czołgów. Do sprawnego wykonania nakreślonych zadań zorganizowano grupy bojowe. W 6 DPanc. - cztery tzw.
Kampfgruppen:
płk. Kurta von Hiinersdorffa (dowódcy
1 1 pcz), mjr. Quentina (dowódcy 6 batalionu rozpoznawczego), płk. Unreina (dowódcy 4 pcz) oraz płk. Zollenkopfa (dowódcy 1 14 pgren.panc.). Grupa armijna gen. Hotha miała przełamać stosunkowo słaby front 51 armii, oceniany na pięć dywizj i piechoty (XLVIII KPanc. miał przed sobą natomiast siły oceniane na piętnaście dywizji), wzdłuż linii kolejowej Kotielnikowo-Stalingrad, gdzie w sierpniu nacierała 4 APanc. W tym celu LVII KPanc., pełniący rolę pięści uderzeniowej grupy ,,Hoth", miał nacierając z podstaw Aksaju Kurmojarskiego 7 P. A. R o t m i s t r o w, Stalnaja gwardija, Moskwa 1987, s. 1 35-139.
28 1
(między Donem a m. Pimen Czerni), już w pierwszym dniu natarcia uchwycić przyczółki na rzece Aksaj Jesaułowski w rejonie m. Kruglakow i na zachód od niej, po czym nacierać na rzekę Myszkową. Sposób dalszego natarcia i wyjścia w rejon wzgórz opodal m. Zety dowódca grupy miał ustalić w zależności od sytuacji. Osłonę skrzydeł LVII KPanc. powierzono korpusom rumuńskiej 4 armii gen. Constantinescu. VII KA gen. Mitrenescu miał zapewnić głęboką osłonę wschod niego skrzydła całej grupy. Prawe skrzydło LVII KPanc. bezpośrednio osłaniał dwudywizyjny korpus kawalerii gen. Popescu, który miał opanować kilka miej scowości leżących na wschód od linii kolejowej Kotielnikowo-Stalingrad, po czym nacierać za LVII KPanc. schodami w lewo przez Żutowo 2, nad rzekę Aksaj Jesaułowski. VI KA gen. Dragaliny, osłaniaj ący lewe skrzydło LVII KPanc., miał oczyszczać z rozbitych jednostek radzieckich teren przyległy do Donu. Operacja "Wintergewitter" ("Burza zimowa" ) rozpoczęła się 12 grudnia o godz. 5 .20 czasu berlińskiego, od pokonania (z trudem!) pierwszej przeszkody - słabego mostu na północnym skraju m. Kotielnikowo, który 25-tonowe czołgi pz IV F-21 musiały pokonywać pojedynczo. 6 OPanc. gen. Raussa nacierała na lewo od linii kolejowej w następującym szyku: 1 pcz płk. Hlinersdorffa z batalionem grenadierów pancernych w środku, ubezpieczany z lewa przez 4 pgren., działający jako grupa Uhreina, który nacierał na Wierchnie-Jabłoczny, a z prawa - przez grupę bojową Quentina, współdziałaj ącą z 23 OPanc. gen. Nikolausa von Vormana, grupą pan cerną płk. Ihliga na m. Niebykow. Lewe skrzydło całego korpusu ubezpieczał batalion grenadierów jako grupa Zollenkopfa.
W całodniowych walkach 12 grudnia wojska grupy armijnej "Hoth" odrzuciły radziecką 302 OP na rubież Czylekow-Niebyków i oskrzydliły 126 OP, docierając do rzeki Aksaj Jesaułowski, której nie udało się jednak sforsować. Na podstawie analizy sytuacji gen. Hoth uznał, że 1 3 grudnia powinna rzekę sforsować tylko 6 OPanc., ubezpieczana na prawym skrzydle przez 23 OPanc. Komunikując tę decyzję feldmarszałkowi Mansteinowi, gen. Hoth ponowił prośbę o przydzielenie 1 7 OPanc., która znajdowała się wciąż w rejonie Szyrokowa, około 250 km od
pozycj i LVII KPanc., a także obiecanego 502 batalionu najnowszej broni pancernej Wehrmachtu - 52-tonowych "Tygrysów" z 88 mm działem.
*
*
*
Gdy 1 2 grudnia Niemcy rozpoczęli natarcie na froncie 5 1 armii, gen. Popow wyraził obawę, czy nie uprzedzą działań Rotmistrowa. Ten uspokoił dowódcę armii: - Dziś już nie uderzą, a jutro uderzymy my. 1 3 grudnia ciężkie czołgi KW 3 brygady płk. Wowczenki uderzyły trzema liniami, zaskakując Niemców. Za nimi poszły czołgi średnie 62 brygady z desantem fizylierów, a oskrzydlenia z północy dokonała 87 BPanc. Już po 50 minutach płk Wowczenko zameldował o wdarciu się do chutoru. 282
- Kaput Niemcom w Ryczkowskim! - skomentował Popowowi ten meldunek Rotmistrow. - Nie mów "hop", dopóki nie przeskoczysz - przestrzegł go Popow. Ale dalsze meldunki świadczyły o tym, że Niemcy w panice opuszczają chutor, a koło południa rozpoczęto walkę o chutor Wierchnie-Czyrski. Tu opór Niemców był bardziej zacięty 8. Na wiadomość o rozpoczętym 1 2 grudnia natarciu Niemców z kierunku Kotiel nikowa gen. płk Wasilewski udał się natychmiast w rejon walk. Dotarł on z SD 57 armii gen. Tołbuchina w Wierchnie-Carycyńskim, wraz z członkiem Rady Wojskowej Frontu Stalingradzkiego Nikitą Chruszczowem, aż nad Aksaj Jesaułow ski, do stacji kolejowej Żutowo, chciał bowiem osobiście się przekonać, na ile się pomylił. Toczył on bowiem spór z gen. Jeremienką o prawdopodobny kierunek ewentualnej próby deblokady niemieckiej 6 armii: Kotielnikowo czy Niżnie-Czyrski. Wasilewski obstawał przy tym drugim, nawet wówczas, gdy pod Kotielnikowem stwierdzono pojawienie się 6 DPanc. Teraz przekonał się, że zgrupowanie uderze niowe Hotha ma zamiar dokonać deblokady 6 armii, a jest zbyt silne, by mogła je zatrzymać słaba 5 1 armia gen. Trufanowa, licząca trzy dywizje piechoty i dwie kawalerii oraz korpus pancerny i rejon umocniony, razem 34 tys. ludzi, 77 czołgów i zaledwie 4 1 9 dział i moździerzy. Miała ona też na swym 140-kilometrowym froncie słabo przygotowaną pod względem inżynieryjnym obronę, koncentrującą się na oddzielnych punktach oporu. Tymczasem zgrupowanie uderzeniowe grupy armij nej Hoth" liczyło około dziewięciu dywizji, 76 tys. ludzi, ponad 200 czołgów " oraz 500 dział i moździerzy. Wieczorem, 1 2 grudnia, gen. Wasilewski powrócił do Wierchnie-Carycyńskiego, skąd połączył się z gen. Jeremienką, przebywającym na SD frontu w Rajgorodzie. Informując go o postępach ofensywy Hotha, zarządził wzmocnienie 5 1 armii oraz wydzielenie części sił do obsadzenia północnego brzegu rzeki Myszkowa. Miał jednak świadomość, że te posunięcia nie wystarczą do zatrzymania sił nieprzyjaciela. Wyjechał więc do Zawarykina, gdzie mieściło się SD Frontu Dońskiego, skąd zamierzał złożyć meldunek Stalinowi. Tam zastał dowódcę 2 armii gwardii, gen. Malinowskiego. W oczekiwaniu na połączenie z Moskwą poinformował generałów Rokossowskiego i Malinowskiego o sytuacji na południu i o konieczności wzmoc nienia obrony Frontu Stalingradzkiego właśnie 2 armią gwardii. Sprawa 2 armii gwardii stała się przedmiotem ostrego sporu między Wasilew skim a Rokossowskim. Armia została przydzielona z odwodu Kwatery Głównej Frontowi Dońskiemu do likwidacji okrążonego w Stalingradzie zgrupowania:. Została ona sformowana w okolicach Tambowa na bazie 1 armii rezerwowej . W jej skład wchodziły 1 i 13 korpusy piechoty (po trzy dywizje w każdym), korpus zmechanizowany i jednostki specjalne. Korpusy piechoty miały po jednym pułku czołgów, a także liczniejszą artylerię i więcej borni maszynowej niż korpusy 8 Ibidem,
s.
141-142.
283
niegwardyjskie. Sami żołnierze, w znacznej części byli marynarze, mieli w więk szości doświadczenie wojenne. Dowództwo armii objął gen. Malinowski, szefem sztabu został bardzo zdolny gen. mjr Siergiej B iriuzow (późniejszy marszałek, szef Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej), a zastępcą dowódcy gen. mjr Jakow Krejzer. Dowódcą l KP był gen. mjr Iwan Missan, 1 3 KP gen. mjr Porfirij Czanczibadze, a 2 KZmech. - gen. mjr Karp Swiridow. Gen. Wasilewski znany był z tego, że nigdy nie przekraczał kompetencji służbowych i nie pozwalał sobie na podejmowanie decyzji zastrzeżonych dla Naczelnego Dowódcy. Wyznawał zasadę, że zadaniem szefa sztabu każdego szczeb la, w tym również Sztabu Generalnego, jest zbieranie i opracowywanie danych niezbędnych do podejmowania decyzji przez dowódcę. Teraz jednak był przed stawicielem Kwatery Głównej na najważniej szym kierunku strategicznym i czuł na sobie ciężar ogromnej odpowiedzialności. Wiedział, że Stalin mu ufa i mimo że był on synem popa, ocenił sprawiedliwie jego zdolności i pracowitość, powołując go na jedno z najbardziej odpowiedzialnych stanowisk w wojsku. Sytuacja 2 armii gwardii przedstawiała się następująco: ze 1 65 transportów kolejowych, przewożących armię w rejon koncentracji, do 1 2 grudnia przybyło zaledwie 60. Na miejscu był tylko sztab armii i jeden korpus piechoty. Gen. Wasilewski polecił Malinowskiemu, by nie zwlekając przystąpił do organizacji marszu w rejon rzeki Myszkowa i wykorzystał SD 57 armii do rozwinięcia aparatu dowodzenia. Jak naj dalej idącej pomocy miał mu w tym udzielić gen. Tołbuchin. Takiemu rozwiązaniu był stanowczo przeciwny gen. Rokossowki, który uważał, że zanim Hoth dotrze w rejon Stalingradu, Front Doński rozprawi się ostatecznie ze zgrupowaniem 6 armii. Stalin, którego Wasilewski powiadomił o sytuacji i o zaistniałych różnicach zdań, bardzo się zdenerwował. Na propozycję przekazania 2 armii gwardii gen. Jeremience zareagował gniewnie: - Wy i tak zbyt długo wozicie się z Paulusem. Pora z nim skończyć. A w ogóle nieustannie prosicie Kwaterę Główną o odwody i zawsze dla tych kierunków, za które odpowiadacie. . Czy jest gdzieś tam Rokossowski? Oddajcie mu słuchawkę ! A gdy gen. Rokossowski podjął słuchawkę, Stalin zapytał: - Jak odnosicie się do propozycji Wasilewskiego? - Negatywnie, towarzyszu Stalin. - A co proponujecie? - Uważam, że należy najpierw rozprawić się z okrążonym zgrupowaniem i wykorzystać do tego armię Malinowskiego. - A jeśli Niemcy przerwą się? - W tej sytuacji można będzie zwrócić przeciw nim 2 1 armię. Stalin długo milczał. - Tak, wasz wariant jest śmiały - powiedział wreszcie - ale wykonalny. Oddajcie słuchawkę Wasilewskiemu. -
284
Gen. Wasilewski chwilę słuchał, co mówił Stalin, po czym znów zaczął go przekonywać o konieczności przekazania 2 armii gwardii Frontowi Stalingradz kiemu, powołując się na obawy gen. Jeremienki. I znów słuchawka powędrowała do Rokossowskiego. - Towarzyszu Rokossowski - powiedział Stalin. - Wasza propozycja jest rzeczywiście bardzo śmiała. Ale ryzyko jest za duże. My tu, w Głównym Komitecie Obrony, teraz wszystko rozpatrzymy, wszystkie za" i przeciw". Prawdopodobnie " " jednak z armią Malinowskiego będziecie musieli się rozstać. - W takim razie, towarzyszu Stalin, wojska Frontu Dońskiego nie będą mogły zlikwidować Paulusa. Proszę was zatem o chwilowe odłożenie operacji. Stalin pomilczał trochę i powiedział: - Dobrze, chwilowo wstrzymajcie operację. Wzmocnimy was dodatkowymi siłami i środkami. Uważam też, że trzeba będzie przysłać Woronowa. On pomoże was zasilić artylerią. Na ostateczną decyzję generałowie Wasilewski, Rokossowski i Malinowski musieli czekać do rana 1 3 grudnia. Atmosfera była nerwowa. O godz. 5.00 Kwatera Główna zawiadomiła gen. Wasilewskiego, że z dniem 1 5 grudnia 2 armia gwardii zostaje podporządkowana dowódcy Frontu Stalingradzkiego.
14
grudnia ukazała
się dyrektywa o chwilowej rezygnacji z operacji
Pierścień". Zadania dla wojsk " działających na wewnętrznym froncie okrążenia zostały w niej sformułowane następuj ąco: Rozkazać Doncowowi i Iwanowowi (pseudonimy Rokossowskiego i Jere " mienki), by kontynuowali systematyczne niszczenie okrążonych wojsk działaniami z powietrza i siłami wojsk lądowych. Nie dać nieprzyjacielowi wytchnienia ni w dzień, ni w nocy. Coraz silniej zwierać pierścień okrążenia, likwidować w zarodku próby wyrwania się z okrążenia" 9. Decyzja ta była brzemienna w skutki nie tylko dla frontów Rokossowskiego i Jeremienki, ale i dwóch następnych - Południowo-Zachodniego gen. Watutina i Woroneskiego gen. Golikowa. Dwa ostatnie fronty przygotowywały się bowiem do operacji
Saturn" mogącej mieć rozstrzygające znaczenie nie tylko dla likwidacji " okrążonej 6 armii czy rozbicia Grupy Armii Don", ale dla całego południowego " skrzydła niemieckiego Frontu Wschodniego. Operacja ta miała być bowiem prze prowadzona w kierunku Kamieńsk-Rostów nad Donem. W razie jej powodzenia nie tylko rozbiciu i zniszczeniu uległyby wojska 8 armii włoskiej, 3 armii rumuńskiej oraz niemieckiej grupy Hollidt", a także wcześniej zlikwidowany zostałby stalin " gradzki ,,kocioł", ale - co ważniejsze - odcięta zostałaby na północnym Kaukazie Grupa Armii
A", której pozostałoby uciążliwe połączenie z zapleczem przez " półwyspy Tamański i Krymski. Tak szeroko zakrojony plan wymagał jednak centralizacji dużych sił i środków. Poza tym realizujące operację
"
Saturn" wojska zbytnio odchodziły od głównego
9 W. K a r d a s z o w, op. cit., s. 291-292.
285
teatru działań, związanego wciąż ze Stalingradem. Uświadomiło to radzieckiemu naczelnemu dowództwu natarcie grupy
Hoth". Po przeanalizowaniu powstałej " sytuacji, w nocy z 1 3 na 14 grudnia, podjęta więc została decyzja o zmianie
kierunku uderzenia frontów Południowo-Zachodniego i Woroneskiego z południo wo-zachodniego na południowo-wschodni, a więc w kierunku Niżnie-Astachowa i Morozowskiej . Operacja o kryptonimie Mały Saturn" miała doprowadzić do rozbicia wojsk " nieprzyjacielskich nad środkowym Donem i uderzenia na tyły tego zgrupowania, które przeciwstawiało się do tej pory 5 armii pancernej i 3 armii gwardii (była
l armia gwardii gen. Leluszenki, przemianowana 5 grudnia; nową l armię gwardii
utworzono na bazie grupy operacyjnej Wasilija Kuzniecowa). Sprzyjało to rozbiciu " wojsk zgrupowania "Hotha i likwidacji tzw. zgrupowania tormosińskiego, które według oceny radzieckich sztabów miało się włączyć do akcji deblokady 6 armii mimo likwidacji przyczółka ryczkowskiego (Niemcy wciąż mieli most na Donie w rejonie Niżnie-Czyrskiej). " Operację "Mały Saturn miały rozpocząć 16 grudnia następujące armie Frontu Południowo-Zachodniego: l armia gwardii gen. Kuzniecowa, która miała nacierać z przyczółka osietrowskiego na Donie w kierunku stacji kolejowych Tacyńska i Morozowska, oraz 3 armia gwardii gen. Leluszenki i 5 armia pancerna gen. Romanienki, które od wschodu, z rubieży rzeki Czyr w kierunku Morozowska i Czernyszewskiego, miały wyjść na spotkanie l armii gwardii. W ten sposób zamierzano okrążyć znaczne siły 8 armii włoskiej , 3 armii rumuńskiej i grupy operacyjnej Hollidt". 6 armia gen. lejtn. Fiodora Chańtonowa z Frontu Worones " kiego miała współdziałać z l armią gwardii i osłonić operację z zachodu, zaś
5 armia pancerna gen. Romanienki - współdziałać z 5 armią uderzeniową gen. Popowa (Front Stalingradzki) w likwidacji wspomnianego tormosińskiego zgrupo wania Grupy Armii "Don". Siłą uderzeniową l armii gwardii były trzy korpusy pancerne: 1 8 - gen. mjr. Wasilija Bacharowa, 24 - gen. mjr. Wasilija Badanowa i 25 - gen. mjr. P. Pawłowa. Wraz z tymi korpusami z przyczółka osietrowskiego nacierać miał
17
KPanc. gen.
mjr. Pawła Połubojarowa z 6 armii. 3 armia gwardii nie dysponowała korpusami pancernymi, miała tylko jeden korpus zmechanizowany - l KZmech.Gw. gen. mjr. Iwana Russijanowa, zaś 5 armia pancerna miała działać w dotychczasowym składzie. Obie armie gwardyjskie otrzymały jako wsparcie po jednym korpusie lotnictwa mieszanego. Ześrodkowanie korpusów pancernych wskazuje, że główne uderzenie zadawano z północy na południe. Wynikało to z nieefektywności dotychczasowych działań zaczepnych 5 armii pancernej ze wschodu na zachód, powstrzymywanych przez niemiecki XLVIII KPanc. gen. Otto von Knobelsdorffa. Zamiar uderzenia na Włochów i niedobitki Rumunów, wspieranych przez równie przetrzebione dywizje niemieckie, miał zasadniczo zmienić sytuację w basenie Donu.
286
Operacje n iem iecka " Burza zimowa " i radziecka " Mały saturn " 1 2. 1 2-31 . 1 2 .1 942 r. FRONT WORONESKI
1 AGw
�
ONT
POŁ U D N I OWO-ZACH.
.
• · ·
\
.
i ',\-,
,. ,
\, .,, " " 2' Starobielsk '
-. MillerowQ
•
\
o
40
80
120 km
�'----�'----�'
linia frontu 1 1 .12.42 r.
••••••-<:>-.....
.................
zasięg deblokady Hotha w dniu 20.1 2.42 r.
kierunki uderzeń radzieckich korpusów pancernych i piechoty
przeciwuderzenie niem. XLVIII KPanc.
linia frontu 23.12.42 r.
likwidacja okrążonych wojsk niemieckich
(.1.._---,...
kierunki odwrotu XVII KPanc. i 4 APanc.
287
*
*
*
Natarcie radzieckiej 5 armii uderzeniowej z 7 KPanc. na przyczółek ryczkowski zagroziło przekreśleniem zamiaru uderzenia w kierunku Stalingradu przez tzw. zgrupowanie tormosińskie oraz Armii Don" . " Już 1 3 grudnia o godzinie 1 2.30 czasu berlińskiego dowódca XLVIII KPanc., gen. Knobelsdorff, zwrócił się do dowództwa 4 APanc. o wyrażenie zgody na ewakuację przyczółka ryczkowskiego, twierdząc, że jeśli zawczasu nie wycofa się stamtąd oddziałów 384 dywizji piechoty, może runąć obrona nad całym Czyrem. Pod nieobecność gen. Hotha prośbę tę płk Fangohr przedstawił dowództwu Grupy Armii Don" . Feldmarszałek Manstein odrzucił sugestię Knobelsdorffa, uważając, " że ewakuacja przyczółka wpłynie negatywnie na postawę moralną żołnierzy okrą żonej 6 armii. ,,Jeśli to konieczne - powiedział Fangohrowi - przyczółek może być zwężony. Teraz najważniejsze jest utrzymanie mostu" . Kiedy płk Fangohr przekazał decyzję dowódcy Grupy Armii, gen. Knobels dorffowi, ten powiedział wprost: - W tej chwili, czyli po godzinie 14.00, sytuacja jest taka, że przyczółka nie da się dłużej utrzymać. Trzeba go ewakuować i stworzyć nowe pozycje obrony. W ten sposób linia frontu skróci się mniej więcej o 20 km. Decyzję w tej sprawie należy podjąć jak najszybciej. Inaczej stracimy wojsko. Z meldunkiem dowódcy XLVIII KPanc. Fangohr zapoznał generała Hotha, a ten z kolei przekazał go telefonicznie szefowi sztabu grupy armii, gen. Schultzowi. Minęło pół godziny i feldmarszałek Manstein połączył się osobiście z gen. Hothem. Polecił mu bronić Wierchnie-Czyrskiego wszystkimi siłami; upoważnił nawet do użycia jednostek z przyczółka na wschodnim brzegu Donu. W związku z tym Fangohr przygotował rozkaz gen. Hotha dla XLVIII KPanc., w którym nakazano gen. Knobelsdorffowi przeprowadzić w nocy z 1 4 na 1 5 grudnia ewakuację przy czółka na zachodnim brzegu Donu i wysadzić most. Do tej pory miejscowość Wierchnie-Czyrski miała być broniona, a nad Czyrem rozbudowana nowa linia frontu. Jednocześnie gen. Knobelsdorff miał zrezygnować z własnego przyczółka na rzece Czyr pod miejscowością Surowikino. Wycofana stamtąd 1 1 DPanc. miała być przygotowana do współdziałania z LVII KPanc. w operacji deblokady Stalin gradu. Zgodnie z tym rozkazem gen. Knobelsdorff wzmocnił obronę Wierchnie -Czyrskiego i przystąpił do ewakuacji przyczółka pod Surowikinem (zakończyła się 1 5 grudnia o godz. 1 .45). 1 1 DPanc. gen. Balcka z rejonu Niżnie-Kalinińskiego skierował w rejon Niżnie-Czyrskiej , by tam przeprawiła się przez na wpół zamar znięty Don i przystąpiła do współdziałania z LVII KPanc. 10 W walkach o Wierchnie-Czyrski czołgi 7 KPanc. gen. Rotrnistrowa zostały zatrzymane (zniszczono i uszkodzono 20 czołgów radzieckich), ale duże straty 10 H. S c h e i b e r t, Nacll Stalingrad 48 Kilometer. Der Entsatzvorstoss der 6 Panzerdivision. Heidelberg 1 956, s. �.
288
poniosła przy tym 384 DP. Były to koszty, dzięki którym udało się w miarę planowo wycofać z przyczółka na lewym brzegu Donu grupy bojowe Mikscha i Goebela. Grupa Sauerbrucha musiała już w ciężkich walkach przebijać się do Niżnie-Czyrskiej, a jej saperom nie udało się wykonać najważniejszego zadania: nie zniszczyli mostu na Donie. Atak nocny na Wierchnie-Czyrski rozpoczął się 1 5 grudnia o godz. 2.00. Główne uderzenia zadawał nadal 7 KPanc. gen. Rotmistrowa. Tym razem przodem ruszyła 7 BPZmot. z saperami, którzy oczyszczali przejścia na polach minowych. Dopiero za nimi szły czołgi. Zacięta walka trwała całą noc. Nad ranem Wierchnie-Czyrska została zdobyta. W ręce radzieckie wpadł także nieuszkodzony most na Czyrze. O zaciętości zmagań świadczyły trupy przeszło 700 niemieckich żołnierzy; poddało się tylko 4.
16 grudnia przed południem na stanowisko dowodzenia gen. Rotmistrowa przybył gen. Wasilewski. Tym razem był w pogodnym nastroju. Poprosił Rotmis trowa o lornetkę i długo obserwował chutor Ryczkowski. - Ech, gdybyście wy, Pawle Aleksiejewiczu, wiedzieli, ile miałem nieprzyjem ności przez ten maleńki chutor - powiedział w końcu. Na pogodny nastrój przedstawiciela Kwatery Głównej wpłynęła jednak nie tylko udana operacja likwidacji niebezpiecznego przyczółka. Dobre wieści na pływały też z kierunku kotielnikowskiego, na którym jednostki odwodowe Frontu Stalingradzkiego odrzuciły Niemców niemal na pozycje wyjściowe na Aksaju, co zwiększyło szansę zajęcia przez 2 annię gwardii rubieży obronnych na rzece Myszkowa. A najważniejsze, że rankiem 1 6 grudnia rozpoczęły się nad środkowym Donem działania zaczepne wojsk Frontu Południowo-Zachodniego gen. Watutina. Powodzenie tych działań miało ostatecznie przesądzić o wyeliminowaniu znad Czym wojsk niemieckich uczestniczących w operacji deblokującej. *
*
*
Meldunki napływające wieczorem, 1 3 grudnia, od grup boj owych
6
DPanc.
tchnęły optymizmem. Jej główne zgrupowanie uderzeniowe pod dowództwem płk. Htinersdorffa, po uchwyceniu około południa przeprawy na Aksaju w chutorze Zaliwskim, swym pierwszym wzmocnionym batalionem czołgów osiągnęło odległy o 1 2 km na północ chutor Wierchnie-Kumski. Wprawdzie manewrem tym płk Htinersdorff odsunął się od linii kolejowej na znaczną odległość (około 20 km), co było sprzeczne z ogólnym planem natarcia i rozkazami gen. Raussa, lecz na taki rozwój wydarzeń złożyło się kilka okoliczności. Przede wszystkim powstała ko nieczność osłony lewego skrzydła całego zgrupowania uderzeniowego przed radziec kimi kontratakami, ponadto zaś przez opanowanie Zaliwskiego i odrzucenie radziec kich pododdziałów do pobliskiego chutoru Wodnianskiego, Htinersdorff chciał zabezpieczyć dalsze natarcie wzdłuż linii kolejowej . Jednak po zajęciu Zaliwskiego okazało się, że wojska radzieckie umocniły Wierchnie-Kumski. Wiadomość ta skłoniła Htinersdorffa do dalszych działań w kierunku północnym. 19
-
Stalingrad
289
Również 23 DPanc. , po odparciu - z pomocą części sił 6 DPanc. - radzieckich kontrataków nad jarem Czylekowskim, przeniosła swe działania na lewą stronę toru kolejowego, gdzie uchwyciła przeprawy na Aksaju, pod stanicą Szestakow. Tak więc pancerne zgrupowanie uderzeniowe LVII KPanc. już drugiego dnia operacji zaczepnej zmieniło główny kierunek natarcia z północno-wschodniego na północny. Grupy bojowe Unreina i Zollenkopfa, osłaniające lewe skrzydło zgrupowania, pozostały w tyle, choć udało im się opanować rejon wzgórz na
północ od Wierchnie
-Jabłocznego. Natomiast na prawym skrzydle grupa Popescu wyszła na wysokość Niebykowa, pozostając w tyle za 23 DPanc. o ponad
1 5 km.
Z zapadnięciem zmroku walki wygasły. Zdrożeni i przemęczeni żołnierze potrzebowali wypoczynku. Tego też wieczoru gen. Rauss wydał rozkaz, by 14 grudnia, utrzymując przyczółek, przeprowadzić z Wierchnie-Kumskiego zwiad bojowy na północny wschód, w kierunku leżącej nad rzeką Myszkową stanicy Gromosławska, i na północny zachód, w kierunku chutoru Szabalinskiego, a także rozpoznać sieć drogową wiodącą na wschód, w kierunku linii kolejowej . Gen. Kirchner zaakceptował ten rozkaz, domagając się jednocześnie od gen. Vormanna zdobycia i utrzymania przez 23 DPanc. mostu kolejowego w m. Krug lakow. Żądał tego gen. Hoth w nadziei, iż przez ten most będą mogły przeprawić się ciężkie tygrysy. W nocy z 1 3 na 14 grudnia przegrupowano oddziały. Część grenadierów z grupy Zollenkopfa ściągnięto do obrony przyczółka w Zaliwskim, a płk Hiinersdorff postanowił przenieść swoje stanowisko dowodzenia do Wierchnie -Kumskiego. W trakcie przeprawy jego czołg poważnie uszkodził most, a po drodze grupa sztabowa została dwukrotnie ostrzelana przez radziecką artylerię rakietową (poniesiono znaczne straty w ludziach i sprzęcie). Uszkodzony most saperzy naprawili przed świtem. Kiedy rankiem dwie kompanie czołgów 2 batalionu mjr. Bake przeprawiły się na drugi brzeg Aksaju i podążały do Wierchnie-Kums kiego, niespodziewanie z północnego zachodu zaatakowały je radzieckie czołgi. Niemal jednocześnie radziecka piechota i czołgi uderzyły na miejscowość Wierch nie-Kumski z północy i północnego zachodu. Gdy tylko płk Hiinersdorff przybył na nowe stanowisko dowodzenia, zewsząd zaczęły napływać alarmujące meldunki. Na przodzie, na skrzydłach, a także z tyłu walki toczyły się o rejon przeprawy, gdzie batalion rotmistrza Remlingera, po nieudanym ataku na chutor Wodnianski, musiał przejść do rozpaczliwej obrony. Jeszcze groźniejsze wieści przekazywały grupy rozpoznawcze batalionu mjr. Lowe. Wszędzie - i na południe od Gromosławki, i pod chutorem Zagotsot, i w rejonie Gniłoaksajska - pojawiły się radzieckie czołgi. Płk Hiinersdorff przekazywał te meldunki do sztabu dywizji, nie mogąc się zdecydować, czy bronić Wierchnie -Kumskiego, czy wycofać się do Zaliwskiego. Gen. Rauss nakazywał przede wszystkim obronę przyczółka (powierzył to zadanie płk. Unreinowi), a w kwestii obrony Wierchnie-Kumskiego, ze względu na zmieniającą się co chwila sytuację, nie podejmował wiążących decyzji.
290
Po kilku godzinach walk płk Hiinersdorff zdecydował się utworzyć silną pięść pancerną, której trzon stanowił 2 batalion czołgów. Mjr B like w tym czasie chciał przebić drogę w kierunku na Zaliwski. Doszło do zaciętej walki czołgów w rejonie wzgórza 1 47,0, 2 km na południe od Wierchnie-Kumskiego. W zapadającym zmierzchu, na tle zaśnieżonego stepu, czerniały kłębami dymu i czerwieniły się językami płomieni palące się czołgi, transportery opancerzone, samochody, ciągniki i motocykle. O godzinie 1 5 . 1 0 czasu berlińskiego ( 1 7. 1 0 czasu miejscowego) płk Hiinersdorff wysłał meldunek: B itwa pancerna została przerwana z nastaniem ciemności. Nieprzyj aciel wyco " fuje się w kierunku północno-wschodnim. Zniszczono 43 ciężkie czołgi wroga. Straty własne - 2 czołgi zniszczone, 9 uszkodzonych" 1 1 . Kilka godzin później w szyfrogra mie przesłanym do Moskwy dowódca Frontu Stalingradzkiego zameldował o boju spotkaniowym pod Wierchnie- Kumskim z udziałem 90 czołgów, w którym 4 KZmech. unieruchomił 40 czołgów nieprzyjaciela, a sam stracił 32. Takie same straty poniósł l3 KPanc. Sytuacja jest bardzo napięta" - dodał gen. Jeremienko. " Był to wynik przeciwuderzenia zorganizowanego przez dowództwo Frontu
Stalingradzkiego z udziałem wszystkich odwodowych związków i oddziałów, zwłaszcza przekazanego z 5 armii uderzeniowej 4 KZmech. gen. Wolskiego, który liczył tylko 70 czołgów, i 13 KPanc. gen. Tanasczyszyna, który miał zaledwie 27 czołgów i 1 600 żołnierzy. Efektem całodniowych walk z niemiecką 6 DPanc. było odbicie Wierchnie-Kumskiego, w którym umocnił się l 378 pp 87 OP oraz 55 pcz 4 KZmech. Miały one opóźnić dotarcie Niemców do Myszkowej. Gen. Jeremienko alarmował Stalina: "Front Stalingradzki nie ma w tej chwili żadnych odwodów. Na wschód od linii Iwanowka-Aksaj nie mamy ani jednego człowieka. Jeżeli nie przyjaciel przeprowadzi uderzenie wzdłuż linii kolejowej na m. Abganierowo oraz z rejonu m. Cybienko na Zety, wojska frontu znajdą się w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdyż wyjdzie ono na rozchłgnięte i w napięciu pracujące tyły frontu"
12.
Chodziło mu o przydzielenie 2 armii gwardii i przyspieszenie jej marszu na rubież Myszkowej . B ardziej pomyślny meldunek przygotował Hothowi jego szef sztabu, płk Fan gohr, po zdobyciu przez 23 DPanc. obydwu mostów - kolejowego i drogowego na Aksaju w Kruglakowie - oraz m. Darganow przez korpus kawalerii gen. Popescu. Nierozstrzygniętą bitwę pancerną pod Wierchnie-Kumskim ocenił jako sukces, a perspektywy natarcia 6 DPanc. - jako wróżącą powodzenie, zwłaszcza że czołowe oddziały 17 OP miały dotrzeć na linię walk wczesnym popołudniem. Uzasadnione obawy budziła natomiast sytuacja XLVIII KPanc., któremu prawdopodobnie nie miało się udać utrzymanie mostu na Donie. Walki nad Aksajem, wbrew optymistycznym prognozom płk. Fangohra, prze dłużyły się aż do 1 8 grudnia. Dużą rolę odegrała tu uporczywa obrona leżącego I I Ibidem, s. 64; F. von Senger u. Etterlin, Krieg in Europa, Koln-Berlin 1960, s. 74 i n. 12 A . J e r e m i e n k o, Bitwa...• op. cit., s. 356-357.
29 1
w odległości 1 2 km w kierunku na Myszkowo Wierchnie-Kumskiego i odważne kontrataki radzieckich czołgów. Ozięki temu nie udało się 1 5 grudnia natarcie przeszło 80 czołgów w kierunku na Szabaliński. Czołgi radzieckie, wspierane przez starannie zamaskowaną artylerię przeciwpancerną, nie ustępowały, podejmując walkę manewrową, w której szybko wyczerpywało się paliwo i amunicja. W od bitym Wierchnie-Kumskim l batalion czołgów mjr. Lowe nie potrafił się utrzymać. Ciężko rannego dowódcę zastąpił kpt. Hoffmeyer, lecz i on został śmiertelnie ranny. W tej sytuacji gen. Rauss zdecydował się wycofać pułk Hiinersdorffa w kierunku Zaliwskiego. Klęska pod Wierchnie-Kumskim pokrzyżowała plany całej operacji deblokady. Każdy dzień zwłoki pogarszał sytuację 6 armii w Stalingradzie i zmniejszał szanse na przebicie się do niej w porę. 1 9 grudnia adjutant Hitlera gen. Engel zapisał: "Stuacja wywołuje nowy duży niepokój : LVII korpus nie przesuwa się. Rosjanie rzucają przeciw niemu nowe siły, zmuszając do obrony. Ponieważ nowych sił już nie ma, to oznacza, że deblokujące wojska zatrzymają się 5�0 km od frontu 6 armii . Jeszcze gorzej jest w Grupie Annii «B». Pozycje Włochów zostały widocznie przerwane, tak samo jak armijnej grupy Hollidta. Wieczorem von Manstein znów postuluje przebijanie się 6 armii, tylko tak można ustanowić łączność ze Stalingradem i ocalić zasadnicze siły armii. Nastrój przygnębienia. Hitler znów odrzucił przebijanie, mimo że Zeitzler uporczywie za tym nastawał. Gniewny zarzut von Bussego (oficer operacyjny w sztabie GA «Oon» - przyp. T.K.) i von Mansteina, czy wszystkie podchodzące siły przekazuje się Grupie Armii "B", by zatkać dziurę u Włochów" 13. Gen. Hoth przygotowywał teraz starannie natarcie zaplanowane na 19 grudnia. Na lewe skrzydło zgrupowania uderzeniowego pod chutorem Gienerałowskim wprowadził 17 OPanc., przedyslokowaną już niemal w całości, ale bez obiecanego batalionu tygrysów. Miała ona zdobyć przyczółek pod Nowoaksajskiem i współ działać z 6 OPanc., która ponowiła atak na Wierchnie-Kumski i leżącą nad Mysz kową Gromosławkę. Grupę Hiinersdorffa wzmocnił pułk czołgów 23 OPanc. płk. Heydebrecka, który miał opanować jar Niekliński i wzgórze 146,9, odległe od Wierchnie-Kumskiego o 7 km. Ten starannie opracowany plan załamał się już na początku realizacji w wyniku ataku radzieckich czołgów na przyczółek 23 OPanc. pod stanicą Szestakow. 00 odparcia go musiano użyć czołgów Heydebrecka. Za czołgami Hiinersdorffa nie zdążyły też bataliony grenadierów i artyleria. Wsparły je natomiast eskadry jun kersów. Wykorzystując lotną pogodę i lokalną przewagę w powietrzu, torowały drogę wozom bojowym, bombardując i ostrzeliwując radzieckie czołgi i artylerię przeciwpancerną 1 4. Tymczasem 1 7 OPanc. gen. Frido von Senger und Etterlina z trudem udało się przeprawić przez Aksaj Jasaułowski w Nowoaksajskim. Przeprawiaj ąc swe czołgi, 13 KTB OKW. Bd. II, Hb. II, 14 H. S c h e i b e r t, op. cit.,
292
s.
s.
87. 64-99.
musiała ona jednocześnie odpierać radzieckie kontrataki. Dopiero 19 grudnia obie dywizje opanowały sytuację nad Aksajem i rozpoczęły działania w kierunku Myszkowej.
1 9 grudnia z 6 armii do sztabu Grupy Armii Don" w Nowoczerkasku powrócił " mjr Eismann. Feldmarszałek Manstein wysłał go tam 1 8 grudnia, aby przedstawił gen. Paulusowi dotychczasowy przebieg operacji "Burza zimowa" i propozycje współdziałania w jej końcowej fazie. Poza tym miał zońentować się w kondycji bojowej okrążonych wojsk, gdyż mimo kategorycznego nakazu Hitlera utrzymania Stalingradu za wszelką cenę, Manstein zdawał sobie sprawę z tego, że dłuższe utrzymywanie miasta, nawet po przebiciu się do niego wojsk Hotha, nie będzie możliwe. Po przerwaniu frontu nad środkowym Donem i groźbie odcięcia Rostowa stawało się to oczywiste nawet dla laika. Mjr Eismann poinformował feldmarszałka o wynikach swej misji, które po rozmowie z gen. Paulusem, przeprowadzonej 1 8 grudnia przez radiotelefon, Man stein oceniał jako niezadowalające. Dowództwo 6 armii odrzuciło w zasadzie wszystkie trzy przedłożone mu wańanty współdziałania. Wańant pierwszy opierał się na aktywnym współdziałaniu 6 armii w deblokadzie, spotkaniu z grupą Hoth" " w m. Zety i utworzeniu tam nowego frontu. Wańant drugi - to również aktywny udział 6 armii w spotkaniu z grupą ,,Hoth" w rejonie Jeńk-Myszkowa w celu dostarczenia okrążonym wojskom zaopatrzenia drogą lądową. Wreszcie wańant trzeci wykluczał współdziałanie 6 armii z odsieczą, która mogłaby dotrzeć w trud nym do sprecyzowania terminie. Dowództwo 6 armii odrzuciło w zasadzie wszystkie wańanty, choć oficer operacyjny sztabu, ppłk Elchlepp, oraz kwatermistrz armii, mjr von Kunowski, skłaniali się do wyprowadzenia armii z okrążenia. Zdecydowanie negatywne sta nowisko zajął szef sztabu 6 armii, gen. Schmidt. Mjr. Eismanna poinformowano, że w okrążeniu znajduje się prawie 200 czołgów i 1 0 tys. samochodów, a zapasy paliwa wystarczyłyby na 20
km
marszu. Ponieważ większość koni została wybita,
samochody muszą holować 1 800 dział. Tymczasem dostawy drogą lotniczą zredu kowano do 300 ton paliwa dziennie. Do tej pory tylko raz wylądowało w Pitomniku
188 samolotów, które dostarczyły 262 tony zaopatrzenia. Na ewakuację oczekiwało na lotnisku przeszło 1 000 rannych. Utrata lotnisk w Morozowsku i Tacyńskiej miałaby katastrofalne skutki. Pozostałoby wówczas lotnisko w Salsku, z którego samoloty miałyby do Stalingradu dwukrotnie dłuższą drogę. W wyniku misj i mjr. Eismanna feldmarszałek Manstein wysłał 1 9 grudnia o godz. 14.35 radiogram do szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, gen. Zeitzlera, w którym domagał się zgody na aktywne działanie 6 armii poza uprzednio uzgodnioną linią Dońska Caryca-Myszkowa. Motywował to rozwojem sytuacji na styku Grup Armii Don" i B " oraz trudnościami grupy Hoth" w przebiciu się do " " " Myszkowej , a zwłaszcza niemożnością utrzymania się 6 armii w obrębie twierdzy bez deblokady. Jej zapasy mogły wystarczyć jedynie do 22 grudnia, choć dzienne normy chleba zostały zredukowane do 200 g na żołnierza. Większość koni padła
293
lub została zjedzona, a żołnierze byli wygłodzeni. Ponieważ natarcie LVII KPanc. mogło wygasnąć na Myszkowej, feldmarszałek apelował, by niezwłocznie dostar czono 6 armii paliwo. Tego samego dnia o godz. 1 8 .00 czasu berlińskiego Manstein wysłał do dowód ców 6 armii polowej i 4 armii pancernej pięciopunktowy rozkaz. W pkt.
1.
stwier
dzał, że 4 armia pancerna siłami LVII KPanc. rozbiła nieprzyjaciela w rejonie Wierchnie-Kumskiego i wyszła na rubież rzeki Myszkowa przy Niżnie-Kumskim. Korpus rozwija natarcie na silne zgrupowanie nieprzyjaciela w rejonie na północ " od niego" . Dalej jednak zastrzegł się, że sytuacja na froncie czyrskim nie pozwala nacierać skupionymi na zachód od rzeki Don siłami na Kałacz, gdyż ,,( ...) most przez Don przy Czyrskiej znajduje się w rękach nieprzyjaciela". Zasadniczy problem połączenia się z 6 armią został dość mętnie (zapewne celowo) sformułowany w pkt. 2 i 3 rozkazu:
,,2. 6 armia sprawdzi możliwość nawiązania łączności - gdy okaże się to niezbędne - z LVII KPanc. przez rzekę Dońska Caryca dla przepuszczenia kolumny samochodowej z ładunkiem dla 6 armii .
3. Rozwój sytuacji może doprowadzić d o tego, że zadanie postawione w pkt. 2 zostanie rozszerzone; armia będzie musiała przesuwać się do LVII KPanc. na rzece Myszkowa. U mowny sygnał: «Donnerschlag» (<
E. M a n s t e i n, Verlorene Siege, Eriucrungen 1939-1944, Frankfurt a.M.-Bonn 1964,
(zał. 12 w przekładzie polskim brak).
294
s. 655-656
wreszcie zezwolenie na wyrwanie się z okrążenia, a gdy Manstein przyznawał, że takiej zgody nie ma, Paulus powstrzymywał się z obietnicą działań 6 armii. Obaj zresztą zdawali sobie sprawę z tego, że żołnierze Paulusa nie byliby w stanie pokonać, po śniegu i w mrozie, odległości 60 km. 6 armia miała jeszcze sprawnych około 70 czołgów, do których brakowało paliwa i amunicji. Resztki nadziei obaj pokładali w czołgach Hotha, gdyż nie wiedzieli o radzieckiej 2 armii gwardii, docierającej już do Myszkowej . Radiogram Mansteina poprzedził sukces 6 DPanc., który przedłużył nadzieję na pomyślne zakończenie operacji ,,zimowa burza". 1 8 grudnia o godz. 1 4.50 czasu berlińskiego adiutant płk. Hiinersdorffa odebrał radiogram od dowódcy dywizji. Wynikało z niego, że zgodnie z rozkazem dowódcy korpusu na Niżnie -Kumski i Gromosławską naciera 1 7 DPanc., a energiczny atak na Gniłoaksajską rozpoczęła 23 DPanc. Zadaniem grupy pancernej płk. Hiinersdorffa miało być natomiast uderzenie na wschód i zdobycie przyczółka w rejonie Wasiljewki. Nie należało dać się wciągnąć w walki uboczne. Za grupą Htinersdorffa podążyć miała grupa Zollenkopfa, po przekazaniu swego pasa 1 7 DPanc. Analizując na mapie rozkaz, płk Hiinersdorff i jego szef sztabu, mjr von Kassel, skonstatowali, że od Wasiljewki dzieli ich około 1 2 km drogi wiodącej prosto na wschód, na Gniłoaksajską, a następnie 6 km drogą na północ. Skręcić należało przed wzgórzem 1 57,0, by z lewej strony ominąć Słony Jar. Innych niebezpiecznych parowów na trasie nie było; jedynie za pobliskim wzgórzem
1 46,9 do drogi podchodziła odnoga Jaru Nieklińskiego. Pokryty śniegiem step, rozjeżdżony przez czołgi i pojazdy kołowe, utrudniał trzymanie się ledwie widocz nego w nocy szlaku, a Hiinersdorff nie chciał korzystać z reflektorów. Na odprawie zwołanej koło czołgu dowódcy przedstawił swoim podwładnym zadanie i wydał rozkazy. Do Wasiljewki zamierzał dotrzeć o północy i nagłym atakiem zdobyć przyczółek na Myszkowej. Nakazał zachowanie ciszy radiowej i unikanie
styczności z nieprzyjacielem. Na czołgach ulokowano dwie kompanie grenadierów, zaś za czołgami miał podążać batalion kpt. Hauschilda, wzmocniony artylerią pułkową. Reszta grupy płk. Zollenkopfa powinna była dotrzeć do Wasiljewki już po jej zdobyciu.
Kolumna wyruszyła pod wieczór. Niedługo potem czołowy batalion mjr. Bake został zaatakowany ze wzgórza 146,9 i wycofał się z pola ostrzału. Ruszył ponownie już w kompletnych ciemnościach. Walki nie udało się jednak uniknąć i radzieckie działa musiano zniszczyć. Kilka wozów zostało trafionych. Załogi opuściły je i w biegu wskoczyły na inne czołgi . Za drugim batalionem szedł pierwszy, a za nim transportery grenadierów. Mróz dawał się coraz bardziej we znaki, zwłaszcza grenadierom na pancerzach czołgów. W ciemnościach szpica z ltn. Scheibertem przegapiła drogę na Wasiljewkę i podążała wprost na Gniłoaksajską. Dopiero nasyp linii kolejowej pozwolił im zorientować się, że minęli rozwidlenie dróg i ciągnący się na południe
od niego
Słony Jar. Nie pozostawało nic innego, jak skręcić na północny zachód, drogą na Birzowoj , którą wytyczały widoczne z daleka słupy telegraficzne.
