Karl R. Popper •
,
WSZECHSWIAT OTWARTY ARGUMENT ·NA RZECZ INDETERMINIZMU ,
, Przekład Adam Chmielewski ,
WYDAWNICTWO...
31 downloads
630 Views
45MB Size
Report
This content was uploaded by our users and we assume good faith they have the permission to share this book. If you own the copyright to this book and it is wrongfully on our website, we offer a simple DMCA procedure to remove your content from our site. Start by pressing the button below!
Report copyright / DMCA form
Karl R. Popper •
,
WSZECHSWIAT OTWARTY ARGUMENT ·NA RZECZ INDETERMINIZMU ,
, Przekład Adam Chmielewski ,
WYDAWNICTWO ZNAK KRAKÓW 1996 •
NOTA OD
TŁUMACZA
•
Książka Wszechświat
otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu jest już drugim dziełem Poppera, które ukazuje się w języku polskim po śmierci Sir Karla we . wrz.eśniu 1994 roku. Jest to część druga znanego trzytomowego Postscriptum do "Logiki odkrycia naukowego", którego długo oczekiwana publikacja w języku angielskim była wielokrotnie odkładana ze względu na różnorodne problemy edytorskie. Pewne wyobrażenie o tych problemach i ich skali dają przedmowy Autora i Redaktora wydania angielskiego oraz dołączone przez nich • przypisy. Praca translatorska nad tym tomem zmuszała niekiedy tłumacza do dołączania własnych przypisów. Starałem się, aby było ich najmniej. Jeżeli jednak występują, są oznaczone gwiazdką *, natomiast sam tekst przypisów pochodzących ode mnie, oraz sporadyczne wtrącenia, zarówno w przypisach, jak i w tekście głównym, zostały ujęte w nawiasy klamrowe {}; zastosowanie tego rodzaju nawiasów okazało się konieczne, ponieważ zwyczajowo stosowane w takich wypadkach nawiasy kwadratowe zostały już użyte w oryginale angielskim dla oznaczenia dopisków samego Poppera oraz uwag edytorskich dodawanych przez Williama Bartleya, redaktora wydania angielskiego. W przypisach wyjaśniam również wszystkie poważniejsze problemy i decyzje translatorskie. Wrocław-Łaszczów,
,
29 lutego 1996
Adam Chmielewski
•
PRZEDMOWA REDAKTORA WYDANIA ANGIELSKIEGO
Książka Wszechświat
otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu stanowi drugi tom długo oczekiwanego Postscriptum do" Logiki odkrycia naukowego" Sir Karla Poppera i zawiera najważniejszą część rozumowania przedstawionego w tych trzech tomach. Chociaż książka ta została napisana w połowie . lat pięćdziesiątych. nigdy dotąd nie była publikowana; zawiera jednakże najbardziej spójne i najważniejsze ze znanych mi omówienie problemów determinizmu i indeterminizmu . Postscriptum do "Logiki odkrycia naukowego" zostało napisane w głównej mierze w latach 1951-1956, to znaczy w okresie, gdy Logik der Forschung, pierwsza opublikowana przez Poppera książka (1934), była dopiero tłumaczona na j ęzyk angielski jako The Logic oj Sciemific Discovery {l959} ' . Różne tomy Postscriptum stanowiły pierwotnie część całe go szeregu uzupełnień do {angielskiego wydania} Logiki odkrycia naukowego, w których Popper zamierzał poprawić, poszerzyć i rozwinąć idee swej pierwszej książki . Niektóre z tych uzupełnień zostały faktycznie włączone do Logic oj Scientific Discovery, gdy ukazała się w 1959 roku . Jednak że pewna ich grupa zaczęła żyć własnym życiem i stopniowo . rozrastała się w jedno, ściśle zwarte dzieło, daleko wykraczające poza objętość oryginalnej Logik der Forschung. Postanowiono to nowe dzieło opublikować - pod tytułem Postscript: After Twenty Years " - jako ciąg dałszy lub tom • Wydanie polskie: Logika odkrycia lUluJwwego, przek ł. Urszula Nikl as, PWN, Warszawa 1977 . •• Tj. Postscriptum: Z perspektyw)' mill ionych dwudziestu lal.
10
Wszechświat
otwarty
uzupełniający
do The Logic ofthe Scientific Discovery. Dzieło to zostało posłane do składu i przygotowane do druku w latach 1956-57. Jednakże na kilka miesięcy przed spodziewaną publikacją prace nad tym przedsięwzięciem zostały zahamowane. W swojej intelektualnej autobiografii, Unended Quest, Sir Karl tak oto pisał o otrzymanej do wprowadzenia poprawek odbitce korektorskiej: "Czytanie korekty przeobraziło się w koszmar ... Potem musiałem udać się na operację obu oczu. Po tym zaś nie mogłem przez jakiś czas powrócić do czytania korekty i w rezultacie Postscriptum nie ukazało się do tej pory" . Okres ten pamiętam bardzo wyraźnie: udałem się do Wiednia, aby odwiedzić Poppera w tamtejszym szpitalu niebawem po operacji spowodowanej odklejeniem się w kilku miejscach spojówek w obu jego oczach. W miarę jak wracał do zdrowia, pracowaliśmy nad Postscriptum. Przed długi czas niewiele widział i bardzo się lękaliśmy , że grozi mu ślepota. , Gdy odzyskał wzrok, prace nad Postcriptum posunęły się znacznie: doszło kilka podrozdziałów i tysiące poprawek w korekcie. Jednakże napór innych prac stał się w między czasie tak wielki, że po 1962 roku nie dokonano niemal żadnych uzupełnień. Podczas kolejnej, bardzo owocnej dekady, po opublikowaniu Conjectures and Refuta/ions (1963), Popper dokończył i opublikował trzy kolejne książki: Objective Knowledge. Ali Evolu/ionary Approach (1972)", Un ended Quest (1974 i 1976) i (wraz z Sir Johnem Ecc\esem) The Self and lIS Brain (1977), jak również wiele artykułów. Były to lata i dzieła, w których rozwinął swoją słynną obecnie teorię obiektywnego umysłu (i Światów l, 2 i 3), a także przeniósł swą teorię na dziedzinę nauk biologicznych. W międzyczasie jednak Postscriptum, dzieło stanowiące kulminację wyników pracy Sir Karla w filozofii fizyki, nadal było nie opublikowane. Nie znaczy to jednak, że nie było czytane: większość najbliższych uczniów i kolegów Poppera studiowała je i kilku z nich przez parę lat dysponowało kopiami odbitek korektorskich. Jest źródłem wielkiej satys. Wydanie polskie: Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria Adam Chmielewski. PWN, Warszawa 1992.
eJli.rt~m(Jl(JRicvUl , prukł.
Przedmowa redaktora wydania angiel skiego
11
fakcji dla ludzi takich jak ja, że wreszcie książka ta została dokończona i udostępniona szerokiej publiczności. Jej tekst przygotowany do publikacji jest zasadniczo taki sam jak ten, który istniał w 1962 roku. Z wyjątkiem kilku :aznaczonych miejsc, nie wprowadzono żadnych większych poprawek. Panowało przekonanie, że jest to właściwe podejście do dzieła, które nabrało już, dzięki swemu wpływowi na uczniów i kolegów Poppera, znaczenia historycznego, bowiem od czasu jego napisania minęło dwadzieścia pięć lat i czterdzieści pięć od napisania Logik der Forschung. Jest rzeczą naturalną, że wiele spraw teraz można byłoby wyrazić inaczej. Ale całkowite przerobienie tej książki przez Autora odsunęłoby publikację na nieokreślenie długi czas. Praca redaktorska polegała między innymi na łączeniu różnych wersji pewnych części tekstu, które przez lata się nagromadziły, poprawianiu tekstu ostatecznego i uzupełnieniu go o bibliograficzne i inne przypisy zawierające objaśnienia dla czytelnika. Kilka nowych uzupełnień wprowadzonych przez samego Poppera zaznaczono wyraźnie w nawiasach i oznaczono gwiazdką: '. Moje przypisy redaktorskie i bibliograficzne są wzięte w nawiasy kwadratowe. Pod tym wzglę dem naśladowałem praktykę wprowadzoną przez Troelsa Eggersa Hansena, redaktora Popperowskiej książki Die beiden Grundprobleme der Erkenntnistheorie (napisanej w latach 1930-32 i opublikowanej w 1979 roku). Popper sprawdził pracę redakcyjną podczas serii spotkań, które w czasie minionych dwóch lat odbywaliśmy w różnych miejscach - w Heidelbergu, Guelph, Toronto, Waszyngtonie, Schloss Kronberg oraz w jego domu w Buckinghamshire. Popper napisał także nowe przedmowy do wszystkich trzech tomów i nowe posłowie do drugiego tomu. Za moją sugestią dokonano w publikacji tej książki jednej znaczącej zmiany. Opublikowanie tego dużego dzieła w jednym tomie dałoby w rezultacie wielką, ciężką i nieporęczną książkę, finansowo niedostępną dla wielu studentów filozofii. Części Postscriptum - w tym Wszechświat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu - mogą jednak zainteresować więk sze grono, zwracając uwagę nie tylko filozofów i studentów filozofii, ale i szerszej publiczności.
Wszechświat
12
otwarty
Części
te są także zasadniczo niezależne od siebie. Skłoniło mnie to, aby zasugerować publikację tego dzieła w trzech oddzielnych tomach o zbliżonych rozmiarach, stanowiących łącznie Postscriptum. Po pewnych wahaniach Sir Karl zgodził się z tą sugestią, a także zaaprobował tytuły , które zaproponowałem dla każdego z tych tomów. A zatem Postscriptum zostało opublikowane w następujący sposób: Realism and the Aim of Science (tom I)' The Open Universe: An Argument for /ndeterminism (tom
m·'
·
.
Quantum Theory and the Schism in Physics (tom III)'" Aczkowiek każdy z tych tomów Postscriptum można czytać oddzielnie, czytelnik winien pamiętać, że łącznie stanowią one powiązaną argumentację. Każdy tom atakuje ten czy inny aspekt subiektywistycznych lub idealistycznych teorii wiedzy; w każdym konstruowany jest jeden, lub więcej niż jeden, . składnik obiektywistycznej, realistycznej teorii wiedzy . A zatem w tomie noszącym teraz nazwę Realism and the Aim of Science Popper poddaje badaniu "indukcjonizm", który uważa za główne źródło subiektywizmu i ideałizmu; badanie odbywa się w czterech etapach i na każdym z nich Popper rozważa - odpowiednio - logiczną, metodologiczną, epistemologiczną i metafizyczną fazę problemu indukcji. Rozwija tam teorię falsyfikowalności i rejestruje jej skuteczność w oddzielaniu od siebie poglądów naukowych, nienaukowych i pseudonaukowych. Przedstawia swą teorię korroboracji jako sposób wyrażania racjonalnej preferencji danej teorii zamiast jakiejś innej, bez odwoływania się czy to do subiektywnych "pewności", czy do obiektywnych "uzasadnień" ·· .. rodem z konwencjonalnych koncepcji filozoficznych. W tym pierw• {Realizm j cel nt/uH} •• {Tj. tom niniejszy, Wszech.fwiat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu} {Teoria kwantów i schilf/Ul w fi'l.)'Ce} _•••• {Ang. juJtijication; od tego słowa został utwonony termin justyftkacj
n ień ,
nie tylko indukcyjnych. pisze D'dvid Miller, A Critiq~ oJ Goml Rea,run.f, w ; Joseph Agassi i lan C, Jarvie (eds.), Ratjonality. The Critic"l View , 1987.}
Przedmowa redaktora wydanin angielskiego
13
szym tomie Popper omawia także swe poglądy na wielkie historyczne postacie filozofii, takie jak Berkeley, Hume, Kant, Mach i Russe\1, które znacząco przyczyniły się do powstania tradycji subiektywistycznej, oraz formułuje szczegółowe od- . I'0wiedzi na zarzuty współczesnych krytyków - filozofów i uczonych. Obiektem swojego ataku Popper czyni także subiektywistyczną interpretację rachunku prawdopodobieńst wa, opierającą się na przekonaniu, że prawdopodobieństwo stanowi miarę subiektywnego stanu niedostatecznej wiedzy. W Logice odkrycia naukowego Popper zaproponował obiektywną interpretację rachunku prawdopodobieństwa, posługu jąc się w tym celu interpretacją częstościową. Obecnie poddał krytyce także i tę interpretację. Na jej miejsce szczegółowo fOlmułuje własną skłonnościową interpretację' - interpretację, która w ciągu minionych dwudziestu lat zyskała wielu zwolenników. Idee te i argumenty są wykorzystywane i rozwijane w pozostałych tomach Postscriptum. W tomie Wszechświat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu, Popper przedstawia krytykę "naukowej", jak i metafizycznej formy determinizmu i argumentuje, że fizyka klasyczna - tak samo jak fizyka kwantowa - nie zaklada ani nie implikuje determinizmu. Stwierdza jednak, że determinizm metafizyczny nadal odgrywa wielką rolę w pracy wielu współczesnych teoretyków fizyki kwantowej, w tym także przeciwników determinizmu. Powodów, dla których subiektywne interpretacje prawdopodobieństwa odgrywają w fizyce wielką rolę, Popper poszukuje w tych metafizycznych założeniach. Pomiędzy argumentami tomu pierwszego i drugiego zachodzi głęboki związek, zwlaszcza gdy idzie o problemy wolności, twórczości i racjonalności człowieka. W pierwszym tomie rozważania o uzasadnianiu i racjonalności stanowią argument za odrzuceniem subiektywistycznego i sceptycznego twierdzenia o granicach krytyki - a wraz z tym o granicach racjonalności. Gdyby taka granica istniała, wówczas poważne spory byłyby pozbawione sensu, a sama poważna argumentacja byłaby iluzoryczna. • {Na temat .tJrJonnoiciowej interpretacji prawdopodobielistwa, por.: Karl R. Popper, World oJ Propell,SiJie.f, Thoemmes, Londyn 1992; wydanie polskie: ~wjal sJclonnolci, przekł . Adam Chmielewski, Znak, Kraków 1996.}
•
14
Wszechświat
otwarty
Zawarte w drugim tomie omówienie determinizmu proponuje stwierdzenie, że nasza racjonalność jest ograniczona, gdy idzie o przewidywanie przyszłego rozwoju wiedzy ludzkiej. Gdyby taka granica nie istniała, wówczas poważne spory byłyby pozbawione sensu, a sama poważna argumentacja byłaby iluzoryczna, Popper argumentuje zatem, że ludzki rozum jest nieograniczony, gdy idzie o krytykę, lecz ograniczony, gdy idzie o władze przewidywania, i wykazuje, że zarówno brak ograniczeń, jak też istnienie tych ograniczeń we właściwych im miejscach to konieczny warunek istnienia ludzkiej racjonalności w ogóle. W tomie trzecim, Quantum Theory and the Schism in Physics, Popper omawia kolejno i odrzuca cały szereg argumentów i "paradoksów", które są szeroko wykorzystywane dla obrony poglądów idealistycznych. Domyślając się, że źródła problemów interpretacji mechaniki kwantowej można znaleźć w problemach interpretacji rachunku prawdopodobieństwa, Popper poszerza własną sklonnościową interpretację prawdopodobieństwa, a następnie przedstawia śmiałą krytykę niektórych wiodących interpretacji mechaniki kwantowej, starając się rozwiązać ich dobrze znane paradoksy i wyświęcić "Obserwatora" z fizyki kwantowej. Końcowe uwagi, zawarte w Metaphysical Epilogue, łączą wszystkie wątki całego Postscriptum w historyczne i programowe studium o roli metafizycznych programów badawczych lub interpretacji w historii fizyki. Redaktor pragnie podziękować władzom The Ameńcan Council of Learned Societies i Ameńcan Philośophical Society za ich szczodre wsparcie w pracy edytorskiej nad tymi tomami oraz Profesorom Donaldowi T. Campbellowi i F. A. von Hayekowi za ich porady i poparcie. Pragnie również podziękować swojej sekretarce Nancy Artis Sadoyama za pełną oddania i niezawodną pomoc.
PODZIĘKOWANIA
Pragnę skorzystać
z tej okazji, aby podziękować memu koledze Johnowi W. N. Watkinsowi za wielką zachętę, jaką stanowiło dla mnie jego ogromne zainteresowanie dla mojej prący. Profesor Watkins przeczytał niniejszy tom w rękopisie oraz w korekcie i zaproponował wiele bardzo pomocnych poprawek. Jego sugestii zawdzięczam, że to Postscriptum ukazuje się jako praca oddzielna, nie zaś, jak pierwotnie planowałem, jako seria uzupełnień do The Logic oj Scientific Discovery. Jednakże praca ta została ukończona w większym stopniu dzięki jego zainteresowaniu moimi ideami niż dzięki jego sugestiom. Chciałbym również podziękować tłumaczom The Logic oj Scientific Discovery, Doktorowi Juliusowi Freed i Lan Freed, którzy przeczytali większość odbitek korektorskich tego tomu i zaproponowali wiele poprawek stylistycznych. [Oboje zmarli na wiele lat przez publikacją tego tomu.] W okresie pisania tej książki moim asystentem był Joseph Agassi: Omawiałem z nim szczegółowo prawie każdy podrozdział tej książki, co miało bardzo często ten rezultat, że pod wpływem jego porad jedno lub dwa zdania przeobrażały się po rozszerzeniu w cały nowy podrozdział, czy też - jak się stało w jednym przypadku - w całą nową część. [Mowa o fragmencie, który stanowi obecnie część 2 tomu Realism Q?d the Aim oj Science.] Jego współpraca była dla mnie meocemona. Chciałbym również podziękować władzom
mojej uczelni London School of Economics and Political Science, które umożliwiły mi korzystanie z pomocy Doktora Agassiego, oraz kierownictwu The Center for Advanced Study in the Behavio-
Wszechświat
16
otwarty
ral Sciences (Fundacj i Forda) w Stanford w Kalifornii, za stworzenie mi możliwości nieprzerwanej pracy od paidziernika 1956 do lipca 1957 nad odbitkami korektorskimi tej książki i za umożliwienie Doktorowi Agassiemu współpracy ze mną w tym okresie. •
17
Podziękowania
to Postscriptum (wraz z przekładem The Logic ot Scienti[ic Discovery) uważałem za niemal ukończone w 1954 roku. To właśnie wtedy nadałem mu jego pierwotny tytuł , tj. Postscript: After Twenty Y'i.,ars, co stanowiło aluzję do publikacji Logik der ForschulIg w 1934 roku. Chciałbym
na
zakończenie wspomnieć. że
Penn, Buckinghamshire, 1959. Penn , Buckinghamshire, 1982. W latach 1958-63 Profesor William W. Bartley, m, był moim studentem, a później moim kolegą w London School of Economics, w okresie 1960--62 zaś brał ścisły udział w pracy. nad tą ksiązką· W 1978 roku zgodził się przyjąć funkcję redaktora Postscriptum. Jestem mu bardzo wdzięczny za pomoc i za podjęcie się tego żmudnego zadania. Moje zobowiązania wobec niego są większe, niż mogę to wyrazić, . Jest mi bardzo miło złożyć podziękowania kilku innym osobom, które podczas minionych lat pracowały wraz ze mną nad Postscriptum; nałeżą do nich zwłaszcza: Alan Musgrave, David Miller, Ame Petersen, Tom Settle i Jeremy Shearmur. Spośród nich na szczególną wdzięczność zasługują David Miller i Ame Petersen, włożyli bowiem wiele pracy w tę książkę w różnych okresach przed 1970 rokiem. London School of Economics stale wspierała mnie przez wszystkie te lata, przydzielając mi asystentów. Praktykę tę kontynuowano przez trzynaście lat - od chwili, gdy przeszedłetn na emeryturę w 1969 roku - dzięki pomocy finansowej ze strony N uffield Foundation, której chciałbym za to podzięko wać ; Zaaranżowanie tej pomocy zawdzięczam mojemu przyjacielowi i następcy, Johnowi Watkinsowi, i zmarłemu niedawno dyrektorowi Szkoły, Sir Walterowi Adamsowi, oraz jej obecnemu dyrektorowi, Profesorowi Ralfowi Dahrendorfowi, któremu jestem bardzo wdzięczny za przyjaiń i wielkie zainteresowanie moją pracą. . . Gdyby Postscriptum zostało opublikowane w 1950 roku, zadedykowałbym je Bertrandowi Russellowi; Profesor Bartley poinformował mnie, że list o takiej treści znajduje się w Archiwach Russella w MacMaster University.
•
PRZEDMOWA
-
(1982)
Jak już Profesor Bartley wyjaśnił w swojej przedmowie, tom niniejszy został napisany przed 1956 rokiem jako część Postscriptum do "The Logic oj Scientific DiscQvery". Nie było moim zamiarem omawiać w nim zagadnień ludzkiej wolności i ludzkiej wolnej woli, nawet jeżeli rzeczywiście problemy te stanowią jej tło. Wiele powodów złożyło się na to, że nie chciałem omawiać tych kwestii w okresie, gdy pisałem tę książkę. Powód główny polegał na tym, że w Postscriptum, tak samo jak w Logice odkrycia naukowego, do której jest ono uzupełnieniem, moim zamiarem było omówienie problemów nauk fizycznych, ich metod i niektórych spośród ich implikacji, a także kosmologii fizycznej oraz roli teorii wiedzy w naukach fizycznych. Powodem drugim było to, że sądziłem wówczas, iż problemy narosłe wokół zagadnienia ludzkiej wołności zostały zamącone przez to, co filozofowie o nich napisali. Zamęt ten zaczyna się przynajmniej od Hume'a, jednego z największych filozofó w w całej historii. Ma to, jak sądzę, związek z tym, że pogląd zdroworozsądkowy na to zagadnienie jest bardzo mętny . Po pierwsze bowiem zdrowy rozsądek skłania się, z jednej strony, ku przekonaniu, że (ł) każde zdarzenie jest spowodowane przez jakieś poprzednie zdarzenie, dzięki czemu każde zdarzenie można byłoby wyjaśnić lub przewidzieć, gdybyśmy dostatecznie szczegółowo znali wszystkie istotne zdarzenia je poprzedzające. Z drugiej strony, zdrowy rozsądek przypisuje dojrzałym i zdrowym na umyśle ludziom, przynajmniej w wielu sytuacjach, (2) zdolność do swobodnego wyboru pomiędzy alternatywnymi sposobami postępowania, a wskutek tego również odpowiedzialność za swe postępowanie.
20
Wszechświat
otwany
Przedmowa
Jednakże
stanowiska (l ) i (2) wydają się wzajemnie sprzeczne i powstaje problem, czy sprzeczność ta zachodzi naprawdę, czy jest tylko pozorna. Hume i wielu deterministów próbowało wnikliwie i subtelnie (zbyt subtelnie w moim przekonaniu) wykazać, że przekonania CI) i (2) nie są w sprzeczności i że można być determini stą, a zarazem mówić o wolno ś ci postępowania. Argumenty na rzecz tego stanowiska są jednak w przew ażającej mierze werbalne. Polegają one na słownej analizie takich terminów jak: " wolna", "wola" i "działanie" oraz na analizie takich pytań jak: "Czy mogłem postąpić inaczej, niż faktycznie postąpiłem?" Wszystkie te werbalne analizy są calkowicie bez u żyteczne i sprawiły, że filozofia wspólczesna p opadła w straszny mętlik. Możliwe jest jednak zupełnie inne podej śc ie do tych zagadnień . Mój punkt wyjścia i moje podej ście do tych problemów nie opiera się na filozofii Hume'a (który zdominował wypowiedzi brytyjskich filozofów na te tematy), lecz na stanowisku Laplace'a. W swym Essai philosophique sur tes probabilites (1819), opublikowanym pięćdziesiąt lat po Traktacie Hume'a, Laplace napisał: •
"Winniśmy
( ... ) uznać obecny stan wszechświata za skutek jego stanu poprzedniego oraz za przyczynę stanu, który nastąpi. Przyjmijmy (...) że istnieje inteli gencja zdolna poznać wszystkie te siły, które poruszają n aturę, oraz stany przyjmowane w określon ym momencie przez wszystkie przed- ' mioty, które się na nią składają; (... ) nie byłoby nic dla [tej inteligencji] niepewnego, przyszłość zaś, tak jak i przeszłość, stanęłaby dla niej otworem",. Stanowisko to, które (jak wyjaśniam w tej książce) jest znacznie silniejsze n iż zdrowy rozsądek, nazywam "naukowym" determinizmem. Jest to stanowisko, z którym zgodziła by się większość fizyków, chociaź nie wszyscy (mam tu na myśli Charlesa Sandersa Peirce'a), przynajmniej przed 1927 rokiem. Ten Laplace'owski determinizm stwierdza, że stan Wszechśw iata w dowolnym momencie czasu, przyszły m czy minionym, jest całkowic ie zdeterminowany, jeżeli jego stan, jego sytu acja, jest dana w pewnym momencie - na przykład
21
w tej chwili. Taki Laplace'owski determinizm - z pozoru potwierdzany przez prima jacie deterministyczne teorie fizyki i przez ich wspaniałe sukcesy - uważam za naj poważniejszą i największą trudn ość, która stoi na przeszkodzie w sformułowaniu koncepcji ludzkiej wolności, twórczości i odpoWIedzialności oraz w ich obronie. Z calą pewnośc ią stanowcze i wyraźne sformuło wan ie determinizmu przez Laplace'a, wykraczające poza zdrowy rozsądek i głęboko zakorzenione w historii nauki zachodniej, znacznie przewyższa nieprecyzyjne sformułowanie podane powy żej jako twierdzenie ( l). . Determinizmowi Laplace'a można się jednak przeciwstawi ć - i tak też w tej książce czynię. Gdy idzie o mnie, nie jestem deterministą. Moim zadaniem w tej książce jest zrobić mi<;jsce dla indeterminizmu na gruncie teorii fizycznej i kosmologii. Dlatego też argumentuję, że determinizm Laplace'a nie da się utrzymać, a także , że nie jest on potrzebny ani fizyce klasycznej, ani współczesnej., Jest to zadanie poważne i nie ma ono nic wspólnego z roztrząsaniami o zasadniczo werbalnym charakterze '. Moje zainteresowania, lokują się zatem na płaszczyźnie kosmologicznej: będę omawiał charakter naszego świata, nie zaś znaczenia poszczególnych słów . Jed nakże, aby uniknąć nieporozumień, chciałbym wyjaśnić, że gdy w tej książce mówię o "naukowym" determinizmie (z cud zysłowem przed i po słowi e " naukowy" ), mam na my śli rzekomo "naukową" doktrynę, rzekomo " naukowy" determinizm. Jest to doktryna, która zawdzięcza swą popularność i swój wpływ - wśród największyc h nawet nau kowców - swemu rzekomo naukowemu charakterowi, temu, że powszechnie uważa s ię ją za część nauki, zwłaszcza Newton owskiej i Einsteinowskiej teorii grawitacji oraz Maxwellowskiej teorii pola elektromagnetycznego. W trakcie argumentacji przeciwko determinizmowi będę formułował stanowisko, którego zamiarem jest również przezwyciężenie powy żej sformułowanego twierdzenia (2). PO:twolc s.obie prz.ypomnieć czytelnikom, te unikanie kwestii werbalnych stanowi jedno z moich naczelnych h aseł od samego poczqtku mojej buiery. Por. przed mowę do pierwszego wydania Logik der ForschWI}; z 1934 roku, zwłaszc1.a cytaty ze Se hlicka i Kanw. Por. także Open Society (Ind It.l" E/lem ie.r, 1945, rozdział 11 {wyd. pol ~kie: Społecleństwo otwarte i j e1{o wrogowie, przekł. Halina Krahelska, oprac ował Adam Chmielewski, PWN. Warszawa 1993} i Un ended Quest. 1976, podrozdział 7. l
22
Wszechświat
tutaj wyraźnie stwierdzić to, co widać już w Społeczeństwie otwartym i w Nędzy historycyzmu, a mianowicie, że filozoficzna obrona ludzkiej wolności, ludzkiej twórczości i tego, co tradycyjnie nazywa się wolną wolą, jest dla mnie ogromnie ważna - nawet jeżeli uważam, że pytania w rodzaju: "Czym jest wolność?", "Co oznacza przymiotnik «wolny»" czy .,Co to jest wola?". oraz pytania podobne, jak też próby ich rozjaśnienia, mogą co najwyżej zaprowadzić nas w mętlik filozofii języka. Książka ta stanowi więc prolegomena do zagadnienia ludzkiej wolności i twórczości oraz poszukuje dla nich miejsca w teoriach fizycznych i kosmologicznych w sposób, który nie polega na analizach werbalnych. Gdy idzie o początek pierwszego rozdziału, chciałbym jeszcze powiedzieć słowo o moich poglądach na intuicję. Intuicja i wyobraźnia są według mnie ogromnie ważne: potrzebujemy ich, aby wymyślać teorie. Jednakże intuicja, właśnie dlatego, że może przekonać nas o prawdzie tego, co poznaliśmy intuicyjnie, może nas fatalnie zwieść: jest ona nieocenioną, ale i niebezpieczną pomocą, sprawia bowiem często, że stajemy się bezkrytyczni. Musimy odnosić się do niej z szacunkiem i wdzięcznością, ale także pobudzać samych siebie do jej surowej krytyki. W
każdym
otwarty
razie
1
chciałbym
RODZAJE DETERMINIZMU •
W książce tej pragnę przedstawić powody, dla których jestem indeterministą 1 Wśród tych powodów nie będę rozpatrywał intuicyjnej idei wolnej woli, ponieważ jako racjonalny argument na rzecz indeterminizmu jest ona zupełnie bezuży teczna. Człowiek może być bowiem całkowicie przekonany, że postępuje rozmyślnie oraz że działa na mocy swego wolnego wyboru, podczas gdy w rzeczywistości znajduje się pod wpływem sugestii, przymusu albo narkotyków. Gdyby jednak udało się nam odrzucić ideę determinizmu za pomocą argumentów, które nie zawierają odniesień do naszych intuicji wolnej woli, uzyskamy być może sposobność nadania poprawnego sensu - przynajmniej w jakimś ograniczonym zakresie - tym intuicjom. Wspomniane bowiem właśnie kontrprzykłady można będzie wówczas traktować jako przypadki szczególne - może jako przypadki złudzeń, z powodu których intuicje te wydają się chwilowo niezawodne. Żadnej z tych kwestii jednak nie będę tutaj omawiał. Zamierzam poddać krytyce zdroworozsądkowe argumenty filozoficzne, a zwłasz cza argumenty naukowe, jakimi posługiwano się na rzecz determinizmu. Moim zasadniczym problemem będzie zbadanie poprawności argumentów na rzecz tzw. "naukowego" determinizmu, to Ta część Postscriptum stanowi poprawioną wersję mojego artykułu Indetermini.l'm in Quantum Physics and in Classical Physics, "British lauroal for the Philosophy of Science" l, Nr 2, ss. 117-133, i Nr 3, ss. 173-195. [W tej sprawie por. także artykuł Poppera OJ Clouds and Cłocks: An Approach to the Problem oj Rationality and the Freedom o/ Man (St. Louis, 1966), prl.edrukowany w Objective Knowledge (Oxford 1972), ss. 206-255] {por. wyd. polskie. O chmurach i zegarach, w: Wiedza obiektywna. Ewolucy;na teoria epistemologicz/Ul, op. cit.. ss. 265-324}. I
,-
24
Rodzaje determinizmu
znaczy doktryny, według której struktura świata ma taki charakter, że można dzięki niej przewidzieć racjonalnie każde wydarzenie, z dowolnym stopniem precyzji, jeżeli tylko dyspom"jemy dostatecznie ścisłym opisem wydarzeń minionych oraz wszystkimi prawami natury. Problem ten jest istotny głównie dlatego, że przedstawiciele teorii kwantów często formułują obecną sytuację w swojej dziedzinie następująco: fizyka klasyczna - powiadają - implikuje tzw. " nau kowy" determinizm, i dopiero teoria kwantów zmusza do odrzucenia fizyki klasycznej oraz - wraz z nią - "naukowego" determinizmu. W opozycji do tego poglądu zamierzam wykazać, że nawet gdyby fizyka klasyczna była · poprawną, nie zmusiłoby to nas do akceptacji deterministycznego poglądu na św iat. Krytykując determinizm, będę odwoływał się do koncepcji nauk fizycznych i biologicznych, którą fizycy wyznawali - praktycznie niemal bez wyjątku - do 1927 roku; wydaje się, że Einstein wyznawał tę koncepcję niemal do samej śmierci w 1955 roku 2 [W istocie wydaje sie. te Einstein zmieni ł I"'oldyk.alnie swoje zapatrywania na problem determinizmu w 1954 roku. Opublikowano bowiem niedawno list Wolfganga Pnuliego do Maxa Borna z dnia 3 1 marca 1954 roku, w którym Pauli relacjonuje .~'Woje rozmow y z Einsteinem w PrinceLOn : "w szczeg6lnok i Einstein nie uwuża już pojęcia «determinizmu» za tak fundamentalne, jak to się często uważa (stanowczo podkreś la! to wielokrot.nie podczas rozmowy ze mną) ( ... ). Podobnie kwestion uje przekonanie, że posługuje się on - jako kryterium akceptacji {admis.I"ihility} teorii {nuukowej} - następującym pytaniem: «Czy teoria ta jest rygorystyunie deterministyczna?)). Punkt wyjścia Einsteina jest raczej teinowi w Princeton w 1950 roku i wygłosił wówcza') w formie wykładu swój esej zatytułowany 1ndelermilli~m in Quantum PhY.I"ics and ill Classical Phy,\·icl·, na którym to wykładzie Einstein był obecny; w y kład ten ~ tal s ię ostatecznie podstawą do niniejszego tomu Po:it.~criplll"'. W liwojej autobiografii inlelekwalnej Popper wspomina o trzech konwersacjach z Einsteinem przeprowlłdz.onych w tym okresie: "Gł6wnym tematem nas7.ej rozmowy był determinizm. Starałem s ię go przekonać, aby zarzucił swój detemlini:r.1U. który był równoważny pogląd owi. że świat ma charakter czterowymiarowego parmenidesowskiego zwartego bloku, w którym zmiana jest tylko ludzkim złudzeniem , albo czym ś bardzo bliskim złudzeniu . (Zgodził się ze mną , że takie w istocie było jego stanowisko i podCzos omawiania tego pogl,.du n azwałem go ocParmenidesem».). Argumentowalem, że jeżeli ludzie lub inne organizmy doś wiadczają zmiillly i autemycznego następstwa czasowego. to maj:t one realny charakter. Doś wiadczeń nie moż na byłoby wyjaSnić :za pomocą teorii nas tę pujących po sobie aktów u~ wiadamiania przez na~ poszczególnych plastrów czasu, które w jakim ś sensie miał yby byĆ sobie współczesne. Tego rodzaju «uprzytamnianie sobie» miałoby dokładnie tuki sam charakter juk nustępstwo zmian, które teoria staru się wyja.{nić jako 2
Rodzaje determinizmu
25
Pogląd
ten wyznawali filozofowie tacy jak: Spinoza, Hobbes, Hume, Kant, Schopenhauer, J. S. Mill oraz (co najmniej do 1927 roku) Moritz Schlick. Jeszcze w 1930 roku Schli ck był niezdecydowany, gdy idzie o ten problem, jak wskazuje p.oniższy interesujący fragment: . "Ponieważ założenie
to, że wszystkie zdarzenia są przedmiotem uniwersalnych praw, uznaje się zazwyczaj za zasadę powszechnej przyczynowości, swoją tezę m ógłbym sformuło wać następująco: Każda nauka zakłada zasadę powszechnej przyczynowości (... ) Całe nasze doświadczenie stanowi poparcie na rzecz przekonania, że założenie to jest spełnione, przynajmniej w tym stopniu, jaki jest konieczny dla wszelkich •
równiet dosyć oczywisty argument filozoficzny: ewolucji ż ycia OrdZ ~posobu zachowania organizmów. a zwłaszcza 2.wierutl wyis2.ych, nie da s i ę zrozumieć na podstawie żadnej teorii, któm CzaS interpretuje jak gdyby był on jedynie kolejn4 (llnizotropiczną.) współrzędną przestrzenną. Bądź co bądt nie do,(wiadczamy istnienia współnędnych przestrzennych, Jest tak dlatego, że one po prostu nie istnieją: musimy s ię strzec hipostazowania współnędn ych przestrzennych ; są. one konstrukcjami niemal całkowicie arbitralnymi. Dlaczego zatem mieliby§my dośw iadczać iSlllienia ws półrzędnej cza.~owej - chodzi naturAlnie o współrzędną czllsowq whdciwil n&-zemu systemowi inen:yjnemu - nie tylko jako czeg~ realnego, ale takie jako czego~ ab.'1olutnego. to znaczy niezmiennego i niezuleinego od czegokolwiek, co robimy (z wyjątkiem zmiany stanu naszego ruchu)? Realno~ć czasu i zmiany uznawałem za klucz do rcalizmu. (Nadal tak uwatum, podobnie jak sądzą niektórzy idealistyczni przeciwnicy realizmu, SchrOdinger i G&lel.) Gdy zlotyłem wizytt Einsteinowi, opublikowano właśnie Schilppowski tom The Philo.wphy oj Albert Einstein, The libretT)' oj Living Philosophersj 10m ten zawi erdł słyn ny już artykul Kuna GOCIla przeciwko realnoŚCi czasu i zmiany, w którym G&lel pos ług i wał się argumentami wziętymi z obu Ei~ teinowskich teorii względności. W lomie tym Einstein bronił stanowczo realizmu. I oczywiśc ie nie zgadzał się z idealizmem GMla; w swojej odpowiedzi na artykuł Godla zus ugerował, że Godłowskie rozwi ązaniu równań kosmologicznych mogą zostać «odrzucone Z przyczyn fIzykulnych». Starałem się wyjn..~niĆ Einsteinowi-Parmenidesowi tak stanowczo, jak mogłem , te należy doć odpór wszelkim idealistycznym poglądom na czas. Stanile m sie" również wykazać, te c hociaż pog l ąd idealistyczny można pogodz.ić z determinizmem, jak i z indeterminizmem. na leży stanowczo argumentować na rzecz WSlech~ iata "otwartego" - WszecMwiata, w którym przyszłoSć w żadnym sensie nic zawierałaby się ani w przeszlo~ci, ani w teraźniejszości, nawet jeżeli narzucają, onc na przyszłość surowe ograniczenia. Argumentowulem, te nie powinniSmy zbyt łatwo dawać si~ ponosiĆ włas ny m teoriom i odchodzić od zdrowego rozsądku. Einstein wyrafnie nie chci
Podniosłem
26
Rodz~je
determinizmu
celów życia praktycznego, we wszystkich kontaktach z innymi ludźmi i z naturą, a także dla najwyższego stopnia precyzji wymaganego przez technologię. Nie wiemy jednak, czy zasada przyczynowości jest absolutnie obowiązująca i czy obowiązuje ona wszędzie bez naj mniejszego nawet wyjątku - to znaczy nie wiemy, czy determinizm jest słuszny . Oto jednak, co wiemy: wiemy mianowicie, że nie można rozstrzygnąć sporu pomiędzy determinizmem i indeterminizmem na mocy samego myślenia i spekulowania, za pomocą rozważania argumentów za i przeciw (wszystkie takie argumenty bowiem mogą okazać się pseudoargumentami). Przedsięwzię cie takie musi wywoływać śmieszne wrażenie, zwłaszcza jeżeli pomyśli się o oszałamiającym orężu mistrzostwa eksperymentalnego i logicznego, jakim obecnie posługuje się współczesna fizyka, aby przypuścić atak na problem, czy zasada przyczynowości obowiązuje nawet dla superzniko. . mych wydarzeń w atomach. czy też nie" '. Przytoczyłem
ten fragment, ponieważ jest on na wiele sposobów reprezentatywny dla stanowiska, które chcę tutaj krytykować. Jest to stanowisko, według którego zasada przyczynowości jest tym samym, co teza determinizmu, oraz według którego wiemy z naszego doświadczenia, że jest ona słuszna przynajmniej dla wszystkich naszych praktycznych celów: dla "wszystkich zdarzeń", chociaż być może nie dla "absolutnie" wszystkich zdarzeń; " wszędzie, bez najmniejszego nawet wyjątku" - choć wątpliwości co do tego podniosła teoria kwantów. Przytoczyłem ten fragment również dlatego, że zamierzam podjąć wyzwanie zawarte w sugestii Schlicka, iż na temat tego problemu można dyskutować, lecz tylko za pomocą argumentów empirycznych, podczas gdy M. Schlick, Fragen der Erhik, 1930, s. 106 (pod aję własny przekład {angielski}, podkreślenia dokonane przez Schlicka). Por. tak że esej Schlicka Nnrurwis.\'encluifien 8, 1920. zwl. s. 467). Jest rzeczą odrobinę zaskakującą, że filozofia deterministyczna, 3
a wraz'z nią nasz problem, są obecnie odrzucane juko ,,()sienIlW,flOwieczne straszydło" - na marginesie zauważmy, że tak postl;puje jeden ze współczesnych obrońców Schlicka ("Mind' ~ . 1954, s. 331). Czas niewątpliwie idzie naprzód i bez wątpi enia w swoim czasie rozwią,że wszystkie nasze problemy . Jednakie nawel my. stare wupniaki, które pamietają czasy i problemy Einste ina czy SChlicka, mu:.i my teraz mocno sil; wysilać. aby przypomnieć sobie, te ludzie ci budowali swoje slmszydto, nawet zanim Lupluce stworzył swoje straszydło Ci nazwał je demonem) w E.veju z 1819 roku.
27
Determinizm religijny, "naukowy" i metafizyczny
spekulatywne myślenie w tych kwestiach może posługiwać się wyłącznie "pseudoargumentami .. i stwarzać "śmieszne wrażenie". W istocie uważam, że myślenie spekulatywne może chociaż odrobinę przyczynić się do udoskonalenia naszych argumentów empirycznych. I. Determinizm religijny, "naukowy" i metafizycmy Intuicyjną ideę
determinizmu można ogólnie ująć w stwierdzeniu, że świat przypomina taśmę filmową. Obraz lub zdję cie, które jest w tym właśnie momencie wyświetlane, to teraźniejszość. Części filmu, które zostały już wyświetlone, to przeszłość, natomiast te zdjęcia, których jeszcze nie pokazano, 10 przyszłość. Na taśmie ftlmowej przyszłość współistnieje
przeszłością, podobnie przyszłość jest już ustalona w dokładnie takim samym sensie jak przeszłość. Chociaż obserwator nie może znać przyszłości, każde bez wyjątku przyszłe wydarzenie
z
może
w zasadzie być znane z całą pewnością dokładnie tak samo jak przeszłość, ponieważ istnieje ono w takim samym sensie jak przeszłość. W istocie przyszłość jest znana twórcy filmu - Stwórcy świata. Idea determinizmu ma pochodzenie religijne, aczkolwiek istnieją wielkie religie, które zawierają przekonania indeterministyczne - tj. doktrynę, że przynajmniej niektdre zdarzenia nie są z góry ustalone. (Poczynając co najmniej od św. Augustyna teologia chrześcijańska nauczała przede wszystkim doktryny indeterminizmu; wielkimi wyjątkami w tej tradycji są Luter i Kalwin.) Determinizm religijny łączy się z ideami wszechmocy boskiej - całkowitej władzy określania przyszło ści - oraz boskiej wszechwiedzy, która implikuje, że przeszłość jest znana Bogu już teraz, a zatem jest możliwa do poznania z góry, oraz że jest z góry ustalona'. Doktryna o bo~k.iej wszechmocy prowadz.i jednak do lrudności. Niekl6re z nich majll charakter wewnetrzny lub logiczny. (Czy wszechmoc obejmuje także władzę zmieniania przeszło~ci. czy też oznacza tylko włlldzę nad przy szłością?) Doktryna ta kłóci się do pewnego stopniu. z doktryną dClemlinizmu (zwłaszcza jeżeli wprowadza fundamentalne rozrótnienie na przeszło~ i prz ysz! ość). Kłóci .~ ie również w pewnym stopniu z doktryną, o boskiej wszechmocy. (Jeżeli bowiem w~zystko j~1 znane Bogu, wówczas znana jest Mu także przyszłość: przysz łość je~1 wiec ustalona z góry i nie4
28
Rodzaje determinizmu
Obok determinizmu religijnego istnieje również doktryna determinizmu, którą nazywam determinizmem "naukowym". Z historycznego punktu widzenia ideę determinizmu "naukowego" można uznać za rezultat zastąpienia idei Boga ideą natury, a idei prawa boskiego ideą prawa natury. Natura czy też "prawo natury" jest wszechpotężne, jak i wszechwiedzące zarazem. Ustala wszystko z góry. W przeciwieństwie . do Boga, który jest nieodgadniony i którego można poznać wyłącznie drogą objawienia, prawa natury można odkrywać ludzkim rozumem, któremu w sukurs przychodzi ludzkie doświadczenie. A jeżeli znamy prawa natury, potrafimy na podstawie dostępnych nam obecnie danych przewidywać przyszłość za pomocą czysto racjonalnych metod. Wszystkie formy doktryny determinizmu charakteryzują się przekonaniem, że kaide zdarzenie w świecie jest z .góry ustalone; jeżeli przynajmniej jedno (przyszłe) zdarzenie nie jest ustalone z góry, determinizm należy odrzucić, a \Vówczas prawdziwa okaże się doktryna indeterminizmu. Z punktu widzenia determinizmu "naukowego" oznacza to, że jeżeli przynajmniej jedno przyszłe zdarzenie w świecie nie może z zasady być przewidziane za pomocą kalkulacji na podstawie praw naturalnych oraz danych o teraźniejszym lub przyszłym stanie świata, wówczas determinizm "naukowy" winien być odrzucony. A zatem fundamentalnym przekonaniem leżący m u podłoża determinizmu "naukowego" jest to, że struktura świata ma taki charakter, iż każde przyszłe zdarzenie można z góry w zasadzie racjonalnie wyliczyć, jeżeli .tylko znamy prawa natury oraz obecny lub miniony stan św iata. Jeżeli jednak kaide zdarzenie ma być przewidywalne, musi być ono przewidywalne Z dowolnym stopniem ścisłości; nawet bowiem najdrobniejsze różnice w pomiarach można uznawać za różnice świadczące o występowaniu różnych zdarzeń. Jakkolwiek idea determinizmu "naukowego" wydaje s ię z historycznego punktu widzenia swego rodzaju przekładem determinizmu religijnego na język naturalistyczny i racjonalizmienna, i nawet samemu Bogu nie d
Determinizm religijny, " naukowy" i metafizyczny
29
styczny, można oczywiście rozważać ideę determinizmu "naukowego" w innym świetle. Można ją przedstawić jako wynik dosyć skomplikowanej krytyki zdroworozsądkowego poglądu na świat, według którego wszystkie zdarzenia można podzielić na dwa rodzaje: zdarzenia przewidywalne, takie jak zmiany pór roku albo dzienne lub roczne ruchy Słońca i gwiazd stalych, czy ruchy zegara, oraz zdarzenia nieprzewidywalne, takie jak kaprysy pogody lub zachowanie chmur'. , Ow zdroworozsądkowy pogląd o różnicy pomiędzy zegarami i chmurami można krytykować, formułując dosyć skomplikowane pytanie, czy te dwa rodzaje zdarzeń naprawdę różnią się między sobą, czy też to tylko niezadowalający stan naszej wiedzy sprawia, że wydają się nam one różne; być moie bowiem zachowanie chmur byłoby równie przewidywalne, jak i zachowanie zegarów, gdybyśmy tylko O chmurach wiedzieli tyle samo, ile wiemy o zegarach. Pytanie to, czy raczej przypuszczenie, obróciło się w przekonanie, gdy tylko postęp w wiedzy naukowej umożliwił przewidywanie ruchów planet lub komet " wędrownych" - kiedy ś uznawanych za ucieleś nienie niestałości - tak sarno ściśle jak ruchy gwiazd stałych. Był to sukces praw Kepiera i Newtonowskiej dynamiki nieba, która doprowadziła do niemal powszechnej akceptacji "naukowego" determinizmu w czasach nowożytnych . Siłę wiary w determinizm "naukowy" można oszacować na podstawie faktu, że Kant, który odrzucał determinizm z przyczyn moralnych, czuł się mimo to zmuszony uznawać tę doktrynę za tezę niezaprzeczalną i udowodnioną przez naukę. Doprowadziło to w jego systemie filozoficznym do antynomii, której nie umiał rozwiązać w sposób spełniający jego własne oczekiwania. Jak jednak spróbuję wykazać, mechanika Newtonowska nie pociąga determinizmu " naukowego". Jeżeli mam pod tym względem rację, to Kant mylił się sądząc, że akceptacja mechaniki Newtona zmusza do uznawania deter~ [Por. K. R. Popper, O chmurach i zegMGch, op. cit. Gdy Popper przeczytał ten
przypis oruz ponownie przeczytał tę stronicę, stwierdził, iż wcześni ej ' nie pamiętal, że metafory chmur i zegarów po raz pielVlszy llŻył w tym fragmencie Posl.fcript/Un, oraz że nie odwoływał się do tego fragmentu podczas pisania W"lykulu O chmurach i zegarach . M og~ zatem zachodzi ć pewne rozbieżności między dwoma wersjami tej samej idei.)
30
Rodzaje determinizmu
minizmu .,naukowego", a wówczas nie rozwiązana przezeń antynomia po prostu nie powstaje. Krytyczna dyskusja nad determinizmem "naukowym" bę dzie naszym głównym zadaniem. Jednak pomiędzy determinizmem religijnym i "naukowym" należy znaleźć miejsce na omówienie - choćby tylko pobieżne - trzeciej doktryny deterministycznej. Można ją określić mianem determinizmu metafizycznego 6. Metafizyczna doktryna determinizmu stwierdza po prostu, że wszystkie wydarzenia w tym świecie są ustalone lub niezmienne, albo predeterminowane. Nie głosi ona, że są one znane komukolwiek lub że są one naukowo przewidywalne. Stwierdza jednak, że przyszłość jest tak samo niepodatna na zmiany jak przeszłość . Wszyscy wiedzą, co mamy na myśli, gdy mówimy, że przeszłości nie można zmienić. Wedlug determinizmu metafizycznego dokładnie w tym samym sensie . nie można zmieniać przyszlości. Teza determinizmu metafizycznego jest oczywiście niesprawdzalna. Albowiem gdyby nawet świat zaskakiwał nas bez przerwy i nie zdradzał żadnych oznak jakiejkolwiek predeterminacji czy nawet jakiejkolwiek prawidłowości, mimo to przyszłość mogłaby być predeterminowana, a nawet z góry znana tym, którzy umieją czytać Księgę Przeznaczenia. Indeterminizm metafizyczny również jest niesprawdzalny. Albowiem nawet gdyby świat mial całkowicie regularne i deterministyczne pozory, nie świadczyłoby to o tym, że nie istnieją pewnego rodzaju zdarzenia, które są niezdeterminowane. Jednakże niesprawdzalność lub brak treści empirycznej jest wskazówką słabości logicznej (chociaż oczywiście nie oznacza bezsensowności) takiej doktryny: może ona być zbyt słaba, aby można było poddać ją sprawdzianom. Z tej samej przyczyny może ona wynikać z jakiejś innej doktryny. A zatem determinizm metafizyczny, ze względu na swoją słabość, jest implikowany zarówno przez religijny, jak i "naukowy" [*(Dodlme w 1981) Unikałem w tej ksi~ , lub pczynajmniej starulcm si~ unikać, lenninu ..ontologia" - podobnie jak i w innych mokh książkach - przede wszystkim z powodu zamieszania. jakie niektórzy filozofowie robią wokół .,ontologii" , Być może jednak byłoby lepiej wyjaŚnić ten termin i naslepnie posługiwać sie nim w zdefiniowanym sensie, nie zli.~ po prostu go unikać, Kwestie terminologiczne jednak nigdy nie majq fundamentaln ego znaczenia,] 6
Pytania typu ..dlaczego?" Przyczynowość a determinizm "naukowy "
31
determinizm. Można również uznać, że jego treścią jest tylko to, co jest wspólne różnym teoriom deterministycznym. Jest nieobalalny z powodu swej słabości. Nie znaczy to jednak, że nie można sformułować argumentów na rzecz tego stanowiska. Najsilniejsze argumenty na jego rzecz to argumenty, które zarazem stanowią wsparcie dla determinizmu "naukowego". Jeżeli argumenty te zostaną odrzucone, zostanie bardzo niewiele powodów do akceptacji determinizmu metafizycznego. Dlatego właśnie chciałbym się zająć najpierw nim . Dopiero pod ' koniec mojego wywodu (w podrozdziale 26) przedstawię bardziej bezpośrednie argumenty przeciwko akceptacj i determinizmu metafizycznego. W kolejnym podrozdziale rozważę najpierw zdroworozsąd ko:-"e i filozoficzne argumenty na rzecz determinizmu "naukowego", później zaś dopiero zajmę się argumentami opartymi na fizyce klasycznej. 2. Pytania typu "d/aczego?" Przyczynowość a determinizm "naukowy"
W poprzednim podrozdziale zasugerowałem zdroworozsąd kowe lub primafacie rozróżnienie na zdarzenia przewidywalne i nieprzewidywalne, lub też rozróżnienie na zegary i chmury, oraz stwierdziłem, że źródeł determinizmu "naukowego" można upatryWać w wyrafinowanej krytyce tego poglądu . Inny sposób zdroworozsądkowego podejścia do idei determinizmu polega na rozważeniu popularnej idei przyczynowości. Jeden z najprostszych i najbardziej prawdopodobnych argumentów na rzecz determinizmu jest następujący: zawsze możemy zapytać w odniesieniu do każdego zdarzenia, dlaczego się ono wydarzyło, i w zasadzie na każde takie pytanie typu dlaczego? możemy zawsze uzyskać odpowiedi, która zawierać będzie nowe informacje. Wynika stąd zatem, że każde zdarzenie jest "spowodowane"; to zaś wydaje się znaczyć, że musiało być z góry zdeterminowane przez zdarzenia, które stanowią jego przyczynę. Prawdziwość takich rozważań możemy jednak uznać , nie uznając zarazem, że prowadzą nas one do idei determinizmu "naukowego". W istocie byłoby rzeczą interesującą wskazać
32
Rodzaje detenninizmu
miejsce, w którym argumenty zdroworozsądkowe się kończą, a gdzie zaczyna się wyrafinowanie. Rozważmy najpierw pewne pytanie typu "dlaczego?" oraz typowe odpowiedzi na nie, które z punktu widzenia zdrowego rozsądku są w zupełności zadowalające. "Dlaczego pszczoły przechowują miód?" Odpowiedź: "Ponieważ potrzebują go jako pożywienia podczas zimy". (W żadnej mierze nie jest to stwierdzenie teoretyczne.) "Dlaczego dzisiaj nastąpiło zaćmienie Księżyca? " Odpowiedź: " Ponieważ dzisiaj Ziemia znalazła się pomiędzy Słońcem i Księżycem i jej cień pada na Księżyc". (Nie jest to jeszcze stwierdzenie teoretyczne, na podstawie którego · można byłoby przewidzieć zaćmienie.) "Dlaczego on umarł?" Odpowiedź: "Ponieważ kiedy uczestniczył w pogrzebie w minionym tygodniu, stał na deszczu prawie pół godziny. Przeziębił się więc, a przeziębienie przekształciło się w zapalenie płuc; a poza tym miał już przecież siedemdziesiąt · trzy lata". (Wielu ludziollT jednak udaje się przetrwać takie doświadczenie nawet w wieku siedemdziesięciu czterech lat.) Możemy założyć, że wszystkie te odpowiedzi nadają się do przyjęcia i że stanowią one dokładnie takie odpowiedzi, jakich oczekiwaliśmy. Nawet dzieci, które w nieskończoność powtarzają swoje pytania "dlaczego?", nie proszą zazwyczaj O "lepsze" wyjaśnienia - lepsze w tym sensie, że miałyby nam one umożli wić przewidywanie opisywanych zdarzeń. Chcą one zazwyczaj, abyśmy im podali kolejne przyczyny . - przyczyny, które w sensie czasowym poprzedzają przyczyny już podane lub które by je motywowały . do dalszego pytania. Dzieci nie powtarzają swych pytań dlatego, że chcą otrzymać pełniejszy opis warunków zachodzenia danego zdarzenia, ale dlatego, że chcą otrzymać "łańcuch następujących po sobie przyczyn" zachodzących zdarzeń. Fakt, że zawsze możemy zadać pytania typu "dlaczego?" i że zawsze możemy otrzymać określone na nie odpowiedzi, sam w sobie nie ma wiele wspólnego z determinizmem "naukowym" czy innym. . Teraz jednak możemy pójść dalej i zażądać, aby odpowiedzi na nasze pytania typu "dlaczego?" - to znaczy otrzymane wyjaśnienia - faktycznie składały się z warunków począt-
Pytania typu "dlaczego?" Przyczynowość a determinizm "naukowy"
33
kowych (przyczyn), z których można logicznie wydedukować fakty wyjaśniane, jeżeli znamy odpowiednie prawa uniwersalne '. Jest to z pewnością krok oddalający nas od popularnej teorii przyczynowości i zbliżający nas do teorii bardziej wyrafinowanej. Przyjmijmy ten wymóg oraz przyjmijmy ponadto "prawo powszechnej przyczynowości", zgodnie z którym każde "zdarzenie" można w zasadzie wyjaśnić przyczynowo w sensie naszego wymogu. To znaczy, że przyjmujemy, iż zawsze są "przyczyny" (warunki począt kowe) oraz prawa uniwersalne, które pozwalają nam wydedukować dane "zdarzenie". Jest to silne założenie, ale nie jest jeszcze ono jednoznaczne z determinizmem "naukowym" z kilku powodów. Po pierwsze, zdroworozsądkowa idea "zdarzenia" (które ma być przyczynowo wyjaśnione) ma charakter głównie jakościowy. A zatem wymóg determinizmu "naukowego", abyś my potrafili przewidywać zdarzenie z dowolnym stopniem precyzji, z pewością wykracza poza zdroworozsądkową ideę przyczynowości powszechnej. Może być rzeczą zgodną ze zdrowym rozsądkiem, zadać pytanie o przyczynowe wyjaś nienie gorączki Jana, ale pytanie o wyjaśnienie, dlaczego jego temperatura waha się pomiędzy 102.4 i 102.5 °F, nie zaś między 102 i 103 °F, czy też prośba o przewidywanie z określonym stopniem precyzji, wykracza poza zdrowy rozsądek.
Po drugie, zdroworozsądkowa idea przyczyny również ma charakter głównie jakościowy. Świadomość, że przyczyny - to znaczy warunki początkowe - nigdy nie są nam dane z absolutną precyzją, że z tego powodu musimy się zadowolić do pewnego stopnia nieprecyzyjnymi warunkami początkowy mi i że fakt ten stawia przed nami typowe dla siebie problemy - wszystko to wykracza poza zdroworozsądkową lub intuicyjną ideę przyczynowości . . Po trzecie, istnieje kolejny problem, który powstaje z· dwóch poprzednich: determinizm "naukowy" wymaga zdolności do przewidywania z dowolnym stopniem precyzji każ dego wydarzenia, przy założeniu, że dysponujemy wystarPor. K. R. Popper. Logic oj Scientific Discovery {wyd. poł. u)gilw udJcr)'dtl ,tauknwego. op. ci!.}, § 12. 7
34
Rodzaje detenninizmu
czająco
precyzyjnymi warunkami początkowymi. Co jednak znaczy tutaj wyrażenie "wystarczająco"? Musimy oczywiśc ie wyjaśnić to wyrażenie w sposób, który pozbawia nas prawa do usprawiedliwiania się - ilekroć nie udaje się nam czegoś trafnie przewidzieć - że podane warunki początkowe nie były dostatecznie precyzyjne. Innymi słowy "asza teoria będzie musiała wyjaśnić, skąd bierze się nieprecyzyjność przewidywania: przy określonym stopniu precyzji, którego wymagamy od przewidywania, musi nam on umożliwi ć wyliczenie stopnia ścisłości w sformułowa niu warunków początkowych , który byłby wystarczający, aby przewidywanie o wymaganym stopniu ścisłości dalo się sformułować. Wymóg ten nazywam "zasadą wyjaśnialności "'. Wymóg' ten mu siałby być zawarty w definicji determinizmu "oau kowego " . Ponieważ trzy wymienione tutaj punkty - a zwłaszcza trzeci - w oczywisty sposób wykraczają poza populanią lub zdroworozsądkową ideę przyczynowości , możliwe jest, że popularna intuicyjna idea przyczynowości - nawet w silnej wersji zasady przyczynowości powszechnej - jest ideą do pewnego stopnia poprawną, podczas gdy doktryna determinizmu "naukowego" nie jest poprawna. Musimy się więc wystrzegać błędu , który popełniło wielu wybitnych filozofów uznających, że można w poprawny sposób argumentować na rzecz determinizmu wskazując na fakt, że każde zdarzenie ma przyczynę. 3. Zasada
wyja§nialności
Wynik obliczeń nie może z zasady być bardziej ścisły od najmniej ścisłych danych, które są brane w nich pod uwagę; przewidywanie zatem nie będzie bardziej ścisłe niż warunki początkowe, na których jest ono oparte'. Jeżeli zatem chcemy, ~ {Ang. " lhe prin(;ip(e ot accoullwbilily" .} ~ Zasada la obowi~uje w wiekszoki wypadków.
ale nie obowią~uje powszechnie: na przykład nie !o1osuje siC; do mechanizmów mogących zmieniać sie w sposób wylijcznie dyskretny, takich jak harmonika lub muszyna do pisania: nu przykład nu~za informacja o dokład nej pozycji palców organisty na okreSlonym kluczu może nie mieć żadnego znaczeniu dla przewidywalnego skutku. Zl.Isadniczo tuki wła.~nie dla!ukter ma jezyk slowny, zwłaszcza pisany albo drukowany. podobnie komputery diaitulowe.