295
Od Wasiljewki dzieliło kolumnę około 6 km. Ruszyła ona teraz za szpicą dowodzoną przez ltn. Michaelisa. Po kilkunastu minutach po prawej stronie zama jaczyły ciemne zabudowania chutoru Birzowoj . Przy drodze widoczne były stano wiska ogniowe radzieckiej artylerii przeciwpancernej . Szpica je zniszczyła, lecz musiała się zatrzymać przed nowymi pozycjami z rowem przeciwpancernym. Do czołgów podeszli radzieccy żołnierze i nagle zaczęli krzyczeć: "Niemcy! " Dłużej nie można było zwlekać. Czołg Michaelisa ruszył do przodu, lecz został
ugodzony pociskiem przeciwpancernym. Za szpicą była już jednak cała kolumna. Hiinersdorff przerwał ciszę radiowa, wydając rozkaz: "Naprzód! Na most! " Czołgi, nie zważające na ogień, ruszyły do przodu. O godz. 22.50 czasu
berlińskiego Hiinersdorff wysłał do sztabu dywizji meldunek: ,jestem u celu. Most 16. w naszych rękach. Walczę z radzieckimi czołgami i piechotą" *
*
*
Na mocy ustaleń przyjętych w rozmowie telefonicznej generałów Wasilewskiego i Rokossowskiego ze Stalinem w sprawie przekazania 2 armii gwardii Frontowi Stalingradzkiemu, w dyrektywie z 14 grudnia Naczelne Dowództwo Armii Czer wonej nakazywało: "Całe gospodarstwo Jakowlewa (pseudonim gen. Malinow skiego), a w pierwszej kolejności jednostki zmechanizowane, forsownym marszem przenieść na południe i rozlokować na tyłach jednostek prowadzących działania przeciw kotielnikowskiemu zgrupowaniu nieprzyjaciela" . 2 armia gwardii powinna była wspólnie z 5 1 armią ,,rozbić kotielnikowską grupę nieprzyj aciela ( . . .), w ciągu najbliższych dni zająć Kotielnikowo i należycie się tam umocnić " 17. 1 7 grudnia 2 armię gwardii wzmocniono 7 KPanc. gen. Rotmistrowa, a także walczącymi ze zgrupowaniem Hotha 4 korpusem kawalerii i 87 OP. 4 KKaw. gen. mjr. T. Szapkina wchodził dotąd w skład 5 armii uderzeniowej , osłaniając jej lewe skrzydło nad Donem. Poniósł on znaczne straty i odszedł na wschód. Po wyładunku z transportów 2 armia gwardii zajęła prawie 100-kilometrowy pas z północy na południe, od stacji kolejowej Frołowo do Kaczalinskiej. Ponieważ z uwagi na maskowanie armii nie wolno było używać radiostacji, łączność między jej sztabem w Panszynie a korpusami zapewniały nocne bombowce Po-2 (,,kukuruź
niki"). Oddziały, mimo silnego mrozu, stacjonowały w gołym stepie, gdyż wszystkie wsie i osiedla były przepełnione tyłowymi jednostkami, instytucjami, składami
i bazami remontowymi Frontu Dońskiego. Marsz wykonywano przeważnie nocami, pokonując 40-50 km. Dla umocnienia obrony nad Myszkową 2 armia gwardii, na rozkaz dowódcy frontu, miała w nocy z 1 6 na 1 7 grudnia ześrodkować 2 KZmech.Gw. w rejonie sowchozu " Kriep" , a do rana 1 8 grudnia zająć obronę nad Myszkową dwiema dywizjami piechoty: na rubieży Niżnie-Kumski-Gromosławka przez 98 OP, a na 1 6 M. S c h e i b e r t, op. cit., s. 99-1 12. 1 7 Wielkie zwycięstwo, op. cit s. 38 1-382. .•
296
rubieży Iwanowka-Kapkiński - przez 3 DPGw. 98 DP była tym samym związ kiem, który pod dowództwem gen. Barinowa został 23 sierpnia rozbity przez XIV KPanc. pod Wiertiaczym. Teraz, dowodzona przez płk. Iwana Sieriegina, wchodziła w skład l KPGw. gen. mjr. Missana. 3 DPGw. płk. Celikowa wchodziła w skład 1 3 KPGw. gen. mjr. Cznczibadze. Działania opóźniające 5 1 armii z udzia łem 4 KZmech. i 1 3 KPanc. umożliwiły obydwu dywizjom 2 armii gwardii dotarcie do Myszkowej 1 8 grudnia, przed czołgami Hotha. 98 DP, zgodnie z rozkazem frontowym, zajęła obronę na odcinku Niżnie -Kumski-Iwanowka, a więc na prawym skrzydle obrony, a 3 DPGw. od Iwanowki do Kapkińskiego, na lewym skrzydle. Za dywizjami rozmieścił się 2 KZmech.Gw. Wszyscy żołnierze, zwłaszcza piechurzy, po I 80-kilometrowym męczącym marszu, odbytym w trudnych warunkach atmosferycznych, byli wyczerpani. Tymczasem
6 DPanc., po zdobyciu Wierchnie-Kumskiego, w nocy z 1 8 na 1 9 grudnia podeszła swymi czołgami pod Wasiljewkę, leżącą na północnym brzegu Myszkowej, i nagłym wypadem zdobyła ją. Jednocześnie 17 DPanc. zdobyła Niżnie-Kumski. Po cało dniowych walkach gen. Hoth zdecydował się przeprawić główne siły: 1 7 DPanc. przez Myszkową w rejonie Gromosławki, 6 DPanc. w rejonie Wasiljewki, zaś 23 DPanc. otrzymała zadanie nacierania na froncie Kapkiński-Kruglakow. Kolejne dywizje 2 armii gwardii dotarły nad Myszkową dopiero 20 grudnia. 24 DP płk. Iwana Koszewoja (późniejszego marszałka Związku Radzieckiego) zajęła obronę na rubieży Szabliński-Czemomorow-Niżnie-Kumski, a 33 DPGw. ześrodkowała się w rejonie farmy nr 5 - Wieszki. Natomiast dwie dywizje 1 3 KPGw. były wciąż w drodze. Pytanie, czy bez tych dywizj i 2 armii gwardii, które zdążyły do 1 9-20 grudnia zająć obronę nad Myszkową, Hoth zdołałby się przebić do 6 armii , pozostanie zapewne bez odpowiedzi. Sam Manstein stwier dził, że Hoth był najbliżej rozstrzygnięcia 1 9 grudnia. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej sytuacji pułku Hiinersdorffa, na który głównie liczono w zdobytej Wasil jewce, to przypomina się nam znane polskie porzekadło: ,,złapał Kozak Tatarzy na, a Tatarzyn za łeb trzyma". Wprawdzie rajd zakończył się sukcesem, lecz okupiony został znacznymi stratami czołgów oraz zużyciem paliwa i amunicji, zważywszy, że rozpoczęły go 43 czołgi, a w WasiIjewce znalazło się zaledwie 1 8 sprawnych wozów bojowych. Do utrzymania WasiIjewki Hiinersdorff nie miał zresztą piechoty. Dlatego w każdym radiogramie, przesyłanym do dywizji, wypytywał o grenadierów Hauschilda i Zellenkopfa oraz dostawę spirytusu do czołgów. Po tych alarmach nad Wasiljewką poj awiły się formacje junkersów, a po kilku godzinach nadciągnęli grenadierzy Zellenkopfa, którzy całą noc błądzili w stepie, gubiąc samochód z radiostacją. Batalion kpt. Hauschilda dotarł do Wasiljewki dopiero wieczorem, gdyż nie mógł przebić się przez ogień artylerii radzieckiej z sąsiednich wzgórz; w nocy nadeszły kolumny zaopat rzeniowe. Wiadomość o zajęciu Wasiljewki ożywiła nadzieje niemieckiego dowództwa na pomyślne zakończenie operacji deblokady. Sukcesu 6 DPanc. nie mogły jednak 297
skutecznie wesprzeć pozostałe dywizje pancerne. 17 DPanc. nie zdołała przełamać obrony radzieckiej pod Gromosławką, a 23 DPanc. - pod chutorem Birzowoj . W tej sytuacji gen. Kirchner przesunął 17 DPanc. w prawo, bliżej Wasiljewki, na Iwanowkę, by mogła częścią swych sił wesprzeć 6 DPanc. W ten sposób usiłowano
22 grudnia wykonać silne uderzenie z WasiIjewki w kierunku północnym, opanować okoliczne wzgórza, na których radziecka artyleria miała swe punkty obserwacyjne, i rozwijać natarcie na Zety i Wierchnie-Carycyński. Nad sytuacją panowała już jednak 2 armia gwardii. Gen. Malinowski, po przybyciu na SD 3 DPGw. i zapoznaniu się na miejscu z położeniem stron, kazał wzmocnić obronę na odcinku Wasiljewka-Kapkiński 49 DPGw. gen. Podszywaj łowa. Do drugiego rzutu na tym kierunku przewidział 387 DP płk. Makariewa, a po powrocie do Wierchnie-Carycyńskiego, na swoje SD, polecił dowódcy 2 KZmech., gen. Swirydowowi, wydzielić do rozwinięcia za 3 i 49 dywizjami piechoty trzy pułki czołgów. Również pozostałe oddziały 2 KZmech. miały przesunąć się bliżej Wasiljewki, na północny wschód od Iwanowki. Gdy gen. Malinowski po powrocie do Wierchnie-Carycyńskiego zameldował o sytuacji i podjętych decyzjach gen. Jeremience, przebywającemu na swym SD w Rajgorodzie, ten zawiadomił go, że nadzoruj ący wycofywanie się wojsk
5 1 armii jego zastępca, gen. Georgij Zacharow, zameldował o opóźnieniu marszu 3 87 DP. Nakazał więc wykorzystać 87 DP płk. Kazarcewa i 4 KZmech. gen. Wolskiego. Okazało się jednak, że osłabiona w dotychczasowych walkach 87 DP może tylko osłaniać lewe skrzydło 13 KPGw. w chutorze Birzowoj, a korpus gen. Wolskiego nie jest zdolny do dalszej walki i należy go, podobnie jak i 1 3 KPanc., wycofać do odwodu.
22 grudnia o świcie oddziały 3 i 49 dywizj i 1 3 KPGw. zaatakowały niemiecki przyczółek w Wasiljewce. W efekcie gen. Rauss, zamiast nacierać, zaczął alar mować gen. Kirchnera o wsparcie, ten zaś przekazywał te prośby Hothowi. Nad polem walki znów pojawiły się junkersy. Pod ich osłoną grenadierzy uderzyli na Kapkiński, okrążając broniący się tu batalion 1 3 pułku 3 dywizji. W tym czasie, gdy oddziały radzieckiej 49 dywizji, nie zważając na ogień niemieckiej artylerii i naloty lotnictwa, spychali grenadierów ze zdobytego przez nich wzgórza 1 10,4, przeprawiający się przez rzekę fizylierzy z tej dywizji zaata kowali most w Wasiljewce. Dopiero wieczorem gen. Raussowi udało się uporząd kować obronę przyczółka i przeprowadzić silny kontratak. Radzieckie dywizje
-
3 gen. Celikowa i 49 gen. Podszywajłowa - przeszły do obrony. Rozwój wydarzeń, które miały miejsce 22 grudnia, został wnikliwie przeanali zowany przez niemieckie dowództwa i sztaby. Ponieważ 23 DPanc., po zdobyciu Gniłoaksajskiej, została 22 grudnia za trzymana pod chutorem Birzowoj , a 1 7 DPanc. nie zdobyła Gromosławki i nie utrzymała Niżnie-Kumskiego, to obydwie dywizje nie mogły skupić się wokół
6 DPanc., by - zgodnie z wcześniejszym zamiarem - wspólnie uderzyć wzdłuż linii kolejowej na Abganierowo. W tej sytuacji gen. Rauss w planach na 23 grudnia 298
uwzględnił jedynie własne siły. Postanowił odbić utracone poprzedniego dnia wzgórza i poszerzyć przyczółek dla dalszych działań zaczepnych. Radziecka obrona i kontrataki pokrzyżowały jednak ten plan. Gdy około godz.
1 2.00 do Wasiljewki przybył dowódca LVII KPanc., grupy bojowe 6 DPanc. prawie nie przesunęły się do przodu. Molestowany przez płk. Hiinersdorffa o sil niejsze wsparcie, gen. Kirchner wyjaśnił, że widzi jedynie szansę wzmocnienia korpusu dywizją Waffen SS "Wiking" , gdyż obiecany batalion tygrysów" znajduje " się w bazie remontowej w Fallingbostel, gdzie czołgi poddane zostały gruntownemu przeglądowi. Wkrótce Kirchner i Rauss zostali wezwani do węzła łączności
6 DPanc. w Zaliwskim, a około godz. 1 4.00 płk Hiinersdorff otrzymał zakodowany radiogram: Dziś w nocy dywizja, pozostawiając tylne straże, zostanie zluzowana " 18. i przedyslokowana do stanicy Potiemkinskiej"
*
*
*
Decyzja o wycofaniu 6 DPanc. z Lvn KPanc. i skierowaniu jej nad środkowy Don była następstwem postanowionej przez gen. Mansteina rezygnacji z kon tynuowania ,,zimowej burzy" . Wynikała ona zarówno z braku sił niezbędnych do przebicia się przez radziecką zaporę nad Myszkową, jak i zbliżającej się katastrofy w łuku Donu. 1 6 grudnia Front Południowo-Zachodni gen. Watutina, wraz z 6 armią Frontu Woroneskiego gen. Golikowa, rozpoczęły bowiem operację Mały Saturn" . " Dwie radzieckie armie 6 i l gwardii - z Wierchniego Mamonu uderzyły na -
południe, forsując Don i jego dopływ - Boguczarkę, a 3 armia gwardii i 5 armia pancerna z rubieży rzeki Czyr ruszyły w kierunku zachodnim, na ich spotkanie w rejonie Morozowskiej . W ten sposób brano w kleszcze główne siły 8 armii Hollidt". " Natarcie dwóch pierwszych armii rozpoczęło się jednak niepomyślnie. Z powodu
włoskiej , resztki 3 armii rumuńskiej i grupy
złej widoczności ograniczono przygotowanie artyleryjskie i zrezygnowano z lotnicze go. To spowodowało, że wiele środków ogniowych nieprzyjaciela nie zostało obez władnionych. Do południa na środkowym odcinku dywizje 1 armii gwardii weszły w obronę nieprzyjaciela na głębokość 300-400 m. Tylko na skrzydłach posunęły się nieco dalej, na 1 ,5-2 km, zaś dywizje 6 armii - do 3 km. Jej dowódca, gen. lejtn. Charitonow, nie miał jednak czym rozwinąć zarysowującego się powodzenia, gdyż jego 1 7 KPanc. znajdował się na przyczółku osietrowskim, w pasie 1 armii gwardii. W tej sytuacji gen. Watutin zdecydował się na ryzykowny krok - wprowadzenie do walki korpusów pancernych. Nie zostało to zabezpieczone pod względem inżynieryjnym i czołgi czołowych korpusów - 25 gen. mjr. P. Pawłowa i 18 gen. mjr. B Bacharowa - już na pierwszym kilometrze w głębi nieprzyjacielskiej obrony wpadły na pole minowe. Musiały one przerwać atak i przystąpiły do wykonywania przejść na polach minowych. Trwało to do rana 1 7 grudnia. 18
H. S c h e i b e r t, op. cit., s. 1 13-138. 299
W tym czasie jednak związki taktyczne obydwu armii, wsparte uderzeniami bombowymi lotnictwa, powiększyły włamanie do 4-5 km w pasie 6 armii i 1-3 km w pasie l armii gwardii. Natarcie 3 armii gwardii w dniu 1 6 grudnia nie zakończyło się sukcesem. Po zaciętych walkach tylko 1 4 KP wdarł się w obronę nieprzyjaciela w kierunku miejscowości Dulański na głębokość 200-300 m.
1 7 grudnia związki taktyczne 6 armii i l armii gwardii wznowiły działania zaczepne razem z korpusami pancernymi. W pierwszym rzucie nacierały 15 i 1 8 korpusy pancerne, a w drugim 17 gen. majr. Połubojarowa i 24 gen. mjr. Wasilija B adanowa. Osłaniały je artyleria i lotnictwo. Tego dnia po południu korpusy pancerne i dywizje piechoty dotarły do Boguczarki, odległej 20-25 km od linii frontu. Tu nieprzyjaciel skoncentrował swe odwody operacyjne, starając się nie dopuścić do sforsowania rzeki. W działaniach nocnych 25 KPanc. przeprawił się wraz z 41 DP na południowy brzeg Boguczarki i opanował m. B arsuki, leżącą 1 0 km na południe. Rano wojska obydwu armii sforsowały rzekę, rozbiły nieprzyjacielskie odwody i przeszły do pościgu. 18 grudnia pod wieczór odcięły one głównym siłom 8 armii włoskiej drogi odwrotu na południe. Również 3 armia gwardii, po zaciętych walkach, stoczonych 1 7 grudnia na kierunku głównego uderzenia z oddziałami niemieckich dywizji 9 1 i 62, wprowa dziła do walki l KZmech. gen. mjr. Russijanowa, który ostatecznie złamał opór nieprzyjaciela, oskrzydlając jego główne ugrupowania z południowego zachodu w rejonie Krużylina. 1 8 grudnia l KZmech. wraz z 14 KP wdarły się do Końkowa i Bokowskiej - ostatnich wielkich węzłów oporu nieprzyjaciela w jego głównym pasie obrony. Padły one pod koniec dnia, a rozbite i rozdrobnione na części dywizje niemieckie nie potrafiły już stawić zorganizowanego oporu na drodze do Krużylina. Sytuacja w wielkim łuku Donu stawała się coraz bardziej groźna dla całej Grupy Armii "Don". O wydarzeniach tych gen. Tippelskirch napisał: "Nacierające przez Don wojska rosyjskie całą siłę swego uderzenia skierowały na 8 armię włoską... Front, który utrzymywało siedem dywizji włoskich i jedna niemiecka, został przerwany do " samej Nowej Kalitwy. Rozpoczął się paniczny odwrót 19. Naoczny świadek tych wydarzeń, mjr G. Tolloy, oficer sztabu 8 armii, wspo
minał: ,,1 6 grudnia wojska radzieckie odrzuciły front armii włoskiej. 1 7 grudnia na południe od Boguczara zamknął się pierścień sił działających od zachodu i od wschodu (... ). Kiedy atakowały nas radzieckie czołgi ( ... ), sztaby rozpoczęły ewakua cję, tracąc wszelką łączność z wojskami. Oddziały, atakowane przez czołgi, usiło wały ratować się ucieczką w rozsypce ( ... ). Artyleria i samochody były porzucane. Liczni oficerowie zrywali dystynkcje, żołnierze rzucali broń i wyposażenie . . ."
.
Gen. Warlimont nazwał 1 8 grudnia ,,kryzysowym dniem o największym zna czeniu", a gen. Mellenthin ocenił te wypadki następująco: ,,Nie będzie przesady 19 Wielikaja Otieczestwienllaja,
300
s.
2 1 6.
w stwierdzeniu, że ta bitwa doprowadziła do kryzysu III Rzeszy, ostatecznie przekreśliła nadzieje Hitlera na zbudowanie imperium i stała się decydującym 20. ogniwem w łańcuchu wydarzeń poprzedzających klęskę Niemiec" Feldmarszałek Manstein w swych wspomnieniach pisał
o obawie, że nie " przyjaciel, w sposób zdecydowany wykorzystując uzyskanie przełamania na odcinku armii włoskiej przebije się albo przez nieosłonięte przeprawy na Dońcu w kierunku na Rostów, albo do najważniejszych arterii całego niemieckiego południowego skrzydła" . I dalej :
Dramatyczny rozwój wydarzeń w tamtym tygodniu zostanie " przedstawiony tylko w krótkim zarysie. Rozpoczął się on na lewym skrzydle grupy armii, dokładnie mówiąc na lewej flance Grupy Operacyjnej «Hollidt». Nie był dokładnie znany rozwój wydarzeń u Włochów ... W każdym razie wczesnym rankiem w dniu 20 grudnia zjawił się u nas generał niemiecki, dowodzący korpusem na lewym skrzydle Włochów, i zameldował o szybkim wycofywaniu się jego dwóch włoskich dywizji. Oczywiście, z jego meldunku wynikało, że na głębokiej flance znajdowały się już dwa nieprzyjacielskie korpusy pancerne. W tym dniu na odcinku grupy operacyjnej «Hollidt» także w dwóch miejscach została przełamana cienka linia frontu. Samowolnie wycofała się rumuńska 7 dywizja. Dowódca rumuńskiego I KA opuścił w panice swoje stanowisko dowodzenia. Wieczorem w dniu 20 grudnia całkowicie niejasna była sytuacja na głębokiej flance grupy operacyjnej «Hollidt». Wszędzie meldowano o nieprzyjacielskich czołówkach pancernych na tyłach grupy operacyjnej, znajdujących się już nawet przed własną przeprawą koło Kamieńca Szachtyńskiego"
21.
Tak więc feldmarszałek Manstein już 2 0 grudnia, pod wpływem wydarzeń nad środkowym Donem i Czyrem, zaczął przygotowywać rezygnację z operacji de blokady 6 armii . Zasadniczym motywem tej decyzj i była obawa o zablokowanie całego Frontu Południowego. Choć nacierające z północy radzieckie korpusy pancerne już skręcały na południowy wschód, z czego należało się domyślać, że nie chodzi o Rostów, to wnioski te wyciągnął Manstein dopiero w następnych dniach. Tymczasem korpusy pancerne
l
armii gwardii : 24 i 25 wykonywały
głębsze oskrzydlenia całego zgrupowania nieprzyjacielskiego działającego w pasie frontu, zaś 18 KPanc. gen. Bacharowa z 6 KPGw. oraz
l
KZmech.Gw. gen.
Russijanowa z 14 KPGw. 3 armii gwardii realizowały taktyczne oskrzydlenia części wojsk nieprzyjaciela w rejonie Krużylina-Mieszkowa. Po okrążeniu tu znacznego ugrupowania nieprzyjacielskiego, 1 8 KPanc. skręcił 90° w prawo na Millerowo (gdzie działał już 1 7 KPanc. gen. Połubojarowa), zaś l KZmech. 1 20° w lewo na Morozowsk (na który z maksymalnym natężeniem maszerowały już kolumny 25 KPanc. gen. Pawłowa). Na prawo od niego podążał w kierunku Tacyńskiej 24 KPanc. gen. Badanowa. Korpusy te oderwały się od związków taktycznych piechoty na około 1 00 km, a od swych tyłów o prawie 300 km, miały W. M e 1 1 e n t h i n von, Pancerschlachten, Neckergemuna 1 963 , s. 1-43. 21 E. M a n s t e i n, Stracone zwycięstwa, Warszawa 2001 , t. 11, s. 55-56.
20
301
więc coraz większe trudności zaopatrzeniowe. Do obrony kolumn transportowych przed niedobitkami wojsk nieprzyjaciela musiały wydzielić część czołgów. Coraz gwałtowniej bombardowało je niemieckie lotnictwo z pobliskich lotnisk w Moro zowsku i Tacyńskiej . Po południu 23 grudnia - pisał Manstein - dowództwo grupy armii, po " uwzględnieniu zaistniałej , bardziej niż krytycznej sytuacji na lewym skrzydle grupy armii musiało podjąć trudną decyzję, dokonując tam przesunięcia sił. Dowódz twu rumuńskiej 3 armii, kierującemu walką nad dolnym Czyrem, nakazano zwol nienie XLVIII KPanc. wraz z
1 1 OPanc. do odtworzenia sytuacji na zachodnim
skrzydle. W zamian za to 4 APanc. musiała oddać do działań na froncie nad dolnym Czyrem jedną dywizję pancerną, bez obecności której utrzymanie frontu
było nie do pomyślenia" 22
.
W kwaterze Hitlera zapanował w tych dniach całkowity rozgardiasz. 22 grudnia gen. Engel zapisał: "Panuje u nas głęboka depresja. Prawie wszyscy spodziewali się, że Paulus, przy całym ryzyku, teraz samodzielnie zdecyduje się na przerwanie. Główne siły on by wyprowadził, choć z dużymi materialnymi stratami. Dziś wieczorem Jodll dzielił się mrocznymi myślami i dawało się wyczuć, że i on liczył na tę samodzielną decyzję, podobnie jak szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych i dowództwo Grupy Armii. Nikt nie wie co będzie dalej ze Stalingradem. Fiihrer zupełnie milczy i pojawia się tylko na omawianie sytuacji oraz na meldunki. Najbardziej bolejemy nad tym, że w kotle, jak się wydaje nie ma jedności i dowódca
(paulus) nie wie co ma robić. Do tego zaopatrzenie z powietrza jest coraz gorsze" 23. *
*
*
Decyzję o wycofaniu 6 dywizj i pancernej z LVII korpusu podjął gen. Roth, gdy szef Sztabu Grupy Armii
Don" poinformował go o sytuacji nad środkowym " Donem i Czyrem oraz o odejściu z XLVIII KPanc. 1 1 OPanc. gen. Balcka pod zagrożony Morozowsk. Roth doszedł bowiem do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie wycofanie naj silniej szego związku pancernego, gdyż to pociągnie za sobą konieczność wycofania całego LVII korpusu za Aksaj . Zameldował więc Man steinowi, że bez 6 OPanc. korpus ma sprawnych zaledwie 36 czołgów, 27 dział szturmowych i 24 działa przeciwpancerne. Ponieważ Manstein nie mógł jeszcze przewidzieć, czy dywizja Wiking", ściągana z Kaukazu w rejon Oubowsko " je-Zimowniki, zostanie skierowana na Kotielnikowo czy na Morozowsk, musiał zaaprobować decyzję Rotha i powiadomić o niej Paulusa. W podpisanym wieczorem 23 grudnia rozkazie nr 9 gen. Roth stwierdził:
,,4 APanc. przejściowo wstrzymuje wykonanie operacji «WintergewitteD>", a w oko licznościowym rozkazie do 6 OPanc. podkreślił jej zasługi w realizacji operacji, zwłaszcza zaś rolę 22
1 1 pcz i jego dowódcy. W nocy płk Riinersdorff został powia-
Ibidem, s. 58. 23 KTB OKW, Bd II, Hb l, s. 88.
302
domiony drogą radiową o odznaczeniu go przez fuhrera Krzyżem Rycerskim Orderu Żelaznego Krzyża. W środę, 23 grudnia, Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Niemiec nadało komunikat: "W czasie kolejnych, daremnych uderzeń między Wołgą a Donem oraz w Stalingradzie Rosjanie ponieśli dotkliwe straty. W środkowym biegu Donu trwają ciężkie walki". Następnego dnia przekazano komunikat o wydarzeniach z 23 grudnia: "Na Stepach Kałmuckich wojska niemieckie odparły liczne ataki nieprzyjaciela, zadając mu w czasie udanego przeciwuderzenia krwawe straty. Zaatakowano rosyjskie zgrupowanie kawalerii, które poj awiło się na tyłach, na stępnie rozbito je w pościgu. W czasie natarcia między Wołgą a Donem wzięto do niewoli 600 jeńców i zniszczono 15 czołgów npla. W rejonie Donu trwają walki obronne, sytuacja szybko się zmienia .. " 24. .
W odróżnieniu od mętnych, skrywających stan rzeczywisty komunikatów nie mieckich (OKW i OKR), komunikaty radzieckiego Biura Informacyjnego stały się teraz konkretne i rzeczowe. Komunikat moskiewski ze środy 23 grudnia głosił m.in.: Tempo ofensywy " naszych wojsk w środkowym biegu Donu zmalało w ciągu ostatnich 12 godzin wskutek pogorszenia się pogody. Silne wiatry i opady śniegu zakłócają posuwanie wojsk generałów Golikowa i Watutina, niemniej jednak ofensywa nigdzie nie została zatrzymana. Ciężkie czołgi KW, przekształcone w pługi śnieżne, prą niepo wstrzymanie do przodu w kierunkach południowym i południowo-wschodnim po zaśnieżonych równinach, a śladem gąsienic ciężkich czołgów, przełamujących niemieckie stanowiska obrony, podążają pojazdy średnie i lekkie. Wojska gen. Golikowa, które przybyły od strony Donu, przekroczyły linię kolej ową Rostów-Woroneż pod Kantemirowką, potem skręciły na południe i od rzuciły Niemców o 20 km w kierunku na Millerowo. Włamawszy się następnie około 1 5 km na zachód od linii kolejowej, zajęły jedna po drugiej miejscowości: Kriworozje, Nikolski i Morozowsk. Ta ostatnia leży 1 25 km od Millerowa. Na wschód od linii kolejowej Rostów-Woroneż operują wojska Watutina ( ... ) i stoją teraz 28 km na wschód od Millerowa ( . ). .
.
Według naszych meldunków z frontu, Niemcy wycofują się z MilIerowa.w takim pośpiechu, że nasze oddziały czołowe w wielu miejscach straciły styczność z nie przyjacielem" . W komunikacie radzieckiego Biura Informacyjnego z 24 grudnia omówione zostały działania na kierunku kotielnikowskim: "Na Froncie Stalingradzkim zbliża się czas rozstrzygających działań bojowych. Operujące z kierunku Rostowa faszys towskie dywizje, ściągnięte z Kaukazu, dotarły do armii «deblokującej» i w ciągu najbliższych 24-48 godzin mogą zostać włączone do walk (chodziło o dywizję zmotoryzowaną SS «Wiking» - przypis autora T. K.). W Naczelnym Dowództwie w Moskwie uważa się za niemożliwe, aby armia Hotha była zdolna przetrzymać zimę. Z tego powodu nasze wojska nie podejmują 24 J. P i e k a ł k i e w i
c z,
op. cit.,
s.
348-349.
303
żadnych frontalnych uderzeń na zwarte oddziały nieprzyjaciela, ponieważ chodzi tylko o to, by odciąć Hotha od pozostałych. Nasze wojska umiejętnie podciągają na stanowiska ciężką artylerię i oddziały wyszkolone do walk w zimie. Umocniono przede wszystkim pozycje w odległości 35 km na północny wschód od Kotiel nikowa, gdzie spodziewane jest główne uderzenie faszystowskiej armii idącej na
odsiecz Paulusowi" 25 .
Jest to więc opis sytuacji, która miała miejsce kilka dni wcześniej ; dopiero potem będzie mowa o ofensywnych działaniach na południowy zachód od Stalin gradu. W omawianym komunikacie podano jeszcze następującą wiadomość: Sze " rokim echem odbiła się informacja o dekrecie radzieckiego rządu z 22 grudnia 1942 roku, mówiącym o przyznaniu orderów (były to medale - przypis autora T. K.) za obronę Leningradu, Sewastopola, Odessy i Stalingradu". Najbardziej dramatyczny dla Niemców przebieg miało wydarzenie w łuku Donu. Mimo gwałtownych zamieci śnieżnych i 25-stopniowego mrozu, tempo operacji
Mały Saturn" nie malało. " Największe tempo pościgu osiągnął 24 KPanc. W ciągu 5 dni pokonał on
240-kilometrową odległość i po nocnym marszu 24 grudnia podszedł pod Tacyńską. O świcie z marszu zaatakował z trzech stron miasto i stację kolejową. Główną bazą samolotów transportowych, zaopatrujących Stalingrad, było wówczas lotnisko w Tacyńskiej, podlegające dowódcy VIII korpusu lotniczego, gen. Fiebiegowi. Z kwatery Hitlera przyszedł rozkaz nieopuszczania lotniska, chyba że znalazłoby
się ono pod ostrzałem artyleryjskim. Lotnisko miało ogromne magazyny amunicji, paliwa, umundurowania i żywnoś ci, a na jego płycie stało ponad 200 maszyn transportowych. Było ono natomiast bezbronne, gdyż dysponowało tylko ośmioma działami przeciwlotniczymi, które mogły strzelać na wprost do czołgów. Nic dziwnego, że pojawienie się o świcie radzieckich czołgów wywołało popłoch i chaos. Czołgi nadciągnęły nie szosą, lecz stepem i otworzyły ogień działowy. Wielu pilotów nie od razu zorientowało się, co się dzieje, chociaż dwa pierwsze Ju-52 stanęły w płomieniach. Zrozpaczony gen. Fiebieg wydał pilotom przez radio rozkaz natychmiastowego startu i lotu do Nowoczerkaska. Na pasach startowych - według relacji szefa sztabu 4 Floty Powietrznej, który przebywał wtedy w Tacyńskiej - zapanował chaos. Włączono silniki, a ich hałas powodował, że nikt nikogo nie słyszał. W dodatku panowały fatalne warunki atmosferyczne: mgła, niski pułap chmur i opady śniegu. Mimo wszystko samoloty zaczęły startować. Tymczasem radzieckie czołgi strzelały jak na manewrach. Wjeżdżały na teren bazy; jeden z nich staranował startującego junkersa. Nastąpił potworny wybuch i oba pojazdy zniknęły w kuli ognia. Wiele startujących samo lotów wpadło na siebie, pozostałe musiały lawirować, by uniknąć kolizji. Pierwsze pociski spadły na lotnisko o godz. 5.20 czasu berlińskiego, a o godz. 6. 1 5 - jako ostatni - wystartował samolot gen. Fiebiega. Uratowało się łącznie 1 08 25
304
Ibidem,
s.
347 i 350.
Ju-52 i 16 Ju-86. Stracono 72 samoloty transportowe, co stanowiło 1 0% tych maszyn będących w dyspozycji Luftwaffe. Przepadły też ogromne składy zaopat rzeniowe. Do godz. 1 7.00 czasu moskiewskiego cała Tacyńska z lotniskiem i stacją kolejową znalazła się w rękach 24 korpusu pancernego
26.
A oto jak epizod ten przedstawił Manstein:
,,24 grudnia kryzys w grupie operacyjnej (<
[ ..l. .
Po południu 2 3 grudnia dowództwo grupy armii p o uwzględnieniu zaistaniałej bardziej niż krytycznej sytuacji na lewym skrzydle grupy armii musiało podjąć decyzję dokonując tam przesunięcia sił. Dowództwu niemieckiej 3 armii, kierują cemu walkę nad dolnym Czyrem, nakazano zwolnienie XLVIII KPanc. wraz z 1 1 DPanc. do odtworzenia sytuacji na zachodnim skrzydle. Wzmacniając za to 4 APanc. należało oddać jedną dywizję pancerną do działań na froncie nad dolnym Czyrem, bez obecności której nie do pomyślenia było utrzymanie frontu. Już wydarzenia następnego dnia udowodniły niecierpiącą zwłoki potrzebę tego za rządzenia. Utracono lotnisko Tacyńska i przede wszystkim także możliwość zaopat rywania 6 armii. Zostało one odbite dopiero 28 grudnia" 27. Przeciw oddziałom 24 KPanc., posuwaj ącym się na południe od Tacyńskiej , rzucono najpierw grupę bojową "Philipp" , która je powstrzymywała, podczas gdy z rejonu Obliwskiej na Skosyrską uderzyła 1 1 DPanc. gen. Balcka, która następnie, po dokonaniu zwrotu na południe, zakończyła okrążenie w Tacyńskiej 24 KPanc. Pod koniec dnia do tego rejonu zaczęły podchodzić oddziały 6 DPanc. gen. Raussa z LVII KPanc. W rezultacie strona niemiecka skupiła w rejonie Tacyńskiej prawie dwie dywizje piechoty i dwie dywizje pancerne, które liczyły w sumie 200 czołgów. Okrążony 24 KPanc. miał zaś już tylko 54 czołgi średnie T-34 i 1 5 lekkich T-70 oraz ograniczoną ilość paliwa i amunicji. Walczył jednak w okrążeniu do 28 grudnia, utrzymując w swych rękach inicj atywę. 28 grudnia, w rozmowie telefonicznej Stalin i Żukow odczytali meldunek gen. Watutina. Potem Stalin rozkazał: - Wasze pierwsze zadanie - nie dopuścić do rozbicia Badanowa i jak najszyb ciej skierować mu na pomoc Pawłowa i Russij anowa. Słusznie postąpiliście, zezwalając Badanowowi w ostateczności opuścić Tacyńską... Mamy wątpliwości co do 1 8 KPanc. , który chcecie skierować na Skosyrską. Lepiej go pozostawić w rejonie Mi11erowo-Wierchnie Tarasowskoje, razem z 1 7 KPanc. W ogóle miejcie 26
A. B e e v o r, op. cit., s. 348-349. 27 E. M a n s t e i n, Stracone...• op. cit., 20
-
Stalingrad
s.
57-58. 305
na uwadze, że na większą odległość korpusy pancerne lepiej kierować parami, a nie pojedynczo, by nie znalazły się w sytuacji takiej jak Badanow. - A gdzie teraz jest 1 8 KPanc.? - spytał Żukow. - 1 8 pancerny znajduje się bezpośrednio na wschód od Mi11erowa... On nie będzie odizolowany - odpowiedział Watutin. - Pamiętajcie o Badanowie! Nie zapominajcie o Badanowie, pomóżcie mu za
wszelką cenę ! 28
Po tej rozmowie, 29 rano, na rozkaz gen. Watutina 24 KPanc. przełamał pierścień okrążenia i ześrodkował się w rejonie m. Iliczka. Został on przemiano wany na 2 KPanc.Gw. i otrzymał przydomek "Tacyński", a gen. Badanow, jako pierwszy w Armii Czerwonej , został odznaczony nowym Orderem Suworowa II stopnia. Operacja ,,Mały Saturn" zakończyła się z końcem grudnia przełamaniem włosko -rumuńsko-niemieckiej obrony nad środkowym Donem, w 340-kilometrowym pasie na głębokości 1 50-200 km. Z broniących się tu dwudziestu jeden związków taktycznych zniszczono cał kowicie pięć dywizj i i trzy brygady włoskie oraz rozbito sześć dywizji (pięć rumuńskich i jedną niemiecką - 62 DP). Oprócz tego ciężkie straty zadano czterem niemieckim dywizjom piechoty i dwóm dywizjom pancernym. Do niewoli wzięto około 60 tys. żołnierzy i zdobyto 368 samolotów, 1 76 czołgów oraz 1 927 dział 29.
* * * Gdy 1 6 grudnia w Stalingradzie zawiał wiatr z północnego wschodu i ścisnął mróz, dowództwo 62 armii odetchnęło z ulgą. Wołga zamarzła i kra wkrótce stanęła Ruszyli po niej najpierw piesi, później zaprzęgi z saniami, a w końcu wytyczono trasy samochodowe. W następnych siedmiu tygodniach Wołgę przeje chało 1 8 tys. samochodów ciężarowych i 17 tys. innych pojazdów. Na wschodni
brzeg wywieziono rannych, na zachodni zaś przetoczono 122 mm haubice, nie zbędne do rozbijania niemieckich umocnień w zakładach fabrycznych. Ten manewr mógł się odbywać niemal bezkarnie, gdyż Niemcy nie mogli
marnować artyleryjskiej amunicj i do ostrzału Wołgi. Na wschodni brzeg można więc było wysyłać do łaźni całe pododdziały, a na zachodni brzeg powróciły warsztaty i magazyny. 19 grudnia na drugą stronę udał się gen. Czujkow. Gdy przeszedł rzekę, odwrócił się i długo w milczeniu patrzył na kikuty ruin po drugiej stronie pokrytej śniegiem Wołgi, dla obrony których tylu młodych ludzi przelało krew i oddało swe życie. Czujkowa przyjął gen. Rogatin - dowódca jednostek NKWD, które obchodziły akurat 24. rocznicę utworzenia przez Feliksa Dzierżyńskiego WCzK (tzw. "Czere zwyczaj ki") , poprzedniczki OGPU i NKWD. Wracając z przyjęcia, gen. Czujkow 28
G. Ż u k o w, op. cit., s. 450. 29 Wielkie zwycięstwo, op. cit., s. 369. A. B e e v o n, op. cit., s. 280-281.
306
wpadł do przerębla i niewiele brakowało, by się utopił. Na szczęście w porę go wyciągnięto i odniesiono do ciepłego pomieszczenia 30. W miarę polepszania się warunków zaopatrzeniowych, 62 armia przechodziła do coraz aktywniejszych działań. 24 grudnia 39 DPGw. gen. mjr. Gurjewa uderzyła na zajmowaną przez Niemców część fabryki Krasnyj Oktiabr". Do godzin popołu " dniowych zdobyła wydziały kalibracji oraz mechaniczny i doszła do zachodniego skraju terenu fabrycznego. Tym natarciem na pozycje 295 DP w Wigilię Bożego Narodzenia 62 armia zaczęła brać odwet za trzymiesięczną obronę. Sytuacja wojsk niemieckich zamkniętych w ,,kotle" pogarszała się z każdym dniem. Głód i zimno dokuczały coraz bardziej , szerzyły się choroby. Liczba ludzi osłabłych z głodu, chorych i odmrożonych przekraczała liczbę rannych. Tymczasem zaopatrzenie drogą lotniczą stawało się coraz trudniejsze. Tylko 7 grudnia, przy dobrej pogodzie, wylądowało w Pitomniku 188 maszyn z ładunkiem 282 t zaopat rzenia. Wynik ten został powtórzony jeszcze tylko raz, a poźniej dostawy zaczęły maleć. Niewiele pomogły rozmowy dalekopisowe kwatermistrza 6 armii, mjr. von Kunowskiego, z płk. Baderem z Głównego Kwatermistrzostwa, odpowiedzialnym za organizację dostaw, czy wysłanie przez gen. Paulusa do Grupy Armii
Don" " gen. mjr. Wolfganga Pickerta, dowódcy 9 DArt.Plot., odpowiedzialnego za przyj mowanie transportów w Pitomniku. Dowódca VIII KLot., gen. Fiebieg, któremu
Hitler powierzył kwestie zaopatrzenia 6 armii, oświadczył, że ma za mało samo lotów. Jeden Ju-52 zabierał 2 t ładunku, a He- l 1 1 - tylko 1 ,5 tony. Focke Wulf Condor" mógł unieść 1 0 t, ale liczba tych maszyn była niewielka. Latała tylko " jedna czwarta potrzebnych maszyn. W tej sytuacji zapadła decyzj a zabicia 4 tys. koni z rumuńskiej 1 dywizji kawalerii płk. Bratescu. Mimo iż z powodu braku paszy były one bardzo wychudzo ne, ich mięso i kości na pewien czas poprawiły sytuację aprowizacyjną w kotle". " W pierwszej dekadzie grudnia wśród żołnierzy 6 armii pojawiły się słuchy o bliskim już wyzwoleniu:
Trzymać się za wszelką cenę ! Fiihrer nas wyzwoli ! " Manstein idzie nam na pomoc !" - przekazywano sobie z ust do ust. Żołnierze ożywili się; nawet ci osłabli z głodu, ranni i chorzy uwierzyli, że już wkrótce ich męki się skończą. Jeszcze kilka dni, może tydzień, i ranni otrzymają komfortowe warunki leczenia, a pozostali żołnierze zostaną wywiezieni na wypoczynek do Francji lub Grecji. Im bardziej doskwierał głód, tym śmielsze krążyły fantazje. Tymczasem rannych i chorych było coraz więcej . Na punkcie medycznym 295 dywizji w Gumraku przybywało codziennie od 200 do 400 rannych i chorych na malarię, dyzenterię, a nawet bardzo rzadki w Niemczech tyfus plamisty. Codzien nie zaś na lotnisko wywożono nie więcej niż 10 ciężko rannych; tyle samo grzebano na pobliskim cmentarzu. Od 12 grudnia zaczęły chodzić słuchy o rzekomo skutecznym posuwaniu się grupy Hotha z tysiącem czołgów. Jakiś sanitariusz, który przybył przed Bożym Narodzeniem do Gumraku z południowego odcinka ,,kotła", opowiadał, że słyszał 30 O. R ii h l e, op. cit., 23-30.
307
dalekie odgłosy bitwy. O planowanym opuszczeniu ,,kotła" zdawała się też świad czyć wyraźna poprawa wyżywienia. Żołnierze z niecierpliwością czekali na rozkazy wymarszu. Mijały jednak dni, a nic się nie zmieniało. Zaczęto przygotowywać się do Bożego Narodzenia. Ś więta obchodzono w ,,kotle" w minorowych nastrojach. Nawet pogoda się pogorszyła. Jeśli do 23 grudnia między godz. 9.00 a 14.00 było dość widno, to 24 wydawało się, że dnia w ogóle nie było. Gęsta mgła szczelnie spowiła zasypane śniegiem domy, schrony i samochody. Na północy ,,kotła" i wzdłuż Wołgi nadal trwały zacięte walki. W punkcie medycznym w Gorodiszczu przygotowano Wigilię dla 500 rannych i 85 osób obsługi. Z żelaznego, trzydniowego zapasu uszczknięto 80 porcji, a z "od krytego" suszu owocowego ugotowano świąteczną zupę, dodaj ąc do niej koninę. Wszystkim rozdano po 300 g chleba w specjalnym opakowaniu i po 1 00 g konserw mięsnych, trochę czekolady, cukierków i papierosów. W słabym świetle lamp karbidowych dowódca kompanii sanitarnej i leutnant RUhle chodzili od siennika do siennika i od namiotu do namiotu. Większość rannych trzymała się dzielnie, lecz byli i tacy, którzy nie mogli już wydobyć z siebie głosu. - Jeszcze się wyrwiemy z tego kotła - pocieszał lekarz. Niewielu w to uwierzyło, niektórzy ocierali łzy. Gdy po zakończeniu uroczystości RUhle udał się do sztabowego schronu, z odbiornika radiowego rozległ się głos sprawozdawcy: "Mówi Stalingrad. Znajdujemy się w ruinach Fabryki Traktorów na samym brzegu Wołgi, która błyszczy przed naszymi oczyma. Tu, na brzegu największej rzeki europejskiej, stoi na posterunku niemiecki wartownik. To żołnierz Stalingradu. Słyszycie terkot kaemów i trzask karabinowej palby? To, moi drodzy, niemieccy słuchacze, strzelają Rosjanie. Oni chcą zakłócić naszym dzielnym żołnierzom świętowanie Bożego Narodzenia. Oto widzę leutnanta ze zdecydowanym, ener gicznym obliczem. Jest w hełmie, w ręku trzyma pistolet maszynowy; gotów jest w każdej chwili otworzyć ogień do nieprzyjaciela. A obok niego jego wytrwali
żołnierze... ".
- Wyłączcie w końcu te brednie ! - rozległ się rozdrażniony głos sto leutnanta Gtintera. - Ten chłopak, który teraz mówi w radiu, nigdy nie był w "kotle" . Siedzi sobie, syty, gdzieś w Charkowie czy nawet w Berlinie, i czyta przez mikrofon, co mu napisano. - Ma pan szczęście, że tego nie słyszy starszy leutnant Balzer. Takie słowa by go nie ucieszyły. - A co z nim? - spytał Rtihle. - Co ma być? Siedzi oczywiście u pułkownika - wtrącił się dr RUdel. - Z pewnością wysączyli już kilka butelek i siedzą, rozkoszując się świętem. W schronie sztabowym również starano rozweselić się gorącym grogiem, ale rozmowa się nie kleiła. O czym zresztą mieli mówić? O zatrzymaniu przez Rosjan Hotha czy o klęsce Africa Korps? A może o pracy w sali operacyjnej po 1 5 godzin 308
dziennie lub o bliskich w Niemczech? Każdy temat był teraz bolesny. Ktoś znów włączył radio. Z odbiornika rozległa się znana z lat dziecinnych melodia: "Cicha noc, święta noc" 3 1 . Ś więta Bożego Narodzenia wywoływały u wielu spontaniczne reakcje. Ludzie częstowali się papierosami i dzielili chlebem. Jeden z pododdziałów 297 dywizji zabił przed świętami konia, którego mięso przerobiono na świąteczne kiełbasy. Tylko radzieckich jeńców, których w obozach Woroponowo i Gumrak było około 3,5 tys., niemal zupełnie przestano żywić. Wydano im tylko trochę przegniłego zboża ze stalingradzkich elewatorów. Masowo umierali. Odnotowano też przypadki kanibalizmu. Jeńcami nikt sobie jednak nie zaprzątał głowy, a ich masowy pomór usprawiedliwiano epidemią tyfusu. W pierwszy dzień świąt temperatura spadła do - 25 oC. W dzienniku 6 armii odnotowano: "W ciągu minionych czterdziestu ośmiu godzin nie było żadnych dostaw. Kończą się zapasy surowców i paliw płynnych" . Ś wiąteczna noc była ładna i pogodna, ale w raporcie o sytuacji Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych z 25 grudnia zapisano: ,,zaopatrzenie lotnicze z powodu zamieci niemożliwe". Sztab Mansteina nie poinformował dowództwa 6 armii ani o utracie Tacyńskiej, ani o radzieckim przeciwuderzeniu nad Myszkową.
26 grudnia gen. Paulus wysłał do dowództwa Grupy Armii "Don" meldunek dotyczący zdolności bojowej 6 armii. Czytamy w nim: "Krwawe straty, zimno i niewystarczające zaopatrzenie doprowadziły w ostatnim czasie do znacznego obniżenia zdolności bojowej wszystkich dywizji. Dlatego muszę zameldować:
l . Armia zdoła jeszcze przez jakiś czas, tak jak dotychczas, odpierać słabsze
uderzenia nieprzyjaciela oraz zażegnywać lokalne, kryzysowe sytuacje. Warunkiem jest lepsze zaopatrzenie oraz rychłe dostarczenie odwodów. 2. Jeśli Rosjanie wycofają większe siły, więzione obecnie przez Hotha, i wy konają nimi lub innymi zmasowane uderzenie na twierdzę, nie utrzyma się ona długo. 3. Operacja «Uderzenie pioruna» jest nie do przeprowadzenia, jeśli wcześniej nie przebije się korytarza, a armia nie zostanie uzupełniona ludźmi i zaopatrzeniem. Dlatego proszę o przedstawienie wyżej , że należy podjąć energiczniejsze środki w celu zapewnienia armii szybkiej odsieczy, jeśli sytuacja ogólna nie nakazuje jej poświęcić. Oczywiście, armia uczyni wszystko, aby utrzymać się tak długo, jak to tylko możliwe. Podpisał: Paulus" 32. Meldunek ten świadczy, że dowództwo 6 armii zdawało już sobie sprawę, jak może wyglądał najczarniejszy scenariusz przyszłych wydarzeń: oto armia zostanie poświęcona w imię tzw. wyższych celów. 3 1 E. M a n s t e i n, op. cit., s. 63-64; J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 353-354. 32 o. R li h I e, op. cit., s. 23-30.
XllI
W imię honoru i posłuszeństwa Grudniową ciszę na froncie 6 armii spowodowały przedłużające się radzieckie " przygotowania do operacji "Pierścień . 1 9 grudnia, po pomyślnym rozpoczęciu " operacji "Mały Saturn , Stalin zaproponował gen. płk. Nikołajowi Woronowowi, swemu przedstawicielowi u Watutina i Golikowa, "zajęcie się Paulusem" . W ślad
za tym wysłany został dokument o następującej treści: "Do Woronowa, Wasilew skiego, Rokossowskiego, Jeremienki, Watutina.
1 . Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa uważa, że towarzysz Woronow całkowicie zadowalająco wykonał swe zadanie w zakresie koordynacji działań frontów Południowo-Zachodniego i Woroneskiego, a zatem po podporządkowaniu
6 armii misję tę można uznać za zakończoną. 2. Towarzysz Woronow zostaje odkomenderowany w rejon frontów Dońskiego i Stalingradzkiego jako zastępca towarzysza Wasilewskiego do likwidacji okrążo nych wojsk nieprzyjaciela.
3. Towarzyszowi Woronowowi, jako przedstawicielowi Kwatery Głównej i za stępcy towarzysza Wasilewskiego, zleca się przedstawienie Kwaterze Głównej, nie później niż do 2 1 . 12. 1 943 roku, planu operacji mającej na celu zlikwidowanie okrążonych wojsk w ciągu 5-6 dni" I . Postać generała Woronowa zasługuje n a krótką charakterystykę, gdyż odegrał on znaczącą rolę w wykuwaniu zwycięstwa Armii Czerwonej podczas całej wojny. Urodził się w Petersburgu w 1 899 roku i jeszcze przed rewolucją zdobył średnie wykształcenie. Po powołaniu do służby wojskowej został artylerzystą. Nie miał szczęścia do Polski, gdyż w 1 920 roku, kontuzjowany, dostał się do niewoli w Józefowie pod Warszawą, a w 1 939 roku, uczestnicząc w tzw. pochodzie wyzwoleńczym, miał wypadek samochodowy. Z obydwu wydarzeń nie wyszedł bez szwanku; pamiątką pierwszego były chore nogi, drugiego zaś choroba żołądka, która męczyła go do śmierci. Wybijał się nieprzeciętną wiedzą wojskową i umiejętnościami w zakresie organizacji i zastosowania artylerii. Jako wysokiej klasy specjalista, uczestniczył w wojnie domowej w Hiszpanii, w przełamywaniu tzw. linii Mannerheima na Przesmyku Karelskim w wojnie z Finlandią w 1 940 roku; nie zabrakło go na l N. W o r o n o w, Rozgromienie niemieckich wojsk pod Stalingradem, (w:) Stalingrad - nieubłagana
logika historii,
s.
192. 311
polach ważniejszych bitew z Niemcami w latach wojny. Był on autorem teorii organizacji i sposobu użycia dywizji i korpusu artylerii przełamania, brygad artylerii przeciwpancernej, osłony przeciwlotniczej wojsk i in. Po przybyciu do Zawarykina gen. Woronow uzyskał od szefa Wydziału Roz poznawczego Frontu, płk. Winogradowa, informację, że liczba okrążonych wojsk wynosi 86 tys., a składa się na nie: pięć dywizj i piechoty, dwie dywizje zmotory zowane, trzy dywizje pancerne i trzy oddziały bojowe. Lotnictwo transportowe wywozi rannych i chorych oraz część oficerów sztabowych. Była to oczywiście informacja zupełnie błędna, nie tylko co do liczby okrążonych (dziś ocenia się ją na 250 do 330 tys.), ale także co do liczby związków taktycznych i oddziałów. W rzeczywistości w kotle stalingradzkim znalazły się: - dowództwo i sztab 6 annii;
- dowództwa IV, VIII, XI i LI korpusów annijnych, XIV KPanc. oraz 44, 7 1 ,
76, 79, 94, 100, 1 1 3, 295, 297, 305, 37 1 , 376, 3 84 i 3 8 8 dywizji piechoty; 3, 29 i 60 dywizji zmotoryzowanych oraz 4, 1 4 i 24 dywizji pancernych; - jednostki VIII KArt.Plot.;
- 2 i 5 1 pułki ciężkich moździerzy; - 9 1 paplot.; - 243 i 245 dywizjony dział samobieżnych; - 648 armijny pułk łączności; - 45, 225, 336, 50 1 , 605, 652, 672, 685, 9 12, 921 i 925 bataliony saperów; - 149 różnych samodzielnych jednostek broni i służb; - 1 rumuńska dywizja kawalerii; - 20 rumuńska dywizja piechoty (część); - 100 chorwacki pułk piechoty 2.