Zasada
wyj aś nialności
35
aby zawsze było możliwe nadanie dowolnego stopnia ścisłości naszym przewidywaniom, wymóg ten nie będzie możliwy do spełnienia, jeżeli nie będziemy mogli zwiększać w dowolny sposób stopnia precyzji określonych warunków początko wych: warunki początkowe będą musiały być dostatecznie precyzyjne dla rozwiązania problemu, jaki stawia przed nami konkretne zadanie predykcyjne '. Wymóg stawiający warunek, abyśmy umieli uzyskać przewidywania o dowolnym ustalonym stopniu ścisłości, przy założeniu, że dysponujemy "dostatecznie ścisłymi" warunkami początkowymi , byłby oczywiście zbyt nieścisły, aby zdefiniować determinizm "naukowy". Wymóg ten sprawiłby, że taka definicja byłaby trywialna. Zawsze moglibyśmy wówczas powiedzieć, że wymóg ten jest spełniony, nawet jeżeli nie udaje się nam sformułować sprawdzających się przewidywań. Naszą nieumiejętność moglibyśmy wyjaśnić jako wynik "niedostatecznie precyzyjnych" warunków początkowych , jakie mamy do dYSpol.YCji. Aby uniknąć takiej sytuacji, musimy postawić wymóg, według którego musielibyśmy umieć stwierdzić, zanim sprawdzimy wyniki naszych przewidywań, czy nasze warunki początkowe są dostatecznie ścisłe. Innymi słowy, musimy być w stanie określić z góry, z treści samego przewidywania, jakiego mamy dokonać (w zadaniu tym musi się znaleźć między innymi sformułowanie stopnia śc isłości wymaganego od przewidywania), oraz w koniunkcji z teorią, jak ścisłe muszą być warunki początkowe lub "dane", aby umożliwić nam dokonanie danego przewidywania. Albo też, mówiąc nieco szerzej, musimy być w stanie z góry wyjaśnić wszelkie niepowodzenie w przewidywaniu określonego zdarzenia z określonym stopniem ścisłości, poprzez wskazanie, że nasze warunki początkowe nie były dostatecznie precyzyj• {W całej książce Popper posluguje się bardzo nieporeczn
36
Rodzaje detenninizmu
ne, oraz przez stwierdzenie, jak ścisłe musiałyby one być, aby można dane zdarzenie przewidzieć. Zatem dowolna dająca się zaakceptować definicja determinizmu "naukowego" musiała by być oparta na zasadzie (tj. zasadzie wyjaśnialności), że /la podstawie treści naszego przewidywania, którego mamy doko/lać Iw koniunkcji oczywiście z naszymi teoriami), potrafimy wyliczyć wymagany stopień ścisłości warunków początko wych' . Niektóre zadania predykcyjne są "wyjaśnialne" - to znaczy spełniają zasadę wyjaśnialności, podczas gdy inne mogą nie być wyjaśnialne. Możemy również powiedzieć o teorii, że jest wyjaśllialna, gdy formułowane w jej ramach przewidywania są z zasady wyjaśnialne. Dla pewnych celów jest rzeczą użyteczną posługiwać się nieco silniejszą . zasadą wyjaśnialności, uzyskaną raczej przez odniesienie do ścisłości możliwych pomiarów, na pods,awie których maina obliczyć warunki początkowe, aniżeli przez odniesienie do ścisłości warunków początkowych. W tej silniejszej wersji bowiem przewidywanie może nie być" wyjaś nialne." , ponieważ na podstawie jego treści (oraz teorii) nie można określić wymaganego stopnia ścisłości możliwych pomiarów, na których możemy oprzeć nowe przewidywania. Do pomyślenia jest jednak, że to samo przewidywanie może być" wyjaśnialne" w słabszym sensie, pozwala nam bowiem obliczyć stopień ścisłości, zgodnie z którym należaloby sformułować warunki początkowe, aby można było dokonać tego przewidywania. Ta silniejsza idea wyjaśnialności jest oczywiście bardziej "realistyczna" niż poprzednia: teoria, która jest wyjaśnialna w słabszym sensie, ale niewyjaśnialna w sensie silniejszym, byłaby teorią, której deterministycznego charakteru zasadniczo nie moglibyśmy sprawdzić: nie można by się posługiwać nią w celu wsparcia determinizmu "naukowego". Innymi słowy, determinizm "naukowy" wymaga wyjaśniałności w silł Podobną
z,lI!looe :sformulow~1 PielTe Duhem, lecz w innym konteldcie (tzn. nie w dy~kusji nad detenninizmem) i mial on inny cel ilU mym. Formułuje j" w nru.1ępuj
Zasada
37
wyjnśnialności
niejszym sensie. Niemniej jednak w dalszych partiach tej książki zawsze będę miał na myśli wyjaśnialność w słabszym sensie, chyba że wyrainie będę odnosił się do różnicy pomię dzy dwoma tymi sensami. Powodem tego jest, że jeżeli dana tcpria nie jest wyjaśnialna w słabszym sensie (terminu "wyjaśnialności"), to w oczywisty sposób nie jest ona wyjaśnialna w sensie silniejszym; innymi słowy /liewyjaśnialność w słab szym sensie implikuje (lub też jest logicznie silniejsza niż) niewyjaśnialność w silniejszym sensie terminu "wyjaśnialne" . Ponieważ determinizm "naukowy" pociąga zasadę wyj aś nialności, dowolny przykład zdecydowanie niewyjaśnialnego problemu predykcyjnego odnoszącego się do naszego świata natychmiast obaliłby doktrynę determinizmu "naukowego". Jeżeli jednak nawet nie możemy przedstawić niepowątpiewal nego przykładu tego typu, jest jasne, że nie ma powodu wierzyć w determinizm "naukowy''', jeżeli nie mamy powodu wierzyć, że zasada wyjaśnialności jest powszechnie spełniona. W poniższych podrozdziałach postaram się wykazać, że przynajmniej w dwóch dziedzinach niektóre zdroworozsąd kowe argumenty, jak również pewne słynne argumenty filozoficzne na rzecz determinizmu, załamują się właśnie dlatego, że nie mamy powodu wierzyć, iż zasada wyjaśnialności jest w tych dziedzinach spełniona. Nasza dyskusja doprowadzi nas do następujących wniosków: Możliwe jest, że będziemy w dalszym ciągu uczyć się coraz więcej o pewnych dziedzinach, że będziemy mogli przewidywać coraz więcej zdarzeń oraz że będziemy umieli zwiększać stopień · ścisłości naszych przewidywań. Mimo to jednak ten stały wzrost naszych umiejętności predyktywnych może nie stanowić żadnej racji na rzecz wiary w obowiązy walność "naukowego" determinizmu w danym obszarze. Nasze przewidywania mogą się stale doskonalić, mogą jednak zarazem być uzyskiwane metodami, które nawet nie nasuwają cienia przypuszczenia, że spełniona jest zasada wyjaśnialności. Później (w podrozdziale 17) zostanie omówiony problem wyjaśnialności w fizyce klasycznej i wykażę, że nie ma żadnych powodów, aby sądzić, iż jest ona "wyjaśnialna" w słabym sensie, oraz wiele powodów, aby sądzić, że nie jest ona wyjaśnialna w silniejszym sensie. ,
38
Rodzaje determinizmu
4. Badanie
zachowań
wobec zasady
wyjaśnialności
Zbadajmy teraz prosty, ale silny argument na rzecz deter•
•
mlmzmu.
. Indeterminiści czasami głoszą, że ludzie - a być może w mniejszym stopniu zwierzęta wyższe - zachowują się zupełnie inaczej niż systemy planetarne lub zegary mechaniczne i że determinizm (nawet jeżeli obowiązuje w dziedzinie mechaniki) może z tego powodu nie obowiązywać w dziedzinie biologii. Niektórzy determiniści argumentowali przeciwko takiemu stanowisku w następujący sposób: Nie można zaprz~czyć, że często udaje się nam przewidzieć zachowanie zwierząt i ludzi. Ponadto przewidywania te stąją się coraz doskonalsze, w miarę coraz lepszego poznawania przez nas ludzi i zwierząt; przewidywania te mogłyby być coraz lepsze dzięki systematycznemu badaniu ich zachowań . Nie ma powodu, dla którego proces coraz łepszego poznawania zachowań ludzkich i zwierzęcych miałby się kiedykolwiek zakończyć. A zatem wyniki naszych badań nad organizmami można uznać za wyniki należące do tej samej kategorii co wyniki naszych badań nad systemami planetarnymi. Możemy to wyrazić stwierdzając, że wyższe organizmy należą do kategorii zegar6w. (Nie ma znaczenia, czy zaliczymy je do kategorii zegarów mechanicznych, czy raczej do samoregulujących się eleklro~icznych mechanizmów zegarowych.) Na razie możemy uznać za otwartą kwestię, czy chmury również naIeżą do tej kategorii. Argument ten - który można nazwać · argumelltem z badań nad zachowaniem - jest pewnym stwierdzeniem zdroworozsądkowym i jest ono w moim przekonaniu bardzo przekonujące. Nie osiąga ono jednak swego celu, nawet jeżeli przyznamy - co jestem skłonny uczynić - że nasze przewidywania ludzkich i zwierzęcych zachowań można doskonalić bez granic poprzez coraz ściślejsze badania nad nimi. Jednakże jako argument na rzecz . determinizmu argument z badań nad zachowaniem jest po prostu niepoprawny. Aby to wykazać, wystarczy przypomnieć zasadę wyjaśnial ności: determinizm "naukowy" głosi nie tylko, że możemy doskonalić nasze przewidywania poprzez doskonalenie naszej
Badanie
zachowań
wobec zasady
wyjaśnialności
39
wiedzy, ale domaga się, abyśmy byli w stallie wyliczyć na podstawie określallego zadania predykcyjllego stopień ścisło ści Ilaszej wstępnej informacji niezbędnej do wykallania tego zadania. . Argument z badań nad zachowaniem nie zawiera nic, co nasuwałoby przypuszczenie, że doskonalenie naszej wiedzy pomoże nam spełnić tę zasadę . Mnie na przykład udaje się dosyć dobrze przewidywać zachowanie mojego kota: czy skoczy na moje biurko i usiądzie na papierze, na którym piszę, czy też skoczy na parapet. a stamtąd do ogrodu; ponadto stale uczę się czegoś nowego o jego zachowaniu. Jednakże zachowanie. o którym się uczę, składa się w głównej mierze albo z (a) działań znaczących (lub "ukierunkowanych na jakiś cd"), lub (b) zachowań nawykowych czy też określonych sposobów wykonywani,n rpewnych czynności. Badając ten drugi typ zachowań, możemy uzupełnić naszą wiedzę o szczegółach szero«o pojętych schematów zachowań pierwszego typu. Niemniej jednak, gdy przewiduję, że kot usiądzie na moim papierze, w jego zachowaniu znajdzie się wiele szczegółów, których nie będę umiał przewidzieć. Na przykład z łatwością mogę pomylić się nawet o kilka cali. W mojej sytuacji poznawczej nie ma żadnego elementu, który sugerowałby, w jaki sposób można byłoby przewidywany skutek uzupełnić o te szczegóły. Możemy oczywiście powiedzieć, że lepsza wiedza o odpowiednich 'warunkach początkowych zredukowałaby kilkucalowy błąd do dowolnego stopnia ścisłości. Jednakże my po prostu nie wiemy, kt6re warunki początkowe mogą mieć znaczenie dla wykollania zadania, jakim jest przewidywallie nie obciążone błędem tych kilku cali. Nie tylko nie mamy żadnej teorii zachowania, która spełniałaby zasadę . wyj3Śniałności: do tej pory nie mamy nawet pojęcia, gdzie musielibyśmy szukać takiej teorii. Można przeciwko temu zaprotestować stwierdzając. że dokładne badania systemu nerwowego, zwłaszcza mózgu, przyczyniłyby się do wypełnienia luk w naszych przewidywa. niach. Jest to chyba - o ile mi wiadomo - prawda i dla celów niniejszej argumentacji uznaję prawdziwość tego przekonania. Oznacza to jednak zarzucenie argumentu z badań nad zachowaniem. Stwierdzenie to bowiem zastępuje argument
40
Rodzaje determinizmu
zdroworozsądkowy, że możemy się uczyć
coraz więcej z badań nad zachowaniem zwierząt, zupełnie nowym argumentem, według którego fizjologia i fizyka są systemami deterministycznymi. 5. Temperatury krytyczne i zasada wszystko-albo-nic
Jest faktem niezaprzeczalnym, że bardzo mało wiemy o tych sprawach i nie mamy najmniejszego pojęcia, jak zastosować naszą dosyć obszerną wiedzę o fizjologii mózgu w naszych przewidywaniach, do jakich należy na przykład przewidywanie precyzyjnej pozycji mojego kota na biurku. Załóżmy jednak, że wiemy, jak zastosować naszą wiedzę o fizjologii mózgu. Przyjmijmy w szczególności, że potrzebujemy warunków początkowych, które nam pozwolą przepowiadać naprężenie pewnego mięśnia: w ostatniej instancji warunki początkowe pomogą nam przepowiedzieć, czy pewien ganglion (czy grupa ganglionów) "odpali". Proces działania nerwu jest bowiem pod wieloma względa mi analogiczny do eksplozji: nerw nagle odpala, "wybucha", gdy pewien potencjał elektryczny (potencjał powierzchniowy) podnosi się do pewnego krytycznego poziomu. Jeżeli potencjał nie sięgnie odpowiedniego poziomu, nerw w ogóle nie zadziała 10. (Zjawisko to jest znane jako zasada wszystko-albo-nic przekazu nerwowego.) W podobny sposób dochodzi do eksplozji chemicznej w warunkach odpowiedniej temperatury krytycznej; możliwe jest także, że poniżej tej temperatury nic się nie będzie działo II. Powstają jednak poważne wątpliwości, czy zasada wyj aś nialności odnosi się do temperatury krytycznej danej eksplozji, oraz - z analogicznych powodów - czy odnosi się ona do przekazu bodźców nerwowych. Naturalnie, jeżeli temperatura jest poniżej krytycznego poziomu i podnosi się powoli, lecz nieustannie, możemy dość pewnie przewidzieć czas eksplozji. Zasada wyjaśnialności takiego przewidywania lO
Por. np. J: C. Eccles, The Neurophysi%gical Bm-is o[ Mind, 1953. [Por. także K.
R. Popper i J. C. Ec:cles, The Self and !ts Brai,., 1977, ss. 541 i 565.] II Por. np. K. F. Bonhoeffer. Modile.\' Physico-Chimiques de "Excitatjon Nerveuse, "Joumal de Chimie Physique" 51, ss. 521-529.
Temperatury krytyczne i zasada
wszystko~albo~nic
41
jednak implikuje, że powinniśmy umieć przewidzieć czas tej eksplozji z dowolnym stopniem ścisłości. Teza ta z kolei implikuje dalszą, a mianowicie, że powinniśmy umieć mierzyć temperaturę i stopień jej wzrostu tak dokładnie, jak tego cl;\Cemy. Temperatura jednak jest zjawiskiem "masowym": jest ona zjawiskiem gramodrobinowym (molarnym) lub makroskopowym. Jest to zasadniczo pewna średnia; jakości takich zaś nie można z zasady mierzyć tak ściśle, jak byśmy tego chcieli. Bardzo wiele racji przemawia za przekonaniem, że dokład na wielkość potencjału, przy którym dany nerw "odpala", zależy także od pewnych innych zjawisk masowych w powyż szym sensie. Na przykład zależy ona od "zmęczenia materiału". (które bardzo prawdopodobnie zależy z kolei od dostatecznej koncentracji - to znaczy od dostatecznie wielkiej liczby - molekuł określonego rodzaju). Nawet jeżeli uznamy prawdziwość determinizmu metafizycznego, żaden element naszych obecnych teorii nie wskazuje na to, abyśmy kiedykolwiek w ogóle potrafili wyliczyć, na podstawie wyraźnie sformułowanego zadania predykcyjnego, warunki początkowe z konieczną ścisłością. Podsumowując te rozważania, możemy powiedzieć, że mózg (bez względu na to, czy służy do wzmacniania pewnych elementarnych procesów kwantowych, czy nie) jest zapewne bardzo wrażliwy na skutki działania efektów masowych, takich jak temperatura lub koncentracje (stężenia) pewnych chemikaliów. (Nie jest to żadna nowina, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nasze ruchy mięśniowe są efektami masowymi i że w pewnej mierze zależą one od innych efektów masowych.) Nie mamy jednak żadnej wskazówki, która pozwoliłaby nam powiedzieć, że zasada wyjaśnialności nie odnosi się do takich efektów masowych, jak również - jeżeli odnosi się ona do takich zjawisk - w jaki sposób się to odbywa. Widzimy już, jak daleko odeszliśmy od zdroworozsąd kowego "argumentu z zachowania", a także uświadamiamy sobie, że w naszym potocznym doświadczeniu, polegającym na zdobywaniu coraz to nowej wiedzy o zachowaniach, nic w istocie nie potwierdza obowiązywalności zasady wyjaśnial, . nOSCl.
42
Rodzaje determinizmu Mówiąc całkiem
ogólnie możemy stwierdzić, że chociaż nawet nasza wiedza, a wraz z nią nasza władza przewidywania, w pewnych dziedzinach stale się powiększa, sam ten fakt nie może stanowić argumentu na rzecz poglądu o obowiązy walności determinizmu "naukowego" w tych obszarach. Nasza wiedza bowiem może stale wzrastać, nie zbli żywszy się do ideału, jakim jest ten szczególny rodzaj wiedzy. speł niającej zasadę wyjaśnialności.
6. Zegary i chmury Ponieważ
wspomnialem już o efektach masowych, jest to być może odpowiednie miejsce, aby poddać krytyce argument deterministyczny oparty na idei zegarów i chmur, wspomniany powyżej w podrozdziale I. Mam na myśli argument, według którego zdroworozsądkowe rozróżnienie na zdarzenia przewidywalne (ruchy planet lub zegarów) oraz zdarzenia nieprzewidywalne (pogoda lub ruchy chmur) jest rozróżnie niem pozornym i że zniknie ono w przyszłości, gdy uzyskamy tyle wiedzy o chmurach - o prawach lub warunkach począt kowych, które im podlegają - ile zdobyliśmy o zegarach. Jak wskazuje przykład planet, argument ten jest z pozoru prawdziwy. Ulepszona wiedza o chmurach może rzeczywiście w wielkim stopniu wykazywać, że w istocie należą one do kategorii zegarów. Lecz asymilacja ich do tej kategorii nie może się udać całkowicie ze względu na to, że w chmurach występują efekty masowe. Możemy na to zagadnienie spoglądać również z odwrotnej strony: j eżeli chcemy przewidywać funkcjonowanie zegarów w coraz większych szczegółach, musimy zbadać na przykład przepływ ciepła w zegarach (aby stwierdzić, w jaki sposób proces ten wpływa na długość wahadła). Ale w wyniku takich szczegółowych badań okazałoby się, Że zegar należy do kategorii chmur molekularnych, które poruszają się ruchami tak samo trudno przewidywalnymi jak ruchy chmur. A zatem przekonywający argument, że ze wzrostem naszej wiedzy kategoria ·chmur będzie coraz bardziej przybliżać się do kategorii zegarów, można odeprzeć stwierdzając, że prawdziwa jest również teza odwrotna.
Psychologiczne argumenty na rzecz determinizmu się często, że
dokładnie
takie same zegary pokazują taki sam czas i że będą działać dokładnie tak samo w przyszłości. Jest to możliwe, ale stwierdzenie to jest mało interesujące, ponieważ nigdy nie uda się nam skonstruować dwóch dokladnie takich samych zegarów. Ponadto nawet dwa zegary lub zegarki naręczne wyprodukowane w fabryce i wyglądające dokładnie tak samo nie pokazują zazwyczaj czasu w dokładnie taki sam sposób. Z tego właśnie powodu mają one wbudowany mechanizm regulacyjny, za pomocą którego można je nastawiać na właściwą godzinę. Po nastawieniu zegary mogą chodzić calkiem poprawnie, ale nie będą już wyglądać tak samo: ich istotne części mechaniczne - mechanizm regulacyjny - zdradzać będą wyraźnie obserwowalne różnice. Różnice te trzeba było wprowadzić, aby oba zegary wyglądały tak samo pod innym względem - pod względem prawidłowego wskazywania czasu. Przykład ten pokazuje, jak zwodnicze może być pozorne podobieństwo. Jeżeli zegar zaczyna chodzić nieprawidłowo, dobry zegarmistrz znajdzie tego przyczynę - być może drobinę kurzu w mechanizmie. Przykład ten jest interesujący , ponieważ aczkolwiek jest to zgodne z prawem powszechnej przyczynowości - w oczywisty sposób nie spełnia zasady wyjaśnialno ści. Żaden zegarmistrz nie może na podstawie wyglądu drobiny kurzu przewidzieć, że była ona powodem spóźniania się zegara o trzy czy może o pięć minut na dobę. Nie potrafiłby także przewidzieć - już po usunięciu tej drobiny kurzu - że teraz zegar będzie chodził dokładnie be~ dalszych poprawek. Mówi
dwa
43
7. Psychologiczne argumenty na rzecz determinizmu
Argumenty z zachowania i z fizjologii, jak widzieliśmy, nie są .poprawne. Powodem ich niepoprawności są nie tyle jakieś trudności w pomiarach, na przykład warunków początkowych jakiegoś zachowania. Chodzi raczej o to, że nie można zwiększać bez końca ścisłości naszych przewidywań przez zwiększanie ścisłości warunków początkowych tego zachowama. Argument z zachowania jest jednak jedynie wersją starszego argumentu, tj. argumentu psychologicznego.
44
Rodzaje
dełenninizmu
Niektórzy wielcy filozofowie posługiwali się tym argumentem, aby odeprzeć ideę wolnej woli, a tym samym pośrednio wesprzeć ideę determinizmu. Argument ten jest bardzo stary. Od czasów Odrodzenia jego naj wyraźniejsze chyba sformuło wania przedstawili Hobbes, Spinoza, Hume i Priestley l2 . Jak stwierdził Hobbes, "wola także musi być powodowana innymi rzeczami, nad którymi sama nie ma władzy", i "wynika stąd , że wszystkie czyny zgodne z wolą mają przyczyny koniecz-
ne" . wprowadził ideę - jak się wyraził - "rozumowania przechodzącego od motyw6w do czynów zgodnych z wolą".
Hume
"Wydaje się - pisze - że związek między motywami a czynami zgodnymi z wolą jest równie prawidłowy i jednolity jak w każdej innej dziedzinie przyrody" . Obie te idee zaakceptował Kant, który głosił, że pełna informacja psychologiczna pozwoliłaby nam Z góry "obliczyć zachowanie się {każdego} człowieka w przyszłości · z taką pewnością jak zaćmienie słońca lub księżyca" ". Stwierdzenie to wskazuje, jak silna była wiara Kanta w determinizm • "naukowy". Problem polega jednak na tym, czy tę wiarę można w ogóle oprzeć na obserwacjach psychologicznych dotyczących regularnego współwystępowania motywów i czynów, jakie miał na myśli na przykład Hume. Nie chciałbym naturalnie zaprzeczać, że istnieją przyczyny psychologiczne - pragnienia, nadzieje, motywy i intencje czy poczucia, że dana sytuacja wymaga jakichś działań. Przec iwnie, jestem przekonany, że istnieje wiele ważnych przypadków, w których fizjologiczne lub psychiczne wyjaśnienia przyczynowe są skazane na niepowodzenie 14, podczas gdy można podać co najmniej wystarczające psychologiczne wyHobbes, QUlItt.wjones de liberwte et nece.\'Jitate, contrn Doctorem BrambClllum, 1656: Spinoza. Eryk/I. C2(.Ść I, twierdzenie 32, wnio.<:ek 2; cze.{ć II, twierdzenie 49, .rc:Jwlium (por. zwla$zcza odpowiedt na l.afZut Cl.warty); Hume. Trak/al () naturze ludzkiej, 1739. księga 11 , rozdz.ialy 1-3; O wolllo.\'ci i hmiecVUJfci (Eseje , 1742); J. PriestIey, T/le DOCfrine o! Philosophical Necessity. 1777. 13 Krytykapr'aktyc.1.nego rozumu, (czwarte wyd. niem, s. 172 {wyd. pol. przekł . Jerzy Gałecki. PWN. Warszawa 1984, s. t63}). 14 Por. o.~tatni akapit mojego artykułu umguage and rhe Body-Mind Proh!em, Proceedings 0/ 'he Xlth llUernaJional Congre,\"$ ot Phihlsophy, vol. Vii, s. 101 i nast. [Przedrukowany w Conjecrures and Refuta/jon!, 1963, rozdz. 12]. 12
Psychologiczne argumenty na rzecz determinizmu
45
jaśnienie
(albo przynajmniej wyjaśnienie w kategoriach "logiki sytuacyjnej" tS). Mamy na przykład wiele powodów, aby sądzić, że w pewnych procesach uczenia się - w nauce chodzenia, mówienia, pisania, jazdy na nartach, gry na fortepianie - zachodzą fizjologiczne zmiany, takie jak powstawanie określonych obwodów połączeń nerwowych. Również w ćwiczeniu tego, czego nauczyliśmy się - podczas chodzenia luh mówienia - zachodzą określone reakcje fizjologiczne . Nie ma jednak żadnych powodów, aby sądzić, że jeżeli narciarz wymyśli nową sekwencję ruchów albo pisarz stworzy nową sekwencję słów czy kompozytor nową sekwencję akordów, towarzyszące im procesy fizjologiczne będą różniły się od procesów fizjologicznych towarzyszących tym samym ruchom, słowom, akordom, gdy stanowią one element innych sekwencji, z których zostały (w sposób nieświadomy) przejęte. Wynalezienie czegoś nowego łączy się naturalnie często z poczuciem podniecenia, które może mieć pewną postać fizjologiczną; w innych przypadkach jednak wynalazca może być zupełnie nieświadom swej innowacji i nie potrafi odróżnić tego, czego nauczył się od innych, od tego, co sam stworzył. Należy sobie uświadomić w tym kontekście, że fakt, iż pewne osiągnięcie ma charakter nowości, jest kwestią interpretacji i oceny. Weźmy skrajny przykład: oto kroś posługuje się bardzo nadużywanym cytatem w miejscu, które sprawia, że posłużenie się tym cytatem jest nie tylko zaskakujące, lecz twórcze i genialne. Stosowność, ironia i oryginalność są więc przykładami jakości, które mogą stanowić cechę wypowiedzi pewnej osoby i których nie należy wyjaśniać w kategoriach fizjologicznych. W takiej sytuacji jednak właściwe mogą być wszelkiego rodzaju wyjaśnienia psychologiczne: wpływ atmosfery domowej i kontakty z innymi ludźmi, które doprowadziły do ukształtowania się świadomej skali ocen; lektury, próby pisarskie i inne wpływy edukacyjne można wskazać jako wyjaś nienie takich rzeczy. Wynalezienie nowego dowodu matemaPor. mojij ksi
46
RodzDje determinizmu
tycznego należy być może do tej kategorii, tak jak należeć do niej może próba zrozumienia jakiejś argumentacji. Nie ma więc wielu powodów, aby sądzić, że fizjolog potrafi przewidzieć na podstawie badań mózgu matematyka, jakie będą następne kroki w nowym dowodzie matematycznym, który ów matematyk właśnie wymyśla - jest natomiast wiele powodów do odrzucenia tego przekonania. Gdy jednak ów dowód matematyczny jest już gotowy, możemy poszukać jakiegoś psychologicznego wyjaśnienia dla niektórych kroków tego dowodu: być może jeden z tych kroków w dowodzie jest podobny do któregoś z jego wcześniejszych dowodów, inny zaś może się okazać genialnym zastosowaniem metody wynalezionej przez jego nauczyciela. Bardziej wnikliwa analiza mogłaby inoże wskazać pewne przyczyny, które spowodowały, że matematyk ten zaczął myśleć o swym starym nauczycielu oraz o wskazówkach, jakie od niego kiedyś otrzymał. We wszystkich takich przypadkach nasze przyczynowe • wyjaśnienia mogą być w części lub w calości wyrażone w postaci hipotez psychologicznych, które można poddać sprawdzianom za pomocą udanych przewidywań. Być może więc potrafilibyśmy przewidzieć, że Euler, stając wobec problemu o umiarkowanej trudności, byłby w stanie rozwiązać go, albo że Mozart skomponowałby mszę lub operę, gdyby zgodził się przyjąć zamówienie na taki utwór, a także że, mając na uwadze jego zdolności i jego świadomość, byłby wykonał arcydzieło, nie zaś jakiś bezładny zbiór fragmentów poskłada nych na tę okoliczność. Nie ma powodu, abyśmy nie mieli iść dalej i sformułować sprawdzalną i dobrze sprawdzoną hipotezę psychologiczną, na której można byłoby oprzeć przewidywania - w tym nawet przewidywania dotyczące nowych wynalazków. Przyznaję, że te rozważania o psychologicznych .. przyczynach" ujawniają pewną fundamentalną trudność w intuicyjnym sformułowaniu doktryny .. wolnej woli". Rzadko kiedy natrafiamy na decyzję lub działania czy nowy wynalazek, który .. nie został spowodowany" w tym sensie, że nie umielibyśmy go .. wyjaśnić przyczynnwo" w zadowalający sposób, przy założeniu, że wiemy całkiem sporo nie tylko o pochodzeniu, pragnieniach, lękach i postawach danej osoby,
Psychologiczne argumenty na rzecz determinizmu
47
o sposobach możliwego wpływania na jej decyzje za pomocą argumentów albo za pomocą jej upodobań muzycznych i literackich. Dlatego też, jeżeli doktryna o .. wolnej woli" oznaczałaby istnienie .. decyzji nie posiadających przyczyn" w tym sensie, nałeżałoby wówczas przyznać, że jej krytyka, sformułowana przez Hobbesa, Spinozę i Hume' a oraz ich następców, jest słuszna ". Żadnegn z tych rozważań nie można jednak uznać za argument na rzecz determinizmu "naukowego". Determinizm .. naukowy" głosi bowiem coś znacznie więcej niż tylko istnienie przyczyn. Doktryna ta głosi Gak to widać w przytoczonym przeze mnie fragmencie z Kanta), że te przyczyny pozwalają nam przewidywać zdarzenie z dowolnym stopniem ścisłości. Implikuje zatem zasadę wyjaśnialności, to znaczy możliwość obliczania, na podstawie treści zadania predykcyjnego, stopnia ścisłości, z którym .. przyczyny" - tj. warunki początkowe - winny być znane, aby można było rozwiązać określony problem predykcyjny. Nie ma jednak naj mniejszego powodu, aby przyjąć przekonanie, że zasada ta może być spełniona w dziedzinie psychołogii uczenia się lub motywacji. czy w obszarze zachowania lub fizjologii. Przeciwnie, wiele racji wydaje się świadczyć o tym, że zasada ta nigdy nie zostaje spełniona w obszarze psychologii. Na przykład sugestia Kanta w oczywisty spos6b opiera się na nieporozumieniu. Opiera się na błędnym przekonaniu, że jeżeli możemy doskonalić w nieskończoność naszą wiedzę w jakiejś dziedzinie, to możemy także nadawać naszym przewidywaniom w tej dziedzinie taką ścisłość, jaką tylko chcemy. Nie jest to jednak ani prawdziwe, ani nawet prawdopodobne. Idea przewidywania ludzkich czynów metodami psychologicznymi z dowolnym stopniem ścisłości jest w istocie tak obca wszelkiej refleksji psychologicznej, że trudno jest sobie ale
także
tu, U rozwlltaniu logiczne, takie jaJe np. uśwituJomienie sobie przez nas, że dwie teorie s4 wzajemnie dedukowalne uJbo - być może - że są, wzajemnie sprzeczne, można uznać za "przyczy~" . Por. mój tekst Langu(lge (Ind the Body-Mind Problem , op. cit. zwl. podrozdz. 6.1-4. [Por. także Popperowskie omówienie Świata 3 i jego interakcje ze Św i atami I i 2 W The Self and nr Brain, op. cit., ss. 36-50.) 16
Zakładam
48
Rodzaje determinizmu
uzmysłowić, co miałoby z niej wynikać. Wynikałaby z niej na przykład możliwość przewidywania o dowolnym stopniu ścis łości tego, jak szybko dany człowiek wszedłby po schodach, gdyby się spodziewał znaleźć tam list zawierający informację o własnym awansie - albo że został zwolniony z pracy. Implikowałoby to znajomość kombinacji warunków począt kowych wszelkiego rodzaju (wysokość schodów, tarcie butów o stopnie itp.), fizjologicznych warunków początkowych (ogólny stan zdrowia tego człowieka, jego serca, płuc, itp.), jak również
ekonomicznych warunków początkowych (oszczęd ności tego człowieka, jego szanse na inne zatrudnienie, liczba ludzi zależnych od niego) oraz psychologicznych warunków początkowych (jego pewność siebie lub niepokój, itp.). Nikt nie potrafi pbwiedzieć, jak dalece czynniki te da się oszacować, nawet gdyby były nam znane; jak można byłoby je • ocenić. oraz w jakiej mierze w szczególności można trak- . tować psychologiczne warunki początkowe jako siły fizyczne, z którymi należałoby je porównywać i łączyć w takim wyjaś memu.
Psychoanalityk w toku wieloletnich badań (nierzadko analiza pacjenta trwa ponad dziesięć lat) nad jednym pacjentem może dotrzeć do wszelkiego rodzaju "przyczyn" - motywów i innych czynników - ukrytych w świadomości pacjenta. Przyjmijmy, że psychoanalityk potrafi przewidzieć w wielkiej ilości wypadków zachowanie swego pacjenta. Nawet jeżeli tak jest, niewielu ludzi sądzi, że potrafi on - mimo całej swej wiedzy o motywach pacjenta - przewidzieć dokładny moment, w którym jego pacjent - znajdujący się w zmiennych warunkach psychologicznych - postanowi pójść po schodach na górę. Psychoanalityk może powiedzieć, że byłby w stanie sformułować nawet i takie przewidywanie, gdyby miał dostateczne dane. Nie potrafiłby jednak powiedzieć w odpowiedzialny spos6b, jakie dane wystarczyłyby mu do tego celu. Nie ma bowiem nawet śladu teorii, która by pozwoliła psychoanalitykowi wyliczyć stopień ścisłości takich niezbędnych danych. Psychologiczna wiedza o człowieku (albo o kocie) może pozwolić nam na sformułowanie przewidywania, że ów czło wiek nie popełni morderstwa ani kradzieży (lub że kot nie
Deterministyczny obraz
49
św iata
ugryzie ani nie podrapie). Jednakże, aby udowodnić tezę determinizmu "naukowego", potrzeba o wiele więcej. Gdy uświadamiamy sobie, co implikuje determinizm "naukowy" - a zwłaszcza co wynika z zasady odpowiedzialności - ,.zrozumiemy, że wiedza psychologiczna musiałaby ' być uzupełniona o wiedzę fizjologiczną dokładnie tak samo, jak wiedza o zachowaniu musiałaby być uzupełniona o wiedzę fizjologiczną (jak to widzieliśmy w omówieniu argumentu z zachowania). Znaczy to, że argument z psychologii załamuje się. Nie ma potrzeby dodawać, że argument z psychologii od samego początku był mniej przekonywający niż argument z zachowania. Nie tylko dlatego - jak sądzę - że nie potrafimy mierzyć intensywności motywów, bowiem pomiary metodami behawiorystycznymi nie są w stanie nam pomóc; idzie raczej o to, że - jak to można bez trudu stwierdzić po chwili zastanowienia - posługiwanie się pojęciem, takim jak "motyw" lub "charakter", stanowi jedynie dosyć niezgrabną próbę poszukiwania powiązań prawo-podobnych', czy nawet próbę ich fabrykowania tam, gdzie ich nie można znaleźć. Nie zaprzeczam, że pytania w rodzaju : "Jaki był motyw jego postępowania?", lub pytania typu "dlaczego?", takie jak: "Dlaczego on to zrobił?", są całkiem uzasadnione; podobnie uzasadnione mogą być odpowiedzi w rodzaju: "Zrobił to z zawiści" (albo z ambicji czy też z zemsty). Wszystkie odpowiedzi tego rodzaju, nawet jeżeli są bardzo skomplikowane - są jednak co najwyżej dążeniem do formułowania uproszczonych klasyfikacji, a w najlepszym wypadku próbami skonstruowania hipotetycznego schematu sytuacyjnego 17, który nadaje czynności zrozumiałość. Takie próby zrozumienia mają charakter całkowicie ad hoc; jest tak nawet w rzadkich przypadkach, gdy posługujemy się schematem dopuszczają cym możliwość jego konfrontacji z przewidywaniami.
8. Deterministyczny obraz świata Ani argumenty z zachowania, ani argumenty z psychologii nie opierają się na doświadczeniu: bardzo nieliczni ośmielili. {Ang. lawlike} !1
•
Por. literatura cytowana powyżej w przypisach 14 i 15.
50 by
Rodzaje detenninizmu się twierdzić,
że
w tych dziedzinach
udało się
nam dokonać wielu ścisłych przewidywań. Wydają się one raczej wypływać z uprzednio przyjętego przekonania, że świat fizyczny ma charakter deterministyczny. W deterministycznym świecie fizycznym nie ma oczywiście miejsca dla zachowań indeterministycznych; wszelkie zachowanie bowiem składa się z wydarzeń zachodzących w świecie fizycznym. Z drugiej strony mogłoby się wydawać, że powinno być jakieś miejsce dla niedeterministycznych stanów świadomości. Jednakże założenie, że takie stany świadomości istnieją, byłoby bardzo słabo urguntowane, a w istocie zbędne. Stany świadomości nie miałyby żadnego związku z zachowaniem. Nic o nich nie wiedzielibyśmy, lub też nie moglibyśmy o nich mówić. Gdybyśmy bowiem je znali, wówczas zjawiska niezdeterminowane miałyby pewien przyczynowy wpływ na fizyczny świat • dźwięków, założenie to zaś byłoby sprzeczne z doktryną, . według której świat ma charakter deterministyczny. W ten sposób deterministyczny pogląd na świat fizyczny narzuca nam deterministyczny pogląd na świat zachowania oraz na świat psychologii; w istocie Hobbesowy pogląd na świat oraz pogląd na świat jego następców ma charakter deterministyczny. Nie dowodzi to, że argumenty z psychologii, które oni sformułowali (lub argumenty z zachowania sformułowane przez Hume'a i Schlicka), wynikały z tego przekonania: sugeruje jednak, że istotnie tak było. Warto zauważyć, że przekonanie Hobbesa, iż świat fizyczny ma charakter deterministyczny, jest wcześniejsze od teorii Newtona. W spaniały sukces Newtona można więc z łatwością zinterpretować jako najbardziej przekonujące potwierdzenie doktryny deterministycznej. Wydawało się, że Newton zrealizował.dawny program deterministyczny. Wyjaśnia to wielkie zaufanie do prawdziwości determinizmu, które zauważyliśmy na przykład u Kanta. Przypuszczenie, że argumenty z zachowania i z psychologii wynikają z deterministycznego poglądu na świat fizyczny, wyjaśniałoby także, dlaczego żaden z tych, którzy formułowa li te argumenty, nie rozważał problemu wyjaśnialności. W Hobbesowskim obrazie świata, który przypomina mechanizm zegarowy, wyjaśnialność wydaje się intuicyjnie oczywi-
Ciężar
51
dowodu
sta 18; podobnie jest w Newtonowskim obrazie świata (przynajmniej wtedy, gdy nie wchodzimy zbyt głęboko w szczegóły problemu wielu ciał). Gdyby świat fizyczny był deterministyczny i gdyby zasada wyjaśnialności była spełniona w, obszarze fizyki, wówczas nie musielibyśmy się martwić o wyjaśnialność w dziedzinie zachowania czy psychologii. Wydaje mi się, że nasza dotychczasowa dyskusja wykazuje, że popularne lub zdroworozsądkowe argumenty na rzecz determinizmu, jak również tradycyjne argumenty fizyczne nie są poprawne. Nasuwa jednak także przypuszczenie, że może my się spodziewać, iż najistotniejsze argumenty znajdziemy w dziedzinie fizyki klasycznej. Zanim jednak ząjmiemy się fizyką, chciałbym w sposób ogólny wyjaśnić pewne powody, dla .których to indeterminizm należy uznać za doktrynę prima focie akceptowalną, i dlaczego ciężar udowodnienia swoich racji spoczywa na determiniście. 9.
Ciężar
dowodu
Ważkim
powodem skłaniającym do akceptacji indeterminizmu - przynajmniej akceptacji wstępnej - jest to, że obowią zek dowodu swoich racji spoczywa na barkach deterministy. Jedynymi znanymi mi dosyć silnymi argumentami na rzecz determinizmu są argumenty na rzecz determinizmu "naukowego"; w świetle faktu zaś, że wszystkie argumenty zdroworozsądkowe na rzecz determinizmu naukowego załamują się w konfrontacji z problemem wyjaśnialności, wydąje się, że zdrowy rozsądek staje po stronie indeterminizmu. Jest kilka powodów, dla których według mnie ciężar dowodu spoczywa na determiniście. Wymienię tylko cztery. Po pierwsze, niewyrafinowany zdrowy rozsądek głosi pogląd, że istnieją zegary i chmury, to znaczy zdarzenia, które są lepiej lub gorzej przewidywalne, oraz że predeterminacja i przewidywalność to kwestie stopnia. Po drugie, istnieje argument na rzecz poglądu, że organizmy są prima focie predeterminowane i przewidywalne w mniejszym stopniu niż przynajmniej niektóre prostsze sysIK
Kartezjańsku próba znalezienia w mechanistycznym obrazie świata miejsca dla
niezdetenninowanych
umysłów oddziałujących
na
materię
nie jest
przekonująca.
52
Rodzaje determinizmu
temy i że wyższe organizmy są w mniejszym stopniu predeterminowane niż niższe. Bobry (i ludzie) wprowadzają łatwo rozpoznawalne i typowe dla siebie zmiany w swoim środowisku fizycznym. Nie ma wątpliwości, że środowisko fizyczne może się odwzajemnić, wytwarzając typowe i łatwo rozpoznawalne zmiany w bobrach (lub ludziach). Aby jednak udowodnić determinizm, należałoby wykazać znacznie więcej. Zakładając, że bobry nie istniały od zawsze, determinista musiałby wykazać, w jaki sposób warunki fizyczne (inne niż obecność bobrów) mogą wytwarzać bobry w przewidywalny sposób. Ale chociaż wiemy całkiem sporo o warunkach fizycznych wytwarzanych przez bobry, z całą pewnością nie wiemy nic o warunkach fizycznych, które byłyby w stanie wytworzyć bobry. W naszej wiedzy mamy do czynienia pod tym względem z pewną , asymetrią, a obowiązek udowodnienia tezy, że lukę w naszej wiedzy można wypełnić, spoczywa na determiniście. Do tego momentu dysponuje on co najwyżej pewnym nie zrealizowanym Jeszcze programem. Powód trzeci, najważniejszy według mnie, jest ściśle powiązany z problemem "wolnej woli". Jeżeli determinizm jest prawdziwy, powinno być w zasadzie możliwe, aby fizyk lub fizjolog, który nie ma pojęcia o muzyce, mógł na podstawie badań mózgu Mozarta przewidzieć, jakie plamki na papierze postawi on swym piórem. Ponadto fizyk lub fizjolog powinien umieć antycypować zachowania Mozarta i napisać jego symfonię, zanim nawet Mozart byłby o niej pomyślał. Analogiczne rezultaty musiałyby obowiązywać w odniesieniu do odkryć matematycznych i wszystkich naszych nowych zdobyczy w dziedzinie wiedzy. Mimo tego, że nawet ktoś taki jak Kant głosił poglądy implikujące podobne przekonania, sądzę, że intuicyjnie są one absurdalne. Bez względu jednak na to, czy są one absurdalne czy nie, daleko wykraczają poza granice naszej wiedzy, a zatem jeszcze raz ciężar dowodu spada na deterministę·
Po czwarte, indeterminizm głoszący, że istnieje przynajmniej jedno zdarzenie, które nie jest predeterminowane czy przewidywalne, stanowi słabsze stwierdzenie niż determinizm "naukowy", który głosi, że w zasadzie wszystkie zdarzenia są
Ciężar
53
dowodu
przewidywalne. Jakkolwiek w nauce wolę teorie silniejsze od słabszych, robię tak dlatego, że można lepiej na ich rzecz argumentować lub je krytykować. W każdym razie ten, kto proponuje silniejszą teońę, przyjmuje na siebie obowiązek jej udowodnienia: musi przedstawić argumenty na rzecz swojej teorii, przede wszystkim przez wykazanie jej mocy wyjaś niającej. Ale determinizm, nawet w wersji, którą nazywam "naukową", nie jest częścią nauki i nie ma mocy eksplanacyj• neJ.•
•
•
Prima facie deterministyczny charakter fizyki klasycznej
2
ma
DETERMINIZM "NAUKOWY" •
\O: Prima facie deterministyczny charakter fizyki klasycz-
neJ. Demon Laplace'a Fizycy kwant?wi mówią często, że "fizyka klasyczna" (termm ten obejmuje teorie Newtona Maxwella a nawet Einstei.na) implik~je determinizm, pod;zas gdy fiz~ka kwan-'. towa "';1phkuJe ~ndet~rminizm. Nie zajmując stanowiska w kwestu prawdzIwoścI tego przekonania, jestem oczywiście gotów przyznać, że między fizyką klasyczną a kwantową zachodZI. pewna różnica. Teoria kwantów jest teorią prawdopodobl~ństwa, fizyka .k lasyczna natomiast ma odmienny chru:akter . Proponuję :-"lęC teonę klasyczną nazwać teorią "prtma lacle deter~llmstyczną", wskazując za pomocą tej nazwy: ż~ me chCiałbym przesądzać kwestii, czy wynika . z mej Jakiś typ determinizmu, czy nie. "Primalacie deterministyczny charakter" fizyki klasycznej można najlepiej wyjaśnić za pomocą tzw. demona Laplace'a. Laplace sądZił, że świat składa się Z korpuskuł oddziałują cych na Siebie wzajemme, zgodnie z dynamiką Newtona oraz że .zupełna i ścisła wiedza o początkowym stanie sy~temu śWiata w danym momencie czasu powinna wystarczyć dla wydedukowama Jego stanu w dowolnym innym momencie. ("Stan" newtonowskiego systemu jest znany, jeżeli znane są pełn~ warunki początkowe, tj. pozycje, masy, prędkości i kierunki ruchu wszystkich jego cząstek'.) Tego rodzaju wiedza I
Istnieją ~eorie,,. kt6re nie - naletą do iadnej z tych kategorii, zwłaszcza tcorie
o c~arakten~ J~k~SClOwym ~raz majlICe chamkter klasyfikacji. V( odm~lOnlU ~o t~om pola należy pamiętać, że " wurunki początkowe" systemu (w mOim senSIe) obejmUją warunki gromiczne.
55
oczywiście
nadludzki charakter. Dlatego Laplace wprowadził pewną fikcję, demona, nadludzką inteligencję zdolną do ustalenia pełnego zbioru warunków początkowych systemu świata w dowolnym momencie czasu . Za pomocą tych warunków początkowych oraz praw natury, tzn. równań mechaniki, demon potrafiłby, wedługLaplace'a, wydedukować wszystkie przyszłe stany systemu światowego; dowodziłoby to, że przy założeniu, iż znane są prawa natury, przyszłość świata jest zawarta w każdym momencie jego przeszłości, a tym samym udałoby się wykazać prawdziwość determinizmu " Najistotniejszą cechą argumentu Laplace'a jest to, że dzięki niemu determinizm staje się prawdą raczej nauki aniżeli religii. Demon Laplace'a nie jest wszechwiedzącym Bogiem, je~t tylko superuczonym. Nie ma żadnych, albo niemal żad nych możliwości, które leżałyby poza zasięgiem człowieka -uczonego; ' powinien tylko wykonywać swe zadanie z nadludzką doskonałością.
•
'i ;:
.
.,,
A zatem Laplace przyznałby, że uczeni-ludzie nie są w stanie ustalić warunków początkowych wszystkich ciał we Wszechświecie, ale wskazałby, że mogą obliczyć wszystkie warunki początkowe systemu słonecznego, jeżeli liczba planet jest niewielka. Przyznałby zapewne, że naukowcy nie są w stanie uzyskać absolutnie ścisłej wiedzy o warunkach początkowych, ale stwierdziłby, że potrafią zwi ększać stopień precyzji ich pomiaru i że nie ma granic dla tych udoskonaleń . Przyznałby także, ie jeieli system grawitacyjny zawiera wię cej niż dwa ciała, teoria Newtona pozwala nam obliczać - według naszej obecnej wiedzy matematycznej - przyszły stan takiego systemu tylko metodą przybliżeń. Lap lace wskazałby jednak, że jakkolwiek nie rozwiązaliśmy ogólnego problemu wielu ciał - tj. problemu obliczenia newtonowskiej interakcji grawitacyjnej więcej niż dwóch ciał - być może któregoś dnia znajdziemy dla niego rozwiązanie, co z pewno ś cią pozwala nam przypisać taką wiedzę demonowi; mógłby także dodać, że chociaż nawet ogólny problem wielu ciał jest zasadniczo nierozwiązywalny, potrafimy w każdym poszczególnym przypadku (zakładając, że nie jest zbyt skomplikowa~ lPor. P. S. Lapince, E,Uai philosophique ~'ur le.Y probabili ti'~1 1819, Wprowadunie.
Por. tukte Popper, The
Se~r
(Ind !ts Brajn, op. cit., s. 22.]
56 zastąpić ścisłe rozwiązanie tego bliżonym rozwiązaniem, które będzie
ny)
Determinizm "naukowy"
problemu jego przytak ścisłe, jak tylko
zechcemy. W takim sensie demon Laplace'a jest tylko wyidealizowanym człowiekiem-uczonym. W istocie jest on wyidealizowa" nym Laplace' em. Laplace sądził, że rozwiązał ogromny problem stabilności naszego systemu słonecznego. Wierzył, że udało mu się udowodnić - przy założeniu, że system ma charakter zamknięty, tj. że nie może doń wejść 'żadne nowe ciało ani nie będzie wpływać na niego z zewnątrz - iż planety przez całą swoją przyszłość będą utrzymywać swoje obecne średnie odległości od Słońca. (W podrozdziałach 12 i 14 zobaczymy, że się mylił.) Demon Laplace'a miał - jak człowiek-uczony - posługiwać się warunkami początkowymi i teoriami, tj. systemami prawnatury. Teorie odpowiadające w pełni jego celom w od- ' niesieniu do określonych systemów fizycznych można nazwać teoriami "prima facie deterministycznymi". Wprowadzona tutaj nazwa oddaje również pewne cechy teorii Newtona, Maxwella i Einsteina, ale nie ujmuje cech innych teorii, takich jak termodynamika, mechanika statystyczna czy teoria kwantów, a zapewne także i teorii genetycznej. Proponuję więc następującą definicję: Teoria fizyczna ma charakter prima facie deterministyczny wtedy i tylko wtedy, gdy pozwala nam na podstawie matematycznie ścisłych opisów początkowego stanu zamkniętego systemu fizycznego - opisanego w języku tej teorii - wydedukować opis stanu tego systemu w dowolnym przyszłym momencie czasu Z dowolnym ustalonym skodczollym stoplliem
idea determinizmu "naukowego" ; przewidywalność od
wewnątrz
57
"przy założeniu, że system fizyczny, o którym mowa, nie jest zbyt skomplikowany". Nie wiadomo bowiem, czy istnieją dostatecznie zadowalające metody rozwiązywania problemu wielu ciał za pomocą przybliżeń, gdy system zawiera bardzo ",iele ciał, a zwłaszcza gdy masy i odległości między ciałami są podobnego rzędu wielkości. Problem polega oczywiście na tym, Że - jeśli nawet dysponujemy warunkami początkowymi o matematycznej ścisłości - stosowanie metod numerycznych obliczeń wprowadza własne nieścisłości, których w przypadku pewnych skomplikowanych systemów możemy nie umieć zredukować poniżej pewnego poziomu metodą kolejnych przybliżeń'. Może się więc okazać, że niemożliwe jest sformułowanie przewidywania o dowolnym stopniu ścisłości. Jakkolwiek problem ten jest istotny, nie będę go dalej omawiać; przeciwnie, przyjmuję założenie - jest to ustępstwo na rzecz moich deterministycznych oponentów - że teorie Newtona i Maxwella mają charakter prima facie deterministyczny w sensie mojej pierwotnej definicji. Przyjąwszy tę definicję, stajemy wobec następującego problemu: Założywszy, że pewna prima facie deterministyczna teoria fizyczna jest prawdziwa, czy mamy prawo wydedukować z tego założenia, iż determinizm "naukowy" jest prawdziwy? Ałbo innymi słowy, czy mamy prawo wnioskować o deterministycznym charakterze świata na podstawie pozornie deterministycznego charakteru teorii? Poniżej (w podrozdziale 13) podam różne powody, dla których sądzę, że taki wniosek byłby nieuprawniony . Moim następnym zadaniem jest pełniejsze wyjaśnienie idei deter-
minizmu "naukowego".
ścisłości.
Definicja ta nie wymaga przewidywań matematycznie ścis łych, nawet jeżeli warunki początkowe, które się w niej przyjmuje, mają być absolutnie ścisłe. Nie możemy żądać więcej, jeżeli chcemy być pewni, że mechanika Newtona podpada pod tę definicję, ponieważ znane są nam tylko przybliżone metody rozwiązywania problemu systemu złożo nego z więcej niż dwóch ciał. Z podobnych powodów można nawet argumentować, że powinniśmy osłabić naszą definicję, dodając do niej słowa:
II. Idea determinizmu "naukowego"; przewidywalność od wewnątrz
Ogólną ideę determinizmu można wyjaśnić, co już widzieliśmy, za pomocą metafory filmu, który pokazuje nam następujące po sobie stany świata. W filmie tym to, co będzie pokazane w przyszłości, jest tak samo z góry ustalone albo Por. takte J. von Neumann i H. H. Goldstine. Numerjclll [nverring High Order. "Buli. Am. Math. Soc." 53. 1947, ss. 1022-1099. 4
ol Matricel'
oj
58
Determinizm "naukowy"
zdeterminowane jak to, co było pokazane w przeszłości. A ponieważ przyszłość jest ustalona, może być w zasadzie znana z góry; przyszłość nie ma być przedmiotem przypuszczeń, lecz winna być znana z góry z całą pewnością. Zachowując tę metaforę w pamięci, możemy powiedzieć, że determinizm "naukowy" wynika z próby zastąpienia niejasnej idei możliwej wiedzy o zdarzeniach przed ich nastąpie niem bardziej ścisłą ideą przewidywalności zdarzeń zgodnie Z racjonalnymi naukowymi procedurami przewidywania. Doktryna ta zatem głosi, że przyszłość można racjonalnie wydedukawać z teraźniejszych lub minionych warunków począt kowych w koniunkcji z prawdziwymi teoriami uniwersalnymi. Należy pamiętać, że determinizm "naukowy" głosi coś więcej niż tylko możliwość czy nawet istnienie wiedzy o zdarzeniach, zanim one nastąpi/y; dzięki temu można go łatwiej. poddać krytyce. Jest oczywiście rzeczą logicznie możliwą, że . każde zdarzenie może być znane, zanim się komuś przydarzyło (mogło się komuś przyśnić) nawet w świecie, w którym wiele zdarzeń dzieje się w sposób chaotyczny i które nie podlegają żadnym prawom uniwersalnym. W takim świecie determinizm "naukowy" byłby fałszywy, ponieważ żadne teorie nie byłyby dostatecznie siłne, aby mogły dać podstawę do racjonalnych przewidywań naukowych. Możemy to wyrazić stwierdzając, że determinizm "naukowy" głosi coś więcej niż tylko to, że świat ma charakter wyświetlanego filmu. Głosi bowiem, że wydarzenia pokazywane na filmie nigdy nie '· dzieją się chaotycznie, lecz zawsze podlegają regułom w taki sposób, że każdy obraz lub zdjęcie składające się na film pozwała nam wyliczyć racjonalnymi metoda;ni dowolne przyszłe zdarzenie za pomocą reguł lub praw łączących następ u jące po sobie kolejne zdjęcia filmu. Gdyby determinizm nie implikował tej idei, nie miałby charakteru .. naukowego". Powyższe stwierdzenia pozwalają nam zarysować wyraź niej relację pomiędzy wspólną ideą determinizmu a jego wersją, którą określiłem mianem determinizmu "naukowego". Rzecz w tym, że determinizm " naukowy " odwołuje się do sukces6w nauk stworzonych przez człowieka, takich jak teoria Newtona; determinizm "naukowy" przedstawia się jako konsekwencję sukcesów nauk empirycznych, a przynajmniej jako
Idea determinizmu "naukowego":
przewidywalność
od
wewnątrz
59
doktrynę wspieraną przez nauki. Wydaje się, że determinizm "naukowy" opiera się na ludzkim doświadczeniu. Nie ma wątpliwości, że dlatego właśnie Laplace odwoływał się nie do wszechwiedzącego Boga, ale tyłko do demona obdarzonego mocami, które projektował w taki sposób, aby
w zasadzie nie wykraczały poza moce człowieka-uczonego. Laplace nie oczekiwał, że jego demon będzie znał przyszłe stany świata dzięki intuicji; gdyby tak było , nie dokonałby idealizacji ludzkich władz racjonalnych, ale byłby zasadniczo poza nie nie wykraczał. Laplace jednak chciał, aby jego demon znał dokładnie warunki początkowe, ponieważ bez wątpienia sądził, że nie ma granic dla możliwych udoskonaleń wiedzy ludzkiej w tym kierunku. Podobnie oczekiwał, że jego demon będzie znał warunki wszystkich korpuskuł o dowolnym stopniu złożoności, ponieważ nie miał wątpliwości, że nie ma granic dla ludzkiej wiedzy również i pod tym względem, nawet jeżeli miał świadomość, że żadna ludzka istota (ani komputer o skończonych rozmiarach) nie może praktycznie obliczyć współrzędnych wszystkich korpuskuł znajdujących się w systemie takim jak gaz zawierający wielką ich iłoŚć . Intencje Lapłace'a najlepiej może wyrazimy mówiąc, że moce demona muszą wykraczać poza moce uczonego-człowieka tyłko pod względem stopnia; winny być nieograniczone tyłko w dziedzinach, w których nie ma określonych granic dla mocy poznawczych ludzIOego podmiotu poznania. Idei tej można nadać większą precyzję za pomocą dwóch istotnych wymogów, z którymi Laplace byłby się bez wąt pienia zgodził. Oba te wymogi, sformułowane tu w kontekście idei demona, zostaną później w nieco bardziej abstrakcyjnej postaci włączone do naszej ostatecznej definicji determinizmu "nauk owego " . Wymóg pierwszy jest następujący: (l) Demonowi, podobnie jak uczonemu-człowiekowi , nie wolno przypisywać zdolności do ustalania warunk6w początko wych z absolutnq precy~q matematycznq; podobnie jak czło wiek, zadowołi się on skończonym stopniem ścisłości. Ałe można założyć, że demon potrafi zredukować zakres nieścisło ści w swych pomiarach tak dalece, jak tylko zapragnie, tj. potrafi je zredukować w stopniu większym niż ktokolwiek inny.
60
Determinizm ,',naukowy"
Na pierwszy rzut oka wymóg ten wydaje się tylko nieznacznym uzupełnieniem naszej definicji teorii prima facie deterministycznej, bowiem mianem tym określili śmy teorię, która pozwala nam wyliczyć dowolne przewidywanie z dowolnym albo z góry ustalonym stopniem ścisłości, jeżeli dysponujemy matematycl/lie ścisłymi warunkami początkowymi. Doktryna determinizmu .. naukowego" wymaga nieco więcej, tego mianowicie, abyśmy my - albo demon - umieli wyliczyć dowolne przewidywanie z dowolnym lub z góry ustalonym stopniem ścisłości, jeżeli dysponujemy warunkami początkowymi o skończonym stopniu nieścisłości (zawsze przy założeniu, że nieścisłości nie przekraczają stopnia, który z góry ustalamy na podstawie treści danego przewidywania, jakie mamy ' sformułować w, zgodzie z zasadą wyjaśnialności). Wymóg drugi jest następujący: • (2) Demon, tak jak naukowiec, sam musi być uznawany za' \ element świata fizycznego, którego przyszłość przewitluje; należy przynajmniej założyć, że procesy fizycl/le istnieją w świecie i że można je interpretować jako (a) procesy, dzięki którym demon otrzymuje informacje, (b) jako procesy obliczania przewidywania oraz (c) jako procesy formułowania przewidywania. Innymi słowy, nie należy wyobrażać sobie demona jako ducha pozbawionego ciała, umieszczonego poza systemem fizycznym, którego stan on przewiduje, lecz raczej jako fizyczne wcielenie ducha: jego zasadnicza d ziałalność musi w pewien sposób oddziaływać na system. Wymóg te~ możemy wyrazić stwierdzając, że demon musi przewidywać system od wewnątrz. a nie z zewnątrz. Ten drugi wymóg również można wyprowadzić z uprzedniego dezyderatu, według którego demon nie może Z <.asady dysponować mocami wykraczającymi poza ludzkie możliwo ści. Wymogu tego nie wymyśliłem ad hoc, jest on bowiem milcząco przyjmowany przez fizyków co najmniej przez ostatnich trzydzieści lat jako element doktryny determinizmu. Można to sobie uzmysłowić, zwracając uwagę na pewne argumenty ' Heisenberga, do których odwołuję , się tutaj, nie akceptując ich wszelako '- Mam na myśli argument, że deter.
5 Nie zgadzam sic z tymi ideami Heisenberga.
Czuję. że musze (O wyr.lZić lutuj
wprost, poniewat w moim anykule Jtuleterminism in Quantum Physics and ilt Classic(lf
Dwie definicje determinizmu "naukowego"
61
minizm nie wystarcza, zwłaszcza w świetle faktu , że z powodu interferencji procesów mierzenia ze stanem systemu, którego dotyczy pomiar, istnieją określone granice możliwego stopnia ścisłości naszej wiedzy o warunkach początkowych, a. tym samym granice stopnia ścisłości przewidywań, które można z nich wyliczyć. Argument ten jest równoznaczny z odrzuceniem idei, że demon musi być pozbawionym ciała duchem; zakłada on, że demonowi nie należy przypisywać nieograniczonych mocy tam, gdzie wszelkie ludzkie istoty lub dowolne instrumenty fizyczne byłyby skazane na pewne ograniczenia. Innymi słowy, argument Heisenberga przeciwko determinizmowi opiera się na milczącym założeniu, że determinizm implikuje przewidywalność od wewnątrz z dowolnym stopniem ścisłości. 12. Dwie definicje determinizmu "naukowego"
Teraz możemy już zdefiniować determinizm "naukowy": Doktryna determinizmu " naukowego" głosi, że stan dowolnego zamknietego systemu fi zycl/lego w dowolnym przyszłym momencie czasu moie być przewidziany nawet od wewnątrz tego systemu Z dowolnym określonym stopniem ścisłości, za pomocą dedukowania przewidywań z teorii, w koniunkcji z warunkami początkowymi, których wymagany stopień ścisło ści zawsze maina (zgodnie z zasadą wyjaśnialności) wyliczyć, jeżeli została określona treść zadania predykcyjnego. Jest to najsłabsza definicja, jest ona jednak dostatecznie silna, aby na jej podstawie możliwe było sformułowanie idei implikowanych przez determinizm "naukowy". Nasza definicja wymaga przewidywalności dowolnego zdarzenia; wymóg ten jest wymogiem przewidywalności Gak Phy.ric.f , w którym po raz pierwszy
sformułowałem
wymóg (2), wyr.wsm lli~ niekiedy przekonanie. Ze indetenniniun kwantowy jest wynikiem
tak. jak gdybym akceptował inteńerencji procesu dokonywania pomiarów z obiektami, których pomiar dotyczy. Ten sposób mówienia wziął siej juk przypu.o;:zczam, stąd , że gdy pisałem len artykuł, moim celem nie była krylylut fizyki kwantowej, ale racZej wykazanie; ze pewne cechy uZliawane za c bunu.terystyczne dla fizyki kwantowej odnoszą siC lakte do fizyki kl asycznej. (Por. artykuł Poppera QUiUlJUm Mechania.' wirhoUl "The Observe,. ... przedrukowany jww wprowtlClzenie do QUflnlum Theory ,tnd the Schism in PII)'sics, 10m III Postscriptum do "Logiki odkry'Ó(I Mukowego".}
62
Determinizm "naukowy"
wskazano w poprzednich podrozdziałach) stanów dowolnego systemu fizycznego w dowolnym czasie przyszłym, z dowolnym stopniem ścisłości. Ponadto obejmuje ona wymogi (1) i (2), wyjaśnione w podrozdziale II, a także zasadę wyjaśniaI ności. Wszystkie te elementy są niezbywalnymi składnikami idei determinizmu "naukowego". Z drugiej strony można podać również definicje silniejsze: możliwe są takie składniki idei determinizmu "naukowego", jakie niektórzy uznaliby intuicyjnie za jego istotne elementy, a jakie nie występują w naszej definicji. Mam na myśli w szczególności ideę, że potrafimy przewidywać w odniesieniu do dowolnego systemu fizycznego, czy dane zdarzenie • zajdzie w nim czy nie. Innymi słowy - można dodać do właśnie podanej definicji wymóg, zgodnie z którym możliwe ma być przewidywanie w odniesieniu do dowolnego stanu, czy badany system kiedykolwiek się w nim znajdzie czy nie. Jeżeli dodamy ten wymóg do naszej definicji, otrzymamy silniejszą wersję determinizmu " naukowego ". Problem, czy kiedykolwiek nastąpi zaćmienie Słońca (lub czy kiedykolwiek w dwa tygodnie po zaćmieniu Słońca nastąpi zaćmienie Księżyca) jest przykładem przywoływanym przez zwolenników silniejszej definicji determinizmu "naukowego". Inny przykład, ważniejszy dla naszej dyskusji, to problem badany przez Laplace' a, to znaczy zagadnienie, czy średni dystans między Słońcem i dowolną planetą kiedykolwiek uzyska wartość dwukrotnie większą - albo dwukrotnie mniejszą - od obecnej jego wielkości. W pewnej mierze przekonanie Laplace'a, że rozwiązał ten problem, nasunęło mu ideę demona. Można więc powiedzieć, że silniejsza wersja była bardzo bliska intencji Laplace'a. 13. Czy determinizm "naukowy" wynika z teorii prima facie deterministycznej?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że definicja determinizmu "naukowego", nawet w silniejszej wersji, jest tak bardzo podobna do definicji teorii prima facie deterministycznej, że prawdziwość determinizmu "naukowego" stanowi bezpośrednią konsekwencję prawdziwości dowolnej teorii pri-
Czy detenninizm "naukowy" wynika z teorii deterministycznej?
63
mafacie deterministycznej, takiej jak mechanika Newtona. To pierwsze wrażenie bez wątpienia wyjaśnia, dlaczego nie tylko Kant i Laplace, ale i wielu innych wybitnych myślicieli sądziło, że muszą zaakceptować doktrynę w rodzaju determinizmu "naukowego". Również Einstein wierzył w poprawność tego rozumowania', tak samo jak jego oponenci, tj. obrońcy oficjalnej interpretacji teorii kwantów ("interpretacji kopenhaskiej"). Mimo to jednak rozumowanie to jest niepoprawne. Po pierwsze, należy sobie uświadomić, że jest duża różnica między tym, co nazywamy prima facie deterministycznym charakterem teorii, a determinizmem "naukowym". Uznając pierwsze. zawsze orzekamy o jakiejś teorii, że ma ona pewną własność. Uznając drugie, orzekamy o świecie, że ma on pewne własności. Naturalnie, jeżeli jakaś teoria jest prawdziwa, wówczas opisuje pewne własności świata. Nie znaczy to jednak, że dla każdej własności prawdziwej teorii istnieje odpowiadająca jej własność świata. Aby wstępnie ukazać, jak niebezpieczne może być poleganie na wrażeniu, że determinizm "naukowy" wynika z teorii o prima facie deterministycznym charakterze, należy pamię tać, że nawet gdybyśmy założyli, iż mechanika Newtona jest prawdziwa, nie oznaczałoby to, że udało mu się sformułować teorię implikującą prawdziwość determinizmu "naukowego", chociażby tylko dlatego, że nie wykazał, iż wszystkie zjawiska są zjawiskami mechanicznymi. Dopiero gdy uda się wydedukować z teorii Newtona zadowalającą teorię elektryczności, magnetyzmu i optyki, można postawić pytanie, czy prawdziwość teorii Newtona może służyć jako argument na rzecz determinizmu "naukowego". Innymi słowy, determinizm "naukowy" może wynikać - jeżeli w ogóle z czegokolwiek wynika - tylko z systemu teoretycznego fizyki, który jest zupełny lub wszechogarniający w tym sensie, że pozwoliłby na przewidywanie wszystkich rodzajów zdarzeń fizycznych '. Drugie ostrzeżenie przed zbytnim poleganiem na wrażeniu, że determinizm "naukowy" wynika z prawdziwości teorii [Por. jednak rozdział l, przypis 2, który sugeruje, że Einstein zarzucił tę ideę.] 7 Należy pamiętać, że rozwój myśli Kanta i Laplace'a nastąpił wła.~nje w tym okresie historii nauki (1785-1818), gdy było wiele powodów do przypuszczeń, że uda sie zrealizować program redukcji całej fizyki do mechaniki Newtona. 6
64
Determiniun .,naukowy"
Wniosek Hadamarda
o prima focie deterministycznym charakterze, wywodzi się z faktu, iż przynajmniej silniejsza wersja determinizmu "naukowego" jest fałszywa, nawet gdybyśmy przyjęli, że świat jest systemem czysto mechanicznym (nie zawierającym zjawisk elektryczności itp.) i że mechanika Newtona jest prawdziwa. Wykażę to w kolejnym podrozdziale na podstawie wyników Hadarnarda. Później spróbuję wykazać więcej; nie tylko to, że słabszej wersji determinizmu " naukowego" nie da się pogodzić z pewnymi teoriami - na przykład z teorią Einsteina - ale także, że należy ją odrzucić z powodów logicznych. •
14. Wniosek Hadamarda W bardzo interesującym artykule opublikowanym w 1898 roku' Hadarnard poddał dyskusji bardzo prosty problem mechaniczny: ruch punktów obdarzonych masą o stałej prętIkości wzdłuż geodetyk - tj. linii możliwie najprostszych - nieskoń czonej powierzchni zakrzywionej (tj. powierzchni szczególnego rodzaju, bez zmiennej negatywnej krzywizny, w której nie ma także nieciągłości). Hadamard zakłada, że wstępna pozy- . cja punktu obdarzonego masą (punkt wyjścia jego ruchu) jest podana z absolutną precyzją; dopuszcza także, aby wstępny kierunek ruchu zmieniał się w granicach kąta a. Wykazał następnie, . że punkt poruszać się będzie po kilku rodzajach torów, a przede wszystkim (i) po orbitach lub torach zamkniętych, w tym po krzywych, króre są zamknięte tylko asymptotycznie w ten sposób, że punkt poruszający się po nich będzie zawsze znajdował się w skończonej odległości od punktu wyjścia, oraz (ii) po trajektoriach odchodzących ku nieskończoności, w ten sposób, że po dostatecznie długim czasie punkt poruszający się po nich przekroczy dowolną skończoną odległość od punktu wyjścia'. Rozważymy dwie różne orbity (tory zamknięte) odchodzące od punktu wyjścia
w dwóch różnych początkowych kierunkach wyznaczających niewielki kąt a. Hadamard wykazuje, że nawet jeżeli kąt a będzie możliwie naj mniejszy, będą mimo to możliwe tory odchodzące do nieskończoności, wychodzące z naszego punktu wyjścia w ramach tego kąta a, to znaczy pomiędzy dowolnymi dwoma orbitami, spośród których wybieramy. Znaczy to jednak, że za pomocą żadnego pomiaru wstęp nego kierunku toru - bez względu na to, jak precyzyjny bylby to pomiar (z wyjątkiem absolutnej precyzji matematycznej) - nie potrafimy określić, czy punkt obdarzony masą porusza się po orbicie czy po trajektorii, która prędzej czy później odejdzie do nieskończoności, nawet gdy przyjmiemy nierealistyczne założenie, że dysponujemy absolutnie precyzyjnymi danymi na temat pozycji wyjściowej punktu obdarzonego masą. Znaczy to innymi słowy, że nie potrafimy określić, czy punkt obdarzony masą będzie poruszał się w taki sposób, że jego odległość od punktu wyjścia nigdy nie przekroczy wartości skończonej, czy też zacznie w końcu powiększać równomiernie swoją odległość i odejdzie ku nieskończoności. Okazuje się zatem, że omawiana w poprzednim podrozdziale silniejsza wersja determinizmu "naukowego" upada w konfrontacji z wynikami Hadamarda. Jak bowiem wskazuje Hadarnard '0, żaden stopień ścisłości pomiaru warunków początkowych nie jest w stanie umożliwić nam przewidywania, czy system planetarny (złożony z wielu ciał) jest stabilny w sensie Laplace'a. Wynika to stąd, że matematycznie ścisłe dane o warunkach początkowych, determinujących orbity, oraz inne, które determinują geodetyki odchodzące ku nieskończności, nie dadzą się odróżnić - co już widzieliśmy - za pomocą żadnych pomiarów fizycznych. Wynikiem tym Hadamard obala wspomniany wyżej wynik Laplace' a, który być może stanowił jedną z głównych inspiracji dla Lapłace'ows kiej idei determinizmu "naukowego". Loc. eit .. s. 71 (§ 59). Hadamard powiada tam, że jego wynik sugeruje, iż problem stabilnoSci l')'stemu słonecznego .,utrucilby wszelki sens". Nie zgadzam sic z tym . Sensowności temu problemowi nic odbieru wykazanie, że nasze przcwidywllilie nie może być wyliczone na podstawie jakiejkolwiek teorii, ani też tadne. możliwie naj ~ i ś lejsze pomiary warunków początkowych. Problem nierozwiązywalny nie jest problemem pozbawionym sensu, a odkrycie jego nierozwiązywalno~i mote rzucić naLl tyle samo światła, co odkrycie jego roz,wi
• J. Hadamard, Le....fuifC/ces fi courbures opposees, etc, ,,10umai des Math6matiques pures et appliqueęs", seria S, vo!' 4, 1898. ss. 27-73; por, także PielTe Duhcm, The Aim cmd Structure oj Ph)'siclIl rlleory, op. cit., s. 139 i nusf. 9 Hadamard wyrófnia tak że trzech.! kategorię geodetyk _ tj. przypadki graniczne - które nus tu nie będą obchodzić.
65
66
Determinizm "naukowy"
W moim przekonaniu jednak Hadamard nie obala słabszej wersji determinizmu "naukowego" w zdefiniowanym przeze mnie powyżej sensie. Możemy bowiem formułować przewidywania dla dowolnego momentu czasu, dotyczące stanu punktu obdarzonego masą, przy założeniu, że zmierzymy jego kierunek w punkcie wyjścia ze stopniem ścisłości, który zależny będzie od (a) upływu czasu między momentem startu a momentem czasu określonym w przewidywaniu, jakiego mamy dokonać, oraz (b) od stopnia ścisłości określonego w przewidywaniu. Nie możemy jednak przewidywać zachowania systemu dla wszystkich momentów czasu II.
3
ARGUMENT NA RZECZ INDETERMINIZMU
15. Dlaczego jestem
indeterministą:
teorie jako sieci
•
,
11
Różnica pomiędzy wyrdŻeniem "dla wszystkich" a wyrażeniem "dla dowolnego"
w powyższym sformułowaniu wykazuje pewne analogie z faktem (odkrytym przez
GOdła), .ie jakkolwiek dla dowolnego zdania arytmetycznego możemy zbudować sformalizowaną teorię, w której zdanie to jest rozstrzygalne, nie mozemy zbudować sformalizowanej teorii, w której rozstrzygalne byłyby wszystkie zdania arytmetyczne. Mając tę analogię w pamięci, możemy powiedzieć, że problem Hadamarda (polegający na tym. czy ,~ystem fizyczny o wielu ciałach, którego warunki początkowe są dane ze skończonym stopniem ścisłości, znajdzie się kiedykolwiek w pewnym określonym stanie) jest problemem nierozstrz)'galtlym na gruncie fizyki.
Jestem przekonany, że prawdziwa jest doktryna indeterminizmu i że teoria determinizmu jest pozbawiona wszelkich podstaw. Jedną z najważniejszych racji dla takiego przekonania jest interesujący argument (wspomniany w podrozdziale 7, powyżej), że stworzenie nowego dzieła, takiego jak symfonia g-moll Mozarta nie może być przewidziane we wszystkich szczegółach przez fizyka ani fizjologa, który poddał szczegółowym badaniom ciało Mozarta - zwłaszcza jego mózg - oraz jego środowisko fizyczne. Pogląd przeciwny wydaje się intuicyjnie absurdalny. W każdym razie wydaje się rzeczą oczywistą, że byłoby bardzo trudno sformułować racjonalne argumenty na jego rzecz oraz że obecnie mamy na jego poparcie co najwyżej na poły religijny przesąd, albo też przesąd, że wszechwiedza nauki w jakiś sposób przybliża się - choćby tylko w zasadzie - do ideału wszechwiedzy boskiej. Przyznaję szczerze, że stwierdzenie to jest ściśle związane z tradycyjnym problemem "wolnej woli", którego jednak nie będę omawiał. Interesuje mnie raczej problem, który wyłania się z naszego przykładu dotyczącego Mozarta: czy świat umożliwia nam - przynajmniej w zasadzie, tj. gdybyśmy wiedzieli dostatecznie dużo - przewidywanie racjonalnymi metodami naukowymi nawet takich unikalnych zdarzeń jak stworzenie nowej symfonii, we wszystkich ich szczegółach. W dziedzinie tej interesuje mnie tylko ten jeden problem. Jestem zmuszony stwierdzić to bardzo wyraźnie, ponieważ analizy znaczenia słów "wolna" oraz "wola" jedynie mnie
68
Argument na rzecz indetcnninizmu
nudzą, podobnie jak nudzą mnie rozważania, czy Mozart lub ktoś inny mógł stworzyć to dzieło inaczej. Interesuje mnie świat faktów i chociaż od czasów Schlicka (który pod wpły wem Wittgensteina wprowadził do tej dziedziny analizę znaczeń słów) zaczęto powszechnie uważać, że nawet Hume
zajmował się analizą znaczeń słów, jest to w moim przekonaniu nieporozumienie '. Nie wątpię, że Hume intereso wał się także strukturą świata i że rozwiązywał werbalne nieporozumienia tylko tam, gdzie uznawał je za przeszkodę w rozumie. . mu SW lata.
-
Interesuje mnie zatem rzekoma przewidywalność unikalnych ~siągnięć; uważam bowiem, że ich przewidywa lność jest skrajUle mewwrygodna. Jest to Jedno z tych zagadnień, spośród których kilka wylic zyłem w podrozdziale 9; w odniesieniu do tych problemów obowiązek dowodu spoczywana determ iniśc ie.
Nie wystarczy jednak zrzucić na deterministę obowiąi.ek dostarczenia argumentów dla poparcia tak często powtarzanych twi erdzeń, które mnie wydają s ię szaleńcze i na rzecz których nie przedstawiono nigdy żadnych dobrych argumentów. Są za to argumenty filozoficzne - po części logiczne, a po części metafizyczne - przeciwko determinizmowi. Argumenty te wiele lat temu przekonały mnie o słabości determinizmu "naukowego" 2, Nasze teorie naukowe pojmuję jako ludzkie twory - sieci, które wymyślamy po to, aby pochwycić w nie świat '. Różnią się one naturalnie od tworów poetów, a nawet od wynalazków techno~ogicznych. Teorie nie są tylko instrumentami. Naszym celem Jest prawda: sprawdzamy nasze teorie w nadziei wyeli• {~r. Ludwig Wittgenslcin. Tmł:łal lagicVI01!JIJw.!iCVJJ', 6.341 i 6.342. Zapewne ~łu~me ze ~gledu n~ u~erz~jącll zbieżność zaproponowanej tu przez Popper.l metafory SIC,CI, oruz mekt6~ych Idei Wlttgensteina, Popper, który zaw~ze miał bardzo n egaty wną Opinie o pracy fI lozoficznej Wittgem.teina. wymżal siC dosyć pozytywn ie o Traktacie Wittgens~i~a i potępiał jego pćtniejszą filozofie. Por. rozmowę z Popperem pl. P~)'sdo~'ć JC,I" 0n-:arta w: Adam Chmielewski, FiI/Jzofia Poppera. Ana/iul kryf)'ClIUl. WydaWnictwo Umwersytctu Wrocławskiego. Wrocław 1995. s. 240.} . ' Por. zwłaszcza kshri.kę Sehlicku Fmgen der Ethik. 1930, rozdz. VlI, § I, s. 105 I
nast.
Tak siC skł~a. że mój ,pierwszy opublikowany cliej (pL Ober die Srellunx deJ Lehrer:r t U Schu/e und Schiller. w: Schulreform, 4, 1925. ss. 204-208) był po~więcony zasadll1czo temu samemu argumentowi, który rozwijam tutaj poniżej. 2
Dlaczego jestem
indetermini stą:
teorie jako sieci
69
minowania tych, które nie są prawdziwe. Postępując w ten sposób, marny szan sę na sukces w udoskonaleniu tych teorii - nawet jako instrumentów. Możemy tworzyć sieci coraz lepiej dostosowane do łowienia naszej ryby, realnego świata. Nigdy jednak nie będą one instrumentami spełniającymi bez zarzutu swój cel. Są one racjonalnymi sieciami, które zrobiliś my sami i których nie należy mylić z zupełną reprezentacją realnego świata we wszystkich jego aspektach; nie wolno nam tak sądzić nawet wtedy, gdy teorie te są bardzo udane, ani nawet wtedy, gdy wydają się stanowić znakomite przybliżenia do rzeczywistości '. Jeżeli będziemy zawsze pamiętać, że nasze teorie są naszym dziełem, że jesteśmy omylni oraz że nasze teorie odzwierciedlają naszą omylność, wówczas poweźmiemy wąt pliwość, czy ogólne cechy naszych teorii, takie jak ich prostota czy ich prima jacie deterministyczny charakter, odpowiadają cechom realnego świata. Mam tu na myś li rzecz następującą: jeźeli poddaliśmy sprawdzaniu zdanie typu: "Wszystkie psy mają ogony", i zdanie to przeszło z powodzeniem testy, to wówczas być może wszystkie psy (albo koty) rzeczyw iście mają ogony, albo w przybliżeniu wszystkie. Byłoby jednak błędem na podstawie faktu, że takie uogólnione zdanie podmiotowo-orzecznikowe w miarę poprawnie opisuje świat, albo nawet z faktu, że jest prawdziwe, wnioskować, że ś wiat ma strukturę podmiotowo-orzecznikową albo że sklada się z substancji obdarzonych pewnymi własnościami. Podobnie sukces eksplanacyjny, a nawet prawdziwość prostych zdań czy twierdzeń matematycznych lub też prostych zdań języka angielskiego nie powinny nas skłaniać do formułowania wniosku, że świat jest zasadniczo prosty, matematyczny czy brytyjski'. Wszystkie te wnioski faktycznie miały w swoim czasie filozoficznych czy innych zwolenników, ale chwila zastanowienia ujawnia, że nie ma wielu powodów do ich akceptacji. Znany Por. J. von Neumann i H. H. Goldstine. NumericallTtvening.,., op. cit., s. 1024: "Jest .. . to ... ściśle zwiqzane :re li postrzeżen i em metodologicznym, że fOlTIluły maIemutyczne 7. konieczności reprezentujlL tylko (mniej lub bardziej wyrainie sfonnułowanv teorię pewnej fazy (lub aspektu) rzeczywi stości. a nie rzeczywisto~ć sam
70
Argument na rzecz indetenninizmu
nam świat jest bardzo złożony i jakkolwiek może posiadać w jakimś sensie proste aspekty strukturalne, prostota niektórych naszych teorii - które sami stworzyliśmy _ nie implikuje zasadniczej prostoty świata. Podobnie jest w przypadku determinizmu. Teoria Newtona, składająca się z prawa inercji, prawa grawitacji itp., może być prawdzIwa albo bardzo bliska prawdy, tj. świat mote być taki, jak ona głosi. Teoria ta jednak nie zawiera tezy determinizmu; w żadnym miejscu teoria ta nie stwierdza, że świat jest zdeterminowany; to raczej sama teoria ma charakter, który uznałem za "prima facie deterministyczny". Prima facie deterministyczny charakter teorii jest jednak ściśle związany z jej prostotą; deterministyczne na pierwszy rzut oka teorie są względnie łatwo sprawdzalne, a sprawdziany można uściślać i nadawać im coraz większy stopień trudnoścl..Z mO.lCh rozważań o treści, sprawdzalności i pwstocle teofil wymka, że tego rodzaju teorie należy cenić 'wyiej od mnych i dlatego właśnie próbujemy je konstruować tak, aby były lepsze od innych, i trzymamy się ich (gdy z powodzemem przechodzą przez testy), ilekroć pozwalają nam na to problemy, które mamy rozwiązać'. Zarazem wydaje się, że wmoskowanie na podstawie ich sukcesów eksplanacyjnych, że śWlm ma zasadniczo deterministyczny charakter, nie jest bardZIej uzasadnione nit to, że świat jest zasadniczo prosty. Metoda nauki polega na naszych próbach opisania świata za pomocą prostych teorii: teorie złotone mogą okazać się niesprawdzalne, nawet jeżeli są prawdziwe. Nauka to sztuka systematycznych uproszczeń - sztuka określania tego, co możemy z korzyścią dla siebie pominąć . Zrozumienie związku pomiędzy tym stwierdzeniem a problemem wyjaśnialności ma wielkie znaczenie. Rozważmy problem predykcyjny polegający na wyliczeniu stanu naszego systemu. słone~znego za trzy miesiące od chwili obecnej; obhczema mają SIę charakteryzować pewnym Z góry określo~ym stopniem p~cyzji przewidywanych ostatecznych poZYCJI planet oraz Ich momentów. Jeżeli chcemy obliczyć dopuszczalną nieścisiość warunków początkowych, potrzeb u.~ Por. Logikt/ odkrycia fUlUkowł:80, koniec podrozdziału 36.
Dlaczego jestem
indetenninistą:
teorie jako sieci
71
jemy nie tylko mechaniki Newtona. ale także modelu systemu słonecznego. Innymi słowy, potrzebujemy listy planet, z podaniem ich mas, pozycji i prędkości, to znaczy potrzebujemy przybliżonego opisu stanu świata w dniu dzisiejszym. Ale w. formułowaniu tego opisu musimy się posługiwać naszą teoną.
Po pierwsze, jest to teoria, która rozstrzyga, co należy do stanu systemu planetarnego (pozycje, masy, prędkości), a co nie należy (na przykład średnica planet, ich temperatury, ich włas ności termiczne oraz ich własności chemiczne i magnetyczne). Po drugie, teoria określa, jakiego rozmiaru "planety" moż na pominąć (na przykład meteoryty). Innymi słowy, pogląd, że rozwiązanie "każdego zadania predykcyjnego" musi dawać w rezultacie opis każdego możliwego stanu świata czy choćby możliwego zdarzenia w świecie, jest przekonaniem bardzo naiwnym: każde zadanie predykcyjne, a zwłaszcza każde zadanie predykcyjne, które można wyjaśnić, posługuje się modelem wprowadzającym określone uproszczenia. Jest to rezultat rozumienia świata w świetle uproszczającej teorii; to zaś, co nie jest naś wietlone za pomocą tego reflektora, pozostaje w mroku, jest zaniedbywane·. Uniwersalność naszych teorii stawia podobne problemy. Mamy wiele powodów, aby sądzić, że świat jest unikatowy: jest on unikatową i wysoce złotoną - a może nawet nieskoń czenie złożoną - kombinacją wzajemnie oddziałujących na siebie procesów. A jednak staramy się opisywać ten unikatowy ś wiat za pomocą teorii uniwersalnych. Czy teorie te jednak opi sują uniwersalne cechy świata, prawidłowości? Albo czy uniwersalność, podobnie jak prostota, jest cechą tylko naszych teorii - a może tylko naszego języka teoretycznego - nie zaś cechą samego świata? ~
,[('Dopisek z 1981 r.) W kilku miejscach ws pominałem O "reflektorowej teorii nauki" (Społeczeństwo 'otwarte, t. II. ss. 260-262, 361 {wyd. pol. ~. 273-275 i 37~} , Wiedza obiekt)'wna , Dodatek J: Conjectures mul Refutat;ons, ss. 127 i nast). W ostatlllm okresie wspo~inałem również, w związku z problemami sfonnl1łow:mymi w ConjeclUre:.. i RefutatiotlS na. s. 21 3 i nast., o .,reflektorowej trorii ludzkiego jezyka". Sem tej metafory polega na tym, że reflektor mnie oświ et lać pewne a.'\pekty gwiata (nawet j eżeli odbywu się to z okreś l onego miejsca) bez wywierania nań wpł yw u i bez jakichkolwiek interferencj i z nim: ob iektyw ność prawdziwo~i danego zdarzenia moie być absolutna, nawet jeż~lj fakt , kt6ry ona wyja~nia, nie może być oderwany (czy wydzielony) z rzeczywistości, chyba że za pomocą ludzkiego języka opisowego,]
72
Argument na rzecz indeterminizmu
Sądzę, że ten przypadek jest nieco inny od prostoty. Jeżeli mówimy: "Wszystkie psy mają ogony", to rzeczywiście stwierdzamy coś o wszystkich psach; jest to oczywiste, ponieważ musielibyśmy odwołać
to zdanie, gdybyśmy stwierdzili istnienie bezogoniastych psów (analogicznie do bezogoniastych kotów rasy Manx). Uniwersalność jest więc treścią naszej teorii oraz czymś, co sprawdzamy w naszych testach. Prostota zaś nie jest treścią naszych teorii i nie wiedzielibyśmy nawet, jak ją sprawdzić'. Jednakże tylko nasze próby wyjaśnienia świata, tj. opisania go za pomocą coraz to bardziej uniwersalnych teorii, wiodą nas coraz wyżej po drabinie nie tylko szczebli uniwersalnoŚci, ale i szczebli przybliżeń. Teorie, które zastępujemy, wyjaś niając je za pomocą teorii o wyższych stopniach uniwersalności, wydają się często - z perspektywy nowego szczebla uniwersalności - tylko przybliżeniami. Możliwe jest, że ten proces aproksymacji któregoś dnia dobiegnie kresu, ponieważ być może uda się nam sformuło wać jedyną prawdziwą i zupełną teorię świata (chociaż obecnie dzień ten wydaje się bardzo odległy - o wiele odleglejszy, niż się to wydawało w czasach Kanta i Laplace'a). Ale nawet gdybyśmy sformułowali prawdziwą teorię świata, nie moglibyśmy wiedzieć - czego świadom był już Ksenofanes 8 - że . ją znaleźliśmy. Teorię Newtona uważano za jedyną praw. dziwą teorię świata przez blisko dwieście lat i nawet gdyby udało się nam znaleźć teorię, która byłaby tak samo zadowalająca, za jaką większość fizyków podczas tych dwóch stuleci uważała teorię Newtona, nie powinniśmy sądzić, że nigdy nie zostaną sformułowane jakieś poważne zastrzeżenia wobec . . mej. Nie powinniśmy więc zaprzeczać temu, że być może zawsze będziemy zmuszeni zadowalać się tylko udoskonaleniami naszych przybliżeń. Konsekwencją wyjątkowości świata jest zapewne to, że próba opisania go za pomocą uniwersalnych teorii prowadzi do nieskończonej sekwencji przybliżeń, podobnie jak próba opisania liczby niewymiernej za pomocą Por. także Logika odkrycia naukowego, § 15 i Uzupełnienie *VII. ~ Por Diels-Kranz, 21 [11), fragment 34 (wyd. VI, 1951, s. 137). [Por także Popper, Back to Presocratia, w: Conjecture,\' and Refula/jon.l', ss. 136-165, zwł s. 152-153.] 7
Porównanie z
koncepcją
73
Kanta
stosunków liczb naturalnych 9. Nasza próba opisania świata za pomocą uniwersalnych teorii jest być może próbą racjonalizacji tego, co unikatowe i irracjonalne w kategoriach praw uniwersalnych, które sami tworzymy 10. (Różni się ona od metody przybliżeń za pomocą następstwa stosunków pod tym względem, że każdy krok aproksymacji wydaje się opisywać jakiś aspekt świata, bez którego nie moglibyśmy zrozumieć następnego.) Sama metoda nadmiernych uproszczeń może wytwarzać lukę, którą następnie staramy się zamknąć naszymi aproksymacjami. Ponieważ jednak nie ma absolutnej miary dla stopnia przybliżenia - dla grubości lub delikatności naszej sieci - co najwyżej tylko porównania z lepszymi lub gorszymi przybliżeniami, nasze nawet najlepsze wysiłki mogą dawać w rezultacie sieć zbyt grubą, aby mogła dostarczyć potwierdzenia dla determinizmu. Próbujemy ujmować świat w sposób wyczerpujący za pomocą naszych sieci, ale ich oczka zawsze pozwalają umknąć jakimś drobnym rybkom: zawsze jest dosyć miejsca na indeterminizm. Dostrzec to można tam, gdzie dotyka to nas najsilniej. Nie ma bowiem najmniejszych podstaw przekonanie, że za pomocą metod nauki zbliżymy się do naukowego opisu lub klasyfikacji osobowości ludzkich: pozostają one unikatowe, mimo wszelkich wysiłków w kierunku ich klasyfikacji i pomiarów . 16. Porównanie
Z koncepcją
Kanta
Większość rozważań
przedstawionych w powyższym podrozdziale ma charakter logiczny lub metodologiczny. Ale pogląd o unikatowości świata można uznać za metafizyczny: Warto zauważyć, że 1. B. S. Haldane, wychodząc głównie od przesłanki, że nasze prawa (lub inne "prawa, które można w zasadzie sformułować w języku matematycznym") są nie tylko przybliżeniami, ale są ścWe prawdziwe, dochodzi do wniosku, że nasz świat nie jest wyjątkowy, lecz powtarzalny - tak że na przykład "każde dwie osoby, które spotykają się życiu obecnym ... będą się z tej racji spotykać nieskończoną ilość razy". (Por. J. B. $. Haldane, Consequences oj Materiałi,rm, w: The lnequality oj Man, 1932, Pelican Books, 1937, s. 169 i 168.) Spekulacje te w opinii samego Haldane'a są "dziwne" (s. 170) i do ich dziwnego charakteru metafizycznego można się odwoływać, aby wesprzeć metafizykę wręcz odwrotną - i według mnie znacznie mniej fantastyczną - teorię o wyjątkowości świata oraz przybliżonym charakterze wszystkich teorii. 10 Na temat poglądu, że świat jest irracjonalny i że zadaniem nauki jest poddawać go racjonalizacji por. przypis 19 do rozdziału 24 Społeczeństw~l otwartego {wyd. pol. s. 369-370}. 9
74
•
Argument na rzecz indeterminizmu
odpowiada on Kantowskiej idei świata noumen6w, czyli rzeczy samych w sobie. Kant - jak większość współczesnych mu astronomów i fizyków - wierzył nie tylko w prawdziwość teorii Newtona; wierzył także, że teoria ta jest słuszna a prioriII. Myśl; ż,e teoria Newtona może być tylko znakomitym przybliżeniem, nie przychodziła mu do głowy, ani - jak sądzę - przyjść nie mogła. Dlatego właśnie odróżniał on świat zjawisk lub "Naturę" - tj. świat, na który nasz intelekt narzuca a priori swoje (newtonowskie) prawa - od świata rzeczy samych w sobie: realnego świata noumen6w. Sądził, że natura, świat znajdujący się w przestrzeni i czasie, podlega prawom przy, czyn owym; prawa te determinują wszystko w naturze "z koniecznością". Nasze działania w przestrzeni i czasie są całkowicie zdeterminowane z góry. Można je obliczyć z góry, tak samo jak zaćmienia Słońca. Wolni możemy być tylko jako noumena, jako rzeczy same w sobie. ' Jeżeli Kantowski świat noumen6w zastąpimy naszym świa tem rzeczy i procesów rozważanych w aspekcie ich unikatowości, Kantowski świat zjawisk natomiast za pomocą naszego świata ,rzeczy rozważanych w aspekcie ich uniwersalności, zbliżymy się do poglądu przedstawionego w poprzednim podrozdziale, z tym tylko, że jak wykazałem, przyczynowość należy odróżniać od determinizmu, zaś nasz unikatowy świat - w przeciwieństwie do Kantowskiego świata noumenalnego - należy uznawać za umieszczony w przestrzeni oraz, co ważniejsze, w czasie. Jest bowiem w moim przekonaniu rzeczą fundamentalną rozróżnienie pomiędzy zdeterminowaną przeszłością
a
otwartą przyszłością.
Zgadzam się zatem z twierdzeniem Kanta, że teorie takie jak Newtonowska są ludzkim dziełem narzucanym, jak powiaPor. zwłuszcza Metafizyczne podstawy przyrodoznawstwa, 1786 (opublikowane na rok przed drugim wydaniem Krytyki czystego rozumu). Jest oczywiście sprawą po_ wszechnie znaną, że Kant był zwolennikiem Newtona; mniej znaną - choć kluczową dla zrozumienia jego filozofii - sprawą jest to, że gdy pisał o "czystym przyrodoznawstwie". miał na myśli Newtonowską dynamikę, którą uznawał na słuszną (j priori. (Por. mój artykuł Tne Nature of Philosophical Problems and Their Roots In Science, "The British Joumal for the Philosophy ot Science", 3, 1952, zwł. s. 153 i nast. , oraz lmmanuel Kant - Philosopher of the Enlightenment, "The Listener" , February 18, 1954.) [Por. Conjecture.r llnd Refutation.r, rozdziały 2, 7 i 8.1 Il
Porównanie z
koncepcją
Kanta
75
da, przez nasz rozum naturze i że w ten sposób nasz intelekt dokonuje racjonalizacji natury oraz że istnieje rzeczywistość głębsza niż rzeczywistość opisywana przez teorię Newtona czy jakąkolwiek inną, której nie powinniśmy uważać za deterministyczną. Nie zgadzam się jednak z przekonaniem Kanta, że teoria Newtona musi być prawdziwa i że teoria, którą narzucamy naturze, musi być z tej racji a priori słuszna, czy też, że musi mieć charakter prima facie deterministyczny. Nie zgadzam się również z jego przekonaniem, że nie może 'my poznać samej indeterministycznej rzeczywistości. Jakkolwiek nie możemy w pełni poznać zamieszkiwanego przez nas unikatowego świata, nasza wiedza jest próbą - zaskakująco udaną - poznania go w coraz doskonalszy sposób. W tym sensie terminu "wiedza", cała nasza wiedza, dotyczy tylko tego jednego, unikatowego świata i żadnego innego. Podstawowa trudność Kantowskiego rozwiązania - że jako wolne rzeczy same w sobie znajdujemy się poza czasem i przestrzenią, podczas gdy nasze czyny znajdują się w przestrzeni i czasie, a zatem są zdeterminowane - w mojej koncepcji oczywiście nie powstaje. Dzięki temu uzyskujem)' możliwość stwierdzenia, że nasze decyzje podejmujemy tu i teraz (nie mam wątpliwości, że Kant chciałby mieć moż liwość stwierdzenia tego samego). Swój determinizm Kant wyraża w następującym fragmen-
CIe: "Można więc przyznać, że gdyby było dla nas możliwe tak głęboko wejrzeć w sposób myślenia [danego l człowieka, ujawniający się zarówno w wewnętrznych jak i zewnętrznych działaniach, iż znalibyśmy ich każdą, choćby najmniejszą pobudkę,
wszelkie działające na nią okoliczności zewnętrzne, można by obliczyć zachowanie się człowieka w przyszłości z taką pewnością, jak zaćmienie Słońca lub Księżyca, a mimo to przy tym utrzymywać, że człowiek jest wolny" 12. a
również
{Krytyka praktycznego rozumu, przekł. Jerzy Gałecki, PWN, Warszawa 1984, s. 162-163.} 12
76
Argument na rzecz indeterminizmu
Fragment ten świadczy o sile Kantowskiej wiary w indeterminizm : wiara ta była nawet silniejsza od jego błędnego przekonania, że nauka (nauka a priori) zmusza nas do akceptacji determinizmu. To bowiem, co stwierdza na temat przewidywalności, jest czystym determinizmem, jak sam to podkreśla. Jego sformułowanie można oczywiście ocalić w bardzo prosty sposób, stwierdzając, że nigdy nie uzyskamy "tak głębokiego wglądu", jaki byłby niezbędny , aby się wywiązać z postawionego zadania predykcyjnego. Ale chociaż uratowalibyśmy jego sformułowanie, nadając Il\u charak- , ter formuły pustospełnionej, nie wyrażałaby Ona tego, co chciał powiedzieć; ponadto byłoby to równoznączne z odrzuceniem zasady wyjaśnialności, a wraz z nią determinizmu "nau,k owego " . 17. Czy fizyka klasyczna jest
wyjaśnialna ?
,
Argumenty filozoficzne przedstawione w podrozdziale 15 i zestawione z argumentami Kanta w poprzednim podrozdziale nasuwają pewne sugestie o bardziej technicznym charakterze: sugerują one, w jaki sposób można wykazać , że klasyczna fizyka nie jest wyjaśnialna, i to niezależnie od rozstrzygających wyników Hadamarda. Znaczenie wyników Hadamarda jest ograniczone. Nie muszą one wpływać na deterministyczny czy nawet mechanistyczny obraz świata przyjmowany przez zwolenników Newtona. Wyniki te mogą być słuszne, ale nie będą one stanowiły zaskoczenia ani szoku dla zwolennika Newtona. Mają one jednak zdecydowany wpływ na status determinizmu "nauko- , wego", to znaczy na pogląd, że determinizm znajduje wsparcie w wiedzy naukowej zbudowanej przez człowieka, w ludzkim doświadczeniu; ta forma determinizmu jest ściśle powiązana z wyjaśnialnością. Aby sformułować wyjaśnialne zadanie predykcyjne, musimy dysponować modelem systemu Gak wspomniałem w podrozdziale 15), to znaczy musimy dysponować przybliionym opisem jego stanu. Jest to oczywiste, gdy zwrócimy uwagę na to, że aby rozwiązać problem jednego ciała lub problem dwóch ciał czy też, powiedzmy, problem trzech ciał, w któ-
Czy fizyka klasyczna jest wyjaśnialna?
77
rym interakcja dwóch spośród trzech ciał jest w pierwszym przybliżeniu zaniedbywalna (ze względu na ich małe masy i wielki dystans między nimi), nie będziemy musieli dysponować tak ścislymi warunkami, początkowymi , jakich potrzebowaliśmy do rozwiązania z taką samą ścisłością problemu trzech ciał w systemie, w którym interakcja pomiędzy 'dowolnymi dwoma ciałami jest bardzo znaczna, Jeżeli jednak mamy uzyskać przybliżony początkowy stan systemu, zanim możemy nawet przystąpić do obliczania stopnia przybliżenia wymaganego przez zasadę wyjaśnialności, wówczas cały problem wyjaśnialności może stać się dla niektórych przypadków nieokreślony, a nawet nierozwiązywalny. Powstaje bowiem pytanie, jak doskonały musi być model, aby pozwolił na obliczenie przybliżenia wymaganego przez zasadę wyjaśnial ności? Ze względu na to, że stopień doskonałości modelu jest stopniem jego aproksymacji lub ścisłości, stoimy w obliczu nieskończonego regresu; a zagrożenie to staje się bardzo realne dla systemów O wysokim stopniu złożoności. Jednak złożoność systemu można oszacować tylko wtedy, gdy dysponujemy przybliżonym modelem, co ponownie wskazuje, że zagraża nam regres w nieskończoność. Bez wątpienia w wielu niezbyt skomplikowanych przypadkach można postępować według następującej metody: naj pierw otrzymujemy model, który może być adekwatny albo nie. Nie musimy wiedzieć, w jakiej mierze jest on adekwatny. Następnie próbujemy obliczyć zgodnie z zasadą wyjaśnialno ści wymaganą ścisłość warunków początkowych niezbędnych do rozwiązania naszego zadania predykcyjnego. Gdy się nam nie uda, na przy kład dlatego, że pierwszy model nie był dostatecznie dobry, staramy się sformułować model lepszy. Metoda taka może przynieść oczekiwane rezultaty, a gdy je faktycznie przyniesie, możemy w uzasadniony sposób powiedzieć, że zasada wyjaśnialności jest spełniona. Co jednak się stanie, jeżeli znowu się nam nie uda, nawet przy zastosowaniu lepszego modelu? Jest oczywiste, że musimy z góry ograniczyć dopuszczalną liczbę wymogów, jakie spełniać ma udoskonalony model, albo też organiczyć "adekwatność" modelu, tj. stopień ścisłości, jakiej możemy od niego wymagać. Jednakże zadanie obliczenia któregokolwiek z tych stopni może
•
78 postawić
Argument na rzecz indeterminizmu
problem
wyjaśnialności
na
wyższym
poziomie, co ponowni" będzie prowadzić do nieskończonego regresu. Nie • ma bowiem żadnego powodu, aby sądzić, że problem wyj aśnialności na wyższym poziomie da się łatwiej rozwiązać niż problem z niższego poziomu, czy też, że mniej doskonały model jest potrzebny dla jego rozwiązania na wyższym nii na niższym poziomie. Nie ma też powodów, aby przypuszczać:' że metody przybliżeń mogą w nieskończoność dawać nam coraz lepsze rezultaty. Rozważania te nie mają charakteru rozstrzygającego, wska- • zują bowiem tylko, że w związku z problemem determinizmu "naukowego" problem złożoności może w zdecydowany sposób wpływać na sytuację i że złożoność realnego świata prawdopodobnie obali wszystkie argumenty, zgodnie z którymi determinizm opiera się na doświadczeniu naukowym czy na sukcesie naszych teorii naukowych. Obok tych bardzo ogólnych rozważań istnieją bardziej szczegółowe racje dotyczące wyjaśnialności w sensie słab szym i silniejszym (rozróżnienie to wprowadziłem w podrozdziale 3, powyżej). W słabszej wersji problemu wyjaśnialności chodzi o to, że nawet jeżeli dysponujemy ścisłymi warunkami początkowy mi, tylko w skrajnych wypadkach możemy przewidywać przyszłość systemu newtonowskiego składającego się z więcej niż dwóch ciał, oraz o to, że nie ma najmniejszych nadziei na rozwiązanie tego zadania dla większej ilości ciał, chyba że system ma charakter bardzo szczególnej struktury, do której można zastosować pewne metody aproksymacji. Nie mamy bowiem pojęcia, jak sobie poradzić z systemem złożonym z ośmiu, osiemdziesięciu czy ośmiuset w przybliżeniu równych, mniej więcej równo od siebie oddalonych ciał. Ponieważ nie mamy jak dotąd żadnej metody wyliczania przewidywań dla tak złożonego systemu, nie mamy, a fortiori, żadnej metody stwierdzenia, jak ścisłe muszą być warunki począt kowe, aby można było rozwiązać określone zadanie predykcyjne z określonym z góry stopniem ścisłości. Dopóki nie ma żadnych poważnych widoków na rozwiąza nie ogólnego problemu n-ciał powstającego na gruncie dynamiki Newtona, nie ma też powodu, aby sądzić, że dynamika
Czy_fizyka klasyczna jest
wyjaśnialna?
79
Newtonowska jest wyjaśnialna nawet w sensie słabszej zasady wyjaśnialności . Jeżeli ponadto zechcemy zbadać sytuację z uwagi na jej wyjaśnialność w ogólniejszym sensie, możemy znaleić silne podstawy do przekonania, że dynamika Newtona nie jest wyjaśnialna.
Rozważmy
odizolowany (w przybliżeniu) newtonowski system grawitacyjny, znajdujący się daleko w pustej przestrzeni, składający się z pewej liczby niewielkich ciał (o masach wynoszących od kilku do kilkudziesięciu ton). Zastanówmy się, jak za pomocą pomiarów moglibyśmy określić warunki początkowe potrzebne do przewidywania zachowania systemu tego rodzaju, a w szczególności, jak mierzyć masy różnych ciał należących do tego systemu. Nie możemy się posłużyć wahadłem ani ciałem standardowym połączonym z wagą sprężynową, ponieważ nie potrafimy ingerować w ten sposób w ów system, nie zakłócając go przy tym znacznie; tym sposobem bowiem wprowadzilibyśmy w nim zakłócenia o nieprzewidywalnych konsekwencjach. (Zakłócenia takie byłyby nieprzewidywalne, ponieważ wiemy zbyt mało o systemie, który wskutek naszej ingerencji może utracić równowagę do tego stopnia, że niektóre jego elementy mogą się wymknąć zeń, zanim uda się nam je pomierzyć.) Musimy więc przyjąć, że potrafimy ustalić warunki początkowe systemu takiego typu za pomocą wizualnej obserwacji z zewnątrz, tak jak obserwujemy system gwiezdny. Możemy przyjąć, że system ma własne źródła światła widzialnego, albo że jest oświetlony widzialnym światłem z zewnątrz. Możemy też przyjąć, że nie zakłócamy systemu posługując się świat łem widzialnym. (Założenie to jest uzasadnione, ponieważ ciała należące do tego systemu są makroskopowe, dostatecznie ciężkie, aby nie ulegać znaczącym wpływom wskutek pomiarów dokonywanych za pomocą widzialnego światła; system ten różni się od innych systemów, do których odnoszą się znane poglądy Heisenberga dotyczące atomów i cząstek subatomowych.) Możemy nawet założyć, że możliwy jest pomiar prędkości metodami optycznymi (za pomocą efektu Dopplera) i nie musimy go dokonywać za pomocą pomiaru dwóch pozycji danego ciała oraz czasu, jaki zajmuje mu
80
Argument na rzecz indeterminizmu
przebycie odległości pomiędzy jedną pozycją a drugą. (Może my na przykład obserwować trzy wektory prędkości metodą optyczną, z trzech odległych nie poruszających się po jednej płaszczyźnie planet, pomiędzy którymi istnieje łączność dla wymiany informacji. Aby obliczyć masy, ałbo przynajmniej stosunki mas, musimy się posługiwać Newtonowskim prawem .' grawitacji i mierzyć (na przykład za pomocą radaru) odłegło ści i przyspieszenia dla tego samego momentu czasu ". Zastanówmy się teraz, jak moglibyśmy mierzyć przyspieszenia metodami optycznymi. Jedyny sposób polega na obser, wowaniu prędkości i ich zmian. Istnieje jednak problem mierzenia prędkości chwilowych; im bardziej precyzyjnie chcielibyśmy mierzyć prędkości {chwilowe}, tym mniej precyzyjne będzie określenie momentu, do którego one należą. Ale gdybybyśmy nawet (czyniąc ustępstwo na rzecz naszych oponentów) pominęli tę trudność, pojawia się ona ponownie w bardziej radykalnej postaci, gdy mierzymy przyspieszenie. Aby tego dokonać, musimy zmierzyć prędkości w dwóch momentach czasu oddzielonych niezbyt krótkim interwałem , inaczej bowiem nie zaobserwowalibyśmy żadnej uchwytnej różnicy i w konsekwencji nie potrafilibyśmy zmierzyć przyspieszenia; gdy jednak weźmiemy pomiary w niezbyt któtkich interwałach, nie potrafimy przypisać przyspieszeń żadnemu ścisłemu momentowi czasu, a ponadto otrzymamy tylko przeciętne przyspieszenia. Matematykę tych rozważań możemy uprościć w taki oto sposób. Następująca ogólna formuła obowiązuje dla światła dobiegającego z określonego źródła: (1)
AvAt = l
Por, C. G. Pend.~e, "Pflil. Mag" ., 7th series 24, s. 1012 i nast. , 1937; 21, s. 51 i nru.:l . 19191 H i 29. s. 477 i nlL'it., 1940. Peodse rozważa teorie okre.~ lania :;tosunków mas za pomoc:& pnyspiesze.... W komentarw do pr'.tCy Pendse'a, V. V. Narlikar (" Phi!. Mag .... 27, s. 33 i na.~ . ) slu~'7Jlie wskazuje, że przy zaloteniu prawa grawitacji Newtona moina Ul.ysłc;3Ć stosunki mas na podstawie przysp ieszeń (spostrzeienie. ktÓrego Pendse ~ie dokonał uprzednio i z którym zgodził sie w o.~lalnim z wymienionych anykuI6w). Zaden z tych autorÓw nie zastanawia się nad trudnościami dokonywania pomiarów lIewtQflowllkich zmiennych przyspieszeń w okrdlonych momentach Clasu. B
Czy fizyka klasyczna jest Jeżeli
81
wyjaśnialna?
zastosujemy
tę formułę
do efektu Dopplera, który
można zapisać następująco:
(2) możemy
wówczas określić v.' a tym samym Ao, tak ściśle, jak tego chcemy: odnoszą s ię one do światła ze stałego źródła, które w zasadzie możemy obserwować tak długo, jak chcemy. Możemy więc uznać, że v" i A" są nam ściśle znane. Ale przesunięcia v" - v, nie można zmierzyć bardziej precyzyjnie niż wartości v,. Łącząc zatem (I) i (2) otrzymujemy: (3)
AvtH = A"
Ponieważ założyliśmy, że posługujemy się światłem
wilecz istnieje
dzialnym (założenie to można nieco osłabić, dolna granica dla A", ponieważ zbyt twarde światło miałoby zbyt wielką siłę penetracji, Au będzie miała dolną granicę. Z formuły (3) możemy wywnioskować analogicznie, że nie możemy nadać dowolnie małych wartości zmiennym Av i Al. Niemniej jednak (3) obowiązuje tylko dla stałych prędkości: dla prędko ści zmiennych sytuacja dotycząca wartości v jest nawet gorsza, niż to by wynikało z (3). Jeżeli bowiem v ulega zmianie, a musimy przyjąć, że tak jest, ponieważ chcemy mierzyć przyspieszenie, mamy wówczas dwa różne źródła, z których każde zwiększa wartość Av: po pierwsze, wybór malej wartości Al, tj. krótkiego okresu pomiędzy pomiarami (lub pomiędzy naświetlaniami płyty fotograficznej, na której rejestrujemy przesunięcie), który zwiększa Av zgodnie z (3) lub (1); po drugie, wybór dużej wartości /!.t, co ma tę konsekwencję, że v i v, zmieniają się w trakcie dokonywania pomiaru, wskutek czego v, staje się "rozmazana", a w rezultacie Av przybiera dużą wartość. Istnieje zatem (w najlepszym wypadku) optymalna wartość At, w zależności od przyspieszenia, taka że /!.t jest dostatecznie duże (z punktu widzenia formuły (3)), lecz niezbyt duże, aby przyspieszenie to nie spowodowało wzrostu Av. Odpowiednio zatem do optymalnej wartości At istnieje najmniejsza wartość Av, której nie może my już zredukować.
82
Argument na rzecz indeterminizmu Jeżeli
chcemy określić przyspieszenie w oparciu o drugi pomiar (tj. wartość v, zmierzoną w chwili l,) według formuły: (4)
natychmiast stwierdzamy, że interwal " - tJ nie jest o wiele większy od D.t, i otrzymujemy zupełnie nieokreśloną wartość a = 010. Ścisłe określenie a dla dowolnego krótkiego interwału czasowego D.t okazuje się więc zasadniczo niemożliwe: możemy co najwyżej uzyskać przeciętną wartość a dla znacznie dłuższych okresów t 2 - t J, gdzie l, - IJ są określone tylko ze ścisłością D.t, która nawet przeciętną wartość a pozwala .określić niezbyt ściśle, a to z powodu nieredukowalnej nieścisłości v J i v, (v J i v, musi być znacznie większe niż D.v). Z rozważań tych wynika jasno, że w naszym systemie newtonowskim nie potrafimy za pomocą światła widz,alncgo dokonywać z dowolną precyzją pomiarów różnych przyspieszeń w momencie określonym tak ściśle, jak tego chcemy. W konsekwencj.i nie możemy określić z dowolną precyzją stosunków mas ciał w systemie. Wydaje się więc, że nawet we wszelkich makroskopowych systemach klasycznych nie są możliwe pomiary, które dałyby nam precyzyjną informację o warunkach początkowych. To prowadzi natychmiast do wniosku, że nie wszystkie zadania predykcyjne na gruncie fizyki klasycznej można rozwiązać na podstawie pomiarów warunków początkowych. Afortiori oznacza to, że fizyka klasyczna nie jest wyjaśnial na w silniejszym sensie zasady wyjaśnialności . Podobieństwo pomiędzy przedstawioną tutaj sytuacją w fizyce klasycznej a zasadą nieokreśloności, która według Heisenberga obowiązuje w teorii kwantów, jest nazbyt oczywiste i nie wymaga komentarza. (Heisenbergowskie formuły okreś loności są oczywiście takie same jak formuła (l) powyżej; wynikają one po prostu z pomnożenia obu stron równania (l) przez h lub h. Podobieństwo to jest wynikiem zastosowania analizy operacjonalistycznej, tak jak u Heisenberga. Ponieważ jednak w przeciwieństwie do Heisenberga nie jestem operacjonalistą, nie chcę w oparciu o te rozważania wyciągać
Przeszłość
i
83
przyszłość
wniosków ontologicznych; chciałbym raczej tylko wskazać na trudności tkwiące w przekonaniu, iż mechanika Newtona różni się od teorii kwantów tym, że ma charakter deterministyczny. 18.
Przeszłość
i
przyszłość
Przybliżony
charakter całej wiedzy naukowej - sieć, w której chcemy tkać coraz delikatniejsze oczka - stanowi filozoficznie najsilniejszy argument przeciwko determinizmowi .. naukowemu", a zarazem na rzecz indeterminizmu. Drugi w kolejności, ale również istotny jest argument Z asymetrii pomiędzy przeszłością i przyszłością . Przeszłości nie można zmienić - aczkolwiek próbowano dokonać czegoś podobnego (a co według idealizmu subiektywnego czy pozytywizmu byłoby tym samym): próbowano mianowicie zmienić naszą wiedzę o przeszłości, zniekształ cając istniejące zapisy historyczne. Ponieważ przeszłość jest tylko tym, co się już zdarzyło, jest rzeczą trywialnie prawdziwą, że przeszłość jest całkowicie zdeterminowana przez to, co się zdarzy/o. Doktryna determinizmu, według której przyszłość jest także całkowicie zdeterminowana tym, co się zdarzyło , niweczy w zupełnie nieuzasadniony sposób asymetrię w strukturze naszego doświadczenia J4, a poza tym stoi Asymetria. którą mam nu myśli, implikuje oczywiScie "strzałkę ['ZlUU"; implikuje ona jednak coś więcej nit Iylko stwierdzenie, ze CZUl! ma kierunek ("strzałkę"). Istnienie tej strzałki bowiem zoslało Stwierdzone w przeszło~i i będzie stwierdzone w przyszło ści: jej istnienie nie wystarcza. uby ustanowić fundamentalną różnicę pomiędzy pneszłością i przyszło~ciij. któTq mam nu myśli. Gdy idzie o :uTZałkę ew.m, jest w moim przekonaniu błędem slłdz.ić. że jej kierunek zuleży od drugiego prawa tennodynamiki. W istocie nawet procesy nieLcrmodynumiczne, takie jak rozchodzenie sie ful. są nieodwrucalne. Przypu~ćmy, te nakrecono film przedstawiający powierzchnię wody, kl6m jest poc1.lllkowo gładka, 11 n uslępnie zostaje wzburzona za pomocq wrzuconego do wody kamienia; taclen fizyk nie pomyliłby końca tagmy filmowej z jej poczlłtkiem , bowiem powslawanie schodZ4Cych się ful o bztałcie okn:g6w, poza którymi znujduje się strefu wooy nie zakłóconej , zbliżających się do centrum, byłoby (z przyczynowego punk.tu widzenia) fÓwl\QZIlacUle z cudem. Gdyby Icto.~ z.akw~lionował to m6wil4C. że tukie ru:kolłlo nadprzyrodzone zjawisko mogło być spowodowane dzialaniem wielu oscylatorów waawionych w wielkim krtgu dookoła powierzchni wody i pracującyc h tak samo (tj ..•koherentnie' ·), odpowiedziałbym , że laki uklad byłby nadprzyrodzony, chyba że byłbY , sterowany lub koordynowany z centrum. np. za pomocą sygnał6w świetlnyc h. Aby wiec ustalić motliwo.{ć fizyczną i przyczynową Irdci takiego wy~wiet1anego od tyłu filmu, musielibyśmy założyć, że jen (Jft popl7.edum.v procesem, w któr:\'nI fllle tlie 14
•
84
Argument na rzecz indeterminizmu
w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem , Całe nasze życie, wszystkie nasze czyny, to próby wywarcia wpływu na przyszłość, Wierzymy oczywiście, że to, co się zdarzy w przyszło ści, jest w znacznej mierze zdeterminowane przez przeszłość lub teraźniejszość , bowiem wszystkie nasze obecne działania racjonalne są próbami wywarcia wpływu - czyli zdeterminowania - przyszłośc i , (Dotyczy to także prób zniekształcenia przeszłości.) W równie oczywisty sposób jednak nie uznajemy przyszłości za całkowic ie zdeterminowaną; w przeciwieństwie do przeszłości, która jest jak gdyby zamknięta, przyszłość'jest jeszcze otwarta na oddziaływania, nie jest jeszcze całkowicie zdeterminowana, Jestem daleki od przekonania, że w 'tego rodzaju sprawach zdrowy rozsądek czy powszechnie przyjmowane poglądy stanowią ostateczną wyrocznię; jeżeli istnieją przekonywające racje - oparte na argumentach, a zwła szcza na sprawdzalnych teoriach naukowych - do przyjęcia poglądu stojącego w konflikcie ze zdrowym ' rozsąd kiem , wówczas nie mam wątpliwości, jaką postawę winienem przyjąć, W tym miejscu jednak nie mamy do czynienia z taką sytuacją, Są bowiem nawet przekonywające naukowe powody - wywodzące się ze szczególnej teorii w zg lędności, posiadającej charakter prinw Jacie deterministyczny - które wspierają zdroworozsądkowy pogląd na "otwartość" przyszłości,
85
Werdykt szczególnej teorii względności
19 , Werdykt szczególnej teorii względności Jeżeli mam słuszność, glosząc tezę o istnieniu asymetrii między przeszłością i przyszłośc ią - tj, tezę o zamknięciu przeszłości i otwartości przyszłości - to asymetria ta winna zna\eić wyraz w strukturze teorii fizycznej , Einsteinowska szczególna teoria względności w zupełności spełnia ten wymóg 15, W teorii tej dla każdego obserwatora _ czy raczej, jak wolalbym mówić, dla każdego lokałnego systemu inercyjnego - istnieje absolutna przeszłość i absolutna przyszłość (które są oddzielone całym obszarem możliwej współczesności', (Absolutna) przeszłość systemu to obszar
uformowany przez wszystkie czasoprzestrzenne punkty, z których pochodzą oddziaływania (na przykład sygnały św ietlne) mogące wywierać wpływ na system; jego (absolutna) przyszłość to region ukształtowan y przez wszystkie punkty, na które system może wywierać wpływ, W geometrycznym zobrazowaniu lego zagadnienia, pochodzącym od Minkowskiego, ta przeszłość i ta przyszłość formują dwa stożki (albo, mówiąc bardziej precyzyjnie, dwie części czterowymiarowego podwójnego stożka); punkt szczytowy A obu stożków stanowi moment ,.tu l, teraz " . możliwa
tend:niejszość
,,,
1
zwetają się.
ale rozchodzą, tak samo jak na pierwszym filmie; byłby to proces. który - gdyby film został ponownie odwrócony - st ałby sie po raz kolejny procesem nadprzyrodzonym, wskllt~k czego dochodzi do inicjacji nieskończonego regresu. Innymi sł~wy, wszystkie przyczyny (chociaż nie wszystkie sity) wychodzą od centrum (przypo~lna to zusu~ H uyghe n~a): strzałka czasu natomiast wynika w rozważanym wypadku me z równań, ale z chardkteru warunków pocliltkow)'ch. Por. także A. Ein~tein , ..Physikalische Zeitschrift" 10, 1909, s. 821, onu: moje li!>1.y. TIIe Aml\j.· oj Time, " Nature" [77, 1956. s. 538; Irreversibiliry oj M«/umic.". " Nalure" 178, 1956, s. 38 1 i nasI. , oraz Irreversihle Proce.\'sł!S ;n PhJ!jicaf The0f"!o', " Nature" 179, 1957, oS. 1296 i nast. [Por. wki.e Poppera Jrrever.\"ibility; or Enthmpy sine.: 1905, "British Joumal for the Philosophy of Science", 8. 1957, s'. 151 - 155; Errtltllm, ibid., 8, 1957, s. 258; Jrrew:rsible Proce.\. ~es in Ph)'~ic(ll Theory, "Nature" 18 1. 195 8, s. 402-403; Time '.~ Arrow lInd Enthropy, "Nuture" 207, 1965, s. 233- 234: Tlme',f Arrow and Feeding mi Negenthropy, "Nature" 2 l 3, 1967, s, 320: Structllml J,y()rm(/tilln lInd the Arrow of Tl'me, "N~ture" 214, 1967, s. 322, A/lthobiography oj Karl Popru, in: p, A. Schilpp, cd. , The Phllo.f()phy ot Kc/rl PO[l[ler, vol. I. s. 124- 129, i vol. II, s, 11 40--1144; OrolZ Une'lJed QIH:!,ft. op.cit., s , 156-162.J
przy\ szłość
I ,
prze· szłość możliwa terażniejszość
I I \ \
Rysunek I • {Ang, cIJntemporaneity.} 1$ Niestety. inaczej jest w przypadku Einsteinowskiej ogólnej teorii względności: tutaj asymetria wynikająca ze szczególnej teorii względności przybiera charakter lokalny. Fakt ten jednak Einstein uznał za skuze, ktćr", należy usunąć (nawet metodami lld hoc, jeżeli nie znajdzie sic. lepsza metoda). Por. Albert Einstein, PhiloJopher·Sciellti.w, ed, P. A. Schilpp, 1949, zwI. s. 687. tj. odpowieM, Einsteina na artykuł Ku rta O&lla. Por. także kolejny przypis. [Por. także Ullended Que,~t. s, 129-132 i przypisy 201 i 202. Ed.]