30 grudnia ukazała się dyrektywa NDACz o przekazaniu trzech armii Frontu 62, 64 i 57 - Frontowi Dońskiemu i powierzeniu mu prze prowadzenia operacji "Pierścień". W związku z tym zadaniem gen. Rokossowski uznał za konieczne osobiste Stalingradzkiego
-
zapoznanie się z nowymi armiami. Wcześniej już nawiązywał kontakty przez swoich oficerów, gdyż spodziewał się połączenia wszystkich wojsk, oblegających
6 armię, pod jednym dowództwem, co zresztą sugerował Stalinowi. Gen. Wasilewski mówił mu, że Jeremienko skarży się, iż sztab Frontu Dońskiego wysyła swoich oficerów do podległych jemu, Jeremience, oddziałów, i że oficerowie ci usiłują nawiązywać jakieś kontakty. Jeremienko wyraźnie unikał zbliżenia z Rokossowskim, mimo że obaj (wraz z Żukowem) uczestniczyli w latach 1924-1 925 w rocznym kursie doszkalania dowódców kawalerii. Na objazd nowych armii Rokossowski przezornie zabrał ze sobą członka Rady Wojskowej Frontu, gen. K. Tielegina W swych wspomnieniach opisał później warunki, w jakich bytowali żołnierze, oraz wrażenie, jakie wywarli na nim dowódcy tych armii. 2 W. I w a n o w s k i. Operacja stalingradzka.
312
cz.
II. WPH 4/1 962.
s.
1 17-1 1 8.
W 57 annii panował, według niego, dobry duch, lecz w związkach taktycznych było mało ludzi. Dowódca armii, gen. Tołbuchin, wywarł na nim pozytywne wrażenie. Był to człowiek znający swoje obowiązki, potrafiący w każdej sytuacji pewnie dowodzić wojskami. Jego stanowisko znajdowało się w osiedlu, w dość przyzwoitych warunkach. O dowódcy 64 armii napisał: ,,( ... ) generał Szumiłow był starym żołnierzem, doskonale znającym rzemiosło wojskowe i mającym duże doświadczenie praktycz ne. Na pierwszy rzut robił wrażenie człowieka flegmatycznego, ale w rzeczywistości okazało się, że wtedy, kiedy trzeba, jest bardzo energiczny i zdecydowany, a powie rzone mu wojska dowiodły, że zarówno w natarciu, jak i obronie potrafią skutecznie bić wroga. Teraz umocniły się na osiągniętej linii i niepokoiły nieprzyjaciela aktyw nymi działaniami na poszczególnych odcinkach. Oddziały rozmieszczono w okopach i ziemiankach w odkrytym stepie, wykorzystując wąwozy i jary. Rada Wojenna armii ulokowała się w dobrze urządzonym schronie, złożonym z kilku pomieszczeń, w których podłogi zasłano chodnikami, a na ścianach zawieszono mapy. Po obfitym obiedzie, jakim nas ugoszczono, zrozumieliśmy, że mamy do czynienia z dobrymi gospodarzami, umiejącymi stworzyć właściwe warunki życia. W wojskach wszędzie widziało się troskę o żołnierzy. Długotrwałe i zacięte walki odcisnęły i tutaj swoje piętno. Szczególnie odczuwano brak ludzi i sprzętu bojowego. Ale duch bojowy był doskonały, żołnierze i dowódcy wierzyli w swoje siły". Do 62 armii dowódca frontu dostał się po przejściu pieszo Wołgi do Dubrowki, potem samochodem do przeprawy i znów piechotą do Stalingradu, z zapasem lin i desek do pokonania odcinków lodu, pokiereszowanych przez pociski. Rokossow skiemu i Tieleginowi towarzyszył przewodnik i dwóch saperów. Ostrzelani ogniem artylerii, musieli przyspieszać i zwalniać w zależności od okoliczności. Na prawym brzegu czekali na nich Czujkow, Kryłow i Gurow. SD Czujkowa mieściło się przy brzegu, w urwistym, piaskowym zboczu. Ściany i sufit schronu, do którego weszliśmy - napisał później Rokossowski " - zostały osłonięte deskami i dyktą, a mimo to piasek sypał się ze wszystkich stron. Oczywiście, nie było tu dywanów ani kilimów. Warunki w pełnym znaczeniu tego słowa spartańskie. Jak tu myśleć o dywanach i wyściełanych meblach, kiedy stanowisko dowodzenia dzieliło zaledwie paręset metrów od przedniego skraju ( .. )" .
.
"Z Wasylem Iwanowiczem Czujkowem - pisał dalej Rokossowski - spotkałem
się po raz pierwszy i od razu nabrałem do niego głębokiego szacunku. Od naj wcześniejszych lat młodości czułem sympatię do ludzi uczciwych, odważnych, zdecydowanych i obdarzonych otwartym charakterem. Taki właśnie był Czujkow. Szorstki, lecz na wojnie, a tym bardziej w warunkach, w jakich się znalazł, chyba trudno być innym. Tylko ktoś taki jak on mógł obronić i utrzymać w ręku ten skrawek ziemi. Męstwo i ofiarność dowódcy armii stanowiły żywy przykład dla podwładnych i to właśnie w ogromnym stopniu przyczyniło się do tej wytrwałości,
jaką tutaj wykazali żołnierze armii walczącej w mieście o miasto" 3. 3 K. R o k o s s o w s k i, op. cit., s. 249-252.
313
*
*
*
Stary rok 1942 kończył się w stalingradzkim ,,kotle" mroźną, wietrzną pogodą. Termometry wskazywały - 20°C, a zimny wiatr wywiewał z namiotów resztki ciepła. W lazaretach i punktach medycznych wybierano ozdrowieńców. Również w Gorodiszczu wybrano kilkudziesięciu zdolnych do walki żołnierzy i wysłano ich do okopów. Wśród personelu rozeszły się słuchy o zbliżającej się decydującej walce. Nikt nic nie rozumiał: niespodziewane okrążenie, zakaz przebijania się, głód, gwałtowne zwiększenie liczby rannych, duże braki medykamentów, niepo wodzenie deblokady... Nowy Rok 6 armia powitała kilkoma rakietami. Otwarto ostatnie butelki szam pana i wzniesiono tradycyjny toast: "Prosit Neu Jahr". Kilku generałów zostało przez Hitlera awansowanych lub odznaczonych. Gen. von Danieis otrzymał awans na generała leutnanta i został udekorowany Krzyżem Rycerskim. Od Paulusa, który 30 listopada awansował na generała pułkownika, dostał w prezencie butelkę szam pana. Wyglądało na to, że kariery generałów są ważniejsze niż los armii. W swym noworocznym przesłaniu, skierowanym do 6 armii, Hitler już niczego konkretnego nie obiecywał: "W imieniu całego narodu niemieckiego - napisał - przesyłam Panu i dowodzonej przez Pana armii naj serdeczniejsze noworoczne życzenia. Doskonale rozumiem Waszą trudną i niebezpieczną sytuację. Z najwyż szym szacunkiem obserwuję bohaterskie zmagania Waszych oddziałów. Pan i Pań scy Żołnierze winniście wkroczyć w Nowy Rok z naj głębszym przekonaniem, że ja i cały Wehrmacht zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by uwolnić obrońców Stalingradu. Wasze bohaterstwo zapisze naj wspanialsze karty historii niemieckiego oręża. Adolf Hitler" . Odpowiedź Paulusa była natychmiastowa: "Pańskie pełne nadziei słowa na Nowy Rok przyjęte zostały z olbrzymim entuzjazmem. Nie zawiedziemy Pańskiego zaufania. Może być Pan pewny, że my, od najstarszego generała do najmłodszego szeregowego, wytrzymamy, inspirowani fanatyczną wolą i wniesiemy nasz wkład w ostateczne zwycięstwo. Paulus" 4. 1 stycznia zaczął obowiązywać w 6 armii rozkaz o nowych zasadach wykorzys tania amunicji artyleryjskiej : "Od tej chwili każda lekka haubica polowa może oddać dziennie trzy wystrzały, działo przeciwpancerne - dwa, 88 mm armata przeciwlotnicza - też dwa, a działa korpuśne - po jednym" s. 3 stycznia gen. Paulus przeprowadził inspekcję 44 DP. W tym czasie radziecka rozgłośnia propagandowa nadawała audycję z udziałem jeńców z tej dywizji. Była w niej mowa o panującym tam głodzie, braku amunicji i coraz większych stratach. W raporcie pokontrolnym dowódcy armii napisano więc: "Dowódca ostrzegł przed konsekwencjami brania udziału w tego rodzaju audycjach propagandowych... Każdy żołnierz, który się na to zdecydował, powinien wiedzieć, że jego nazwisko zostanie 4
A. B e e v o r, op. cit., s. 292-293.
s J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 376.
3 14
zanotowane, a on sam wcześniej czy później stanie przed Sądem Wojskowym" 6. W raporcie odnotowano też, że w czasie rozmowy Paulusa z gen. Deboi miało miejsce silne natarcie radzieckich czołgów, choć w całej 65 armii, zajmującej odcinek naprzeciw 44 dywizji austriackiej, było w tym czasie 4 1 czołgów wsparcia piechoty. Od końca grudnia na Froncie Dońskim trwała wytężona praca nad planem likwidacji ,,kotła". Projekt operacji o kryptonimie "Pierścień" był gotowy 27 grudnia. Został on wysłany samolotem do Moskwy i już następnego dnia nadeszła dyrektywa Stalina: "Główna usterka przedstawionego przez was planu operacji «Pierścień» polega na tym, że główne i pomocnicze uderzenia rozchodzą się, co stawia pod znakiem zapytania sukces operacji. Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa uważa, że waszym głównym zadaniem na pierwszym etapie operacji powinno być odcięcie i likwidacja zachodniego zgrupowania okrążonych wojsk nieprzyjaciela (. .. ). Kwatera Główna rozkazuje dokonać zmian w przedłożonym planie. Propono wany w nim termin rozpoczęcia operacji Kwatera Główna zatwierdza. . ." 1. W istocie więc zatwierdzona została tylko data rozpoczęcia operacji - 6 stycznia, która jednak z każdym następnym dniem stawała się coraz mniej realna. Tymczasem nadszedł Nowy Rok. Tuż przed sylwestrem Front Doński od wiedziła grupa dziennikarzy. W 173 DP, w której służyło wielu żołnierzy po chodzenia inteligenckiego, zagościli wybitni pisarze - Aleksander Komiejczuk, wsławiony wystawianą właśnie w radzieckich teatrach sztuką ,,Front", w której nad dowódcą o przestarzałych poglądach - gen. Gorłowem, górę bierze dowódca nowego typu - gen. Ogniew. Towarzyszyła mu żona Wanda Wasilewska, polska pisarka, córka Leona Wasilewskiego, jednego z przywódców PPS, bliskiego współ pracownika Józefa Piłsudskiego, ministra spraw zagranicznych Polski w latach 1 9 1 8-19 1 9. W sylwestrowy wieczór w sztabowej kwaterze Rokossowskiego, oprócz Komiejczuka i Wasilewskiej, obecni byli: szef Sztabu Generalnego ACz, gen. płk Wasilewski, dowódca lotnictwa ACz, gen. lejtn. Aleksander Nowikow, i dowódca lotnictwa dalekiego zasięgu, gen. lejtn. Aleksander Gołowanow. Przywiezioną z Moskwy choinkę ubrano czym się dało. Po złożeniu życzeń wspomniano o ocze kujących wkrótce front ciężkich walkach z siedzącymi w umocnieniach Niemcami. Wówczas ktoś napomknął, że historia zna wiele przykładów stawiania w takich przypadkach nieprzyjacielowi ultimatum z żądaniem złożenia broni. "Owego wieczoru - wspomina Rokossowski - nikt się tym specjalnie nie interesował. Jednak na drugi dzień przyszło mi na myśl, by porozumieć się w tej sprawie ze Sztabem Generalnym ( ...). O ile mnie pamięć nie zawodzi, rozmawiałem o tym przez telefon z generałem Antonowem, który zastępował w Moskwie szefa Sztabu Generalnego. Obiecał porozumieć się z kierownictwem i powiadomić mnie o rezultatach; zauważył przy tym, że nie zaszkodziłoby na wszelki wypadek naszkicować tekst ultimatum. 6 A. B e e v o r, op. cit., s. 293. 1 G. Ż u k o w, op. cit., s. 453. 315
o swej rozmowie z Antonowem powiedziałem wówczas Woronowowi, Nowikowowi, Gołowanowi, Malininowi, Gaładżewowi i innym towarzyszom. Wszyscy bardzo się zainteresowali tą propozycją. Nikołaj Nikołajewicz Woronow natychmiast połączył się z Moskwą. Niezbędnych materiałów nie mieliśmy pod ręką, zaczęliśmy więc przypominać sobie fakty z dawnej historii - oblężenia zamków, twierdz i miast. Wspólnym wysiłkiem przygotowaliśmy tekst ultimatum. Wkrótce zatelefono wano z Kwatery Głównej, oświadczając, że propozycja ta bardzo spodobała się Stalinowi i zażądano, byśmy niezwłocznie przysłali nasz projekt" 8. A oto wersja N. Woronowowa:
"Pomysł wysłania parlamentariuszy wyszedł z dołu. Zrodziła go stara tra dycja i żołnierska zmysłowość ( ... ). Nie miałem oczywiście prawa decydować o tym samodzielnie, chociaż byłem przedstawicielem Kwatery Głównej Na czelnego Dowództwa. 2 stycznia 1 943 roku przesłałem do Moskwy ( ... ) mel dunek. [Zaproponowałem, aby] 4 lub 5 stycznia wręczyć dowództwu okrążonych wojsk niemieckich ultimatum z żądaniem poddania się ( ... ). Natychmiast po wysłaniu tego dokumentu do Moskwy przystąpiłem do opracowania projektu ultimatum. Podzieliłem się swym pomysłem z Rokossowskim, który jak zawsze uważnie mnie wysłuchał i pozytywnie ustosunkował się do projektu. Był jednak bardzo zajęty przygotowaniami do natarcia, dlatego nie mógł wziąć czynnego udziału w opracowywaniu ultimatum (... ). Następnego dnia rano [4 stycznia] otrzymałem telefon z Moskwy. Dowiedziałem się, że Kwatera Główna aprobuje naszą propozycję ( . . . ). 5 stycznia przedstawiliśmy projekt ultimatum do za twierdzenia Kwaterze Głównej ( ... ). Przez całą noc siedziałem nad projektem ultimatum" 9. Jest to przykład zawodności ludzkiej pamięci i skłonności do wyolbrzymiania swojej własnej roli w przedsięwzięciu o znaczeniu raczej symbolicznym. Przedsię wzięcie to wymagało jednak wielu zabiegów. Poprawiony i przetłumaczony przez niemieckich antyfaszystów tekst musiał być dostarczony Paulusowi. Uzgodniono, że dostarczą go mjr Aleksander Smysłow z oddziału rozpoznawczego sztabu frontu oraz kpt. Nikołaj Diatlenko z NKWD, który był tłumaczem. Szczegóły wręczenia ultimatum opracował gen. Malinin. Tymczasem 8 stycznia generałowie Woronow, Rokossowski i Malinin zajęli się kwestią dotrzymania terminu rozpoczęcia operacji Pierścień". Po podliczeniu " wykazów dostaw okazało się, że opóźnienia transportów kolejowych wzrosły. - Co więc zrobimy? - zapytał Woronow. - Jak byśmy się nie starali, w wyznaczonym terminie się nie zmieścimy - odparł Rokossowski. - Potrzebujemy jeszcze 6-7 dni. Musimy poprosić Kwaterę Główną o zgodę na odroczenie operacji. - Nie, to niemożliwe - sprzeciwił się Woronow. - Naczelny się na to nie zgodzi. 8 K. R o k o s s o w s k i, op. cit., s. 260-261. 9 N. W o r o n o w, Artyleryjskim szlakiem, Warszawa 1966, s. 196-204. 3 16
- To chociażby na 3-4 dni... - Spróbujmy - ciężko westchnął Woronow i poprosił o natychmiastowe połączenie ze Stalinem. Rozmowa jednak niczego nie wyjaśniła. Stalin w milczeniu wysłuchał Woro nowa, ale nie dał żadnej odpowiedzi. Powiedział Do widzenia" i odłożył słuchaw " kę. Wówczas trzej generałowie opracowali meldunek do Stalina następującej treści: ,,Przygotowanie do realizacji «Pierścień» w zatwierdzonym przez Was terminie jest niemożliwe z powodu opóźnienia o 4-5 dni transportów do miej sc wyładunków z uzupełnieniem ludzi i amunicji. .. Nasz dobrze opracowany plan został także zakłócony przez przepuszczenie poza kolejnością transportów dla lewego skrzydła tow. Watutina. Wszystkie wyli czenia zostały przeze mnie osobiście sprawdzone. Wszystko to sprawia, że zmuszony jestem prosić Was o zatwierdzenie daty rozpoczęcia operacji «Pierścień» plus 4. Proszę o polecenia. Woronow" . Reakcja na ten meldunek nastąpiła natychmiast. Woronowa wezwano do tele fonu. Stalin był mocno rozdrażniony i Woronow musiał wysłuchać wielu nie przyjemnych słów. Najbardziej ubodła go następująca wymówka: "Wy tam jeszcze doczekacie się, że was i Rokossowskiego Niemcy wezmą do niewoli. Nie za stanawiajcie się, co można, a czego nie. My musimy jak najszybciej kończyć, a wy umyślnie przeciągacie" . Następnie Stalin zażądał, by mu wyjaśnić, co oznacza w meldunku "plus 4". Woronow wyjaśnił: "Potrzebujemy jeszcze czterech dni na przygotowanie operacji «Pierścień» i dlatego prosimy, by ją rozpocząć nie 6 a 1 0 stycznia" . W odpowiedzi usłyszał: ,,zatwierdza się" . I niemal natychmiast telefonist
ka spytała Woronowa: "Czy dobrze było słychać" . Podziękowawszy jej, Woronow . pomyślał: "Jakby to było dobrze, gdyby nie było słychać dziewięciu dziesiątych tego, co usłyszałem" 10.
8 stycznia o godz. 9.00 czasu moskiewskiego obaj parlamentariusze, przebrani w nowe mundury, zostali w towarzystwie płk. Winogradowa dowiezieni na stację Kotłubań. Utrzymująca tu front 24 armia gen. Gałanina wstrzymała ogień już wieczorem, 7 stycznia. Potem, przez całą noc, głośniki nadawały przygotowaną przez niemieckiego antyfaszystę Waltera Ulbrichta informację, że pojawią się tam radzieccy parlamentariusze. Przydzielono im wysokiego trębacza, który niósł białą flagę. Cała trójka ruszyła w stronę pokrytych śniegiem pozycji niemieckich. Pano wała kompletna cisza. Trębacz zaczął trąbić, ale gdy przeszli około 1 00 m, ze strony niemieckiej padły strzały. Zatrzymali się i przykucnęli. Trębacz trąbił i powiewał białą flagą, a gdy zapanowała cisza, ruszyli. Ale znów zostali ostrzeżeni strzałami. Było widoczne, że Niemcy nie celują w nich, lecz zmuszają ich do odwrotu. Po kilkukrotnych próbach podejścia do Niemców musieli zawrócić. Gdy wrócili na SD frontu, a płk Winogradow złożył raport, gen. Woronow powiedział: "Czemu macie nosy spuszczone na kwintę? To nie wy, lecz oni powinni 10 W. K a r d a s z o w, op. cit., s. 299-300. 3 17
prosić o złożenie im jakichkolwiek propozycji. Damy im teraz trochę popalić, to zmądrzeją"
II.
W nocy samoloty radzieckie zrzucały ulotki adresowane do oficerów, podofi cerów i szeregowych, podpisane przez Woronowa i Rokossowskiego, z wezwaniem do złożenia broni, a przez głośniki ich tekst odczytał Weinert. Natomiast Smysłowa i Diatlenkę obudzono około północy i zawieziono do sztabu frontu, gdzie dowie dzieli się, że zostali odznaczeni orderem Czerwonej Gwiazdy, Winoradow zaś awansowany na generała majora. Powiedziano im też, że muszą ponowić próbę, tym razem na południu. Przejechali więc Don, minęli Kałacz i odcinek frontu zajmowany przez 21 armię, a nad ranem dojechali do dowództwa 96 DP na zachód od Marinowki. Tu zjedli śniadanie i przygotowali się do ponownej próby wręczenia ultimatum. Ponieważ nie wzięli ze sobą białej flagi, zrobiono ją naprędce z prze ścieradła dowódcy dywizji. Pod linię frontu przewieziono ich łaiikiem. Dołączył do nich starszy wiekiem oficer, który przedstawił się jako kapelmistrz Sidorow, oraz j akiś lej tnant, który miał ich przeprowadzić przez pola minowe. Winogradow podprowadził ich kawałek i zatrzymał się przy spalonym czołgu. Sidorow zatrąbił i ruszyli w kierunku niemieckich pozycji. Zauważyli na nich ruch. Sidorow trąbił i machał flagą. Wreszcie z tamtej strony padło pytanie: Czego " chcecie?" ,,Jesteśmy wysłannikami dowództwa Armii Czerwonej - odpowiedział Diatlenko po niemiecku. - Mamy pismo do waszego dowództwa. Prosimy o przy jęcie nas zgodnie z prawem międzynarodowym". Podejdźcie!" - usłyszeli w od " powiedzi. Parlamentariusze widzieli wycelowane w nich karabiny i Diatlenko odmówił podejścia, domagając się wyjścia na spotkanie dowódcy odcinka. Oficer, z którym rozmawiali, zniknął, a żołnierze wołali: ,,Russ, korom, korom!" i zaczęli błaznować, wywołując śmiech po obu stronach. W końcu pojawiło się trzech oficerów. Po ponownym wyjaśnieniu Rosjan, po co przyszli, Niemcy zażądali, by zdjęli białe kaptury i zgodzili się na zawiązanie oczu. Smyslow pokazał im pismo adresowane do Paulusa i oficerowie zgodzili się zaprowadzić ich do dowódcy pułku. Zawiązano im oczy i wzięto pod ręce. Po kilku krokach najstarszy oficer prowadzący Diatlenkę zapytał go, co zawiera pismo: zgodnie z instrukcją Diatlenko.
Mamy się poddać?" Nie wiem" - odpowiedział " "
Proszę mi powiedzieć, czy to prawda, że niemiecki pisarz Willy Bredei był " tu ostatnio na linii frontu?" - Niemiec zmienił nagle temat. - Przed mniej więcej " dwoma tygodniami przemawiał przez radio do naszych żołnierzy. Namawiał ich do poddania się i przysięgał, że nas nie pozabijacie. Oczywiście, nasi żołnierze śmiali się z tego. Czy był tu naprawdę, czy tylko nagrano jego głos? Z jego akcentu wynika, że pochodzi z Hamburga". Diatlenko, u którego B rede1 pracował, odpowiedział, że nie zna tego człowieka, choć słyszał o nim, a nawet czytał jego książki. Po chwili zeszli schodami do II A. B e e v o r, op. cit.,
318
s.
297.
schronu, gdzie zdjęto im opaski z oczu. Diatlenko zauważył, że na piecu suszono zatęchłe zboże. Wszedł pułkownik i zapytał o cel ich misji, a po uzyskaniu wyjaśnień wyszedł, zapewne do telefonu. Zaczęli rozmawiać o świętach Bożego
Narodzenia oraz o broni; Niemcy chwalili pistolet TI, jaki Diatlenko miał w ka
burze. On speszył się, gdyż uprzytomnił sobie, że zgodnie w konwencją między narodową, przekraczając linię frontu powinien był oddać broń osobistą. Sidorow wyjął paczkę papierosów Lux" i poczęstował Niemców. Rozmowę " przerwały nieoczekiwane salwy armatnie; Rosjan one zdumiały i przeraziły. Jeden z oficerów wybiegł ze schronu i po chwili wrócił z informacją, że to radziecka bateria przeciwlotnicza ostrzelała niemiecki samolot. Wreszcie zjawił się ponownie pułkownik i oznajmił: Otrzymałem rozkaz, by nigdzie i do nikogo was nie " prowadzić i niczego od was nie przyjmować. Zawiążemy wam oczy i odprowadzimy na linię frontu, zwrócimy broń i zagwarantujemy bezpieczeństwo". Diatlenko zaprotestował. Zaproponował nawet - choć nie miał takiej instrukcji - że posłanie do Paulusa przekaże pułkownikowi za pokwitowaniem. Otrzymałem wyraźny rozkaz, by niczego od was nie przyjmować" - od " powiedział pułkownik. Parlamentariuszom ponownie zawiązano oczy i odprowadzono ich na linię frontu. Gdy wracali, Diatlenko zapytał prowadzącego go oficera:
Ile masz lat?" " Dwadzieścia cztery" - usłyszał. Ta wojna między nami - powiedział Diatlenko " " - to straszna pomyłka. Prędzej czy później musi się to skończyć i być może spotkamy się w innych okolicznościach". ,,Nie ma się co łudzić - brzmiała od powiedź. - Za kilka tygodni i ja, i ty możemy już nie żyć".
Czy wy, Niemcy, " naprawdę sądzicie, że Rosjanie pozwolą wam spędzić zimę w ciepłych schronach?" - zmienił temat Diatlenko. ,,Nie, doświadczenie wskazuje, że podejmiecie ofensywę. Nikt jednak nie oczekiwał, że dojdzie do tego rodzaju sytuacji". ,,Mówiłeś przedtem, że niemieccy żołnierze śmiali się z Bredla i jego apelu.
A czy nie miał racji mówiąc, że jesteście w sytuacji beznadziejnej ? Czy to nie był " poważny apel? On miał całkowitą rację. Nie zapominaj jednak, że to wojna dwóch całkiem " odmiennych światopoglądów i nic się nie uzyska propagandą przerzucaną przez linię frontu". Gdy doszli do okopów, parlamentariuszom zdjęto opaski z oczu, oddano broń i białe kombinezony. Obie grupki oficerów oddały sobie honory i parlamentariusze ruszyli do swoich. Winogradow czekał na nich przy spalonym czołgu.
A
gdy
wrócili na SD dywizji, Sidorow narysował szkic linii obrony niemieckiej ; ku zdziwieniu parlamentariuszy znalazło się na nim wiele szczegółów, których oni nie dostrzegli. Tak skończyło się przedsięwzięcie, które mogło zapobiec przelaniu krwi dziesiątków tysięcy żołnierzy, a wielu uratować od śmierci z głodu, ran i chorób
12.
1 2 Wielkie zwycięstwo, op. cit.,
s.
447-449 ; A. B e e v o r, op. cit.,
s.
296-301. 319
'
W początkach stycznia leutnanta RUhle przeniesiono do szpitala w Jelszance, na południowym krańcu ,,kotła". Po drodze zabrał radziecką ulotkę, zrzuconą z samolotu. Nawoływała ona niemieckich żołnierzy do zaprzestania walk i zawierała wiersz Ericha Weinerta, który kończył się frazą: ,,Lepiej uczciwie poddać się, niż bezmyślnie zginąć". Ulotki te opracowywała grupa niemieckich antyhitlerowców, przeważnie ko munistów. Należeli do niej Wilhelm Pieck, przewodniczący KPO i póZniejszy
pierwszy prezydent NRD Walter Ulbricht, późniejszy pierwszy sekretarz SEO ,
(Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności) w NRD poeta Eńch Weinert, wybrany ,
na przewodniczącego utworzonego w lipcu 1 943 roku Komitetu Narodowego Wolne Niemcy", pisarz Willi Bredei i niemieccy jeńcy wojenni 4 oficerów " i jeden szeregowiec. Zespół ten przygotowywał na podstawie aktualnych rozeznań -
nastrojów żołnierzy niemieckich audycje propagandowe nagrywane na płyty i trans mitowane przez specjalną aparaturę nagłaśniającą oraz kolportowane w postaci ulotek. Audycje i ulotki starały się przekonać niemieckich żołnierzy, że walka w ,,kotle" nie ma sensu i że po dostaniu się do niewoli nie zostaną rozstrzelani - jak to głosiła propaganda hitlerowska. Przytaczano w ulotkach tekst rozkazu nr 505 ludowego komisarza obrony, Józefa Stalina, że jeśli żołnierze niemieccy poddadzą się, trafią do niewoli i zostanie im darowane życie. Jak zeznawali jeńcy, żołnierze niemieccy chętnie czytali te ulotki, lecz im nie wierzyli. W Jelszance przebywało około 1 1 00 rannych i chorych z różnych jednostek. Mimo iż do Wołgi było stąd tylko 1 5 km, a do południowo-wschodniego krańca kotła" 2 km, panował tu znacznie większy spokój niż w Gorodiszczu. Również " wyżywienie było tu do świąt lepsze, gdyż szpital miał jeszcze jakieś zapasy, a dodatkowo otrzymał pszenicę z silosa zdobytego przez 7 1 dywizję piechoty. Teraz jednak wszystko się kończyło. Cały zapas składał się z kilkudziesięciu kilogramów soczewicy, fasoli i grochu oraz z suszonych owoców. W magazynie była też końska noga, skrzynia chleba, pakiety sucharów oraz trochę zbożowej kawy i zielonej herbaty. - Ile gramów chleba wchodzi u was do normy żywnościowej? - pytał RUhle. - W zależności od otrzymanego chleba porcja waha się od 50 do 70 g dziennie. Mamy jeszcze pół worka pszenicy, którą trzymam na czas, gdy chleba już nie będzie wcale.
8 stycznia Ruhle pojechał ciężarówką do Gumraku. Magazyn żywnościowy porażał pustką. Na 1 150 ludzi RUhle otrzymał 1/8 normy i dodatkowo kilka paczek landrynek, 1 kg kawy dla chirurgów, 2000 papierosów, a także 20 butelek wódki i 1 000 l benzyny. W drodze powrotnej sierż. Grober zaproponował, aby wstąpić do Rumunów, gdzie można zamienić wódkę na koninę. I rzeczywiście, za 5 butelek wódki dostał końskie udo. Konie pochodziły z 1 dywizji kawalerii płk. Bratescu, która dostała się w okrążenie. W drodze powrotnej znów posypały się na nich z nieba ulotki. RUhle zatrzymał się i zabrał kilka. W kabinie przeczytał: 320
Do "
dowódcy okrążonej pod Stalingradem 6 armii polowej, gen. płk. Paulusa, lub jego zastępcy! 6 armia polowa, związki 4 armii pancernej i przekazane im jednostki wzmocnienia od 23 listopada 1 942 roku znajdują się w całkowitym okrążeniu. Jednostki Armii Czerwonej otoczyły tę grupę wojsk niemieckich szczelnym pierś cieniem. Wszystkie nadzieje na ocalenie waszych wojsk w drodze deblokady nie ziściły się. Spieszące wam z pomocą wojska niemieckie zostały odparte przez Armię Czerwoną. a ich resztki cofają się na Rostów" . - No, to teraz wiemy dokładnie, że czołgi Hotha zostały rozbite - powiedział feldfebel Grober - i wiemy to od Rosjan. Ale dlaczego oni piszą o cofaniu się naszych wojsk na Rostów? - To oznacza, że główna linia frontu przesunęła się na zachód od nas na jakieś 300-400 kilometrów - wytłumaczył Rilhle. - Ale czytaj my dalej : "Niemieckie lotnictwo transportowe, dostarczające wam głodowe racje żywno ści, amunicji i paliwa, w związku z pomyślnym i szybkim ruchem Armii Czerwonej zmuszone jest do częstej zmiany lotnisk i wydłużania drogi lotów. Ponosi ono poza tym ogromne straty w załogach i samolotach ze strony radzieckiego lotnictwa. Jego pomoc dla okrążonych wojsk staje się nierealna" . - Tak jest rzeczywiście - zauważył kierowca. - Świadczą o tym okruchy, które nam dali. "Sytuacja waszych okrążonych wojsk jest ciężka. Cierpią one głód, choroby i zimno. Surowa rosyjska zima dopiero się zaczyna. Silne mrozy, zimne wiatry i zamiecie są jeszcze przed wami, a wasi żołnierze nie mają zimowych mundurów i znajdują się w ciężkich, antysanitarnych warunkach. Pan, jako dowódca, i wszyscy oficerowie doskonale rozumiecie, że nie macie żadnych realnych możliwości wyrwania się z pierścienia okrążenia. Wasza sytuacja jest beznadziejna i dalsze okazywanie sprzeciwu nie ma sensu". - No, tu już przesadzili - zareagował kierowca. - Co znaczy: beznadziejna? Niech no tylko spróbują przejść do natarcia, to my im pokażemy. Jeżeli ... - Może jednak nie będziecie mi przeszkadzać - rozeźlił się Rtihle. "W warunkach zaistniałej dla was sytuacji bez wyjścia, w imię uniknięcia niepotrzebnego przelewu krwi, proponuję Panu przyjęcie następujących warunków kapitulacji: 1. Wszystkie okrążone wojska niemieckie, z Panem i Pańskim sztabem na czele, zaprzestaj ą oporu. 2. Do naszej dyspozycji zostanie przekazany cały stan osobowy, uzbrojenie, środki techniczne i wojskowe wyposażenie w stanie sprawnym. Z naszej strony wsżystkim, którzy zaprzestaną oporu - oficerom, podoficerom i żołnierzom - gwarantujemy życie i bezpieczeństwo, a po zakończeniu wojny powrót do Niemiec lub innego kraju, dokąd jeńcy wojenni sobie zażyczą.
Cały
stan osobowy kapituluj ących wojsk zatrzyma wojskowe uniformy, oznaki
stopni i odznaczenia, rzeczy osobiste, przedmioty wartościowe, a wyżsi oficerowie - białą broń" . 21
-
Stalingrad
321
- Nosić białą broń w stalingradzkim "kotle" ... - warknął kierowca. Nie zwracając na niego uwagi, Ruhle czytał dalej : "Wszyscy oficerowie, podoficerowie i żołnierze, którzy się poddadzą, otrzymają natychmiast normalne wyżywienie. Wszyscy ranni, chorzy i odmrożeni zostaną otoczeni opieką lekarską. Pańskiej odpowiedzi oczekuje się o godz. 1 5.00 czasu moskiewskiego dnia 9 stycznia 1 943 roku w formie pisemnej, dostarczonej za pośrednictwem osobiście przez Pana wyznaczonego parlamentarzysty, który będzie podążał w samochodzie osobowym drogą: mijanka Konny-stacja kolejowa Kotłubań. W przypadku odrzucenia przez Pana naszej propozycji kapitulacji uprzedzamy, że wówczas wojska Armii Czerwonej będą zmuszone przystąpić do likwidacji okrążonych wojsk niemieckich, a za ich zniszczenie Pan poniesie odpowiedzial ność" . Ultimatum podpisali: gen. płk Woronow jako przedstawiciel Kwatery Głównej i gen. lejtn. Rokossowski, dowódca Frontu Dońskiego. Milczenie w kabinie ciężarówki trwało dłuższą chwilę. - Kapitulacja? To niewola, a niewola to albo strzał w plecy, albo katorga gdzieś na Sybirze. Mnie to nie urządza. Już lepiej samemu palnąć sobie w łeb - powiedział kierowca. - Ja też boję się niewoli - przyznał RUhle. - Ale sam nie skrócę sobie życia. Znów zapanowało milczenie, a w zapadającym zmroku oblicza wszystkich stały się nieprzeniknione. A wieczorem, 9 stycznia, komendant ppłk prof. Kutschera przeczytał w schronie przesyłkę ze sztabu korpusu. Napisano w niej, że radzieckie żądania kapitulacji to akt wrogiej propagandy, że ilihrer przygotowuje nowe kontr natarcie w celu przeprowadzenia deblokady. Pismo kończyło się wezwaniem do otwarcia ognia do radzieckich parlamentarzystów. Odkładaj ąc przeczytany rozkaz, profesor popatrzył na zebranych jakby chciał powiedzieć: "Widzicie, czego się doczekaliśmy" 13. *
*
*
Decydującym motywem odrzucenia ultimatum były - według gen. Paulusa - nie tylko rozkazy nadrzędnych instancji, lecz przede wszystkim przekazane przez przybyłego z OKR gen. Hubego opinie i zamierzenia Naczelnego Dowództwa. Dowódca XIV KPanc., gen. ltn. Hans Hube, został wezwany 28 grudnia radio gramem do OKR w celu odebrania wysokiego odznaczenia: wieńca dębowego z mieczami do Krzyża Rycerskiego. Wykorzystując to, gen. Schmidt przygotował mu dokumentację dotyczącą wyżywienia, paliwa, amunicji, czołgów i dział oraz liczby i wartości bojowej żołnierzy, a gen. Paulus udzielił wskazówek, na co należy zwrócić szczególną uwagę, by Hitler uzyskał wreszcie realistyczną ocenę 13 O. R li h l e, op. cit.,
322
s.
50-59.
sytuacji 6 armii. Po powrocie gen. Hube powtórzył Paulusowi
Schmidtowi
rozmowę z Hitlerem. Główny fragment relacji brzmiał następująco: - Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych zamierza przedsięwziąć nową opera cję deblokującą z zachodu. W tym celu podciąga związki pancerne i zmotoryzo wane. Prócz tego zwiększy w bardzo poważnym stopniu zaopatrzenie drogą powie trzną. Pod Stalingradem zostanie odniesione zwycięstwo, podobnie jak to było podczas kryzysu na przełomie czterdziestego pierwszego i czterdziestego drugiego pod Charkowem. Początek przeciwuderzenia wyznaczono na drugą połowę lutego. Rozważa się co prawda przyspieszenie tego terminu, ale zależy on od umocnienia południowej części Frontu Wschodniego na nowej rubieży i wycofania z Kaukazu Grupy Armii ,,A". Dlatego 6 armia powinna wytrzymać, a w razie konieczności zawęzić przestrzeń okrążenia do rejonu miasta Stalingrad. Linia kolejowa Stalin grad-Kotielnikowo w żadnym wypadku nie powinna być oddana w ręce Rosjan 14.
Należałoby w tym miejscu wyjaśnić dwie kwestie. Pierwsza to sprawa rzeko mego kryzysu pod Charkowem na przełomie 1941/1942 roku. Po odebraniu Rostowa oraz odrzuceniu l armii pancernej gen. Kleista za Mius i likwidacji okrążonego w operacji jeleckiej XXXV KA gen. Betza, dowódca kierunku południowo-za chodniego, marszałek Timoszenko, w połowie grudnia 1 94 1 roku opracował pro gram natarcia swymi pięcioma prawoskrzydłowymi armi ami na Briańsk, Iżewsk, Orzeł, Sumy, po czym, w zależności od sytuacji, bądź na północ w kierunku Smoleńska, bądź na zachód w kierunku Dniepru. Armie skrzydła południowego miały odbić Donbas i dotrzeć do Dniepropietrowska. W trakcie operacji lewego skrzydła trzy armie - 2 1 , 38 i 6 - miały przeprowadzić operację lokalną w celu opanowania Charkowa. Wszystkie te zadania miały być zrealizowane do połowy lutego 1 942 roku.
Kwatera Główna NDACz nie zaakceptowała tak szerokiego programu i ogra
niczyła się do zatwierdzenia lokalnej operacji charkowskiej , w wyniku której powstał wspomniały już występ barwienkowski. Operacja wygasła, gdyż brakowało sił do jej rozwinięcia. Charków pozostał właściwie niezagrożony. Podobnie było w podjętej przez Timoszenkę kolejnej operacji odbicia miasta w maju 1942 roku. W tej sytuacji porównywanie Stalingradu i Charkowa było trafne jedynie pod względem czasu: i tam, i tu wydarzenia rozgrywały się w styczniu. Kwestia druga to planowanie operacji deblokady na drugą połowę lutego 1943 roku z ewentualnym przyspieszeniem. 13 stycznia 1943 roku Hitler podpisał dekret o wojnie totalnej, lecz nie wpłynęło to w najbliższych tygodniach na niekorzystny dla Niemiec przebieg działań w północnej Afryce ani na Froncie Iskra", w wyniku której " przerwana została blokada Leningradu, 27 stycznia - operacja ostrogsko-rosso
Wschodnim. 1 8 stycznia zakończona została operacja
szańska Frontu Woroneskiego, a 5 lutego - operacja woronesko-kastorneńska
14 F. P a u I u 5, Zasadnicze zagadnienie.... (w:) Sowierszenno siekretno. op. cit.,
5.
472-473. 323
frontów Woroneskiego i Briańskiego. W wyniku tych dwóch ostatnich całkowicie rozbita została 8 armia włoska i częściowo 2 armia węgierska. W lutym na południowym skrzydle Frontu Wschodniego przeprowadzone zostały następne operacje:
Skok" i Gwiazda". W ich wyniku 8 lutego opanowany został Kursk, " " 9 lutego - Biełgorod, a 1 6 lutego Charków. Wojska radzieckie nacierały na froncie szerokości 420 km, docierając pod Zaporoże - kwaterę feldmarszałka Mansteina, do której Hitler przybył dwukrotnie - 6 i 1 8 lutego. 1 9 lutego Manstein rozpoczął
swoje przeciwuderzenie. Wzięły w nim udział dwie armie pancerne: l i 4 (w sumie
cztery korpusy pancerne) oraz dwa samodzielne korpusy pancerne: "Rauss" i II KPanc. SS. Ten ostatni był asem atutowym" Hitlera. Wszystkie trzy jego " dywizje: Adolf Hitler", ,,Das Reich" i Totenkopf' miały ponad 400 czołgów " " i dział szturmowych. 28 grudnia wieczorem Naczelne Dowództwo Wehrmachtu wydało rozkaz w sprawie odkomenderowania go na wschód w celu użycia do odblokowania 6 armii. Była to decyzja mocno spóźniona, mógł on więc tylko walnie przyczynić się do ,,rewanżu za Stalingrad". W efekcie odrzucono wojska radzieckie na rubież Północnego Dońca, odbijając Charków i Biełgorod, i tworząc tu ramię południowe tzw. łuku kurskiego, na którym w lecie rozegrała się decydu jąca bitwa o inicjatywę strategiczną, zakończona klęską Wehrmachtu. Widać z tego, że plany Hitlera powrotu nad Wołgę, które w początkach stycznia 1 943 roku mogły wyglądać na niepozbawione szans, ostatecznie okazały się kom pletnym mirażem. Skazały one jednak żołnierzy 6 armii na trzytygodniową bez nadziejną walkę. Jeśli natomiast chodzi o misję gen. Hubego (poza "kotłem" przebywał od 29 grudnia do 8 stycznia), to w wyniku jego interwencji w sprawie zwiększenia aprowizacji 6 armii (Hube miał podobno zapytać Hitlera, dlaczego nie kazał rozstrzelać tego, kto go zapewnił o dostarczeniu wystarczającego zaopatrzenia) sprawa uległa chwilowemu polepszeniu. 9 stycznia, gdy Hube powrócił do ,,kotła", na lotnisku Pitomnik wylądowało siedem czterosilnikowych samolotów Focke-Wulf FW-200 Condor" z 4,5 t paliwa, 9 t amunicji i 22,5 t prowiantu. W drodze " powrotnej zabrały one 156 rannych. Samoloty te mogły udźwignąć do 1 0 t, lecz nie były przystosowane do użycia w warunkach zimowych i miały częste awarie. Niemcy posiadali wówczas 1 8 takich maszyn (w latach 1 940-1 945 wyprodukowano 262 takie maszyny); z innych ciężkich samolotów transportowych w grę mógł Gigant", o ładowności 1 5 t, " lecz w latach 1 942-1945 wyprodukowano ich zaledwie 30.
wchodzić jeszcze 6-si1nikowy Messerschmitt Me-323
Rozpaczliwe podstępy, aby poinformować Hitlera o prawdziwej sytuacji 6 armii, przyniosły wreszcie efekt: 1 5 stycznia nakazał on zająć się usprawnieniem or ganizacji lotniczego zaopatrzenia okrążonej 6 armii generalnemu inspektorowi Luftwaffe, feldmarszałkowi Erhardowi Milchowi. Była to decyzja mocno już spóźniona, obliczona jedynie na efekt propagandowy, mający podtrzymać mit ftihrera, który zrobił wszystko dla swych żołnierzy, a poza tym niemożliwa do zrealizowania z braku odpowiednich środków. Ponieważ feldmarszałek Milch, po przybyciu 1 6 stycznia do swej kwatery w Taganrogu, zaraz następnego dnia uległ 324
wypadkowi samochodowemu i znalazł się w szpitalu, do Taganrogu ściągnięty został z "kotła" ponownie gen. Hube, by przejąć sprawę zaopatrzenia 6 armii. Dzięki temu nie podzielił on losu innych generałów 6 armii. Już po upływie roku dowodził
1 armią pancerną, wyprowadzając ją umiejętnie wiosną 1 944 roku z okrążenia nad Dniestrem. Tymczasem jednak zaopatrzenie 6 armii, ścieśnianej na coraz mniejszym obszarze, pogarszało się. W końcu ograniczyło się do zrzutów spadochronowych. Lotnisko w Pitomniku wymagało obsługi i ochrony, a poza tym przyciągało różnego rodzaju rozbitków frontowych. Dookoła, w stepowych jarach, rozrosły się . więc rozmaite ziemianki i dziury, z których wypełzały strużki dymów. Na opał szło wszystko, co się dało spalić: od rozebranych domów i desek z radzieckich umocnień, po różne skrzynie, a nawet prycze po zmarłych. Choć bowiem zima
1 942-1943 była łagodniejsza niż poprzednie, coraz więcej żołnierzy miało od mrożone kończyny, uszy, a nawet nosy. W dodatku rozmnaźające się szybko gryzonie atakowały śpiących i, zdarzało się, odgryzały im odmarznięte palce u nóg. Możliwości mycia się nie było żadnych, nie mówiąc już o kąpieli, panowała więc powszechna wszawica. Przestano się też golić, gdyż coraz trudniej było stopić śnieg, nawet do robienia pseudoherbat. Ludzie starali się nie zużywać energii bez nieodzownej potrzeby, leżeli więc całymi dniami, głodni i otępiali, w swych norach. Zarzucono czytanie i grę w szachy. Wielu żołnierzy miało różne wizje i omamy słuchowe. Wszyscy tęsknili za rodzinnymi domami i bliskimi, wszyscy panicznie bali się nadchodzącej śmierci. Most powietrzny na taką skalę, jak w Stalingradzie, nie był do tej pory nigdzie organizowany. Nic więc dziwnego, że pierwsze dni i tygodnie upływały pod znakiem improwizacji i chaosu. Pościągane w pośpiechu z różnych stron Europy samoloty transportowe, bez uprzedniego przygotowania maszyn i pilotów, należało posegregować, ściągnąć specjalistów od transportu lotniczego i zorganizować zaopatrzenie. Sprawą tą dopiero w końcu listopada zajął się gen. Fiebieg i sztab VIII KLot. Tak duży most powietrzny (samoloty startowały z kilku odległych od siebie lotnisk) wymagał kilku dużych lądowisk w ,,kotle" . Gen. Richthofen uważał, że aż sześciu, podczas gdy istniało właściwie tylko jedno, w Pitomniku. Było ono bombardowane, a gdy obrona przeciwlotnicza zapalała reflektory, to ostrzeliwała je radziecka artyleria. Nic więc dziwnego, że wokół lotniska rosły zwały szczątków rozbitych maszyn, które spychano na pobocze. Młodzi piloci byli wstrząśnięci tym, co widzieli w Pitomniku - cmentarzyskiem rozbitych samolotów, stosami zamarzniętych trupów i tłumami oczekujących na ewakuację rannych, którzy leżeli na śniegu i mrozie. Później miało być jeszcze gorzej, bo żandarmeria utrzymująca porządek przestawała panować nad sytuacją. W rozładowanych pakach żywnościowych też nie zawsze znajdowano najpo trzebniejsze produkty. Przed świętami przysłano np. ogromnie ilości pieprzu i ma
jeranku, chyba po to, by - jak zażartował jeden z oficerów przyjmujących towar - sypać nimi w oczy nacierającym Rosjanom. Stopniowo przechodzono jednak na coraz ekonomiczniejsze produkty żywnościowe, a zwłaszcza na specjalny, szwedzki,
325
pokrojony już chleb, który zastąpił zwykły mokry i ciężki komiśniak. Oznaczało to, że taką samą ilością jedzenia można nakarmić więcej niż dotychczas ludzi. Najbardziej ożywiony ruch panował 19 grudnia - przyleciały wtedy do Pitomnika 1 54 maszyny transportowe z 1 89 tonami ładunku. W obszarze ,,kotła", oprócz żołnierzy niemieckich, rumuńskich i chorwackich, znajdowało się około 20 tys. wspomnianych już tzw. "Hilfswillige" - żołnierzy rekrutowanych spośród jeńców radzieckich, i około 60 tys. cywilów. Ci ostatni nie dostawali żadnego prowiantu i masowo marli z głodu. O ich losie napisał dowódca saperów 6 armii, płk Herbert Selle: Dzieci płaczą i błagają o chleb, matki błądzą " po stepie, żeby znaleźć gdziekolwiek jakieś poletko prosa, a znalazłszy zgarniają drobniutkie ziarenka do podniesionej z ziemi łuski pocisku artyleryjskiego i dopeł niaj ą po brzegi śniegiem. To właśnie jest ich strawa przez całe dnie i tygodnie: " kasza jaglana, gotowana w wodzie ze śniegu 15. Wiedzieli o tym też dowódcy radzieccy. Gen. Jeremienko oświadczył w połowie stycznia jednemu z korespondentów wojennych: ,,Jeśli chodzi o los armii Paulu sa, to jest ona niczym więcej, jak uzbrojonymi jeńcami wojennymi. Nasze operacje przeciwko tym niedobitkom mogą być i będą niezwykle ostrożne, ponieważ na opanowanym przez nich terenie znajduje się w charakterze niejako zakładników około 60 tysięcy naszych, radzieckich, mężczyzn i kobiet. Ich racje żywnościowe są jednak mniej sze niż przeznaczone dla faszystowskich żołnierzy". Choć z wypowiedzi tej przebija zakamuflowana próba pomniejszenia roli likwida cji okrążonej 6 armii, którą powierzono nie jemu, lecz Rokossowskiemu, oraz przestrzeganie zasady nazywania Niemców "faszystami", ściśle stosowanej w ZSRR w pierwszych latach wojny, to naj istotniejsza była informacja, której też nie rozpowsze chniano: o radzieckich cywilach w Stalingradzie. O jeńcach jednak Jeremienko już nie " odważył się powiedzieć, choć musiał o nich wiedzieć tak samo jak o ,,Hilfswillige . Utrzymanie przez 6 armię swych pozycji tak długo, jak będzie to możliwe, gen. Paulus uzależnił od utworzenia nowej rubieży obrony w południowej części Frontu Wschodniego. Ponieważ był to plan kontrofensywny, wmówił sobie, że ponosi odpowiedzialność - nie tylko przed Naczelnym Dowódcą Wehrmachtu, ale przed całym niemieckim narodem - za odtworzenie południowego bastionu obrony. W swych wspomnieniach przyznaje, że "w ( ... ) konflikcie między posłuszeństwem, którego ode mnie żądano, a ludzkim stosunkiem do moich żołnierzy uważałem wówczas, że należy oddać pierwszeństwo posłuszeństwu". Ta karkołomna ar gumentacja posłużyła dowódcy 6 armii, za aprobatą - jak twierdził - wszystkich dowódców korpusów, do podtrzymania decyzji o walce do ostatniego żołnierza 16. Zaostrzono więc sankcje karne za odmowę udziału w walce lub szerzenie defetystycznych nastrojów. Do końca stycznia wydano i wykonano w 6 armii 360 wyroków śmierci. 15 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 374. 16 F. P a u l u s, Załącznik do rozdziału Zasadnicze zagadnienie operacji 6 armii, Sowierszenno siekretno, op. cit., s. 484. 326
12.01.43 r.