86
Argument na rzecz -indeterminizmu
87
Werdykt szczególnej teorii względności "
Przekrój tego podwójnego
W konsekwencji jednak przyszłość staje się "otwarta" dla nas w tym sensie, że nie możemy jej przewidzieć w całej pełni, podczas gdy przeszłość jest zamknięta. Oznacza to
stożka wygląda następująco:
możliwa teraźniejszość
właśnie tę asymetrię, którą starałem się udowodnić. Aby to zrozumieć, przyjmujemy, że znajdujemy się w punkcie A i chcemy dokonać wyczerpującego przewidywania
stanu naszego świata, gdy znajdzie nym punkcie B.
przeszłość
mo.tliwa teraźniejszość
się
on w czasoprzestrzen-
•
Rysunek 2
(Rysunek ten ustawiłem w taki sposób, aby czas wskazywał od lewej do prawej strony, jak to się zwykle czyni na dIagramach, aczkolWIek na diagramach teorii względności oś upływu czasu przebiega zazwyczaj od dołu ku górze.) , ." Nie będę omawiał szczegółów tego dobrze znanego diagramu. Chciałbym jednak wskazać na to, że spełnia on całkowicie ~ymóg asymetrii między przyszłością i przeszłoś CIą. W termmach fizyki asymetria ta opiera się na fakcie, że z dowolnego miejsca w "przeszłości" fizyczny łańcuch przyczynowy (na przykład sygnał świetlny) może sięgnąć dowolnego ~iej~ca w przyszłości , ale z żadnego miejsca w przyszłOŚCI me można wpłynąć na jakiekolwiek miejsce w przeszłości Iti. 16 Pod tym wzgledem ogólna leoria wzgledności różni sic od szczególnej teorii, co wy~uzał GOdeł
poprzedni). Nie ma wąlpliwości , że rozwiązania wspommane przez ~/XIl.a nie zgadz.aj!i sic z ideami lezącym i u podłoża teorii ogólnej, juk ~asugerował Emstem .(Alberl .Elnst,ein, Phil().wpher-Sciellti~·t, op. cit., s. 688) i że należy J~ wyklu.czyć. Jednakze ~zwlązame tul hoc byłoby niewy starczające. O ile wykluczenie m,e wymk.a z modyfikacji samych równań, można polegać na oastepując ej .,lll,f{ulzie m epn.erwcmych poł{!(:z.eń lill;i ł,ll,Jmołogicm.\'cll {'Wodd·!ine,f }" . Je!>1 10 za.'!.ada kt6r... według ffi?ie za~iem si.e w samej idei. cza.~u lokalnego, jak i w zasadzie, że szcz'ególna wz~lednosc musI. obowl~ywać lokalme w teorii ogólnej. W lerminach oper.teyjnych te mON zasadę mozna s fonnul o wać nuslepuj,.co: Dowoln.\! "obserwator" (lokalm' .~v.vtem materialny) • moie. w dowoln,wn momencie rozp(x:U{Ć rejestr ciągu przycZ);n()'we1:0, (por.
pn:ypi~
wpr()wa~zac
do Illego nowe {lane j czynić przygotowania mające mi celu zachowanie tego reje.rtru przez dowolnie długi czas. (Przez wyraz "może" rozumiem rzecz naSlCpujqCą:
,teoretyczna możliwo~ć dowolnej linii kosmologicznej, uznawanej za niesprzeczną z prawami natury, nie musi implikować niemożliwo~ci czynności opisanych w powyższej zasadzie,) Jeżeli przyjmiemy tę zasadę , w6wczas istnienie .,obserwator<1" , (systemu mnteriulnego), kt6rego linie kos mologiczne są Ulmknicte w czu.,ie. prowadzi
•
Rysunek 3
Wiadomo powszechnie 17, że nie potrafimy tego dokonać: jak wskazuje rysunek 3, istnieją takie punkty jak P, należące do przeszłości B, lecz nie do przeszłości A, co znaczy, że w punkcie P mogą zachodzić oddziaływania wpływające na punkt B, lecz nie leży w naszych możliwościach, gdy znajdujemy się w punkcie A, uzyskać jakąkolwiek informację o warunkach w punkcie P, ponieważ żadne oddzialywania z punktu P nie są nam w punkcie A dostępne: P jest poza do sprzeczności. Można bowiem łatwo wykazać, że istnienie zumkniętej linii kosmologicznej (która z uwagi na spójność musiałaby byĆ nieskończenie i absolutnie repetyIywna) implikowałaby okresową ~trukcje kużdego rejestru (ciil8u przyczynowego), ponieważ inaczej cit(g (lub ś lud przyczynowy) nie byłby w pelni repetylywny, lecz. Slale wzbogacal sie prz.y każdym powtórzeniu podróży przebiegającej po linii zhmknietej, Przyjecie mojej zasady spowodowałoby. że "sposób rozkładu materii i jej ruchu w ~wiecie" (op. cit., s, 562) zaletałby od jego struktury czasowej (któ rą moja IlL'iada pomaga opisać) , nie za,~ odwrotnie. Ten sam wynik można otrzymać - w sposób. który nie ma tak wyruinego charakteru CIel hoc - przyjmując "zasadę inde/erminizmu"; ona również wykluczałaby automatycznie wszystkie kosmologiczne rozwi'lZllnia dopuszczajijCt! istnienie zamkniętych linii kosmologicznych, 17 Por, Hennann Weyl. Philo,wph,v oj Mathematics and Natuml Science . Princeton 1949 . s. 210, 102.
88
Argument na rzecz indeterminizmu
stotkiem przesz/ości A; jednakże stożek przesz/ości A jest jedynym regionem, o którym możemy cokolwiek wiedzieć . Chciałbym teraz wykazać, że konsekwencją tej asymetrii pomiędzy przesz/ością i przyszłością jest to, że szczególna teoria względności zatraca charakter teorii prima facie deterministycznej w pełnym, objaśnionym powyżej sensie tego pojęcia. Postaram się to wykazać dowodząc, że w szczególnej teorii względności nie ma miejsca dla demona Laplace'a. Rozważmy jeszcze raz sytuację przedstawioną na rysuNku 3. A jest naszą teraźniejszością, B zaś jest punktem w czasoprzestrzeni, o którym mamy sformułować przewidywanie. Wykonanie takiego zadania predykcyjnego nie leży w moż liwościach ludzi, ale możemy przyjąć, że istnieje demon Laplace' a - zdolny uzyskać dane o wszystkich warunkach początkowych dla dostatecznie dużego (choć ograniczonego) regionu czasoprzestrzeni w pewnym momencie czasu, tj ...dla pewnego regionu, o którym można powiedzieć, że jest ·; jednoczesny" w sensie szczególnej teorii względności. Na rysunku 4 obraz ten jest oznaczony fragmentem linii C.
,,
c
" "
" ," ,, ,, ,, ,, ,, ,, ,' ,, ' , , ' ~~s "
,
)D
,,/
"
,/
"" ,,""
c
Rysunek 4
Jest oczywiste, że dla celów przewidywania stanu owego regionu w punkcie B linia C musi sięgać przynajmniej linii
Werdykt szczególnej teorii
względności
89
przerywanych oznaczających przeszłość wobec punktu B. Możemy jednak przyjąć, że linia C wykracza poza te linie. Zatem C reprezentuje region, o którym demon posiada wyczerpujące dane. Teoria pozwala nam znaleźć czasoprzestrzenne współrzędne punktu D, będącego w świetle teorii najwcześniej szym punktem, w którym demon może się umieścić podczas uzyskiwania swoich danych. Punkt D zaś ma takie współrzędne, że B należy do przeszłości D. Znaczy to - na gruncie szczególnej teorii względności - że demon, obliczając stan rzeczy w punkcie B, dokonywał raczej retrodykcji aniżeli przewidywania. Innymi słowy, gdy chcemy wprowadzić demona Laplace'a do
szczególnej teorii względności, stwierdzamy, ie na podstawie informacji posiadanych przez demona na temat danego obszaru moiemy wyliczyć dolną granicę czasoprzestrzennej pozycji demona D, i srwierdzamy, ie demon sformułował przewidywanie dotyczące tylko zdarzeń we własnej przeszłości. Gdyby linia C rozciągała się w nieskończoność w obu kierunkach - co przeobraziłoby naszego ograniczonego demona w demona o nieograniczonych możliwościach - wówczas faktycznie mógłby on formułować przewidywania dotyczące dowolnego zdarzenia. Dzieje się tak jednak tylko dlatego, że na gruncie teorii byłby on wówczas umieszczony w nieskoń czenie odległej przyszłości, a wówczas kaide zdarzenie należałoby do jego przeszłości. A zatem demon ze szczególnej teorii względności nie jest demonem Laplace'a; demon ten bowiem, w przeciwieństwie do Laplace'owego, nie potrafi przewidywać: może dokonywać tylko retrodykcji. Podsumowując, szczególna teoria względności automatycznie zmienia każde zdarzenie, o którym my - albo demon - możemy posiadać określone informacje, w zdarzenie należące do naszej przeszłości, lub też do przeszłości demona. Można więc powiedzieć, że według szczególnej teorii względ ności przeszłość jest obszarem, o którym można zdobyć wiedzę, a przyszłość to obszar, który choć jest pod wpływem teraźniejszości, zawsZe jest "otwarty"; obszar ten nie tylko nie jest znany, lecz także z zasady nie mOże być w pełni poznawalny, poniewaź gdy obszar ten staje się całkowicie znany demonowi, staje się częścią jego przeszłości. Szczegól-
90
Argument na rz.ecz indeterminizmu
na teoria względności, mimo swego prima Jacie deterministycznego charakteru, nie może służyć jako poparcie 41a determinizmu "naukowego" z dwóch powodów. (I) Przewidywania wymagane przez determinizm "naukowy" należy z punktu widzenia szczególnej teorii względności traktować jako retrodykcje. (2) Jako retrodykcje, z punktu widzenia szczególnej teorii względności, wydają się one obliczeniami, które zostaną przeprowadzone w przyszłości przewidywanego system~. A więc nie można powiedzieć, że dają się one wyliqyć w ramach tego systemu: nie spełniają one zasady przewidywalności od wewnątrz. Istnienie szczególnej teorii względności obala tym samym powszechne założenie, że można dowodzić prawdziwości determinizmu "naukowego" na podstawie prawdziwości teorii o charakterze prima focie deterministycznym. •
20. Przewidywanie historyczne i rozwój wiedzy Proszę więc
nie oczekiwać ode mnie żadnych proroctw; gdybym wiedział, co zostanie odkryte jutro, dawno już bym to opublikował, żeby same~ mu zdobyć palmę pierw szeństwa . Henn Poincare
Obok krytyki determinizmu omówiłem także dwa argumenty na rzecz indeterminizmu: argument z przybliżonego charakteru wiedzy naukowej oraz z asymetrii przeszłości i przyszłości.
Przechodzę teraz do argumentu trzeciego, być może mniej istotnego niż dwa poprzednie, ale mimo to bardzo ważnego, zwłaszcza że pomoże nam on skonstruować formalne obalenie determinizmu "naukowego" (co nastąpi w podrozdziale 23). Najpierw sformułuję więc argument z punktu widzenia czło
wieka. Jest
rzeczą dosyć .zaskakującą, że
całkowicie przeformułować
argument ten
można
- a w istocie sformułować ściślej - w kategoriach czysto fizycznych. Sedno argumentu opiera się na rozważaniach na temat spraw dotyczących nas samych i których my nie potrafimy przewidzieć metodami naukowymi; w szczególności nie mo-
Przewidywanie historyczne i rozwój wiedzy
91
iemy przewidzieć naukowo wyników, które u..ryskamy w toku rozwoju naszej wiedzy. Inni, mądrzejsi od nas ludzie potrafią być może przewidywać wzrost naszej wiedzy, tak samo jak my być może potrafimy w pewnych okolicznościach przewidywać rozwój wiedzy dziecka; lecz oni również nie potrafią dzisiaj przewidywać ani antycypować tego, co sami będą wiedzieli dopiero jutro. Sformułowanie to wskazuje, że być może w idei przewidywania w dniu dzisiejszym tego, co będziemy wiedzieli dopiero jutro, zawiera się rzeczywista sprzeczność, i tak faktycznie jest. Nie jest jednak rzeczą łatwą stwierdzić, czy sprzeczność ta ma źródło w samym iylko sformułowaniu i czy rzeczywiś cie uniemożliwia ona pełne samoprzewidywanie. W kolejnych dwóch podrozdziałach wykażę, że tak właśnie jest. Tutaj chciałbym wskazać na pewne konsekwencje stwierdzenia, że nie moie ismieć uczony, który potrafi przewidzieć wszystkie rezultaty swoich własnych przewidywatl. Jedną z tych konsekwencji jest to, że nie będzie on w stanie przewidzieć niektórych własnych przyszłych stanów, a także nie wszystkie stany własnego "sąsiedztwa", tj. części jego otoczenia, na które w wyczuwalny sposób oddziałuje. Nie wie bowiem tego, co będzie wiedział jutro, nie może zatem wiedzieć, w jaki sposób będzie jutro oddziaływać na swoje środowisko. A zatem nie potrafi on od wewnątrz przewidzieć całkowicie stanów swego otoczenia, chociaż mogą one być przewidywalne z zewnątrz przez obserwatorów, którzy potrafią przewidzieć jego czyny, przy założeniu, że nie wpływa ją oni w wykrywalny sposób na niego ani na jego otoczenie. Wynika stąd, że żaden system fizyczny nie jest całkowicie przewidywalny od wewnątrz (i że - w terminologii zaproponowanej w podrozdziale 11 - przewidywalność takich systemów jak system słoneczny jest przewidywalnością od zewnątrz). Argument ten może służyć do obalenia doktryny historycyzmu, według której zadaniem nauk społecznych jest przewidywanie biegu ludzkiej historii. Możemy bowiem argumentować następująco:
wykazać niemożliwość samoprzewidywalności, bez względu na złożoność podmiotu formułującego przewidywania, to musi to dotyczyć dowolnego "społeczeń-
(1)
Jeżeli
mamy
Argument na rzecz indeterminizmu
92
•
stwa" oddziałujących na siebie podmiotów formułujących przewidywania; w konsekwencji żaden podmiot formułujący przewidywania nie potrafi przewidywać własnych stanów wiedzy. (2) Bieg ludzkiej historii jest mocno uzależniony od ro.zwoju wiedzy ludzkiej. (Prawdziwość tej przesłanki muszą uznać nawet ci, którzy - jak marksiści - uznają nasze idee, w tym naukowe, wyłącznie za produkty uboczne pewnego typu rozwoju materialnego.) (3) Nie możemy więc przewidywać przyszłego biegu ludzkiej historii, a w każdym razie nie potrafimy przewidywać tych jej aspektów, które znajdują się pod wpływem rozwoju naszej wiedzy. Argument ten oczywiście nie zaprzecza możliwości każ dego przewidywania społecznego; przeciwnie, jest zupełnie do pogodzenia z możłiwością sprawdzania teorii socjologicznych - na przykład teorii ekonomicznych (lecz nie : ,teorii historycznych") - za pośrednictwem wywodzenia z nich . przewidywań orzekających, że zajdą pewne zjawiska w konkretnych warunkach i za pomocą sprawdzania tych przewidywań Hl,
21. Prze widywanie rozwoju wiedzy teoretycznej Rozważmy
nieco dokładniej, czego wymagałoby przewidywanie rozwoju wiedzy naukowej. Zadanie to może od nas wymagać zdolności do formułowania w chwili obecnej przewidywań, że w pewnym momencie przyszłości (a) zaakceptujemy (choć - naturalnie - tylko próbnie) pewne teorie jako dobrze sprawdzone, teorie, których obecnie nie akceptujemy, a nawet ich nie znamy ; lub (b) wydedukujemy z teorii obecnie Wszystkie te problemy omuwiam w mojej ksilLŻce Pover0>' of Historicism, 1957 , po raz pierwszy opublikowanej w Ecollomim, 1944-1945 {wyd. pol. Nędza hi.rtory'cY1.tnU , Krqg, Warszawa 1984}, oraz w moim artykule Prf!diction mul Prophec)' lInd flItir , SignijiC!lnce for Social Theory, przedrukowanym w C(mjecture,f lInd Refutation.l', rozdz. 16. W Nędz.)' histof)'cyzmu chciałem tylko wykazać, że historycyzm jest kiepską metooq; nie standem się go obalić. Obalenie historycyzmu, podane tutuj w tekście, zawiera si ę implicite w (cytowanych powyżej) moich anykulach na temut indeterminizmu; obalenie 10 zostało sformułowan e w przedmowie do frd ncuskiego wydania Nędzy hil'WI)'c)t'Zmu (Paryi:. 1956) oraz do angie lskiego wydania w formi e ks i ążkowej (1957). 18
Prz.ewidYWflnie rozwoju wiedzy teoretycznej
93
znanych lub zaakceptowanych pófniej, w koniunkcji z warunkami poc zątkowymi (których teraz możemy jeszcze nie znać), pewne, obecnie nie znane wyjaśnienia lub przewidywania. W tym podrozdziale omówimy problem przewidywań rozwoju wiedzy teoretycznej, tj . problemu (a). Najważniejsze w tym kontekście zagadnienie polega na tym, czy na podstawie nowych sprawdzianów potrafimy przewidywać akceptację teorii uprzednio nie akceptowanej. Mniej ważne jest pytanie wstępne, czy potrafimy przewidywać treść jeszcze nie znanej teorii - nowej idei, która może przyj ść komuś do głowy lub którą ktoś być może przedstawi w przyszłości. Pytanie to uważam za mniej ważne dlatego, iż często, gdy teoria jest nowa w tym sensie, że została właśnie zaakceptowana, okazuje się później, iż wcale nie była taka nowa, na jaką wygłądała. Być może zaproponowano ją dawno temu, po czym uległa zapomnieniu dlatego, że nie było danych na jej poparcie, łub dłatego, że nie było jeszcze problemu, którego rozwiązaniu mogłaby służyć albo który pozwoliłaby rozwią zać. Dowodzi to, że jeżeli interesuje nas przede wszystkim rozwój "akceptowanej" wiedzy, w przeciwieństwie do rozwoju nowych idei, to duże znaczenie będzie miała dla nas próbna akceptacja teorii w świetle nowych problemów lub nowych danych. Rozważmy najpierw wstępne zagadnienie rozwoju naszych nowych idei teoretycznych. Psycholog lub fizjolog potrafi dobrze przewidywać teorie lub oczekiwania formujące się u dziecka (lub zwierzęcia) pod wpływem pewnych bodźców środowiskowych i które ono po określonych testach akceptuje: oparzone dziecko (lub kot) boi s ię ognia. Jeżeli nasza psychologiczna (lub fizjologiczna, fizyczna czy ekonomiczna) wiedza jest bardzo dobra, potrafimy być może zastosować podobną metodę do nas samych i przewidzieć dzisiaj teorie, które po raz pierwszy przyjdą nam do głowy - powiedzmy - za miesiąc, pod wpływem pewnych czynników środowiskowych, które zaczną na nas oddziaływać (według naszej wiedzy w ś rodowisku fizycznym lub ekonomicznym) na przykład za trzy tygodnie. W tym sposobie sformułowania tego zagadnienia jest coś absurdalnego. Po pierwsze - można argumentować - gdybyś my wiedzieli dzisiaj, jakie teorie przyjdą nam do głowy po raz
94
,
,
.••
Argument na rlecz indeterminizmu
pierwszy za miesiąc, wówczas teoria ta przyszłaby nam do głowy w jakimś sensie już teraz, a nie za miesiąc; w konsekwencji nie przewidujemy nic, co dałoby się uznać za przyszły rozwój wiedzy. Przeciwko temu argumentowi, który jest według mnie' poprawny, można podnieść następujące zastrzeżenie. Dzisiaj . możemy przewidzieć, że komuś przyjdzie do głowy pewien pomysł i że dopiero wówczas idea ta stanie się znana i wpły wowa; dzisiejsza predykcja zaś zostanie utrzymana w tajemnicy. Zastrzeżenie to. jednak implikuje, że przewidzieliśmy przyszłość systemu raczej z zewnątrz aniżeli od wewnątrz, podjęliśmy bowiem kroki' (zachowanie tajemnicy), aby nań nie wpłynąć. A zatem nie było to przewidywanie dotyczące "nas". Ponadto, nawet zakładając, że sami . należymy do systemu, na którego temat dokonujemy przewidywań, może my tylko postanowić, że zachowamy w taiemnicy nasze wyniki, i nie wolno nam naiwnie przyjmować, że pofrafimy naukowo przewidywać, iż zdołamy zrealizować nasze postanowienie - zwłaszcza jeżeli okoliczności ulegają zmianie wskutek nieoczekiwanego rozwoju naszej wiedzy. Założenie, że potrafimy przewidywać takie rzeczy osobie samych, zakwestionowałoby sensowność problemu wyjściowego - a mianowicie: czy samoprzewidywanie jest możliwe. Inne zastrzeżenie ma odmienną postać, ale ostatecznie polega na tym samym. Zgodnie z nim możemy przewidywać rozwój wiedzy nie rozumiejąc, co przewidujemy. Możemy przewidzieć czarne plamki, które pisarz napisze na białym papierze, oraz ich wpływ na historię, zupełnie ich nie rozumiejąc ani nie rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi. W takim przypadku można nawet powiedzieć, że antycypowalibyśmy teorie za pomocą ich przewidywania. Odpowiedź na te zastrzeżenia polega ponownie na tym, że jeżeli potrafimy przewidywać, tj . opisać te plamki - my sami lub też ktoś inny, świadom treści naszych przewidywań ' - możemy je zapisać teraz, a jeżeli ich powstanie ma wpłynąć na historię w przyszłości, nie ma powodu, dla którego nie miałyby one wywrzeć tego wpływu już teraz. Plamki te mogą mieć oczywiście różne skutki w różnych okolicznościach, ale nie musimy się tym teraz zajmować. Na razie interesuje nas
Przewidywanie rozwoju wiedzy teoretycznej
95
to, że wydaje się zupełnie pozbawione sensu twierdzenie, iż potrafimy przewidywać powstawanie nowych idei od wewnątrz systemu ". Przechodzę teraz do bardziej istotnego zagadnienia, tj. do problemu przewidywania przyszłej akceptacji teorii pod wpły wem nowych danych. Aby uniknąć tych samych problemów co poprzednio. powinniśmy założyć, że nowe dane doświadczenia nie są nam teraz dostępne. Inaczej bowiem nasze przewidywanie sprowadzałoby się do wskazania, że obecnie istnieją dane na rzecz jeszcze nie w pełni zaakceptowanej teorii i że teoria ta powinna być zgodnie z prawidłami zaakceptowana już teraz. Innymi słowy, przewidywania po raz kolejny nie dotyczyłyby przyszłego rozwoju wiedzy ludzkiej, ale raczej byłyby stwierdzeniem tego, co wiemy już teraz. Nałeżałoby więc przyjąć założenie, że potrafimy przewidywać - na podstawie naszej obecnej wiedzy, tj. obecnie zaakceptowanych teorii - zdarzenia jeszcze nie zaobserwowane, które, jeżeli zostaną zaobserwowane, będą stanowiły świadec two na rzecz pewnej, jeszcze nie zaakceptowanej teorii, a tym samym będą skłaniać do jej akceptacji. Jest to jednak niemożliwe. Dane doświadczenia, których wystąpienie można przewidzieć na podstawie naszej obecnej wiedzy, nie mogą być danymi stanowiącymi uzasadnienie dla akceptacji nowej teorii. Dane doświadczenia bowiem, które można przewidzieć za pomocą obecnej wiedzy. nie byłyby nowatorskie, albo - gdyby miały charakter nowych informacji - stanowiłyby co najwyżej sprawdzian potwierdzający nasze obecne teorie (a nie skłaniałyby nas do akceptacji nowej teorii). Tego rodzaju dane do świadczenia, które uzasadniałyby 19 Mój argument opiem lIi ę na fakcie, że kuide przewidywanie dotyczące danego systemu dokonane od wewnątrz mote oddziaływać na ten system; na przy kład przewi~ dywanie nowej idei zmienia charukter jej n ow ości. Aby określić oddziaływanie teorii (oczekiwania, przewidywania czy nawet infonnacji służącej do uzyskania przewidywania) na przewidywane wydarzenie, posłużyłem się nazwą "efekt Edypa" : pumietąjmy, że w pewnej mierze wpływ przewidywnniu wygłoszonego przez wyrocznie spowodował przewidywane wydurzenie. Por. mój artykuł Indeterminivn. op. cit., ss. 188 i n..... t. ; Nędzel
hi,\·tor)"C)'1flIU, op. ci!. , § S; oraz Phiu),wphy oj Science: A PersOlUll Report w: British Philo.wphy ilt the Mid·Cemury'. 1957, przypis 2. (Ten o!>tatni esej został przedrukowany j ako Science: CQnjectures and RejuJatinn.~, w: Conjecrures and RejwtJJinlls, ss. 33--65.1
96
Argument na rzecz inderenninizmu
akceptację nowej teorii, byłyby danymi dającymi się dzieć za pomocą nowej teorii, ale nie za pomocą naszej
przewiobecnej
wiedzy; innymi słowy, muszą to być dane rotstrzygające. Argument ten jest według mnie dosyć interesujący. Mimo pewnej trywialności - stwierdza on bowiem niewiele ponad' to, że każda teoria implikuje swoją prawdziwość'o i że z tego. powodu nie może ona przewidywać sytuacji implikującej jej odrzucenie - stanowi wy starczające obalenie wpływowej doktryny historycyzmu; dowodzi on bowiem, że nie potrafimy za pomocą procedur naukowych przewidywać rozwoju naszej wiedzy teoretycznej. (Możemy w najlepszym wypadku w dowolnej chwili przewidywać, że nasza wiedza nie rozwija się już i że wszystkie nasze obecne teorie są całkowicie prawdziwe i zupełne. ) Wszystko to jednak pozostawia bez odpowiedzi jedno ważne pytanie. Co się stanie, jeżełi przyjmiemy założenie" ,że rozwój wiedzy teoretycznej dobiegł końca oraz że nasze"teorie są prawdziwe i zupełne? Mimo wszystko stwierdzenie to dopuszczałoby pewien rodzaj rozwoju wiedzy, pozostałoby bowiem jeszcze nie wykonane zadanie zastosowania naszych teorii do coraz to nowych i odmiennych warunków począt kowych. Powstaje zatem pytanie: gdyby śmy byli demonami Laplace'a w tym sensie, że znalibyśmy wszystkie prawa uniwersalne oraz islotne w danym kontekście warunki począt kowe odnoszące się do nas, czy wówczas potrafilibyśmy przewidywać nasze przyszłe przewidywania? 22.
Niemożliwość
autopredykcji
Dochodzimy wreszcie do ostatniego, najważniejszego i najtrudniej uchwytnego z zagadnień związanych z przewidywalnością rozwoju naszej wiedzy. Oto ono: Przyjąwszy, że dysponujemy nieomylną wiedzą teoretyczną na temat obecnych lub minionych warunków początkowych , czy moglibyśmy wówczas przewidywać metodami dedukcyjnymi nasze własne przyszłe stany w dowolnym momencie );(I
Mam tu na myś li proce Tarskiego dotyczllCe pojecia prawdy, według których
każde
zdanie (albo, mówiqc śc i ~le. jego pruklad na metajezyk ~emantyczny) jest rownowatne metajęzykowemu stwierdzeniu, te jest ono pr"
Niemożliwość
autopredykcji
97
przyszłości ,
a w szczególności , czy moglibyśmy przewidywać swoje własne przewidywania? Naszkicuję tutaj oczywiście tylko próbę dowodu o niemożliwości naukowych samoprzewidywań, tj. dedukowania samoprzewidywania w oparciu o teorie uniwersalne (uznawane za prawdziwe), w koniunkcji z prawdziwymi danymi na temat własnego stanu wyjściowego. Nienaukowe samoprzewidywania mogą być bowiem całkiem udane. Istnieje na przykład samoprzewidywanie opierające się na postanowieniach dotyczących podjęcia określonych działań. Mogę więc dzisiaj przewidzieć, że jutro wygłoszę dwa wykłady, albo też mogę dzisiaj przewidzieć, że jutro napiszę list do mojego przyjaciela Freda, który rozpocznie się od przewidywania: "Bę dziesz na pewno zaskoczony, gdy Ci powiem, że ... " Tego rodzaju samoprzewidywania nie mają charakteru naukowego; nie opierają się na dobrze sprawdzonych teoriach uniwersalnych w koniunkcji z warunkami początkowymi, ale na procesie "podejmowania decyzji". Nie można ich również zastąpić naukowymi przewidywaniami opartymi na prawie, zgodnie z którym "ilekroć postanowię napisać następnego dnia list, zawsze zrealizuję swoje postanowienie", w koniunkcji z warunkami początkowymi dającymi się wyrazi ć w sło wach "właśnie postanowiłem napisać jutro list do Freda", chociażby tylko dlatego, że nie jestem zamkniętym systemem, co oznacza, że warunki początkowe opisywanego systemu nie obejmują wszystkiego: mogę otrzymać dziś wieczorem telegram, że Fred przyjeżdża jutro, albo że mogą zaj ść pewne nowe okoliczności mające znaczenie dla mojego postanoWlema.
Gdy przyjmiemy, że w naszej dyspozycji znajdują się leorie naukowe i opis warunków początkowych oraz że zostało okreś lone zadanie predykcyjne, które mamy wykonać, sformułowanie przewidywania staje się problemem wyłącznie kalkulacji, którą w zasadzie można przeprowadzić za pomocą maszyny liczącej lub przewidującej - tj. "kalkulatora" lub "predyktora". Umożliwia to nadanie mojemu dowodowi postaci dowodu stwierdzającego, że nie istnieje kalkulator ani predyktor, kt6ry potrafiłby przewidywać wyniki własnych obliczeń lub przewidywań.
,
98
Argument na rzecz indeterminizmu Sformułowanie
naszego problemu w kategoriach maszyn liczących ma kilka dobrych ubocznych stron. Po pierwsze, postępując w ten spos6b, czynię ustępstwo na rzecz moich deterministycznych przeciwników (bez względu na to, czy są "materialistami", "fizykalistami" czy "cybernetykami"),. GO może ich z kolei przekonać do życzliwego rozważenia moich argument6w. Po drugie, pozwala mi to sformułować obalenie determinizmu bez przyjmowania istnienia umysłów. Pozwala mi więc sformułować obalenie, które będzie miało charakter bardziej ogólny, niżby to było możliwe, gdybyśmy musieli polegać na cechach typowych dla ludzkich predyktor6w. Po trzecie, wszystko, co dotyczy maszyn, dotyczy również z drobnymi zmianami ludzkich predyktorów. Czwartym powodem jest to, że metoda narzuca pewną dyscyplinę tym, którzy się nią posłu gują, Ma tylko jedną wadę: powyższe sformułowania sprawiają, że mogę być wzięty za kogoś, kto wierzy, że ludzie są maszynami; zapewniam jednak, że w nic takiego nie wierzę". Główna korzyść z ujęcia naszego problemu w kategoriach możliwości maszyn przewidujących jest następująca: możemy sobie wyobrazić względnie prostą maszynę, która reprezentuje uproszczony model teorii o charakterze prima jacie deterministycznym i która jest ściśle przewidywalna od zewnątrz. (Może to być nawet maszyna przybierająca wyłącznie stany 21 Por. takie ostulni podrozdział niniejszego rozdziału, c~iowo opanego na cytowunym powyżej moim artykule o indeterminizmie. zwlam:za ss. J93-1 ?5. Chciałbym tu stwierdzić. te sijdzę. iż moina w zasadzie zbudować maszyny. które potrafiłyby wykonać dowolne okrdlone lIldc/Ilie, które potmjią wykOlU/ć ludzie. Podkreślam tutaj słowa "dowolne określone", ponieważ danej specyftkucji takiego zadanht można w zasadzie utyć do zbudowania odpowiedniej maszyny. Z tych pOwodów nie akceptuje wyzwania zwolenników mechunicyzmu, którzy stawiują Ż1łdanie: " musisz §cWe okreilić sprdwdzian, który udałoby sie przejść z powodzeniem tylko człowiekowi i którego z samej za....ady nie potrafiłaby przejŚĆ rrta.<>zynu!" Je1eli ~i~le okrdlimy spmwd1.ian, jaki należałoby przeprowadzić, aby sie upewnić , czy mamy do qynienia z człowiekiem czy z maszyną, musimy uwzględnić możliwość, że według takich precyzyjnych specyfikacji maina zbudować maszyne, kt6rll tym samym przejdzie przez ów sprawdzian. Nie znaczy lO jednak, że w konfrontacji z jaką~ podobną do człowieka maszyną nie mielibyśmy żadnej trudności ze walezieniem mnóstwa sprawdzianów. przez które mu.';zyna by nie prreszła, zwlu."zcza gdybyśmy dysponowali jej specyfikacjl& (czy nawet gdybyśmy tylko postepowali metod" prób i błędów), przy czym por.uke w rych .sprawdzianach poniosłoby bardzo niewielu łudzi . Por. także mój artykuł umguage (md the Body-Mind Problem, w: Proceedjn8~' ofthtt Xlrh /nternlltiOlUll Congres., oj Phi/o,wphy, 1953, vol. VII, ss. 101.. [Artykuł ten został przedrukowany w Conjecture.\· and Refutati(JII.~. ss. 293-298. Por. takie The Self and /1,\' Bmin, s. 208.]
NiemotJiwość
aUlopredykcji
99
dyskretne, wobec czego wszystkie pytania dotyczące problemu ograniczonego stopnia ścisłości warunków początkowych moż na zignorować.) Maszynę taką możemy uważać za doskonałe wcielenie, doskonale jizycV1e ucieleśnienie demona Lap/ace 'o. .Aby to osiągnąć, predyktora uznamy za maszynę o następującej konstrukcji. W predyktorze muszą być wbudowane (a) wszystkie uniwersalne prawa fizyki oraz (b) wszystkie matematyczne i logiczne metody rachunkowe. Predyktor jest tak zbudowany, że jeżeli (oraz tylko wtedy, gdy) znajdzie się w pewnym stanie - swoim "stanie zerowym" - można go stymulować za pomocą określonego zadania predykcyjnego. Wówczas maszyna predykcyjna odcina się od dalszych bodźców i pracuje do chwili wykonania swojego zadania predykcyjnego przez sformułowanie odpowiedzi na to pytanie, czyli wyniku przewidywania. Określone zadanie predykcyjne składa się z opisu stanu początkowego pewnego systemu lub też jego stanu w "chwili zero", t,,=O; musi się ono odnosić również do pewnej chwili czasu l, stanowiącej moment, dla którego przewidywany jest stan systemu. Przewidywanie stanowić będzie naturalnie odpowiedi predyktora na postawione zadanie. Oczywiście interesuje nas przede wszystkim ta właśnie jego odpowiedź: stanowić ona będzie uzupełnienie wiedzy, kt6re predyktor ma zdobyć, a tym samym będzie ono stanowić "rozw6j wiedzy". Możemy dodać także zupełnie nieistotne założenie (choć użyteczne, ponieważ upraszcza pewne sprawy), że po wygło szeniu odpowiedzi predyktor powraca do swojego stanu zero. Aby nasze rozwatania nabrały konkretności, możemy sobie wyobrazić, że zadanie predykcyjne zostało dostarczone maszynie w postaci taśmy ("taśmy zadaniowej"), w kt6rej zostały wycięte dziurki układające się w zakodowaną informację podobną do informacji zakodowanej alfabetem Morse'a. Odpowiedź predyktora jest sformułowana w postaci podobnej taśmy ("taśma odpowiedzi"). Po wykonaniu swojego zadania predykcyjnego maszyna będzie się składać jak gdyby z dwóch głównych części, to znaczy (a) z samej maszyny (w węższym sensie) znajdującej się w stanie zerowym oraz (b) z taśmy z nagraną odpowiedzią.
100
:i,
Argument na rzecz indetenninizmu
Istotne znaczenie mają dwa następujące załotenia, Al i A2, dotyczące predyktora, (Al) przy założeniu, że zadanie dostarczone maszynie było dostatecznie precyzyjnie sformułowane (tj, dostatecznie ściś le, aby demon Laplace'a mógł sformułować przewidywaniej, predyktor zawsze sformuluje poprawną odpowiedź. Założenie to ma zagwarantować, że predyktor posiada dostatecznie dużą moc, Kolejne założenie ma nas zapewnić, że predyktor nie jest rozczłonkowanym zbiorem elementów, lecz autentyczną fizyczną maszyną. (A2) Predyktor zużywa nieco czasu na wykonanie rótnyth operacji. W szczególności musi minąć pewien czas od chwili, w której predyktor jest stymulowany wskutek otrzymania zadania predykcyjnego (moment załadowania taśmy zadaniowej) do chwili, w której predyktor zacznie zapisywać (wystukiwać) swoją odpowiedź. Ponadto zapisywanie (wystukiwanie) odpowiedzi także zabiera czas. ' , Załoźenie to wyklucza na przykład maszyny, które mają do swojej dyspozycji nie tylko doskonałą wiedzę teoretyczną, ale także są nieomylne lub quasi-nieomylne w tym sensie, że pewne odpowiedzi są już w nich wbudowane i nie muszą być obliczane, Możemy powiedzieć, że z naszego punktu widzenia maszyny tak wyposażone miałyby charakter ad hoc, nawet gdyby nie potrafiły udzielić odpowiedzi w taki sposób na jedno lub dwa zadania, ale na bardzo wiele, ' Na podstawie założeń Al i A2 można łatwo wykazać, że w przypadku zadania autopredykcji odpowiedź może być zupełna dopiero po nastąpieniu przewidywanego wydarzenia, a w najlepszym razie jest z nim równoczesna, To wystarczy, aby udowodnić naszą tezę - źe predyktor nie potrafi przewidywać przyszłego rozwoju jego własnej wiedzy, Jednakże, gdy wzmocnimy nieco nasze założenia, możemy wykazać jeszcze więcej; możemy mianowicie udowodnić, , że predyktorowi zupełnie nie uda się wykonać swego zadania. Aby to wykazać, potrzebne są dwa następujące założe ma: (A3) Z dowolnych dwóch odpowiedzi formułowanych przez predyktora formulowanie dłuższej odpowiedzi zabierze mu więcej czasu niż odpowiedzi krótszej,
Niemotliwość
autopredykcji
o niepowodzeniu
101
predyktora rozstrzyga zalożenie czwarte i dlatego należy je omówić nieco szerzej, Brzmi ono następująco: (A4) Wszystkie odpowiedzi sformułowane przez maszynę opisują explicite stan pewnego systemu fizycznego w jednym i tym samym standardowym kodzie lub języku. Do przyjęcia tego za!oźenia skłaniają nas następujące zało żenia. Po pierwsze, musimy zagwarantować, że odpowiedź sformułowana przez maszynę jest sformułowana wyraźnie, ponieważ na tym polega całe zadanie maszyny. Albowiem maszyna implicite "zna" odpowiedź natychmiast, gdy tylko dostarczymy jej informację o warunkach początkowych badanego systemu, Jest tak dlatego, że założyliśmy, iż odpowiedź wynika z praw uniwersalnych wbudowanych w maszynę, w koniunkcji z tymi warunkami początkowymi; ponadto - por. za!ożenie (A I) - założyliśmy także, że maszyna potrafi poprawnie reagować na tę informację. A zatem jedynym zadaniem maszyny jest wyraźne sformułowanie zawartego w podanych jej informacjach implicite przewidywania. Zatem (A4) wyraża jedynie w śc isłej formie to, że maszyna potrafi wypełniać swoje zadanie, Jak wskazałem, założenie (A2) ma za zadanie wykluczać na przykład przewidywania ad hoc, to znaczy trywialne pseudomaszyny liczące, Potrzeba wykluczenia takich przewidywań staje się wyraźniejsza, gdy rozważymy jeszcze jedną sprawę w związku z założeniem (A4). Chodzi o rzecz następującą: Jeżeli chcemy, aby nasz predyktor funkcjonował jak maszyna "naukowa", tj, jako maszyna dedukująca swoje odpowiedzi z praw uniwersalnych i warunków początkowych, to w oczywisty sposób musimy wykluczyć pewne układy ad hoc, s/lIżące autopredykcji. Możemy na przykład interpretować dowolny zmieniający się okresowo system fizyczny jako system samoprzewidujący; wówczas bowiem moglibyśmy interpretować noc jako przewidywanie nadchodzącego dnia albo kolejnej nocy, itp, Przypadkiem granicznym bylaby interpretacja nie zmiennego systemu jako systemu samoprzewidującego , Na przykład "maszyna" składająca się z czystej kartki papieru może być uznana za maszynę zawierającą informację predykcyjną o następującej treśc i, "Jak długo świat nie wchodzi ze mną w żadne interferencje, mój stan fizyczny będzie w dowol-
102
Argument na rzecz indelerminizmu
nym czasie t stanem czystej kartki papieru"". Przykłady takie przypominają nam, że interesują nas tylko "naukowe" maszyny, czyli predyktory dedukcyjne, które nie zostały zaprojektowane ad hoc dla celów autopredykcji, lecz które potrafią przewidywać dedukcyjnie przynajmniej sporą klasę różny'ch systemów ,fizycznych (a wśród nich, być może, systemów bardzo podobnych do samych predyktorów). Nie wolno nam zapominać, że interesują nas przede wszystkim problemy autopredykcji, ponieważ Z samej istoty interesuje nas problem, C4)' predyktor może przewidywać zmiany w tych obszamch własnego środowiska, Z kt6rymi wchodzi w intensywną interakcję. Sugeruje to jednak, że chodzi nam tylko o predyktory o bardzo ogólnych zdolnościach predykcyjnych, które wykraczają daleko poza metody autopredykcji ad hoc omówionego typu. Posługiwanie się takimi predyktorami ad hoc było implicite zakazane na mocy naszego założenia (A2); założenie (A2)'hie wykluczało jednak przyjmowania metod interpretacji ad hoc w odniesieniu do predyktorów spełniających założenie (A2). Możemy się na przykład zgodzić, że predyktor pod innymi względami zupelnie "normalny" - tj . predyktor spełniający założenia (Al) i (A2) - znajduje się w swoim stanie zerowym, który można interpretować jako informację: "Jestem systemem fizycznym w takim-to-a-takim stanie (tutaj należałoby wpisać opis fizycznego stanu tego predyktora w jego stańie zerowym) i, jeżeli nie jestem stymulowany określonym zadaniem predykcyjnym, w stanie tym będę znajdował się cały czas". Można uznać, że taka interpretacja jest wykluczona na mocy założenia (A2); możliwe są jednak podobne interpretacje (na przykład dotyczące wspomnianych wyżej systemów okresowych), które nie są w ten sposób wykluczone. Aby wykluczyć wszystkie takie metody ad hoc, musimy postawić wymóg, że gdy dochodzi do wykonania autopredykcji, predyktor będzie poslugiwał się zasadniczo tymi samymi metodami, którymi posługuje się on w wykonywaniu innych zadań. W przedstawionej właśnie formie wymóg ten jest zbyt Pomysł takiej "maszyny" zuwdzieczam dr. A. M . Turingowi, który go .~forrnułował w rozmowie ze mną odbytej ok. 1950 roku. 22
Niemotliwość
aUlopredykcji
\03
niejasny (na co wskazują słowa "zasadniczo" i "metody"); zarazem jest trochę zbyt ogólny, a w każdym razie sprawia wrażenie silniejszego, niż to jest konieczne. Okazuje się bowiem, że wystarczy nam tylko założenie (A4), które ogranicza nasz wymóg do odpowiedzi oraz do języka, w którym jest ona sformułowana". Zalożenie (A4) wyklucza możliwość przyjęcia umowy, że (na przykład) normalny pod innymi względami predyktor w n-tym stanie należy uznać za predyktor dokonujący opisu siebie samego i formułujący przewidywanie, że jego obecny stan przeobrazi się w stan n + I-szy (który w rzeczywistości zamierza właśnie przybrać i co naturalnie można zawsze obliczyć ze stanu poprzedniego). To wszystkie założenia, jakie musimy przyjąć co do maszyny przewidującej. Rozważmy teraz dwa strukturalnie identyczne predyktory. Predyktor pierwszy nosi nazwę "Tell", ponieważ ma przewidywać stan predyktora drugiego; predyktor drugi nazywa się "Toid" , ponieważ ma być przewidziany przez Tella. Told jest jak gdyby "celem" Tella ' .) Zakładamy, że warunki początkowe dostarczone Tellowi jako fragment jego zadania predykcyjncgo opisują stan Tolda o godzinie zero (to = O) i że zadaniem Tella jest przewidzenie stanu Tolda punktualnie o godzinie 01.00 (t, = I). Opis stanu początkowego Tolda, przedstawiony Tellowi, musiałby zawierać opis zadania predykcyjnego (taśmę zadaniową), za pomocą której Tell ma być pobudzony o godzinie zero. A zatem Tell stara się teraz wyliczyć stan Tolda w chwili t j = l albo, co jest równoznaczne, stan Tolda po upływie jednej godziny. Według naszego założenia (Al), Tellowi zawsze uda się rozwiązać zadanie predykcyjne dotyczące Tolda. • {Nazwy "Tell" i "Told" to oczywiście formy czasownika to leli (w liczbie poj. czasu teraźniejszego i przeszłego), od którego w języku angielskim tworzy sie czasownik fordcU (przepowiadać; w cl.Wiie przeszłym or:a w stronie biernej czasownik ten ma formę : foretoid.} 21 Nie ma potrzeby przyjmować założeniu , te wszystkie zadaniu predykcyjne musZ4 być również sformułowane explicite w jednym języku. Możemy przyjijĆ, że zadanie wraz z warunkumi początkowymi jest w jakiś sposób wprowadzone do maszyny i nie musimy odpowiuduć na pytanie, jak 10 s ię dzieje. (Por. takie przypis 27 w tym rozdziale.)
104
Argument na rzecz indetenninizmu
Przyjmijmy teraz, że zadanie predykcyjne Tella jest dokład nie takie samo, jak zadanie predykcyjne postawione przed Toldem o godzinie zero. Innymi słowy, zadanie predykcyjne. Tella stwierdza, że Told będzie stymulowany o godzinie zero zadaniem predykcyjnym polegającym na przewidzeniu stanu trzeciego predyktora. (Założenie to jest potrzebne po to, abyśmy później mogli zinterpretować zadanie Tella jako zadanie autopredykcyjne.) Możemy więc teraz sformułować to jako llasze założenie (B). (B) W momencie zadziałania bodźca, jakim jest zadanie predykcyjne, Tell będzie się znajdował w takim samym stanie, jak Told w momencie zadziałania bodźca, jakim jest jego zadanie predykcyjne o godzinie zero. (Są poważne powody, aby wątpić, czy kiedykolwiek może się nam udać przedstawienie Tellowi zadania predykcyjnego, które by go informowało, że Told jest w pewnym stanie S, gdzie S byłby równoczesny z Tella własnym stanem bycia poinformowanym o tej właśnie sprawie"'. Jednakże pójdę na ustępstwo wobec moich przeciwników i przyjmuję tutaj, że nam się udało zadać takie zadanie Tellowi ' .) Przyjmijmy najpierw, że obrany przez uas czas jednej godziny jest tak krótki, że o godzinie 01.00 Tell' jeszcze nie zaczął wystukiwać swojej taśmy z odpowiedzią. (W takim wypadku nie nastąpił żaden rozwój wiedzy.) Możemy bez trudności udowodnić następujące twierdzenie (T1): (T I) W opisanych warunkach, czas zużyty przez Tella na wykonanie zadania predykcyjnego jest dłuższy niż l godzina. Dowód jest trywialny. Gdyby Tell wykonał swoje zadanie, jego odpowiedź zostałaby wystukana w całości. Ale po upływie l godziny nie mógł rozpocząć wystukiwania odpowiedzi, ponieważ Tell musi przebiec przez te same stany co Told, i to w takich samych interwałach. Według naszych założeń zaś Told jeszcze nie zaczął pracować nad swoją taśmą o godzinie 01.00. Przyjmijmy więc godzinę 02.00 zamiast 01.00 jako czas, w którym Tell ma przewidzieć stan Tolda, oraz że Told . {Kontekst tego zdania sugeruje, że w tym oruz w kolejnym miejscu oznaczonym gwiazdką ćhodzi raczej o Tel/(I , u nie To/da, jak pisze w oryginale Popper. Tekst zmieniam zgodnie z tym przekonaniem.} 2./.
Por. przypis 27 ponitej .
Niemoiliwo~ć
autopredykcji
105
rozpoczął drukować swoją taśmę o godzinie 02.00, ale jeszcze jej o tej godzinie nie skończył. W tym wypadku otrzymujemy
twierdzenie (T2): (T2) W opisanych powyżej warunkach czas zużyty przez Tella na wypełnienie zadania predykcyjnego był dłuższy niż 2 godziny. Dowód jest analogiczny do poprzedniego. Załóżmy na koniec, że obierzemy godzinę 03.00 jako moment, w którym ma być przewidziany stan Tolda; jest to okres dostatecznie długi, aby Told mógł wypełnić swoje zadanie predykcyjne. Uzyskujemy trzecie twierdzenie (T3): (T3) W opisanych powyżej warunkach czas zużyty przez Tella do wykonania zadania wynosi! równe 3 godziny. Wynika to stąd, że Tell i Told są maszynami identycznymi; to 'wystarcza, aby wykazać, że Tell nie potrafi przewidywać rozwoju swojej własnej wiedzy, jego ukończona odpowiedź pojawiłaby się bowiem zbyt późno, aby mogła być przewidywaniem - może ona zostać sformułowana w najlepszym razie wraz Z wydarzeniem przewidywallym. Wydaje mi się, że wynik ten jest poprawny i przekonywający i że nasze trzy twierdzenia dowodzą wszystkiego, czego nam trzeba: przewidywanie we wszystkich przypadkach pojawi się zbyt późno, aby można je było uznać na przewidywanie przyszłego rozwoju wiedzy maszyny. Wynik ten został uzyskany bez użycia założeń (A3) i (A4). Znaczy to, że jest poprawny, nawet gdybyśmy wprowadzili ad hoc jakąś specjalną symbolikę (lecz musi to być symbolika, której użycie zabiera trochę czasu) umożliwiającą odnoszenie się do siebie samego, a tym samym umożliwia opisowi dokonywanie opisu samego siebie". (Oczywiście jest to jedyny przypadek, w którym autokalkulacja całkowitej odpowiedzi może być zakończona przez maszynę, chociaż następuje to zbyt późno, aby mogło stanowić samoprzewidywanie.) Jeżeli jednak postanowimy teraz posłużyć się założeniami (A3) i (A4), to można wykazać, jak sądzę, że autokalkulacja staje się zupełnie niemożliwa: nie tylko zostanie wykonana zbyt późno, ale w ogóle się nie uda. !eS
Por. mój anykllł Indeterminizm, op. cit. , s. 176 i nast. •
106
Argument na rzecz indeterminizmu
Można
to łatwo wykazać, jeżeli wprowadzimy kolejne, bardzo proste i przekonywające założenie, które jest w istocie. twierdzeniem dodatkowym albo lematem. Lemat ten stwierdza, że wyrażony w języku standardowym (np. za pomocą dziurkowanej taśmy) opis stanu fizycznego pewnego innego opisu w języku standardowym (np. innej dziurkowanej taśmy) nie może być krótszy niż ów inny opis (niż inna dziurkowana taśma). Lemat ten wydaje się prawdziwy w świetle faktu, że musimy opisać co najmniej każdy symbol innego opisu (tj. pozycję każdej dziurki w taśmie) i że każdy taki opis będzie potrzebował co najmniej jednego symbolu". Jeżeli uznamy ten lemat, uzyskamy twierdzenie (T4), które stoi w sprzeczności z twierdzeniem (D), a tym samym wykazuje, że system naszych założeń musi być niespójny . (T4) W warunkach twierdzenia (D) czas zużyty przez Tella na przewidzenie stanu Tolda o godzinie 03.00 był dłuższy niż 3 godziny. ' Ponownie, dowód jest bardzo prosty, przy założeniu, że uznajemy nasz lemat. Ponieważ Tell ma przewidzieć stan Tolda o godzinie 03.00, musi opisać (a) stan Tolda z pominię ciem taśmy (Told jest akurat w swoim "stanie zerowym") oraz (b) stan taśmy Tolda. Ale zgodnie z przyjętym lematem wykonany przez Tella opis samego punktu (b) będzie co najmniej tak samo długi jak taśma, która ma być opisana. A zatem Tella opis obu punktów (a) i (b) musi być dłuższy. Na gruncie założenia (A3) stanowi to dowód tego twierdzenia. Ponieważ jednak (D) i (T4) stoją w sprzeczności, zbiór naszych założeń musi być wewnętrznie sprzeczny. Znaczy to, że - jeśli przyjmiemy, iż spełnione są (A2), (A3) i (A4) oraz nasz lemat - fałszywe musi być (Al) albo (B). To jednak oznacza, że predyktorowi nie uda się przewidzieć własnego. stanu; albo dlatego, że nie potrafi dokończyć swych obliczeń, co świadczy o tym, że fałszywe jest (A 1), albo dlatego, że nie można "iprowadzić doń zadania predykcyjnego, to znaczy opisu jego własnego stanu w chwili dostarczenia mu tego opisu 27. Lemat ten został sformułowany w moim artykule Indeterminizm , op. cit., s. 177. 27 W cytowanym powyżej anykule sformułowałem (na s. 177) zastrzeżenie przeciwko argumentowi, który jest podobny do drugiego spośród naszkicowanych powyżej dowo26
Obalenie delerminizmu .. naukowego"
107
Wynik ten zależy oczywiście od lematu oraz od (A3) i (A4). Jednak nawet bez lematu oraz bez posługiwania się założeniami (A3) i (A4) wykazałem, że predyktor nie może przewidywać rezultatu swoich własnych przyszłych przewidywań, a przynajmniej nie może tego dokonać, zanim "przewidywane" zdarzenie faktycznie się nie wydarzy.
23. Obalenie determinizmu "naukowego" Wykazałem, że autopredykcja jest niemożliwa, nawet jeżeli możliwe byłoby skonstruowanie predyktora obdarzonego mocami demona Laplace' a i poruszającego się zgodnie z najprost-
szymi zasadami mechanizmu, to znaczy predyktora reprezentuj"ącego system fizyczny, którego deterministyczny charakter jest uznawany bez zastrzeżeń. Należy przyznać jednak, że mojego dowodu nie można użyć do obalenia determinizmu. Można się jednak nim posłużyć do obalenia determinizmu "naukowego" oraz wszelkich prób oparcia poglądów deterministycznych na wynikach badań naukowych, czyli na fakcie, że nauka odnosi sukcesy. Jeżeli bowiem autopredykcja jest niemożliwa, wówczas predyktor nie może przewidzieć skutków własnego ruchu dla swojego najbliższego otoczenia, tj. dla tych części swego otoczenia, na które oddziałuje w wykrywalny sposób. Znaczy to ponadto, że przewidywanie od wewnątrz nie może być wykonane z dowolnym stopniem ścisłości, lecz jest możliwe tylko o tyle, o ile można zaniedbać wzajemne oddziaływania między predyktorem i jego otoczeniem. dów. Za.~trzeżenie to jednak, w świetle argumentów przedstawionych właśnie na poparcie założenia (A4), nie stanowi zagrożeniu. dla mego obecnego dowodu. Z drugiej strony, analogiczne zastrzeżenie można przedstawić przeciwko argumentowi (podanemu na s. 189 mojego anykulu) formułującemu trudność w dostarczeniu maszynie t~my zadaniowej opisującej samą te taśme: możemy podać predyktorowi (wbrew temu, co głosi m6j argument) sllmoopisujQcą się taśm~ (opisaną na s. 177 mojego artykułu) przy założe n i u , że maszyna jest wyposażona we wbudowany "slownik" lub "ma\'Zyne tlumacząC
108
Argument na rzecz indeterminizmu
Wynik ten znajduje poparcie w powodzeniu, jakie odnos.i nauka: stosujemy metody prz~widywań naukowych tylko do systemów, które albo wcale nie znajdują się pod wpływem procesu przewidywania, albo tylko w nieznacznym stopniu, Z drugiej strony, determinizm "naukowy" wymaga, abyśmy potrafili w zasadzie przewidywać od wewnątrz wszystko w naszym świecie z dowolnym obranym przez nas z góry stopniem ścisłości; ponieważ jednak żyjemy w naszym świe cie, doktryna ta upada z powodu niemożliwości dokonywania dowolnie ścisłych przewidywań od wewnątrz, co jest konsekwencją niemożliwości autopredykcji. Wyniku tego nie nie da się podważyć przy użyciu więcej niż jednego predyktora, jeżeli wszystkie te predyktory byłyby ulokowane wewnątrz omawianego systemu: predyktor inny niż nasz pierwszy predyktor może przewidywać trudności, z jakimi spotyka się predyktor pierwszy, jego stany i jego wpły;>" . na resztę systemu, ale nie będzie w stanie przewidzieć włas nego wpływu (na przykład na predyktor pierwszy). Ponadto "społeczeństwo" wzajemnie oddziałujących na siebie predyktorów 2' zawsze można z formalnego punktu widzenia uważać za jeden złożony predyktor, a nasz wynik obowiązuje dla predyktorów o dowolnym stopniu złożoności . Ze względu na to, że obalenie determinizmu "naukowego" dokonywa się ostatecznie wyłącznie za pomocą narzędzi logicznych, doktryna ta okazuje się wewnętrznie sprzeczna. W żaden sposób nie można więc wesprzeć determinizmu "naukowego" i żadne odwołanie się do dyscyplin naukowych o charakterze prima facie deterministycznym, bez względu na ich zupełność, nie może stanowić wsparcia dla żadnej innej formy determinizmu. Niepokoje Kanta zatem były niepotrzebne i żaden filozof nie musi martwić się trudnościami wynikaVI Wpływ wyrażonej
pnu predyktor.l "wiedzy" (odpowiedzi) na inny predyktor (lub
mru;zyne działaj~ci\ w oparciu o uzyskiwane infonnacje) mote być tak silny, jak tego zechcemy: małe różnice w t~mie odpowiedzi - na przykład przek azywanie ta.~my z odpowiedzią przygotOWallq przez jedną maszynę innej ~Lynie , tj. ta&my zawierajllCej o jedn~ dtjurke mniej lub więcej - może dawać w efek.cie dowolną , od na.. zaJeto .. różnicę W ,odpowiedzi tej drugiej maszyny. W konsekwencji "spoleczeństwo" wzajemnie wpływaj:tCych na siebie predyktor6w, które staraj" sie siebie nawzajem przewidywać . może być bardzo niestubilne. a pojedyncze predyktory mogli. utracić swq stabilno~, je:ieli należą do tego rodzaju "lipołeczeń.stwa". Podobne problemy omawiam w § 7 m0jego artykułu bulelermillivll, op. ciL
Obalenie determinizmu .. naukowego"
109
jącymi
z determinizmu opartego na sukcesach nauk (empirycznych lub apriorycznych) - przed jakimi stają jego pogl ądy etyczne. Nasze obalenie determinizmu " naukowego" wydaje się jednak pozostawiać miejsce dla trzeciej wersji determinizmu, którego nasza krytyka nie dotyczy. (Pogląd ten nazywam trzecią wersją, ponieważ w podrozdziale 12 omówiłem dwie inne jego wersje.) Tę trzecią wersję można sformułować następująco: każdy system fizyczny jest przewidywalny w tym sensie, że przynajmniej po zajściu zdarzenia przewidywanego widzimy, że zdarzenie to było zdeterminowane przez stan systemu w ten sposób, że dostatecznie pełny opis systemu (wraz z prawami natury) pociąga logicznie to przewidywanie. Fakt, że przewidywanie to nie zawsze można z góry wyliczyć, nie zmienia sytuacji logicznej, co można zobaczyć na podstawie tego, że w naszym dowodzie założyliśmy system deterministyczny. Można więc powiedzieć, że mój dowód nie osiąga zamierzonego celu" . . Na tę krytykę mogę odpowiedzieć, że mija się ona z celem. Nie chcę obalać determinizmu, który jest w moim przekonaniu nieobalalny; chcę obalić determinizm "naukowy". Jest rzeczą doskonale oczywistą, że czyniąc to, nie obaliłem trzeciej wspomnianej tu wersji. Obaliłem jednak twierdzenia tych, którzy mając na uwadze rzeczywiste osiągllięcia w przewidywaniach naukowych, głoszą, że sukcesy te uzasadniają założenie, zgodnie z którym owe sukcesy stanowią uzasadnienie dla twierdzenia, iż nasze przewidywania możemy w zasadzie zawsze udoskonalać, aby były tak ścisłe, jak tego chcemy. Innymi słowy, chcę obalić nie tylko determinizm "naukowy", ale także twierdzenie, zgodnie z którym determinizm (w przeciwieństwie do determinizmu "naukowego") jest uzasadniony na mocy doświadczenia zdobytego przez naukę i że doktryna ta jest uprawnioną ekstrapolacją wyników nauki. Obaliłem ten właśnie bardzo ważny argument na rzecz W dwóch bardzo interesujących artykulllCh W. B. GaJłie prz.edslawił argument bardzo podobny (por. The Limil.'i al Pretlic.t;ofl, w: Obserwarion and Jnlerprellllion, S. Komer, ed .. 1957, s. 160 i nast., onlZ jego wykład inauguracyjny Free Will tll1d 2'J
Determinism Yet Again
(BelflłSt
zwrócenie mi uwagi na
pewną lukę
1957).)
Chciałbym podziękować
w moim argumencie.
Profesorowi Gallie za
110
Argument
Argument na rzecz indeterminizmu ,
św .
Augustyna, Kartezjusza i Haldane'a
IlI
•
determinizmu, wykazując, że nie obowiązuje on nawet w świecie deterministycznym. Jest oczywiste. że argument ten musi na mocy swojej formy być zgodny z innymi postaciami determinizmu, jakie sugeruje .,trzecia wersja" . Nie znaczy to ' , jednak, że mamy jakiekolwiek powody, aby sądzić, że ta trzecia wersja determinizmu jest prawdziwa lub że świat ma strukturę taką, jak 10 sugeruje owa trzecia wersja. Przeciwnie, mamy wszelkie podstawy, aby wierzyć, że problem wyjaśnialności wystarczy, aby tę trzecią wersję odrzucić. Mamy wszelkie powody sądzić, że nie potrafimy zgromadzić wystarczającej ilości danych, aby wynikało z nich rozwiązanie nowego zadania predykcyjnego, ponieważ nie wiemy, jakie dane będą potrzebne do naszego przewidywania, nawet przy założeniu, że te dane "istnieją" w tym sensie, iż dostatecznie szczegółowy prawdziwy opis stanu systemu, w koniunkcji z prawami natury, implikowałby to przewidywanie. Można na to odpowiedzieć wprowadzając czwartą wersję, według której prawdziwy i dostatecznie szczegółowy opis, gdyby był w ogóle dostępny, li'-wsze implikowałby rozwiąza nie dowolnego zadania predykcyjnego. Jasne jest jednak, że ta czwarta wersja miałaby charakter całkowicie metafizyczny. Posługuje się ona założeniem ego, zystencjalnym, które jest w zasadzie nieobalalne: zalożenie to orzeka istnienie prawdziwego opisu, o którym nie wiadomo, jak go zdobyć. Podsumowując, nie było tutaj moim celem obalenie "trzeciej wersji", której - jak wszystko wskazuje - nie da się obalić za pomocą czystej logiki, ponieważ bardzo prosty, mechaniczny świat wydaje się logicznie możliwy. Moim celem było po prostu wykazanie, że niewątpliwy sukces przewidywań naukowych nie może stanowić argumentu na · rzecz kosmologii deterministycznej, tj, na rzecz przypuszczenia, że nasz świat ma charakter implikowany przez "trzecią wersję".
Przedstawione obalenie determinizmu "naukowego" wydaje mi się interesujące. Świadczy ono nie tylko o tym, że nie potrafimy zastąpić naszych decyzji przewidywaniami naukowymi o naszych własnych przyszłych działaniach (ponieważ
takie przewidywania są niemożliwe); świadczy także i o tym, że rozstrzygającym argumentem na rzecz indeterminizmu jest samo istnienie racjonalnej wiedzy. Jesteśmy "wolni" (czy jak tam kto zechce to nazywać) nie dlatego, że podlegamy raczej przypadkowi aniżeli ścisłym prawom natury, lecz dlatego, że postępująca racjonalizacja świata - próba uchwycenia świata w sieci wiedzy - napotyka granice w każdym momencie samego rozwoju wiedzy, który naturałnie również jest procesem zachodzącym w świecie. Racjonalne postępowanie bez jakiejkolwiek posiadanej uprzednio wiedzy - naukowej lub co najmniej hipotetycznej - jest niemożliwe; jest to ta sama uprzednia wiedza, która jest ograniczona w stopniu pozostawiającym miejsce dla czynu - t9 znaczy czynu "wolnego". 24. Argument
św.
Augustyna, Karteljusza i Haldane'a
Wydaje mi się, że nasze obalenie determinizmu "naukowego" ma pewien związek z argumentem J. B. S. Haldane'a. Podobne, choć nieco słabsze argumenty sformułowali Kartezjusz, a jeszcze wcześniej św. Augustyn, Sens tego argumentu w wersji Kartezjusza jest taki, że krytyczne rozumienie prawdy i właściwa ocena argumentu musi być naszym wolnym, zgodnym z naszą wolą czynem (a nie reakcją maszyny rejestrującej); jak wskazuje Kartezjusz, trwanie w błędzie i przesądzie może wynikać z nieumiejętno ści albo z odmowy działania w sposób wolny w tym właśnie sensie - wynika stąd mianowicie, że pozwalamy, aby determinowały nas na przykład bezkrytycznie uznawane prawdy i wskutek tego pozostajemy pod wpływem indoktrynacji. Podobną ideę w wyrazisty i znakomity sposób sformułował Haldane; dotyczy ona jednak nie krytyki determinizmu, lecz krytyki materializmu. ,,Nie jestem materialistą - pisał Haldane - ponieważ wydaje mi się, że gdyby materializm był prawdziwy, wówczas nie moglibyśmy wiedzieć, iż jest prawdziwy. Jeżeli moje przekonania są wynikiem procesów chemicznych zachodzących w moim mózgu, są one determinowane prawami chemii, a nie logiki". Jest oczywiste, że Haldane krytykuje tutaj nie tylko ideę materializmu (który z historycz-
112
Argument na rzecz indeterminizmu
Argument
św .
Augustyna. Kartezjusza i Haldune'a
113
•
nego punktu widzenia jest najważniejszą wersją determinizmu "naukowego"), lecz raczej samą ideę determinizmu "naukowego". Nie ma bowiem znaczenia, czy odnosimy się do praw mechaniki i chemii, czy do praw przyrody w ogóle. Wniosek pozostaje taki sam: jeżeli moje przekonania są w pełni zdeterminowane prawami przyrody oraz warunkami początkowymi, to nie są zdeterminowane prawami logiki. (W tym miejscu, podobnie jak we fragmencie z Haldane'a, "logika" oznacza nie tylko logikę formalną, ale coś w rodzaju sztuki argumentowania i racjonalnej oceny doświadczenia.) Można powiedzieć, wbrew argumentowi Haldane'a, że mechaniczna maszyna licząca, o której możemy przyjąć, iż jest zdeterminowana w swym działaniu prawami fizyki, może mimo wszystko pracować zgodnie z prawami logiki. Nie ma również, jak się wydaje, jakiejś fundamentalnej trudności w konstruowaniu maszyn gromadzących dośw iadczenia empiryczne i działających w oparciu o nie. (Każdy samorejestrujący termometr gromadzi doświadczenia obserwacyjne i każdy termostat działa w oparciu o takie doświadczenie.) To zdawałoby się obalać argument Haldane'a. Obalenie to jednak jest tylko pozorne. W każdym razie nie odnosi się ono do podobnego argumentu, który niedawno opublikowałem "'. Mój argument opiera się na rozróżnieniu czterech odmiennych funkcji języka ludzkiego: (I) funkcji ekspresyjnej, pozwalającej rozpatrywać język jako symptom stanu organizmu; (2) funkcji sygnalizacyjnej, ujmującej język jako zespół bodźców stymulowanych w innych organizmach; (3) funkcji opisowej, pozwalającej ujmować język jako opis stanów rzeczy (istniejących lub nieistniejących) oraz (4) funkcji argumentacyjnej, która ujmuje język jako środek racjonalnej krytyki (w odróżnieniu na przykład od orzekania wzajemnie sprzecznych tez) 31. Pierwsze dwie funkcje można Por. mój artykuł lnnguage and (he Body-Mind Problem, Proceedings oj the X/th Inlerrnltional Congreu o! Philasophy 7, 1953, s. 101 i nllst. Por. także mój artykuł A No/e on the Body Mind-Problem: Rep/)' to Profes.wr Wilfried Sellar.\', "Analysis", N. S. 15, 1955, s. 131 i nasI. LObl11e eseje przedrukowano w C(JI~iect/lre.~ and RefutatjollS, ss. 293- 303.) II Pierwsze trzy spośród tych funkcji wyróżnił Karl Btlhler. Sprachtheorie, 1934. s. 25- 28; czwartą funkcje dodałem w artykule Towarru a Rmiorwl Theory oj Tmditi(lIt, ,.The Rationalist Annua''' , slyczeil 1949. [Esej przedrukowany w COlljeclure,f and 1CI
przypisać także językom zwierzęcym. Dwie ostatnie można nazwać "wyższymi" funkcjami języka: dzięki nim powstaje
idea opisu prawdziwego i falszywego oraz argumentu poprawnego i niepoprawnego. Wierzę, że możemy wyróżnić dalsze funkcje języka - takie jak preskryptywna, doradcza czy nakazująca.
moja teza jest następująca. Nie możemy oczywiście opisywać czy argumentować, nie wyrażając i sygnalizując zarazem. Chociaż jednak funkcje opisowa i argumentacyjna implikują dwie niższe, nie można ich zredukować do niższych. Mówiąc to mam na myśli , że opisywanie jest szczególnym sposobem wyrażania siebie czy sygnalizowania, nie da się go jedAak sprowadzić tylko do tego. Prawdziwość opisu bowiem jest czymś odmiennym od - na przykład - adekwatności wyrazu czy od reakcji na bodziec, a także od adekwatności sygnału wobec pewnej sytuacji oraz od jego skuteczności w ewokowaniu odpowiedzi stosownej do sytuacji. Opis może być rzeczywiście prawdziwy, chociaż nie został wyrażony z intencją oszukania kogoś lub upozorowania czegoś; może być rzeczywiście prawdziwy, nawet gdyby nikt nie wierzył w jego prawdziwość i nawet gdyby opis ten nie wywoływał adekwatnej reakcji. Również funkcji argumentacyjnej nie da się zredukować do dwóch niższych funkcji, ekspresyjnej i sygnalizacyjnej, chociaż wszystkie argumenty wyrażają coś i coś sygnalizują. Poprawności argumentu bowiem nie można zredukować na przykład do jego skuteczności perswazyjnej (co stanowiłoby redukcję do efektywnego sygnalizowania): poprawny argument może nikogo nie przekonać, podobnie jak prLez długie stulecia za przekonywające uznawano niepoprawne argumenty. A zatem opis i argumentacja nie są jedynie ekspresją i sygnalizowaniem. Deterministyczna teoria języka, sformuło wana w kategoriach praw przyrody, może wyjaśnić tylko dwie niższe funkcje: musi uznawać wszystkie języki za symptomy, Krótko
mówiąc,
Re!wation,f. ss. 120-135. Por. także Popperowslde omówienie tych czterech funkcji jezyka w The Sef! arul Ib' Brain oraz w Unended Qlłe:;t, s. 72-78. {Por. także na ten sam lemat Wiedw obielcl)'WIUl. wyd. pol .• op. cit. twl. ss. 167-168. 297-301.}J
114
Argument na rzecz indeterminizmu
a wszystkie odpowiedzi wyrażone w języku za reakcje na pewne sygnały. To samo dotyczy teorii odwołującej się do maszyn. Maszyna licząca reaguje na otrzymane sygnały, a wyniki, które oblicza, są wyrazami lub symptomami jej wewnętrznych stanów. Z punktu widzenia determinizmu "naukowego" nie mogą być one niczym więcej. Różnica pomiędzy maszyną posługującą się poprawną metodą rachunku lub argumentacji a maszyną posługującą się metodą niepoprawną znajduje się poza horyzontem wszelkiej teorii ograniczającej się do przyczynowego podejścia typowego dla determinizmu "naukowego". Determinizm "naukowy" jest zatem zmuszony albo ignorować różnicę pomiędzy "wyższymi" i "niższymi" funkcjami języka, albo nznawać tezę o redukowalności funkcji wyższych do niższych; oba te punkty widzenia jednak są niemożliwe do przyjęcia, zwłaszcza że nie są one w stanie adekwatnie ująć funkcji i struktury argumentu. .> Poglądy te są w moim przekonaniu wolne od metafizyczności, jak też nie mają charakteru ad hominem, co jest typowe dla rozumowania Kartezjusza czy Haldane'a; można ich bronić (czego nie zamierzam tu czynić) na gruncie racjonalnym, jako fragmentu niemetafizycznej teorii języka. Niemniej jednak skłoniły mnie one do sformułowania argumentów podobnych do argumentów Kartezjusza i Haldane'a: stwierdziwszy najpierw, że tych dwóch wyższych funkcji języka nie da się wyjaśnić za pomocą "takich teorii filozoficznych jak behawioryzm, ( ... ) epifenomenalizm, paralelizm psychofizyczny - rozwiązania postulujące istnienie dwóch języków - oraz fizykalizm i materializm", to znaczy za pomocą teorii, które starają się głosić "przyczynową zupełność fizycznego świata" - dodałem także, że "wszystkie te doktryny same się obalają, o ile dowodzą, oczywiście w niezamierzony sposób, nieistnienia argumentów" 32. To samo można naturalnie powiedzieć o determinizmie "naukowym". Wychodząc od władzy rozumu ludzkiego, umożliwiającego człowiekowi przewidywanie świata - władzy uznawanej przez determinizm "naukowy" za n LllngUllge and the Body-Mind Problem, 3.6 (loc. cit., s. 103 i nast.; kursywa nie występuje w oryginale).
•
Argument
św.
Augustyna, Km1ezjusza i Haldane'a
115
zasadniczo nieograniczoną - w swoich wnioskach nie pozostawia żadnego miejsca dla racjonalnej argumentacji, nie pozwala nam odróżniać między prawdą i fałszem, między . . . pramem mozgu a procesem uczema Się. To właśnie stwierdza Haldane. Głosząc, że jeżeli determinizm "naukowy" jest prawdziwy, nie potrafimy racjonalnie stwierdzić, że jest on prawdziwy, wierzymy w tę teorię albo ją odrzucamy nie dlatego, że uznajemy argumenty lub racje na rzecz tej teorii za poprawne, ale dlatego, że jesteśmy zdeterminowani (motywowani do tego za pomocą techniki prania mózgu), aby w nią wierzyć lub nie wierzyć, a nawet do tego, aby ją racjonalnie osądzać i akceptować. Ten nieco dziwny argument nie stanowi naturalnie obalenia doktryny determinizmu "naukowego". Nawet gdybyśmy uznali, że ten argument jest poprawny, świat mimo to mógłby być taki, jak głosi determinizm "naukowy". Ale wskazując na to, że jeżeli determinizm "naukowy" jest prawdziwy, my nie możemy tego wiedzieć ani racjonalnie tego przedyskutować, Haldane sformułował także argumenty obalające idee, z których determinizm "naukowy" wynika. Nie obalił samej doktryny, ale z pewnością obalił tę doktrynę w koniunkcji z jej filozoficznym tlem. Argumenty obalające przedstawione przez Haldane'a są zgodne z duchem obalonej doktryny, tj. z duchem racjonalizmu lub naukowego humanizmu. Wykazał bowiem, jak sądzę, że determinizm "naukowy" redukuje racjonalność do siły. Implikuje samoobalenie przesadnie optymistycznego poglądu na ludzki rozum. Mój argument oparty na niemożliwości samoprzewidywania, omówiony w poprzednich podrozdziałach, oraz argument Haldane'a mają następujące cechy wspólne: oba posługują się ideą racjonalności i starają się wykazać, że w przekonaniu, iż racjonalność jest predeterminowana lub racjonalnie przewidywalna, tkwi pewna trudność logiczna. Pod innymi względami jednak argumenty te różnią się nieco od siebie. ~
Metafizyczne doktryny determinizmu i indeterminizmu
117
•
4
KWESTIE METAFIZYCZNE
25. Metafizycme doktryny determinizmu i indeterminizmu Wykazawszy niemożliwość przewidywania rozwoju wiedzy, wykazałem jedynie niemożliwość pełnego przewidywania świata od wewnątrz. Argument ten jednak nie rozstrzyga, czy świat ze wszystkim, co się w nim znajduje - gdy jest oglądany z zewnątrz, być może przez jakieś Bóstwo' - jest całkowicie zdeterminowany, czy też nie. Musimy więc dokladniej przyjrzeć się metafizycznej doktrynie determinizmu. Czy można argumentować na rzecz determinizmu metafizycznego? Sądzę, że tak. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że ' argument Haldane'a (albo mój argument z cztere6h funkcji języka) dowodzi czegoś przeciwnego, ponieważ w.ykazuje, że determinizm nie pozostawia miejsca dla racjonalności. Twierdzenie takie wskazywałoby na potrójne nieporozumleme.
Pierwsze nieporozumienie jest następujące: Argument Haldane'a nie musi się stosować do determinizmu religijnego (a tym samym nie dotyczy żadnej z form determinizmu metafizycznego), tak bowiem jak nauczyciel dysponujący potężniej szymi władzami racjonalności potrafi przewidywać wynik racjonalnych rozważań u dziecka, nie redukując tym samym wszelako racjonalności dziecka do ułudy, tak też Bóg może posiadać uprzednią wiedzę o naszych racjonalnych decyzjach, nie niwecząc tym samym ich racjonalności . Z racjonalnością nie do pogodzenia jest tylko idea predeterminacji za pomocą praw natury (które nie mają wladz racjonalności). A zatem argument Hald.ne'a stanowi krytykę niektórych postaci determinizmu metafizycznego, ale nie wszystkich.
Drugie nieporozumienie jest następujące: argument Haldane'a wykazuje, że niektóre postacie determinizmu metafizycznego implikują zludny charakter rozumu. Stawia to jednak trudność tylko przed tymi, którzy sądzą, że istnieje różnica pomiędzy argumentem racjonalnym a, na przykład, bezkrytyczną indoktrynacją; to znaczy, że trudność ta staje tylko przed racjonalistami. Problemy te mogą okazać się dla nas niemożliwe do rozwiązania; niektórzy determini ści metafizyczni mogą jednak uznawać argument Haldane'a tylko za obalenie racjonalizmu, nie zaś determinizmu. Po trzecie, argumentu Haldane'a nie wolno interpretować jako rozumowania, które dowodzi irracjonalności doktryny determinizmu czy niemożliwości dyskutowania o jakiejkolwiek takiej doktrynie w racjonalny sposób. Przeciwnie, jego argument samym swoim istnieniem dowodzi, że można argumentować o determinizmie, jest to bowiem z calą pewnoś cią argument przeciwko niemu. Podobnie zawarte w tym podrozdziale moje dwie pierwsze próby obrony determinizmu metafizycznego przed twierdzeniem, że nie można argumentować na jego rzecz, wykazują, że istnieją nie tylko argumenty przeciwko determinizmowi metafizycznemu, ale także argumenty w jego obronie. A zatem determinizm metafizyczny jest doktryną, na rzecz której można argumentować. Argumenty na jego rzecz lub przeciwko niemu nie mogą być jednak konkluzywne: argumenty na jego poparcie muszą być niekonkluzywne; ponieważ nie można zaprzeczyć istnieniu we Wszech świecie zdarzenia niezdeterminowanego. (Sytuacja logiczna w tym miejscu jest podobna do sytuacji każdej teorii uniwersalnej .) Argumenty przeciwko niemu nie mogą być konkluzywne, poni~waż na przykład nie możemy obalić tezy o istnieniu ducha, który posiada uprzednią pełną wiedzę O świecie z pozycji usytuowanej poza tym światem I. Metafizyczny determinizm w postaci religijnej można sfo rmułować zu pomocQ twierdzenia: "Istnieje duch, który zna każde przyszłe zdarzenie", w quasi-naukowej postaci za.~ (tj , bez wymogu przewidywalności od wewnątrz) za pomocą twierdzenia: .. Istnieje system teoretyczny, który w koniunkcji l. prawdziwym opisem obecnego stanu ~wiuta implikuje każde przyszłe zdarzenie','. (Są oczyw i ście inne sposoby sformułowani a lej idei.) Metafizyczny indeterminizm moina WyfllZić w podobny sposób: "Istnieje przyszł.e zda~enie, ? którym :żaden duch nic z góry nie wie (i żaden system teoretyczny, w konIUnkCJI z opisem obecnego stanu świata nie implikuje jego zajścia)". Można l
118
Kwestie metafizyczne ,
A zatem metafizyczny determinizm i indeterminizm są nieobalalne. Jak więc można argumentować na ich rzecz? W przeszłości główny argument na rzecz determinizmu metafizycznego opierał się na racjach religijnych albo na wierze w determinizm " naukowy". Krytykując argumenty na rzecz determinizmu "naukowego", w pośredni sposób podważyłem także determinizm metafizyczny. Ponadto argument, że na determiniście spoczywa obowiązek udowodnienia swojej doktryny (przez dowód nie mam tu oczywiście na myś li dowodu konkluzywnego), odnosi się nie tylko do determinizmu naukowego, ale także do jego wersji metafizycznej. Stosują się do nich również niektóre moje argumenty filozoficzne, na przykład argument o asymetrii pomiędzy przeszłością i przyszłoś cią czy też argument Haldane'a, nawet jeżeli nie stosuje się on do wszystkich wariantów determinizmu metafizycznego, takich jak determinizm religijny. Żaden z tych argumentów , nie jest rozstrzygający, ale ich siła może być odczuwalna . .
26. Dlaczego odrzucam determinizm metafizyczny: rozmowa Z Parmellidesem świetle naszego omówienia szczególnej teorii względno śc i można zapytać, jak to możliwe, że sam Einstein był przekonanym deterministą? Odpowiedź polega na tym, że chociaż mógł wyznawać determinizm "naukowy" w okresie kształtowania swych poglądów, w okresie późniejszym jego determinizm miał wyrażnie charakter religijny lub metafizy-
W
czny '. Einstein doskonale rozumiał, że nie ma żadnych argumentów prowadzących od eksperymentów do teorii, i bez wąt• pienia równie wyraźnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma poprawnego argumentu wiodącego od nauki do metafizyki. Argumentował jednak w kierunku odwrotnym. Nie op ierał zauważyć . że j etełi
kt6rejS z. tych teorii nadamy poSiać (Ex) (y) F(x,y), jej negucja przyjmie postuć (x) (Ey) - F(x,y); ta druga formuła może zostać wzmocniona i przybrać kształt (Ey) (x) - F(x.y) - jak wlikazujCl na 10 moje sformułowania _ oczywi..~ie bez zmiany jej metafizycznego churaktcru; ponadto silniejsze sformułowa nie może po!iiadać pewne intuicyjne kony~i , i faktycznie w naszym przypildku je poliiada. l [Por. jednak. pn:ypis 2 do rozdziału l niniejszego lomu Pm'w :riplum, gdzie pada stwierdzenie. że przed Smierci'l Einstein n
-Dlaczego odrzucam determinizm metafizyczny ...
119
więc
swego determinizmu na prima facie deterministycznym charakterze swoich teorii fizycznych, ale staral się taki charakter nadać swoim teoriom ), ponieważ sądził, że sama rzeczywistość jest deterministyczna. (Podobnie formułował wymóg, że nasze teorie powinny być proste, ponieważ wierzył w prostotę świata, prostotę rzeczywistości fizycznej.) Einstein uznał moje argumenty przeciwko determinizmowi "naukowemu" za interesujące i sądził, że stanowią one podejście do problemu z punktu widzenia, którego uprzednio nie brai pod uwagę. Sądził jednak, że nawet gdyby moje argumenty przeciwko determinizmowi "naukowemu" były poprawne, nie obaliłyby one jego determinizmu metafizycznego czy jego preferencji na rzecz teorii prima facie deterministycznych. Dlatego podjąłem próbę bardziej bezpośredniego ataku na jego determinizni metafizyczny. Krytykę determinizmu metafizycznego sformułowalem w rozmowie prywatnej z Einsteinem, nazajutrz po odczycie, jaki wygłosiłem na ten temat'. Najpierw starałem się sformułować jego determinizm metafizyczny - i zgodził się z moim ujęciem. Nazwalem go "Parmenidesem", ponieważ wierzył w czterowymiarowy Wszechświat o postaci zwartego bloku, niezmienny jak trójwymiarowy Wszechświat mający postać zwartej kuli, o której pisał sam Parmenides '. (Wymiar czwarty to oczywiście czas.) Całkowicie zgodził się z takim ujęciem jego poglądów oraz z analogią taśmy filmowej: z punktu widzenia Boga taśma już istniała gotowa, podobnie przyszłość istniała w tej samej mierze, co przeszłość: w takim świecie nic się nie wydarzało, zmiana była tylko ludzkim złudzeniem , tak samo jak złudzeniem jest różnica między przeszłością i przyszłością 6 [Por. przypi~ 2 do rozdziału J niniejszego tomu, gdzie Pauli stwierdza, że w roku 1954 Einstein nie wymagał od swych teorii .. ki~le detenninislycznego" churukteru.J ~ Einstein zechciał uczestnicz.yć w moim odczycie w Princeton w ł 950 roku (opanym na moim anykule Indefermirnvn. cytowanym w pierwszym przypisie do lego rozdziału). (Pomyłka Poppera: chodzi mu o artykuł cytowany w I przypisie 1 rozdziału . } [Por. wspomnienie Poppe ....t o tym spotkaniu w Une,uled Quesl. ss. 128-132). j Por. m6j artykuł On ,he Nature of Philosophical Prohfetn.'i and Their RfJolJ in Science. "The British Joumal for Ihe Philosophy or Science" , 3, nr 10. ostatni ak3pit na s. 141 i nast. [Pn.t:drukowa.ny w CQlljecture.r ilnd Refutatjol1.\'. ss. 66-96.] ~ Oczywiście ujęcie świata w ramy cZlerel:h wymiarów jelo1 tylko fm;Wl de pilder - lub też językiem równowa7.Jlym. choć je.~t on bardziej wygodny dla pewnych celów 3
•
120
Kwestie merafizyczne
Jego poglądy zaatakowałem za pomocą dwóch argumen• tow. Argument pierwszy polegał na tym, że żaden element naszego doświadczenia dotyczącego naszego świata nie uprawnia do formułowania takiej Parmenidesowskiej metafizyki. Einstein przyznał, że tak jest, chociaż nie poruszyło nim to zbytnio, dopóki mu nie przypomniałem, że całkiem niedawno posłużył się argumentem analogicznym - że nic w naszym doświadczeniu nie uprawnia do wprowadzenia idei działania na odległość - przeciwko próbie uratowania pewnej interpretacji teorii kwantów'. Mój drugi argument miał bardziej metafizyczny charakter. Jeżeli przyjmiemy, że Wszechświat jest predeterminowany i czterowymiarowy jak film Geżeli bowiem uznamy każdą klatkę filmu za reprezentację trójwymiarowego aspektu świa ta, porządek następstwa klatek możemy uznać za czwarty wymiar), to wynika stąd pewna ilość konsekwencji, ' które trudno zaakceptować. Wskazałem trzy z nich. Pierwsza polegała na tym, że przyszłość, przyczynowo spowodowana przez przeszłość, można byłoby uznać za zawartą w przeszłości, tak samo jak kurczę jest zawarte w jajku. Determinizm Einsteina sprawiał, że przyszłość okazywała się całkowicie zawarta w przeszłości w każdym naj mniejszym szczególe. Przyszłość stała się więc zb{dna. Była niepotrzebna. Okazywało się, że nie ma sensu oglądać filmu, którego wszystkie zdjęcia są logicznie ściśle implikowane (w koniunkcji ze znaną nam teorią) przez pierwsze zdjęcia filmu. Ponadto tę oszałamiającą zbędność przyszłości bardzo trudno pogodzić z Einsteinowską ideą prostoty w jej metafizycznym sensie. Inną konsekwencją jest to, że jesteśmy zmuszeni interpretować nasz ludzki sposób doświadczenia zmiany i upływu czasu. Należałoby to uczynić także za pomocą analogii z taś mą filmową : doświadczamy następujących po sobie zdjęć lub nit jezyk poloczny, implikujący trzy wymiary (plus czas); len sposób mówienia bowiem nie ma koniecznych metafizycznych implilulcji (nawet gdy idzie o pr7.CSzlooĆ i przy. ~-zlość). A: mimo to bardlo mocno sugeru.je metafizyke detenninistyczną - ni eruchomośt świata l. punktu widzenia Boga.
Por. Albel1 Ein~tein, Quanlen-Mechanik und WirkJichJ.:eil, " Oia\ecticu" 2, 1948, Nr 7-8, s. 320 j nast:: por. zwłas zcza ostatni akapit s. 323. 7
Dlaczego odrzucam determinizm metafizyczny ...
121
"plastrów czasu" (by posłużyć się terminem J. H. Woodgera) naszego świata, plus porządku ich następstwa. Ale jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że strzałka czasu jest subiektywna i że czas w naszym doświadczeniu jest złudzeniem - _jest to pogląd stanowiący integralną część filozofii idealistycznej lub subiektywistycznej, łączącej się także z innymi idealistycznymi i subiektywistycznymi konsekwencjami. Realizm był jednak naj głębszym przekonaniem Einsteina. Ostatnia wskazana przeze mnie wówczas konsekwencja wyglądała na proste zaprzeczenie poglądów Einsteina. Gdybyśmy oglądali następujące po sobie zdjęcia filmu niezmiennego świata, wówczas przynajmniej jedna rzecz ulegałaby w tym świecie zmianie: nasze świadome doświadczenie. Taśma filmowa, choć istnieje teraz, jest predeterminowana, musi się poruszać, przesuwać · przez projektor (to znaczy poruszać względem nas), aby wywolać doświadczenie lub też złudzenie zmiany czasowej. Podobnie my musimy się poruszać względem czterowymiarowego Wszechświata o postaci zwartego bloku; bowiem zmiana naszej przyszłości w naszą przeszłość oznacza zmianę dla nas. A ponieważ jesteśmy elementami świata, pewna zmiana w świecie będzie zachodzić, co zaprzecza poglądowi Parmenidesa. Przyznałem wówczas, że te trzy argumenty nie są być może nieodparte, ale skuteczna na nie odpowiedź nie byłaby łatwa. Nie pomogłoby nam uznanie naszej świadomości za rozciąg niętą w czasie i współistniejącą z czasem; powinniśmy ponownie wyjaśnić, dlaczego nie doświadczamy jej w ten sposób, ale raczej jako czasowe następstwo "plastrów czasu". Zmiana jest realna i nie da się jej wyjaśnić bez przyjęcia idealistycznego poglądu na świat - bez rozróżnienia, za Parmenidesem, rzeczywistości, która się nie zmienia, i złudnego świata pozorów, który się zmienia. Ale nawet wtedy powinniśmy wyjaś nić obiektywny fakt - realność - złudzenia oraz naszą nieumiejętność uwolnienia się od niego, nawet jeżeli uznamy jego iluzoryczny charakter. (W przypadku większości optycznych złudzeń wiedza, że ulegamy jakiemuś złudzeniu, nie powoduje, że złudzenie to znika: złudzenie jest pewnym faktem, w istocie faktem, który w wielu wypadkach można wyjaśnić fizjologicznie.)
•
122
Kwestie metafizyczne
Wobec tych trudności wskazałem wówczas, że zdecydowanie naj prostsze wyjście polega na odrzuceniu wszelkich poglądów metafizycznych, które nie biorą pod uwagę asymetrii pomiędzy przyszłością i przeszłością, i do uznania poglądu , według którego przyszłość nie byłaby implikowana przez przeszłość ani nie, byłaby w niej w jakimkolwiek sensie zawarta - innymi słowy , polega ona na akceptacji indeterministycznego poglądu na świat. Indeterministyczna metafizyka wydawała się bliższa doświadczeniu i nie stwarzała nowych trudności żadnego typu - gdy tylko wykazano, że argumenty na rzecz "naukowego" determinizmu są niepoprawne. Takie były moje argumenty. Parmenides był łaskaw omówić je z wielką cierpliwością. Powiedział, że jest pod ich wrażeniem i że nie ma na nie odpowiedzi. Poza te stwierdzenia nie wyszedł.
27. Zysk dla nauki: teoria
skłonności
Jak dotąd krytykowałem determinizm, starając się wykazać jego negatywne skutki . Wspomniałem również, że jego odrzucenie przyniosłoby pewne konkretne zyski dla zdrowego rozsądku, etyki, filozofii nauki, kosmologii oraz - mam nadzieję - dla prawdy. W książce tej jednak oraz w obecnym kontekście, mając za główny przedmiot teorię kwantów (por. Quantum Theory and the Schism in Physics, tom III Postscriptum), korzyść dla nauki - być może nawet duża korzyść . - sama stanowi naj silniejszy argument na rzecz indeterminizmu; albowiem odrzucając determinizm, otwieramy drogę do podej ścia teore' tycznego, które może mieć realne znaczenie dla nauki . Mam na myśli fizyczną interpretację teorii prawdopodobień stwa w postaci fizycznej teorii skłonności (por. Realism and the Aim o! Science, tom I Postscriptum, część 2)'. Nawet gdyby taka teoria okazała się po poważnej dyskusji nie do przyjęcia, pozostanie faktem, że tylko odrzucając . {Por. takie wykład sklonnośc iowej leoni pruwdopodobieństw u opublikowany w ksiiltce A World ol Propensitie.\', Thoemmes, London 1992; wydanie polskie 1Wj{11 ,dcJonno.fci, pnekl. A. Chmielewski , Znak, Kraków 1996.}.
Zysk dla nauki: teoria
skło nności
123
determinizm, uzyskujemy wolność niezbędną do tego, aby poważnie zastanowić się nad skłonnościową interpretacją jako teorią fizyczną. A zatem teoria determinizmu nie tylko jest pozbawiona argumentów: uniemożliwia nam ona poważne rozważanie różnych możliwości - takich jak idea skłonności fizycznych - które, bez względu na ich zalety, z całą pewnoś cią zasługują na poważne rozważenie. Ideę skłonności fizycznych można najprościej wyjaśnić za pomocą analogii z siłami fizycznymi. Siła fizyczna jest nieobserwowalnym, ale sprawdzalnym bytem hipotetycznym. Sprawdzalnym oczywiście za pośrednictwem czynności sprawdzenia hipotezy implikującej siłę. Na przykład hipotezę występowania w pewnym miejscu siły elektrostatycznej o .określonym kierunku i natężeniu można sprawdzić za pomocą jej przewidywalnych skutków - kierunku i wielkości przyspieszenia ciała, które można w warunkach laboratoryjnych w tym miejscu ulokować. Przypuśćmy, że w sekwencji takich sprawdzianów każdy daje te same wyniki: możemy to wyjaśnić za pomocą hipotezy, że siła ta jest stała. Przypuśćmy z drugiej strony, że w sekwencji sprawdzianów każdy daje te same wyniki, gdy idzie o kierunek siły, ale wyniki dotyczące wielkości przyspieszenia ulegają fluktuacjom; możemy wówczas wyjaśnić to za pomocą hipotezy, że kierunek tej siły jest stały, ale jej natężenie ulega fluktuacjom. Podobną interpretację można podać w przypadku, gdy fluktuacjom ulega przyspieszenie, ale nie wielkość siły . W pewnych przypadkach jednak może się okazać, że hipotezy dotyczące sił ulegających fluktuacjom nie spełniają określonych wymogów teoretycznych; na przykład dlatego, że podczas sprawdzianu staraliśmy się - w granicach naszych możliwości - utrzymywać stałość warunków eksperymentalnych. W takim wypadku być może uda się nam wyjaśnić owe fluktuacje jako wynik nieznanych czynników zakłócających albo nieznanego źródła uniemożliwiającego utrzymanie niezmienności warunków eksperymentalnych. Lecz i to może nie wystarczyć, a wówczas niezbędne okazać się może wprowadzenie nowej idei. Możemy wówczas powiedzieć, że o~iek tywna sytuacja, której wszystkie warunki utrzymywaliśmy
•
124
Kwestie metafizyczne ,
w stanie niezmiennym, determinuje raczej skłonności aniżeli siły; że mianowicie determinuje skłonności do przypieszanią - lub skłonności do bycia przyspieszanym - które mogą być największe w pobliżu środka zakresu zmienności przyspieszeń i rozpierzchają się w mlarę oddalania się od tego środka ku wyższym lub niższym wartościom. Hipoteza o występowaniu takich skłonności może być sprawdzona za pomocą testów statystycznych Gak wskazałem we fragmencie poświęconym prawdopodobieństwu w części 2. tomu I Postscriptum.) Ideę tę można oczywiście wprowadzić dopiero wówczas, gdy porzucimy determinizm, założenie tu przyjęte głosi bowiem, że ta sama sytuacja moie prowadzić do różnych wyników. Jak widać z naszego omówienia, jeżeli nie porzucimy determinizmu, będziemy zapewne musieli posługi wać się ideą fluktuujących sił, zamiast ideą skłonności; jest również jasne, że w pewnych przypadkach dwa wyjaśnienia mogą okazać się matematycznie równoważne. Które lJ nićh wówczas powinniśmy przyjąć? Na to pytanie nie można odpowiedzieć z całą pewnością, jednakże rozstrzygające mogą okazać się wówczas sprawy związane ze sprawdzalnością. Deterministyczna interpretacja w kategoriach fluktuujących sił będzie musiała postulować zachodzenie fluktuujących warunków początkowych . .Gdyby można było postulat ten sprawdzić i gdyby udało mu się przetrwać testy, wyjaśnienie deterministyczne posługujące się ideą fluktuujących sił zwycięży. Jeżeli jednak determinista jest zmuszony do przyjęcia niesprawdzalnej hipotezy o ukrytych fluktuacjach warunków początkowych, wówczas bardziej korzystne może okazać się wyjaśnienie za pomocą idei skłon ności, których obecność daje się potwierdzić statystycznie. (W następnym podrozdziale omawiam inne okoliczności, z racji których może się ona okazać bardziej korzystna.) W każdym razie uprzedzenie na rzecz doktryny determinizmu nie powinno stanąć na drodze w swobodnej dyskusji teorii skłonności. Starałem si~ wyjaśnić ideę skłonności jako swego rodzaju ' generalizację idei siły ~ albo nawet ideę konkurencyjną wobec niej - przede wszystkim dlatego, że idea siły również wzbudzała u racjonalistycznych fizyków pewne podejrzenia, fizycy ci bowiem uznali ją za przejaw okultyzmu i metafizyki. Ale
Teorie prima facie deterministyczne n teorie probabilistyczne
125
. od tamtego czasu nauczyliśmy się (mam przynajmniej taką nadzieję), że nauka fizyki wyjaśnia to, co znane, za pomocą tego, co nie znane', świat widzialny za pomocą hipotetycznego, niewidzialnego świata, i przyzwyczailiśmy się do idei siły. (Newton nigdy nie był zadowolony z idei siły przyciąga nia; Heinrich Hertz starał się radzić sobie bez niej, podobnie jak Einstein.) Być może więc przyzwyczaimy się do idei skłonności. Szkicując analogię pomiędzy skłonnościami i siłami, chciałbym sugerować, że powinniśmy rozważać tylko -
nie czy przede wszystkim - skłonności do przyspieszania lub bycia przyspieszanym. Przeciwnie, inne skłonności mogą mieć wię ksze znaczenie; mówiąc ogólnie, rozważamy skłonności do przyj mowania, pod pewnymi warunkami, tego czy innego zbioru "możliwych" (lub "wirtualnych") stanów. Numeryczne wartości skłonności do przyjmowania różnych stanów mogą ulegać zmianie, w zależności od jakiegoś jednego stanu. Funkcja (dystrybucja prawdopodobieństwa) okreś lająca te wartości będzie zazwyczaj obrazować symetryczność lub asymetryczność warunków. Analogię pomiędzy skłonnoś ciami i siłami można przeprowadzić w dwóch punktach; skłonności (czy też inne funkcje ściśle związane z nimi) możemy uważać za hipotetyczne wielkości fizyczne, które są w stanie nawet wchodzić w interakcję czy interferencję, tak jak to robią siły. Być może będziemy musieli przypisać skłonnościom określoną wagę, tj. wagę, która wynika z symetrii zawartych w danej sytuacji, nie jest jednak całkowicie zdeterminowana wyłącznie przez te symetrie. 28. Teorie prima facie deterministycme a teorie probabilistycme
Teorie o charakterze prima facie deterministycznym nie są w stanie udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania, które M Gdy idzie o idee wyjaśnianiu tego, co znane, przez to, co nie znlUle, por. np. moje artykuły The NlIture oj PhilosophicalProblems lInd Their Roots in Science. "Th.e British Joumal of the Philosophy of Science", 3, 1952, s. 124 i nast., zwlaszcza s. 144 i 148, i Three Vjew~' C()nceming Rurru/n Knowledge w: Conremporary British Philo.mphy, III, ed. H. D. Lewis, 1956 [oba te teksty zostały przedrukowane w Conjectures (md Reful(lzjoltl', por. także tom I Postscriptum , podrozdz. 15}.
•
126 można
w obszarze fizyki. Nie mogę na przykład odpowiedzieć na tak proste pytania jak: "Jak lo możliwe, że maszynie mieszającej 'udaje się zawsze pomieszać ziarna kawy i kakao, które zostały włożone do niej w dwóch oddzielnych porcjach?", ałbo bardzo podobne pytanie: "W jaki sposób właściwie skonstruowana maszyna do rzucania monet, do której wkładamy monety zawsze dokład nie tak samo, daje w rezultacie wyniki rzutów o charakterze przypadkowym?'" Tych problemów nie można zignorować; a ponieważ są to zasadniczo problemy statystyczne, należy na nie odpowiedzieć za pomocą teorii o charakterze zasadniczo statystycznym lub probabilistycznym. Być może najbardziej typowymi i najważniejszymi spośród tych problemów są zagadnienia związane z intensywnością linii spektralnych oraz problemy połowicznego rozpadu jąder pierwiastków radioaktywnych. W Logice odkrycia naukawego wielokrotnie pisałem, że (syntetyczne) wnioski statystyczne można uzyskać tyłko z przesłanek statystycznych. W świetle moich późniejszych prac dotyczących prawdopodobieństwa (por. część 2 tomu I Postscriptum) wypowiedź tę należy przeformułować. Terminem ."probabilistyczny" posługuję się tutaj w szerokim sensie, aby objąć nim "obiektywne" teorie, do których należą albo teorie statystyczne (teorie dotyczące sekwencji), albo teorie głoszące prawdopodobieństwo w sensie prawdopodobieństwa z teorii zbiorów lub interpretacji skłonnoś ciowej. (Nie rozważam tutaj teorii subiektywnych czy "indukcyjnych" prawdopodobieństw w sensie Jeffreysa, Keynesa lub Carnapa Hl.) Posługując się tą terminologią, moje dawne stwierdzenie - że wnioski statystyczne mogą wynikać tylko ze statystycznych przesłanek - można zastąpić następującym sformułowa mem: (I) Wnioski probabilistystyczne (czy ściślej: nieanalityczne stwierdzenia orzekające prawdopodobieństwo lub częstość g
Teorie prima Jade deterministyczne a teorie probabilistyczne
Kwestie metafizyczne
sensownie
{zdarzeń}
innych niż O i 1) można wyprowadzać wyłącznie z przesłanek probabilistycznych. (2) Wnioski statystyczne można wyprowadzać z przesłanek statystycznych lub z innych przesłanek probabilistycznych. Jeżeli wnioski statystyczne są wyprowadzane z niestatystycznych przesłanek probabilistycznych, wówczas ściśle rzecz biorąc z nich nie wynikają; jednakże gdy zinterpretujemy' prawdopodobieństwo lub miary O i 1 jako - odpowiednio
postawić
Ważnego kroku w tym kierunku dok(lnał A. 1. Chioczyn; por .• .sowjetwissens-
chaft" , 1954, ss. 268 i nast.
Swoją
metode nazywa "metod" arbitralnego
funkcji" . (MojQ. uwai~ na ten artykuł zwrócił dr Imre Lakatos.) 10 Por. Re(lli.rm and lhe Aim oj Science, tom I Poslscriplum. czeŚĆ 2.
rozkładu
127
o
wartościach
możemy wówczas "niemalże wynikają"
- "prawie nigdy" i "prawie zawsze". powiedzieć, że
•
•
,
wnioski statystyczne z niestatystycznych przesłanek probabilistycznych. W świetle (2) możemy czasami poddać sprawdzianowi teorie probabilistyczne, sprawdzając zdania statystyczne, które ..,niemalże wynikają" z przesłanek probabilistycznych. Na przykład za pomocą sekwencji prób możemy sprawdzić teorię, że prawdopodobieństwo wyrzucenia orła przez pewną maszynę wynosi I h; według założenia bowiem, że prawdopodobieństwo wyrzucenia orła wynosi 112 oraz że rzuty są niezależne, dzięki Czemu ich prawdopodobieństwo jest stałe, prawdopodobieństwo, że sekwencja prób nie będzie sekwencją przypadkową O częstości 112 wynosi zero; z czego w dalszym ciągu wynika, że większość długo obserwowanych sekwencji będzie się bardzo mocno zbliżala do " realizacji" własności częstościowych przypadkowej sekwencji lub zbioru. Przykład ten ma na celu przypomnienie czytelnikowi, w jaki sposób założenia statystyczne mogą "niemalże" wynikać z niestatystycznych przesłanek probabilistycznych. Nie ma on wcale stanowić odpowiedzi na pytanie postawione na począt ku tego podrozdziału, w jaki sposób należy wyjaśniać obserwowalne skutki uzyskiwane przez maszynę mieszającą czy (co wychodzi mniej więcej na to samo) maszynę do rzucania
monet. Deterministyczne próby odpowiedzi na te pytania polegają na łączeniu teorii prima Jacie deterministycznych, dotyczą cych procesów fizycznych, z założeniem dotyczącym warunków początkowych ; jest to założenie, które można uznać za
probabilistyczne kowych.
założellie
o "ukrytych" warullkach
począt
I
•
128
K wtstie metafizyczne
to nieco pełniej za pomocą przykładu, przypuśćmy, że nasza maszyna do rzucania monet została zbudowana bardzo precyzyjnie i jest w stanie powtarzać lub reprodukować z wielką dokładnością własne ruchy. Przypuśćmy również, że maszyna podejmuje monetę kilkakrotnie, trzyma ją w ściśle wertykalnej pozycji, obraca wokół jej osi pionowej, a później upuszcza w trakcie trwania ruchu obrotowego na pochyloną płaszczyznę, po której moneta albo się toczy, albo zsuwa Ueżeli upada na płaszczyznę bokiem, zanim znajdzie się na jej końcu). Procedura ta jest powtarzana na przykład 20 razy, po czym maszyna pozbywa się monety. Jak możemy wyjaśnić fakt, że maszyna tego rodzaju jest w stanie "wyprodukować" bardzo dobrze "zmieszaną" lub "przypadkową" sekwencję rzutów, w której połowa to wypadnięcie orła, a druga to wypadnięcie reszki? Nie możemy przypisać tego faktu jakiejkolwiek irregulamości w sposobie wkładania monety do maszyny, ponieważ (a) jeżeli ją wkła damy do maszyny zawsze w ten sam sposób, tak ściśłe, jak tylko potrafimy, wynik statystyczny nie ulegnie zmianie i (b) jeżeli zmienimy naszą metodę wkładania monety do maszyny, wynik statystyczny również nie ułegnie zmianie. Możemy ponadto zbudować maszynę tak, aby na początkowym etapie . powtarzania swych procedur korygowała z wielką precyzją wszelkie różnice w pozycji monety, jakie mogą zaistnieć, gdy jest wkładana do maszyny po raz pierwszy: maszyna ta zatem może dokonywać wyrównywania różnic w warunkach począt kowych (chociaż oczywiście niecałkowicie). W takich sytuacjach odczuwamy skłonność do przypisywania wyniku o charakteru: statystycznym działaniu pewnych minimalnych i ukrytych różnic IV SIanie maszyny oraz menety - na przykład zmianom na poziomie molekularnym lub atomowym; to znaczy przypisujemy różnice w wynikach różnicom w ukrytych warunkach początkowych. Możemy wówczas wyjaśnić różne makroskopowe wyniki wskazujące na to, że maszyna zawiera urządzenie (takie jak w naszym przykładzie do upuszczania monety obracającej się wokół osi pionowej; w innej' maszynie może to by ć urządzenie do potrząsania monetą) działające jak wzmacniacz ukrytych różnic, które muszą wystę pować w różnych wykonywanych przez maszynę procedurach. Aby
wyjaśnić
Teorie prima fa(:ie deterministyczne a teorie probabilistyczne
129
Wyjaśnia
to - jak sądzę - całkiem przekonywająco, dlaczego wynikiem rzutów wykonywanych przez maszynę nie zawsze są orły, ałe i reszki. Nie stanowi to jednak dostatecznego wyjaśnienia stabilności wyniku - tego, że zaobserwowany wynik maszyny jest bardzo bliski hipotezy, że maszyna ta da w wyniku zbiór o względnej częstości równej, powiedzmy
112 "-
Aby to wyjaśnić, musimy przyjąć, że (i) szereg ukrytych warunków początkowych również stanowi zbiór {collective}. To zaś z kolei można w dałszym ciągu wyjaŚnić zakładając, że (ii) dowołne założenie inne niż (i) jest bardzo nieprawdopodobne - tj . że zbiór warunków początkowych, które nie stanowią zbioru o charakterze przypadkowym, ma prawdopodobieństwo równe zero". W ten sposób nasz statystyczny problem został rozwiązany ostatecznie za pomocą dedukcji z probabilistycznego założenia dotyczącego warunków początkowych, które nie posiada wszelako charakteru niestatystycznego. Innymi słowy, nasz statystyczny problem został rozwiązany za pomocą teorii probabilistycznej, prima facie deterministyczna teoria tej maszyny odgrywa bowiem tylko bardzo poboczną rolę w wyjaśnianiu efektu statystycznego. Uważam, że podane tu wyjaśnienie jest wystarczające tylko do pewnego momentu; należy jednak pamiętać, że posługuje się ono nie czysto statystyczną teorią, lecz teorią probabilistyczną. Wyjaśniliśmy bowiem założenie - oznaczone powyżej jako ,,(i)" - że warunki początkowe stanowią zbiór o charakterze przypadkowym, za pomocą kolejnego założenia - oznaczonego jako ,,(ii)" - że wystąpienie dowolnej innej sekwencji wynosiłoby zero. Znaczy to jednak, że przyjmujemy założenie, iż dla rozkładu naszych warunków początkowych obowiązuje niestatystyczna teoria prawdopodobieństwa i że ta Maszyna mote zdradzać pewne "odchylenie" j produkować czestości wiek.sze niż 1'2. albo też moie okresowo zmieniiłĆ swe c~stości pomiędzy nu ptzykład 0.45 Ił 0.55 (wówcz,us takie okresy musiały by być dosyć długie. aby dalo sie je wykryt ). II Musielibyśmy zatem na przykład wykazać, że prawie wszystkie warunki począt kowe (to znaczy wst.y.vtkie z wyj ątkiem pewnego zbioru wurunków pocz<łtkowych II
o mierze zerowej) dotyczące jakie go~ gazu prowBdzą do stanów równowagi (lub do muxwellowskiego rozkładu prędkości molekuł). Wszystkie te zadaniu mają churakter prooobilistyczny i zostały jut rozwiiłZane lub znajdują sie na etapie rozwiązań . Rozwiązan i e jednak jest sensowl'łe tylko wtedy, gdy miarę zerową 2.interpretujemy jako skłonność zerowQ.
•
130
Kwestie metafizyczne
Ostrze Landego
131
,
teoria probabilistyczna winna być interpretowana w kategoriach fizycznych (np. zgodnie z moją sugestią. tj. za pomocą idei skłonności). Czysto statystyczna teoria nie zdałaby egzap1inu. Oznaczałaby poprzestanie na założeniu (i). a tym sam'y m wyjaśnienie przypadkowego charakteru sekwencji (obser"lowalnych) rzutów monetą za pomocą założenia o takim samym charakterze sekwencji ukrytych warunków początkowych. 'To jednak przesuwa tylko problem. ale go nie rozwiązuje. Ponadto niektóre spośród tych drugich sekwencji mogą faktyczl!ie mieć charakter przypadkowy; co jednak uprawnia nas. aby przewidywać (jak to faktycznie czynimy). że będą one miały taki charakter Z zasady. na mocy jakiegoś prawa?
29. Ostrze Landego Nie znam tizyka. który by rozumiał te problemy jaśgiej ' niż Alfred Land". Lande uczynil więcej niż ktokolwiek inny. aby wykazać, o co w tym wszystkim chodzi. Jego argument 13 ma na celu wykazanie. że musimy przyjąć prawdopodobieństwa pojedynczych wydarzeń za podstawę oraz że nie można ich zastąpić żadnymi innymi zdaniami. z wyjątki,em zdań probabilistycznych. Ponadto jego argument wykazuje. że nawet jeżeli polączymy teorie prima facie deterministyczne ze statystycznymi założeniami dotyczącymi warunków początko wych. uzyskamy jedynie regres w nieskończoność. oraz że interpretacja. która upiera się przy takim założeniu. musi mieć charakter niesprawdzalny. metafizyczny (lub "czysto akademicki". jak się wyraził Land,,). Przytocżę Wcałości ważny fragment z pism Landego (w którym zawiera się także argument przeciwko determinizmowi): ' ,
-
"Podczas eksperymentu kule wykonane z :kości słoniowej zrzucano z tuby na środek stalowego ostrza i zaobserwowano. że przeciętny stosunek kul spadających na prawo [P] do kul Por. Alfred Land~. Probclbiliry in Classical al/d Qlltlruum Theory, w: Sciemific PClper,f Presented lo Max Bom, 1953. ss. 58, oruz ten że, Foundmions ol Quantum Thcory, 1995, s. 3. [POf. lakte tegoż From Dualism Ul Unit)' in Quwuum Ph~·s ic.l·, 1960, ss. 3-8, oraz New Foulldi.ltlol1ali.rm ofQUllnlum Mech(mic.r. 196:5. liS. 29-32.J I)
spadających
na lewo [I] wynosi 50:50. Powierzchowny obserwator uznałby pojedyncze zdarzenie p za czysto przypadkowe. lecz bardziej wnikliwy fizyk z góry wie. że dana kula spadająca na prawo zdradza pewną skłonność do upadku na prawo, nawet zanim uderzy w ostrze. Ta zdolność do posiadania jakiejś wiedzy o pewnym zdarzeniu. zanim ono nastąpi. zakłada, że obserwator jest wyposażony w urządzenie optycz• ne. coś w rodzaju ostrza optycznego. które wykonuje to samo zadanie odróżniania kul typu p od kul typu I. wykonywane także przez stalowe ostrze. Jedno ze zdarzeń w życiu danej kuli typu p mogło być z góry predestynowanym spotkaniem z grupą molekuł podczas opuszczania tuby. Według klasycznego stanowiska zatem dzisiejszy stan typu p jest poprzedzony wcześniejszym stanem typu p - i tak wstecz. poprzez ciągły łańcuch zdarzeń typu ... ppp .... w którym stalowe ostrze jest tylko jednym z elementów. Gdy teraz zapytamy deterministę o przyczynowe wyjaś nienie przeciętnego stosunku 50:50 pomiędzy kulami p i I. odpowie. że ten stosunek także był predeterminowany na długo. zanim tuba i ostrze zostały zbudowane. Gdy naciskamy dalej. [aby wyjaśnić] dlaczego nawet fluktuacje od średniej są zgodne ze statystycznymi oczekiwaniami teorii zdarzeń przypadkowych. może nawet przyznać. że istnieje harmonia przedustawna pomiędzy grupami zdarzeń wyglądających tak. jak gdyby podlegały fluktuacjom przypadkowym. chociaż w rzeczywistości każde pojedyncze zdarzenie było predeterminowane. Tego rodzaju rozumowanie nadawałoby zwrotom .jak gdyby" i "rzeczywistość" odwrócone znaczenia. Przypadkowy rozkład jest rzeczywistością fizyczną. [system deterministyczny zaś]. który tylko wygląda na system o charakterze przypadkowym. jest konstrukcją czysto akademicką. Dystrybucja wyników spełniająca ... teorię błędu wymaga ... z deterministycznego punktu widzenia odpowiedniej przypadkowej dystrybucji przyczyn w czasie wcześniejszym. a stamtąd należałoby przejść jeszcze dalej. do momentu wcześniejszego. Program sformułowania ściśle deterministycznej teorii wydarzeń o dystrybucji statystycznej jest ślepą uliczką" I'. I.
A. Lande. Probabilir~; in Clauiwl Qwmtum Theory, op. cit., S. SS i na.~t.
,
132
Kwestie metafizyczne
Prosty, ale piękny argument Landego można sformułować jeszcze wyrainiej. (a) Przyjmijmy, że liczba kul upuszczonych N wynosi 1000. Determinizm może wyjaśnić, jak wskazuje Lande, zarówno stosunek wyników 50:50, jak i fluktuacje przypadkowe tylko za pomocą założenia, że miała miejsce odpowiednia dystrybucja warunków początkowych każdego spośród 1000 pojedynczych zdarzeń. Jeżeli spróbuje wyjaśnić, dlaczego tych 1000 warunków początkowych zdradza stosunek 50:50 oraz pewne przypadkowe fluktuacje, znajduje się najwyraźniej na drodze do regresu w nieskończoność. Jeżeli odmówi podania wyjaś . nienia, musi uznać fakty za niewyjaśnialne, za cudowne. Można go jednak naciskać dalej: bez wątpienia będzie się domyślał - jeżeli nie on, to inni to uczynią - że następnych 1000 zdarzeń lub następnych 10 000 zdarzeń da bardzo podobne ściśłe statystyczne wyniki. Będzie więc musiał się domyś lać, że one także są skutkiem odpowiedniego rozkładu waflinków początkowych, lecz nie będzie w stanie powiedzieć, dlaczego się domyśla, że te stosunki są tak zastanawiająco stabilne. (W tym sensie będzie po raz kolejny musiał uwierzyć w "harmonię przedustawną" , jak się wyraził Lande.) Lande wykazuje tutaj, że stare deterministyczne "wyjaś nienie", według którego liczne niewielkie przyczyny lub "błędy" mogą (wskutek częściowego znoszenia się itd.) wytwarzać przypadkowe wyniki, jest pozbawione treści. Wszystko to jest niewątpliwie prawdą, ale nie zmienia to faktu, że dla deterministy wyniki statystyczne dadzą się wyprowadzić - jeżeli w ogóle - tylko ze statystycznych założeń dotyczących rozkładu warunków początkowych. Stwierdzamy zatem, że owo dziwne, prawo-podobne zachowanie sekwencji statystycznych pozostaje dla deterministy ostatecznie nieredukowalne i niewyjaśnialne. Mówiąc ściślej, nie może być ono wyjaśnione przez deterministę jako skutek czynnika przypadkowości czy za pomocą odwołania do wysokich wartości probabilistycznych: argument Landego wykazuje, że idee te trac.ą swoją stosowalność, ponieważ determinista może odwoływać się tylko do niewyjaśnialnej dystrybucji statystycznej sekwencji zdarzeń poprzedzających (tj. sekwencji warunków początkowych wobec każdego ze zdarzeń).
133
Ostrze Landego
Omówione
rozważania
Landego
wyraźnie sugerują, że
determiniści wierzący, iż mogą wyjaśnić zachowanie ludzkie w sposób statystyczny, w niejawny sposób w swych założe niach uznają rozważania o charakterze probabilistycznym (a nawet o charakterze skłonnościowym). Posługują się one założeniem, które można nazwać ogólną hipotezą o przypadkowości; jest to założenie, według którego niekontrolowane warunki początkowe są zawsze przypadkowe. (Założenie to nazywa się często "zasadą chaosu molekularnego".) Założe nie to można z kolei interpretować w czysto statystycznym sensie - co prowadzi do takich samych trudności jak poprzednio - albo w sensie skłonności. W tym drugim sensie hipoteza oznacza, że (i) kontrolowane warunki eksperymentalne nie ustalają w absolutny sposób warunków początkowych , lecz pozostawiają im pewien margines swobody, i że (ii) każda z tych możliwości, wystawiona w ten sposób na oddziaływa nie warunków początkowych, zostanie zrealizowana z pewną skłonnością lub z pewnym prawdopodobieństwem (co można czasami wyliczyć za pomocą rozważań o symetrii). Jedną z zalet argumentu Landego jest to, że wykazuje on, iż te bardziej owocne rozważania niepostrzeżenie wślizgują się do deterministycznej struktury pojęciowej oraz że, śc iśle rzecz biorąc, powinny być odrzucone przez zwolenników tej struktury. (b) Aby wykazać jeszcze wyraźniej trudności, w które popada determinista, przyjmijmy, że stosunek kul typu p do kuł typu I wynosi nie 50:50, lecz na przykład 40:60. W tym przypadku jest rzeczą racjonalną przyjąć założenie, że mikroskopijne przesunięcia ostrza w lewo poprawią stosunek na rzecz kul typu p. Możemy na przykład uzyskać w konsekwencji tego przesunięcia stosunek 52:48 lub stosunek 50:50, dalsze zaś jego niewielkie przesunięcie może nawet dać przewagę kulom typup. Należy przyznać, że eksperymenty o takich wynikach są możliwe, jeżeli tyłko uznamy, że możemy uzyskać stabilne częstości Landego; to znaczy jesteśmy gotowi przewidywać, iż małe przesunięcia w pozycji ostrza będą odpowiedzialne za wyniki powyższego typu. Jednak dla deterministy przewidywania tego rodzaju są niemożliwe, ponieważ z jego punktu
134
Kwestie metafizyczne
widzenia muszą one zakładać "harmonię przedustawną" w warunkach początkowych; jak widzieliśmy jednak, nie jest on w stanie ich wyjaśnić. (c) Argumentem Landego można posłużyć się także, aby poddać krytyce doktrynę, według której rozważania probabilistyczne wkraczają do nauki tylko wówczas, gdy nasza wiedza jest niedostateczna, by umożliwić nam formułowanie przewidywań z całą pewnością. Z deterministycznego punktu widzenia doktryna ta ma fundamentalne znaczenie: jest to jedyne wyjście konkurencyjne wobec teorii o nieredukowalnej i cudownej dystrybucji statystycznej warunków początkowych, którą właśnie poddano krytyce. Oczywiście jest to jedyna doktryna, która z deterministycznego punktu widzenia jest w stanie nadać sens pojedynczym zdaniom probabilistycznym. Doktrynę tę jednak wyznaje wielu uczonych, którzy nie akceptują poglądów deterministycznych". ., " Aby uświadomić sobie słabość, a nawet niepoprawność tej doktryny, przyjmijmy ponownie, że mamy do czynienia z ze, stawem eksperymentalnym opisanym przez Landego, z kulami spadającymi na stalowe ostrze w stosunku 50:50 kul typu P i l. Załóżmy ponadto, że mamy do dyspozycji ostrze optyczne, za pomocą którego możemy o każdej kuli wiedzieć z całą pewnością, czy stanie się ona kulą typu p czy l. Z całą pewnością dzięki temu nie ma potrzeby przywoływać prawdopodobieństw, gdy idzie o przewidywanie zachowania każ dej pojedynczej kuli. Nie zmienia to jednak naszego problemu. Muszę przyjąć ", że kule spadają. na ostrze tak jak poprzednio, z tym samym stosunkiem i z tymi samymi fluktuacjami statystycznymi; jednakże problemy związane z wyjaśnieniem tych statystycznych wyników oraz wyjaś nienia naszej zdolności przewidywania, że przyszłe sekwencje będą prowadzić do podobnych wyników (przy założeniu, że
I' Wyznaje ją na przykład Pauli (por. QUlIntum Theory and the Schi.1m in Phy.ries.
tom 1fT Po.rtscriptum. podrozdziuł 5). Z zasady wyznają ją wszyscy ci, którzy akceptują subiektyw ną lub indukcjonistyczn'ł iTllerpretacj~ pruwdopodobieństwu. Trudno je~t naturalnie -oszacować, w jakiej mierze motywem akcepttlcji takich int«pretacji jest - w co osobiście wierze - nieświadoma wiara w determinizm. 15 Jet,eli kule bed" dostatecznie ciężkie, nie bed", podlegaly wpływom na~'1:ego optycznego ostrza.
Ostrze
Land~go
wobec interpretacji
skłonnościowej
135
warunki nie ulegną zmianie), pozostają dokładnie takie same jak poprzednio, mimo tego, że każdy poszczeg6lny wynik jest , nam Z gory znany. Ale czy nasza uprzednia wiedza o kulach p i l nie umoż liwia nam zmi~ny ich stosunku? Możemy założyć, że kule przechodzą przez tubę Landego dostatecznie powoli i w dostatecznym odstępie od siebie, abyśmy mogli wykryć za pomocą naszego optycznego ostrza każdą kulę typu p i usunąć ją ręcznie (wkładając ją np. do pudła). W wyniku tego eksperymentu otrzymamy tylko kule typu l, zamiast stosunku 50:50. A zatem na podstawie naszej ścisłej wiedzy możemy kontrolować wyniki. statystyczne. Argument ten jest z całą pewnością poprawny. Mimo to w ,dalszym ciągu stwierdzamy, że stosunek kul l do kul odłożonych do pudła również wynosi 50:50 jak poprzednio, i problem wyjaśnienia tego stosunku i statystycznych kalkulacji pozostaje niezmieniony; został jedynie przesunięty. Stosunek 50:50 zależy - co powinno być już oczywiste - od obiektywnych warunków eksperymentalnych i nie ma nic wspólnego z naszą wiedzą czy jej brakiem. W stopniu, w jakim wprowadziliśmy warunki eksperymentalne - zastępu jąc kule p kulami w pudle - nastąpiła zmiana w wynikach; i o ile nie zmieniliśmy warunków, pozostawiając tubę i ostrze bez zmian, żadna zmiana nie nastąpiła. .
30. Ostne Landego wobec interpretacji
skłonnościowej
Jak widzieliśmy powyżej, zmiana położenia ostrza spowoduje zmianę częstości (por. punkt (b) w poprzednim podrozdziale). Zadaniem teorii będzie wyjaśnienie tego faktu w prosty sposób poprzez wykazanie, dlaczego możemy przewidywać te i podobne zmiany (co faktycznie się nam udaje). Wszelka zmiana pozycji ostrza zmienia możliwości zawarte w zestawie eksperymentalnym i w jego warunkach symetrii. Mówiąc ściślej, zmienia miarę tych możliwości; zmiana na lewo podnosi możliwość uzyskania kul p. Nadając miarom możliwości nazwę obiektywnych prawdopodobieństw lub skłonności, posługuję się tylko innym slowem; czynię to jednak po to, aby zwrócić uwagę na fakt, że te "możliwości"
•
136
Kwestie metllfizyczne
stają się teraz wielkościami fizycmymi, które - tak jak siły - mogą wchodzić w interakcję i łączyć się, i że dzięki temu można je uważać - mimo terminu .. możliwość" - zafizycmie realne: są one nie tylko możliwościami łogicznymi, ale i moiliwościami
fizycmymi.