13-17.01.43 r.
- - linia frontu
10.01.43 r.
Wiertiaczy
- linia frontu
� �
ostatnie zgrupowania obronne 6 armii
_ _ _ _ skrócenie pozycji obronnych 23-24.11 .42 r.
• _ . -
-
____ linia frontu
:!koWatka
ri
5
10
15
20 km L ! __ __ L ! __ __ L ! __ __ __ � ! � '
o
24 A
KotlubańD
Operacja " Pierścień " Frontu Dońskiego (1 0.01 -2.02.1 943 r.)
*
*
*
Pierścień " rozpoczęła się 1 0 stycznia od ataku na najbardziej " wysunięty na południowy zachód występ ,,kotła" w rejonie Marinowki. W samym " "kotle , zgodnie z informacjami udzielonymi przez kwatermistrza 6 armii , mjr. von Kunowskiego, płk. Baderowi z Generalnego Kwatermistrzostwa w rozmowie Operacja
dalekopisowej, przeprowadzonej 20 grudnia, stan osobowy 6 armii na 1 8 grudnia wynosił 249 tys. ludzi. Liczbę koni ocenił on na około 40 tys., z tego po stanowiono zachować 20 tys. Do tego potrzeba było dziennie 2 kg konserwowanej paszy na sztukę. Okazało się to jednak nierealne i konie wybito na wyżywienie dla ludzi. Generał Paulus ocenił liczbę okrążonych wojsk na 220-240 tys., z czego ewakuowano 43 tys. rannych. Ocenia się też, że od drugiej połowy grudnia w wal kach brało udział nie więcej niż 40 tys. żołnierzy. Pozostali - artylerzyści bez amunicji do dział, kierowcy, obsługa taborów, łącznościowcy, służby zaopatrzenia i inni - siedzieli bezczynnie, przymieraj ąc głodem.
.
10 stycznia, w niedzielę o godz. 8.05, przygotowaniem artyleryjskim rozpoczęła się operacja "Pierścień" . Rozkaz: Ognia! " wydali przez radio Woronow i Rokos " sowski, którzy przybyli na punkt obserwacyjny 65 armii. 65 armia została w trakcie przygotowywania operacji ,,Pierścień" odpowiednio rozbudowana. W jednostkach walczących zwiększono liczbę żołnierzy: z 25 700 25 grudnia do 60 000. Odpowiednio wzmocniono artylerię i jednostki pancerne. Czołgów było teraz 127 w 97 brygadzie pancernej i sześciu pułkach gwardyjskich. Brygada stanowiła odwód armijny, pułki zaś zostały przydzielone poszczególnym dywizjom jako czołgi wsparcia piechoty. Wszystkie jednostki czołgów otrzymały rozkaz nieodrywania się od piechoty dalej niż na odległość 400 m, prowadzenia ognia do nieprzyjacielskich punktów oporu w ruchu bądź podczas krótkich przy stanków oraz brania udziału w odpieraniu kontrataków nieprzyjaciela. Inne armie w tym pierwszym etapie operacji miały od 1 1 (24 armia) do 49 (64 armia) czołgów. Przygotowanie artyleryjskie poprzedziło bombardowanie lotnicze, które rozpo częło się o godz. 4.00. Tak silnego bombardowania własnego lotnictwa weterani wojny jeszcze nie widzieli. Również przygotowanie artyleryjskie było potężne jak nigdy dotąd. Działony mimo mrozu pracowały bez okryć wierzchnich przez 55 minut. Wreszcie, na sygnał rakiet, artyleria przeniosła ogień, a do przodu ruszyła piechota i czołgi. Na punkcie obserwacyjnym 65 armii zebrani generałowie weszli na schodki, by mieć lepszy wgląd w przedpole. Wykorzystał to fotoreporter wojskowy i poło żywszy się przed punktem obserwacyjnym, zaczął robić zdjęcia. Wtem w zamar zniętą ziemię uderzyły pociski kaemu. Rokossowski z Tieleginem momentalnie chwycili fotoreportera za poły i ściągnęli go w dół. Rozeźlony gen. Woronow rozkazał pobliskiemu działonowi zniszczyć schron. Haubica 122 wystrzały i nieprzyjacielski kaem zamilkł. 328
mm
oddała trzy
Takich schronów i punktów ogniowych pozostało więcej, toteż natarcie szło opornie. Przyczajeni w zamarzniętych na beton okopach niemieccy piechurzy widzieli tyraliery radzieckiej piechoty przetykanej czołgami. Za piechurami i ce kaemistami ciągnącymi swe maximy podbiegali moździerzowcy, a artylerzyści przepychali swe pułkowe czterdziestki piątki i siedemdziesiątki szóstki. Radzieckie przygotowanie artyleryjskie rankiem 10 stycznia odebrano w po bliskiej Jelszance jak trzęsienie ziemi. Część personelu medycznego wyszła ze schronów. Salwy dział grzmiały nieprzerwanie, a niebo na południowym zachodzie spowijał ogień i dym. Na horyzoncie pojawiły się eskadry bombowe. - To początek naszego końca - stwierdził prof. Kutschera. - Na Wołdze jest jeszcze cicho - zauważył Riihle. " - Oni z pewnością zaczną ściskać ,,kocioł z zachodu i południowego zachodu. To jest łatwiejsze niż prowadzenie walk w mieście. My zaś będziemy w tym czasie głodować. Bo jest rzeczą pewną, że lotnisko w Pitomniku utracimy. Pesymizm Kutschery pogłębiła rozmowa przeprowadzona niedawno z wybitnym berlińskim anatomopatologiem, dr. Hansem Girgensohnem, przysłanym do 6 armii z poleceniem wyjaśnienia przyczyny masowych zgonów żołnierzy niemieckich, niezwiązanych bezpośrednio z działaniami bojowymi. W wyniku obdukcji licznych, odtajających zwłok w 1 1 3 DP stwierdził on: "Pod skórą oraz wokół organów wewnętrznych nie ma prawie ani płatka tkanki tłuszczowej ; w składzie otrzewnej - wodnista galaretowana masa, organy bardzo blade, zamiast czerwonego i żółtego szpiku kostnego - szklista, trzęsąca się galareta; wątroba powiększona; serce małe " i brązowe, prawa komora i przedsionek serca znacznie rozszerzone 17. Były to typowe objawy śmierci głodowej, w której tlący się słabo płomyczek życia gaśnie nagle jak wypalona świeczka.
*
*
*
Pierwszym celem operacji "Pierścień" był naj dalej na zachód wysunięty występ w trójkącie Marinowka-Karpowka-Dmitrijewka. Toczyły się tu uporczywe walki, zwłaszcza o tzw. Kurhan Kozaczy, uważany za kluczowy punkt pierścienia obron nego. Z niego można było obserwować przeprawy przez Don. Całe zbocze było usiane ciałami poległych, przysypanymi śniegiem. Większość trupów została ogra biona z butów i ciepłej odzieży. Powodzeniem cieszyły się zwłaszcza walonki i waciaki z radzieckich trupów. W rejonie wsi Marinowka i rzeczki o tej samej nazwie broniła się austriacka
44 DP gen. Deboi oraz dwie dywizje zmotoryzowane: 3 gen. Sch15mera i 29 gen. Leysera, które w przeddzień radzieckiej operacji zostały wzmocnione częścią
376 DP. Radziecka 2 1 4 DP 65 armii, pod dowództwem gen. mjr. Nikołaja Biriu kowa, wsparta 9 pułkiem czołgów gwardii, pokonała opór nieprzyjaciela na pierw szej pozycji obrony i wieczorem dotarła do punktów oporu w sowchozie nr 1 . Bronił się tu 1 3 1 pp 44 DP, wsparty artylerią i czołgami. Atak z marszu nie 17 A. B e e v o r, op. cit., s. 282-283; O. R li h l e, op. cit.,
s.
367-370.
329
przyniósł powodzenia. Dopiero 1 1 stycznia uderzenie ze skrzydła 84 DP gen.
mjr. P. Fomienki z sąsiedniej 24 annii zaczęło przechylać szalę zwycięstwa
na stronę atakujących. Ostatecznie, wspólnymi siłami obu dywizji, punkt oporu w sowchozie nr 1 padł 1 2 stycznia o godz. 14.30. Również prawoskrzydłowa
173 DP płk. W. Askalepowa, ściśle współdziałając z 5 1 DP gwardii gen. mjr. Towortkiładze w natarciu na wzgórze przed m. Karpowka, dotarła do tej miej scowości z północnego wschodu, odcinając pozostające wciąż w występie ma rinowskim oddziały niemieckie. W walkach o występ marinowski, oprócz piechurów, czołgistów i artylerzystów, dużą rolę odegral i saperzy. Rozminowywali oni pola minowe, wysadzali trudno dostępne schrony, unieszkodliwiali pozostawione "niespodzianki", ustawiali zapory na terenach zajętych przez piechotę, odbudowywali mosty i utrzymywali przejezd. ność dróg. Na południowym odcinku pierścienia walczyły 64 i 57 armie. 1 1 i 12 stycznia szczególnie zacięte walki o silnie broniony punkt oporu w rejonie wzgórza 1 1 1 ,6 toczyły w pasie 64 armii 204 DP gen. mjr. Skworcowa i 36 DP gwardii gen. mjr. M. Denisenki, wspierane przez 90 brygadę pancerną i dwa pułki czołgów. Broniły się tam oddziały 297 DP gen. ltn. Maxa Pfeffera i 82 rumuński pułk piechoty, który wkrótce wycofał się, pozostawiając prawie kilometrową lukę. Dywizja niemiecko -austriacka nie poniosła wcześniej większych strat, więc kontratakowała pułkiem mjr. Gotzelmanna i zakryła lukę.
Natarcie 66 annii na północnym odcinku ,,kotła", bronionym przez 16 i 24
dywizje pancerne, nie przyniosło większych sukcesów. 62 armii udało się na kilku odcinkach wyprzeć Niemców z ich nadwołżańskich pozycji. Podsumowując trzydniowe walki, w rezultacie których wojska radzieckie osiąg nęły rzekę Rossoszkę od Baburkina na północy po Karpowkę na południu, dowódz two Frontu Dońskiego nie mogło wyjść ze zdumienia, jak silny był opór Niemców. Spowodował on utratę 26 tys. żołnierzy i ponad połowy czołgów. W tej sytuacji uznano, że 6 armia straciła najbardziej bitne oddziały i jej opór będzie coraz słabszy. W pierwszych trzech dniach natarcia kompletnie rozbite zostały 44 i 376 dywizje piechoty oraz 3 DZmot., a ich niedobitki skryły się w punktach oporu, likwidowanych przez 21 armię. Również z 29 DZmot. pozostały resztki, na które - z uwagi na stan ich ducha - trudno byłoby w przyszłości liczyć. Po zajęciu Marinowki i Karpowki w poniemieckich okopach pojawiły się miejscowe kobiety w poszukiwaniu koców i innych porzuconych przedmiotów. Wszędzie leżały trupy zamarznięte w różnych pozach: i Niemców, i Rosjan. Pędzeni do tyłu jeńcy byli zawszonymi szkieletami. Marli oni po drodze, a wielu rozstrzeliwali radzieccy żołnierze, rozsierdzeni stawianym przez nich oporem. Wycofujące się oddziały niemieckie zabierały ze sobą jedynie działa przeciw pancerne. Ciągnęli je ludzie - pozostali gdzieniegdzie przy życiu jeńcy radzieccy,
lecz ci przeważnie padali z głodu i wycieńczenia. Ponieważ zmarznięta ziemia uniemożliwiała kopanie okopów na nowych pozycj ach, tam, gdzie nie było umoc-
330
nień, budowano obwarowania ze śniegu i w śniegu kopano schrony. Brak amunicji i paliwa był dodatkowym utrudnieniem. Rannych nie było czym odwozić do lazaretów, przeważnie więc leżeli w samochodach i tam zamarzali. Czasami rannym udawało się ciężarówkami, które miały resztki paliwa, dostać na lotnisko w Pitomniku, a nawet do samolotów, były to jednak sporadyczne przypadki, w które na chwilę wmieszał się szczęśliwy los. Na zachodnim krańcu Dmitrijewki, między zwęglonymi budynkami kołchozu, znajdowała się duża, na wpół wkopana w ziemię przechowalnia warzyw. Gdy ten odcinek frontu przejęła w listopadzie 376 DP ulokowano tam setki ciężej rannych, którzy leżeli obok siebie w dwóch czy trzech rzędach. Budynek przylegał do zachodniego zbocza wzgórza i był cały przysypany śniegiem, z wyjątkiem płaskiego dachu. Chroniło go to przed zabłąkanymi kulami, a w pewnym stopniu także przed ostrzałem artyleryjskim. Przed wejściem walały się wdeptane w śnieg zakrwawione strzępy bandaży, szmaty, puszki po konserwach, śmieci. W końcu 50-metrowego budynku, oświetlonego lampami naftowymi, umieszczono benzynowy agregat obsługujący salę operacyjną. Wśród sióstr o bladych, umęczonych twarzach było także kilka Rosjanek. Dowódca 376 DP, gen. ltn. Aleksander von Danieis, kilkakrotnie odwiedził pozycje 764 pułku grenadierów płk. Luitpolda Steidlego. Chciał jeszcze raz spojrzeć na odległy o 1 5 km w kierunku północno-zachodnim Wiertiaczy i na zamarznięty Don. Mówił, że nie jest jeszcze za późno, żeby się przedrzeć. Niespełnioną obietnicę 18.
wielkim świństwem" " Nikt nie przypuszczał, że już wkrótce utopijne plany o przebijaniu się staną się
odblokowania nazywał
głównym tematem narad w kwaterze Hitlera i w sztabie Paulusa. Hitler - jak relacjonował Zeitzler - snuł plany przebicia korytarza do Stalingradu przez nowiut kie czołgi średnie - pantery", które wtedy jednak nie były jeszcze produkowane. " Inny plan, pod kryptonimem Lew" , polegał na przebijaniu się 200-300-osobowych " grup bojowych, zaopatrywanych z powietrza. Dał się na to nabrać Paulus, wysyłając w końcowym okresie obrony ,,kotła" dyrektywę dla korpusów i dywizji, w której zalecał wydzielenie grup bojowych, złożonych z 200 najlepszych żołnierzy, które po drodze będą atakować tyłowe oddziały nieprzyjaciela, odbijając mu pojazdy i zaopatrzenie, i w ten sposób dotrą do własnych linii. Pozostawał jeden problem: w którą stronę mają te oddziały iść? Rozważano przejście przez Wołgę i marsz do Morza Kaspijskiego, gdzie miałyby połączyć się z l armią pancerną nad Terekiem (skąd ta się zresztą wycofała), lecz przeważył pogląd, że najlepiej maszerować nocami na zachód. Gen. Hube zażądał wyznaczenia mu miejsc do zrzucania zasobników z zaopatrzeniem dla wycofujących się. Gen. Mi1ch zaproponował zaopatrzenie armii w 2 tys. par nart, ale Paulus odrzucił ten pomysł. W końcu większość dowódców uznała przebijanie się za przedsięwzięcie niemożliwe do realizacji. 18
L. S t e i d 1 e, Agonia, (w:) Stalingrad, nieubłagana logika,
s.
353-365. 331
Na razie coraz więcej żołnierzy kierowało się w stronę ruin Stalingradu. Podą żały tam też resztki 376 dywizji, którą 9 stycznia zluzowała na pozycjach pod Dmitrijewką 29 DZMot. gen. mjr. Hansa Georga Leysera. Dywizja gen. Danielsa została wycofana na wschodni brzeg Rossoszki, pod Nowo-Aleksiejewski, na drugą pozycję obrony. Już jednak po czterech dniach walk odwrotowych dywizja przestała istnieć. Z jej resztek i innych rozproszonych jednostek utworzono grupę bojową. 23 stycznia otrzymała ona rozkaz: ,,0 świcie istniejące jeszcze jednostki
376 piechoty pod komendą dowódcy 767 pułku grenadierów winny być, w miarę możliwości jednym rzutem, wycofane w rejon bezpośrednio na zachód od komen dantury Stalingrad-Zachód. Dalsze rozkazy zostaną wydane na miejscu" 19.
*
*
*
1 1 stycznia, z dwudziestoma rannymi zakwalifikowanymi do ewakuacji, udał się do Pitomnika ltn. Ri.ihle. Ostateczną decyzj ę o ewakuacji każdego rannego podejmował jednak szef służby medycznej wraz ze swoją świtą. Jeśli rana okazywała się lekka, żołnierz musiał pozostać w ,,kotle", by po podleczeniu nadal walczyć. Nie mógł to być jednak ciężko ranny, nie rokujący wyleczenia i powrotu do szeregów. Tych, którzy zostali zakwalifikowani do ewakuacji i uzyskali od generała przepustkę na wylot, czekała jeszcze walka o miejsce w samolocie. Gdy ciężarówka z rannymi z Jelszanki wjechała na lotnisko, wylądował na nim Ju-52, nazywany przez żołnierzy
dobrą ciocią Ju". Do kołującego samolotu " podbiegli żandarmi i obsługa lotniska. Żandarmi otoczyli miejsce postoju samolotu. Zaczęli do niego podchodzić sanitariusze z noszami i ranni, którzy mogli chodzić. Samolot mógł jednak zabrać tylko dwudziestu rannych. Gdy ciężarówka z Jelszanki podjechała pod punkt przyjmowania rannych - dwa namioty oznaczone dużymi, czerwonymi krzyżami, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Potężni, wypasieni żandarmi z trudem powstrzymywali napór rannych, kopiąc ich i bijąc kolbami karabinów lub odpychając lufami pistoletów maszyno wych. Mimo to żandarmi nie mieli szans. Ranni, przeraźliwie krzycząc, klnąc, gestykulując, a nawet kąsając, przybliżali się do samolotu. Słabi padali, a inni deptali po nich. Kartony i skrzynie z żywnością zostały rozerwane, a łapczywe ręce chwytały chleb, czekoladę, groch, wódkę i na co tylko natrafiły. Jednocześnie wszyscy zbliżali się do samolotu. W końcu pierwsi ranni dostali się do drzwi i tu walka osiągnęła punkt kul minacyjny. Włączyła się do niej ochrona lotniska i żołnierze pododdziału transpor towego. Silniejsi ranni, odpychając słabszych, włazili na trap. Na mgnienie oka w drzwiach pokazała się postać w lotniczym kombinezonie. Pilot chyba zrozumiał, że zatrzymać tej masy ciał już nie sposób i uruchomił silniki. Zagłuszyły one krzyki, a samolot ruszył. Otwartych jego drzwi trzymały się dziesiątki rąk, a ci,
1 9 Ibidem, s. 365. 332
którzy odpadali w śnieg, już się nie podnosili. Tylko jeden ranny dostał się do jego wnętrza. Ranni z Jelszanki, po obejrzeniu tej sceny, nie mogli dojść do siebie. Leutnant Ruble udał się do namiotu ·z napisem "Przyjmowanie rannych", gdzie spotkał się z kapitanem służby medycznej . Wstrząśnięty Ruhle zapytał, dlaczego nie ma porządku? - Porządek, gdy chodzi o ocalenie własnej skóry? - odpowiedział pytaniem kapitan. - Początkowo, gdy rannych nie było dużo, jakiś porządek był. Teraz w tłumie szturmującym samolot było więcej zdrowych niż rannych. - To dlaczego nie wzmocnicie ochrony lotniska? - A skąd ją wziąć? 6 armia nam jej nie da, bo każdy żołnierz jest jej potrzebny. Rzecz jednak nie tylko w ochronie. Kilka dni temu odleciał stąd dowódca 79 dywizji, gen. von Schwerin. Gdy tylko wylądowały dwa samoloty, oficerowie
sztabowi wraz z generałami podjechali do nich dwoma samochodami z maksymalną szybkością. Samoloty otoczyła ochrona i żołnierze służby transportowej , którzy je szybko rozładowali. Potem władowano tam różne skrzynie i walizki, a nawet dwa motocykle, po czym wszyscy wsiedli i odlecieli. Odbyło się to błyskawicznie, na oczach setek rannych, czekających na swoj ą kolejkę. I oni teraz mają wierzyć w porządek i sprawiedliwość? 20
Następnego dnia, 1 2 stycznia, na lotnisko w Pitomniku udał się kpt. Winrich Behr, oficer wojsk pancernych, kawaler Krzyża Rycerskiego. Służył on w sztabie 6 armii i odpowiadał za uaktualnianie map operacyjnych i opracowywanie raportów, " był więc najlepiej zorientowany w sytuacj i w "kotle . Jego to właśnie gen. Paulus postanowił wysłać z nową misją do Hitlera. Dowódca 6 armii doszedł do wniosku, że Hitler nawet faworyzowanego przez niego gen. Hubego uznał zarażonego pesymizmem, podobnie jak wszystkich wyższych oficerów. Może jeśli Hitler wysłucha relacji z ust młodego, bohaterskiego oficera, zmieni zdanie co do dalszych losów armii? Nie wiadomo było tylko, co Hitler jest w stanie dla niej zrobić? Jedynym rozsądnym wyjściem było dać jej rozkaz poddania się, ale tego po Hitlerze nikt się nie spodziewał. Przebieg misj i kpt. Behra jest jednak na tyle ciekawy, że warto ją tu opisać. Behr wziął ze sobą dziennik wydarzeń i meldunków 6 armii, ale nie miał nawet czasu na zabranie listów kolegów. Gdy dojechał na lotnisko, pas startowy w Pitom niku był pod ostrzałem radzieckiej artylerii. To umożliwiło mu wciśnięcie się do pełnego rannych Heinkla- l l 1 . Szturm innych napierających rannych powstrzymy wali żandarmi, strzelając z peemów nad ich głowami. Samolot szczęśliwie wystar tował i po półtoragodzinnym locie wylądował w Taganrogu nad Morzem Czarnym. B yło tu jeszcze mroźniej niż w Stalingradzie. Na Behra oczekiwał wóz sztabowy i zawiózł go do kwatery feldmarsz. Mans " Don i poprosił Behra "
teina. Ten zebrał kilku oficerów ze sztabu Grupy Armii 20 O. R iI h I e, op. cit.,
s.
61-64. 333
o informację na temat sytuacji w ,,kotle". Behr zreferował, niczego nie ukrywając. Gdy kapitan skończył, Manstein powiedział: Ftihrerowi" .
"
Przekaż wszystko, co tu powiedziałeś,
1 3 stycznia był słoneczny i jeszcze bardziej mroźny. Specjalny samolot wystar tował z Taganrogu i po kilku godzinach był w Kętrzynie. Behra zawieziono do "Wilczego Szańca" i zaprowadzono do sali odpraw, tej samej, w której kilkanaście miesięcy później płk Stauffenberg dokonał zamachu na Hitlera. W sali było ponad dwudziestu wyższych oficerów. Po dziesięciu minutach wszedł Hitler i powitał Bebra: "Heil, Herr Hauptman !". się w postawie zasadniczej .
Heil, .mein Ftihrer!" - odpowiedział Behr, prężąc "
Behr został uprzedzony przez swego szwagra, adiutanta ftihrera ds. Luftwaffe, płk. Nicolausa von Belowa, że Hitler, gdy ktoś u niego się zjawi z niedobrymi wiadomościami, narzuca mu własną wersję wydarzeń i własną ocenę sytuacji. Tak też było tym razem. Kapitan nie mógł zabrać głosu, gdyż Hitler zaczął przedstawiać plan operacji
Dietrich" (od nazwiska dowódcy korpusu pancernego Waffen SS " - obergruppenftihrera Seppa Dietricha). Plan ten przewidywał przeciwuderzenie
II KPanc. SS, co - według Hitlera - miało przekształcić chwilową porażkę w osta teczne zwycięstwo. Kończąc swój wywód, Hitler zwrócił się do kpt. Behra: Kiedy " Pan wróci, panie kapitanie, proszę przekazać gen. Paulusowi, że moje serce jest z nim i całą 6 armią". Behr zdawał sobie sprawę z tego, że Hitler chce tym zdaniem zakończyć spotkanie, ale uznał, że nie wolno mu milczeć.
Mein Ftihrer! - zwrócił się do " Hitlera. - Otrzymałem od swego dowódcy rozkaz poinformowania pana o sytuacji. Proszę o pozwolenie na złożenie raportu". Wobec licznego grona wojskowych Hitlerowi nie wypadało odmówić. Behr zaczął opowiadać, a Hitler
-
ku jego
zdumieniu - nie przerywał. Tylko stojący za ftihrerem feldmarszałek Keitel nie mógł znieść szczerości, z j aką Behr przedstawiał dramat 6 armii, i grożąc mu pięścią, usiłował wpłynąć na zmianę tonu referatu. Kapitan nie zważał jednak na to i podawał z pamięci liczby dotyczące zaopatrzenia. Wówczas Hitler spytał, czy jest on pewien tych danych, a kiedy Behr potwierdził, Hitler zapytał obecnego na sali generała Luftwaffe, skąd biorą się takie rozbieżności w meldunkach. ,,Mein Fiihrer - odpowiedział generał - mam tu listę samolotów i wykaz transportów wysyłanych każdego dnia. . . ". Wtedy Behr wtrącił bez wahania:
Mein " Fiihrer, dla armii nie jest ważne, ile wysłano samolotów, ale ile ich w rzeczywistości otrzymuje. Nie krytykujemy Luftwaffe. Jej piloci są bohaterami. Ale my dostajemy tyle zaopatrzenia, ile wymieniłem. Być może ładujący wycofują część przesyłki, o czym nie powiadamiają swoich sztabów". Niektórzy z obecnych usiłowali osłabić wrażenie, jakie wywarł raport, zadając Behrowi bezsensowne pytania, ale Hitler niespodziewanie stanął w jego obronie. Kiedy jednak kapitan, kontynuując referat, przeszedł do omówienia sytuacji stra tegicznej 6 armii, Hitler nie wytrzymał i zaczął się odwoływać do leżącej na stole dużej mapy z powtykanymi chorągiewkami, oznaczającymi przebieg linii frontu
334
i wyznaczające ją fonnacje. Behr nie miał złudzeń - to, co zostało tu oznaczone jako dywizja, jest teraz grupą półżywych ludzi, prawie bez sprzętu ciężkiego i z minimalnymi zapasami amunicji. Hitler, posługując się mapą, powrócił jednak do swego tematu "miażdżącej kontrofensywy", a Behr, słuchając go, uzmysłowił sobie to, co później zanotował: "Dla mnie stało się jasne, że on utracił wszelki kontakt z rzeczywistością. Żył w świecie fantazji, w świecie map i chorągiewek. To był kres moich iluzji związanych z osobą Hitlera. Teraz nie miałem już wątpliwości, że musimy przegrać wojnę" 2 1 . Kpt. Behr nie powrócił - jak planowano - do ,,kotła". Następnego dnia spotkał się z Hitlerem i feldmarszałkiem Mi1chem, który otrzymał rozkaz dopilnowania, by Luftwaffe lepiej zaopatrywała 6 armię. Następnie został wezwany do gen. Schmund ta, adiutanta Hitlera. Ten arcylojalny wielbiciel filhrera (zginął w lipcu 1944 roku w zamachu Stauffenberga) wyczuł, że młody kapitan utracił wiarę w wodza III Rzeszy, czemu zresztą Behr nie przeczył. Schmundt zdecydował więc, że nie wróci on na front i skierował go do specjalnego sztabu feldmarszałka Milcha" . " Behr został zarazem ostrzeżony przez ppłk. Bernharda Kleinrotha, przedstawi ciela antyhitlerowskich spiskowców, żeby zachowywał powściągliwość w kontak tach z Mansteinem, którego otwarta dyskusja o odpowiedzialności za sytuację 6 armii napawała coraz większym lękiem. Do tego stopnia, że w końcu wydał on rozkaz, w którym zakazał opisywania sytuacji 6 armii w prywatnej korespondencji i stwierdzał: "Dyskusje dotyczące odpowiedzialności za ostatnie wydarzenia muszą ucichnąć. Nie zmienią niczego, a mogą okazać się destrukcyjne i podważyć wiarę w zwycięstwo" 22. *
*
*
Wykorzystując powodzenie osiągnięte w walce o występ marinowski, gen. Rokossowski postanowił przenieść główne uderzenie z odcinka 65 armii gen. Batowa do pasa natarcia 2 1 armii gen. Czystiakowa, ze względu na jej lepsze położenie. Wzmocniono ją zarazem siłami i środkami przekazanymi głównie przez 65 armię. 2 1 armia miała wykonać uderzenie swym lewym skrzydłem w kierunku na jar Dubowaja-wzgórza 1 28,9 i 147,5-stację Woroponowo, 65 armia zaś swym prawym skrzydłem w kierunku na Nowo-Aleksiejewski-wzgórza 105,3 i 1 42,6. Nacieraj ąc od południa, 57 i 64 armie, miały dopomóc w natarciu głównego zgrupowania frontu, zaś 24 armia, uderzając swym prawym skrzydłem - zabezpieczyć działania 65 armii. Pozostałe dwie armie - 66 i 62 - realizowały swoje dotychczasowe zadania. Przegrupowania, dokonane 1 3 i 14 stycznia, nie przerwały działań bojowych, a 1 5 stycznia przystąpiono do drugiej fazy natarcia. Od 1 3 do 1 7 stycznia trwały 21 22
A. B e e v o r, op. cit., Ibidem, s. 3 17.
s.
313-3 15.
335
mrozy sięgające - 22°C oraz silne, śnieżne zamiecie. Wojska niemieckie umocniły się w gęsto usytuowanych osiedlach nad brzegami rzek Rossoszka i CzerwIena. Atakujące jednostki radzieckie musiały posuwać się wolno, od rubieży do rubieży, odpierając kontrataki nieprzyjacielskiej piechoty i czołgów. Już wczesnym popołudniem 14 stycznia dowództwo 6 armii zasygnalizowało dowództwu Grupy Armii, że 376 OP została rozbita; najprawdopodobniej lotnisko w Pitomniku będzie czynne tylko do 1 5 stycznia. Tego dnia lotnisko jeszcze funkcjonowało, a Hitler zlecił Milchowi usprawnienie organizacji lotniczego " zaopatrzenia okrążonej 6 armii" , przekonany, że uda się w końcu doprowadzić do przyrzeczonych przez Goringa 300 ton zaopatrzenia dziennie. W tymże dniu Hitler przyznał gen. Paulusowi liście dębowe do Krzyża Rycerskiego. Czołgi radzieckie dotarły na odległość pół kilometra od pasa startowego, ale w nocy z piątku na sobotę 16 stycznia do Pitomnika przyleciały niespodziewanie jeszcze cztery Ju-52. Owa z nich rozbiły się w czasie lądowania, a wczesnym rankiem radzieckie czołgi wjechały na pas startowy. Utrata lotniska w Pitomniku miała nieodwracalne skutki. Samoloty rozpoznaw cze i stukasy odleciały na zachód, a sześć Me- 109 z 3 eskadry myśliwskiej "Udet" (od nazwiska asa myśliwskiego Luftwaffe) wycofało się na mniejsze lotnisko w Gumraku. Pięć z nich rozbiło się w czasie lądowania w głębokim śniegu, a szósty pilot, widząc to, odleciał na zachód i wylądował w Szachtach (w Oonbasie), gdzie zameldował o utracie Pitomnika. W ten sposób 6 armia została pozbawiona osłony z powietrza, gdyż artyleria przeciwlotnicza nie miała amunicji. W Pitomniku pozostawiono setki samochodów i sterty nie wywiezionego zaopat rzenia. Wojska radzieckie przejęły sprawny system oświetlenia lotniska i urządziły pułapkę. Wpadło w nią kilka transportowców, w tym Ju-52 z przybocznej eskadry Hitlera, gdyż niemieccy dygnitarze oddali swe samoloty do transportu zaopatrzenia dla 6 armii. Lotnisko w Gumraku, mimo odśnieżenia, miało krótki pas startowy i było zbyt małe. Dlatego 1 8 stycznia wylądowały tam tylko dwa Heinkle He- I I I, a w nocy z 1 8 na 1 9 stycznia - cztery samoloty, a trzynaście zrzuciło ładunek na spadochro nach. Biały kolor spadochronów utrudniał jednak odszukanie ich w śniegu, a ciężkie zasobniki komplikowały transport do składów. Musieli to robić osłabieni głodem ludzie, gdyż nie było już koni, a samochody nie mogły pokonać śnieżnych zasp. W nocy z 19 na 20 stycznia w Gumraku wylądował jeden "Condor", jeden Ju-52 i jedenaście He- l 1 1 . 23 stycznia i to lotnisko zostało jednak utracone, a ostatnie, niewielkie lądowisko na skraju miasta nie zostało w porę oczyszczone ze śniegu przez osłabionych żołnierzy. *
*
*
22 stycznia szpital w Jelszance został powiadomiony przez łącznika na moto cyklu, że następnego dnia magazyn żywnościowy po raz ostatni wyda żywność i przestanie egzystować, gdyż po zajęciu 2 1 stycznia lotniska położonego na 336
zachód
od Gumraku znalazł się pod ogniem radzieckich moździerzy. Wczesnym
rankiem 23 stycznia 1eutnant RUhle z kierowcą i dwoma żołnierzami wybrał się w drogę. Ich trasa wiodła przez Woroponowo, na które nacierały wojska radzieckie pod huraganowym ogniem z moździerzy i "katiusz" . Jechali około 10 minut, gdy zobaczyli przed sobą dwie ciężarówki. "Czyżby to katiusze?" - pomyślał RUhle. Okazało się, że to duże ciężarówki niemieckie, które zjechały z drogi i zostały w polu. W pierwszej kabinie nie było nikogo, ale obok tylnego koła leżał trup. RUhle zajrzał pod plandekę. Leżało tam około 20 zamar zniętych rannych. To samo ujrzeli w drugim samochodzie. Byli to ciężko ranni żołnierze, których pospiesznie wywożono spod ostrzału; prawdopodobnie właśnie do szpitala w Jelszance. Gdy ciężarówki utknęły w śniegu, kierowcy je porzucili. Być może udali się po pomoc. W dalszej drodze coraz częściej spotykali pojedynczych żołnierzy, brnących w śniegu, bez broni. Tylko niektórzy mieli na głowach hełmy, mało który miał zimową czapkę i buty. Nogi mieli przemrożone, owiązane szmatami, a głowy owinięte chustami lub szalami, spod których ąwieciły tylko oczy i wystawał odmrożony sinoczarny nos. Niektórzy brnęli grupkami, wzajemnie się podtrzymując. Byli wśród nich i ranni. Ś miertelnie znużeni odmawiali dalszego marszu i mimo namów kolegów siadali na śniegu, by już z niego nie wstać. Wkrótce pokazała się woroponowska wieża ciśnień, a chwilę później ruiny stacji kolejowej, rozbite parowozy i wagony, czołgi i ciężarówki. Wokół walały się hełmy, tornistry, puszki od masek przeciwgazowych, karabiny i pistolety maszynowe. I wszędzie trupy, nad którymi unosiły się stada wron. Tu i ówdzie wybuchały pociski - to radziecka artyleria ostrzeliwała Woroponowo. Dym pożarów utrudniał oddychanie i atakował oczy. Riihle popędzał kierowcę, lecz droga była nierówna i pełna wybojów po pociskach, zatarasowana przewróconymi samo chodami i usłana trupami. W końcu udało się im opuścić Woroponowo, ale wówczas pojawiły się radzieckie samoloty. Były to "Iły" i leciały wprost na nich. Zatrzymali się, a potem pobiegli w pole. "Iły" zrzuciły bomby na drogę, lecz ich ciężarówka ocalała.
W magazynie żywnościowym na skraju Gumraku ujrzeli niebywały ruch. Intendenci, płatnicy, podoficerowie i szeregowcy likwidowali skład, który był zresztą prawie pusty. Pobliskie wybuchy pocisków i odgłosy broni maszynowej zmuszały do pośpiechu. Ci, którzy przyjechali po żywność, otrzymali niewiele. Po godzinie ciężarówka z Jelszanki była już w drodze powrotnej . Na platformie znajdowała się dziesiąta część dziennej racji żywnościowej dla ponad 1400 ludzi. Nadeszła śnieżna zamieć. Teraz byli bezpieczni przed atakiem "Iłów" , za to spotykali coraz więcej grup żołnierzy, nie tylko niemieckich, lecz i rumuńskich. Przed samym Woroponowem pojawiły się trzy niemieckie czołgi; nie zważając na ludzi, przejechały po nich i zniknęły. W ciężarówce wszyscy byli wstrząśnięci. Po powrocie 1eutnant RUhle złożył meldunek o tym, co widział, komendantowi szpitala: 22
-
Stalingrad
337
- Koniec jest bliski - powiedział mu Kutschera. - Rosjanie mogą tu być w każdej chwili. Prawdopodobnie nastąpi to dzisiejszej nocy lub jutro rano. Musimy zdecydować, co robić. Ile zostało nam żywności? - Tylko to, co dziś przywiozłem z Gumraku - odparł RUhle. - No i około 70 żelaznych porcji na dwa dni. Proponuję 70 porcji na jeden dzień załadować na samochód, którym przewozimy przyrządy medyczne. Wszystko pozostałe dać do ,,kotła". Każdy dostanie pół porcji zupy i pół porcji chleba. Będzie to nasz ostatni pokarm na drogę. - Dobrze, tak zrobimy - zgodził się prof. Kutschera 23. 22 stycznia natarcie w południowej części kotła" podjęły cztery armie: 64 i 57 " Frontu Dońskiego, 21 armia z południa i zachodu oraz 62 armia ze wschodu. Ta ostatnia nie miała jednak ani jednego czołgu, 2 1 miała ich 75, zaś pozostałe - zaledwie po kilkanaście. Nie brakowało im natomiast dział i moździerzy. Na odcinku przełamania gęstość artylerii osiągnęła 222 działa i moździerze na l km frontu, co stanowiło swego rodzaju rekord. Była to zasługa gen. Woronowa ( 1 8 stycznia mianowanego marszał kiem artylerii), który zgromadził tu znaczną ilość artylerii ciężkiej i rakietowej . Cały ciężar walk spoczywał na piechocie i artylerii, gdyż czołgów bezpośredniego wsparcia było mało, a lotnictwo nie mogło skutecznie wspomagać atakujących wojsk ze względu na niekorzystne warunku meteorologiczne. Dlatego w pierwszym dniu natarcia, mimo zadania wojskom niemieckich dużych strat, postępy terenowe wszystkich armii były nieznaczne. Na głównym kierunku przesunęły się one o zaledwie 3� km. Wieczorem 22 stycznia dowódca frontu wydał rozkaz wznowienia natarcia następnego dnia o godz. 9.00. W tym dniu złamano opór wojsk niemieckich, broniących się na dawnym, radzieckim wewnętrznym pierścieniu obronnym, i wy raźnie posunięto się do przodu, a 2 1 armia wdarła się w obronę nieprzyjaciela na 8 km. Zacięty charakter miały również walki toczone 24 i 25 stycznia. Gen. Czystiakow wzmocnił swe lewe skrzydło przydzieloną mu odwodową 1 27 BPanc. ppłk. G. Niewżyńskiego, która wsparła 5 1 i 52 dywizje piechoty gwardii w walkach o Gumrak i wznoszące się przy linii kolejowej wzgórza. W tym czasie 65 armia wyparła nieprzyjaciela z osiedli Aleksandrowka" i Gorodiszcze", a 64 i 57 armie " " zajęły południową część Stalingradu. Nieznaczne sukcesy terenowe osiągnęły 66 i 62 armie, ograniczając się· do wiązania nieprzyjacielskich sił. Walka o Gumrak była bardzo zacięta. Aleksandrowi Werthowi, angielskiemu korespondentowi, który niemal całą wojnę spędził w Związku Radzieckim, opo wiadał później jeden z uczestników: Okrążyliśmy w Gumraku dużą grupę Niem " ców, którzy ani myśleli się poddać. Wówczas rozstawiliśmy wokół nich 50 czy 60 katiusz i otworzyliśmy ogień ( ... ). Mój Boże ! Gdybyście widzieli, jaki był tego rezultat! ( ... ). W likwidacji całego oporu Niemców główną rolę odegrała artyleria; mieliśmy w niej całkowitą przewagę. Ale trzeba przyznać, że Niemcy umieją się trzymać. Och, jak oni nie lubią się poddawać" 24. 23 O. R ii h l e, op. cit., 24
338
A. W e r t h, op. cit
.•
s. s.
72-76. 401.
Po czterech dniach zaciętych walk - od 22 do 25 stycznia - wojska Frontu Dońskiego przesunęły się od 1 0 do 1 5 km, ścieśniając 6 armię na obszarze 1 00 km2• Rozpiętość ,,kotła" z północy na południe wynosiła 20 km, a z zachodu na wschód - 3,5 km. Front zewnętrzny biegł wzdłuż linii Starobielsk-Doniec Północny i na zachód od Salska, czyli w odległości 270-400 km od ,,kotła" stalingradzkiego. Wewnątrz znajdowało się około 1 00 tys. żołnierzy, nie licząc rannych i chorych. Tymczasem - jak pisał Paulus - ,,21 lub 22 stycznia do dowódcy 6 armii przybył dowódca zespołu transportu lotniczego, by na miejscu wyjaśnić sytuację w rejonie okrążenia. Oświadczył on, że jego zespół został przeniesiony z rejonu Morza Śródziemnego w rejon Rostowa i znajduje się w gotowości do działania. Wyjaśnił, że zespół ten może w ciągu doby jednym rejsem przewieźć ponad
300 ton ładunku. Posiada na miejscu ponad 1 00 samolotów transportowych, w tym maszyn najnowszego typu (gigantów); pozostałe 1 00 samolotów przybędzie później . Było już jednak za późno. Następnego dnia zostało utracone ostatnie lotnisko" 25. Dwa dni wcześniej gen. Paulus wysłał do Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych kilka meldunków, które w ogólnych zarysach sprowadzały się do na stępujących konkluzji: Zdolność bojowa wojsk szybko się obniża w następstwie " katastrofalnej sytuacji aprowizacyjnej . Armia ma 16 000 rannych, którzy są po zbawieni jakiejkolwiek opieki. Wojska, z wyjątkiem tych, które działają na Froncie Wołżańskim, nie mają urządzonych pozycji, możliwości zakwaterowania i drewna. Widać przejawy rozkładu moralnego. Jeszcze raz proszę o danie mi swobody działania, bym mógł przedłużać opór, jeśli będzie to możliwe, lub zaprzestać bojowych działań, jeśli nie będzie można ich prowadzić, a tym samym zapewnić rannym opiekę oraz zapobiec całkowitej demoralizacji". Taki sam meldunek został przekazany oficerowi łączności Naczelnego Dowódz twa Wojsk Lądowych, który odleciał z ,,kotła" samolotem. W odpowiedzi Paulus otrzymał następujący rozkaz: Kapitulacja wykluczona. Oddziały mają walczyć do " samego końca. Jeśli to możliwe, należy utrzymać przynajmniej część twierdzy obsadzonej oddziałami zdolnymi do walki. Bohaterstwo i nieustępliwość obrońców twierdzy pozwolą utworzyć nowy front w rejonie Rostowa i na północ od niego
oraz wycofać kaukaską grupę armii [. . . J. W ten sposób 6 armia wnosi historyczny wkład w największy w niemieckiej historii wysiłek wojenny"
26.
Reakcją gen. Paulusa na ten wyrok śmierci" było opracowanie nowego rozkazu " do podkomendnych, by strzelali do ostatniego naboju. Oto on, datowany 22 stycznia
1 943 roku: Żołnierze 6 armii ! " Rosjanie odepchnęli za Don wojska szykujące się do tak wyczekiwanej przez nas odsieczy, zanim zdołano tam zebrać dostatecznie duże siły. Dopiero teraz sformowano zwarty front, za którym podciągane są coraz to nowe oddziały; zanim tu jednak dotrą, minie kilka tygodni.
25 F. P a u l u s Zasadnicze zagadnienia... , (w:) Sowierszenno... , op. cit., Ibidem, s. 474; J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 404.
26
s.
474-475.
339
Przez dwa miesiące stawialiście czoło masowemu radzieckiemu natarciu. Ani sowieckie czołgi, moździerze i «organy Stalina», ani brak amunicji, głód i zimno nie zdołały złamać waszej woli walki. Czy teraz mamy zaprzestać oporu? W żadnym wypadku! Musimy walczyć o każdą piędź ziemi i zadawać Rosj anom jak największe straty. Z zaciętością i wytrwałością, które jakże często okazywaliście, musimy się bronić - mimo śniegu, zimna i niedostatecznego zaopatrzenia, każdy na swojej pozycji, na której go postawiono. Rosjanie też nie są wszechmocni. Wiemy, że maj ą poważne straty i nawet oni cierpią z powodu zimna i braków zaopatrzenia. Dlatego musimy teraz zebrać ostatek sił, aby wytrzymać, dopóki Rosjanie nie złamią się i zwycięstwo znów nie przechyli się na naszą stronę ! Wytrwajcie! Jeśli będziemy trzymać się razem, złączeni wspólnym losem, i każdy będzie miał w sobie autentyczną wolę, by bronić się do ostatka, by pod żadnym pozorem nie dostać się do niewoli, tylko wytrzymać i zwyciężyć, wtedy " na pewno tego dokonamy. Podpisał: Paulus 27 . Rozkaz ten razi nie tylko zakłamaniem, ale jawi się jako amoralne oszustwo wobec ludzi cierpiących głód i nędzę. Przede wszystkim nieprawdą było, że odsiecz nie nadeszła, gdyż Rosjanie ją rozbili, zanim zdołano zebrać siły. Wiemy doskonale, że żadnych innych sił dla odsieczy Wehrmacht już nie miał. Nieprawdą było też to, że już sformowano zwarty front. Przypomnijmy, że do około 20 stycznia trwała (rozpoczęta 1 3 stycznia) operacja ostrogożsko-rossoszańska Frontu Woroneskiego, w wyniku której zostało okrążonych i rozbitych czternaście dywizji, a do niewoli dostało się 86 000 żołnierzy włoskich i niemieckich; 24 stycznia rozpoczęto nową operację: woronesko-kastorneńską, realizowaną przez fronty Woroneski i Briański, w wyniku której ostatecznie rozbito 2 armię węgierską i część 2 armii niemieckiej . 29 stycznia do natarcia przeszedł Front Południowo -Zachodni, wyzwalając część Donbasu, a 5 lutego w dolnym biegu Donu i Północ nego Dońca do walki włączył się Front Południowy, docierając do rzeki Mius. Do połowy lutego wojska radzieckie nacierały na froncie szerokości 420 km, sięgając prawie Dniestru. Dopiero 1 9 lutego Manstein rozpoczął swoją kontrofensywę, która jednak doprowadziła tylko do odbicia Charkowa i nie stworzyła żadnej możliwości ponownego dotarcia pod Stalingrad. Tak więc ofiara 6 armii, choć przez jakiś czas wiązała ona 200-tysięczny Front Doński, nie wpłynęła właściwie na odwrócenie niekorzystnego dla Wehrmachtu przebiegu wydarzeń na południowym odcinku Frontu Wschodniego. " 22 stycznia w gazecie "Berliner Zeitung am Mittag ukazał się znamienny artykuł " pt. "Hasło . Czytamy w nim: "Każdy żołnierz jest twierdzą! Twierdzą wytrwałości, woli, zawziętego zdecydowania. To hasło dla każdego mężczyzny i każdej kobiety w Ojczyźnie. To hasło dla naszej pracy, która wtedy będzie rzeczywistą pracą na potrzeby wojny, kiedy każdy z nas wytęży na swoim stanowisku wszystkie siły. 27 J. P i e k a ł k
340
i e w i c z. op. cit
.•
s.
402-403.
Każdy mężczyzna twierdzą! To hasło z wielkiej zimowej bitwy na Wschodzie musi stać się zawołaniem naszego sumienia... ". Tego rodzaju artykuły były aranżowane przez szefa Urzędu Pracy Rzeszy, który polecił: "W kontekście poważnych walk na Wschodzie w najbliższych wydaniach niedzielnych należy zwrócić się do czytelników o niezbędne i zdecydowane wzmo żenie wysiłków, mówiąc im z dużym naciskiem, że do wywalczenia zwycięstwa wojna wymaga największego zaangażowania wszystkich. Proszę o systematyczne posługiwanie się hasłami propagandowymi w rodzaju: «Wojna totalna zadaniem całego narodu !» «Tylko żelazna wola potrafi odmienić los ... !»
«Wojna totalna! Wszystkie siły dla zwycięstwa !» "
28.
Minister propagandy Rzeszy, Goebbels, rozpoczął przygotowania do ogłoszenia "wojny totalnej", co uczynił podczas uroczystości żałobnych poświęconych klęsce stalingradzkiej. Było to rozwinięcie ogłoszonej 13 stycznia przez Hitlera tezy o "totalnej mobilizacji" . Wszystko sprowadzało się do ograniczenia produkcji na potrzeby cywilne na rzecz wzmożenia produkcji wojennej. Do tego czasu bowiem społeczeństwo niemieckie nie odczuwało większych ograniczeń, nie tylko w ar tykułach pierwszej potrzeby, ale też w artykułach luksusowych, jak galanteńa, kosmetyki, trunki itp. W codziennym meldunku o sytuacji 6 armii, kierowanym do Grupy Armii
,,Don ", pod datą 22 stycznia czytamy:
"W toku ciężkich walk ( ... ) npl zdołał dokonać dużego włamania na odcinku południowo-zachodnim ( ... ). Amunicja w znacznej części wystrzelana, występują oznaki rozprzężenia ( . . . ). Na Froncie Zachodnim już tylko bardzo rzadko poroz rzucane punkty oporu, z niewielką ilością ciężkiej broni ( ... ) 76, 297 DP oraz 29 i 3 DPZmot. rozbite ( ... ). Siły obronne twierdzy są na wyczerpaniu" 29. By zaradzić coraz częstszemu poddawaniu się całych pododdziałów, gen. Paulus zarządził odprawę z dowódcami korpusów. Generałowie von Seydlitz (LIKA) i Lina Pfeffer
(IV KA) podjęli temat zaprzestania walki; wsparł ich gen. XIV KPanc. gen. Hubego. Za kontynuowaniem oporu opowiedzieli się generałowie: Heytz (VIII KA) i Strecker (XI KA). W rezultacie Schlomer, reprezentujący
gen. Paulus wydał rozkaz, w którym przestrzegł przed przechodzeniem na stronę nieprzyjaciela i surowo zabronił oddawania się do niewoli, "gdyż oznacza ona albo śmierć z głodu i zimna, albo życie w pohańbieniu" . Rozkaz ten był reakcją na obserwowany wśród żołnierzy silny rozkład moralny. W związku z zagrożeniem Gumraku, SD 6 armii zostało przeniesione na wschód, na SD 7 1 dywizji. Miała ona najlepsze schrony, nazywane od nazwiska " dowódcy, gen. Aleksandra von Hartmanna "Hartmannstadt . Jesienią 1 942 roku dywizja ta była nazywana "szczęśliwą" , wkrótce jednak fortuna się od niej
28 Ibidem, 29 Ibidem.
s.