Skłonności
mozna
interpretować
jako obiektywne, konkretne prawdopodobieństwa. Są one konkretne o tyle, o ile zawierają się w zestawie eksperymentalnym, który jest taki sam w każdym eksperymencie. (W ten sposób uzyskujemy niezależność elementów sekwencji poszczególnych eksperymentów albo wolność od skutków ubocznych.) Przejawiają się więc one w sposób typowy dla teorii BernoulIego w częstoś ciach sekwencji będących zbiorem powtórzeń zestawu eksperymentalnego. Jeżeli zestaw eksperymentalny ma taki charakter, że zawsze uzyskujemy ten sam wynik - na przykład tylko kule ty.pu p - wówczas zestaw można uznać za prima facie deterministyczny; jeżeli zaś zestaw umożliwia nam uzyskanie względ nych częstości, które nie są równe ani l , ani O, wówczas ma on charakter probabilistyczny. W każdym wypadku możemy powiedzieć, że zestaw eksperymentalny determinuje prawdopodobieństwa każdego pojedynczego wyniku eksperymentu lub tez skłonności do otrzymania określonych wyników. Ponieważ warunki są obiektywnymi fizycznymi warunkami, obiektywne są również skłonności lub prawdopodobień stwa. Nalezy uznawać je nie za skłonności badanego systemu (kuli, elektronu czy czegokolwiek innego), lecz za własności całego zestawu eksperymentalnego (który naturalnie obejmuje kulę, elektron, tj. badany system). , Sugeruję zatem, ze powinniśmy przyznać istnienie skłon nościom - tak jak za istniejące uznajemy siły lub inne abstrakcyjne czy .. czarodziejskie" ciała fizyczne, wprowadzane po to, aby wyjaśnić to, co znane, za pomocą tego, co nie zn,a ne. Są one, tak jak siły, wynikiem pewnych relacji pomię dzy innymi bytami fizycznymi (lub też są od nich zależne) - na przykład relacji pomiędzy ciałami fizycznymi lub pomię dzy 'bardziej abstrakcyjnymi ciałami (takimi jak prądy, pola), lub być może pomiędzy innymi prawdopodobieństwami . Jeżeli uznamy na gruncie naszej teorii, że te abstrakcyjne, ale
137
Wnioski
obiektywne byty fizyczne istnieją (byty te mogą zresztą ulegać zmianom o charakterze ciągłym), nie ma właściwie powodu, dla którego mielibyśmy zabronić im interakcji lub wchodzić w związki opisywane przez prawa, które w pewnych okolicznościach sprawiają, że skłonność w jednym miejscu staje się zależna od skłonności zachodzącej w jej sąsiedzt WIe.
Zgodnie z moim dawnym poglądem przedstawionym w Logice odkrycia naukowego (§ 17), to, co jest statystycznym wynikiem Gak np. wyniki omawiane przez Landego),należy wyjaśnić za pomocą hipotez statystycznych, które z kolei mogą być inspirowane rozważaniami na temat symetrii, chociaż nie można ich z nich wyprowadzić. Pogląd ten został poddany krytyce przez Einsteina (w dwóch listach) oraz przez Jordana l7 • Obaj mieliby słuszność, gdyby ograniczyli się do stwierdzenia, że ja nie mam racji; mylili się jednak w swoich twierdzeniach, że wyniki statystyczne można uzyskać z klasycznych założeń deterministycznych. Probabilistyczne przesłanki są w rzeczywistości niezbędne dla uzyskania statystycznych wniosków, chociaż przesłanki te nie muszą być statystyczne, mogą bowiem być hipotezami dotyczącymi skłonności; a ponieważ skłonności są miarami możliwości, można je w pewnych wypadkach poprawnie wywnioskować z rozważań o symetrii (dotyczy to przykładu Einsteina) albo z faktu, że pewne możliwości posiadają miarę zerową (dotyczy to przykładu Jordana).
31. Wnioski Jakkolwiek uważam, że moje obalenie "naukowego" determinizmu jest potrzebne jako podstawa do pełnego zrozumienia prawdopodobieństwa w fizyce, nigdzie nie posługuję się w nim - w odróżnieniu od obalenia sformułowanego przez Land6go - teorią prawdopodobieństwa; nie odwołuję się również do teorii kwantów. Podobnie "wolną wolę" wzmiankuję tylko marginałnie. [Por. jednak Posłowie, poniżej.) Moje opublikowany jako Uzupełnienie" XVII do ulgiki odkrycia nallłowego; mam tu il U mym ostatni akapit tego !:stu. Kryt}'kl; P. Jordana można znale1ć w jego ksiąice An,scMuliche QUlmtentheorie , 1936, s. 282. 11
Jeden
'Z
listów Einsteina
został
,
138
Kwestie metafizyczne
argumenty obowiązują każdą teorię fizyczną, bez względu na to, jak silne deterministyczne pozory stwarza. Gdy idzie o odniesienie tych argumentów do zagadnień humanistycznych i do problemów etyki i odpowiedzialności, wspominam o nich tylko kilkakrotnie (w podrozdziałach 15-16 i 23-24). Wszystkie pojedyncze zdarzenia w tym świecie są unikatowe i jeżeli rozważać je pod względem ich unikatowości, można je uznać · za niezdeterminowane lub "wolne". Niektórych zdarzeń zaś nie można zakwalifikować w ten sposób. Gdy idzie jednak o ludzkie osobowości i czyny ludzkie, ten unikatowy ich aspekt może mieć dla nas najwięk sze znaczenie. Jest tak oczywiście zawsze, gdy osobiście interesujemy się innymi ludźmi. Uważam, że jeśli człowiek ma władze przewidywania, moje wyniki dotyczące maszyn przewidujących stosują się a fortiori do człowieka i ludzkiego społeczeństwa. "Poznaj siebie samego" - to znaczy poznaj swe ograniczenia - jest ·· ideałem, którego, jak już widać, nie możemy z logicznych powodów osiągnąć. Ponieważ jesteśmy stworzeniami dokonującymi obliczeń, nie możemy poznać siebie w całej pełni, nie możemy nawet poznać naszych ograniczeń - przynajmniej nam nic na ten temat nie wiadomo. Nie chciałbym tu jednak głosić, że paralelizm między nami i maszynami przewidującymi sięga zbyt daleko. Sądzę bowiem, że człowiek nie jest wyłącznie maszyną przewidującą - jest czymś więcej. Nawet w sferze naszych czysto intelektualnych aktywności rządzą nami nadzieje, lęki, dążenia i problemy. Nie jesteśmy wyłącznie maszynami liczącymi, nie jesteśmy nimi nawet w znacznej mierze, bowiem nawet jeżeli jesteśmy maszynami liczącymi, to są to bardzo kiepskie maszyny. Każde zwykłe liczydło jest lepsze od większości z nas. W istocie nie zbudowalibyśmy tabliczki mnożenia ani systemu arytmetyki, gdyby nasze mózgi umiały liczyć. Konstruujemy metody liczenia z użyciem pióra i papieru oraz mózgi elektronowe po prostu dlatego, że sami nie jesteśmy dostatecznie mądrzy. . A zatem nie jesteśmy przede wszystkim maszynami liczą cymi. Jesteśmy jednak budowniczymi maszyn liczących. Wytwarzamy je, ponieważ interesują nas problemy, których roz-
Wnioski
139
wiązania wykracząją poza ograniczenia naszych zdolności liczenia; więcej nawet, ulegamy fascynacji nowymi prob-
lemami, które stawia przed nami fakt skonstruowania maszyn liczących . Naszym fundamentalnym impulsem intelektualnym jest poszukiwanie trudności - lub wynajdywanie ich, aby je potem przezwyciężać . Maszyna licząca potrafi być może formułować twierdzenia matematyczne. Może rozróżniać dowody autentyczne od dowodów rzekomych - a tym samym pewne twierdzenia od twierdzeń rzekomych. Nie potrafi jednak odróżniać trudnych i genialnych dowodów czy dowodów interesujących od dowodów i twierdzeń nudnych i nieinteresujących. Maszyna więc "wie" zbyt wiele rzeczy - o wiele za dużo - które są bezwartościowe. Wiedza kalkulatora, choć bardzo systematyczna, jest jak morze truizmów, w których unosić się może kilka cząsteczek złota - cennej informacji. (Wydobycie tych cząstek może być tak samo trudne i bardziej nudne niż uzyskanie ich bez pomocy maszyny liczącej.) Tylko człowiek i jego problemy potrafią nadać znaczenie pozbawionej sensu umiejętności wytwarzania prawd będącej w posiadaniu maszyn liczących. To samo można wyrazić w bardziej sformalizowany sposób. Funkcją każdej teorii jest podział wszystkich zdań dotyczących badanego przedmiotu na trzy rozłączne klasy: zdania, które są według tej teorii prawdziwe, te, które są według tej teorii fałszywe, oraz te, o których teoria ta nie formułuje żadnych tez. Z tego właśnie powodu teoria niespójna jest bezużyteczna, nie dokonuje bowiem takiego podziału i uznaje każde możliwe zdanie (a więc także negację każdego zdania). Taka teoria jest bezużyteczna, ponieważ głosi zbyt wiele. Dobra maszyna licząca (to znaczy spójna) nie jest bezuży_ · teczna, jest bowiem w stanie uzyskać taką klasyfikację. Jednakże i ona głosi zbyt wiele. Gdybyśmy nawet sprawili, że taka maszyna licząca wyprowadziłaby wszystkie konsekwencje jakiejś teorii automatycznie, jedna po drugiej, nadal nie posiadałaby ona metody wykrywania konsekwencji interesujących czy ważnych, ani nawet metody formułowania takich istotnych interesujących konsekwencji w pewnych określo nych odstępach czasu. Wraz z każdym bowiem umiarkowanie
140
Kwestie metafizyczne
interesującym zdaniem w rodzaju ..2 + 1 = 3" będzie zawierać nieskończoną ilość zdań .. 2 + l 4"; .. 2 + 1 5 ..... oraz inne nieskończone sekwencje zdań w rodzaju ,,2 + 1 3 + l", .. 2 + l*,4 + l" ... W skończonej sekwencji takich zdań ułożonych w porządku ich formułowania prawdopodobień stwo natrafienia na zdania interesujące (w świetle dowolnego
*'
*'
*'
racjonalnego standardu) wynosi zero. Tylko ludzki mózg ['powinienem był raczej powiedzieć ludzki umysł] może wytwarzać zainteresowania, zadania, problemy i cele - nawet w ramach względnie wąskiego pola swej intelektualnej aktywności. Inny argument byłby następujący. Uczymy się na naszych błędach, co oznacza, że gdy napotykamy na niespójności, wracamy i przeformułowujemy nasze założenia. Stosując tę metodę, posuwamy się nawet do ponownego zbadania założeń natury logicznej, jeżeli okaże się to konieczne. (Stało się tak w przypadku paradoksów logicznych.) Takich zdolności ~ie można przypisać maszynie liczącej. Jeżeli jej twórcy przez nieuwagę wyposażyli ją w niespójności , będzie ona formuło wać każde dowolne zdanie, jakie tylko potrafi (oraz jego negację). Możemy być może wyposażyć ją w urządzenie, które będzie ją ostrzegało, gdy sformułuje zdanie "O = I", i skłoni ją do odrzucenia niektórych jej założeń. Nie potrafimy jednak zbudować maszyny, która potrafiłaby krytykować i dostosowywać swoją metodę wnioskowania lub swoją metodę krytyki do zmiennych okoliczności. Ogólnym wynikiem naszych rozważań jest zapewne odnowienie naiwnego poglądu na świat, który w podrozdziale l uznałem za .. pogląd zdroworozsądkowy" . Jest to pogląd, że istnieją zdarzenia, które można przewidzieć lub które są ściśle .. zdeterminowane", oraz inne zdarzenia, których nie można przewidz,ieć i które nie są "zdeterminowane". Rozważania nasze sugerują nawet coś w rodzaju zgody pomiędzy tym poglądem a poglądem innym - "bardziej wyrafinowanym" - iż zazwyczaj tylko brak wiedzy skłania nas do przypuszczenia, że zdarzenia są nieprzewidywalne. Zgodę tę można uzyskać, gdy uświadomimy sobie, że istnienie wiedzy w świecie fizycznym - lub raczej zdarzeń
•
Wnioski
141
fizycznych dających się interpretować jako wiedza I~b jako wynikające z wiedzy - wprowadza swego rodzajU mdeterminizm, który tu omawiamy. Wiedza może pokonywać nowe problemy. Ale czyniąc to, stwarza następ~e. nowe problemy, kt§rych nie potrafi rozwiązać, a przynaJmmeJ me od razu. Nie może bowiem z góry wiedzieć, jakie będą jej własne przyszłe podboje.
•
Uzupełnienie
l
INDETERMINIZM TO NIE WSZYSTKO POSŁOWIE
I
Moim obecnym tematem będzie ludzka wolność. Przez , ludzką wolność rozumiem to, co zazwyczaj nazywa się "wolną wolą" . Będę jednak unikać terminu wolna wola, aby omówienie tego zagadnienia nie powiodło nas w kierunku bezcelowych rozważań nad problemami terminologicznymi. Z podobnych przyczyn nie będę omawiał zagadnienia wolności moralnej, nawet jeteli jest to ten rodzaj wolności ludzkiej, który najczęściej stawał się przedmiotem zainteresowania filozofów . Zamiast tego rozpocznę od omówienia wolności, która jest niezbędnym warunkiem tworzenia dziel sztuki lub naukowych teorii wyjaśniających. Moralna wolność ma wielkie znaczenie, lecz dyskusja nad nią może nas skierować ku problemom odpowiedzialności , moralnej czy nawet problemom nagrody i kary. Mam jednak nadzieję, że uda mi się uprościć moje omówienie, jeżeli będę unikał jakichkolwiek bezpośrednich odniesień do kwestii moralnych i będę się ograniczał do kwestii wolności tworzenia oraz swobody w ocenach racji i argumentów na rzecz stwierdzeń o faktach lub teorii naukowych - czy przeciwko riim. Jeżeli bowiem mamy tego rodzaju wolność, możemy także mieć wolność [Po napisaniu PrJs/scriptum przed dwudziestoma piecioma laty Popper opublikował kilka esejów zwiq,zanych z zagadnieniami determinizmu i ludzkiej wolno~ci. Jeden z nich. odczyt dla uczczenia pamieci Arthura Holly Comptona. zatytułowany Ol Cloud.\· atul Ciocia: Ali Appro!lch to the Problem o[ Rarionalif)' wul Freedom of Man zostal l
optlblikowany (jako rozdział 6 Objective Kllowledge {por. wyd. pol. O chmurach
zegarach. Zarys teorii racjoM/nu/ci iwo/Mści ctJowieka. w: WiedUl ol,ieklvwm•. EwolucyjlUI Uorin epislemowgiCVIo. op. cit.. ss. 266-324}) i jest łatwo dostepny. 'orugi esej .. Jnde'erminism Is Not Enough (po raz pierwszy opublikowany w "Encounter" , 40, j
kwiecień. 1973, ss. 20-26. jest znacznie trudniej dostepny, a ponadto - poniewat :.taoowi ważne uzupełnienie argumentacji niniejszej książki - zo,~tał tu przedrukowany w formie posłowia.]
Światy 1,2 i 3
143
tworzenia, rozumowania i wolność wyboru w obszarach moralności, oraz wolność przyjmowania odpowiedzialności za takie tworzenie i wybory. Jeteli jednak nie jest nam dana wolność rozumowania i argumentowania o kwestiach faktualnych, nie mamy także wolności moralnej. 'Ty tul tego poslowia, Indeterminizm to nie wszyśtlw, ma na celu wskazanie, że sama indeterministyczna fizyka - której bronię w zasadniczej części tej książki - nie wystarczy, aby uczynić miejsce dla ludzkiej wolności: nie wystarczy, abyśmy mogli zrozumieć ludzką wolność. Aby to osiągnąć, potrzebujemy czegoś jeszcze. Potrzebujemy takte przynajmniej przyczynowej otwartości Świata l na Świat 2, jak również przyczynowej otwartości Świata 2 na Świat 3, i od~rotnie. R9zpocznę więc od tego, co rozumiem przez Świat l, Swiat 2 i Swiat 3 2 Światy l, 2 i 3
Terminem "Świat J" oznaczam to, co się zazwyczaj nazywa światem fizyki: świat skal, drzew, pól fizycznych i sił. Do tego świata zaliczam takte światy nauk chemicznych i biologicznych. Przez "Świat 2" rozumiem świat psychologiczny . Jest to przedmiot zainteresowania badaczy ludzkiego umyslu, ale także umysłów zwierzęcych. Jest to świat strachu i nadziei, sklonności do działania oraz wszystkich doznań subiektywnych, w tym doznań podświadomych i nieświadomych. Tym sposobem terminy "S wiat l" i "Swiat 2" zostały łatwo objaśnione. Wyjaśnienie tego, co rozumiem przez "Świat 3", jest trochę trudniejsze. ' Świat 3 to świat produktów ludzkiego umysłu. Jakkolwiek do elementów Świata 3 zaliczam dzieła sztuki, jak również wartości etyczne i instytucje społeczne (a tym samym, można powiedzieć, spoleczeństwa), ograniczę się zasadniczo do świata bibliotek naukowych, ksiątek, problemów naukowych, teorii, w tym także teorii błędnych. Książki, czasopisma i biblioteki należą zarówno do Świata I, 2 (Szczeg6łOW
•
144
Indeterminizm to nie wszystko
jak i Świata 3. Są one przedmiotami fizycznymi i jako takie • należą do Swiata I; podlegają ograniczeniom fizycznym lub • prawom Swiata l. Na przykład, chociaż dwa egzemplarze tej samej książki , są fizycznie bardzo podobne, nie mogą zajmować tego samego miejsca w przestrzeni fizycznej; są zatem • dwoma różnymi przedmiotami Swiata l. Nie należą one jednak wyłącznie do Świata I: należą także do Świata 3. Dwie bardzo podobne kopie tej samej książki są r6ine jako przedmioty Swiata l, ale jeżeli treść dwóch fizycznie podobnych (lub niepodobnych) książek jest taka sama, wówczas są one identyczne jako przedmioty Świata 3: są różnymi kopiami jednego przedmiotu należącego do Świata 3. Ponadto ów jeden przedmiot Świata 3 podlega ograniczeniom lub ocenom wartościującym Świata 3; można go na przykład zbadać pod względem spójności logicznej i ocenić jego zawartość infor• macy]ną·
.
Treść książki lub teorii jest czymś abstrakcyjnym. Wszyst-
kie konkretne ciala fizyczne, takiejak skały, drzewa, zwierzę ta i ciala ludzkie, należą do Swiata 1; wszystkie stany psychologiczne natomiast, świadome czy nie, należą do Świa ta 2. Jednakże przedmioty abstrakcyjne, takie jak problemy, • teorie i argumenty, włączając w to blędne, należą do Swiata 3. (Należą tam także niespójne argumenty i teorie. Nie powoduje to jednak niespójności Świata 3, ponieważ nie jest on ani teorią, ani twierdzeniem, ani argumentem; jest klasą przedmiotów, universum dyskursu.) Ponadto jeżeli nie wprowadzimy osobnego terminu np. "Świat 4" dla oznaczenia dziel sztuki, to sztuka taka jak Ham/el i Niedokończona symfonia Schuberta również będą należały do Świata 3. I lak samo jak pojedyncze kopie książki należą zar6wno do Świata 1 i Swiata 3, tak poszczególne inscenizacje Hamleta czy wykonania Niedokończonej symfonii Schuberta należą zarówno do Świata 1, jak i Świata 3. Należą one do Świata 1, o ile istnieją jako zlożone zdarzenia fizyczne" lecz przynależą do Świata 3, o ile posiadają treść, przesłanie, znaczenie. Świadomie nadaję terminom "Świat 1", "Świat 2" i "Świat 3'" charakter formalny i arbitralny. Istnieje jednak historyczny powód, aby nadać im numery l, 2 i 3. Wydaje się, że świat fizyczny istniał, zanim powstał świat uczuć zwierzęcych;
Realność
trzech
ś wiatów
145
domyślam się również, że Świat 3 zaczyna się dopiero wraz z powstaniem typowo ludzkiego języka. Świat językowo sformułowanej
wiedzy ludzkiej uznaję za najbardziej typowy element Świata 3. Jest to świat problemów, teorii i argument
trzech
świat6w
Jest, jak sądzę, rzeczą zdrowego rozsądku uznać realność • lub istnienie Swiata J ciał fizycznych. Jak wykazuje słynne obalenie doktryny Berkeleya podane przez Dr. Johnsona', ·ciało fizyczne takie jak kamień można uznać za istniejące, ponieważ można je kopnąć; a jeżeli kopniemy kamień dostatecznie mocno, poczujemy, że on też może oddać kopniaka. W ślad za Alfredem Land" proponuję uznać, że coś istnieje lub jest realne tylko wtedy, jeżeli można to kopnąć, oraz że to coś może w zasadzie oddać kopniaka. Mówiąc nieco ogólniej, proponuję uznawać, że coś istnieje lub jest realne wtedy i tylko wtedy, gdy może wchodzić w interakcję z elementami Świata 1, z twardymi ciałami fizycznymi. A zatem Świat J, lub świat fizyczny, można uznać za wzorzec realności lub istnienia. Wiemy jednak, że zagadnienia terminologiczne lub problemy dotyczące posługiwania się słowami, lub ich znaczenia, są nieistotne. Nie uważam zatem użycia słów "realne" lub "istniejące" za rzecz bardzo ważną; zwłaszcza gdy porówna się je z pytaniami dotyczący mi prawdziwości stwierdzeń lub wypowiedzi teoretycznych. Chciałbym tutaj bronić prawdziwości twierdzenia, które wydaje mi się wykraczać odrobinę poza zdrowy rozsądek; • Samuel Johnson (1709-l784), znany powszechnie jako "Dr Johnson", angielski lek!.:ykogmf, krytyk, poeta i eseisla, autor Dictiml(/ry o[ Engli,\'h LlinguaYI! (1755), wydawca dzieł Shakespeare' a ze sły nnlł PnedmowQ (1765) oraz The Uve.\' oj' the Poet.f (I TI9-178 I ). Angielski symbol konserwatywnego zdrowego rozsądku i wwnowatenia. Znalazł zapalczywego wielbiciela w osobie James;t Boswella (1740-1795), który życie i dzieło Dr. Johnsona upamiętnił w dwutomowym Life o/Samuel John.wn (1791) .
• Indeterminizm to nie wszystko
146
glosi ono, że realny jest nie tylko Świat I i Świat 2, ale również abstrakcyjny Swiat 3; jest realny dokładnie w takim samym sensie, w jakim realny jest Świat I, do którego należą kamienie i drzewa: przedmioty Świata 2 i Świata 3 mogą sobie wzajemnie wymierzać kopniaki, podobnie jak przedmioty Świata l. Mogą też oddawać kopniaki.
Realność Światów l i 2 Jakkolwiek sugeruję za Dr. Johnsonem, Alfredem Lande i innymi zdroworozsądkowymi realistami, abyśmy uważali Świat 1 za wzorzec realności, nie jestem monistą, lecz pluralistą '. Jeszcze całkiem niedawno modny był monistyczny immaterializm lub fenomenalizm, który odmawia istnienia Świata l i uznaje za istniejące doznania, czyli Świat 2. 9becnie bardziej modny jest pogląd przeciwny, tj . że tYlko Swiat l istnieje. Pogląd ten nazywa się monizmem materialistycznym, fizykalizmem lub behawioryzmem filozoficznym. Zupełnie niedawno teorię tę nazywano "teorią identyczności", ponieważ glosi ona, że doznania mentalne są w rzeczywistości . ." tozsame z procesamI mozgowymJ. Różne formy monizmu zostaną tu zastąpione pluralizmem, tj. teZ<1 trzech' światów. Pluralizm ten można wesprzeć dwoma różnymi argumentami. Pierwszy polega na tym, że aby wyka, zać realność Swiata 2, można odwołać się do zdrowego rozsądku oraz do niepowodzenia fizykalistów w sformulowaniu przekonujących argumentów przeciwko zdroworozsądko wemu poglądowi, że silny ból zęba może, być bardzo realny. Jednakże mój drugi i glówny zarazem argument przebiega zupełnie inaczej. Wychodzi od stwierdzenia, że przedmioty Świata 3, takie jak teorie, , faktycznie wchodzą w bardzo silną interakcję z fizycznym Swiatem I. Najprostszymi przykładami tego wpływu są zmiany, jakie na różne sposoby wprowadzamy do Swiata 1, gdy budujemy na przykład reaktory nuklearne lub bomby atomowe, drapacze chmur lub lotniska według planów wziętych ze Świata 3, które bardzo często mają wielce abstrakcyjny charakter. J
Por. l'he Se~r and Jt.r Bmin, rozdział y P 3 i P S.
Realność i częściowa autonomia Świata 3
147
Mój główny argument na rzecz istnienia Świata 2 obejmującego doznania subiektywne głosi, że musimy zazwyczaj zrozumieć lub pojąć teorię zamieszkującą Świat 3" zanim będziemy mogli posłużyć się nią i oddziałać na :Swiat l; pojmowanie ,i rozumienie jest jednak kwestią psychiczną, , , procesem ze Swiata 2: Swiat 3 oddziałuje zazwyczaj na Swiat 1 poprzez zmysłowy Świat 2. Przykładem tego jest planowanie, konstruowanie i posługiwanie się buldożerami do budowania lotnisk. Po pierwsze, zachodzi tu interakcja pomiędzy planowaniem w Świecie 2, dokonywanym przez ludzkie umysły, a wewnętrznymi ograniczeniami Świata 1 i Świata 3, które wyznaczają planowanie maszynerii. Po drugie, dochodzi interakcja pomiędzy Światem 2 i Światem 1 ludzkiego mózgu, który z kolei oddziałuje na nasze członki sterujące buldożera•
mI.
Skuteczność , tego argumentu zależy oczywiście od Świata 3. Jeżeli Swiat 3 istnieje i jeżeli jest on przynajmniej w części autonomiczny oraz jeżeli w dalszej kolejności plany w Świecie 3 wpływają na Świat 1, wówczas wydaje mi się rzeczą niezaprzeczalną, że istnieje także Świat 2. Tym sposobem mój argument na rzecz istnienia Świata 2 zawiódł nas do , problemu, czy istnieje Swiat 3, oraz w dalszej kolejności do tego, czy Świat 3 jest przynajmniej w części autonomiczny. Realność i częściowa autonomia Świata 3 Język
ludzki i ludzka myśl ewoluowały pospołu we wzajemnej interakcji. Język ludzki wyraża procesy ludzkiego myś lenia, tj. przedmioty Świata 2. Zachodzi jednak wielka róż nica, gdy owe przedmioty subiektywnego Świata 2 zostaną sformułowane w obiektywnym języku ludzkim: zachodzi silne sprzężenie zwrotne pomiędzy ludzkim językiem i ludzkim umysłem .
Jest tak przede wszystkim dlatego, że myśl, gdy zostanie sformułowana w języku, staje się przedmiotem zewnętrznym wobec nas. Taki przedmiot można poddać intersubiektywnej krytyce - może on być krytykowany przez innych, jak i przez nas samych . Intersubiektywna lub obiektywna krytyka w tym sensie wyłania się dopiero wraz z językiem ludzkim, a wraz
148
Indeterminizm to nie wszystko
z nim powstaje Świat 3, świat obiektywnych standardów i treści naszych subiektywnych procesów myślowych. Dlatego zachodzi taka wielka różnica, czy my tylko myś limy pewne myśli, czy też formułujemy je w języku (albo jeszcze lepiej, gdy zapiszemy je lub wydrukujemy). Jeżeli tylko myślimy myśl, nie można jej poddać obiektywnej krytyce. Jest ona częścią nas. Aby coś moglo stać się przedmiotem krytyki, musi być sformulowane w języku ludzkim i stać się przedmiotem Świata 3. Myśli sformułowane języko_ , wo należą do Swiata 3. Można je Logicznie krytykować, na przykład poprzez wykazanie, że prowadzą one do pewnych niepożądanych lub nawet absurdalnych konsekwencji logicznych. Tylko treści myślenia . należące do Świata 3 mogą wchodzić w związki logiczne takie jak równoważność. dedukowalność czy sprzeczność. Musimy więc wyraźnie odróżnić pomiędzy subiektywnymi procesami myślenia. które należą do Świata 2. a obiektywną zawartością myśli, treściami samymi w sobie, które składają się na Świat 3. . Aby wyjaśnić to sformułowanie, wyobraźmy sobie dwóch matematyków. którzy popełniwszy pewne pomyłki dochodzą do fałszywego twierdzenia - na przykład do twierdzenia, że , 5 + 7 = 13. Ich procesy myślowe, należące do Swiata 2, mogą być albo podobne. albo zupełnie różne. Ale treść ich myślenia, należąca do Świata 3, jest jedna i ta sama i może być poddana krytyce. Obaj matematycy mogą otrzymać kopniaka od logicznej struktury Świata 3, co dowodzi, że ich rzekome twierdzenie stoi w sprzeczności z obiektywnie prawdziwym zdaniem .. 5 + 7 = 12" i że dlatego musi być obiektywnie fałszywe. Obaj matematycy zostali kopnięci, ale nie przez innych ludzi, lecz przez prawa samej arytmetyki. Większość ludzi to dualiści; wiara w Świat 1 i Świat 2 jest częścią zdrowego rozsądku. Większość ludzi jednak ma trudności z uznaniem istnienia Świata 3. Przyznają naturalnie, że jest pewna bardzo szczególna część Świata l, która składa się z drukowanych książek lub akustycznych dźwięków języko wych, uznają takie istnienie procesów mózgowch i subiektywnych procesów myślowych. Głoszą jednak, że tym, co odróżnia książki od innych cial fizycznych takich jak drzewa
Realność i częściowa autonomia Świala 3
149
lub język ludzki od innych głosów takich jak wycie wilków, jest tylko to, że pomagają nam one uzyskiwać pewne doświadczenia Świata 2, a mianowicie procesy myślowe szczególnego rodzaju (być może przebiegające paralelnie do procesó.w mózgowych), które są skorelowane z tymi właśnie książkami lub tymi właśnie dźwiękami językowymi. Pogląd ten uznaję za całkowicie niewystarczający. Postaram się wykazać, że powinniśmy przyznać istnienie pewnej autonomicznej części Świata 3, tj. części składającej się z obiektywnych treści myśLenia, niezaleinych od subiektywnych lub osobowych proces6w myślowych, poprzez które są one pojmowane i na których pojmowanie mogą przyczynowo wpływać, oraz że treści myślenia są od tych procesów wyraź nie .odmienne. Głoszę zatem, że istnieją autonomiczne, przed, mioty Swiata 3, które jeszcze nie przyjęły postaci w Swiecie , 1 czy w Swiecie 2, ale które mimo to wchodzą w interakcję z naszymi procesami myślowymi. W istocie mają one zdecydowany wpływ na nasze procesy myślowe. Weźmy przykład z elementarnej arytmetyki. Nieskończony ciąg liczb naturalnych, O, l, 2, 3, 4, 5, 6, i tak dalej, jest ludzkim wymysłem, produktem ludzkiego umysłu. Można o nim powiedzieć, że nie jest on autonomiczny, lecz że zależy od procesów myślowych Swiata 2. Spójrzmy jednak na liczby parzyste lub liczby pierwsze: liczby te nie zostały wynalezione, lecz odkryte, znalezione w zbiorze liczb naturalnych. Odkryliśmy , że ciąg liczb naturalnych składa się z liczb parzystych i nieparzystych: cokolwiek byśmy o tym myśleli, żaden proces myślowy nie jest w stanie zmienić tego faktu, jaki zachodzi w Świecie 3. Ciąg liczb naturalnych jest rezultatem tego, że nauczyliśmy się liczyć - to znaczy jest wynalazkiem ludzkiego języka. Ma on jednak swe niezmienne prawa wewnętrzne, ograniczenia lub prawidłowości, które są niezamierzonymi konsekwencjami wytworzonego przez czło wieka ciągu liczb naturalnych, to znaczy niezamierzonymi konsekwencjami pewnego produktu ludzkiego umysłu. To samo można powiedzieć o liczbach pierwszych. Stwierdzono, że im dalej postępujemy w ciągu liczb naturalnych (np. najpierw w odniesieniu do liczb od 100 do 200, a potem od 1100 do 1200), tym rzadziej występują liczby pierwsze : jest
-
150
Indeterminizm to nie wszystko ,
to autonomiczna własność Swiata 3. Od~cie to prowadzi do nowego autonomicznego probl~mu w Swiecie 3; istnienie tego problemu odkrywamy w Swiecie 3. tak samo jak odkrywamy w nim liczby pierwsze. Jest to następujący bardzo interesujący problem: jeżeli przejdziemy do liczb jeszcze większych. np. do 10 milionów. to czy liczby pierwsze znikną zupełnie. czy też zawsze uda się znaleźć nowe liczby pierwsze. nawet jeżeli staną się coraz rzadsze? Albo też. posługując się terminologią Euklidesa. czy istnieje jedna największa liczba pierwsza. czy też ciąg liczb pierwszych jest nieskoń czony. tak samo jak ciąg liczb naturalnych? Jest to problem obiektywny i autonomiczny: albo istnieje największa liczba pierwsza. albo też ciąg liczb pierwszych rozciąga się coraz dalej. w nieskończoność. Euklides. który przypuszczalnie odkrył ten problem. rozwiązał go zarazem. Wykazał. że załoienie. iż istnieje największa liczba pierws.za. • . prowadzi do absurdu. Udowodnił - za pomocą dowodu nie wprost - obiektywny fakt. że nie istnieje największa liczba pierwsza i ie zawsze istnieje jeszcze jakaś większa liczba pierwsza. tak jak w przypadku ciągu łiczb naturalnych. Fakt ten jest obiektywnym i autonomicznym faktem Świata , 3. Jest to twierdzenie Świata 3. autonomiczny przedmiot Swiata 3. Możemy go odkryć. udowodnić go. lecz w żaden sposób nie potrafimy go zmienić. Odkrycie liczb pierwszych prowadziło do wielu trudnych problemów; niektóre z nich zostały rozwiązane. wiele z nich nadal czeka na rozwiązanie. Problemy te zostały przez nas odkryte w nowym obszarze. który stworzyliśmy w ciągu liczb naturalnych. Odkrywamy ich istnienie w Świecie 3. niezależ nie od tego. czy wcześniej ktokolwiek o nich myślał. Mamy zatem konstrukcje. które są wytworami ludzkiego umysłu. oraz problemy i teorie. które są obiektywne. a także konsekwencje tych konstrukcji. o których nikt nie myślał. Wykazuje to. że świat matematyki obejmuje część autonomiczną: autonomiczną część Świata 3. Moją następną tezą jest. że ta autonomiczna część Świata 3 jest "realna" w tym sensie. że moŻe wchodzić w interakcje ze Światem 2. a także - poprzez Świat 2 - ze Światem I. Jeżeli niektórzy ludzie. albo wielu łudzi. poszukują rozwiązania nie
151
Kondycja ludzka a świat naturalny
rozwiązanego problemu matematycznego. wówczas wszyscy są - być może na rÓŻne sposoby - pod wpływem tego
problemu. Sukces w ich próbach rozwiązania problemu zależeć będzie. przynajmniej w pewnej mierze. od istnienia lub nieistnienia w Świecie 3 rozwiązania tego probłemu. a po części od tego. czy ich procesy myślowe wiodą do obiektywnie prawdziwych treści myślenia. Dowodzi to. że przedmioty autonomicznego Świata 3 mogą mieć silny wpływ przyczynowy na procesy myślowe Świata 2. A jeżeli nowo odkryty problem w Świecie 3 - bez względu na to. czy ma rozwiązanie czy nie - zostanie opublikowany. wówczas jego wpływ przyczynowy rozciąga się nawet na Swiat l. ponieważ pomaga uruchomić klawisze linotypu. a nawet bębny maszyn drukarskich. . Z takich właśnie prostych powodów głoszę nie tylko to. że Świat 3 jest częściowo autonomiczny. ale Że jego autonomiczna część jest realna. ponieważ może oddziaływać na Świat l. przynajmniej poprzez Świat 2. Sytuacja jest zasadniczo taka sama dla każdego odkrycia naukowego i każdego wynalazku technicznego. We wszystkich tych przypadkach problemy Świata 3 i teorie odgrywają rołę fundamentalną. Problemy można odkrywać i chociaż teorie (które dotyczą. powiedzmy. Świata l) mogą być wytworami umysłu ludzkiego. nie są wyłącznie naszymi konstruktami; ich prawdziwość lub fał szywość całkowicie zależy od ich związku ze Światem l. relacji. których w żadnym istotnym przypadku nie możemy zmienić. Ich prawdziwość lub fałszywość zależy zarówno od wewnętrznej struktury Świata 3 (zwłaszcza języka) jak i od Świata l; ten ostatni jest - co już wyżej stwierdziłem - samym wzorcem realności.
Kondycja ludzka a
świat
naturalny
W świetle naszej obecnej wiedzy może się okazać . że powstanie życia jest unikatowym wydarzeniem we Wszechświecie. Nie możemy go wyjaśnić i fakt ten jest bardzo bliski temu. co David Hume nazwałby - niechętnie i z wahaniem - cudem. Powstanie Świata 2 świadomości zwierzęcej. uczuć radości i bólu. wydaje się drugim takim cudem.
152
Indeterminizm to nie wszystko
Wydaje się rzeczą rozsądną uznać powstanie świadomości oraz poprzedzające je powstanie życia za dwa względnie niedawne wydarzenia w ewolucji Wszechświata; jako wydarzenia, które - tak jak początek Wszechświata - są obecnie poza naszym naukowym pojmowaniem, a być może zawsze takimi pozostaną. Ta skromna postawa przyznaje istnienie nierozwiązywalnych problemów, nie zamykając tym sposobem drogi do odkrycia nowych rzeczy na ich temat - dotyczących ich charakterów, a być może nawet sposobów ich możliwych rozwiązań, lub przynajmniej ich częściowego rozwiązania. Trzecim wielkim cudem jest powstanie ludzkiego mózgu, ludzkiego umysłu i ludzkiego rozumu. Ten trzeci cud jest, być może, łatwiej wyjaśnialny aniżeli pozostałe, przynajmniej wyjaśnialny w kategoriach ewolucyjnych. Człowiek jest zwierzęciem. Wydaje się, że dystans pomiędzy nim a innymi zwierzętami jest znacznie mniejszy niż dystans pomię~y nimi a materią nieożywioną. Nie znaczy to jednak, że cbciał bym pomniejszyć rozziew oddziełający mózg łudzki od mózgu zwierzęcia oraz język ludzki od języków innych zwierząt - od posiadanych przez większość zwierząt wyższych dyspozycji do wyrai ania ich wewnętrznych stanów i komunikowania się z innymi zwierzętami . Człowiek stworzył język ludzki wraz z jego funkcją deskryptywną i prawdą jako wartością i wraz z jego funkcją argumentacyjną oraz wartością, jaką jest poprawność argumentów, dzięki czemu ludzki język wykracza poza języki zwierzęce, obdarzone wyłącznie funkcją ekspresyjną i komunikacyjną'. Wraz z tym językiem człowiek stworzył obiektywny Świat 3, dla którego w królestwie zwierząt znaletć możemy tylko bardzo odległe paralele. Wraz z tym wszystkim człowiek stworzył nowy świat cywilizacji, wiedzy, pozagenetycznego rozwoju; rozwoju, który nie jest przekazywany za pomocą kodu genetycznego; rozwój ten nie polega na doborze naturalnym, ale na doborze opartym na racjonalnej krytyce. • Por. omówienie Popperowsldej teorii jezykn w Conjecture.f and Reju'tatirJll.l', rozdział y 4 i 12, Objectivl! Knowledgf:! { Wiedza obiekrywnll. wyd. pol. op. cit.}. rozdzi uły 2, 3. 4, 6. Unendell Que:rt, pardgr,lr 15. Or-IZ The Self l/IId lu Brain, pamgro:lf 17, w szczeg61noSd z odnie:lieniami do omówienia i uzupełnienia teońi języ ka slworzońcj przez Kurla Buhlem.
Detenninizm i indeterminizm w fizyce
153
Aby zatem wyjaśnić ten trzeci cud - powstanie ludzkiego mózgu, ludzkiego umysłu, ludzkiego rozumu i ludzkiej wolności - należy zwrócić się ku roli, jaką odgrywa język ludzki i Świat 3. Determinizm i indeterminizm w fizyce Tytuł
tego eseju brzmi Indeterminizm to nie wszystko; chcę przez to powiedzieć, że indeterminizm nie jest wystarczają cym warunkiem ludzkiej wolności . Muszę jednak najpierw podać przynajmniej zarys determinizmu klasyczne~o (lub też determinizmu fizycznego albo determinizmu w Swiecie 1) oraz indeterminizmu, który jest doktryną jemu przeciwną. Muszę ponadto wykazać , dlaczego obie te idee nie wystarczają dla wyczerpującego omówienia ludzkiej woln<Jści. Determinizm klasyczny lub też determinizm w Swiecie I jest bardzo starą ideą, którą w oparciu o mechanikę Newtona najdobitniej sformułował Laplace. [Por. podrozdział lO, powyżej .]
Deterministyczną tezę
Laplace'a można sformułować następująco: przypuśćmy, że mamy dane o dokładnych masach, pozycjach i prędkościach wszystkich cząstek materialnych we Wszechświecie w pewnym momencie czasu; możemy wówczas w zasadzie za pomocą mechaniki Newtona obliczyć wszystko, co zdarzyło się w przeszłości, oraz to, co zdarzy się kiedykolwiek w przyszłości . Obejmowałoby to wszystkie ruchy fizyczne wszystkich ludzi, a zatem wszystkie wymawiane lub zapisywane przez nich słowa, całą poezję i całą muzykę, jaka kiedykolwiek zostanie napisana. Obliczenia takie można przeprowadzić za pomocą maszyny. Musi ona być tylko zaprogramowana za pomocą Newtonowskich praw ruchu oraz wyposażona w informację o zachodzących obecnie warunkach początkowych. Maszyna może być głucha jak pień i nie mieć naj mniejszego pojęcia o problemach kompozycji muzycznej. Potrafi jednak przewidywać, jakie czarne znaczki zostaną postawione przez dowolnego kompozytora w przyszłości lub jakie kto postawił w przeszłości. Mnie osobiście determinizm Laplace' a wydaje się najbardziej nieprzekonującym i nieatrakcyjnym poglądem; opiera
Indeterminizm to nie wszystko
154 się
argumentacji, ponieważ maszyna licząca musiałaby przekraczać pod względem złożoności cały Wszechświat, na co wskazał Qako pierwszy, jak sądzę) F. A. Hayek'. Warto chyba jednak podkreślić, że Laplace wyciąga poprawne wnioski ze swojej idei przyczynowo zamkniętego i deterministycznego Świata l. Jeżeli przyjmiemy pogląd Laplace'a, wówczas nie wolno nam argumentować Qak to czyni wielu filozofów), że mimo to w jakiś sposób jesteśmy autentycznie wolni i twórczy. Jednakże wobec załamania się pewnych prób Maxwella, mających na celu redukcję elektryczności i magnetyzmu do mechaniki Newtona za pomocą mechanistycznego modelu eteru, determinizm Laplace'a musiał ulec modyfikacji. Wraz z tymi próbami bowiem załamaniu uległa również teza o zamknięciu Newtonowskiego mechanicznego Świata l: został on otwarty na elektromagnetyczne części występujące w Świecie l. Niemniej jednak na przykład' Einstein pozostał deterministą. N iemal do końca swego życia wierzył, że moż liwa jest teoria jednolita, zamknięta, obejmująca mechanikę, grawitację i elektryczność. W rzeczywistości większość fizyków skłania się ku uznaniu idei przyczynowo otwartego (a tym samym indeterministycznego) fizycznego świata - na p'rzykład świata fizycznego, który jest otwarty na wpływy Swiata 2 - za typowy przesąd, wyznawany już być może tylko przez członków spirytualistycznego TowarLystwa Badań Psychicznych. Bardzo niewielu fizyków o ustalonej reputacji on na
wątpliwej jakości
zechciałoby wziąć ją poważnie.
Inna forma indeterminizmu stała się jednak częścią oficjalnej doktryny fizycznej. Nowy indeterminizm został wprowadzony przez mechanikę kwantową, która zakłada możliwość elementarnych, przyczynowo nieredukowalnych zdarzeń przypadkowych. Wydaje się, że istnieją dwa rodzaje zdarzeń przypadkowych. Jeden ich rodzaj wynika z niezależności dwóch łań cuchów przyczynowych, które przez przypadek wchodzą ze sobą w interferencję w pewnym miejscu i czasie i współ' działają w powstaniu jakiegoś przypadkowego zdarzenia. Ty•
J
F. A. Hayek. The SenJwy Order, 1952. rozdział 8, podroulział 6.
Determinizm i indeterminizm w fizyce
155
powy przykład takiego zdarzenia to istnienie dwóch łań cuchów przyczynowych, spośród których jeden sprawia, że cegła wypada ze swego miejsca, a dr~gi nie~let~y łańcu~h przyczyn powoduje, że pewien człOWiek zajmuje pozycJę w..miejscu, na które spadnie owa cegła. Tegorodzaju przypadkowe zdarzenie (ich teorię rozwinął sam Laplace w sWOIm dziele poświęconym prawdopodobieństwu) jest całkowicie zgodne z determinizmem Laplace' a: każdy, kto z góry dysponuje pełnymi informacjami o istotnych w danym ko~tekścle zdarzeniach, mógłby przewidzieć, co musi się · w danej sytuacji zdarzyć. Tylko niezupełność naszej wiedzy jest przyczyną tego rodzaju przypadków. ., . . Mechanika kwantowa wprowadZIła Jednak Ideę swego rodzaju zdarzeń przypadkowych; jest to idea o wiele bardziej radykalna: idea przypadku absolutnego. Według tez mechan.lki kwantowej istnieją elementarne procesy fizyczne, które me poddają się dalszej analizie w kategoriach łańcuchów przyczynowych i które polegają na tak zwanych "skokach k,,:antowych"; skok kwantowy jest według tej teom zdarzemem absolutnie nieprzewidywalnym, które nie podlega anI prawom przyczynowym ani koincydencji praw przyczynowych, lecz tylko prawom probabilistycznym'. Mech~lk~ kwantowa wprowadziła zatem - wbrew protes~~m Emstema - to, co uznał on za "Boga grającego w kOŚCI . Mechamka kwantowa uznaje te absolutne zdarzenia przypadkowe za fu~damentalne zdarzenia Świata J. Różnorodne konkretne skutkI tych przypadkowych wydarzeń, takich jak rozpad atomu i . następująca po nim emisja radioaktywna, nie są predetermmowane l. dlatego nie można ich przewidzieć, bez względu na to, Jak Wielka byłaby nasza wiedza o wszystkich istotnych warunkach Istniejących przed zajściem danego zdarzenia. Możemy Jednak dokonywać sprawdzalnych przewidywań statystycznych o takich procesach. ~ IMoże sic wydawać, że w tym miejscu Popper uznaje istn~enie .skoków kw~ towych, podczas gdy gdzie indziej zgadza się ze SchrMingerem, IŻ ~aklch skoków ~le ma (por. Quantum Theory and the Schism bt. Physics, tom.1II p~.mcrtp.tum , ~odrozd.zlUł 13). Zapytany o to stwierdził, że podtrzymując przek?~ante 0. memotltW~~Cl przeWidywaniu skoków kwantowych inaczej nit tylko probablhstyczOle, zgadz~ SIC zaraz.em ze SchrOdingerem, że jest sprawą otwartą, czy winniśmy przyjąć takll tnterpretacJę formalizmu, która nadaje skokom kwantowym charakter momentalny.)
•
156
Indeterminizm to nie wszystko
Jakkolwiek nie wierzę, aby mechanika kwantowa była ostatnim słowem w fizyce, jestem przekonany, że indeterminizm jest doktryną zasadniczo ' słuszną, Sądzę, te nawet klasyczna mechanika Newtona ma zasadniczo charakter indeterministyczny, Zrozumiemy to, wprowadzając do niej fizyczne modele wiedzy ludzkiej - na przykład komputery'. Wprowadzenie obiektywnej ludzkiej wiedzy do naszego Wszechświata - wprowadzenie Świata 3 (nie wolno nam bowiem zapominać, że komputery, choć nie są ludźmi, zostały stworzone przez człowieka) - pozwala nam wykazać nie tylko indeterministyczny charakter tego Wszechświata, ale także jego zasadniczą otwartość i niezupełność, Powracając do mechaniki kwantowej, chciałbym wskazać, że indeterminizm Boga grającego w kości lub praw probabilistycznych nie pozostawia miejsca dla ludzkiej wolności , Chcemy bowiem zrozumieć nie tylko to, jak możliwe jęst nasze niepnewidywalne i pnypadkowe działanie, ałe i lo, jak możliwe jest nasze przemyślane i racjonalne działanie , Słynna probabilistyczna stałość takich zdarzeń przypadkowych jak wysyłanie nie zaadresowanych listów, jest interesującą ciekawostką, ale w niczym nie przypomina problemu wolności b~dącej niezbędnym warunkiem napisania dobrego lub złego WIersza, albo sformułowania nowej hipotezy dotyczącej np, powstania kodu genetycznego, Należy przyznać, że jeżeli mechanika kwantowa jest słusz na, wówczas determinizm Laplace'a jest błędny, argumenty wzięte z fizyki nie mogą już słutyć do zwalczania doktryny indeterministycznej, Indeterminizm jednak.to nie wszystko, Indeterminizm
/O
nie wszystko
Uznajmy, że świat fizyczny jest częściowo , lecz niezupełni e zdeterminowany, Załóżmy innymi słowy, że zdarzenia następują po sobie według praw fizyki, ale że w ich wzajemnym powiązaniu istnieje czasami pewien luz, wypełniony nieprze• 7
.p.o~. Popperows~e. am~wienie tego zagadnienia w Przedmowie do Tlił: Poverty o)'
HUlonelsm; /ndelermlnlsm In QUllntum Physics and in Clllssicaf Physic.~, w: "British Jaumal for Ihe Philosophy of Science" , l , No 2, ss. 11 7~1 33 , Nr 3, ss. 173- 195. ona podrozdziały 20-22 niniejszego tomu Postscriptum.
Determinizm i naturalizm
157
widywalnymi i, być może, probabilistycznymi sekwencjami podobnymi do sekwencji zdarzeń, jakie znamy z ruletki lub gry w kości, rzucania monetą, lub też z mecl)aniki kwantowej , Mielibyśmy zatem indeterministyczny Świat l, jak to jut wcześniej zasugerowałem, Niczego jednak nie zyskamy, jeżeli Świat l pozostanie przyczynowo zamknięty na Świat 2 i Świat 3, Taki indeterministyczny Świat I byłby nieprzewidywalny, jednak Świat 2, a wraz z nim Świat 3, nie miałby żadnego wpływu na niego, Zamknięty indeterministyczny Świat l mógłby się toczyć jak poprzednio, bez względu na nasze uczucia i życzenia, z tą jedną różnicą, z powodu której różniłby się od ś wiata Laplace'a, te nie moglibyśmy go przewidywać, nawet gdybyśmy wiedzieli wszystko o jego obecnym stanie; byłby to świat rządzony - choćby tylko w pewnej mierze - przez przypadek, A zatem indeterminizm jest koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem ludzkiej wolności, a zwłaszcza twórczości. W istocie potrzebujemy tezy, że Świat l jest niepełny; to znaczy, że Świat 2 może nań oddziaływać, że może wchodzić w interakcję ze Światem 2, lub że jest przyczynowo otwarty na Świat 2, a poprzez to, w dalszej kolejności, na Świat 3. Wracamy zatem do naszego głównego twierdzenia: musimy żądać . aby Świat l nie był zamknięty w sobie, lecz otwarty na Świat 2, aby mógł ulegać wpływom Świata 2, tak samo jak Świat 2 może ulegać wpływom Świata 3 oraz oczywiście Świata l. Determinizm i naturalizm
Nie ma wątpliwości, że fundamentalnym motywem filozoficznym, świadczącym na rzecz determinizmu Laplace' a oraz teorii, według której Świat I jest przyczynowo zamknięty, jest świadomość faktu, że człowiek jest zwierzęciem, oraz pragnienie pojmowania nas samych jako części natury. Wierzę, że motyw ten jest słuszny; gdyby natura była w pełni deterministyczna, taki charakter miałaby również sfera ludzkiego postępowania; w istocie nie byłoby czynów, lecz co najwyżej ich pozory. Argument ten jednak można odwrócić. Jeżeli człowiek jest wolny, przynajmniej w jakiejś mierze, to natura również jest
.. 158
Indeterminizm to nie wszystko •
wolna, a więc fizyczny Swiat l jest otwarty. Mamy zaś wszelkie powody, aby uważać czlowieka za istotę przynajmniej w pewnej części wolną. Pogląd przeciwny - to znaczy stanowisko Laplace 'a - prowadzi do tezy o predestynacji. Prowadzi do poglądu , że biliony lat temu w elementamych cząsteczkach Swiata I zawierała się poezja Homera, filozofia Platona i symfonie Beethovena, tak jak ziarno, które zawiera w sobie roślinę, że ludzka historia jest z góry wyznaczona, a wraz z nią cała ludzka twórczość. Wersja tego poglądu, zaproponowana przez teorię kwantową, jest równie niedobra. Jeżeli ma jakiekolwiek odniesienie do ludzkiej twórczości, to czyni z ludzkiego tworzenia kwestię czystego przypadku. Jest w nim bez wątpienia element przypadku. Jednakże teoria, według której tworzenie dzieł sztuki czy muzyki może być wyjaśnione w ostatniej instancji za pomocą kategorii chemicz· nych czy fizycznych, wydaje mi się absurdalna. O ile tworze· nie muzyki jest w ogóle wyjaśnialne, należy wyjaśnia{ je - przynajmniej częściowo - za pomocą wpływu innej muzyki (która również stymulowała kompozytora), a przede wszystkim wyjaśnienie to należy formułować w kategoriach zewnęt rznej struktury, wewnętrznych praw i ograniczeń, które odgrywają tak!! rolę w muzyce i we wszystkich innych zjawiskach Swiata 3 - praw i ograniczeń, wobec których podporządkowanie (a niekiedy odmowa podporządkowania) ma ogromne znaczenie w twórczości muzyka. A zatem nasza wolność, a zwłaszcza nasza wolność tworzenia, podlega w oczywisty sposóh ograniczeniom mającym swe źródło we wszystkich trzech światach. Gdyhy wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Beethoven był głuchy od urodzenia, nie zostałby kompozytorem . Jako kompozytor w sposób swobodny podporządkował swą wolność strukturalnym ograniczeniom Świata 3. Autonomiczny Świat 3 był miejscem, w którym dokonał wielkich, autentycznych odkryć, mając wolność wyboru swej drogi, tak jak odkrywca w Himalajach, który jednak podlega również ograniczeniom wynikającym z dotychczas obranej ścieżki oraz ograniczeniom świa ta,. k.tóry odkrywa. (Podobne uwagi można sformułować w odniesieniu do GOdla.)
Wszechświat
otwarty
Wszechświat
159
otwarty
Jesteśmy zatem zmuszeni stwierdzić, że pomiędzy Świa tem I, Światem 2 i Światem 3 zachodzi interakcja. ,Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Świat 2 i Świat 3 wchodzą we wzajemną interakcję. Jeżeli spróbujemy uchwycić lub zrozumieć teorię, lub przypomnieć sobie symfonię, wówczas nasze umysły znajdą się pod wpływem pewnych przyczyn; nie tylko pod wpływem pamięci o dźwiękach, przechowywanej w naszym mózgu, ale także, przynajmniej w pewnym stopniu, pod wpływem dzieła kompozytora, autonomicznych wewnętrznych struktur przedmiotu będącego elementem Świata 3, który próbujemy zrozumieć. . • • Oznacza to, że na Swiat 3 oddziaływać może Swiat 2 naszych umysłów. Jeżeli jednak tak jest, to nie ma wątpliwości, że gdy matematyk zapisuje swoje wyniki wywodzące się ze Świata 3 na (fizycznym) papierze, jego umysł - jego Świat 2 - oddziałuje na fizyczny Świat l. A zatem Swiat I jest otwarty na oddziaływanie Świata 2, podobnie jak Świat I jest otwarty na Świat 3. Wszystko to ma fundamentalne znaczenie, ponieważ dowodzi, że natura lub Wszechświat, do którego wszyscy należymy i który zawiera jako swe części Świat I, Świat 2 i Świat 3, sam jest otwarty; zawiera Świat 3, można zaś wykazać, że • Swiat 3 jest otwarty ze swej istoty. Jednym z aspektów otwartości Świata 3 jest pewna konsekwencja twierdzenia GOdla, że arytmetyki zaksjomatyzowanej nie można uzupełnić. Jednakże nieuzupełnialność i otwartość Wszechświata najlepiej można zilustrować za pomocą pewnej wersji dobrze znanej historii o człowieku, który rysuje mapę swojego pokoju, w tym także mapę rysowanej przez siebie mapy. Jego zadanie nie daje się wykonać, ponieważ rysując swoją mapę musi brać pod uwagę własne, dopiero co wykonane linie ma mapie. Anegdota z mapą jest trywialnym przypadkiem w porównaniu z teoriami Świata 3 oraz ich wpływem na Świat I, chociaż w prosty sposób ilustruje niezupełność Wszechświata zawierającego przedmioty wiedzy należące do Świata 3. Na razie jednak nie ilustruje indeterminizmu. Albowiem każde
•
160 zróżnych
Indeterminizm to nie wszy stko
"ostatnich" pociągnięć ołówkiem faktycznie uczymonych na mapie determinuje - w nieskończonej sekwencji ruchów ołówka, jakie należy wykonać - jedno określone pociągnięcie. Ta określoność ruchów olówka jednak obowią zuje tylko wówczas, gdy nie bierzemy pod uwagę omylności calej ludzkiej wiedzy (omylność, która odgrywa istotną rolę w problemach, teoriach i pomyłkach Świata 3). Biorąc to pod uwagę, każde z tych "ostatnich" pociągnięć wykonanych na mapie stanowi dla rysownika nowy problem, problem wymagający od niego kolejnego pociągnięcia olówkiem, które bę dzie przedstawiało w precyzyjny sposób "ostatnie" pociąg nięcia ołówkiem. Ze względu na omylność charakteryzującą całą ludzką wiedzę, nie można tego problemu rozwiązać, szukając rysownika obdarzonego absolutną precyzją, a im mniejsze są pociągnięcia ołówkiem rysownika, tym większa będzie ich względna nieprecyzyjność, która będzie w zasadzie nieprzewidywalna, nieokreślona i staje narastająca. W ten sposób anegdota z mapą pokazuje, jak omylność oddziałująca na obiektywną ludzką wiedzę przyczynia się do zasadniczej nieokreśloności i otwartości Wszechświata zawierającego ludzką wiedzę jako swoją wlasną część. Wszechś wiat musi być więc otwarty, jeżeli zawiera ludzką wiedzę; papier, książki, które -jak niniejsza - są z jednej strony fizycznymi przedmiotami Swiata l, z drugiej strony zaś są przedmiotami Świata 3, i które w omylny sposób starają się wyrazić i opisać omylną ludzką wiedzę. Żyjemy więc we Wszechświecie otwartym. Odkrycia tego nie moglibyśmy dokonać przed pojawieniem się wiedzy ludzkiej.Gdy jednak dokonaliśmy go, nie ma powodów, aby uważać, że otwartość zależy wyłącznie od istnienia wiedzy ludzkiej. Jest rzeczą o wiele bardzej racjonalną odrzucić wszystkie poglądy o zamkniętym Wszechświecie - tj. o Wszechświecie przyczynowo oraz probabilistycznie zamkniętym - odrzucając zarazem zamknięty Wszechświat wymyślony przez Laplace'a, jak i Wszechświat wymyślony przez mechanikę kwantową. Nasz Wszechświat jest częś ciowo przyczynowy, częściowo probabilistyczny, a częściowo otwarty: ma charakter emergencyjny. Pogląd przeciwny wynika z pomieszania charakteru stworzonych przei człowieka
Wszechświat
otwarty
161
teorii ze Świata 3 na temat Świata l - zwlaszcza typowych dla nich uproszczeń - z charakterem samego Świata l . Powinniśmy być bardziej uważni. Nikt do tej pory nie przedstawił rzetelnych argumentów pr~eciwko otwartości Wszechświata lub prZeciwko faktowi , że stale pojawiają się w nim radykalnie nowe rzeczy; nie przedstawiono także dotychczas żadnych racji, które nakazywałyby zakwestionować ludzką wolność i twórczość - twórczość ograniczoną, ale zarazem inspirowaną przez wewnętrz ną strukturę Świata 3. Człowiek jest z całą pewnością częścią natury, ale w two, rzeniu Swiata 3 wykroczył poza siebie samego i naturę wjej dotychczasowym kształcie. Ludzka wolność jest w istocie częścią natury ludzkiej, lecz wykracza poza naturę - przynajmniej taką, jaka istniala przed wyłonieniem się ludzkiego języka i krytycznej myśli oraz ludzkiej wiedzy. . Indeterminizm nie wystarczy; aby zrozumieć ludzką wolność, potrzebujemy czegoś więcej, potrzebujemy otwartości Świata l na Świat 2, a Świata 2 na Świat 3 oraz fundamentalnej autonomicznej otwartości Świata 3, świata wytworów ludzkiego umyslu, a zwłaszcza ludzkiej wiedzy.
•
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
Uzupełnienie
2
REDUKCJA NAUKOWA WOBEC ZASADNICZEJ NIEZUPEŁNOŚCI WSZELKIEJ NAUKI I
I Z historycznego punktu widzenia determinizm jest bardzo blisko związany z tezą "redukcjonizmu". "Naukowy" determinista, w sensie zdefiniowanym w niniejszej książce, musi być redukcjonistą; jednakże redukcjonista nie musi być de.terministą. W tym dodatku chciałbym krótko omówić redukcjonIzm.
Wydaje mi się, że najważniejsze pytania wiążące się z redukcjonizmem są następujące: I. Czy możemy zredukować biologię do fizyki lub do fizyki i chemii? 2. Czy możemy zredukować do biologii obiektywne i świa dome doznania, które można przypisać zwierzętom, oraz jeżeli odpowiedz na pytanie (l) będzie pozytywna - czy możemy je w dalszym ciągu zredukować do fizyki i chemii? 3. Czy możemy zredukować osobową świadomość i twórczość ludzkiego umysłu do doznań zmysłowych, a tym samym - jeżeli na pytania (I) i (2) udzielimy odpowiedzi pozytywnej - do fizyki i chemii? Odpowiedzi na te trzy pytania (do których powrócę póź niej) będą oczywiście w pewnej mierze zależeć od znaczenia słowa "zredukować". Jednakże z powodów, które sformuło wałem gdzie indziej", jestem przeciwny metodzie analizy [Niniejszy dodatek pierwotnie nie stanowił cze!łci Pm;t.fcrlptutn i jest przejrzaną wersją eseju opublikowanego po na pierwszy w zbiorze: J. Ayulu i T. Dobzhllllsl::y (eds.), SlIIdies in. the PhiJosophy o[ Bi(J/og)'. 1974.1 • {Swoje negatywne stanowisko wobec filozoficznej analizy je.zyka Popper formułował wielokrotnie, m.in. w PnedmtJWie do I w)'dania angielskiegtJ do "wxiki I
niezupełności ...