402.
341
odwróciła. Jej dowódca, gen. von Hartmann zginął. Jego zastępcę, płk. Roske, mianowano generałem; to on ścieśnił SD, a 23 stycznia udostępnił w podziemiach wypalonego Domu Towarowego pomieszczenie dla dowódcy armii i jego sztabu, który po opuszczeniu "Hartmannstadtu" ulokował się w wilgotnych piwnicach szpitala. Wejścia do Centralnego Domu Towarowego strzegli żandarmi i dwa działka przeciwlotnicze, zaś plac Poległych Bojowników, przy którym stał Dom Towarowy, został wykorzystany do ostatnich zrzutów zaopatrzenia. W nocy oświe tlano go specjalnymi lampami, a przejście przez plac, nawet w dzień, było surowo zabronione. Trupy żołnierzy przy wejściu na plac świadczyły, że żandarmi rygo rystycznie przestrzegali zakazu.
XIV
Kapitulacj a i niewola Wycofanie się rozbitych w stepie oddziałów 6 armii do ruin Stalingradu niebywale zagęściło wszelkie możliwe schronienia rannym, chorym i jeszcze zdrowym żołnierzom wszystkich formacji i dywizji. Teraz podział na pułki i dywizje stracił już jakiekolwiek znaczenie. Ze zdolnych do walki tworzono mniej sze lub większe grupy bojowe. Działa i czołgi były rzadkością; stracono je w poprzednich walkach. Dyscyplina, która była fundamentem niemieckiej armii, zaczęła się załamywać. Walczono właściwie tylko ze strachu przed zemstą Rosjan. W codziennym meldunku sytuacyjnym do dowództwa Grupy Armii czytamy:
Don" "
,,24 stycznia. Meldunek poranny: W ścisłym obszarze miasta sytuacja straszliwa. Około 20 tys. pozbawionych opieki rannych szuka schronienia w ruinach, a wraz z nimi mniej więcej tyle samo zagłodzonych, z odmrożeniami, oderwanych od swoich oddziałów, przeważnie bez broni. Meldunek dzienny: w czasie walk o Stalin grad oddziały rumuńskiej 1 dywizji kawalerii i 20 dywizji piechoty do samego końca bohatersko biły się ramię w ramię z niemieckimi towarzyszami broni. Ich czyny godne są upamiętnienia w dziejach tej wyjątkowej bitwy" . Meldunek ten jest ciekawy ze względu na fakt, że po okrążeniu 6 armii wraz
z dwiema dywizjami rumuńskimi, w "Wilczym Szańcu" doszło do scysj i między Hitlerem a rumuńskim dyktatorem, marszałkiem Antonescu. Hitler oskarżył armię rumuńską o spowodowanie kryzysu sytuacyjnego na Froncie Stalingradzkim, nie przyjmował bowiem do wiadomości, że tym uzbrojeniem przeciwpancernym,
jakim dysponowali Rumuni, radzieckich korpusów pancernych nie można było zatrzymać. Nic dziwnego, że Antonescu - najbardziej lojalny sojusznik Hitlera - nie wytrzymał napastliwych oskarżeń i zaczął zawzięcie bronić swoich żołnierzy. Hitler się zreflektował i nastąpiło "pojednanie" . Co więcej , na meldunki oskarżające Rumunów o tchórzostwo (starsi oficerowie niemieccy również nie rozumieli prob lemu słabości uzbrojenia), Hitler zareagował wezwaniem do przywrócenia popraw nych stosunków z armią sojuszniczą. W związku z tym dowództwo 6 armii poin formowało dowódców korpusów, że "należy powstrzymać się od krytyki rumuńskich oficerów i żołnierzy". Czyżby teraz, gdy niemiecka duma militarystów została złamana, chciano naprawić poprzednie błędy?
343
W meldunku dziennym 6 armii z 25 stycznia czytamy: Silne natarcie z wielką " przewagą artylerii i czołgów oraz słabą i z ociąganiem nacierającą piechotą. Zachodni skraj Stalingradu w zasadzie utrzymany. przedmieście Minina utracone. XI korpus armijny walczy niewielką ilością broni ciężkiej. skąpymi zapasami
amunicji i bez prowiantu. Niezwykle silne. nieprzerwane ataki lotnicze nieprzyja ciela na cały obszar miasta. Liczba rannych. zagłodzonych i oderwanych od swoich oddziałów stale rośnie"
l.
Gdy płk Luitpold Steidle, na czele resztek 376 dywizji, dotarł do Stalingradu, po długim błądzeniu odnalazł komendanturę garnizonu mieszczącą się w bardzo wysokim budynku z wypalonymi framugami okien. Był on aż po dach wypełniony ludźmi. W holu znajdowali się ranni. Tłum śmierdzący potem i lizolem przepychał się. klął. a wielu torowało sobie drogę kolbami karabinów. Jakiś żołnierz uczepił się pasa pułkownika i ten musiał go za sobą ciągnąć. Większość znajdujących się tu żołnierzy wyglądała jak szkielety i miała wysoką gorączkę. Niektórzy bezwiednie oddawali pod siebie kał, a wszyscy szukali ciepła i wypoczynku. - I to nazywa się komendantura garnizonu? - zastanawiał się Steidle. - Powinny
tu być przecież wydawane rozkazy, przydziały kwater. jak go zapewniano w sztabie korpusu. Czy wyższe sztaby nie wiedzą, co się tu dzieje? Wreszcie jeden z oficerów 376 dywizji dowiedział się, że dla nich i niedobitków 3 dywizji zmotoryzowanej wyznaczono punkt zbiorczy w ruinach gmachu miej skiego więzienia, gdzie jako tako się urządzili. Po ulicach błądziło tysiące żołnierzy. Steidle, zapoznając się z obiektem. dotarł do schronu generała. Tu miał okazję zaobserwować, jak wygląda świat zakłamania i obłudy. Feldfebel, stukając obcasami. zameldował o sformowaniu grupy sztur mowej z żołnierzy, których osobiście dobierał. Łącznościowcy, usiłując nawiązać łączność z sąsiadami, chcieli zwrócić na siebie uwagę generała. aby zobaczył, jak się starają. Wreszcie podpułkownik z wydziału gospodarczego zreferował mu plan podziału żywności, obiecując dodatek ze ,,zorganizowanych" zapasów z bezpańskich ciężarówek. Referat ilustrowany był tablicą z dokładnymi wyliczeniami. Dowódca pochwalił oficera. Jaka świetna organizacja! Co za wzorowy oficer gospodarczy! Sztaby nadal dowodziły swymi dywizj ami, choć pozostały w nich garstki żołnierzy. Nikt nie chciał przyznać, że wojska zostały rozgromione. Regulamin nie przewidywał, jak należy postępować w takich wypadkach. Sztaby uznały więc, że wszystko toczy się normalnie. W gmachu więzienia pojawił się dowódca 376 DP, gen. von Danieis. Dziewięć dni temu, po rozformowaniu dywizji. jakby się zapadł pod ziemię. A teraz pojawił się niespodziewanie. Nie zmienił się nawet w sposobie zachowania. Ten sam wyniosły patos w gestach i słowach; gdy wręczał płk. Steidlemu Krzyż Rycerski, stwierdził: ,,został pan nagrodzony za heroiczną walkę pod Dmitrijewką". Jeszcze raz ujawniła się ta charakterystyczna skłonność do podejmowania decyzji w wąskim gronie, przy zamkniętych drzwiach... l
Przytoczone meldunki za: J. P i e ł k a ł k i e w i c z, op. cit.,
344
s.
417.
26 stycznia płk Steidle spotkał gen. Paulusa, gdy ten wraz z kilkoma oficerami opuszczał dziedziniec miejskiego więzienia. Paulus zwrócił się do Steidlego, dając mu do zrozumienia, że słyszał, jakoby ktoś myślał o przerwaniu oporu. Dowódca armii wyglądał źle. Wyraz jego twarzy i ruchy znamionowały silną nerwicę, zwiększoną z pewnością wczorajszym lekkim zranieniem głowy, gdy z płk. Ada mem obchodzili bombardowane pozycje. Płk Steidle poprosił go, aby zapoznał się z prawdziwym stanem rzeczy. Paulus wysłuchał go, ale pozostał przy swoim zdaniu: - Pułkowniku Steidle, nie możemy działać wbrew szerokim planom OKR ! Następnego ranka Steidle chciał się dostać do dowódcy armii w stalingradzkim Domu Towarowym, trafił jednak do lokum szefa sztabu. Poprosił zatem, by ten zameldował Paulusowi o jego przybyciu, podkreślając, że znają się jeszcze z I wojny światowej i że musi z nim porozmawiać osobiście. Gen. Schmidt kategorycznie jednak odmówił. Doszło między nimi do spięcia. Wzburzony Steidle za wszelką cenę usiłował zachować spokój . - Panie generale - zwrócił się do Schmidta. - Wydaje mi się, że pan albo nie do końca zdaje sobie sprawę, jak zmieniła się nasza sytuacja, albo w ogóle nie chce pan o tym wiedzieć ! Czyżby pan nie widział tego, co nawet tu, przed pańskimi drzwiami, dzieje się z naszymi żołnierzami? ! Nie uwzględnia Pan tego, że może już niedługo, a sądzę, że to tylko kwestia czasu, również tu, właśnie tu, na tym właśnie dziedzińcu i na tych właśnie piwnicznych korytarzach, niemieccy żołnierze zaczną strzelać do siebie nawzajem. Niewykluczone, że będą to robić również oficerowie do oficerów? Możliwe nawet, że użyją do tego granatów ręcznych. Zdarzyć się to może zupełnie niespodziewanie. Czy pan, panie generale, chce ponieść odpowiedzialność za takie zakończenie bitwy pod Stalingradem? Trzeba z tym kończyć jak najszybciej ! Trzeba kapitulować ! Nie wolno dopuścić do takiego końca! Schmidt usiłował przerwać tę tyradę, mienił się na twarzy, w końcu zrobił się purpurowy. Uderzył pięścią w stół i podniesionym głosem kategorycznie oświadczył: - Panie pułkowniku Steidle ! Nie może pan rozmawiać z dowódcą. Żądam raz jeszcze, aby pan natychmiast wrócił do swej jednostki. Zna pan rozkaz: kon tynuować walkę! Tak, właśnie tak: kontynuować walkę! Wie pan, że mamy środki, aby pana zmusić do wykonania tego rozkazu. Niech więc pan nie robi głupstw ! Wykrzykując to, wskazał Steidlemu drzwi 2.
*
*
*
W ostatnim stadium śmiertelnej walki w 6 armii wprowadzone zostały nad zwyczajne środki czasu wojny: nieposłuszeństwo, grabieże" spekulacja i inne tego typu występki były karane śmiercią w ciągu 24 godzin. Mimo to rabunki i grabieże 2 L. S t e i d ł e, op. cit.,
s.
374-389. 345
stawały się coraz częstsze, były udziałem nawet starszych oficerów. W ten sposób autobusy wysłane do Jelszanki w celu ewakuacji szpitala zostały zagrabione przez komendanta sąsiedniego szpitala. Tymczasem na tyłach szpitala w Jelszance zaczęto budować ze śniegu kolejne pozycje obronne. W tej sytuacji prof. Kutschera wysłał ltn. RUhlego po pomoc do sztabu LI korpusu. Szef służby medycznej korpusu, straszy wiekiem pułkownik, cierpliwie wy słuchał prośby RUhlego i powiedział: - Z przyjemnością pomógłbym profesorowi Kutscherze, lecz nic już nie mam. Rano ostatnie autobusy wywiozły rannych, których można jeszcze wyleczyć. Wasz sąsiad postąpił egoistycznie, lecz... stało się. - Panie pułkowniku, a czy nie mógłby mi pomóc kwatennistrz? - spytał RUhle. - Proszę poczekać, zobaczę, czy on jest na miejscu - brzmiała odpowiedź. W tym momencie do pokoju wszedł lekarz w stopniu pułkownika; towarzyszył mu młody pułkownik z szerokimi lampasami na spodniach. To był właśnie kwater mistrz. - Czego wy chcecie ze swoimi trzystu rannymi? Dowództwo i bez was ma niemało kłopotów. Cała armia przepada. To, co dziś dzieje się z waszymi rannymi, jutro lub pojutrze może spotkać nas wszystkich. - Przepraszam, panie pułkowniku, ale mówimy o rannych, którzy długie mie siące spędzili na polach bitew. My jeszcze możemy stać na nogach, a oni są bezsilni. Im koniecznie trzeba pomóc ! To jest nasza powinność. - Co to znaczy "powinność" czy pomoc" w takich warunkach? - Już panu " powiedziałem: bezmyślnością jest przewożenie tych rannych teraz do miasta, w którym wszystkie schrony są już przepełnione ludźmi. Poza tym wasz szpital polowy już od dwóch godzin znajduje się poza naszą linią obrony. Ani jeden niemiecki samochód nie może już dostać się do jednostki. To wszystko! - kwater mistrz skończył, odwrócił się i wyszedł. Ltn. Ruhle długo błądził wśród ruin południowego Stalingradu, mając nadzieję na odnalezienie kogoś z Jelszanki, aż zrezygnowany postanowił wrócić do Gorodisz cza. Wyszedł w zaśnieżony step, który przypominał teraz ogromny cmentarz. Pokryte śniegiem ciała poległych i zamarzniętych tworzyły małe kopczyki. Między nimi tkwiły rozbite samochody, broń, meble, skrzynie, beczki ... Coraz bliżej wybuchały pociski artyleryjskie. Niespodziewanie wyłoniła się ciężarówka. Kierow ca, ujrzawszy RUhlego, zwolnił i zatrzymał się. - Hej, ty! Wiesz, że pchasz się do Rosjan? - krzyknął któryś z pasażerów - jesteśmy już ostatni. Gdy RUhle wdrapał się na ciężarówkę, okazało się, że siedzą w niej jego koledzy z dywizyjnego punktu medycznego w Gorodiszczu, który już przed dwoma dniami znalazł się w ręku Rosjan. W ruinach Stalingradu nie widać było na razie oznak kapitulacji. Krążyły za to opowieści o tym, że pod Gumrakiem wylądował kilkusetosobowy desant spado chronowy, uzbrojony w jakąś nową broń, która pali wszystko na swej drodze.
346
Desant ma oczyścić pole dla desantu dywizji Waffen SS. Lotnictwo przebije korytarz dla dwóch tysięcy czołgów. Trzeba tylko przetrzymać ten trudny okres, a wkrótce nadejdzie pomoc. Jednak już nawet komunikaty OKW, nadawane przez radio, nie wzbudzały żadnej nadziei. Komunikat z 24 stycznia głosił:
Na przekór " wszystkiemu niemieccy żołnierze, dowodząc bezprzykładnego męstwa, zacisnęli wokół miasta pierścień", a 25 stycznia donosił: ,,6 armia, prowadząc bohaterską, ofiarną walkę w Stalingradzie, okryła się nieśmierteIną sławą" . Naczelnemu Dowództwu Wehrmachtu, a także dowództwu 6 armii, chodziło kotle" . Gdy szef sztabu " XIV korpusu pancernego, płk Gerhard MOHer, zameldował gen. Schmidtowi o nie
już tylko o przedłużenie oporu w stalingradzkim
możności stawiania dalszego oporu, gdyż wystrzelano całą amunicję, ten zareago wał: ,,żołnierze mają jeszcze noże i zęby ! ". Zarazem jednak już 22 stycznia do sztabu armii wezwany został tłumacz LIKA, kpt. Boris von Neidhardt, były oficer armii carskiej . Generałowie Paulus
i Schmidt polecili mu rozważyć, jak nawiązać kontakt z gen. Woronowem. Schmidt oświadczył później Neidhardtowi, że nie można dopuścić do tego, aby w końcowej fazie walk gen. Paulus został zamordowany kolbami karabinów, ma więc pozostać w sztabie armii, by w odpowiednim momencie podjąć rokowania. - Nie ma jednak mowy o pokazywaniu białych flag - ostrzegł Neidhardta. Gdy 23 stycznia, jednym z ostatnich samolotów, odlatywał z ,,kotła" szef saperów, płk Herbert Salle, gen. Schmidt żegnał go słowami: Niech pan mówi wszędzie, gdzie pan uzna za stosowne, że 6 armia została " przez najwyższą instancję porzucona i zdradzona" 3. Gdy zaś 24 stycznia dowództwo 6 armii przenosiło swoje SD z Hartmannstadtu" (wąwozu przy lotnisku staling " " radzkim" ), do piwnic szpitala na południu Stalingradu, następnie zaś do Domu Towarowego przy placu Poległych Bojowników, nazywanego też w niektórych publikacjach placem Czerwonym, po drodze Paulus i jego otoczenie oglądali gromady wymizerowanych żołnierzy w łachmanach, szukających czegoś do zje dzenia w ruinach i gruzach ulic. Około 30 tys. rannych koczowało tu bez żadnej
opieki. Ani widok żołnierzy, ani prośby dowódców walczących jednostek nie wpłynęły jednak na stanowisko Paulusa i Schmidta. Tymczasem jednak poddawało się coraz więcej żołnierzy. Jako jeden z pierw szych zrobił to szef służby medycznej 6 armii, gen. Otto Renoldi. Od niego radzieckie organa rozpoznawcze dowiedziały się po raz pierwszy, że gen. Paulu s przeżywa załamanie, gen. Schlomer jest ranny, a Stempel, dowodzący 371 DP, popełnił samobójstwo. 26 stycznia poddał się z resztką swej 297 dywizj i (z 4 armii pancernej) gen. mjr Moritz von Drebber. Było to około 5 km na południowy zachód od ujścia Carycy do Wołgi. Zgodnie z relacją Teodora Pliwiera, jednego z niemieckich antyfaszystów, radziecki pułkownik, który przyjmował kapitulację, zapytał Drebbera, gdzie są jego pułki. Ten odwrócił się do stojących za nim 3 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.,
s.
410-41 1 .
347
kilkudziesięciu wynędzniałych żołnierzy i odpowiedział pytaniem: Czy naprawdę " muszę wyjaśnić, gdzie są moje pułki?" Dowódca LI KA gen. Seydlitz-Kurzbach, zostawił podległym sobie oddziałom ,
swobodę decyzji, za co gen. Paulus pozbawił go dowództwa. Ltn. Ruhle przypomniał sobie, jak zareagował prof. Kutschera, gdy wyraził wątpliwość co do tego, czy Hitler zna ich sytuację (profesor przybył do Stalingradu z Winnicy). - I Hitler, i całe Naczelne Dowództwo Wehrmachtu jest dokładnie poinfor mowane o naszym położeniu. Oni są głównymi winowajcami, oni odpowiadają za to, co się stało. I nie pomniejszy ich winy fakt, że dowódca 6 armii również jest winny dawania bezmyślnych rozkazów. - Może pan ma rację, panie profesorze. Pamiętam, jak w Gorodiszczu pewien major opowiadał o starym Bliicherze. Gdy w 1 807 roku jego wojskom skończył się chleb i proch, on skapitulował przed Francuzami i oddał się do niewoli.
I ani
jeden historyk nie miał mu tego za złe. A przecież jego korpus nie znajdował się w takiej sytuacji tak długo jak nasza armia - Riihle odwołał się do historii Prus. - Ale Paulus to nie B liicher i nie Seydlitz - stwierdził krótko Kutschera. - Ma pan na myśli naszego dowódcę korpusu? - zdziwił się Riihle. - Tak. Już na początku naszego okrążenia przesłał on do Paulusa pismo, w którym namawiał go, by wbrew żądaniom Hitlera działał samodzielnie. W ze szłym roku Seydlitza widziałem pod Demiańskiem, gdy przebijaliśmy korytarz do
okrążonych tam żołnierzy. To doskonały żołnierz i dowódca 4. Rankiem 25 stycznia próbę przedarcia się z kotła" podjęły 300-osobowe " grupy, na czele których stanęli oficerowie sztabu 6 armii. Byli to: płk Echlepp (szef Wydziału Operacyjnego), mjr von Kunowski (kwatermistrz) oraz ppłk Niemeyer (szef Wydziału Rozpoznawczego). Każdy z wybrańców miał w plecaku wełniane i futrzane ubranie, opatrunki i lekarstwa, konserwy i chleb szwedzki. Ppłk Niemeyer stanął na czele grupy utworzonej przez sztab
IV KA. Wyruszyli
z pozycji 297 dywizj i w kierunku południowo-wschodnim i wkrótce dostali się do niewoli. Również szef sztabu LI KA płk G. Clausius, usiłował wydostać się z ,,kotła" na nartach, ale został zabity. Podobny los spotkał wszystkich, którzy usiłowali zrealizować operację ,,Lew" . ,
Tymczasem rozkazy dowódcy armii były coraz bardziej bezwzględne. Jeden z nich głosił:
Rannym i chorym przerwać wydawanie prowiantu. Wszystko prze " znaczać dla tych, którzy dzierżą w ręku broń". I choć transportowe samoloty co noc nadlatywały nad Stalingrad, zrzucając zaopatrzenie na spadochronach, ranni masowo umierali z głodu. Zaopatrzenia nie
otrzymywał też personel medyczny. Głodu natomiast nie cierpiało dowództwo armii. Ich przydziały były o wiele wyższe. Samoloty starały się zrzucać pojemniki na plac przed Domem Towarowym,
4 o. R li h l e, op. cit., 348
s.
77-78.
specjalnie w tym celu oświetlonym. Używano teraz kolorowych spadochronów, by łatwiej było je odszukiwać. Gdy więc leutnant RUble, staraj ący się zmienić rozkaz o niewydawaniu prowiantu rannym, zdołał podstępem wejść do piwnic Domu Towarowego i trafił do pomieszczenia szefa łączności armii, pierwsze, co mu się rzuciło w oczy to pół bochenka chleba i otwarta puszka sardynek. Płk von Hooven. następca płk. Arnolda, zszedł z usytuowanych w niszy nar, pytając, czego sobie przybyły życzy. Odpowiadając na pytanie leutnanta. najpierw usiłował tłumaczyć nieludzki rozkaz, ale przytłoczony argumentami RUhlego, zmiękł, przyznając, że kotła" ze sztabu Wehrmachtu, uznał, że nie " było żadnych szans na deblokadę i pozostawała jedynie kapitulacja. Jednak dowódz gdy w końcu grudnia przyleciał do
two armii nawet nie dopuszczało takiej myśli. Dowódca armii wręcz rozkazał swym punktom dowodzenia bronić się do ostatniego człowieka i ostatniego naboju. Również tu, w piwnicach Domu Towarowego, gdzie dowodzi gen. Schmidt, sam dowódca i jego sztab uzbrojeni w pistolety maszynowe będą - zdaniem Hoovena
- bronić się, dopóki nie zginą 5.
25 stycznia szczególnie zaciekłe walki rozgorzały na południowym i połu dniowo-zachodnim krańcu Stalingradu, gdzie nacierały 64 i 57 annie generałów Szumiłowa i Tołbuchina oraz w pasie natarcia 2 1 armii gen. Czystiakowa, dążącej do rozcięcia niemieckiego zgrupowania. Zaczepną działalność ożywiła też armia gen. Czujkowa. Te dwie ostatnie armie dzieliła już tylko 3,5-kilometrowa przestrzeń. W tej sytuacji dowódca frontu, gen. płk Rokossowski, postanowił zbieżnymi uderzeniami 2 1 i 65 armii z zachodu oraz 62 armii że wschodu, w kierunku na fabrykę
Krasnyj Oktiabr", podzielić 6 armię na dwie części. " W następnej kolejności ugrupowanie północne miały likwidować 65, 66 i 62
armie, zaś południowe - 64, 57 i 2 1 armie. Do natarcia rozcinaj ącego dowódca 2 1 armii, gen. Czystiakow. wyznaczył lewoskrzydłową 5 1 DPGw., uzupełnioną 48 pczgw.
(dwadzieścia jeden
ciężkich
KW),
52
DPGw.
z
9
pczgw.
oraz
1 2 1 BPanc. Natomiast gen. Batow wzmocnił prawe skrzydło swej armii , ścieśniając
na nim trzy dywizje piechoty. Główne uderzenie tych zgrupowań wychodziło na Kurhan Mamaja i osiedle Krasnyj Oktiabr", skąd nacierały 1 3 DPGw. gen. " Rodimcewa i 284 DP płk. Batiuka, maj ące pozycje na stokach kurhanu. 36-letni płk Batiuk miał chore nogi i nie mógł samodzielnie długo chodzić, ale swą chorobę ukrywał przed przełożonymi. Miał on, według gen. Czujkowa, trzy zalety dobrego dowódcy: stanowczość, odwagę i pryncypialność, a że był przy tym surowy i spra wiedliwy zarazem, bano się go, a zarazem lubiano. Po zakończeniu bitwy staling radzkiej otrzymał stopień generała majora, ale kilka miesięcy później zginął pod Sławiańskiem w Donbasie 6. Zgodnie z rozkazem gen. Czujkowa, obydwie dywizje 62 armii, przygotowując się do spotkania z oddziałami 21 armii, ustaliły szczegółowe znaki rozpoznawcze. Nie bez wpływu na tę skrupulatność pozostawał nieujawniony publicznie incydent, 5 Ibidem, s. 102-104. 6 W. C z uj k o w. PoczaJek drogi.
s.
267. 349
do jakiego doszło w trakcie realizacji operacji
Uran", kiedy to w zapadającym " mroku brygady pancerne frontów Południowo-Zachodniego i Stalingradzkiego omyłkowo wzięły się wzajemnie za nieprzyjacielskie i wdały w półgodzinną
walkę, która przyniosła pewne straty w ludziach i czołgach. Jak do tego doszło? 36 brygada zmechanizowana ppłk. M. Rodionowa 4 KZmech., która uczest niczyła w zdobyciu miejscowości Marinowka i Sowiecki, zatrzymała się w tej ostatniej , gdzie zaplanowano połączenie z wojskami Frontu Południowo-Zachod niego. Pozostało do pokonania 1 0- 1 2 km, które dzieliły Kałacz od Sowieckiego i chociaż w czołgach dowódców czołowych oddziałów zainstalowane zostały nowe radiostacje - nie zdołano nawiązać łączności radiowej . I oto - jak zanotował później dowódca 45 brygady pancernej, płk Żydkow - gdy o godz. 1 5.30 jego czołgi zbliżyły się do chutoru Sowiecki, zostały ostrzelane przez 36 brygadę pomimo wystrzelenia umownego sygnału w postaci zielonych rakiet. Zastępca dowódcy Frontu Stalingradzkiego, gen. lejtn. Markian Popow, winą za ten incydent obarczył 45 brygadę,
ponieważ nie dała umówionego sygnału". " Teraz jednak był dzień i do żadnego incydentu nie doszło, zwłaszcza że na
punktach obserwacyjnych, usytuowanych - z rozkazu płk. Batiuka - na Kurhanie Mamaja, rolę obserwatorów pełnili doświadczeni oficerowie ze sztabu dywizji, a meldunki odbierał i analizował sztab armii. Gdy zaobserwowano pierwsze czołgi 2 1 armii, dano sygnał zielonymi rakietami. a na pierwszych liniach rozpalono ogniska. Oddziały 2 1 armii odpowiedziały czerwonymi rakietami. Był to zarazem sygnał dla 1 3 dywizji gen. Rodimcewa, która o godz. 9.30 ruszyła do ataku. Po godzinie walki nastąpiło połączenie: 42 ppgw. 1 3 DPGw., z 2 1 6 ppgw. 5 1 DPGw. - na południe od osiedla
Krasnyj Oktiabr", a 34 ppgw. 1 3 DPGw., z 1 55 i 1 5 1 " pułkami piechoty gwardii z 52 DPGw. oraz oddziałem 22 1 brygady pancernej. Godzinę później, o 1 1 .30, oddziały dywizj i Batiuka połączyły się na stokach Kurhanu Mamaja z 52 DPGw. W rejonie zbiorników pomp wodnych odbył się
krótki wiec, a o godz. 1 2.00 oddziały 284 DP, skręciwszy na południe, zajęły zgodnie z planem dowództwa frontu - obronę wzdłuż brzegu jaru Dołgi. 1 3 DPGw. gen. Rodimcewa skręciła natomiast na północ i z 39 DPGw. gen. Gusiewa do godz. 1 1 .30 27 stycznia opanowały, wspólnie z 233 dywizją gen. A. Barinowa z 2 1 armii, osiedle na osiedle ,,Barrikady".
Krasnyj Oktiabr", po czym rozpoczęły natarcie "
W ten sposób powstały dwa ostatnie ogniska 6 armii : północne, którego dowódcą został dowódca XI KA, gen. Strecker, i południowe, w którym znalazło się dowódz two armii i trzy dowództwa korpusów (IV i VIII korpusów armijnych oraz XIV KPanc.); jego dowódcą został jednak Roske, dowódca 7 1 DP, niedawno awan sowany do stopnia generała. W części północnej znalazły się resztki trzech dywizji pancernych, jednej zmotoryzowanej i ośmiu piechoty, w południowej - sześciu dywizj i piechoty, dwóch zmotoryzowanych i jednej kawalerii. Ponieważ do lik widacji tych małych kotłów" nie trzeba było użyć większych sił, Kwatera Główna " NDACz wycofała ze składu Frontu Dońskiego do swego odwodu dowództwo 24 armii oraz pięć dywizj i i trzy brygady piechoty. 350
27 stycznia armie Frontu Dońskiego rozpoczęły systematyczne ścieśnianie kotłów" . Morale żołnierzy 6 armii wyraźnie spadło, a poddawanie się " nabrało charakteru zorganizowanego. Dowódca 29 DPZmot., gen. mjr. Leyser, obydwu
zdecydował się złożyć broń, wraz z resztką swej dywizji. Nowy dowódca 37 1 DP, gen. ltn. Stempel, popełnił samobójstwo. Coraz częstsze stały się samobójstwa wśród oficerów i bunty chcących poddać się żołnierzy, do których inni otwierali ogień. Zasady etyki wojskowej w ginącej armii zniknęły zupełnie.
28 stycznia również dowódca 376 DP, gen. von DanieIs, zdecydował się na kapitulację. Do więzienia miej skiego przybyli więc radzieccy parlamentariusze. Tam, po przedstawieniu im dowódców grup bojowych, gen. DanieIs poprosił o przedstawienie warunków kapitulacji. Radziecki podpułkownik oświadczył, że nie ma żadnych warunków. Sytuacja wojsk niemieckich jest katastrofalna i pozostaje im bezwarunkowe zaprzestanie oporu. Działania bojowe muszą być przerwane na całym odcinku frontu i to niezwłocznie. Wojska radzieckie otrzymały rozkaz, by przez godzinę nie podejmować na tym odcinku żadnych działań. Gen. DanieIs zapytał o gwarancje przestrzegania konwencji genewskiej , doty czącej jeńców wojennych. Parlamentariusz potwierdził wolę przestrzegania kon wencji i zwrócił uwagę na czas. Jeśli Niemcy są gotowi zaniechać oporu, muszą wycofać się z tego odcinka i złożyć broń w jednym, wyznaczonym miejscu. Mogą zabrać rzeczy osobiste. To samo dotyczy oficerów - przecież to też żołnierze. Niemcy muszą zakończyć przygotowania do kapitulacji w ciągu jednej nocy. Wraz z nami przybyła grupa łączności - poinformował zebranych podpułkow " nik. - Chcielibyśmy natychmiast zakomunikować naszemu dowództwu, jakie są wyniki pertraktacji. W przypadku, gdyby niemieccy dowódcy nie potrafili w ciągu najbliższych godzin sprawnie zorganizować kapitulacji i gdyby gdziekolwiek sta wiany był opór, radzieckie siły zbrojne rozpoczną planowaną ofensywę generalną. Nie ma potrzeby wyjaśniać, co to będzie oznaczało dla wojsk faszystowskich" . Gen. DanieIs zapowiedział: ,,zrobimy wszystko, aby jak najwięcej pododdziałów i jednostek przyłączyło się do kapitulujących. Przyrzekam to kategorycznie. Mogą panowie zaufać słowu honoru niemieckiego generała" . Z kolei pułkownik Steidle zapytał, czy lekarze będą mogli pozostać przy rannych i czy zostanie im zapewniona opieka lekarska. Odpowiedź brzmiała: ,,zaopatrywanie rannych zostanie zapewnione w terminie późniejszym, zgodnie z ustawą o jeńcach wojennych w Związku Radzieckim" . Kolejne pytanie dotyczyło wyżywienia. Radziecki podpułkownik przez chwilę milczał, po czym spokojnie, . lecz zjadliwie powiedział: "Na ogół przy kapitulacji sprawy wyżywienia pokonanych wojsk nie są rozstrzygane w taki sposób, aby natychmiast oddawać do ich dyspozycji
pełny wikt kuchni polowej. Mimo to zostanie uczynione wszystko, co możliwe. W każdym razie będzie tego więcej niż to, czym tu, w «kotle», niemieccy oficerowie karmili jeńców radzieckich". Po godzinnych pertraktacjach radzieccy parlamentariusze porozumieli się telefonicznie ze swym dowództwem i poinformowali, że w nocy na tym odcinku
351
nie będzie działań bojowych, pod warunkiem, że Niemcy nie złamią warunków kapitulacji. Po tej rozmowie generałowie DanieIs i Schlomer (dowódca XIV KPanc.), wraz z płk. Seidlerem i ppłk. Boje, wrócili do tej części gmachu, w której znajdowały się resztki ich sztabów, a oficerowie, po poinformowaniu ich o wynikach pertrak tacji, rozpoczęli obchód wojsk, przechodząc z jednego okopu do drugiego i z jednej piwnicy do drugiej. 28 stycznia między 4.00 a 5.00 rano teren na północ i południe od rzeki Carycy oraz część śródmieścia zostały objęte kapitulacją. Jeszcze przed świtem żołnierze zebrali się niedaleko więzienia, przed frontem jednego z wysokich budynków. Obdarci, z zapadniętymi oczami, osłabieni, ranni, trawieni wysoką gorączką... Przemówił do nich gen. DanieIs: "Udało się nam uzgodnić z oficerami radzieckimi zaprzestanie działań bojowych, przy czym zapewniono mnie, że będziemy trak towani zgodnie z prawem międzynarodowym. Czeka nas ciężka, bardzo ciężka droga. Ale trzeba wierzyć, że wielu z nas uratuje ona życie. Jest to droga słuszna, gdyż ginąć w dalszym ciągu, jak tego od nas żądają, jest bezsensem. Oficerowie i żołnierze, którzy znajdą się w niewoli powinni zachować się z godnością" . Na zakończenie wyraził nadzieję na spotkanie kiedyś, w przyszłości, w Ojczyź nie. Po tym pożegnalnym przemówieniu zebrani ustawili się w kolumnę i potykając się, chwiejąc i wzajemnie podtrzymując, ruszyli wzdłuż ruin na urwisty brzeg Carycy, a stamtąd stromą drogą w dół. Przyglądali się im oficerowie radzieccy, którzy w ciągu całej nocy pomagali im przekroczyć ten Rubikon 7. Gen. Danielsa przesłuchiwał kpt. Diatlenko. Gdy na początku miesiąca Diatlenko przeglądał pocztę znalezioną w zestrzelonym samolocie, trafił na list Danielsa do żony, pisany w formie dziennika. Teraz postanowił go wykorzystać. W trakcie zadawania stereotypowych pytań wyjął list z szuflady i powiedział: "Herr General, proszę, niech pan sobie weźmie swój list. To pańska własność i może go pan złożyć w swym rodzinnym archiwum. Oczywiście po wojnie, kiedy " powróci pan do domu 8. DanieIs, zaskoczony i wdzięczny, przyjął zaproponowaną herbatę i suchary, zapalił papierosa i bez oporu odpowiedział na wszystkie pytania. Po przerwie obiadowej rozmawiali do północy. *
*
*
Wzięci do niewoli starsi oficerowie niemieccy, w tym także generałowie, w czasie przesłuchań na ogół krytycznie wypowiadali się na temat Hitlera, Goeb " belsa określali jako "tchórzliwego dwulicowca i wyrażali żal, że Goring nie " Ż poddał się "stalingradzkiej diecie . aden z przesłuchujących ich Rosjan nie miał jednak wątpliwości, że ten krytycyzm zrodził się w wyniku klęsk i że żaden L. S t e i d l e, op. cit., 8 A. B e e V O T, op. cit.,
7
352
s. s.
391-399. 345.
z przesłuchiwanych nie wyrażał się krytycznie o masowych zbrodniach dokony wanych w czasie zwycięskich marszów przez tereny Europy i Związku Radziec kiego. A przecież musieli wiedzieć - jeśli nawet sami nie uczestniczyli w zbrod niczych praktykach - o rozstrzeliwaniach jeńców i cywilów, Żydów i komunistów oraz o masowej eksterminacji jeńców radzieckich.
28 stycznia, w czwartek, w komunikacie radzieckiego Biura Informacyjnego znalazły się następujące relacje na temat jeńców: "Większość jeńców jest w ban dażach, wielu nie może utrzymać się na nogach z wyczerpania; wobec ich bohater skiej obrony traktowani są z całym szacunkiem, lecz jest to szacunek lodowaty. Jeden z oficerów naszych wojsk, kiedy zwrócono mu uwagę na to zjawisko, oświadczył: - My, ludzie radzieccy, nie potrafimy zapomnieć, co uczynili i jeszcze uczynią naszej Ojczyźnie ! Niemniej jednak wszyscy jeńcy natychmiast otrzymują w pun ktach zbornych ciepłą odzież i opiekę, dostają ten sam prowiant, co żołnierze naszych wojsk 9. W miarę fmalizowania operacji ,,Pierścień" problem jeńców wojennych stawał się dla Frontu Dońskiego coraz bardzie uciążliwy. Doświadczono tego w ostatnich . dniach. Wcześniej większość rannych, oczekujących na ewakuację w Pitomniku, przeniesiono do Gumraku, a gdy ten został zagrożony, niemieckie dowództwo wydało rozkaz pozostawienia rannych swemu losowi. Wszyscy lekarze i cały personel pomocniczy musieli przyłączyć się do oddziałów wycofujących się do Stalingradu. Żołnierze radzieccy zastali więc w Gumraku tysiące rannych, roz mieszczonych w prowizorycznych lazaretach wokół lotniska i dworca kolejowego pozostawionych bez żadnej opieki. Tymczasem radzieckie oddziały frontowe miały ograniczoną służbę medyczną, obliczoną na udzielenie pierwszej pomocy swoim żołnierzom. Ciężej rannych odsyłano do szpitali armijnych i frontowych, które w okresie walk zaczepnych były z reguły przepełnione. Tak było i tym razem na Froncie Dońskim. W stalingradzkich ruinach pozostało co najmniej 20 tys. rannych i drugie tyle ciężko chorych. Pewien lekarz z 60 DZmot., który zajrzał do podziemi teatru, gdzie schroniło się przeszło 600 rannych pozbawionych j akiejkolwiek opieki
medycznej , tak opisał panującą tam sytuację: Słychać było jęki, krzyki, wołania " o pomoc i modlitwę. Wszystko to mieszało się z odgłosami bombardowań. Panował straszliwy zaduch i odór krwi, gnijących ran i brudnych ciał. Nie było środków opatrunkowych, leków, czystej wody" . W wąwozie Carycy, w podziemnych tune lach, leżało 3 tys. rannych i ciężko chorych, a przed wejściami zgromadzono stosy zamarzniętych trupów. W słabo oświetlonych olejowymi lampami mrocznych tunelach oddychało się z najwyższym trudem. Ranni dostawali dziennie kromkę chleba i od czasu do czasu miskę wodnistej zupy. Często, gdy rannemu odwijano bandaże, wraz z nimi odpadały odmrożone palce. Choć roiło się od insektów, 9 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., 23
-
Stalingrad
s.
423.
353
o odwszeniu nie mogło być mowy. Chorych na tyfus lekarze starali się izolować, ale wybuch epidemii był kwestią dni
10.
Wszystko to wcześniej czy później musiały przejąć wojska radzieckie i za prowadzić tam jakiś ład. Do tego jednak trzeba było odpowiednio wyposażonych, ogrzanych i utrzymanych w odpowiednich warunkach pomieszczeń, licznej obsługi i lekarstw, o czym nie tylko na Froncie Dońskim, ale i w całej Annii Czerwonej można było najwyżej pomarzyć. Poza tym przy ówczesnym stanie wiedzy medycz nej i zasobach środków farmaceutycznych większości rannych i chorych i tak nie sposób było uratować. Po rozkazie dowódcy armii, zabraniającym wydawania rannym i chorym Niem com prowiantu, ci zaczęli umierać z głodu. Nawet dostarczanie im wody pitnej przychodziło coraz trudniej. Topienie śniegu wymagało deficytowego drewna, studnie były rzadkością, zaś te, które były czynne, systematycznie ostrzeliwały radzieckie moździerze. Tak było np. ze studniami znajdującymi się na lewym brzegu Carycy, z których noszono wodę wiadrami aż do placu Poległych Bojowników. Wyprawiający się po wodę powracali zazwyczaj w mniejszym składzie, taszcząc rannych, a nawet pojedynczo, gdyż koledzy wyprawę po wodę przypłacali życiem. Ranni z Jelszanki otrzymywali dwa razy dziennie kocioł pitnej wody i to było wszystko, w co mógł ich zaopatrzyć ltn. RUhle. Choć sam nie jadł już trzeci dzień, z uporem obchodził okoliczne ruiny, prosząc o pomoc dla swoich rannych. Rzadko udawało mu się wyżebrać trochę wytłoków, kawę z żołędzi, paczkę herbaty lub kilka kilogramów koniny. Obok piwnic ze szpitalami i oddziałami sanitarnymi, po drugiej stronie placu Poległych Bojowników ulokowało się dowództwo jednostek rumuńskich. Do nich udał się ltn. RUble po bezowocnej wyprawie do sztabu armii. Rumuński generał, któremu RUhle przedstawił sytuację rannych, wśród których byli również żołnierze rumuńscy, rozkazał dać rannym końską tylną nogę. Ważyła ona przeszło 20 kg, zrobiono więc z niej zupę dla 200 rannych. W jednym z codziennych meldunków sytuacyjnych, nadesłanym 28 stycznia przez dowództwo 6 armii do Grupy Armii "Don", czytamy:
Po silnych natarciach " npla, przy dużej przewadze artylerii i dział salwowych, kiedy wystrzelano całą amunicję, przełamany został front na rzece Carycy, na zachód od linii kolejowej .
Sytuacja zaopatrzeniowa zmusza do niewydawania prowiantu rannym i chorym, aby utrzymać walczących" . Więcej szczegółów na temat walk podało radzieckie B iuro Informacyjne: Stalingrad znów jest całkowicie w naszych rękach, jedynie w zachodnich " częściach miasta pozostały lokalne ogniska oporu, utrzymujące się w szczególnie korzystnych umocnieniach. Są to jednak grupy w sile zaledwie 50-70 ludzi. Ich poddanie się bądź likwidacja jest już tylko kwestią godzin albo co najwyżej dni. Fabryka Traktorów im. F. Dzierżyńskiego - dawniej jedna z największych fabryk czołgów w naszym kraju - jest jednym wielkim gruzowiskiem. Zakłady 10
354
A . B e e v o r, op. cit.,
s.
342.
metalowe «Krasnyj Oktiabr» również zostały oczyszczone z wroga podobnie j ak fabryka «Barrikady» . Szczególnie zacięty opór aż do poniedziałku stawiali Niemcy w ruinach Dworca Północnego oraz rafinerii i składów ropy naftowej . Cała załoga, z wyjątkiem kilku żołnierzy, poległa. Rozległy kompleks koszar w zachodniej części miasta oraz budynki przy placu Poległych Bojowników zostały wzięte już w ostatnią niedzielę, podobnie jak Dworzec Główny Stalingrad I, naprzeciwko wyspy Kolszi. Ruiny zakładów przemysłowych na południu miasta uwolnione zostały już 15 stycznia, w pierwszej fazie ofensywy"
I I.
W dniu 28 stycznia, na styku 29 i 26 dywizj i piechoty gwardii 64 armii, gen. Szumiłow wprowadził ze swego odwodu 38 brygadę piechoty zmotoryzowanej pod dowództwem płk. Iwana Burmakowa. Miała ona przebić się do placu Poległych Bojowników i otoczyć szczelnie rejon Domu Towarowego, w którym - jak zeznali jeńcy - znaj dował się sztab 6 armii. Tymczasem 29 stycznia Radio Moskwa podało informację o wydaniu zgody na powrót do Stalingradu ewakuowanych mieszkańców i o pierwszych powrotach cywilów przez zamarzniętą Wołgę. W Stalingradzie czteromiesięczną walkę, zimno i głód przetrwało prawie 10 tys. cywilów, w tym ok. 1 tys. dzieci. Wspomniany komunikat o nich jednak milczy, nie chcąc zapewne tłumaczyć, jak było możliwe ich przetrwanie pod niemiecką okupacją. Ogranicza się więc do przekazania op tymistycznej informacj i, iż ". . .błędem jednak byłoby sądzić, że absolutnie wszystkie domy zostały zniszczone. Wystarczy przej ść się po mieście, by stwierdzić, że przypuszczalnie połowa budynków nadaje się do zamieszkania lub wymaga jedynie stosunkowo niewielkich napraw. Od poniedziałku przez Jerzowkę lub przez zamar zniętą Wołgę wjeżdżają do miasta tysiące ciężarówek, załadowanych materiałami budowlanymi i maszynami. Przystępuje się do masowego usuwania ruin, ale minie 12. zapewne kilka miesięcy, zanim miasto wróci do w miarę normalnego życia"
. O tym, jak bardzo optymistyczne były te oceny, świadczy następujący fakt: gdy w listopadzie 1943 roku transportowe douglasy wiozły delegację radziecką na konferencję Wielkiej Trójki w Teheranie, przelatywały nad Stalingradem. Lecący w jednym z tych samolotów Walentin Biereżkow, który do 22 czerwca 1 94 1 roku był tłumaczem ambasadora ZSRR w Berlinie, Władimira Diekanozowa, w swym pamiętniku napisał: Siedzieliśmy w milczeniu, z twarzami przylepionymi do " okien. Początkowo widzieliśmy wystające ze śniegu pojedyncze domy. Zaraz potem zobaczyliśmy straszliwy chaos: fragmenty murów, jakieś na wpół zrujnowane budynki, góry ruin, samotnie sterczące w górę kominy. ( . . . ) Na białym tle śniegu widoczne były czarne figurki ludzi. Gdzieniegdzie wyłaniały się sylwetki od budowanych budynków" 13. II J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., 423-424.
12 Ibidem,
s.
426.
13 B i e r e ż k o w, Ich war Stalins Dolmetscher: Hinter den Kulissen der politischen Weltbiihne,
Miinchen 1 99 1 ,
s.
87. 355
*
*
*
29 stycznia niemieckie radio, oprócz codziennego komunikatu o odpieraniu " ataków nieprzyjaciela w Stalingradzie" , przekazało tekst następującego telegramu: Do Ftihrera. W rocznicę objęcia władzy 6 armia pozdrawia swego Wodza. Swas " tyka ciągle jeszcze powiewa nad Stalingradem. Niech nasza walka stanie się dla obecnych i przyszłych pokoleń przykładem tego, że nawet w beznadziejnym położeniu nie należy kapitulować, a wówczas Niemcy odniosą zwycięstwo. Stalin grad, 28.0 1 . 1943, południe. Heil, mein FUhrer! Podpisał: Paulus, gen. płk" . Oszołomiony tym komunikatem ltn. RUhle wyszedł na powietrze. Chciało mu się wyć ze złości i żalu nad tymi, którzy jęczeli po piwnicach z bólu i głodu. Jego uwagę zwrócili jednak żołnierze wyraźnie przygotowujący pozycję do obrony okrężnej placu i Domu Towarowego. Dowodził nimi młody kapitan. Pod rozpiętym szynelem miał na piersi dwa krzyże boj owe. Mimo zarostu i zniszczonego munduru wyczuwało się w nim jednego z tych oficerów, dla których rozkaz jest rzeczą świętą. Dlatego ltn. RUble nie był zdziwiony, gdy kapitan odmówił odejścia od szpitala. Twierdził, że i tak za parę godzin będzie po wszystkim, a Rosjanie nie biorą do niewoli, zwłaszcza oficerów. Po naradzie z komendantem szpitala udali się do Rumunów. Zebrała się tam również spora grupa niemieckich oficerów. Wszyscy dyskutowali o celowości dalszego oporu. W końcu zdecydowano, że w południe 30 stycznia wywieszone zostaną białe flagi. O decyzji tej rumuński major powiadomił kapitana i ten, niezadowolony, odszedł ze swymi żołnierzami, szukaj ąc możliwości obrony w innym miejscu. Tymczasem po przeciwnej stronie wprowadzona do walki na lewym skrzydle 64 armii 38 BPZmot. płk. Burmakowa uderzyła z południa, w kierunku placu Poległych Bojowników. 30 stycznia, wspólnie z 29 i 36 dywizjami piechoty, osiągnęła ona centralną część miasta i podjęła szczelną blokadę Centralnego Domu Towarowego. W niedzielę 30 stycznia radio berlińskie najpierw przekazało odpowiedź Hitlera na radiogram Paulusa. Głosiła ona: ,,Już dziś cały naród niemiecki z głębokim wzruszeniem patrzy na to miasto. Jak zawsze w historii, i ta ofiara nie będzie daremna. Spełnią się słowa Clausewitza. Naród niemiecki dopiero teraz pojmuje, jak ciężka jest ta walka, i dla niej poniesie największe ofiary. Myślą pozostający zawsze z Panem i Pańskimi żołnierzami - Adolf Hitler" . Następnie radio nadało przemówienie marszałka Rzeszy, Hermanna Goringa. Ckliwym głosem wieścił on: ,,( ... ) Ze wszystkich gigantycznych bitew naszych
czasów należy wyróżnić Bitwę Stalingradzką. Stanie się ona najbardziej znaczącą i bohaterską w naszej historii. To, co robią tam teraz nasi grenadierzy, saperzy, artylerzyści, przeciwlotnicy i wielu, wielu innych - od generała do szeregowca - jest niepowtarzalne! " Następnie Goring nawiązał do wyczynu 300 Spartan pod Termopilami i powie dział: ,,( . . .) Od tamtych czasów minęły stulecia, lecz po dziś dzień ich walka 356
i ofiara wywołuj ą zachwyt i są dla nas przykładem najwyższej żołnierskiej powin ności. A teraz. raz jeszcze w historii. powtórzony został ich bojowy wyczyn. Bojownicy Stalingradu powinni wytrwać. Żąda tego od nich honor i rozkazy dowództwa. Prawo honoru i ty łko ono może ocalić nasz naród" 14. W trakcie przemówienia Goringa. które miało charakter mowy pogrzebowej. jak to określił w protestacyjnym radiogramie dowódca XI KA , gen. Strecker, ziemia zaczęła drżeć od huku samolotów bombowych. Przerażeni niemieccy żoł nierze, spodziewający się silnego bombardowania, w panice szukali schronienia, gdy nad miastem na niewielkiej wysokości przeleciała w szyku paradnym grupa samolotów, a ostatnie eskadry 35 bombowców nurkujących utworzyły na niebie wielką gwiazdę. Ta demonstracja zrobiła na resztkach 6 armii większe wrażenie niż najcięższe bombardowanie. zwłaszcza że po zrobieniu ostatniej rundy samoloty skierowały się na zachód, odlatując na inne fronty. W ten sposób rzeczywistość zadała kłam patetycznym deklaracjom Goringa. Ledwie skończyło się nadawanie tego przemówienia. gdy punktualnie o godz. 1 3.00 niemieckie i rumuńskie jednostki, znajdujące się przy Domu Towarowym, przerwały prowadzenie ognia. Na ruinach ukazały się białe flagi i chusteczki. Rosjanie również przestali strzelać i zaczęli wychodzić na ulice. Zwycięzcy byli krzepcy, rumiani, w futrzanych czapkach, walonkach i półkożuszkach. Pistolety maszynowe mieli w rękach lub na piersiach. Przed nimi stali zwyciężeni, podobni do żebraków, wychudzeni i słaniający się Niemcy. Życie i śmierć" - nasunęło się " skojarzenie biorącemu udział w tym spektaklu ltn. RUhlemu. Rosjanie zaczęli schodzić do piwnic. Gdy weszli do piwnicznego szpitala, którym opiekował się Ruhle, niektórzy ranni podnieśli do góry ręce. Radziecki oficer nie zwrócił na to uwagi i w łamanym języku niemieckim zapytał, czy są wśród nich dowódcy i czy została jakaś broń. Następnie do piwnic weszli fizylierzy, latarkami oświetlili wszystkie zakamarki, cicho coś powiedzieli do oficera. Ten z kolei zwrócił się do komendanta, dr. Gerlacha: "Lekarze zostają z rannymi. Pozostali, którzy mogą chodzić - wychodzą na powierzchnię" . Wyjął paczkę papierosów i poczęstował nimi Gerlacha i Ruhlego. Przypalając, powiedział im, że jeńcy mają zagwarantowane życie, a ranni - pomoc medyczną. W wyniku zmiany sytuacji wokół placu Poległych Bojowników dowództwo
6 armii musiało zmienić informację o możliwości zrzutów spadochronowych. Podczas gdy o godz. 1 1 . 1 0 nadano radiogram: ,,zrzutowiska na placu Czerwonym i w koszarach saperów gotowe do przyjęcia zrzutów", to o godz. 1 2.45 kolejny radiogram skorygował wcześniejszą informację: Zrzuty na plac Czerwony niemoż " liwe, na koszary saperów "':' niepewne, pod fabrykę - mało prawdopodobne, dowódca 6 A, I a" 15. 1 4 o. R li h l e, s. 105-1 10. IS J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.,
s.
435. 357
*
*
*
Po przemówieniu Goringa miał być odczytany przez Goebbelsa apel Hitlera do narodu niemieckiego, jednak nalot bombowców brytyjskich na Berlin opóźnił jego nadanie. Z tekstu przebijał brak poczucia rzeczywistości, a nawet samozadowolenie Hitlera. Sprawie Stalingradu poświęcił tylko jedno zdanie: ,,Heroiczna walka naszych żołnierzy nad Wołgą winna stać się dla wszystkich przykładem i zachętą, by dać z siebie wszystko w walce o wolność Niemiec, o przyszłość naszego narodu, a także o przyszłość całej Europy". Tak więc po raz pierwszy Hitler przyznał, że Wehrmacht będzie walczył, żeby zapobiec totalnej klęsce. A następnego dnia mianował czterech nowych feldmarszałków, wśród nich Paulusa. Podobnie taśmowego" awansowania " generałów do najwyższego stopnia wojskowego Hitler dokonał w czerwcu 1 940 roku. Wtedy awanse towarzyszyły największemu z pewnością zwycięstwu Wehrmachtu, teraz nastąpiły po druzgocącej klęsce. Jakiemu więc celowi miały one służyć? Wydaje
się, że chodziło tu w gruncie rzeczy o jedną sprawę - awans Paulusa, który był zarazem
wyrokiem śmierci. Paulus zrozumiał to zresztą natychmiast i podobno przyjął wiado mość o mianowaniu z wyraźną niechęcią. Według jednej wersji miał stwierdzić:
Nie " mam najmniejszego zamiaru zastrzelić się dla tego austriackiego kaprala", według innej powiedział: To wygląda jak zaproszenie do samobójstwa, ale nie mam zamiaru " zrobić mu tej przyjemności". Obie wersje wypowiedzi sprowadzają się do tego samego - Paulus nie miał zamiaru zastrzelić się. Prawidłowo odczytał myśl Hitlera - chodziło o stworzenie mitu bohaterskiego dowódcy, który walczył do przedostatniego pocisku, a ostatni wymierzył w siebie, by nie poddać się haniebnej bolszewickiej niewoli
16.
Dla dowództwa 6 armii nadchodził decydujący moment Dowódca 64 armii, gen. Szurniłow, napisał: ,,30 stycznia jeńcy zeznali, że sztab Paulusa znajduje się w piwni cach Centralnego Domu Towarowego, to znaczy w pasie natarcia naszej armii. W tej sytuacj i zdecydowałem się kontynuować natarcie i jeszcze tej samej nocy okrążyć Dom Towarowy. W tym celu utworzyliśmy ruchomy oddział, złożony z czołgów, piechoty zmotoryzowanej i batalionu saperów, do rozminowania otoczenia budynku. W oddziale był też szef wydziału operacyjnego sztabu brygady, sto lejtn. Fiodor Ilczenko ze środkami łączności. O godzinie 6.00 oddział okrążył Dom Towarowy i wezwał sztab 6 armii do poddania się. Jeden z generałów, o nazwisku Roske, oświadczył, że rozmowy na temat poddania się mogą być prowadzone jedynie z przedstawicielami dowództwa armii lub frontu. Ilczenko natychmiast przekazał meldunek do PO sztabu armii, znajdującego się na północnym skraju Jelszanki. Sztab niezwłocznie wysłał dwóch szefów oddziałów: operacyjnego - płk. G. Łukina i rozpoznawczego - mjr. I. Ryżowa z kilkoma oficerami i strażą. Otrzymali oni rozkaz zażądania całkowitej i bezwarunkowej kapitulacji armii. Grupa ta spotkała się pod Domem Towarowym ze sto lejtn. Ilczenką i zastępcą dowódcy brygady ds. politycz
nych" 17. 16
A. B e e v o r, s. 347. 17 Wielkie zwycięstwo, op. cit., s. 467-468; J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., s. 43 1 .
358
Według innych relacji wydarzenia miały następujący przebieg: jeszcze 30 stycz nia Paulus pozbawił dowództwa gen. Seydlitza, który poinfonnował podległych mu dowódców dywizji, że daje im wolną rękę w podej mowaniu decyzj i o zaprzestaniu walki. Na miejsce Seydlitza mianował gen. Heitza, dowódcę VIII KA, który natych
miast orzekł, że każdy, kto spróbuje się poddać, powinien zostać rozstrzelany. Jednak
sztab Heitza, niewątpliwie za j ego zgodą, przygotował białe flagi i pakował walizki. W innym rejonie miasta poddał się dowódca 100 lekkiej DP, gen. ltn. Werner Sanne. Dowódca 1 04 papl, płk Rosenfeld, na wieczornej odprawie oświadczył: "Nad naszymi głowami trzepoce flaga ze swastyką. Rozkazy naszego Fi.ihrera będziemy wypełniać do ostatniego tchu" . Nocny meldunek 6 annii kończyło następujące zdanie: "Słuchamy po raz ostatni hymnu narodowego z ramionami " wzniesionymi w górę w niemieckim pozdrowieniu . Tekst układał najprawdopodob niej gen. Schmidt, który niepodzielnie panował w piwnicy Domu Towarowego i był w swoim żywiole. Paulus, wciąż nękany przez dyzenterię, machinalnie podpisywał podsuwane mu przez Schmidta dokumenty. Tej nocy atmosfera w sztabie 6 armii była niespokojna. Obecny w sztabie podoficer zanotował: ,,30 stycznia wszyscy byli zatopieni we własnych myślach, coraz bardziej niepewni jutra, ranni lub z ciężkimi obrażeniami, pełni tęsknoty za rodzinami i obaw o własny los". Podobno wszyscy obawiali się, że zostaną roz strzelani, a wielu zerwało swoje dystynkcje. Napięcie panowało też w kwaterze dowództwa Frontu Dońskiego. Marszałek Woronow obudził się w środku nocy, gdyż przyszło mu do głowy, że Paulus może uciec samolotem, który wylądowałby na zamarzniętej Wołdze. Połączył się więc telefonicznie z gen. Kazakowem, któremu wydał rozkaz obserwowania Wołgi i wycelowania w nią dział. Tymczasem w nocy z 30 na 3 1 stycznia radzieccy saperzy 329 binż. przecięli wszystkie przewody telefoniczne, prowadzące do Domu Towarowego, a 38 BPZmot. szczelnie go otoczyła. Gdy radziecka piechota podeszła pod budynek, grenadierzy pancerni złożyli broń. O godz. 7.00 z piwnicy wyszedł płk Adam i wyraził gotowość niemieckiego dowództwa do rozpoczęcia rokowań. St. lejtn. Fiodor Ilczenko, który znajdował się w punkcie obserwacyjnym 2 batalionu, wydał rozkaz przerwania ognia i wraz z kilkoma fizylierami ruszył w stronę Domu Towarowego. W ślad za nimi podążyło kilku oficerów z l , 2 i 3 batalionów piechoty zmotoryzowanej .
W tym czasie Paulu s jeszcze spał. Obudził go szef sztabu, który wręczył mu kartkę i powiedział: - Gratuluję panu awansu na feldmarszałka! Radiogram w tej sprawie nadszedł jako ostatni we wczesnych godzinach rannych. - Ma to być zapewne zachęta do samobójstwa - z goryczą przyjął wieść o awansie Paulus - ale tej przysługi mu nie wyświadczę. - Jednocześnie muszę panu zameldować - kontynuował Schmidt - że za drzwiami są Rosjanie
18.
18 Wielkie zwycięstwo, op. cit.,
s.
466-467, J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.,
s.
453. 359
Podczas wstępnych pertraktacji sto lejtn. Ilczenki z generałami Schmidtem i Roskem w zasadzie osiągnięto porozumienie o kapitulacji. Na wieść o tym dowódca 64 armii gen. Szumiłow, wysłał ze swego SD w Bekietowce do Domu Towarowego dwóch szefów oddziałów sztabu armii - płk. Łukina i mjr. Ryżowa, a w ślad za nimi szefa sztabu, gen. mjr. Iwana Łaskina. Był on jednym z bohaterskich obrońców Sewastopola, gdzie jako dowódca 1 72 DP został ranny i wywieziony na Kaukaz. Do sztabu 6 armii przybył o godz. 8.40, gdy generał Schmidt już od pół godziny konferował z oficerami sztabu 64 armii. Na ich żądanie widzenia się z Paulusem Schmidt poinformował, że Paulus jest chory i nie dowodzi obecnie armią. Gen. Łaskin jeszcze raz podał warunki kapitulacji. Wszystkie radzieckie żądania zostały przyjęte, a niemieccy oficerowie udali się do oddziałów z rozkazem przerwania ognia i zorganizowa nego poddania się. Dopiero teraz gen. Schmidt zaprowadził radzieckich oficerów do pokoju Paulusa. Generał siedział na łóżku w mundurze; na widok wchodzą cych wstał i przywitał się. Sprawiał wrażenie wyczerpanego psychicznie, powieki drżały mu w nerwowym tiku. Gen. Łaskin przedstawił mu warunki poddania się. Paulusowi zezwolono zabrać ze sobą szefa sztabu, adiutanta, dwóch oficerów ordynansowych, osobistego lekarza i rzeczy osobiste. Na przygotowanie do odjazdu wyznaczono mu jedną godzinę. Realizację bezwarunkowej kapitulacji wojsk grupy południowej miał kontrolować gen. Roske. Gen. Łaskin zażądał od Paulusa wydania północnemu zgrupowaniu rozkazu o kapitulacji, lecz Paulus odpowiedział, że nie ma z nim łączności i nie jest już dowódcą. Przed wyjściem z piwnicy gen. Schmidt wydał rozkaz rozminowania drzwi wyjściowych na podwórze i o godz. 1 2.00 Paulus został przewieziony do sztabu 64 armii w Bekietowce. Po wejściu do pokoju w domku gen. Szumiłowa Paulus machinalnie wyciągnął rękę w hitlerowskim pozdrowieniu, lecz zreflektował się i powiedział: Guten Tag !" Szumiłow poprosił o dokumenty. Paulus wyjął " z kieszeni portfel, a z niego legitymację żołnierza. Szumiłow przejrzał ją, a następnie zażądał dokumentów stwierdzających, że Paulus jest dowódcą 6 armii Gdy żądany dokument otrzymał, spytał, czy rzeczywiście Paulus ma stopień feldmarszałka, ponieważ na naramiennikach miał wciąż dystynkcje generała pułkownika. Wówczas wtrącił się Schmidt: - Wczoraj z rozkazu Filhrera gen. płk. von Paulusowi przyznany został naj wyższy stopień wojskowy Rzeszy - generała feldmarszałka. - To znaczy - Szumiłow zwrócił się do Paulusa - że mogę zameldować przełożonym, iż wojska mojej armii wzięły do niewoli feldmarszałka Paulusa? - Jawohl ! - odpowiedział Paulus. Odbyło się przesłuchanie, podczas którego Paulus nie przejawiał już uprzedniej nerwowości. Potem zaproponowano jeńcom obiad, na co ochoczo wyrazili zgodę. Gdy zaczęto nakrywać do stołu, Paulus poprosił o rosyjską wódkę i kieliszki. ,
.
360
Osobiście ją rozlał i zaproponował toast: ,,za tych, którzy nas zwyciężyli ! Za rosyjską armię i jej dowództwo ! " Po zabraniu Paulusa i jego ekipy, do niewoli pomaszerowali oficerowie sztabu
6 armii. Do końca rozbrajania grupy południowej, które zakończyło się przed wieczorem 3 1 stycznia, z gen. Roske pozostał ppłk Mutinow ze sztabu 64 armii. Żołnierze radzieccy przeczesywali piwnice budynków na placu Poległych Bo jowników, sygnalizując konieczność poddania się różnymi zawołaniami, jak np. Kameraden, Krieg kaputt! ", Paulus kapituliert" bądź ,,Faschist... ", a najczęściej " " Fritz, komm, komm! " Gdy weszli do Teatru im. Gorkiego, usytuowanego na " zapleczu Domu Towarowego, wydali rozkaz: Ci, którzy mogą chodzić, wy " chodzą. Zostaną odprowadzeni do obozów jenieckich" . Rannych i chorych, którzy nie mogli chodzić, podobno dobito. Jednak w gmachu NKWD, gdzie jeden z niemieckich oficerów zamiast oddać pistolet, strzelił z niego do wchodzącego oficera radzieckiego, nie doszło do odwetu i jeńcy wyszli z tego niebezpiecznego incydentu cało. Grupy specjalne kontrwywiadu poszukiwały esesmanów, gestapowców, żan faszystowskie psy" ; " hiwi" jako zdrajców. Wielu podejrzanych o przynależność do " wymienionych grup rozstrzeliwano na miejscu. Znany jest jednak wypadek wszczę darmów, a także żołnierzy wojsk pancernych uważanych za
polowano także na
cia pół roku później śledztwa przeciwko odpowiedzialnym za egzekucję bez rozkazu 25 ,,hiwi" 19. Feldmarszałka Paulusa przewieziono do sztabu Frontu Dońskiego jego własnym mercedesem, w towarzystwie eskortującego go lejtn. Lwa Bezymieńskiego z oddzia łu rozpoznawczego. W drugim samochodzie, też pod eskortą, jechali gen. Schmidt i płk Adam. Po przejechaniu 80 km zatrzymali się w Zawarykinie, gdzie w chłops kich chatach przygotowano dla nich kwatery. Paulusa i Schmidta zakwaterowano w jednej izbie, a Adama z eskortą w drugiej . Do całej grupy dołączyli jeszcze dwaj funkcjonariusze NKWD. Płk Adam zdumiał pilnujących ich wartowników swoim płynnym rosyjskim. Wieczorem do kwatery Paulusa przyszli gen. Malinin z płk. Jakimowiczem, a Bezymieński, dobrze władający językiem niemieckim, wyjaśnił, że ich zadaniem jest sprawdzenie, czy w rzeczach osobistych nie mają przedmiotów zabronionych, jak np. ostre narzędzia metalowe. Schmidt zareagował oburzeniem: Niemiecki feldmarszałek nie popełnia samobójstwa przy pomocy nożyczek" , lecz " zrezygnowany Paulus dał mu ręką znak, by zaniechał protestów. Tuż przed północą poinformowano feldmarszałka, że na rozmowę z nim czekają dowódcy Armii Czerwonej. Przygotowując się do wyjścia, Paulus - według infor macji eskortującego go lejtn. Jewgienija Torbina z NKWD, który też znał język Co mam im powiedzieć?". Schmidt " - wedle tej relacji - miał odpowiedzieć: Nie zapominaj , że jesteś niemieckim " feldmarszałkiem" . niemiecki - miał wyszeptać do Schmidta:
1 9 A. B e e v o r, op. cit.,
s.
350-352. 361
Torbina zaskoczyło, że Schmidt zwrócił się do Paulusa per ty". Znawcy " niemieckich obyczajów wyrażają wątpliwość co do prawdziwości tego fragmentu relacji, choć bezdyskusyjny jest fakt, że Schmidt miał duży wpływ na Paulusa. Pół godziny przed zaplanowanym spotkaniem z Paulusem do domu zajmowa nego przez marszałka Woronowa wezwany został kpt. Diatlenko. Woronow przy pomniał mu, że nie tak dawno Paulus nie chciał przyj ąć kapitana: "Teraz on sam składa nam wizytę, a wy będziecie go podejmować". Oprócz Diatlenki, w ekipie Woronowa pojawił się korespondent wojenny w futrzanej kurtce. Obaj z Worono wem sprawiali wrażenie zżytych ze sobą przyj aciół. Był to Roman Karmen, a jego przyj aźń z Woronowem zapoczątkował wspólny pobyt w Hiszpanii w okresie wojny domowej . Znawcy przedmiotu określają Karmena jako playboya i reżysera, który zabawiał się w towarzystwie Wasilija Stalina, a jego kolega, Aleksiej Kapler, rozkochał w sobie nieletnią córkę władcy Kremla - Swietłanę, za co został zesłany na 5 lat do łagru 20. Za stołem zajął też miejsce dowódca frontu, gen. Rokossowski. Gdy do izby wszedł wysoki, chudy i przygarbiony Paulus, atmosfera wyraźnie stała się napięta. Woronow wstał i wskazał Paulusowi puste krzesło, prosząc go, by siadł. Diatlenko, stojąc, przetłumaczył słowa marszałka artylerii, a gdy Paulus skłonił się i usiadł, przedstawił mu Woronowa i Rokossowskiego. Paulus był człowiekiem tylko o sześć lat starszym od Rokossowskiego, a o dziesięć od Woronowa, ale przedwcześ nie posiwiały, z nerwowym tikiem twarzy, sprawiał wrażenie starszego o całe pokolenie. Po przedstawieniu mu obecnych ponownie wstał i ukłonił się każdemu z nich. Woronow podał Paulusowi leżącą na stole paczkę papierosów, lecz Paulus, podziękowawszy, nie zapalił. Przyj ął natomiast propozycję wypicia herbaty. Głos zabrał Woronow: - Panie generale, jest już późno, a pan musi być zmęczony. Dla nas też ostatnie dni były ciężkie. Dlatego teraz chcielibyśmy przedyskutować dwie sprawy. - Bardzo przepraszam, ale nie jestem generałem - przerwał mu Paulus. - Mój sztab otrzymał wiadomość, że zostałem mianowany na stopień feldmarszałka. Zostało to wpisane do moich akt. W sytuacji, j aka powstała, nie miałem czasu zmienić munduru ( ... ). Oprócz tego mam nadzieję, że nie będę musiał odpowiadać na pytania, które zmusiłyby mnie do naruszenia złożonej przysięgi. Rokossowski i Woronow wymienili porozumiewawcze spojrzenia; obaj wiedzieli o awansowaniu Paulusa. Głos zabrał ponownie Woronow: - Takich pytań nie będziemy zadawać, panie feldmarszałku. Chcielibyśmy tylko pana prosić, by podpisał pan rozkaz skierowany do tej części swojej armii, która stawia jeszcze opór, by złożyła broń. Chodzi o uratowanie od niepotrzebnej śmierci tysięcy pańskich żołnierzy. Zanim Diatlenko przetłumaczył, Rokossowski zapalił papierosa i jeszcze raz poczęstował Paulusa. Ten przyjął poczęstunek; zaciągając się, zaczął wolno mówić: 20
362
E. R a d z i ń s k i, Stalin, Warszawa 1 996, s. 520-521.
- Nie mogę przyjąć waszej propozycji. Jestem teraz jeńcem wojennym i moje rozkazy są nieważne, tym bardziej że Grupa Północna ma swojego dowódcę i kontynuuje wykonywanie rozkazu Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu. Poza tym byłoby to niegodne żołnierskiego honoru. - Jak można mówić, że działania mające na celu ochronę życia pańskich żołnierzy nie są godne żołnierskiego honoru, kiedy sam dowódca już się poddał? - zapytał Woronow. - Ja się nie poddałem. Zostałem zaskoczony - odparł naiwnie Paulus. Woronow, przechodząc nad tą odpowiedzią do porządku, nalegał na rozsądne podejście do sprawy niepotrzebnego z pewnością przelewu krwi, lecz Paulus nie ustąpił, tłumacząc, że nawet gdyby podpisał taki rozkaz, żołnierze go nie wykonają. Jałowa dyskusja przedłużała się i Woronow, wiedząc o tym, że Stalin czeka na relację z rozmowy, zaczął się denerwować. Zaczęła mu drgać górna warga, źle zrośnięta po wypadku samochodowym, któremu uległ we wrześniu 1 939 roku, w czasie najazdu na Polskę. W końcu Woronow, doszedłszy do wniosku, że kontynuowanie tego tematu nic nie da, powiedział: - Muszę pana poinformować, panie feldmarszałku, że odmawiając podpisu pod rozkazem zaprzestania walki, bierze pan na siebie ciężką odpowiedzialność przed historią za niepotrzebną śmierć swych podkomendnych. Wojska gen. Rokossowskie go dysponują wystarczającymi siłami i środkami do ich całkowitej likwidacji. Paulus w milczeniu patrzył na ścianę, a Woronow przeszedł do kolejnego zagadnienia. - Jaki reżim żywienia należy zastosować, aby nie zaszkodzić stanowi pańskiego zdrowia? Zaskoczony pytaniem Paulus odparł po chwili: - Niczego szczególnego dla siebie nie potrzebuję. Proszę tylko, by dobrze traktowano rannych i chorych mojej armii, udzielono im pomocy medycznej i zapewniono wyżywienie. To moja jedyna prośba. - Prośba ta zastanie w miarę naszych możliwości spełniona - zapewnił Woro nowo - W Armii Czerwonej , w odróżnieniu od niemieckiej, do jeńców, a szczególnie do rannych i chorych, odnosimy się humanitarnie. Muszę jednak powiedzieć panu feldmarszałkowi, że nasi lekarze już zetknęli się z dużymi trudnościami. Wasz personel medyczny pozostawił na pastwę losu szpitale przepełnione chorymi i ran nymi. Myślę, że pan rozumie, iż w takiej sytuacji trudno zapewnić leczenie dziesiątkom tysięcy ludzi... Mówiąc to Woronow wstał, dając do zrozumienia, iż rozmowa została zakoń czona. Paulus również podniósł się, a Woronow dodał: - Proszę jednak pamiętać, że jutro z pańskiej winy zginie wielu oficerów i żołnierzy - tych podwładnych, o których tak się pan troszczy. Paulus, milcząc, wysoko podniósł prawą rękę, zrobił w tył zwrot i wyszedł z pokoju. 363
- I co teraz? - zwrócił się Woronow do milczącego przez cały czas Rokossowskiego. - Co powiesz? - Pozostaje nam jedno - padła odpowiedź. - Michaile Siergiejewiczu ! Do izby wszedł Malinin. - Proszę natychmiast przekazać dowódcom, że postawione im uprzednio za dania pozostaj ą w mocy. Jutro rano zaczynamy ! Nie, nie j utro, lecz dzisiaj ! - poprawił się, spojrzawszy na zegarek
*
21 •
*
*
" Północny "kocioł z niedobitkami sześciu dywizji wciąż się bronił. Dowództwo XI KA zainstalowało się na terenie Fabryki Traktorów i stamtąd nadawało meldunki " do Grupy Armii "Don : że oddziały walczą, mimo że nie mają ciężkiej broni ani kolejnych dostaw. ° godz. 8 .00 czasu moskiewskiego artyleria trzech radzieckich
armii - 62, 65 i 66 - otworzyła 1 5-minutowy, huraganowy ogień. Jednocześnie bombowce przystąpiły do systematycznego bombardowania gniazd niemieckiego oporu. Teraz ruszyły miotacze ognia i czołgi. Strzelały one w otwory strzelnicze, a miotacze ognia dokonywały reszty. Na wielu odcinkach obrony pojawiły się białe flagi. Gen. Strecker w wydanym przed walką rozkazie podkreślał, że XI korpus musi stawiać opór do końca, by związać siły wroga i uniemożliwić mu przeprowadzenie operacji na innych frontach. Trudno ocenić, na ile takie sformułowanie wynikało z przekonania, że ten opór w czymś pomoże, a na ile z chęci zapisania się w historii bitwy. W każdym razie gdy adiutant jednego z inspekcjonowanych przez niego pułków " powiedział: "Gdy nadejdzie odpowiedni czas, popełnimy samobójstwo , Strecker zdumiał się. - Samobójstwo? - zapytał. - Tak, panie generale ! Nasz pułkownik również się zastrzeli. Uważa, że nie powinniśmy oddawać się do niewoli. - Po.słuchajcie! - przerwał Strecker. - Nie popełnicie samobójstwa i wasz pułkownik również tego nie zrobi. Pójdziecie do niewoli razem ze swymi pod komendnymi i zrobicie wszystko, by dać dobry przykład. - Tak pan uważa? - spytał uradowany oficer. - Nie muszę się zastrzelić?
22
Tymczasem Hitler uważnie śledził walkę zgrupowania Streckera i o godz. " 1 7.25 czasu berlińskiego skierował do Grupy Armii "Don , z przeznaczeniem dla dowództwa XI korpusu armijnego, depeszę następującej treści: "Oczekuję, że północny «kocioł» będzie się :bronił w Stalingradzie do ostatka. Każdy dzień, 21 w. K a r d a s z o w, op. cit., s. 306-308; N. W o r o n o w, Rozgromienie, 22
364
A. B e e v o r, op. cit., s. 359.
s.
21 1 .
każda godzina, jaką przez to uzyskamy, w sposób decydujący pomoże frontowi. Adolf Hitler" 23. W toku całodniowych walk l lutego wojska radzieckie dokonały w kilku miejscach włamań w linię obrony XI korpusu i dalsze utrzymanie kotła" stało się " niemożliwe. Noc z 1 na 2 lutego gen. Strecker spędził w pułku swego starego kolegi, płk. Juliusa MUllera. Gdy o godz. 4.00 rano generałowie - Arno von Lenski, dowódca 24 DPanc., i Martin Lattman, dowódca 14 DPanc. - ponowili prośbę o złożenie broni, a Lenski dodał, że jeden z jego oficerów udał się na rokowania z Rosjanami, Strecker uległ i napisał ostatni swój rozkaz: XI korpus " armijny, wraz z podległymi mu sześcioma dywizjami, wypełnił swój obowiązek do samego końca, walcząc w najcięższych warunkach. Niech żyją Niemcy!" Tekst tego rozkazu wysłano do Grupy Armii ,,Don" i choć Strecker, ponoć rozmyślnie, nie zamieścił w nim wzmianki o Hitlerze, berlińska prasa opublikowała go w na stępującej treści: W najcięższych walkach wypełnialiśmy swój obowiązek do " ostatniego żołnierza. Niech żyje FUhrer, niech żyją Niemcy !" 24 2 lutego poddał się gen. Strecker i resztki jego korpusu. W niebo poleciały rakiety, a z piwnic wychodzili mieszkańcy, którzy przeżyli blisko półroczne tornado w samym jego epicentrum. Z płaczem rzucali się radzieckim żołnierzom na szyję, ci zaś płakali razem z nimi. Przez Wołgę, z chlebem i konserwami, ruszyli do Stalingradu marynarze Wołżańskiej Flotylii Wojennej i żołnierze z oddziałów stacjonujących na wschodnim brzegu rzeki. Tak świętowano to smutne zwycięstwo. W piosence, śpiewanej później przez czerwonoarmistów, o tym że nad Wołgą ginęli młodzi, podziwiani i kochani przez dziewczęta lejtnanci i lotnicy, że ich białe kości obmywa deszcz i grzebie stara Matka Ziemia, pobrzmiewał żal do tych dziewcząt, które zapomniały o miłosnych zaklęciach i za kromkę chleba oddawały się Niemcom. Tak zdarzało się też w Stalingradzie, bo głód bywa silniejszy od wierności i dumy. Inaczej świętowały to zwycięstwo dowództwa frontu i armii, dla których zakończył się okres ogromnych napięć i stresów, zasłużonych i niezasłużonych wymówek i nagan, skrywających groźby utraty stanowisk, stopni lub czegoś gor szego. Wprawdzie o całkowitym wypoczynku nie było mowy, ale nareszcie można było przez kilka dni swobodniej odetchnąć. Z uczuciem tej ulgi marszałek Woronow i gen. płk Rokossowski wystosowali do Stalina następującą depeszę: "Wykonując Wasz rozkaz, wojska Frontu Dońskiego 2 1utego 1 943 roku o godz. 1 6.00 zakończyły likwidację stalingradzkiego zgrupowania wroga". W związku z całkowitą likwidacją okrążonego wroga, działania bojowe w mieś cie Stalingrad i w rejonie stalingradzkim ustały. 64 armia, współobrończyni Stalin gradu, wzięła do niewoli dowództwo 6 armii. Poszczęściło się też - zupełnie 23 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit., 441. 24 A. B e e v o r, op. cit., s . 360.
365
niespodziewanie - 62 armii, a to za sprawą zapobiegliwości armijnych telefonistów. Trzech z nich, pod dowództwem szer. Portera, udało się na poszukiwanie zdobycz nego kabla. W oczy rzucił im się wystający spod śniegu czerwony kabel. Gdy zaczęli go zwijać, kabel zaprowadził ich do zamaskowanego schronu. Szer. Porter kazał kolegom skryć się, a sam szybko odsunął zasłonę. Na widok lufy peemu wystrzelił przed siebie najpierw jedną, a potem drugą serię pocisków i krzyknął: - Hande hoch !
..
W schronie oświetlonym zasilaną przez akumulator żarówką stali oficerowie i generałowie. Wszyscy byli w mundurach, spakowani i przygotowani do pójścia do niewoli. W sumie było ich 1 6. Gdy wyszli ze schronu, z sąsiednich pozycji padły strzały. Ranny został jeden z telefonistów. Wówczas szer. Porter wpadł na pomysł zrobienia z jeńców kręgu. Dwaj jeńcy ponieśli rannego, a adiutanci walizki. Porter kazał zabrać też dokumenty. Było już ciemno, gdy dotarli do SD 62 armii. Wówczas okazało się, że trzej generałowie to dowódca LI KA, gen. von Seydlitz -Kurzbach, dowódca
IV KA, gen. Pfeffer i dowódca 295 DPanc., gen. Otto Korfes;
czwartym oficerem był szef sztabu tej ostatniej - płk Dessel. Przesłuchujący ich gen. Czujkow nie wytrzymał: - Jacy z was generałowie - powiedział lekceważąco - jeśli kupą poddajecie się jednemu naszemu żołnierzowi. Czujkow nie miał jednak racji. Byli to ludzie odważni, a gen. Seydlitz już po kilku miesiącach stanął na czele związku oficerów, który wsparł powstały wcześniej Narodowy Komitet "Wolne Niemcy" . Szer. Porter otrzymał za swój wyczyn wysokie odznaczenie, bardzo rzadko przyznawane szeregowym - Order Lenina 25. Teraz najważniej szą sprawą było zapewnienie warunków egzystencji jeńcom, a także pochowanie poległych i zamarzniętych. Tymczasem wieczorem Woronow i Rokossowski zostali pilnie wezwani do Moskwy. Przed odlotem Rokossowski obejrzał piwnice Domu Towarowego i znajdujący się w j ego sąsiedztwie niemiecki szpital polowy. Główny lekarz, nieogolony major, trzęsącymi się wargami zaczął meldować o stanie i potrzebach szpitala. Rokossowski przerwał mu, obejrzał pomieszczenia przepełnione umierającymi i już umarłymi, po czym zwrócił się do szefa służby medycznej 64 armii: - Przenieście ich stąd w inne miejsce i zapewnijcie lepsze wyżywienie i leczenie. Gdy tłumacz tłumaczył polecenie generała, wargi niemieckiego lekarza zadrżały, a w oczach pojawiły się łzy. Chciał wyrazić wdzięczność, lecz Rokossowski mu przerwał: - Przekażcie mu, że my to nie oni. Z rannymi nie walczymy - po czym schylił się i wyszedł ze schronu. Gdy kolumna samochodów dowództwa frontu wyjechała z labiryntu gruzów i skierowała się na lotnisko, musiała wyminąć idącą bez konwoju kolumnę jeńców. 2S W. C Z uj k o w, Poc'l.a.!ek drogi. op. cit.,
366
s.
270-271 .
Na jej czele szedł podoficer z białą flagą, a na piersiach miał kartkę z napisem w języku rosyjskim: ,,Na Sybir" .
- U nas i bez Sybiru ziemi nie brakuje - roześmiał się Rokossowski. - Czas żebyście o tym wiedzieli. A kartkę usunąć. - Po czym zwrócił się do odprowadza j ących go dowódców: - Proszę przydzielić dowódcę do konwojowania tej kolumny
26.
Gdy policzono wszystkich jeńców, okazało się, że jest ich 9 1 000, z feldmar szałkiem, dwoma generałami pułkownikami, 1 3 generałami leutnantami, 5 genera łami majorami i 2 generałami brygady (rumuńskimi). Pododdziały pogrzebowe pochowały 1 47 800 żołnierzy niemieckich, rumuńskich i chorwackich oraz 46 700 radzieckich. Taki był wynik końcowy "walki do ostat " niego żołnierza .
*
*
*
Do radzieckiej niewoli dostał się w Stalingradzie również szef sztabu XI KA, płk Helmuth Groscurth. Był on zagorzałym antynazistą, aktywnym uczestnikiem spisku zmierzającego do obalenia Hitlera. Przechowane przez jego żonę i brata dzienniki (prywatny i urzędowy), listy i inne materiały stanowią pełną dokumentację działalności spiskowej w Wehrmachcie. Groscurth, syn pastora z Westfalii, walczył jako ochotnik w
I wojnie światowej ,
był dwukrotnie ranny, w końcu dostał się do brytyjskiej niewoli. W roku 1 9 1 9 wstąpił do Reichswehry, ale po monarchistycznym puczu Kappa podał się do dymisji, gdyż nie mógł - jak oświadczył generałowi Hansowi von Seecktowi - "pogodzić wypadków związanych z puczem ze swym poczuciem honoru" . W roku 1 929 powrócił do armii i został adiutantem płk. Erwina von Witzlebena, przewidzianego przez spiskowców na naczelnego wodza Wehrmachtu. Po ukoń czeniu Akademii Wojskowej i awansie do stopnia kapitana został w 1 935 roku skierowany do Sztabu Generalnego z przydziałem do Abwehry. Tu nawiązał pierwsze kontakty z admirałem Canarisem i generałem Hansem von Osterem, którzy w 1 944 roku byli głównymi animatorami zamachu na życie Hitlera. W dwa lata później , już w randze majora, kierował samodzielnym referatem Abwehry, ale pod koniec 1 93 8 roku został przeniesiony do służby polowej we Wrocławiu. W armii należał do tych nielicznych oficerów, którzy opierali się dyktaturze NSDAP. Stał blisko gen. Ludwika Becka, cieszył się zaufaniem Witzlebena, Ostera i von Trescowa. Na Froncie Wschodnim, początkowo jako szef sztabu 295 DP, a następnie, latem 1 942 roku, XI KA gen. Streckera, przeciwstawiał się bezprawiu i informował o jego przejawach uczestników spisku. W styczniu 1 943 roku, na kilka tygodni przed kapitulacją, uzyskał zgodę na odlot ze Stalingradu swego zaufanego oficera 26
W. K a r d a s z o w, op. cit.,
s.
306-3 1 1 . 367
- mjr. Alfreda Waldersee. Udał się on z misją do generałów Olbrichta i Becka w Berlinie, by natychmiast rozpoczęli działania, gdyż tylko upadek Hitlera może " uratować 6 armię" . Waldersee odwiedził Olbrichta w siedzibie OKW na Bendlerstrasse, a Becka w jego prywatnym mieszkaniu. Ten poradził mu nawiązanie kontaktu z gen. Srulpnaglem i feldmarsz. Rundstedtem w Paryżu oraz gen. Falkenhausenem w Bruk seli. Rozmowa z Rundstedtem wywarła na kpt. Waldersee deprymujące wrażenie; Beck ze swej strony obiecał napisać list do feldmarsz. Mansteina. Ten ostatni zeznał w trakcie procesu w Norymberdze, że list taki rzeczywiście otrzymał. Zachowały się listy Groscurtha do gen. Becka, żony, brata i bliskich przyjaciół. Wynikało z nich, że miał on pełną świadomość, że Rzesza przegrała wojnę i to haniebnie. Osadzony w obozie jenieckim we Frołowie, Groscurth zmarł w dniu 7 kwietnia 1943 roku na tyfus (w obozie tym na 5000 przebywających tu jeńców zmarło 4000). O jego śmierci rodzina dowiedziała się dopiero po trzech latach 27. Droga jeńców niemieckich do niewoli była podwójnie trudna - fizycznie i psychicznie. Nie mogli oni pogodzić się z takim zakończeniem zwycięskiego dotąd szlaku bojowego ani z takim uwieńczeniem bitności, którą wykazywali się do końca. Teraz, maszerując w niezliczonych kolumnach, wycieńczeni i słabi, padali w śniegu, podnosili się i szli dalej . Tak posuwali się w tempie około l km na godzinę. Był to - jak to określił Wejnert - ,,marsz duchów w łachmanach" . Po drodze spotykali cywilów. Jedni wykrzykiwali pod ich adresem gniewne słowa, ale gdy zbyt blisko podchodzili do kolumny, konwojenci strzelali ostrzegawczo w górę. Pierwsze kolumny jeńców ulokowano w Krasnoarmiejsku, 1 2 km na południe od centrum Stalingradu. Tysiące jeńców w dwudziestostopniowym mrozie maszerowały przez Gurnrak i Gorodiszcze do Bekietowki. Marsz ten, zwany długim" lub ,,marszem " śmierci", trwał pięć dni, w zasadzie bez jedzenia i picia. Noclegi organizowano na śniegu, a budzono się nawzajem co pół godziny, by nie zamarznąć w czasie snu. Więcej szczęścia mieli jeńcy z północnej części ,,kotła", gdyż obóz dla nich zorganizo wano w Dubowce, leżącej około 30 km na północ od Stalingradu. Szli do niej dwa dni. Jeńców upychano przeważnie w domach. W Bekietowce było aż 50 tys. jeńców, w tym wielu chorych i rannych. Faworyzowano Rumunów, Włochów i Chorwatów, przydzielając ich do prac w kuchni. Również Austriacy wyodrębnili się, zwalając winę za wojnę na pruskich generałów. W obozach rosły góry trupów. W Bekietowce do 2 1 października 1 943 roku zmarło 45 200, a we wszystkich obozach w rejonie Stalingradu wiosny tego roku nie doczekało 55 228 jeńców. Z nastaniem cieplejszych dni zaczęto rozsyłać jeńców do obozów organizowa nych w różnych rejonach ZSRR. W mniej więcej 20 obozach i szpitalach więzien nych przebywało wówczas około 235 000 jeńców różnych narodowości. Zaczęło się też odseparowywanie Austriaków od Niemców, zwłaszcza Prusaków. ,,Nasi austriaccy koledzy nagle przestali być Niemcami - napisał pewien sierżant 27 M.
368
P o d k o w i ń s k i, W kręgu Hitlera, Warszawa 1978, s. 239-262.
Luftwaffe. - Nazwali siebie Austriakami i mają nadzieję na lepsze traktowanie. I tak też się stało" . Ciekawe było też zachowanie się generałów 6 armii tuż przed kapitulacją i w niewoli. Rosjan i zagranicznych dziennikarzy uderzał przede wszystkim ich dobry wygląd. Angielski dziennikarz i pisarz Aleksander Werth, który uczestniczył w najliczniejszym w czasie wojny wyjeździe około 20 zagranicznych korespon dentów na radziecki front, opisał swoje wrażenia ze spotkania z nimi w Zawarykinie: "Niemieccy generałowie zajmowali cztery izby - po pięciu, sześciu w każdej . Wchodzić do tych izb nie mogliśmy, wolno nam było rozmawiać z tymi, którzy chcieli, stojąc w sieni. Niektórzy Niemcy starali się nie zbliżać do drzwi i odwracali się do nas plecami. Wszystko to przypominało ogród zoologiczny, gdzie jedne zwierzęta przejawiają zainteresowanie publicznością. inne zaś kryją się po kątach ( ... ). Pierwsze, co się rzucało w oczy, to ordery, medale, krzyże na mundurach. Niektórzy nosili monokle. . . Byli oni podobni do karykatur Ericha von Strogheima, tak że czasem trudno było uwierzyć, iż są to autentyczni niemieccy generałowie ( ... ). Jedno uderzało w tych ludziach. Dostali się oni do niewoli kilka dni temu, a wy glądali na zdrowych, bez jakichkolwiek śladów wygłodzenia. Było oczywiste, że w ciągu całej agonii Stalingradu, w tym czasie, kiedy żołnierze umierali z głodu, oni dostawali mniej więcej regularne posiłki ( ... ). Jedynym człowiekiem, który źle
wyglądał, był Paulus. Nie pozwolono nam z nim rozmawiać (później dowiedzieliśmy się, że on zdecydowanie odmówił jakichkolwiek wywiadów), a tylko go pokazano, abyśmy mogli zaświadczyć, że żyje i nie popełnił samobójstwa. Paulus wyszedł z dużego domu, wyglądającego jak willa, popatrzył na nas, po czym przez minutę czy dwie patrzył przed siebie. Był blady i wyglądał na chorego; jego lewa szczęka nerwowo drgała. Miał jednak więcej niż pozostali wrodzonej dostojności, a na piersiach tylko jeden czy dwa ordery. Zaszczękały aparaty fotograficzne i radziecki oficer pozwolił mu się oddalić. Odszedł wraz z towarzyszącym mu cały czas Schmidtem i jakimś drugim generałem" (w rzeczywistości był to adiutant sztabu Paulusa, płk Adam - przypis autora T. K.). Werth scharakteryzował też generałów, z którymi rozmawiał. Według niego, von Seydlitz starał się patrzeć na sprawy humorystycznie, podobnie j ak Deboi, który jakby w obawie, że wystraszy dziennikarzy, od razu podkreślił, że nie jest Niemcem, lecz Austriakiem. Von Schlomer także uśmiechał się, mówiąc: "Co chcecie wiedzieć?" i poklepując radzieckiego oficera w mundurze z nowymi naramiennikami, dodał: "Co, nowe?" - jakby chciał powiedzieć, że teraz Armia Czerwona jest prawdziwą armią. Najbardziej nieprzyjemny - według Wertha - był gen. von Arnim, potężnego wzrostu, z krzywym nosem i mnóstwem odznaczeń. Gdy któryś z korespondentów - napisał Werth - spytał, dlaczego Niemcy pozwolili się zapędzić w pułapkę w Stalingradzie, on wykrzyczał: "Pytanie jest błędnie postawione! Powinniście zapytać, jak nam się udało tak długo utrzymać wobec przytłaczającej przewagi ! " Gdy zaś Werth spytał go, jak jest traktowany, Arnim zawrzał gniewem: "Do oficerów nie mam zastrzeżeń, lecz żołnierze to zuchwali 24
-
Stalingrad
369
złodzieje. Oni ukradli mi wszystkie rzeczy: cztery walizy. Oczywiście, zrobili to żołnierze - dodał łagodniej - a nie oficerowie. Oficerowie są w porządku". Niemcy rozgrabili całą Europę - skomentował Werth - lecz co to jest w porów " naniu z jego czterema walizkami". Gdy zaś chiński korespondent spytał o coś na temat Japonii, Arnim patrząc na korespondentów z góry, oświadczył: ,,Jesteśmy niezmiernie zachwyceni wspaniałymi zwycięstwami naszych walecznych sprzy mierzeńców nad Anglikami i Amerykanami. Życzymy im nowych sukcesów". Wreszcie, mówiąc o niemieckich orderach, wyjaśnił, że Złoty Krzyż projektował sam Hitler i dodał: ,,Fiihrer to wielki człowiek i jeśli ktoś z was ma co do tego wątpliwości, to wkrótce będzie musiał je odrzucić" 28. W Zawarykinie ujawniły się dawne sympatie i antypatie między wziętymi do niewoli generałami. Okazało się, że nie znoszą się Heitz z Seydlitzem. Ten ostatni zezwolił swoim dowódcom dywizji składać broń, gdy uznają to za niezbędne, podczas gdy Heitz postanowił walczyć do przedostatniego naboju (ostatni miał być przeznaczony dla niego samego). Tymczasem to Heitz poddał się dobrowolnie i w dodatku zjadł obiad z gen. Szumiłowem, a do Zawarykina przywiózł bagaż w kilku walizkach. Zapytany, dlaczego nie popełnił samobójstwa, odparł, że chciał to zrobić, lecz udaremnił mu to szef jego sztabu. Straty osobowe Wehrmachtu i armii sojuszniczych, poniesione w bitwie stalin gradzkiej , były niespotykane w histońi Niemiec. Duże trudności w ich ustaleniu wynikały m.in. z tego, że nie wiadomo było, ilu Rosjan walczyło w niemieckich mundurach w samym
kotle". Tak czy inaczej zginęło i zmarło co najmniej " 60 000, a (według ocen niemieckich) do niewoli dostało się około 1 30 000 żoł nierzy. Paulus ocenił liczbę tych, którzy się poddali, na 107 800. Propagandowy aparat Goebbelsa zmobilizował radio i prasę do przeprowadzenia kampanii pod hasłem ,,kraj zjednoczony w żałobie". Cały aparat propagandowy miał obowiązek budowania legendy
bohaterstwa walczących pod Stalingradem " żołnierzy, uczestniczących w jednej z najważniejszych bitew w histońi Niemiec". Komunikaty Wehrmachtu miały być redagowane tak, by ,jeszcze przez wieki poruszać serca". Nie wolno było używać słowa Rosjanie", tylko bolszewicy", nie " " wspominano o dostaniu się do niewoli 9 1 000 żołnierzy, informując, że wszyscy polegli. Odbiło się to fatalnie na wiarygodności niemieckich komunikatów, spo wodowało zwiększenie się liczby Niemców słuchających obcych radiostacji. Tak więc kłamstwa miały skutek przeciwny do zamierzonego. Przywódcy III Rzeszy nie mieli cienia współczucia dla ofiar Stalingradu. Hitler myślał o nowych operacjach. Miał powiedzieć do feldmarszałka Milcha: ,,Jeszcze w tym roku zakończę wojnę. Podjąłem już decyzję w sprawie zmobilizowania wszystkich sił narodu niemieckiego". W związku z tym 1 8 lutego Goebbels zor ganizował w berlińskim Pałacu Sportu wielki wiec pod hasłem:
Wojna totalna " - wojną najkrótszą" . Nad podium zawisł slogan wymyślony jeszcze w 1 8 12 roku: 28 A. W e r t h, op. cit.,
370
s.
393-395.