163
znaczenia i próbom rozwiązywania poważnych problemów za pomocą definicji. Proponuję w zamian rzecz następującą. Rozpocznę od omówienia pewnych udanych i nieudanych redukcji w różnych naukach, a zwłaszcza redukcji chemii do fizyki, oraz pozostałości po tych redukcjonistycznych programach badawczych. W toku tego omówienia będę bronił trzech tez. Po pierwsze, będę argumentował na rzecz tezy, że naukowcy muszą być redukcjonistami w tym sensie, że nic nie stanowi tak wielkiego sukcesu w nauce jak udana redukcja (taka np. jak dokonana przez Newtona redukcja praw KepIera i Galileusza do jego własnej teorii - czy też wyjaśnienie tych praw za pomocą teorii Newtona'). Udana redukcja należy być może do Jlajbardziej udanych wielkich wyjaśnień naukowych, ponieważ osiąga to, co podkreślał Meyerson: lItoisamienie tego, co nie znane, z tym co znane'. Jednakże, w przeciwieństwie do redukcji, wyjaśnienie uzyskane za pomocą nowej teorii wyja§nia to, co znane - znany problem - za pomocą tego, czego nie znamy: za pomocą nowego domysłu'. Po drugie, będę bronił tezy, że uczeni muszą akceptować redukcjonizm jako metodę: muszą być naiwnymi albo mniej lub bardziej krytycznymi redukcjonistami; w istocie będę argumentował, że muszą być trochę zdesperowanymi krytycznymi redukcjonistami, ponieważ rzadko kiedy udaje się uzyskać przeprowadzone w całej pełni istotne redukcje w nauce; niemal zawsze pozostaje nie rozwiązana pewna pozostałość, nawet po najbardziej udanych redukcjonistycznych programach badawczych. Po trzecie, twierdzę, te nie ma wielu rzetelnych argumentów na rzecz redukcjonizmu filozoficznego, podczas gdy - wręcz przeciwnie - istnieją dobre argumenty przeciwko odkrycia naukowego" (wyd. pol . ss, 21-27), Wiedzy obiektywnej (wyd. pol. s. 1.54. 172, 399-400), Społeczeństwie otwlIT1)'m (wyd. pol. PWN 1993.1. II, s. 306. 309-312) i wielu innych dziełach. Na lemat możliwych przyczyn negatywnej postaw)' Popper.& wobec tej techniki tilozoficznej por. A. Chmielewski, Filozofia POPIJertl. Analiza kry'I)'CZncl, Wydawnictwo Uniwef'llytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995. ss. 157- 170.} l [Por. Objective Knowledge {Wiedza ohiekl)'w/'I(I, op. cit.}, rozdział 5. oraz ReCllism and,/re Aim.r oj Science (tom ł Postscriptllm). podrozdział 15.] l E. Meyerson. Idenlity and Realil)'. 1908, przekład angielski 1930. • Por. Conjectures {!Tul RefutlltioM. ss. 63, 102 i 174.
164
Uzupełnienie
2
esencjalizrnowi, z którym redukcjonizm filozoficzny wydaje się blisko spokrewniony ' . Powinniśmy jednak, mimo wszystko, z powodów metodologicznych wesprzeć dążenia redukcjonistyczne. Możemy bowiem nauczyć się bardzo wielu rzeczy nawet z nieudanych i niezupełnych prób redukcji, powstałe zaś w ten sposóJ? problemy należą do najcenniejszych zdobyczy intelektualnych: większy nacisk na to, co często uważa się za nasze naukowe niepowodzenia (albo innymi słowy za ",ielkie problemy naukowe), może przynieść dobre skutki. •
II Obok Newtonowskiej redukcji jedną z kilku znanych mi redukcji, które niemal całkowicie się udały, jest redukcja ułamkowych liczb rzeczywistych do par liczb naturalnych (to znaczy do relacji i proporcji pomiędzy nimi). Redukcja ta • została dokonana przez Greków; można jednak powiediieć, że nawet ta redukcja pozostawiła pewną resztkę, z którą poradzono sobie dopiero w XX wieku (za pomocą udanej redukcji, przeprowadzonej przez Wienera (1914) i Kuratowskiego (1920), uporządkowanej pary do nieuporządkowanej pary par nieuporządkowanych; należy sobie ponadto uświadomić, że redukcja polega na redukcji do zbior6w równoważnych par, a nie do samych par). Redukcja ta inspirowała pitagorejski Pomijam tutaj - być mate nieco nierozważnie. lub po prostu dlatego. że nie łubie lerminologicznego dzielenia włosa na czworo - rozróżnien ie. jakie można wprowadzić pomiędzy wyjaśnianiem w ogóle a "redukcją" w sensie wyjuśnienia czegoś za 'pomocq lepiej sprawdzonych lub bardziej "fundamentalnych" teorii. Przypuszczam, że bardzo ihteresujqce byłoby rozróżni enie pomiędzy wyjaśnianiem czego~ znanego za pomOCIł nowej (nie znanej) leorii z jednej strony. a redukcją do starej (znanej) leorii z drugiej . M OŻll a U!kże, jak sąd zę , wprowadzić rouóżnienie miedzy rt!dukcjl{. kl6m wyja~nia pewo" teorie Ul pomocą h1niej"cej leorii. a wyjaśnieniem za {Kmroc1l nowej teorii: choć nie będę się sprzeczał o słowo. wahałbym sie z przypisaniem nazwy .. redukcji '· wyja.~nieniu czegog za pomQCII nowej teorii. Jeżeli jednak przyjmiemy tak" tenninologic. wówczas wyja.~nienie falowej leorii rozchodzenia sie Swiatłu za pomQCij leorii elektromagnetyzmu Max.wella motna uznać za przykład całkowicie udanej redukcji (być może jesI to jedyny przykład całkowicie udanej redukcji). Byłoby może jednak lepiej uznawać la nie za redukcję jednej teorii do innej. czy też jednej cze~ci fizyki do innej, lecz raczej zu radykalnie nOWij teorie, której udało się zespolić dwie częSici fizyki. [Por. Popperow. skie omówienie esencjalizmu w tym kontekście oraz jego związku z justyfikacjonizmem, w: Realism and the Mm oJ Scienct!, 10m I Postscriptum, podrozdział 2. a takie Unended Que.rl, podrozdział 7, ona Open Society and lu Enemie.f {wyd. pol. Społeczeń.rfwo otwarte i jega wrogowie}, rozdriid II .J i
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
165
program badawczy· dążący do arytmetyzacji, który jednak zalamał się wraz z udowodnieniem, że istnieją liczby niewymierne, takie jak pierwiastki kwadratowe liczb 2, 3 i 57. Platon zastąpił ten kosmologiczny program arytmetyzacji programem polegającym na geometryzacji, i ten program był realizowany z powodzeniem od Euklidesa do Einsteina. Jednakże wynalezienie rachunku {różniczkowego} przez Newtona i Leibniza (oraz problem wykluczenia pewnych paradoksalnych rezultatów, których nie potrafiły wykluczyć ich własne intuicyjne metody) stworzyło potrzebę nowej arytmetyzacji - nowej redukcji do liczb naturalnych. Mimo najbardziej spektakularnych sukcesów odniesionych w XIX i XX wieku, rewolucja ta powiodła się tylko częściowo. Jednym z nie rozwiązanych problemów jest to, że redukcja do ciągu liczb naturalnych lub do zbioru w sensie nowoczesnej teorii mnogości nie jest tym samym, ani nawet czymś podobnym, do redukcji do zbioru uporządkowanych par liczb naturalnych. Jak długo ideą zbioru posługiwano się w sposób naiwny i czysto intuicyjnie (np. Cantor), problem ten nie był zupełnie oczywisty. Jednakże paradoksy nieskończonych zbiorów (dyskutowane przez Bolzana, Cantora i Russella) oraz potrzeba aksjomatyzacji teorii zbiorów wykazały przynajmniej tyle, że uzyskana redukcja nie była prostą arytmetyzacją - redukcją do liczb naturalnych - lecz redukcją do aksjomatycznej teorii zbiorów; ta zaś okazała się bardzo skomplikowanym i nieco zgubnym przedsięwzięciem. Podsumowując ten przykład, program arytmetyzacji - to znaczy redukcji geometrii i liczb nie wymiernych do liczb naturalnych - częściowo się nie powiódł. Jednakże liczba nieoczekiwanych problemów i zakres nieoczekiwanie uzyskanej wskutek tej porażki wiedzy okazały się ogromne. Moż na to uogólnić: nawet tam, gdzie ponosimy porażkę jako redukcjoniści, ilość interesujących i nieoczekiwanych wyników, które uzyskujemy wskutek naszej porażki, może mieć najwyższą wartość. Wor. Popperowską ideę programu badawczego w Quantum Theo'Y and the Schism in Ph)'sic:s , tom 1II PO,\'!scriptum, fragment pl. Mewphysical Epi/ogue.J 7 Por. Społeczt!ństwo otwarte j jego wrogowie. tom l, rozdział 6. przypis 9. i Conjeclure.f and Re!lł}lllion.r, rozdział 2, ss. 75- 92. 6
166
Uzupełnienie
2
III Wspomniałem o częściowej porażce redukcji liczb niewymiernych do liczb naturalnych i wskazałem, że programy redukcji są częścią działalności naukowego i matematycznego wyjaśniania, upraszczania i rozumienia. Obecnie omówię nieco bardziej szczegółowo pewne sukcesy i porażki programów redukcjonistycznych w fizyce, a w szczególności częściowy sukces redukcji makrofizyki do mikrofizyki oraz chemii do mikrofizyki i makrofizyki zarazem. Nazwą .. ostateczne wyjaśnienie" posługuję się oznaczając próby wyjaśnienia lub zredukowania faktów za pomocą od",:ołania się do cze.goś, co ani nie wymaga dalszego wyjaś niema, am czego me można już dalej wyjaśnić, . zwłaszcza za pomocą istoty lub substancji (mIma)'. Uderzającym przykładem takiego postępowania jest kartezjańska redukcja całości fizyki ciał nieożywionych do s6bstimcji rozciągłej, tj. substancji (materii) obdarzonej tylko jedną zasadniczą własnością, to znaczy rozciągłością przestrzenną'. Ta próba zredukowania całej fizyki do jednej, z pozoru fundamentalnej, własności materii była bardzo udana O tyle, że dała podstawy do wypracowania zrozumiałego obrazu fizycznego Wszechświata. Kartezjański Wszechświat fizyczny był ruchomym mechanizmem zegarowym złożonym z wirów, w których każde "ciało" - lub .. kawałek materii" - popychało sąsiadujące z nim kawałki i było popychane przez inne sąsiadujące z nim kawałki. W świecie materii znaleźć można tylko materię i cała przestrzeń jest nią wypeł niona...W istocie również . . " .przestrzeń została zredukowana do matem, pomewaz me 1stmała pusta przestrzen, a tylko zasadnicza przestrzenna rozciągłość materii. Istniał również tylko jeden czysto fizyczny sposób oddziaływania przyczynowego: wszelkie oddziaływania przyczynowe sprowadzały się do popchnięć lub do działania przez kontakt. Ten sposób patrzenia na świat Newton uznał za interesują cy, chociaż czul się zmuszony wprowadzić do swojej t.eorii ~
• Por. Conjectures and Refutations, rozdział 3. ss. 103-107. 9 Por. The Sd! and It.l' 8rt/in, rozdziały P l i P3, OrtlZ Quantum Theof\' and the $chjsm in Phy,I'ic.I". tom III PO.l'l.I'criptwn , Metaph)'sical Dialog ue. .
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
167
niezupełno ści ...
grawitacyjnej nowy rodzaj oddziaływania przyczynowego: przyciąganie lub działanie na odległość. Niemal niewiarygodny eksplanacyjny i predykcyjny sukces teorii Newtona obalił kartezjański program redukcjonistyczny. Sarn Newton próbował zrealizować kartezjański program redukcjonistyczny za pomocą wyJasmema przycIągama grawItacyjnego, wprowdzając ideę "impulsu" (ci śnienia radiacyjnego połączonego z efektem parasola) - bombardowania przez cząstki kosmiczne (próba ta zazwyczaj jest kojarzona z nazwiskiem LeSage'a) '0. Sądzę jednak, że Newton stał się świadom fatalnego zastrzeżenia, jakie wytoczono przeciw tej teorii. Zapewne zredukowałaby ona przyciąganie i oddziały wanie na odległość do popchnięć i do działania przez kontakt, ale pznaczałoby to również; że wszystkie poruszające się ciała poruszałyby się w opornym ośrodku, który działałby jako hamulec ich ruchu (zwróćmy uwagę na różnicę między parciem deszczu na przednią szybę samochodu a jego parciem na szybę tylną) i który w ten sposób uniemożliwiłby posługiwa nie się przez Newtona prawem inercji . A zatem mimo jej intuicyjnej atrakcyjności oraz mimo odrzucenia przez Newtona "absurdalnego" poglądu , że przyciąganie na odległość mogłoby być zasadniczą własnością materii, próba ostatecznej redukcji przyciągania do popchnięć o
,.
.
•
•
•
załamała się.
Mamy tu prosty przykład obiecującej redukcji naukowej i jej porażki oraz tego, jak można nauczyć się czegoś z dąże nia do zredukowania czegoś i odkrycia, że dążenie to spotyka się z niepowodzeniem - a być może nawet tego, dlaczego spotyka się z niepowodzeniem . (Domyślam się, że porażka ta była pośrednim powodem, dla którego Newton uznal przestrzeń za sensorium Boga. Przestrzeń była - by tak rzec - "świadoma" rozkładu wszystkich ciał: była w pewnym sensie wszechwiedząca. Byla również wszechobecna, przekazywała bowiem swoją wiedzę z nieskończoną prędkością do wszystkich miejsc w każdym momencie czasu. Zatem przestrzeń, uczestnicząc w co najmniej dwóch własnościach istoty boskiej, sama była częścią In Por. Conjectures lIlId Re!lItmiun.\', s. 107, przypis 21.
168
Uzupełnienie
2
boskiej istoty. Była to, jak sądzę, kolejna próba Newtona mająca na celu uzyskanie esencjalistycznego ostatecznego wyjaśnienia.)
Kartezjańska
redukcja pokazuje, dlaczego - z powodów metodologicznych - musimy dążyć do redukcji. Wskazywać również może, dlaczego nie wolno nam popadać w samozadowolenie z powodu naszych dążeń do pełnego sukcesu w redukcji, i że musimy wobec. nich przyjąć postawę nieco zdesperowanych uczonych. IV Kartezjańska
próba zredukowania wszystkiego w świecie fizycznym do rozciągłości i popchnięć była w porównaniu z sukcesem Newtonowskiej teorii grawitacji zupełną porażką. Sukces ten był tak wielki, że zwolennicy Newtona, poczynając od Rogera Cotesa, zaczęli uważać samą teorię NewlOm{za ostateczne wyjaśnienie, a tym samym zaczęli uznawać przyciąganie grawitacyjne za istotną własność materii, wbrew poglądom samego Newtona w tej sprawie. Newton jednak nie widział żadnych powodów, dla których rozciągłość Gego atomów) oraz inercja nie powinny być podstawowymi włas nościami masy 11. A zatem Newton najwyraźniej zdawał sobie sprawę z rozróżnienia, podkreślanego później przez Einsteina, pomiędzy masą inercyjną i masą grawitacyjną, oraz z problemu wynikającego z ich proporcjonalności (lub równości); problem ten, ze względu na obskurantyzm podejścia esencjalistycznego, został zapomniany w okresie pomiędzy Newtonem i Etitvtisem' czy nawet Einsteinem. Szczególna teoria względności Einsteina zniweczyła esencjalistyczną tożsamość masy inercyjnej i grawitacyjnej i właś nie dlatego próbował on ją wyjaśnić - w pewnej mierze ad hoc - za pomocą swojej zasady równoważności. Kiedy jednak odkryto (pierwszy dokonał tego Cornelius Lanczos), że Einsteinowskie równania grawitacyjne same w sobie prowadzą do tej zasady, o której poprzednio sądzono, iż należy przyjmować ją osobno, i według której grawitujące ciała poruszają się po II
Por. Conjecrure.\' and Refutations, s. 106 i nast.
• {Roland Eotvos (1848-1919) fizyk węgierski.}
Redukcja naukCiwa wobec zasadniczej niezupełności ...
169
geodetyce czasoprzestrzennej, wówczas zasada inercji została faktycznie zredukowana do równań grawitacji, a tym samym masa inercyjna została zredukowana do masy grawItacYJneJ. (Sądzę, że Einstein, choć był pod silnym wrażeniem znaczenia tego wyniku, nie w pełni zgadzał się z przekonaniem, iż wynik ten stanowi zarazem rozwiązanie dla głównego problemu Macha - wyjaśnienia inercji - tj. rozwiązania bardziej akceptowanego niż słynna, ale bardzo niejednoznaczna "zasada Macha"; zasada ta stwierdzała, że inercja każdego ciała jest wynikiem połączonego oddziaływania na dane ciało wszystkich innych ciał we Wszechświecie. Einstein był bar: dzo zawiedziony, gdy okazało się, iż zasada ta, przynaJmmeJ w kilku jej interpretacjach, nie jest do pogodzenia z ogólną względnością, która dla przestrzeni pozbawionej wszelkich ciał daje względność szczególną, w której prawo inercji, wbrew sugestii Macha, nadal obowiązuje.) Mamy tu do czynienia z najpełniejszą redukcją: redukcją uogólnionej zasady inercji do uogólnionej zasady grawitacji. Rzadko kiedy jednak fakty rozpatrywano w takim świetle: nie czynił tego nawet sam Einstein, chociaż mocno odczuwał znaczenie wyniku, który z czysto matematycznego punktu widzenia można uważać za elegancki, lecz za niezbyt istotny, ponieważ zależność lub niezależność danego aksjomatu w systemie aksjomatów jest istotna tylko z formalnego punktu widzenia. Dlaczego zatem miałoby mieć znaczenie to, cty prawo ruchu po geodetyce należy pr~yjąć jako oddzielny aksjomat, czy też da się je wyprowadzIć z pozostałej CZęŚCI teorii grawitacyjnej? Odpowiedź polega na tym, że dZIękI wyprowadzaniu tego prawa została wyjaśniona tożsamość masy inercyjnej i grawitacyjnej i ta pierwsza została zredukowana do drugiej. Można więc powiedzieć, że wielki problem, który nękał Newtona, tj. zagadnienie oddziaływania na odległość (wyrażony we frazeologii esencjalistycznej), został rozwiązany nie tyle dzięki przyjęciu skończonej prędkości Einsteinowskiego oddziaływania grawitacyjnego, lecz dzięki redukcji materii inercyjnej do materii grawitacyjnej.
170
Uzupełnienie
2
v Newton oraz jego zwolennicy wiedzieli oczywiście o istnieniusił magnetycznych i elektrycznych; do początków XX wieku podejmowano próby mające na celu redukcję teorii elektromagnetycznej do mechaniki •Newtona lub do zmodyfikowanej jej wersji. Szczególnie wielkim problemem w toku tych prób była redukcja sił prima facie niecentralnych (sił Oersteda) do sił centralnych, o których sądzono, że można je - jako jedyne - dopasować do mechaniki Newtona, a nawet do zmodyfikowanej jej postaci. Wybitne nazwiska w tym kontekście to Ampere i Weber. Również Maxwell wyszedł od starań mających na celu redukcję elektromagnetycznych pól (linii) sił do mechaniki Newtona lub do modelu inercyjnego eteru. Zarzucił jednatstę próbę (chociaż nie zrezygnował z pojęcia świecącego eteru jako nośnika pola elektromagnetycznego). Także Helmholtz znajdował się pod wpływem Newtonowskiego, a po części Kartezjańskiego programu redukcyjnego i gdy zasugerował swemu uczniowi Heinrichowi Hertzowi, że powinien pracować nad tym problemem, uczynił to zapewne w nadziei na ocalenie programu badawczego mechaniki. Uznał jednak uzyskane przez Hertza potwierdzenie równań Maxwella za rzecz o fundamentalnym znaczeniu. Po pracach Hertza i J. J. Thompsona atrakcyjności nabrał odwrotny program badawczy: program redukcji mechaniki do teorii elektromagnetyczneJ. Elektromagnetyczna teoria materii - to znaczy redukcja mechaniki jak i chemii do elektromagnetycznej teorii atomizmu - odnosiła ogromne sukcesy, poczynając przynajmniej od 1912 roku, tj. od roku, w którym Rutheford przedstawił model planetarny oraz nuklearny model atomu, do około 1942 roku. W istocie mechanika kwantowa (lub "nowa teoria kwantów", jak ją kiedyś nazywano) była przynajmniej do roku 1935 po prostu inną nazwą dla tego, co uznawano wówczas za ostateczną postać redukcji mechaniki do nowej elektromagnetycznej teorii materii.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
171
uświadomić czołowych fizyków
sobie, jak ważna była ta redukcja dla nawet na krótko przed pojawieniem się mechaniki kwantowej, przytoczę Einsteina, który napisał: Aby
"f: ..) według naszych obecnych koncepcji
cząstki
elementarne [tj. elektrony i protony] są niczym innym jak tylko kondensatami pól magnetycznych ( ... ), nasz ( ... ) pogląd na Wszechświat przedstawia dwie realności ( ... ), a mianowicie eter grawitacyjny i pole elektromagnetyczne, lub - jak można je również określić - przestrzeń i materię" 12 Owo "nic innego", które w przytoczonym cytacie wyróż niłem kursywą, jest typowe dla redukcji na wielką skalę. W istocie do końca swego życia Einstein próbował ujednolicić pola grawitacyjne i elektromagnetyczne w jednolitą teorię pola, nawet po tym, gdy jego pogląd z 1920 roku został wyparty - czy też raczej załamał się (zwłaszcza po odkryciu sił nuklearnych) . . Stanowisko, które jest zasadniczo równoważne temu samemu poglądowi redukcjonistycznemu zostało wówczas (1932) zaakceptowane przez niemal wszystkich czołowych fizyków: przez Eddingtona i Diraca w Anglii oraz - obok Einsteina - przez Bohra, de Broglie' a, SchrOdingera, Heisenberga, Borna i Pauliego na kontynencie europejskim. Bardzo poruszające sformułowanie tego poglądu pochodzi od Roberta Millikana, pracującego podówczas w California Institute of Technology: "W rzeczywistości nigdy jeszcze w historii nauki nie zdarzyło się nic, co wprowadzałoby piękniejsze uproszczenia niż owa seria odkryć, które osiągnęły kulminację w 1914 roku; rok ten ostatecznie przyniósł praktycznie powszechną akceptację teorii, zgodnie z którą materialny świat zawiera tylko dwa fundamentalne byty, a mianowicie elektrony pozytywne i negatywne, o dokładnie takim samym ładunku, lecz o bardzo A. Einstein, i1:ther und Relat[vjtiitstheorie, 1922, przekłud angielski pt. Sidelights fin RelrltiviJ).', 1922, s. 24. Por. także mój Ilnykuł Qua.ruum MecMnics witlwU! 'rhe Ohsuver', 'w: Mario Bunge (00.), QUltntum n,tory and RealiC)'. 1967. ss. 7--44, przedrukowany w pn:cjrzanej wersji jako Wprowadzenie, w: Ql4alltum TheQry (Ind the Schi.tm in PhYSic.f. tom lJI Postscriptum. li
172
Uzupełnienie
2
odmiennej masie: elektron pozytywny - obecnie zwany zazwyczaj protonem - jest 1850 razy cięższy od negatywnego, nazywanego obecnie po prostu elektronem" IJ Ten redukcjonistyczny fragment został napisany w bardzo krytycznym momencie: w tym samym bowiem roku (1932) Chadwick ogłosił swoje odkrycie neutronu, Anderson zaś jako pierwszy odkrył pozytron. Jednakże niektórzy najwięksi fizycy, tacy jak Eddington (1936), nadal wierzyli - nawet po sugestii zgłoszonej przez Yukawę, iż możliwe jest istnienie czegoś, co później nazwano mezonem (1935) - że wraz z postępem fizyki kwantowej elektromagnetyczna teoria materii wkroczyła w swe ostatnie stadium i że · cała materia składa się z elektronów i protonów 14. Rzeczywiście, redukcja mechaniki i chemii do elektromagnetycznej teorii materii wydawała się niemal bez zarzutu ..To, co Kartezjusz i Newton uważali za własność materii : dZIęki której mogła ona wypełniać przestrzeń, oraz co uważali za kartezjańskie popchnięcia, zostało zredukowane (jak tego domagał się już dawno Leibniz) do sił odpychania - sil wywieranych przez negatywne elektrony na {inne} negatywne elektrony. Elektryczna neutralność materii została wyjaśniona za pomocą równej liczby protonów i elektronów negatywnych, elektryzowanie się (jonizację) materii wyjaśniono zaś za pomocą braku elektronów (lub ich nadmiaru) na planetarnej skorupie elektronowej atomu. Chemia została zredukowana do fizyki (albo tak się wówczas wydawało) za pomocą kwantowej teorii okresowego systemu pierwiastków Bohra i teoria ta została znakomicie udoskonalona za pomocą zasady wykluczania Pauliego; teoria składu chemicznego natomiast oraz natury kowalentnych związków chemicznych została zredukowana przez Heitlera i Londona (1927) do teorii (homeopolarnej) wartościowości (walentności), która także posługiwała się zasadą Pauliego. 13 I(
R. A. Millikan. Time. Mallerand Values, 1932, s. 46. J. Cqndwick, Pouible Existeltce of CI Neutron, "Nature" 129. s. 132; C. D.
Anderson Cosmic Ra.\' Burst.\', "Physical Review" 43, ss. 368-369: The Posilive Elekfron, "Physical Review" 43, ss. 491-494; A. Eddington, Relativity Theo 0 ' oj ProtOM linii EleklrolLf, !936. i H. Yukawa. On lhe InleT(lLtioll of EJementary Particle,f, w: "Proceedings of the Ph.ysico-Mathcmatical Society of Japan". seria 3, 17 , ss. 48-57.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
173
okazała się raczej złożoną strukturą aniżeli nieredukowalną substancją, nigdy przedtem nie było takiej jedności we Wszechświecie · fizyki ani takiego stopnia
Jakkolwiek materia
redukcji. 2arazem jednak od tamtego okresu nigdy już nie osiągnięto takiej jedności i redukcjonizmu. . . Prawdą jest, że nadal wierzymy w redukcję kartezjańskich popchnięć do sił elektromagnetycznych, a ·Bohra teoria okresowego systemu pierwiastków, aczkolwiek poważnie zmodyfikowana wskutek wprowadzenia izotopów, w znacznej mierze została zachowana. Cała reszta w tym pięknym programie redukcji Wszechświata do Wszechświata elektromagnetycznego, w którym ty lko dwie cząstki są stabilnymi elementami budowlanymi, uległa dezintegracji. Z całą pewnością w procesie tej dezintegracji dowiedzieliśmy się ogromnie wielu rzeczy: jest to jedna z moich głównych tez. Jednakie prostota i program redukcji odeszły w przesz/ość. Proces, który rozpoczął się od odkrycia neutronów i pozytronów, trwa nadal, ponieważ w dalszym ciągu odkrywane są nowe cząstki elementarne. Jednakże teoria cząstek nie jest nawet główną trudnością. Realne załamanie programu dokonało się wskutek odkrycia nowego ·rodzaju sił, zwłaszcza sił nuklearnych o krótkim zasięgu, najwyraźniej nieredukowalnych do sił elektromagnetycznych i grawitacyjnych. Siły grawitacyjne nie niepokoiły podówczas fizyków zbytnio, poniewaź zostały właśnie wyjaśnione przez ogólną teorię względności i panowała nadzieja, że dualizm sił grawitacyjnych i elektromagnetycznych zostanie zastąpiony jednolitą teorią pola. Wobec tego mamy przynajmniej cztery różne . nieredukowalne rodzaje sił w fizyce: grawitacja, słaba interakcja rozpadu, siły elektromagnetyczne i nuklearne ". u Obecnie mamy do czynienia z s7.erzej zakrojonymi próbami Ul.yskanj~ jednolitej teorii pola - to znacz.y próbami ze!.'J}Olenia wszy:'1kich czterech rodzajów sił naturalnych. W śród nich motna wspomnieć o pracy Stevena Weinberga i Abdus Salamu oraz o tym, co często nUŁywa się "Weinberga-Suluma teoriił słabej interakcji" lub "teorią wskat· nikow!ł," . Teoria ta twierdzi, że siły elektromagnetyczne i słabe siły nuklearne (które w pewnych rodzajach atom6w powodują rozpad rddioaktywny) są aspektami lub stronami tego samego zjawisk.a: propozycja ta uzyskała pewne potwierdzenia w bada· niuch nad neutralnym prądem w jądrach atomowych. Poza obszarem tej teorii pozostają jednak siły grawitacyjne i siły nuklearne o dużej mocy. wskutek czego sama ta teoria nadal pozostaje pod pewnymi wzgledami metafizycznym programem badawczym.
174
Uzupełnienie
VI
2
•
A zatem mechanika kartezjańska - uznawana kiedyś przez Kartezjusza i Newtona za podstawę, do której wszystko można zredukować - była i nadal jest z powodzeniem redukowana do elektromagnetyzmu. Co jednak można powiedzieć o przypuszczalnie najbardziej imponującej redukcji chemii do fizyki kwantowej? Przyjmijmy w niniejszym rozumowaniu, że dysponujemy w pełni zadowalającą redukcją wiązań chemicznych do teorii kwantowej (chodzi zarówno o kowalentne lub bliźniacze wiązania elektronowe, jak i o wiązania niekowalentne, na przykład wiązania typu "gniazdo-i-wtyczka"), mimo wiele mówiącej uwagi Paulinga (1959), autora The Nature oj the Chemicał Bond, że nie jest w stanie "zdefiniować" (lub ściśle sformułować), na czym polega natura wiązania chemicznego. Załóżmy ponadto, że mamy w pełni zadowalającą teorię:sił nuklearnych, okresowego systemu pierwiastków i ich izotopów, a zwłaszcza teorię wyjaśniającą stabilność i niestabilność cięższych jąder. Czy stanowi to w pełni zadowalającą redukcję chemii do mechaniki kwantowej? Nie sądzę. Należałoby wprowadzić zupełnie nową ideę, ideę nieco obcą teorii fizycznej: ideę ewolucji, historii naszego Wszechświata, 'kosmogonii, a nawet jeszcze większą dawkę kosmologii'. Jest tak dlatego, że okresowa tabela pierwiastków oraz (przeformułowana) Bohra teoria okresowego systemu pierwiastków wyjaśnia cięższe jądra jako złożone z lżejszych, a ostatecznie jako złożone z jąder wodoru (protonów) i neutronów (które z kolei można by uważać za swego rod'zaju złożenie protonów i elektronów). Teoria ta zakłada, że cięższe pierwiastki mają historię - że własności ich jąder w rzeczywistości wynikają z rzadkiego procesu, który powoduje, że kilka jąder wodoru łączy się w ciętsze jądro; odbywa się to w warunkach bardzo rzadko spotykanych w kosmosie. Jest wiele danych przemawiających za poglądem, że ten , proces faktycznie się odbywał i ciągle jeszcze trwa; że cięższe • {Ang. co.fmogeny; Popper ma tu
byĆ moźe
na
myśli
teorie pochodzenia kosmosu,
kt6r.t jest wszelako przedmiotem zainteresowanill kosmogonii. cosmogony. wymienionej
chwile wC7dniej.)
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności. ..
175
pierwiastki mają ewolucyjną historię i że proces fuzji, wskutek której ciężki wodór przekształca się w hel, jest źródłem energii naszego Slońca, a takte bomby wodorowej. A zatem hel oraz wszystkie cięższe pierwiastki są rezultatem ewolucji kQSmicznej. Jego historia, a w szczególności historia cięż szych pierwiastków, jest według obecnych poglądów kosmologicznych - bardzo dziwna. Ciętsze pierwiastki uważa się obecnie za produkty eksplozji supernowych. Ponieważ hel według pewnych naj nowszych szacunków stanowi 25% całej materii, wodór zaś dwie trzecie lub trzy czwarte masy całej materii, wszystkie cięższe jądra wydają się bardzo rzadkie (stanowiąc łącznie jeden lub dwa procent całej masy materii). A zatem Ziemia oraz zapewne inne planety naszego systemu składają się głównie z bardzo rzadkich (i - powinienem powiedzieć - bardzo cennych) materiałów. Najszerzej akceptowana współcześnie teoria pochodzenia Wszechświata - teoria wielkiego gorącego wybuchu 16 - głosi, że większość helu jest produktem samego wielkiego wybuchu, że został on wytworzony w ciągu pierwszej minuty istnienia rozszerzającego się Wszechświata. Nie ma potrzeby podkreś lać, że spekulacja ta (pierwotnie sformułowana przez Gamowal ma bardzo wątpliwy status naukowy. Ponieważ jednak musimy przyjmować tego rodzaju teorie w naszych próbach redukcji chemii do mechaniki kwantowej, nie można twierdzić, że redukcja ta została przeprowadzona bez reszty. Prawdą jest jednak, że zredukowaliśmy chemię, przynajmniej w pewnej jej części, raczej do kosmologii aniżeli do fizyki. Należy oczywiście przyznać, że nowoczesna klasyczna kosmologia relatywistyczna została zapoczątkowana jako stosowana teoria fizyczna. Jednakże, jak twierdzi Herman Bondi, czasy te najwidoczniej już minęły i musimy zaakceptować to, że pewne nasze idee (na przykład idee zapoczątkowane przez Diraca i Jordana) należy uznać za próby zredukowania teorii fizycznej do kosmogonii. Zarówno kosmologia, jak i kosmogonia, choć stanowią niezwykle fascynujące dziedziny fizyki i chociaż stają się coraz lepiej testowalne, nadal są jedynie I~ Teoria ta zostanie być może wyparta przez nową teorie przesunieć ku czerwieni,
przez J. C. Peckera, A. P. Robert.~a i J.-P. Wigiera w: N,m·Veloci", ReasllifJs and Plwtull-PholOn Interllctiolls, "Nature" 237. 1972. ss. 227-229. .
zaproponowaną
•
176
Uzupełnienie
2
przypadkami granicznymi nauki fizycznej i nie są dostatecznie dojrzałe, aby stanowić podsta",ę do redukcji chemii do fizyki. Jest to jedna z przyczyn, dla których tak zwaną redukcję chemii do fizyki uważam za niezupełną i · nieco problematyczną, choć oczywiście życzliwie spoglądam . na wszystkie postawione przez nią problemy. VII
Istnieje jednak jeszcze jedna pozostałość po redukcji chemii do fizyki. W świetle naszych obecnych poglądów tylko sam wodór, lub raczej jego jądro, jest materiałem budowlanym dla wszystkich innycb jąder atomowych. Sądzimy obecnie, że jądra o ładunku pozytywnym silnie odpychają się wzajemnie śiłami elektrycznymi działającymi na bardzo krótkie odległo ści, ale na odległościach jeszcze mniejszych (dających się uzyskać tylko wtedy, gdy icb wzajemne odpychanie pfzezwyciężymy za pomocą bardzo wysokich ciśnień lub prędko ści) przyciągają się siłami nuklearnymi. Znaczy to jednak, że przypisujemy jądru własności relacyjne nie dające o sobie znać w przytłaczającej większości warunków, wktórych w naszym Wszechświecie istnieje wodór. Jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że owe siły jądrowe są potencjalnościami, które uaktywniono dopiero niedawno, w warunkach skrajnie rzadko występujących. Znaczy to z kolei, że teoria ewolucji pierwiastków z okresowej tabeli przypomina bardzo· teorię istotnych własności, które mają cbarakter predestynacji lub przedustawnej harmonii 17. W każdym razie system słoneczny taki jak nasz zależy, według obecnie przyjętych teorii, od uprzedniego istnienia tych własności lub raczej potencjalności. Teoria powstania wyższych pierwiastków wskutek eksplozji supernowych wprowadza ponadto drugi rodzaj predestynacji lub przedustawnej harmonii. Teoria ta bowiem jest równoznaczna z uznaniem, że siły grawitacyjne (z pozoru tutuj terminem "harmonia przedustawna", aby podkre.~lić . te nusze wyjaśnianie nie posługuje sie terminami widocznych fizycznych własno~j alamu wodoru. Zamiast tego została zaproponowana nie znana dotild i nieoczekiwana własność atomu wodoru - i ona została użyta jako wyjaśnienie. 17
Posługuje si~
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności...
177
najsłabsze
ze wszystkich rodzajów sił, a wskutek tego nie związane z siłami jądrowymi czy elektromagnetycznymi)" mogą w warunkach wielkiej akumulacji wodoru stać się tak potężne, że przezwyciężają wielkie siły odpychania elektrycznego między jądrami i powodują ich fuzję zachodzącą dzięki siłom jądrowym. Mamy tu harmonię pomiędzy wewnętrznymi własnościami s ił jądrowych a grawitacją. Nie chcę powiedzieć, że filozofIa harmonii przedustawnej musi być fałszywa, nie sądzę jednak, aby odwołanie się do harmonii przedustawnej dało się uznać za idealną redukcję, i twierdzę, że takie odwołanie jest przyznaniem się do porażki metody redukowania jednej rzeczy do drugiej. A zatem redukcja chemii do fizyki jest daleka od zupełności, naw.et jeżeli przyjmiemy korzystne dla niej, nieco nierealistycz~ . ne założenia. Redukcja ta raczej zakłada - obok dwóch rodzajów harmonii przedustawnej - teorię kosmicznej ewolucji lub kosmogenii, aby dopuścić możliwość uaktywnienia uśpionych potencjalności lub względnych skłonności o niskim prawdopodobieństwie, wbudowanych watom wodoru. Wydaje mi się, że musimy uznać, iż posługujemy się tutaj ideami emergencji i wlasrwści emergencyjnych I'. Dzięki temu możemy zrozumieć, że ta bardzo interesująca redukcja prowadzi do bardzo dziwnego obrazu świata - a przynajmniej dziwnego dla redukcjonisty. Na to właśnie chciałem zwrócić uwagę w tym podrozdziale. .1 Por. przypis 15 powyżej . I ~ PO$ługuję się
tutaj terminem "emergencyjny" {ang. ell1erl:ent, Ij.
wylcjńiajqcy się,
niespodziewany} , aby zwrócić uwagę na pewien nieprzewidywalny ewoluCyjny krok. Por. nit! Self and lu Brajn, 1977. rozdział Pl, podrozdział 6-9. Nie chcąc głosić antyredukcjonistycznego programu badawczego dla biologii, sądzę. że w Icj sytuacji
mcjonalny
byłby
nastepuj/lCY komentarz: mechanistyczny program badawczy dbl fizyki 1.<1łamnl s ię pn.y próbie wlqczenia e leklryczn~ci i magnetyzmu , czy raczej, mówiqc ści~lej, wskutek wprowadzenia przez Famdaya sil niecentralnych. (Maxwellowska próba zredukowania tych niecentralnych sił do teorii Newtona poprzez skonstruowanie mechanicznego modelu eteru okazała się sza1enie owocna w tym, te zasugerowała mu sformułowanie jego równań pola; niemniej jednak była nieudana i trzeba j.., było porzucić.) Einstein uSwiadomił sobie. ze leorii Newtona i Maxwella nie można połączyć, co doprowadzilo go do ogÓlnej teorii względności. 'Fizycy musieli zatem zaakceptować raczej radykalnie now,! teorię niż redukcję, Podobny los spotkał fizyke. gdy teorie mechaniczna i elektromagnetyczna - w zunifikowanej formie, powstałej dzięki Lorentzowi i Einsteinowi - zostały za.~tosowane do nowych i w znacznej mierze statystycznych problemów mikrostruktury malerii. Doprowadziło lo do mechaniki kwantowej, Nie możemy wykluczyć ewentualnOOci. że wlącz.enie problemów biologicznych doprowadzi do dahzej ekspansji i rewizji fizyki.
•
178
Uzupełnienie
2
vm
•
Podsumujmy dotychczas poruszone sprawy: starałem się wyjaśnić problem redukcji za pomocą przykładów i starałem się wykazać, że najbardziej poważne redukcje w historii nauk fizycznych są bardzo dalekie od zupełności i pozostawiają po sobIe pewne resztki. Można powiedzieć (por. jednak przypis 5, powyżej ), że teoria Newtona była całkowicie udaną redukcją teorii KepIera i Galileusza. Jednakże nawet gdybyśmy przyjęli, że mamy znacznie obszerniejszą wiedzę fizyczną niż obecnie i że dysponujemy jednolitą teorią pola, dającą z wielkim przybliżeniem ogólną teorię względności, teorią kwantów oraz wyżej omówionymi czterema rodzajami sił fizycznych jako przypadkami szczególnymi, nawet wówczas możemy powiedzieć, że chemia nie została całkowicie zredukowana do fizyki: w istocie tak zwana redukcja chemii jest redukcją .do fizyki zakładającej ewolucję, kosmologię i kosmogeIfIę óraz przyjmującej istnienie własności emergencyjnych. Z jednej strony nauczyliśmy się całkiem sporo dzięki naszym nie całkiem udanym próbom redukcji, zwłaszcza chemii do fizyki. Nowe problemy spowodowały powstanie nowych teorii hipotetycznych, a niektóre z nich, jak na przykład teoria fuzji jądrowej, umożliwiły przeprowadzenie eksperymentów potwierdzających oraz powstanie nowych technologii . A zatem z punktu widzenia metody nasze programy redukCYjne przyniosły wielkie sukcesy, nawet jeżeli jesteśmy zmuszeni stwierdzić, że jako takie owe próby redukcyjne pomosły porażkę.
IX Opowiedziana tutaj historia i nauczka z niej wyciągnięta nie. wzbudzi u biologa zaskoczenia. W biologii bowiem redukcjonizm (w formie fizykalizmu lub materializmu) odniósł wielkie sukcesy, chociaż nie w całej pełni. Ale nawet tam, gdzie się nie powiódl, doprowadził do nowych problemów i nowych rozwiązań. Swoje stanowisko mógłbym wyrazić w następujący sposób. Redukcjonizm jako filozofia jest błędny. Jednakże z punktu
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełno ści ...
179
widzenia metody próby szczegółowych redukcji doprowadziły do całej serii oszałamiających sukcesów, a ich porażki były również wielce płodne naukowo. Jest być może rzeczą zrozumiałą, że ci, którzy odnieśli te sukcesy naukowe, nie czuli się zaskoczeni porażką tej filozofii. Być mote moja analiza sukcesu i porażki prób cał kowitego zredukowania chemii do fizyki kwantowej sprawi, że zastanowią się przez chwilę i zechcą jeszcze raz przyjrzeć się temu zagadnieniu.
x Dotychczasową dyskusję można uważać
za poszerzenie krót(ciej uwagi, którą uczynił Jacques Monod w przedmowie do swojej książki Chance and Necessity: można również wszystkiego w chemii przewidzieć lub rozstrzygnąć za pomocą teorii kwantów [lub zredukować do teorii kwantów], która ponad wszelką wątpliwość leży u podłoża wszystkich zjawisk elementarnych,,2().
"Nie
książce Monod sformułował także sugestię (chociaż oczywiście nie twierdzenie) dotyczącą pochodzenia życia, która jest bardzo uderzająca i którą można omówić z punktu widzenia, jaki tutaj osiągnęliśmy. Monod zasugero-
W tej samej
wał, że życie wyłoniło się
z materii nieożywionej dzięki skrajnie nieprawdopodobnej kombinacji przypadkowych okoliczności i że być może prawdopodobieństwo tego wydarzenia było nie tylko niskie, lecz zgoła zerowe - w istocie było ono wydarzeniem unikatowym. Sugestię tę można poddać sprawdzianom eksperymentalnym (na co zwrócił uwagę Monod w rozmowie z Ecclesem). Gdyby się nam udało wytworzyć życie w pewnych dobrze określonych warunkach eksperymentalnych, wówczas hipoteza o unikatowości życia zostałaby obalona. A zatem sugestia ta jest sprawdzalną hipotezą naukową, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka na nią nie wygląda. Co poza tym nadaje prawdopodobieństwo sugestii Mono;'1
Chance and Necl!.fsih" 1971, s. XII.
,
180
Uzupełnienie
2
da? Rzeczywi ście mamy do czynienia z unikatowością kodu genetycznego, ale fakt ten może być rezultatem - jak wskazuje Monod - doboru naturalnego. Niepokojące zagadki pochodzenia życia oraz kodu genetycznego mają następujące źródło: kod genetyczny nie spełnia żadnej funkcji biologicznej, jeżeli nie zostanie przełożony, to znaczy jeżeli nie prowadzi do syntezy protein, których struktura jest ustanowiona przez kod genetyczny. Jednakże, na ~o zwraca uwagę Monod, maszyneria, za pomocą której komórka (a przynajmniej nieprymitywna komórka żywa - a tylko takie są nam znane) dokonuje przekładu kodu , "składa się z co najmniej 50 makromolekularnych komponentów, które same są zakodowane w DNA" 2I . A zatem nie można dokonać przekładu kodu bez użycia określonych produktów jego przekładu. Stanowi to doprawdy zaskakujące koło: wydaje się, że dla dowolnej próby zbudowania modelu lub teorii starającej się wyjaśnić kod genetyczny jest to błędne koło.' ' Możliwe jest więc, że pochodzenie życia Gak pochodzenie Wszechświata) staje się nieprzeniknioną barierą dla nauki i będzie się opierało wszelkim próbom redukcji biologii do chemii i fizyki. Jeżeli bowiem sugestia Monoda o unikatowości pochodzenia życia jest obalalna (drogą próbnych redukcji, naturalme), to gdyby była prawdziwa, równałaby się stwierdzeniu, że niemożliwa jest jakakolwiek w pełni udana redukcja, Wraz z tą sugestią Monod, który jest redukcjonistą z przyczyn metodologicznych, dochodzi do stanowiska, które jesteś,my" jak sądzę, zmuszeni przyjąć w świetle naszych wczesmejszych rozważań o redukcji chemii do fizyki, Jest to stanowisko krytycznego redukcjonisty, który próbuje dokonać redukcji, nawet jeżeli nie ma nadziei na ostateczny sukces, Jednakże, jak Monod podkreśla w innym miejscu swojej kSIążki, nasza nadzieja opiera się nie na zastąpieniu metod redukcjonistycznych metodami "holistycznymi", lecz na kontynuow~niu naszych redukcjonistycznych starań - na tym opIera SIę nasza nadzieja, że nauczymy się więcej o starych problemach i odkryjemy nowe problemy, które z kolei mogą prowadzić do nowych rozwiązań i do nowych odkryć. ~I Ibid., s. 143.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
181
Nie chciałbym omawiać tutaj holizmu. w szczegółowy sposób, jednakże kilka słów na ten temat należy powiedzieć. Posługiwanie się holistycznymi metodami eksperymentalnymi (takimi jak transplantacja komórek w embrionach), chociaż bYlo inspirowane ideami holistycznymi, mozna z powodzeniem uznać za zgodne z metodologią redukcjonistyczną. Teorie holistyczne są - z drugiej strony - niezbędne (w trywialnym sensie tego słowa) w opisie nawet atomu lub molekuły, cóż dopiero mówić o organizmie lub populacji genu" Nie ma granic dla różnorodności możliwie owocnych domysłów, czy holistycznych czy nie ", W świetle mojej tezy powstaje wąt pliwość dotycząca tylko charakteru metod eksperymentalnych w biologii; a mianowicie, czy mają one mniej lub bardziej redukcjonistyczny charakter. (Na marginesie, podobna sytuacja powstaje w odniesieniu do teorii deterministycznych i indeterministycznych, o czym przypomniał mi David Miller, Jakkolwiek musimy być metafizycznymi indeterministami, jak argumentowałem powyżej , metodologicznie powinniśmy poszukiwać praw deterministycznych lub przyczynowych - z wyjątkiem obszarów, gdzie same problemy do rozwiąza nia mają charakter probabilistyczny.) Nawet jeżeli sugestia Monoda o unikatowości pochodzenia życia dałaby się obalić za pomocą wytworzenia życia z materii nieożywionej w wyraźnie powtarzalnych warunkach, nie oznaczałoby to całkowitej redukcji. Nie chcę tutaj a priori przekonywać, że redukcja jest niemożliwa, ale - jak wiadomo - wytwarzamy życie z życia od bardzo długiego już czasu, nie rozumiejąc tego, co robimy i że robiliśmy tak na długo przedtem, zanim nawet zrodziło się w nas przeczucie biologii molekularnej czy kodu genetycznego. Jest zatem z całą pewnością możliwe, że uda się nam wytworzyć życie z materii nieożywionej bez pełnego fizykochemicznego rozumienia tego, co faktycznie robimy; na przykład, jak się udało nam złamać błędne hasło zawarte w przekładzie kodu genetycznego. :zz Zanim nawet podejmiemy próbę redukcji. musimy posiadilć możliwie największ'ł
i najbardziej szczegółową wiedzę na temat tego, co zamierzamy poddać redukcji. Zanim wiec bedziemy mogli podj~ć prób? redukcji, musimy pracować na płaszczyźnie rzeczy, które m:ljll być poddane redukcji (10 znaczy na piaszczytnie ,.cało~ i"). Por. Wiedzu ohiektywna, op. cil., ss. 363-406. zwłaszcza s. 379.
182
Uzupełnienie
2
W każdym razie możemy powiedzieć, że przełom w biologii molekularnej, o którym nie śmieliśmy nawet marzyć, spowodował, iż problem pochodzenia życia stał się większą zagadką, niż był dotychczas: odkryliśmy zatem ·nowe i głębsze problemy. .. XI Próba zredukowania chemii do fizyki wymaga zatem wprowadzenia do fizyki teorii ewołucji, to znaczy odwołania się do historii naszego kosmosu. Teoria ewolucji jest, jak się wydaje, jeszcze bardziej niezbędna w biologii . Podobnie niezbędna jest także idea celu lub teleologii, lub (by posłużyć się terminem Mayra) teleonomii czy też bardzo podobnej idei rozwiązywania problemów; jest to idea całkiem obca naukom niebiologicznym (nawet jeżeli uznaje się, że nieco analogicz- , ną rolę w tych naukach odgrywają maksima i minima óraz rachunek wariacyjny). Wielkim odkryciem Darwina było oczywiście wykazanie, że można wyjaśnić teleologię za pomocą kategorii nieteleol0gicznych lub zwykłych kategorii przyczynowych. Darwinizm jest najlepszym ze znanych nam wyjaśnień. Nie ma on obecnie żadnych poważnych hipotez konkurencyjnych 23. Wydaje się, że problemy i rozwiązywanie problemów wyłaniają się wraz z życiem. Nawet jeżeli przed pojawieniem się życia na ziemi miało miejsce coś w rodzaju doboru naturalnego - na przykład dobór naturalny bardziej stabilnych pierwiastków wskutek radioaktywnego rozpadu pierwiastków mniej stabilnych - nie możemy powiedzieć, że przetrwanie jest dla jąder atomowych "problemem" w jakimkolwiek sensie tego słowa. Ścisła analogia pomiędzy kryształami oraz mikroorganizmami i ich częściami molekularnymi (organellami) również ulega w tym miejscu załamaniu. Kryształy nie I!lają problemów wzrostu, rozmnażania się czy przetrwania. Zycie jednak od samego początku stoi wobec problemu przetrwania. W istocie możemy uznać życie za rozwiązywa nie problemów, organizmy żywe zaś za jedyne we Wszech2.1
POf. Wiedz.a obiektywna. rozdziuły 6 i 7.
Redukcja naukowa wobec zasadnicz.ej niezupełności ...
183
świecie kompleksy rozwiązujące problemy. (Komputery sta-
nowią instrumenty rozwiązywania problem6w, me są jednak podmiotami rozwiązującymi problemy.) . . . Nie oznacza to jednak, że możemy przypI sać wszelkIm pr}:ejawom życia świado~oś.ć istnie~ia problemów do. rozwiązania: nawet na pOZIOmIe ludzktm stale roz":ląz~jemy wiele problemów, do jakich należy np. utrzymywame rownowagi, nawet nie uświadamiając ich sobie.
XII Nie ma wątpliwości, że zwierzęta posiadają świadomość, że czasami mogą być one nawet świadome pewny~h problemów; Wyłonienie się świadomości' w królestwie zWIerząt. stanowI jednak równie wielką tajemnicę jak s.am~ pochodzem~ zycJa. Nie chcę mówić na ten temat wIęcej ponad to, .ze panpsychizm lub hylozoiz~, czy :e~ tez~, że matwa jest cał kowicie obdarzona śWladomosclą (msktego pOZIOmu), Ole wydaje mi się sugestią bardz.o pomocną· Jeżeli w ogóle możn~ ją brać poważnie, to stanowIona kolejną teonę predestynacJI, przedustawnej harmonii. (Doktryna stanowda naturalme część pierwotnej Leibnizjańskiej teom harmonII przedustawnej .) W materii nieożywionej bowiem świadomość me ma żadnej funkcji , a jeżeli (tak jak Lelbn'.z,. DIdero:: Buffon, Haeckel i wielu innych) przypIsujemy sWladomosc Oleozywionym cząstkom (monadom, atomom), robimy to w fałszy wej nadziei, że pomoże to nam wyjaśnić obecnośĆ tych form świadomości, które posiadają pewne funkcje u zwierząt.. Nie ma bowiem wątpliwości, ze świadomość u zWierząt spełnia pewne funkcje i można jąrozpatrywać,jak gdyby była organem cielesnym. Musimy przyJąć - a~zkolwlek moze to być trudne - że jest ona wytworem ewolUCJI, doboru naturalnego. Jakkolwiek uwaga ta stanowić może podstawę dla pr~ gramu redukcjonistycznego, nie stanowi jeszcze re~ukcjl, a sytuacja samego redukcjonisty wygląda zgoła beznadZiejnie, co wyjaśnia, dlaczego redukcjoniści musieli zazwyczaJ przYjmować tezę panpsychizmu, lub też dlaczego - w bhzszy~ nam okresie - całkowicie zaprzeczali istnieniu świadomOŚCI (na przykład świadomości przeżywanego bólu zęba).
ta
184
Uzupełnienie
2
Chociaż
ta behawiorystyczna filozofia jest dzisiaj bardzo modna, nie można brać poważniej teorii o nieistnieniu świa domości niż teorii o nieistnieniu materii. Obie "teorie" rozwiązują problem stosunku ciała do umysłu. Rozwiązanie w obu przypadkach polega na radykalnym uproszczeniu: na odrzuceniu istnienia albo ciała, albo ducha. W moim przekonaniu takie rozwiązanie jest kiepskiej jakości". Poniżej poświęcę nieco więcej miejsca drugiemu "wielkiemu zagadnieniu", a zwlaszcza panpsychizmowi w podrozdziale XIV, gdzie krytykuję paralelizm psychofizyczny. XIII trzech "wielkich problemów redukcji", wyliczonych na początku tego rozdziału, omówi/em pobieżnie dwa. Przechodzę teraz do trzeciego, tj. do zagadnienia redukcji świadomości ludzkiej jaźni i twórczości ludzkiego umy,łu :Sir John Eccles często podkreślał, że to trzecie pytanie jest problemem "połączenia między mózgiem i umyslem"; Jacques Monod nazywa problem ludzkiego centralnego systemu nerwowego "drugą granicą", porównując jego trudność do "pierwszej granicy", jaką stanowi problem pochodzenia ży CIa. wątpienia
ta druga granica to strefa niebezpieczna, zwłaszcza dla biologa-amatora; chciałbym jednak powiedzieć, ·że wydaje mi się, iż próby zmierzające do częściowej redukcji mają więcej szans na realizację w tym obszarze niż w odniesieniu do drugiego zagadnienia. Podobnie jak w obszarze zagaqnienia pierwszego uważam, że można odkryć więcej problemów za pomocą metod redukcjonistycznych, i być może nawet rozwiązać je, aniżeli w strefie owego drugiego pytania; ten ostatni region bowiem uważam za względnie jałowy . Nie muszę podkreślać, że całkowicie udana redukcja w dowolnym spośród tych regionów wydaje mi się bardzo nieprawdopodobna, jeżeli nie zgola niemożliwa. . To powiedziawszy, wypełni/em obietnicę przedyskutowania, a przynajmniej wzmiankowania trzech wymienionych na :u Por. Wiedza obiekt)'wnll, rozdział 8, OrdZ The Sd! tUld It.f Brain. zwłaszcza rorozia!
P3.
podrozdziIIł
185
początku tego eseju wielkich zagadnień związanych z redukcją. Chciałbym jednak powiedzieć coś więcej o trzecim spośród nich- o problemie stosunku ciała i umysłu, lub umysłu i ciała - zanim przejdę do sformułowania tezy o nieuSllwalnej niepełności wszelkiej nauki. Wydaje mi się, że problemy powstania świadomości u zwierząt (zagadnienie 2), rozumienia jej oraz możliwego jej zredukowania do fizjologii, są zupełnie nierozwiązywalne; podobnie wydaje mi się w odniesieniu do dalszego problemu wyłaniania się świadomości typowo ludzkiej (zagadnienie 3) _ to znaczy problemu stosunku ciała i umysłu. Wydaje mi się jednak, że możemy rzucić nieco światła na problem ludzkiej jaźni.
Spośród
Bez
Redukcja naukowa wobec zasadniczej niezupełności ...
19.
Rod wieloma względami jestem kartezjańskim dualistą", chociaż wolę uważać się za pluralistę; nie jestem także _ .z oczywistych powodów - zwolennikiem żadnej z dwóch Kartezjańskich substancji. Jak widzieliśmy, materia, której zasadniczą własnością jest rozciągłość; nie jest ostateczną substancją, lecz składa się ze złożonych struktur, O których budowie wiemy całkiem sporo; wiemy także, na czym polega wyjaśnienie większości z jej "rozciągłości": materia ta zabiera tak wiele miejsca Oeżeli nie całe miejsce w przestrzeni) z powodu odpychania elektrycznego. Moja pierwsza teza głosi, że ludzka samoświadomość, wraz z typową dla niej z pozoru nieredukowainą jednością, jest wielce złożona i że można ją przynajmniej częściowo wyjaśnić. Gdzie indziej zasugerowałem", że wyższa ludzka świado mość, lub świadomość osobowości, nie występuje u zwie:ząt. Sugerowałem także, że Kartezjańskie przypuszczenie, umIeszczające duszę ludzką w szyszynce, nie jest być może tak absurdalne, jak je często przedstawiano, i że w świetle wyników Sperry'ego, uzyskanych podczas eksperymentów z oddzielaniem półkul mózgowych", lokalizacji tej należałoby Por. Conjecturel' (/nd Refu/a/jOr/s, roulziru 12, oraz The SeJf and lu Brain, zwła.
519. ]l
Por. The Self {/IuJlts Brain.
zwłaszcza rozdziały
E 4 i E 5.
186
Uzupełnienie
2
poszukiwać
w ośrodku mowy w lewej półkuli mózgu. Jak mnie Ecc1es niedawno poinformował", późniejsze eksperymenty Sperry'ego wspierają do pewnego stopnia tę hipotezę: prawą półkulę mózgową można uznać za półkułę bardzo inteligentnego zwierzęcia, podczas gdy tylko łewa półkula mózgowa wydaje się mieć charakter ludzki i jest siedliskiem ludzkiej samoświadomości. Swoją hipotezę opieram na roli, którą przypisuję rozwojowi typowo łudzkiego języka. Wszystkie języki zwierzęce - w istocie prawie wszystkie aspekty zachowań zwierzęcych - spełniają funkcję ekspresyj. ną (lub symptomatyczną) oraz komunikacyjną (sygnalizacyjną), na co wskazał Karl Biihler 29 • Język ludzki ma jednak, obok tych dwóch funkcji, pewne inne charakterystyczne dla niego funkcje, które czynią go językiem w wyższym i waż niejszym sensie tego słowa. Biihler zwrócił uwagę na podstawową deskryptywną (opisową) funkcję języka, ja natómiast wskazałem później 30 na istnienie innych funkcji (takich jak preskryptywna, doradcza itd.), spośród których naj ważniejsza i typowo łudzka jest funkcja argumentacyjna. (Alf Ross zwrócił uwagę na to, że należałoby dodać wiele innych funkcji, na przykład funkcję rozkazodawczą, funkcję wyraża nia próśb czy składania przyrzeczeń ".) Nigdy nie sądziłem, aby którąkolwiek z tych funkcji dało się zredukować do którejkolwiek innej, a już najmniej prawdopodobna jest redukcja wyższych funkcji języka (opisowej i argumentacyjnej) do dwóch niższych (ekspresyjnej i komu- ' nikacyjnej). Na marginesie należy dodać, że te dwie ostatnie funkcje występują zawsze, co jest być może powodem, dla którego tak wiełu filozofów myli je z własnościami typowymi dla języka ludzkiego. Moją tezą jest, że wraz z wyższymi funkcjami języka pojawia się nowy świat: świat wytworów ludzkiego umysłu. Nazwałem go Światem 3. Powyżej, w Posłowiu do tego tomu, 2S l . Eccles. UIUXJnscious Actions ErlUllUlling FrtJm the HU"Uln CerebraJ CQrtex, lekst niepublikowany, 1972. 2!ł Karl BUhler, Sprachtheorie, 1934. lO Por. Conjectures and Refuta/joru, rozdziały 4 i 12. ~l Alf Ros!>, The Rajst: and Fali oj the Doctrine oj Peiformatives, w: R. E. Olsen. A. M. Paul (eds.), Contemporary PhUosophy in Scmwinavia , 1972, ss. 197-212.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
187
sprecyzowałem już
mój sposób posługiwania się tym terminem - jak też i terminami Świat l i Świat 2. Mówiąc krótko, świat materii fizycznej, pól sił i tak dalej nazywam . Światem l ; świat świadomości, a by~ może rówpież podświadomego doświadczenia nazywam Swiatem 2, Swiatem 3 zaś oznaczam przede wszystkim świat mówionego (i pisanego lub drukowanego) języka, który służy do opowiadania historii, tworzenia mitów, teorii, problemów teoretycznych, wykrywania błędów i argumentów. (Świat wytworów artystycznych i instytucji społecznych można podciągnąć pod Świat 3 albo nadać im nazwy Świata 4 i Świata 5: jest to kwestia' smaku i wygody.) Wprowadziłem te terminy, aby podkreślić (ograniczoną) autonomię tych dziedzin. Większość materialistów - lub fizykalistów czy redukcjonistów - głosi, że spośród tych trzech światów naprawdę istnieje tylko Świat l i że z tego powodu ma on charakter autonomiczny. Świat 2 zastępują oni zachowaniem zewnętrznym, Świat 3 zaś zachowaniem werbalnym. (Jak wykazałem powyżej , jest to jeden z owych zbyt łatwych sposobów rozwiązywania problemu ciała i umysłu : polega on na odrzuceniu istnienia ludzkiego umysłu i ludzkiej świadomości jaźni - to znaczy tych rzeczy, które uważam za najbardziej niezwykłe i zdumiewające we Wszechświecie; innym, równie łatwym sposobem wyjścia jest immaterializm Berkeleya i Macha: to znaczy teza, że istnieją tylko doznania i że materia jest "konstruktem" zbudowanym z tych doznań.) XIV Gdy idzie o stosunek między ciałem lub mózgiem i umysłem, mamy cztery zasadnicze stanowiska: (l) Twierdzenie, że nie istnieje Świat l stanów fizycznych, to znaczy immaterializm wyznawany przez Berkeleya i Macha. (2) Twierdzenie, że nie istnieje Swiat 2 stanów lub zdarzeń umysłowych; pogląd powszechny wśród niektórych materialistów, r.zykalistów i filozoficznych behawiorystów lub filozofów uznających tożsamość mózgu i umysłu . (3) Akceptacja pełnego paralelizmu między stanami zmysłowymi i stanami mózgu; stanowisko to nazywa się "parale-
•
188
Uzupelnienie 2
lizmem psychofizycznym". Wprowadzili je Geulincx, Spinoza, Malebranche i Leibniz, głównie po to, aby uniknąć pewnych trudności wynikających z poglądu Kartezjusza. (Tak jak epifenomenalizm, pogląd ten pozbawia świadomość wszelkiej funkcji biologicznej.) (4) Stanowisko, według którego stany umysłowe wchodzą w interakcję ze stanami fizycznymi. Pogląd ten głosił Kartezjusz; później został on zastąpiony poglądem (3). Moje własne stanowisko głosi, że paralelizm między umysłem i mózgiem musi zachodzić do pewnego momentu. Pewne odruchy, takie jak mruganie na widok gwałtownie zbliżające go się przedmiotu, mają wszelkie pozory zjawisk mniej lub bardziej paralelnych: reakcja mięśniowa (w którą bez wąt pienia zaangażowany jest centralny układ nerwowy) jlQwtarza się z pewną regularnością, gdy powtarza się wrażenie wizualne. Jeżeli zwrócimy na to uwagę, uświadomimy sobie, że tąk się dzieje; podobnie jest w przypadku innych (choć naturalnie nie wszystkich) odruchów. Niemniej jednak sądzę, że teza o pełnym paralelizmie psychofizycznym - stanowisko 3 - jest błędna, prawdopodo1:r nie nawet w wyp'adkach, w których zaangażowane są tylko odruchy. Proponuję więc pewną postać interakcjonizmu psychojizycmego. Pogląd ten implikuje (co dostrzegał już Kartezjusz) tezę, że jizycmy Świat l nie jest przyczynowo zamknięty, lecz otwarty na stany umysłowe i zdarzenia. Jest to być może teza mało atrakcyjna dla fizyka, uważam jednak, że pogląd ten znajduje wsparcie w tym, że Świat 3 (w tym jego obszary autonomiczne) oddziałuje na Świat l za pośrednictwem Świa ta 2. (Większość tych zagadnień omówiłem już w Posłowiu do tej książki, powyżej . ) Jestem skJonny zaakceptować pogląd, że ilekroć cokolwiek dzieje , się w Świecie 2, coś, co się z tym łączy, zachodzi także w Swiecie I (tj. w mózgu), jednakże, aby mówić o pełnym i całkowitym paralelizmie, musielibyśmy orzec, że .. ternu samemu" stanowi umysłowemu łub zdarzeniu zawsze towarzyszy dokładnie mu odpowiadający stan fizjologiczny, i odwrotnie. Jak stwierdziłem, jestem gotów przyznać, że jest coś w tym poglądzie, co odpowiada prawdzie, i że na przykład elektrycz-
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupelności ...
189
na stymulacja pewnych obszarów mózgowych może w regułarny sposób powodować pewne typowe ruchy lub sensacje. Pytam jednak, czy stwierdzenie to - jako powszechna zasada dotycząca wszystkich stanów umysłowych - ma jakąkolwiek treść, czy nie jest przypadkiem zupełnie pozbawione tr,eści? Musi bowiem zachodzić paralelizm między ełementami Swiata 2 i procesami mózgowymi, lub między Gesrolten Świata 2 a procesami mózgowymi, nie możemy jednak mówić o paralelizmie pomiędzy bardzo złożonym, unikatowym i nie poddającym się analizie procesem Świata 2 a, pewnym procesem mózgowym. Jest przecież wiele zdarzeń Swiata 2 w naszym życiu, które mają unikatowy charakter. Nawet jeżeli zlekceważymy twórcze nowatorstwo, dwukrotne usłyszenie jakiejś melodii i stwierdzenie, że jest to ta sarna melodia, nie jest powtórzeniem tego samego zdarzenia ze Świata 2 właśnie dlatego, że usłyszenie danej melodii po raz drugi łączy się z aktem rozpomawania melodii, który nie występował za pierwszym razem. Przedmiot Świata I (w tym przypadku również przedmiot Świata 3) został powtórzony, ' ale nie , przedmiot Swiata 2. Tylko gdybyśmy mogli zaakceptować pewną teorię Świata 2, która - podobnie jak psychologia asocjanistyczna - uznaje zdarzenia Świata 2 za złożone z powtarzających się elementów, potrafilibyśmy przeprowadzić wyrażne rozróżnienie na powtarzalną część doświadczenia Świata 2 - słuchanie tej samej mełodii - i niepowtarzalną jego część, tj. rozpoznawanie, że jest to ta sarna melodia (doświad czenie rozpoznawania zaś może z kolei powtarzać się w innych kontekstach). ' Wydaje się, że taka atomistyczna lub analityczna psychologia daleko nas nie zaprowadzi. , Swiat 2 jest bardzo złożony. Jeżeli zwracamy uwagę tylko na takie dziedziny jak postrzeganie zmysłowe (tj . postrzeganie przedmiotów Świata I), możemy dojść do przekonania, że potrafirny analizować Świat 2 za pomocą atomizujących czy moleku- , lamych metod, na przykJad metod Ges/alt (które - jak sądzę - w porównaniu z metodami biologicznymi lub funkcjonalnymi Egona Brunswicka nie przynoszą wiele korzyści). Stosowanie takich metod okazuje się jednak zupełnie nieprzydatne, jeżeli weźmiemy pod uwagę nasze unikatowe próby wymyślania i nr , zumienia przedmiotów Swiata 3, takich jak problemy i teorie.
190
Uzupełnienie
2
Sposób interakcji naszego myślenia lub naszego rozumienia z próbami językowego sformułowania oraz jego zależności od tych prób; sposób zdobywania pierwszego niejasnego poczucia, na czym polega dany problem, oraz rozjaśnianie się tego poczucia w miarę formułowania problemu na piśmie i krytykowania naszych prób mających na celu jego rozwiązanie, sposób transformacji tego problemu może się zmieniać, a mimo to nadal jest to ten sam problem; charakter wzajemnego związku elementów rozumowania z jednej strony i jego artykulacja z drugiej; wszystko to wydaje się wymykać metodom analitycznym i atomistycznym, co dotyczy także metod molekulamych psychologii Gestal/. (Na marginesie chciałbym dodać, te psychologowie Ges/alt nauczają, że hipotezy są Gestalten, ja zaś głoszę, że Gestalten są hipotezami, interpretacjami odebranych sygnałów.) Mamy ponadto powody, aby sądzić, że często, gdy uszkodze,niu ulega pewien obszar mózgu, inny jego obszar może ,~prze jąć" jego funkcje ~ Jlowodując bardzo nieznaczną lub zgoła żadną interferencję ze Swiatem 2 - co stanowi kolejny argument przeciwko paralelizmowi, który raczej opiera się na eksperymentach w Świecie 1 .aniżeli n~ nieuniknienie ni~precyzyjnych rozwazamach bardZIej skomplikowanych doznan ze SWlata 2. Wszystkie te sformułowania mają oczywiście bardzo ant yredukcjonistyczny wydźwięk. Jako filozof spoglądający na nasz świat, którego jesteśmy elementami, rzeczywiście lękam się jakiejkolwiek ostatecznej redukcji. Jednakże z metodologicznego punktu widzenia nie prowadzi mnie to do ant yredukcjonistycznego programu badawczego .. Wiedzie mnie to tylko . do ptzewidywania, że z wzrastającą liczbą naszych redukcji nasza wiedza ulegnie poszerzeniu, a wraz z nią rozszerzy się zakres nierozwiązywalnych problemów . .
xv PowrÓĆmy teraz do problemu typowo ludzkiej świadomości jaźni; chciałbym zasugerować, że powstaje ona dzięki interak-
cji (lub sprzężeniu zwrotnemu) między Światem 2, Światem l i Światem 3. Oto moje argumenty na rzecz roli odgrywanej , przez Swiat 3.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
191
Ludzka świadomość opiera się między innymi na pewnej ilości abstrakcyjnych teorii. Zwierzęta, a nawet rośliny mają bez wątpienia poczucie czasu, pewne temporalne oczekiwania. Jest jednak rzeczą konieczną posiadanie sformułowanej niemal explicite teorii czasu (por. Benjamin Lee Whorff), aby móc ujrzeć siebie jako istotę posiadającą przeszłość, teraźniej szoŚĆ i przyszłość, jako istotę o osobistej historii, świadomą własnej tożsamości (złączonej z tożsamością własnego ciała) poprzez całą tę historię. A zatem jest to teoria, według której podczas snu, gdy zatracamy ciągłość naszej świadomości, my - nasze ciała - pozostajemy zasadniczo tacy sami; na podstawie tej właśnie teorii możemy sobie świadomie przypomnieć minione wydarzenia (zamiast tylko podlegać ich wpły wowi w naszych oczekiwaniach i reakcjach, które, jak sądzę, stanowią prymitywną postać pamięci u zwierząt). Z całą pewnością niektóre zwierzęta mają osobowość; zdradzają cechy ściśłe analogiczne do dumy i ambicji, uczą się reagować na własne imię. Ludzka samoświadomość jest zakorzeniona w języku i (w sposób jawny i ukryty) w wyrażonych językowo teoriach. Dziecko uczy się posługiwać włas nym imieniem, później zaś słów takich jak "ego" czy ,ja"; uczy się posługiwać nimi ze świadomością ciągłości swego ciała i siebie samego; łączy się również z tym wiedza, że świadomość nie zawsze jest czymś ciągłym. Wielka złożoność i niesubstancjalność charakteru duszy ludzkiej lub ludzkiej jaźni stają się szczególnie jasno· widoczne, gdy zwrócimy uwagę na fakt, że zdarzają się przypadki, gdy ludzie zapominają, kim są; zapominają częściowo lub całą swoją minioną historię, choć zachowują, a może odzyskują, przynajmniej część swojej jaźni . W pewnym sensie ich pamięć nie została zatracona, ponieważ pamiętają, jak się chodzi, je, a nawet mówi. Nie pamiętają jednak, że na przykład pochodzą z Bristolu, lub jakie są ich imiona czi adresy. Nie potrafią znaleźć drogi do domu (co zwierzęta zazwyczaj potrafią), ich samoświadomość została najwidoczniej uszkodzona w stopniu się gającym dalej niż normalny poziom pamięci zwierzęcej . Ałe jeżeli nie utracili mowy, świadczy to, że przynajmniej pewne elementy ich świadomości ludzkiej, przekraczającej poziom pamięci zwierzęcej , zostały zachowane.
192
Uzupełnienie
2
Nie zaliczam się do gorących zwolenników psychoanalizy, ale jej odkrycia zdają się wspierać pogląd o złożoności ludzkiej jaźni, w przeciwieństwie do wszystkich kartezjań skich wyjaśnień posługujących się ideą substancji myślącej. Moja główna teza polega na tym, że świadomość ludzkiej jaźni implikuje co najmniej świadomość (wysoce teoretycznej) czasowej lub historycznej ciągłości własnego ciała, to znaczy świadomość związku pomiędzy własną świadomą pamięcią i jednym unikatowym własnym ciałem oraz świado moŚĆ normalnych okresowych przerw we własnej świadomo ści wskutek snu (co ponownie implikuje teorię czasu i temporalnej periodyczności). Implikuje to ponadto świadomość należenia do pewnej lokalności i społeczności, do pewnego miejsca i kręgu ludzi. Bez wątpienia wszystko to ma swoje źródło w instynkcie i jest wspólne ludziom i zwierzętom. Jestem przekonany, że język ludzki i interakcja pomięd.1'Y Światem 2 i Światem 3 odgrywają ważką rolę w podnóśzeniu tego instynktu do poziomu nie wyrażonej ludzkiej świado mości.
•
Jasne jest, że jedność ludzkiej jaźni jest w znacznej mierze oparta na pamięci, a pamięć z kolei można przypisać nie tylko zwierzętom, ale i roślinom (a być może nawet w pewnym sensie nieorganicznym strukturom, takim jak magnesy). Należy więc uświadomić sobie, że odwołanie się do pamięci jako takiej nie stanowi pełnego wyjaśnienia jedności ludzkiej jaźni. Potrzebna jest nie tyle "zwyczajna" pamięć (o minionych zdarzeniach), lecz pamięć o teoriach, które łączy świadomość posiadania ciała z teoriami ze Świata 3, dotyczącymi ciał (to znaczy z fizyką); , chodzi o pamięć, która umożliwia "zro· zumienie" teorii Swiata 3. Obejmuje ona dyspozycje umoż liwiające nam oparcie się na pewnych sformułowanych teoriach Swiata 3, jeżeli zachodzi taka potrzeba, z poczuciem, że posiadamy takie dyspozycje i że możemy się nimi posługi wać, aby wyartykułować te teorie, jeżeli jest to konieczne. (Wyj aśniałoby to oczywiście do pewnego stopnia różnicę pomiędzy samo świadomością ludzką, zależną od języka ludzkiego, a świadomością zwierząt.)
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności .. .
193
XVI · Fakty te wydają się dowodzić niemożliwości jakiejkolwiek redukcji ludzkiego Świata 2, świata ludzkiej świadomości, do , ~upzkiego Swiata l, to znaczy zasadniczo do fizjologii mózgu. Swiat 3 jest bowiem, przynajmniej w części, światem autonomicznym i niezależnym od pozostałych dwóch. Jeżeli auto, . nomiczna część Swiata 3 może wchodzić w interakcję ze Światem 2, nie może być redukowalna do Świata I - tak .mi się przynajmniej wydaje. , Standardowe przykłady świadczące o częściowej autonomii Swiata 3 czerpię z dziedziny arytmetyki. Jak już wyjaśniłem w Posłowiu do tego tomu, źródłem takich przykładów jest nieskończony ciąg liczb naturalnych. Ciąg ten jest ludzkim wynalazkiem, ludzkim wytworem, wytworem ludzkiego umysłu oraz częścią rozwiniętego języka ludzkiego. Wydaje się, że istnieją języki prymitywne, w których można liczyć tylko w następujący sposób: ,jeden, dwa, wiele", oraz inne, w których można liczyć tylko do pięciu. Gdy już jednak zostanie wynaleziona metoda liczenia bez końca, w autonomiczny sposób powstają problemy i rozróż nienia: liczby parzyste i nieparzyste nie zostały wynalezione, lecz zostaly odkryte w ciągu liczb naturalnych, podobnie liczby pierwsze, a także wiele rozwiązywalnych i nierozwią zywanych problemów, które się z nimi łączą. Te problemy oraz twierdzenia, które zawierają ich rozwiązania (takie jak twierdzenie Euklidesa, że nie istnieje największa liczba pierwsza), powstają autonomicznie; powstają jako część wewnęt rznej struktury stworzonego przez człowieka ciągu liczb naturalnych, i niezależnie od tego, co my myślimy lub czego nie udaje się nam pomyśleć . Możemy jednak rozumieć lub uchwycić albo odkryć te problemy oraz rozwiązać niektóre z nich. A zatem nasze myślenie, które należy do Świata 2, zależy w pewnej mierze od autonomicznych problemów i obiektywnej , , prawdziwości twierdzeń, które należą do Swiata 3: Swiat 2 nie tylko t,worzy Świat 3, sam jest bowiem częściowo tworzony przez Swiat 3 w procesie swoistego sprzężenia zwrotnego. Mój argument jest więc następujący: Świat 3, a zwłaszcza jego autonomiczna część, w oczywisty sposób nie daje się
_. 194
Uzupełnienie
zredukować do Świata l. Ale ponieważ Świat 2 zależy częściowo od Świata 3, jest także nieredukowalny do Świata l. Fizykali ści, albo filozoficzni redukcjoniści, jak ich nazwałem, muszą więc zaprzeczać istnieniu Świata 2 i Świata 3. Wskutek tego jednak niezrozumiała staje się cała ludzka technologia (zwłaszcza istnienie komputerów), która posługu je się w tak wielkim stopniu twierdzeniami Świata 3, i musimy , wówczas przyjąć, że takie bardzo gwałtowne przemiany w Swiecie l są wprowadzane przez budowniczych portów lotniczych i drapaczy chmur bez wynalazku teorii Świata 2, lub opartych na nich planów Świata 2, przez sam Świat l: są one skutkiem predestynacji, stanowią one część harmonii przedllstawnej wbudowanej ostatecznie w jądra wodoru. Wynik ten uważam za absurdalny; filozoficzny behawioryzm lub fizykalizm (lub filozofia tożsamości umysłu i ciała), jak mi się wydaje, sprowadza się do właśnie takiego absurdu.
XVII
Redukcja mlUkowa wobec zasadniczej
2
XVIII , Swiaty l, 2 i 3, chociaż są częściowo autonomiczne, należą do tego samego Wszec hświata; wchodzą we wzajemną interakcję . Można łatwo wykazać, że wiedza o Wszechświecie, jeżeli sama stanowi część Wszechświata - a przecież tak jest - musi być wiedzą, której nie da się uzupelnić.
195
Posłowiu przytoczyłem przykład człowieka rysującego mapę pokoju, w którym się znajduje, oraz problemy, jakie wynikają, gdy na swojej mapie chce przedstawić mapę, którą rysuje. Jest rzeczą oczywistą, że swego zadania nie jest on w stanie doprowadzić do końca
W
1>rzykład ten oraz inne pomagają nam wykazać, dlaczego
,
'.
Redukcjonizm filozoficzny uważam za pomyłkę . Wynika on z dążenia do zredukowania wszystkiego do ostatecznego wyjaśnienia w kategoriach istot i substancji, to znaczy do sformułowania takiego wyjaśnienia, którego nie trzeba będzie już dalej wyjaśniać, jak też takiego, że jego dalsze wyjaś nienie nie będzie już możliwe. Gdy porzucimy teorię ostatecznego wyjaśnienia, uświado mimy sobie, że zawsze możemy zapytać "Dlaczego?" Pytania typu "dlaczego" nigdy nie prowadzą do ostatecznej odpowiedzi. Wydaje się, że inteligentne dzieci zdają sobie z tego sprawę, ale ustępują doros łym, którzy nie mają czasu odpowiadać na pytania układające się zazwyczaj w ciąg nieskoń czony.
ni ezupelności ...
,
żadnego wyjaśnienia naukowego nie da się uzupełnić; aby je dopełnić, musiałyby zawierać wyjaśnienie siebie samych. Silniejsza konkluzja wynika ze słynnego twierdzenia GOdla o niezupełności arytmetyki sformalizowanej (chociaż posługi
wanie się twierdzeniem GOdla i innymi twierdzeniami metamatematycznymi w tym kontekście oznacza posługiwanie się bronią O ciężkim kalibrze przeciwko względnie słabej pozycji). Ze względu na to, że cała wiedza fizyczna posługuje się arytmetyką (i ponieważ dla redukcjonisty tylko nauka sformułowana w symbolach fizycznych ma jakąkolwiek realność), twierdzenie GMla o niezupełności powoduje, że cała wiedza fizyczna jest niekompletna, co powinno przekonać redukcjonistę, że cała nauka jest niekompletna. Bowiem dla antyredukcjonisty, który nie wierzy w redukowalność · calej nauki do nauki sformułowanej w sposób fizyczny, nauka tak czy inaczej jest niekompletna. Filozoficzny redukcjonizm jest błędem, ale błędem wydaje się również przekonanie, że metoda redukcji jest w stanie uzyskiwać pełne redukcje. Żyjemy w świecie ewolucji emergencyjnej, w świecie problemów, których rozwiązania - jeżeli w ogóle je znajdujemy - dają początek nowym i głębszym problemom. Żyjemy więc w świecie wyłaniającej się nowości, której nie można zazwyczaj całkowicie zredukować do żad nego z poprzednich stanów. Niemniej jednak metoda dążenia do redukcji jest najbardziej owocna nie tylko dlatego, że możemy się wiele nauczyć z jej częściowych sukcesów, ale także dlatego, że uczymy się z naszych częściowych niepowodzeń, uczymy się na podstawie nowych problemów ujawniających się dzięki naszym niepowodzeniom. Problemy otwarte są niemal równie interesujące jak ich rozwiązania; w istocie byłyby one tak samo interesujące, gdyby nie to, że niemal każde rozwiązanie otwiera cały nowy świat otwartych problemów . •
'
197
Dalsze uwagi o redukcji
Uzupełnienie
II
3
Nadal wyraźnie pamiętam podniecenie związane z odkryciem pierwiastka 72 (hafnu) w 1922 roku, które było rezuł tatem cudownej kwantowej teorii okresowego systemu pierwIastków, sformułowanej przez Nielsa Bohra .. Moment ten uznaliśmy za wielką chwilę, w której redukcja chemii do teorii atomów dokonała się. Nadał jestem skłonny twierdzić, że była to największa chwila we wszystkich redukcjonistycznych próbach XX wieku, której znaczenie przewyższył być może tylko przełom , jakim było odkrycie struktury DNA przez Cricka i Watsona. Do tej pory mam podręcznik z 1929 roku, w którym ten postęp zobrazowano dramatycznie za pomocą diagramów, które tu zamieszczam (z wdzięczną pamięcią o ich autorze, Arturze Haasie, oraz o moim przyjacielu Franzu Urbachu, który pomagał mu je wykonać) '.
DALSZE UWAGI O REDUKCn (1981)
I
•
Gdy w początkach 1972 roku pisałem powyższe Uzupeł nienie, miałem na uwadze dwie rzeczy. Pierwsza z nich to wartość, jaką mają próby przeprowadzenia redukcji, to znaczy czasami niewiary godne sukcesy takich prób, a także nowe rozumienie rzeczy, jakie one przynoszą. Rzecz druga pOlegała na tym, że mimo wszystko w istocie nie dysponujemy żad nymi całkowicie udanymi redukcjami, gdzie prLez "udane" redukcje rozumiem coś więcej niż tylko uzupełnianie naszych intuicji, naszego rozumienia: mam na myśli takie redukcje, według których można wykazać, że pewna dziedzina wiedzy, na · przykład chemia, jest w zupełności wywodliwa Z innej dziedziny, takiej jak teoria atomistyczna. Formułując stanowczą wątpliwość co do tego, czy takie zupełne redukcje w ogóle istnieją, chciałem obalić tzw. "redukcjonizm filozoficzny", który jest swoistą dogmatyczną antycypacją teoretyczną tezy, że z jakiegoś filozoficznego powodu redukcje prędzej czy później całkowicie się powiodą. Innymi słowy, redukcje te powiodą się dlatego, że wiemy dostatecznie dużo o świecie lub o nas samych, o języku, o nauce, o filozofii czy też sam już nie wiem o czym, aby móc twierdzić , że redukcjonizm jest prawdziwy. Tym, którzy tak twierdzą, odpowiadam, że nie dysponujemy żadną taką wiedzą i że świat jest O wiełe bardziej interesujący i ekscytujący, niż się śniło filozofii redukcjonistycznej.
,
•
o
, OH , '" ,
... •
"e.
m.
,
o
'" •
"""
M" 7łA~
...
,. r..
.... .. ~
łUI>
-
n _ ,1
......l'tl
•
o
"•
:s
•n
I~P
II!!'
.".
tUlo
41 Sb
MT.
Ol Sb
14W ,,~
~" liP.
, '11 o
•
.. . ""..
......
o
..."
K"~
f7Co
M" "RII "~
7elllo 71 ,.
701...
"
•
... ". "
"'o
~
~~
,,~
"To
'UU
... . "
ue.
IIV .tt , :.
.. z,
"y
o
. I2Ti
,,& lUZ.
•
,.
ł<
I''''
.. CO
AA"
~
o
,.
Sl8,
"" •
"•
... ....
liN.
,
o
".
.
... ..'"
..'" ... "" .. ..
MU
Tabela l System okresowy pierwiastków chemicznych uporządkowanyc h według ci ężm'U atomowego oraz wedlug chemicznych i innych własności Arthur Haas. Atomrheorie. Berlin i Leipl.ig 1929, s. 35 i LI I. [Por. wspomnienia Poppera o Urbachu w Uneltded Que.tl , s. 84. 91 j l28.] I
,
198
Uzupełnienie
3
Teoria Bohra umożliwiła nie tyłko przewidywanie chemicznych własności pierwiastków, a dzięki temu własności nie znanego jeszcze pierwiastka 72, a poprzez to jego odkrycie; umożliwiała także przewidywania dotyczące niektórych optycznych .własności pierwiastków; umożliwiała nawet przewidywania pewnych własności związków chemicznych.
•J
199
Dalsze uwagi o redukcji jaką było
odkrycie przez Ureya wody ciężkiej, co znaczyło, że wszystkie podstawowe pomiary chemii, pomiary ciężarów atomowych - podstawowe elementy chemii i systemu okresowego - były nieco niepoprawne i należało je prżeformułować. ;rym samym lita skała ustąpiła: okazało się, że Niels Bohr budował na bagnach. Jego budowla jednak trwała. Potem przyszła mechanika kwantowa oraz teoria Londona i Heitlera. Stało się rzeczą dosyć jasną, że redukcja chemii do fizyki stanowiła redukcję tylko w zasadzie oraz że całkowita redukcja okazała się bardziej odległa, niż to się wydawało w 1922 roku, w roku przełomu. Jest to tylko zarys historii naszkicowany po to, aby sprawy te nie wydawały się tak abstrakcyjne, teraz bowiem chcę przejść do nieco bardziej abstrakcyjnej części: do logiki redukcjonizmu . 1Il Peter Medawar krytycznie omawia redukcjonizm', posługu jąc się następującą tabelą:
(4) Ekologia/Socjologia (3) Biologia (2) Chemia (1) Fizyka Tabela 3 Popularna tabela redukcji
Tabela 2 System okresowy według teorii struktury powlok alomowych Nielsa Bohra
Był to wielki moment w historii materii. Myślełiśmy wów-
czas, jak sądzę, słusznie: lO jest to! Bohr sięgnął samego sedna, litej skały, na której wszystko spoczywa. Jednakże już wtedy w tle pojawił się zupełnie inny problem, zasugerowany przez Soddy'ego (1910) i przez odkrycie J. J. Thompsona (w 1913, tj. w roku powstania modelu atomu Bohra) oraz przez spektroskopię masową F. W. Astona. Potem wybuchła bomba,
Medawar sugeruje, że prawdziwa relacja pomiędzy wyższymi i niższymi dziedzinami nie jest tylko relacją logicznej redukowalności, lecz raczej jest porównywalna do relacji pomiędzy dziedzinami wymienionymi w tabeli 4. Por. The Self and {ts Brain, ss. 2~2l; oraz P. B. Medawar, Jnduction tlnd [ntu ilion in Sciemific 11U/u!:"t, London 1969, ss. 15-19, i A Geometrie Model of Red!tCti{)1l and Emergence, w: Ayala, Dobzhansky, op. cit.• ss. 57-63. l
200
Uzupełnienie
(4) (3) (2) (I)
3
Geometria metryczna (Euklidesowa) Geometria afiniczna Geometria projekcyjna Topologia Tabela 4 Różne geometrie
Nie jest
łatwo opisać fundamentalną relację zachodzącą
pomiędzy wyższymi dyscyplinami geometrycznymi mi w tabeli 4 a niższymi, lecz z całą pewnością
.'
wyliczonynie jest to relacja redukowalności . Na przykład geometria metryczna, zwła szcza w formie geometrii Euklidesowej, jest tylko fragmentarycznie redukowalna do geometrii projekcyjnej, nawet jeżeli wyniki geometrii projekcyjnej obowiązują w geometrii'ffiet' rycznej wyrażonej w języku dostatecznie bogatym, aby można było posługiwać się w nim geometrią projekcyjną. Możemy więc uważać geometrię metryczną za wzbogacenie geometrii projekcyjnej. Podobne stosunki zachodzą pomiędzy pozostały mi pożiomami tabeli 4. Wzbogacenie ma charakter po części pojęciowy, lecz głównie polega na większej ilości twierdzeń. Medawar twierdzi, że relacje pomiędzy kolejnymi poziomami tabeli 3 mogą być analogiczne do relacji pomiędzy poziomami w tabeli 4. A zatem chemię można uważać za wzbogacenie fizyki, co wyjaśnia, dlaczego jest ona częściowo, chociaż nie całkowicie, redukowalna do fizyki, i podobnie w przypadku wytszych poziomów tabeli 3. A zatem dziedziny wymienione w tabeli 4 nie są redukowalne do dziedzin na niższych poziomach, nawet jeżeli niższe poziomy - w bardzo wyraźnym sensie - obowiązują na poziomach wyższych i są w istocie w pewien sposób zawarte w dziedzinach z wyższych poziomów. Ponadto pewne twierdzenia dziedzin z wyższych poziomów są redukowalne do twierdzeń niższych poziomów. Uwagi Medawara uważam za bardzo sugestywne. Można je oczywiście zaakceptować tylko wówczas, gdy odrzucimy ideę, te nasz fizyczny Wszechświat jest deterministyczny - że
201
Dalsze uwagi o redukcji
teoria fizyczna, wraz z warunkami początkowymi obowiązu jącymi w danym momencie, całkowicie określa stan fizyczny Wszechświata w dowolnym innym momencie. Gdybyśmy mieli zaakceptować determinizm Laplace' a, wówczas tabeli 3 niy można byłoby uważać za analogiczną do tabeli 4. Wyższe poziomy obu tych tabel można uważać za dziedziny zawierające nowe fundamentalne hipotezy (nowe aksjomaty), nie dające się wyprowadzić z hipotez (aksjomatów) na niższych poziomach, i nowe pojęcia fundamentalne, nie dają ce się zdefiniować w kategoriach pojęć z niższych poziomów. W przeciwieństwie do tego, idea redukcjonivnu glosi, że na wyższych poziomach nie pojawia się nic nowego. A zatem jeteli sformalizujemy (zaksjomatyzujemy) nasze hipotezy fizyczne, wówczas zgodnie z redukcjonizmem każde pozornie nowe pojęcie powinno być redukowalne (definiowalne) za pomocą pojęć fizycznych, a zatem są one w zasadzie zbędne; z kolei każda nowa hipoteza - w obecności takich definicji - powinna być dedukowalnalogicznie z podstawowych hipotez sformalizowanego lub zaksjomatyzowanego systemu fizyki. IV Istnieją
powody logiczne, aby wątpić, czy redukcjonistyczny program - który można wyrazić w czysto logicznych kategoriach - da się w ogóle przeprowadzić. Wymienię kilka z nich. Rozważmy program podobny, to znaczy program zredukowania matematyki do logiki: program ten znalazł kulminację w dziele Principia Ma/hema/żca Whiteheada i Russella, które jest wybitnym osiągnięciem, ale także - w opinii kompetentnych matematyków - porażką, przynajmniej gdy idzie o redukcjonistyczne aspekty tego programu. Czysta logika odgrywa ogromnie ważną rolę w matematyce. Matematyka jest jednak bogatsza niż logika (funkcjonalna). Można to zrozumieć na przykładzie odkryć Gadla: w każdym aksjomatycznym systemie dla teorii liczb powstają problemy, których nie można logicznie rozstrzygnąć w tym systemie aksjomatycznym, lecz tylko w systemie od niego silniejszym. (W tym
Uzupełnienie
202
3
silniejszym systemie powstają nowe, ale ściśle analogiczne problemy.) Dlatego potrzebujemy nieskończonej sekwencji coraz szerszych systemów aksjomatycznych i nawet redukcja jednego z tych (niekompletnych) systemów aksjomatycznych dla teorii liczb do logiki nie stanowiłaby pełnej redukcji w sensie programu redukcjonistycznego. Oprócz tego mamy również do czynienia z problemem definicji. Sensem definicji formalnej w sensie programu redukcjonistycznego jest to, że służy ona jedynie jako skrót. W. V. Quine na przykład, wprowadziwszy pewne definicje do swego systemu logiki matematycznej, w następujący sposób pisze o tej sprawie: "Takie konwencje skrótowe nazywamy definicjami formalnymi ( ... ). Zdefiniować w formalny sposób pewien znak, znaczy przyjąć go jako skrót dla pewnej notacji, która jest już dostępna (.. .). Zdefiniować znak, znaczy pokazać, jak .tJ1ożna go uniknąć" ' . Takie definicje ma na myśli redukcjonista: chce bowiem wykazać , że na wyższych poziomach nie pojawiają się żadne zasadniczo nowe nieredukowalne elementy : wszystko da się zredukować do naj niższego poziomu, do fizyki; jednakże ze względu na skomplikowane sytuacje lub konstelacje fizyczne skracanie definicji staje się konieczne (z powodów, które Mach okreś lił mianem "ekonomii myślenia"). Nazwijmy takie definicje, służące wyłącznie jako skróty, "definicjami nietwórczymi" . Istnieją bowiem definicje innego rodzaju, definicje twórcze. Nie można ich w formalny sposób odróżnić od definicji nietwórczych, ale odgrywają one cał kowicie odmienną rolę - aksjomatów lub nowych hipotez; z tego powodu posługiwanie się nimi w próbach redukcji jest niedopuszczalne.
v
Różnicę pomiędzy
definicjami twórczymi i nietwórczymi
można ująć następująco: Niech S będzie nowym
symbolem, który jest wprowadzany za pomocą definicji formalnej. Jeżeli definicja jest nietwórcza
lub gdy ma jedynie charakter skrótu, wówczas wszystkie nowe twierdzenia - to znaczy twierdzenia, których wyprowadzenie jest możliwe w świetle takiej definicji i których nie można bez tej definicji wyprowadzić - będą zawierały symbol S; definicja taka pozwala nam wyeliminować symbol S z każdego spośród tych nowych twierdzeń. Jeżeli jednak definicja jest "twórcza", wówczas będziemy mieli twierdzenia nie zawierające symbolu S, lecz których nie można wyprowadzić z aksjomatów, jeżeli nie posługujemy się przy tym definicją wprowadzającą symbol S. Na pierwszy rzut oka można dojść do wniosku, że takie definicje twórcze nie istnieją. Jednakże są one możliwe i rzeczywiście istnieją; niektóre ich cechy mają wielkie znaczenie dla-programu redukcjonistycznego. W 1963 roku opublikowałem artykuł Creative and Non Creative Definitions in the Ca/culus of Probability'. Za przedmiot moich badań obrałem wówczas rachunek prawdopodobieństwa ; uczyniłem tak z różnych powodów, ale przede wszystkim dlatego, że stanowi on system aksjomatyczny, który - jak sądziłem - znałem dobrze, i ponieważ byłem dość dobrze obeznany z metodami dowodzenia, czy dany aksjomat (lub definicja) prowadzi do nowych twierdzeń, tj. do twierdzeń niewywodliwych z pozostałych części systemu aksjomatycznego. W tym kontekście interesują nas dwa następujące wyniki moich badań (w moim artykule ilustruję je przykładami): Jeżeli do systemu aksjomatycznego wprowadzimy definicję stanowiącą skrót lub definicję nietwórczą, wówczas definicja ta może stać się definicją twórczą poprzez: (a) pominięcie jednego z aksjomatów (b) dodanie nowego aksjomatu. Dlatego, jeżeli nasz system aksjomatyczny nie jest ściśłe ustalony, nigdy nie możemy być pewni, czy definicja jest twórcza czy nietwórcza. {Dejillicje lw6rt:t,e i nletworctC! 1963, ss. 167-186. 4
) W. V. Quine, M{ltlremathical Logie, Cambridge, Mass. 1951 , s. 47.
203
Dalsze uwagi o redukcji
ki
mchunku prawdopodllbieństwa} , Synthese, 15,
• Uzupełnienie
204
3
Sprawa ta ma oczywiście ogromne znaczenie z punktu widzenia "fizykalizmu", to znaczy z punktu widzenia tezy, że (przynajmniej) cała chemia i biologia może być zredukowana do fizyki: nie możemy powiedzieć w odniesieniu do dowolnej definicji będącej skrótem, czy ma ona naprawdę charakter skrótu, jeżeli system aksjomatyczny fizyki, w ramach którego pracujemy (i do którego chcemy zredukować wyższe systemy), jest ściśle sformalizowany i ustalony. Ale nawet wówczas charakter pewnych definicji może być niepewny. Nie istnieje rutynowa metoda rozstrzygania, czy dana definicja jest - z punktu widzenia danego systemu aksjomatycznego - twórcza czy nietwórcza. Wydaje mi się, że fakt ten dowodzi, iż z czysto logicznego punktu widzenia program redukcjonistyczny jest rzeczywiście bardzo nieprecyzyjny. Oczywiście z punktu widzenia intuicyjnego pojmowania nauki - aspekt bardzo ważny, choci~ nieprecyzyjny - nawet częściowe redukcje są pożądane'r ważne. VI Wszystko to ma znaczenie dla historii materializmu i dla ' dziejów samoprzekraczania materializmu. Główna idea leżąca u podłoża materializmu - materialistyczny program badawczy, jak go nazwałem s - była próbą wyjaśnienia Wszechrzeczy, Całości , uporządkowanego Wszechświata, Kosmosu, za pomocą znanych nam własności materii. PowstaJy dwa główne materialistyczne. programy badawcze. Jeden, wywodzący się od Parmenidesa, uznawał świat za pełny, wypełniony materią; program ten doprowadził do mechaniki continuum. Program drugi, obierający za swoje naczelne . hasło "atomy i próżnię", uznawaj świat za zasadniczo pusty. Oba programy doprowadziły do powstania poglądu, że świat stanowl gigantyczną maszynę mechaniczną skJadającą się z wirów albo z atomów. W obu jednak najważniejszą sprawą było to, że św iat miaJ być wyjaśniany za pomocą znanych nam już własności materii. ~
Por. Meraphysicaf Epilogue, w: Quantum Theory and the
III Postscriplllm do "uJgiki odkrycia naulwwego".
Sc1!i.~m
in Physics,
205
Dalsze uwagi o redukcji
Ten istotny wymóg ma oczywiście charakter redukcjonistyczny. Pod tym względem materializm i redukcjonizm są jednym i tym samym programem. Był to najważniejszy i najbardziej owocny program - który oczywiście stał się nąuką o przyrodzie. Program ten jednak, dzięki krytycznej tradycji nauki, która okazała się silniejsza niż tradycja ideologiczna, przekroczył sam siebie. A zatem zamiast owych dobrze nam znanych własności, które stanowić miały wyjaśnienie oczekiwane w pierwotnym programie, mamy teraz abstrakcyjne i obce nam prawa; natomiast znane nam zachowanie materii wyjaśniane jest za pomocą bardzo abstrakcyjnych formuł matematycznych. Na przykład bardzo interesująca intuicyjna idea zasady zachowania. materii została zastąpiona bardzo abstrakcyjną zasadą zachowania energii, sama materia zaś jest uważana jedynie za formę tej abstrakcyjnej energii. Jednakże ten proces przekraczania materializmu rozpoczął się już wcześniej - wraz z Newtonem i wprowadzeniem przezeń idei sił, a także wraz z Faradayem, Maxwellem i Einsteinem oraz wprowadzeniem idei p61, jak również wraz z wprowadzeniem idei iakich jak wewnętrzne prawdopodobieństwo rozpadu atomowego (rozpadu połowicznego)·. VII Żadne z tych redukcjonistycznych przedsięwzięć nie wyjaś nia zjawiska twórczości we Wszechświecie: życia, jego nie- . wiarygodnej różnorodności i bogactwa form. W istocie przed Darwinem redukcjonista mógł co najwyżej ' przymykać oczy na problem celowości w naturze. Po opublikowaniu w 1859 roku Pochodzenia gatunków pojawił się argument - dobór naturalny - bardzo istotny argument, który mógł zostać wykorzystany przez redukcjonizm. Red~kcjoniści nie . mogli już przymykać oczu na problem celowości, przeciwnie, teraz mogli posługiwać się zagadnieniem celowości jako argumentem na rzecz redukcjonizmu. Darwinowski problem redukcji uzyskał największe wsparcie dzięki sukcesowi Watsona i Cricka. Nic dziwnego, że
10m 6
Por. The Self and /ts Brain, zwłaszcza rozdziały P l, P 3 i P 5.
•
206
Uzupełnienie
3
biologia molekularna zaczęła się rozwijać bardzo szybko,' ale zarazem stała się niemal ideologią. VIII Chciałbym
tutaj dodać kilka słów na temat jeszcze jednego niedawnego wydarzenia, które miało wielkie znaczenie dla problemu ewolucji życia: chodzi o rozwój termodynamiki systemów otwartych dalekich od stanu równowagi. "Termodynamika" to słowo oznaczające przepływ ciepła i sił odpowiedzialnych za ten proces. Jak wszyscy wiedzą, ciepło przepływa od cieplejszego ciała lub obszaru do chłod niejszego i ruch ten zdąża do stanu równowagi, w którym przepływ ciepła zanika. Termodynamika jako nauka próbuje wszystko to opisać, a udane wyjaśnienie redukcjonistyczne i materialistyczne zostało sformułowane w ramach pewnej gałęzi mechaniki molekularnej, zwanej mechaniką statyst}'czną. Pierwsze dwa prawa termodynamiki to prawo zachowania energii oraz prawo stwierdzające, że entropia może tylko wzrastać. Wyrażone w kategoriach Boltzmannowskiej interpretacji entropii jako nieładu molekularnego, drugie prawo termodynamiki głosi, że nieład molekularnego systemu zamkniętego mOże tylko wzrastać, aż osiągnie swe maksimum - stan całkowitego nieporządku. To prawo wzrostu nieuporządkowania, interpretowane jako zasada kosmiczna, sprawiło, że ewolucja życia stała się niezrozumiała, a nawet paradoksalna. Ewolucja życia bowiem wykazuje ogólną tendencję w kierunku przeciwnym, oddala się bowiem od Boltzmannowskiego nieładu. Od dawna podejrzewano, że rozwiązanie tego pozornego paradoksu łączy się z faktem, iż każdy żywy system, a nawet cała Ziemia wraz z rozwijającą się na niej florą i fauną, stanowi system otwarty. Drugie prawo termodynamiki (i jego Boltzmannowska interpretacja) oczywiście nie obowiązuje dla systemów otwartych i wydawało się, że daje to możliwość dokonania jakiegoś postępu naukowego. Taki spektakularny postęp właśnie się dokonał. Nie mogę opowiedzieć całej tej historii, ale chciałbym tu wspomnieć >.
Dalsze uwagi o redukcji
207
o najważniejszych wynikach, jakie uzyskał głównie IIya Prigogine '. Zgodnie z tymi wynikami systemy otwarte w stallie odległym od r6wllowagi nie wykazują tendencji do wzrostu nieuporządkowania, nawet jeżeli wytwarzają one entropię. Mogą one jednak eksportować tę entropię na zewnątrz, do swego środowiska, a także są w stanie raczej podnosić wewnętrzne uporządkowanie na wyższy poziom aniżeli je ob. niżać. Mogą rozwijać własności strukturalne, a poprzez to osiągać coś wręcz przeciwnego do stanu równowagi, w którym nic interesującego nie może się stać. Najprostszym przykładem jest czajnik z wodą o temperaturze wrzenia na gorącej blasze. Jest to system otwarty w tym sensie, że dużo energii dopływa do czajnika od spodu i wiele odpływa po bokach i od góry. . Wewnątrz tego systemu powstają duże różnice temperatur, a zatem powstaje zjawisko wręcz przeciwne do tego, jakie powstawałoby w przypadku systemu zamkniętego. Różnice temperatur powodują przepływ ciepła oraz szybkie prądy wodne, a gdy woda zaczyna się gotować, możemy nawet zaobserwować widzialne struktury materialne charakterystyczne dla tego procesu: pęcherzyki pary wodnej. Pęcherzyki pary wodnej nie są oczywiście sobie równe, ałe istnieje coś w rodzaju ich przeciętnego rozmiaru: jest to typowy efekt probabilistyczny lub statystyczny (takie skłonności zależą od całości sytuacji - temperatury gorącej blachy, rozmiaru i kształtu czajnika, przepływu temperatury ... ). Zachodzi ponadto podział wody na dwa stany - wodę płynną i parę wodną; jest oczywiście problemem probabilistycznym, czy dana grupa molekuł przyjmie jeden stan czy inny w następnej jednostce czasu: mamy tu do czynienia Gak w całej termodynamice) ze zdarzeniami probabilistycznymi, z niedeterministycznymi częściami fizyki. Prigogine rozwija tę właśnie część fizyki w sposób teoretyczny i eksperymentalny i jest już rzeczą jasną, że systemy otwarte w stanie odległym od równowagi mogą wytwarzać struktury nowe, a nie tylko dążyć do stanu równowagi, maksymalizacji entropii i zanikania struktury: to znaczy zjaIlya Prigogine. From Bejng to Becoming: Time {Ind Complexity in the Phy.tlcal Sciences, San Francisco 1980. zwłaszcza ss. 88-89. 1
208
Uzupelnienie 3
wiska śmierci cieplnej, którą Wszechświatu tak dawno juŻ: przepowiedziano. IX Prace Prigogine' a można uznać za przykład znakomitej redukcji fizykalistycznej, przynajmniej w tym sensie, że czym ona pierwsze kroki w kierunku zrozumienia w .kat~gonac~ fizycznych ewolucji wyższych struktur (co wydaje SIę dosyc oczywistym aspektem ewolucji życia na ziemi). Być może więc otworzy nam drogę do zrozumienia, dlaczego kreatywność życia nie stoi w sprzeczności z prawami fizyki. . Ale chociaż jest to krok w kierunku właśclwy~, J~st nieskończenie odległy od redukcji twórczych własnOŚCI życia. Bez względu na to, czy uznajemy Wszechświat za maszynę fizyczną czy nie, musimy stanąć wobec faktu, ' że wytworzył on życie i twórczych ludzi, że otwiera się na ich twórcze my~h i został przez nie fizycznie zmieniony. Nie wolrrd' nam przymykać oczu na ten fakt ani pozwolić, aby sukcesy programów redukcjonistycznych zaślepiły nas na to, że Wszechświat, który zawiera życie, ma twórczy charakter w naJlepszym sensie tego słowa: jest twórczy w tym samym ~ensle, w jakim za twórczych uznajemy wielkich poetów, WIelkich artystów, wielkich muzyków, jak również wielkich matematyków, uczonych' i wielkich wynalazców.
NOTA O AUTORZE
Sir Karl (Raimund) Popper urodził się w Wiedniu w 1902 roku. Studiował matematykę, fizykę, psychologię, pedagogikę, historię muzyki i filozofię na Uniwersytecie Wiedeńskim w latach 1918-1928. Jednocześnie pracował jako uczeń stolarza i nauczyciel. W 1978 roku, pięćdziesiąt lat po uzyskaniu doktoratu, Uniwersytet Wiedeński "odnowił" ten stopień podczas podniosłej ceremonii i nadał mu doktorat honorowy w dziedzinie nauk .przyrodniczych. W 1934 roku, będąc ciągle jeszcze nauczycielem w Wiedniu, opublikował Logik der Forschung, książkę, która - po publikacji jej angielskiego przekładu - stała się dziełem klasycznym. (The Logic of Scientific Discovery opublikowano w 1959 roku.) Dzieło to zostało przełożone na wiele języków i po 54 latach nadal jest często wznawiane. Wykładał w Europie, Nowej Zelandii, Australii, Indiach, Japonii, od 1950 roku zaś, kiedy wygłosił wykłady filozoficzne dla uczczenia pamięci Williama Jamesa na Universytecie w Harvard, był częstym wykładowcą w Ameryce. Wśród jego publikacji są książki: The Open Society and Its Enemies (za którą otrzymał Nagrodę im. Lippincotta przyznaną przez American Political Science Association); Conjectures and Refutations; The Poverty and Historicism, Objective Knowledge, Unended Quest, oraz trzy tomy składające się na Postscriptum do "Logiki odkrycia naukowego" - tj. Realism and The Aim of Science, The Open Universe: An Argument for Indeterminism i Quantum Theory and lhe Schism in Physics. Wraz Z Sir Johnem Ecclesem opublikował The Self and lIS Brain.
•
210
Nota o Autorze
Popper jest laureatem honorowych doktoratów nadanych mu przez uniwersytety w Chicago, Denver, Warwick, Canterbury (Nowa Zelandia), Sal ford, The City University (Londyn), Wiedeń, Mannheim, Guelph (Kanada), Frankfurt, Salzburg, Cambridge, Oxford, Brasilia, Gustavus Adolphus College oraz University of London. By! członkiem Royal Society (Londyn) i British Academy; Zagranicznym Członkiem Honorowym American Academy of Arts and Sciences, Membre de I'Institut de France, Socio Straniero dell' Accademia Nazionale dei Lincei ; Membre de I' Academie Internationale de Philosophie des Sciences; Associate, Academie Royale de Belgique; Membre de I' Academie Europeenne des Sciences, des Artes et des Lettres; Członkiem Honorowym Royal . Society of New Zealand; Membre d'Honneur Academie InternationaJe d' Histoire des Sciences; Ehrenmitglied, Deutsche Akademie fUr Sprache und Di.chtung; Ehrenmitglied, Osterreichische Akademie der Wissenschaften; Ehrenmitglied, Gesell schaft der Artze, Wiedeń, Członkiem Honorowym National Academy of Sciences w Waszyngtonie D. C. Był również Członkiem Honorowym Harvardzkiego Oddziału Stowarzyszenia Phi Beta Kappa; Ehrenmitglied, AIIgemeine Gesellschaft fUr Philosophie in Deutschland; Człon kiem Honorowym London School of Beonomics and Political Science; Honorowym Czlonkiem Darwin College w Cambridge; Honorowym Członkiem Departamentu Historii i Filozofii w King' s College w Londynie; i Senior Research Fellow w Hoover Institution, Stanford University. Otrzymał nagrodę Miasta Wiednia w dziedzinie Nauk Moralnych i Psychologicznych, nagrodę im. Sonninga Uniwersytetu w Kopenhadze, nagrodę im. Karla Rennera nadaną przez Miasto Wiedeń, nagrodę im. Dr. Leopolda Lucasa Uniwersytetu w Tybindze, Pierścień Honorowy (Ehrenring) Miasta Wiednia, oraz Prix Alexix de Tocqueviłle . Został odznaczony Wielkim Złotym Odznaczeniem Honorowym (Austria), Złotym Medalem za Wybitne Zasługi dla Nauki nadanym przez American Museum of NaturaI History w Nowym Jorku, Erhenzeichen fUr Wissenschaft und Kunst (Austria), Order Pour Le Merite (Republika Federalna Nie-
211
Nota o Autorze
miec); Wielkim Krzyżem Orderu Zasługi z Gwiazdą (Republika Federalna Niemiec) i Wissenschaftsmedaille der Stadt Linz (Austria). W 1965 otrzymał tytuł szlachecki z rąk Królowej Elżbiety II, . która w 1982 roku nadala mu insygnia Companion of Honour (H. C.) Sir Karl R. Popper
,
zmarł
17
września
1994 roku.
NOTA O REDAKTORZE WYDANIA ANGIELSKIEGO
William Warren Bartley III (1934-1990), absolwent Harvard University i University ot London, był studentem, kolegą i wieloletnim przyjacielem Sir Karla Poppera. Wykładał logIkę w London School ot Economics: hi storię filozofii na~ki w Warburg Institute; był też członkIem Gonvllle and CaLUs College w Cambridge. Bartley został profesoremfilozofn i historii filozofii nauki w University of PIttsburgh oraz członkiem Hoover Institution, w Departamencie WojRy, 'Rewolucji i Pokoju w Stanford University.
•
NOTA O TŁUMACZU
Adam Chmielewski wykłada filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim; uzyskał doktorat na Uniwersytecie Jagielloń skim na podstawie pracy Nauka i metoda w filozofii Karla R. Poppera (1992). Opublikował Wprowadzenie dofi/ozofii Karla R. Poppera (Wrocław 1991) oraz studium krytyczne pl. Filozofia Poppera. Analiza krytyczna (Wrocław 1995). Przełożył następujące książki Sir Karla Poppera: Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria ep,istemologiczna (PWN, Warszawa 1992; przekład wyróżniony Nagrodą Stowarzyszenia Tłuma czy Polskich, 1994) i Świat skłonnoici (Znak, Kraków 1996); jest też autorem opracowania przekładu książki Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie (PWN, Warszawa 1993). Opublikował także inne prace mające ścisły związek z filozofią nauki Sir Karla Poppera, m. in. zbiór esejów Johna W. N. Watkinsa pl. Wyjaśnianie historii. Zasady indywidualivnu metodologicznego IV naukach społecznych (Wrocław 1992) i przekład książki Alana Chaimersa, Czym jest to, co zwiemy nauką ? (Wrocław 1993). Był także jedną z ostatnich osób, które miały sposobność rozmawiać z Sir Karlem na krótko przed Jego śmiercią. Zapis tej rozmowy został opublikowany m. in. we wrocławskim miesięczniku Odra (1994/1 I) .
INDEKS NAZWISK Kursywą
oznaczono strony, na których nazwisko
Adams W. 17
Agassi J. 15,16 Ampere A. M. 170 Anderson C. D . 172
Aston F. W. 198
Augustyn św. 27. III Ayaja F. J. 162, 199
>.
Bartley W. W. 7, 17, 19 Beethoven L. van 158 Berkeley G. 13, 145, 187 Bohr N. 171, 172, 173, 174, 197, 198, 199 Boltzmann L. 206 Bolzano B. 165 BoncIi H. 175 Bonhoeffer K. F. 40
Bom M. 24, 171 Boswell J. 145 Brunswick E. 189 Buffon G. 183 BUhler K. 112, 152, 186 Bunge M. 171 Campbell D. T. 14 Cantor G. 165
Camap R. 126 Chadwick J. 172 Chinczyn A. J. 126 Chmielewski A. 21, 68, 122, 163 Compton A. H. 142 Cotes R. 168 Crick F. 197, 205
,
Dahrendorf R. 17 Darwin K. 182, 205
występuje
w przypisach.
216
Indeks nazwisk
De Broglie L. 171 Diderot D. 183 OieJs H. 72 Dirac P. A. M . .171, 175 Dobzb.nsky T. 162, 199 Dubem P. 36, 64
Eccles J. C. 10,40,143,179, 184,186,209 Eddington A. S. 171, 172 Einstein A. 21, 24, 25, 26,54,56,63,64,84,85,86,118,119,120, 121, 125, 137, 154, 155. 165, 168,169,171,177,205 EOlv6s R. von 168 Euklides 165, 193, 200 Euler L. 46
Geulincx A. t88 GOdel K. 25, 66, 85,86,158,159, 195,201 Goldstine H. H. 57, 69 Haas A. 197 H"d"mard J. 64, 65, 66, 76 Haeckel E. 183 Haldane J. B. S. 73, 1I1, 112, 1I4, 115, 116, 117, 118 Hayek F. A. von 14, 154 He;senherg W. 60, 61, 79, 82, 171 Heitler W. t 72, 199 Helmboltz H. 170 Hertz H. 125, 170 Hobhes T . 25, 44, 47, 50 Homer t58 Hume D. 13, 19, 20,25,44,47,50,68, 151 Huygens C. 84 James W. 209 Jeffrey, H. 126 Johnson S. 145, 146 Johnson W. E. 145 Jord"n P. 137, 175
217
Kalwin J. 27 Kant I. 13,21,25, 29,44,47,50,52, 63,72,73, 74,75 , 76, 108 Kartezjusz (Descartes R.) 51, 111, 114, 166, 168, 170, 172, 174. 185, 188 Kepler J. 29, 163, 178 Keynes J. M. 126 Korner S. 109 Ki.helska H. 21 Kranlz. W. 72 Ksenofanes 72 Kuratowski K. 164
Lak.tos I. 126 Lanczos C. J68 Lando A. 130,131, 132, 133, 134, 135, 137, 145, 146 Lapl.ce P. 20, 21, 26, 54, 55, 56, 59, 62, 63, 65, 72, 89, 96, 99, 100, 153,
F"raday M. 205 Freed J. 15 Frecd L. 15 Galileusz 163, 178 Gallie W. B. 109 Galecki J. 44, 75 Gamow G. A. 175
Jndeks nazwisk
154,155, 156, 158, 160,201 Leibn;z G. W. 165, 172, 183, 188 , LeSage G. L. 167 ,
•
.., ,: •
Lewi, H. D. 125 London F. 172, 199 Loren1z H. A. J77 Lutcr M. 27 Mach E. 13, 169, 187,202 Mnlebranche N. 188 Maxwell J. C. 21, 54, 56, 57, 164, 170, 177, 205 Mayr E. 182 Medaw.r P. B. 199,200 Meycrson E. 163 Mili J. S.25 Miller D. 12, 17, 181 Millikan R. A. 171 , 172 Minkowski H. 85 Monod J. 179, 180, 181, 184 Mozart W. A. 46, 52, 67 Musgrave A. E. 17 Narlikar V. V. 80 Neumann J. von 57, 69 Newton I. 21, 29, 50, 51, 54, 55, 56, 57, 58, 63, 64, 70, 71,72,74,75,76, 78,79, 80, 83, 125, 153, 154, 156, 163, 164, 165, 166,167, 168, 169, 170, 172, 174, 177
Olscn R. E. 186 Parmenides 24, 25,119,121 , 122, 204 Paul A. M. 186
218
Indeks nazwisk
Pauli W. 24, 119, 134, 171 , 172 Pauling L. 174 Pecker J. C. 175 Peirce C. S. 20 Pendse C. G. 80
Petersen A. F. 17 Platon 158, 165 Poincare H. 90 Popper K. 23, 24, 29, 33, 35, 40, 47, 55, 61, 68, 72, 84, 104, 113, 119, 142, 143,152, 155,156,162, 163, 164, 165, 174, 197 Priestley 1. 44 Prigogine L 207, 208 Quine W. V. 202
Roberts A. P. 175 Ross A. 186 Russell B. 13, 17, 165, 201 Rutherrord E. 170
Sadoyamn N. A. 14 Salam A. 173 Schilpp P. A. 25, 84, 85 Schlick M. 21, 25, 26, 50, 68 Schopenhauer A. 25 Schrodinger E. 25, 155, 171 SettIe T. 17 Shakespcarc W. 145 Shearmur.1 . 17 Soddy F. 198 Sperry R. W. 185, 186 Spinoza B. 25, 44. 47, 188
Tarski A. 96 Thomson J. J. 170, 198 Turing A. M. 102
Urbach F. 197 Urey H. C. 199 Watkins J. W. N. 15, 17 Watson J. 197, 205 Weber W. 170 Weinberg S. ) 73 Weyl H. 87 Whitehead A. N. 201
Whorf B. L. 191
Indeks nazw isk Wiener P. P. 164
Wigier J.-P. 175 Wittgenstein L. 68 Woodger J. H. 121 Yukawa H. 172
219
•
SPIS TREŚCI .
Nota od Uumacza . . . . . . . . . . . . . . Przedmowa redaktora wydania angielskiego (William W. BartItry. /lI) . . .. Podziękowania . . . . . . . . . . . . . .. Przedmowa (1982) . . . . . . . . . . . . . . .
7
• • •
• •
9 15 . . 19
Rozdział
1. Rodzaje determinizmu ' . . . . . . . . l (*62) Determinizm religijny, "naukowy" i metafizyczny. 2 .(*63) Pytania typu "dlaczego?" Przyczynowość . . " . . . . . . . . . . . . . . .. . a determmlzm "nau k owy 3 (*64) Zasada wyjaśnialności . 4 (*65) Badanie zachowań wobec zasady wyjaśniałności . 5 (*66) Temperatury krytyczne i zasada wszystko-albo-nic . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. 6 (*67) Zegary i chmury . . . . . . . . . . . . . . . . .. 7 (*68) Psychologiczny argument na rzecz determinizmu 8 (*69) Deterministyczny obraz świata ... .... 9 (*70) Ciężar dowodu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . o
•
O.'
o
••••••••••••
Rozdział
2. Determinizm "naukowy" . . . . . . . . . . . 10 (*71) Prima jacie deterministyczny charakter fizyki klasycznej. Demon Laplace'a . . . 11 (*72) Idea determinizmu " naukowego": przewidywalność od wewnątrz . . . . . . . . . . . . . . 12 (*73) Dwie definicje determinizmu ;,naukowego" .. 13 (*74) Czy determinizm "naukowy" wynika z teońi prima facie deterministycznej? . . . . . .. . 14 (*75) Wniosek Hadamarda . . . . . . . . . . . . . . . . o
Rozdział
•
••••
••
3. Argument na rzecz indeterminizmu . . . . . . .. 15 (*76) Dłaczego jestem indeterministą : teońe jako sieci.
23
27 31 34
38 40 42 43 49 51 54 54 57 61 62 64
6767
. Nota (I numeracji podrtJzdziaMw. Podrozdziały trzech tomów Past.fcriptum do "Logiki mJkrycia fU/.ulwwego" zostały ponumerowane kolejno, poczynając od podrozdziału l tomu I. Numery podrozdziałów w Post.~crjptum jako całoki zOlitaly podane w nawiilliuch z gwiazdkami je poprzedzl1jqcymi w spisach rozdziałów katdeao tomu PO.ft:'icriptum.
222 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Spis
(*77) Porównanie z koncepcją Kanta. . . (*87) Czy fizyka klasyczna jest wyjaśnialna? . (*79) Przeszłość i przyszloŚć . . . . . . (*80) Werdykt szczególnej tecrii względności. . . (*81) Przewidywanie historyczne i rozwój wiedzy. (*82) Przewidywanie rozwoju wiedzy teoretycznej. (*83) Niemożliwość autopredykcji. . . (*84) Obalenie determinizmu "naukowego" • (*85) Argument św. Augustyna, Kartezjusza i Haldane 'a. . . . . . . . . . . •
treści
73 76 83 85 90 92 96 107
W TEJ SAMEJ SERII
III
Istnienie i sen's
Władysław Stróżewski
Rozdział
25 26 27 28 29 30 •
31
4. Kwestie metafizyczne. . . . . 116 (*86) Metafizyczne doktryny determinizmu i indeterminizmu. . . . . . . . . . . . . 116 (*87) Dlaczego odrzucam determinizm metafizyczny: rozmowa z Parmenidesem. . . . . . . . 118 (*88) Zysk dla nauki: teoria skłonności. . . . 122 (*89) Teorie prima Jacie deterministyczne a teorie probabilistyczne . . . . . . . . . 125 . ~ . ·. 130 (*90) Ostrze Landego . . . . . . (*91) Ostrze Landógo wobec interpretacji skłonności owej . . . . . . . . . 135 (*92) Wnioski. . . . . . . . . 137 •
Uzypełnienie
l. Indeterminizm to nie wszystko. Swiaty l, 2 i 3 . . . . . . ' . ' . . Realność Jrzech Światów . . . . . . Realność Swiatów l i 2. . . I. . . . Realność j częściowa autonomia ~ wiata 3 . Kondycja ludzka a świat naturalny.. Determinizm i indeterminizm w fizyce . Indetenninizm to nie wszystko . . , . Determinizm i naturalizm. . . . . Wszechświat otwarty. . . . . . ..
Uzupełnienie 2. niezupełności Uzupełnienie
. .
. .
. .
. .
.
•
•
.
.. ..•
... .. •
Redukcja naukowa wobec zasadniczej wszelkiej nauki. . . . . . .
3. Dalsze uwagi o redukcji (1981).
Nota o Autorze . . . . . . . . Nota o redaktorze wydania angielskiego Nota o tłumaczu. . . . . . . . Indeks nazwisk . . . . . . . . , • •
Posłowie.
•
162 196
. •
• •
•
•
142 143 145 146 147 151 153 156 157 159
•
209 212 213 215
Jan Andrzej Kłoczowski Więcej
nit mit. Leszka Kołakowskiego spory o religię
Peter F. Strawson Analiza i metafizyka. Wstęp do filozofii Karol Tarnowski Człowiek
i transcendencja
Karl R. Popper
Świat skłonności Iris Murdoch
Prymat dobra
W. K. C. Guthrie Filozofowie greccy od Talesa do Arystotelesa