Niech naszym hasłem stanie się: naród powstaje i zaczyna wielki sztorm" . Goebbels " krzyczał z trybuny do tłumu działaczy partyjnych: Czy chcecie wojny totalnej ?" , " na co tłum odpowiadał wrzaskiem: Tak! " Czy wszyscy jesteście zdecydowani " " podążyć za FUhrerem i walczyć do zwycięskiego końca?" Odpowiedzią był gremial ny aplauz: Taak ! " " Tylko nieliczne jednostki przeciwstawiały się temu obłędowi, np. w Monachium powstała konspiracyjna grupka Biała róża" , ale już 1 8 lutego aresztowano rodzeń " stwo rozrzucające jej ulotki, Sophię i Hansa Schollów, i po torturach skazano na ścięcie. *
*
*
Stalingradzcy jeńcy częściowo gnieździli się w przepełnionych obozach w po bliżu ruin, w oczekiwaniu na wiosnę. Zdrowych zatrudniono wraz z cywilami do grzebania zwłok. Zwożono je sankami i wózkami, i przeważnie zrzucano do rowów przeciwczołgowych. Wczesną wiosną, w obawie przed epidemiami różnych chorób, zaczęto roz ładowywać obozy w okolicach Salingradu. Dla jeńców, w większości już napięt nowanych wyrokiem śmierci, miało to jednak ujemne skutki. Najpierw specjalnym pociągiem wywieziono do obozu pod Moskwą generałów. Oficerów wysłano do obozów jenieckich w Suzdalu, Frołowie, Krasnojarsku, Tambowie i Jełabudze w pobliżu Kazania. Przewożono ich w wagonach towarowych, ale wyposażonych w nary do leżenia. Tych nar było jednak tylko ok. 30, więc miejsca te zaj mowali starsi stopniem; młodzi oficerowie, nawet jeśli byli chorzy, musieli zadowolić się leżeniem na podłodze. Jeńcy chorowali i umierali w czasie transportu, głównie na tyfus, choć panowały także żółtaczka, błonica, a nawet malaria. Ś miertelność w transportach kolejowych była duża. Podróże w warunkach półzimowych trwały po kilka tygodni, a w obozach, do których jeńcy byli kierowani, wygód raczej nie było. W Jełabudze np. umieszczono ich w budynkach poklasztor nych, ale w Uzbekistanie, u stóp Pamiru, jeńcy musieli kopać sobie ziemianki, a pilnowali ich również Niemcy, dezerterzy z kompanii karnych. Za szczególnie dobry uchodził obóz w Czuanie, z przyobozowym szpitalem i prowizorycznym basenem do kąpieli. Jeńcy nie byli na stałe przypisani do jednego obozu i często pod różnymi pretekstami przewożono ich do innych. W obozach usytuowanych w pobliżu Stalingradu tworzono obozy pracy. Z nadej ściem wiosny więźniów tych obozów kierowano do odgruzowywania miasta i oczysz czania dna Wołgi z wraków zatopionych statków i okrętów wojennych. Była to praca niebezpieczna, również ze względu na zaminowanie rzeki przez samoloty Luftwaffe. Pracujący w Stalingradzie Niemcy obawiali się, że zostaną tam przez wiele lat,
zwłaszcza że w ZSRR oficjalnie głoszono, że Niemcy muszą Stalingrad odbudować. Gwałtowny przyrost liczby niemieckich jeńców - od szeregowców do feld marszałka - wykorzystali niemieccy antyfaszyści. Szeroko rozwijali oni pracę ideowo-propagandową nad pozyskaniem części jeńców dla idei budowy nowych, 37 1
demokratycznych Niemiec. Pierwszym krokiem na tej drodze był kolportaż wśród jeńców, zwłaszcza oficerów, gazety "Freies Deutschland" , następnym - ogłoszenie w niej Manifestu Komitetu Narodowego Wolne Niemcy" i utworzenie tego " Komitetu. Działalność ta była oczywiście kontrolowana przez NKWD, zwłaszcza przez wydział do spraw jeńców wojennych. Za jego zgodą, dwa miesiące po Wolne Niemcy" , utworzono Związek Niemieckich Ofice " rów. Jego prezydentem został gen. art. von Seydlitz, wiceprezydentami - gen. leut. powołaniu Komitetu
von DanieIs, płk von Hooven, płk Steidle, gen. mjr dr Korfes i gen. mjr Lattman. Wszyscy oni wywodzili się z rozgromionej 6 armii. Ich dowódca - Paulus - długo jednak się wahał i dopiero zamach na Hitlera, dokonany w Gierłoży 20 lipca 1 944 roku przez płk. Stauffenberga, skłonił go do wstąpienia w szeregi związku. Wolne Niemcy" 8 sierpnia 1 944 roku, w dniu, " w którym został powieszony inny niemiecki feldmarszałek, Erwin von Witzleben. Oznajmił o tym przez radiostację
Decyzja Paulusa spotkała się z różnymi ocenami i komentarzami ze strony jego kolegów - począwszy od westchnienia ulgi, że wreszcie to uczynił, poprzez stanowczą negację prawa feldmarszałka do takiego kroku w sytuacji, gdy ciąży na nim wina za niepotrzebną śmierć tysięcy żołnierzy 6 armii, aż do wyzywania go przez zagorzałych hitlerowców od dawczyków" .
zdrajców" i sprze " "
Postawa Paulusa, zwłaszcza jego podpisy pod apelami, takimi jak np. sygnowane przez 29 generałów wezwanie, skierowane do dowództwa Grupy Annii ,,Północ" , o złożenie broni czy wystosowany w grudniu Apel do Narodu i Wehnnachtu, wywoływały wściekłość Hitlera, który nie mógł sobie darować, że mianował Paulusa feldmarszałkiem. W ostatnim apelu wzywał on bowiem wręcz do obalenia Hitlera i jego kliki" . Czytamy tam m.in.: Kontynuacja samobójczej wojny, która " " stała się teraz całkowicie bezmyślna, służy tylko interesom Hitlera i jego partyjnych przywódców" . Zemsta Hitlera dosięgła rodziny Paulusa. Jego żonę, Elenę Constancę Paulus, wezwano do gestapo i zaproponowano jej zmianę nazwiska, a gdy odmówiła, aresztowano ją i zesłano do obozu koncentracyjnego. Męża już nigdy nie zobaczyła, gdyż zmarła w 1947 roku w Baden Baden. Jeden z ich synów, kpt. Friedrich Paulus, zginął w lutym 1 944 roku w czasie działań pod Anzio, drugiego, również
kapitana, aresztowano jako przeciwnika ustroju 29.
Sam Paulus stanął w 1 946 roku przed Trybunałem Norymberskim jako świadek, poddając się dociekliwym pytaniom prokuratorów i obrońców oskarżonych zbrod niarzy wojennych. W kwestiach dotyczących bitwy stalingradzkiej odpowiadał najpierw na pytania dr Otto Nelte, obrońcy feldmarszałka Keitla.
Dr Nelte: - Znając więc stwierdzone fakty, objął pan dowodzenie armią, która nacierała na Stalingrad. Czy nie miał pan żadnych zastrzeżeń, że służy pan za narzędzie napaści uważanej przez pana za zbrodniczą? 29
372
A. B e e v o r, op. cit.,
s.
377-389.
Paulus:
-
Ó wczesny sposób widzenia sytuacji przez żołnierza, w połączeniu ze
wszystkimi nadzwyczajnymi środkami propagandowymi, po które wówczas sięgano, spowodowały, że podobnie jak wielu innych sądziłem, iż muszę wykonać swój obowiązek wobec ojczyzny.
Dr Nelte: Paulus:
- Ale znał pan przecież fakty, które przemawiały przeciw temu?
-
Nie znałem tych faktów. Stały się one dla mnie jasne dopiero
później , właśnie dzięki moim doświadczeniom jako Naczelnego Dowódcy 6 armii, swoją kulminację osiągnęły one pod Stalingradem. Fakt, że na Związek Radziecki dokonano zbrodniczej napaści, stał się dla mnie jasny dopiero później, po przeana lizowaniu wszystkich elementów tej sprawy. Wcześniej miałem wgląd tylko w jej fragmenty.
Tak więc mogę uważać, że określenie "zbrodnicza napaść" zostało sformułowane przez pana ex post?
Dr Nelte:
-
Paulus: Tak jest. Dr Nelte: - Czy przyznaje pan, że również inni, którzy nie byli tak blisko źródła, -
mogli w dobrej wierze sądzić, że dają z siebie wszystko, co najlepsze, ojczyźnie?
Paulus: Naturalnie. Dr Fritz Sauter (obrońca oskarżonych Funka i -
Schiracha): - Mam inne pytanie.
Gdy Stalingrad został otoczony i sytuacja stała się beznadziejna, wysłano stamtąd do Hitlera wiele wiernopoddańczych telegramów. Czy wie pan o tym?
- Wiem tylko o tak zwanych wiernopoddańczych telegramach wy
Paulus:
słanych, gdy zbliżał się koniec. Ich celem było znalezienie jakiegoś sensu tych straszliwych wydarzeń, które tam miały miejsce, nadanie sensu cierpieniom i śmierci żołnierzy. W związku z tym wszystkie te rzeczy przedstawiono jako czyny bohater skie, które na zawsze powinny zostać w pamięci. Żałuję, że wówczas, znając całą sytuację, pozwoliłem na wysyłanie tych telegramów i że się temu nie przeciw stawiłem.
Dr Sauter: - To były pańskie telegramy. Paulus: Nie wiem, jakie telegramy ma pan na myśli, z wyjątkiem ostatniego. Dr Sauter: - Wiele telegramów, zawierających zapewnienia o "wytrwaniu do -
ostatniego żołnierza", tych telegramów, których treść wstrząsnęła narodem niemiec kim, nosi przecież pański podpis.
Paulus:
-
W takim razie proszę mi je przedłożyć, gdyż nic nie wiem na ich
temat.
Dr Sauter: Wie pan, Paulus: - Zostały tam -
o czym była mowa w ostatnim telegramie?
przedstawione osiągnięcia armii . Podkreślono również,
że to nie kapitulowanie powinno być przykładem na przyszłość.
Dr Sauter: Odpowiedzią było, jak sądzę, nadanie panu stopnia feldmarszałka? Paulus: Nic nie wiem o tym, jakoby nominacja była odpowiedzią na ten -
-
telegram.
Dr Sauter:
-
Ale przecież został pan awansowany na feldmarszałka i ma pan
ten stopień?
373
Paulus:
-
Moim obowiązkiem jest przecież przyjęcie nadanej mi nominacji.
Następnie obrońca przeszedł do sprawy pisemnego oświadczenia, które Paulus złożył wobec Rosjan w czasie, gdy był jeńcem wojennym.
Dr Sauter:
-
w zakończeniu tego oświadczenia znajduje się następujące zdanie:
"Ponoszę odpowiedzialność za to, że nie czuwałem nad wykonaniem mego rozkazu z 14 stycznia 1 943 roku w sprawie przekazania wszystkich jeńców wojennych . . ." - to znaczy wszystkich rosyjskich jeńców wojennych. . .
Paulus: Tak jest. Dr Sauter: - . . . stronie rosyjskiej, ponadto że zaniechałem dalszej opieki nad " -
jeńcami" - rosyjskimi jeńcami. Proszę świadka, zwraca to moją uwagę i dlatego proszę o wyjaśnienie, dlaczego w tym obszernym piśmie zapomniał pan zupełnie o setkach tysięcy żołnierzy niemieckich, którzy byli pod pana dowództwem i którzy pod tym
dowództwem stracili wolność, zdrowie i życie? Nie wspomniał pan o tym ani słowem!
Paulus:
-
Bo nie o to w tym dokumencie chodziło. Było to pismo do rządu
radzieckiego, dotyczące krzywd wyrządzonych w kotle stalingradzkim rosyjskiej ludności cywilnej i radzieckim jeńcom wojennym. W tym miejscu nie mogłem mówić o moich żołnierzach.
Dr Sauter: - Czyżby? Ani jednym słowem? Paulus: - Nie, w tym piśmie nie, gdzie indziej należało to poruszyć. Około 20 stycznia, w podsumowaniu sytuacji, dowodziłem, że nędza i cierpienie, spowodo wane głodem, zimnem i epidemią. przybrały takie rozmiary, że dalsza walka przerasta łudzkie siły. Odpowiedź udzielona mi przez najwyższe dowództwo brzmia ła: "Kapitulacja wykluczona. 6 armia spełni swą historyczną powinność, trwając do ostatka, by umożliwić odbudowę Frontu Wschodniego".
Dr Sauter:
-
W takim razie interesowałoby mnie jeszcze jedno. Czy było dla
pana jasne od początku, gdy tylko otrzymał pan zadanie opracowania planów napaści na Rosję, że tę napaść można było zrealizować jedynie z pogwałceniem międzynarodowych traktatów?
Paulus:
-
Było dla mnie rzeczą oczywistą, że napaść może nastąpić jedynie
przy naruszeniu układu z Rosją, istniejącego od jesieni 1 939 roku.
Dr Sauter: - Nie mam więcej pytań, dziękuję bardzo. Prof. dr Franz Exner (obrońca oskarżonego Alfreda Jodła): - Proszę świadka, w lutym 1 94 1 roku zaczęły się nasze transporty na Wschód. Czy może pan powiedzieć, jakie były wówczas siły rosyjskie rozlokowane wzdłuż rosyjsko-nie mieckiej linii demarkacyjnej i granicy rumuńskiej?
Paulus: - Docierające do nas informacje na temat Rosji i sił rosyjskich były
bardzo niepełne i skąpe, tak że przez długi czas nie mieliśmy na ten temat żadnego wyobrażenia.
Dr Exner: W tamtym okresie organizował pan gry wojenne? Paulus: To był początek grudnia. Dr Exner: - Tak więc za podstawę brał pan chyba dane na temat siły przeciw -
-
nika, którymi faktycznie pan dysponował? 374
Paulus: W tym czasie były to wyjątki. Dr Exner: Otóż współpracował pan intensywnie -
-
w przygotowaniu tego planu
operacyjnego. Niech mi pan powie, czym różnił się rodzaj pańskiej działalności od działalności Jodla?
Paulus:
-
Różnica polegała na tym, że on na swoim stanowisku miał przegląd
całej sytuacji, do mnie natomiast docierały jedynie jej fragmenty.
Dr Exner:
-
Ale działalność w obu wypadkach polegała na sztabowym przy
gotowaniu wojny, czyż nie?
Paulus: Tak. Dr Exner: Niech -
-
pan powie, dlaczego nie próbował pan, wbrew rozkazowi
Hitlera, wyrwać się z okrążenia, gdy sytuacja w Stalingradzie stała się, jak to pan zaznaczył, beznadziejna i straszna?
Paulus:
-
Wtedy bowiem tak przedstawiano sytuację, jakby
dowodzonej przeze mnie armii zależał los narodu niemieckiego.
od wytrwania
Dr Exner: Czy pan wie, że cieszył się pan szczególnym zaufaniem Hitlera? Paulus: Nic o tym nie wiem. Dr Exner: Czy wie pan, że po zakończeniu sprawy stalingradzkiej miał pan -
-
-
zostać następcą Jodla, gdyż Hitler nie chciał dalszej z nim współpracy?
Paulus:
-
W takiej formie o tym nie słyszałem. Wiedziałem tylko o istnieniu
takich pogłosek 30. Ewolucja poglądów ideowo-politycznych Paulusa była, mimo wszystko, za dziwiająco radykalna: od wychowanka pruskiego militaryzmu, przez posłusznego wykonawcę rozkazów Hitlera, do zwolennika przyjaźni między narodami, w tym także radzieckimi. Na początku września 1952 roku został przewieziony w specjalnej salonce wraz z płk. Adamem przez Warszawę (w czasie postoju na Dworcu . Głównym wyszli na spacer, dochodząc do ulicy Grójeckiej) do Drezna, gdzie zamieszkał i prowadził prace badawcze w Akademii Wojskowej NAL NRD. Zmarł l lutego 1 957 roku. Po 1 945 roku zwolniono i odesłano do Niemiec 3 tys. jeńców ze Stalingradu, przeważnie niezdolnych do pracy fizycznej . Na ich losy rzutowały zmiany w stosun kach między wielkimi mocarstwami. Zwolenników współpracy z ZSRR wciągnięto do tworzenia Niemieckiej Republiki Demokratycznej . Byli wśród nich Lattman, Kortes, MOller, Steidl i Lenski. Ten ostatni został nawet członkiem B iura Politycz nego SED. W tej partii działał też płk Adam. Całkowicie pominięto natomiast Seydlitza, który nieudolnie organizował w ZSRR 30-tysięczny niemiecki korpus do opanowania Berlina i przyspieszenia zakończenia wojny. W lipcu 1950 roku został on aresztowany i skazany na 25 lat więzienia. W 1 955 roku w ZSRR było jeszcze 9626 niemieckich jeńców wojennych lub skazanych przestępców wojennych (członków SS, SA i in.). Około 2000 z nich to jeńcy spod Stalingradu. Po wrześniowej wizycie kanclerza Adenauera w Moskwie 30 Zeznanie Paulusa przed Trybunałem w Norymberdze, (w:) J. H e y d e m e y e r, J. L e e b, Trzecia Rzesza w świetle Norymbergi, Warszawa 1979, s. 335-344.
375
zostali oni ostatecznie zwolnieni przez ekipę Chruszczowa. Byli wśród nich gene rałowie: Seydlitz, Strecker, Schmidt i Rodenburg. *
*
*
Odmiennie potoczyły się losy zwycięzców spod Stalingradu. Z trzech dowódców frontów jeden, Nikołaj Watutin, w stopniu generała armii , dowodząc l Frontem Ukraińskim, zginął wiosną 1 944 roku na Wołyniu od kul ukraińskich nacjonalistów. Miał on za sobą ciężką, ale zwycięską bitwę z Mansteinem na południowym załamaniu tzw. łuku kurskiego, forsowanie Dniepru i okrążenie oraz likwidację ponad 10 nieprzyjacielskich dywizji w rejonie Korsunia Szewczenkowskiego (tzw. drugi Stalingrad) oraz operację łucko-rówieńską, w czasie której zginął. Inaczej potoczyły się losy dowódcy frontów Południowo-Wschodniego i Stalin gradzkiego, gen. Andńeja Jeremienki. W styczniu 1943 roku został on dowódcą Frontu Południowego, nacierającego na Rostów, ale już w kwietniu przeniesiono go na północ, gdzie dowodził Frontem Kalinińskim. W początkach 1 944 roku powierzono mu dowodzenie Samodzielną Armią Nadmorską, która wspólnie z 4 Frontem Ukraińskim gen. Tołbuchina (dowódcy 57 armii pod Stalingradem) wyzwalała Krym (Sewastopol zdobył już sam Tołbuchin). W kwietniu 1 944 roku Jeremienko znów został przeniesiony na północ, gdzie objął dowództwo 2 Frontu Nadbałtyckiego. Po zakończeniu operacji łotewskiej i rozformowaniu frontu został w marcu 1 945 roku dowódcą 4 Frontu Ukraińskiego, nacierającego na Morawską Ostrawę. Dotychczasowy dowódca tego frontu, gen. armii Pietrow, obrońca Odessy, Sewastopola i Kaukazu, został przeniesiony na stanowisko szefa sztabu 1 Frontu Ukraińskiego marsz. Iwana Koniewa. Jeremienko otrzymał stopień marszałka dopiero po śmierci Stalina, w marcu 1 955 roku. Trzeci dowódca frontu - gen. Rokossowski - po kolejnych bitwach pod Kur
skiem (dowodził Frontem Centralnym), na Białorusi (dowodził l Frontem Biało
ruskim) i w Polsce (na czele l i 2 Frontu Białoruskiego) otrzymał stopień marszałka Związku Radzieckiego i podjął akcję o palmę pierwszeństwa z samym Żukowem. Niepowodzenia pod Warszawą oraz fakt, że pozostawienie Polaka na głównym, berlińskim kierunku byłoby niezręczne, stawiały go jednak w sytuacji niekorzystnej . W listopadzie 1 944 roku przeszedł na drugoplanowy kierunek pomorski i na nim zakończył wojnę. W moskiewskiej paradzie zwycięstwa był dowódcą parady, ale odbierał ją Żukow. Jego późniejsze losy były związane z Polską. W latach powojen nych w Legnicy dowodził Północną Grupą Wojsk Armii Radzieckiej . W 1 949 roku mianowany marszałkiem Polski, został ministrem obrony narodowej PRL, a jesienią
1 956 roku powrócił do ZSRR. Równie ciekawe były powojenne losy marszałka Żukowa. W marcu 1 946 roku marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Żukow powrócił z Berlina do Moskwy i objął stanowisko zastępcy ministra sił zbrojnych, głównodowodzącego wojsk lądowych. Już jednak po czterech miesiącach został skierowany na niższe stanowis-
376
ko, co motywowano jego amoralnym zachowaniem. Najwyższa Rada Wojskowa (tak nazywano poszerzone kolegium Ministerstwa Sił Zbrojnych) na swym posie dzeniu w dniu 9 czerwca wysunęła zarzut, iż "marszałek Żukow, utraciwszy wszelką skromność, pod wpływem uczuć ambicjonalnych uważał, że jego zasługi zostały niedostatecznie docenione. W rozmowach z podwładnymi przypisywał sobie przygotowania i przeprowadzenie wszystkich podstawowych operacji Wielkiej Wojny Narodowej, łącznie z tymi, w których nie uczestniczył. Tym samym przeciw stawiał siebie rządowi i Naczelnemu Dowództwu". Zarzut ten odnosił się oczywiście do konkurowania ze Stalinem o autorstwo zwycięstwa. Na tej podstawie Żukow został przeniesiony na stanowisko dowódcy Odeskiego OWo Znamienne jednak, że pozostał nadal kandydatem na członka KC WKPIbI. W lutym 1 947 roku, przed rozpoczęciem Plenum KC, Żukow znalazł się w bardziej niebezpiecznej sytuacj i . Otóż Stalin w rozmowie ze Żdanowem nalegał, by Żukowa wraz z Georgijem Malenkowem wyeliminować ze składu KC. Jednak zwolnić Ma1enkowa bez widocznej przyczyny nie było sprawą łatwą. Żukowa natomiast udało się upokorzyć, choć nieco później i pod innym preteks tem. 2 1 czerwca 1947 roku Biuro Polityczne KC przyjęło uchwałę "O niezgod nym z prawem nagrodzeniu przez towarzyszy Żukowa i Tielegina, artystki Rusłanowej i innych orderami i medalami Związku Radzieckiego" . Czytamy w niej : "KC WKPIbI ustalił, że towarzysze Żukow i Tielegin (pierwszy będący głów nodowodzącym grupy radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, a drugi członkiem Rady Wojennej tejże grupy) swym rozkazem z 24 sierpnia 1 945 roku Nr 1 09/N odznaczyli orderem Wojny Narodowej pierwszego stopnia artystkę Rusłanową i rozkazem z 10 września 1 945 r. nr 94/N
-
różnymi orderami i meda
lami grupę artystów w liczbie 27. Tak Rusłanowa, jak i pozostali odznaczeni artyści nie są związani z wojskiem. Tym samym towarzysze Żukow i Tielegin dopuścili się poważnego naruszenia dekretu prezydium Rady Najwyższej ZSRR z 2 maja 1943 roku «O odpowiedzialności za niezgodne z prawem odznaczenie orderami i medalami ZSRR» zagrożone karą od 6 miesięcy do 2 lat więzienia. W rozkazie z 24 sierpnia odznaczenie Rusłanowej umotywowano: «Za aktywną, osobistą pomoc w dziale uzbrajania Armii Czerwonej najnowszymi środkami technicznymi», co stanowi jawną falsyfikację i świadczy o niskim poziomie moral ności Żukowa i Tielegina, i podważa autorytet dowództwa. Sama uroczystość wręczenia odznaczenia Rusłanowej w czasie parady jednostek II Korpusu Kawalerii (dowodził nim wówczas mąż L. A. Rusłanowej, gen. lejtn.
W. W. Kriukow) przedstawiała haniebny widok i jeszcze bardziej pogłębia winę . tow. tow. Żukowa i Tielegina. KC WKPIbI postanawia: 1 . Tow. G. K. Żukowowi udzielić nagany. 2. Gen. K. F. Tielgina przenieść z członka WKPIbI w szeregi kandydatów; zwolnić z pracy politycznej w wojsku i z szeregów sił zbrojnych. 3. Wystąpić do Prezydium Rady 377
Najwyższej ZSRR o anulowanie przyznania odznaczeń, wymienionych w rozkazach Żukowa i Tielegina Nr 94/N nr 1 09/N". Niespełna rok później, 20 stycznia 1948 roku Biuro Polityczne podjęło uchwałę: O tow. G. K. Żukowie, marszałku Związku Radzieckiego" . Czytamy w niej : " Komitet Centralny WKP Ibl p o wysłuchaniu sprawozdania Komisji, w składzie: " towarzyszy Żdanowa, Bułgarina, Kuźniecowa, Susłowa i Szkiriatowa, utworzonej dla rozpatrzenia otrzymanych przez KC materiałów o nieodpowiednim postępowa niu dowódcy Odeskiego OW G. K. Żukowa ustalił co następuje: Tow. Żukow, będąc głównodowodzącym grupy radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, dopuścił się postępku godzącego w godność członka WKPIb/ i honor dowódcy Armii Radzieckiej. Mając w pełni zapewnione ze strony państwa wszystko, co niezbędne do dostatniego życia, tow. Żukow nadużył swego służbowego stano wiska i wkroczył na drogę maruderstwa, zajmując się przywłaszczaniem i wywozem z Niemiec dla osobistych korzyści wszelkich dóbr materialnych. W tym celu tow. Żukow, wykazując niepohamowaną chciwość, wykorzystał swych podwładnych, którzy schlebiając mu, dokonywali jawnych przestępstw, rabując obrazy i inne cenne przedmioty w pałacach i willach, rozpruli sejf u jubilera w Łodzi, zabierając znajdujące się w nim kosztowności itd. W rezultacie Żukow przywłaszczył sobie do 70 cennych złotych przedmiotów (wisiorki i pierścionki z drogocennymi kamieniami, zegarki, kolczyki, broszki i bransolety z brylantami), do 740 sztuk srebra stołowego i naczyń, ponadto 30 kg różnych srebrnych wyrobów, do 90 cennych dywanów i gobelinów, przeszło 600 obrazów, przedstawiających dużą wartość artystyczną, około 3700 m jedwabiu, wełny, brokatu, aksamitu i innych tkanin, przeszło 320 sztuk cennych futer itd. Wezwany przez Komisję tow. Żukow zachował się w sposób nie przystojący członkowi partii i dowódcy Armii Radzieckiej, starając się ukryć i zatrzeć fakty swej antypartyjnej postawy. Przedstawione wyżej postępki i zachowanie Żukowa wobec Komisji charak teryzują go jako człowieka upadłego moralnie i politycznie. Uwzględniając powyższe KC WKPIb/ postanawia: l . Przyznając, że tow. Żukow G. K. za swe postępowanie zasługuje na usunięcie go z szeregów partii i przekazanie jego sprawy sądowi, ograniczy się do przekazania mu ostatniego ostrzeżenia, dając tym możliwość poprawy i stania się uczciwym członkiem partii, godnym stanowiska dowódczego. 2. Zwolnić tow. Żukowa ze stanowiska dowódcy Odeskiego OW, wyznaczając go na dowódcę jednego z mniejszych okręgów. 3. Zobowiązać tow. Żukowa do natychmiastowego złożenia wszystkich nie prawnie uzyskanych dóbr do państwowego funduszu" . W dniu 1 3 lutego marszałek Żukow przystąpił do pełnienia obowiązków dowód cy Uralskiego OW, a jego nazwisko znikło z ówczesnych publikacji. Sytuacja ta trwała do lipca 1952 roku. Na szczególnie uroczyście obchodzone w Polsce święto odrodzenia 22 lipca 1952 roku, ze względu na przyjęcie Konstytucji PRL i otwarcie 378
w Warszawie MDM-u, na czele delegacji radzieckiej przybyli do Warszawy Wia czesław Mołotow i marszałek Żukow. Uczestniczyli oni w defiladzie wojskowej na placu Dierżyńskiego, w czasie której marszałek Rokossowski dokonał na koniu przeglądu wojsk. Przemawiali Mołotow i Żukow. Pełny tekst przemówienia Żukowa opublikowała ,,Prawda" 3 \ . Z dowódców armii walczących pod Stalingradem najmniej skomplikowany szlak bojowy przeszedł gen. Czujkow. 62 armią, przemianowaną na 8 armię gwardii, dowodził do końca wojny, wyzwalając· Odessę, zdobywając przyczółek warecko -magnuszewski na Wiśle, okrążając i zdobywając Poznań, forsując Odrę i poszerzając przyczółek kostrzyński przed operacją berlińską. W samej operacji berlińskiej 8 armia gwardii odegrała ważną rolę, biorąc udział w szturmie na stolicę Niemiec. To z jej oddziałami w końcowej fazie walk spotkała się przy Bramie Brandenburskiej l Dywi zja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Gen. Czujkow przyjął kapitulację garnizonu berlińskiego. Do Berlina powrócił w 1949 roku jako szef radzieckiej Komisji Kontroli w Niemczech oraz dowódca radzieckiej Grupy Wojsk w NRD. Po czerwcowej rewolcie w Berlinie Wschodnim musiał powrócić do ZSRR, gdzie został dowódcą kijowskiego OWo W latach 1 960-1964, a więc gdy przywódcą ZSRR był Nikita Chruszczow. Czujkow został dowódcą wojsk lądowych i wiceministrem obrony. Marszałkami Związku Radzieckiego zostali następujący dowódcy armii wal czących pod Stalingradem: - Rodion Malinowski, dowódca 66 armii a później 2 armii gwardii. Marszał kiem Związku Radzieckiego został jeszcze w czasie wojny, dowodząc 3 i 2 Frontem Ukraińskim, zaś w wojnie z Japonią - Frontem Zabajkalskim. W marcu 1 956 roku został wiceministrem obrony, a w październiku 1957 roku, po niespodziewanym zdymisjonowaniu marszałka Żukowa - ministrem obrony. Stanowisko to pełnił do śmierci w 1967 roku; - Fiodor Tołbuchin, dowódca 57 armii, dowodzący 4 i 3 Frontem Ukraińskim. Zmarł w 1 949 roku; - Wasilij Czujkow, dowódca 62 armii Zakończył wojnę w Berlinie jako dowódca 8 armii gwardii. Stopień Marszałka Związku Radzieckiego otrzymał już za rządów Chruszczowa. Po zdymisjonowaniu Żukowa w 1 957 roku, zaatakował go za zbyteczne - jego zdaniem - zaangażowanie się w operację pomorską zamiast zdecydowanego natarcia na Berlin, co przyspieszyłoby zakończenie wojny. Krytyka ta miała wyraźnie polityczny charakter - chodziło o zmniejszenie prestiżu Żukowa w oczach społeczeństwa na użytek Chruszczowa; - Kirył Moskalenko, dowódca kilku armii w operacji stalingradzkiej. Dowodził - w stopniu generała pułkownika - 38 armią 4 Frontu Ukraińskiego. Po śmierci Stalina został mianowany dowódcą Moskiewskiego OWo W tym charakterze uczest niczył wraz z Żukowem i Bułganinem w aresztowaniu Berii. Za zasługi otrzymał stopień marszałka. ,
.
31
Jurij N. Żukow, Tajny Kremlia, Moskwa 2000, Passim. 379
Marszałkami zostali też po wOJme szefowie sztabów armii: 62 - Nikołaj Kryłow oraz 2 armii gwardii - Siergiej Bińuzow, który od 1 963 roku był szefem Sztabu Generalnego. Zginął tragicznie w katastrofie lotniczej pod Belgradem w 1 964 roku. Marszałkiem został też dowódca 24 DP 2 AGw. gen. Piotr Koszewoj. W epoce chruszczowowskiej , tzn. w latach 1955-1 964, a w pewnym stopniu także później , w epoce breżniewowskiej , w Armii Radzieckiej wyraźnie fawory zowano generałów i marszałków działaj ących na południowym skrzydle frontu radziecko-niemieckiego. Ludzi tych Chruszczow znał osobiście z trudnych lat wojny i uważał, że można na nich polegać, choć nie uchroniło go to od odsunięcia od władzy. Wojskowym weteranom wojny odpowiadały poglądy Stalina, Chrusz czowa, a także Breżniewa i Andropowa: że impeńalna ekspansja ZSRR jest zadość uczynieniem za cierpienia i śmierć ludzi radzieckich podczas wojny. Uczucia te przetrwały do początku lat osiemdziesiątych i dopiero odejście pokolenia doświad czonego w wojnie z Niemcami otworzyło drzwi do upadku Układu Warszawskiego i zjednoczenia Niemiec. W burzliwych latach zimnowojennych dowódcy wojskowi odegrali w ZSRR dużą rolę zarówno w wewnętrznych walkach o władzę, jak i w utrzymywaniu powojennego porządku w Europie Środkowej oraz w konfliktach między mocar stwami na arenie międzynarodowej . Do pierwszej grupy wydarzeń należały: - aresztowanie 26 czerwca 1953 roku Ławrentija Beńi z udziałem ówczesnego ministra obrony Nikołaja Bułganina, jego pierwszego zastępcy, marszałka Gńeorgija Żukowa, oraz dowódcy Moskiewskiego OW, gen. Moskalenki, i dowódcy garnizonu moskiewskiego, gen. Batickiego; - przekształcenie posiedzenia Prezydium KC KPZR, na którym większość za atakowała Chruszczowa, chcąc pozbawić go stanowiska, w plenum Komitetu Cen tralnego, na którym większość poparła Chruszczowa (był to jedyny w histońi KPZR wypadek, że członków KC zebrano przy wykorzystaniu lotnictwa wojskowego). W ten sposób obalono tzw. dogmatyczną grupę antypartyjną Mołotowa i Malenko wa. W tej sytuacji kompletnym zaskoczeniem było zdymisjonowanie w kilka miesię cy później marszałka Żukowa i to w czasie jego służbowej podróży do Jugosławii. Wśród wydarzeń z drugiej grupy najważniejsze były: - powstanie robotnicze w NRD w dniach 1 6- 1 7 czerwca 1 953 roku, stłumione przez okupacyjne jednostki Armii Radzieckiej , którymi dowodził gen. Czujkow. Prawdopodobnie nie wszystkie jego decyzje zyskały aprobatę Moskwy, gdyż już
24 czerwca główną rolę w Berlinie odgrywał marszałek Sokołowski, a Czujkow został przeniesiony na stanowisko dowódcy Kijowskiego OWo Dowódca tego okręgu, gen. Andńej Greczko, b. dowódca armii na Kaukazie w 1 942 r., przej ął dowodzenie radziecką Grupą Wojsk w NRD. Był to ważny etap w jego karierze, zwieńczonej stanowiskami Naczelnego Dowódcy Wojsk Układu Warszawskiego i ministra obrony ZSRR. Wojskowi radzieccy, w tym marszałkowie Żukow, Rokossowski i Koniew, aktywnie uczestniczyli w jesiennych wydarzeniach 1 956 roku w Polsce i w stłu-
380
mieniu rewolucji węgierskiej . Zwolniony ze służby w Wojsku Polskim marszałek " Rokossowski, w związku z "kryzysem sueskim , objął dowództwo nad radzieckimi siłami zbrojnymi na Zakaukaziu, przygotowując je do ewentualnej interwencji w Egipcie. W burzliwej epoce chruszczowowskiej wyjątkową rolę na arenie międzynaro dowej odegrał nieoczekiwanie dowódca 3 korpusu kawalerii gwardii w operacji " "Uran , gen. Issa Plijew. W czasie wojny z Niemcami i Japonią dowodził on grupami konno-zmechanizowanymi. W początkach lat sześćdziesiątych był dowódcą Północnokaukaskiego OW i w tym charakterze zdławił - na rozkaz Chruszczowa - bunt ludności w Nowoczerkasku, dawnej stolicy Kozaków dońskich. W nagrodę Chruszczow wysłał go na Kubę, gdzie rozpoczął się montaż radzieckich rakiet " średniego zasięgu R- 1 2 i R-14, które Chruszczow porównał do ,,kiełbasek . Plijew nie miał początkowo prawa użyć tych rakiet, ale w ich obronie, w wypad ku amerykańskiego desantu morskiego, mógł użyć rakiet taktycznych "Łuna". Kiedy jednak Amerykanie wykryli radzieckie instalacje rakietowe na Kubie i wy " buchł "kryzys kubański , Plijew, który lepiej znał się na koniach niż na rakietach,
otrzymał zgodę na samodzielną decyzję w sprawie atomowego odwetu. Był to
bodaj jedyny wypadek, kiedy radziecki generał mógł samodzielnie dysponować głowicami atomowymi. W okresie, o którym mowa, wyraźnie nie znalazł uznania marszałek Wasilewski, faworyzowany przez Stalina szef Sztabu Generalnego i przedstawiciel Kwatery Głównej w stalingradzkich operacjach obronnych i zaczepnych. Wojnę w Europie zakończył jako dowódca 3 Frontu Białoruskiego (stanowisko to objął po tragicznej śmierci gen. Czarniachowskiego w Prusach Wschodnich). Po zdobyciu Królewca,
9 kwietnia 1945 roku został naczelnym dowódcą wojsk radzieckich na Dalekim Wschodzie i w tym charakterze przygotował operacje w Mandżurii, na północnym Sachalinie i na Wyspach Kurylskich. Od 1 949 roku do śmierci Stalina Wasilewski był ministrem obrony, a w 1 953, gdy ministrem został Bułganin, objął stanowisko wiceministra, które piastował do roku 1957. Dwa lata później został przeniesiony do grupy generalnych inspektorów, czyli opuścił grono decydentów. Z przewijających się w bitwie stalingradzkiej pancerniaków jedynie trzech wybiło się w dalszym toku wojny na dowódców armii pancernych. Pierwszy z nich, gen. płk Leluszenko, był wprawdzie pancerniakiem (w czasie wojny z Fin landią w latach 1939-1940 dowodził brygadą pancerną), ale pod Stalingradem był dowódcą armii ogólnowojskowych - l i 3 armii gwardii. Wojnę zakończył jednak jako dowódca 4 armii pancernej, z którą walczył na Ukrainie, w południowej Polsce oraz w operacji berlińskiej w ramach l Frontu Ukraińskiego. Po wojnie ukończył Akademię Sztabu Generalnego i dowodził okręgami wojskowymi. Drugim pancerniakiem spod Stalingradu, który został dowódcą armii, był gen. płk Wolski. W roku 1944 objął on dowództwo 5 armii pancernej gwardii. Armia ta, pod dowództwem gen. Rotmistrowa, stoczyła pod Prochorowką bój z II korpusem " na Białorusi
pancernym SS obergruppenfiihrera Haussera, a w operacji "Bagration
381
walnie przyczyniła się do okrążenia w Witebsku i na wschód od Mińska l OO-tysięcznego niemieckiego zgrupowania i wzięcia do niewoli 36 000 jeńców. W sierpniu 1944 roku, w wyniku starć z dowódcą frontu, gen. Czerniachowskim, który wyraził niezadowolenie z powodu dużych strat czołgów i rzekomej nieumiejęt ności działania armii w zalesionym terenie, Rotmistrow został przeniesiony na stanowisko zastępcy dowódcy wojsk pancernych i zmechanizowanych Armii Czer wonej oraz awansował do stopnia marszałka wojsk pancernych. W tych okolicznoś ciach dowódcą 5 armii pancernej gwardii został gen. Wolski. Armią dowodził w dwóch operacjach zaczepnych, zakończonych na wybrzeżu Bałtyku (w Kłajpedzie) oraz Elblągu. Po zakończeniu tej drugiej 5 armia pancerna, po czasowym podporząd kowaniu 3 Frontowi Białoruskiemu, powróciła w formie szczątkowej do 2 Frontu Białoruskiego marszałka Rokossowskiego, ale już do końca wojny nie została uzupełniona ludźmi ani sprzętem. Gen. Wolski wyjechał do Moskwy na kurację.
Czwartym wreszcie dowódcą korpusu pancernego spod Stalingradu, który został dowódcą armii pancernej był gen.
płk Andriej
Krawczenko. Uczestniczył on
w operacjach ACz na Węgrzech i B ałkanach oraz w mandżurskiej przeciw japoń skiej armii kwantuńskiej . Inni dowódcy korpusów pancernych i zmechanizowanych biorących udział w bitwie pod Stalingradem. jak Połubojarow, G. Rodin, Swirydow, Skworcow, Puszkin, Szamszyn, Tanasczyszyn czy Chasin, dowodzili korpusami do końca wojny. Niektórzy, jak bohater spod Tacyńskiej , gen. Badanow, przeszli w 1 944 roku do służby w dowództwie wojsk pancernych i zmechanizowanych; inni, jak gen. Bacharow, zginęli w walkach. Warto też wspomnieć o zastępcach gen. Jeremienki w bitwie stalingradzkiej . Gen. Golikow został - jak pamiętamy - dowódcą Frontu Woroneskiego po gen. Watutinie i w tym charakterze uczestniczył w poszerzeniu stalingradzkiego wyłomu we froncie niemieckim nad środkowym Donem, gromiąc 8 armię włoską i 2 armię węgierską. To była jego ostatnia funkcja dowódcza. Stalin wycofał go z linii na stanowisko szefa Głównego Zarządu Kadr oraz pełnomocnika do spraw repatriacji (od 1 944 roku). Potem zajmował różne stanowiska, aż w latach 1 950-1956 został komendantem Akademii Wojsk Pancernych (choć pancerniakiem nigdy przecież nie był), a dwa lata później , zupełnie nieoczekiwanie, został szefem Głównego Zarządu Politycznego Armii Radzieckiej i Marynarki Wojennej . Była to jednak ostatnia jego odpowiedzialna funkcja kierownicza. Został z niej zwolniony ze względu na stan zdrowia. Z pewnością trudno byłoby znaleźć w Armii Radzieckiej inną postać, która pełniła tak różnorodne funkcje. Tragicznie natomiast zakończył karierę wojskową dowódca, a później zastępca dowódcy Frontu Stalingradzkiego, gen. Gordow. W 1 943 roku dowodził on
33 armią, w składzie której l Dywizja Piechoty im. T. Kościuszki stoczyła bój pod Lenino, a od 1 944 roku dowodził 3 armią gwardii l Frontu Ukraińskiego. Po wojnie, w stopniu generała pułkownika, został dowódcą Nadwołżańskiego OWo Nie zachowywał ostrożności w rozmowach telefonicznych i to go zgubiło,
382
gdyż kontrwywiad wojskowy miał polecenie nagrywania ich. W rozmowie prze prowadzonej 28 grudnia 1 946 roku ze swym szefem sztabu gen. mjr. Stiepanem Rybałczenką, oprócz narzekań na łapownictwo i wazeliniarstwo, krytycznie ocenił brak reakcji ze strony Żukowa, który "położył uszy po sobie i odwala służbę" . Kilka dni później w rozmowie z żoną Gordow użył obraźliwych słów pod adresem Stalina, a żona odparła ,Jestem pewna, że za rok będzie po nim" , choć dodała: Ż " "Patrz, złamał nawet takiego człowieka, jak ukow , na co Gordow odpowiedział: Żukowa jeszcze rok czy dwa, a potem też go wykończą" . Potrzyma ją " Wszyscy troje zostali aresztowani i rozstrzelani w 1 947 roku 32.
Takiego finału, często bezpodstawnie i niespodziewanie, doczekało się wielu bohaterów wojny z Niemcami. Inny zastępca Jeremienki, gen. Markian Popow, zakończył wojnę jako dowódca Frontu Nadbałtyckiego. Po wojnie dowodził kilkoma okręgami wojskowymi, zaś od 1 95 6 do 1 963 roku był szefem sztabu Wojsk Lądowych Armii Radzieckiej. Jeszcze inny zastępca dowódcy Frontu Stalingradzkiego, gen. Georgij Zacharow (nie mylić z marszałkiem Matwiejem Zacharowem), został dowódcą 2 armii gwardii (do maja 1 944 roku na Krymie), a w operacji "Bagration" , w stopniu gen. armii, dowodził 2 Frontem Białoruskim. Przed ofensywą styczniową 1945 roku przekazał dowództwo marszałkowi Rokossowskiemu. Warto wspomnieć też o gen. Kołpakczi, niefortunnym pierwszym dowódcy
62 armii. Dowodził on później z powodzeniem 63 i 69 armią. Ta ostatnia pod jego dowództwem w ramach
l
Frontu Białoruskiego, nacierając w operacji berlińskiej
na lewo od 8 armii gwardii gen. Czujkowa, dotarła do Łaby w Magdeburgu. Spośród szefów rodzajów wojsk 62 armii dwaj główni - artylerzysta Pożarski i pancerniak Wajnrub - przeszli wraz z Czujkowem szlak 8 armii gwardii w stop niach generałów lejtnantów. Wajnrub był pięciokrotnie ranny; czwarty raz pod Łodzią, a piąty w trakcie zdobywania twierdzy kostrzyńskiej , gdy osłaniał Czujkowa w czasie ostrzału moździerzowego. Dowódca sąsiedniej, 64 armii, gen. Szumiłow, dowodził swą 7 armią gwardii w składzie frontów Woroneskiego i 2 Ukraińskiego, kończąc szlak bojowy pod czeską Pragą. Różnie ułożyły się losy dowódców walczących pod Stalingradem dywizji. Dowodzenie korpusami objęli Rodimcew (25 KP), Żołudiew, (35 KP) Kazarcew
(42 KP), Utwienko (3 1 KPGw.), Gorochow (37 KP) czy Koszewoj (43 KP). Dwaj spośród dowódców dywizj i - Żołudiew i B atiuk - zginęli w czasie walk 1 944 roku. Na zakończenie tego przeglądu losów stalingradczyków kilka słów o lotnikach. Wszyscy trzej dowódcy armii lotniczych trzech frontów dowodzili nimi do końca wojny. Dowódca 8 AL, gen. Chriukin, zakończył swój udział w wojnie w stopniu
generała pułkownika po zdobyciu Królewca. 19 kwietnia 1 945 roku otrzymał drugi 32 E. R a d z i ń s k i, op. cit., s. 548.
383
tytuł Bohatera Związku Radzieckiego (pierwszy przyznano mu w 1 939 roku po pobycie w Chinach). W stopniach generałów pułkowników zakończyli wojnę również dowódca 2 AL, gen. Krasowski, i dowódca 1 6 AL, gen. Rudenko. Dowódca działającego w strefie Stalingradu lotnictwa dalekiego zasięgu, gen. Aleksander Gołowanow, otrzymał stopień głównego marszałka lotnictwa. Warto też wspomnieć, że dowódca 2 KLBomb. 8 armii, gen. mjr Iwan Turkiel, był w latach 1 95 1-1956 dowódcą lotnictwa Wojska Polskiego. Trzynastu stalingradczyków otrzymało dwukrotnie tytuł Bohatera Związku Radzieckiego: Batow, Chriukin, Czujkow, Jefremow, Koszewoj, Krawczenko, Kryłow, Leluszenko, Malinowski, Plijew, Rodimcew, Rokossowski i Wasilewski, a Żukow trzykrotnie. W przeglądzie losów wojennych i powojennych dowódców Armii Czerwonej, którzy odegrali znaczącą rolę w bitwie stalingradzkiej, pominięte zostały dwie, chyba naj istotniejsze, a zarazem najbardziej kontrowersyjne postacie - Stalin i Chruszczow. Rola Stalina jako Naczelnego Wodza Armii Radzieckiej została co prawda pokazana w zaprezentowanym przeglądzie wydarzeń, warto jednak te jego liczne, acz jednostkowe zachowania i decyzje uogólnić. Wyeliminowanie najlepszych kadr wojskowych w latach 1 937-1938 Ci później), jak też wiara w dobroczynne skutki paktu Ribbentrop-Mołotow, przyczyniły się walnie do klęsk w latach 1 941-1942. Mimo to stworzony przez Stalina system represyjny uniemożliwił podważenie jego nieograniczonej władzy. Strach przed jego gniewem paraliżował inicjatywę w każdej dziedzinie, a zwłaszcza w działal ności wojskowej. Klęski w letniej kampanii 1 942 roku miały - mimo wszystko - mniejszy wymiar i skutek, niż te z 1 94 1 roku. Nawet w najczarniejszych dniach lipcowych, po utracie Rostowa i zniszczeniu na Morzu Barentsa konwoju PQ- 1 7 , gdy podyk tował gen. Wasilewskiemu projekt rozkazu nr 227, który przeszedł do historii pod nazwą ,,Ani kroku do tyłu", Stalin nie przewidywał klęski w wojnie. A jednak ostrożnie podszedł do zaproponowanego 1 3 września przez Żukowa i Wasilewskiego planu operacji
Uran". Obawiał się, że zanim dojdzie do jego realizacji, Stalingrad " może paść i cały plan stanie się nieaktualny. Zaproponował więc przeniesienie
przeciwuderzenia bliżej miasta, lecz argumenty Żukowa przekonały go do głębokiej " operacji" i ją zatwierdził. Później, przy operacji Saturn", dał się przekonać do " rezygnacji z operacji na Rostów na rzecz ,,Małego Saturna". Po konferencji w Teheranie w 1 943 roku Stalin zatrzymał się w Stalingradzie i obejrzał ruiny miasta, ale w drodze do Poczdamu firanki w jego wagonie były zaciągnięte - nie chciał oglądać zniszczeń wojennych, zwłaszcza że po sukcesach lat 1 943-45 porównywał się do Aleksandra I, który - jak powiedział Harrimanowi - "doszedł do Paryża". Jako wojskowy samouk Stalin, w odróżnieniu od wielu bohaterów wojny domowej, stawiał od początku lat 30. na armię zmotoryzowaną, z bardzo silnymi związkami pancernymi i nowoczesnym lotnictwem. Stworzeniu takiej armii służyła
384
cała radziecka gospodarka i to dzięki temu, mimo straszliwych strat, poniesionych na początku wojny, armia wciąż się odradzała, a nawet ulepszała jakościowo. Ten zadziwiający fenomen II wojny światowej, którego nikt nie przewidywał, prowadził do błędnych prognoz co do wydolności wojennej Zwiążku Radzieckiego. Odnosi się to nie tylko do Hitlera, ale i anglo-amerykańskich sprzymierzeńców Związku Radzieckiego. Całą winę za klęski Armii Czerwonej w pierwszym okresie wojny lubi się przypisywać Stalinowi. To prawda, że nie liczył się on ze stratami ludzkimi i to w całym okresie wojennym; prawdą jest też, że jego decyzje były często błędne i prowadziły do klęsk. Należy jednak uwzględnić zdecydowaną przewagę Wehr machtu nad ówczesną Armią Czerwoną: i w dziedzinie sztuki wojennej, i techniki wojskowej, a nawet morale żołnierzy. Należy też uwzględnić niechęć do stawiania zdecydowanego oporu w pierwszych miesiącach wojny przez większość radzieckich żołnierzy, dla których Związek Radziecki nie był ukochaną Ojczyzną, za którą warto umierać. Ten dramat żołnierzy radzieckich w 1941 roku, który gdzieniegdzie przedłużył się do 1942 roku, okupiony został wielomilionową masą jeniecką, pogrzebaną w nieoznakowanych zbiorowych grobach, również na polskiej ziemi. Z tego dramatu wyłoniła się ROA gen. Własowa i inne kolaboranckie formacje w służbie niemieckiej . Było to ewidentne następstwo stalinowskiego reżimu, który z tymi ludźmi po zakończeniu wojny postąpił bezpardonowo. Nikita Chruszczow - członek Rady Wojskowej kolejno u Timoszenki, Gordowa i Jeremienki - był najwyższym rangą w nomenklaturze partyjnej komisarzem wojskowym. Był przecież pierwszym sekretarzem WKPIb/U i członkiem Biura Politycznego WKPIb/. Tylko pierwsi sekretarze partii republik związkowych, które były okupowane, jak Ukrainy (Chruszczow) czy Białorusi (Ponomarenko), byli komisarzami (później członkami rad wojskowych) frontów czy nawet kierunków strategicznych. Tak było z Chruszczowem, który pełnił służbę wojskową aż do chwili odbicia Kijowa. Jego szczególna pozycja wynikała z faktu czysto subiek tywnego, jak sam później napisał: "Stalin mnie lubił. Gdyby mnie nie lubił lub żywił wobec mnie najmniejsze nawet podejrzenie, to pozbyłby się mnie przy pierwszej sposobności" . Fakt ten dowódcy frontów (kierunków) musieli dostrzegać, stąd też wynikała szczególna pozycja Chruszczowa, z którego opiniami bardzo się liczono. Osobowość Chruszczowa była jednak całkowitym przeciwieństwem osobowości Stalina. Stalin był człowiekiem żelaznej ręki i zdyscyplinowanego umysłu, który każde posunięcie starannie rozważał i poddawał chłodnej kalkulacji. Stalin nie wahał się wykorzystać energii płynącej z misji szerzenia socjalizmu w świecie do budowy wielkiego impeńum, będącego dziedzictwem impeńum rosyjskiego. Do tego celu umiejętnie wykorzystał tradycje rosyjskiego oręża, ustanawiając ordery Suworowa, Kutuzowa, Nachimowa, Uszakowa i Aleksandra Newskiego. Chruszczow był impulsywny i zmienny, rzadko myślał w kategońach wielkich koncepcji i uogólnień. Był przywiązany do ideałów rewolucji bolszewickiej, dzięki 25
-
Stalingrnd
385
której z ruZlD społecznych trafił na piedestał decydenta. Jego bożyszczem był Lenin, lecz długo też pozostawał pod urokiem Stalina. Dopiero wojna, a zwłaszcza lata powojenne - głód na Ukrainie i życie bezpośrednio u boku Stalina w Moskwie - pomogły mu wyzwolić się od zauroczenia jego osobą. W latach wojny szczególnie przeżył klęskę pod Charkowem w maju 1 942 rokU; winą za nią w słynnym, tajnym referacie na XX Zjazd KPZR w 1 956 roku obarczył Stalina, choć - jak wiemy - dowództwo kierunku południowo -zachodniego z marszałkiem Timoszenką i Chruszczowem też nie było tu bez winy. Potulne zachowanie się Chruszczowa na Froncie Stalingradzkim może wskazywać na to, że zdawał on sobie z tego sprawę. W bitwie stalingradzkiej nie wykazał własnej inicjatywy, choćby w kształtowaniu morale żołnierzy, co z pewnością należało do jego obowiązków. Gdy w 1957 roku został niepodzielnym władcą na Kremlu, zachęcił weteranów wojny do pisania wspomnień. Rzeczywiście, był to okres szczególnie obfitujący w tego rodzaju literaturę historyczną. Czytając pamiętniki radzieckich marszałków i generałów, którzy nie mogli przecież pomijać jego roli, krytykował ich za " "mentalność niewolników . Mając zaledwie podstawowe wykształcenie zdobyte w szkółce niedzielnej , podczas wieczorowych wykładów dla robotników oraz w Akademii Przemysłowej, w której pochłaniała go raczej walka z "wrogami ludu ", okazał się człowiekiem o dużych talentach i bogatej wyobraźni, choć pozbawionym dyscypliny wewnętrz nej, a nade wszystko podstawowej kultury. W czasie wojny, między żołnierzami nawykłymi do codziennego błota, wszawicy i trupiego smrodu, nie miało to
większego znaczenia. Wprost przeciwnie - uchodził on za "swego chłopa", z którym można konie kraść. Nie wydaje się też, by osobiście przyczyniał się do licznych wówczas zmian kadrowych na najwyższych szczeblach, choć przynajmniej na temat niektórych musiał się wypowiedzieć. W każdym razie nie można go porównać do Lwa Mechlisa, wysyłającego Stalinowi negatywne przeważnie opinie o dowódz twach frontów, które inspekcjonował. W radzieckiej literaturze historycznej wyraźnie da się wyodrębnić dwa okresy, w których rola Chruszczowa w czasie wojny, w tym w bitwie stalingradzkiej , jest przedstawiana na dwa sposoby: jeden w opracowaniach wydanych przed rokiem
1 964, gdzie jest ona pochlebnie gloryfikowana, drugi w pracach opublikowanych po tymże roku, gdzie przemilcza się ją w ogóle albo przedstawia krytycznie. Może i była ona ofiarna, ale bez wątpienia przeciętna.
Posłowie Bitwa stalingradzka była jedną z największych bitew w II wojnie światowej i w całej historii wojen. Wzięło w niej udział ponad 2,5 mln żołnierzy. W jej toku rozbiciu i całkowitemu niemal zniszczeniu uległo pięć armii państw Osi - dwie niemieckie (6 polowa i 4 pancerna), dwie rumuńskie (3 i 4) i jedna włoska (8). Ogólne straty po stronie niemieckiej oceniane są na 1 ,5 mln poległych, rannych i wziętych do niewoli, w sprzęcie zaś - na 3000 samolotów bojowych i transpor towych, ponad 1 2 000 dział i moździerzy, 75 000 samochodów oraz 3500 czołgów i dział szturmowych. Po stronie Armii Czerwonej straty w ludziach wyniosły: w bitwie obronnej od
1 7 lipca do 1 8 listopada ( 1 25 dni) - 643 742, w tym bezpowrotnie 323 856, zaś w operacji zaczepnej od 1 9 listopada 1942 do 2 lutego 1943 roku - trzy fronty i 6 armia Frontu Woroneskiego straciły 485 735 ludzi, z tego bezpowrotnie 154 870. Ogólne straty ludzkie Armii Czerwonej w operacji stalingradzkiej wyniosły więc
l 1 29 477 żołnierzy, w tym bezpowrotnie 478 726.
Znaczne straty poniosły też wojska radzieckie w uzbrojeniu i osprzęcie. W ope racji obronnej straciły 1426 czołgów, 1 2 1 37 dział i moździerzy oraz 2063 samoloty, zaś w operacji zaczepnej samolotów
-
29 1 5 czołgów, 3553 działa i moździerze oraz 706
l.
Te gigantyczne straty ludzkie i materiałowe świadczą dobitnie o wielkości, zasięgu i rozmachu tej bitwy. Od innych bitew odróżniają ją jednak szczególne właściwości. Ogniskowała się ona stopniowo w mieście, rozciągniętym nad naj większą rzeką Europy - Wołgą, i tam przybrała formę nieustępliwych zmagań aż do wzajemnego wyniszczenia się. Nigdzie, ani przedtem, ani później , walki w mieś cie nie miały tak zaciętego charakteru i to na przestrzeni aż 5 miesięcy. Do walk w Stalingradzie porównuje się Powstanie Warszawskie, lecz miało ono nieporównanie mniejszą skalę, trwało znacznie krócej, a ponadto nie wzięły w nim udziału frontowe formacje wojskowe. Takiej zaciętości walk nie było też w Berlinie w 1 945 roku. Wielkość bitwy stalingradzkiej mierzona jest jednak nie tylko skalą udziału w niej mas ludzkich i uzbrojenia. Była ona rzeczywiście przełomowym momentem w wojnie radziecko-niemieckiej, a także - wraz z innymi wydarzeniami tego okresu - w całej drugiej wojnie światowej . Przegrana Armii Czerwonej pod Stalingradem postawiłaby Związek Radziecki w obliczu całkowitej klęski, gdyż umożliwiłaby I Grif siekrietnosti sniat. . . • op. cit.,
s.
369-382. 387
zapewne realizację nakreślonych przez Hitlera celów kampanii letniej 1 942 roku, zwłaszcza opanowanie naftowych złóż Groznego i Baku oraz dotarcie do Morza Kaspijskiego. Miałoby to wprost nieodwracalne skutki dla dalszego przebiegu wojny. Przegrana Wehrmachtu pod Stalingradem zaowocowała natomiast nieod wracalnymi skutkami dla Niemiec. Był to niewątpliwie początek końca III Rzeszy, a przekonanie o tym wyrażało się w powszechnym stwierdzeniu: "Nikt nie po wstrzyma armii, która zwyciężyła w tej bitwie" . Po wojnie wielu niemieckich generałów i historyków, poszukując przyczyn klęski, dopatrzyło się ich w błędach Naczelnego Dowództwa, a zwłaszcza Hitlera. To prawda, że kilka jego decyzji wpłynęło na niekorzystny dla Niemców przebieg bitwy stalingradzkiej, lecz należy raczej zgodzić się z generał.ami i historykami radzieckimi, że zadecydowało tu niedocenianie możliwości Związku Radzieckiego i Armii Czerwonej. Okazało się, że Niemcy, mimo podbicia większości krajów europejskich, nie są w stanie przewyższyć potencjału wojennego ZSRR, wzbogacanego dostawami alianckimi. Dlatego przed zwycięskimi wojskami niemieckimi pojawiały się wciąż nowe radzieckie dywizje i armie, zmuszające Niemców do nowych wysiłków, którym w końcu nie mogli podołać. Natomiast listopadowe uderzenie na skrzydła ugrupowania stalingradzkiego całkowicie zaskoczyło niemieckie dowództwo zarów no skalą, jak i rozmachem, ale przede wszystkim opanowaniem sztuki i rzemiosła wojennego. Historiografia radziecka lubi porównywać okrążenie 6 armii do starożytnych Kann, tu rzekomo powtórzonych. Może to i prawda, ale po pierwsze, wojska niemieckie takich "Kann" miały w tej wojnie co najmniej kilka, po drugie nie byłoby "Kann", gdyby Hitler nie zabronił Paulusowi wycofać armii ze Stalin gradu. W każdym razie, w porównaniu z bitwą pod Moskwą, w bitwie stalin gradzkiej uwidocznił się wyraźny postęp w radzieckiej strategii i taktyce woj skowej . Operację "Uran" charakteryzowały zdecydowane działania wojsk szyb kich i to dzięki nim uzyskane zostały nakreślone cele operacji. W odróżnieniu jednak od podobnych operacji niemieckich, prowadzonych w letnich kampaniach
1 94 1 i 1 942 roku, nie miały one bezpośredniego wsparcia lotniczego, zarówno ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne, jak
i brak odpowiedniego
sprzętu lotniczego. ' Od tej pory działania wojsk szybkich Armii Czerwonej będą nabierały coraz większego rozmachu, a obfitość wytworzonego sprzętu pozwoli w końcowej fazie wojny sfonnować sześć armii oraz wiele samodzielnych korpusów i brygad pan cernych. Nie oznacza to, że osiągnięte po prawie półtorarocznych działaniach wojennych umiejętności w użyciu wojsk szybkich były jednakowe we wszystkich związkach pancernych i zmechanizowanych ani że wszyscy dowódcy tych fonnacji opanowali je w równym stopniu. Popełniono wiele błędów do końca wojny, o czym świadczy m.in. dramat l armii pancernej gen. Katukowa na wzgórzach seelowskich w operacji berlińskiej.
388
W najnowszych opracowaniach, poświęconych bitwie stalingradzkiej, zamiesz cza się różne sensacyjne wiadomości, które mają bądź usprawiedliwić popełnione błędy, bądź scedować winę na Hitlera lub Stalina, wybielając nieudolność po mniejszych decydentów czy zacierając bariery niemożności. Odnosi się to zresztą nie tylko do bitwy stalingradzkiej, a nawet nie tylko do II wojny światowej . W tym przypadku uwagę zwraca mało prawdopodobne rzekome postanowienie - jak to się określa - Rady Wojennej pod przewodnictwem Stalina z 1 3 lipca 1 942 roku, by
wycofać się do linii Wołgi, utrzymać Stalingrad i rejon Kaukazu i w ten " sposób zmusić Niemców do wejścia swoimi siłami na wąski przesmyk między Donem a Wołgą". O tym postanowieniu Gehlen powiadomił Hitlera rzekomo już 17 lipca, lecz Hitler uznał to doniesienie za mylne 2. Ten drugi fakt wydaje się bardziej prawdopodobny, natomiast pierwszy należy zaliczyć do fantazji. Potwierdzać go miał planowy odwrót Armii Czerwonej na
południe, brak jeńców i pozostawionego sprzętu. To samo było u Timoszenki, który nie dopuścił do okrążenia większych swych sił, wycofując armie za Don, na północ; Stalin, po licznych doświadczeniach z okrążeniem i likwidacją całych armii, a nawet frontów, musiał ten odwrót akceptować. Nie oznacza to jednak, że zaplanował odwrót swych wojsk nad Wołgę. Przeczą temu wszystkie jego rozkazy, stanowisko zaj mowane w czasie spotkań i narad, a także wysiłki na rzecz uzupełniania południowego odcinka Frontu Wschodniego związkami taktyczno-operacyjnymi wojsk lądowych i lotnictwa. Poza tym takie " "postanowienie byłoby tylko na rękę wojskom niemieckim, ułatwiając im wyko nanie zaplanowanych zadań. Zaprzecza temu też przebieg bitwy o Stalingrad, która w drugiej połowie lipca przybrała formę zaciętej bitwy w łuku Donu. Zakończyła się ona z różnych wzglę dów porażką Armii Czerwonej i sukcesem 6 armii Paulusa, która w połowie sierpnia na zachód od Kałacza wzięła do niewoli 57 000 jeńców z okrążonych sześciu dywizji 62 armii. Poza tym w walkach z radzieckimi l i 4 armiami pancernymi oraz 62 armią Niemcy zniszczyli lub zdobyli ponad 1 000 czołgów i 750 dział. Był to pierwszy sukces na taką skalę od czasu majowej bitwy pod Charkowem, ale zarazem też ostatni w kampanii 1 942 roku. Ponadmiesięczny opór Armii Czerwonej w łuku Donu umożliwił lepsze przygotowanie się do obrony Stalingradu, choć rajd XIV KPanc. do Wołgi, przeprowadzony 23 sierpnia, za skoczył radzieckie dowództwo tak w Stalingradzie, jak i w Moskwie. W świadomości historycznej bitwa stalingradzka sprowadza się do dramatu niemieckiej 6 armii. Wprawdzie z podziwem spogląda się na bohaterską walkę 62 armii gen. Czujkowa w ruinach miasta, a zwłaszcza utrzymywanie się resztek tej armii w przybrzeżnych, kilkusetmetrowych pasach pod ogniem i bombami, uzależnionej całkowicie od dostaw przez przestrzeliwaną i bombardowaną Wołgę, lecz największe zainteresowanie wzbudza zagłada okrążonych wojsk niemieckich. 2 J. P i e k a ł k i e w i c z, op. cit.,
s.
27-28. 389
Składa się na to nie tylko sensacyjna kontrofensywa Annii Czerwonej , zakończona okrążeniem dwudziestu dwóch dywizji, lecz także, a może przede wszystkim, upór Hitlera w utrzymywaniu 6 armii w okrążeniu i uległość Paulusa w wykonywaniu tego rozkazu mimo jego nieludzkich konsekwencji. Z literatury przedmiotu wynika niezbicie, iż u podstaw decyzji Hitlera o utrzy mywaniu okrążonego Stalingradu legło przekonanie o przejściowym charakterze wydarzeń na tym froncie i możliwości przywrócenia wcześniejszego stanu. Decyzję tę podj ął wbrew opiniom zainteresowanych - dowódcy 6 armii i Grupy Armii B", " a także szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, gen. Zeitzlera. Szalę przewa żyła podobno opinia Goringa bądź też szefa Sztabu Generalnego Luftwaffe, gen. płk. Jeschonka, gwarantujących Hitlerowi sukcesywne i wystarczające zaopat rywanie okrążonej armii drogą lotniczą. Historycy uważają, że popełniono pomyłkę, wynikającą z nazwy bomby " " zaopatrzeniowe , które zamiast 1 000 kg zawierały 650 kg zaopatrzenia. Hitler uważał, że odcięcie 6 armii będzie chwilowe i wkrótce przebije się do niej korytarz. Mieli tego dokonać Manstein i Hoth, ale nie dostali na to odpowiednich sił. I to Hitler mógł przewidzieć bez trudu, ale i Manstein nie powinien był podejmować się tego zadania. Rezultat jest znany: 6 armia nie miała już sił na podjęcie operacji ,,Piorun", to znaczy przebijania się w kierunku Hotha. Nikt nie chciał ryzykować, więc 6 armię pozostawiono w Stalingradzie, podczas gdy front oddalał się na zachód. I wówczas Hitler wymyślił drugi pretekst, mający uzasadnić zachowanie takiego stanu: wiązanie sił Armii Czerwonej dla ułatwienia załatania ogromnej wyrwy we froncie. Ten pretekst przerodził się w jego obsesję. Wmówił go gen. Huhemu, ten z kolei przekonał Paulusa i tak już zostało do końca. Nawet po kapitulacji Paulusa Hitler 1 lutego wysłał do gen. Streckera radiogram: "Oczekuję, że północny «kocioł» w Stalingradzie będzie się bronił do ostatka. Każdy dzień, każda godzina, jaką przez to uzyskamy, w sposób decydujący pomaga " pozostałym frontom . A w nocy z 1 na 2 lutego nad Stalingradem pojawiły się 42 samoloty transportowe Ju-52, 34 He- l U i 5 FW-200 Condor", które zrzuciły " 93 tony zaopatrzenia, w tym 64 tony prowiantu i 29 ton amunicji. Zrzutowisko zostało oznakowane światłami ustawionymi w kształt swastyki. Rano jednak żoł nierze nie chcieli już walczyć i o godz. 10. 10 gen. Strecker, po nadaniu patetycznego meldunku, zakończonego hasłem: "Niech żyje Ftihrer! Niech żyją Niemcy!", nakazał
przerwać walkę 3.
Ta walka "do ostatniego naboju" i do ostatniego żołnierza" posłużyć miała " Hitlerowi i jego ekipie do mobilizacj i narodu dla kontynuowania wojny. Wprawdzie Stalingrad i jego następstwa wykazały, że tej wojny Niemcy wygrać już nie mogą. a - jak uważał Manstein i inni generałowie - można ją co najwyżej doprowadzić do swoistego remisu, ale tego Hitlerowi nikt nie ośmielił się powiedzieć. W dążeniu 3 J. P i e k a ł k i e w i c z. op. cit., s. 455-456. Według A. Beevora hasło: "Niech żyje Fiihrer! " w tym meldunku zostało dodane w Grupie Annii ,,Don" ; A. B e e v o r, op. cit., 360.
390
do wojny totalnej hitlerowcy ukazywali ofiarę 6 armii jako powtórzenie, oczywiście w innej skali, greckich Termopil. Światlejsze umysły zdecydowanie się temu przeciwstawiały. Oto jak kwestię tę scharakteryzował gen. Doerr: "Stalingrad nie był dla nas usprawiedliwioną ofiarą, na którą świadomie szli starożytni Hiszpanie w obleganej przez Scypiona Numancji. Nie, Stalingrad wejdzie do historii j ako przykład największego wojskowego błędu, jakiego dopuścił się kiedykolwiek dowodzący wojskiem, oraz najcięższego przestępstwa władzy państwowej wobec " własnego narodu i jego armii, których zaufania w najpodlejszy sposób nadużyto 4. Inną rzeczą jest zastanawiające posłuszeństwo umierających z głodu i zimna żołnierzy 6 armii. Ich obrona w beznadziejnej sytuacji jest z pewnością godna podziwu. Gdy ją śledzimy, rodzi się jednak pytanie, na ile zaważyła tu tradycyjna niemiecka, a ściślej pruska dyscyplina, a na ile obawa przed bolszewicką niewolą? Trudno jest to rozstrzygnąć, ale z pewnością perspektywa niewoli u bolszewików, przedstawiana jako śmierć w męczarniach, obezwładniała żołnierzy 6 armii. Stąd odrzucenie ultimatum przez dowództwo zostało przyjęte przez żołnierzy ze zro zumieniem i poparciem. Odbiło się to na późniejszych losach jeńców w podwójnym znaczeniu: większość szła do niewoli z piętnem śmierci i tyfusową wszawicą. W obozach jenieckich w Bekietowce, Krasnoarmiejsku i Frołowie wybuchały więc gwałtowne epidemie tyfusu plamistego. W samej Bekietowce wkrótce zmarło na tyfus około 40 000 jeńców ! Dowództwo radzieckie nie uznało za stosowne podjąć zawczasu środki zapo biegawcze w zakresie wyżywienia i pomocy lekarskiej. Trudno dziś ocenić, co miało na to większy wpływ: wiadomości o nieludzkim traktowaniu przez Niemców radzieckich jeńców, odrzucenie propozycji kapitulacji, czy wreszcie trudności organizacyjne i materiałowe; należy bowiem pamiętać, że była to nieoczekiwanie wielka masa jeńców, wymagających opieki lekarskiej i dobrego wyżywienia, którego w tym czasie w ZSRR po prostu brakowało. W efekcie z 91 tys. jeńców stalingradzkich do Niemiec wróciło około 6 tys. Feldmarszałek Paulus, wbrew nadziejom Hitlera, nie popełnił samobójstwa i pod dał się bez walki. Tak samo postąpiła większość jego generałów. Stenogram narady u Hitlera z l lutego, poświęconej m.in. tej sprawie, zawiera znamienne wypowiedzi, np.: "Oni poddali się zgodnie ze wszystkimi zasadami. A przecież można było postąpić inaczej - zewrzeć się, utworzyć obronę okrężną, zostawiając dla siebie ostatni nabój ... . " Na wyrażoną przez Zeitzlera nadzieję, że "może Paulus leży tam ciężko ranny , "
Hitler odpowiada: "Nie... Oni zostaną teraz przewiezieni do Moskwy, staną przed GPU i zmuszeni do wydania rozkazu, by północna część kotła również się poddała. Schmidt wszystko podpisze. Kto nie posiada męstwa, by wstąpić na drogę, na którą koniec końców wstępuje każdy człowiek, ten nie ma także siły, by się temu przeciwstawić. Dostaje się on w duchowy trans. U nas zbytnio rozwijał się intelekt, " a za mało twardość charakteru . 4 H . D o e r r. Der Feldzung nach Stalingrad.
s.
1 19. 39 1
Gdy zaś Zeitzler powiedział, że jest to niewytłumaczalne, Hitler przerwał mu: - Niech pan nic nie mówi. Miałem pismo ... Below otrzymał pismo. Mogę je panu pokazać. Pisze on w nim: "Co się tyczy ludzi, to doszedłem do takiego wniosku ... " - i dalej wskazuje: -
Paulus - pod znakiem zapytania; Seydlitz " - upadł na duchu; Schmidt - upadł na duchu !" Na to Zeitzler: - O Seydlitzu j a także słyszałem negatywy. Hitler: - I niżej : Hube - człowiek. Oczywiście (można powiedzieć, co by było) " lepiej, jeśli Hube by tam pozostał, a inni wyszli z okrążenia" 5. Tego rodzaju dywagacje, opinie i żale snuli ci dwaj winowajcy stalingradzkiej tragedii niemal przez godzinę (od 12. 1 7 do 13.02), choć ani Zeitzler, ani Hitler w podobnej sytuacji nie wyszli do nieprzyjaciół z bronią w ręku, pozostawiając ostatni nabój dla siebie. Hitler popełnił samobójstwo w beznadziejnej już sytuacji, lecz ani myślał wyjrzeć z podziemnego schronu na powierzchnię, gdzie na jego rozkaz ginęli żołnierze i cywile. Paulus zaś powoli, z wewnętrznymi oporami wkraczał w niewoli na drogę przeciwników wojny. Drogę tę opisał w zwięzłych wspomnieniach. Do ruchu Wolne Niemcy" przystąpił dopiero w sierpniu 1 944 roku, m.in. pod wpływem " wiadomości o zamachu na Hitlera, dokonanym 20 lipca 1 944 roku. Na procesie w Norymberdze wystąpił w charakterze świadka, aby - jak napisał: ,,( ...) przed Międzynarodowym Trybunałem przemówił Niemiec, dający świadectwo bezpraw nemu rozpętaniu wojny zaborczej, związanym z nią nie1udzkim zbrodniom (jak zagłada całych narodów, rabunek ludności zamieszkałej na własnych terenach, zorganizowanie obozów koncentracyjnych i masowa eksterminacja zamkniętych tam ludzi) i straszliwym skutkom wojny. Zrozumienie tych spraw leży w interesie narodu niemieckiego, który musi bezwzględnie pozbyć się nosicieli swej zgubnej przeszłości w celu rehabilitacji i możliwości pokojowego współistnienia z innymi narodami" 6. Klęska stalingradzka unaoczniła Niemcom, że nakreślane przez Hitlera cele wojny przerosły możliwości hitlerowskiej koalicji. Utracona inicjatywa strategiczna nie została już przez Wehrmacht odzyskana, gdyż do przechylenia szali bitew na swoją stronę brakowało mu coraz więcej dywizji, czołgów i samolotów. Nie dawał spodzie wanych wyników, zadziwiający ze względu na niszczące naloty alianckich bombow ców, wzrost liczbowy, a także jakościowy produkcji zbrojeniowej. Nie pomagały też totalne mobilizacje ani wymiany dowódców i sztabowców grup armii, armii i korpu sów. A jednak konsekwentne przedłużanie niemieckiego oporu musi wzbudzać podziw i uznanie, gdyż nie daje się ono wytłumaczyć jedynie totalitarnym przymusem. Spróbujmy z kolei zastanowić się, czym zaowocowało zwycięstwo stalingradz kie w ZSRR? Przełamało ono z pewnością kompleks niższości u radzieckich s Sowierszenno siekrietno, op. cit. , s. 456-465.
6 Z osobistego archiwum feldmarsz. Paulusa, (w:) Stalingrad - nieubłagana... , op. cit., s. 303-3 1 1 . 392
żołnierzy, choć do końca wojny cenili oni nieustępliwość i bitność żołnierzy niemieckich i liczyli się z nieobliczalnością ich przeciwdziałań. Po Stalingradzie Armia Czerwona wyrosła na naj potężniejszą armię lądową w świecie, mimo że nie wyzbyła się do końca wojny wielu swych słabości, płacąc za nią obfitą daninę krwi. Amerykański historyk wojskowości John Erickson w swej książce The Road " to Berlin" napisał: Politycznie Stalingrad był zwycięstwem o długofalowym znaczeniu, jak wolno " płonący lont, który utorował sobie drogę przez późniejszą historię wojny, zarówno na Froncie Wschodnim, jak w znaczeniu ogólnym. Podczas gdy bitwa pod Połtawą w 1 709 roku przekształciła Rosję w potęgę europejską, to Stalingrad postawił Związek Radziecki na drodze do stania się światową potęgą" 7.
Stalingradzkie zwycięstwo przywróciło pewność siebie Stalinowi, co wykorzys tał zwłaszcza w stosunkach międzynarodowych. Zadziwiło go zarazem nabranie pewności siebie przez generałów i oficerów Armii Czerwonej na różnych stanowis kach. Przestali się oni bać śmierci, obcując z nią na co dzień. Nie przyniosły efektów represje ze strony kontrwywiadu i NKWD, areszty i skazania przez sądy polowe na odkupienie win" w karnych pododdziałach. Dopiero czystki dokonywane " po wojnie pozwoliły przywrócić w środowisku wojskowym pojęcie strachu, które było dominującym elementem wierności i oddania sprawie po represjach zapocząt kowanych w wojsku w pamiętnym 1 937 roku. Zainicjowały je przesłuchania i zsyłki byłych jeńców wojennych. Według infonnacji marszałka Żukowa, prze dłożonej w 1957 roku na plenarnym posiedzeniu KC KPZR, 1 26 000 oficerów, którzy przebywali w niemieckiej niewoli, zostało zdegradowanych i osadzonych w łagrach. Pewności siebie natomiast Stalingrad nie zasiał wśród ludności cywilnej . Tylko przez krótki czas chłopi wspierający partyzantkę żywili nadzieję na polepszenie swego losu w kołchozowym życiu. Narodowości ZSRR, przejawiające skłonność do kolaboracji z niemieckim okupantem, doświadczyły ciężaru odwetu. Bezpar donowo zwłaszcza potraktowane zostały muzułmańskie narodowości północnego Kaukazu.. Zdecydowano się deportować ich, podobnie jak Niemców nadwołżań skich, a akcję deportacyjną przeprowadzono w warunkach zimowych. Oto treść kilku meldunków na ten temat: Operacja wysiedlania Czeczeńców i Inguszów przebiega bez przeszkód. " 25 lutego 1 944 roku załadowano 342 647 osób, 29 lutego 478 479 osób, z czego -
9 1 250 Inguszów i 387 229 Czeczeńców. Operacja przebiegała sprawnie, bez przypadków oporu i innych incydentów. Odnotowano tylko pojedyncze próby ucieczki" . 1 1 marca Beria zameldował Stalinowi: ,,załadowano do pociągów i wywieziono do nowych miejsc osiedlenia w Kazachskiej i Kirgiskiej SSR 37 1 03 B ałkarów. Operacja przebiegała bez incydentów" . 7
Cyt.
za
L. G a r d n e r. Strefy wpływów.
s.
1 83. 393
Wywieziono też Kałmuków do wschodnich rejonów ZSRR (Ałtaj , Kraj Kras nojarski, obwody Armeński, Nowosybirski i Omski). Wywózkę z Krymu rozpoczęto w kwietniu 1 944 roku, gdy trwały jeszcze walki w rejonie Sewastopola. Po ich zakończeniu Beńa zameldował: "Do towarzysza Stalina. Na nasz rozkaz w okresie od kwietnia do lipca prze prowadzono akcję oczyszczenia Krymu z elementów antyradzieckich, a także wysiedlono do wschodnich rejonów ZSRR Tatarów krymskich, Bułgarów, Greków, Ormian i obywateli innych państw. Ogólnie wysiedlono 225 000 osób. W operacji wzięło udział 23 000 żołnierzy i oficerów NKWD" 8 . Represje tego rodzaju, choć na mniejszą skalę, stosowano też w zachodniej Ukrainie i w innych przyłączonych w czasie wojny republikach radzieckich. Akcję " "oczyszczania z tzw. elementów antyradzieckich stosowano w czasie wojny a nawet po jej zakończeniu na terenie wyzwolonych państw środkowoeuropejskich, w tym Polski. Wspomniany historyk J. Eńckson napisał, że "Stalin nie zdołał w pełni wyko rzystać zwycięstwa pod Stalingradem. Przystąpił do zmasowanego natarcia na całym rosyjskim froncie, ale nie wytyczył wyraźnych, strategicznych celów, trwo niąc siłę uderzeniową Armii Czerwonej" 9. Za sprawą tej nieudanej ofensywy stało się dla aliantów zachodnich jasne, że wojska radzieckie nie runą całą siłą na Zachód przed 1 944 rokiem, kiedy i alianci planowali inwazję przez kanał La Manche. Dawało to im czas na dokonanie odpowiednich zabezpieczeń przed niekorzystnymi procesami towarzyszącymi wy zwalaniu krajów Europy Wschodniej przez Armię Czerwoną. Stalingrad dowiódł, że Anglo-amerykanie nie muszą już zabezpieczać się na ewentualność pokonania Związku Radzieckiego przez Niemcy. Tym większą zagad kę stanowiły radziecko-niemieckie konsultacje w sprawie zawarcia odrębnego pokoju, przeprowadzone wiosną i latem 1 943 roku w Sztokholmie przez urzędników średniej rangi, zwłaszcza że nie podzielono się zdobytą wiedzą z Anglosasami. Na radzieckie zaangażowanie się w te rozmowy mogło wpłynąć odbicie przez Man steina Charkowa w marcu 1 943 roku. Uzmysłowiło ono Stalinowi, że o totalnej klęsce Wehrmachtu na Froncie Wschodnim nie może być jeszcze mowy. Roosevelt i Churchill mieli podstawy do obaw o to, że "Stalin może szykować sobie argumenty - alianci nie otwierają drugiego frontu itp. - żeby zawrzeć osobny pokój z Niem cami" 10. Obawy te skłoniły Roosevelta do zorganizowania konferencji Wielkiej Trójki
i zacieśnienia współpracy z ZSRR. Dla tej sprawy wyraził zgodę na radzieckie
żądania w sprawie państw bałtyckich, wobec Finlandii i w kwestii linii Curzona jako przyszłej wschodniej granicy Polski. Taka postawa wynikała z przeświadczenia, że bez Związku Radzieckiego Anglosasi nie mają na razie szans na wygranie tej 8 E. R a d z i ń s k i, op. cit., s. 53 1-534. 9 Cyt. za W. K i m b a I I, Roosevelt-Churchill. 10 Ibidem, s. 22l .
394
s.
207.
wojny. Na konferencji Roosevelta z Churchillem w Quebecku w sierpniu 1943 roku Harry Hopkins przedstawił memorandum, w którym stwierdzono: "Gdziekolwiek na kontynencie alianci otworzą drugi front, będzie to zdecydo wanie drugi front w stosunku do tego w Rosji, który w dalszym ciągu dźwigać będzie główny ciężar. Bez udziału Rosj i w wojnie państwa Osi nie mogą być " 11. pokonane w Europie, a pozycja Stanów Zjednoczonych staje się zagrożona W tej sytuacji wszystkie problemy polityczne, dotyczące Europy Wschodniej musiały zostać podporządkowane sprawie wygrania wojny z zasadniczym udziałem Związku Radzieckiego. Tego kanonu nie mogły naruszyć żadne względy, nawet takie jak katyńskie groby polskich oficerów, wykryte przez Niemców wiosną 1943 roku. Nieprzekonywające tłumaczenie radzieckie wzięto za dobrą monetę, na bezprawie przymykano oczy. Dzięki temu w Teheranie i Jałcie ułożono nowy ład europejski, który przetrwał prawie pół wieku.
II L. G a r d n e r, op. cit.•
s.
1 91-192.
WYKAZ NIEMIECKICH I RUMUŃSKICH GENERAŁÓW, KTÓRZY DOSTALI SIĘ DO RADZIECKIEJ NIEWOLI W STALINGRADZIE: l . dowódca 6 armii feldmarsz. Friedrich von Paulus
2. szef sztabu 6 armii gen. lejtn. Arthur Schmidt 3. dowódca IV KA gen. ltn. Max Pfeffer 4. dowódca VIII KA gen. piech. Karl Strecker 5. dowódca XI KA gen. art. Walter Heitz
6. dowódca LI KA gen. art. Friedrich von Seydlitz 7. dowódca XIV KPanc. gen. ltn. Helmuth Schlomer 8. dowódca 100 OP gen. ltn. Werner Sanne 9. dowódca 44 DP gen. ltn. Heinrich Deboi 10. dowódca 7 1 DP gen. mjr Fritz Roske 1 1 . dowódca 76 DP gen. ltn. Karl von Rodenburg
1 2. dowódca 1 1 3 DP gen. ltn. Ferdemund von Six Amim 13.
dowódca 295 D P gen. mjr dr Otto Korfes
14. dowódca 297 DP gen. mjr Moritz von Drebber 15. dowódca 376 DP gen. ltn. Edler von DanieIs 1 6. dowódca 389 DP gen. mjr Erich Magnus 17. dowódca 29 DZmot. gen. ltn. Hans Georg Leyser 1 8. dowódca 1 4 DPanc. gen mjr Martin Lattmann 1 9. dowódca 24 OPanc. gen. ltn. Arno von Lenski 20. dowódca art. IV KA gen. mjr Wolf 2 1 . dowódca art. LI KA gen. mjr Ulrich 22. szef służby sanit. 6 armii gen. ltn. Otto Renoldi 23. dowódca 20 OP (rum.) gen. bryg. Dimitrianu 24. dowódca 1 DKaw. (rum.) gen. bryg. (awans) Bratescu Ewakuowani z ,,kotła":
1 . dowódca 60 OZmot. gen. mjr Otto Kohlermann 2. dowódca 79 DP gen. ltn. Richard von Schwerin 3. dowódca 94 DP gen. ltn. Lina Pfeiffer 4. dowódca 305 DP gen. mjr Bernhard Steinmetz 5. dowódca 384 DP gen. ltn. Eccard von Gablen 6. dowódca 9 DArt.Plot. gen. mjr Wolfgang von Pickert Polegli:
1 . dowódca 1 6 DPanc. gen. ltn. Gtinther Angern 2. dowódca 3 7 1 DP gen. ltn. Richard Stempel
Wybrana bibliografia Adam W., Trudna decyzja, Warszawa 1968. Beevor A., Stalingrad, Warszawa 2000. Bierieżkow W., W misji dyplomatycznej u Hitlera, Warszawa 1967. Bartoszewski H., Polityka Związku Radzieckiego wobec państw Europy Środkowo-Wschod� niej w latach 1 944- 1 948, Warszawa 1999. Batow P., W marszu i boju, Warszawa 1978. Biriuzow S. S., Kogda griemieli puszki, Moskwa 1 96 1 . Bitwa o Stalingrad. Zestaw: A . B . Brodski (i in.), Wołgograd 1 973. But1er J.R.M. i Gwyer J.M.A., Grand strategy june 1 94 1-august 1 942, London 1 964 (tłum. ros. Bolszaja stratiegia, Moskwa 1967). Carell P., Operacja Barbarossa, Warszawa 2000. Chruszczow N., Wspomnienia, Warszawa 1 989. Churchill W. S., Druga wojna światowa, Gdańsk 1 995. Creig W., Enemy at the gates: the battle for Stalingrad. London 1 975. Czujkow 1., Bitwa stulecia, Warszawa 1 977. Czujkow 1., 1 80 dniej w ognie srażenij . Iz zapisok komandarma 62-j , Moskwa 1 962. Czujkow 1., Początek drogi, Warszawa 1 962 Dibolt H., Arzt in Stalingrad, Salzburg 1 954. Doerr H., von, Der Feldzug nach Stalingrad, Darmstadt 1955 (tłum. ros. Pochod na Stalingrad, Moskwa 1957). Duszkin A., Połki szli na zapad w; Na ziemlie w .niebiesach i na morie, Moskwa 1 982. Druga woj na światowa, Warszawa 1987. Eden A. Pamiętniki, t. 2, Warszawa 1 972. The fatal decisions, London 1 956 (przekład ros. Rokowyje rieszenija, Moskwa 1 958). Filipow N., Siewiero-zapadnieje StaIingrada. Zapiski armiejskogo riedaktora, Moskwa 1 952. Grdner L. E., Strefy wpływów wielkich mocarstw i podział Europy. Od Monachium do Jałty, Warszawa 1 999.GerIach H., Zagłada, Warszawa 1 960. Greiner H., Za kulisami OKW, Warszawa 1 959. Gif siekrietnosti sniat. Potteri woorużonnych sił SSSR w wojnach, bojewych dietstwiach i wojennych konfliktach, Moskwa 1993.Halder F., Dziennik wojenny, t. 3, 1 974. Haupt W., Schreibert H., Die grosse offensiwe 1 942. Ziel Stalingrad, Dorheim 1 972.
I., Trzecia Rzesza w świetle. Norymbergi, Warszawa 1 979. I., Trzecia Rzesza w świetle Norymbergi, Warszawa 1979. Hstoria wielkiej wojny narodowej Związku Radzieckiego 1 941-1945, t. 1-6, Warszawa Heydecker J., Leeb
Heydecker I., Leeb
1 964-1967, (t. 2 i 3). Hoth H, Panzer operationen, Heidelberg 1 956 (tłum. ros. Tankowyje opieraciji, Moskwa 1961). Howard M., Grand strategy august 1 942-september 1943, (vol 4) London 1 972.
397
Hubatsch W. (oprac.), Hitlers Weisungen fUr die Kriegthrung 1939-1945. Dokumente des
Oberkommandos der Wehrmacht, Frankfurt aIM 1962. Iwanowski W., Operacja stalingradzka, cz. 1 i 2, Wojskowy Przegląd Historyczny (WPH) .
nr 3/196 1 i nr 4/1963. Israelian W. L., Dipłomaticzeskaja istorij a wielikoj otieczestwiennoj wojny 1 941-1945, Moskwa 1959. Jakowliew N. N., Dziewietnadcatoje nojabria 1 942 g., Moskwa 1 979. Jeremienko A. J., Na marginesie prac Guderiana, TippeIskirscha, Mansteina
innych,
Warszawa 1 959. Jeremienko A. l , Bitwa na Wołgą. Notatki dowódcy frontu, Warszawa 1 963. Judin W. N., Ja nikogda nie umru, Wołgograd 1980. Jukes G., Hitler's Stalingrad decisions, Berkeley, Califomia 1 985. Kaczmarek K., Stalingrad 1 942- 1943, Warszawa 1 985. Kardaszow W., Rokossowski, Moskwa 1 972. Kehring H., Stalingrad. Analyse and dokumentation einer Schlacht, Von Stuttgard 1 974. Kerr W., Das Geheimnis Stalingrad. HintergrUde einer Entscheidunge Schlacht, DUsseldorf 1977.
K istorii stalingradskoj bitwy (publikacja dokumentów), Istoriczeskij archiw 1 958. Kazakow M. 1., Nad kartoj byłych srażenij, Moskwa 1 97 1 . KimbalI W . F., Rossevelt, Churchill i I I wojna światowa, Warszawa 1999. Kowalski W. F., Wielka koalicja, I, II, III, Warszawa 1 972- 1 977. Kozlow N., Miasto pod ogniem, Warszawa 197 1 . Kriegstagenbuch des Oberkommando der Wehrmacht 1 940-1 945 (oprac. P . E . Schramm t. l-4), Frankfurt
aIM
.
1 96 1 - 1 969.
Leluszenko D., Pancernym szlakiem. Wspomnienia dowódcy armii, Warszawa 1 983. Lenski A., Stalingrad - koniec i probużdienij e. Wojenno-Istoriczeskij Żurnał (WIŻ) nr 2/1 960. Lenz F., Stalingrad - der verlorene Sieg, Heidelberg 1956. Ludnikow I. L , Doroga dlinoju w żizn, Moskwa 1 969. Manstein E. von, Stracone zwycięstwa. Wspomnienia 1 939-1 944, Warszawa 200 1 . Mellenthin F . W . von, Tankowyje srażenija 1939-1945, Moskwa 1957. Mienszykow M. P., Stalingradskaja bitwa, Stalingrad 1953. Moczulski L., Krach "Siwej czapli", Warszawa 1 964. Morozow W. P., Istoriczeskij podwig Stalingrada, Moskwa 1 962. Moskalenko K., Przed przełomem, Warszawa 1 973. Paulus F., Ich stehe hier auf Befehl. Frankfurt aIM. 1 960. Paulus F., Iz licznogo archiwa fieldmarszała Paulusa (w:) WIŻ 2-3/1960. Pliviert, Stalingrad, Warszawa 1 96 1 . Podewils C., Don und Wolga, MUnchen 1 953. Podkowiński M., W kręgu Hitlera. Warszawa 1 978. Piekalkiewicz l, Stalingrad - anatomia bitwy, Warszawa 1995. Podgórski Cz., Krach żelaznego trójkąta, Warszawa 1980. Podgórski Cz., Stalingrad, Warszawa 1984. Rokossowski K., Żołnierski obowiązek, Warszawa 1973. RUhle O., Genesung in Jelabuga. Autobiographischer Bericht (przekład ros. Iscelenije w Jełabugie, Moskwa 1969).
398
.. . :,; .
Samsonow A . M., Bitwa stalingradzka, Warszawa 1 962. Scheibert H., Nach Stalingrad - 48 kilometer! Der Entsatzvorstoss der 6-Panzerdivision.Dezember 1 942, Heidelberg 1 956. Schroter H., Stalingrad ... "bis zur letzen Patrone", Osnabrilck 1 960. Semiriaga M. 1., Echo stalingradskoj bitwy, Wołgograd 1969. Simonow K. M., Dni i noce, Warszawa 1 959. Simonow K. M., Różne dni wojny, t. 2, Warszawa 1 98 ! . Solarz L , Stalingrad 1 942- 1 943, Warszawa-Kraków 1 996. Stalin J., O wielkiej wojnie narodowej Związku Radzieckiego, Warszawa (bez daty). Stalingrad. Nieubłagana logika historii, Warszawa 1980. Stalingrad: sobytije, wozdiejstwije, simwoł (pod. red., J. Ferstera), Moskwa 1 994. Steidle L., Rozstrzygniecie nad Wołgą, Warszawa 1972. Tiełpuchowskij B. S., Wielikaja pobieda sowietskoj armii pod Stalingradem, Moskwa 1 953. Tippelskirch K., Geschichte des Zweiten Weltkrieges, Bonn 195 1 (przekład ros. Istorija wtoroj morowoj wojny, Moskwa 1956). W dni wielikogo srażenija. Sbornik dokumientow i matierijałow o stalingradskoj bitwie, Stalingrad 1958. Warlimont W.. Im Hauptquartir der Deutschen Wehrmacht 1 939-1 945, Frankfurt aJM. 1962. Wasilewski A. M., Dzieło całego życia, Warszawa 1 976. Weinert Z., Memento Stalingrad. Ein Front-Notizbuch, Berlin 1 95 1 . Werth A . Russia at War 1 94 1- 1 945, London 1 964 (przekład ros. Rossija w wojnie 1 94 1 - 1 945, Moskwa 1 967).
Werth A. The Year of Stalingrad, London 1 946. Wieder J., Krach nad Wołgą, Warszawa 1 968. Wielkie zwycięstwo ' nad Wołgą pod redakcją marszałka Związku Radzieckiego K. Rokossowskiego, Warszawa 1967.
Wołkogonow D., Stalin: Tiumf and Tragedy, London 1 99 1 . Woronow N . N., Opieracyja Kolco", WIŻ nr 5/1962. " Woronow N. N., Artyleryjskim szlakiem, Warszawa 1 966. Zarubina A. D., Żenszcziny na zaszczitie Stalingrada, Stalingrad 1958. Żukow G., Wspomnienia i refleksje, Warszawa 1 970.
Twórca planu " Barbarossa" gen. Paulus w "Wilczym Szańcu" z H itlerem, feldmarszałkami : Keitlem i Brauchitschem oraz gen. Halderem
Operacja " Blau" rozpoczęta. Żołnierze 6 armii w natarciu na Nowy Oskoł
W natarc i u na Woroneż
Marsz
w pal ącym
słońcu przez DOIlski Step
Dowódca 6 arm i i gen. Paul us w rozmowie z dowódcą 76 DP gen. Rodenburgiem na polowym S D
w w i e l k i m luku Donu. Na lewo p p l k E lc h l epp - l -a ( o ficer operacyj ny) w sztabie 6 arm i i
1 6 DPanc. gen.
v.
Wi etershe i m a w marszu
Czołówki 6 annii osi<\.:,onęły 26 lipca Don pod Kamieńskiem
Radzieckie rusznice ppanc. w Dońskim Stepie
Gen. Paulus rozmawia z dowódcą VI I I KA gen. Heitzem w czasie wizyty szefa adiutantury H itlera gen. Rudolfa Schmundta (w środku) 29 l ipca 1 942 roku
Dowódca nowego Fron tu Południowo-Wschod n iego gen. Jeremienko zapoznaj e się z sytuacją z członkiem Rady Wojen nej Chruszczowem (z le wej) i sekretarzem stalin gradzkiego komitetu rejo nowego partii Czuj ano wem (w środku)
24 OPane. w marszu do Wołgi
Do Stalingradu tylko 68 km. Żołnierzom 94 OP końcowy cel wydaje się już bliski
Szpica 4 APanc. ostrzelana 1 9 sierpnia pod Abganierowem
Ludność cywilna szuka ukrycia w jednym z naddońskich jarów
Salwa sześciolufowych moździerzy
Stalingrad w połowie sierpnia. Transport rannych żołnierzy przez Wołgę statkiem "Grażdanka"
Budowa mostu na Donie przez Xl KA
Przeprawa 1 6 OPane. przez Don
Atakują "Stukasy"
23 sierpnia gen. Richthofen lornetuje sta nowiska radzieckiej artylerii plot. z wozu dowodzenia dowódcy 1 6 OPanc. gen. Hu bego
Dowódca 4 APanc. gen. Hoth na wysuniętym punkcie obserwacyjnym
23 sierpnia. W kozackiej stanicy między Donem a Wołgą
Po nalocie " Stukasów" płoną zbiorniki paliw płynnych stalin gradzkiej rafinerii
Działo przeciwlotnicze mł. lejtn. Lewczenki, które pierwsze od parło atak niemieckich czołgów na Stalingrad
4 września. Szpica XLVlIl KPanc. (4 APanc.) w Woroponowie
Dowództwo 62 armii: od lewej szef sztabu gen. Kryłow, dowódca gen. Czujkow i członek Rady Wojskowej gen. Gurow
Rumuńscy piechurzy stanowili przeważający trzon "siły żywej " 4APanc. Rumuński lkm ZB-30 na stanowisku ogniowym
M ieszkańcy Stalingradu oczekują na przystani wołżańskiej na ewakuację
W walkach na przedpolu miasta zabitych niemieckich żołnierzy grzebano na specjaLnie wydzielo nych cmentarzach
Radzieccy piechurzy kontratakami odrzucają wdzierających się do miasta Niemców
Mieszkanki m iasta opatrują rannego żołnierza
By zagęścić szeregi 6 annii w łuku Donu obok Rumu nów wchodzą Włosi. Na zdjęciu włoscy bersalierzy w polu kukurydzy
Podstawą Ikm-u były czasem plecy kolegi
Rannym żołnierzom radzieckim dużą po moc niosły sanitariuszki
�
Na przełom ie wrze ś n i a i paździ ern ika walki przeniosły się na północne dzielnice fabryczne Stalingra du. Na zdjęciu żołnierze radzieccy bronią fabryki "Krasnyj Oktiabr"
W przewidywaniu konieczności spędze nia w Stali ngradzie zimy dowództwo Wehrmachtu zaleciło budowę schronów
Niemieccy żołnierze chętnie używali zdobycznych pistoletów maszynowych typu PPSz (pistolet maszynowy Szpagina)
Radziecki snajper - syberyjski myśliwy
Piechurzy niemieckiej 389 OP w fabryce " Barrikady"
Niemiecki strzelec wyborowy
Walki w halach fabrycznych przybrały szczególnie zacięty charakter
Grupa szturmowa radz i e c k i ej 1 3 8 DP płk. Ludnikowa
Holownik "Kołyma" z barką przebija się przez krę na Wołdze z dostawą amunicji
Radziecka armata przec i wpancerna 76 m m ZI S-3 została przez stronę niem iecką wysoko oceniona
W l istach do rodzin w Niemczech coraz mniej optymizmu
W laskach za Donem koncentrują się wojska radzieckie do kontrofensywy. Na zdjęciu pododdział kawalerii
Jeden z rejonów zgrupowania radzieckich jednostek pancernych
Przygotowanie artyleryjskie operacji "Uran" rozpoczęła ciężka artyleria tzw. " Iwanjusze"
Po przełamaniu frontu 3 armii rumuńskiej, wojska radzieckie przeszły do pościgu. Cel - Kałacz nad Donem
Rozproszone w Dońskim Stepie oddziały niemieckie
Rumuńscy jeńcy
Decyzja zapadła: 6 annia na utrzymać "twierdzę Stalingrad". Zaopatrzenie zadaniem Luftwaffe. Trans portowiec oczekuje na załadunek skrzyń i pojemników
Sprzet i amunicja porzucone przez 6 annię na drodze odwrotu
Most powietrzny do okrążonej 6 annii natra fia na ogień zaporowy radzieckiej artyleri i przeciwlotniczej
Zestrzelony niemiecki transportowiec lu-52
Gdy były jeszcze w stalingradzkim "kotle" konie
Operacja deblokady zakodowana jako "Burza zimowa" - rozpoczęta. Czołgi 6 OPanc. gen. Erharda Rausa nad Aksajem
Przyczółek na Myszkowej w Wasi ljewce finalnym punktem "Burzy zimowej " W sztabie Frontu Ooń skiego przed operacją " "Pierścień od lewej: do wódca lotnictwa A.Cz. gen. Nowikow, dowódca Frontu Oońskiego gen. Rokossowski, przedsta wiciel Kwatery Głównej - marszałek artylerii Woronow, członek Rady Wojskowej frontu gen. Tielegin, szef sztabu frontu gen. Malinin i do wódca artylerii frontu gen. Kazakow
Ostatnie konie w stalin gradzkim "kotle" kamlio no słomianymi ociepla czami na buty
Gen. Rokossowski na punkcie obserwacyjnym 64 annii oczekuje na rozpoczęcie operacj i " Pier ścień"
Przygotowanie artyleryjskie rozpoczynają wyrzutnie ciężkiej artylerii rakietowej
Stalingradzkie pobojowisko
Droga na Pitomnik
Komisja 64 armi i w niemieckim obozie dla jeńców radzieckich w Woroponowie
Centralny Dom Towarowy - ostatnie SD gen. Paulusa
Stalingradzki , kocioł" przepołowiony. Spotkanie żołnierzy 2 1 i 62 annii radzieckich dla " Krasnyj Oktiabr"
w
rejonie osie
Przemówienie marszałka GCiringa 30 stycznia
Plac Poległych Bojowników 3 1 stycznia 1 943 r.
Przesłuchanie feldmarszałka Paulusa w sztabie Frontu Dońskiego. Od lewej : gen Rokossowski, mar szałek Woronow, tłumacz i feldmarszałek Paulus
To co zostało z miasta nad Wołgą po sześciu miesiącach zaciętych walk
Niem ieccy i rumuńscy generałowie idą do niewoli
Stalingradzkie pobojowisko
Kolumny niemieckich jeńców na tle elewatora zbożowego
Generałowie 6 annii w radzieckiej niewoli
Na przedpolach Staligradu
Kolumna jeńców 6 anni i podąża do obozów jenieckich